Skocz do zawartości

[FM2006] Guys in the red... are fighting for win...


Rekomendowane odpowiedzi

No dobrze. A teraz?

 

 

Przed kolejnym spotkaniem z Manchesterem City do składu powrócił wreszcie Wachowiec oraz Morris, czyli nasza lewa strona powinna wyglądać zupełnie lepiej. Z The Citizens mamy zaś pewne rachunki do wyrównania za zeszłoroczny Puchar Ligi, w którym przegraliśmy z klubem z Manchesteru w finale. Na pewno moi podopieczni pałają żądzą rewanżu i mam nadzieję, że to udowodnią na boisku.

 

Curtis - Murphy, Wachowiec, Howard, Vazquez – Brichkus, Morris, Tokala, Youngjohns – Dekker, Chibueze

 

Rzeczywiście od początku gracze Scarborough ruszyli do ataków, chcąc szybko strzelić gola, by udowodnić rywalom, że w poprzednim sezonie to my bardziej zasługiwaliśmy na puchar. W 11 minucie po akcji Chibueze Nigeryjczyk wycofał piłkę do Youngjohnsa, a ten oddał mocny lecz niecelny strzał. Cztery minuty potem uderzenie Brichkusa obronił Izzo, a w 22 minucie po akcji Moreno dobrą okazję do zdobycia gola zmarnował Yates, uderzając wysoko ponad bramką. W 25 minucie Chibueze otrzymał doskonałe podanie od Murphy’ego, ale jednak Izzo zdążył złapać piłkę przed tym jak chciał ją kopnąć Nigeryjczyk. W 41 minucie dość niespodziewanie straciliśmy gola, kiedy szybki atak gości wykończył skutecznie Brard, wykorzystując znakomite odegranie od Lozano. Już minutę potem mogliśmy wyrównać, ale minimalnie niecelnie uderzał Tokala. Jeszcze przed przerwą okazję do zdobycia gola miał Chibueze, ale ten też nie potrafił celnie przymierzyć. Poprawił się na początku drugiej połowy, kiedy uciekł obrońcom i skutecznie wykończył akcję. Po chwili swoją szansę miał też rezerwowy Moreno, ale ten sobie nie poradził z Visserem i nie potrafił strzelić gola. w 59 minucie kontuzji doznał Youngjohns, a ponieważ dosłownie chwilę wcześniej dokonałem trzech zmian, na ostatnie pół godziny graliśmy w osłabieniu. Rywal jednak, co ciekawe, nie potrafił tego wykorzystać. Mimo, że w środku pola grał, bądź co bądź mało doświadczony Edwards. Tym samym mecz zakończył się remisem.

 

Premiership, 12/38, 04.11.2037

McCain Stadium, 5934 widzów

[1] Scarborough – [16] Manchester City, 1:1 (Brard ’41, CHIBUEZE ’49)

MoM: Fernando Moran (Manchester City)

 

 

Po trzech remisach z rzędu fajnie by było znów wygrać jakieś spotkanie, bo to zaczyna się robić mało ciekawe. Chociaż z drugiej strony gdyby ktoś mi przed sezonem powiedział, że po dwunastu kolejkach Scarborough będzie mieć na koncie dwadzieścia osiem punktów, to bym go wyśmiał, a tak jest w rzeczywistości. Niech więc może chłopaki grają dalej swoje i ciułają punkciki, bo choć trudno w to uwierzyć, celem na ten sezon jest utrzymanie. Następny mecz gramy z Middlesbrough.

 

 

Curtis - Murphy, Wachowiec, Howard, Vazquez – Brichkus, Morris, Tokala, Youngjohns – Dekker, Chibueze

 

Źle zaczęło się dla nas to spotkanie, bowiem już w 7 minucie Black dał rywalom prowadzenie, wykorzystując znakomite podanie od Gentilliego. W 22 minucie Curtis fenomenalnie obronił strzał Lee zza pola karnego, ale jak na razie grali tylko nasi rywale. Siedem minut potem Curtis znów był górą, tym razem po strzale Bertelsena. W 39 minucie wreszcie oddaliśmy jakiś strzał, kiedy po dośrodkowaniu Morrisa z rzutu rożnego akcję strzałem głową kończył Howard, ale uderzył niecelnie. To, co wydarzyło się z drużyną w drugiej połowie jednak nie nadaje się do komentarza. W 56 minucie Black po raz drugi zadał celny cios i drużyna się totalnie posypała. Trzy minuty potem co prawda mieliśmy okazję do zdobycia bramki, ale tej tradycyjnie już nie wykorzystał Edwards. W 70 minucie z rzutu wolnego uderzał niecelnie Souza, a cztery minuty potem znakomicie strzał szczupakiem Blacka obronił Curtis. W ciągu ostatnich dziesięciu minut jednak przeżyłem jedne z największych upokorzeń odkąd pracuję w tym zawodzie. W 79 minucie naszego bramkarza po akcji Holmesa pokonał Bertelsen, a dwie minuty potem ten sam piłkarz strzelił bramkę po raz drugi. Jakby nam tego było mało, w samej końcówce dzieła zniszczenia dopełnił Holmes, strzelając piątego gola. Tak wysoko na swoim obiekcie dawno nie przegrałem…

 

Premiership, 13/38, 21.11.2037

McCain Stadium, 5945 widzów

[1] Scarborough – [11] Middlesbrough, 0:5 (Black ‘7, Black ’58, Bertelsen ’79, Bertelsen ’81, Holmes ‘90+1)

MoM: Thomas Bertelsen (Middlesbrough)

Odnośnik do komentarza

No właśnie nie jest... Tymczasem padliny w naszym wykonaniu ciąg dalszy :roll:

 

 

Oczywistym było, że po takim laniu konieczne będzie przeprowadzenie kilku zmian w składzie. Co prawda nadal jesteśmy liderem Premiership, ale ten mecz wyraźnie pokazał, jak wiele nam brakuje do bycia zespołem klasowym. Po świetnym starcie sezonu teraz coś się zacięło i nie wygraliśmy żadnego z czterech ostatnich spotkań. Dobrze, że ten zimny prysznic przyszedł teraz, a nie w decydującym momencie sezonu. Będzie jeszcze czas się pozbierać, ale dobrze, aby zmiana nastąpiła już w najbliższym meczu z Huddersfield.

 

 

Curtis - Murphy, Wachowiec, Howard, Vazquez – Jacobsen, Morris, Tokala, Youngjohns – Ramirez, Chibueze

 

Chyba rzeczywiście poprzedni mecz zadziałał na moich podopiecznych jak kubeł zimnej wody, bo teraz już od początku to my zaatakowaliśmy. W pierwszej akcji meczu uderzał Youngjohns, ale strzał ten był bardzo niecelny. W 9 minucie akcję prawym skrzydłem poprowadził Murphy, dośrodkował w pole karne, a tam uderzał Chibueze, również niecelnie. W 21 minucie przebudzili się gospodarze, a konkretnie to Laposa, który przeprowadził akcję indywidualną i oddał strzał, który jednak bez problemów obronił Curtis. W 31 minucie po akcji tego samego piłkarza przed doskonałą szansą stanął Butler i tego prezentu nie zmarnował. Gospodarze wyszli na prowadzenie. Cztery minuty potem na naszą bramkę niecelnie uderzał Janssen, ale po okresie początkowej przewagi mojego zespołu, teraz to gospodarze wzięli się do roboty. Jeszcze przed przerwą okazji do podwyższenia prowadzenia nie wykorzystał Zuniga, ale znów musieliśmy gonić wynik. W drugiej połowie na boisku pojawił się Webb i wyraźnie Australijczyk zrobił różnicę. Okazję na gola miał już w 48 minucie, ale wtedy w jakiś dziwny sposób sytuację wyratował Tassi do spółki z Nieminenem. W 52 minucie Curtis znów obronił strzał Butlera, ale pięć minut potem ponownie uderzał Webb. Wreszcie w 63 minucie, w myśl przysłowia „do trzech razy sztuka” Webb zdołał wpisać się na listę strzelców, kończąc akcję Morrisa na skrzydle. Siedem minut potem miał on kolejną okazję, ale tej już wykorzystać nie potrafił. W międzyczasie jeszcze czerwoną kartkę za brutalny atak na Morrisa otrzymał Tassi, ale nie potrafiliśmy wykorzystać gry w przewadze i mecz zakończył się remisem.

 

Premiership, 14/38, 25.11.2037

The Galpharm Stadium, 23577 widzów

[19] Huddersfield – [1] Scarborough, 1:1 (Butler ’31, WEBB ’63)

MoM: Simon Butler (Huddersfield Town)

 

 

Z jednej strony możemy czuć pewną ulgę, że nie wpadliśmy w wir porażek, ale z drugiej – od pięciu spotkań nie potrafimy nic wygrać i sukcesywnie marnotrawimy tak ciężko wywalczoną przewagę na początku sezonu. Mam jednak nadzieję, że ten ostatni mecz był w jakiś sposób przełomowym i znów zaczniemy gromadzić większe ilości punktów. Najbliższe spotkanie gramy z Ipswich.

 

 

Curtis - Murphy, Wachowiec, Howard, Vazquez – Jacobsen, Morris, Tokala, Youngjohns – Ramirez, Chibueze

 

Fantastycznie zaczęło się dla nas to spotkanie, gdyż już w pierwszej akcji udało nam się strzelić bramkę, kiedy bramkarza gospodarzy pokonał Ramirez, korzystając ze świetnej piłki, posłanej mu przez Chibueze. Pięć minut potem indywidualna akcja Nigeryjczyka i celny strzał sprawiły, że prowadziliśmy już dwoma bramkami. W 10 minucie swoją okazję miał również Tokala lecz po jego strzale dobrze interweniował Payne. Siedem minut potem gospodarze powrócili do gry, kiedy gola kontaktowego z asysty Edu strzelił Pierotti. Niemal natychmiast chcieliśmy strzelić bramkę i znów prowadzić dwoma golami, ale strzał Chibueze zza pola karnego obronił bramkarz gospodarzy. W 28 minucie po akcji i dośrodkowaniu Morrisa uderzał Ramirez, ale piłka poleciała nad bramką. Dziewięć minut potem sam Morris uderzał, znów piłka poszybowała ponad poprzeczką. Trzy minuty potem okazji do wyrównania nie wykorzystał Losman, a w doliczonym czasie kolejną szansę zmarnował też bardzo aktywny tego dnia Morris. W drugiej połowie na początku sprawdzona została czujność obu bramkarzy. Spisywali się jak na razie bez zarzutu. W 61 minucie świetnie strzał Losmana z bardzo bliska obronił Curtis, popisując się nie lada refleksem, na co pięć minut potem odpowiedzieliśmy strzałem rezerwowego Webba. Po chwili jednak rywale wyrównali, kiedy z rzutu wolnego celnie przymierzył Edu. W 70 minucie nawet mogli wyjść na prowadzenie, ale na szczęście niecelnie uderzał Yaffe. Pięć minut potem jednak i ta sztuka im się udała, gdy po raz drugi tego popołudnia na listę strzelców wpisał się Losman. Po chwili bramkę strzelił również Edu i stało się jasne, że tego meczu nie wygramy, choć do przerwy prowadziliśmy. Ba, nie udało nam się go nawet zremisować, bo sił i pomysłu starczyło na tylko jednego gola więcej, którego w końcówce strzelił Tokala.

 

Premiership, 15/38, 29.11.2037

Portman Road, 29075 widzów

[13] Ipswich – [1] Scarborough, 4:3 (RAMIREZ ‘1, CHIBUEZE ‘5, Pierotti ’17, Edu ’66, Losman ’75, Edu ’79, TOKALA ’88)

MoM: Eduardo ‘Edu’ Pinto (Ipswich Town)

Odnośnik do komentarza

Newcastle zbliżyło się do nas na odległość czterech punktów, ale Sroki mają dwa mecze ligowe rozegrane mniej, dlatego już teraz teoretycznie nie jesteśmy liderem Premieship. Jeśli jednak jakimś cudem wreszcie się przełamiemy i wygramy mecz ligowy z Evertonem z tej kolejce, możemy jeszcze przedłużyć nasze panowanie na tronie lidera. Do tego jednak jest potrzebna znacznie lepsza gra.

 

 

Curtis - Murphy, Wachowiec, Howard, Vazquez – Jacobsen, Morris, Tokala, Youngjohns – Ramirez, Chibueze

 

Podobnie jak miało to miejsce w poprzednim meczu, tak i w tym rozpoczęliśmy od zdecydowanego natarcia na bramkę przeciwnika. Już w 2 minucie dobrą szansę miał Chibueze, ale ją zmarnował. Pięć minut potem strzał Ramireza świetnie obronił Vandendriessche, a w 20 minucie świetnie sparował również strzał Chibueze, po którym jeszcze piłka odbiła się od jednego z obrońców drużyny gości. W 26 minucie Vandendriessche świetnie interweniował po raz kolejny, tym razem po uderzeniu Wachowca, który zapędził się pod bramkę przeciwnika. Pięć minut potem do pustej bramki nie potrafił trafić Jacobsen, po tym jak dostał dobrą piłkę od Morrisa z przeciwległego skrzydła. W 42 minucie wreszcie zaatakowali goście lecz strzał Crespo był tak anemiczny, że nie mógł zaskoczyć nawet Curtisa, gdyby ten był na kacu. W drugiej połowie kontynuowaliśmy ostrzeliwanie bramki rywali, ale nie przynosiło to rezultatu. Zaraz na jej początku swoją szanse miał rezerwowy Cornejo, ale nie jej wykorzystał, podobnie jak chwilę potem uczynił Ramirez. W 54 minucie goście odpowiedzieli równie nieudanym strzałem Carboniego, a po chwili mocno, ale też niecelnie strzelał Crespo. W 58 minucie znakomicie strzał Carboniego z rzutu wolnego obronił Curtis, na co w 77 minucie odpowiedzieliśmy kolejną zmarnowaną przez Chibueze próbą. Była to ostatnia ciekawa akcja i szansa na zdobycie bramki.

 

Premiership, 16/38, 05.12.2037

McCain Stadium, 5946 widzów

[1] Scarborough – [7] Everton, 0:0

MoM: Dennis Vandendriessche (Everton)

 

 

Wreszcie, można powiedzieć, spadliśmy z pozycji lidera, którą okupowaliśmy od trzeciej kolejki ligowej. Zastąpiła nas drużyna Newcastle, która wygrała dwa ostatnie mecze i choć ma nad nami jeszcze jeden mecz zapasu, już zdołała nas zepchnąć na drugie miejsce. Nie potrafił nas jednak wyprzedzić Arsenal, który przecież broni tytułu, więc z klasą Kanonierów trzeba się liczyć. Przed nami teraz jednak mecz z odwiecznym rywalem Arsenalu – Chelsea.

 

 

Curtis - Murphy, Wachowiec, Howard, Vazquez – Jacobsen, Morris, Tokala, Youngjohns – Ramirez, Chibueze

 

Gospodarze tego meczu chcieli bardzo szybko zdobyć gola, by potem móc spokojnie kontrolować boiskowe wydarzenia i rzeczywiście mogli to uczynić już w pierwszej akcji meczu, ale strzał Robertsa świetnie obronił Curtis. Siedem minut potem odpowiedzieliśmy uderzeniem Youngjohnsa, które obronił znakomicie Burns, ale dwie minuty potem bramkarz gości był bezradny, kiedy po akcji dwóch Afrykańczyków – Tokali i Chibueze, ten drugi strzelił gola dającego nam prowadzenie. Minutę potem kolejną okazję miał Chibueze, ale tym razem trafił tylko w boczną siatkę. Niewykorzystana sytuacja się zemściła po chwili, kiedy bramkę wyrównującą strzelił May, uciekając obrońcom i wykorzystując sytuację sam na sam. W 28 minucie już gospodarze prowadzili, kiedy Roberts dobił strzał Maya, odbity przez naszego bramkarza. Natychmiast ruszyliśmy do odrabiania strat. Pierwszej ku temu szansy nie wykorzystał w 30 minucie Tokala, uderzając wprost w Burnsa. Pięć minut potem Curtis świetnie obronił strzał Maya głową z bardzo bliskiej odległości. Po chwili odpowiedzieliśmy uderzeniem Chibueze, po którym piłka tylko nieznacznie przeleciała ponad bramką gospodarzy. W drugiej połowie na boisku pojawił się Webb, który miał nam pomóc wywalczyć tu choćby punkt. W 46 minucie już był bliski zdobycia gola, ale minimalnie spudłował. Sześć minut potem próbowali gospodarze, a konkretnie Spaan, ale piłka nie chciała ponownie wpaść do siatki. W 61 minucie mocno, ale niecelnie uderzał znów Roberts, a dwie minuty potem odpowiedział na to Webb, w podobnym stylu i z podobnym skutkiem. W 69 minucie Curtis świetnie wybronił dośrodkowanie Spaana, które mogło zamienić się w strzał (kto wie, czy takim nie było). W 78 minucie znów miał szanse Webb lecz Australijczyk ostatnio ma bardzo rozregulowany celownik i strzela wszędzie, ale nie w bramkę. W końcówce znakomitą szansę miał jeszcze Chibueze, ale jego strzał jeszcze ładniej obronił Burns, odbierając nam tym samym marzenia o choćby jednym punkcie wywalczonym na Stamford Bridge.

 

Premiership, 17/38, 13.12.2037

Stamford Bridge, 42493 widzów

[7] Chelsea – [2] Scarborough, 2:1 (CHIBUEZE ‘7, May ’14, Roberts ’28)

MoM: John Roberts (Chelsea Londyn)

Odnośnik do komentarza

Taaaa....

 

 

Przed nami teraz ostatnie mecze tej rundy. Najpierw zagramy z obrońcą tytułu mistrzowskiego, Arsenalem, a następnie z Manchesterem United. Obie te firmy znajdują się wysoko w ligowej tabeli i o jakiekolwiek punkty będzie cholernie trudno, ale najwyższy czas się w końcu przełamać, a z kim, jeśli nie w meczu o taką stawkę? Do składu na to spotkanie powraca po kontuzji Brichkus – kto wie – może to właśnie jego brakowało drużynie i dlatego nie wygrywała. Wypadł ze składu natomiast kontuzjowany Morris, w którego miejsce wprowadziłem Martineza. Podobnie za kontuzjowanego Howarda wskoczył Marshall.

 

 

Curtis - Murphy, Wachowiec, Marshall, Vazquez – Brichkus, Martinez, Tokala, Youngjohns – Ramirez, Chibueze

 

Bardzo źle rozpoczęliśmy to spotkanie, tracąc gola już w 5 minucie, kiedy naszego bramkarza pokonał Tiago, dając rywalom prowadzenie. Dziesięć minut potem bliski wyrównania był Chibubueze, ale jego strzał świetnie obronił Tonelli, a minutę potem w kolejnej akcji Nigeryjczyk trafił tylko w boczną siatkę. W 19 minucie Tonelli popisał się znakomita interwencją po strzał Youngjohnsa głową z bardzo bliska, a dwie minuty potem obronił on kolejny strzał Chibueze. W 25 minucie jednak nigeryjski napastnik znalazł sposób na bramkarza gości i strzelił gola wyrównującego. W 38 minucie Chibueze podał do Martineza, ten uciekł obrońcom i oddał strzał, ale minimalnie obok bramki. w 44 minucie natomiast to Curtis świetnie obronił strzał Tiago. W drugiej połowie mieliśmy zagrać odważnie, bo czułem naszą szansę na zwycięstwo. W 50 minucie na strzał z dystansu zdecydował się Brichkus, ale znakomicie interweniował Tonelli. Dziesięć minut potem mocno również z daleka uderzał Tokala lecz tym razem bramkarz gości nawet nie musiał tej piłki łapać, bo leciała daleko obok bramki. Trzy minuty potem swojej szansy nie wykorzystał również Ramirez. W 81 minucie zaś rywalom pomógł sędzia, który odgwizdał faul Vazqueza na Batesie w szesnastce i podyktował rzut karny, który na gola zamienił Chambers. Mieliśmy już za mało czasu, by wyrównać, a nam nie dość, że ostatnio brakuje nieco umiejętności i doświadczenia, to jeszcze szczęścia, bo w tym meczu sędzia ewidentnie okradł nas z jednego punktu.

 

Premiership, 18/38, 19.12.2037

McCain Stadium, 5961 widzów

[2] Scarborough – [3] Arsenal, 1:2 (Tiago ‘5, CHIBUEZE ’25, Chambers (k) ’81)

MoM: Ben Chambers (Arsenal Londyn)

 

 

Na zakończenie rundy jesiennej, jak już pisałem, zagramy z Manchesterem United. Właściwie do tego spotkania podchodzimy bez presji, bowiem i tak nam nie idzie, a jeśli przegramy to jeszcze nic się nie stanie, bo mamy spory zapas przewagi nad zespołami z dołu tabeli, a jeśli cudem wygramy, to może odbudujemy formę na rundę wiosenną. Do składu po odbyciu kary za kartki powraca Howard, zastępując Marshalla.

 

 

Curtis - Murphy, Wachowiec, Howard, Vazquez – Brichkus, Martinez, Tokala, Youngjohns – Ramirez, Chibueze

 

Mecz zaczął się od ataków gospodarzy, gdy w 8 minucie umiejętności i czujność Curtisa w bramce sprawdził strzałem z daleka Vieira. Minutę potem odpowiedzieliśmy strzałem Tokali również zza pola karnego, ale próba okazała się niecelna. Sześć minut potem znakomicie strzał Chibueze obronił Standberg, ale w 27 minucie był on bezsilny wobec kolejnej akcji Nigeryjczyka, który tym razem już zdołał strzelić gola. Cztery minuty potem gospodarze już mieli szansę na wyrównanie, ale strzał Vieiry świetnie obronił Curtis. Osiem minut potem nasz bramkarz poradził sobie również z uderzeniem Schepersa, a w 42 minucie obronił też strzał Grahama. W drugiej połowie nadal się mocno broniliśmy, ale gdyby nie Curtis to byłoby z nami cienko. W 46 minucie obronił on strzał Albertiego, a po chwili niecelnie uderzał Graham. W 53 minucie również nie popisał się rezerwowy D’Amato, a w 58 minucie błędu Youngjohnsa przy wyprowadzaniu piłki nie wykorzystał Schepers i uderzył niecelnie, choć miał przed sobą tylko bramkarza. W 64 minucie po doskonałej akcji Wachowca lewym skrzydłem i dośrodkowaniu, do piłki w polu karnym najwyżej wyskoczył Chibueze i strzelił drugiego gola. Byliśmy już bardzo blisko wygranej. Po chwili znów gospodarze wściekle atakowali. W 69 minucie Curtis obronił kolejne uderzenie Grahama, a trzy minuty potem poradził sobie ze strzałem Riccio. W 75 minucie po akcji Schepersa piłka trafiła do Grahama i ten wreszcie strzelił gola kontaktowego. Następny kwadrans był jednym z najdłuższych w mojej karierze trenerskiej, ale udało się uratować wygraną i zanotować pierwsze trzy punkty od bardzo dawna!

 

Premiership, 19/38, 26.12.2037

Old Trafford, 75162 widzów

[3] Manchester United – [6] Scarborough, 1:2 (CHIBUEZE ’27, CHIBUEZE ’64, Graham ’75)

MoM: Ikechukwu Chibueze (Scarborough)

Odnośnik do komentarza

Ikechukwu Chibueze

 

 

 

   | Pos   | Team      	| Pld   | Won   | Drn   | Lst   | For   | Ag	| G.D.  | Pts   | 
 | --------------------------------------------------------------------------------------| 
 | 1st   | Newcastle 	| 19	| 11    | 4 	| 4 	| 32    | 24	| +8	| 37    | 
 | --------------------------------------------------------------------------------------| 
 | 2nd   | Arsenal   	| 19	| 8 	| 10    | 1 	| 36	| 23    | +13   | 34	| 
 | --------------------------------------------------------------------------------------| 
 | 3rd   | Scarborough   | 19	| 9 	| 6 	| 4 	| 34    | 24	| +10   | 33    | 
 | --------------------------------------------------------------------------------------| 
 | 4th   | Liverpool 	| 19	| 8 	| 7 	| 4 	| 39    | 27	| +12   | 31    | 
 | --------------------------------------------------------------------------------------| 
 | 5th   | Man Utd   	| 19	| 9 	| 4 	| 6 	| 28    | 19	| +9	| 31    | 
 | --------------------------------------------------------------------------------------| 
 | 6th   | Tottenham 	| 19	| 9 	| 4 	| 6 	| 30    | 23	| +7	| 31    | 
 | --------------------------------------------------------------------------------------| 
 | 7th   | Chelsea   	| 19	| 9 	| 4 	| 6 	| 27    | 21	| +6	| 31    | 
 | --------------------------------------------------------------------------------------| 
 | 8th   | Middlesbrough | 19	| 7 	| 6 	| 6 	| 40	| 32    | +8	| 27	| 
 | --------------------------------------------------------------------------------------| 
 | 9th   | Everton   	| 19	| 8 	| 3 	| 8 	| 29    | 29	| 0 	| 27    | 
 | --------------------------------------------------------------------------------------| 
 | 10th  | Bolton    	| 18	| 6 	| 7 	| 5 	| 29    | 25	| +4	| 25    | 
 | --------------------------------------------------------------------------------------| 
 | 11th  | Mansfield 	| 19	| 6 	| 7 	| 6 	| 23    | 29	| -6	| 25    | 
 | --------------------------------------------------------------------------------------| 
 | 12th  | Leicester 	| 19	| 6 	| 6 	| 7 	| 25    | 30	| -5	| 24    | 
 | --------------------------------------------------------------------------------------| 
 | 13th  | Ipswich   	| 19	| 6 	| 6 	| 7 	| 26    | 32	| -6	| 24    | 
 | --------------------------------------------------------------------------------------| 
 | 14th  | Carlisle  	| 18    | 6 	| 5 	| 7 	| 21	| 26	| -5    | 23	| 
 | --------------------------------------------------------------------------------------| 
 | 15th  | Derby 	| 19	| 5 	| 7 	| 7 	| 29    | 33	| -4	| 22    | 
 | --------------------------------------------------------------------------------------| 
 | 16th  | Sunderland	| 19	| 6 	| 4 	| 9 	| 24    | 29	| -5	| 22    | 
 | --------------------------------------------------------------------------------------| 
 | 17th  | Q.P.R.    	| 19	| 4 	| 6 	| 9 	| 22    | 29	| -7	| 18    | 
 | --------------------------------------------------------------------------------------| 
 | 18th  | Man City  	| 19	| 4 	| 5 	| 10	| 20    | 29	| -9	| 17    | 
 | --------------------------------------------------------------------------------------| 
 | 19th  | Huddersfield  | 19	| 4 	| 5 	| 10	| 12    | 26	| -14   | 17    | 
 | --------------------------------------------------------------------------------------| 
 | 20th  | West Brom 	| 19	| 2 	| 6 	| 11	| 11    | 27	| -16   | 12    | 
 | --------------------------------------------------------------------------------------| 

Odnośnik do komentarza

Dobrze się stało, że rundę jesienną skończyliśmy zwycięskim meczem. Dzięki temu w rundę wiosenną wkraczamy w nieco lepszych nastrojach. A dobre morale może być kluczem, bowiem czeka nas spotkanie z Newcastle, które po słabszym początku sezonu, teraz wyraźnie się rozkręca. Do składu na to spotkanie powraca wreszcie Morris.

 

 

Curtis - Murphy, Wachowiec, Howard, Vazquez – Brichkus, Morris, Tokala, Youngjohns – Ramirez, Chibueze

 

Piłkarze zaraz po wyjściu na boisko rzucili się na swoich rywali i na efekty nie trzeba było długo czekać. W 8 minucie groźny strzał Tokali świetnie obronił Gozzi, a dwie minuty potem minimalnie obok bramki uderzał Brichkus. W 16 minucie padł gol dla Scarborough, a strzelił go niezawodny Ramirez, który popisał się fenomenalną akcją indywidualną. Trzy minuty potem dośrodkowanie Macha stało się strzałem i sprawiło Curtisowi niemało problemów, ale ostatecznie nasz bramkarz wybił piłkę. W 31 minucie gospodarze doprowadzili do wyrównania, kiedy McMahon wykończył akcję i dośrodkowanie Wilsona. Osiem minut potem przed szansą strzelenia bramki stanął Mach, ale w ostatniej chwili z interwencją zdążył Vazquez, zapobiegając utracie bramki. Zaraz na początku drugiej połowy nasi rywale jednak zdobyli bramkę, którą strzelił Mach i tym samym dał Srokom prowadzenie. Odpowiedzieliśmy natychmiast, kiedy Wachowiec strzelił gola z połowy boiska, widząc wysuniętego za daleko przed bramkę Gozziego. W 63 minucie szansę by nam dać prowadzenie zmarnował Tokala, który uderzył niecelnie. Dwanaście minut potem padł wreszcie gol numer trzy dla gości. Po rzucie rożnym wykonywanym przez Morrisa do piłki dopadł Lauridsen i uderzył w słupek, ale w zamieszaniu podbramkowym najlepiej odnalazł się Webb, który wepchnął piłkę do futbolówki. Gola tego wypracowali zatem gracze rezerwowi. W końcówce odgryzaliśmy się co chwila rywalom groźnymi kontratakami, ale rezerwowy bramkarz Williams świetnie bronił wszystkie strzały. W doliczonym czasie wydawało się, że nasz wysiłek poszedł na marne, kiedy bramkę strzelił Mach, ale na nasze szczęście bramka padła ze spalonego i sędzia to wychwycił, nie uznając tego gola. Mogliśmy się zatem cieszyć z pokonania Srok w tym sezonie po raz drugi!

 

Premiership, 20/38, 29.12.2037

St. James’ Park, 52355 widzów

[1] Newcastle – [3] Scarborough, 2:3 (RAMIREZ ’16, McMahon ’31, Mach ’53, WACHOWIEC ’56, WEBB ’75)

MoM: Egidijus Brichkus (Scarborough)

 

 

Zwycięstwo nad liderem zawsze smakuje wyjątkowo. Tym razem pozwoliło nam na nowo zbliżyć się do czołówki i być może jeśli utrzymamy formę to w kolejnych meczach powinniśmy znów zaatakować pozycję lidera. Tymczasem rozpoczynaliśmy, wraz z nowym rokiem, walkę na froncie w Pucharze Anglii. Naszym pierwszym rywalem w III rundzie jest Wigan. Oczywiście zagraliśmy rezerwowym składem.

 

 

Promes – Smith, Simpson, Magnusson, Cevallos – Ebentsi, Petersen, Anderson, Boskovic – Webb, Moreno

 

Mecz rozpoczęliśmy bardzo aktywnie i szybko swoją pierwszą szanse w tym spotkaniu miał i zmarnował Anderson. W 7 minucie gospodarze zaatakowali nieśmiało, ale strzał Thompsona był bardzo nieudany. Czternaście minut potem ten sam piłkarz doznał kontuzji i musiał przedwcześnie opuścić boisko. Cztery minuty potem groźnie na bramkę rywali uderzał Bosković, minimalnie obok prawego słupka. W 26 minucie z kolei niecelną próbą „popisał” się Webb. Wreszcie w 40 minucie Moreno dobił strzał Webba i dał nam prowadzenie. Przed przerwą jednak nasi rywale mogli jeszcze wyrównać, gdyby tylko Burghes lepiej przymierzył i oddał celny strzał. My zaś zaraz po zmianie stron zadaliśmy drugi cios. Tym razem asystował Moreno, a strzelał Webb. Pięć minut potem fenomenalnym strzałem z dystansu popisał się Petersen, zdobywając trzeciego gola dla gości. Już właściwie wszystko było rozstrzygnięte, ale my nadal atakowaliśmy. W 56 minucie szansę miał boczny obrońca Simpson lecz uderzył ponad bramką. Dwie minuty potem podobnie uderzał Bosković, a w 67 minucie błędu Rose’a w wyprowadzaniu piłki nie wykorzystał Moreno, chybiąc celu. W samej końcówce mogliśmy jeszcze podwyższyć prowadzenie lecz Webb strzelił wprost w bramkarza w sytuacji jeden na jednego. Najważniejsze, że jest awans, wywalczony niewielkim kosztem.

 

FA Cup, III runda, 02.01.2038

JJB Stadium, 18221 widzów

[L1] Wigan – [P] Scarborough, 0:3 (MORENO ’40, WEBB ’46, PETERSEN ’51)

MoM: Craig Webb (Scarborough)

Odnośnik do komentarza

To niejedyny znany klub angielski grający poniżej Championship.

 

 

 

W czwartej rundzie zagramy ze zwycięzcą pary Nottingham Forrest vs. Manchester United. Tymczasem w kolejnym meczu ligowym czekało nas starcie z naszym ligowym rywalem z poprzedniego sezonu w Championship – Leicester. Oczywiście na to spotkanie powołałem na nowo podstawową jedenastkę, dając jednak szansę Dekkerowi, aby odpoczął nieco Chibueze. Stawka jest zbyt duża, żeby ryzykować graczy rezerwowych.

 

 

Curtis - Murphy, Wachowiec, Howard, Vazquez – Brichkus, Morris, Tokala, Lauridsen – Ramirez, Dekker

 

Od samego początku, ku konsternacji fanów, przeważali nasi rywale. Już w pierwszej akcji Curtis musiał interweniować po strzale Matery, podobnie jak sześć minut potem. W 9 minucie Curtis znów znakomicie obronił kolejne uderzenie napastnika gości. Pięć minut potem jeszcze przed jedną szansą stanął Matera lecz i tym razem górą był nasz bramkarz. Po chwili dopiero zaczęliśmy atakować. W 15 minucie niegroźny strzał oddał Dekker, a dwie minuty potem kolejny strzał Holendra świetnie obronił Walker. W 25 minucie przed szansą na zdobycie bramki stanął Almeida, ale trafił tylko w boczną siatkę. W 33 minucie po akcji Rogersa jeszcze jedną szansę na gola miał Matera lecz znów nie potrafił pokonać naszego bramkarza. Wreszcie moi podopieczni wzieli się do pracy i w 39 i 42 minucie Dekker zadał dwa ciosy, po których rywal miał się nie podnieść. Tym samym Holender udowodnił, że jeszcze ma coś do zaoferowania drużynie. W drugiej połowie goście jednak nadal atakowali, ale Curtis bronił znakomicie. W 58 minucie poradził sobie ze strzałem Almeidy, a dwie minuty potem z uderzeniem Matery. W 74 minucie ostatecznie nadzieje rywali na korzystny wynik rozwiał rezerwowy w tym spotkaniu Chibueze, strzelając trzeciego gola. Gości stać było tylko na gola honorowego, którego po chwili strzelił Bartolini. Mimo miażdżącej przewagi Lisy nie potrafiły nas pokonać.

 

Premiership, 21/38, 06.01.2038

McCain Stadium, 5946 widzów

[3] Scarborough – [12] Leicester, 3:1 (DEKKER ’39, DEKKER ’42, CHIBUEZE ’74, Bartolini ’77)

MoM: Carl Curtis (Scarborough)

 

 

Kolejnym ligowym rywalem była drużyna, w której rozpoczynałem swoją przygodę z trenerką, czyli Carlisle. Drużyna ta zajmuje aktualnie miejsce w środku stawki, ale to ekipa, na którą trzeba uważać, bo od wielu lat dzielnie utrzymuje się w Premiership i już na dobre okrzepła w tym towarzystwie. Ja, co zrozumiałe, nie decydowałem się na żadną zmianę w składzie w porównaniu z poprzednim spotkaniem.

 

 

Curtis - Murphy, Wachowiec, Howard, Vazquez – Brichkus, Morris, Tokala, Lauridsen – Ramirez, Dekker

 

Jako pierwsi stworzyliśmy sobie w tym meczu okazję do strzelenia bramki, ale w 2 minucie Bock świetnie obronił uderzenie Lauridsena. Dziewięć minut potem po akcji Morrisa na skrzydle i dośrodkowaniu akcję strzałem głową kończył Brichkus, ale próba była niecelna. Pięć minut potem Litwin mocno uderzał z daleka, ale obok bramki. W 29 minucie nasi obrońcy nie upilnowali wychodzącego na pozycję Ghezziego, który dostał dobrą piłkę z głębi pola i napastnik gospodarzy zdobył gola. Osiem minut potem przed szansą na wyrównanie stanął ponownie Brichkus lecz był on tego dnia wyraźnie nieskuteczny. W drugiej połowie na boisku zameldował się Chibueze i już cztery minuty po starcie tej części meczu, miał on swoją okazję strzelecką, której jednak nie wykorzystał. W 56 minucie po akcji Palmera piłka trafiła do Martina, ale pomocnik gospodarzy uderzył tyleż mocno, co bardzo niecelnie wysoko ponad bramką. W 68 minucie pewnym chwytem po strzale z woleja w wykonaniu Roselliego popisał się Curtis, a trzy minuty potem swojej kolejnej szansy nie wykorzystał Ghezzi. W 78 minucie z rzutu wolnego uderzał Goncalo lecz piłka poleciała daleko obok bramki. W doliczonym czasie mieliśmy jeszcze jedną okazję, by odmienić losy meczu, ale rezerwowy Jacobsen uderzył tylko w boczną siatkę w dobrej sytuacji, w której się znalazł.

 

Premiership, 22/38, 09.01.2038

Brunton Park, 33629 widzów

[11] Carlisle – [2] Scarborough, 1:0 (Ghezzi ’29)

MoM: Luigi Ghezzi (Carlisle United)

Odnośnik do komentarza

W międzyczasie aktywnie pracowałem na rynku transferowym. Za 2 miliony euro sprzedałem do Portsmouth Ruuda Promesa, którego sprowadziłem przed sezonem. Oferta była niezwykle kusząca, bowiem może zostać powiększona o kolejne cztery miliony, jeśli piłkarz ten zagra dwadzieścia razy w dorosłej reprezentacji Holandii. Zdecydowałem również na trzy miesiące do Blackpool wypożyczyć Craiga Martina. Tymczasem do meczu z West Bromwich przystąpiłem z kilkoma zmianami w składzie: w miejsce Dekkera wskoczył Cihibueze, a Lauridsena zastąpił Youngjohns.

 

 

Curtis - Murphy, Wachowiec, Howard, Vazquez – Brichkus, Morris, Tokala, Youngjohns – Ramirez, Chibueze

 

Już pierwsza ofensywna akcja zakończyła się golem, gdy w 12 minucie Chibueze rozegrał szybką kombinację z Ramirezem i zakończył akcję celnym trafieniem. Dwie minuty potem bramkarz gości świetnie obronił strzał Morrisa z rzutu wolnego, a pięć minut potem znów był górą, tym razem broniąc strzał Ramireza. W 31 minucie kolejną okazje miał Ramirez lecz i tym razem lepszy od niego okazał się bramkarz druzyny gości. Po chwili jednak nie miał on nic do powiedzenia, gdy znów moi napastnicy rozegrali akcję kombinacyjną, którą golem zakończył Chibueze. Jeszcze przed przerwą okazję do podwyższenia zepsuł Morris, który próbował wkręcić gola bezpośrednio z rzutu rożnego. W drugiej połowie kontrolowaliśmy wydarzenia boiskowe. Na jej początku szansę na gola miał, ale zaprzepaścił, Youngjohns, a pięć minut potem Curtis obronił niegroźne uderzenie Millera. Dwanaście minut potem znów niecelnie uderzał Morris, który był tego dnia niezwykle aktywny. W 70 minucie na boisku pojawił się po pierwszy raz po tej krótszej kontuzji Mohammed, ale nie było mu dane strzelić gola lub choćby znaleźć się w takiej sytuacji, bowiem w ostatnich dwudziestu minutach wyraźnie moi podopieczni spuścili z tonu i najmniejszym nakładem sił dowieźli wygraną do końca.

 

Premiership 23/38, 16.01.2038

McCain Stadium, 5939 widzów

[4] Scarborough – [19] West Bromwich, 2:0 (CHIBUEZE ’12, CHIBUEZE ’32)

MoM: Joe Morris (Scarbororough)

 

 

Nadszedł czas, aby zagrać mecz w ramach IV rundy Pucharu Anglii, w której naszym rywalem okazał się być Manchester United. Czerwone Diabły w meczu powtórkowym nie dały szans Nottingham Forrest. Ja jednak nie zamierzałem zmieniać podejścia i choć mecz ma swoją wagę, wystawiłem skład rezerwowy. Zabrakło w nim oczywiście sprzedanego Promesa, którego zastąpił Sanchez oraz powołanego na Puchar Narodów Afryki Ebentsiego, którego zastąpił Edwards. Niestety również na ten puchar został powołany Chibueze, którego brak będziemy odczuwać w kolejnych spotkaniach ligowych.

 

 

Sanchez – Smith, Simpson, Magnusson, Marshall – Edwards, Petersen, Anderson, Cornejo – Webb, Moreno

 

Ci młodzi gracze wcale nie przestraszyli się utytułowanego rywala i zaatakowali od pierwszych minut. Pierwszą ciekawszą akcję udało się stworzyć w 4 minucie, kiedy po rozegraniu Cornejo z Petersenem, piłka trafiła do Webba, ale ten oddał niecelny strzał. W 9 minucie prowadzenie nam dał jednak Moreno, strzelając bardzo ładnego gola. Goście jednak natychmiast wyrównali, kiedy rzut karny, podyktowany za faul Marshalla na Schusterze, wykorzystał sam poszkodowany. Dwie minuty później jednak znów prowadziliśmy. Tym razem za sprawą gola Webba. W 21 minucie okazji do wyrównania nie wykorzystał Festa, a dwie minuty potem kolejny strzał Moreno znakomicie obronił Strandberg. W 34 minucie swoją kolejną bramkową szansę miał Webb lecz tym razem nie potrafił celnie przymierzyć. Podobnie było trzy minuty później. W końcówce pierwszej połowy kontuzji doznał Magnusson i musiał go zastąpić Murphy. Do przerwy zatem dość szczęśliwie prowadziliśmy. W drugiej połowie jednak rywal wziął się do pracy. W 48 minucie do wyrównania doprowadził Murillo, celnie mierząc z rzutu wolnego, a w 52 minucie Festa wyprowadził rywali na prowadzenie. W 60 minucie doskonałej okazji, by nas już zupełnie pogrążyć, nie wykorzystał Schepers, który na boisku pojawił się w drugiej połowie. Osiem minut potem szansy na wyrównanie nie wykorzystał Webb, a po chwili Sanchez znakomicie obronił strzał Owena. W 76 minucie padł gol numer cztery dla Manchesteru, którego strzelił kolejny z rezerwowych – D’Amato. W końcówce jeszcze szansę na zmniejszenie różnicy bramkowej miał Smith, ale jego strzał obronił Strandberg.

 

FA Cup, IV runda, 23.01.2038

McCain Stadium, 5931 widzów

[P] Scarborough – [P] Manchester United, 2:4 (MORENO ‘9, Schuster (k) ’12, WEBB ’14, Murillo ’48, Festa ’52, D’Amato ’76)

MoM: Leonardo Festa (Manchester United)

Odnośnik do komentarza

Specjalnie zdruzgotany po tej porażce nie jestem. Od dawna powtarzałem, że w tym sezonie najważniejsze są rozgrywki ligowe i to na nie kładziemy największy nacisk. Dlatego też już na następne spotkanie w ramach 24. kolejki Premiership do składu powrócili czołowi piłkarze. Niestety pojawiły się problemy ze skompletowaniem linii ataku, bowiem do nieobecnego (a raczej obecnego w Afryce) Chibueze dołączył kontuzjowany Moreno i miejsce u boku Ramireza zajął… wreszcie! Mohammed!

 

 

Curtis - Murphy, Wachowiec, Howard, Vazquez – Brichkus, Morris, Tokala, Youngjohns – Ramirez, Mohammed

 

Nasz katarski napastnik udowodnił kibicom, że ma dużą ochotę do gry, stwarzając sobie pierwszą bramkową okazję już w 7 minucie, ale jego strzał obronił Gomes. Sześć minut potem to gospodarze strzelili gola, kiedy celnie z rzutu wolnego przymierzył King. Już dwie minuty potem był jednak remis, kiedy dalekie podanie Murphy’ego trafiło do Ramireza, a ten z zimną krwią pokonał bramkarza gospodarzy. W 23 minucie niecelnie z rzutu wolnego uderzał Morris (nasz Morris). W doliczonym czasie gry pierwszej połowy szansę na gola zmarnował Metzger, który uderzył bardzo niecelnie i zniweczył całą akcję. W drugiej połowie choć na początku mieliśmy nieznaczną przewagę, nie potrafiliśmy tego przekuć na konkretne gole. W 48 minucie niecelnie uderzał Cornejo, a osiem minut potem podobnie i Mohammed. Tymczasem po chwili Moore (David) zabrał piłkę Wachowcowi i popędził na bramkę, celnie strzelając i zdobywając gola, dając gospodarzom prowadzenie. W taki sposób odwdzięcza się drużynie, która zrobiła z niego gwiazdę. W 60 minucie bliski zdobycia gola był również Fernandez, ale na nasze szczęście minimalnie spudłował. W 68 minucie udało się doprowadzić do wyrównania, kiedy bramkę strzelił Cornejo z podania Wachowca. W 77 minucie, po krótkotrwałym oblężeniu bramki gospodarzy, udało nam się strzelić trzeciego gola, a jego autorem został Webb, który najwyraźniej sobie przypomina o tym, że w poprzednim sezonie jego domeną było strzelanie bardzo ważnych bramek. Tak jest i teraz, bo gol ten okazał się golem zwycięskim!

 

Premiership, 24/38, 27.01.2038

Field Mill, 21581 widzów

[12] Mansfield – [2] Scarborough, 2:3 (King ’13, RAMIREZ ’15, Moore ’59, CORNEJO ’68, WEBB ’77)

MoM: Pablo Ramirez (Scarborough)

 

 

Mimo zwycięstwa, nie udaje nam się cały czas przeskoczyć w tabeli liderujących Srok. Może zmieni się to po nastepnym meczu, w którym na nasz obiekt przyjeżdża Liverpool, który jako pierwszy w rundzie jesiennej potrafił nam odebrać jakiekolwiek punkty. Tym razem jednak jesteśmy w lepszej sytuacji. Czujemy się już znacznie pewniej w Premiership i na pewno zagramy o trzy punkty.

 

 

Curtis - Murphy, Wachowiec, Howard, Vazquez – Brichkus, Morris, Tokala, Youngjohns – Ramirez, Mohammed

 

Na początku meczu goście mogli dość niespodziewanie wyjść na prowadzenie, kiedy dośrodkowanie Wrighta przekształciło się w strzał, z którym sporo problemów miał Curtis, ale jednak sobie poradził. W 22 minucie na naszą bramkę niecelnie uderzał Hall, ale trzy minuty potem goście objęli prowadzenie. Akcję Bianco celnym uderzeniem zakończył Sabatini, który z resztą trzy minuty potem miał kolejną szansę na zdobycie bramki, ale na szczęście dla nas, tej nie wykorzystał. W 31 minucie po akcji Ramireza przed szansą stanął Mohammed, ale jednak jego strzał głową był niecelny. Trzy minuty potem goście odpowiedzieli kolejnym uderzeniem Halla i była to ostatnia bramkowa okazja w pierwszej połowie. W drugiej odsłonie koniecznie musieliśmy zagrać odważniej i skuteczniej jeśli chcieliśmy tutaj zarobić jakieś punkty. W 59 minucie (dopiero!) okazję do zdobycia gola miał rezerwowy Webb, a dwie minuty potem kolejne uderzenie Australijczyka obronił Cavaliere. W 64 minucie goście odgryźli się uderzeniem Bianco, a po pięciu minutach swojej już trzeciej szansy nie potrafił wykorzystać Webb. W 73 minucie kontuzji doznał Tokala, a ponieważ wcześniej dokonałem trzech zmian, mecz kończyliśmy w dziesiątkę. Mimo osłabienia, potrafiliśmy w końcówce wyrównać, kiedy dośrodkowanie Morrisa na bramkę zamienił Ramirez, który znów okazuje się naszą ostatnią deską ratunku.

 

Premiership, 25/38, 30.01.2038

McCain Stadium, 5938 widzów

[2] Scarborough – [5] Liverpool, 1:1 (Sabatini ’25, RAMIREZ ’90)

MoM: Joe Morris (Scarborough)

Odnośnik do komentarza

Wreszcie po kilku meczach absencji spowodowanej udziałem w Pucharze Narodów Afryki do składu niebawem powróci Chibueze. Co prawda na mecz z Queens Park Rangers jeszcze nie zdąży, ale w kolejnym już powinien zagrać. Dosyć wyraźnie odczuwamy jego brak. Tymczasem teraz mam mały problem z kontuzjami. W meczu przeciwko QPR na pewno nie będą mogli zagrać Lauridsen, Tokala i Webb. Dlatego zestawienie będzie nieco eksperymentalne.

 

 

Curtis - Murphy, Wachowiec, Howard, Vazquez – Brichkus, Morris, Cornejo, Youngjohns – Ramirez, Mohammed

 

Niby nieźle rozpoczęliśmy to spotkanie, stwarzając okazję bramkową dla Cornejo w 7 minucie, ale Chilijczyk nie potrafił jej wykorzystać. Dwie minuty potem gospodarze, a konkretnie Torre, odpowiedzieli niegroźnym strzałem. W 13 minucie ponownie obok bramki uderzał włoski napastnik, a w 16 minucie uderzenie Ramireza świetnie obronił Hornig. Siedem minut potem fenomenalną interwencją po kąśliwym strzale Torre popisał się Curtis. Dwie minuty potem Duda uderzał z rzutu wolnego, bardzo niecelnie. W 36 minucie z kolei uderzał Ramirez, też obok bramki. W 44 minucie szansę na strzelenie bramki miał też Baran lecz i on nie potrafił celnie przymierzyć. W drugiej połowie jakość widowiska wcale nie wzrosła. W 56 minucie niecelnie uderzał Duda, chociaż w 67 nasz bramkarz popełnił kardynalny błąd i w tak dziwaczny sposób wybijał piłkę, że ta wpadła mu do siatki. Dziwna niemoc strzelecka panująca w Scarborough uniemożliwiła nam odwrócenie losów meczu, ponieważ nie stworzyliśmy sobie w ciągu tych dwudziestu minut żadnej strzeleckiej okazji.

 

Premiership, 26/38, 07.02.2038

Loftus Road, 18499 widzów

[15] Queens Park Rangers – [2] Scarborough, 1:0 (CURTIS [og] ’67)

MoM: Milan Baran (Queens Park Rangers)

 

 

Dobrze, że kolejne spotkanie ligowe przełożono nam na późniejszy termin i następnym meczem było dopiero starcie z Tottenhamem po dwóch tygodniach. Na ten mecz do składu powrócił już w glorii chwały Chibueze, bowiem wywalczył wraz z reprezentacją Nigerii tytuł najlepszej druzyny kontynentu, a on sam został królem strzelców imprezy z sześcioma golami na koncie.

 

 

Curtis - Murphy, Wachowiec, Howard, Vazquez – Jacobsen, Morris, Brichkus, Youngjohns – Ramirez, Chibueze

 

Koguty od początku starały się nam narzucić swój styl gry. W 4 minucie groźnie uderzał Moulin, ale Curtis był na posterunku. Szesnaście minut potem uderzenie Chibueze z kolei świetnie wybronił Lopes. Siedem minut później z rzutu wolnego niecelnie strzelał Youngjohns, a dziewięć minut potem równie nieudanym strzałem popisał się Walsh. W 40 minucie jeszcze jedną okazje miał Chibueze lecz i ta próba nie zakończyła się powodzeniem. W doliczonym czasie pierwszej połowy doskonałą okazję zmarnował Brichkus, ale generalnie ta pierwsza odsłona była bardzo słaba w wykonaniu obu zespołów. Kibice na pewno liczyli na więcej. W drugiej połowie nadal atakowaliśmy. W 48 minucie niecelnie głową strzelał Morris, kończąc akcję Jacobsena. W 54 minucie po akcji Walsha przed szansą stanął rezerwowy Howad, ale i on nie miał dobrze ustawionego celownika. Wreszcie w 65 minucie, na raty, ale ostatecznie skutecznie, bramkarza gości pokonał niezawodny Chibueze. Dwanaście minut potem rywale próbowali jeszcze wyrównać. Doskonałą wówczas okazję miał znów Howard, ale wyraźnie nie miał swojego dnia. W doliczonym czasie goście rzucili się niemal do ataków, ale na szczęście udało nam się tę nawałnicę przetrwać i zachowaliśmy zwycięstwo w tym jakże ważnym meczu. Chibueze zaś ponownie udowodnił, jak ważnym jest punktem drużyny.

 

Premiership, 27/38, 20.02.2038

McCain Stadium, 5958 widzów

[2] Scarborough – [4] Tottenham, 1:0 (CHIBUEZE ’65)

MoM: Paul Murphy (Scarborough)

Odnośnik do komentarza

2 punkty do Newcastle...

 

 

Przed meczem z Manchesterem City nasłuchiwałem wieści z Londynu, gdzie Arsenal podejmował Leicester w jednym z meczów zaległych. Niestety Kanonierzy wygrali to spotkanie i zbliżyli się do nas na odległość dwóch oczek, ale mają jeszcze mecz w zapasie w stosunku do nas. Dlatego też mecz z The Citizens ma dla nas dużą wagę, bo to szansa, by odskoczyć choć na chwilę tej pogoni.

 

 

Curtis - Murphy, Wachowiec, Howard, Vazquez – Jacobsen, Martinez, Brichkus, Youngjohns – Ramirez, Chibueze

 

W początkowym okresie żadna z drużyn nie chciała zaryzykować i odważniej zaatakować. W 10 minucie na strzał z ostrego kąta zdecydował się Chibueze, ale Santaniello bez problemów interweniował. Cztery minuty potem w akcji pod naszym polem karnym wykazał się Curtis, który obronił uderzenie Lozano. Po kolejnych czterech minutach przed szansą stanął Ramirez lecz jego strzał również obronił bramkarz gospodarzy. W 22 minucie sytuacji sam na sam z Santaniello nie potrafił na gola zamienić Ramirez, przegrywając pojedynek z bramkarzem The Citizens. W 36 minucie po akcji Yatesa do piłki dopadł Moran i oddał strzał, który jednak nie zagroził naszej bramce. Cztery minuty potem swoją kolejną okazję w tym spotkaniu zmarnował Chibueze, uderzając piłkę wysoko ponad bramką. Zaraz na początku drugiej połowy doskonałej szansy na objęcie prowadzenia przez gospodarzy nie wykorzystał Moran, uderzając w dogodnej pozycji wprost w bramkarza. Cztery minuty potem bezmyślność Jacobsena, który podawał do bramkarza, wykorzystał Lozano, przechwytując podanie i pokonując bezradnego Curtisa. W 70 minucie akcję na skrzydle przeprowadził Murphy, dośrodkował w pole karne, a akcję strzałem głową zamykał rezerwowy Moreno lecz uderzył niecelnie. W doliczonym czasie rywale mogli ostatecznie nas pogrążyć, ale na nasze szczęście świetnej okazji nie wykorzystał Nasiadka.

 

Premiership, 28/38, 27.02.2038

City of Manchester Stadium, 47984 widzów

[15] Manchester City – [2] Scarborough, 1:0 (Lozano ’50)

MoM: Jan Brard (Manchester City)

 

 

Niestety w kolejnym swoim spotkaniu znów Arsenal wygrał i tym razem już nas wyprzedził w ligowej tabeli. Ale na mecz z Sunderlandem przygotowywaliśmy się w dobrych humorach, bowiem do składu powracał po kontuzji Tokala, który miał zrobić miejsce dla Brichkusa na skrzydle zamiast fatalnie spisującego się Jacobsena.

 

 

Curtis - Murphy, Wachowiec, Howard, Vazquez – Brichkus, Martinez, Tokala, Youngjohns – Ramirez, Chibueze

 

Nasi rywale ruszyli odważnie do ataków od samego początku spotkania. W 1 minucie bliski zdobycia gola był Cipriani, ale w porę z interwencją zdążył Curtis. Jedenaście minut potem straciliśmy jednak gola. Nieupilnowany w polu karnym Harris przyjął piłkę podaną przez Buonacore i strzelił obok bezradnego bramkarza. W 18 minucie pierwszy raz odpowiedział Chibueze, ale ta próba była nieudana. W 35 minucie sfaulowany przez Buonacore został Brichkus i dla niego udział w tym spotkaniu już się zakończył. Zastąpił go na boisku Cornejo. Przed przerwą nie udało nam się stworzyć już żadnej szansy i dlatego w szatni porozmawiałem sobie po męsku z chłopakami. Na efekty nie trzeba było długo czekać. W drugiej połowie zagraliśmy koncertowo. W 49 minucie Cipriani minął się z piłką, dopadł do niej Youngjohns i uderzył mocno, nie dając szans bramkarzowi. Cztery minuty potem po akcji dwóch rezerwowych prowadzenie dał nam Webb, wykorzystując podanie Cornejo. Minutę potem mogliśmy stracić gola, ale błędu Howarda nie wykorzystał Carlsson, uderzając obok bramki. W 63 minucie rozochocony strzelonym golem Youngjohns znów próbował strzału z dystansu, ale tym razem bezskutecznie. Pięć minut potem świetnie strzał Carlssona obronił Curtis, a trzy minuty potem niecelnie z rzutu wolnego uderzał Knezevic. W 75 minucie padł kolejny gol dla gospodarzy. Doskonałe podanie Youngjohnsa trafiło do Chibueze, a ten nie miał prawa zmarnować takiej okazji. Trzynaście minut potem dzieła zniszczenia dopełnił Webb, który tym meczem udowodnił, że zasługuje na więcej szans.

 

Premiership, 29/38, 06.03.2038

McCain Stadium, 5965 widzów

[3] Scarborough – [16] Sunderland, 4:1 (Harris ’12, YOUNGJOHNS ’49, WEBB ’53, CHIBUEZE ’75, WEBB ’88)

MoM: Craig Webb (Scarborough)

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...