Skocz do zawartości

[FM2006] Guys in the red... are fighting for win...


Rekomendowane odpowiedzi

Inni mnie poćwiartują jak nie skończę :D

 

 

 

Po tym meczu znów mamy trzy punkty straty do Arsenalu i tylko jeden mecz zaległy, zatem w razie zwycięstwa w tym spotkania to zrównamy się z Kanonierami ilością punktów, choć będziemy ich wyprzedzać, bowiem wygraliśmy bezpośrednie starcie. Tymczasem teraz czeka nas starcie w ramach V rundy Pucharu Anglii, gdzie czeka na nas Bristol City, grające w Championship. W meczu tym miał zagrać, po raz pierwszy w tym sezonie, powracający do gry po złamaniu nogi Zotti. Szansę debiutu w dorosłej drużynie otrzymał też Griffiths.

 

 

Thompson – Vieira, Castelli, Budimir, Zotti – Rogerio, McCourt, Somma, Soro – Gimenez, Griffiths

 

Już w 3 minucie najmłodszy na boisku Griffiths miał znakomita szansę na zdobycie gola, otwierającego wynik meczu, ale jej nie wykorzystał, uderzając niecelnie. Siedem minut potem strzał z dystansu Soro obronił z najwyższym trudem Leroy, a dwie minuty później niecelnie strzelał zaś Gimenez. W 22 minucie kolejny mocny strzał Soro poleciał obok bramki strzeżonej przez francuskiego golkipera. W 27 minucie obronił on strzał Sommy, a po chwili dość niespodziewanie goście w swojej pierwszej akcji podbramkowej zdobyli gola, gdy na listę strzelców wpisał się Wright. Trzy minuty potem następny strzał Griffithsa obronił Leroy, a w 39 minucie kolejny strzał Anglika był już nieudany. Jeszcze przed przerwą fatalnie przestrzelił Soro. Po zmianie stron koniecznie musieliśmy zagrać lepiej, aby nie było obciachu i dlatego na boisku pojawili się Machado, Bartolini oraz Rosa. I juiż w 52 minucie padł gol wyrównujący, gdy rzut karny podyktowany za faul na McCourtcie wykorzystał Rogerio. Cztery minuty potem fenomenalnie strzał Rosy obronił Leroy, a po chwili kolejna znakomita parada Leroya uratowała gości po strzale Machado. Wreszcie w 81 minucie padł zwycięski gol dla Mansfield, kiedy strzał McCourta był nie do obrony dla bramkarza gości, a przy trafieniu tym asystował Rogerio.

 

FA Cup, V runda, 25.02.2032

Field Mill, 11726 widzów

[P] Mansfield – [C] Bristol City, 2:1 (Wright ’31, ROGERIO (k) ’52, McCOURT ’81)

MoM: Rogerio Gomes (Mansfield Town)

 

 

Losowanie w Pucharze Anglii wyraźnie nam sprzyja, bowiem w następnej rundzie zmierzymy się znów z drużyną grającą w Championship, Southampton. Co prawda Święci są na najlepszej drodze do wywalczenia awansu do Premiership, ale jednak różnica poziomów z pewnością jest. Teraz zaś gramy ze Stoke – wreszcie w składzie przypominającym ten optymalny.

 

 

Bailey – Chimezie, Gabriel, Muller, Knezevic – Rogerio, Gudjonsson, Moore, Napoli – Watts, Moreira

 

Zaczęliśmy świetnie i już w 4 minucie gola otwierającego wynik strzelił Moreira po precyzyjnym dośrodkowaniu Chimeziego. Osiem minut potem z daleka uderzał Napoli, ale bardzo niecelnie. Podobnie było w 24 minucie, choć tu próba była odrobinę lepsza, a strzał został zablokowany przez Bishopa, zagrożenie pod bramką jednak minimalne. W 32 minucie po akcji Gudjonssona groźnie strzelał Moore, minimalnie się myląc. W 40 minucie po akcji Wattsa i wystawieniu znakomitej piłki Moreirze, Urugwajczyk spełnił obowiązek, zdobywając drugiego gola. Po zmianie stron goście mieli swoją szanse, ale dopiero w 60 minucie, gdy uderzał Peters z rzutu wolnego. Dwie minuty potem niecelnie strzelał rezerwowy Dumitrescu, a pięć minut potem fenomenalnie strzał rezerwowego Pedrettiego obronił Stone. W 76 minucie kontynuowaliśmy dzieło zniszczenia. Jedenastkę, podyktowaną za faul na Moreirze wykorzystał bezlitośnie Napoli, a cztery minuty potem bliski trzykrotnego pokonania Stone’a był Moreira. Ale to nie jemu, a Pedrettiemu przyszło zamknąć wynik meczu, gdy w 86 minucie przymierzył z rzutu wolnego i zdobył piękną bramkę.

 

Premiership, 27/38, 28.02.2032

Field Mill, 24075 widzów

[2] Mansfield – [8] Stoke, 4:0 (MOREIRA ‘4, MOREIRA ’40, NAPOLI (k) ’75, PEDRETTI ’86)

MoM: Pablo Moreira (Mansfield Town)

Odnośnik do komentarza

Jeżeli zdecyduję się kontynuować tego opka, to tak - kierunek League Two

 

 

 

Po tej kolejce wyrównaliśmy wynik punktowy Mansfield z poprzedniego sezonu. A to dopiero przecież końcówka lutego! W świetnych zatem nastrojach przystępowaliśmy do pierwszego meczu o ćwierćfinał Pucharu UEFA z Fenerbahce. Pierwsze spotkanie graliśmy na własnym obiekcie, dlatego zależało nam na wywalczeniu dużej zaliczki przed rewanżem na gorącym, tureckim obiekcie.

 

Bailey – Chimezie, Gabriel, Muller, Knezevic – Marinkovic, Gudjonsson, Moore, Napoli – Watts, Moreira

 

Udanie rozpoczęliśmy to spotkanie, bo choć pierwsza ciekawa akcja w wykonaniu Marinkovica i Knezevica kończył Chimezie, nie zakończyła się golem, ale już sześć minut potem wynik meczu otworzył Marinkovic, zamykając głębokie dośrodkowanie z drugiej strony boiska Gabriela. W 24 minucie po świetnej akcji Moreiry i Wattsa ten drugi był o krok od zdobycia bramki, ale niestety nie trafił. Dwie minuty potem kapitalnie strzał Moreiry obronił Williams, a goście zostali głęboko zepchnięci do defensywy. W 31 minucie goście jednak zdołali przeprowadzić udaną akcję, którą kończył Beizit, ale zabrakło im jeszcze szczęścia na zakończenie akcji golem. Trzy minuty potem Marinkovic zabrał piłkę Erdoganowi i nie namyślając się długo, mocno uderzył, ale bramkarz gości jakby wyczuł, że obrońcy jego drużyny grają niepewnie i nie dał się zaskoczyć. W 41 minucie fenomenalnie obronił on kolejny strzał Moreiry i tylko jego świetnej postawie goście zawdzięczali tak niewielką stratę bramek. Po zmianie stron cały czas atakowaliśmy i kontrolowaliśmy przebieg meczu, jak w 46 minucie, gdy znów uderzał Moreira. W 50 minucie zdecydował się on na odegranie do wbiegającego Moore’a, mimo że sam był w dogodnej sytuacji. Jego decyzja była jednak trafna i dała nam drugiego gola, bo Anglik celnie przymierzył. Sześć minut potem znów architektem akcji był Moreira, a próbował ją kończyć rezerwowy Bartolini, ale jego strzał był niecelny. W 60 minucie kolejny strzał Moreiry obronił Williams, ale dziesięć minut później Urugwajczyk wreszcie dopiął swego i wpisał się na listę strzelców, kończąc strzałem głową dośrodkowanie i całą akcję Gabriela. W końcówce goście wyraźnie się przebudzili, ale wszystkie próby Aksoya, Yigita, czy Okala zostały obronione przez Baileya, który tym samym miał spory wkład w nasze pewne zwycięstwo.

 

Puchar UEFA, 1/8 finału, 1 mecz, 04.03.2032

Field Mill, 19830 widzów

[ANG] Mansfield – [TUR] Fenerbahce, 3:0 (MARINKOVIC ’11, MOORE ’50, MOREIRA ’70)

MoM: Milan Marinkovic (Mansfield Town)

 

 

Po tym efektownym i pewnym zwycięstwie nad Turkami, czekał nas bardzo trudny mecz z bardzo niewygodnym rywalem, jakim jest Liverpool. Zwłaszcza, że zagramy na Anfield, co dodatkowo daje przewagę The Reds. Liczę jednak na to, ze ci sami gracze, którzy tak dzielnie spisali się w czwartek, na Anfield też dadzą sobie radę.

 

 

Bailey – Chimezie, Gabriel, Muller, Knezevic – Marinkovic, Gudjonsson, Moore, Napoli – Watts, Moreira

 

Już na początku spotkania w wyniku zderzenia Griffithsa i Moore’a, pomocnik gospodarzy musiał z rozbitą głową opuścić boisko, a jego miejsce zajął Semedo. W 18 minucie rywale pierwszy raz zagrozili naszej bramce, gdy uderzał Hall, ale dobrze spisał się Bailey. Dziesięć minut potem nasz bramkarz obronił też strzał tego, który przed chwilą pojawił się na boisku. Po chwili kontuzji w naszej drużynie doznał Knezevic i w jego miejsce musiałem na boisko wprowadzić Rosę. W 35 minucie mieliśmy fantastyczną szansę na objęcie prowadzenia, gdy uciekał rywalom Moreira, ale w ostatniej chwili piłkę spod nóg ostrym, ale czystym wślizgiem wybił mu Petersen. Sześć minut potem nasz bramkarz obronił strzał Danny’ego Wattsa z rzutu wolnego, na co my jeszcze przed przerwą odpowiedzieliśmy niecelnym strzałem Moreiry. Po przerwie brakowało klarownych sytuacji i dopiero w 51 minucie ponownie zatrudniony został Bailey, tym razem przez mojego podopiecznego z kadry Czech – Valentę, który uderzał z rzutu wolnego. Po chwili w ten sam sposób zagroziliśmy bramce gospodarzy, gdy uderzał rezerwowy Bartolini, aż wreszcie po godzinie gry objęliśmy prowadzenie. Świetną akcję na skrzydle Bartoliniego na gola zamienił Watts. Dwie minuty potem Australijczyk strzelił drugiego gola i wydawało się, że już nic nie jest w stanie nam odebrać zwycięstwa, zwłaszcza, że po chwili miał okazję skompletować hattricka, ale dobrą interwencją popisał się Kern. W 69 minucie po akcji dwójki rezerwowych – Semedo i Gila, ten drugi strzelił gola kontaktowego, co oznaczało, że gospodarze pozostają w grze. Po chwili odpowiedzieliśmy niecelnym strzałem z dystansu rezerwowego Pedrettiego, a w 76 minucie znów Gil pokonał naszego bramkarza, tym razem po akcji Dekkera, który zrehabilitował się za nieupilnowanie Bartoliniego przy pierwszej bramce dla Mansfield. Tym samym zwycięstwo wymknęło nam się z rąk. W ostatnim kwadransie obie drużyny miały okazję do przechylenia szali na swoją korzyść, ale ostatecznie spotkanie zakończyło się remisem, bo obaj golkiperowi nie dali się więcej razy pokonać.

 

Premiership, 28/38, 07.03.2032

New Anfield, 60941 widzów

[4] Liverpool – [2] Mansfield, 2:2 (WATTS ’60, WATTS ’62, Gil ’69, Gil ’76)

MoM: Steve Watts (Mansfield Town)

Odnośnik do komentarza

Trudno powiedzieć. Właściwie cała różnica punktowa zawiera się w tym, że Arsenal ma jeden mecz rozegrany więcej od nas. Więc trudno mówić o bezpośredniej stracie punktowej. Grunt, że trzymamy bardzo ścisły kontakt z Kanonierami.

 

 

 

Wszystko wskazuje na to, że rozbrat Knezevica z piłką potrwa dłużej niż przypuszczaliśmy. Doznał on bowiem złamania nadgarstka i będzie pauzował nawet do dwóch miesięcy. Już zatem bez niego, ale z zastępującym go w środku obrony Machado u boku Mullera, przystępowaliśmy do meczu rewanżowego z Fenerbahce na Sukru Saracoglu.

 

 

Bailey – Chimezie, Gabriel, Muller, Machado – Marinkovic, Gudjonsson, Moore, Napoli – Watts, Moreira

 

Już w pierwszej akcji meczu o włos od zdobycia bramki po dobrym podaniu od… Baileya był Watts lecz jego uderzenie obronił Williams. W 13 minucie padł gol otwierający wynik, gdy w sytuacji sam na sam zimną krew zachował Moore, dając nam prowadzenie. W 21 minucie gospodarze spróbowali strzelić gola kontaktowego z rzutu wolnego, gdy uderzał Borek, ale Bailey nie miał kłopotów z obroną. Podobnie było siedem minut potem – znów uderzenie z rzutu wolnego Turka nie sprawiło naszemu bramkarzowi żadnych trudności. W 34 minucie tymczasem gospodarze mieli kolejną szansę, ale tym razem zmarnował ją Kok. Cztery minuty potem szybki kontratak dał nam drugiego gola. Świetnym przechwytem i odegraniem do Moreiry popisał się Watts, a Urugwajczyk tylko dopełnił formalności. W doliczonym czasie gry, gdy Kanarki już były myślami w szatni, strzeliliśmy im jeszcze dwa gole, które zupełnie ich rozbiły. Oba trafienia były autorstwa Wattsa. W drugiej połowie, mimo że już kompletnie nie musieliśmy forsować tempa, bo jednak i tak udało się podwyższyć prowadzenie, kiedy w 86 minucie Okal zagrał piłkę ręką we własnym polu karnym, a sędzia za to podyktował rzut karny, który na gola zamienił Gudjonsson (który wybłagał u Mullera możliwość wykonania tejże jedenastki).

 

Puchar UEFA, 1/8 finału, rewanż, 11.03.2032

Sukru Saracoglu, 35278 widzów

[TUR] Fenerbahce – [ANG] Mansfield, 0:5 (MOORE ’13, MOREIRA ’38, WATTS ‘45+1, WATTS ‘45+3, GUDJONSSON (k) ’86)

MoM: Steve Watts (Mansfield Town)

 

 

Tak efektownego pogromu Turków mało kto się spodziewał, nawet ja, wiedząc dobrze, że drużyna ma spory potencjał. Zaraz po tym meczu odbyło się losowanie par ćwierć- i półfinałowych. Losowanie było dla nas na poły szczęśliwe, bowiem w ćwierćfinale zmierzymy się z AEKiem Ateny, który raczej oporu nam nie stawi, a w ramach awansu o finał zagramy ze zwycięzcą pary Olympiakos – Chelsea. Dwie drużyny greckie na tym etapie rozgrywek to i tak wielki sukces, a tak mamy dwa grecko-angielskie ćwierćfinały. Na najbliższe spotkanie ligowe z Aston Villą przymusowy odpoczynek czekał Moreirę, który po jednym ze zderzeń z Turkiem w ostatnim meczu ma przestawioną szczękę. Dam również odpocząć przemęczonego już trochę Napoliemu, którego miejsce zajmie Somma.

 

 

Bailey – Chimezie, Gabriel, Muller, Machado – Marinkovic, Gudjonsson, Moore, Somma – Watts, Gimenez

 

Już w 7 minucie byliśmy bliscy zdobycia bramki dającej prowadzenie, kiedy uderzał Marinkovic, jego strzał był jednak nieznacznie chybiony. Dwie minuty potem niecelnie akcję Gimeneza wykańczał Watts, aż nadeszła 25 minuta, w której Gudjonsson dobrym podaniem uruchomił Marinkovica na przeciwległym skrzydle, a ten samotnie popędził na bramkę i oddał mocny strzał, nie dając bramkarzowi gości żadnych szans. W 36 minucie powinno już być po meczu, kiedy sędzia podyktował nam rzut karny za faul Scotta na Wattsie, ale strzał Mullera był beznadziejny i bez problemów obronił go Talbot. W 40 minucie ta niewykorzystana szansa mogła się na nas zemścić, ale na szczęście Machado jako ostatni obrońca nie dał się ograć Daviesowi. W drugiej połowie nadal najbardziej aktywny w drużynie gości był Davies, który w 49 minucie ponownie próbował strzelać na bramkę Baileya. Próba ta była jednak niecelna. Dziesięć minut potem ponownie uderzał on głową po dośrodkowaniu Semenova lecz i ten strzał mu nie wyszedł. W 74 minucie nadzieje gości na odwrócenie losów meczu zgasił Gimenez, zdobywając drugiego gola dla Mansfield po znakomitym podaniu od rezerwowego Pedrettiego. W końcówce sam Włoch mógł wpisać się na listę strzelców, gdy uderzał z rzutu wolnego, ale nieznacznie chybił celu.

 

Premiership, 29/38, 14.03.2032

Field Mill, 28331 widzów

[2] Mansfield – [15] Aston Villa, 2:0 (MARINKOVIC ’25, GIMENEZ ‘74)

MoM: Roberto Gimenez (Mansfield Town)

Odnośnik do komentarza

W meczu na szczycie tej serii spotkań Newcastle dość niespodziewanie mimo wszystko wygrało na St. James’ Park z Arsenalem 2:1, co dało nam szansę dogonienia rywali z Londynu, bowiem mamy mecz zaległy w stosunku do Kanonierów i tylko dwa punkty straty. Tymczasem teraz nadszedł czas na rozegranie meczu ćwierćfinałowego Pucharu Anglii z Southamptonem.

 

 

Thompson – Vieira, Castelli, Medina, Machado – Rogerio, McCourt, Dumitrescu, Soro – Gimenez, Chapman

 

Gospodarze dość pechowo zaczęli to spotkanie, bowiem w 14 minucie po dośrodkowaniu McCourta piłkę do własnej bramki skierował Prince, który źle przecinał tę centrę. Trzy minuty potem po akcji Gimeneza i wycofaniu piłki do Dumitrescu, Rumun stanął przed znakomitą szansą, ale jego strzał okazał się niecelny. Po chwili kontuzji doznał Medina i jego pozycję musiał zająć Rosa. W 27 minucie zaś padł drugi gol dla Mansfield, a strzelił go na raty lecz skutecznie Gimenez. W 33 minucie bramkarz gospodarzy, Lopes, fantastycznie obronił strzał szarżującego Soro, a sześć minut potem znów uderzał Iworyjczyk lecz tym razem bramkarz gospodarzy nawet nie musiał interweniować. W końcówce pierwszej połowy do roboty wzięli się gospodarze. Strzał Ryana z 41 minuty co prawda był niecelny, ale w doliczonym czasie pierwszej odsłony Ryan wykorzystał niepewną interwencję Thompsona po strzale Cardony i zdobył gola kontaktowego. W drugiej połowie trzeba było zagrać ofensywnie, żeby nie powodować niepotrzebnych nerwów w końcówce, ale gospodarze jakby wyczuli swoją szansę i po zmianie stron grali znacznie lepiej w destrukcji, nie dając nam zbyt wielu strzeleckich okazji. Dopiero w 74 minucie coś się zaczęło dziać, ale, ku memu zdziwieniu, pod naszą bramką, gdzie strzał Ryana świetnie obronił Thompson. Pięć minut potem bramkarz gospodarzy z kolei obronił kolejną próbę Gimeneza. Nie udało nam się jednak dowieźć zwycięstwa do końca, bowiem w doliczonym czasie spotkania Hughes strzałem rozpaczy zapewnił gospodarzom przedłużenie nadziei na awans na spotkanie powtórkowe.

 

FA Cup, ćwierćfinał, 17.03.2032

St. Mary’s Stadium, 32445 widzów

[C] Southampton – [P] Mansfield, 2:2 (Prince [og] ’14, GIMENEZ ’27, Ryan ‘45+2, Hughes ‘90+3)

MoM: Alan Ryan (Southampton)

 

 

Jeśli uda nam się w meczu powtórkowym pokonać Southampton (w co nikt nie wątpi) to w walce o finał zmierzymy się z Boltonem. Dobrze się stało, że w drugiej parze trafili na siebie Newcastle i Arsenal, bowiem ktoś z tej dwójki na pewno odpadnie i z kimś z tej pary w ewentualnym finale nie zagramy. Tymczasem przed nami teraz ligowe spotkanie z Nottingham Forrest, rozgrywane na obcym obiekcie.

 

 

Bailey – Chimezie, Gabriel, Muller, Machado – Rogerio, Gudjonsson, Moore, Somma – Watts, Gimenez

 

Mogliśmy nieźle zacząć ten mecz, gdyby akcję Gudjonssona z 9 minuty Moreira wykorzystał, a nie uderzał prosto w bramkarza gospodarzy. W 22 minucie znów efektownie szarżował Gudjonsson i znów odegrał do Moreiry, a ten znów spudłował. W 37 minucie z kolei świetny strzał z daleka oddał Moore, ale to uderzenie w jakiś cudowny sposób ponad bramkę przeniósł bramkarz gospodarzy, Mason. Druga połowa również na jej początku nie mogła zachwycić. Dopiero po kwadransie gospodarze nieco się przebudzili, ale ich ataki tez nie były najwyższych prób, jak choćby strzał de Graafa z 59 minuty. Cztery minuty potem uderzenie Wattsa po dośrodkowaniu Chimeziego znów obronił Mason. Z kolei w 66 minucie uderzał Watts z drużyny przeciwnej, Joe, ale jego próba była kompletnie nieudana. Wreszcie w 78 minucie dwójkowa akcja Moreiry i Wattsa dała nam gola, strzelonego przez Australijczyka. Po chwili w kolejnej akcji Moreira dobijał strzał Wattsa i tym samym dobra współpraca naszych napastników zapewniła nam pewne, choć wywalczone w nieco nerwowych okolicznościach, zwycięstwo.

 

Premiership, 30/38, 20.03.2032

The City Ground, 30570 widzów

[8] Nottingham Forrest – [2] Mansfield, 0:2 (MOREIRA ’78, WATTS ’81)

MoM: Saevar Gudjonsson (Mansfield Town)

Odnośnik do komentarza

Ano mamy :jupi: I za ch**a go nie oddamy :D

 

 

 

To zwycięstwo pozwoliło nam chociaż na jeden dzień zasiąść na pozycji lidera, bowiem niespełna dwadzieścia godzin potem Arsenal pokonał Tottenham i wrócił na pierwsze miejsce w tabeli. Nas zaś teraz czekał pierwszy mecz z Ateńczykami, ale miałem nie lada problem, żeby skompletować skład, bowiem na mecze reprezentacji udali się reprezentacji Australii i Urugwaju, co z miejsca oznaczało absencję Moreiry, Rosy i Wattsa. Do tego doszły kontuzje Thompsona, Gimeneza i Pedrettiego, którzy dołączyli do już kontuzjowanych Knezevica i Mediny i mamy obraz nędzy o rozpaczy. Dlatego też w tym meczu w kadrze meczowej znalazło się aż pięciu Anglików!

 

 

Bailey – Chimezie, Gabriel, Muller, Machado – Marinkovic, Gudjonsson, Moore, Somma – Bartolini, Griffiths

 

Już w pierwszej akcji meczu bramkarz gości, Kolokas, powiedział, że będzie go trudno pokonać, bowiem obronił on znakomity strzał Bartoliniego. Siedem minut potem poradził sobie też z uderzeniem Marinkovica, a w 23 minucie mocny strzał Napoliego również padł łupem bramkarza gości. W 28 minucie goście trochę nas zaskoczyli przeprowadzając udany kontratak, którego jednak nie potrafił celnym strzałem zakończyć Pappas (a tak naprawdę to oddał strzał w światło bramki lecz nie sprawił on trudności Baileyowi). W 31 minucie po dośrodkowaniu Gudjonssona z półwoleja uderzał Griffiths, ale jego próba była daleka od ideału. W 37 minucie znów znakomitą szansę miał Bartolini, ale i tym razem nie zdołał pokonać bramkarza gości. Wreszcie w doliczonym czasie pierwszej połowy Moore przejął piłkę po zbyt krótkim wybiciu przez Papadopoulosa i oddał mocny strzał, nie namyślając się zbyt długo i trafił, dając nam prowadzenie. W drugiej połowie nadal trwał nieustanny ostrzał bramki rywala. W 50 minucie uderzenie Bartoliniego z rzutu wolnego bez problemów obronił Kolokas. Dziewięć minut potem niecelnie strzelał Napoli, podobnie jak w 65 minucie. W 74 minucie kolejny niegroźny kontratak przeprowadzili goście lecz strzał Arabatzisa był fatalny. Trzy minuty potem niecelnie z kolei po ładnej akcji strzelał głową Michalidis. Była to ostatnia ciekawa akcja tego spotkania.

 

Puchar UEFA, ćwierćfinał, 1 mecz, 25.03.2032

Field Mill, 19453 widzów

[ANG] Mansfield – [GRE] AEK Ateny, 1:0 (MOORE ‘45+1)

MoM: Christos Pappas (AEK Ateny)

 

 

Kilka dni potem powinniśmy byli rozgrywać spotkanie w ramach 32. kolejki spotkań, ale nic takiego nie miało miejsca, bowiem czeka nas teraz mecz powtórkowy Pucharu Anglii. W tej serii spotkań swój mecz wygrał Arsenal, zatem my też musimy zwyciężyć. Tak samo jak teraz z Southamptonem.

 

 

Thompson – Vieira, Castelli, Zotti, Machado – Rogerio, McCourt, Dumitrescu, Soro – Gimenez, Chapman

 

Zaczęliśmy całkiem nieźle – w 4 minucie świetnie w pole karne gości dośrodkowywał Castelli, a akcję strzałem głową zamykał Rogerio, jednak jego strzał obronił Lopes. W 13 minucie ponownie uderzał brazylijski skrzydłowy lecz tym razem próba była bardzo nieudana. Dziewięć minut potem ponownie w roli głównej występował Brazylijczyk, ale tym razem jego mocny strzał zdołał sparować na rzut rożny Lopes. Po chwili bramkarz gości doznał kontuzji i w jego miejsce na boisku pojawił się Banks. To był chyba sygnał dla gości, że muszą zaatakować, bo inaczej rezerwowy bramkarz może sobie nie poradzić z takim ostrzałem. I już pierwszy groźniejszy atak gości dał im bramkę, kiedy dobre dośrodkowanie Hardinga na bramkę zamienił Cardona. Natychmiast wzięliśmy się za odrabianie strat, ale goście po tej bramce szybko się cofnęli i zorganizowali w obronie, a że grali w pięciu w defensywie to mieli nad nami przewagę. W w 36 minucie kolejny przeciętny strzał oddał Rogerio, a na kolejne szanse na doprowadzenie do remisu trzeba było czekać do zmiany stron. W 54 minucie próbował z daleka Banksa zaskoczyć Dumirescu, bez powodzenia. Sześć minut potem rezerwowy bramkarz gości poradził sobie też ze strzałem McCourta, który jednak nie był najlepiej przymierzony. Siedem minut później znów górą był bramkarz gości, broniąc kolejne uderzenie Dumitrescu. Dopiero w 81 minucie goście się troszkę otworzyli i przeprowadzili kolejny atak, którego jednak nie skończył udanym strzałem Armstrong, ale i tak skuteczna gra w obronie uniemożliwiła nam doprowadzenie do remisu i awans gości jest sporą niespodzianką.

 

FA Cup, ćwierćfinał, powtórka, rewanż, 28.03.2032

Field Mill, 19936 widzów

[P] Mansfield – [C] Southampton, 0:1 (Cardona ’27)

MoM: Marcelo Lopes (Southampton)

Odnośnik do komentarza

Do spotkania rewanżowego z AEKiem Ateny przystępowaliśmy niezwykle osłabieni. Nie dość, że najlepsi piłkarze pojechali na mecze swoich reprezentacji narodowych (Gimenez, Watts, Moreira, Rosa) to jeszcze musiałem się zmagać z wieloma kontuzjami które nas dopadły (Knezevic, Lorini, Bartolini, Gudjonsson). Tym samym na mecz z Grekami wystawiłem bardzo eksperymentalny skład. Dość powiedzieć, że w ataku wystąpiła dwójka Anglików (czego kibice Mansfield nie widzieli od przynajmniej dziesięciu lat).

 

 

Bailey – Gabriel, Castelli, Muller, Machado – Marinkovic, McCourt, Moore, Dumitrescu – Dennis, Griffiths

 

Widać było w naszych poczynaniach pewną nutę niepewności, a gospodarze chcieli to wykorzystać od pierwszych minut. Bardzo szybko swoją pierwszą szansę zmarnował Arabatzis, gdy uderzał wprost w Baileya. Sześć minut potem odpowiedzieliśmy mocnym, ale bardzo niecelnym strzałem Marinkovica. W 15 minucie znów Serb straszył gospodarzy, tym razem uderzeniem z rzutu wolnego, ale jego próbę obronił Kolokas. Siedem minut potem swoją pierwszą okazję w tym spotkaniu miał Griffiths, uderzył jednak obok bramki. W 34 minucie Moore znakomicie uwolnił się od opieki obrońców i popędził z piłką na bramkę, ale zabrakło mu pomysłu na skuteczne wykończenie akcji. Z kolei w 39 minucie nieudanie uderzał Dumitrescu, ale to oblężenie przyniosło nam efekt dwie minuty potem gdy prowadzenie dał nam Griffits, strzelając swojego pierwszego gola w barwach Mansfield. Jeszcze przed przerwą gospodarze mieli znakomitą szansę na doprowadzenie do remisu, ale w sytuacji sam na sam z Arabatzisem Bailey nie dał się zaskoczyć. Drugą połowę rozpoczęliśmy od akcji, którą niecelnym strzałem głową kończył Moore. W 59 minucie po kolejnym strzale głową, tym razem Dumitrescu, piłka odbiła się od poprzeczki i wyleciała poza boisko. Po chwili gospodarze odpowiedzieli słabym strzałem z rzutu wolnego w wykonaniu Papadopoulosa, ale Bailey nie miał żadnych kłopotów z udaną interwencją. Była to ostatnia godna wzmianki ciekawa sytuacja tego spotkania.

Puchar UEFA, ćwierćfinał, rewanż, 01.04.2032

OAKA Spyros Louis, 34838 widzów

[GRE] AEK Ateny – [ANG] Mansfield, 0:1 (GRIFFITHS ’41)

MoM: Roberto Machado (Mansfield Town)

 

 

Tym razem losowanie nie było dla nas szczęśliwe. Chelsea bowiem zgodnie z planem rozprawiła się z Olympiakosem i to właśnie z Londyńczykami zagramy o finał. W drugim półfinale Herta zmierzy się z Basel. Dla nas jednak wciąż najważniejsza pozostaje Premiership i zbliżający się mecz z Carlisle.

 

 

Bailey – Chimezie, Gabriel, Muller, Machado – Marinkovic, McCourt, Moore, Napoli – Watts, Moreira

 

Goście wcale nie przyjechali do nas prosić tylko o jak najniższy wymiar kary i groźnie zaatakowali od pierwszych minut, a doskonałą okazję już na początku spotkania zmarnował Villa. Pięć minut potem pierwsze uderzenie Wattsa świetnie zablokował Bock. W 11 minucie groźnie, ale niecelnie uderzał Moore, trafiając tylko w boczną siatkę. Wreszcie jednak w 16 minucie Watts wykończył dobrą akcję Marinkovica na skrzydle i dał nam prowadzenie. Dwanaście minut potem dwójkowa akcja Jacksona i Garcii mogła dać gościom wyrównanie, ale ten drugi nieznacznie spudłował. Gdy zdawało się, że na przerwę zejdziemy z jednobramkowym prowadzeniem, w doliczonym czasie pierwszej połowy świetnie rzut rożny bił McCourt, w polu karnym najlepiej odnalazł się Moreira i chytrym strzałem zapewnił nam drugiego gola. Drugą połowę rozpoczęliśmy aktywnie, zmuszając gości do obrony. Szybko mogliśmy zdobyć gola, ale po strzale Moore’a znów zatrzepotała boczna siatka, ale od złej strony. Ponownie Anglik uderzał dwie minuty później lecz tym razem próba była gorszych lotów. W 54 minucie po akcji rezerwowego Pedrettiego do piłki w polu karnym dopadł Napoli i wykorzystując zasłonę z obrony gości, zaskoczył Collinsa strzałem przy słupku, dając nam kolejnego gola. W 65 minucie zaś Bailey wreszcie musiał się wysilić, broniąc strzał Jacksona. Cztery minuty potem ten sam piłkarz próbował zaskoczyć naszego bramkarza, ale Tony znakomicie go wyczuł i zachował spokój w bramce. W 71 minucie Collins znakomicie interweniował po strzale McCourta, a jedenaście minut potem niecelne uderzenie głową Irlandczyka nie dało bramkarzowi gości sposobności do interwencji. Jeszcze w doliczonym czasie gry goście mieli szansę zmniejszyć rozmiary porażki, ale niecelnie uderzał Jackson.

 

Premiership, 31/38, 04.04.2032

Field Mill, 28330 widzów

[2] Mansfield – [5] Carlisle, 3:0 (WATTS ’16, MOREIRA ‘45+1, NAPOLI ’54)

MoM: Steve Watts (Mansfield Town)

Odnośnik do komentarza

Tabelka niczego więcej nie wyjaśni ;) W walce o mistrza pozostaje Arsenal i Mansfield. Tottenham ma zbyt dużą stratę, by ją odrobić w ciągu tych kilku kolejek.

 

 

 

Zbliżające się szlagierowe spotkanie ligowe na White Hart Lane z Tottenhamem miało nam odpowiedzieć, czy możemy już powoli chłodzić szampany na mistrzostwo Anglii. Koguty zajmują aktualnie trzecie miejsce w ligowej tabeli i jeśli ktoś może nam przeszkodzić, to jest to idealny do tego kandydat. My zagramy w niezmienionym składzie jak ostatnio i liczę na podobny rezultat.

 

 

Bailey – Chimezie, Gabriel, Muller, Machado – Marinkovic, McCourt, Moore, Napoli – Watts, Moreira

 

Niestety już pierwsza ofensywna akcja gospodarzy dała im gola otwierającego wynik spotkania, gdy w 4 minucie Howard dobijał strzał Cavaliere. Bailey nie miał najmniejszych szans. Cztery minuty potem odpowiedzieliśmy uderzeniem Wattsa, które obronił Giannini, a cztery minuty potem poradził on sobie też z próbą Napoliego. w 18 minucie zaś padł drugi gol dla gospodarzy, którego strzelcem został Wilson, celnie wykonując rzut wolny. W 30 minucie mogliśmy znów nawiązać walkę, ale strzał Wattsa okazał się bardzo chybiony. Po chwili podobną próbą „popisał” się Howard. Pięć minut potem pierwszą ofensywną akcję kończył Moreira, ale jego strzał został zablokowany przez Scotta. W 41 minucie powinniśmy zdobyć gola, gdy Moreira dobijał strzał Wattsa, mając położonego Gianniniego, a mimo to nie potrafił go pokonać. Dopiero w doliczonym czasie gry Australijczyk wykorzystał dobre dośrodkowanie Marinkovica i strzelił gola dającego nam nadzieję przed drugą połową. Gospodarze po zmianie stron szybko jednak wybili nam z głowy plany o nawiązaniu równorzędnej walki. W 52 minucie Howard strzelił swojego drugiego gola po asyście Signore, a trzy minuty potem mogło być już 4:1, ale na nasze szczęście, swojej szansy nie wykorzystał Ribeiro. W 67 minucie ponownie uderzał Howard, ale ta próba była niecelna. Dwie minuty potem spisał się znacznie lepiej, kompletując hattricka po świetnym podaniu od Cavaliere. Dopiero po tym golu moi podopieczni trochę się ocknęli, ale mieliśmy już trochę za mało czasu, a poza tym świetnie bronił Giannini, który wyciągał strzały Moreiry, Wattsa, czy Marinkovica, nie dając nam szans choćby na bramkowe zbliżenie się do rywala.

 

Premiership, 32/38, 07.04.2032

White Hart Lane, 36210 widzów

[3] Tottenham – [2] Mansfield, 4:1 (Howard ‘4, Wilson ’18, WATTS ‘45+1, Howard ’52, Howard ’69)

MoM: Darren Howard (Tottenham Hotspur)

 

 

Oczywiście ta porażka nie sprawiła nam wielkich tarapatów. Po prostu straciliśmy jedną szansę na dogonienie lidera z Londynu, ale wciąż mamy jeden mecz w zapasie wobec Arsenalu. A Tottenham po tym zwycięstwie i tak traci do nas dziesięć punktów, więc trudno wierzyć, że stracimy nawet to drugie miejsce. Teraz koniecznie zaś musimy się pozbierać i wygrać na Kenilworth Road z Luton.

 

 

Bailey – Chimezie, Gabriel, Muller, Machado – Marinkovic, McCourt, Moore, Napoli – Watts, Moreira

 

Ten mecz miał pokazać, czy drużyna potrafi się szybko podnieść po takim laniu i choć pierwsza szansa na zdobycie gola przez Mansfield pojawiła się już w 5 minucie, to na bramkę kibice przyjezdnych czekali do 22 minuty, kiedy to świetne dośrodkowanie Gabriela strzałem głową zakończył Moreira. Siedem minut potem uderzenie Napoliego bez kłopotów obronił Petkovic, a trzy minuty później już musiał się bardziej sprężyć, by wyciągnąć kolejny strzał Moreiry. W 37 minucie padł już drugi gol dla Mansfield, a jego strzelcem został Watts, który rozegrał swoją firmową akcję z Marinkovicem na prawym skrzydle. Trzy minuty potem Australijczyk strzelił swojego drugiego gola, tym razem po podaniu Moreiry. Co ciekawe, Watts był zupełnie niepilnowany w szesnastce. Z trzybramkową przewagą schodziliśmy na przerwę i byłem przekonany, że już nic złego nam się w tym meczu nie stanie. Po zmianie stron, nadal kontrolowaliśmy przebieg spotkania, od czasu do czasu groźnie atakując, jak choćby w 57 minucie, gdy swoją szansę na zdobycie bramki miał rezerwowy Rosa. Dwie minuty potem gospodarze odpowiedzieli zupełnie nieudanym strzałem Pozzo, a w 67 minucie potężnym strzałem popisał się Castelli, ale piłka odbiła się tylko od poprzeczki i wyleciała daleko poza boisko. W 72 minucie padł kolejny gol, a jego architektem został Chapman, który zastąpił po przerwie Wattsa. Na listę strzelców wpisał się zaś Moreira. Urugwajczyk dopełnił dzieła zniszczenia w 89 minucie, gdy wykorzystał dobre dośrodkowanie Gabriela z prawego skrzydła, kopiując akcję, po której zdobyliśmy też pierwszego gola.

 

Premiership, 33/38, 11.04.2032

Kenilworth Road, 26411 widzów

[20] Luton – [2] Mansfield, 0:5 (MOREIRA ’22, WATTS ’37, WATTS ’40, MOREIRA ’72, MOREIRA ’89)

MoM: Pablo Moreira (Mansfield Town)

Odnośnik do komentarza

Nadinterpretujesz. Jestem spokojny o to, że nie wyprzedzi nas Tottenham i zespoły niżej w tabeli, a nie, że w ogóle nic się nie stało.

 

 

Inna sprawa, że mamy dobry kalendarz i jak nic niespodziewanego się nie wydarzy, to, tfu, tfu, powinniśmy zdobyć tytuł.

 

 

 

 

Świetny mecz z zamykającym tabelę Luton poprawił morale przed zbliżającym się pierwszym spotkaniem z Chelsea w półfinale Pucharu UEFA. Pierwsze spotkanie rozegrane zostanie na stadionie Stamford Bridge. W meczu tym zagra ta sama jedenastka, co ostatnio. Jedynie na ławce nieuprawnionego do gry w europejskich pucharach Chapmana zastąpi Dumitrescu.

 

 

Bailey – Chimezie, Gabriel, Muller, Machado – Marinkovic, McCourt, Moore, Napoli – Watts, Moreira

 

Spotkanie rozpoczęło się dla nas fantastycznie, bowiem już w 2 minucie Moreira otworzył jego wynik, nie dając szans bramkarzowi gospodarzy w sytuacji sam na sam. W 6 minucie czerwoną kartkę za taktyczny faul na Moreirze ujrzał mój były podopieczny z Luton – Scotti, ale strzał z rzutu wolnego nie zakończył się golem. W 11 minucie swoją szansę miał nawet Machado, który zapędził się pod bramkę przeciwnika i po dośrodkowaniu McCourta wyskoczył do piłki lecz uderzył niecelnie. Wreszcie w 14 minucie padł drugi gol dla Mansfield, a jego strzelcem został po raz drugi tego wieczoru Moreira. W 20 minucie po dośrodkowaniu Marinkovica Urugwajczyk skompletował hattricka i wydawało się, że już jest po meczu. Zwłaszcza, że nadal atakowaliśmy, jak choćby w 34 minucie, gdy strzał Gabriela świetnie obronił Rizzo. Cztery minuty potem Włoch obronił też uderzenie Marinkovica, który próbował również dwie minuty później. Sędzia zagwizdał wreszcie na przerwę i zdawało się, że druga połowa będzie formalnością.

 

Ależ byłem głupi! Ależ naiwny!

 

Zaczęliśmy ją co prawda nieźle, od szansy, jaką w 52 minucie zmarnował Watts, a cztery minuty później niecelnie strzelał Rosa, ale potem grali już tylko gospodarze. W 62 minucie gola kontaktowego strzelił Spaan, wykorzystując idealne odegranie od Ryana. Cztery minuty potem Roberts na raty, ale skutecznie poradził sobie z Baileyem i strzelił drugiego gola dla Chelsea. Sytuacja zaczęła nam się wymykać spod kontroli i natychmiast nakazałem ciaśniejszą grę, ale na niewiele się to zdało, bo kibice gospodarzy wyczuli szansę i poczęli niesamowicie wspierać swój zespół. A piłkarze Chelsea na boisku również wyczuli krew i zaatakowali ze zdwojoną siłą. W 74 minucie mocno uderzał Fernandez, ale ten strzał obronił Bailey, jednak w dziewięć minut potem do wyrównania doprowadził Ryan, niwecząc cały nasz wysiłek z pierwszej połowy.

 

Puchar UEFA, półfinał, 1 mecz, 15.04.2032

Stamford Bridge, 42428 widzów

[ANG] Chelsea – [ANG] Mansfield, 3:3 (MOREIRA ‘2, MOREIRA ’14, MOREIRA ’20, Spaan ’62, Roberts ’66, Ryan ’83)

MoM: Pablo Moreira (Mansfield Town)

 

 

Mam nadzieję, że frajersko stracone zwycięstwo w meczu z Chelsea nie przeszkodzi nam w wygrywaniu kolejnych spotkań w lidze. Teraz dobra okazja, by się odkuć. Przyjeżdża bowiem na Field Mill drużyna Derby, z którą ostatnio, w przeciwieństwie do lat minionych, potrafimy grać. Trzeba to tylko na nowo udowodnić.

 

 

Bailey – Chimezie, Gabriel, Muller, Machado – Marinkovic, McCourt, Moore, Napoli – Watts, Moreira

 

Podobnie, jak poprzednie spotkanie, tak i to rozpoczęliśmy od bramki, strzelonej przez Moreirę, w 4 minucie pojedynku. Jedenaście minut potem ten piłkarz po raz drugi wpisał się na listę strzelców, wykorzystując świetne podanie Wattsa. Kwadrans potem było już 3:0. Hattricka skompletował Moreira, tym razem celnie zamykając dośrodkowanie McCourta z rzutu rożnego. Cztery minuty potem wreszcie węgierski bramkarz gości coś obronił – była to kolejna próba Moreiry. Pięć minut potem goście odpowiedzieli pierwszym groźniejszym strzałem Tolleya, który jednak Baileyowi nie sprawił trudności. W doliczonym czasie gry pierwszej połowy zdobyliśmy zaś czwartego gola, którego na swoje konto zapisał Napoli. W drugiej połowie niewiele się zmieniło. Nadal mieliśmy zdecydowaną kontrolę nad wydarzeniami na boisku. W 48 minucie groźnie strzelał McCourt, minimalnie chybiąc. Siedem minut potem mocno uderzał rezerwowy Rosa, ale daleko obok bramki. Po chwili znów spróbował Tolley, który był chyba jedynym graczem, który mógł odmienić losy tego meczu, ale i on nie potrafił się wstrzelić. W 82 minucie zaś Napoli miał dobrą okazję na zdobycie drugiej bramki, ale tym razem nie trafił. Dopiero zaś w doliczonym czasie gry Tolley potrafi zdobyć gola, było to jednak trafienie tylko na otarcie łez.

 

Premiership, 34/38, 19.04.2032

Field Mill, 28312 widzów

[2] Mansfield – [13] Derby, 4:1 (MOREIRA ‘4, MOREIRA ’15, MOREIRA ’30, NAPOLI ‘45+1, Tolley ‘90+2)

MoM: Pablo Moreira (Mansfield Town)

Odnośnik do komentarza

Pewne zwycięstwo nad Derby dało nam długo oczekiwany powrót na fotel lidera Premiership na cztery kolejki przed końcem rozgrywek. Teraz wystarczy nam, że będziemy wygrywać swoje mecze i nie musimy się nawet odwracać w kierunku Arsenalu, by kontrolować wyniki Kanonierów, bowiem mamy tyle samo spotkań rozegranych i jeden punkt więcej. Tymczasem teraz trzeba jeszcze potwierdzić naszą dominację w Anglii i pokonać angielską drużynę w Pucharze UEFA. Niestety w tym meczu zagra inny środek pomocy, bo ten żelazny został wykartkowany.

 

 

Bailey – Chimezie, Gabriel, Muller, Machado – Marinkovic, McCourt, Somma, Dumitrescu – Watts, Moreira

 

Goście z Londynu rozpoczęli to spotkanie tak, jakby trwał nadal pierwszy mecz i rzucili się do ataku od pierwszych chwil. Swoją szansę szybko miał Ryan, ale na szczęście nie potrafił jej wykorzystać. Potem przez blisko pół godziny niewiele się działo, aż wreszcie w 33 minucie goście niespodziewanie objęli prowadzenie, kiedy to Hunt dobił strzał Ryana, piłka odbiła się jeszcze od Machado i ostatecznie wturlała się do naszej bramki. Taki wynik mnie bardzo nie-satysfakcjonował. Natychmiast ruszyliśmy do odrabiania strat, w 36 minucie pierwszy niegroźny jeszcze strzał oddał Somma, a w 40 minucie próbował również nieudanie Marinkovic. W doliczonym czasie gry w nieprawdopodobny sposób przestrzelił również Watts, co mu się raczej nie zdarza. Po zmianie stron kontynuowaliśmy oblężenie na bramkę gości. W 46 minucie strzał McCourta obronił Rizzo, a w 57 minucie niecelnie uderzał z kolei Dumitrescu. Wreszcie sześć minut potem Dumitrescu po raz drugi spróbował szczęścia i tym razem ono się do niego uśmiechnęło po mocnym strzale z daleka. Asystę przy bramce zanotował powracający po kontuzji Bartolini. Po chwili znów Rumun był bliski zdobycia gola. Widać było, że wziął na siebie odpowiedzialność za losy meczu. W 71 minucie jeszcze raz Rizzo został zmuszony do interwencji, tym razem po strzale Bartoliniego. Szesnaście minut potem znów próbował włoski skrzydłowy / napastnik, ale bramki już tego wieczoru nie padły, co dla nas oznaczało, wywalczony w bólach, ale jednak awans do finału Pucharu UEFA!

 

Puchar UEFA, półfinał, rewanż, 22.04.2032

Field Mill, 28316 widzów

[ANG] Mansfield – [ANG] Chelsea, 1:1 (Hunt ’33, DUMITRESCU ’63)

MoM: Valerio Rizzo (Chelsea Londyn)

 

 

Za awans do finału otrzymaliśmy okrągłe 1,5 mln euro, a w rzeczonym finale zagramy z berlińską Hertą, z którą raczej mam pozytywne skojarzenia (zazwyczaj wygrywałem mecze z Niemcami). Tymczasem teraz czeka nas mecz z powoli odradzającym się Manchesterem United, ale koniecznie musimy to spotkanie wygrać, jeśli cały czas chcemy walczyć o mistrzostwo kraju - w tej sytuacji bowiem następuje od kilku tygodni status quo.

 

 

Bailey – Chimezie, Castelli, Muller, Machado – Marinkovic, McCourt, Somma, Dumitrescu – Watts, Moreira

 

Zaczęliśmy od zmuszenia gospodarzy do głębokiej defensywy, a pierwszym tego efektem był strzał na bramkę Diabłów w wykonaniu Dumitrescu. W 10 minucie to jednak gospodarze objęli prowadzenie, kiedy akcję Giordano wykończył Riccio. Takiego obrotu spraw się naprawdę nie spodziewałem i teraz koniecznie musieliśmy gonić wynik. Już z resztą minutę potem szansę na doprowadzenie do remisu zmarnował Marinkovic, a sześć minut później strzał Moreiry obronił Townsend. Podobnie było w 21 minucie, gdy zbyt głębokie dośrodkowanie McCourta nie okazało się problemem dla angielskiego bramkarza. Obronił on też strzał Wattsa z dystansu z 23 minuty. Gospodarze od czasu do czasu też próbowali groźnie kontrować, jak choćby w 26 minucie, gdy strzelał Riccio. W 34 minucie na kolejną próbę zdecydował się Marinkovic, znów z marnym skutkiem. Wreszcie w 43 minucie nadeszło wyrównanie, gdy po dwójkowej akcji pary napastników na listę strzelców wpisał się Moreira. W drugiej połowie zaraz na początku udało się strzelić drugiego gola, gdy dośrodkowanie Marinkovica z rzutu wolnego na bramkę po raz drugi zamienił Moreira. Pozwoliło to nam na uspokojenie gry i prowadzenie jej wg naszych zasad. W 60 minucie dobrą szansę miał legendarny gracz Man Utd, a teraz mój podopieczny, Chapman, któremu dałem szansę zagrania przeciwko byłemu klubowi. Pięć minut później Townsend obronił kolejny strzał Chapmana, na co w 69 minucie gospodarze odpowiedzieli strzałem Giordano, który nie sprawił trudności Baileyowi. W końcówce jeszcze dwukrotnie Townsend ratował swój zespół, ale nasze zwycięstwo pozostało niezagrożone.

 

Premiership, 35/38, 25.04.2032

Old Trafford, 75892 widzów

[17] Manchester United – [1] Mansfield, 1:2 (Riccio ’10, MOREIRA ’43, MOREIRA ’51)

MoM: Milan Marinkovic (Mansfield Town)

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...