Skocz do zawartości

[FM2006] Guys in the red... are fighting for win...


Rekomendowane odpowiedzi

17 bramek w 4 meczach, chyba w tym sezonie nikt Was nie powstrzyma :respekt:

 

Można też spojrzeć z włoskiego punktu widzenia: iiiii coś słabiutko, 5 straconych w 4 meczach, majstra nie będzie. :crazy:

Królem strzelców będzie Webb, czy w końcowej klasyfikacji dostanie w... łeb od Chibueze?

Odnośnik do komentarza

W losowaniu grupy Ligi Mistrzów trafiliśmy naprawdę ciężko. Zagramy z aktualnym obrońcą trofeum – Milanem, a także finalistą tych rozgrywek sprzed roku – Ajaxem. Skład grupy dopełnia Steua Bukareszt. Do rozpoczęcia walki o punkty w Lidze Mistrzów mamy jednak jeszcze nieco czasu. Teraz skupiamy się przede wszystkim na Premiership. Naszym następnym rywalem jest Nottingham Forrest.

 

 

Curtis - Hammani, Wachowiec, Howard, Murphy – Brichkus, Morris, Cornejo, Lauridsen – Webb, Chibueze

 

Początek spotkania zdecydowanie należał do gospodarzy. W 7 minucie doskonała interwencja Curtisa zapobiegła utracie gola przez Scarborough po strzale Valente. Siedem minut potem z kolei akcja moich podopiecznych i strzał Webba obronił świetnie Brinkmann (piłkarz, którego kiedyś sprowadzałem do Mansfield). W 30 minucie kolejne uderzenie Valente świetnie broni Curtis, podobnie rzecz miała miejsce siedem minut potem. Znów strzał Valente i znów górą nasz bramkarz. Pod koniec pierwszej połowy okazje do zdobycia gola miał jeszcze Kelly, strzelając głową po dośrodkowaniu Bakera z rzutu rożnego, ale znów świetnie interweniował Curtis. W drugiej połowie zaczęliśmy grać trochę lepiej. W 53 minucie uciekł obrońcom Chibueze, ale źle przyjął piłkę i ta mu uciekła. Pięć minut potem z rzutu wolnego niecelnie uderzał Morris, a po chwili strzał Webba obronił Brinkmann. W 66 minucie faulowany w szesnastce przez Murphy’ego był Valente, a gola z jedenastu metrów strzelił Palmer. Odpowiedzieliśmy pięć minut później golem Chibueze z dośrodkowania (asysty) Wachowca z lewego skrzydła. W końcówce obie drużyny miały szanse, aby przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę, ale więcej cierpliwości zachowali nasi rywale, którzy w doliczonym czasie gry strzelili drugiego gola. Pierwsza porażka Seadogs stała się faktem.

 

Premiership, 5/38, 28.08.2038

The City Ground, 29571 widzów

[7] Nottingham Forrest – [1] Scarborough, 2:1 (Palmer (k) ’66, CHIBUEZE ’71, Batista ‘90+3)

MoM: Steve Palmer (Nottingham Forrest)

 

 

Debiut w Lidze Mistrzów wypadał na goszczeniu w Anglii piłkarzy Ajaxu. W tym meczu nie mógł zagrać kontuzjowany Murphy, dlatego zastąpił go w pierwszym składzie Vazquez. Oczywiście był to wielki dzień dla wszystkich fanów maleńkiego Scarborough, bowiem to nie tylko debiut w Lidze Mistrzów, ale w europejskich pucharach w ogóle.

 

 

Curtis - Hammani, Wachowiec, Howard, Vazquez – Brichkus, Morris, Cornejo, Lauridsen – Webb, Chibueze

 

Rozpoczęliśmy bardzo aktywnie, stwarzając sobie pierwszą okazję w 9 minucie, ale tej nie wykorzystał Chibueze. W 21 minucie Cornejo uderzał z daleka, ale jego uderzenie znakomicie obronił Rantala, a trzy minuty potem fiński bramkarz gości był górą również w pojedynku z Chibueze w sytuacji sam na sam. Sześć minut potem Nigeryjczyk miał kolejną szansę lecz i tej nie zdołał wykorzystać. Wreszcie w 35 minucie po asyście nigeryjskiego napastnika na listę strzelców wpisał się Lauridsen. Ten gol sprawił, że w drugiej połowie graliśmy spokojniej. W 47 minucie przed szansą na zdobycie bramki stanął Webb, ale znów doskonale bronił Rantala. Sześć minut potem Morris przeprowadził świetną akcję na skrzydle, dośrodkował w pole karne, a akcję celnym strzałem zakończył rezerwowy Mohammed. Po chwili dobiliśmy rywala, kiedy strzał Cornejo dobijał Howard i uczynił to celnie. Jak się jednak okazało, nie był to koniec bramkowych emocji. W końcówce spotkania Cornejo jeszcze podwyższył wynik, wykorzystując rzut karny, podyktowany za faul De Boera na Edwardsie. W ten sposób nasze zwycięstwo stało się jeszcze bardziej przekonywujące.

 

Liga Mistrzów, Grupa B, 1/6, 14.09.2038

McCain Stadium, 13546 widzów

Scarborough – Ajax, 4:0 (LAURIDSEN ’35, MOHAMMED ’53, HOWARD ’55, CORNEJO (k) ‘83)

MoM: Andy Howard (Scarborough)

Odnośnik do komentarza

Za zwycięstwo otrzymaliśmy ponad sześćset tysięcy euro, co na pewno się przyda, ale przede wszystkim pokazaliśmy się z bardzo dobrej strony piłkarskiej europie. Nie jesteśmy już zaściankowym angielskim klubem, ale pokazujemy, że mamy ambicje w tym sezonie powalczyć już o zwycięstwo w całej Lidze Mistrzów. Co prawda ku temu jeszcze bardzo daleka droga, ale start jest wymarzony. Teraz trzeba to przełożyć na kolejne dobre występy w lidze, w szczególności w najbliższym meczu z Crystal Palace.

 

 

Curtis - Hammani, Wachowiec, Howard, Vazquez – Brichkus, Morris, Cornejo, Lauridsen – Webb, Chibueze

 

Nasi rywale nie zamierzali jednak nas się wystraszyć i zaatakowali od pierwszych chwil. W 5 minucie dobrą okazję ku strzeleniu bramki miał Borges, ale minimalnie spudłował. Trzy minuty potem Brichkus odpowiedział strzałem głową po dośrodkowaniu Morrisa. Próba ta również była nieudana. W 22 minucie znakomitą interwencją po strzale Cornejo popisał się Vaughan, a po chwili rywale odpowiedzieli indywidualną akcją Ceballosa, której jednak nie potrafił on celnie zakończyć. Wreszcie w 30 minucie akcja dwójki napastników zakończyła się sukcesem i do siatki trafił Webb. Minutę potem doskonałej szansy nie wykorzystał Chibueze. Na drodze do zdobycia gola stanął dobrze dysponowany Vaughan. W 41 minucie nie potrafił on jednak zapobiec utracie drugiego gola, którego strzelił ponownie Webb. Wydawało się, że już w pełni kontrolujemy mecz, ale na początku drugiej połowy gola strzelił Ceballos, co sprawiało, że jeszcze musieliśmy grać na maksymalnej koncentracji. W 60 minucie po dośrodkowaniu Morrisa z rzutu rożnego uderzał Howard, nieznacznie obok bramki, a po chwili akcję rezerwowego Edwardsa zmarnował Chibueze. W 66 minucie kolejny strzał nigeryjskiego napastnika obronił Vaughan, a pięć minut potem okazji do wyrównania nie wykorzystał Ceballos, co po chwili się zemściło, gdy Chibueze wreszcie strzelił gola. To trafienie odebrało rywalom ochotę do dalszej gry i nie wzbudziła w gospodarzach determinacji nawet czerwona kartka dla Edwardsa. Spokojnie dowieźliśmy zwycięstwo do końca.

 

Premiership, 6/38, 18.09.2038

Selhurst Park, 25521 widzów

[17] Crystal Palace – [2] Scarborough, 1:3 (WEBB ’30, WEBB ’41, Ceballos ’49, CHIBUEZE ‘74)

MoM: Craig Webb (Scarborough)

 

 

Poznaliśmy naszego rywala w III rundzie Pucharu Ligi. Zmierzymy się na tym etapie z drużyną, którą właśnie ograliśmy w lidze, czyli Crystal Palace. Tymczasem naszym kolejnym rywalem na drodze do zdobycia mistrzostwa Anglii staje jeden z najpoważniejszych rywali, londyńska Chelsea. Czy skończy tak samo jak jej rywal zza miedzy, Arsenal?

 

 

Curtis - Hammani, Wachowiec, Howard, Vazquez – Brichkus, Morris, Cornejo, Lauridsen – Webb, Chibueze

 

Zagraliśmy fenomenalne dziesięć minut na początku. Rywal chyba nie przypuszczał, że tak odważnie zaatakujemy od pierwszych minut i dlatego po dziesięciu minutach prowadziliśmy już dwoma golami. Najpierw bramkarza gości pokonał Chibueze, a po chwili również drugi z napastników – Webb. W 15 minucie szansę na podwyższenie prowadzenia miał jeszcze Lauridsen, ale Burns obronił jego strzał. Pięć minut potem po raz kolejny górą w duńsko-angielskim pojedynku był bramkarz gości. W 26 minucie groźnie szarżował na naszą bramkę Babayro, ale w porę z interwencją zdążył Hammani. Po chwili odpowiedzieliśmy szybkim atakiem, którego jednak nie potrafił celnie zakończyć Webb. Niestety rywale zemścili tą niewykorzystaną sytuację i po chwili Babayaro strzelił gola kontaktowego. W 30 minucie Chibueze powinien był podwyższyć nasze prowadzenie, ale w sobie tylko wiadomy sposób zaprzepaścił szansę. Pięć minut później ponownie niecelnie uderzał Nigeryjczyk. Zaraz na początku drugiej połowy rywale zaś doprowadzili do remisu, kiedy bramkę strzelił najlepszy napastnik Londyńczyków, Cap. W 67 minucie po akcji Morrisa na skrzydle piłka trafiła pod nogi Brichkusa, a ten oddał strzał, nieznacznie obok bramki. W doliczonym czasie gry szansę na zapewnienie nam zwycięstwa zmarnował Cornejo, który na nodze miał, używając siatkarskiej terminologii, piłkę meczową. Tym samym mecz zakończył się remisem.

 

Premiership, 7/38, 25.09.2038

McCain Stadium, 13520 widzów

[3] Scarborough – [1] Chelsea, 2:2 (CHIBUEZE ‘5, WEBB ‘9, Babayaro ’28, Cap ’47)

MoM: Ikechukwu Chibueze (Scarborough)

Odnośnik do komentarza

W drugim meczu fazy grupowej Ligi Mistrzów, czekało nas teoretycznie najtrudniejsze zadanie. Jechaliśmy bowiem do paszczy lwa, na San Siro, by zmierzyć się z Milanem. W składzie na to spotkanie zaszła jedna zmiana. W miejsce niekoniecznie dobrze spisującego się Vazqueza pojawił się powracający po kontuzji Murphy.

 

 

Curtis - Hammani, Wachowiec, Howard, Murphy – Brichkus, Morris, Cornejo, Lauridsen – Webb, Chibueze

 

Od początku meczu staraliśmy się narzucić Włochom nasz styl gry i to się udawało. W 3 minucie bliski pokonania bramkarza Milanu był Chibueze, a dopiero w 16 minucie do interwencji po dośrodkowaniu Marongiu zmuszony został Curtis. W 22 minucie znakomicie strzał szczupakiem Fabbriego wybronił Curtis, podobnie jak uderzenie tego samego piłkarza dwie minuty później. W 25 minucie górą był bramkarz gospodarzy, broniąc strzał Chibueze. Przed przerwą jeszcze bramkową okazję miał Brichkus, który chciał indywidualnie zakończyć swoją akcję na prawym skrzydle, ale niestety nie potrafił celnie przymierzyć. W drugiej połowie obraz gry nie uległ zmianie. W 46 minucie Curtis świetnie obronił strzał Laranjo, a jedenaście minut potem uderzenie Lauridsena obronił Marchesini. W 74 minucie jeszcze jedną szansę miał Chibueze lecz znów góra był bramkarz gospodarzy. Gdy już wydawało się, że mecz zakończy się bezbramkowym remisem, w ostatniej akcji meczu udało nam się przeprowadzić ją na tyle skutecznie, że Webb zdobył bramkę w ostatniej z doliczonych minut! San Siro zdobyte!

 

Liga Mistrzów, Grupa B, 2/6, 29.09.2038

San Siro, 59954 widzów

[2] Milan – [1] Scarborough, 0:1 (WEBB ‘90+4)

MoM: Craig Webb (Scarborough)

 

 

Przed kolejnym ligowym spotkaniem z Evertonem, którego menedżer został wybrany menedżerem miesiąca września, wydarzyło się sporo ciekawego. Mianowicie pracę straciło dwóch trenerów w utytułowanych klubach – Dickman w Mansfield oraz Guti w Tottenhamie. Nas to jednak mało interesowało. Najważniejsze było wygranie meczu na Goodison Park.

 

 

Curtis - Hammani, Wachowiec, Howard, Murphy – Brichkus, Morris, Cornejo, Lauridsen – Webb, Chibueze

 

Gospodarze rozpoczęli mecz od mocnego uderzenia. W 3 minucie znakomitą szansę na objęcie prowadzenia miał Morris, ale nie potrafił jej wykorzystać, w 19 minucie kontuzji doznał nasz pomocnik, Lauridsen i w jego miejsce na boisku zameldował się Bailey. Ten oto piłkarz zanotował asystę przy bramce, która padła cztery minuty potem, a jej autorem został Cornejo. Po chwili gospodarze mogli błyskawicznie odpowiedzieć strzałem Ferreiry, ale Curtis był na posterunku. W 30 minucie Bailey uruchomił na skrzydle Brichkusa, ten złamał akcję i oddał strzał, niecelny. Dziewięć minut potem kolejną szanse miał litewski skrzydłowy lecz i tym razem nie potrafił celnie uderzyć. W doliczonym czasie pierwszej połowy Chibueze był sam na sam z belgijskim bramkarzem gospodarzy, ale nie potrafił go pokonać. W drugiej połowie nadal atakowaliśmy. W 49 minucie przed kolejną szansą stanął Chibueze, ale uderzał niecelnie. Dwie minuty potem gospodarze odpowiedzieli też nieudanym strzałem Crespo. W 60 minucie Curtis znakomicie obronił strzał Duranda z rzutu wolnego, na co odpowiedzieliśmy nieznacznie chybionym uderzeniem Webba dwie minuty później. Niestety w 74 minucie Richards doprowadził do remisu, wykorzystując fenomenalną indywidualną akcję Yaneza, który sprawił, że Anglik musiał tylko dostawić nogę. Gospodarze poczuli swoją siłę, że jeszcze mogą ten mecz nawet wygrać. Niestety dopięli swego, kiedy w końcówce drugiego gola dla Evertonu strzelił Martin, a my tym samym zapłaciliśmy za koszmarny brak skuteczności.

 

Premiership, 8/38, 03.10.2038

Goodison Park, 40456 widzów

[6] Everton – [3] Scarborough, 2:1 (CORNEJO ’23, Richards ’74, Martin ’86)

MoM: Luis Cornejo (Scarborough)

Odnośnik do komentarza

Ten sam :) Również ten sam, który pod moimi skrzydłami uczył się angielskiego stylu gry w Carlisle w 2008 roku ;)

 

 

Przesunięty został nam kolejny mecz ligowy i dlatego po meczu z Evertonem zagramy od razu mecz w Lidze Mistrzów ze Steauą. Jeśli wygramy, będziemy już o włos od awansu z grupy i wszystko wskazuje na to, że tak faktycznie się stanie. Na to spotkanie wreszcie do składu powraca Youngjohns, który zastąpi Lauridsena.

 

 

Curtis - Hammani, Wachowiec, Howard, Murphy – Brichkus, Morris, Cornejo, Youngjohns – Webb, Chibueze

 

Od samego początku narzuciliśmy rywalowi nasz styl gry i na efekty nie trzeba było długo czekać. W 8 minucie prowadzenie zapewnił nam powracający po kontuzji Youngjohns. Trzy minuty potem szansę na kolejnego gola zmarnował Chibueze, a pięć minut potem po raz pierwszy zaatakowali gospodarze lecz niecelnie uderzał Luca. W 21 minucie z kolei doskonałej okazji nie wykorzystał Brichkus, który uderzał z daleka. Cztery minuty potem po akcji Wachowca lewym skrzydłem szansę miał kończący akcję strzałem głową Chibueze. W 30 minucie mocno, ale niecelnie uderzał Cornejo, na co rywale odpowiedzieli też niecelnym strzałem Lungu. W 42 minucie jeszcze jedną okazję stworzyli gracze Scarborough, ale tej nie wykorzystał Webb. Po chwili bardzo mocno strzelał Morris, ale trafił w poprzeczkę. W drugiej połowie należało strzelić kolejne gole, aby to zwycięstwo nam się nie wymsknęło. W 48 minucie Pitrescu fenomenalnie obronił strzal Chibueze, ale cztery minuty potem wobec kolejnej akcji nigeryjskiego napastnika był już bezradny. Trzy minuty potem po akcji Cornejo Chibueze strzelił kolejnego gola i to dało nam już sporo spokoju. W 60 minucie szansy na gola kontaktowego nie wykorzystał Suciu, który niecelnie uderzał z rzutu wolnego. Cztery minuty potem mocno podkręcony strzał Cornejo świetnie obronił Pitrescu, podobnie jak cztery minuty potem gdy znów wygrał pojedynek z Chilijczykiem. Po chwili rywale sami odebrali sobie szansę by powalczyć choćby o jednego gola, gdy w wyrazie frustracji Popescu uderzył Wachowca, za co obejrzał czerwoną kartkę. Ostatecznie wynik ustalił w 87 minucie rezerwowy Rodriguez, dla którego był to tym samym pierwszy gol w oficjalnym meczu w barwach Scarborough.

 

Liga Mistrzów, Grupa B, 3/6, 20.10.2038

Steaua, Bukareszt, 15710 widzów

Steaua Bukareszt – Scarborough, 0:4 (YOUNGJOHNS ‘8, CHIBUEZE ’52, CHIBUEZE ’55, RODRIGUEZ ’87)

MoM: Luis Cornejo (Scarborough)

 

 

W następnym meczu ligowym, który następował cztery dni po zwycięstwie w Bukareszcie, podejmowaliśmy Tottenham. Drużyna ta nijak nie przypomina tej, która dominowała na boiskach angielskich przez blisko dwie dekady. Obecnie broni się przed spadkiem i na pewno zrobimy wszystko, aby to zadanie jeszcze bardziej Kogutom utrudnić.

 

 

Curtis - Hammani, Wachowiec, Howard, Murphy – Brichkus, Morris, Cornejo, Youngjohns – Webb, Chibueze

 

Na pierwszą groźną akcję kibice musieli czekać blisko kwadrans. W 14 minucie mocno z daleka uderzał Youngjohns, ale tym razem w przeciwieństwie do poprzedniego spotkania, nie otworzył wyniku. Siedem minut potem to gospodarze wyszli na prowadzenie, kiedy akcję Langego celnym strzałem zakończył Mendez. Pięć minut potem okazji do wyrównania nie wykorzystał, zastępujący powołanego na mecze reprezentacji Webba, Rodriguez, ale w 29 minucie po akcji Peruwiańczyka na listę strzelców wpisał się Chibueze. W 36 minucie w sytuacji sam na sam z bramkarzem znalazł się Morris, ale nasz skrzydłowy nie wiedzieć czemu, strzelił obok bramki. W 42 minucie doskonale strzał Knighta obronił Curtis, a po chwili to bramkarz gospodarzy popisał się znakomitą interwencją po strzale Chibueze. W drugiej połowie zaczęliśmy od szansy, której nie wykorzystał w 53 minucie rezerwowy Moreno. W 63 minucie jego kolejny strzał znów obronił Giannini i tak samo było sześć minut później. W 77 minucie o swoich umiejętnościach przypomniał Curtis, który fenomenalnie obronił strzał Langego z rzutu wolnego. Jeszcze w końcówce okazje do zdobycia bramki miał Brichkus, ale znów doskonale bronił Giannini. Ostatecznie mecz zakończył się remisem.

 

Premiership, 9/38, 24.10.2038

White Hart Lane, 36234 widzów

[18] Tottenham – [7] Scarborough, 1:1 (Mendez ’21, CHIBUEZE ’29)

MoM: Luca Giannini (Tottenham)

Odnośnik do komentarza

Wreszcie pod koniec października rozpoczynaliśmy boje w krajowych pucharach. Zgodnie z kalendarzem, najpierw przypadały rozgrywki Pucharu Ligi, w którym w III rundzie mieliśmy zmierzyć się z Crystal Palace. Zgodnie też ze swoją metodyką szkoleniową, na ten mecz wystawiłem rezerwowy skład, zachowując graczy lepszych na rezerwie.

 

 

Sanchez – Magnusson, Simpson, Cevallos, Morgan – Ebentsi, Martinez, Bosković, Edwards – Rodriguez, Moreno

 

Goście zauważyli, że grają gracze rezerwowi i wyczuli w tym swoją szanse, dlatego groźnie zaatakowali od samego początku. W 7 minucie niecelnie uderzał Baker, a dwanaście minut potem strzał byłego kolegi z drużyny, Bella, obronił Sanchez. W 28 minucie uderzał Borges, ale bardzo niecelnie. Po chwili jednak goście dość niespodziewanie objęli prowadzenie, kiedy bramkę strzelił Maggi. Natychmiast ruszyliśmy do odrabiania strat. Już minute potem okazję zmarnował Rodriguez, na co rywale odpowiedzieli też niecelnym strzałem Borgesa. Na początku drugiej połowy pojawili się gracze pierwszego składu: Chibueze, Morris oraz Marshall, ale bramkę w 47 minucie strzelił Rodriguez .w 50 minucie okazji, by dać nam prowadzenie nie wykorzystał Ebentsi, a siedem minut potem niecelnie uderzał Martinez. W 63 minucie, widząc wysuniętego bramkarza gości, Edwards zdecydował się na lob z połowy boiska, ale piłka poszybowała ponad poprzeczka. W 72 minucie Vaughan fenomenalnie obronił strzał Chibueze, a siedem minut potem nie dał się też zaskoczyć po uderzeniu Marshalla w wyniku krótkiego rozegrania rzutu rożnego. W końcówce przeprowadziliśmy wiele ataków, ale nie zakończyły się one powodzeniem, dlatego konieczna była dogrywka. W jej pierwszej połowie poza próbą Ebentsiego i Chirico, nic ciekawego się nie wydarzyło. W drugiej połowie dogrywki również żadna ze stron nie przeważyła szali na swoją korzyść. Konieczne były rzuty karne. Po dwóch seriach wciąż było 0-0, ale wtedy goście wyszli na prowadzenie, gdy na pudło Morgana Bell odpowiedział celnym strzałem. Na szczęście potem dwa razy celnie strzelali moi podopieczni, czego nie można powiedzieć o piłkarzach Crystal Palace i dzięki temu awansowaliśmy do kolejnej rundy.

 

Carling Cup, III runda, 27.10.2038

McCain Stadium, 2279 widzów

[P] Scarborough – [P] Crystal Palace, 1:1, k. 2-1 (Maggi ’29, RODRIGUEZ ‘47)

MoM: Luca Tancredi (Crystal Palace)

 

 

Ostatnim meczem w październiku było ligowe starcie z Ipswich, które jak na razie radzi sobie mocno średnio i znajduje się w strefie spadkowej. My jednak nie możemy rywala zlekceważyć, bo wtedy może nam zabraknąć sposobów na jego pokonanie. Oczywiście na to spotkanie do składu powracają czołowi gracze.

 

 

Curtis - Hammani, Wachowiec, Howard, Murphy – Brichkus, Morris, Cornejo, Youngjohns – Rodriguez, Chibueze

 

W tym meczu należało od samego początku pokazać rywalom, że interesuje nas tylko zwycięstwo i tak rzeczywiście było. W 6 minucie Payne obronił pierwszy strzał Chibueze, a trzy minuty potem poradził sobie też z uderzeniem Rodrigueza. W 17 minucie po akcji Dalipiego przed szansą na gola dla gości stanął Gomez, ale po chwili to gospodarze objęli prowadzenie, kiedy bramkę strzelił Chibueze z asysty Cornejo. W 23 minucie szansę miał Rodriguez, ale nawet jakby trafił, sędzia by tej bramki nie uznał, bo Peruwiańczyk pomagał sobie ręką przy opanowaniu piłki. Siedem minut potem doskonałej okazji do remisu nie wykorzystał Losman, ale znakomicie obronił jego strzał Curtis. Trzy minuty potem mocno i niecelnie z daleka uderzał Youngjohns, a pięć minut potem strzał Cornejo z rzutu karnego niespodziewanie obronił Payne. W 41 minucie kolejną szansę miał Chibueze, ale i tym razem gola nie strzelił. W drugiej połowie na początku szansę miał Cornejo, gdy uderzał w 57 minucie, minimalnie niecelnie. W 65 minucie świetnie strzał Pierottiego obronił Curtis, a dziesięć minut potem swoją pierwszą okazję w meczu miał rezerwowy Moreno. Po chwili Kolumbijczyk wpisał się na listę strzelców, wykorzystując drugi rzut karny, podyktowany w tym spotkaniu. W 80 minucie dobrej szansy na gola kontaktowego nie wykorzystał Morgan i siedem minut potem jeszcze raz się nie popisał. Tym samym mogliśmy świętować zwycięstwo.

 

Premiership, 10/38, 30.10.2038

McCain Stadium, 13545 widzów

[7] Scarborough – [19] Ipswich, 2:0 (CHIBUEZE ’16, MORENO (k) ’77)

MoM: Ikechukwu Chibueze (Scarborough)

Odnośnik do komentarza

W najbliższym meczu w Lidze Mistrzów powinniśmy sobie już zapewnić awans do kolejnej fazy. Gramy bowiem drugi mecz ze Steauą, tym razem przed własną publicznością i raczej trudno uwierzyć, że rywal będzie w stanie nam sprostać. Do składu powrócił już z meczów eliminacyjnych do Mistrzostw Świata Webb, ale w meczu przeciwko Rumunom nie zagra. Dostał wolne.

 

 

Curtis - Hammani, Wachowiec, Howard, Murphy – Brichkus, Morris, Cornejo, Youngjohns – Rodriguez, Chibueze

 

Trudno było oczekiwać, że Steaua będzie tutaj dyktować warunki, ale co ciekawe, to rywale mieli pierwsi swoją szansę do zdobycia gola, ale w 7 minucie niecelnie uderzał Popescu. W 13 minucie już jednak prowadziliśmy, kiedy bramkę strzelił Rodriguez z podania Cornejo, a siedem minut potem Peruwiańczyk po raz drugi wpisał się na listę strzelców. Niemal natychmiast szansy na kolejnego gola nie wykorzystał Chibueze, który trafił tylko w boczną siatkę. W 27 minucie padł kolejny gol. Strzelił go Cornejo, który dobijał rzut karny, który sam wykonywał. Cztery minuty potem po akcji Morrisa na skrzydle piłka trafiła do Chibueze, a Nigeryjczyk to wykorzystał i strzelił kolejnego gola. Jeszcze przed przerwą doskonałej okazji na kolejnego gola nie wykorzystał Rodriguez, ale i tak graliśmy bardzo dobrze. W drugiej połowie na boisku pojawili się Moreno, Marshall i Bailey, ale podopiecznym już nie chciało się biegać i strzelać kolejnych bramek. W 53 minucie Pitrescu obronił niegroźne uderzenie Chibueze, a osiem minut później poradził sobie ze strzalem Morrisa z rzutu wolnego. W końcówce goście stworzyli sobie szansę na gola honorowego, ale Munteanu nie potrafił pokonać Curtisa.

 

Liga Mistrzów, Grupa B, 4/6, 02.11.2038

McCain Stadium, 8304 widzów

Scarborough – Steaua Bukareszt, 4:0 (RODRIGUEZ ’13, RODRIGUEZ ’20, CORNEJO ’27, CHIBUEZE ‘31)

MoM: Joe Morris (Scarborough)

 

 

Pomimo zwycięstwa, nie zapewniliśmy sobie jeszcze automatycznego awansu do kolejnej rundy, bowiem po czterech meczach zarówno drugi Milan, jak i trzeci Ajax mają po sześć punktów i teoretycznie, to ta dwójka może awansować dalej, chociaż w Scarborough nikt takiego scenariusza nie bierze pod uwagę. Tymczasem w Premiership podejmowaliśmy teraz na Pride Park Derby.

 

 

Curtis - Hammani, Wachowiec, Howard, Murphy – Brichkus, Morris, Cornejo, Youngjohns – Rodriguez, Chibueze

 

Mogliśmy objąć prowadzenie w 10 minucie spotkania, kiedy mocno uderzał Cornejo, ale doskonałą interwencją popisał się Andrews. Dwie minuty potem bramkę powinien był strzelić Brichkus, ale nie wiedzieć czemu, spudłował w tak dogodnej sytuacji. Wreszcie po trzech minutach objęliśmy prowadzenie, kiedy gola strzelił niezawodny Chibueze. W 21 minucie akcję indywidualną strzałem zakańczał Hunter, ale doskonałą interwencją popisał się Curtis. Siedem minut potem gospodarze jednak potrafili wyrównać, kiedy bramkę strzelił Orlandi. Jeszcze przed przerwą gospodarze wyszli na prowadzenie, kiedy akcję kapitalnym strzałem zakończył Smith. Mimo lepszej gry, do przerwy przegrywaliśmy. W drugiej połowie wcale nie grało nam się łatwiej. Rywal bynajmniej cofnął się do obrony. Nadal atakował. W 49 minucie Curtis obronił strzał Campagny, a w 54 minucie poradził sobie z uderzeniem Kelly’ego. W 69 minucie rezerwowy Moreno stanął przed szansą na wyrównanie stanu meczu, ale nie udało mu się tej akcji zamienić na gola. Pięć minut potem ten sam piłkarz miał jeszcze jedną szansę ale i tym razem bramki nie potrafił strzelić. W końcówce jeszcze jedną szansę miał Cornejo lecz i on nie potrafił nam zapewnić choćby punktu.

 

Premiership, 11/38, 06.11.2038

Pride Park, 29864 widzów

[13] Derby – [6] Scarborough, 2:1 (CHIBUEZE ’15, Orlandi ’28, Smith ‘40)

MoM: Kevin Smith (Derby County)

Odnośnik do komentarza

Dobrze, że po tej porażce mieliśmy dwa tygodnie wolnego. W tym czasie rozgrywane były mecze reprezentacji narodowych. Warto odnotować dobry występ Webba, który strzelił bramkę, podobnie jak Moreno. Dobry mecz zagrał też Vazquez. W dorosłych reprezentacjach swoich krajów zadebiutowali też nastoletni Anderson i Henriksson. To wszystko jednak nie miało dużego znaczenia. Zaraz po powrocie piłkarzy z tych wojaży rozpoczęliśmy przygotowania do meczu ligowego z Mansfield.

 

 

Curtis - Hammani, Wachowiec, Howard, Murphy – Brichkus, Morris, Cornejo, Youngjohns – Rodriguez, Webb

 

Od początku meczu narzuciliśmy rywalom nasz styl gry i zmusiliśmy ich do defensywy. W 5 minucie Silva obronił znakomicie strzał Brichkusa, który w domyśle Litwina miał być chyba dośrodkowaniem. W 18 minucie po akcji lewym skrzydłem w pole karne dośrodkował Morris, tu do piłki wyskoczył Youngjohns, ale nie potrafił celnie uderzyć. Już minutę potem po akcji Wachowca dobrą szansę miał Webb, ale nie potrafił jej wykorzystać. W 22 minucie goście odpowiedzieli zakończonym strzałem Loriniego, który obronił Curtis. Sześć minut potem akcję w trójkącie Keogh-Henning-Blanco wykańczał ten ostatni lecz uczył to bardzo niecelnie. W 32 minucie znakomitą interwencją po strzale Jonesa popisał się z kolei Curtis. Sześć minut potem padł wreszcie gol dla gospodarzy, a strzelił go Rodriguez, dobijając strzał Webba. Niestety jeszcze przed przerwą do remisu doprowadził Keogh. W drugiej połowie nadal atakowaliśmy. W 50 minucie groźnie uderzał Webb, ale dobrze interweniował Silva. Dziewięć minut potem Webb zabrał piłkę Williamsowi, popędził na bramkę i oddał strzał, nieznacznie niecelny. Dwie minuty potem Howard uderzał głową po dośrodkowaniu Cornejo z rzutu rożnego. Silva znów złapał piłkę. W 65 minucie przed kolejną szansą stanął Rodriguez lecz uderzył niecelnie. Osiem minut potem swoją okazję bramkową miał nawet Wachowiec, który kończył strzałem głową akcję Morrisa. Znów bez efektu. W doliczonym czasie jeszcze raz próbował Wachowiec. Nic jednak nie dało się zrobić. Mecz zakończył się remisem przy statystysce strzałów: 27/13 – 5/3.

 

Premiership, 12/38, 20.11.2038

McCain Stadium, 13524 widzów

[6] Scarborough – [11] Mansfield, 1:1 (RODRIGUEZ ’38, Keogh ’42)

MoM: Luciano de Silva (Mansfield)

 

 

Mimo remisu zachowaliśmy szóstą pozycję, ale trzeba pamiętać, że mamy dwa mecze zaległe w stosunku do czołówki ligowej, dlatego nie ma się co jeszcze przejmować niską pozycją ligową. Tymczasem w najbliższym meczu ligowym mieliśmy sobie zapewnić już nawet matematycznie awans do 1/8 finału Ligi Mistrzów. Do tego potrzebowaliśmy co najmniej jednego punktu z Amsterdamu.

 

 

Curtis - Hammani, Wachowiec, Howard, Murphy – Brichkus, Morris, Cornejo, Youngjohns – Rodriguez, Webb

 

Nasi rywale od pierwszych minut rzucili się do ataków, aby zachować szanse na awans do kolejnej rundy. W 8 minucie groźnie uderzał Meijer po akcji Jacobsa, ale na nasze szczęście, próba była minimalnie chybiona. Dwie minuty potem Stam znakomicie obronił najpierw strzał Webba, a potem również dobitkę Rodrigueza. W 19 minucie akcję skrzydłową przeprowadził Peruwiańczyk, dośrodkował na głowę Webba, ale strzał australijskiego napastnika był niecelny. Czternaście minut potem znów okazje miał Webb lecz tym razem jego uderzenie znakomicie ponownie obronił Stam. Wreszcie w 39 minucie Webb strzelił gola i dał nam prowadzenie. Mogliśmy je, podobnie jak w minionym spotkaniu, szybko stracić, ale na szczęście Meijer tego dnia miał rozregulowany celownik i spudłował w 44 minucie. W drugiej połowie początkowo trudno było o udane akcje. Wreszcie w 60 minucie z rzutu wolnego uderzał Jacobs. Piłka jeszcze odbiła się od Murphy’ego i spokojnie złapał ją Curtis. Cztery minuty potem rykoszet, tym razem od Wachowca, sprawił, że nasz bramkarz nie mógł skutecznie interweniować po strzale Jagera. W 70 minucie moglismy już nawet przegrywać, ale znakomitą interwencją po uderzeniu van der Meulena wykazał się Curtis. My również mieliśmy jeszcze swoje szanse na wygranie tego meczu. Najlepszej w 85 minucie nie wykorzystał wprowadzony na boisko w przerwie Mohammed. Powinien był trafić. Na szczęście nie ma to już takiego znaczenia. Remisujemy i pewne jest, że awansujemy!

 

Liga Mistrzów, Grupa B, 5/6, 24.11.2038

Amsterdam ArenA, 49699 widzów

Ajax – Scarborough, 1:1 (WEBB ’39, Jager ’64)

MoM: Craig Webb (Scarborough)

Odnośnik do komentarza

Ten remis nie tylko sprawił, że awansowaliśmy do następnej fazy, ale też pewnym jest już, że awansujemy z pierwszego miejsca, bowiem przed ostatnim spotkaniem, mamy nad Milanem cztery punkty przewagi. Teraz już jednak koncentrujemy się tylko na meczu ligowym. Naszym następnym rywalem jest Carlisle, które po słabym początku teraz się odnalazło i wszystko wskazuje na to, że ekipa z Brunton Park będzie walczyć o Ligę Mistrzów w tym sezonie.

 

 

Curtis - Hammani, Wachowiec, Howard, Murphy – Brichkus, Morris, Cornejo, Youngjohns – Rodriguez, Webb

 

Pierwsze chwile tego meczu zdecydowanie należały do naszych rywali. W 2 minucie groźnie na naszą bramkę uderzał Bocciarelli, ale Curtis świetnie obronił to uderzenie. W 12 minucie po akcji Rodriguesa piłka trafiła do innego z Portugalczyków – Perreiry, ale i on nie potrafił pokonać naszego bramkarza. W 22 minucie wreszcie przeprowadziliśmy pierwszą groźniejszą akcję, ale tym razem to Webb popisał się nieskutecznością. Cztery minuty potem następną szansę na zdobycie gola miał Rodrigues, ale i tym razem świetnie interweniował nasz golkiper. W 30 minucie już jednak nic nie mógł zrobić. Howard sfaulował w szesnastce Perreirę i sam poszkodowany zamienił rzut karny na gola. Trzy minuty potem szansy na wyrównanie nie wykorzystał Cornejo. Jego strzał obronił Bock. W 42 minucie jeszcze jedną okazję do zdobycia gola miał Rodrigues, ale i tej nie potrafił zamienić na trafienie. W drugiej połowie musieliśmy zagrać odważniej, jeśli chcieliśmy tu wywalczyć jakieś punkty. W 47 minucie strzał Cornejo z rzutu wolnego obronił Bock. Niemiecki bramkarz gości spisał się też dobrze pięć minut potem broniąc strzał Brichkusa. W 54 minucie kontratak gości niecelnym uderzeniem zakończył Perez, a dziesięć minut potem jego los podzielił Perreira. Wreszcie w 66 minucie udało nam się doprowadzić do remisu. Dośrodkowanie Hammaniego na bramkę zamienił wprowadzony po przerwie Bailey, dla którego to pierwsze trafienie w Scarborough. W 82 minucie po akcji Cornejo i Rodrigueza byliśmy o włos od zdobycia zwycięskiego gola, ale ten nie padł i ostatecznie mecz zakonczył się remisem.

 

Premiership, 13/38, 27.11.2038

McCain Stadium, 13516 widzów

[6] Scarborough – [3] Carlisle, 1:1 (Perreira (k) ’30, BAILEY ‘66)

MoM: Joe Morris (Scarborough)

 

 

Dobrze, że po tym meczu mieliśmy trochę odpoczynku od spotkań ligowych, bo wyraźnie mamy spadek formy. Teraz czekał nas bowiem mecz w IV rundzie Pucharu Ligi, w której mierzymy się z Manchesterem City. Też będzie ciężko o awans, skoro gramy rezerwowym składem, ale niech ci młodzi, rzadziej wykorzystywani, też nabierają doświadczenia.

 

 

Sanchez – Magnusson, Simpson, Cevallos, Morgan – Ebentsi, Martinez, Bosković, Lauridsen – Rodriguez, Mohammed

 

Nasi rywale, widząc, że lekceważymy puchar, wystawiając rezerwowy skład, starali się to szybko wykorzystać. W 7 minucie bliski zdobycia gola był Vinciguerra, ale jego strzał obronił Sanchez. Cztery minuty potem odpowiedzieliśmy uderzeniem Ebentsiego, po którym piłka na nasze nieszczęście uderzyła w poprzeczkę. W 19 minucie Cevallos bezmyślnie sfaulował brutalnie Lozano, za co sędzia pokazał mu czerwoną kartkę i od tej pory graliśmy w osłabieniu. Natychmiast wyrównałem liczbę obrońców, wprowadzając za Mohammeda Marshalla, ale po chwili to inny Marshall, napastnik gości, był o włos od zdobycia bramki. Na szczęście spudłował. W 30 minucie doskonałą szanse, by rywalom dać prowadzenie, zmarnował Vinciguerra, co pięć minut potem się zemściło, kiedy gola strzelił Ebentsi, wykańczając dośrodkowanie Simpsona z rzutu wolnego. Dwie minuty potem głębokie dośrodkowanie Simpsona o mało co nie zakończyło się kolejnym golem dla gospodarzy. W drugiej połowie na jej początku znów zaatakowali nasi goście. W 47 minucie uderzał Gibson lecz świetnie bronił Sanchez. Po chwili pierwszą szanse od wejścia na boisko miał Brard lecz i on nie mógł trafić. Trzy minuty potem los tego napastnika podzielił również Lozano, a my powoli zaczynaliśmy się rozkręcać. W 70 minucie padł drugi gol dla Scarborough, a jego strzelcem został Rodriguez, który wykorzystał dośrodkowanie Martineza. Sześć minut potem Rodriguez po raz drugi wpisał się na listę strzelców, już zupełnie odbierając rywalom ochotę do walki. Dzieła zniszczenia dopełnił w 81 minucie Lauridsen, strzelając gola głową po dośrodkowaniu Martineza z rzutu wolnego.

 

Carling Cup IV runda, 01.12.2038

McCain Stadium, 10346 widzów

[P] Scarborough – [P] Manchester City, 4:0 (EBENTSI ’35, RODRIGUEZ ’70, RODRIGUEZ ’76, LAURIDSEN ‘81)

MoM: Juan Carlos Rodriguez (Scarborough)

Odnośnik do komentarza

Tak efektownego lania, jakie sprawiliśmy rywalom z Manchesteru chyba nikt się nie spodziewał jeśli weźmiemy pod uwagę naszą ostatnią dyspozycję. W następnej rundzie Pucharu Ligi, która już będzie ćwierćfinałem, zmierzymy się z Ipswich. Tymczasem tamtą dobrą dyspozycję fajne by było teraz przełożyć na mecz z Newcastle w lidze i powalczyć o trzy punkty.

 

 

Curtis - Hammani, Wachowiec, Howard, Murphy – Brichkus, Morris, Cornejo, Youngjohns – Rodriguez, Webb

 

Nasi rywale wiedzieli, że ostatnio, nie licząc tego wyskoku w Pucharze Ligi, jesteśmy w słabej formie i powinni to wykorzystać. W 4 minucie groźnie, ale niecelnie na naszą bramkę po raz pierwszy uderzał Jung-Kyoo, ale pięć minut potem to my objęliśmy prowadzenie, kiedy na listę strzelców wpisał się Webb i tym samym ku zaskoczeniu zgromadzonych fanów otworzył wynik meczu. W 22 minucie Koreańczyk w drużynie gospodarzy doprowadził jednak do remisu, popisując się doskonałą akcją indywidualną. Siedem minut potem uderzenie Webba obronił Promes, jego niedawny kolega z drużyny. W 33 minucie z kolei poradził on sobie z uderzeniem Cornejo, a trzy minuty później niecelnie uderzał Webb. Więcej ciekawego w tej odsłonie się nie wydarzyło. W drugiej połowie gospodarze znów zaatakowali. Szansę na zdobycie bramki zaraz po przerwie zmarnował wprowadzony na boisko Turkcu. W 67 minucie ponownie doskonałą interwencją popisał się Promes, broniąc tym razem strzał Cornejo z rzutu wolnego. Po chwili frajersko straciliśmy gola w szybkim kontrataku. Strzelcem bramki został Mach. Na szczęście po chwili równie frajersko bramkę stracili gospodarze, kiedy udało się trafić Rodriguezowi. Końcówka meczu była bardzo emocjonująca, obie druzyny miały swoje szanse na zdobycie zwycięskiego gola. W Srokach brylował nieskutecznością McMahon, a nam brakowało cierpliwości w rozgrywaniu akcji, toteż mecz zakończył się kolejnym remisem.

 

Premiership, 14/38, 04.12.2038

St. James’ Park, 52352 widzów

[5] Newcastle – [7] Scarborough, 2:2 (WEBB ‘9, Jung-Kyoo ’22, Mach ’69, RODRIGUEZ ‘79)

MoM: Craig Webb (Scarborough)

 

 

Poznaliśmy po meczu naszego rywala w III rundzie Pucharu Anglii, od której zaczniemy walkę na tym froncie. Będzie nim grające w Championship West Bromwich Albion. Tymczasem już teraz kończyliśmy rozgrywki grupowe Ligi Mistrzów meczem z Milanem. Należało w dobrym stylu pożegnać się z europejskimi pucharami w tym roku przed zgromadzoną na McCain publicznością.

 

 

Curtis - Hammani, Wachowiec, Vazquez, Murphy – Brichkus, Morris, Lauridsen, Youngjohns – Mohammed, Webb

 

Milan cały czas walczył o awans z Ajaxem, więc goście z Włoch musieli tu u nas wygrać, aby awansować, ale my sobie nic z tego nie robiliśmy. W 4 minucie jednak Marongiu miał pierwszą okazję do zdobycia gola, której jednak nie wykorzystał. W 10 minucie już jednak gracze Scarborough objęli prowadzenie, a bramkę bezpośrednio z rzutu wolnego strzelił Webb. Dziewiętnaście minut potem Curtis obronił świetnie strzał Laranjo, który próbował zaskoczyć naszego bramkarza uderzeniem z rzutu wolnego. Po chwili niepewna interwencja Curtisa sprawiła, że przed szansą na wyrównanie stanął Marongiu i tej okazji nie zmarnował. Goście z remisu cieszyli się jednak tylko dziesięć minut. Tyle bowiem czasu potrzebował Webb, żeby ponownie dać nam prowadzenie. W drugiej połowie bardzo szybko kolejnego gola strzelił Lauridsen, a to zwiastowało poważne strzelanie na McCain tego wieczora. Kibice faktycznie doczekali się w drugiej połowie goleady. W 54 minucie podanie Youngjohnsa trafiło do Mohammeda, a Katarczyk zamienił je na gola. Pięć minut potem okazje do zmniejszenia naszego prowadzenia miał Gugliemi, ale uderzył niecelnie. W 63 minucie tymczasem Webb dobijał strzał Mohammeda i tym sposobem skompletował hattricka. Zupełnie rozbici goście już nie byli w stanie nam się w żaden sposób przeciwstawić. W 70 minucie mocno i efektownie z woleja uderzał Youngjohns, ale bardzo niecelnie. Sześć minut potem kolejny strzał Webba tym razem obronił Marchesini, ale w 79 minucie był bez szans, kiedy Murphy strzelił bramkę po podaniu Baileya z rzutu wolnego. W końcówce sobie spokojnie zagraliśmy, nie dopuszczając rywala zbyt blisko, a kwintesencją frustracji rywali była czerwona kartka za uderzenie w twarz dla Guglielmiego w doliczonym czasie gry.

 

Liga Mistrzów, Grupa B, 6/6, 07.12.2038

McCain Stadium, 13520 widzów

Scarborough – Milan, 6:1 (WEBB ’10, Marongiu ’33, WEBB ’43, LAURIDSEN ’50, WEBB ’64, MOHAMMED ’64, MURPHY ‘79)

MoM: Craig Webb (Scarborough)

Odnośnik do komentarza

Tak efektownego rozgromienia, bo tak to trzeba nazwać, Milanu, nikt się nie spodziewał. Tym samym pokazaliśmy po raz kolejny, że na wiosnę trzeba będzie się z nami liczyć. Zaraz po tym meczu jednak musieliśmy się przygotowywać do spotkania ligowego z Queens Park Rangers. Kalendarz w grudniu mamy bardzo napięty i musimy co kilka dni rozgrywać mecze. W składzie jedna zmiana. W miejsce słabiej dysponowanego ostatnio Youngjohnsa wskoczył Lauridsen.

 

 

Curtis - Hammani, Wachowiec, Vazquez, Murphy – Brichkus, Morris, Lauridsen, Cornejo – Mohammed, Webb

 

Pierwszej okazji, co prawda, w 5 minucie Webb nie wykorzystał, ale poprawił się dziewięć minut później, strzelając bramkę i otwierając wynik spotkania. Siedem minut potem Torre próbował chytrym lobem pokonać Curtisa, ale nasz bramkarz zdążył wrócić na linię bramkową i wybić piłkę. W 27 minucie sytuacji sam na sam z bramkarzem nie wykorzystał Mohammed, podobnie spudłował trzy minuty później. W 35 minucie faulowany w szesnastce był Webb. Sędzia wskazał na wapno, a jedenastkę pewnie na gola zamienił Lauridsen. Goście w doliczonym czasie pierwszej połowy strzelili bramkę, kiedy na listę strzelców wpisał się Barnett, wykorzystując podanie Millera, ale szybko wybiliśmy im z głowy kontakt na odległość jednego gola. Jeszcze w tym doliczonym czasie Webb pokonał bramkarza gości po raz drugi i znów prowadziliśmy dwoma golami. W drugiej połowie rywale wiedzieli już chyba, że nie będą tu w stanie powalczyć o punkty, choć nadal próbowali atakować. W 50 minucie groźnie, ale niecelnie uderzał Miller, ale dwie minuty potem ta sytuacja się zemściła, kiedy gola strzelił powracający po kontuzji Chibueze, którego, ze względu na braki w treningach, wystawiłem dopiero od połowy spotkania. W 64 minucie bliski podwyższenia prowadzenia był również wprowadzony w przerwie Bailey, na co rywale odpowiedzieli niecelnym strzałem Machacka cztery minuty potem. W 74 minucie szansy na drugiego gola dla QPR nie wykorzystał Torre, uderzając nieznacznie ponad bramką. W końcowych minutach Webb jeszcze dobił rywala, strzelając piątego gola, a w swojej kartotece kompletując hattrick.

 

Premiership, 15/38, 11.12.2038

McCain Stadium, 13528 widzów

[9] Scarborough – [15] Queens Park Rangers, 5:1 (WEBB ’14, LAURIDSEN (k) ’35, Barnett ‘45+1, WEBB ‘45+3, CHIBUEZE ’52, WEBB ‘89)

MoM: Craig Webb (Scarborough)

 

 

Zwycięstwo pozwoliło nam powrócić na miejsce szóste w ligowej tabeli, chociaż to cały czas nie jest szczyt naszych ambicji. W następnej ligowej kolejce na nasz obiekt przyjeżdżał Manchester United i musimy wygrać z Czerwonymi Diabłami, jeśli nie chcemy za szybko stracić kontaktu z czołówką. Ostatnio nasza forma pozostawia wiele do życzenia, ale zwycięstwo nad Queens Park Rangers zwiastuje być może jej zwyżkę. Niestety kiedy wykurował się Chibueze, to kontuzji doznał Webb.

 

 

Curtis - Hammani, Wachowiec, Vazquez, Murphy – Brichkus, Morris, Lauridsen, Cornejo – Mohammed, Chibueze

 

Mecz zaczęliśmy odważnie. W 3 minucie Murphy podawał do Lauridsena, a ten oddał strzał, nieznacznie chybiony. Dwie minuty potem Townsend wygrał bezpośredni pojedynek z Mohammedem, a w 9 minucie to Curtis popisał się dobrą interwencją po uderzeniu Albertiego. W 16 minucie fenomenalnie strzał Chibueze obronił Townsend, a sześć minut potem po kolejnej akcji, którą kończył strzałem Mohammed, górą był bramkarz gości. W 30 minucie dobrej szansy na zdobycie gola ponownie nie potrafił wykorzystać Alberti, ale my też nie grzeszyliśmy skutecznością, co cztery minuty potem udowodnił Mohammed, znów pudłując w dogodnej sytuacji. W 37 minucie wreszcie padł gol, ale niestety dla Czerwonych Diabłów. Jego strzelcem został Lopez. Natychmiast mieliśmy szansę na wyrównanie, ale tej nie wykorzystał Chibueze. W drugiej połowie nadal dominowaliśmy, ale groźniejsze akcje podbramkowe przeprowadzali goście. W 56 minucie mocny i precyzyjny strzał Matery świetnie obronił Curtis. Czternaście minut potem ponownie niecelnie uderzał Chibueze, który jeszcze chyba nie powrócił do normalnej dyspozycji po kontuzji, nawet pomimo strzelonej ostatnio bramki. W 76 minucie w kuriozalnych okolicznościach straciliśmy drugiego gola, który już zupełnie podciął nam skrzydła. Goście zaś zrozumieli, że dziś nie będziemy w stanie im w żaden sposób zaszkodzić. W doliczonym czasie gry nawet wprowadzony po przerwie rezerwowy Meijer nie potrafił strzelić choćby gola honorowego. Przegraliśmy po bardzo słabym meczu.

 

Premiership, 16/38, 15.12.2038

McCain Stadium, 13522 widzów

[6] Scarborough – [2] Manchester United, 0:2 (Lopez ’37, Riccio ‘76)

MoM: Domenico Alberti (Manchester United)

Odnośnik do komentarza

Tabelka będzie w swoim czasie ;)

 

 

Prawdę mówiąc powoli zaczynam tracić wiarę, czy ta drużyna będzie w stanie powalczyć o Mistrzostwo Premiership w tym sezonie. Wiem, że jeszcze przed nami bardzo dużo kolejek do końca rozgrywek, ale na chwilę obecną w naszej grze nie widzę takiego błysku, jak w zeszłym sezonie. Może to właśnie syndrom drugiego sezonu, a może po prostu czeka mnie tu jeszcze dużo pracy. W następnym meczu ligowym podejmowaliśmy Liverpool.

 

 

Curtis - Hammani, Wachowiec, Vazquez, Murphy – Brichkus, Morris, Lauridsen, Cornejo – Mohammed, Chibueze

 

Rozpoczęło się fatalnie, bowiem już w 11 minucie straciliśmy gola, kiedy to wynik spotkania otworzył Efthymiadis kończąc akcję Vaughana na skrzydle. Siedem minut potem Sabatini zdecydował się na strzał z daleka, ale w porę zdążył go zablokować Cornejo. W 21 minucie znakomicie kolejny strzał greckiego napastnika obronił nasz bramkarz, a trzy minuty potem odpowiedzieliśmy okazją, której nie potrafił zamienić na bramkę Cornejo. Wreszcie w 28 minucie do remisu doprowadził Chibueze, który wykorzystał podanie Mohammeda. Gospodarze jednak niemal natychmiast strzelili kolejnego gola, znów wychodząc na prowadzenie. Strzelił go Blanco w 31 minucie. Niemal natychmiast również i my mieliśmy okazje bramkową, ale Brichkus minimalnie przestrzelił. W 37 minucie z rzutu wolnego uderzał Cornejo, ale jego strzał był bardzo nieudany. Cztery minuty potem z kolei Curtis obronił kolejne uderzenie Efthymiadisa. Przed przerwą okazji do wyrównania jeszcze nie wykorzystał Mohammed. W drugiej połowie na boisku pojawił się Meijer i w 54 minucie to on dał nam wyrównanie. Cztery minuty potem podawał do Lauridsena a ten o mało nie zdobył gola. Piłkę z linii bramkowej wybił Hutchison. W 61 minucie indywidualną akcję przeprowadził Morris i wszystko w niej zrobił super poza wykończeniem. Pięć minut potem szansę na gola dla gospodarzy zmarnował Zanardo, ale gracze Liverpoolu czuli, że odzyskujemy wigor. Wreszcie w 88 minucie przeprowadziliśmy udaną akcję, która dała nam trzeciego gola, który okazał się tym zwycięskim. Doskonale na lewym skrzydle pokazał się Morris, który dośrodkował w pole karne, a tu akcję zakończył celnym uderzeniem Brichkus. Dzięki temu wygraliśmy bardzo ważne ligowe spotkanie.

 

Premiership, 17/38, 18.12.2038

New Anfield, 60691 widzów

[14] Liverpool – [6] Scarborough, 2:3 (Efthymiadis ’11, CHIBUEZE ’28, Blanco ’31, MEIJER ’54, BRICHKUS ‘88)

Egidijus Brichkus (Scarborough)

 

 

Zwycięstwo pozwoliło nam awansować na miejsce numer cztery. Mamy dwa punkty straty do trzeciego Carlisle, ale jeden mecz zaległy w zapasie. Już jest nieco lepiej, ale jeszcze jest co poprawiać w naszej grze. Tymczasem teraz czeka nas mecz w Pucharze Ligi o awans do półfinału z Ipswich.

 

 

Sanchez – Magnusson, Simpson, Cevallos, Morgan – Ebentsi, Martinez, Bosković, Lauridsen – Meijer, Mohammed

 

Bardzo dobrze zaczął się dla nas ten mecz. Strzeliliśmy bowiem gola otwierającego wynik w 8 minucie, a jego autorem został Ebentsi. Trzy minuty potem bliski zdobycia kolejnego gola był Bosković, ale minimalnie spudłował. Siedem minut później doskonałą interwencją po uderzeniu Edu popisał się Sanchez, a w 21 minucie gola numer dwa strzelił Mohammed, wykorzystując podanie od Meijera, który czuje się coraz pewniej w drużynie. W 35 minucie mocno z daleka uderzał Cevallos, ale doskonale interweniował Payne. Sześć minut potem znów dobra interwencją popisał się bramkarz gości, gdy uderzał Ebentsi. Jeszcze przed przerwą Kameruńczyk jednak potrafił ponownie wpisać się na listę strzelców, zdobywając trzeciego gola dla Scarborough. W drugiej połowie zaczęliśmy od szansy, jaką w 47 minucie miał Morgan po akcji Simpsona lewym skrzydłem, ale nic ostatecznie z tego nie wyszło. W 55 minucie doskonale strzał Pierottiego obronił Sanchez, ale dziewięć minut potem nasz bramkarz był bezsilny, kiedy pokonał go precyzyjnym strzałem Morgan. Na szczęście moi podopieczni natychmiast strzelili kolejnego gola, aby nie dawać rywalom choćby cienia szans na dogonienie nas. Strzelcem tej bramki został Mohammed. Po chwili zupełnie rywali mógł rozbić Meijer i w sumie powinien był to zrobić, ale on ma jeszcze czas, by się nauczyć, jak w takich sytuacjach ma się zachowywać. Nasze zwycięstwo i tak pozostało niezagrożone.

 

Carling Cup, ćwierćfinał, 22.12.2038

McCain Stadium, 13048 widzów

[P] Scarborough – [P] Ipswich, 4:1 (MEIJER ‘8, MOHAMMED ’21, EBENTSI ‘45+1, Morgan ’64, MOHAMMED ’65)

MoM: Serge Ebentsi (Scarborough)

Odnośnik do komentarza

W losowaniu par półfinałowych Pucharu Ligi mieliśmy sporo szczęścia. Mogliśmy trafić na Queens Park Rangers, Manchester United albo Chelsea. Nie muszę chyba dodawać, z jaką ulgą przyjęliśmy wynik losowania, który skojarzył nas z QPR. Poznaliśmy też naszego rywala w 1/8 finału Ligi Mistrzów. Będzie to niemieckie Schalke. Tymczasem w kolejnym spotkaniu ligowym podejmujemy teraz Manchester City, które na pewno będzie chciało się zrewanżować za porażkę w Pucharze Ligi. Mecz ten zostanie rozegrany już na w pełni rozbudowanym obiekcie.

 

 

Curtis - Hammani, Wachowiec, Vazquez, Murphy – Brichkus, Morris, Lauridsen, Cornejo – Mohammed, Chibueze

 

Początkowo żadna z drużyn nie potrafiła stworzyć sobie sytuacji do strzelenia gola. W 10 minucie z rzutu wolnego przymierzył Moran, ale dobrą interwencją popisał się Curtis. Trzy minuty potem padł już gol dla gospodarzy, a strzelił go Chibueze, który musiał na raty pokonywać bramkarza drużyny rywala. Minutę potem pojedynek sam na sam z Brardem wygrał Curtis, a w 24 minucie szansy na kolejnego gola nie wykorzystał Chibueze. Trzy minuty potem po akcji Hammaniego piłka trafiła do Mohammeda, a ten strzelił mocno przy bliższym słupku, zaskakując bramkarza i zdobywając gola. Po chwili znów straszył nas Brard, ale tym razem z interwencją zdążył Howard. W 32 minucie szansę na zdobycie bramki zmarnował z kolei Izzo, a w doliczonym czasie gry jeszcze jednej okazji nie zamienił na gola Chibueze. W drugiej połowie goście próbowali grać odważniej. W 52 minucie Yates uderzył mocno na bramkę Curtisa, ale nasz bramkarz dobrze obronił ten strzał. Sześć minut potem przed szansą stanął rezerwowy Meijer, ale ten nie zdążył do piłki zagranej przez Chibueze. W 63 minucie z kolei okazję miał sam Nigeryjczyk, ale on tez jeszcze nie jest w optymalnej dyspozycji i spudłował. Po chwili kontuzji doznał rezerwowy Bailey i musiałem eksperymentalnie wprowadzić na boisko Simpsona. Nie przeszkodziło nam to w kontrolowaniu meczu. W 70 minucie swoją pierwszą okazję bramkową miał mój rodak, Nasiadka, ale jego strzał był bardzo nieudany. W 79 minucie padł kolejny, ostatni już gol dla gospodarzy, a strzelił go… gracz gości, Robert, który po prostu nieszczęśliwie interweniował po strzale Meijera tak, że piłka wpadła do siatki. Goście walczyli o gola honorowego w ostatnich dziesięciu minutach. Doskonałe szanse mieli Knight oraz Izzo, ale na posterunku był Curtis, który zachował czyste konto.

 

Premiership, 18/38, 26.12.2038

McCain Stadium, 22613 widzów

[4] Scarborough – [13] Manchester City, 3:0 (CHIBUEZE ’13, MOHAMMED ’27, Robert [og] ‘79)

MoM: Joe Morris (Scarborough)

 

 

Ostatni mecz w tym roku rozgrywaliśmy z Arsenalem. Był to już zatem mecz z rundy wiosennej. Najwyraźniej jedno ze spotkań rundy jesiennej zostało przeniesione na inny termin. W tym meczu nie będzie mógł zagrać Bailey, którego miejsce na ławce rezerwowych zajął Youngjohns. Poza tym oczywiście bez zmian.

 

 

Curtis - Hammani, Wachowiec, Vazquez, Murphy – Brichkus, Morris, Lauridsen, Cornejo – Mohammed, Chibueze

 

Arsenal miał wobec nas pewne rachunki do wyrównania za porażkę na Emirates 1-4 na starcie tego sezonu, dlatego musieliśmy mieć świadomość, że Kanonierzy zaatakują od pierwszej chwili. I faktycznie już w 5 minucie Curtis musiał interweniować po strzale Roski. W 12 minucie z kolei swoją pierwszą szansę miał Chibueze, ale nie potrafił jej wykorzystać. Po chwili piłka trafiła od Cornejo do Mohammeda, a ten natychmiast oddał strzał, który naprawdę blisko minął bramkę gospodarzy. W 33 minucie raz jeszcze próbował Rosca, tym razem po dośrodkowaniu Stama z rzutu rożnego. Gola jednak nie strzelił. Minutę potem przed szansą stanął Pina, ale również on nie miał dobrze ustawionego celownika. W 42 minucie świetnie uderzenie Chambersa obronił Curtis. Gdy już wydawało się, że w pierwszej połowie kibice nie zobaczą gola, w doliczonym jej czasie na listę strzelców wpisał się Brichkus, wykorzystując dobre dośrodkowanie Wachowca z lewego skrzydła. W drugiej odsłonie musieliśmy być przygotowani na odpieranie ataków rywala. Tak jednak wcale nie było, wręcz przeciwnie, w 49 minucie to wprowadzony za Chibueze Meijer mógł strzelić drugą bramkę dla Scarborough. W 58 minucie Lauridsen sfaulował w naszym polu karnym Pinę i sędzia podyktował rzut karny. Niestety ten na gola zamienił Rocca. Po chwili już przed szansą na zdobycie bramki stanął Mohammed, ale i tym razem uderzał niecelnie. W 63 minucie kolejny strzał Katarczyka znakomicie obronił Green. W 78 minucie bliski zdobycia kolejnego gola był Brichkus, którego dobrym podaniem obsłużył Meijer, który naprawdę dużo widzi na boisku. Litwinowi do szczęścia zabrakło kilku centymetrów. Rywale odpowiedzieli strzałem Piny z akcji Donatiego minute później. Ostatnią szansę na gola w tym meczu mieli goście w 87 minucie, kiedy to Baker przegrał pojedynek sam na sam z Curtisem.

 

Premiership, 19/38, 29.12.2038

McCain Stadium, 22679 widzów

[3] Scarborough – [6] Arsenal, 1:1 (BRICHKUS ‘45+3, Rocca (k) ’30)

MoM: Martin Carr (Arsenal Londyn)

Odnośnik do komentarza
  | ---------------------------------------------------------------------------------------| 
 | 1st   | Chelsea    	| 20	| 14    | 3 	| 3 	| 40    | 18	| +22   | 45    | 
 | ---------------------------------------------------------------------------------------| 
 | 2nd   | Man Utd    	| 20    | 12	| 8 	| 0 	| 30	| 6 	| +24   | 44	| 
 | ---------------------------------------------------------------------------------------| 
 | 3rd   | Derby      	| 20	| 10    | 5 	| 5 	| 32    | 26    | +6	| 35    | 
 | ---------------------------------------------------------------------------------------| 
 | 4th   | Carlisle   	| 20	| 9 	| 7 	| 4 	| 23    | 17	| +6	| 34    | 
 | ---------------------------------------------------------------------------------------| 
 | 5th   | Scarborough	| 19    | 9 	| 6 	| 4 	| 44	| 25	| +19   | 33	| 
 | ---------------------------------------------------------------------------------------| 
 | 6th   | Arsenal    	| 20	| 9 	| 5 	| 6 	| 22    | 17	| +5	| 32    | 
 | ---------------------------------------------------------------------------------------| 
 | 7th   | Mansfield  	| 20	| 9 	| 5 	| 6 	| 31    | 30	| +1	| 32    | 
 | ---------------------------------------------------------------------------------------| 
 | 8th   | Newcastle  	| 20    | 8 	| 7 	| 5 	| 25	| 25	| 0 	| 31	| 
 | ---------------------------------------------------------------------------------------| 
 | 9th   | Nottm Forest| 20	| 7 	| 8 	| 5 	| 31    | 25	| +6	| 29    | 
 | ---------------------------------------------------------------------------------------| 
 | 10th  | Everton    	| 20	| 7 	| 8 	| 5 	| 23    | 18	| +5    | 29	| 
 | ---------------------------------------------------------------------------------------| 
 | 11th  | M''brough   | 19	| 6 	| 9 	| 4 	| 26    | 23	| +3	| 27    | 
 | ---------------------------------------------------------------------------------------| 
 | 12th  | Q.P.R. 	| 20	| 5 	| 8 	| 7 	| 20    | 28	| -8	| 23    | 
 | ---------------------------------------------------------------------------------------| 
 | 13th  | Bolton 	| 20	| 6 	| 4 	| 10	| 33    | 37	| -4	| 22    | 
 | ---------------------------------------------------------------------------------------| 
 | 14th  | Liverpool  	| 20	| 6 	| 3 	| 11	| 23    | 33	| -10   | 21    | 
 | ---------------------------------------------------------------------------------------| 
 | 15th  | Man City   	| 20    | 4 	| 8 	| 8 	| 27	| 27	| 0 	| 20	| 
 | ---------------------------------------------------------------------------------------| 
 | 16th  | Leicester  	| 20	| 5 	| 4 	| 11	| 14    | 27	| -13   | 19    | 
 | ---------------------------------------------------------------------------------------| 
 | 17th  | Ipswich    	| 20	| 3 	| 8 	| 9 	| 16    | 26	| -10   | 17    | 
 | ---------------------------------------------------------------------------------------| 
 | 18th  | Tottenham  	| 20	| 2 	| 10	| 8 	| 17    | 28	| -11   | 16    | 
 | ---------------------------------------------------------------------------------------| 
 | 19th  | Blackburn  	| 20	| 3 	| 4 	| 13	| 11    | 33	| -22   | 13    | 
 | ---------------------------------------------------------------------------------------| 
 | 20th  | Crystal Palace | 20	| 2 	| 6 	| 12	| 11	| 30    | -19   | 12	| 
 | ---------------------------------------------------------------------------------------| 	

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...