Skocz do zawartości

Ciekawe gry RPG


frodo

Rekomendowane odpowiedzi

Jeśli ktoś chce spróbować czegoś bardzo oldskulowego polecam Lords of Xulima. Mimo trochę przaśnej grafiki, gra ma niezły klimat. Od początku dowodzimy 6 osobową paczką z jednym głównym bohaterem i piątką, którą tworzymy samodzielnie. Do odkrycia jest całkiem spory świat, jest dużo klas postaci, umiejętności, przedmiotów itp. itd. Gra pozostała praktycznie niezauważona w tym roku, a dla mnie to prawdziwa perełka. Coś dla ludzi wychowanych na rpgach końca lat 90-tych.

 

http://store.steampowered.com/app/296570/

Odnośnik do komentarza
Widziałem te momenty, o których pisał me_who. Komentarz? Zieeeeeeeew.

 

Nie wiem, dlaczego "zieeeew". To są bardzo ładnie wyreżyserowane kawałki gry fantasy. Mnie się bardzo podobały. Nie wiem czym Cię zniechęciły. Może faktem, że wtedy miałeś serdecznie dość całej gry.

 

Dla ciekawych "zieeewu" ;)

 

 

 

Giselle

zaraz potem jest Twierdza, a potem jest nominacja na Inkwizytora.

 

 

 

 

Mnie pomiziało po pleckach :)

 

- nudna fabuła, która posuwa się naprzód strasznie powoli, a nawet jak idzie naprzód, to kompletnie nie porywa.

 

Znaczy nie wiem na czym polega nudnośc tej fabuły. Jest do bółu klasycznie BioWarew'owa. od tak przez Ciebie wychwalanej jedynki wiele się nie różni. Przyznaję, rozwija się bardzo wolno, przynajmniej główny wątek, ale można to przyspieszyć rezygnując z side-questów.

- idiotyczny rozwój postaci, który powoduje, że np. wojownik miecz+tarcza jest bezużyteczny na wyższych poziomach, a dobrze poprowadzony mag czy wojownik z mieczem dwuręcznym znów rzeźniczą.

Czyżbyś grał taką postacią? ;) Miecz+tarcza to klasyczny tank, który nie zbiera splendoru a tylko hp ;) Możliwe, ze jest to źle skonstruowane - ja gram łotrzykiem z dwoma ostrzami, także postacią bardzo odległą od tanka. Ale u mnie Kasandra jest tak zbudowana i ładnie zbiera hp, gdy ja harcuję za plecami wroga.

 

- ubogi ekwipunek, którego wymiana daje bardzo niewiele, a nie ma się też na to ochoty, bo te dodatkowe rzeczy pojawiają się rzadko i są pozbawione jakiejkolwiek historii, nazw...

 

Nie wiem :-k Po tych 30h gry miałem jakieś 40 itemów legendarnych - każdy z nich miał opis i historię, plus dużo udoskonaleń. Uważam, że częstotliwość wypadania legendarnych przedmiotów jest niezła. Możliwe, że mogliby wprowadzić opisy do niebieskich przedmiotów, ale one z kolei są zbyt częste. Dodałbym tez możliwość dodania historii swoim przedmiotom, bo w DA:I crafting jest bardzo ważny. Póki co jakieś 2/3 gry korzystałem z broni/zbroi wykonanej we własnym zakresie.

 

- kretyński system walk, albo wszystko działa "na hurra" i nie ma czasu na dobre ustawianie kolegów z drużyny, albo korzysta się z tego (zrobionego FATALNIE) systemu taktycznego, którego kamera ssie, a z którego korzystanie zajmuje wieki;

Zgodzę się, że są błędy. Może można dużo osiągnąć grzebiąc w taktyce każdej z postaci, ale jakoś mi to nie wychodzi. Dużo chaosu, mało taktyki.

 

 

- gigantyczny świat, w którym przemieszczenie się z punktu A do punktu B zajmuje kawał czasu. W jednej z krain jest misja zabicia wiwerny. Wiwerna jest na mapie oznaczona na środku narożnego okrągłego obszaru, który (z perspektywy reszty planszy) jest otoczony pasmem górskim, na które oczywiście nie da się wspiąć, bo nasz bohater smoki zabijać umie, ale wejść na 200 m wzgórze już nie. Można masę czasu szukać wejścia i nie znaleźć. ZIEEEEEW.

 

Zgadzam się, świat jest za duży. Ale imo wynika to z tego, że największym zarzutem dla DA2 było to, że świat jest za mały ;) Przyznaję, że "ukryte" lokacje na wzgórzach, gzie prowadzi jedynie słuszna ścieżka albo sekwencja skoków po kamulcach są nieprawdopodobnie wkurwiające, Ale to chyba urok swobodnego dostępu i rezygnacja z tunelowych lokacji.

 

- nudne questy: idź z punktu A do punktu B i powiedz komuś, żeby wracał. Idź z punktu C do punktu D i zabij pięciu zbirów. Idź tam i zabij potworki. Idź gdzie indziej i zbierz 20 odłamków czegośtam. Zieeeeew.

 

Mi to nie przeszkadza. Ale ja zagrałem 200+ h w SWTOR :) gdzie grind jest na porządku dziennym. Zgodzę się, że brak rozmachu pobocznym zadaniom.

 

- prowadzenie Inkwizycji, wysyłanie ludzi na misje? ZIEEEEEW. Efekt misji jest często całkowicie losowy. Wyślesz żołnierza, dostaniesz coś, a jak wyślesz żołnierza znów, to dostaniesz coś zupełnie innego. ZAWSZE te misje się powodzą, niezależnie od tego, kogo wyślesz. Efekt? Po uważnym zapoznaniu się z kilkunastoma misjami doszedłem do wniosku, że całkowicie bez różnicy jest to, czy na misję wyślę żołnierza, szpiega czy ambasadora - bo skoro ZAWSZE im się powiedzie, a nagroda jest losowa, to jaka różnica? Kompletnie nie rozumiem ludzi twierdzących, że prowadzenie tej organizacji jest fajne. Nudna biurokracja.

Dla mnie te zadania są super. Ale ich "superowość" polega głównie na warstwie opisowej. Co do faktu, ze misje zawsze się udają - to jestem w stanie się założyć o wszelkie kwoty, że gdyby BIoWare zostawiło ich wyniki losowi (bo my w nich nie uczestniczymy) to naraziłoby się na niesamowity shitstorm w stylui "kurwa niemam wpływu na misje czekałem 15 godzin i sie nie udała niegramw waszo gre 0/10", To jest miły dodatek fabuła/lore. Można go całkowicie pominąć, bo zyski z niego są praktycznie żadne.

 

 

- Kompletnym absurdem, który zabija radość z gry, jest ograniczenie liczby mikstur życia, które możesz sobie zgarnąć tylko w obozie. I tak sobie dymasz tam i z powrotem, bo masz ich tylko 8 (średnio trudna walka pochłania je wszystkie), a że nie możesz korzystać z szybkiej podróży w obie strony - to po walce przenosisz się do obozu, zgarniasz mikstury i z powrotem musisz już dymać na piechotę, tracąc masę czasu na oglądanie widoczków. ZIEEEEW.

 

Można odblokować 12 i 16 inwestując punkty z wpływów w odpowiednich drzewkach rozwoju Inkwizycji :) Ponadto - przynajmniej ja - trafiam na skrzynki "uzupełnij zapasy" dość często.

 

 

- napisy na górze ekranu. Boże, gościa, który to wymyślił, należałoby powiesić. SKANDAL.

Ta osoba nawet by nie uciekła spod mojego osądu inkwizytorskiego, gdzie staram się nie masakrować osób złapanych, tylko przydzielać im nowe funkcje. Swoją drogą fajna zabawa w sędziego :)

 

 

 

- opcje dialogowe coś tam niby zmieniają w nastawieniu towarzyszy, ale informacje o ich reakcjach znikają błyskawicznie i są bardzo ubogie "X popiera", "X delikatnie popiera" itp. Po 25h gry nie zauważyłem ŻADNEGO wpływu tego, co mówię, na to, co się dzieje w grze (poza reakcjami rozmówcy).

 

Albo jest błąd w tłumaczeniu (wystarczy zobaczyć jak wiele różnic jest przy craftowaniu rzeczy), albo pochwala i popiera różnią się. Faktem jest, ze o "awansie" na lepszą pozycję w stosunkach nie dowiadujemy się z cyferek (co ma sens) ale z rozmowy. Co bywa czasochłonne.

 

 

 

EDIT: i jeszcze jedna rzecz. Inkwizycja to gra epizodów. Nie ma czegoś takiego jak np. w Początku, że włazisz do Orzammaru i sam wątek główny krasnoludów wciąga Cię na ok. 10h. W Inkwizycji znaczna większość większych zadań składa się z kilkunastu epizodów, które możesz rozwiązywać z dużymi przerwami. Zaczynasz zadanie X, robisz jakiś jego element przez 5 minut, po czym dostajesz informację, że masz iść gdzie indziej i tam będzie to kontynuowane. Zmienia się nazwa zadania X i na mapie figuruje ono już pod nazwą Y - ale nie jesteś o tym informowany i w efekcie zadanie to "zlewa" się z innymi zadaniami na mapie. Powoduje to, że nawet o ile fabuła jest cieniutka, cut scenki słabiutkie i generalnie warstwa fabularna stanowi płyciutką i przykrą przerwę od bijatyk, to nie jesteś w stanie płynnie za nią podążać, tylko przemierzasz świat wzdłuż i wszerz cały czas natykając się na inne kwestie, będąc atakowany przez różne stworki itd. Tocząc wciąż walki musisz się przenosić znów do obozu i tak sobie podróżujesz... Bez sensu.

 

Tu chyba krytykujesz elastyczność gry. Owszem, mozna odblokować wszystkie możliwe tereny po pierwszym etapie i se między nimi skakać, ale gra tego nie narzuca, także nie rozumiem problemu. Ja staram się oczyścić plansze do końca, co przyznaję, jest niewdzięcznym zadaniem przez rozmiar map, backtracking i moje znienawidzone przeszkody terenowe w stylu wzgórza/jeziora.

 

Odnośnik do komentarza
  • 3 miesiące później...
  • 7 miesięcy później...
  • 3 miesiące później...

Darkest Dungeon: najlepszy RPG od czasów Wiedźmina w jaki grałem. Miażdżący klimat (narrator!), wymagająca rozgrywka, trochę klimatów rodem z Lovercrafta... Generalnie doskonały materiał do wklejenia w uniwersum Warhammera, ale tego starego, brudnego i beznadziejnego, który jeszcze nie wszedł w wersję pure heroic.

Odnośnik do komentarza

Darkest Dungeon: najlepszy RPG od czasów Wiedźmina w jaki grałem. Miażdżący klimat (narrator!), wymagająca rozgrywka, trochę klimatów rodem z Lovercrafta... Generalnie doskonały materiał do wklejenia w uniwersum Warhammera, ale tego starego, brudnego i beznadziejnego, który jeszcze nie wszedł w wersję pure heroic.

Potwierdzam powyższą opinię po wielokroć. Trzeba tylko umieć zacisnąć zęby przy niepowodzeniach, których będą tony :)

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

Ładowanie
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...