Skocz do zawartości

[FM2006] Guys in the red... are fighting for win...


Rekomendowane odpowiedzi

Hmm, robi się nieciekawie, jaka przewaga nad strefą spadkową?

Nie ma czegoś takiego jak przewaga nad strefą spadkową. Cały czas balansujemy na granicy...

 

 

Przed meczem z Evertonem wreszcie dostałem trochę dobrych wieści od klubowego fizjoterapeuty. Do zdrowia powracają bowiem Farag i Queudrue, a bez nich nasza lewa strona po prostu nie istniała. Może teraz będzie nieco lepiej. Chociaż zadanie, jakie nas czeka do łatwych nie należy, bo Everton to aktualny wicelider tabeli.

 

 

Cecchini – Coles, Queudrue, Albiol, Ferdinand – Pienaar, Farag, Adams, Giandomenico – Danili, Esterilla

 

Przeciwnie jak w meczu poprzednim, teraz spotkanie rozpoczęliśmy nie od strzelonej bramki ale od straconej. W 4 minucie naszego włoskiego golkipera pokonał Hilbert. Chwilę później Anelka mógł już nas zupełnie pogrążyć, ale Cecchini stanął na wysokości zadania. W 33 minucie udało nam się doprowadzić do wyrównania. Prawym skrzydłem pobiegł będący w dobrej ostatnio formie Pienaar i dośrodkował w pole karne, a akcję zakończył Danili. Schemat ten można już chyba nazwać akcją firmową właśnie tej dwójki. Do przerwy wynik nie uległ zmianie, choć w kolejnych minutach po strzeleniu bramki mieliśmy chyba przewagę, której jednak nie udało się zamienić na bramkę. Po przerwie natomiast przeciwnik znów zaczął agresywnie od samego początku, ale bramkę zdołał strzelić dopiero po kwadransie, a Cecchiniego pokonał mający chyba na niego sposób Hilbert. Natychmiast ruszyliśmy do odrabiania strat, ale teraz już firmowe akcje Daniliego i Pienaara, ani żadne inne nie chciały wychodzić. W 72 minucie jednak dostaliśmy prezent od losu. Sędzia spotkania podyktował jedenastkę. Giandomenico ustawił sobie piłkę, uderzył mocno… ale nie trafił. Piłkę odbił Howard, ta jednak trafiła do rezerwowego Hornussa, który odegrał do wbiegającego Pienaara, a skrzydłowy strzelił bramkę (swoją pierwszą w barwach Carlisle). Ostatnie minuty to już nieustanna obrona wyniku, ale celu swojego dopięliśmy i zanotowaliśmy cenny remis z wiceliderem, który może jest symptomem poprawy naszej gry i formy w kolejnych spotkaniach?

 

Premiership, 27/38, 21.02.2010

[18] Carlisle – [2] Everton, 2:2 (Hilbert ‘4, DANILI ’33, Hilbert ’60, PIENAAR ’72)

 

 

W następnej kolejce wcale nie czekało nas łatwiejsze zadanie. Jechaliśmy na Ashburton Grave, by na stadionie The Emirates zmierzyć się z Arsenalem, który po kilku latach posuchy znów wraca na europejskie salony. Przed meczem Arsene Wenger przyznał, że wierzy w moje trenerskie umiejętności i jego zdaniem jestem jedyną osobą, która zdoła zapewnić Carlisle utrzymanie. Bardzo mnie podniosły na duchu te komentarze, ale chyba marzenia o zwycięstwie trzeba odłożyć do następnej kolejki.

 

 

Cecchini – Coles, Queudrue, Albiol, Ferdinand – Pienaar, Farag, Adams, Giandomenico – Danili, Esterilla

 

Pierwszą groźną akcję w 5 minucie przeprowadzili gospodarze, ale Reyes nie trafił w bramkę. W 12 minucie Henry popisał się doskonałą techniką i przeglądem pola. Zamiast samemu strzelać z trudnej pozycji, zdecydował się oszukać jednego z moich obrońców i podać piłkę do Ortiza, a Hiszpan zrobił z niej pożytek. Siedemnaście minut później znów hiszpański napastnik wpisał się na listę strzelców, po raz kolejny korzystając z niesamowitego podanie Henry’ego, który był w znakomitej formie tego popołudnia, co sam potwierdził w 44 minucie strzelając bramkę i chyba już ustawiając zupełnie ten mecz. Po zmianie stron i kilku ruchach personalnych (na boisku pojawili się rekonwalescent Hornuss oraz Mamam i Mokoena) nasza gra wyglądała jednak znacznie lepiej i choć o zdobyczy punktowej raczej trudno było nawet marzyć to mogliśmy spróbować zmniejszyć rozmiary porażki. Udało nam się to częściowo, bo w 63 minucie bramkę strzelił niesamowity Hornuss, na którego możemy liczyć, bo gdy tylko jest zdrowy, strzela wiele bramek. Więcej już jednak odrobić się nie udało i po słabej pierwszej i dużo lepszej drugiej połowie przegraliśmy z murowanym kandydatem do zwycięstwa.

 

Premiership, 28/38, 27.02.2010

[3] Arsenal – [18] Carlisle, 3:1 (Ortiz ’12, Ortiz ’29, Henry ’45, HORNUSS ’63)

Odnośnik do komentarza

Ostatnio nasza forma pozostawia bardzo wiele do życzenia. Przegrywamy wszystko jak leci i chyba wreszcie pora zakończyć tę niekorzystną passę. Do tego potrzebujemy wspięcia się na wyżyny własnych umiejętności w spotkaniu z Newcastle. Przeciwnik to niełatwy, ale nam pomagać mają ściany Brunton Park. Przypominam, że w meczu na St. James Park był remis, zatem widać, że dobrze nam się gra ze Srokami.

 

 

Cecchini – Baude, Queudrue, Mokoena, Ferdinand – Pienaar, Farag, Adams, Giandomenico – Danili, Esterilla

 

Spotkanie rozpoczęło się od zdecydowanych ataków gości, ale z minuty na minutę rozkręcaliśmy sie bardziej I po kwadransie juz mecz miał wyrównany przebieg. Obie drużyny zaczęły sobie stwarzać dogodne sytuacje podbramkowe. Wreszcie w 17 minucie Queudrue popisał się znakomitym długim podaniem do Esterilli, a Ekwadorczyk zakończył akcję silnym strzałem w długi róg bramki Givena, który nie miał żadnych szans. Cztery minuty później do wyrównania mógł doprowadzić Parker, gdyby lepiej przymierzył. Nie minęło też wiele czasu, a swoją dogodną sytuację miał też Drogba, ale i on był nieskuteczny. W 33 miuncie Ferdinand zachował się bardzo nieodpowiedzialnie, zagrywając piłkę ręką w naszym polu karnym i sędzia podyktował jedenastkę dla gości, którą na bramkę zamienił Farfan. Na krotko przed przerwą goście przeprowadzili szereg groźnych akcji pod nasza bramką, zamykając nas w szesnastce i zmuszając do gry defensywnej, ale ani Drogba, ani Emre, ani Farfan nie zdołali pokonać Cecchiniego. Po zmianie stron zaczęliśmy od naporu na bramke przeciwnika i szkoda, że w 47 minucie doskonałą sytuację zmarnował Esterilla. Dwie minuty później znów Ekwadorczyk oddał dobry strzał na bramkę, ale piłka odbiła się od słupka. Wreszcie jednak w 58 minucie Esterilla strzelił bramkę, odbierając przed polem karnym gości piłkę Parkerowi i strzelając w okolice okienka bramki Givena. Walczyliśmy o zachowanie tego rezultatu, ale już w 76 minucie sędzia przyznał po raz kolejny gościom rzut karny, tym razem bardziej kontrowersyjny, podyktowany za rzekomy faul Albiola na Postidze. Bramkę z jedenastu metrów strzelił młody obrońca, Wilson, tym samym ustalając wynik meczu.

 

Premiership, 29/38, 06.03.2010

[18] Carlisle – [6] Newcastle, 2:2 (ESTERILLA ’17, Farfan (k) ’33, ESTERILLA ’58, Wilson (k) ’76)

 

 

Ten mecz, mimo, że nie wygrany, może być początkiem jakiejś lepszej serii mojego zespołu. W następnej kolejce jedziemy bowiem na mecz z drużyną Derby, z którą musimy koniecznie wygrać. Zadanie nie będzie łatwe, bo to mecz wyjazdowy, ale wierzę w swoich chłopaków. Oni mają to do siebie, że, niczym Polacy, grają jak z nut tylko wtedy, gdy mają nóż na gardle.

 

 

Santonico – Baude, Queudrue, Albiol, Ferdinand – Pienaar, Farag, Adams, Giandomenico – Danili, Esterilla

 

Spotkanie to miało, przynajmniej w początkowej fazie, bardzo podobny przebieg jak to tydzień temu. Tak samo i teraz musieliśmy zacząć od głębokiej defensywy, by powoli odzyskiwać pole gry. A w 18 minucie już Esterilla wyprowadził nas na prowadzenie. W kolejnych minutach Farag miał dwie doskonałe sytuacje na podwyższenie prowadzenia, ale za każdym razem górą był bramkarz gospodarzy, Lewis. W 28 minucie jednak po firmowej akcji Pienaara i Daniliego Lewis już nie miał szans i musiał uznać wyższość naszego napastnika (dosłownie i w przenośni). W 43 minucie losy meczu mógł chyba ostatecznie rozstrzygnąć Esterilla, ale jego uderzenie minęło bramkę gospodarzy. Po zmianie stron znów gospodarze zaatakowali, ale zastępujący w bramce Cecchiniego Santonico radził sobie nieźle. W 55 minucie jednak popełnił dość prosty bląd w ustawieniu i dał się zaskoczyć uderzeniem Simmonsa, który strzelił gola kontaktowego. Zrobiło się nerwowo i natychmiast ruszyliśmy do ataku, by uniknąć jeszcze bardziej nerwowej końcówki. Udało się w 74 minucie strzelić trzeciego gola, którego zdobył Esterilla, ale nadal nie byłem spokojny. Okazało się jednak, że Derby nie jest w stanie ukraść nam zwycięstwa. Co prawda strzelili jeszcze drugiego gola, ale już w doliczonym czasie gry i na więcej zabrakło rywalom czasu.

 

Premiership, 30/38, 13.03.2010

[13] Derby – [18] Carlisle, 2:3 (ESTERILLA ’17, DANILI ’28, Simmons ’55, ESTERILLA ’74, McLeod ‘90+1)

 

 

To nasze pierwsze zwycięstwo od dziesięciu spotkań, ale od razu dało nam ono awans poza strefę spadkową.

Odnośnik do komentarza

Podobnie jak w meczu z Derby, tak i w następnej kolejce koniecznie potrzebowaliśmy wygrać. Na nasz obiekt przyjeżdżała bowiem czerwona latarnia Premiership, Crystal Palace. Jeśli udałoby nam się wygrać, to nasza przewaga nad strefą spadkową wzrosłaby do bezpiecznego dystansu. Goście jednak z pewnością przystąpią do tego meczu bardzo zmotywowani, a ja dodatkowo musze się zmagać z plagą kontuzji w zespole.

 

 

Forster – Busheiko, Queudrue, Ferdinand, Albiol – Pienaar, Ze Rui, Mokoena, Berson – Esterilla, Hornuss

 

Jako pierwsi dogodną sytuację stworzyli sobie goście, ale w 12 minucie Earnshaw nie zdołał jej sfinalizować. My za to szybko przeprowadziliśmy bardzo składny atak zakończony celnym strzałem na bramkę w wykonaniu Pienaara. W 25 minucie Forster musiał jednak mieć się na baczności, gdy jego czujność sprawdzał Scorza. Pięć minut później Esterilla mógł podwyższyć prowadzenie, ale Kiraly był na posterunku i zachował się należycie, broniąc strzał. Osiem minut później znów szarżował Scorza, ale znów był nieskuteczny. Po zmianie stron tempo meczu jeszcze bardziej siadło. W 55 minucie Berson próbował zaskoczyć węgierskiego bramkarza z rzutu wolnego, ale Kiraly poradził sobie z tym strzałem. Sześć minut później swój dorobek bramkowy w tym spotkaniu próbował powiększyć Pienaar, ale i on nie mógł trafić po raz drugi. Końcówka należała do gości, którzy spróbowali jeszcze powalczyć o wyrównanie. Najpierw w 83 minucie Johnson strzelił, nie sprawiając jednak trudności Forsterowi, a już pod koniec spotkania próbował jeszcze uderzać Dayton, ale i on nie mógł pokonać dobrze dysponowanego angielskiego golkipera.

Premiership, 31/38, 20.03.2010

[17] Carlisle – [20] Crystal Palace, 1:0 (PIENAAR ’18)

 

 

Naszą dobrą formę w ostatnich tygodniach nalezało jak najdłużej podtrzymać I w tym czasie zdobyć w lidze jak najwięcej punktów, które mogą nam w końcowym rorachunku pomóc w utrzymaniu w Premiership. Już teraz jedziemy na St. Mary’s Stadium, by zmierzyć się z drużyną Świętych z Southampton. Kolejne trudne zadanie, ale przecież na poziomie Statku Premiera już nie ma łatwych meczy.

 

 

Santonico – Baude, Queudrue, Morais, Ferdinand – Pienaar, Ze Rui, Adams, Giandomenico – Danili, Esterilla

 

Bardzo szybko bo już w 6 minucie strzeliliśmy gola otwierającego wynik spotkania. Na listę strzelców wpisał się niezawodny Esterilla, który skutecznie wykończył podanie od Baude z prawego skrzydła. Dwie minuty później do wyrównania mógł doprowadzić Oakley, ale Santonico nie miał problemów z obroną tego strzału. Pierwsza połowa generalnie upływała bardzo sennie. Dopiero w jej końcówce znów zaczęło się coś dziać. W 41 minucie Bruggink oddał mocny strzał, ale piłka minimalnie przeleciała obok prawego słupka naszej bramki. Po zmianie stron zaczęliśmy od zdecydowanych ataków, ale próba Moraisa z 47 minuty była nieskuteczna. W 55 minucie dość niespodziewanie za sprawą Cairo gospodarze doprowadzili do wyrównania. Holender zaś popisał się bardzo dobrym uderzeniem z rzutu wolnego. Chwilę później straciliśmy drugiego gola po błędzie Pienaara (jemu to zaliczono to trafienie jako gol samobójczy). Nie minęło jednak wiele czasu, a doprowadziliśmy do wyrównania. Roberts niepewnie interweniował po uderzeniu Daniliego, a Włoch w dobitce już był bezbłędny. Nie był to jednak koniec naszych popisów, ale na kolejne kibice musieli trochę poczekać. W 82 minucie Morais posłał dalekiego crossa, do piłki doszedł Esterilla, urwał się obrońcy i w pojedynku jeden na jeden z bramkarzem okazał się bezbłędny. Rywala zaś dobił sześć minut później Danili, który rozegrał swoją firmową akcję z Pienaarem. Nie był to jeszcze koniec. Chwilę później już zupełnie rozbitych gospodarzy ostatecznie pogrążył Esterilla.

Premiership, 32/38, 27.03.2010

[18] Southampton – [17] Carlisle, 2:5 (DANILI ‘6, Cairo ’55, PIENAAR [og] ’69, DANILI ’70, ESTERILLA ’82, DANILI ’88, ESTERILLA ‘89)

Odnośnik do komentarza

Gramy ostatnio naprawdę bardzo dobrze I nawet plaga kontuzji w zespole nie przeszkadza nam w wygrywaniu. Oby taki stan trwał jak najdłużej, bo z każdym zwycięstwem jesteśmy bliżej upragnionego utrzymania w lidze. West Ham, z którym teraz się zmierzymy, do tuzów brytyjskiego futbolu nie należy, ale posiada kilku ciekawych graczy i trzeba się mieć na baczności.

 

 

Santonico – Baude, Queudrue, Morais, Ferdinand – Pienaar, Ze Rui, Adams, Giandomenico – Danili, Esterilla

 

Spotkanie rozpoczęło sie od błyskawicznej wymiany ciosów I juz po pierwszych dziesięciu minutach obie drużyny mogły strzelić kilka bramek, ale żadna nie padła. Obaj bramkarze radzili sobie na początku tego spotkania wyśmienicie. W 18 minucie dogodną sytuację zmarnował Barnetta, piłka po jego strzale poleciała wysoko ponad poprzeczką. W 23 minucie Jones niepewnie wybił piłkę, dopadł do niej Giandomenico i strzałem z osiemnastu metrów pokonał bramkarza gości. W 42 miuncie Santonico musiał się wykazać, broniąc uderzenie Maxi Lopeza z dziewięciu metrów – Włoch zachowuje refleks! Po zmianie stron to głównie goście z Londynu atakowali, a my tylko broniliśmy tego skromnego prowadzenia. Zdawałem sobie sprawę z minusów tego pomysłu, ale brakowało nam już chyba sił i kreatywności, by zadać kolejny, decydujący cios. Broniliśmy się zatem prawie całą drużyną, a przeciwnik bił głową w mur, tak jak często my to robiliśmy. W 85 minucie już widziałem piłkę w siatce po strzale Covady, ale Santonico niebywałą paradą obronił ten strzał! W doliczonym już czasie gry goście opadli z sił i chyba pogodzili się z porażką. Wtedy to Pienaar pobiegł prawym skrzydłem i ściął akcję do środka, ale został sfaulowany. Rzut wolny na bramkę zamienił Giandomenico, dla którego było to drugie trafienie. Ustrzelony dublet przez Włocha stał się dla niego osiągnięciem, za które otrzymał tytuł gracza meczu, ale ja osobiście uważam, że bardziej na to wyróżnienie zasłużył Santonico.

 

Premiership, 33/38, 03.04.2010

[17] Carlisle – [16] West Ham, 2:0 (GIANDOMENICO ’23, GIANDOMENICO ‘90+5)

 

 

Naprawdę nie ma teraz przeciwnika, który mógłby nas zatrzymać w lidze. Co ciekawe, do końca mamy raczej łatwiejszych przeciwników, więc szansa na utrzymanie się jest naprawdę spora. Leicester to też nie jest zespół z najwyższej półki i będzie można z nimi powalczyć o zwycięstwo, które jest, po ostatnich meczach mogę to powiedzieć, realne.

 

 

Santonico – Baude, Queudrue, Morais, Ferdinand – Pienaar, Ze Rui, Adams, Giandomenico – Danili, Esterilla

 

Niestety na nasze rozpalone głowy szybko zrzucony został kubeł zimnej wody w postaci pewnie wykonanego rzutu karnego przez Derry’ego w 9 minucie, który tym samym dał gościom prowadzenie. Trzy minuty później doskonałą okazję na doprowadzenie do wyrównania zmarnował Danili. W 25 minucie zas kontuzji doznał Ze Rui i w tym momencie pozostaliśmy bez lewoskrzydłowego i z konieczności na tej pozycji musiał zagrać do końca spotkania przynajmniej Green. W końcówce pierwszej połowy jeszcze kilkakrotnie Danili na spółkę z Esterillą próbowali doprowadzić do wyrównania, ale bramkarz gości radził sobie bardzo dobrze między słupkami. Drugą połowę zaczęliśmy też od mocnego uderzenia, ale strzał Daniliego z 54 minuty był niecelny. Wreszcie w 61 minucie włoski napastnik doprowadził do wyrównania. Sześć minut później szansę na wyjście na prowadzenie zaprzepaścił Giandomenico, ale już w 74 minucie włoski rozgrywający strzelił piękną bramkę z dwudziestu metrów. Minęło kolejne dziewięc minut i znów nasi kibice mogli się cieszyć z kolejnego trafienia. Znów na listę strzelców wpisał się Esterilla. W końcówce już trochę się rozluźniliśmy i goście zdołali zmniejszyć rozmiary porażki, ale zwycięstwa już nam nie odebrali.

 

Premiership, 34/38, 05.04.2010

[16] Carlisle – [12] Leicester, 3:2 (Derry (k) ‘9, ESTERILLA ’61, GIANDOMENICO ’74, ESTERILLA ’83, Varney ‘87)

 

 

Do pewnego, z matematycznego punktu widzenia, utrzymania, brakuje nam tylko jednego punktu!

Odnośnik do komentarza

Osiągnięcie celu, jaki został postawiony przed klubem na ten sezon jest bardzo blisko. Potrzebujemy do tego zaledwie jednego remisu w ostatnich czterech spotkaniach. Myślę, że spokojnie możemy to, prędzej lub później, osiągnąć. Być może dokonamy tego już w spotkaniu z Portsmouth, chociaż ja raczej spodziewam się bardzo trudnego zadania.

 

 

Cecchini – Baude, Queudrue, Albiol, Ferdinand – Pienaar, Bouazza, Adams, Giandomenico – Danili, Esterilla

 

Wychodząc z szatni przekaywałem jeszcze ostatnie uwagi moim podopiecznym, bo chciałem, aby kwestia utrzymania rozstrzygnęła się jak najszybciej. Już jednak w 5 minucie gospodarze przeprowadzili pierwszą groźną akcję i Cecchini musiał popisać się ładną paradą po strzale Pitmana. Dwanaście minut później Taylor odegrał na prawe skrzydło, tam akcję do środka ściął Kang i strzelił bramkę, uderzając bardzo mocno i precyzyjnie. W 34 minucie LuaLua mógł już chyba ustawić mecz, ale nie trafił do bramki z bliskiej odległości. Dopiero w doliczonym czasie gry przeprowadziliśmy pierwszą groźną akcję. Pienaar pobiegł prawym skrzydłem, odegrał do wbiegającego na krótki słupek Esterilli, a ten płaskim strzałem starał się przechytrzyć bramkarza, ale na drodze stanął jeszcze obrońca Ridgewell, który wybił piłkę z linii bramkowej. Po zmianie stron nadal atakowali głównie gospodarze, a nam przypadały w udziale głównie niegroźne kontry, które nie mogły nam przynieść bramek. W 68 minucie dogodną sytuację zmarnował wprowadzony w przerwie Hornuss, ale i tak jego występ w tym meczu był jednym z lepszych. Pod koniec jeszcze Giandomenico mógł pokonać Friedela z rzutu wolnego, ale Amerykanin, mimo podeszłego już, nawet jak na bramkarza wieku, popisał się dobrym refleksem. Mimo, że kolejne minuty pokazywały, że zyskujemy przewagę, nie udało nam się jej zamienić na bramkę wyrównującą.

Premiership, 35/38, 12.04.2010

[9] Portsmouth – [14] Carlisle, 1:0 (Kang ‘17)

 

 

Ta porażka jeszcze wielkiej krzywdy nam nie czyni, bo w końcówce możemy jeszcze zdobyć kilka punktów. Zwłaszcza liczę na ich komplet w spotkaniu z Manchesterem City, a w osiągnięciu tego pomóc nam mają kibice, którzy obiecali publicznie w dużych ilościach zgromadzić się na Brunton Park.

 

 

Cecchini – Baude, Queudrue, Mokoena, Ferdinand – Pienaar, Bouazza, Adams, Giandomenico – Danili, Esterilla

 

Niestetety źle rozpoczęło się dla nas to spotkanie. Bramkę bowiem stracilismy już w 9 minucie, gdy na listę strzelców wpisał się najskuteczniejszy w szeregach gości w przeciągu całego sezonu Miller. Natychmiast ruszyliśmy do odrabiania strat, ale szło nam to bardzo topornie. W 17 minucie Giandomenico stworzył pierwsze powazne zagrożenie, ale bez konsekwencji. W 28 minucie Danili mógł doprowadzić do wyrównania, ale i on był nieskuteczny tego popołudnia, a chwilę potem Cecchini musiał ratować zespół, bo mogło być po meczu, znów za sprawą Millera. Po przerwie niejako tradycyjnie na boisku zameldował się Hornuss, ale i on niewiele był w stanie zdziałać przeciwko temu rywalowi. W 48 minucie dwukrotnie po rzucie rożnym doskonałe sytuacje marnował Mokoena, który choć napastnikiem nie jest, to dobrze gra głową, a skutecznego wykończenia akcji właśnie w taki sposób tutaj zabrakło. W 51 minucie Queudrue rozpoczął naprawdę groźnie zapowiadającą się akcję i popisał się fantastycznym rajdem, ale nawet nie zdążył odegrać piłki, bo został powalony na ziemię. W 67 minucie Schmeichel znalazł się w poważnych tarapatach, ale wyszedł z tego obronną ręką. Przeciwnik próbował co prawda zadawać ciosy, ale nastawiając się głównie na obronę, nie mogły to być ciosy dla nas bolesne. Najpoważniejszą próbą było uderzenie w doliczonym już czasie gr Vassela, ale Cecchini dobrze się spisał. Nam natomiast nie udało się doprowadzić do wyrównania.

Premiership, 36/38, 21.04.2010

[15] Carlisle – [14] Manchester City, 0:1 (Miller ‘9)

Odnośnik do komentarza

Trudno było oczekiwać, że drużyna po dwóch porażkach pokaże nagle pazur w spotkaniu wyjazdowym na New Anfield z Liverpoolem. Ja jednak wierzyłem w swoich podopiecznych. Ustawiłem drużynę troszkę bardziej defensywnie, ale bynajmniej nie rezygnowałem z dwójki napastników na przedzie. W miejsce Giandomenico pojawił się w składzie Berson oraz zamiast Bouazzy Farag na lewym skrzydle, który wreszcie wyleczył kontuzję (oby się nie odnowiła jak ostatnio).

 

 

Cecchini – Coles, Queudrue, Mokoena, Ferdinand – Pienaar, Farag, Adams, Berson – Danili, Esterilla

 

Spotkanie rozpoczęło sie dla nas kapitalnie, bo już w 4 minucie Esterilla strzelił bramkę otwierającą wynik meczu, wykorzystując bardzo dokładne podanie od Faraga, który natychmiast po powrocie do składu czaruje kibiców swoją grą. W 11 minucie strzelec bramki opuścił jednak boisko, wyraźnie utykając. Mimo prowadzenia, nie zdecydowałem się na wprowadzenie gracza defensywnego zamiast Pedro. Dlatego też na boisku zameldował się Hornuss, który ma patent na strzelanie ważnych bramek w tym sezonie. W 24 minucie to jednak gospodarze wyrównali za sprawą Nihata i jego indywidualnego popisu. Dalsze minuty to zmasowane ataki gospodarzy, szczególnie aktywny w ich szeregach był Ben Arfa, ale Cecchini zdołał ratować nam ten remis. Po zmianie stron znów najwięcej pracy miał Cecchini, ale to my jako pierwsi znów wyszliśmy na prowadzenie. W 59 minucie bramkę strzelił Hornuss, popisując się opanowaniem w polu karnym przeciwnika, mając na sobie tak znakomitego obrońcę, jak Carragher, poradził sobie z nim i oddał mocny strzał pod poprzeczkę. Gospodarze jednak szybko wyrównali za sprawą najaktywniejszego po ich stronie Ben Arfy. My jednak wcale nie odpuszczaliśmy i w efekcie w 80 minucie Hornuss strzelił swojego drugiego gola. Zwycięstwo z utytułowanym rywalem było na wyciągnięcie ręki, ale niestety nie udało się go utrzymać. W doliczonym czasie gry Ben Arfa strzelił drugiego gola i dał gospodarzom remis. Remis, który dla nas był jednak wynikiem bardzo korzystnym.

Premiership, 37/38, 24.04.2010

[2] Liverpool – [15] Carlisle, 3:3 (ESTERILLA ‘4, NIhat ’24, HORNUSS ’59, Ben Arfa ’69, HORNUSS ’80, Ben Arfa ‘90+1)

 

 

Właśnie tego jednego punktu brakowało nam do utrzymania. Nie zamierzam jednak na ostatni mecz z tej okazji wystawiać rezerwowego składu. W ostatniej kolejce zmierzymy się bowiem z drużyną, z którą mamy rachunki do wyrównania za rundę wiosenną – Tottenham. Może teraz zdołamy się odpłacić pięknym za nadobne.

 

 

Cecchini – Coles, Queudrue, Mokoena, Ferdinand – Pienaar, Farag, Adams, Berson – Danili, Hornuss

 

Spotkanie rozpoczęło się od zwiastującej spokojny przebieg meczu niegroźnych akcji z obu stron, ale w 10 minucie mecz nabrał innego tempa, gdy bramkę strzelił Farag. Było to wspaniałe uderzenie z rzutu wolnego po fauli na Pienaarze, który tym samym może dopisać sobie kolejną asystę do swojego sporego (największego w drużynie dorobku). Kolejne minuty to już jednak tylko i wyłącznie nieustanne parady Cecchiniego i próby gości. Tylko raz w 28 minucie przeprowadziliśmy jeszcze jeden atak, ale Hornuss ostatecznie nie doszedł do piłki i akcja spaliła na panewce. W 43 minucie niestety goście zdołałi doprowadzić do wyrównania, a bramkę na remis strzelił znajdujący się ostatnio w wybornej formie Defoe (nagroda dla najlepszego piłkarza ligi w kwietniu). Po przerwie zaczęliśmy grać bardziej defensywnie. W miejsce niewidocznego Daniliego wprowadziłem Gutiego, który zagrał na pozycji ofensywnego pomocnika. Zrobiło się nieciekawie, gdy kontuzji doznał też Hornuss. Mecz kończyliśmy bez nominalnego napastnika, ale remis udało nam się dowieźć do końca spotkania i tym samym uratowaliśmy dobrą pozycję na koniec sezonu.

Premiership, 38/38, 02.05.2010

[14] Carlisle – [12] Tottenham, 1:1 (FARAG ’10, Defoe ‘43)

 

 

Do zobaczenia za parę tygodni znów w Premiership! Ale już na pewno z nowymi twarzami i nowymi zadaniami…

Odnośnik do komentarza
| Pos   | Inf| Team		   | Pld   | Won   | Drn   | Lst   | For   | Ag	| G.D.  | Pts   | 
| --------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 1st   | C  | Chelsea		| 38	| 30	| 4	 | 4	 | 88	| 23	| +65   | 94	| 
| --------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 2nd   |	| Liverpool	  | 38	| 23	| 9	 | 6	 | 76	| 39	| +37   | 78	| 
| --------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 3rd   |	| Everton		| 38	| 22	| 7	 | 9	 | 80	| 45	| +35   | 73	| 
| --------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 4th   |	| Arsenal		| 38	| 19	| 12	| 7	 | 66	| 33	| +33   | 69	| 
| --------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 5th   |	| Man Utd		| 38	| 16	| 15	| 7	 | 64	| 41	| +23   | 63	| 
| --------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 6th   |	| Middlesbrough  | 38	| 18	| 8	 | 12	| 62	| 43	| +19   | 62	| 
| --------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 7th   |	| Aston Villa	| 38	| 14	| 15	| 9	 | 56	| 47	| +9	| 57	| 
| --------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 8th   |	| Bolton		 | 38	| 16	| 8	 | 14	| 70	| 67	| +3	| 56	| 
| --------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 9th   |	| Portsmouth	 | 38	| 13	| 16	| 9	 | 41	| 39	| +2	| 55	| 
| --------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 10th  |	| Newcastle	  | 38	| 14	| 9	 | 15	| 54	| 60	| -6	| 51	| 
| --------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 11th  |	| Blackburn	  | 38	| 14	| 8	 | 16	| 41	| 44	| -3	| 50	| 
| --------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 12th  |	| Tottenham	  | 38	| 13	| 9	 | 16	| 61	| 67	| -6	| 48	| 
| --------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 13th  |	| Leicester	  | 38	| 12	| 10	| 16	| 41	| 50	| -9	| 46	| 
| --------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 14th  |	| Man City	   | 38	| 9	 | 13	| 16	| 50	| 70	| -20   | 40	| 
| --------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 15th  |	| Carlisle	   | 38	| 10	| 10	| 18	| 59	| 81	| -22   | 40	| 
| --------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 16th  |	| West Ham	   | 38	| 10	| 8	 | 20	| 34	| 72	| -38   | 38	| 
| --------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 17th  |	| Southampton	| 38	| 9	 | 9	 | 20	| 36	| 61	| -25   | 36	| 
| --------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 18th  | R  | Derby		  | 38	| 7	 | 14	| 17	| 32	| 54	| -22   | 35	| 
| --------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 19th  | R  | Crystal Palace | 38	| 4	 | 12	| 22	| 35	| 64	| -29   | 24	| 
| --------------------------------------------------------------------------------------------| 
| 20th  | R  | Sunderland	 | 38	| 5	 | 8	 | 25	| 36	| 82	| -46   | 23	| 
| --------------------------------------------------------------------------------------------|

Odnośnik do komentarza

Garść statystyk ligowych:

 

 

Najlepszy gracz (wg średniej ocen):

 

1. Djibril Cisse (Liverpool) – 7.58

2. John Terry (Chelsea) – 7.54

3. Julio Baptista (Chelsea) – 7.54

 

 

Najlepszy strzelec:

 

1. Djibril Cisse (Liverpool) – 31

2. Nicolas Anelka (Everton) – 27

3. Thierry Henry (Arsenal) – 25

 

 

Najlepszy podający (wg ilości asyst):

 

1. Wayne Routledge (Manchester City) – 13

2. Steven Pienaar (Carlisle United) – 12

3. Arjen Robben (Chelsea) – 11

 

 

Najwięcej nagród dla piłkarza meczu:

 

1. Thierry Henry (Arsenal) – 9

2. John Arne Riise (Liverpool) – 9

3. Wayne Rooney (Manchester United) – 7

 

 

Największy ligowy brutal (wg ilości żółtych i czerwonych kartek):

 

1. Joey Barton (Manchester City) – 10/1

2. Paulo Pereira (Chelsea) – 9/1

3. Jobi McAnuff (Crystal Palace) - 9/1

 

 

Najskuteczniej podający:

 

1. Luis Garcia (Liverpool) – 83%

2. Andres d’Alessandro (Liverpool) – 83%

3. Tom Moore (Liverpool) – 83%

 

 

Najczęściej odbierający piłkę (wg odbiorów na mecz):

 

1. Anton Ferdinand (Carlisle United) – 4.75

2. Aaron Mokoena (Carlisle United) – 4.73

3. Raul Albiol (Carlsile United) – 4.38

 

 

Najwięcej dryblujący (Wg ilości dryblingów na mecz):

 

1. Cristiano Ronaldo (Manchester United) – 6.00

2. Achmed Samir Farag (Carlisle United) – 5.85

3. Arjen Robben (Chelsea) – 5.34

 

 

Najskuteczniej strzelający na bramkę:

 

1. Patrick Muller (Bolton) – 81%

2. Rune Lange (West Ham) – 77%

3. Paul Roberts (Leicester) – 68%

Odnośnik do komentarza

Pierwszy sezon w Carlisle pokazał, że walka w najwyższej angielskiej klasie rozgrywkowej wymaga gruntownej przebudowy zespołu. W minionym sezonie często zdarzały nam się mecze, które po prostu nie przystawały do poziomu Premiership i należalo wzmocnić zwłaszcza te pozycje, które zawodziły szczególnie. Zanim jednak to nastąpi należy przeprowadzić coroczny rachunek sumienia poszczególnych graczy.

 

 

Bramkarze:

 

Federico Cecchini (WŁO, 24) – 28 / 62 / 2 / 1 / 7.07 – ogromna ilość straconych bramek, a mimo to wysoka średnia ocen. Uważam, że mimo tak wielu puszczonych goli, Federico zaliczył bardzo udany debiutancki sezon w naszych barwach. W przyszłym roku powinno być jeszcze lepiej. Mała ilość występów jest związana z długą, półtoramiesięczną kontuzją, która mu się przytrafiła pod koniec sezonu.

 

Fraser Forster (ANG, 22) – 4 / 5 / 1 / 0 / 6.50 – nie nagrał się zbyt wiele w tym sezonie, ale nadal widziałem dla niego miejsce w drużynie. Tym razem jednak już tylko na ławce rezerwowych, a i tutaj nie zawsze, bo miał nadal silną konkurencję w osobie Santonico. Bardzo solidny rezerwowy i z pewnością zostanie z nami na przyszły rok.

 

Vicenzo Santonico (WŁO, 25) – 12 / 21 / 2 / 0 / 6.92 – Włoch zaprezentował się w tym sezonie zupełnie przyzwoicie. Godnie zastępował kontuzjowanego Cecchiniego i nawet sporo puszczonych goli nie jest w stanie zepsuć ogólnego wrażenia, jakie wywarł. Szkoda, że nie chce podpisać nowego kontraktu i prawdopodobnie odejdzie w lipcu z drużyny, chyba, że jeszcze coś mu się odwidzi.

Odnośnik do komentarza

Obrońcy:

 

 

Danny Coles (ANG, 28) – 17 / 0 / 2 / 0 / 6.71 – ten angielski obrońca dostał w mijającym sezonie kilka szans by pokazać się na prawej obronie. Jednak wcale nie zachwycał, powiem więcej, początek sezonu miał fatalny, ale odnalazł się pod koniec i grał naprawdę solidnie. Wydaje się, że w przyszłym sezonie nadal będzie rywalizował o miejsce na prawej flance obrony z piłkarzem, który lada dzień dołączy do drużyny.

 

Christopher Ihm (NIE, 27) – 1 / 0 / 0 / 0 / 6.00 – wszystko wskazuje na to, że Ihm pożegna się z drużyną. W tym sezonie był zdecydowanie jednym ze słabszych ogniw drużyny i nawet gdy mógł zagrać na lewej obronie, wolałem wybierać nominowanych środkowych by grali na tej pozycji, zamiast Niemca, który naprawdę zatracił gdzieś swoją solidność. Szkoda, bo zapowiadał się na świetnego gracza, a tak już raczej prochu nie wymyśli.

 

Anton Ferdinand (ANG, 24, 12u-21A / 1G) – 39 / 0 / 0 / 1 / 6.89 – jeden z wyróżniających się członków naszego bloku defensywnego. Z pewnością nasz najlepszy środkowy obrońca w minionym sezonie i pewniak do gry w przyszłym. Popełnia mało błędów, a niska ocena wynika raczej z trudności całej linii obronnej do przystosowania się do gry w nowych, utrudnionych warunkach Premiership.

 

Stefano Fattori (WŁO, 26) – 4 / 0 / 0 / 0 / 5.75 – bardzo słaby sezon w wykonaniu Włocha. Myślałem, że stawiając na niego w chwilach zwątpienia pokaże swoją klasę i wywalczy sobie miejsce na boisku, ale pierwszych kilka spotkań w jego wykonaniu skutecznie mnie do niego zniechęciło. Prawdopodobnie jeden z pierwszych w kolejce do odstrzału. Nie ma u nas miejsca dla słabych piłkarzy.

 

Aaron Mokoena (RPA, 29, 78A / 1G) – 28 / 0 / 0 / 0 / 6.82 – sprowadzony przed tym sezonem miał rywalizować o miejsce w środku obrony u boku Ferdinanda, którego pozycja była niepodważalna. Jak na debiutancki sezon w drużynie beniaminka spisał się naprawdę bardzo przyzwoicie. Skuteczny w obronie, a i czasami aktywny w ataku, zwłaszcza przy stałych fragmentach.

 

Nuno Morais (POR, 26, 8u-21A / 1G) – 8 / 0 / 3 / 0 / 6.83 – jak na środkowego obrońcę, gdzie najczęściej grywał to zaliczył sporo (jak na osiem występów) asyst. W zadaniach typowo destrukcyjnych również spisywał się bardzo dobrze. Cenię sobie tego gracza, bo mogę na niego stawiać w chwilach słabości i praktycznie mało kiedy mnie zawodzi. Oby był z nami w klubie jak najdłużej.

 

Raul Albiol (HIS, 24, 4u-21A / 0G) – 27 / 0 / 0 / 0 / 6.67 – Hiszpan ma problemy z przystosowaniem się do wyspiarskiego stylu gry. Nie zamierzam go bynajmniej skreślać po jednym sezonie. Może jeszcze się przebudzi. Warto go zostawić, bo to bardzo utalentowany gracz i może jeszcze wiele zaoferować. Warto zauważyć, że bardzo rzadko łapie kartki (tylko dwie żółte w przeciągu całego sezonu).

 

Daniel Baude (NIE, 27) – 11 / 0 / 1 / 0 / 6.64 – niezbyt dobry sezon w wykonaniu Niemca. Nie pokazał właściwie niczego ciekawego. Trochę lepiej zaczął grać w końcówce sezonu, kiedy znów dostał kilka szans, które chyba wykorzystał i podniósł moją jego ocenę, ale czy zostanie z nami w drużynie w przyszłym sezonie to trudno powiedzieć.

 

Curro Torres (HIS, 33, 6A / 0G) – 16 / 0 / 0 / 0 / 6.44 – początek sezonu miał naprawdę przyzwoity I wydawało się, że dobrze wkomponował się w drużynę. Potem jednak systematycznie obniżał loty, aż wreszcie spotkanie z Portsmouth ostatecznie zaciążyło na tym, że Curro nie zagrał już do końca sezonu ani jednego spotkania, bo jeśli gra się na 3, to nie można liczyć na częste występy.

 

Adam Green (ANG, 26) – 17 / 0 / 1 / 0 / 6.47 – solidny rezerwowy w tym sezonie dostał znacznie więcej szans, ponieważ Queudrue był przed długi okres czasu kontuzjowany i nie mógł grać. Green spisywał się w tych meczach raz lepiej, raz gorzej, ale żadnego meczu nam nie zawalił i dlatego chyba mógł liczyć nadal na grę w roli rezerwowego na lewej obronie.

 

Franck Queudrue (FRA, 31) – 31 / 0 / 4 / 0 / 6.87 – gdyby nie częste kontuzje nękającego naszego świetnego lewego defensora może pokazałby w Premiership pełnię swoich umiejętności, no ale niestety ze zdrowiem się nie wygra. W tych spotkaniach co grał prezentował bardzo dojrzały futbol i był jednym z lepszych aktorów w poszczególnych spotkaniach.

Odnośnik do komentarza

Pomocnicy:

 

 

Steve Adams (ANG, 29) – 12 / 0 / 1 / 0 / 7.00 – przejął od Bersona rolę defensywnego pomocnika w koncówce sezonu i spisywał się naprawdę bardzo dobrze. Co prawda nie było to nic wielkiego, ale jako defensywny pomocnik rozgrywał bardzo dobre mecze. Praktycznie niewidoczny, ale dużo „czyścił”, jak to się mówi. Gracz o charakterystyce zbliżonej piłkarsko do Makelele – nie ma być widoczny, ma być skuteczny.

 

Mathieu Berson (FRA, 30, 18u-21A / 0G) – 29 / 3 / 2 / 3 / 6.93 – dobry sezon Francuza, ale w drugiej połowie sezonu doznał kontuzji, a potem nie mógł wrócić do składu wobec świetnej dyspozycji Adamsa, który zajął jego miejsce. Nie wolno jednak skreślać tego świetnego pomocnika, który zrobił tak wiele dobrego dla drużyny w minionym i obecnym sezonie. W przyszłym sezonie czeka go jednak, podobnie jak i Adamsa, trudna walka o utrzymanie miejca w składzie.

 

Danny Hollands (ANG, 24) – 5 / 0 / 0 / 0 / 6.20 – ten wychowanek Chelsea jest z nami od awansu do League One i wydaje się być lojalnym wobec klubu. Rozumie, że jest w głębokiej rezerwie i nie ma co liczyć na regularne występy, ale specjalnie się nie złości. Wydaje mi się jednak, że wobec natłoku środkowych pomocników w przyszłym sezonie będziemy zmuszeni się rozstać.

 

Toni Koskela (FIN, 27) – 5 / 0 / 1 / 0 / 6.20 – podobnie jak Hollands, została mu rola głębokiego rezerwowego, ale ten w przeciwieństwie do Anglika zaczyna marudzić, że chciałby częściej grać. Myślę, że nie będziemy mu blokować kariery i Toni nas opuści już w tym oknie transferowym. Choć będziemy go dobrze wspominać, bo zrobił dla klubu wiele dobrego.

 

Souleymane Mamam (TOG, 24, 32A / 1G) – 15 / 2 / 1 / 1 / 6.33 – bezbarwny w tym sezonie. Grał głównie drugie połowy, gdy Pienaar grał słabo, a że mało było takich meczy to i Togijczyk mało się nagrał. Nie wykorzystał szansy z początku sezonu, gdy Stevena nie było jeszcze w drużynie to teraz niech pokutuje. Może jednak zostanie z nami jako rezerwowy.

 

Scott Phelan (ANG, 22, 4u-21A / 0G) – 4 / 0 / 1 / 0 / 6.25 – wypożyczony z Evertonu miał być powaznym wzmocnieniem drugiej linii, zwłaszcza skrzydła. Ale przyszedł do drużyny, zanim jeszcze dołączył do niej Pienaar, zatem nie mógł być AŻ takim wzmocnieniem, żeby wygryźć ze składu byłego gracza Ajaxu. Po sezonie powróci do Evertonu, z którym będzie walczył w Lidze Mistrzów.

 

Steven Pienaar (RPA, 28, 35A / 4G) – 37 / 2 / 14 / 1 / 6.86 – najwięcej asyst w zespole od razu w pierwszym sezonie po przyjściu robi swoje. Taki obraz gracza każe mieć nadzieję, że w przyszłym roku będzie jeszcze lepiej. I oby tak faktycznie było, bo Steven ma niesamowity potencjał, co już kilkakrotnie pokazał. Niech tylko ustabilizuje formę to będzie światowej sławy prawoskrzydłowym.

 

Achmed Samir Farag (EGI, 24, 31A / 2G) – 27 / 3 / 5 / 4 / 7.07 – kontuzje go nie omijały w tym sezonie. Był poza grą przez właściwie pół sezonu, gdyby zsumować wszystkiego jego nieobecności. Ale gdy grał to prezentował właściwy jemu wysoki poziom i skuteczność. Co prawda już tak nie czarował jak rok temu, ale nadal był jednym z ważniejszych ogniw drużyny. Jeśli opuszczą go kontuzje w przyszłym sezonie powinien znów zabłysnąć pełnym blaskiem.

 

Ze Rui (WZP, 27, 9A / 1G) – 8 / 0 / 1 / 0 / 6.50 – grał wtedy gdy nie mógł Farag, ale też nie zawsze. Dostał kilka szans, wykorzystał je, ale nie do końca. Zostanie z nami chyba jednak jeszcze na przyszły rok, bo jako rezerwowy wydaje się być dobrym materiałem. Nie chcę skreślać gracza, który jeszcze dobrze miejsca w drużynie nie zagrzał. Może jeszcze się odrodzi i częściej będzie dostawał szanse.

 

Hameur Bouazza (FRA, 25, 1u-21A / 0G) – 13 / 0 / 0 / 0 / 6.28 – w tym sezonie nie nagrał się zbyt wiele bo właściwie przez cały czas był kontuzjowany. Szkoda, bo wtedy gry grał to też mało mógł pokazać, nie będąc w prawidłowym meczowym rytmie. Boję się, że po kontuzji może już się nie odnaleźć, zwłaszcza, że jego ostatni uraz był bardzo poważny i pauzował aż trzy miesiące.

 

Luigi Giandomenico (WŁO, 31) – 40 / 7 / 7 / 1 / 6.93 – mimo już starszego lekko wieku nadal Luigi nie miał sobie równych w środku pomocy. Prawdziwy kierownik tej drużyny. Jest z nami od początku. Cieszył się ze mną z każdego awansu aż od League Two, a nadal potrafi grać jak z nut i być bardzo jasnym punktem zespołu. Darzę go ogromną sympatią i szacunkiem. Mam nadzieję, że po skończeniu kariery w Carlisle będzie pracował tutaj nadal.

Odnośnik do komentarza

Napastnicy:

 

 

Marco Danili (WŁO, 21) – 38 / 18 / 6 / 2 / 6.74 – Marco w tym sezonie nieco obniżył loty, co nie znaczy, że grał słabo. Prezentował poziom podobny do całej drużyny. Strzelił wiele ważnych bramek, ale na pewno mógł ich zdobyć więcej. Jest jednak jeszcze bardzo młody i ma czas by stać się killerem pola karnego. Mam nadzieję, że jego potencjał szybko się będzie realizował.

 

Julian Hornuss (FRA, 23, 2u-21A / 0 G) – 23 / 12 / 1 / 1 / 6.78 – aż trudno w to uwierzyć, ale Hornuss większość meczy rozpoczynał na ławce rezerwowych, a mimo to zanotował tak okazały bilans bramek w minionym sezonie. Niezawodny joker w mojej talii, któremu często dawałem szansę, a on odpłacał się bramkami. Zanotował nawet jeden hattrick, a przecież to jego dwa trafienia dały nam wazny punkt w meczu z Liverpoolem.

 

Pedro Esterilla (EKW, 25, 26A / 20G) – 39 / 19 / 4 / 3 / 6.97 – ten sezon również w wykonaniu Esterilli był bardzo dobry. Strzelił wiele bramek i był najskuteczniejszym graczem zespołu. Niestety uderzyła mu już sodówka do głowy i prawdopodobnie odejdzie po sezonie. Oczywiście nie za darmo, a w zamian już mam upatrzonego znakomitego napastnika, także uważam, że jeśli zmieni barwy klubowe to nie będzie to aż tak wielka strata.

 

Fernando Morientes (HIS, 34, 39A / 25G) – 12 / 1 / 0 / 0 / 6.42 – Fernando nie spełnił pokładanych w nim nadziei i zagrał znacznie poniżej oczekiwań. Tylko jedna bramka, do tego w meczu pucharowym, to za mało jak na napastnika drużyny w Premiership, zwłaszcza, że wcale bardzo mało nie grał. Ogłosił on jednak teraz, że kończy karierę oraz ukończył szkolenie trenerskie. Bardzo możliwe, że będzie pracował w klubie nadal, ale już nie jako napastnik, a jako trener.

Odnośnik do komentarza

Mistrzostwa Świata – RPA 2010 czas zacząć!

 

 

Grupy:

 

A – Kolumbia, Turcja, Francja, Japonia

B – Meksyk, Brazylia, RPA, Włochy

C – Argentyna, Kanada, Szwecja, Tanzania

D – Bahrajn, Belgia, Niemcy, Wybrzeże Kości Słoniowej

E – Gwinea, Kazachstan, Portugalia, Stany Zjednoczone

F – Chile, Czechy, Kuwejt, Hiszpania

G – Anglia, Iran, Rumunia, Urugwaj

H – Kamerun, Holandia, Słowacja, Syria

 

Najsilniejsza wydaje się być grupa B, którą chyba nawet nazwać można „grupą śmierci”. Każda bowiem z drużyn z tej grupy może awansować do kolejnej fazy i chyba żaden wynik nie będzie w tej grupie niespodzianką. Równie ciekawie prezentuje się grupa A oraz grupa F i G, gdzie też trudno wskazać zdecydowanych faworytów do zwycięstwa w rozgrywkach grupowych.

 

Trochę dziwić może obecność na tym turnieju takich drużyn jak Tanzania, Bahrajn, Gwinea, czy Kazachstan, a z kolej brak tak uznanych firm jak choćby Tunezja, czy Nigeria z Afryki, Korea Południowa i Chiny z Azji. Smucić też może brak Polski w turnieju finałowym.

Odnośnik do komentarza

Na inaugurację turnieju Turcja pokonała Francję 3:2, a na listę strzelców w tym spotkaniu wpisali się Altintop oraz Nihat dwukrotnie dla Turków oraz dwukrotnie Anelka dla Francuzów. Anelka, co więcej, zaraz po strzeleniu drugiego gola opuścił boisko z powodu czerwonej kartki. W drugim meczu tej grupy Kolumbia po bramkach Angela i Mosquery pokonała Japonię. Następnego dnia bramki Orozco i Gomeza dały Meksykowi zwycięstwo nad Włochami. Brazylia zaś zremisowała z RPA po bramkach Lucio i Surmana. W spotkaniu tym wystąpił Pienaar i zaliczył udany występ. Dzień później Szwecja po dwóch trafieniach Ibrahimovica pokonała Kanadę, Tanzania sensacyjnie bezbramkowo zremisowała z Argentyną, a Wybrzeże Kości Słoniowej po dwóch bramkach Drogby pokonało Belgię. Cały mecz w barwach Tanzanii rozegrał nasz były piłkarz, Anaclet. Następnie Niemcy planowo rozbili Bahrajn 3:0 (Ballack, Podolski, Kuranyi), Stany Zjednoczone w takim samym stosunku pokonały Gwineę, hattrickiem w tym meczu popisał się Johnson. Sensacją zakończył się mecz w grupie E, gdzie Kazachstan bezbramkowo zremisował z Portugalią. Kolejny dzień przyniósł następne niespodzianki. Kuwejt zremisował z Hiszpanią 1:1 po golach Dabisa i Raula. Holandia już zgodnie z planem pokonała Syrię 3:1 (van Nistelrooy, Kuyt, van der Vaart - Hasan), a Słowacja po golach Vittka i Atouby zremisowała z Kamerunem. Dzień później Chile zremisowało 2:2 z Czechami (Pinilla, Pizzarro Sverkos x2), Iran po dramatycznym spotkaniu pokonał Rumunię 2:1 po bramkach Hashemiana i Shojaei oraz honorowym trafieniu Maricy. Anglia zaś tylko zremisowała z Urugwajem, a bramki strzelali Rooney i Chevanton.

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...