Skocz do zawartości

Sons of Silas


GrandOne

Rekomendowane odpowiedzi

- Wiem, że tego chcecie i wiem, że to się stanie. Nie znacie dnia ani godziny, ale przysięgam wam. Przysięgam, że wszyscy jak tutaj stoicie, zobaczycie ponownie ten sam błysk geniuszu, znowu przeżyjecie te same emocje co wtedy – grzmiał Leo, nazywany przez nas wyrocznią.

 

Spojrzeliśmy po sobie z ekscytacją. 15. rocznica wydarzeń, które zmieniły nasz światopogląd, zaczęła się od tego przemówienia. Ponad setka dorosłych mężczyzn i każdy czekał, by móc wystąpić przed wszystkimi i zaprezentować coś, nad czym pracował przez ostatni rok. Niektórzy serwowali chwytające za serce mowy, w których wspominali najpiękniejsze chwile w ich życiu, inni przedstawiali plany związane z promowaniem tego święta. Ciągle potrzebowaliśmy świeżej krwi i nowych pomysłów. W starym opuszczonym magazynie stworzyliśmy miejsce spotkań naszego stowarzyszenia. Na samym środku stał ołtarz, z własnoręcznie malowanym obrazem od jednego z członków. Obok niego wszystkie pamiątki, które nam zostały po tym jedynym człowieku, który dawał nam radość, gdy byliśmy jeszcze dzieciakami. Za piedestałem znajdował się „Pokój Wstydu”, wszystkie ściany zostały tam wytapetowane plakatami, znienawidzonego przez nas agenta. To tam, w coraz bardziej wymyślny sposób obrażano człowieka, który przerwał nasz piękny sen i zamienił go w koszmar. Po spotkaniu w miejscu naszego kultu przenieśliśmy się do dzielnicy Pocitos, gdzie swoją restaurację miał mój przyjaciel – Fernando, tam odbyła się impreza. Każdy żył tym, co powiedział Leo, toastów na jego cześć nie było końca.

Odnośnik do komentarza

Kolejne dni mijały na obserwowaniu każdego piłkarza, który przychodził do zespołu. Nieważne na jakiej grał pozycji czy ile miał lat. Dopiero po kilkunastu miesiącach objawił się 17-letni napastnik, który awansował do pierwszej drużyny z juniorów. Już na początku roku dostał kilka szans z ławki, a od tego sezonu wystrzelił z formą. Wielu zachwycało się tym dzieciakiem, ale szczególnie od Leo można było wyczuć sceptycyzm. Fernando, jako szef naszego stowarzyszenia, zwołał specjalne spotkanie. Wezwał na nie cały zarząd, którego byłem częścią, oprócz mnie pojawili się także Guillermo, Leo i Gerard. Ten ostatni był niemal od wszystkich innych członków dwukrotnie starszy. Na stole wylądowała gazeta, w której widniał artykuł o utalentowanym piłkarzu, autorem był jeden z naszych. Fernando zaczął czytać na głos:

 

Po wielu latach oczekiwania na nowego króla boisk, doczekaliśmy się. 'La Joya', jak zaczęto nazywać tego młodzieńca, ma za sobą świetny start, w obecnym sezonie zdobył 5 goli w 4 spotkaniach. Całe miasto szaleje na jego punkcie, patrząc na rok jego urodzenia, ludzie wróżą mu karierę na miarę, legendarnego już dzisiaj...

 

- Czekaj, czekaj – przerwał czytanie Leo. -To napisał ktoś od nas? Co to są za brednie, może i ma jakiś talent, ale on nigdy nie osiągnie tego, co nasza legenda. Zaręczam wam, że w mojej przepowiedni nie chodziło mi o niego, a ten, który to napisał, powinien być wyrzucony ze stowarzyszenia.

- Trochę radykalne podejście – odpowiedział spokojnie Fernando.

- Trochę!? Ten artykuł zawiśnie w pokoju wstydu, a jego autor już nigdy nie pokaże się nam na oczy! Tak się kończy samowolka! - grzmiał zdenerwowany Leo.

- Moim zdaniem Leo ma rację, nie możemy sobie pozwolić na takie wybryki – wtrącił się Guillermo. - Wiem, że potrzebujemy ludzi, ale tacy nam się nie przydadzą.

- Sergio, co myślisz? – skinął do mnie głową Fernando.

- Trzeba go wyrzucić – odpowiedziałem i wszyscy jak jeden mąż spojrzeliśmy w stronę Gerarda.

- Mój głos i tak nic nie zmieni, więc się wstrzymuję – rzekł nasz bardziej doświadczony kolega.

 

Od tego momentu każde wspomnienie o tym dziennikarzu, przy okazji naszych spotkań, wiązało się z karą grzywny lub nawet wyrzuceniem z szeregów naszej grupy. Co do tego młokosa, to skończył sezon z 9 golami w 24 meczach i odszedł najpierw na wypożyczenie, a po kolejnym roku klub sprzedał go za kilka milionów funtów do Europy. Nikt nie zamierzał za nim płakać, wiedzieliśmy, że zawodnik z przepowiedni jeszcze nie nadszedł.

Odnośnik do komentarza

Kolejne lata mijały, a nasz ukochany klub nie potrafił już nawet utrzymać się w najwyższej klasie rozgrywkowej w kraju, a i niżej miewał problemy. Tylko cud nas uchronił przed pierwszą degradacją do półprofesjonalnej 3 ligi. Nie mogliśmy na to patrzeć, wielu ludzi opuściło nasze stowarzyszenie, bo nie widzieli perspektyw na obiecane gwiazdy na poziomie Silasa, czy nawet tego nieszczęsnego Abela Hernandeza. Na sekretnym spotkaniu zarządu dyskutowaliśmy na temat przewrotu. Naszym celem było przejęcie klubu poprzez wybory, które miały się niedługo odbyć. W obecnej sytuacji nie mieliśmy żadnych szans, dlatego w trakcie burzy mózgów przygotowaliśmy plan. Pierwszym punktem było przekonanie członków 'Sons of Silas', kandydowaliśmy po raz pierwszy, a raczej każdy już wcześniej wybrał swojego faworyta do pełnienia funkcji prezesa, teraz mieli mieć nowego – Fernando. Leo miał opowiedzieć na najbliższym zjeździe o swojej wizji, w której widział nas jako rządzących klubem przy podpisywaniu kontraktu z naszą przyszłą gwiazdą. Ryzykowaliśmy wiele, bo poprzednia przepowiednia jeszcze się nie ziściła, a sam Leo nie wiedział czy nasi ludzie w zarządzie to zmienią, ale nie mieliśmy innego wyjścia.

 

Przypisaliśmy ludzi do różnych zajęć, które miały nam pomóc w dotarciu do celu. Wynajęliśmy bandę kibiców, którzy tak jak my, byli niezadowoleni z sytuacji zespołu. Mieli oni przekonać naszych oponentów do niestartowania w wyborach, miała być to walka pomiędzy Fernando, a obecnym prezesem. Ruszyliśmy z akcją marketingową, której skutkiem była rekordowa frekwencja na 26. rocznicy naszego święta. Mowa Leo wlała nadzieję do serc wszystkich i zagwarantowaliśmy sobie sporo głosów na grudniowych wyborach. Jedynym problemem były pieniądze, owszem mieliśmy kilkanaście tysięcy funtów ze składek członkowskich, ale to było za mało. Musieliśmy znaleźć inwestora, Fernando powiedział, że się zajmie tą kwestią i żebyśmy nie zawracali sobie tym głowy.

Odnośnik do komentarza

Przez kilka nocy, poprzedzających dzień wyborów, nie mogłem usnąć. Strasznie się bałem, że jakimś cudem nam się nie uda. Myślałem też o roli, jaką miałbym objąć w razie powodzenia, najbardziej mi się marzył dyrektor ds. marketingu. Na tym się znałem, każdy widział sukces mojej akcji przed ostatnim świętem. Mógłbym zająć się social mediami, akcjami dla kibiców, wszystkim co pomogłoby w rozpropagowaniu klubu, aby wielkie gwiazdy się tym klubem zaciekawiły. Oczywiście ważny był również sukces sportowy, bez niego nawet najlepszy marketingowiec, by nie pomógł.

 

11 grudnia odbywały się wybory, najbardziej zagorzali kibice pilnowali głosujących, żeby nikomu nic się nie stało, urządzali sobie krótkie pogawędki za budynkiem klubowym z ludźmi, którzy niepoprawnie wypełniali swoje kartki. Wśród naszych panowała super atmosfera, wychodziło na to, że tylko ja przeżywałem tak mocno te wybory, reszta była pewna zwycięstwa. Wyniki miały być dostępne dopiero nad ranem dnia następnego. Prawie każdy z naszego stowarzyszenia został pod stadionem i tam razem oczekiwaliśmy na wiadomości. Mnie opuściło napięcie, co przy późnej porze i nieprzespanych kilku nocach sprawiło, że musiałem się przespać w aucie. Obudził mnie Gerard i kazał szybko iść za nim. W sali konferencyjnej Fernando udzielał właśnie wywiadu dla lokalnego dziennika.

 

 

- Wiemy, że od kilku lat Central Espanol gra poniżej oczekiwań, co pan zamierza zmienić w klubie, aby powrócić do Primera Division?

- Wszystko, moi ludzie przejmą każde stanowisko. W tym klubie musi zapanować rewolucja!

- Czyli możemy spodziewać się zwolnienia obecnego menadżera pierwszego zespołu Gabriela Anona?

- Oczywiście, Gabriel czuj się zwolniony.

- A ma pan już wybranego następcę?

- Wszystko w swoim czasie, porozmawiam z kandydatami, ale jeszcze dzisiaj będzie pan znał to nazwisko.

- Jeszcze ostatnie pytanie, jaki jest cel zespołu na ten sezon?

- Z racji, że to pierwszy sezon pod naszymi rządami to chcemy spokojnie zająć miejsce gdzieś w środku stawki.

 

Po tym wywiadzie zwołał specjalne spotkanie zarządu. Wskazał Guillermo jako przedłużenie swojej ręki. Sam Fernando musiał się zająć swoją restauracją, a rządy w klubie pod jego nieobecność miał sprawować dyrektor. Leo nie chciał w ogóle pracować w klubie, mówił o braku czasu i poświęceniu się jasnowidzeniu. Gerard oficjalnie miał nie piastować żadnego stanowiska, ale został asystentem każdego z nas. No i zostałem jeszcze ja, Fernando wziął mnie na stronę i zaczął mówić, że jestem jego najwierniejszym współpracownikiem i najlepszym przyjacielem, że ufa mi najbardziej i zaproponował mi posadę, której się nie spodziewałem, ale zamierzałem spróbować swoich sił w tej roli.

Odnośnik do komentarza

Football Manager 2018

Baza danych: 18.3, duża + wszyscy piłkarze z Ameryki Południowej

Ligi: Argentyna (2), Brazylia (3), Chile (2), Kolumbia (2), Meksyk (2), Peru (1), Urugwaj (2), USA (1)

 

--------------------------

 

Po naszej rozmowie Fernando wyszedł do dziennikarzy i oznajmił im, że wybrał mnie jako menadżera zespołu. Zaprosił ich również na konferencję prasową, ze mną w roli głównej, która miała się odbyć następnego dnia. Tymczasem ja zająłem się już obowiązkami w klubie, w końcu byłem kompletnym amatorem. Od razu z kasy klubu został zasponsorowany kurs trenerski dla mnie, a Gerard przedstawił mi mojego asystenta, który miał mi pomagać w pracy z drużyną. Był nim Hugo Pilo (40l., Urugwaj). Miał on dość duże doświadczenie piłkarskie i pracował jako menadżer po zakończeniu kariery. Oprócz tego w sztabie szkoleniowym był tylko klubowy lekarz. Hugo od razu przedstawił mi listę ludzi, którzy szukali pracy jako trenerzy czy dyrektorzy sportowi. Gerard natomiast zajął się szukaniem fizjoterapeutów i scoutów.

 

Następnie zawitałem w biurze mojego nowego szefa Guillermo i podpisałem 2,5 letni kontrakt z klubem opiewający na 21,5 tysiąca funtów rocznie, miało to być zabezpieczenie w razie niepowodzenia w następnych wyborach. Po wypełnieniu formalności wyszedłem z budynku klubowego i przeszedłem się wokół stadionu. Parque Palermo mógł pomieścić 5.000 osób i służył naszym piłkarzom także w trakcie treningów, nasza drużyna juniorska trenowała i rozgrywała mecze na bocznym boisku, do którego przylegała jedna trybuna z tysiącem miejsc.

 

Liga, w której występujemy to Segunda Division Profesional, a wyróżnia ją to, że posiada dwie tabele. Tabela dwuletnia określa spadkowiczów na podstawie najniższej średniej punktów, z kolei awans można wywalczyć, będąc w top3 w sezonie ligowym, który zawiera 26 kolejek. My w tabeli średniej punktów zajmujemy obecnie 6 miejsce, ale tylko połowa ekip występujących w tym sezonie ma w niej jakiekolwiek punkty.

 

Odnośnik do komentarza

Bramkarze:

 

Joaquin Pintos (Urugwaj, 18l.) – 2 lata kontraktu. Słaby.

Cristian Andrade (Urugwaj, 17l.) – 3 lata kontraktu. Jeszcze gorszy.

 

Obrońcy boczni:

 

Silvio Dorrego (Urugwaj, 29l.) – rok kontraktu. Ograny ligowiec, był nawet w Europie. Specjalizuje się w odchodzeniu z klubu po rocznej współpracy.

Diego Amaro (Urugwaj, 17l.) – 2 lata kontraktu. Wychowanek, ma dobry odbiór i jest w miarę szybki.

 

Obrońcy środkowi:

 

Andres Fernandez (Urugwaj, 30l.) – rok kontraktu. Nasz wychowanek, odszedł od nas po spadku z Primera Division, grał m.in. w Chinach, właśnie wrócił i jest najjaśniejszym punktem naszej defesywy.

Sebastian Flores (Urugwaj, 33l.) – rok kontraktu. Jako młody chłopak wyjechał do Europy, grał we Włoszech, Grecji i Bułgarii. Po powrocie rozegrał ponad 100 meczów na poziomie Primera Division i Segunda Division. Jego umiejętności techniczne są dobre, ale fizycznie wygląda bardzo słabo.

Nicolas Nunez (Urugwaj, 18l.) – 2 lata kontraktu. Wychowanek, jest szybki, dobrze gra głową, umie odebrać piłkę, ale ma niepoukładane w głowie. Jeżeli do niego dotrę, to może być piłkarzem na poziomie Fernandeza.

Santiago Mastrangelo (Urugwaj 4u-20/0, 26l.) – rok kontraktu. Zapowiadał się jako bardzo dobry piłkarz, grał w Penarolu i w młodzieżówce, ale obecne umiejętności ma podobne do Nuneza.

Gaston De Pedro (Urugwaj, 16l.) – 3 lata kontraktu juniorskiego. Już jest niewiele gorszy od Nuneza, ale nie chce mu się pracować i popełnia często głupie błędy. Może być dużo lepszy od Fernandeza, a może skończyć jak Mastrangelo.

 

 

Pomocnicy defensywni:

 

Miguel Amado (Urugwaj 2/0, 31l.) – rok kontraktu. Przez 10 lat występował w Defensor Sporting, później podróżował pomiędzy Urugwajem i Paragwajem. Dopiero co przyszedł do zespołu, jego doświadczenie i bardzo dobra technika będą dla nas kluczowe.

Guillermo Trinidad (Urugwaj, 28l.) – rok kontraktu. Kolejny gracz, który przez wiele lat występował w jednym klubie, by po odejściu się pogubić i zmieniać zespół co roku. Bardzo waleczny i silny, ale potrafi też rozgrywać.

Gabriel Gotta (Urugwaj, 19l.) – 2 lata kontraktu. Wychowanek naszego zespołu, wielki walczak, ale piłkarsko nie wygląda zbyt dobrze.

Mario Zipitria (Urugwaj, 20l.) – 2 lata kontraktu. Kolejny wychowanek, niby potrafi rozegrać, ale brak mu zadziorności, siły i szybkości.

Cristhian Castellano (Paragwaj, 22l.) – rok kontraktu. Jeden z dwóch obcokrajowców w naszym zespole. Nikt nie wie co robił przez ostatnie 2 lata, wcześniej zwiedził kilka klubów w Paragwaju i nie rozegrał tam ani minuty w oficjalnym meczu. Jest szybki, potrafi i rozegrać i odebrać piłkę, brakuje mu tego, co prawie wszystkim – psychiki.

Eduardo Darias (Urugwaj, 18l.) – 2 lata kontraktu. Wypatrzony gdzieś w niższych ligach, jest bardzo podobny do Castellano, tylko poziom wyżej i akurat on wie, że same umiejętności piłkarskie nie zrobią z niego gwiazdy.

Odnośnik do komentarza

Pomocnicy środkowi/ofensywni:

 

Angelo Paleso (Urugwaj, 33l.) – rok kontraktu. Kolejny wychowanek Penarolu, był w Europie, przez rok rozegrał po 7 spotkań w belgijskim Vise i niemieckim 1.FC Bocholt. Jego problem jest podobny do tego Floresa, ma super umiejętności, ale fizycznie nie nadaje się do poważnej piłki.

Yuri Galli (Urugwaj, 22l.) – rok kontraktu. Pierwszy sezon u nas, do tej pory grał w wyższej lidze. Umie wyczyniać cuda z piłką przy nodze, ma świetny strzał z dystansu i dośrodkowanie. Może grać za napastnikiem lub na skrzydle, ale na to jest zbyt słaby fizycznie.

 

 

 

Skrzydłowi:

 

Facundo Antunez (Urugwaj, 17l.) – 2 lata kontraktu. Wychowanek, jest szybki, ma dobre dośrodkowanie, super technikę i drybling. Na ten moment jest jedynym nominalnym prawoskrzydłowym w zespole i może okazać się gwiazdą.

Agustin Arigon (Urugwaj, 25l.) – rok kontraktu. Doświadczony lewoskrzydłowy, ale od 2 lat nie grał. Jest szybki, ma dobre umiejętności techniczne i wszystko poukładane w głowie.

Daniel Ceballes (Urugwaj, 17l.) – 3 lata kontraktu. Kolejny zawodnik ściągnięty z niższych lig, również bardzo szybki, z niezłym rozegraniem, może występować jako ofensywny pomocnik lub na lewej flance.

 

 

Napastnicy:

 

Pablo Pereira (Urugwaj, 30l.) - rok kontaktu. W karierze zmieniał klub już ponad 20 razy, najlepiej mu szło 10 lat temu, w Chile. Obecnie jest silny i umie grać głową, ale jego umiejętności strzeleckie są słabe.

Marcelo Bautista (Urugwaj, 24l.) – 2 lata kontraktu. Ma niecałe 50 spotkań rozegranych w Segunda Division w barwach Progreso, ale strzelił w nich tylko 5 goli. Jest szybki, ma niezłe wykończenie, a jego największym plusem jest możliwość gry na prawym skrzydle, gdzie będzie testowany.

Ignacio Casas (Urugwaj, 19l.) – 2 lata kontraktu. Wychowanek, trochę wolniejszy i minimalnie gorzej strzelający niż Bautista, ale jest dużo lepszy technicznie.

Clementino Gonzalez (Paragwaj, 26l.) – 2 lata kontaktu. Jest to drugi epizod w naszym klubie, pierwszym razem grał nieźle, strzelając 6 goli w 14 spotkaniach, ale postanowił wrócić do ojczyzny, gdzie ponownie nie potrafił wywalczyć sobie miejsca w żadnym zespole. Wygląda w tej formacji najlepiej, świetna gra głową, siła, równowaga, do tego opanowany i umiejący strzelać.

 

 

PODSUMOWANIE:

 

Jeśli chodzi o bramkę to jest tragicznie, żaden z naszych juniorów nie ma prawa występować regularnie w naszym zespole. W obronie jest luka na prawej stronie, na resztę pozycji mamy dobrych piłkarzy i trochę gorszych zmienników. Defensywnych pomocników mamy wielu, ale żaden z nich nie potrafi grać trochę wyżej. Darias, Trinidad i Galli dostali dodatkowe treningi, które mają im pomóc poznać tajniki grania na "ósemce". Na skrzydłach mamy dwóch zdolnych juniorów i jednego zawodnika, który jest zagadką, będzie tu testowany Bautista. Atak wygląda solidnie, piłkarze są w miarę wszechstronni i poradzą sobie w kilku rolach.

 

CELE TRANSFEROWE:

 

Priorytetem jest znalezienie bramkarza, minimum jednego prawego obrońcy i skrzydłowego. Nie pogardzę dobrym środkowym obrońcą, zmiennikiem na lewą stronę defensywy, czy każdym zawodnikiem mogącym grać jako typowy środkowy pomocnik, bo takimi nie dysponuję. 

 

Odnośnik do komentarza

Spotkanie z dziennikarzami zaczęło się od łatwych pytań o relacje z prezesem i miłość do klubu, ale im dłużej to trwało, tym dostawałem trudniejsze pytania, na które odpowiadałem bardzo dyplomatycznie, aby nikogo nie urazić i nie zdradzić, że prawie nic nie wiem o prowadzeniu zespołu. Po powrocie do biura zastałem tam Gerarda i jego znajomego, który był legendą Central Espanol. Hector Tuja (Urugwaj 1/0, 56l.) był wychowankiem i częścią zespołu, który zdobył jedyne do tej pory mistrzostwo Urugwaju, miał u nas trenować bramkarzy.

 

Później spotkałem się z Hugo w moim biurze, aby wchłonąć jak najwięcej wiedzy o menadżerce. Nasi piłkarze wracali z urlopów dopiero za 2 tygodnie i do tego czasu chciałem poznać tajniki pracy w tym zawodzie. Przez okno dobiegały krzyki, zobaczyłem biegającą grupkę dzieciaków na bocznym boisku. Wezwałem stróża, by rozgonił to towarzystwo i się wytłumaczył jak do tego doszło, ale w odpowiedzi usłyszałem, że to nasza grupa juniorska ćwiczy pod okiem sztabu, który był większy niż ten, który miał pracować z pierwszym zespołem. Wezwałem ich do biura, byli to menadżer Jose Defazio (Urugwaj, 61l.), jego asystent Maximiliano Dornell (Urugwaj, 27l.) i Edgar Gadea (Urugwaj, 32l.). Ten ostatni zgodził się nie przychodzić więcej do pracy, w zamian za 500 funtów. Resztę zostawiłem, bo zamierzałem w u-19 ogrywać kilku naszych młodszych graczy z kadry.

 

Wieści o powrocie do naszego klubu legendarnego Tuji szybko się rozniosły po mieście i jeszcze tego samego dnia odebrałem telefon od lokalnego dziennikarza, który pisał o tym artykuł. Odpowiedziałem na kilka pytań, a następnego dnia kupiłem dziennik sportowy i oprócz niezłego tekstu, spotkałem się z informacją, że negocjuję z jakimś prawym obrońcą. Zaciekawiła mnie na tyle ta sytuacja, że wezwałem Hugo, aby powiedział mi coś o tym graczu. On sam niewiele o nim wiedział, ponoć grał kilka lat temu w naszej lidze, więc zleciłem mu jego obserwację.

Odnośnik do komentarza

Moim głównym zadaniem, w trakcie urlopów piłkarzy, było rozszerzenie sztabu. Gerard ciągle przesyłał mi maile z dokumentami kandydatów i ostatecznie po wielu rozmowach i negocjacjach udało nam się zakontraktować:

 

Sebastian Roseldo (Urugwaj, 38l.) – scout

Daniel Romer (Urugwaj, 38l.) - scout

Eduardo Tejera (Urugwaj, 46l.) – główny fizjoterapeuta

Gonzalo Occhiuzzi (Urugwaj, 56l.) – fizjoterapeuta

Miguel Cola (Urugwaj, 36l.) – trener siłowy

Victor Aristizabal (Kolumbia 67/14, 45l.) - trener

 

Po przyjeździe zawodników musiałem zająć się sprawami kończących się kontraktów. Wielu kluczowych piłkarzy miało tylko roczne umowy, więc usiadłem z nimi do negocjacji. Te okazały się dość łatwe. Nasi najlepsi piłkarze związali się z nami na dłużej bez żadnych podwyżek, a kilku zgodziło się na kilkaset funtów obniżki uposażenia. Na kolejne 2 lata zostaną z nami: Fernandez, Arigon, Trinidad, Galli, Amado i Dorrego. Do tego De Pedro podpisał nowy profesjonalny kontrakt na 3 lata.

 

KGz832y.png

 

Nasze mecze towarzyskie można podzielić na 2 części. W pierwszej z nich rozegraliśmy 5 spotkań z mocniejszymi drużynami, a bilans w nich to 1-1-3. W meczu z Liverpoolem de Montevideo zagraliśmy z luzem w ataku i spokojem w obronie, po stracie gola na 1:1 stwarzaliśmy sobie świetne sytuacje i 3 z nich wykorzystaliśmy, graliśmy w tym spotkaniu dość ofensywną taktyką 4-4-2 i głównie atakowaliśmy szybko skrzydłami. W kolejnych meczach było gorzej w defensywie, z Nacionalem straciliśmy gola w 89. minucie, gdy na boisku było wielu rezerwowych. Z Penarolem zagraliśmy na 0 z tyłu, ale za to w ataku nie istnieliśmy. Na meczu z rezerwami Boca Juniors pewnie byłoby więcej kibiców, gdyby nie to, że dowiedzieliśmy się o ich składzie w momencie ich przyjazdu na stadion. W ataku Tevez, na skrzydle młoda gwiazda – Cristian Pavon, w obronie i pomocy reprezentanci Kolumbii czy Argentyny, 3:0 to był najniższy wymiar kary. Pomiędzy pojedynczymi spotkaniami ciągle nasza taktyka ewoluowała i staraliśmy się ją poprawiać, powstała również druga, całkiem inna, z wykorzystaniem formacji 4-2-3-1 z dwoma defensywnymi pomocnikami i oparta na utrzymywaniu piłki.

Odnośnik do komentarza

asu3bKT.png

 

W drugiej fazie przygotowań podejmować mieliśmy słabsze ekipy od nas, najlepszą z nich było Tacuarembo, czyli nasz przyszły ligowy oponent. W spotkaniu z nimi testowaliśmy nasze ustawienie z jednym napastnikiem i wyglądało to przyzwoicie. Nasza bardziej ofensywna taktyka nie wyszła w pierwszym spotkaniu, ale w ostatnim nie daliśmy szans przeciwnikowi. Ostatecznie obie taktyki wypadły nieźle, podnieśliśmy morale i wiedza ze sparingów pomogła mi w wybraniu najlepszych piłkarzy na swoje pozycje. Najbardziej mnie zawiódł Goznalez, który miał być głównym żądłem, a w sparingach nie trafił do siatki ani razu. Jednak Pereira czy Casas nie grali wcale lepiej, więc atak był niewiadomą.

 

Jednak okres między sezonami to również okienko transferowe, a my mieliśmy problem z niektórymi pozycjami. Ostatecznie po wielu dyskusjach ze współpracownikami i przeglądaniu raportów od scoutów ściągnąłem do zespołu pięciu graczy:

 

9dwygzM.png

 

Federico Tabeira (Urugwaj, 21l.) – 3 lata kontaktu. Prawonożny skrzydłowy, ale może grać na obu flankach. W ciągu kilku lat rozegrał 26 spotkań w Atenas de San Carlos, był nawet na wypożyczeniu w Slovanie Liberec, ale grał tam jedynie w juniorach. Jest szybki, z niezłym dośrodkowaniem i techniką.

 

Fabricio Fernandez (Urugwaj, 23l.) - 3 lata kontaktu. Środkowy lub ofensywny pomocnik. Jako dzieciak został wypatrzony przez ludzi pracujących w klubie Nacional, później wrócił do Palermo de Rocha, którego był wychowankiem, aż został sprzedany do Belgii. Tam w zespole FCV Dender rozegrał w ciągu 1.5 roku 43 spotkania i zdobył 9 bramek, po powrocie do kraju nie przebił się w ekstraklasowym River Plate de Montevideo. Jest zawodnikiem o klasę lepszym od Galliego, świetny technicznie, ukształtowany psychicznie, fizycznie jest nie najgorzej. Będzie naszą gwiazdą.

 

Pablo Pirez (Urugwaj, 27l.) - 2 lata kontraktu. Prawy obrońca, w ostateczności może zagrać w środku. Ma za sobą kilka dobrych sezonów na poziomie Segunda Division i krótki epizod w Primera Division, ostatnio jednak nie grał zbyt dużo w Progreso. U nas z miejsca wskoczył do podstawowej jedenastki, jest świetny w obronie i bardzo szybki, jego wada to wytrzymałość.

 

Pablo Silveira (Urugwaj, 23l.) - 3 lata kontraktu. Bramkarz, z kilkunastoma spotkaniami w Segunda Division i 4 spotkaniami w Primera Division. Nie ma za dużego doświadczenia, ale umiejętności ma wyraźnie lepsze od naszych obu juniorów.

 

Jorge Fleitas (Urugwaj, 24l.) - roczne wypożyczenie. Kolejny bramkarz, tym razem wypożyczony z Sud America. On ma jeszcze mniejsze doświadczenie, bo rozegrał tylko jeden oficjalny mecz, ale umiejętności ma jeszcze lepsze od Silveiry, na pewno obaj dostaną swoje szanse.

 

Klub opuścił Zipitria, bo mieliśmy zbyt wielu pomocników, szczególnie po przyjściu Fernandeza. Ostatniego dnia okienka złożyliśmy jeszcze oferty wypożyczenia napastnika i bocznego obrońcy, ale nie zdążyliśmy dogadać się z zawodnikami.

 

Nasze wzmocnienia zostały docenione przez bukmacherów, nasz obecny kurs na mistrzostwo wynosi 15,00 i jest piątym najniższym w lidze. Od razu po moim przyjściu wynosił on ok. 36,00, co plasowało nas na 10 pozycji.

Odnośnik do komentarza

Na mój debiut ligowy jechaliśmy do Canelones, by zagrać z drużyną, która w zeszłym roku wróciła do Segunda Division po kilkunastu sezonach spędzonych niżej. Według ekspertów Oriental de La Paz miał w tym sezonie bronić się przed spadkiem, więc liczyłem na dobry debiut i zwycięstwo, o czym kilka razy wspominałem podczas konferencji prasowej. Nie mieliśmy żadnych kłopotów z kontuzjami, więc wystawiliśmy nasz najmocniejszy skład w formacji 4-2-3-1. Zaczęło się świetnie, już w 2. minucie po słabym wykonaniu rzutu wolnego i szybkim kontrataku wyszliśmy na prowadzenie. Galli dostał piłkę, pobiegł skrzydłem i dośrodkował prosto na główkę Gonzaleza. Minęło kilka minut i rozegraliśmy świetną akcję, Tabeira wypuścił w uliczkę Arigona, nasz skrzydłowy popędził pod linię końcową i zagrał w pole karne, gdzie nasz napastnik nie miał problemu z pokonaniem po raz drugi bramkarza gospodarzy. Po kwadransie zaczęli się budzić nasi rywale i coraz mocniej nas cisnęli, ale jakoś dawaliśmy radę się im przeciwstawić. Przy jednej z akcji urazu głowy doznał Pirez, co trochę skomplikowało naszą sprawę. Na prawą stronę obrony przesunąłem Trinidada, a na pomoc wprowadziłem Paleso. W przerwie ostrzegłem piłkarzy przed odpuszczeniem i kazałem im się skupić. Plan nie do końca wypalił, w 49. minucie Galli nie przykrył za dobrze Vaquero, który zdobył gola po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Kolejne minuty mijały i kolejne strzały padały na naszą bramkę, a my nie potrafiliśmy wyjść z własnej połowy, zmieniłem Galliego i wprowadziłem Gottę, który był dużo bardziej skierowany na grę w destrukcji. Dopiero w 78. minucie oddaliśmy nasz pierwszy strzał w drugiej połowie, po świetnej drużynowej akcji uderzał Gonzalez, ale piłka poleciała bliżej bramy wyjazdowej ze stadionu, niż tej przeciwnika i nie mógł się on cieszyć z hattricka. W ostatnich minutach tego spotkania całą jedenastką broniliśmy na własnej połowie i jakoś udało się dowieźć nasze zwycięstwo. Po świetnym początku nagle zapomnieliśmy jak się gra w piłkę, a w wielu akcjach ratował nas Fleitas i to dzięki niemu mogliśmy zainkasować pierwsze 3 punkty.

 

Segunda Division, [1/26]

 

[-] Oriental de La Paz 1-2 Central Espanol [-]

 

Vaquero (49') – C. Gonzalez (2', 9')

 

Skład: Fleitas – Pirez (Paleso 38'), Fernandez (c), Flores, Dorrego – Amado, Trinidad – Tabeira (Bautista 73'), Galli (Gotta 57'), Arigon – Gonzalez,

 

MoM: Clementino Gonzalez 8.8 (Central Espanol)

 

Frekwencja: 78 (2)

 

Kontuzja, której doznał Pirez wyeliminowała go na ok. 3 tygodnie, a tuż przed kolejnym spotkaniem wypadł nam również Fleitas, który musiał odpocząć kilka dni po przeciążeniu mięśnia łydki.

 

 

 

Na Parque Palermo w drugiej kolejce przyjechała drużyna spadkowicza z Primera Division – Juventud de Las Piedras. W pierwszej kolejce, kandydaci do szybkiego powrotu do wyższej ligi, doznali bolesnej porażki 3:0 przeciwko średniakowi, więc liczyłem, że i nam uda się sprawić niespodziankę. Prawą stronę defensywy obsadził Fernandez, a w jego miejsce na środek wszedł Nunez, który nieźle się spisywał na treningach, a w bramce stanął Silveira. Tym razem to rywal szybko otworzył wynik spotkania, Rodrigo Gomez spokojnie wykończył podanie z głębi pola od Vonder Pluttena i musieliśmy gonić wynik. Nie minęło jednak 10 minut, a po dobrej akcji Gonzalez wpisał się na listę strzelców. Najpierw nasz napastnik po zagraniu od Dorrego zgrał piłkę przed pole karne do Trinidada, a później świetnie wyszedł do piłki zagranej w lukę powstałą w defensywie rywala i nie pomylił się będąc sam na sam z Acevedo. Chwilę później Tabeira, chcąc zagrać piłkę do kolegi z zespołu, padł na murawie i zaczął zwijać się z bólu, fizjoterapeuta pokazał mi młynek, więc na boisko wszedł Bautista. W 24. minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego zakotłowało się w polu karnym gości i akcję przerwał gwizdek arbitra, faulowany był Clementino Gonzalez, sam poszkodowany podszedł do jedenastki, ale trafił prosto w bramkarza. Stara, futbolowa prawda mówiła, że faulowany piłkarz nie powinien wykonywać rzutu karnego, ale moi piłkarze o tym zapomnieli. Do końca pierwszej połowy obie ekipy stworzyły sobie jakieś sytuacje, ale nic z nich nie wynikło, najciekawszym wydarzeniem było zejście kontuzjowanego Very z boiska. W przerwie powiedziałem piłkarzom, że nie jestem zadowolony i zmieniłem naszą taktykę, na szybkie akcje skrzydłami, bo rywale grali 4-3-3 bez skrzydłowych i tam widziałem dla nas szansę. Do tego potrzebowałem zmiany personalnej, ofensywnego pomocnika Galliego zastąpił Casas, który miał grać jako drugi napastnik, obok Gonzaleza. Początek drugiej części spotkania był bardzo emocjonujący, najpierw w ciągu minuty dwa strzały rywala zatrzymały się na poprzeczce, później Casas zmarnował okazję sam na sam z bramkarzem... I nagle przez ponad pół godziny nie działo się nic ciekawego. W końcówce się cofnęliśmy, bo przy graniu co 3 dni byliśmy już zmęczeni i nie chciałem dostać głupiej bramki, która odebrałaby nam ten punkt. Jednak na ostatni zryw w doliczonym czasie zdecydował się Arigon, którego dośrodkowanie wykończył schodzący ze skrzydła Bautista. Cały stadion oszalał, a rywale nie mieli już czasu odpowiedzieć.

 

Segunda Division, [2/26]

 

[5] Central Espanol 2-1 Juventud [14]

 

C. Gonzalez (13'), Bautista (90+3') – Gomez (5')

 

Skład: Silveira – Fernandez (c), Nunez, Flores, Dorrego – Amado (Gotta 81'), Trinidad – Tabeira (Bautista 19'), Galli (Casas 45'), Arigon – Gonzalez,

 

MoM: Guillermo Trinidad 9.0 (Central Espanol)

 

Frekwencja: 851 (415)

 

Tabeira, jak się okazało, naciągnął więzadła stawu skokowego i będzie pauzował ponad miesiąc, co oznaczało więcej szans dla młodego Antuneza.

Odnośnik do komentarza

Nasze stowarzyszenie zrzeszało wielu różnych ludzi, nic więc dziwnego, że niektórzy niemal oszaleli patrząc na statystyki Clementino Gonzaleza. Legendarne już 3 bramki w 2 spotkaniach i to po przejęciu przez nas klubu, dla nich to był znak z niebios. Na szczęście, tym razem nikt nie zamierzał pisać dziwnych artykułów na ten temat, co mnie bardzo cieszyło, bo teraz jako menadżer musiałbym jeszcze zapanować nad piłkarzem, aby sam nie powariował i nie uwierzył, że jest nowym Silasem. Następnym krokiem byłoby poprawienie wyczynu Abela Hernandeza z początku kariery w naszym klubie, ale strach myśleć co by zrobili wtedy członkowie 'Sons of Silas'.

 

Maraton meczów co 3 dni kończyliśmy u siebie z Villa Teresa. Mieli być średniakiem, ale w obecnej chwili otwierali stawkę i musieliśmy się skupić, żeby zdobyć 3 punkty. Nasi piłkarze byli trochę zmęczeni, ale postanowiłem wypuścić bardzo podobną jedenastkę co w pierwszych kolejkach. Oczywiście, jak to w naszych meczach bywa, najciekawsze rzeczy dzieją się na początku. W 3 minucie Bautista zdobył gola po dośrodkowaniu Arigona z rzutu wolnego, ale sędzia odgwizdał rzekomy faul Nuneza. Bardzo się zdenerwowałem, bo taki faul widział chyba tylko pan Dany Alonso sędziujący to spotkanie. Jednak los nam oddał tę bramkę minutę później, bardzo podobna sytuacja, tylko że dośrodkował Fabricio Fernandez, a strzelił Gonzalez. Rywale od razu rzucili się do ataku, my dalej chcieliśmy jak najdłużej utrzymywać się przy piłce, by zmęczeni rywale musieli więcej biegać. W 30 minucie wybijając piłkę, Amado naciągnął sobie mięsień i poprosił mnie o zmianę, za niego na boisku zameldował się Gotta. Mimo dobrego wyniku do przerwy, w szatni powiedziałem piłkarzom, że jestem niezadowolony. Nie zamierzałem po raz kolejny drżeć o wynik do samego końca, bo ktoś sobie odpuści. W drugiej połowie mieliśmy niezły start i paradoksalnie im dłużej ona trwała, to bardziej zmęczeni rywale przejmowali inicjatywę. W 73 minucie doświadczony Charquero wykorzystał dośrodkowanie Heguaburo. Zaczęliśmy grać na trochę wyższych obrotach i atakować. Na 5 minut przed końcem regulaminowego czasu Arigon ruszył skrzydłem i Bautista, który wszedł na szpicę za zmęczonego Gonzaleza, zdobył gola właśnie w stylu starszego kolegi. I wtedy zaczęło się show, najpierw sędzia nie wyrzucił z boiska przeciwnika, który faulował od tyłu wychodzącego sam na sam Bautistę, co ostatecznie skończyło się urazem. Z kolei w doliczonym czasie gry po akcji Charquero, który ledwo biegł skrzydłem i zagrał do nikogo, sędzia postanowił odgwizdać karnego, za rzekomy faul Nuneza. Martinez pewnie wykorzystał jedenastkę i zamiast 3 punktów mogliśmy sobie dopisać tylko jedno oczko.

 

 

Segunda Division, [3/26]

 

[4] Central Espanol 2–2 Villa Teresa [1]

 

C. Gonzalez (4'), Bautista (85') – Charquero (73'), Martinez (90+3')

 

Skład: Fleitas – A. Fernandez, Nunez, Flores, Dorrego (Amaro 66') – Amado (Gotta 31'), Trinidad – Bautista, F. Fernandez, Arigon – Gonzalez (Antunez 56')

 

MoM: Guillermo Trinidad 7.1 (Central Espanol)

 

Frekwencja: 1036 (540)

 

 

Na szczęście Bautista wypadł tylko na kilka dni i mógł spokojnie wystąpić za tydzień, a Amado dzięki szybkiej reakcji mógł spokojnie trenować. W klubie powitaliśmy również kolejnego znajomego Gerarda - Homero Cuevasa (Urugwaj, 61l.), który został naszym głównym scoutem.

 

Fernando rozpoczął nagonkę w mediach na sędziego naszego ostatniego pojedynku, ale nic nie zdziałał, żaden człowiek w związku piłkarskim nie zainteresował się tym, co robił sędzia w tym meczu.

Odnośnik do komentarza

Kalendarz rozgrywek był dla nas łaskawy, bo kolejny mecz również rozgrywaliśmy u siebie, a gościliśmy Cerrito, które do tej pory nie potrafiło z nikim wygrać. Uznałem, że najlepiej będzie się na nich od razu rzucić, od pierwszych minut stwarzaliśmy sobie dobre sytuacje, a to Casas uderzył ponad poprzeczką z 2 metrów, kilka minut później Gonzalez trafił w słupek. Gdy rywale zaczęli się budzić i coraz chętniej atakować to wyszliśmy na prowadzenie, z rzutu rożnego dośrodkował Dorrego, a wykończył strzałem głową Gonzalez. Długo jednak nie pocieszyliśmy się z tego wyniku, bo nasza obrona nie potrafiła sobie poradzić z Ribero, który miał trzech przeciwników obok siebie, a mimo to mógł spytać się Fleitasa, w który róg ma strzelić. Jeszcze w pierwszej połowie mogliśmy odpowiedzieć, ale tym razem nasz super strzelec nie pokonał bramkarza gości, po świetnej akcji na skrzydle Bautisty. W przerwie nie byłem zbyt miły, bo wyglądaliśmy dużo lepiej od rywala i powinniśmy spokojnie prowadzić. Druga część spotkania zaczęła się od razu od mocnego ciosu. Ribero tym razem wszedł poziom wyżej i tym razem otoczony przez 4 naszych defensorów nie miał żadnego problemu umieścić piłki w siatce. Później była powtórka z pierwszej połowy, najpierw fatalnie przestrzelił Casas, do którego traciłem cierpliwość, a następnie piłka zatrzymała się na słupku po strzale Arigona. Pewnie nic byśmy nie wskórali, gdyby nie pomoc od zawodników Cerrito. Na pół godziny przed końcem z boiska wyleciał Bazallo za drugą żółtą kartkę, a po wykonanym rzucie wolnym Walter Fernandez pokonał własnego bramkarza. Poczuliśmy krew i wiedzieliśmy, że musimy to wygrać. 5 minut później Galli dośrodkował w pole karne z kolejnego rzutu wolnego, a tam najwyżej wyskoczył Mastrangelo i pokonał Perdomo. Postanowiłem uspokoić grę i spokojnie dowieźliśmy ten wynik. Najlepszym wnioskiem po tym meczu był brak naszej defensywy, musieliśmy w każdym meczu strzelić więcej goli niż rywale. Po prostu.

 

 

Segunda Division, [4/26]

 

[4] Central Espanol 3–2 Cerrito [11]

 

C. Gonzalez (31'), W. Fernandez (sam., 62'), Mastrangelo (67') – Ribero (36', 52')

 

Skład: Fleitas – Fernandez, Mastrangelo, Flores, Dorrego – Amado (Gotta 54'), Trinidad (Galli 54') – Bautista, Arigon – Casas (Darias 69'), Gonzalez

 

MoM: Dilan Ribero 8.8 (Cerrito)

 

Frekwencja: 1043 (538)

 

Kolejnego dnia, przychodząc na poranny trening, zobaczyłem coś niespotykanego, mercedes prezesa stał na parkingu. Ciekawe również były inne samochody, w tym jedna telewizyjna furgonetka. Fernando postanowił bez żadnych wcześniejszych ustaleń zaaranżować konferencję, na której opowiadał o mnie jako zbawcy tego klubu, o wielkich planach i o nowym, lepszym Hernandezie, bo tak mianował Gonzaleza, który siedział obok niego i odpowiadał z zakłopotaniem na kolejne pytania dziennikarzy, o wyjazd do Europy, o szanse na grę w reprezentacji Paragwaju. Teraz już nikt nie pamiętał, że przez ostatni rok nie przebił się do pierwszego składu w ani jednej drużynie w swojej ojczyźnie, dziś miał być bohaterem i gwiazdą gazet. Jeszcze kilka miesięcy temu bardzo bym chciał, aby taki piłkarz grał w naszym klubie i było o nim tak głośno, ale w momencie, w którym to ja jestem odpowiedzialny za grę Central Espanol, a dziennikarze i prezes wychwalają pod niebiosa jedynego piłkarza, który jest w stanie zapewniać nam punkty, nie mogłem na to pozwolić. Od razu po konferencji nakazałem Hugo prowadzenie treningu, a ja poszedłem do Fernando, póki jeszcze nie pojechał pilnować swoich interesów.

 

 

Odnośnik do komentarza

W drodze do biura układałem już sobie kwestię, musiałem być stanowczy, ale nie zamierzałem się z nim kłócić, przez wszystkie lata naszej znajomości jeszcze nigdy nie wojowaliśmy między sobą i chciałem, żeby tak zostało. Stanąłem przed drzwiami, wziąłem głęboki wdech i wtedy się otworzyły.

 

- Sergio! - krzyknął wesoło Fernando, wychodząc na korytarz. - Widzisz, ty się bałeś tej pracy, a tu wychodzi z ciebie drugi Tabarez.

- Nie przesadzaj – odpowiedziałem skromnie, mimo że rozpierała mnie duma. - Przyszedłem porozmawiać o tej konferencji.

- Musisz przyznać, że to mi się udało. Oprócz tego załatwiłem jutro wywiad Gonzalezowi na łamach ogólnokrajowego dziennika sportowego.

- I to jest właśnie problem, on potrzebuje spokoju. Bez niego tracimy większość atutów w ofensywie, a w defensywie nie mamy żadnego. Jeżeli on nie będzie grał dobrze, to cały zespół nie będzie tak grał.

- Mamy przecież jeszcze kilku bardzo dobrych ofensywnych graczy, a Clementino sam się zgodził i na konferencję i na wywiad. Musisz trochę wyluzować, co byś powiedział na imprezę dzisiaj wieczorem? Rozerwałbyś się i zapomniał, chociaż na chwilę o pracy.

- No, nie wiem. Mam sporo roboty przed najbliższym meczem.

- Wieczorem po ciebie podjadę, przygotuj się – powiedział Fernando, poklepał mnie po plecach i udał się w stronę drzwi wyjściowych.

 

Nasza rozmowa nie wyszła tak, jak tego chciałem. Wszystko, co przygotowałem sobie w myślach, było nieaktualne w momencie, w którym to ja zostałem zaskoczony przez Fernando, a nie on przeze mnie. Po wszystkich stresach i męczących tygodniach postanowiłem jednak udać się na tą imprezę. Co najciekawsze, oprócz mnie, pojawili się tam również Guillermo i Gonzalez, który stawał się pupilkiem prezesa.

 

W ciągu kilku dni do treningów powrócił Pirez, a kontuzji doznali Pereira (5 tyg.) i Antunez (12 dni), dla którego szykowałem miejsce w pierwszym składzie, z powodu zmęczenia Bautisty i kontuzji Tabeiry.

 

 

Ten cały szum medialny wokół klubu nie zakończył się zbyt dobrze. Zamiast zanalizować nasz sparing z Tacuarembo, z którym mieliśmy rozgrywać kolejne ligowe spotkanie, to imprezowałem z naszym najlepszym zawodnikiem. Wyszliśmy na nich taką samą taktyką jak w towarzyskim starciu. I tak naprawdę nie działo się w nim nic ciekawego. Rywale strzelali z dystansu, my wcale i to przez obie połówki. Najciekawszym momentem tego spotkania było zderzenie Mastrangelo z zawodnikiem rywali, po którym obaj musieli opuścić boisko. Na nasze nieszczęście my już nie mieliśmy zmian, rywale przeciwnie i kończyliśmy ten mecz w dziesięciu.

 

 

Segunda Division, [5/26]

 

[5] Tacuarembo 0–0 Central Espanol [2]

 

Skład: Fleitas – A. Fernandez, Mastrangelo, Flores, Dorrego – Amado, Trinidad (Paleso 69') – Bautista, Galli (F. Fernandez 62'), Arigon (Ceballes 73') – Gonzalez

 

MoM: Gabriel Samurio 7.5 (Tacuarembo)

 

Frekwencja: 2913 (2)

Odnośnik do komentarza

Uraz Ceballesa okazał się bardzo lekkim i mógł on wrócić do treningów za kilka dni, gorzej było z Mastrangelo, który wypadł na ponad 3 tygodnie. Akcja marketingowa od Fernando przyniosła naprawdę niezłe skutki, bo nawet Abel Hernandez zapytany o Central Espanol, pochwalił naszą formę.

 

 

Dzięki słabszej grze przeciwników utrzymaliśmy wysokie miejsce w tabeli i na najbliższego rywala, który był kandydatem do awansu, patrzyliśmy z góry. Obie drużyny były bardzo zmęczone, więc mój plan zakładał, że damy się wyszumieć rywalowi, sami będziemy grali spokojnie i w drugiej połowie zaatakujemy. Ta pierwsza część koncepcji trochę szybko się zdezaktualizowała. W 19. minucie Javier Fernandez nie miał problemu z naszymi obrońcami i po dośrodkowaniu Vegi, skierował piłkę do siatki. Rywale się cofnęli i do przerwy dowieźli ten rezultat. Musiałem zareagować, więc wpuściłem Casasa, jako drugiego napastnika, a chwilę po przerwie jeszcze doświadczonego Paleso. W 54. minucie nasz młody napastnik zdobył nawet gola, ale sędzia odgwizdał spalonego, nie podłamaliśmy się i ciągle atakowaliśmy, w jednej z akcji Brunelli rozpaczliwie wybijając piłkę z własnego pola karnego, rozpoczął akcję bramkową, piłka minęła wszystkich naszych obrońców, a najszybciej do niej dobiegł Fernandez i strzelił obok bezradnego Fleitasa. W ciągu kilku następnych minut Casas i Bautista zmarnowali dobre sytuacje i dopiero Gonzalez przełamał naszą niemoc w ofensywie, zdobywając gola po dośrodkowaniu Bautisty. Rzuciliśmy wszystkie siły do ataku, rywale nie wychodzili z pola karnego, ale Casas strzelał w stuprocentowych sytuacjach kilka metrów od bramki i ostatecznie nie udało nam się wyrównać. Czułem, że nadchodzą gorsze dni dla naszej drużyny, brak skuteczności i tragiczna gra w defensywie, musiałem się powoli przyzwyczajać do porażek.

 

 

Segunda Division, [6/26]

 

[7] Plaza Colonia 2–1 Central Espanol [2]

 

J. Fernandez (19', 57') - Gonzalez (75')

 

Skład: Fleitas – Pirez, Fernandez, Flores, Dorrego – Amado (Gotta 77'), Trinidad (Casas 45') – Bautista, Galli (Paleso 56'), Arigon – Gonzalez

 

MoM: Javier Fernandez 8.8 (Plaza Colonia)

 

Frekwencja: 202 (1)

 

 

Zaczęła się przerwa reprezentacyjna, więc lekka kontuzja Amado (1 tydzień) nie była zbyt dużym problemem. Postanowiłem ten czas wykorzystać na poprawę morale, więc zaaranżowałem sparing z naszymi rezerwami. Pierwsza drużyna wygrała 3:0, po golach Antuneza, Gonzaleza i Paleso z karnego, a sam mecz świetnie spełnił swoją funkcję, bo oprócz podniesienia piłkarzy na duchu, mogliśmy przyjrzeć się kilku testowanym piłkarzom i ograliśmy kilku mniej wykorzystywanych w lidze. Jeden z obserwowanych zawodników, na tyle mi się spodobał, że podpisałem z nim 2-letni kontrakt. Gonzalo Ancheta (Urugwaj, 29l.) był środkowym obrońcą. Na tym poziomie rozgrywek rozegrał ponad 130 spotkań, w tym nawet kilka w naszym klubie, gdzie występował przez rok, umiejętności ma na poziomie Fernandeza. W Urugwaju piłkarzy z wolnego transferu mogliśmy rejestrować cały rok, więc mógł z miejsca wskoczyć do pierwszego składu. Umowę z nami podpisał również Ceballes, który już nie był juniorem i przez najbliższe 2,5 roku miał dla nas grać. Niestety w ciągu tych dwóch tygodni doznaliśmy dużego osłabienia, najpierw Dorrego wypadł na 7 tygodni z powodu przepukliny, a kilka dni później takiej samej kontuzji doznał Paleso, odnowił się również uraz Amado.

Odnośnik do komentarza

Nasze wysokie miejsce było niespodzianką, ale największym zaskoczeniem był liderujący zespół Cerro Largo. Wyszliśmy na nich z lekko zmodyfikowaną defensywą, Ancheta od razu wskoczył na środek, a na lewej flance zagrał doświadczony Flores. Początek meczu był nudnawy, dopiero w 21. minucie wykonaliśmy pierwszy cios. Gotta obsłużył dobrym podaniem Bautsitę, nasz skrzydłowy wziął obrońcę na plecy, dobiegł do linii końcowej i dośrodkował wprost na głowę Gonzaleza. Innymi wartymi odnotowania wydarzeniami w pierwszej połowie były urazy, najpierw Gotty, a później Bautisty. W drugiej części kolejnym kontuzjowanym okazał się Trinidad, oprócz tego nie działo się za wiele, my byliśmy nieskuteczni, przeciwnicy uderzali z dystansu i spokojnie dowieźliśmy ten wynik do końca. Właśnie staliśmy się liderem Segunda Division.

 

 

Segunda Division, [7/26]

 

[3] Central Espanol 1–0 Cerro Largo [1]

 

Gonzalez (21')

 

Skład: Fleitas – Pirez, Ancheta, A. Fernandez, Flores – Gotta (Castellano 31'), Trinidad (Darias 55') – Bautsita (Antunez 36'), F. Fernandez, Arigon – Gonzalez

 

MoM: Andres Fernandez 7.1 (Central Espanol)

 

Frekwencja: 510 (71)

 

Urazy Bautisty i Gotty, dzięki szybkiej reakcji, nie były groźne i mogli spokojnie trenować, a Trinidad miał wrócić do gry za kilka dni.

 

 

Bronić pozycji lidera mieliśmy na wyjeździe, z ostatnim w tabeli Rentistas. Rywale do tej pory zdołali zdobyć tylko 5 punktów, więc podchodziliśmy do tego meczu pewni siebie. Od samego początku to gospodarze dominowali w tym spotkaniu, my nie potrafiliśmy złożyć składnej akcji. Po kwadransie Bautista zdobył gola, dokładnie Federico Bautista, któremu nasi obrońcy nie sprawiali kłopotów. Krzykami z ławki wymusiłem od piłkarzy lepszą grę, już kilka minut później po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, bramkarza rywali mógł pokonać Gonzalez, ale jego strzał głową był zbyt lekki. Na 10 minut przed końcem pierwszej części spotkania, świetne podanie od Galliego dostał Bautista, padła bramka, ale wcześniej sędzia odgwizdał spalonego. Ciągłe ataki i obleganie pola karnego gospodarzy nie przyniosło rezultatu. Na drugą połowę wyszliśmy już bardziej zmotywowani i z dwójką napastników. W miejsce Galliego wszedł, powracający po kontuzji Tabeira, a do ataku przesunąłem Bautistę. Całkowicie przejęliśmy inicjatywę, przeciwnicy bronili się na własnej połowie, a my szturmowaliśmy bramkę Rossiego. Niestety żadna z naszych akcji nie zakończyła się golem. Zabrakło nam skuteczności. Zabrakło nam formy Gonzaleza.

 

Segunda Division, [8/26]

 

[14] Rentistas 1–0 Central Espanol [1]

 

F. Bautista (17')

 

Skład: Fleitas – Pirez, Mastrangelo, Fernandez, Flores – Amado, Trinidad (Darias 62') – M. Bautista (Casas 74'), Galli (Tabeira 45'), Arigon – Gonzalez

 

MoM: Mathias Conde 7.4 (Rentistas)

 

Frekwencja: 664 (430)

Odnośnik do komentarza

W klubie pojawiła się nowa postać, Fabian Charreau (Urugwaj, 55l.) został naszym menadżerem rezerw. Jego głównym obowiązkiem był trening z pierwszą drużyną, dopiero na dalszy plan zeszło ogrywanie rezerwowych w sparingach. Jego pierwszym podopiecznym został Castellano, który po jednym z treningów mnie poprosił o rozmowę. Chciał bardzo grać w pierwszym składzie, ja go kompletnie nie widziałem w swoich planach, więc obiecałem mu transfer, a na tę chwilę zesłałem pod skrzydła nowego współpracownika. Podobną rozmowę ze mną przeprowadzić chciał Silveira, który jednak po interwencji kapitana sobie odpuścił. Pewne podejrzenia miałem, gdy kilka dni później Fleitas przyszedł na trening z dziwną kontuzją brzucha. Lekarz powiedział, że przez 5 tygodni nie będzie mógł nawet trenować. Oprócz niego lekkiego urazu tuż przed meczem doznał Amado.

 

 

To spotkanie było bardzo szczególne, po raz pierwszy w tym sezonie transmitowano nas w telewizji, przez co musieliśmy zaczynać o 10:15. Cerro Largo wróciło na fotel lidera, ale prowadziło jedynie lepszym bilansem bramkowym. Wyszliśmy na ten mecz dwójką napastników, mieliśmy przeprowadzać szybkie ataki skrzydłami. Przez większość pierwszej połowy nie działo się nic, pierwszy celny strzał padł w ostatnim kwadransie, a jego autorem był Arigon. Kompletnie niezasłużonego gola do szatni zdobył Bautista, po świetnym zagraniu Fabricio Fernandeza. Po przerwie, w której powiedziałem piłkarzom o moim niezadowoleniu, kolejnym świetnym zagraniem popisał się Fernandez, tym razem jednak Bautista źle przyjął piłkę, dzięki czemu bramkarz gości skrócił dystans i nasz napastnik uderzył prosto w niego. W kolejnych minutach zaatakowali goście, ale Silveira bronił jak natchniony. Jego świetne parady uchroniły nas przed stratą gola. W 60 minucie Gonzalez udowodnił, że nie tylko trafiony piłką w głowę, potrafi być skuteczny. Po kilku przebitkach w środku pola piłka powędrowała do Goyeniego, który chciał zagrać do bramkarza. Do piłki jednak szybciej dotarł nasz napastnik i spokojnie pokonał Torresa strzałem w krótki róg. Rywale byli już tak zdruzgotani, że popełniali coraz więcej błędów. Aschieri wybijając piłkę spod nóg Fernandeza, podał ją do Arigona. Ten będąc sam na sam z bramkarzem, nie miał problemu z umieszczeniem piłki w siatce. W końcówce Antunez, który zmienił zmęczonego Tabeirę, doznał lekkiego urazu. Na szczęście było to tylko stłuczenie i sam zawodnik chciał dalej grać. W doliczonym czasie gry Zeballos pokonał naszego bramkarza po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, wcześniej ten sam zawodnik miał jakieś pięć, innych szans, które koncertowo zepsuł. Ostatnie słowo należało jednak do nas i rywali dobił Gonzalez.

 

 

Segunda Division, [9/26]

 

[2] Central Espanol 4–1 Miramar Misiones [9]

 

Bautista (40'), Gonzalez (60', 90+2'), Arigon (65') – Zeballos (90+1)

 

Skład: Silveira – Pirez, Ancheta, A. Fernandez, Floes (Nunez 62') – Gotta, F. Fernandez (Darias 74') – Tabeira (Antunez 62'), Arigon – Bautista, Gonzalez

 

MoM: Fabricio Fernandez 9.0 (Central Espanol)

 

Frekwencja: 1018 (407)

 

 

Na 3 dni przed meczem z Deportivo Maldonado wydarzyła się prawdziwa tragedia, Gonzalez miał problem z łydką i wypadł z treningów na kilka dni, mogłem go wystawić prawie zdrowego i liczyć, że nic mu się nie stanie i mieć szansę wygrać, albo postawić na kogoś innego i mieć problem w tym meczu. Podobnej, przeciążeniowej kontuzji doznał Fabricio Fernandez, więc postanowiłem zmniejszyć na kilka tygodni intensywność na naszych treningach. Zaliczyłem w tym czasie kurs trenerski, więc całą moją uwagę mogłem poświęcić zespołowi.

 

Nasi rywale zajmowali miejsce w czołówce i typowani byli jako jeden z żelaznych kandydatów do awansu, ale i tak zamierzaliśmy grać swoje. Ostatecznie Gonzalez wyszedł na boisko, a Fernandez usiadł na ławce. Mecz zaczął się dla nas świetnie, po zagraniu, wydawałoby się słabym, Arigona w pole karne, świetnie odnalazł się Bautista, który wyskoczył zza pleców obrońcy i zdobył bramkę. 10 minut później Gonzalez wziął na plecy trzech rywali, zgrał piłkę do Trinidada, a nasz pomocnik obsłużył pięknym zagraniem Bautistę, który kolejny raz pokazał, że i w ataku i na skrzydle potrafi grać bardzo dobrze. Po tych dwóch ciosach otrząsnęli się gospodarze i stwarzali sobie kolejne sytuacje, ale ich napastnicy strzelali gorzej od Casasa. W przerwie zmieniłem Gonzaleza, który był po urazie i Gottę, który miał żółtą kartkę. Ostrzegłem też piłkarzy przed odpuszczaniem i kazałem im się trochę cofnąć. Już kilkadziesiąt sekund po pierwszym gwizdku sędziego w drugiej połowie, podyktowany został karny dla naszej drużyny. Faulowany był Ancheta w trakcie rzutu wolnego, do piłki podszedł Bautista i skompletował hat-tricka. Kwadrans później Arigon padł na boisku, wykonując rajd skrzydłem, w jego miejsce musiał wejść młody Ceballes. Rywale przez całą drugą połowę cisnęli, uderzali z każdej pozycji, próbowali wszystkiego, aby pokonać Silveirę, ale im się to nie udało. W tym spotkaniu wykazaliśmy się świetną skutecznością, na cztery celne strzały, które oddaliśmy, aż trzy znalazły się w siatce.

 

 

Segunda Divison, [10/26]

 

[4] Deportivo Maldonado 0–3 Central Espanol [1]

 

Bautista (6', 17', rz. k. 47')

 

Skład: Silveira – Pirez, Ancheta, A. Fernandez, Flores – Gotta (Amado 45'), Trinidad – Tabeira, Arigon (Ceballes 61') – Bautista, Gonzalez (Pereira 45')

 

MoM: Marcelo Bautista 9.5 (Central Espanol)

 

Frekwencja: 331 (2)

 

 

Arigon zwichnął staw skokowy i miał pauzować przez 3 tygodnie. Kilka dni później Amado wypadł na 2 tygodnie z powodu naciągnięcia mięśnia czworogłowego uda. Po hat-tricku Bautisty w mediach zawrzało, nawet legendarny Silas wypowiedział się pozytywnie o naszym piłkarzu.

Odnośnik do komentarza

Albion według ekspertów miał być chłopcem do bicia, murowanym kandydatem do spadku. Zamierzałem atakować, byliśmy dużo lepsi od rywali i musieliśmy to pokazać. Niestety już na początku meczu Cartagena świetnie wykończył zagranie od Pellejero i musieliśmy gonić wynik. Odpowiedzieliśmy po kwadransie, Tabeira dośrodkował na dalszy słupek, a tam świetnie się odnalazł Gonzalez. Później mieliśmy jeszcze kilka sytuacji, ale na przerwę schodziliśmy z remisem. W szatni powiedziałem piłkarzom, co myślę o ich grze i wyglądali na zmotywowanych. Chwilę po przerwie zmieniłem Galliego, który kompletnie sobie nie radził na skrzydle, wszedł za niego Ceballes. Nie minęła minuta, gdy Tabeira wypuścił w uliczkę Bautistę, jego strzał zdołał sparować do boku Amorin, ale tam czekał Gonzalez, który nie miał problemu z trafieniem w pustą bramkę. W końcówce jeszcze Albion próbował nas przycisnąć, ale szczęście i dobre interwencje Silveiry uchroniły nas od straty punktów.

 

 

Segunda Division, [11/26]

 

[1] Central Espanol 2–1 Albion [10]

 

Gonzalez (27', 57') – Cartagena (10')

 

Skład: Silveira – Pirez, Ancheta, A. Fernandez, Flores (Nunez 73') – Gotta, F. Fernandez (Darias 63') – Tabeira, Galli (Ceballes 56') – Bautista, Gonzalez

 

MoM: Clementino Gonzalez 8.8 (Central Espanol)

 

Frekwencja: 592 (97)

 

 

 

Kolejny raz Dorrego został kontuzjowany. Dopiero co się wyleczył, był ogrywany w u-19 i na treningu niefortunnie upadł i uszkodził sobie rzepkę. Po raz kolejny miał pauzować 7 tygodni. Do tego lider naszej defensywy, jakim był Andres Fernandez, wypadł ze składu na 3 tygodnie, czyli do końca obecnej rundy.

 

 

Na początku maja rozgrywaliśmy mecz na szczycie. Podejmował nas u siebie wicelider tabeli – Villa Espanola. Nie byliśmy faworytem tego meczu, ale nasza bardziej defensywna taktyka nie zdawała egzaminu, więc postanowiłem grać tak jak w ostatnich meczach. W ataku postawiłem na Casasa, który ostatnio zostawał na treningach z Gonzalezem, aby się od niego jak najwięcej nauczyć i miał dobry mecz w rezerwach. Już w 8. minucie straciliśmy Bautistę, który doznał kontuzji po ataku rywala, oczywiście sędzia nic nie widział. W jego miejsce wszedł Antunez, który również spisywał się nieźle w ostatnich meczach towarzyskich rezerw. W 20. minucie świetną okazję miał Dzeruvs, który wygrał pojedynek biegowy z Floresem, ale Silveira końcówkami palców zdołał sparować tę piłkę na słupek. W 24. minucie straciliśmy kolejnego zawodnika, tym razem bezmyślny faul w środku pola skutkował drugą żółtą kartką dla Gotty. Na boisku w miejsce Casasa wszedł Trinidad. Kilka minut później Apolito wykorzystał zagranie od Beato i pokonał Silveirę strzałem z ostrego kąta. Mimo ciągłej przewagi rywala jakoś utrzymywaliśmy ten wynik, ale do czasu. W 43. minucie Vargas dośrodkował na 11 metr do Apolito, napastnik gospodarzy uderzył w Pireza, a piłka po rykoszecie wpadła do bramki obok zdezorientowanego Silveiry. W szatni panowała słaba atmosfera po pierwszej połowie, raczej każdy widział, że dobry wynik jest już prawie niemożliwy. O dziwo druga część spotkania była dużo bardziej spokojna, rywale się cofnęli i czekali na nas na własnej połowie, my grając w osłabieniu nie zamierzaliśmy szarżować, aby nie skończyło się dwucyfrówką. Bardzo dobrą okazję w 57. minucie po dośrodkowaniu Tabeiry miał Antunez, ale uderzył w poprzeczkę. Nie minęło 10 minut, a Tabeira po zespołowej akcji, trafił w słupek. W końcówce spotkania Porcile oddał strzał życia, z ponad 30 metrów uderzył prosto w okienko, Silveira był bez szans. Brakowało nam szczęścia, nawet w osłabieniu mogliśmy wyrównać, ale uznałem ten wynik za wypadek przy pracy.

 

 

Segunda Division, [12/26]

 

[2] Villa Espanola 3–0 Central Espanol [1]

 

Apolito (28'), Pirez (sam. 43'), Porcile (80')

 

Skład: Silveira – Pirez, Mastrangelo, Ancheta, Flores – Gotta, F. Fernandez – Bautista (Antunez 9'), Tabeira – Casas (Trinidad 25'), Gonzalez (Pereira 73')

 

MoM: Pablo Porcile 8.3 (Villa Espanola)

 

Frekwencja: 2049 (430)

 

 

Kontuzja Bautisty okazała się dosyć poważna, bo wypadł na prawie miesiąc. Za to do treningów wrócili Fleitas i Amado, a kolejnego urazu doznał Paleso.

Odnośnik do komentarza

Przedostatni mecz w rundzie wiosennej był okazją do rewanżu dla Orientalu. W pierwszej kolejce ligowej wywieźliśmy z ich stadionu 3 punkty. Z racji słabości naszego rywala w tym sezonie liczyłem na podobny rezultat u siebie. Zaczęło się nieźle dla nas, Tabeira w 1. minucie groźnie uderzał, ale piłka zatrzymała się na bocznej siatce. Najważniejszym wydarzeniem była jednak czerwona kartka dla Agustina Trinidada, środkowego pomocnika Orientalu i to już w 9. minucie. Kilka minut później już prowadziliśmy, Galli dośrodkował z rzutu rożnego, a piłkę do bramki skierował Nunez. Przeciwnicy o dziwo stwarzali sobie sytuacje, ale były to raczej strzały z dystansu, albo zagrania w uliczkę, które zgarniali nasi obrońcy. My w tym czasie bardzo groźnie uderzaliśmy na bramkę Ignacio Fernandeza, najpierw Tabeira, a później Galli mieli dobre sytuacje. W 44. minucie dostaliśmy bramkę do szatni. Andrada urwał się na prawym skrzydle i dośrodkował w pole karne, gdzie czekał Gonella, obecny wicelider strzelców Segunda Division nie miał problemu z pokonaniem Silveiry. Bardzo niezadowoleni schodziliśmy na przerwę, w której trakcie nie zostawiłem na piłkarzach suchej nitki, mieliśmy wyjść na drugą część spotkania i roznieść rywali. Od początku stwarzaliśmy sobie bardzo dobre sytuacje, ale nie potrafiliśmy ich wykończyć. W 60 minucie wprowadziłem ofensywnie zmiany, Trinidad cofnął się na defensywnego pomocnika, a jego miejsce zajął Galli, który do tej pory grał na skrzydle. Kilka minut później Duarte przewrócił Galliego, który na 20 metrze zbierał się do strzału, a sędzia podyktował rzut wolny i dał przeciwnikowi czerwoną kartkę. W tej sytuacji nasz remis byłby katastrofą. Po nieudanym uderzeniu ze stałego fragmentu Fernandez wybił piłkę z piątki, ta trafiła pod nogi Floresa, który wypuścił skrzydłem Arigona. Dośrodkowanie skrzydłowego wykończył Casas, strzelając pierwszego gola ligowego w tym sezonie. Gdyby nie pomoc sędziów pewnie nie wygralibyśmy tego meczu i powiedziałem piłkarzom w szatni, że zagrali słabo.

 

 

Segunda Division, [13/26]

 

[2] Central Espanol 2–1 Oriental de La Paz [12]

 

Nunez (9'), Casas (69') – Gonella (44')

 

Skład: Silveira – Pirez, Nunez, Ancheta, Flores – Amado (Arigon 61'), G. Trinidad – Tabeira, Galli (F. Fernandez 82') – Casas, Gonzalez

 

MoM: Yuri Galli 7.7 (Central Espanol)

 

Frekwencja: 565 (134)

Odnośnik do komentarza
  • Pulek zablokował ten temat
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...