Skocz do zawartości

Tożsamość Jakuba


z0nk

Rekomendowane odpowiedzi

Słowem wstępu.

 

Jak zapewne część z Was wie, prowadzę już równolegle temat w dziale karier. Highway to heaven opisuje moje zmagania w FM16 już ponad dwa lata. Jest to jednak surowa kariera, bez fabuły. Sporadyczne epizody, głównie reprezentacyjne, zmieniają formułę tematu, ale brak tu wielkich rzeczy, godnych do ukazania jako literacki twór. Mickiewicz i Słowacki w zgodzie opluwają ten temat. Mimo tego mam tam paru stałych czytelników i sprawia mi to ogromną frajdę, że ktoś chce śledzić poczynania Wyndrowicza.

Jakiś czas temu zacząłem jednak chcieć poprowadzić coś z fabułą. Opowiadanie, które luźno zahacza o naszego piłkarskiego excela. Ot sprawić, że gra będzie dodatkiem do treści. Czytając opowiadania Loczka, Feanora i paru innych naszła mnie w końcu wena. I dostałem pod koniec czerwca błogosławieństwo od Makka na otwarcie nowego tematu. Chciałem jednak najpierw przygotować sobie materiał z gry, aby wiedzieć jak poprowadzić fabułę z początku.

 

Miałem rozegrane trochę ponad trzy sezony w Hong Kongu w klubie Resources Capital FC. Dlaczego czas przeszły? Otóż gdy zainspirowany wyczynami Makka w pięknej Islandii zachciałem być jak on, odpaliłem nową grę i zacząłem podbój tej pięknej wyspy. I jak ostatnia parówa zapisałem swój stan gry na zapisie w Hong Kongu. Tak po około dwóch-trzech miesiącach fmowych odkryłem swój błąd.

Oznacza to, że jednak będę tu trochę improwizować starając się unikać dziur fabularnych. Przynajmniej unikniecie zanudzania Was nudną Azją, gdyż nawet ja mam dosyć.

 

 

Założenia gry i opowiadania.

 

Zazwyczaj stawiam sobie jakieś cele w rozgrywce. Nie ogólne, ale dla konkretnego zespołu. Z okręgówki do Europy, konkretna wartość klubu, zdobycie LM itp. Tym razem jednak zamierzam postawić na immersję. Nie będę zatem łączyć jednocześnie klubu z reprezentacją. Wątek kadrowy może się pojawić, ale nie musi. Na pewno jednak nie będę jedną postacią prowadzić jej równolegle z klubem. Zamierzam też trzymać się charakteru bohatera. No i realizmu. Np. grając w Polsce, jeżeli zobaczę ofertę 5 mln € za zawodnika wycenianego na 500 tys € będę bez wahania pytać gdzie podpisać, chyba że klub jest bogaty i stać go na wojnę z zawodnikiem po odrzuceniu oferty. Kwestia sytuacji, ale nie ma "oszukiwania" stawiając niedorzeczne wymagania rzędu 100 mln. Słowem zamierzam wczuć się, dobrze się bawić i jednocześnie tworzyć opowiadanie, które nie zanudzi wszystkich.

 

Z góry mówię też, że moim naczelnym projektem zostaje wspomniane Highway to heavenZa daleko tam zaszedłem, aby to porzucić, zwłaszcza iż nadal świetnie się bawię. Ten opek będzie dostawać nowe wpisy raz na tydzień lub dwa. Będą one na pewno staranniejsze niż w głównym temacie. Jednocześnie nie zamierzam tutaj opisywać pojedynczych spotkań, a raczej pewne okresy czasowe. Nie będzie to trzymanie się sztywno miesięcy, ale i tak będzie to dla mnie zupełnie nowa rzecz. Dlatego proszę o wyrozumiałość i konstruktywną krytykę. Błagam nie piszcie "głupie" i tyle. Piszcie "głupe, bo..." :D 

 

Ah techniczne sprawy:

FM 18

baza średnia (58k zawodników)

ligi: około 18, europejska czołówka i parę prawie przypadkowo wybranych mniejszych.

  • Lubię! 4
Odnośnik do komentarza

Tykający metodycznie zegar był obiektem, którego nie spotykało się już często. Era elektronicznych urządzeń skutecznie wyparła te mechaniczne cuda. Może i dobrze się stało? Zestresowany mężczyzna zaczynał się irytować tykającym dźwiękiem. W myślach zaczynał dewastować urządzenie na kilka sposobów.

Wszystko, żeby zająć myśli. Normalnym odruchem w takiej sytuacji byłoby sięgnięcie do kieszeni po smartfona. Zobaczenie co nowego na twitterze, czy facebooku. Jak każdy wpadł w sidła social media. W obecnej sytuacji musiał jednak powstrzymać odruch. Nie wypadało, aby okazywał niecierpliwość. Nie dzisiaj.

 

W niewielkiej poczekalni przed gabinetem znajdował się stolik, a na nim kilka magazynów i gazet. Kolejne relikty przeszłości. Rozważał przejrzenie jednego, ale ostatecznie zrezygnował, podobnie jak z przeglądaniem nowinek w smartfonie. Zapewne i tak nie skupiłby się na żadnym artykule.

 

Ostatnim elementem pomieszczenia było niewielkie biurko, za którym siedziała niewiele młodsza od niego kobieta. Sekretarka Hayley kompletnie nie zwracała na niego uwagi. Zajęta była wpatrywaniem się w ekran monitora. Czy zajmowała się pracą czy pierdołami pokroju TMZ? Tego nikt nie wiedział, ale jej skupiona, wręcz wyniosła mina wskazywała na rozwiązywanie problemów wagi państwowej. Dyskretne przyglądanie się kobiecie przerwał telefon, który rozbrzmiał na jej biurku.

‘Tak. Czeka. Mhm.’ Odłożyła słuchawkę i zwróciła się do mężczyzny. ‘Agencie dyrektor jest gotów do przyjęcia cię.’

Skinął głową, wstał i poprawił garnitur. Oh jakże nie cierpiał oficjalnego stroju. Ograniczający ruchy, kompletnie nieprzewiewny. Starczyłaby przecież koszula, a nie od razu cały zestaw. Zignorował swoje przemyślenia i pewnym krokiem wszedł do gabinetu.

 

W oczy rzucało się spore okno, dające dobry widok na Langley. Tym razem jednak kompletnie nie zwrócił na nie uwagi. W pełni skupił się na mężczyźnie siedzącym za sporym biurkiem, które pewnie kosztowało kilkadziesiąt tysięcy. Na oko 60-letni dyrektor gestem wskazał fotel naprzeciwko siebie.

‘Dzień dobry agencie 307.’ No tak ze względu na jego specjalizację nie zwracano się do niego po imieniu.

‘Dzień dobry panie dyrektorze.’

‘To nasze pierwsze spotkanie.’ Rzucił okiem w dokumenty. ‘Panie Ryan Draxler. Jestem pewien, że wiesz w jakim celu wezwałem tu ciebie?’

‘Domyślam się.’ Użycie imienia z przybranej tożsamości jak zwykle podkreślało, że sprawa jest poważna. Jakby tego nie wiedział.

‘Dokładnie przeanalizowałem raporty dotyczące kartelu.’ Poklepał notatki i od razu niósł dłoń zapobiegając wtrąceniu się rozmówcy, chociaż temu nawet nie przeszło to przez myśl. ‘Sprawa się strasznie pogmatwała. Twój raport 307 pokrywa się z tym, który wypocił 247. I musisz wiedzieć, że nie nikt nie ma do ciebie zastrzeżeń. Ot pech i błąd innego naszego człowieka na miejscu. Z waszej trójki spisałeś się wręcz najlepiej i zdobyte przez ciebie informacje mogą się jeszcze do czegoś przydać.’

 

Agent 307 poczuł przypływ nadziei. Czyżby jednak nie miało to wyglądać tak źle? Spodziewał się najgorszego, nawet odstrzelenia, chociaż nie sądził aby to mogło zdarzyć się w gabinecie dyrektora. Faktem jednak było, że błąd popełnił najstarszy z nich. Zwalczył nagłą chęć podrapania się po uchu. Był to nawyk, który miał prezentować w trakcie misji i którym miał dawać do zrozumienia zakłopotanie. Detale są najważniejsze i pozwalają przeciwnikowi wierzyć, że ma nad tobą przewagę, jak powtarzał jeden z trenerów. Ostatecznie siłą rzeczy prawie stało się to jego naturalnym odruchem.

‘W takim razie jaki jest cel tego spotkania panie dyrektorze?’

‘Zarówno ty, jak i 247 spisaliście się dobrze. Nie zdołamy pozbyć się jeszcze tego kartelu, ale daje nam to chociaż trochę przewagi. Niestety zadanie znacznie się wydłuży. Co się ciebie tyczy 307, twoja tożsamość została odkryta. Siatka kartelu jest zbyt rozległa, abyśmy mogli to zbagatelizować i ryzykować jeszcze bardziej.’

‘Przeniesienie?’ Zapytał z obawą i nadzieją jednocześnie.

‘Uśpienie. Nie zaryzykujemy, wolimy przeczekać trochę zanim skorzystamy z twoich usług znowu.’

‘Ale przecież mogę zostać przeniesiony? Kolumbia to nie jedyny…’

‘Nie mamy zapotrzebowania, a dwa potrzebowalibyśmy paru miesięcy przystosowywania ciebie. Bez dyskusji 307. To rozkaz.’ Dyrektor podał mu sporą kopertę. ‘Wracasz do swojej prawdziwej tożsamości. Znasz procedurę. Oddaj legitymację, dokumenty i przed końcem dnia musisz przenieść swoje rzeczy do depozytu dla uśpionych agentów.’

Z niechęcią sięgnął do kieszeni. Wydobył portfel, w którym miał legitymację. „307”, zdjęcie, znak wolontariuszy w walce z rakiem, naturalnie kompletna bzdura, taka organizacja nawet nie istniała i odciski. Naturalnie taki dokument nie mógł zawierać szczegółów, ani danych sugerujących jego prawdziwe miejsce zatrudnienia. Następnie wyjął z portfela dowód i z kieszeni paszport. Oba na nazwisko Ryan Draxler, Sugerujące, że ma 5 lat mniej niż w rzeczywistości. Podał je dyrektorowi. ‘Reszta dokumentów?’

'Zostaw je w mieszkaniu w umówionym miejscu.'

 

Bez słowa otworzył kopertę. Wyjął z niej najpierw drugą, znacznie mniejszą. Kopertowa matrioszka. W niej znalazł dowód i paszport. „Jacob Wyndrowicz”. Dawno nie widział i nie słyszał tego nazwiska. A przecież to jego prawdziwe dane. Dopiero teraz zauważył też kartę płatniczą na swoje nazwisko.

Kolejna koperta wewnątrz koperty zawierała krótką notatkę:

„Wyjeżdżasz na urlop, na czas nieokreślony. 307 jest zobowiązany do przebywania w docelowym kraju. Opuścić granice swojego miejsca pobytu możesz dopiero po uzyskaniu pozwolenia od agencji. Przewidywany czas wyjazdu od 18 do 36 miesięcy.”

 

Pozostała już tylko jedna koperta. W niej, tak jak się spodziewał znajdował się bilet lotniczy. Data wylotu: 15 lipca 2016. Miał ledwie pięć dni.

‘Reykjavik?’

‘Ciężko wyobrazić sobie spokojniejsze i odleglejsze miejsce od kartelu. To tyle 307. Oczekuj na dalsze rozkazy na miejscu.’

  • Lubię! 2
Odnośnik do komentarza
W dniu 14.09.2018 o 16:30, z0nk napisał:

W oczy rzucało się spore okno, dające dobry widok na Langley. Tym razem jednak kompletnie nie zwrócił na nie uwagi.

 

Skoro kompletnie nie zwrócił na nie uwagi, to jak się rzucało w oczy? :kekeke:

 

W dniu 14.09.2018 o 16:30, z0nk napisał:

naturalnie kompletna bzdura, taka organizacja nawet nie istniała i odciski

 

Chyba Ci coś tutaj ucieło :-k

Odnośnik do komentarza
W dniu 16.09.2018 o 01:17, T-m napisał:

Skoro kompletnie nie zwrócił na nie uwagi, to jak się rzucało w oczy? :kekeke:

Coś może być elementem, który rzuca się w oczy, o którym wiesz, ale jednak w danej sytuacji nie zwrócisz na to uwagi ;]

 

A co do ucinki to po prostu beznadziejnie sformułowane zdanie, ale nie mam weny na wymyślenie poprawki ^^

Odnośnik do komentarza
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...