Skocz do zawartości

Niebezpieczna gra


Tirexowy

Rekomendowane odpowiedzi

 

9 lipca 2016 roku;

Dzień jak co dzień w klubie z trzeciej ligi włoskiej, zawodnicy przebrani już w stroje do treningu oczekują przyjścia głównego trenera, w tym czasie ja przeglądam swoje notatki. Nieoczekiwanie otwierają się drzwi od szatni, a do niej wchodzi prezes klubu.

 

- Zapraszam wszystkich do sali konferencyjnej, trening zostaje przełożony na późniejszą godzinę. - powiedział na starcie.

 

Wszyscy bez problemu przytaknęli i udali się na salę. Ku zdziwieniu w sali nie pojawił się nikt z zarządu klubu, natomiast na środku sali ujrzałem Ortensio Minucciego, jego obecność w klubie zwiastowała problemy. Kim był Ortensio? Był to człowiek legenda naszego Bergamo, oficjalnie biznesmen, filantrop. Nieoficjalnie przywódca okolicznej zorganizowanej grupy przestępczej. Spotkanie przebiegło bardzo szybko, Ortensio przedstawił się jako nowy właściciel naszego ukochanego AlbinoLeffe, zaś jako prezesa przedstawił Desiderio Trifilettiego, swojego przyjaciela pomagającego mu w szemranych interesach. Od razu w głowie zaświeciła mi się lampka, że nie będzie to najczyściej prowadzona drużyna na świecie, a po prostu zwykła pralnia pieniędzy.

 

- Adam, poprowadzisz dzisiaj trening, po nim przyjdź do mojego biura. - powiedział Ortensio opuszczając salę.

 

Nie protestując zabrałem drużynę na trening, który przeprowadziłem zgodnie z planem przygotowanym przez Massimiliano Alvini - trenera AlbinoLeffe. Po zakończonym treningu przebrałem się szybko z klubowego dresu i udałem prosto do biura Ortensio.

 

- Siadaj - powiedział na wejściu.

- Pewnie jak zauważyłeś, nie pojawił się dzisiaj Massimiliano, nie z byle powodu. Chciałbym abyś objął stery nad naszą drużyną, a przy okazji pomożesz nam w naszych interesach. - uśmiechnął się w moją stronę.

- Jakich interesach? - odpowiedziałem lekko speszony.

- Nie udawaj głupiego Adam. Doskonale wiesz jakie chodzą plotki w okolicy. Stworzysz z AlbinoLeffe potęgę, pomożesz Desiderio z przerzutem kokainy i broni, a ja będę prać sporą część pieniędzy przez klub. Im szybciej wejdziesz na top tym szybciej staniesz się bogaty.

- A co będę z tego miał?

- Przede wszystkim życie, ochronę. Do tego auto służbowe i procent od wypranych pieniędzy. - powiedział bez zbędnych emocji.

- Będzie potrzeba zainwestować w klub aby zrobić z niego szybko dobry klub. Bez odpowiednich środków potrwa to nawet paręnaście lat.

- Dostaniesz na start trzysta tysięcy na transfery, co do płac, część dajemy oficjalnie, drugą część pod stołem. 

- Wchodzę w to. - odpowiedziałem nie mając wyboru.

 

Wiedząc, że odmowa czy niepowodzenie może kosztować mnie nawet życie niezwłocznie zabrałem się do pracy. Zwołałem zebranie sztabu szkoleniowego i szybko wyznaczyłem każdemu zadania, przy okazji zabookowałem bilety dla scoutów aby Ci polecieli szukać zawodników do naszego klubu.

  • Lubię! 1
Odnośnik do komentarza

@Kuba199321

Coś mi się popsuło formatowanie w tamtym poście, poprawiłem.

===

 

Niedługo, bo następnego dnia udałem się ponownie do zarządu tym razem aby spisać nowy kontrakt z prezesem klubu. Oficjalnie zostałem trenerem pierwszej drużyny AlbinoLeffe. Na papierze zarabiałem jedyne 50.000€ rocznie, zaś faktycznie było to 200.000€ rocznie. Momentalnie w jeden dzień księgowy Ortensio zaczął dopisywać zarobki do klubu z handlu narkotykami czy bronią.

 

Jeszcze tego samego dnia trening poświęciłem na dokładne przeanalizowanie umiejętności zawodników i dobre ustawienie ich na boisku. Finalnie po paru gierkach i dwóch grach treningowych zdecydowałem się zacząć od formacji 4-3-1-2. W klubie posiadamy jedynie dwóch skrzydłowych, a zatrudnienie czy zakupienie porządnych skrzydeł na jakich mi zależy kosztowałoby zdecydowanie za dużo. Jeden z skrzydłowych zostanie przesunięty na ofensywnego zawodnika, zaś drugi po prostu będzie wchodził z ławki na swoją drugą nominalną pozycję - napastnika.

 

Szybko zabrałem się do pracy, następnego dnia w klubowej siedzibie znalazł się agent Alessandro Volpe, doświadczonego 33 letniego ofensywnego pomocnika. Po szybkich rozmowach udało nam się dojść do porozumienia, Alessandro zasili nasze szeregi na zasadzie wolnego transferu, będzie zarabiać około sześćdziesięciu tysięcy euro rocznie. Póki co powstrzymałem się od zbędnego ryzyka jakim jest wypłacanie części zarobków pod stołem.
 

Odnośnik do komentarza

Kolejny dzień w roli szkoleniowca AlbinoLeffe okazał się raczej tym bardziej harkorowym. Pewny umiejętności drużyny rano rozesłałem wiadomości do zawodników o zorganizowanym meczu pierwszego składu z naszymi juniorami u-20. Nagle w opłacanym mieszkaniu przez klub rozbrzmiała seria dzwonka do drzwi. Niezwłocznie udałem się do nich i najzwyczajniej w świecie otworzyłem je. Po otwarciu ukazał się moim oczom wielki steryd.


- Masz pięć minut na ubranie się, czekamy na dole w czarnej G-Klasie. - powiedział momentalnie zamykając drzwi.


Nie protestując ubrałem się w pierwszy lepszy dres z swojej szafy i zszedłem przed blok. Swym wzrokiem odszukałem czarną G-Klasie i niepewnym krokiem udałem się w jej kierunku. Po podejściu do samochodu drzwi otworzył Desiderio - przyjaciel i wspólnik Ortensio, prezes klubu. 


- Wsiadaj, nie pierdol.
- Podrzucisz przesyłkę dla pewnego latynosa, podjedziesz z nami, ty wychodzisz i tylko dajesz mu paczkę i zabierasz siano, chyba proste, nie?
- Powiedzmy.
- Ubierz to. - powiedział wręczając mi szarą bluzę z kapturem.


Momentalnie kierowca czarnego mercedesa zaczął pędzić dość sporą prędkością, dużo nie minęło, a na naszym ogonie pojawił się radiowóz policji, ku mojemu zdziwieniu kierowca zatrzymał się na poboczu. Gdy do pojazdu podszedł policjant swoją szybę otworzył Desiderio i machnął dłonią do policjanta.


- Jedźcie. - powiedział policjant, odwracając się od samochodu.


Lekko zszokowany zaistniałą sytuacją kontynuowałem podróż w ciszy. Kiedy w końcu dojechaliśmy na miejsce założyłem kaptur na głowę i wyszedłem z pojazdu, od razu dostrzegłem latynosa czekającego przy starej Impali.


- Od Ortensio? - zaczął latynos.
- A od kogo? - odpowiedziałem zestresowany, wystawiając do niego paczkę.
- Pieniądze.

 

Latynos podał mi papierową torbę wypełnioną pieniędzmi aż po same  brzegi. Prawdopodobnie nie widziałem takiej sumy nigdy na oczy. Szybkim krokiem wróciłem do mercedesa Desiderio, oddałem mu pieniądze.


Dobra robota, młody.

Zaledwie po dwóch godzinach zjawiłem się już w budynku klubowym. W szatniach już czekały na mnie obie drużyny. Przed meczem rozkazałem zebrać się obu drużynom na środku boiska. Gdy wszyscy przybyli od razu zacząłem rozglądając się po twarzach zawodników.


Pomimo, że to tylko wewnętrzny sparing zorganizowany aby sprawdzić wasze umiejętności, oczekuję, że dacie z siebie nie sto procent, a sto dziesięć procent. Dzisiaj każdy zaczyna z czystą kartą i tym sparingiem część może wywalczyć sobie lepszy start w przygotowaniach do sezonu. Juniorzy, wy możecie właśnie teraz mi doskonale pokazać pełnie waszych umiejętności i wejść do głównego składu. Do roboty!


Podałem piłkę na środek, mój asystent wcielił się w rolę sędziego i rozpoczął mecz. Zasiadłem na ławce trenerskiej wraz z szkoleniowcem u-20. Mecz się rozpoczął i od razu było widać, że drużyna nie jest jeszcze w najlepszej kondycji. Na początku samego meczu już moją uwagę przykuł jeden z zawodników.


- Jak się nazywa ten na napadzie? - zwróciłem się do Paolo Zirafa bazgrając coś w notesie.
- Ravasio, młodzik z AC Milanu.


Mecz przebiegł nie oszukując się katastroficznie. Przed meczem oczekiwałem co najmniej czterech bramek dla pierwszego składu, tymczasem dostałem ledwo wymęczoną wygraną, którą dał Minelli pod koniec meczu. Mimo, że w moich planach ten zawodnik raczej był widziany na ławce rezerwowych to na pewno dostanie swoje szanse w meczach towarzyskich. Po spotkaniu zaprosiłem Ravasio na krótką rozmowę, pochwaliłem młodziaka i poinformowałem go o przesunięciu do pierwszej drużyny.
 

Odnośnik do komentarza

Rankiem obudził mnie telefon Desiderio. Zdziwiło mnie to, ponieważ raczej nie przywykłem do wczesnych telefonów od prezesa AlbinoLeffe. Po chwili słuchanie dzwonka od telefonu zdecydowałem się odebrać. 


Słuchaj Adam, tak jak prosiłeś zorganizowałem parę meczów towarzyskich podczas naszego zgrupowania. Najpierw zagracie z Juventusem, potem z Interem, a na końcu z FC Arau, potem wracacie z zgrupowania. Jak dobrze pójdzie to jeszcze 27 zagracie z Lazio.

- Oszalałeś? Myślisz, że my mamy w ogóle szanse to wygrać? 
- Tutaj nie chodzi o wygrywanie. Sprzedamy na ten mecz kupę biletów, sfałszujemy lekko zarobki z biletów i wypierzemy jakąś małą cząstkę pieniędzy. Do tego pokażecie się w grze z najlepszymi na świecie, musisz się przyzwyczajać do wielkich klubów, niedługo my nim będziemy.
- Oczywiście, Desiderio. To wszystko?
- Tak, trzymaj się.


Dni do meczu z Juventusem mijają nieubłagalnie, a ja nadal nie mam pomysłu jak zagrać ten mecz. Z jednej strony możemy pocisnąć mocno i pokazać się z jak najlepszej strony. Z drugiej możemy powoli zagrać i dostać z dziesięć do zera. Postawiłem jednak na otwartej grze, dość szybkiej aby pokazać nasze atuty i ku zdziwieniu podczas meczu dostałem pozytywnego zaskoczenia. Nie daliśmy się zdusić pod naszym polem karnym i przyjąć 20 bramek. Pomimo, że Allegri zdecydował się na wystawienie podstawowej jedenastki to przegraliśmy jedynie jedną bramką. Na wielką pochwałę po meczu zasłużyli na pewno bramkarz jak i boki obrony. Coser - nasz podstawowy bramkarz w tym meczu obronił bowiem 9 strzałów na bramkę, wpuszczając jedynie 2 strzały Paulo Dybali. Pod koniec meczu Mastroianni złapał kontakt, mimo tego udało nam się zdobyć niespodziewany wynik 1:2. Mimo to nie mogliśmy jakoś bardzo się cieszyć z wyniku, ponieważ był to jedynie mecz towarzyski, a przed rozpoczęciem sezonu czeka nas jeszcze sporo pracy


 

13/07/2016, Towarzyski
AlbinoLeffe 1:2 Juventus
Mastroianni 87’ - Dybala 51’ 68’

 

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

Ładowanie
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...