Skocz do zawartości

Payphone - Co przyniesie przyszłość?


bacao

Rekomendowane odpowiedzi

W dniu 7.05.2019 o 08:40, Makk napisał:

Nie lepiej zamiast linków dawać odnośnik na nazwisku? :>:P

2:2 nie jest złe, u siebie trzeba pocisnąć.


Lepiej, ale jak się to kończyło to sam widziałeś :D 

Liga Mistrzów Ligą Mistrzów, ale w międzyczasie trzeba było zainaugurować rozgrywki LOTTO Ekstraklasy. Na start - wyjazd do Lubina na mecz z Zagłębiem, które w zeszłym sezonie ledwo się utrzymało, co z pewnością nie odpowiada ambicjom tegoż klubu. Maciej Skorża póki co postawił na zgrane karty, póki co wypożyczył tylko przeciętnego Jonathana Rossiniego z Sassuolo (ŚO). Ja postanowiłem dać szansę drugiemu garniturowi, zaryzykowałem z wystawieniem nieogranych Simicia i Del Castillo, partnerem Chorwata na ŚO był w tym meczu Nalepa (i tak nie zagra w rewanżu z Łudogorcem ze względu na czerwień w Bułgarii), a szansę na debiut z ławki miał Ponce

Pierwsze dwie okazje należały do "Miedziowych" - najpierw Cotra uderzał z wolnego, ale za wysoko, a potem Janoszka nie wykorzystał kapitalnego podania Żyry i uderzył w krótki róg bramki, gdzie stał już Escandell, który odbił piłkę na rzut rożny. Z tegoż poszła kontra dla nas, Videmont popędził prawym skrzydłem i dośrodkował na szósty metr, gdzie był Zachara, który tylko dostawił nogę i było 1:0. Po dwóch minutach długim wyrzutem z autu popisał się Bartosz, do wybitej piłki dopadł Videmont, który popędził na bramkę, strzelił, ale Polacek interweniował. W 16. minucie Popović dośrodkowywał z rożnego, lubinianie wybili piłkę, Del Castillo strzelił prawą nogą, ale jeden z defensorów zablokował to uderzenie. Chwilę później Francuz rozpaczliwie podał do Zachary, Mateusz nie najlepiej sobie przyjął piłkę, przez co zmuszony był strzelać z ostrego kąta, przez co Polacek nawet nie musiał interweniować. W 19. minucie Żyra dośrodkowywał z wolnego, najwyżej do głowy wyskoczył Jach, ale nie trafił on nawet w bramkę. W 36. minucie Woźniak bardzo łatwo odebrał piłkę Reguilonowi, lubinianie rozegrali akcję, Vlasko dograł na lewo do Janoszki, który strzelił prawą nogą, ale duuużo obok bramki. 40. minuta, Cotra zagrał odchodzącą piłkę z rogu, nasi obrońcy wybili piłkę, dopadł do niej Janoszka, który strzelił, ale znów zabrakło mu precyzji. Celniej uderzał trzy minuty później Cotra z wolnego, ale Escandell pewnie złapał piłkę. Tyle do przerwy.

Na początku drugiej połowy głowę w szatni miał jeszcze Uryga, ponieważ Żyra bardzo łatwo wyłuskał Alanowi piłkę, młody pomocnik gospodarzy podał do przodu do Vlaski, ten natychmiast zagrał na lewe skrzydło do Janoszki, ten strzelił po krótkim rogu, Escandell popełnił błąd i było już 1:1. Później była krótka seria rzutów wolnych z obu stron, najpierw Vlasko dośrodkował z wolnego na głowę Woźniaka, ale Arek spudłował, a później Popović dośrodkował do Simicia, ale ten główkował obok bramki. Później mecz zrobił się kompletnie ospały, co prawda wprowadziłem Stilicia, później Mazka i Ponce, ale nie wpływało to jakoś konkretnie na obraz meczu. Aż do 83. minuty, Popović stanął na drodze podania Vlaski do jednego z lubinian, Uryga od razu zagrał do pędzącego skrzydłem Del Castillo, ten dośrodkował do Ponce, który dostawił nogę i w ten sposób Wenezuelczyk strzelił gola w debiucie w Ekstraklasie. Natychmiast zadecydowałem o wycofaniu się do defensywy, Zagłębie miało jeszcze szanse po stałych fragmentach gry, groźnie po rogu uderzał Nespor, ale trafił tylko w boczną siatkę. Ważne zwycięstwo w kontekście rewanżu z Łudogorcem.

15.07.2017, Stadion Zagłębia, Lubin, 5482 widzów
L01 Zagłębie - Wisła 1:2 (Janoszka 53` - Zachara 8`, Ponce 83`)

  • Lubię! 1
Odnośnik do komentarza

O tym spotkaniu trąbiono w każdej telewizji sportowej czy też kanale sportowym w kraju. W samym Krakowie dyskutowało się o tym meczu w tramwajach czy restauracjach. Eliminacje Ligi Mistrzów po sześciu latach wracały na Reymonta, wracały meczem, od którego miały zależeć losy Wisły Kraków w - póki co - ganku europejskiej elity. Meczem z mistrzem Bułgarii, Łudogorcem Razgrad. Po wyjazdowym meczu część kibiców miała niedosyt, ponieważ można było ten mecz wygrać i mieć jakiś tam spokój w Krakowie. No ale cóż, tak to już bywa w futbolu... Aha, i w trzeciej rundzie trafiliśmy na zwycięzcę dwumeczu Beitar - Szcahtior Konie... wróć, Karaganda. W Kazachstanie było 0:0.

Na ten mecz wystawiłem następujący skład: Escandell - Palencia, Żemło, Arsenić, Sadlok - Kongolo, Mączyński - Mazek, Carreon, Pietrzak - Zachara. Do boju!

Pierwsza akcja miała miejsce w 5. minucie, nasi obrońcy wybili rzut wolny Jonathana Cafu, poszła kontra z naszej strony, centrę Zachary w pole karne zablokował jeszcze Anicet, futbolówka trafiła pod nogi Kongolo, który też spróbował centry, piłka jakoś poodbijała się od obrońców i omal nie zaskoczyła Stojanowa, który złapał piłkę tuż przed linią bramkową. Chwilę później wyszliśmy z kontrą. Zachara znów popędził prawą flanką, ale obrońca odebrał mu piłkę, Mazek odzyskał ją dla nas, dośrodkował, Cwetanow wybił centrę, po przejęciu Kongolo podał krótko do Mączyńskiego, który strzelił na bramkę, ale Stojanow złapał ten strzał. Kolejną akcję mieliśmy w 18. minucie, do wybitej piłki dopadł na lewej stronie Sadlok, zagrał do Krzysia, który zauważył przed polem karnym Carreona, który również spróbował swoich sił z dystansu, ale bramkarz gości także dość łatwo sobie poradził z tym strzałem. A cztery minuty później spadł na nas ogromny cios, Lukoki zagrał długą piłkę do Keseru, którego popchnął Arsenić, za co otrzymał drugą żółtą kartkę, co oznaczało, że mieliśmy utrzymywać korzystny wynik z Razgradu w osłabieniu w ponad godzinę. Mimo to stworzyliśmy sobie dogodną okazję, Sadlok z łatwością odebrał piłkę Jonathanowi Cafu, zagrał na skrzydło do Pietrzaka, który dośrodkował na długi słupek, gdzie znalazł się Mazek, który jednak nie jest mistrzem gry głową i jego próbę wyłapał golkiper Łudogorca. 29. minuta, podanie na skrzydło dostał Jonathan Cafu, który wdarł się w pole karne i strzelił lewą nogą, ale na miejscu był Escandell. Dziewięć minut później coś w rodzaju indywidualnej akcji (bo to nawet nie stało obok indywidualnej akcji) przeprowadził Carreon, ale jego strzał przeszedł znacząco ponad bramką. Po chwili Wanderson podał do Wołkowa, ten podał na 30. metr do Aniceta, który chciał choćby przez chwilę być Przemkiem Kaźmierczakiem w Dundee, ale jak to bywa z takimi próbami, kompletnie to nie wypaliło. Przed przerwą bardzo groźny strzał oddał Palomino, ale nasz bramkarz popisał się kapitalną robinsonadą i Łudogorec miał tylko rzut rożny. Przerwa na złapanie oddechu i ustalenie strategii na drugą odsłonę.

A w tej było jeszcze więcej emocji. Zaczął minimalnie niecelnym strzałem z wolnego Wanderson. 58. minuta, po rzucie wolnym Łudogorec rozegrał swoją akcję, Anicet podał na lewo do Lukokiego, który zejściem na prawą nogę ograł jednego z naszych graczy i oddał strzał, ale piłka z hukiem odbiła się od poprzeczki i wyszła w pole! Chwilę później daliśmy odebrać sobie piłkę, Anicet miał pozycję do strzału z dystansu, uderzył, ale prosto w Escandella.

A wraz z 60 minutą zaczął się krótki, acz bardzo intensywny okres meczu. Najpierw Pietrzak utrzymywał piłkę na tyle umiejętnie, że dał się sfaulować mającemu już żółtko na koncie Georgiewowi, a że sędzia nie był ślepy, to po chwili siły się wyrównały. Ale co z tego, skoro po kilku minutach Kongolo także otrzymał drugie żółtko za faul na Motim w polu karnym, co oznaczało tylko jedno - karny plus grę 9 na 10! Niesamowite emocje przy Reymonta! Do piłki podszedł Keseru i gdy wszyscy byli już przekonani, że wszystko już stracone, rumuński napastnik trafił... TYLKO W SŁUPEK! Przez długi czas stałem niczym słup soli, nie mogąc kompletnie uwierzyć w to, co się stało. Okazje w krótkim odstępie czasu mieli jeszcze Anicet i Lukoki, ale te próby wyłapał Escandell. 73. minuta, po rożnym piłę przejął Wanderson, Brazylijczyk dośrodkował na szósty metr, gdzie był Palomino, ale spudłował z głowy. Jakim cudem - pewnie jeszcze długo Argentyńczyk będzie zadawał sobie to pytanie. Czasu było coraz mniej, a wynik cały czas premiował nas. Bułgarzy jeszcze chcieli coś zmienić, Wanderson w 83. minucie podał do wychodzącego Lukokiego, który strzelił, ale minimalnie obok bramki. Były gracz Ajaksu bardzo chciał zmienić wynik w końcówce, w 87. minucie Anicet za łatwo zabrał piłkę Pietrzakowi, reprezentant Madagaskaru podał do skrzydłowego Bułgarów, który strzelił w boczną siatkę. Jeszcze tylko trzy, dwie, minuta... Sędzio, kończ ten mecz! Po jakimś czasie (podobno dwóch minutach, ale dla mnie była to cała wieczność. W końcu Gianluca Rocchi odgwizdał koniec meczu. Huk spadających kamieni z naszych serc było pewnie słychać na końcu świata, na trybunach rozpoczęło się dzikie świętowanie awansu... Dokonaliśmy sztuki niewiarygodnej, dowożąc korzystny wynik z Razgradu, przez ponad godzinę grając w osłabieniu. Ajaksie, Barcelono - uczcie się! :P 

19.07.2017, Stadion im. Henryka Reymana, Kraków, 23535 widzów
LM 2RndKw Wisła (POL) - Łudogorec w0:0


 

  • Lubię! 1
Odnośnik do komentarza
7 godzin temu, Makk napisał:

Coś literki się poprzestawiały :>

 

Remis 0-0 u siebie - kręcę na to nosem i to mocno.


Niedopatrzenie :P. Co do remisu - pamiętaj cały czas o sporej dysproporcji między nami a Łudogorcem. Oni mają np. Jonathana Cafu, którym interesuje się chyba każdy średniak z TOP 5 lig (a IRL gra chyba w jakimś mocnym zespole), Motiego czy Marcelinho którzy pewnie nie poradziliby sobie źle na Zachodzie. Zresztą, IRL co by się działo gdyby np. Piast wyeliminował Łudogorca :D:D 

Odnośnik do komentarza

W rewanżowym meczu Beitar pokonał Szachtiora 1:0 i to mistrz Izraela będzie naszym rywalem w trzeciej rundzie kwalifikacyjnej Ligi Mistrzów. Mamy zatem throwback do 2008 roku, kiedy to oba zespoły mierzyły się ze sobą również w przedostatniej rundzie kwalifikacji Ligi Mistrzów. Wtedy najpierw Wisła przegrała w Izraelu 1:2 po fartownym golu Pawła Brożka, by w rewanżu po kapitalnym spotkaniu rozgromić rywali 5:0. Dla mnie również będzie to swoisty throwback, bo rewanż z Beitarem był pierwszym meczem Wisły, jaki obejrzałem ever. Tak to się u mnie zaczęło... W końcu mogliśmy też zgłosić Ponce do rozgrywek LM, więc w razie czego nie będziemy musieli zdawać się tylko na Brożka, któremu jednak bliżej jest już do końca kariery. Nie mogliśmy skorzystać z zawieszonych Arsenicia i Kongolo, ale wrócił Nalepa, dodatkowo ograł się już Simić i to ci panowie mieli powstrzymywać ataki zawodników Beitaru. Za Kongolo wskoczył Uryga, dałem też szansę Porębskiemu, a za zdobywanie bramek odpowiedzialny miał być Ponce. Beitar z kolei jest mimo wszystko słabszym zespołem od nas, za największą gwiazdę drużyny wymieniany jest ŚPD Jesus Rueda, wychowanek Valladolid, grający tam swego czasu w La Lidze. Ciśniemy!

Ten mecz mógł rozpocząć się dla nas kapitalnie, w 4. minucie Pietrzak centrował z wolnego, a Shimshon podciął Nalepę w polu karnym, za co dostaliśmy jedenastkę. Do piłki podszedł Ponce, który strzelił mocno, ale w środek bramki i Mizrahi wybronił to uderzenie! W 11. minucie mieliśmy powtórkę wolnego, ale tym razem Michał przestrzelił. Ale do trzech razy sztuka, w 14. minucie Shrem fatalnie przyjął piłkę po podaniu Ruedy, co wykorzystał Mazek, odbierając piłkę stoperowi Beitaru, były skrzydłowy Ruchu, wykorzystując kapitalną szybkość popędził na bramkę Mizrahiego i bombą w krótki róg dał nam upragnione prowadzenie. W 19. minucie Nene chciał przelobować źle ustawionego Escandella, ale próbie Brazylijczyka zabrakło precyzji. Dwie minuty później powinno być 2:0, ale Porębski po niezłej centrze Sadloka trafił z kilku metrów tylko w słupek. Następnie swój moment mieli gracze mistrza Izraela, najpierw strzał Goldenberga zablokował Popović, a później Gorshomov uderzył minimalnie niecelnie. Ripostą z naszej strony była próba Palencii (najbardziej wysuniętego w tej kontrze!) po podaniu Ponce (!), ale Mizrahi bez większych problemów odbił piłkę do boku. 32. minuta, do odbitej przez obrońców Beitaru piłki dopadł Popović, który mocno strzelił, ale minimalnie obok bramki. Okazje mieli też Nalepa i Popović, ale jakością znacząco odbiegały od ideału. Tyle do przerwy.

Po zmianie stron Shimshon dośrodkował w pole karne z wolnego, Nene główkował, ale niecelnie. 64. minuta, Talon Raz mając dwóch naszych obrońców na plecach sprawdza czujność Escandella z dystansu, ale jego próba jest na szczęście bardzo niecelna. Później jednak "Biała Gwiazda" zaczęła pomału gasnąć, wprowadziłem Stilicia za cienkiego dziś Porębskiego, a Beitar zaczął się rozpędzać. Najpierw w 78. minucie Shenkor oddał piłkę na lewo do Heistera, ten dośrodkował z woleja na długi słupek, gdzie był Nene, ale jego główkę obronił Escandell. Sześć minut później Shimshon bardzo ładnie wypuścił prostopadłym podaniem Nene, który strzelił z ostrego kąta, ale nasz bramkarz był czujny. Ale za trzecim razem musiało już wpaść, najpierw Shenkor uprzedził spóźnionego niczym pociągi PKP Urygę, jego laga do przodu trafiła w głowę Nalepy i spadła idealnie pod nogi wychodzącego sam na sam Raza, nasza obrona nie zdołała powstrzymać gracza Beitaru i tuż przed końcem wuj bombki strzelił ze zwycięstwa. Chociaż dziewięć lat temu w pierwszym meczu nawet przegraliśmy, a rewanż był kapitalny. Tylko wyjazdowe 1:2 i domowe 1:1 to zupełnie inne wyniki...

26.07.2017, Stadion im. Henryka Reymana, Kraków, 23568 widzów
LM 3RndKw Wisła (POL) - Beitar (ISR) 1:1 (Mazek 14` - Raz 85`)

Odnośnik do komentarza
19 godzin temu, Makk napisał:

Powiem zupełnie szczerze- jestem zawiedziony takim wynikiem. 


Spokojnie, ja też...

Nastroje wśród kibiców były mieszane. Jedni twierdzili, że jesteśmy ostatnimi patałachami i za naszą sprawą wrócą kazachsko-azersko-cypryjskie koszmary, inni twierdzili, że jest jeszcze rewanż, a jeszcze inni odnajdywali analogie w stylu "a w 2002 to zremisowali z Schalke u siebie 1:1, co było dalej, pamiętamy". My zaś po prostu skupialiśmy się na drugiej kolejce Ekstraklasy, gdzie przed własną publicznością podejmowaliśmy Śląsk. Wrocławianie na dzień dobry zremisowali bezbramkowo na własnym boisku z Lechią. Ściągnęli nienajgorszego lewego obrońcę Adriana z Alcorcon (wolny transfer), wypożyczyli Szymańskiego z Jagiellonii, Kulenovicia (Legia) i Chrzanowskiego (Lechia), a oprócz Grajciara, Madeja, Pawełka i całej zgrai mało zdolnych juniorów odszedł Kamenar do Vitorii Guimaraes za 86 tysięcy euro. Jeżeli chodzi o nasze transfery, wypożyczyliśmy Fiedosiewicza do GKS-u Katowice, Latosa do Łęcznej (nie miałby wielkich szans na grę w obliczu Arsenicia, Simicia itp.) za 5 tysięcy euro miesięcznie, a na stałe na Lubelszczyznę przeniósł się Bartkowski kosztem 18 tysięcy euro. Najprawdopodobniej opuści nas też Maka_TSW, który nie chce przedłużyć kontraktu, a że osiągnęliśmy satysfakcjonujący obie strony konsensus z Vitorią Setubal, finał historii będzie raczej znany.

Wobec mniejszych i większych absencji kadrowych na prawej obronie musiał zagrać Arsenić, duet stoperów stanowili Żemło i Dworzyński, a na napadzie zagrał Zachara, któremu poważniej się przyglądałem w kontekście meczu w Jerozolimie. Szansę debiutu mógł też dostać Chirivella, który nie miał szansy na ogranie się w rezerwach bądź U-18, więc zabrałem go na ławkę. Ciśniem!

Początek meczu był niemrawy, dopiero w 11. minucie kibice mieli okazję poderwać się ze swoich miejsc; Stilić dośrodkował z wolnego na głowę Żemły, a piłka trafiła w słupek! Trzy minuty później Kokoszka wybił dośrodkowanie Videmonta, do piłki dopadł Mączyński, który strzelił półwolejem, ale obok bramki. 16. minuta, Quintilla wybił piłkę po rożnym Stilicia, do piłki dopadł Del Castillo, który rozegrał akcję z Zacharą, Francuz strzelił, ale znacząco obok bramki. Następnie miała miejsce seria rzutów rożnych, z których niewiele wynikało. Aż nastała 32. minuta, Escandell wykopał piłkę precz, Kokoszka wygrał głowę z Zacharą, ale piłka trafiła na lewą nogę Stilicia, który chciał zagrać do Videmonta, główkę z Francuzem wygrał Pich, łaciata trafiła do Zachary, który zdecydował się na strzał z 25 metrów, a piłka po rykoszecie od jednego z obrońców trafiła do siatki, dezorientując kompletnie strzegącego bramki Wrąbla. W 40. minucie wrocławianie rozgrywali na nowo akcję po wybitym wolnym, Engels podał do Bilińskiego, który strzelił, ale Escandell dość pewnie złapał piłkę. Jeszcze tylko Stjepanović uderzył niecelnie z wolnego i można było iść na przerwę. 

Pierwszą szansę po przerwie miał Biliński, który poradził sobie z Dworzyńskim, ale jego głowa po centrze Dankowskiego minęła bramkę. Trzy minuty później mógł odpowiedzieć Żemło po rogu Stilicia, ale jego główka nie trafiła nawet w światło bramki. A w 61. minucie z wybicia Żemły zrobiło się podanie do Zachary, ten odegrał na prawo do Videmonta, który popędził prawym skrzydłem, dośrodkował przed linię bramkową, gdzie Zacharze zostało tylko dostawić nogę i było już 2:0. W 65. minucie kibice mieli okazję się przekonać, dlaczego Mariusz Pawelec został lewym obrońcą, a nie napastnikiem, obserwując bardzo niecelny strzał tegoż zawodnika, tak z kilkanaście metrów obok bramki. Sześć minut później rozegraliśmy szybką, płynną akcję, Mąka podał do Del Castillo, ten wypatrzył w szesnastce Zacharę, który strzelił, ale Wrąbel dobrze interweniował. Na kwadrans przed końcem Pich centrował z wolnego, Quintilla główkował, ale obok bramki. Pięć minut później debiut w Wiśle zaliczył Chirivella, wchodząc za Urygę. W 84. minucie Szymański podał na prawo do Leandro Martineza, badziewiastego skrzydłowego ściągniętego z Haladas, ten strzelił po krótkim rogu, ale czujny był Escandell. I kiedy wszyscy myśleli, że na tym się skończy, Mączyński podał krótko do Porębskiego, ten od razu do stojącego niedaleko Del Castillo, który zauważył wbiegającego w szesnastkę Zacharę, a ten precyzyjnym strzałem przy słupku zdobył hat-tricka i ustalił wynik meczu na 3:0. Jak zagramy tak z Beitarem, to mamy puchary na jesieni. Pytanie tylko, jakie.

29.07.2017, Stadion im. Henryka Reymana, Kraków, 14815 widzów
L02 Wisła - Śląsk 3:0 (Zachara 32`, 61`, 90+2`)

Odnośnik do komentarza

Osobiście miałem nadzieję, że zwycięstwo ze Śląskiem doda nam skrzydeł, bowiem już trzy dni później mieliśmy okazję do rewanżu na Beitarze za pierwszy nieudany (choć też pechowy) mecz. Zanim jednak sprawy boiskowe, czas na transfery. Po pierwsze, najprawdopodobniej zasugerowałem się tym, że Bartkowski odszedł do Łęcznej, i wepchnąłem tam Latosa, podczas gdy Artur tak naprawdę przeszedł na wypożyczenie do Niecieczy. Krzysio Mączyński doszedł do porozumienia z Vitorią Setubal i przeszedł tam za 625 tysięcy euro, przez co zarobiliśmy jakiś grosz, zamiast tracić go za darmo. Na wypożyczenie do Warty Poznań poszedł z kolei Dworzyński; i tak mam za dużo stoperów (jak w każdej karierze...), a rok w I lidze nie powinien mu zaszkodzić.

 

Ale wróćmy do tego, co działo się na boisku. Na stadionie Teddy wybiegła najlepsza na ten moment jedenastka, z Zacharą na ataku (a ucierajcie mi wszyscy nosa w taki sposób jak Zachara ze Śląskiem, nie ma problemu!), Kongolo na ŚPD, który odcierpiał już zawieszenie czy Simiciem bądź Nalepą na ŚO. 

Na początku meczu oba zespoły stwarzały sobie szanse raczej ze stałych fragmentów gry; najpierw Pietrzakowi zabrakło naprawdę niewiele do zdobycia bramki, później Rueda uderzał również z wolnego obok naszej bramki, a na sam koniec tej pięknej trylogii Kongolo uderzał głową po centrze Popovicia, ale minimalnie niecelnie. W 11. minucie Mazek wycofał do wbiegającego Palencii, ten dośrodkował na głowę Sadloka, ale ten uderzył prosto w Mizrahiego. Bramkarz Beitaru musiał jednak wyciągać piłkę z siatki, dokładnie dwadzieścia minut później (tak, serio nic się nie działo przez ten czas) Popović podał do Sadloka, ten puścił skrzydłem Pietrzaka, który dośrodkował w pole karne, obrońcy Beitaru nieudolnie wybili piłkę, z czego skorzystał Popović, strzałem pod poprzeczkę wyprowadzając nas na prowadzenie! Sześć minut później poszliśmy za ciosem, najpierw Pietrzak fantastycznym wślizgiem, jadąc na tyłku niegorzej niż mistrzowie w tym fachu zabrał piłkę Traore, poszła z tego fajna kontra, po której Rafał strzelił, ale niestety w krótki róg, a że Mizrahi nie jest byle bramkarzem to sparował to na róg. Izraelczycy wybili róg, ale i tak uzyskaliśmy z tej akcji aut; Palencia wyrzucił piłkę zza linii bocznej, podanie przyjął Mazek, który popędził na bramkę, a że Heister pociągnął go trochę mocniej za koszulkę w polu karnym, to pan Aytekin podyktował jedenastkę. Bałem się tego, mając w pamięci np. Superpuchar Polski, gdzie zmarnowaliśmy oba karne, ale tym razem Zachara mocnym uderzeniem pod poprzeczkę nie dał szans Mizrahiemu. Beitar odgryzł się jednak pięć minut później, trójkąt Levi-Gorshomov-Nene rozegrał piękną akcję na jeden bądź dwa kontakty, piłka trafiła do Brazylijczyka, który nie zmarnował sam na sam z Escandellem i Beitar w drugiej połowie miał jeszcze niemałe szanse na sprawienie niespodzianki.

Pomny tego menedżer Beitaru powtórzył manewr JE Oresta Lenczyka z rewanżu z Saragossą, z tym że w tym meczu zeszło w przerwie dwóch piłkarzy, konkretniej Shimshon i Gorshomov. Zaraz po rozpoczęciu centrę Pietrzaka mógł wykończyć ładnym wolejem Carreon, ale próbie Boliwijczyka brakło precyzji. Później krew poczuli mistrzowie Izraela, najpierw Goldenberg kapitalnie podał do Nene, który strzelił z półwoleja, ale Escandell sparował tę piłkę do rogu. Z tegoż kornera uderzał później Bilu, ale piłka przeszła nad poprzeczką. Siedem minut później Levi podał do Kaufmana, który mocno strzelił, ale na drodze piłki stanął Palencia i Beitar miał korner. Ale w 63. minucie Palencia wykonał głębokie dośrodkowanie w szesnastkę, obrońcy oponenta wybili piłkę, przejął ją Popović i mocnym strzałem pod poprzeczkę wybił Beitarowi jakiekolwiek marzenia o odebraniu nam awansu. Mogliśmy znowu pójść za ciosem jakieś trzy minuty później, Carreon podał na dobieg do Zachary, który strzelił, ale wysoko ponad bramką. Mistrzowie Izraela odpowiedzieli po minucie strzałem z dystansu Itzhaka, ale ta próba była niecelna. Za chwilę Pietrzak dośrodkował z wolnego, Simić główkował, ale nad bramką. W 72. minucie powinno być 3:2, Itzhak dośrodkował na długi słupek, Escandell kompletnie pogubił się przy tym dośrodkowaniu, przez co szansę miał Nene, który jednak trafił tylko w słupek. Trzy minuty później Kongolo podał w pole karne do Mazka, ten odegrał do Porębskiego, który strzelił z pierwszej piłki, ale obok bramki. 78. minuta, wybicie Itzhaka zamieniło się w dobre, długie podanie do Shenkora, który wyprzedził naszych obrońców i mocno strzelił, ale w boczną siatkę. Aż w końcu nadeszła 85. minuta, Mazek z Palencią wymieniali podania na prawej flance, były skrzydłowy Ruchu dośrodkował na krótki słupek, gdzie był Zachara, który strzałem z powietrza, jak się później okazało, ustalił wynik meczu na 4:1. Nokaut!

02.08.2017, Stadion Teddy, Jerozolima, 18179 widzów
3RndKw 2M Beitar (ISR) - Wisła (POL) 1:4 (Nene 43` - Popović 31`, 63`, Zachara 38` (kar.), 85`) 

  • Lubię! 1
Odnośnik do komentarza

Takie to już są uroki futbolu na wysokim poziomie, że gra się na dwóch bądź trzech frontach co 3 dni. Ja wszakże, w przeciwieństwie do np. takiego pana Stokowca nie zamierzałem na to jakoś narzekać, w końcu no pain, no gain (nie game, jak mawia pewna parodia eksperta piłkarskiego), i nie aplikowałem moim podopiecznym jakichś strasznych obciążeń przed najbliższym meczem z Lechią. Na Pomorzu miało miejsce kilka zmian w porównaniu do zeszłego sezonu; na prawie Bosmana sprowadzono z Pogoni Mateuszów Lewandowskiego i Matrasa, z Piasta przybył za 400 tysięcy euro Bartosz Szeliga, a z tureckich wojaży wrócił Patryk Tuszyński kosztem 275 tysięcy euro. Z Gdańska odeszli za to Bartłomiej Pawłowski do La Berrichonne za 61 tysięcy, Łukasik do Niecieczy za 55 tysięcy euro czy Vanja Milinković-Savić do Torino za 2,6 mln euro. Do innych drużyn wypożyczano młodych piłkarzy, m.in. mistrza świata U-20, Przemka Macierzyńskiego do Górnika Zabrze, Chrzanowskiego do Śląska czy młodego Dźwigałę do Bytowa. W Krakowie wystawiłem skład podobny do tego z Beitarem, wymieniłem jedynie Kongolo na Urygę, Carreona na Porębskiego czy Zacharę na Ponce, ponieważ kilku rezerwowych chciałem wykorzystać w Bytomiu, gdzie już za 3 dni zagramy z Polonią w ramach drugiej rundy Pucharu Polski. Jeśli wygramy z bytomianami, zagramy ze zwycięzcą meczu Znicz Pruszków - Korona.

 

Szósta minuta, Tuszyński wycofuje piłkę do Haina, który strzela, ale Simić blokuje próbę własnym ciałem. My odpowiedzieliśmy przy pierwszej okazji, Nalepa przejął wybitą przez Stolarskiego futbolówkę, podał do przodu, gdzie był Sadlok, który zacentrował na długi słupek, był tam Mazek, który kapitalnym półwolejem pod poprzeczkę wyprowadził nas na prowadzenie! Chwilę później mogło paść wyrównanie, Wolski dośrodkował w pole karne, gdzie Hain przeskoczył Palencię, jego główkę ledwo wyciągnął Escandell, a jeden z naszych defensorów wybił piłkę z linii bramkowej. 27. minuta, Palencia wyrzucił piłkę z autu, piłka poszła z prawej strony jak po sznurku, po czym trafiła na szesnasty metr do Ponce, który strzelił, ale Maloca zablokował tę próbę. Z tegoż rożnego Popović posłał piłkę na krótki słupek, gdzie był Nalepa, ale zabrakło mu nieco do gola. 33. minuta, dogodną okazję miał Ponce po kapitalnej piłce od Pietrzaka, ale trafił prosto w Kuciaka, który odbił strzał na róg. Po tymże rogu Pietrzak otrzymał piłkę z głębi pola, strzelił, ale z niezrozumiałych względów po krótkim rogu, przez co Kuciak miał łatwiej, jeśli chodzi o obronę strzału. Ale do trzech razy sztuka, Hain beznadziejnie podał do jednego z kolegów z zespołu, piłkę przejął Popović, Porębski zagrał na lewo do Pietrzaka, który popędził pod linię bramkową, dośrodkował na szósty metr, gdzie tym razem Ponce nie podpalił się i spokojnie dostawił nogę na 2:0. Dwie minuty później rzut wolny wykonywał Kovacević, Escandell nieco machnął się przy tej wrzutce, czego jednak nie wykorzystał Maloca. Akcję później Uryga podał do Porębskiego, który jakoś zdołał zejść na prawą nogę, co było niełatwym zadaniem, strzelił, ale obok bramki. Ale przed przerwą gdańszczanie otrzymali trzeci cios, Porębski podał do Popovicia, który zagrał do dobrze ustawionego Pietrzaka, który finezyjnym strzałem powiększył nasze prowadzenie. Jeszcze tylko Wolski niecelnie uderzył z woleja po podaniu Tuszyńskiego i można było z uśmiechami na ustach schodzić do szatni. 

50. minuta, Uryga podał do najbliższego Popovicia, który mocno strzelił z dystansu, ale prosto w Malocę. Swoich sił z dalszej odległości spróbował także Uryga, ale jego strzał nie stanowił problemu dla Kuciaka. Później nie działo się zbyt wiele, i Lechia nieudolnie atakowała, i my bardziej skupiliśmy się na obronie wyniku, wpuszczając Chirivellę czy Reguilona. Dwie główki po stałych fragmentach miał Simić, ale były one niecelne, próbowali dla Lechii także Hain i Stolarski, ale albo Escandell stawał na wysokości zadania, albo piłka przechodziła nad bramką. Ale i goście dopięli swego w końcówce, Wolski dośrodkował z rzutu rożnego, Nalepa dość nieudolnie wybijał piłkę, a Kovacević głową zdobył honorowego gola. To była jednak ostatnia okazja w tym meczu i mogliśmy w pełni zasłużenie świętować zdobycie trzech punktów.

06.08.2017, Stadion im. Henryka Reymana, Kraków, 14958 widzów
L03 Wisła - Lechia 3:1 (Mazek 13`, Ponce 35`, Pietrzak 43` - Kovacević 83`)

Odnośnik do komentarza
7 godzin temu, ZachowajDystans napisał:

6 lat temu czytałem Payphone od bacao to teraz też poczytam.

Powodzenia!


To jeden z tych powrotów, których nikt, kompletnie nikt się nie spodziewał :o :o Dzięki, piszę tak samo słabo jak wtedy :D:D 

W tak zwanym międzyczasie miało miejsce losowanie par ostatniej rundy eliminacji do Ligi Mistrzów. Zdziwiło mnie przedtem, że dalej byliśmy rozstawieni, nawet pomimo tego, że w ekipach nierozstawionych były niby silniejsze ekipy, takie jak Dinamo Zagrzeb czy FC Kopenhaga. Tym razem jednak wywinęliśmy się spod stryczka i trafiliśmy na HJK Helsinki! Nie należy jednak lekceważyć mistrza Finlandii; mają świetnego wysuniętego rozgrywającego Mostagha Yaghoubiego, IRL główną strzelbę Rangersów (i to podobno całkiem skuteczną!), Alfredo Morelosa, parę środkowych pomocników Onovo - Annan (ten sam Annan, który wymiatał bodaj w FM 10 i 11) czy Ousmana Jallowa. Co mnie martwi - pół składu ma co najmniej 13 determinacji, także nie położą się łatwo...

W środku tygodnia graliśmy mecz w ramach drugiej rundy Pucharu Polski z bytomską Polonią. Uznałem, że będzie to świetne przetarcie dla młodzieży, więc zagrali tam m.in. Chorążka, Jaworski, Kudelski, a na ŚPO talent czystej wody Paweł Brożek. Wygraliśmy po meczu bez historii 4:0 i meldujemy się w kolejnej rundzie. W korespondencyjnym pojedynku ani przez sekundę nie zanosiło się na sensację i Korona pokonała w Pruszkowie Znicz 3:1 i to spadkowicz z Ekstraklasy będzie naszym przeciwnikiem w trzeciej rundzie.


09.08.2017, Stadion im. Edwarda Szymkowiaka, Bytom, 4500 widzów
PP 2Rnd Polonia B. - Wisła 0:4 (Zachara 8` (kar.), 20` (kar.), 57`, Brożek 88`)


Ostatnim sprawdzianem przed HJK był mecz na własnym boisku z Górnikiem Łęczna. Klub z Lubelszczyzny przed sezonem zmienił się dość konkretnie; przed sezonem zespół opuścił Franek Smuda (ale nie przeszedł na emeryturę, uznał chyba, że misja w Lublinie została zakończona...). Zastąpił go Tomasz Kaczmarek (ten, co miał po Darku Dudku przejąć Zagłębie Sosnowiec IRL) i idzie mu póki co źle: nie wygrał żadnego meczu o stawkę (1:2 z Termalicą, 0:4 z Jagiellonią, 2:3 z Zagłębiem w lidze, 2:3 z Legią w PP). Zespół opuściło dość sporo piłkarzy, Atoche poszedł do Belenenses na prawie Bosmana (wziąłbym go, gdyby miał europejski paszport), młody Przemek Wiśniewski poszedł do Brentford za 210 tysięcy euro (ta kwota może wzrosnąć w przyszłości), kariery skończyli Mierzejewski, Pitry i Szmatiuk, a całej zgrai kopaczy pokończyły się kontrakty. Do Łęcznej przybyli zaś Drewniak (Lech, 27,5 k), Bartkowskiego od nas czy Litauszkiego z Cracovii (52 tysiące euro), z Jagi wypożyczono Augustyniaka, a z Piasta Kuzdrę. My co prawda wyszliśmy np. Bartoszem, Żemłą czy Zakliką, którzy mieli jeszcze w nogach mecz sprzed trzech dni, ale kompletnie nie było tego widać na boisku. Kibice jeszcze nie zdążyli zasiąść na swoich miejscach, a tu Pietrzak popędził lewą flanką, dośrodkował na szósty metr, gdzie był Ponce, który bez problemów dostawił nogę. Osiemnaście minut później znowu w roli głównej Pietrzak, znowu dośrodkował, a tym razem akcję wykończył... Prusak, wrzucając sobie piłkę do siatki. Cztery minuty później padł jednak gol kontaktowy, Grzelczak wrzucił piłkę na dwunasty metr, gdzie Javi Hernandez pięknym wolejem ulokował ją w siatce. Ale my nie wieszamy głów po jednym ciosie, już w następnej akcji wróciliśmy na dwubramkowe prowadzenie; Bartosz popisał się długim wyrzutem z autu na krótki słupek, gdzie znalazł się Arsenić, piękną główką zdobywając pierwszą bramkę w Ekstraklasie. Po kilkunastominutowym okresie absolutnej nudy Popović odebrał piłkę poturbowanemu Javiemu, zagrał długą piłę na Videmonta, który zagrał patelnię do Ponce, który pod brzuchem Prusaka umieścił piłkę w siatce. Mało tego, do szatni zapakowaliśmy gościom piątą bramkę; znowu Bartosz wjechał z długim wyrzutem, Arsenić uprzedził Prusaka, który IMO bezsensownie wyszedł z bramki, a Videmont musiał tylko skierować piłę do pustej siatki. Po przerwie znacząco wyhamowaliśmy, co w 61. minucie wykorzystał Górnik, pakując drugą bramkę, Grzelczak podał do Piesia, który wycofał na 20 metr do Augustyniaka, a ten potężnym strzałem trafił na 5:2. Na dziesięć minut przed końcem dobiliśmy jednak łęcznian, po zablokowanej centrze Del Castillo swoich sił spróbował tym razem Reguilon, piłka trafiła na czwarty metr do Videmonta, który ustalił wynik meczu na 6:2. HJK, nadchodzimy!

12.08.2017, Stadion im. Henryka Reymana, Kraków, 14709 widzów
L Wisła - Górnik Ł. 6:2 (Ponce 1`, 43`, Prusak 19` (sam.), Arsenić 25`, Videmont 45`, 80` - Javi Hernandez 23`, Augustyniak 61`)  

  • Lubię! 1
Odnośnik do komentarza

OFC mecz z Łęczną to 4 kolejka Ekstraklasy.

Ostatnia przeszkoda na drodze do raju. HJK Helsinki. Ciężki przeciwnik, ale lepsi oni niż np. FC Kopenhaga. W zespole panowała bojowa atmosfera, każdy chciał wywalczyć ten upragniony awans. Miałem problem z ustaleniem składu, ponieważ byliśmy na fali i tak naprawdę mało kto by mnie zawiódł. Ostatecznie postawiłem na sprawdzone strzelby:

Escandell - Palencia, Nalepa, Simić, Sadlok - Uryga, Popović - Mazek, Porębski, Del Castillo - Zachara

Jedziemy!

Pierwszą okazję mieliśmy w 8. minucie - Del Castillo podał do środka do Popovicia, ten odegrał na 25 metr do Urygi, który uprzedził jednego z pomocników HJK i strzelił, ale obok bramki Dahnego. Siedem minut później Popović podał do Porębskiego, ten rozegrał klepkę z Zacharą, Przemo strzelał z ostrego kąta, ale bramkarz Finów sparował ten strzał. 20. minuta, róg Popovicia wybili obrońcy HJK, Słoweniec jeszcze raz dośrodkował, tym razem piłka trafiła do Mazka, który strzelał lewą nogą, ale Jalasto zablokował tę próbę. Cztery minuty później Jalasto znowu stanął na drodze piłki, tym razem po próbie Porębskiego. Po rożnym przeorganizowaliśmy szyki, Mazek podał na dziesiąty metr do Zachary, który strzelił przy słupku, ale Dahne tym razem wyłapał piłkę. W 36. minucie Popović zagrał piłkę na lewe skrzydło do Del Castillo, który zacentrował w szesnastkę, z niewiadomych przyczyn nie było tam np. Zachary, tylko Porębski, i zgodnie z przewidywaniami trafił on prosto w Dahnego. Jeszcze tylko Escandell wyłapał szczura Sissoko i udawaliśmy się na przerwę.

Tuż po przerwie Popović dośrodkował z wolnego, główkował Nalepa, ale niecelnie. Niedługo później jednak jedna z interwencji Simicia spowodowała uraz Morelosa; był on na tyle poważny, że musiał zejść z boiska, zastąpił go Ngal (zapamiętajcie to nazwisko). Po godzinie gry Del Castillo otrzymał piłkę ze środka pola, dośrodkował w szesnastkę, strzelał Popović, ale obok bramki. 64. minuta i dobra okazja oponentów, Ngal otrzymał podanie od Matheusa Alessandro, popędził do linii końcowej, dośrodkował na głowę Mensaha, ale ten trafił prosto w Escandella. Cztery minuty później rozegraliśmy akcję po obwodzie, piłka trafiła do Mazka, który strzelił po długim rogu, ale niecelnie. Na kwadrans przed końcem z akcją wyszedł Porębski, podał on do Ponce, ale piłkę wybił Annan, przejął ją jednak Popović i od razu zagrał do dobrze ustawionego Wenezuelczyka, ale ten fatalnie przestrzelił. 

Końcówka jednak dostarczyła więcej emocji, niż dotychczasowe 85 minut. Zaczęło się od ogromnego szoku przy Reymonta, Matheus Alessandro zagrał prostopadle do Ngala, Escandell wyszedł kompletnie nie w tempo, co wykorzystał wystawiony na listę transferową (!!!) Kameruńczyk, pakując piłkę obok naszego bramkarza do siatki. Trzy minuty później mogło być 0:2, znów Matheus Alessandro wypuścił Ngala w uliczkę, a spóźniony Simić powalił zdobywcę pierwszego gola w polu karnym. Sędzia ślepy nie był i podyktował karnego; do piłki podszedł Yaghoubi, ale strzelił w sam środek bramki i Escandell obronił tę próbę. Chyba dopiero ta okazja obudziła moich paniczy ze snu, najpierw jedno z wybić trafiło na skrzydło do Pietrzaka, który strzelił, ale oczywiście w krótki róg (bo po co w długi...) i Dahne złapał piłkę. Ale w ostatniej akcji meczu Jaworski podał do Palencii, to zagranie przeciął Mensah, ale tak, że piłka trafiła do Mazka, ten dośrodkował na szósty metr, gdzie Ponce musiał tylko dostawić nogę. 1:1.

Tak, powinniśmy byli to wygrać. Tak, może nawet załatwić kwestię awansu w pierwszym meczu. Tak, daliśmy tego i owego, nie musicie o tym pisać...

15.08.2017, Stadion im. Henryka Reymana, Kraków, 19758 widzów
LM 4RndKw 1M Wisła (POL) - HJK (FIN) 1:1 (Ponce 90+1` - Ngal 85`, Yaghoubi 88` n/kar.)

Odnośnik do komentarza
Godzinę temu, bacao napisał:

HJK Helsinki. Ciężki przeciwnik

Ciężki przeciwnik, a Dahne na bramce... :_eek: Ustawiasz strzały z każdej pozycji i masz piątkę w kwadrans. :D

 

Godzinę temu, bacao napisał:

udawaliśmy się na przerwę

Udawaliście, że gracie w piłkę.

 

Słaby wynik. No i dobrze, ze ten karny nie wpadł, bo już byloby naprawdę ciężko.  Rewanż już musisz wygrać.

:kutgw:

  • Lubię! 1
Odnośnik do komentarza

Atmosfera po rozczarowaniu, jakim był remis u siebie z HJK, nieco podupadła; doszło nawet do tego, że niejaki "Misiek" jako głos co po niektórych kibiców powiedział nawet w twarz prezes... Czekaj, zapomniałem naz..., nie no wiadomo, że Sarapacie, że udawaliśmy, że gramy w piłkę. Rozumiem, że to słaby wynik, rozumiem wszystko, ale drzeć się po jednym meczu, meczu w Lidze Mistrzów, gdzie kilka lat wcześniej dostawaliśmy 0:5 na Łazienkowskiej, gdzie omal nie sprzedano klubu jakiemuś wichrzycielowi... Słabe trochę, przyznajcie.

Nie wróżyło to najlepiej przed wyjazdem do Płocka, gdzie nigdy nie grało się łatwo, czego dowodem bęcki w przedostatniej kolejce grupy mistrzowskiej w zeszłym sezonie. Zanosiło się na powtórkę, ponieważ z wiadomych względów wystawiłem rezerwowy skład; mecz w Helsinkach będzie o bardzo dużą stawkę (dosłownie) i to tam chcę wystawić największe armaty. Dało to szansę debiutu dla Chirivelli, meczem z HJK swoją pozycję mocno podkopał sobie Ponce, więc chcąc oszczędzić Zacharę, Wenezuelczyk wybiegł na murawę Stadionu im. Kazimierza Górskiego.

Lepiej w mecz weszliśmy my, w 3. minucie po podaniu Videmonta strzelał Carreon, ale bardzo niecelnie, minutę później z kolei Żemle niewiele brakło do zdobycia bramki po centrze z wolnego Del Castillo. W 11. minucie Bartosz wrzucał z prawej strony w pole karne, z woleja strzelał Chirivella, ale strzał do pustej bramki zablokował Szymiński, a poprawkę pomocnika wypożyczonego z Liverpoolu wyłapał Kiełpin. Pięć minut później Kriwiec zacentrował z rożnego, Szymiński strzelał głową, ale obok bramki. Następnie mieliśmy małą serię rzutów wolnych, najpierw Kiełpin obronił próbę Del Castillo, a później Escandell odbił strzał Kriwca. 27. minuta, Bartosz podłączył się prawą stroną do akcji, dośrodkował w szesnastkę, głową strzelał Ponce... no dobra, określenie strzelał byłoby przesadą. A sześć minut później zemściło się to na nas, płocczanie spokojnie rozgrywali sobie akcję, Reca podał w pole karne do Visnakovsa, który strzelił lewą nogą przy słupku i już przegrywaliśmy. Trzy minutki później mogliśmy się odgryźć, Szymiński wybił centrę Videmonta pod nogi Del Castillo, który chciał z ostrego kąta pokonać Kiełpina, a bramkarz gospodarzy miał problemy z opanowaniem piłki, ale ostatecznie wyszedł z kłopotów obronną ręką. 42. minuta, rozegraliśmy akcję po obwodzie, Ponce podał na lewo do Del Castillo, który strzelił po krótkim rogu, ale Kiełpin złapał piłkę po tej próbie. Tyle do przerwy.

A po tejże przerwie z niewiadomych mi powodów Chirivella wszedł obiema nogami w Masłowskiego i nawet Stevie Wonder odesłałby młodego Hiszpana do szatni. To redukowało nasze szanse na trzy punkty do minimum. 56. minuta, podanie od Visnakovsa na 20. metr otrzymał Wlazło, który strzelił, ale obok bramki. Chwilę później mieliśmy rzut wolny, Popović dośrodkował, Ponce przejął piłkę i podał na prawo do Carreona, który huknął z ostrego kąta, ale Kiełpin odbił łaciatą na rożny. Po godzinie gry Nafciarze wyszli z kontrą, Visnakovs wycofał się przed pole karne i podał do wbiegającego Masłowskiego, który strzelił w górny róg, ale Escandell obronił tę próbę. Kriwiec dośrodkował z rogu, Popović co prawda minął się z piłką, ale reprezentant Łotwy nie wykorzystał tej szansy. Niedługo później Wlazło do Kriwca, ten krótko do Merebaiszwilego, Gruzin strzelił, ale Escandell wyłapał tę próbę. Chwilę później Visnakovs wycofał piłkę do Wlazły, ten strzelił, ale nad bramką. Płocczanie bez problemów wykorzystywali grę w przewadze, a moje ciągłe, głośne uwagi nie dawały absolutnie nic. 73. minuta, Ponce mądrze rozegrał na lewo do Del Castillo zamiast wdawać się w jakieś bezsensowne dryblingi, Francuz przebiegł troszkę pod pole karne i dośrodkował, napadzior wypożyczony z Sampdorii miał masę czasu, ale tylko obił wątrobę Kiełpinowi. Po tymże rogu piłkę pod polem karnym przejął Bartosz, ale wahał się bardzo długo, a jak mawiał wujek Staszek w każdej rodzinie, kto się waha, ten ręką macha, Merebaiszwili zabrał mu piłkę i popędził przez niemal całe boisko, dośrodkował na szósty metr, gdzie znalazł się Masłowski, który nie dał żadnych szans Escandellowi i trzy punkty w tym meczu szlag trafił. Na dziewięć minut przed końcem Kriwiec centrował z wolnego, Reca niepilnowany mógł bezproblemowo strzelić głową, ale nasz bramkarz nie dał się zaskoczyć; brakowało jeszcze gola takiego Recy z główki albo innego Bozicia z przewrotki... Paru moich grajków było dość mocno zdeterminowanych, by odmienić losy tego meczu, Del Castillo próbował wstrzelenia piłki w pole karne, ale Kiełpin odbił tę próbę, a później w kluczowym momencie interweniował Szymiński. Chwilę później Sylwestrzak dośrodkował niemal pod linię bramkową, główkował Merebaiszwili, ale trafił tylko w boczną siatkę. Jeszcze tylko strzał Del Castillo zablokował Sielewski, Francuz chwilę przed końcem doznał kontuzji i można już było myśleć nad meczem w Helsinkach. Bo jest słabo i nie ma nawet co tego ukrywać...

19.08.2017, Stadion im. Kazimierza Górskiego, Płock, 8273 widzów
L05 Wisła Płock - Wisła K. 2:0 (Visnakovs 33`, Masłowski 74` - Chirivella 51` cz/k.)


 

Odnośnik do komentarza

Był już w naszej piłce eurowpierdol, później doszedł agrowpierdol, a po ostatnim gwizdku sędziego w Płocku na Masochistach pisano już o "petrowpierdolu". My jednak skupialiśmy się już tylko na rewanżu z HJK. Tak, powinniśmy byli wygrać pierwszy mecz (nawet pomimo moich zapewnień, że nasz rywal jest równy, jeżeli chodzi o poziom), ponieważ mieliśmy wsparcie w postaci kibiców. Teraz nie mieliśmy takiego bonusu, do tego HJK ma handicap w postaci gola na wyjeździe. Pomimo tego, reporterom telewizyjnym powiedziałem, że w porównaniu do pierwszego meczu zmieniłbym tylko skuteczność; na Twitterze znalazło się dość spore grono malkontentów, ale ja wiedziałem swoje. Oczywiście na Töölon jalkapallostadion wybiegły armaty, pomimo tego, że mogłem skorzystać z Chirivelli (za swój debilizm dostał dwa mecze zawieszenia, ale tylko w Ekstraklasie) na boisko wybiegł Popović; zrobiłem to oczywiście dla dobra jąder Pedro, bo gdyby wjechał w kogoś obunóż... Nie ręczyłbym za siebie. Oto nasi dzielni chłopcy, cytując zespół Jarzębina:

Escandell - Palencia, Nalepa, Simić, Sadlok - Uryga, Popović - Mazek, Porębski, Pietrzak - Zachara

Pomni wagi tego meczu i wniosków z pierwszego starcia, ruszyliśmy na Finów. Co prawda w drugiej minucie Yaghoubi sprawdził z wolnego Escandella - Hiszpan złapał piłkę po tym strzale - ale już siedem minut później Porębski podał do Zachary, który zagrał do schodzącego na lewą stronę Mazka, który wyprzedził Rafinhę i strzałem z lewej nogi pokonał Dahnego; Niemiec, jak na niego przystało, popełnił spory błąd, ponieważ przepuścił piłkę zmierzającą w krótki róg. Już dwie minuty później Popović zagrał górną piłkę do Zachary, który popędził na bramkę i strzelił, ale nad bramką. Trzy minuty później Popović zagrał na lewo do Pietrzaka, któremu wyszedł mocny, plasowany centrostrzał, ale Dahne jakoś odbił to do boku, a obrońcy zdążyli z asekuracją. Następnie po dośrodkowaniach Denisa - raz z wolnego, raz z rogu - szanse miał Simić, ale za każdym razem uderzał niecelnie. 27. minuta, strzelał lewą nogą Sissoko, ale nie na tyle mocno, by zaskoczyć Escandella. Poszła kontra, z której zrodziła się piękna akcja; Mazek podał do Popovicia, ten z pierwszej piłki do Pietrzaka, Rafał również z pierwszej dograł do wychodzącego na pozycję Porębskiego, który próbował swoich sił z woleja, ale bramkarz gospodarzy jakoś odbił ten strzał. 36. minuta, znów Popović z kornera, Simić chciał strzelić na bramkę, ale wyszło z tego dogranie na krótki słupek do Nalepy, który co prawda główkował z ostrego kąta, ale z odległości jakichś dwóch metrów, a mimo to trafił prosto w ręce Dahnego. Trzy minuty później Porębski podał do przodu do Zachary, ten zauważył wbiegającego ze skrzydła Mazka, który strzelił półwolejem, ale minimalnie obok bramki. Tuż przed przerwą znów akcja w tym samym tercecie, tym razem Przemek podał na szesnasty metr do Mateusza, ale jego finezyjny strzał złapał Dahne. Poszła kontra, Patronen podał po linii do Mensaha, który popędził przez pół boiska, dośrodkował na krótki słupek, gdzie naszą obronę uprzedził Jallow i tylko dostawił nogę. 1:1. Najgorsze, co mogło się zdarzyć w końcówce pierwszej odsłony.

Ale my jesteśmy Wisła Kraków i nie cackamy się w tańcu, po odpowiedniej (przynajmniej IMO) przemowie motywacyjnej ruszyliśmy do ataku, Popović wygrał starcie z Annanem i zdołał podać do Pietrzaka, ten szybko podał do Porębskiego, który dobrze podał do wbiegającego w szesnastkę Zachary, na linii zawahał się Dahne, co plasowanym uderzeniem obok bramki wykorzystał były snajper m.in. Górnika Zabrze! Teraz to my byliśmy w kapitalnej sytuacji, ponieważ nawet bramka strzelona przez Finów dawałaby nam awans na zasadzie bramek wyjazdowych. Finowie na początku próbowali odpowiedzieć z rożnego, Sissoko dośrodkował z rożnego, Lappalainen główkował, ale prosto w ręce Escandella. 69. minuta, Rafinha odebrał piłkę Zacharze i zagrał długie podanie do Jallowa, który wykorzystał swoje przyspieszenie i popędził na bramkę, oddał strzał, ale w krótki róg, gdzie czujny był Escandell. Dwie minuty później z wolnego strzelał Pietrzak, ale niestety w mur. Po chwili swojej riposty spróbował Jallow, ale uderzył znacznie obok bramki. Następna akcja po tym strzale, rozgrywamy akcję, Mazek do Porębskiego, ten lekko na bok do Zachary, który próbował strzału przy słupku, ale Dahne rzucił się i złapał piłkę. 82. minuta, Dahlstrom podał na 25 metr do Sissoko, który strzelił finezyjnie z pierwszej piłki, ale obok bramki. Ostatnie minuty przetrzymaliśmy na własnej połowie, bez większych przypałów, a kiedy upłynęła ostatnia z czterech doliczonych minut, na murawie zapanowała wielka radość! Oto wywalczyliśmy awans do Ligi Mistrzów! Nie udało się to Smudzie, Engelowi czy Skorży, nie udało się to wielkiej Wiśle z Żurawskim, Kosowskim, Frankowskim, Uche, a udało się nam! Ale my trafiliśmy na HJK, a nie Barcelonę czy Real (choć byli tacy, co przerżnęli i z Levadią Tallin...)

Za wygraną w dwumeczu otrzymaliśmy 2 miliony euro, a za awans do grupy - 12,7 miliona! Tym samym prawdopodobnie na długi czas odganiamy od siebie wizję długów i innych problemów z tym związanych. Chyba że znów przyjdą jakieś bałkańskie czy tam portugalskie szarlatany...

23.08.2017, Töölon jalkapallostadion, Helsinki, 10061 widzów
LM 4Rnd Kw 2M HJK (FIN) - Wisła (POL) 1:2 (Jallow 45+1` - Mazek 9`, Zachara 46`)

  • Lubię! 1
Odnośnik do komentarza

Na początek kilka rzeczy organizacyjnych. Jeżeli chodzi o LOTTO Ekstraklasę, zajmujemy po pięciu kolejkach czwarte miejsce z dorobkiem dwunastu punktów. Liderem, co jest niespodzianką, jest Górnik Zabrze, który póki co ma komplet oczek. Druga jest Legia z trzynastoma punktami, tyle samo ma trzecia Wisła Płock. Taką samą liczbę punktów co my ma póki co drugi krakowski klub. Bez punktów są póki co Ruch oraz Górnik Łęczna, obecnie czerwona latarnia Ekstraklasy. 

24.08.

Do reprezentacji Ghany U-20 powołany został Gideon Adu-Peprah, ale ta informacja była niczym wobec epokowego wydarzenia w historii klubu, czyli losowania grup Ligi Mistrzów. Elegancko ubrani nie zrobiliśmy wsi na arenie europejskiej (nie każdy może to o sobie powiedzieć), a przedstawiciele zachodnich klubów podchodzili do nas, gratulując awansu i czasami nawet wspominając czy to stare mecze, czy paru wiślaków, którzy w przeszłości byli kozakami (Kosowski, Żurawski). Byliśmy losowani z 4. koszyka, więc póki co możemy co najwyżej pomarzyć o jakiejś niewiarygodnej przygodzie, ale tak patrząc na niektórych rywali z 3. koszyka... Basel czy Olympiakos są w zasięgu, nie dalibyśmy pewnie też ciała z Dynamem Kijów. Ale już Tottenham, Liverpool, Athletic Bilbao, Lyon czy Milan to byłaby już za wysoka półka. O wyższych koszykach nawet nie ma co pisać, bo tam bęcki mamy murowane.

O proszę, po dwóch koszykach mamy pierwsze szlagiery. W grupie B będzie dwumecz pod patronatem Cesca Fabregasa (Arsenal, Barcelona), w C - Thierry`ego Henry`ego (Monaco - Juventus), a w F - Ruuda van Nistelrooya (Real - Man Utd). 

Po trzech koszykach mamy już pewną grupę śmierci (i pewnie tam kur zapiał trafimy). W grupie F do wyżej wymienionych ekip dołączył AC Milan. Ja osobiście nie obrażę się na grupy D (Bayern, Benfica, Olympiakos) i B (Arsenal, Barca, Basel). Zaczyna się odliczanie...

Trafiamy ostatecznie do grupy E, również arcymocnej. W pierwszym koszyku - mistrz Włoch, AS Roma, z kapitalnymi Nainggolanem, Manolasem czy Florenzim, w trakcie gry doszli jeszcze Sandro z Malagi, Klaassen z Ajaxu czy... Sebuś Szymański (chyba lepiej niż Dinamo Moskwa, co? :P ). Ciekawostka, niejaki Alisson w tej chwili jest... na wypożyczeniu w Rennes, póki co pierwszym bramkarzem jest Skorupski, choć to chyba tymczasowa opcja, bo jest dostępny do wypożyczenia. W drugim koszyku - Borussia Dortmund, trzeci zespół Bundesligi, z Aubameyangiem, Reusem, Dembele czy Gotze, tyle że na przestrzeni dwóch sezonów ściągnęli tylko Hahna, newgena Hansa Ivanovicia, Topraka z Bayeru (ale chyba ten transfer był już zaklepany IRL) i Stindla. Z trzeciego koszyka do naszej grupy trafił Liverpool z Jurgenem Kloppem na ławce. Najlepsi gracze to Coutinho, Firmino, Sturridge (tak, w tych czasach był kocurem!) czy Mane. Z ważniejszych na teraz zawodników - w zeszłym sezonie przyszli Sabitzer z RB Lipsk i Jorrit Hendrix z PSV, a w tym "The Reds" wzmocnili Marko Pjaca z Juve (26 milionów euro, możliwe 44,5 miliona) i Tobias Svendsen z Molde (1,7 mln teraz, 4,3 mln po bonusach).

Jak widać, będzie baaaaardzo ciężko. Jako sukces będę traktował jeden punkt. Plan minimum? Nie zbierać po 0:6 w każdym spotkaniu... 

Warto też powiedzieć o innych naszych reprezentantach w Europie. Jako że jesteśmy pachołami europejskiej piłki, to dwóch naszych reprezentantów zaczynało rozgrywki od 1. rundy eliminacyjnej. Pogoń ostatecznie odgoniła demony przeszłości, dwukrotnie pokonując Valur 1:0, Legia z kolei przejechała się po czarnogórskim Decić (3:1 W, 3:0 D). W następnej rundzie szczecinianie zagrali fajny mecz na wyjeździe z Molde (1:1, gol Tsintsadze). Niestety niczym Jagiellonia z Qabalą Portowcy narobili w spodnie i przegrali z chłopcami sympatycznego Ole Gunnara 0:2, co oznaczało zakończenie europejskiej przygody. Legia nie popełniła tego błędu i ograła na Łazienkowskiej Slaven Belupo 3:0, przez co w rewanżu Wojskowi mogli pozwolić sobie na odrobinę luzu i zremisowali w Chorwacji 1:1. W trzeciej rundzie do Legii dołączyła Lechia Gdańsk, która wylosowała IFK Norrkoping, Legia z kolei trafiła na ukraiński Wołyń. Gdańszczanie pierwszy mecz ze Szwedami przegrali na wyjeździe 2:3 (choć do 82 minuty było 0:3, potem w minutę Krasić i Maloca wyprowadzili losy tego dwumeczu do względnie dobrego stanu), z kolei na stadionie Energa doszło do dogrywki (Lechia do 90. minuty wygrała 3:2). Potem Krasić w 98. minucie wyprowadził Lechię na prowadzenie w dwumeczu, ale karma za Puchar Polski wróciła i Simon Skrabb w 121. minucie dał awans Szwedom. Legia z kłopotami poradziła sobie z Wołyniem (2:1 D, 2:2 W, choć w regulaminowym czasie gry było 1:2, P O T Ę Ż N Y Chima Chukwu dał jednak awans legionistom). W play-offach na Legię czekał nasz stary znajomy, Beitar Jerozolima. Na wyjeździe legioniści wygrali 2:1, u siebie zanosiło się na mało przyjemną niespodziankę, ponieważ Nene w 20. minucie trafił na 1:0. Na szczęście na dwadzieścia minut przed końcem Hamalainen wyrównał. Mamy dwa zespoły w fazach grupowych obu europejskich pucharów!

25.08.

Legia trafiła do grupy E, a jej rywalami będą Valencia, Genk i Midtjylland. Choroba wie...

Odnośnik do komentarza

Tymczasem wewnątrz klubu działy się rzeczy co najmniej chore. Kiedy jak co dzień przyszedłem na kolejny trening z drużyną, moim oczom ukazał się "Misiek" namiętnie dyskutujący o czymś z prezes Srata... no już dobrze wiecie kim, oraz z jej parobkiem Dukatem. Z rozmowy wynikło, że ci bandyci chcieli... położyć łapę na hajsie z Ligi Mistrzów! Czy to jest możliwe, by w normalnym klubie to kibice decydowali o tym, na co idą pieniądze? Z miejsca opierdzieliłem (delikatnie powiedziane, ale mam nadzieję, że zrozumiecie taki zabieg) "przywódcę" kiboli Wisły; zagroził mi niby, że naśle na mnie swoich kolegów, ale wydaje mi się, że po awansie do LM mam dość mocną pozycję i gość będzie mógł co najwyżej pierdnąć. 

Ja jednak byłem skupiony tylko na mojej drużynie, zwłaszcza że w najbliższym czasie mamy dość gorący okres, jeżeli chodzi o stawkę meczów. Najbliższy mecz, tuż przed przerwą reprezentacyjną graliśmy przy Bułgarskiej z Lechem, dwa tygodnie później - u siebie z Legią, a w środku tygodnia po "Wojskowych" czekał nas domowy mecz z Borussią Dortmund. Dopiero potem czekały nas różne Chojniczanki czy Ruchy. Przez lato co nieco pozmieniało się przy ulicy Bułgarskiej: odszedł Jasiu Bednarek (2,6 mln euro, możliwe 3,7 mln euro), Bułgarską opuścił też Jasmin Burić (Twente, 220 tysięcy euro). Ale skoro ktoś odszedł, ktoś musiał też przyjść, i tak barwy Lecha od tego sezonu reprezentuje Przemysław Frankowski (800 tysięcy euro, możliwe 1,1 miliona euro). Lukę po Bednarku ma zapełnić Jakub Czerwiński (125K, możliwe 175K). Doszło też do kilku mniejszych wzmocnień, takich jak defensywny pomocnik Alessio Sabbione z Carpi (375K, możliwe 500K), Roberto Canella z Gijon (97K, możliwe 145K) czy Kamil Miazek z Chojniczanki (90K, możliwe 160K). Tylko czy będą to wzmocnienia na miarę europejskich pucharów, których w tym sezonie kibice Kolejorza nie mogli uświadczyć?
 

Siódma minuta, grający dziś na szpicy Frankowski wycofał do Pawłowskiego, który zszedł do środka i mocno strzelił, ale Escandell obronił tę bombę. Odpowiedzieliśmy w 13. minucie, długie podanie dotarło do Zachary, ten krótko podał do Carreona, który strzelił w światło bramki, ale Putnocky był na posterunku. Trzy minuty później Videmont stracił piłkę, Pawłowski zagrał długie podanie do Frankowskiego, który popędził skrzydłem, a faulem w polu karnym ratował się Nalepa. Do karnego podszedł Jevtić i pewnym strzałem przy słupku wyprowadził Lecha na prowadzenie. 27. minuta, Pawłowski znowu oddał potężny strzał i znowu Escandell musiał się gimnastykować. Ale pięć minut później padł kuriozalny gol, Putnocky po wyłapaniu dośrodkowania Del Castillo chciał wykopać piłkę, ale po wyrzuceniu piłki do wykopu bramkarza uprzedził Zachara, który skierował piłkę do pustej siatki. Lech chciał odpowiedzieć uderzeniem Frankowskiego, ale jego bomba z ostrego kąta minęła bramkę. O dziwo, cztery minuty później Mateusz odegrał głową po długim podaniu Nalepy do Carreona, ten zagrał na prawo do Videmonta, który nie wiedząc co zrobić dośrodkował z lewej nogi, a Zachara uprzedził Czerwińskiego i dostawił nogę, kierując piłkę do siatki! W 38. minucie Pawłowski dostał krótkie podanie na prawą nogę, strzelił mocno, ale na nasze szczęście minimalnie obok bramki. Tyle do przerwy.

Po przerwie dwie okazje miał Frankowski, najpierw dostał piłkę z prawej strony od Pawłowskiego i oddał strzał, ale zablokował go Nalepa, a później inny z naszych defensorów zablokował mocy strzał Przemka, a Nalepa wybił piłkę hen daleko. W sześćdziesiątej trzeciej minucie Radut przeprowadził indywidualną akcję, którą zakończył strzałem, ale Escandell pewnie tę próbę złapał. Trzy minuty później Bartosz uprzedził jednego z lechitów i zagrał długie podanie do Videmonta, który chciał dośrodkować, ale wyszedł mu centrostrzał i Putnocky sparował tę piłkę do boku. Francuz miał chwilę później drugą okazję, ale jego strzał minął bramkę Słowaka. Kwadrans później znów w roli głównej Videmont, tym razem z rzutu wolnego, ale uderzył nad bramką. Ale był babol po stronie Lecha, to i powinien być po naszej stronie – Jevtić zagrał długie podanie, Bartosz chciał zagrać głową do Escandella, ale piłka spadła idealnie pod nogi wprowadzonego Kownackiego, który nie mógł się pomylić. 2:2… Głupi zawsze ma jednak szczęście, dwie minuty później Popović dośrodkował z rożnego na krótki słupek, gdzie najwyżej wyskoczył Sadlok i wygrywaliśmy już 3:2! Ale my najwidoczniej jesteśmy jednak ciut mądrzejsi, Videmont za długo bawił się piłką, przez co Sabbione łatwo ją odebrał, Włoch zagrał do Jevticia, który z pierwszej piłki zagrał do Raduta, Rumun wypatrzył Pawłowskiego, który finezyjnym strzałem pokonał naszego bramkarza… Finito. Przed meczem brałbym remis w ciemno, teraz jestem… domyślcie się, jak bardzo wściekły.

26.08.2017, INEA Stadion, Poznań, 21584 widzów
L06 Lech - Wisła 3:3 (Jevtić 18` (k.), Kownacki 80`, Pawłowski 85` - Zachara 32`, 36`, Sadlok 83`)

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

Ładowanie
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...