Skocz do zawartości

Sei tutta la mia vita - US Lecce


jmk

Rekomendowane odpowiedzi

Tytułem wstępu: rozgrywka jest kontynuacją mojej drogi w eliminacjach RM4, obecnie zaliczone mam dwa zadania - a to jest trzecie, ostatnie. Zasady są proste:

- Serie C, żadnych transferów gotówkowych, możliwe wypożyczenia i transfery... tylko Polaków.

---

2wNd4iF.jpg

 

Wybór padł na US Lecce, klub znajdujący się w pięknym mieście południa Włoch. Jego położenie to ten słynny "obcas" we włoskim bucie. Miasto żyje jeszcze w barokowym stylu miodowych budowli, kilkanaście minut drogi od morza adriatyckiego.

 

 

Unione Sportiva Lecce

1WDBT0u.jpg

Rok założenia: 1908

Rywale: Bari, Brindisi

Stadion: Via Del Mare

Pojemność: 40.670  (20.373 w normalnych meczach)

Rok budowy stadion: 1966

 

VvjDQCU.jpg

 

Ultras Lecce

 

Jest tu dla kogo grać, chociaż fani doświadczani są przez włoski związek piłki nożnej (Tessera) to jednak są to bardzo żywiołowi i oddani klubowi. Dla których warto również oddać serce klubowi. Ile znaczy dla nich klub można zobaczyć na filmiku poniżej, działo się to po meczu z Capri, mecz o awans do Serie B z Serie C, do którego Lecce zostało karnie zdegradowane. Mój cel to awans i chyba nie muszę wspominać, dlaczego? :)

 

5aCDViw.jpg

 

ziu0XQZ.jpg

 

 

 

 

Sezon 17/18 Serie C:

 

Tak jak pisałem - celem jest awans i tak myślą wszyscy, bo jesteśmy faworytem według ekspertów, jednakże jest tu kilka silnych ekip jak chociażby Catania czy Reggina, które pamiętają czasy Serie A.

 

83LLygi.png

 

0coEc9q.png

 

6iiA5om.png

 

 

Taktyka jaką chciałem zastosować na włoskiej ziemi nie różniła się ustawieniem od tej, którą stosowałem w II zadaniu grając Hutnikiem Szczecin. Ustawienie to samo, ale cała taktyka zrobiona na nowo, dostosowana pod ten konkretny klub  i zawodników. Czterech obrońców i sześciu pomocników - DL DC DC DR DMC MC MC AMC AMC AMC. Skład wydawał się bardzo mocny, jednak było kilka "luk" przede wszystkim pozycja bramkarza oraz środkowego obrońcy, brakowało mi też doświadczenia, które w niższych ligach bywa bezcenne. Brak transferów gotówkowych nie był tu ograniczeniem, gdyż i tak nic nie mieliśmy w budżecie na taką okazję.

 

BWia3zs.png

NcMYAX5.png

uXperBC.png

 

Ściągnąłem aż trzech bramkarzy do rywalizacji, doświadczony Amelia miał właśnie być człowiekiem od zadań specjalnych. Rywalizacja miała przebiegać głównie między dwójką wypożyczonych bramkarzy, co ciekawe Gabriele to syn znanego przed laty - Luki Marchegianiego. Z wypożyczeniami jest ten plus - że zawsze mogą wrócić do macierzystego klubu.

 

ejgRryu.png

B9w1gSW.png

 

Do środka także zdecydowałem się ściągnąć dwóch graczy z wypożyczenia. Chociaż zastanawiałem się Mallamo nie zagra bliżej bramki rywala, ale to wszystko wyjdzie w praniu.

I na koniec ofensywa, w tym dwa wielkie nazwiska i jeden wielki... talent prosto z Milanu:

 

Riv9PhP.png

 

JbhhQU8.png

 

 

ppZumhX.png

 

Dwie gwiazdy, których doświadczenie może okazać się bezcenne, a wcale tak dużo nie chcieli otrzymywać miesięcznie na konto. Szczególnie znany doskonale we Włoszech Mauri wzbudził wielkie zainteresowanie w Serie C.

 

kg6ETCZ.png

 

 

 

Z miejsca nowy nabytek otrzymał opaskę kapitańską:

 

jXKQ8nB.png

 

xdjBZEn.png

 

Pełny skład został skompletowany i prezentował się następująco:

 

ZXJy00I.png
1r9PCF3.png

 

Okres przygotowawczy

 

Podczas sparingów zgrywaliśmy zespół i nieco zarabialiśmy na niektóre kontrakty. Dlatego taki zestaw sparingpartnerów, który miał przynieść największe profity. Jedynie pierwszy sparing z Milanem wzbudził mój entuzjazm, nie tylko przez wynik, ale także grę, potem było już z górki. Także zimą.

 

priJkXf.png

 

 

 

TIM CUP

 

Rozgrywki w Pucharze Włoch zaczęliśmy od samego początku - pierwszej rundy eliminacji. Los przydzielił nam Renate, które pewnie odprawiliśmy z kwitkiem 3:0 po dwóch golach Costy Fereiry i Hachima Mastoura. Gdy ujrzeliśmy kogo wylosowaliśmy w drugiej rundzie kwalifikacyjnej... przydarzyła się okazja rewanżu za ten baraż o Serie B - Capri. I oni nie sprawili nam większego problemu, od 77. minuty graliśmy w dziesięciu, prowadząc wtedy 1:0, ale strzeliliśmy jeszcze jedną bramkę. W 3 rundzie trafiliśmy na pierwszą przeszkodę - opór stawił zespół Cremonese, dopiero w dogrywce Salvatore Caturano dał nam zwycięskiego gola. Czwarta runda jednak okazała się naszą ostatnią, rywal nie byle jaki, bo z Serie A - trafiliśmy na Sassuolo i po wyrównanej walce przegraliśmy 1:0.

 

R9DeEht.png

 

 

Copa Italia Lega Pro

 

Puchar ligi nie był nam do niczego potrzebny, ale mogłem ogrywać tam dość szeroki skład. Na początek pokonaliśmy Virtus Francavilla 1:0 i takim samym stosunkiem wygraliśmy z Monopoli. Niespodziewanie swój udział zakończyliśmy na 1/4, gdzie lepsi od nas okazali się zawodnicy zespołu Mestre, wygrywając z nami 3:2.

 

HNFxYPM.png

 

 

Serie C - runda jesienna

 

Runda jesienna Serie A składa się teoretycznie z 19. kolejek, ale musieliśmy rozegrać jeszcze tego roku kolejek dwadzieścia. Zaczęliśmy od wyjazdowej potyczki z Rende, gdzie na 1,5 tysięcznym stadionie ponad tysiąc to byli kibice Lecce i wygraliśmy tam 2:0 po golach Marino i Tabanelliego. W drugim spotkaniu, już na własnym obiekcie debiutanckiego gola (z karnego) zdobył Stefano Mauri, a my dołożyliśmy jeszcze dwa, pewnie pokonując Sicula Leonzio. Dobra passa trwała także w 3. kolejce, gdzie nie daliśmy szans Fidelis Andria - wynik 3:1. Potem nadeszła niewielka indolencja, bo dwa mecze z rzędu to dwa remisy, najpierw 2:2 z Akragas, a później 0:0 z Fondi.

 

Kiedy wydawało się, że wszystko wraca na właściwe tory po pokonaniu 4:1 FC Casertanę to w następnej kolejce Trapani Calcio pokazało nam, gdzie jeszcze jesteśmy - ulegliśmy 3:1.

 

SAJKFNh.png

 

C9bJ4ut.png

 

Do gry wróciliśmy pokonując Virtus 2:0, ale potem znowu zawiedliśmy remisując 1:1 z Matera Calcio. Graliśmy w kartkę tylko istniejące dla nas opcje to były remis lub zwycięstwo, całe szczęście przeważało to drugie - wygraliśmy cztery z pięciu kolejnych meczów, a zremisowaliśmy jedynie z bijącymi się o awans Catanią.

 

Druga w sezonie porażka przyszła 11 listopada, kiedy graliśmy wyjazdowy mecz z US Catanzaro, przegraliśmy z kretesem 2:0, będąc zdecydowanie gorszym zespołem. Do końca rok zostało nam jeszcze pięć kolejek, najpierw pokonaliśmy Juvę Stabia 2:1 i Regginę Calcio 3:1, ale potem zanotowaliśmy trzy remisy z rzędu: z Monopoli, Rende i Sicula Leonzio. Tabelę wrzucam jednak prawilną - po równej połowie sezonu.

 

NbHEyXR.png

 

t7ySa2w.png

 

Serie C - runda wiosenna

 

 

Zimą praktycznie nic się nie działo. Rozegraliśmy kilka sparingów, nikt do nas nie przyszedł, nikt również znaczący nie odszedł. Spokojnie przygotowywaliśmy się do rundy rewanżowej.

 

Notujemy jednak falstart, bo na inaugurację wiosny tylko remisujemy bezbramkowo z Fidelis Andria. Forma wróciła szybko, całe szczęście, bo konkurencja do awansu spora. Wiedziałem, że na pewno do baraży się dostaniemy, ale celowaliśmy już w pierwsze miejsce i awans bezpośredni.

 

W 22. kolejce pokonaliśmy Akragas 1:0 i zaliczamy potem kolejne dwa zwycięstwa z rzędu. Mieliśmy okazję zrewanżować się za porażkę z pierwszej rundy, ale i tym razem Trapani Calcio okazało się zbyt mocne na nas, ale remis 0:0 przyjąłem z pokorą. Tym bardziej, że później zanotowaliśmy aż pięć wygranych z rzędu! Tym bardziej satysfakcjonowało to nad Catanią.

 

t1K9hoh.png

 

I na końcu tej passy przyszło rozczarowanie, na własnym obiekcie podejmowaliśmy Siracusa i niestety ulegliśmy 1:0, co mogło mieć fatalne skutki w walce o awans.

 

aDE66d9.png

 

Pięć meczów do końca i mamy trzy punkty straty do lidera, gdyby nie ta porażka... W Serie C liczą się także bramki, wiec i tu Catania jest górą.

 

Na początek przyszło nam zmierzyć się z Paganese Calcio, kapitalny mecz, który koniec końców wygrywamy 4:2. Także w 33. kolejce nie daliśmy urwać sobie punktów i pokonaliśmy US Catanzaro 2:1. Catania jeden z meczów zremisowała, więc udało nam się do nich zbliżyć:

 

P1F4uIU.png

 

Niestety w 34. kolejce notujemy falstart! Tylko 1:1 z Juve Stabia, ale na nasze szczęście Catania także gubi punkty, nawet przegrywa. Na własnym obiekcie nie mogliśmy tego zaprzepaścić, Catania ledwie remisuje swój mecz, a my rozbijamy Regginę Calcio 4:1, dwa gole zdobył Caturano - i to obie w doliczonym czasie gry!

 

72fNMkH.png

 

Na kolejkę przed końcem mieliśmy wszystko w swoich nogach. Graliśmy mecz wyjazdowy z Monopoli i zaczęło się fatalnie - w 18. minucie Marco Amellino otrzymał bezpośrednią czerwoną kartkę! Co to były za emocje... Monopoli nie potrafiło nam zagrozić, to my kontrolowaliśmy piłkę, ale też nie mogliśmy poradzić sobie w dziesiątkę. Catania pewnie wygrywała swój mecz, remis nam nic nie dawał aż wreszcie w 84. minucie Salvatore Caturano dał nam upragnioną bramkę, która oznaczała jedno - awans jest nasz!

 

SNnpCpm.png

 

Terminarz, część zimowa:

 

unxElD1.png

 

I końcowa tabela:

 

pczE685.png

 

yCuVV4q.png

 

Skład po sezonie:

 

 

hOAI3c6.png

8aU9lwy.png

 

Celem kariery jest mistrzostwo Włoch i zdobycie Pucharu Włoch.

 

 

  • Lubię! 2
Odnośnik do komentarza
Quote

- na screenach są podkreślone niektóre mecze, wiem, że takie coś się dziej czasem z fast stone capture, ale nieestetycznie to wygląda...

 

Swoją drogą czepianie się, że coś "nieestetycznie wygląda" ze strony twórcy strony Mój Football Manager i konkursu o takim logo, to co najmniej jakby stara prostytutka wytykała na ulicy dziewczynę, za to że nosi spódnicę nieprzykrywającą kolan...

  • Lubię! 3
Odnośnik do komentarza
W dniu 12.09.2018 o 11:49, demrenfaris napisał:

 

Swoją drogą czepianie się, że coś "nieestetycznie wygląda" ze strony twórcy strony Mój Football Manager i konkursu o takim logo, to co najmniej jakby stara prostytutka wytykała na ulicy dziewczynę, za to że nosi spódnicę nieprzykrywającą kolan...

 

Ja bym radził powściągnąć nieco język. Po pierwsze - co ma piernik do wiatraka? Po drugie - Rozgrywka Mistrzów to nie jest żaden konkurs. tylko cykliczny turniej (eliminacje plus finał) rozgrywany już po raz czwarty. Po trzecie - autorem logo jest grafik z Rotterdamu, Asienho Pahlad, nie ja. Logo to wybrała społeczność wypowiadając się na temat pozostałych projektów. Po czwarte - nie ja odpowiadam za brak Twojego gustu i nieumiejętności abstrakcyjnego myślenia. Po piąte - napisałem ponad 500 blogów dokumentujących swoje kariery (na dwóch portalach) i zawsze się starałem dbać o detale, estetykę, itp. Gdybym robił to marnie, ludzie nie wracaliby od lat i nie śledzili tego, co robię. Po szóste - oceniaj, proszę, materiał dodany przez @mk, a nie koncentruj się na mojej osobie...

  • Nie lubię! 1
Odnośnik do komentarza

Część II

 

Sezon

Liga

Miejsce

Info

2017/2018

Serie C

1

AWANS

 

Słowem wstępu:

 

Awans do Serie B był niemal koniecznością, nie możliwością. Miało być łatwo, a mało brakowało, a byśmy zostali na rok jeszcze w trzeciej lidze, co mogłoby się dla mnie skończyć i dymisją z ławki Lecce. Teraz jesteśmy już na zapleczu najwyższej klasy rozgrywkowej we Włoszech, ale apetyt rośnie w miarę jedzenia i chociaż zarząd wymaga jedynie bezpiecznej pozycji w lidze, a raczej - abyśmy nie drgali do ostatniej kolejki w obawie przed spadkiem, tak ja widzę cel wyżej, dalej - Serie A to przystanek taki sam jak awans z Serie C - nie tyle możliwy, co konieczny do przebycia na trasie.

 

JjEDq7h.png

 

Jeżeli byśmy mieli wierzyć w notowania bukmacherów to raczej w walkę o awans nie mieliśmy szansy się włączyć, mało tego - powinniśmy walczyć, ale po tej drugiej stronie tabeli, o utrzymanie. Serie B to jednak poziom wyżej.  Same tylko nazwy jak: Udinese czy Palermo robią wrażenie. Smaczku dodają na pewno jeszcze dwie rywalizacje, pierwsza z FC Bari, dla kibiców to pojedynek numer jeden - największy wróg klubu Lecce. Natomiast dla mnie osobiście bardzo sentymentalna będzie podróż w okolice Neapolu, wprost w bajeczną krainę mafijnych wilii - do Avellino, w którym spędziłem świetną swego czasu karierę, o której poczytać można tutaj.

 

tAKzMH9.png

 

GSsbsCx.png

 

Nie ulegało wątpliwości, że przed sezonem musimy się wzmocnić. Rok temu mieliśmy dobrych graczy, ale pamiętajmy, że bazujemy tutaj na młodych graczach zazwyczaj wypożyczonych, ewentualnie szukamy okazji do złożenia kontraktu. Z tej drugiej opcji skorzystaliśmy tylko raz, ale za to z przytupem, chociaż o tym za chwilę. Ogólnie do Lecce przybyło aż 14 graczy - 13 z nich to wypożyczenie.

 

Wzmocnieniu uległy praktycznie wszystkie formacje, dodatkowym smaczkiem na pewno jest przybycie do Włoch kilku zawodników z Polski i tak na roczne wypożyczenie pozyskaliśmy z Legii -  Mateusza Żyrę, z Lecha - Pawła Tomczyka i z Pogoni - Sebastianów, Kowalczyka i Walukiewicza. Jednak to nie Polacy byli hitami tego lata, bo przyćmiło ich na pewno wypożyczenie chociażby Claudio Gomesa z PSG czy Filippo Melegoniego z Atalanty - taki środek pola mógłby spokojnie walczyć w Serie A! Pozyskaliśmy też ponownie na rok Mastoura z Milanu, natomiast od ich lokalnych rywali dwóch innych piłkarzy - Zinho Vanheusdena oraz Facundo Colidio, środkowego obrońcę i napastnika. Atak wzmocnił jeszcze Emanuel Vignato z Chievo, obronę zaś Marco Imperiale z Empoli oraz Antony Angileri z Palermo. Do bramki ściągnięty prosto z Torino został Domenico Coppola.

 

Wspominałem o transferowym hicie - i takiego gracza już zakontraktowaliśmy - przynajmniej w moim mniemaniu ma okazję zostać gwiazdą w Lecce i to bardzo jasną. Były gracz Olympique Lyon, Marsylii, Newcastle, Hull City, Nicei i... PSG, przed Państwem, Hatem Ben Arfa!

 

rsYWU2r.png

 

Pozostałe wzmocnienia:

 

wTlnMS1.png

 

mMEsNDE.png

 

b3aWu6v.png

 

Th3vZQv.png

 

dDSYOVN.png

 

1VwhIEW.png

 

peV1yDE.png

 

S5DdWPV.png

 

OwBH1G5.png

 

kO4r6nU.png

 

Lw2vYjv.png

 

7GMzhAo.png

 

Z klubu także tylko poszły wypożyczenia i dodatkowo jedno zwolnienie z kontraktu:

 

B9bmzVN.png

 

 

EMzBQEb.png

 

Chyba będzie już tradycją, że latem podczas sparingów zagramy z Milanem. Ponownie zaprezentowaliśmy się nieźle, ale przegraliśmy 1:0 Pozostałe sparingi poszły już po naszej myśli, szczególnie 3:3 z AS Romą, chociaż spotkania z Empoli czy Fiorentiną pokazały nam, że jeszcze daleko nam do poziomu Serie A. To tylko jednak mecze kontrolne, więc mają inny cel. Od razu wspomnę (na screenie widać), że zagraliśmy zimą tylko jeden sparing. Dlaczego? Ano przerwa jest bardzo krótko i nie było większego sensu na siłę kontraktować meczów. Podobnie niewiele się działo na rynku transferowym, a właściwie nic się nie działo zimą.

 

XgvNSBb.png

 

kfDojpd.png

 

W tym  sezonie liczyłem, że coś ugramy w Pucharze Włoch, w końcu musimy powoli robić przymiarki, skoro chcemy go docelowo zdobyć. Zaczęło się od spotkania na własnym obiekcie z Sambenedettese i tak naprawdę mogło być... różnie. Ostatecznie udaje nam się awansować dalej, ale wygrana 1:0 po golu Salvatore Catuano na pewno chwały nam nie przynosi. W rundzie trzecie również nie zaprezentowaliśmy się najlepiej. Po 90. minutach było wciąż 0:0, a graliśmy, przy całym szacunku, "tylko" z FC Crotone. Dopiero dwie czerwone kartki, które gospodarze tego meczu dostali kolejno w 101. i 114. minucie pozwoliło na strzelenie gola Filippo Melegoniego. Słaba gra w Pucharze w końcu musiała nam odpłacić, przecież karma zawsze wraca. I tak się działo w 4. rundzie przy Via del Mare, gdzie przyjechał zespół Cremonese i ponownie przez całe 90. minut kibice nie mogli ujrzeć strzelonej bramki, niestety tym razem w dogrywce okazali lepsi się rywale i to dwukrotnie i po golach ze 115. i 120. minuty awansują dalej.

 

GWx9gDn.png

 

eHhGeLZ.png

Nie mogliśmy sobie wybrać lepszego przeciwnika na debiut w serie B. Jechaliśmy do największego dla kibiców rywala - FC Bari. A razem z nami 6464 kibiców Lecce, takie wsparcie to ja rozumiem! Na stadionie zameldowało się blisko 27 tysięcy widzów.

 

Ku uciesze fanów naszego klubu w 29. minucie Salvatore Caturano dał nam prowadzenie. Taki wynik utrzymywał się aż do 73. minuty, wtedy ponownie nasz as Caturono zdołał wpakować piłkę do siatki gospodarzy. Po tym ciosie Bari się już nie podniosło, a my zdołaliśmy jeszcze ich dobić, a konkretnie Hachim Mastour, pieczętując pierwsze trzy punkty golem na 3:0.

 

W drugiej kolejce wcale nie opadliśmy z sił, rywal co prawda słabszy i mimo, że już od 1. minuty prowadziliśmy za sprawą niezawodnego w tej części sezonu Caturano, to od 30. minut graliśmy już tylko w 10., a to za sprawą czerwonej karki dla Legittimo, nasz lewy defensor zbyt ostro potraktował przyjezdnego i musiał ponad godzinę przed końcowym gwizdkiem udać się do szatni. To nas nie załamało i zapisujemy kolejny komplet.

 

Przegraliśmy dopiero w 9. kolejce, ale wcześniej notujemy tylko dwie wygrane - 1:0 z Veroną oraz 2:0 z Ternaną, a to to same remisy. Niby to nie porażki, ale trzech punktów też nie było. Lekcje gry dała nam Perugia, bo to ich obiekcie doznajemy pierwszej porażki, a naszym katem okazał się Patrick Cutrone, na którego nie było silnych - dwa gole i mogliśmy pakować się do domu.

 

Jednak porażka nie spowodowała nagłego spadku morale i już w następnej kolejce wygrywamy pewnie 2:0 ze Spezią. Pokonujemy po drodze jeszcze Virtus i Benevento, remisując z Pescarą aż natrafiamy na legendarną Parmę, która powoli staje na nogi i wraca na należyte jej miejsce. Niegdyś wielki klub także postawił nas do pionu - wygrywając pewnie 3:1. Chociaż, gdy było tylko 1:0 dla rywali to Mateusz Żyro dostał czerwoną kartkę i jeszcze bardziej utrudnił nam sytuację. Chwilę później było 2:0, na co odpowiedzieliśmy golem Legittimo, ale dobił nas Mazzocchi.

 

Echo porażki z Parmą niosło się jeszcze kolejkę później, gdy bezskutecznie ostrzeliwujemy bramkę AC Reggiany i w efekcie - tylko 0:0. Wracamy jednak na właściwą ścieżkę notując później cztery wygrane z rzędu, w tym jedna bardzo ważna - z Palermo.

 

TnVKBIV.png

 

Po tak świetnej serii jechaliśmy do malowniczego Avellino, które cały czas miałem w sercu. Jeszcze nie tak dawno cieszyłem się, gdy Mokulu zdobywał dla mnie seryjne gole, a teraz byłem zrozpaczony, gdy dobijał nasz zespół.

 

dxosL7g.png

 

Rundę jesienną kończyliśmy meczem z uznaną marką - Udinese.  I chociaż prowadziliśmy już od 10. minuty po golu Melegoniego to jeszcze przed przerwą Udine zdołało wyrównać i takim wynikiem kończyliśmy jesień w Serie B.

 

BrDP4qE.png

 

Czy jestem zadowolony? Bardzo! Cały czas jesteśmy w grze o awans do Serie A. Jednakże ścisk w czołówce jest niebywały, pamiętajmy jednak, że prawdopodobnie awansują dwa zespoły - trzeci awansuje bezpośrednio, gdy... 3 i 4 miejsce rozdziela więcej niż 14 punktów, a jak widać po jesieni - tak raczej nie będzie. Mierzymy jednak w pierwsze dwa miejsca, baraże to zawsze... niewiadoma.

 

x6yoeyk.png

 

No to zaczynamy Marsz ku Serie A!

 

quWi9Cx.png

 

 

ydYwfkN.png

Tak jak pisałem wcześniej - zima była we Włoszech bardzo krótka i nic praktycznie się w Lecce nie działo. Jeden sparing, zero transferów. Skład był kompletny i wierzyłem, że z tą ekipą uda mi się awansować.

 

Podobnie jak jesień, tak i wiosnę zaczęliśmy od niezwykle ważnego meczu z Bari. Ponad 19,5 tysiąca widzów oglądało, kiedy piłkę na jedenastym metrze już w 6. minucie ustawił Hatem Ben Arfa, dzisiejszy bohater wieczoru. Oczywiście rzut karny zamienił na bramkę, a ledwie 10. minut później było już 2:0, a Francuz miał na swoim koncie dwa trafienia. Jeszcze przed przerwą Federico Andrade dał nadzieje przyjezdnym, ale po zmianie stron po prostu kontrolowaliśmy wynik i nic nam nie zaszkodziło.

 

Podobnie jak z Bari, tak i z AS Cittadelle udało nam się wygrać, tym razem pewnie, bo 3:1. Naszą bolączką jednak była... nieskuteczność. Oczywiście, kiedy wygrywaliśmy to strzelaliśmy i dwa czy trzy gole, ale bywały mecze z teoretycznie słabszymi zespołami, gdzie byliśmy wielce nieskuteczni - tak jak w meczu AlbinoLeffe i Veroną i oba te mecze zakończyły się bezbramkowymi remisami, indolencja przedłużyła się jeszcze o jedno spotkanie, ale tym razem Cremonese zdołało nam wbić gola i przegraliśmy 1:0.

 

Dodatkowe treningi strzelecki, na które wszyscy ofensywni gracze przybyli jak jeden mąż, nie biorąc przykładu z Arka Piecha, przyniósł oczekiwane efekty - trzy wygrane z rzędu i to w każdym meczu zdobywaliśmy po trzy gole! 3:2 z Ceseną, 3:0 z Salernitaną i 3:1 z Ternaną.

 

Cztery następne mecze to jednak miszmasz goryczy porażki i słodyczy zwycięstwa. Najpierw remisu 1:1 z Perugią, ale porażka aż 3:1 ze Spezią, kolejny remis z Vritus 2:2, a następnie wygrana 2:1 z Pescarą. Prawdziwa sinusoida. Jednakże grali tak... wszyscy. No i po 33. kolejkach byliśmy... liderem!

 

WSizBKg.png

 

 

Jednak jak widać - to taki papierowy lider. Wszyscy są blisko i wszyscy mają jeszcze wielkie szanse na awans. W końcu do rozegrania zostało jeszcze sporo kolejek. Ważne spotkanie graliśmy na wyjeździe z Benevento i przydarzyła nam się katastrofalna wpadka:

 

4FdfAQj.png

 

W 35. kolejce jednak podnosimy się i to w wielkim stylu, bo pokonujemy Parmę w stosunku 3:1. Już po czterech minutach było 2:0 po golach Mastoura i Vignato, a gdy Parma mając już jednego strzelonego gola szukała okazja do wyrównania, wynik ustalił Mancosu. I w efekcie ta porażka z Benevento to była tylko historia, bo w konsekwencji nie wyrządziła nam krzywd:

 

eddSyyv.png

 

Dobra passa trwa, pokonujemy AC Reggianą 4:2 i Alessandrię 3:2, ale wtedy przychodzi coś... katastrofalnego. Mamy wielkie szanse na awans, pięć kolejek do końca zwołałem zebranie drużyny i powiedziałem: wszystko w Waszych nogach, jeszcze trochę i tytuł Serie B, a co za tym idzie - awans, będzie nasz! No i poszło, piłkarzom morale upadło na łeb, na szyję. Kolana zaczęły im się uginać od presji, głowy zaczęły pękać, a strzały ranić Bogu winnych kibiców mieszkających obok stadionu w bloku na 12. piętrze. A do tego jechaliśmy na Sycylię, gdzie na pewno nie mogliśmy liczyć na gościnę ze strony Palermo. Natomiast takiej rzezi niewiniątek to się nie spodziewałem...

 

30ofSJ5.png

 

Pogodny duch zespołu gdzieś uleciał, szybka czerwona kartka dla Legittimo na pewno nam nie pomogła, zaczęły się pretensji, kłótnie. I wszystko to w sytuacji, gdy ciągle byliśmy... liderem.

 

GudUMy1.png

 

Na pewno nie zostawili nas kibice, oni ciągle wierzyli, a może mają lepsze ambicje niż moi piłkarze? Z drugiej strony to przecież młodzi piłkarze, nie powinno dziwić, że taka sytuacja mogła ich przerosnąć. Mamy jednak mecz przy Via del Mare, na widowni blisko 17 tysięcy kibiców, w tym tylko 12 z Carpi. Mamy nóż na gardle, nie możemy przegrać, jeśli chcemy awansować. Długo, długo w powietrzu unosi się "typowe" zero do zera, jednak po zmianie stron błysk geniuszu ze strony młodego Vignato powoduje, że nadzieja jeszcze nie umarła! W doliczonym czasie gry ten sam gracz podwyższa na 2:0 i wtedy liczyłem - kryzys zażegnany!

 

lBSRBf8.png

 

W dobrym nastroju zatem szykowałem się na wyjazdowy pojedynek z Brescią. I tam nic nie zapowiadało katastrofy, kiedy w 28. minucie gola ponownie zdobył Vignato, młody ofensywny gracz ciągnie nas za uszy w końcówce sezonu jak mało kto by potrafił. Jednak jeszcze przed przerwą Brescia wyrównuje, a po zmianie stron w 75. minucie Ciancio pakuje piłkę do własnej siatki. Przegrywamy w Brescii, ale nie tylko nas dopadł widoczny kryzys, z którego jak widać  - nie możemy na dobre wyjść.

 

CmG4Q0E.png

 

 

Wprawdzie mecz u siebie, ale w 41. minucie przyjeżdżało do nas Avellino. Oczywiście nie mogło być inaczej - dwa gole Mokulu i nawet kolejny gol Vignato nam nie pomógł, bo Gwóźdź do naszej trumny w tym spotkaniu dobił Castaldo, w doliczonym czasie gry. Nie mogłem wierzyć jednak własnym oczom. Ten wyścig po awans to prawdziwy wyścig żółwia ze ślimakiem! Albo: jak w polskiej Ekstraklasie.

 

ekasqE7.png

 

A w ostatniej kolejce jedziemy na mecz do Udinese. Przez pierwsze 45. minut nic się nie dzieje. Nerwy czuć w powietrzu niczym rozmaryn rosnący w co drugim ogródku w Lecce. Wreszcie 50. minuta - Filippo Melegoni!! Kapitalny gol, który okazuje się właśnie tym decydującym trafieniem, mamy to, mamy Serie A! Ależ ten sukces rodził się w bólach!

 

oYl6oG9.png

 

Jesteśmy w elicie, chociaż ile siwych włosów przybyło na głowie to chyba nie zliczę.

 

wUyVugN.png

 

Końcowa tabela:

 

rwgy0QP.png

CoPcuaV.png

 

 

SqviKg2.png

 

JJYqk2V.png

2Sz23vo.png

 

 

95VzwBy.png

 

RbT8sIb.png

 

FvkznmC.png

 

 

 

cGcInmB.png

 

nmgS9hM.png

 

5wkUaIh.png

 

oAT653h.png

 

tZVOZWI.png

 

 

Teraz dopiero zacznie się zabawa!

 

 

 

Odnośnik do komentarza

Część III

 

Sezon

Liga

Miejsce

Info

2017/2018

Serie C

1

AWANS

2018/2019

Serie B 1 AWANS

 

 

Słowem wstępu:

 

Było ciężko, ale udało się - dotarliśmy do Serie A. To był nasz cel od samego początku. I chociaż tak naprawdę naszą siłą stanowią "najemnicy", którzy są tylko do nas wypożyczeni to mają po prostu cieszyć się grą i zaistnieć w świecie włoskiej piłki. To w większości młodzi zawodnicy, którzy mają okazję pokazać się właśnie w rewelacji ostatnich miesięcy - Lecce, które pnie się w tej hierarchii krok po kroku.

 

JjEDq7h.png

Według fachowców jesteśmy najsłabsi w obecnej stawce włoskiej elity, ale na dnie nie jesteśmy samotni, bo wyceniono identycznie szanse na mistrzostwo dla nas, Crotone i Perugii. Trzeci beniaminek - Palermo jest o wiele wyżej notowany. Jakie mamy cele? Myślę, że środek tabeli, może nieco wyżej to bardzo realny cel do zrealizowania.

 

lsFym1l.png

 

 

GSsbsCx.png

 

I teraz najciekawszy moment wstępu :) To co tygryski lubią najbardziej, a więc ruchy kadrowe. Oczywiście trzymamy się zasady - nie kupujemy. Pięciu zawodników opuściło klub, ale to ci, którzy udali się na wypożyczenie. Nie wszystkich też udało nam się zatrzymać. Miałem też konflikt z Ben Arfą, który chciał nowy kontrakt - nie ma problemu, ale jego żądania były nie do spełnienia! Blisko 1,5 mln euro rocznie! Najmocniej opłacany gracz zarabia niecałe 800 tysięcy euro rocznie, kominy płacowe nam nie są potrzebne. A Francuz aż tak dobrze nie grał, żeby trzymać go za wszelką cenę, wystawiłem go na sprzedaż - niestety nikt się nie zgłosił.

Najpierw wzmocnienia z rezerw klubu:

wue7D5O.png

OM6NTGN.png

j2jSHHa.png

 

Z innych klubów przyszło aż dziewięciu graczy, którzy mieli okazać się zbawieniem dla w sumie każdej naszej formacji, wszyscy oczywiście na zasadzie wypożyczeń.

Do bramki ściągnąłem niesłychany talent, prosto z Juventusu, Emil Audero:

UatLwuC.png

 

W poprzednim sezonie kulały mi przede wszystkim boki obrony, miałem jednego już starszego Ciancio i młodego, ale niezbyt mocnego zmiennika. Zdecydowałem się młodego dalej zostawić, ale do I składu ściągnąłem Valeriego:

 

31KR8Wj.png

 

Na lewej stronie w teorii był Legittimo, ale łapał sporo kartek, jego zmiennik Imperiale, dołączył do nas na kolejny rok. Mimo usilnych poszukiwań kogoś świetnego na lewą flankę - nie udawało się, ale ostatecznie udało się ściągnąć solidnego Lazaara:

lQT20TZ.png

 

Środek defensywy wzmocniłem Polakiem, ciągle uznawanym za wielki talent, Krystianem Bielikiem:

W5HY4MK.png

 

 

W środku pola na defensywnym pomocniku rządził oczywiście genialny Gomes wypożyczony z PSG, ale potrzebowałem kogoś solidnego do rotacji, wybór padł na kolejnego Polaka:

q7EVDQl.png

Jeśli mało Wam Polskości to... nie zawiedziecie się! Do rywalizacji z Tsonevem ściągnąłem Szymona Żurkowskiego, a do zwiększenia manewru w linii najbardziej ofensywnej: Kownackiego i Praszelika.

wGvti9u.png

PlZbr3O.png

M5rIfPx.png

Ostatnim wzmocnieniem był bardzo wszechstronny gracz, który w Lecce może wskoczył na pułap gwiazdy drużyny, a może nawet ligi?

rRFiRsN.png

EMzBQEb.png

Mecze przygotowawcze służyły przede wszystkim budowie zgrania zespołu, wszak bardzo dużo nowych twarzy i to takich, którzy mieli pełnić dość ważne role w zespole. Nie graliśmy wcale ze słabymi rywalami, ale drugi z czynników to były oczywiście pieniądze.

QxUyIEH.png

 

kfDojpd.png

 

W Pucharze Włoch miałem nadzieję zajść dość daleko w tym sezonie, mieliśmy dobry skład i przy dobrych losowaniach mogliśmy trochę namieszać. No, ale podobno najłatwiej rozśmieszyć Boga mówiąc mu o swoich planach...

1CxA511.png

 

p1yjMmu.png

Upragnione Serie A, nie tylko ja czekałem z niecierpliwością na swój debiut na tym poziomie, ale i piłkarze rwali się do gry. Los nie był łaskawy i w pierwszej kolejce skojarzył nas od razu z wielkim Interem, ale chociaż graliśmy u siebie.  Zaczęło się jednak fatalnie - po 30. minutach przegrywaliśmy 2:0 po golach Perisicia i Kondogbii. Przed przerwą złapaliśmy kontakt przez trafienie Mallamo i ten sam zawodnik po zmianie stron, blisko 60. minuty zdołał doprowadzić do remisu. Niestety tak korzystnego rezultatu nie udało nam się utrzymać, bo w 76. minucie Lea Baptistao wyjaśnił kto jest tego dnia lepszy.

Na pierwsze trzy punkty jednak nie czekaliśmy zbyt długo,  bo już w drugiej kolejce udało nam się wygrać na wyjeździe z drużyną SPAL 2013 po golu już w 4. minucie meczu strzelonego przez Onomaha. W kolejnym spotkaniu mieliśmy mierzyć się z naszym rywalem z zeszłego sezonu - który jak pamiętamy raz nas konkretnie zlał, tym razem jednak bo golach Mallamo i Vanheusdena to my byliśmy górą. Cieszył drugi mecz z rzędu bez straty gola.

Wielki mecz zagraliśmy na San Paolo w Neapolu, były bramki, była czerwona kartka dla Legittimo (82. minuta), był samobój tego samego gracza (78. minuta), ale z tej bijatyki górą wyszli bardziej doświadczeni gospodarze i ostatecznie wygrali 4:2.

Kolejny kapitalny mecz zagraliśmy na Via del Mare w Lecce. Już w 9. minucie Praszelik strzelił gola Romie, a w 22. minucie było już 2:0, po raz kolejny trafił Polak. Niestety przed przerwą kontakt złapali Rzymianie dzięki trafieniu Dżeko, a w drugiej połowie zdołali wyrównać golem Nainggolana.

tlV2gwI.png

Mieliśmy słabą passę - porażka z Napoli, remis z Romą, później jeszcze gorzej: remis z Genuą, porażka 1:0 z Bologną i 2:0 z Empoli. Dopiero wygraliśmy grając z kolejnym beniaminkiem, Perugią Calcio, 3:1 dzięki dwóm golom Onomaha i jednemu Praszelika.

Na słynnym San Siro także nie byliśmy chłopcami do bicia, bo już w 1. minucie bramkarza Milanu zaskoczył Tsonev. Niestety po zmianie stron strzelił Benzema, ale remis traktowaliśmy jako świetny wynik w Mediolanie. Natomiast już drugi remis, także 1:1 z Crotone radości nam już nie przyniósł, tym bardziej, że później mieliśmy na rozkładzie Starą Damę.

W Turynie długo trzymaliśmy się dzielnie, jednak szyki pokrzyżował nam Lazaar, który już w 71. minucie zdobył czerwoną kartkę. Juventus cisnął do końca i... wdusił Moise Kean w 90+1....

Humory poprawiło nam zwycięstwo nas Sassuolo, bardzo pewne, bo 3:1. Znowu strzelał Praszelik i Onomah, ale jednego gola dorzucił Bielik. Aż 3:0 przegraliśmy z rewelacją tego sezonu - Lazio. Zawodnicy z Rzymu mają wielkie szanse na Scudetto w tym sezonie.

Do końca rundy jesiennej zostawało pięć kolejek, a my pokazaliśmy charakter na koniec roku. Z tych pięciu meczów przegraliśmy tylko 4:2 z Sampdorią, wygraliśmy resztę spotkań - 3:2 z Torino, 2:1 z Atalantą, 5:3 z Fiorentiną i 3:1  z Frosinone. Szczególnie zachwycił mnie mecz z Fiorentiną.

Xz4ulKm.png

Graliśmy mocno w kratkę, kilka pięknych meczów, oprócz porażki 3:0 z Lazio także nie podłożyliśmy się najlepszym drużynom we Włoszech.

PgwtiQu.png

Przez taką grę zajmujemy bardzo sprawiedliwe - 9 miejsce w lidze. Oczywiście plus/minus, bo nie wszyscy zagrali jeszcze swoje mecze. Oczekiwałem środka tabeli - a jesteśmy w dobrej sytuacji, aby może zaatakować to 6-7 miejsce i włączyć się w walkę o awans do LE.

vLtkqlA.png

jxraPcB.png

Wprawdzie sparingów nie graliśmy, bo przerwy praktycznie nie było to miał miejsce transfer. I to wyjątkowy, bo pierwszy gotówkowy! Wydaliśmy cały milion euro na młodego prawego defensora prosto z Białegostoku. Paweł Olszewski ma wzmocnić rywalizację na prawej obronie, gdyż boczni defensorzy dostają sporo kartek, muszę rotować, a dotychczasowy zmiennik Valeriego był po prostu za słaby. Chciałem kupić Gumnego, ale nie chciałem wydawać więcej niż 1 mln euro. Zarobiliśmy też 215 tysięcy na sprzedaży Ciancio.

JXyqeiu.png

 

Wszystkie transfery:

 

NWpQNNS.png

 

 

Odnośnik do komentarza

p1yjMmu.png

Rundę rewanżową zaczynaliśmy od wizyty na Giuseppe Meazza i trzeba przyznać szczerze: Inter złoił nam skórę niebywale. Przegraliśmy 3:0, a szkoda, bo pierwszego gola straciliśmy dopiero w drugiej połowie.

Odbiliśmy sobie przy Via del Mare, gdzie zawitał zespół SPAL - tym razem to my wygraliśmy 3:0. Dwa gole autorstwa Onomaha i jedno trafienie głową po rzucie rożnym Vanheusdena.

Na Sycylii zawsze było gorąco, przekonaliśmy się i tym razem, bo byliśmy świadkami istnej strzelaniny! Niestety to Palermo okazało się o jednego gola lepszy.

 

YUukYYj.png

Taka "gościnność" Palermo chyba nam się bardzo spodobała, bo gdy do Lecce zawitała ekipa Napoli to również postawiliśmy bardzo wysoko poprzeczkę. I udało nam się strzelić cztery gole, przy "tylko" trzech trafieniach przyjezdnych.

vuQJGv5.png

Niestety tendencji nie potrafiliśmy utrzymać i na Stadio Olimpico przegrywamy 2:1. Następnie remis z Genuą, która ewidentnie nam nie leży. Po tak słabym spotkaniu notujemy piękną serię - czterech zwycięstw z rzędu. Wprawdzie mieliśmy na rozkładzie Bolognę, Empoli i Perugię, ale ostatnim zespołem na tej liście był... AC Milan!

Z0tjm7i.png

Chyba za bardzo uwierzyliśmy w siebie, bo zaraz po spotkaniu z Milanem gramy bardzo słabo na Ezio Scida z Crotone, gdzie mecz kończy się bez bramek. Obawiałem się następnej kolejki - podejmowaliśmy u siebie Juventus.

I cóż, chyba nikt w Lecce nie marzył o takiej grze, takim wyniku!

CZCvabg.png

Fantastyczna seria trwała dalej, a my coraz śmielej myśleliśmy o pucharach. W teorii mieliśmy jeszcze szanse zająć miejsce czwarte - wyżej już nie, ale ścisk był mocny. Wygrywamy jednak 1:0 z Sassuolo, a potem bierzemy rewanż za upokorzenie na Via del Mare w spotkaniu z Lazio, tym razem to my pokazaliśmy na ich terenie ile jesteśmy warci, po samobójczym trafieniu oraz golu Onomaha wygrywamy na Olimpico 2:0.

Nie można jednak wygrywać wszystkiego, więc na własnym obiekcie ulegamy Torino 2:1. Następnie pewnie wygrywamy z Sampdorią 3:1 i ledwo, ledwo 1:0 z Atalantą. Czwarte miejsce było w zasięgu ręki.

Nie mogło być jednak zbyt łatwo... gramy na Artemio Franchi z Fiorentiną i gospodarze szybko wychodzą na prowadzenie po golu Birsy, my odpowiadamy trafieniem Praszelika, a jeszcze przed przerwą z rzuty karnego ten sam zawodnik daje nam prowadzenie. Niestety Giovanni Simeone w doliczonym czasie gry doprowadza do remisu. I na tym nasza gra się kończy, bo po zmianie stron istniała tylko drużyna z Florencji, strzelając nam aż... trzy gole!

Pierwszy Inter ma 74 punkty, Lazio 74, trzeci jest Juventus z 72 punktami. My mamy 63 oczka, Fiorentina 64, Torino 64, Sassuolo 62. Fiorentina grała z Sassuolo na wyjeździe, Torino u siebie z Sampdorią. My na własnym obiekcie podejmowaliśmy walczące jeszcze o życie Frosinone.

Prowadziliśmy już w 5. minucie po golu Praszelika, a po 11. minutach było już 2:0 za sprawą Vignato. Ten gracz tego wieczoru uzbierał hattricka drugą bramkę zdobywając w 62. minucie, a trzecią ledwie minutę później. Frosinone pod koniec zdobyło honorowego gola. Tymczasem Sassuolo remisuje z Fiorentiną 2:2, chociaż goście prowadzili po 7. minutach 2:0, ale od 45. minuty grali w osłabieniu! Sassuolo wyrównującego gola strzeliło w 87. minucie.

Pozostało jeszcze Torino, długo było tam 0:0, jednak w 51. minucie Zapata dał prowadzenie Sampdorii, wtedy w Turynie było gorąco, atakowali wściekle, w 88. minucie udało im się doprowadzić do remisu, ale to tyle.  W efekcie po raz kolejny rzutem na taśmę notujemy wielki sukces - czwarte miejsce, które da nam szansę zaistnieć w Lidze Mistrzów!

nV6ksVE.png

Sensacyjna tabela:

fALybJl.png

SqviKg2.png

owG3kuf.png

Z1gDjWF.png

uPicIaj.png

kuk8k4u.png

Ciekawostka, do Serie A wchodziliśmy balansując na minusie, ewentualnie +/- 1 mln euro, ale dobra polityka transferowa i płacowa + pieniądze z transmisji i klubowe konto wygląda kapitalnie:

https://i.imgur.com/UXW0llz.pngUXW0llz.png

cGcInmB.png

cizMvNw.png

4vLPfHq.png

9hfj3ja.png

OFPbL8Q.png

  • Lubię! 1
Odnośnik do komentarza

Część IV

 

Sezon

Liga

Miejsce

Info

2017/2018

Serie C

1

AWANS 

2018/2019

Serie B 1 AWANS 

2019/2020

Serie A 4 Awans do LM

 

 

Słowem wstępu:

 

Ależ to był debiut w najwyższej klasie rozgrywkowej. Nie dawano nam wielu szans na utrzymanie, a tymczasem zajęliśmy bardzo wysokie czwarte miejsce, które premiowało nas od razu do grania w fazie grupowej LM. Ma to swoje plusy i minusy. Z tych drugich to oczywiście słynny już "pocałunek śmierci" europejskich pucharów - ale może dotyczy to tylko polskich zespołów? Na pewno natężenie spotkań będzie kluczowe. Z drugiej strony - gdzie jak nie w LM można się pokazać i... zarobić! Na wyższe kontrakty, na rozbudowę klubu. Do Serie A wchodziliśmy mając chyba milion euro, po sezonie mamy już tych milionów trzydzieści. Nie będę ukrywał, że celuję w tym roku w Puchar Włoch, ale żadnych rozgrywek nie zamierzam odpuszczać - każde powodują rozwój klubu oraz dodatkowe, niezwykle ważne fundusze.

 

JjEDq7h.png

Mimo tak udanego sezonu to fachowcy dalej nie widzieli nas w gronie faworytów. Ciągle uważano nas za outsiderów tej ligi, co wskazują notowania:

 

72zEYf9.png

 

 

GSsbsCx.png

I tylko koni i tylko koni żal... a mi żal Onomaha. Świetnie grał w tamtym sezonie. Taki minus wypożyczeń, że niektórzy nie chcą do nas wrócić, a niektórych znowu klub teraz nie chce puścić, bo widzą w nich zawodników pierwszego składu. Oprócz "tych co nie mogą" opuścił nas tylko Francesco Tommasi, piłkarz rezerw, który odszedł na wypożyczenie do Rieti.

 

Do klubu zawitało natomiast dziewięciu graczy. Trzech graczy na zasadzie wypożyczenia, pięciu z wolnego transferu, które zaklepaliśmy sobie już zimą oraz jeden - hitowy transfer. Hitowy, bo bardzo drogi jak na nasze warunki - wydaliśmy aż 2,5 mln euro, które powędrowało na konto Hamburger SV, a do nas zawitał Maciej Rogowski, młody polski środkowy defensor. Wypożyczaliśmy z wielkich klubów, dwóch świetnych młodych ofensywnych graczy - Angela Gomesa z Manchesteru United oraz Jeffa Reine-Adelaide z Arsenalu. Do środka pola pozyskaliśmy także od Kanonierów Fabrizio Caligarę. Z wolnego transferu przyszedł kolejny środkowy obrońca - tym razem zamiast Chelsea wybrał Lecce, a mowa piłkarzu o nazwisku Miazga i imieniu Matt. Defensywę uzupełniliśmy byłym graczem Tottenhamu, Kylem Walkerem-Petersem, który może grać zarówno po lewej jak i po prawej stronie defensywy. Środek pola to już przygarnięcie byłych już zawodników z klubów Serie A - Michele Rocca z Sampdorii oraz Przemysław Bargiel z Milanu. Dopełnił wszystko kontrakt z Adrianem Stanilewiczem, który przyszedł prosto z Leverkusen.

 

Je4KtjT.png

 

ok4kjWC.png

 

K7CiAFR.png

 

 

8TMhldB.png

 

cFDCbEK.png

 

Luy1M6E.png

 

m3bT02I.png

 

IraqoHK.png

 

yZtY97o.png

 

 

Podsumowanie:

 

reSuNsv.png

 

Wychowankowie:

 

eYO49fs.png

 

EALYUlr.png

 

tEDe8Wb.png

 

zSkwp9D.png

 

 

zSkwp9D.png

 

EMzBQEb.png

 

W okresie przygotowawczym chciałem trochę pograć z lepszymi klubami albo takimi na naszym poziomie. Nie będę ukrywał, że znam możliwości naszej drużyny i chociaż losowani będziemy z czwartego koszyka to liczę na łaskawy los i walkę o trzecie miejsce.

 

EKWaG9F.png

 

 

DljXDXV.png

 

Niespodzianka? Ano, zaczynam od Champions League. Dlaczego? Puchar Włoch zaczynam od późnej rundy, a pierwszy mecz w tych rozgrywkach gramy dopiero w styczniu. Zaczniemy więc chronologicznie - od jesiennej LM.

 

Bardzo, ale to bardzo los był dla nas łaskawy. Mimo czwartego miejsca w koszyku trafiamy do grupy H, gdzie czeka na nas AS Monaco, FC Porto i Espanyol. Chyba łatwiejszej grupy na debiut nie mogliśmy sobie wymarzyć. Z drugiej strony - to tylko my jesteśmy outsiderem, pozostałe ekipy to mniej więcej równe szanse na wyjście z grupy.

 

Debiut Lecce w elitarnej Lidze Mistrzów przypadł nam na spotkanie u siebie z ekipą Kamila Glika. Zaczęło się fatalnie, bo po 24. minutach Tielemans dał prowadzenie gościom, ale w 31. odpowiedzieliśmy także trafieniem, debiutancki gol w LM przypadł Polakowi - Mateuszowi Praszelikowi. Nie minęło 10. minut, a wyszliśmy na prowadzenie! Rzut karny wykorzystał Michele Rocca. Niestety nie zdołaliśmy utrzymać prowadzenia, bo po raz drugi gracz z Księstwa dał nam się we znaki i doprowadził do remisu. 2:2 to i tak świetny wynik.

 

Wyjazdowy debiut przypadł nam na Barcelonę, ale całe szczęście nie graliśmy z FC Barceloną. Po raz kolejny gwiazdą w naszym szeregu stał się ofensywny gracz - Mateusz Praszelik. Już w 13. minucie wyszliśmy na prowadzenie, niestety daliśmy sobie wbić dwa gole, ale w 72. minucie po raz drugi Praszelik wpisał się na listę strzelców. Kolejne 2:2, kolejny dobry mecz.

 

Cóż to był za mecz! Na Via Del Mare przyjechało FC Porto, ale blask ich wielkości zgasł już w 3. minucie, kiedy to Fabrizio Calgara strzelił dla nas pierwszego gola. Później emocji nie brakowało...padły dwie czerwone kartki - dla nas już w 31. minucie, dla Porto - w minucie 76. A do tego żółte karki, Porto: trzy, Lecce: osiem (!!!). Walczyliśmy jak lwy, ale wyszarpaliśmy! I co 1:0? Gdzie tam! Błyszczał jak nikt dzisiaj Angel Gomes i wypożyczony do nas gracz Manchesteru United zdobył dwa gole, co dało nam w efekcie druzgocące 3:0!

 

9Ws2RaJ.png

 

W rewanżu było niemniej emocji na boisku, kości znów pękały, pięć żółtych kartek po naszej stronie, ale tym razem bramek kibice nie ujrzeli. Pełni nadziei jeszcze bez porażki w LM jechaliśmy do Monaco i znowu pomogła nam polska kolonia, ale... ta z Monaco, bo samobójczą bramkę zdobył Kamil Glik, już w 2. minucie. Bardzo szybko gospodarze wyrównało, bo w 13. minucie. Odpowiedzieliśmy bramką Caligari w 24. minucie. W 87. minucie Valery dostał drugą żółtą kartkę, a więc kolejny mecz gramy w dziesiątkę, ale Monaco nie wykorzystało tych kilku minut.  Fazę grupową kończyliśmy we własnym domu, przy Via Del Mare, bardzo szybko goście wyszli na prowadzenie, już w 6. minucie za sprawą Gerarda Moreno, a w 15. minucie Marko Pjaca. Do przerwy było 2:0 dla Espanyolu. Wzięliśmy się do roboty dopiero po zmianie stron, w 73. minucie Angel Gomes, w 75. minucie dwie czerwone kartki otrzymali gracze z Hiszpanii i grali w dziewiątkę! W 83. minucie niezawodny w LM Caligara doprowadza do remisu, a w 90. Angel Gomes na 3:2 i trzy punkty? Niestety nie, mimo dwóch zawodników przewagi Nano Mesa strzela nam gola na 3:3....

 

Co by jednak nie mówić, nasze wyniki przeszły moje najśmielsze oczekiwania, po cichu liczyłem na te trzecie miejsce i walkę na wiosnę w LE, a  tu...Nie przegraliśmy żadnego spotkania!

 

M1j7JwQ.png

 

Fantastyczna passa pozwoliła nam zająć drugie miejsce w grupie, niestety tylko drugie, apetyt rośnie w miarę jedzenia, gdyby nie ten gol z 90+1 minuty w meczu z Espanyolem wygralibyśmy grupę i rozstawienie w 1/8. A tak? Los przydzielił nam... Chelsea.

 

VU9Q7An.png

 

p1yjMmu.png

 

Już chyba nikt nas nie będzie traktował ulgowo, efekt zaskoczenia się skończył. Serię A zaczęliśmy grając u siebie z Sampdorią i wprawdzie do przerwy było 0:0, ale po zmianie stron polska siła dała o sobie znać, najpierw Bargiel, a później Praszelik i pewnie zaczynamy wojaż w lidze. Niestety rozczarowanie przyszło już w drugiej kolejce, dostaliśmy takie lanie... pojechaliśmy na Sycylię i dostaliśmy lekcję pokory - Palermo wygrało aż 5:1! Wprawdzie dostaliśmy czerwoną kartkę już w 28. minucie, ale wtedy było już 2:1 dla Sycylijczyków. Worek z golami rozwiązał się jednak podczas naszej gry w osłabieniu. Klasę pokazaliśmy jednak już kolejkę później, gdy w Rzymie pokonaliśmy 4:3 tamtejsze Lazio po bardzo wyrównanej walce.

 

Następnie trochę nam forma spadła, bo w ciągu kolejnych czterech kolejek zdobywamy tylko trzy punkty, przegraliśmy 2:1 z Milanem i zanotowaliśmy trzy remisy, 2:2 z Fiorentiną, 3:3 z Torino i 0:0 z Napoli. Na pewno wpływ na to miała Liga Mistrzów, nie byliśmy przygotowani na mecze co trzy dni i widać to było po kondycji graczy, ale potrafiliśmy się odbić od dna - kolejne cztery kolejki to same wygrane, wprawdzie graliśmy z Sassuolo, Salernitaną, Atalantą oraz Genuą, ale to właśnie takie mecze musimy wygrywać.

 

Serię kończymy remisem z Bologną, ale następnie notujemy świetny wynik, znowu w Rzymie, ale tym razem z AS Romą.

 

emxUqJS.png

 

Sinusoida naszej formy trwa w najlepsze, po zdobyciu Rzymu, gramy bezbarwnie u siebie i remisujemy z Chievo, następnie odnosimy wpisaną w terminarz porażkę z Juventusem, chociaż tylko 2:1, remisujemy z silnym Interem. I zaczynamy mieć łatwiejszy terminarz: wygrywamy 3:0 z Empoli, 2:0 z FC Crotone, ale i 1:1 z Benevento, a tu powinniśmy zaliczyć kolejne zwycięstwo. Zapomniałem wrzucić tabelę po 19. kolejkach, bo Serie A gra praktycznie bez przerwy, muszę powiedzieć jeszcze zatem o meczu rewanżowym z Sampdorią - niestety przegrywamy 1:0.

 

YYZvCPv.png

 

Przez taką nierówną formę oscylujemy między środkiem, a pucharami. Ósme miejsce po 20 kolejkach jednak uważam za sukces, bo straty też nie są duże do lokat wyżej.

 

25rdFJS.png

 

DljXDXV.png

 

Wracamy na wiosnę od razu z Ligą Mistrzów! Nic praktycznie zimą się nie działo, żadnych sparingów, żadnych wzmocnień, więc przechodzimy od razu do dwumeczu z Chelsea.

 

Cóż, dużych szans nam nie dawałem, zresztą chyba nikt nie dawał. No i mieliśmy swoje szanse, owszem, ale doświadczenie angielskiego zespołu górą. W 33. minucie Mauro Icardi strzelił bramkę, która była jedynym trafieniem tego wieczoru.

 

lpQ3aam.png

 

Chelsea to są gwiazdy - Courtois, Kante, Hazard, Icardi... to te najjaśniejsze. Słynne Stamford Bridge, a jeszcze nie dawno jeździliśmy po zakątkach Serie C. W teorii 1:0 u siebie przegrać to jeden z najgorszych wyników, ale szansa zawsze jest. Szybko wybił nam nadzieję Icardi, już w 22. minucie. Jeszcze przed przerwą z rzutu karnego trafił Eden Hazard i było 2:0. Po zmianie stron - nie mieliśmy nic do stracenia, ale szybko Willian, bo już w 50. minucie sprowadził nas na ziemię - 3:0. Wtedy obudziła się w nas chęć walki o honor, w 66. minucie Mallamo dał cień nadziei, którą podsycił jeszcze Reine-Adelaide. Niestety - na więcej może czasu nie starczyło, może umiejętności. Drugą bramkę zdobyliśmy w 82. minucie. Odpadamy podnosząc rękawicę. Z honorem.

 

YG9lB3B.png

 

Żegnaj Ligo Mistrzów!

 

c0fLzF1.png

 

kfDojpd.png

Rok temu przegraliśmy od razu w pierwszej rundzie, toteż nie było o czym pisać.  Teraz pierwsza runda skojarzyła nas z Udinese i po bramce Reine-Adelaide w 8. minucie przechodzimy dalej, do ćwierćfinału.

 

Tam już nie miało prawa być łatwo, czekał na nas Inter. W drugiej minucie goście, bo Inter grał tego dnia na wyjeździe, wyszli na prowadzenie i taki wynik utrzymywał się do przerwy. Po zmianie stron dało o sobie znać nowe działo z Mediolanu - Sergio Aguero, który w 53. minucie podwyższył na 2:0. Plan wydawał się arcytrudny, ale moi piłkarze wiedzieli, że w tym roku stawiamy wysoko Puchar Włoch. W 79. minucie Angel Gomes dał nam sygnał do ataku, a chwilę potem sam doprowadził do wyrównania. Taki piłkarz to skarb, a on ma ledwie 20 lat! Czas na dogrywkę! W 94. minucie gola na 3:2 strzela Reine-Adelaide i byliśmy o krok od awansu do półfinału, ale ten cholerny Aguero... w 105+2 minucie! Od 104. minuty graliśmy w dziesiątkę, ale tym razem nie przez czerwoną kartkę, a... limit zmian, wykorzystałem już trzy, a kontuzji doznał bohater tego dnia - Angel Gomes. No to rzuty karne, loteria, tam jesteśmy już równi - strzela Aguero, Trauco, Joao Mario, a dla nas Praszelik, Reine-Adelaide, Rocca, nie trafia Tsonev, nie trafia Buyalskyi, nie trafia Pavon, ale trafia Lazaar! Mamy półfinał!

 

UYkL6BS.png

 

Żarty się skończyły od ćwierćfinału, był Inter, teraz w 1/2 jest Lazio. Na Stadio Olimpico udaje nam się wygrać o golu... oczywiście Angela Gomesa! Mając dobrą zaliczkę przed rewanżem tłumaczyłem graczom 'tylko szybko nie straćmy, a spróbujmy strzelić, będzie dobrze'. No i klops, w 2. minucie karnego wykorzystał Immobile, a w 26. minucie - Palombi na 2:0. Znowu jesteśmy w beznadziejnej sytuacji. Ale od czego mamy człowieka od zadań specjalnych? Dwa gole Reine-Adelaide i meldujemy się w finale, gdzie zagramy z.... Juventusem Turyn.

 

19. maja wracamy na Stadio Olimpico w Rzymie, tym razem jednak nie gramy z Lazio, a Starą Damą. Najlepszy obecnie włoski klub. "Wszystko albo nic". Do tej pory tylko raz pokonaliśmy Juve, ale w 8. minucie nie kto inny jak Angel Gomes strzela na 1:0, czym tylko podrażnił Bianconerrich, odpowiadają już w 23. minucie. Dziesięć minut później mamy rzut karny, do piłki podchodzi Angel Gomes i... nie trafia! Jednak co się odwlecze... do szatni Juventus schodzi z bagażem dwóch goli, w 45. minucie strzela Tsonev. Po zmianie stron rytm tego przedstawienia nadaje tylko Lecce, najpierw prowokuje Dupe (Maxime Dupe;)) do strzelenia samobója, później rezerwowy Kownacki pogrąża Wielkie Juve, 4:1!  W doliczonym czasie gry Federico Borin strzela drugiego gola dla rywala, ale to mało, to nic. Lecce z Pucharem Włoch!

 

aU2vb8X.png

 

Marsz po puchar:

 

7z0cEIp.png

 

p1yjMmu.png

W 21. kolejce mieliśmy okazję do rewanżu za wielki wpierdzil na Sycylii, musimy być być także mniej gościnni na Via Del Mare. Niestety nie udało nam się, ale wynik 4:4 na pewno pokazał, że potrafimy grać w piłkę. Dwa kolejne mecze to niestety porażki - z Lazio i Fiorentiną. Całe szczęście później mamy trzy wygrane z rzędu - 4:2 z Torino, 3:1 z Milanem i uwaga - 5:1 z Napoli. Każdy ma swoje...Palermo:)

 

gBkxjY7.png

 

W tamtym roku rewelacją było Lazio, w tym broni się przed spadkiem, ale jest nowa rewelacja - Sassuolo i niestety my też poznaliśmy ich siłę, przegrywamy 3:1, następnie 2:1 z Salernitaną - nie spodziewałem się tak słabych wyników. Tym bardziej, że później ledwie remisujemy z Atalantą. Zwycięstwo z Genuą 3:1 nie przesłoniło słabszej formy - 0:0 z Bologną, 2:2 z Romą, ale nie sądziłem, że po zwycięstwie nad Chievo nadejdą tak bardzo "czarne chmury" nad Lecce.

 

Najpierw przegraliśmy z Juventusem 4:1 (świetny prognostyk przed finałem Pucharu Włoch), ale później... mecz z Interem na zawsze będzie, niestety zapisany w historii włoskiej Serie A:

 

FNOXLNp.png

 

Nie potrafiliśmy się podnieść graliśmy dwa mecze ze słabszymi rywalami, ale też nie daliśmy rady - przegrywamy 1:0 z Empoli i 2:0 z FC Crotone. Wtedy właśnie graliśmy finał z Juve - to było nasz być albo nie być w Europie, bo w lidze zajmowaliśmy ósme miejsce, nie mogliśmy już spaść niżej, ani awansować. Ostatecznie wygrywamy z Juve, a w meczu o nic remisujemy z Benevento 1:1 na zakończenie ligi.

 

oBjkc6a.png

 

Zagraliśmy trochę va banque - wygranie pucharu kosztem ligi, a ryzyko było bardzo duże, jednak jutro już nikt nie będzie pamiętał czy Lecce było 6 czy 8, ale że wygrało z Juventusem mecz o Puchar Włoch? Z pewnością tak!

 

s8irW9a.png

 

SqviKg2.png

 

LwmLQj6.png

 

Uzf8YxW.png

 

jcrJ6Dm.png

0MhGgHC.png

 

Ciekawostka:

 

de7Ujik.png

 

cGcInmB.png

H99Zgd1.png

 

5LHL23A.png

 

0Fug1hw.png

 

S7ciaQK.png

 

 

I jeszcze zarządzanie finansami klubu 20 ;)

 

VyIGo67.png

 

Odnośnik do komentarza
  • 2 tygodnie później...

Słowem wstępu:

 

Los przekorny, coś daje coś odbiera. W zeszłym sezonie całkiem fajnie prezentowaliśmy się na boiskach europejskich wychodząc z grupy w LM, ale także notujemy kapitalny wynik w Pucharze Włoch, który ostatecznie zwyciężamy i tylko dzięki temu będziemy w tym sezonie grali w Europie, ale jednak "tylko" w LE, gdyż w lidze zajmujemy niskie, bo ósme miejsce. Niskie, bo powoli pragnienia w Lecce są coraz, ale to coraz większe. Oczywiście, że priorytetem będzie liga, ale nie możemy sami siebie podkopywać, odpuszczając nagminnie któreś rozgrywki - hamujemy tym samym swój rozwój.

 

JjEDq7h.png

Dla buków dalej jesteśmy zespołem dołu tabeli, chociaż doskonale wiemy z czego to wynika (pensje) to jednak dziwnie to wygląda. Zawsze jednak możemy powiedzieć, że gramy ponad stan.

 

uF8x38h.png

 

GSsbsCx.png

Wzmocnienia były oczywiście konieczne, czasami nie udaje nam się przedłużyć wypożyczenia, czasami gracze wypożyczani okazują się już za słabi. Kluczem jakim się kierowałem była na pewno... stabilność finansowa! Już coraz więcej zawodników chciało grać na Lecce, Nie było problemu oferować nawet 3 mln euro rocznie za grę w naszym klubie, ale - nie tędy droga. Musiałem balansować budżetem. Gdy dostałem informację, że za prawa transmisyjne w Serie A dostaniemy blisko 40 mln euro za sezon to wiedziałem - 30-35 mln euro rocznie możemy przeznaczyć na płace. I zmieściliśmy się - 34 mln euro rocznie pochłaniały płace na koniec sezonu.

 

A wzmocnienia były... wielkie! I dużo! Do Włoch latem zawitało aż piętnastu graczy. I uwaga - tylko jeden z nich był do nas wypożyczony! W efekcie "nie nasi" to byli prawy defensor Achraf wypożyczony z Realu, Claudio Gomes, defensywny pomocnik z PSG, Fabrizio Caligara, środkowy pomocnik z Arsenalu, Alessandro Mallamo, ofensywny gracz z Atalanty, Angel Gomes, również gracz odpowiedzialny za ofensywę, na co dzień reprezentujący Manchester United oraz Zinho Vanheusden, środkowy defensor z Interu.  "Tylko" szóstka była do nas wypożyczona, poza tym mieliśmy już pełnoprawnych graczy, a wszystko za sprawą podpisywania kontraktów z wolnymi zawodnikami, najczęściej z tymi, z którymi skończył się kontrakt.

 

Najbardziej zadowolony byłem z pozyskania za darmo (!) zawodnika Tottenhamu, którego już poznałem z najlepszej strony - pełnoprawnym graczem Lecce stał się Joshua Onomah, kapitalny ofensywny gracz. Wspomagać go miał kolejny talent prosto z... innej części Londynu, Chelsea na Włochy zamienił Izzy Brown. Z Chelsea zakontraktowaliśmy także Kaseya Palmera, niestety ze względu na ograniczenia rejestracji tylko dwóch graczu spoza UE w ciągu sezonu - nie mogłem z niego skorzystać w tym sezonie, ale nie mogłem odpuścić takiego gracza za darmo. Z Londynu przybyli jeszcze Martin Samuelsen z West Hamu i Jack Roles z Tottenhamu. Pozostając na Wyspach udało nam się zdobyć podpisy na kontraktach dla Jasepha Colleya z Liverpoolu oraz Fosu-Mensaha z Manchesteru United.

 

Wspomniałem o jednym wypożyczeniu, to właśnie Achraf prosto z Madrytu. Pozyskaliśmy także Nanego Dimatęz RP Lipska, Leroya Abandę z Monaco, Emila Audero z Juventusu (!). Skład uzupełniły "młode talenty", gdzieś tam znalezione, gdzieś tam wynalezione - Ivaylo Stoyanov (Vereya Stara Zagora), Mark Schlauri (FC Zurich) oraz Jose Santos i Joao Carvalho, którzy pozostawali bez klubu. 

 

Zmiany na pewno były... dużego kalibru, ale czułem, że mam teraz zespół równy, silny i pełen talentu. Nasz najstarszy gracz miał... 26 lat! A powyżej 25 lat jest ich  tylko dwóch.

 

Transferów było sporo, a każdego warto zobaczyć, toteż wrzucam link do albumu, gdzie przedstawiłem każdego z nowych/starych nabytków: Kliknij, aby przejść do galerii.

 

Na uwagę zasługuje fakt iż nikt znaczący nas nie opuścił, co też jest... wzmocnieniem.

 

75Ks4dh.png

 

EMzBQEb.png

 

Przed sezonem graliśmy z bardzo zróżnicowanymi przeciwnikami i wyglądało to dobrze, pamiętając o ilość wzmocnień musieliśmy po prostu zgrać drużynę, aby potem nie było nieporozumień, każdego z nowych graczy wysłałem oczywiście na intensywne kursy języka włoskiego,  sponsorowane im przez klub. Szczególnie mecz z Barceloną budził mój entuzjazm - 0:0 z takim rywalem.

 

BK7ORiS.png

 

 

mW6hGlb.png

Przed rozgrywkami czekał nas jeszcze oczywiście mecz o superpuchar Włoch, jako zwycięzcy Pucharu Włoch graliśmy z mistrzem Włoch, a więc wielkim Juventusem Turyn. Wiele się o tym meczu nie spodziewałem, bo Juve pewnie podrażnione finałem Tim Cup będzie chciało nam pokazać miejsce w szeregu. Jednak w szeregach Juventusu nie zagrali wszyscy z pierwszego składu, w przeciwieństwie do nas.  Zaowocowało to dopiero w drugiej połowie,  pierwszego gola dla nas strzelił Angel Gomes, a mistrzów dobił Dimata. W doliczonym już czasie gry Claudio Gomes dostał czerwoną kartkę, co dało Juventusowi szansę na honorowe trafienie, którą wykorzystali. Wynik 2:1 jednak dawał nam drugi już puchar za mojej kadencji.

 

lr8STQC.png

 

0tlVs18.png

eaQ4olD.png

 

Jak wspomniałem wcześniej, rozgrywki europejskie traktowaliśmy jako trampolinę, aby zyskać sławę i reputację w Lecce, ale nie były to rozgrywki priorytetowe. Dlatego tez często występowali tam zmiennicy, nie było to jednak regułą. Trafiliśmy do grupy G, gdzie los skojarzył nas z Olympique Lyon, Boavistą i PAOK. Na pierwszy rzut oka wyjście z grupy wydawało się bardzo realne i sądziłem, że to z Portugalczykami o to powalczymy. Nie sądziłem, że aż taką siłą armatnią dysponuje francuski zespół, kiedy przyjechali na Via del Mare dali nam popis gry ofensywnej - przegraliśmy 4:0 po hattricku Mariano jednym trafieniu Mariano. To właśnie był początek sezonu, mecze co kilka dni - tu zagrał prawie cały rezerwowy skład, łącznie z duetem wychowanków Salusti-Bucciano.

 

Nic jednak nie usprawiedliwiało kolejnego meczu, w Porto ulegliśmy 2:1 miejscowej Boaviście, doskonale pamiętam jak trzymałem za nich kciuki X lat temu - Kaźmierczak, Grzelak to przecież byli Portowcy, którzy reprezentowali ten klub. W Portugalii zagraliśmy kilkoma zmiennikami, niestety druga porażka sprawiała, że może być ciężko wyjść z tej grupy.

 

Trzech punktów nie wywieźliśmy także z Grecji, gdzie po słabym meczu remisujemy z PAOK 0:0, grając już w większości zawodnikami na co dzień występującymi w pierwszej jedenastce podczas meczów Serie A. Przebudzenie nastąpiło dopiero w IV kolejce, graliśmy rewanż z PAOK i już w 2. minucie Angel Gomes dał nam prowadzenie, które po zmianie stron podwyższyli Onomah i Tsonev. Pewne 3:0, wracamy do gry.

 

Niestety jak weszliśmy tak szybko... spadliśmy.Na Groupama Stadium w Lyonie dostaliśmy kolejną lekcję pokory i było bardzo nieciekawie. Niby brak awansu aż tak nas nie mierził, ale jednak chcieliśmy pograć na wiosnę.  Udało się w ostatnim meczu pokonać Boavistę 2:1 i ostatecznie wyprzedzamy Portugalczyków w grupie i to my zagramy jeszcze co najmniej dwa mecze w LE.

 

P71XdKC.png

 

Kiedy poznaliśmy wiosennego rywala pomyślałem - będzie dobrze. Real Sociedad San Sebastian. Na Via Del Mare zagraliśmy kapitalny mecz - jużw 11. minucie Onomah stzelił pierwszego gola, a tego wieczoru dołożył jeszcze jednego. Tak samo dwa trafienie zaliczył Angel Gomes, a jedno dołożył Joao Carvalho, goście odpowiedzieli bramką honorową. Kapitalny mecz.

 

XK0YxXF.png

 

Na mecz rewanżowy do Hiszpanii jechaliśmy pełni odprężeni i wpuściłem zmienników, mieliśmy wielką zaliczkę. No i cóż.. " Pycha chodzi przed upadkiem, a wyniosłość ducha przed ruiną. " Ruina to małe słowo co się stało:

 

ufiFcP3.png

 

Na pocieszenie - Milan wygrał LE.

 

Qc0gyY6.png

 

p1yjMmu.png

 

Liga, najważniejsze rozgrywki dla nas w tym sezonie, zaczynamy na własnym obiekcie z Torino, dzięki bramkom Onomaha i Angela Gomesa udało nam się wywalczyć trzy punkty, wygrywając ostatecznie 2:1. W drugiej kolejce czekał nas już wielki mecz, tak się zapowiadało i tak też było - graliśmy na Giuseppe Meazza z Interem i po kapitalnym meczu i aż siedmiu bramkach, przegrywamy jednak 4:3. Widać było jednak, że w zespole kiełkuje siła. Pokazaliśmy to w kolejnych trzech meczach, wygrywając 4:2 z Lazio, 2:1 z Atalantą i 3:2 z Crotone.

 

Zacięliśmy się w spotkaniu z Sampdorią, gdzie mimo gry przez prawie 45. minut w przewadze jednego gracza nie potrafimy strzelić bramki, wobec tego mecz kończy się rezultatem 0:0. Nie przeszkodziło nam to jednak wrócić do formy - wygrywamy 5:2 z Sassuolo i 3:1 z Bologną. Nie mogło być inaczej - graliśmy z Avellino, wioską włoskiej Gomorry, do której oczywiście mam wielki sentyment i... przegrywamy u siebie 2:0. Warto zwrócić uwagę, że potężne włoskie kluby w tym sezonie zawodzą, co da się zauważyć chociaż w naszej kolejnej serii - remisujemy 1:1 z Juventusem, wygrywamy 1:0 z Milanem i 2:0 z Romą.  Rzymianie i zawodnicy z Mediolanu kręcą się w okolicy miejsc... spadkowych! Za to Juventini w środku tabeli.

 

Kiedy pokonujemy Cagliari 5:2 pomyślałem - tak to jest ten sezon!  Forma jest wysoka, zawodnicy odpowiedni, jednak bardzo szybko przyszło rozczarowanie  - 1:1 ze Spal i 1:1 z Genuą. Potrafiliśmy wygrać z tuzami, a remisujemy ze słabszymi. Znowu nam forma poszła w górę, gdy rozbiliśmy 5:0 Chievo, ale w następnej kolejce gier przegrywamy z Fiorą, aby później znowu odnieść przekonujące 4:1 nad Palermo. Jesień skończyliśmy goszcząc Napoli, goszcząc aż nadto - przegrywamy 2:1.

 

jhtjoEC.png

 

Widać, że nie potrafimy ustabilizować formy, więc do najlepszej dyspozycji jeszcze nam brakuje, natomiast jesteśmy na tyle mocnym zespołem, że czub ligi jest oczywiście w naszym zasięgu. Tym bardziej, że w tym sezonie zapadła jakaś indolencja grupowa wśród najlepszych włoskich klubów - Juve , Roma, Milan...

 

H3vimde.png

 

egwH64P.png

Muszę wspomnieć o przerwie zimowej, gdyż miały miejsce trzy roszady w składzie. Dwóch zawodników opuściło Lecce, ale tylko na wypożyczenie. Marco Bieve nie umiał pogodzić się ze zbyt małą ilością rozegranych minut i 31 stycznia odszedł do Juve Stabia, udało się natomiast podpisać nowy kontrakt z Kaseyem Palmerem, zawodnikiem nie zarejestrowanym, a przy okazji dać mu pograć - poszedł na pół roku do Watfordu.

 

Do klubu musiałem ściągnąć zatem bramkarza numer dwa, Jose Santos to talent czystej wody, ale najlepsze lata ma jeszcze przed sobą. Zdecydowałem się na transfer gotówkowy, do Londynu prosto na konto Romana Abramowicza wpłynęło okrągłe 2,5 mln euro, w zamian kontrakt z nami podpisał polski golkiper - Marcin Bułka. Poza tym uważałem, że skład jest kompletny, nie widziałem Polaka w sensownej kwocie, który znacząco podniósłby poziom zespołu, a z wypożyczeń powoli chcieliśmy odchodzić.

 

MCFZlax.png

 

 

o2bpx4p.png

 

kfDojpd.png

W tym sezonie broniliśmy pucharu - jak miałem go traktować? Oczywiście, że... tak jak rozgrywki w Europie. Nie zamierzałem totalnie opuszczać, ale dawałem grać zmiennikom.

 

Tak było w pierwszym meczu, podejmowaliśmy Genuę i był to fatalny mecz w naszym wykonaniu. Przed 90 minut zero zero, żadnego rozstrzygnięcia i dopiero awansujemy dalej po rzutach karnych.

 

W ćwierćfinale trafiliśmy na Lazio i nie było to dla nas żadne wyzwanie, wygrywamy bardzo pewnie 3:1, po golach Mallamo, Samuelsena i Rolesa - zmienników. W bramce grał nawet w tym spotkaniu Jose Santos, grał także Salusti, Carletti i Bucciano.


Półfinał to już inna para kaloszy. W lidze ustępowaliśmy Napoli i to właśnie z ekipą Zielińskiego i Milika spotkaliśmy się w 1/2 Tim Cup. W Neapolu przegrywamy 2:1, tracąc gola w 90. minucie. Dawało to jednak cały czas nam nadzieję na awans do finału, licząc na dobry występ u siebie, jednak mimo chęci - nie udało się, Napoli golu Alario w 53. minucie zapewnia sobie komfort, w efekcie grają coraz lepiej, a my - coraz bardziej nieudolnie. Kończymy przygodę w tym sezonie w pucharze na etapie półfinału.

 

yA6h5UP.png

 

 

p1yjMmu.png

 

Rundę wiosenną zaczynaliśmy pełni nadziei, najlepsi zawodzą, a my do Napoli tracimy ledwie trzy punkty. Musieliśmy zacząć zatem od mocnego uderzenia - tak też się zaczęło. 4:1 z Torino, 3:2 z Interem i 5:0 (!) z Lazio. Musiało robić wrażenie nawet na największych niedowiarkach. W tych trzech meczach cztery gole Onomaha - kapitalny zawodnik, kapitalne wejście w rundę. Niestety, ale seria nie była kontynuowana, bo z Atalanetą ledwie remisujemy 1:1, gola strzela Mark Schlauri. To też ciekawy przypadek, wielki talent, który grał coraz więcej, początkowo widziałem go raczej z przodu, jednak im dalej w sezon - tym bardziej był cofany, w środku pomocy okazał się najlepszy.

 

W trzech kolejnych meczach zdobywamy siedem punktów, wygrywamy 2:0 z Crotone, tyleż samo z Sampdorią i tylko remis 1:1 z Bologną. Widać jednak progres - kiedy mamy zawahanie formy to remisujemy, a nie przegrywamy. Od początku wiosny - jeszcze nie przegraliśmy. Sytuacja wyglądała bardzo korzystnie:

 

C9YItFb.png

 

Mieliśmy grać jednak z Avellino, które o dziwo - również prezentuje się powyżej oczekiwań, a nam zdecydowanie ten zespół nie leżał.

 

qAAcUvn.png

 

Musieliśmy zacząć zatem spotkanie bardzo ostro i zdecydowanie. Już w 12. minucie Vanheusden dał nam prowadzenie, a jeszcze w pierwszej połowie było 2:0 po golu Dimaty. Niestety już do szatni schodziliśmy w dziesięciu, gdyż jednak za ostro grał Fosu-Mensah. Widziałem już tę katastrofę w drugiej połowie... jednak wytrwaliśmy, Avellino strzeliło dopiero w doliczonym czasie gry i w końcu udało nam się ich pokonać.

 

To zwycięstwo jednak było takie bardzo pyrrusowe, okupiliśmy to słabymi kolejnymi meczami, a terminarz bardzo ciężki - przegraliśmy 3:1 z Juventusem i 2:0 z Milanem. Udało nam się wyszarpać trzy punkty w meczu z mocnym w tym sezonie Sassuolo, wygrywając 3:2. Gole zdobywali Angel Gomes, Onomah oraz Caligara.  Zwyżkowała jednak tylko forma Interu, Napoli też straciło impet, wobec tego czołówka tabeli zaczęła się spłaszczać.

 

4HqyRVA.png

 

Bardzo ważne spotkanie czekało nas w 30. kolejce, kiedy to podejmowaliśmy AS Romę. Po bardzo wyrównanym meczu wygrywamy 1:0 po bramce Schlauriego. Skrzydeł dodał nam mecz Cagliari, kiedy bardzo słabo gramy przez większość meczu (rywal też), na dodatek w 82. minucie Izzy Brown otrzymuje czerwoną kartkę, a mimo tego w 85. minucie Angel Gomes zdobywa bramkę i wywozimy trzy punkty.  Trochę podniosło nam to morale w kluczowym momencie sezonu, a graliśmy w teorii łatwy mecz, bo z zespołem SPAL 2013, były chwile grozy, ale ostatecznie 2:0 i mamy kolejne trzy punkty na koncie.

 

NrWihpD.png

 

Usiedliśmy na fotelu lidera. A wręcz - gościliśmy się tam. Mieliśmy sześć punktów nad Napoli i Interem. A przed sobą teoretycznie bardzo dobry terminarz. Najtrudniej miał wydawałoby się Inter, który musiał grać z całą czołówką, bałem się jednak bezpośredniego starcia z Napoli - straty punktów i wykorzystania jej przez Inter.

 

Najpierw jednak trzeba było zagrać z Genuą i chyba nikt się tego nie spodziewał. W pierwszej minucie meczu już przegrywaliśmy, a w 13. było 2:0. Ledwie w 21. minucie Amilton podwyższył na 3:0! Co tu się stało? Zbyt duża presja czy pewność siebie? Od 66. minuty gospodarze grając w osłabieniu, ale strzelamy tylko honorowego gola.

 

Jesteśmy przygnębieni, gramy u siebie z Chievo i znowu coś się dzieje w naszych głowach. 14. minuta Izzy Brown - wszystko zgodnie z planem, ale przed przerwą jest już 1:1, a po zmianie stron - 2:1 dla Chievo, druga porażka z rzędu!

 

18H8uA5.png

 

Z sześciu punktów przewaga stopniała do ledwie trzech i dwóch. Jednakże - mogli się z nami zrównać punktowo. Mieliśmy jeszcze jakieś argumenty, remisujemy jednak z Fiorentiną bezbramkowo. Kompletnie rozsypał się nam zespół pod koniec tego sezonu, kiedy mamy tak wielkie szanse na mistrzostwo... Cały czas jednak rywale także nie potrafią wykorzystać naszych potknięć. Mamy trzy punkty przewagi nad Napoli i Interem.

 

Graliśmy w 37. bezpośrednie starcie o mistrzostwo Włoch z Napoli. Zaczynany kapitalnie, od bramki Tsoneva w 18. minucie - kto jak nie on! Jednak po 23. minutach mamy już 1:1. Taki rezultat utrzymuje się do przerwy. Pierwsze spotkanie z Napoli przegraliśmy 2:1, we Włoszech liczą się bezpośrednie mecze ponad różnicę bramek, więc musieliśmy tutaj wygrać, chcąc mieć pewność. I znowu dał znać osobie Tsonev - 2:1 dla Lecce, co tylko rozzłościło ekipę Napoli - 50. minuta Oliveira i 58. Alario po raz drugi dziś i niestety przegrywamy na San Paolo w Neapolu.

 

3MSPYXk.png

 

 

Sytuacja była niezwykle... ciekawa. Po 37. kolejkach wszystkie zespoły miały po 70 punktów! Chyba nikt się przed sezonem nie spodziewał, że w 38. kolejce trzy zespoły będą mieć szansę na mistrza i że będą to Napoli, Lecce i Inter.

 

fPKk8hA.png

 

 

Napoli grało na wyjeździe we Florencji, Inter również na wyjeździe, ale z zespołem SPAL 2013. My podejmowaliśmy u siebie Palermo.

 

Nie wszystko zależało od nas. Z Interem mieliśmy lepszy bilans, ale z Napoli już nie. W piątej minucie nie kto inny, a zawodnik będący u nas od Serie C - Radoslav Tsonev - i było 1:0. Do przerwy na 2:0 podwyższył Onomah i widać było, że kontrolujemy co się dzieje na boisko. Byłem w szoku, zespół był w stanie się pozbierać po fatalnej serii, właśnie w takim momencie. Szybko jednak wieści z boisko rywali, Inter po golach Denisa Suareza i Leo Baptistao także prowadzi 2:0,  a Napoli przegrywa 1:0 po trafieniu Hee-Chana dla Fiorentiny! 57. minuta strzela Hwang Heee-Chan!! Jest 2:0 dla Fiorentiny, Lecce w tej chwili mistrzem Włoch! W naszym meczu nic się nie dzieje, za to we Florencji Napoli walczy o życie, 71. minuta i mają 2:1, ale ciągle potrzebują dwóch goli! W 75. minucie pada ostatni gol dla drużyn walczących o mistrza - Inter ustala wynik na 3:0 i, a to oznacza, że Lecce mistrzem Włoch!!

 

NIh1q85.png

 

ht7nvoK.png

 

US Lecce - emocje gwarantowane od początku do końca! Krew, ból, łzy - tak się rodził ten sukces.

 

zBOS4pS.png

 

To był szalony sezon, nie tylko dla nas. Mistrzostwo dla Lecce porównywane zostało do tego, kiedy mistrzem Anglii zostało Leicester. Natomiast w Serie A doszło do wielu innych szokujących wyników - spadek AS Romy!  Tylko szóste miejsce dla Juventusu. Widać też po tabeli, że Avellino nie wytrzymało presji, u nas też było blisko, ale pokazaliśmy pazur w odpowiednim momencie.

 

SqviKg2.png

Co ja mogę jeszcze napisać - jest pięknie. Stworzyliśmy świetny i młody zespół. 27 lat Tsoneva, który jest w Lecce od sezonu 16/17, a więc dwa sezony zagrał jeszcze w Serie C. Sukces Lecce = Tsonev. W pierwszym sezonie 21 meczów 6 goli, 6 asyst, w Serie B - 29 meczów, 7 goli, 6 asyst, pierwszy sezon w Serie A - 36 meczów, 6 goli, 5 asyst, sezon 20/21 w Serie A - 42 mecze, 8 goli, 18 asyst (!), no i miniony sezon, taka wisienka na torcie - 34  mecze, 13 goli, 12 asyst. Kapitalny gracz i ikona klubu.

 

Najwięcej meczów w tym sezonie zagrał oczywiście Emil Audero,  widział kiedy zamienić Juventus na Lecce, 25-letni bramkarz gra u nas już trzeci sezon, ale dwa poprzednie to było wypożyczenie.

 

Mistrzostwo Włoch nie byłoby możliwe, gdyby nie potężna siła ataku = 19 goli Angela Gomesa, 18 goli Joshuy Onomaha i 13 goli Tsoneva. Także ta trójka notowała najwięcej asyst - Gomes 19, Onomah 14, a Tsonev 12.

 

Pod względem średni najlepszy oczywiście Onomah - aż 7.57, najbardziej zawiódł chyba Walker-Peter, zagrał w 13 meczach i zaliczył średnią 6.77, bez gola, bez asysty. Jego rywal na lewej obronie, Abanda zagrał w 36 meczach, średnia 7.04,  jeden gol i dwie asysty.

 

Aż dziesięciu graczy ma 21 lub mniej lat. Najmłodszy, bo 19-letni Bucciano zagrał co prawda tylko 3 razy, podobnie jak Carletti i Salusti, ale to owoce naszej akademii, ich czas może jeszcze nadejść. Kapitalnie spisał się w roli zmiennika Stoyanov, ale przede wszystkim Schlauri, 21-lat ściągnęliśmy za darmo, a wychowanek FC Zurich przebojem wdarł się do składu - 38 meczów, 5 goli i 7 asyst.

 

Chociażby ze względu na umiejętności już teraz, ale patrząc na wiek - ten zespół stać na jeszcze więcej.  Mało tego, jeszcze nie znając rozstrzygnięcia na koniec sezonu w styczniu zakontraktowaliśmy kolejne wzmocnienia, wszystkie oczywiście za darmo przyjdą latem. Adama Traore z Sheff United, Dario Maresić z Manchesteru United, Marcus Edwards z Tottenhamu, Achraf już na dobre zamieni Real na Lecce, Antonello Belmonte z MIlanu, Mavranopanos z Arsenalu oraz Simone Palombi z Lazio.

 

Klubowe konto po ostatniej kolejce nie świeci pustkami (dla porównania Napoli jest 30 mln na minusie), wręcz przeciwnie - znajdują się tam blisko 72 mln euro.

 

pP2N65B.png

kc95UYO.png

 

Na koniec w akademii wychował nam się określany mianem nowego Demetrio Albertiniego:

 

gIUNsCz.png

 

Poprzednio został doceniony przez włoski ZPN, teraz jednak sława poszła także jeszcze szerzej:

 

9LxKdKz.png

 

cGcInmB.png

 

ZvdBItr.png

 

 

HItvYer.png

 

lpptTVJ.png

 

blzL8kv.png

 

z74JTme.png

 

We are the Champions :muza:

  • Lubię! 1
Odnośnik do komentarza
  • 2 tygodnie później...

Słowem wstępu:

 

Nie mogłem ich tak zostawić, po tak znaczącym sukcesie cały czas byłem ciekaw ciągu dalszego, czy to jednorazowy wypad? Z jednej strony drużyna budowana była z pomysłem i na lata, ale z drugiej strony - bardzo szybko przyszedł tak duży sukces, jakim było niewątpliwie mistrzostwo Włoch. I owszem, trochę szczęścia przy tym było także, ale jak mawia klasyk - szczęście sprzyja lepszym.

 

JjEDq7h.png

 

Według bukmacherów jednak "nic dwa razy", więc mimo zwiększenia naszych notowań to nie wróżono nam utrzymania się w elicie - a za takie miejsce uznawałem pierwszą czwórkę i kolejny sezon w Lidze Mistrzów, fachowcy oceniali, że jednak na puchary szansę mamy.

 

gQXBYzi.png

 

GSsbsCx.png

Trochę wspomniałem w poprzedniej części o transferach. Zostałem wierny zasadzie, że nie kupuję zawodników (poza Polakami), a w grę wchodzą jedynie wolne transfery oraz wypożyczenia. Zasadę chciałem nagiąć jeszcze dla Włochów U-21 - chciałem mieć możliwość ściągnięcia ich do siebie, jednak za tych pasujących i utalentowanych życzono sobie takie kwoty, że skąpiec z tej kariery we mnie dostał tylko skrętu kiszek.

 

W efekcie musiałem zrezygnować z Giacomo Berberisa, lewego obrońcy z Sampdorii, ale nie całkiem, gdyż udało mi się go po prostu wypożyczyć za kwotę 100 tysięcy euro miesięcznie. Jeśli chodzi o młodą siłę to zakontraktowałem jeszcze z myślą o przyszłości byłego juniora AC Milanu - Antonelio Belmonte.

 

Pierwszy skład wzmocnił "nowy-stary" Achraf, który już na stałe zamienił Hiszpanię na Włochy, ale także Mavranopanos, który miał grać pierwsze skrzypce na środku naszej defensywy, wcześniej reprezentował Arsenal. Defensywę lub środek pomocy ratować wobec braku Claudio Gomesa miał Dario Maresići, talent prosto z Manchesteru United.

 

Siłę ofensywną powiększyliśmy o kolejnego "Koguta" - Marcusa Edwardsa. Uzupełnieniem składu byli Palombi z Lazio, Traore z Sheff United oraz Douglas Luiz z City (jego też nie mogłem zarejestrować).

 

nBQ7dpW.png

 

OCS8zXu.png

 

LWkD5aT.png

 

RrT3oVj.png

 

lxikpbn.png

 

PYH0SLV.png

 

71FXip0.png

 

1ZC248V.png

 

hKGVQRn.png

 

EMzBQEb.png

Jako mistrzowie Włoch mieliśmy zapewnioną fazę grupową LM, toteż nasze przygotowania przed sezonem mogły potrwać nieco dłużej, zagraliśmy zatem aż trzynaście spotkań. Rywale byli bardzo zróżnicowani, zaczęliśmy od remisów z AS Monaco i Norymbergą, aby potem przegrać 3:2 z Barceloną i aż 4:0 z Realem. Graliśmy także w meczu pożegnalnym Phila Jonesa i ulegliśmy 1:0 Manchesterowi United.  Były to nasze jedyne porażki podczas tego okresu, zremisowaliśmy także z Eibarem i pokonaliśmy Apolonię Fier, Bokeil, Sassuolo, Korabi, Terbuni, Dynamo Zagrzeb oraz Spartak Lecce.

 

mW6hGlb.png

Przed rokiem graliśmy z Juventusem o superpuchar jako zwycięscy Pucharu Włoch, teraz mierzyliśmy już z pozycji mistrza kraju, a naszym rywalem było Sassuolo. Mecz nie wzbudził wielkich emocji, patrząc przede wszystkim kto z kim grał, a dodatkowo graliśmy go między sparingami. Po golu Onomaha wygraliśmy 1:0, chociaż mogło być i dwa, ale karnego nie strzelił Edwards. Na Stadio Olimpico wznieśliśmy Supercoppę po raz drugi w historii.

 

DljXDXV.png

 

Los nie był dla nas łaskawy, pierwsze co pomyślałem po losowaniu grupy, kiedy trafiliśmy do grupy E, to było "trzecie miejsce". Liczyłem, że mamy na to szansę i zawojujemy LE na wiosnę - to już moglibyśmy może nawet i wygrać przy dobrych wiatrach. Kulki wskazały nas obok Realu Madryt (przypomnę, wcześniej sparing przegrany 4:0), Borussii Dortmund oraz PAOK Saloniki.

 

Już w pierwszej kolejce na stadion Via del Mare do Lecce przyjechał wielki Real Madryt. Stadion pękał w szwach, na trybunach pojawiło się blisko 35 tysięcy widzów. Ku ich uciesze sprawiliśmy wielką niespodziankę, już w drugie minucie Dario Maresić dał nam prowadzenie,  a jeszcze przed przerwą Angel Gomes podwyższył na 2:0, jak się później okazało - był to gol ustalający wynik meczu. Real mając z przodu takie nazwiska jak Eriksen, Guedes, Dybala czy Zieliński - nie istniał w tym meczu, perfekcyjny występ naszej defensywy.

 

VaziiH2.png

 

Po niespodziewany zwycięstwie nasze apetyty zaczęły rosnąć, chociaż oczywiście jeszcze nie myślałem o wyjściu z grupy, ale nadzieja tliła się coraz mocniej. Tym bardziej, gdy w drugiej kolejce w Grecji pokonaliśmy PAOK 2:1, chociaż to gospodarze prowadzili od 11. minuty 1:0, ale Gomes i Onomah jeszcze przed przerwą zapewnili nam trzy punkty.

 

Kolejny wielki mecz czekał nas na własnym obiekcie, kiedy przyjechali do nas Niemcy. Już w 7. minucie Isak zdobył bramkę na 1:0 dla Dortmundczyków, a w 9. było już 2:0, tym razem samobója zaliczył Stoyanov. Ten mecz był jednak niezwykle... magiczny. Bo już po kwadransie gry było... 2:2! W 13. minucie Joao Carvalho dał sygnał "walczymy", w efekcie 15. minucie tym razem samobójcze trafienie notują gracze Borussii. Jeszcze przed przerwą niezawodny Onomah daje nam prowadzenie po raz pierwszy w tym meczu, istny kosmos! Wszystko było pięknie, ale pod koniec spotkania straciliśmy nieco sił i goście wykorzystali moment, strzelając na 3:3. Tak czy siak - świetny mecz, dobry wynik.

 

 

6nnBTYB.png

 

Niestety za nasza gościnność nie została doceniona i w 4. kolejce na Signal Iduna Park, Borussia pokazała nam klasę, ledwie w dwie minuty strzelając dwa gole  i z Niemiec wróciliśmy bez punktów. Sytuacja w grupie jednak była ciągle... imponująca! Zajmowaliśmy drugie miejsce z siedmioma punktami.

 

GsCXdpB.png

 

Niespodziewanie szanse na awans mieli... wszyscy. Chociaż PAOK oczywiście najmniejsze, ale wygrywając z Borussią przy naszej porażce z Realem te szanse rosły. My natomiast wiedzieliśmy, że na Santiago Bernabeu urażona duma Realu będzie bardzo mocną przeszkodą. Już w 12. minucie Isco dał prowadzenie Realowi, ale odpowiedzieliśmy golem z rzutu karnego Marcusa Edwardsa. Po pierwszych 45. minutach dalej był remis, ale już 2:2, po raz kolejny na listę strzelców wpisał się Isco, a po naszej stronie Onomah.

 

Po zmieni stron dał znać o sobie Dybala, a następnie świetny prawy defensor - Pavard. Było już 4:2 dla Realu, ale dzięki bramce Onomaha na 4:3 jeszcze mieliśmy nadzieje na remis, niestety nic takiego się nie wydarzyło i przegraliśmy w Madrycie.

 

7YStnQc.png

 

PAOK nie dał rady Borussii, toteż Niemcy mieli 11 punktów, a my i Real po 7. PAOK już bez szans na cokolwiek. Ostatni mecz z ekipą z Salonik miał zadecydować czy zagramy dalej w LM czy tylko w LE.

 

Już w 3. minucie Edwards strzelił na 1:0, a potem w cztery minuty dwa gole zdobył Angel Gomes, po 21. minutach było zatem wszystko jasne. Po zmianie stron gola honorowego zdobył Niasse, ale było to bez znaczenia. Dodatkowo Real przegrał swój mecz i to by na wiosnę obok niemieckiej drużyny zagramy w 1/8 LM,  powtarzając już swój sukces sprzed dwóch lat, wtedy odpadliśmy z Chelsea, teraz los skojarzył nas z... Manchesterem United.

 

KMyPhwg.png

 

p1yjMmu.png

 

Mówią, że łatwiej jest zdobyć tytuł niż go obronić. Z drugiej strony przecież wzmacniamy zespół co roku coraz bardziej, więc... dlaczego nie? Planem minimum była oczywiście pierwsza czwórka.

 

Na inaugurację graliśmy z Interem i tylko zremisowaliśmy 1:1, później rozbiliśmy 3:0 Udinese i przyszła gorsza passa - aż trzech remisów z rzędu. Te początki sezonu to moja bolączka, nie możemy dobrze złapać rytmu meczowego, a także kondycji, później się to stabilizuje. Już w październiku pokonaliśmy po wyrównanym meczu Chievo 3:2 i pewnie z Lazio 3:0, ale niespodziewanie też przegraliśmy 2:0 na wyjeździe z Cagliari.

 

Długo później byliśmy niepokonani, po drodze wygraliśmy z Avellino (3:0), Palermo (3:1), Bologną (3:0), Carpi (3:0), ale też remisowaliśmy - 1:1 z Milanem i 0:0 z Napoli. Przegraliśmy dopiero 12 grudnia, kiedy na Alianz Stadium pokonał nas Juventus po hattricku Driussiego, my odpowiedzieliśmy golami Gomesa i Onomaha, ale było to za mało.

 

Porażka ze Starą Damą nie załamała naszych morale, wręcz przeciwnie, do końca rundy jesiennej już wygrywaliśmy jak leci - 3:2 z Torino, 3:1 z Fiorentiną, 2:0 z Sampdorią i 4:0 z Atalantą. Na plus na pewno to, że strzelaliśmy całkiem sporo bramek. Jesień uznałem za bardzo dobrą, awans z grupy LM i pozycja lidera w Serie A, chociaż oddech Milanu ciągle czuliśmy na plecach, a Juventus deptał nam po piętach, zaraz za nimi czaił się jeszcze Inter.

 

MAYQEFr.png

 

 

egwH64P.png

 

Zimą w Lecce zazwyczaj nic się nie dzieje i tak też było tym razem, do klubu nie przyszedł żaden nowy zawodnik, natomiast kilku opuściło klub, aby pograć więcej minut na wypożyczeniu.

 

LYWXE7j.png

 

kfDojpd.png

Puchar Włoch jest na tyle "fajny", że zaczynamy rozgrywki dopiero w styczniu w pierwszej rundzie, a wygranie tego meczu daje nam już szybką drogę do finału. Niestety tylko ten jeden raz nam się udało, teraz mimo gry praktycznie podstawowymi graczami - nie udało się i już w pierwszym meczu odpadamy po boju z rzutami karnymi jako finał rozstrzygnięcia, a w nich lepsi okazali się piłkarze Genui.  W meczu było 2:2, a karne przegraliśmy 6:5.

 

p1yjMmu.png

"Wiosna" zaczynała się u nas ósmego stycznia, gdy jechaliśmy do Mediolanu powalczyć z Interem. Mimo pokazania się z dobrej strony i włożeniu sporo wysiłku oraz waleczności - okazujemy się słabsi i to Inter wygrywa i to dosadnie, bo aż 5:2.

 

Dobrze jednak, że był to wypadek przy pracy, bo w następnych kolejkach idzie raczej zgodnie z przewidywaniami, pokonujemy 3:0 Udinese i 1:0 Empoli, gubimy jednak punkty w meczu u siebie z Sassuolo, a co za tym idzie - spadamy na trzecie miejsce w lidze, jest strasznie ciasno, ale na czoło wyścigu wyskakuje AC Milan.

 

qjJiqwe.png

 

 

Po remisie z Sassuolo udaje nam się ograć Genuę, rewanżując się za ten Puchar Włoch - wygrywamy aż 3:1. Następnie jednak nieoczekiwanie ulegamy Chievo i to aż 2:0, nie istnieliśmy w tym meczu w ogóle. Udaje nam się za to pokonać Lazio 1:0 i Cagliari 3:1. Niestety swoją passę zwycięstw zatrzymujemy na dwóch meczach, bo już wyjazdowy bój z Avellino przegrywamy - znowu 2:0.

 

AXEri2c.png

 

Trochę to taki wyścig znany z polskie Ekstraklasy - żółwi ze ślimakami. Po 28. kolejkach jesteśmy trzeci, tracił Inter, ale wygrywał Juventus, natomiast Milan nie potrafił też odskoczyć na więcej niż dwa punkty.

 

W 29. kolejce ważny mecz i ważne zwycięstwo, na własnym obiekcie gościmy lidera z Mediolanu i już w pierwszej minucie pokazujemy pazur - autorem gola Marcus Edwards, ledwie 10. minut później Angel Gomes strzela na 2:0 i było to ostatnie trafienie tego wieczoru, wracamy na fotel lidera, mając punkt przewagi nad Milanem trzy nad Juve, cztery nad Interem i pięć nad Palermo.

 

Właśnie w 30. kolejce nieszczęśliwie remisujemy z Palermo, a mogliśmy nieco uciec i poczuć ulgę. Całe szczęście pokonujemy też u siebie Bolognę 2:0 i Napoli 1:0, mając cały czas "dobry" terminarz do końca ligi.

 

QVHBqX1.png

 

Sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie. Teraz górą był Inter, ale miał mecz przewagi nade mną i Juventusem. Wydawało by się, że grając z ostatnim zespołem ligi nie mogliśmy mieć lepszej drogi na fotel lidera, ale... remisujemy z Carpi 2:2, a potem przegrywamy w Genui z Sampdorią 2:1!

 

Najważniejszy był zatem mecz u siebie z Juventusem, do przerwy na tablicy widniało 0:0, a mecz wcale nie porywał, nie wyglądał na walkę o mistrzostwo. Jednak po zmianie stron myli się bramkarz Starej Damy i po samobójczym golu wyszliśmy na prowadzenie, nie trwało to jednak zbyt długo i wynik brzmiał już 1:1. Całe szczęście mam w zespole Angela Gomesa - to on strzelił bramkę dającą nam jakże ważne trzy punkty.

 

7bzlm1A.png

 

Na pewno wygrana - i to taka dość pewna z Juventusem dodała nam skrzydeł. W efekcie drugi klub z Turynu nie stanowił dla nas zagrożenia i pewnie wygraliśmy z Torino 4:1. W przedostatniej kolejce jechaliśmy do Florencji i również tutaj wywozimy trzy punkty, jedną z bramek zdobył Barberis, ten młodziutki lewy defensor, a drugą ikona - Tsonev.

 

Kolorowo jednak nie było, bo dalej okupowaliśmy drugie miejsce ze stratą punktu do Interu, a przewagą trzech nad Milanem i czterech nad Juventusem. W ostatniej kolejce mierzyliśmy z Atalantą, a Inter... z Carpi.

 

lxhJgjT.png

 

 

Nie wszystko było zatem zależne od nas. Musieliśmy wygrać z Atalantą i liczyć, że ostatnie Carpi sprawie sensację, bo przecież oni byli już spadkowiczami, nic ich nie ratowało, a Inter grał o przypieczętowanie mistrza kraju.

 

W 64. minucie wszystko było po myśli... klubu z Mediolanu, po golu Dogana prowadzili 1:0, lecz niespodziewanie Giorgio Guli w 74. minucie wyrównał i był to... jedyny celny strzał Carpi w tym meczu! Inter oddał 16 strzałów na bramkę rywala z czego 6 celnych, ale nie tylko oni mieli indolencję strzelecką w tej kolejce. Gdy Carpi strzeliło na 1:0 to u nas wynik brzmiał... 0:0. Mimo kontrolowania meczu i szeregu okazji - nie zdołaliśmy pokonać Berishy. Dopiero nasza ikona, Radoslav Tsonev po wejściu na murawę zanotował iście wejście smoka - w 78. minucie strzelił bramkę, która jak się później okazało dała nam... tytuł mistrzowski! Bronimy mistrza Włoch!

 

Shy9Cdt.png

 

 

DljXDXV.png

 

 

Plan minimum w Lidze Mistrzów został na pewno już spełniony. Po losowaniu grupy mierzyłem w trzecie miejsce, a awans z niej było już na pewno sukcesem ponad miarę.

Czy losowanie 1/8 było dobre? Ciężko ocenić, bo do "wyboru" były same mocne ekipy. Pierwszy mecz z Manchesterem graliśmy na własnym obiekcie, na który wybrało się ponad 35 tysięcy widzów.

 

Ku uciesze miejscowych już w 8. minucie wielki talent z Lecce pokazał próbkę swoich umiejętności i wpisał się na listę strzelców. To był szok. Jednak po pół godzinie gry było już 1:1, a to za sprawą bramki Andrei Belottiego, tym razem jednak to Włoch strzelił dla... Anglików. Zupełnie odwrotnie było po zmianie stron, bo to Anglik, Marcus Edwards strzelił bramkę dla nas, czym przypieczętował nasze skromne zwycięstwo 2:1. Mecz był bardzo wyrównany i w sumie remis brałbym w ciemno. Taki rezultat daje nadzieje, ale wiedziałem, że na Old Trafford będzie cholernie ciężko.

 

naINxZ5.png

 

Jak robiło na mnie wrażenie 35 tysięcy widzów na Via del Mare to co powiedzieć o ponad 72 tysiącach na Old Trafford? Szybko jednak fani Manchesteru zostali uciszeniu - w 7. minucie uczył to za sprawą gola Angel Gomes. Do przerwy 1:0 i to my byliśmy w 1/4 dzięki bramkom strzelonym na wyjeździe. Niestety na drugą połowę to Anglicy wyszliśmy mocno "nabuzowani", już w 46. minucie Leon Bailey doprowadził do remisu. Broniliśmy się dzielnie, remis ciągle nas premiował, niestety w 88. minucie Lindelof strzelił gola na 2:1 i miała czekać nas dogrywka. Miała, bo nie kto inny jak Marcus Edwards pogrąża klub ze swojej ojczyzny w 90. minucie, oj musiało to boleć. Po 90 minutach mamy 2:2 i to my awansujemy dalej!

 

Q7ozQ79.png

 

Łatwiej być nie może to wiedziałem od początku, ale mierzyć się z Bayernem nie baliśmy. Ograliśmy już i Manchester i Real, graliśmy dobrze z Borussią to czemu by nie z Bayernem? Czułem, że po prostu... możemy.

 

Ponownie zaczynamy od meczu na własnym obiekcie i ponownie od mocnego uderzenia, tym razem Izzy Brown w 8. minucie. Po zmianie stron podwyższamy na 2:0 po golu Onomaha i pachniało wręcz sensacją, ale Bayern to zawsze Bayern, niemiecka drużyna. W dwie minuty po golach Wernera i Jonathana Pereza doprowadzili do wyrównania... z remisu byłem zadowolony, ale z przebiegu meczu już mniej, mogliśmy osiągnąć zdecydowanie więcej tego wieczoru.

 

SNQUtVH.png

 

Na Allianz Arena umiemy grać ;) W końcu identycznie nazywa się stadion Juventusu. Nie robiła na nas wrażenia też widownia, bo było kibiców było mniej niż w Manchesterze, natomiast naszych fanów - prawie dwa tysiące.

 

I dwukrotnie mogli poderwać się w szale radości, w 34. minucie gola strzela nasz środkowy obrońca Matt Miazga, a po zmianie stron wynik ustalił Onomah, wprawdzie Bayern robił co mógł, był tego dnia lepszy, ale to my byliśmy skuteczniejsi i z wielką dozą szczęścia awansujemy prosto do półfinału!

 

k3t3SR9.png

 

Półfinał przy poprzednich potyczkach wydawał się "łatwiejszy", bo rywalem AS Monaco, ale z ekipą księstwa mierzyliśmy się już cztery razy. Dwa razy towarzysko, raz remisując i raz przegrywając, a także dwa razy w grupie H Ligi Mistrzów - jeden z nich wygraliśmy, jeden zremisowaliśmy. Żadne spotkanie nie było z kategorii "łatwe".

 

I znowu graliśmy w Lecce pierwsze spotkanie. I mieliśmy kupę szczęścia, bo tego dnia nic nam nie szło i naprawę prezentowaliśmy się bardzo słabo. Ledwie dwa celny strzały? To do nas niepodobne, ale zmęczenie materiału było już ogromne. Dopiero w drugiej połowie po rzucie karnym wyszliśmy na prowadzenie, jedenastkę wykorzystał Gomes. W 62. minucie Monaco też miało karnego, ale Fabinho spudłował. Jednak nie utrzymaliśmy prowadzenia, bo w 90. minucie Giovanni Simeone doprowadził do remisu.

 

tw0wOjO.png

 

Taki rezultat w sumie niczego nie udowadniał, takie same szanse przed nami jak i przed rywalem. Drugi pojedynek wydawał się - lepszych ekip, bo był to wewnątrz angielski pojedynek, Arsenal grał z Manchesterem City.

 

Ponownie grało nam się ciężko, ale może to taki rywal, który nam nie leży? Plan jednak wykonaliśmy, bo do przerwy po golu Schlauriego prowadziliśmy 1:0. Niestety znowu nie utrzymujemy takiego wyniku, już w 60. minucie było 1:1. 90. minut, a także dogrywka nie przyniosły rozstrzygnięcia, toteż o awansie do finału zdecydowały rzuty karne.

 

Wystarczyło tylko pięć kolejek. Z naszej strony strzelali Gomes, Edwards, Carvalho, Brown i Achraf, a z Monaco Simeone, Oguzhan, Romero, Chiesa i Jemerson - i to próbę tego ostatniego wygrał Emil Audero, co dało nam przepustkę do finału!

 

5r0pBDe.png

 

 

W finale mierzyliśmy się z utytułowanym Arsenalem z Londynu. Wprawdzie w tym sezonie Anglicy wydali "ledwie" 11 mln na wzmocnienia to rok wcześniej - już 60 mln euro, dwa lata do tyłu - 86 mln euro,  trzy - 82 mln euro, cztery - 149 mln euro (!) i pięć lat temu tylko 4,9 mln euro, kiedy to kupili z Cagliari znanego nam Fabrizio Caligarę, który w meczu finałowym siedział na ławce... Lecce.

 

Z Arsenalem nie graliśmy nigdy, ich skład roił się od gwiazd i wielkich talentów, ale to my po kwadransie gry prowadziliśmy 1:0. Lubiliśmy takie mocne początki i powoli był to nasz znak rozpoznawczy, autorem gola był Izzy Brown. Jednak jeszcze przed gwizdkiem kończącym pierwszą połowę było już 1:1, a trafienie zaliczył Hirving Lozano.

 

Mecz był dobry widowiskiem, w którym nie było starcia Dawida z Goliatem, a wręcz przeciwnie - walczyliśmy jak równy z równym. Jednak walka o mistrzostwo Włoch też nam dawała się we znaki. Po 90. minutach było dalej 1:1, kiedy już powoli liczyłem na rzuty karne to rzut rożny na bramkę zamienił Alex Iwobi. Niestety coraz gorsza kondycja moich graczy, Edwards kończył z kontuzją, Schlauri ledwo oddychał - nie pozwoliła na doskoczenie jeszcze The Gunners i to oni  zdobyli tytuł najlepszej drużyny w Europie.

 

I tak - czapki z głów przed moimi piłkarzami za takie osiągnięcie.

 

43eQ8Ga.png

 

 

SqviKg2.png

 

Obrona tytułu mistrzowskiego, finał LM - czego można chcieć więcej? Skład dość młody, budowany bez szalonych transferów, na koncie pod koniec maja - 134 mln euro, czy może być lepiej? No zawsze może, a bo szkoda finału z Arsenalem, a bo Puchar Włoch...

 

YnvyAhh.png

OqWn3GF.png

 

cGcInmB.png

 

5UGBSh8.png

 

yEMtTQz.png

 

1E21ddq.png

 

15KWRmM.png

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...