Skocz do zawartości

[FM 2018] Journeyman, jak co roku :)


Vami

Rekomendowane odpowiedzi

Max baza, ponad 100 lig z różnych krajów

 

Journeyman

 

Wraz z wyjściem nowej wersji naszej ulubionej gry, postanowiłem tradycyjnie rozpocząć karierę w moim ulubionym od kilku edycji stylu. Minimalne umiejętności, doświadczenie i bezrobocie. Poszukiwanie klubu: czas start!

 

Poszukiwania

 

Mimo że automatycznie złożyłem swoje oferty pracy wszędzie, z góry odrzucałem na początek propozycje rozmów z krajów spoza Europy. Uważam, że zakotwiczenie w Indiach czy RPA oznaczałoby bardzo marne szanse na transfer do Europy. Dlatego też wolałem skupić się na niższych ligach Starego Kontynentu. Jako Polak wiązałem duże nadzieje z posadą w Pogoni Siedlce, jednak ostatecznie klub ten zdecydował się na innego kandydata. Po odbyciu kilkunastu rozmów o pracę, wiadomo było, że czeka mnie wylot na Wyspy Brytyjskie. Ostateczna decyzja miała zapaść pomiędzy dwoma klubami. Pierwszy z nich - FC United - prowadziłem już w wersji 2017, więc bałem się nudy. Druga propozycja brzmiała nieco lepiej - Clyde. Czwarta liga szkocka i duże tradycje - powrót do lat świetności? Czemu nie?

 

Historia

 

yuHsBEP.jpg

 

Clyde zalożono w 1877 roku, a 14 lat później klub dołączył do Football League - rok po jej starcie. Aż do sezonu 1974/75 moja nowa drużyna grywała głównie na najwyższym poziomie rozgrywek, jedynie okazjonalnie spadając, by za chwilę wrócić. Następnie przyszły ciężkie czasy tułaczki po niższych szczeblach, które trwają aż do dziś. Minęło już 42 lata od dnia, kiedy Clyde rozegrało ostatnie spotkanie w Premier League. W latach swojej świetności The Bully Wee upodobali sobie cyfrę 3: trzykrotnie sięgali po Puchar Szkocji, trzykrotnie przegrali w jego finale, a także trzykrotnie zajnowali trzecie miejsce na najwyższym poziomie ligowym. Cztery razy z kolei Clyde sięgnęło po Puchar Glasgow. Niestety, w historii klubu próżno szukać występów w europejskich pucharach, gdyż pierwsza edycja Pucharu Zdobywców Pucharów odbyła się w sezonie 1960/61, a więc o rok za późno, by tryumfujące w krajowym pucharze w rozgrywkach 1957/58 Clyde w nim wystąpiło. Jak widać, los niezbyt sprzyjał ekipie z Cumbernauld: o rok za późno zgłosili się do ligi, by być jej członkiem-założycielem, a rok za wcześnie wygrali puchar, by wystąpić w Europie. Pora zmierzyć się z tym fatum.

 

Bad boys, bad boys, whatcha gonna do?

 

0QXMRFY.jpg

 

Ciekawostką jest także fakt, iż jednym z moich podopiecznym jest niejaki David Goodwillie - 28-letni napastnik, który ma na swym koncie 3 występy i 1 bramkę w reprezentacji Szkocji. Do niedawna grał w Plymouth, a w przeszłości strzelał bramki w Premiership - i to zarówno szkockiej, jak i angielskiej! Cóż więc się stało? Goodwillie został oskarżony o gwałt i dwa pobicia. Jego życie pozaboiskowe spowodowało, że kluby nie miały ochoty wiązać się z brytyjskim badboyem kontraktem, aż czwartoligowe Clyde wyciągnęło do niego pomocną dłoń. W sześciu meczach poprzedniego sezonu zdobył cztery bramki, jednak kibice i sponsorzy zaczęli odwracać się od klubu. Mam spory dylemat moralny związany z tym zawodnikiem, natomiast ma on posłuch w szatni i ciężko będzie mi się go pozbyć.

 

Jak gramy?

 

8YHvh2q.jpg

 

Jeśli chodzi o ustawienie zespołu, w okresie przygotowawczym próbowałem dwóch wariantów: skrajnie ofensywnego 4-2-3-1, przechodzącego w ofensywie w 2-2-6, oraz zachowawczego 4-4-2. Oba właściwie spisywały tak, jak myślałem. Potrafiliśmy rozbić słabszych rywali 6:2 czy 4:1, by przegrać z mocniejszymi 0:3 (ofensywne), a także zamurować bramkę i powalczyć z potężnymi Aberdeen (0:1) czy Dundee United (1:3). Pod koniec tego drugiego spotkania, które było zresztą ostatnim sparingiem, zastosowałem hybrydę obu rozwiązań i byłem zadowolony z tego, co zobaczyłem na boisku. Taktyka opiera się na formacji 4-2-3-1, z mocno wysuniętymi bocznymi obrońcami grającymi jako cofnięci skrzydłowi, solidnym centralnym modułem złożonym z dwóch stoperów oraz środkowych pomocników biegających od pola do pola, a także czwórki graczy ofensywnych: schodzących ze skrzydeł napastników, lisa pola karnego oraz rozgrywającego operującego pomiędzy nimi. Gramy z kontry, krótkimi podaniami, opierając ataki na skrzydłach i wchodzących bocznych obrońcach robiących różnicę. Nie szczędzimy dryblingów, podań prostopadłych i ostrego pressingu, a także boiskowej agresji. Nie posyłamy właściwie górnych piłek. Styl gry jest więc bardzo daleki od czwartoligowych szkockich standardów.

 

Pierwsze starcia i niespodzianki

 

 

pqhMjMB.jpg

 

Przed ligą czekał nas jeszcze Puchar Ligi (grupa śmierci z pierwszoligowymi Kilmarnock i St. Mirren oraz trzecioligowymi Stranraer i Airdrieonians), a także pierwsza runda Petrofac Training Cup z młodzieżówką Motherwell. Potraktowałem to jako okazję do sprawdzenia mojego nowego taktycznego pomysłu na żywym organizmie. W końcu liga jest najważniejsza. Wyniki i gra przerosły moje najśmielsze oczekiwania. Na wyjeździe z pierwszoligowym Kilmarnock prowadziliśmy 2:0, by zremisować 2:2 i wygrać w karnych (Puchar Ligi ma dziwne zasady, polegające na rozgrywaniu serii jedenastek w przypadku remisu, co skutkuje w przyznaniu 2 punktów zwycięzcy i 1 przegranemu), następnie pokonać Stranraer oraz zremisować z kolejnym pierwszoligowcem - St. Mirren - tym razem ulegając im w karnym. Tabela grupy wyglądała tak, że zwycięstwo z Airdrieonians dawało nam drugie miejsce i prawdopodobny awans jako jedna z najlepszych drużyn spośród wiceliderów. Niestety, mimo niesamowitej, emocjonującej walki, zostaliśmy pokonani 1:2. Nie zważając na końcowy wynik, byłem naprawdę dumny z moich chłopaków. W pucharowym spotkaniu z Motherwell U-20 także byliśmy skazywani na porażkę, jednak kontrolowaliśmy cały mecz i pokonaliśmy utalentowaną młodzież z pierwszej ligi.

 

Transfery

 

uCddirb.jpg

 

Nie dysponując żadnym budżetem transferowym, musiałem oprzeć się na zawodnikach bez kontraktu oraz wypożyczeniach. W tym celu nawiązałem współpracę z Aberdeen, które zostało klubem patronackim Clyde. Umowa ta poskutkowała przejściem kongijskiego obrońcy - Harlaina Mbayo - do naszego klubu do końca sezonu. Z Derby County wypożyczyliśmy dziewiętnastoletniego Calluma MacDonalda, który nawet otarł się o młodzieżową reprezentację Szkocji, a spośród wolnych zawodników pozyskaliśmy doświadczonego stopera Steviego Campbella oraz... Dereka Riordana! Tak, tego było snajpera Celticu, trzykrotnego reprezentanta Szkocji, Odkrycie Sezonu 2004/05 w kraju, ostatnio występującego w Edinburgh City. Technika mu została na niezłym poziomie, natomiast przygotowania motorycznego nie ma żadnego.

 

Skład

 

8W2Ai7D.jpg

 

W związku z zaimplementowaniem mojej wizji, od razu było widać, gdzie mamy braki. Właściwie nikt nie potrafi grać jako ultraofensywny boczny obrońca przechodzący w skrzydłowego. Podobnie problematycznymi pozycjami są schodzący skrzydłowi i środkowy napastnik. Niby na wszystkich trzech pozycjach może grać Goodwillie, a na szpicy legendarny Riordan, jednak w sparingach nie błyszczeli. Do grupy trzymającej władzę w Clyde zaliczają się jeszcze Kevin Nicoll i David Gormley. Ten pierwszy to stoper, który w okresie treningowym doznał długotrwałej kontuzji, a drugi z kolei wywalczył sobie dobrą grą miejsce na szpicy ataku. W drugiej linii mamy Davida Millera - specjalistę od stałych fragmentów gry, a w bramce rewelacyjnego Blaira Curriego - wychowanka Glasgow Rangers. Oprócz Riordana, MacDonalda i Goodwilliego, międzynarodowe doświadczenie posiadają boczni obrońcy: Jordan Lowdon (9 U21, ex-Celtic) oraz Kieran Duffie (6 U21, ex-Falkirk). W okresie przygotowawczym bardzo dobre wrażenie zrobił na mnie także prawoskrzydłowy Mark Burbidge, obdarzony świetnym jak na ten poziom dośrodkowaniem. W Premiership występował również Barry Cuddihy (3 mecze w St. Mirren) - partner Millera na środku pomocy, Jordan Stewart (1 mecz w St. Mirren) - mogący grać zarówno na lewej stronie obrony, jak i pomocy, wypożyczony z Glasgow Rangers Kyle Bradley (1 mecz tamże) - wszechstronny obrońca oraz wypożyczony z Partick Thistle Mark Lamont (1 mecz tamże) - prawoskrzydłowy. W drużynie mam też Polaka - Przemysława Dachnowicza, wychowanka Glasgow Rangers, obecnie jednak przebywającego na wypożyczeniu do Kilsyth.


So it begins...

 

Ligę rozpoczynaliśmy od wyjazdu do Berwick. Bukmacherzy typują nas na 6. miejscu. Awansuje mistrz, miejsca 2-4 grają w barażach, a drużynę, która zajmie ostatnie miejsce, czeka baraż o utrzymanie. Pozytyw: mamy największy stadion w lidze!

  • Lubię! 3
Odnośnik do komentarza

Transfery na ostatnią chwilę

 

Nie obyło się bez niespodzianek przed zamknięciem wakacyjnego okna transferowego. Derek Riordan, który miał u nas być podporą ataku, jednak się nie sprawdził na tyle, by mieć pewne miejsce w jedenastce, toteż w ostatnim dniu sierpnia trafił do East Stirlingshire. Jego miejsce w kadrze zajął ofensywny pomocnik Alan Gow, były gracz wielu klubów Premiership, w której to zgromadził 94 mecze i strzelił 14 bramek. Doświadczenie Gowa na pewno się przyda na tym poziomie rozgrywek.

 

Mocny początek, sporo nerwów

 

Rozgrywki ligowe rozpoczęliśmy od pojedynku z Berwick Rangers na wyjeździe, rywalem do zainaugurowania sezonu całkiem przyjemnym - nie za dobrym, nie za słabym. Nie spodziewałem się jednak aż tak dobrej gry po Clyde. David Gormley dwukrotnie pokonał golkipera rywali, a po jednym trafieniu dołożyli Matt Flynn i David Goodwillie. Berwick odpowiedzieli tylko raz. 4:1 i pewne trzy punkty dla nas. Wygrana ta dała nam sporo pewności siebie - może nawet za dużo. W kolejnym spotkaniu nie potrafiliśmy bowiem pokonać obrony Annan Athletic na własnym stadionie i przegraliśmy 0:1 - zimny prysznic dla ochłody. Mecze z Elgin City i Stenhousemuir to nerwówka i wymiana ciosów - remisy w pełni zasłużone, a w roli głównej znów Gormley, który punktował w obu meczach. Zaledwie punkt ze Stenny to niezbyt dobry wynik, jednak zabrakło chyba w tym spotkaniu koncentracji. Po dwóch meczach u siebie mieliśmy zaledwie jeden punkt zdobyty na Broadwood, co na pewno nikogo nie zadowalało. W wyjazdowym meczu ze Stirling Albion nie mogliśmy skorzystać z usług kontuzjowanego Alana Gowa, którego zastąpił powracający Flynn. Niestety, zawodziła skuteczność i pomimo stwarzania wielu sytuacji, nie potrafiliśmy ich wykończyć - co udało się rywalom. Po przerwie zszedł z boiska Gormley, a zastępujący go Osadolar otworzył drogę do bramki Flynnowi, co pozwoliło nam wyrównać wynik. W ostatnich dziesięciu minutach zawodnicy Stirling odpuścili, a Burbidge popisał się jeszcze bramką i asystą. Wyjazdowe zwycięstwo z liderem premiowało nas awansem na trzecie miejsce w tabeli. Przed tym spotkaniem Stirling miał komplet wygranych. Skoro potrafimy wygrywać na wyjeździe, to dlaczego wciąż nie jesteśmy w stanie przełamać się na własnym boisku? Okazją do tego był mecz z czwartym w tabeli Edinburgh City. David Goodwillie, który znalazł się na celowniku australijskiego Perth Glory, już w pierwszym kwadransie dał nam prowadzenie, co pozwoliło myśleć pozytywnie o dalszym przebiegu tego meczu. Gole Gormleya i Mbayo przed przerwą wzmocniły to uczucie. Pamiętajmy jednak, że ze Stenhousemuir także prowadziliśmy, a skończyło się 3:3. Tym razem jednak to my byliśmy górą, pozwalając rywalom na jedynie gola honorowego w końcówce. Po sześciu kolejkach zajmujemy trzecią lokatę. Nie graliśmy jeszcze z Cowdenbeath (7.), a także Montrose (2.) oraz Peterhead (4., typowani przez media do awansu). Robi się ciekawie!

 

1Rdhjur.jpg

 

Pucharowe fajerwerki

 

Po pokonaniu młodzieżówki Motherwell w Petrofac Training Cup, trafiliśmy na zespół juniorów Kilmarnock. Faworyzowani rywale próbowali walczyć, jednak za każdym razem rewanżowaliśmy się im pięknym za nadobne. Dwie bramki Burbidge`a i jedna Gormleya dały nam remis 3:3. W serii jedenastek niesamowicie spisywal się nasz bramkarz - Blair Currie - i wansowaliśmy do kolejnej rundy. Tam spotkaliśmy trzecioligowe Alloa Athletic, z którym cały mecz remisowaliśmy 1:1. Na dwie minuty przed końcem doliczonego czasu gry sędzia podyktował rzut karny, ktory na bramkę zamienił David Goodwillie. Awans do czwartej rundy stał się faktem. Zagramy tam z Albion Rovers. Jesteśmy jedynym czwartoligowcem na tym etapie rozgrywek.

  • Lubię! 1
Odnośnik do komentarza

Mamy lidera!

 

Spotkanie z Cowdenbeath na Broadwood to zdecydowanie najłatwiejszy mecz, jaki przyszło nam zagrać do tej pory. Szybkie trzy bramki do przerwy, dwadzieścia strzałów na bramkę i czyste konto Curriego. Tak się bawi Clyde. Dobrze czasem zagrać z dużo słabszym rywalem, zwłaszcza przed poważnym sprawdzianem. ósma kolejka to wyjazd do Montrose - drużyny silniejszej pod każdym względem, walczącej o awans. Od początku gospodarze napierali na bramkę strzeżoną pewnie przez nieustraszonego Blaira Curriego, a ten ze wszystkich sił bronił zera przy nazwie Montrose na tablicy wyników. David Gormley nie byłby jednak sobą, gdyby nie rzucił się między kilku rywali w polu karnym, nie przepchnął ostatniego obrońcy i nie załadował bomby nie do obrony. Prowadzenie na trudnym gruncie z lepszym rywalem oznacza zwykle jednak kłopoty w postaci konieczności odpierania zmasowanego ataku do końca czasu gry. Gracze Montrose atakowali wściekle, jednak Currie nadal bronił jak w transie. W końcu się udało i sensacyjne prowadzenie zamieniło się w remis. Drugiego gola dla Montrose zdobył po chwili Watson, jednak sędzia dopatrzył się przewinienia i bramki nie uznał. Gdy wszyscy byli już pogodzeni z jednopunktową zdobyczą (lub - w przypadku rywali - dwupunktową stratą), prawą stroną pomknął Craig Home, dośrodkował, znalazł na długim słupku Goodwilliego, a ten magicznym dotknięciem piłki dał nam trzy punkty. Po tej niesamowitej dramaturgii wtoczyliśmy się siłą rozpędu na pozycję lidera. Morale przed pucharowym pojedynkiem z Albion Rovers szybuje do nieba!

 

7fA5oTL.jpg

  • Lubię! 2
Odnośnik do komentarza

Długa droga w dół

 

Wraz z wyjściem łatki 18.1.3 pojawił się nowy problem: zawodnicy przestali strzelać bramki. Nie jestem w tym odosobniony, gdyż ten kłopot zgłaszany jest również przez innych graczy. Miało to, niestety, efekt na moje Clyde. Najpierw zremisowaliśmy z Albion Rovers w pucharze 0:0, jednak po dogrywce ulegliśmy trzecioligowcom 0:1. Następnie przegraliśmy 0:2 z Peterhead oraz zremisowaliśmy z Edinburgh City 0:0. Trzy spotkania i zero goli - gdy w poprzednich zdobywaliśmy po 3 na mecz. Wyraźnie patch zepsuł przyjemność z gry i sprawił, że moi piłkarze przestali trafiać w bramkę. W rewanżu nieco się poprawiło, bo pokonaliśmy zespół ze stolicy 3:1 i awansowaliśmy dalej, jednak w lidze znów było tragicznie. 1:2 z Elgin, 1:5 (!) ze Stenhousemuir i 1:3 ze Stirling. Do tego doszła tragiczna atmosfera w szatni spowodowana jednocześnie kiepską formą i moją niską reputacją jako menedżera, co razem spowodowało, iż wszyscy zawodnicy mieli najniższe możliwe morale. Dzięki, SI, za odebranie przyjemności z gry. Receptą na częściowe uzdrowienie miał być sparing z drużyną Spartans rozegrany na tydzień przed potyczką ligową z Annan. Mimo ultraofensywnego nastawienia przeciwko amatorom, nie potrafiliśmy do 41. minuty zdobyć gola, a udało się to dopiero z rzutu karnego. W drugiej połowie obraz gry się nie zmienił. Gormley co prawda zdobył drugiego gola, ale goście także trafili do bramki. Wymęczone 2:1 z totalnymi amatorami. Oto nasz obraz na dzień dzisiejszy. Annan zajmował przed potyczką z Clyde przedostatnie miejsce, więc teoretycznie powinniśmy liczyć na zwycięstwo. Przed meczem dotarła do mnie nieszczęśliwa wiadomość mówiąca o dwumiesięcznej przerwie Millera spowodowanej kontuzją, co nie rokuje zbyt dobrze. Wszak środkowy pomocnik naszej drużyny to etatowy wykonawca stałych fragmentów gry. Prawda jest jednak taka, że z Millerem, czy bez, jesteśmy po prostu kiepscy. Dwa gole gospodarzy w pierwszej połowie pokazały nam miejsce w szeregu, i nawet kontaktowe trafienie Burbidge`a nie pomogło Clyde uniknąć kompromitacji. Ostatecznie przegraliśmy 1:3 i kontynuowaliśmy nasz marsz w dół tabeli. Piąta porażka z rzędu w lidze.

 

bnEm2y2.jpg

Odnośnik do komentarza

Absolutna kompromitacja

 

Po porażce z Annan przystąpiliśmy do potyczki pucharowej z Formartine United, drużyną amatorską. Klątwa trzeciej łatki jednak dała i tu o sobie znać. Porażka 0:2 pokazała nam, że raczej skończyły się już dobre czasy dla Clyde. W lidze nie zdołaliśmy wygrać aż do końca roku. Cały grudzień obfitował w serię porażek, przerwaną jedynym remisem 1:1 z Peterhead na wyjeździe. Po nowym roku nieco nadziei dał nam wyjazdowy punkt w Elgin, ale za chwilę przegraliśmy u siebie ze Stenhousemuir. W tym momencie Clyde z pozycji lidera spadło na... ostatnie miejsce. Po instalacji trzeciej łatki gra straciła jakikolwiek sens, żadna taktyka i ustawienia nie działają, a na domiar złego po tej kompromitującej klęsce straciłem pracę. Witaj, bezrobocie. Seria 13 spotkań bez zwycięstwa z rzędu nie mogła się zakończyć inaczej.

 

EBKsKmV.jpg

Odnośnik do komentarza

Po krótkim pobyciu na bezrobociu i odbyciu kilku rozmów o pracę, na stole pozostały dwie oferty:

 

Weston-Super-Mare (szósta liga angielska, 37500 EUR rocznie)

Hranit Mikaszewicze (druga liga białoruska, 35000 EUR rocznie)

 

Z racji, że Mikaszewicze to niegdyś polskie miasto, wyższy poziom rozgrywkowy, a na Białorusi jeszcze nigdy nie pracowałem, zdecydowałem się przyjąć ofertę sąsiadów zza wschodniej granicy...

 

360px-Granit_fc.jpg

 

Hranit to klub założony w 1978 roku w robotniczej wiosce Mikaszewicze, grający przez większość czasu istnienia niepodległej Białorusi na zapleczu ekstraklasy. Tylko cztery sezony spędził w elicie, zajmując najwyższe miejsce - piąte - w sezonie 2015. Dotarł także dwukrotnie do ćwierćfinału Pucharu Białorusi. Miniony sezon - 2017 - zakończył na ósmym miejscu w Pierwszej Lidze (drugi poziom rozgrywek). Drużyna swoje mecze rozgrywa na trzytysięcznym stadionie Polesie w pobliskim Łunińcu. Od 31 stycznia 2018 roku jego trenerem zostałem ja.

 

Miniony sezon Hranit może zaliczyć do udanych, gdyż skazywany był na spadek, a rozgrywki rozpoczynał z ujemnym bilansem punktowym (-3) spowodowanym kłopotami finansowymi. Nie wpłynęło to jednak na pozycję ligową, a dodatkowo drużynie udało się uzyskać pozytywny bilans bramkowy. Sukces ten poskutkował propozycją pracy dla trenera - Walerego Bachno - który to objął FK Mińsk w Wyższej Lidze. Dzięki temu mogłem skorzystać z wakatu w Mikaszewiczach. Siła składu opierała się głównie na graczach wypożyczonych z ekip reprezentujących Wyższą Lihę. Na nasze szczęście większość z nich nie odnowiła kontraktów ze swoimi pracodawcami i mogłem zaoferować im stałe umowy w Hranicie. Zanim zasiadłem do transferów, w drużynie miałem do dyspozycji:

 

- 4 bocznych obrońców

- 2 środkowych obrońców

- 1 defensywnego pomocnika

- 5 skrzydłowych (!) (tu trzeba będzie kogoś przerobić na środkowego...)

- 1 środkowego pomocnika (16-letni junior, najbardziej utalentowany spośród młodzieżowców - promowałem go do pierwszego składu)

- 1 napastnika

 

Do gry nadawało się mniej więcej dziesięciu z nich. Reszta co najwyżej mogła stanowić uzupełnienie składu. O wiele lepiej prezentowała się lista dostępnych graczy bez klubu oraz chętnych na mikaszewicką przygodę w ramach wypożyczenia. Wśród nich znajdowali się dość ograni piłkarze w Wyższej Lidze, a nawet młodzieżowej reprezentacji Białorusi. Jeden rodzynek nawet zadebiutował w dorosłej kadrze. Łowy zapowiadają się owocnie :)

 

 

  • Lubię! 1
Odnośnik do komentarza

Transferowy wir, Mikaszewicze style

 

Pierwszym pozyskanym graczem był stary znajomy kibiców z Mikaszewicz - Maksym Chutko - 21-letni bramkarz Dinama Mińsk, który już w poprzednim sezonie wystąpił w jedenastu spotkaniach ligowych Hranitu. Spisywał się na tyle dobrze, że postanowiłem dać mu szansę także w nadchodzącym roku. Drugi powrót to transfer definitywny Andrieja Antaniuka, napastnika, który zdobył aż dziewięć goli dla Hranitu przebywając na wypożyczeniu z Homla. Rolę zmiennika Chutki powierzyłem 30-letniemu Juriemu Kryczewskiemu z Biełkardu Grodno, który zaliczył świetny sezon w tym klubie. Defensywę wzmocnił następnie Jahor Swirichin, aktualny reprezentant Białorusi U-19, na co dzień pobierający wynagrodzenie w Szachtjorze Salihorsk. Wspomniany wześniej Antaniuk będzie miał niesamowitą konkurencję, gdyż z Dinama Mińsk udało mi się pozyskać Krasimira Kapowa, również reprezentanta U-19, napastnika obdarzonego niesamowitym dryblingiem, strzałem i szybkością jak na warunki tej ligi. Co więcej, zdążył już zaliczyć pięć spotkań w barwach Dinama na najwyższym poziomie! Defensywę uzupełnił bardzo doświadczony, 36-letni Dimitri Radkow, były reprezentant młodzieżowy Białorus, wieloletni stoper Niomana Grodno i Dniepru Mohylew. Kolejny powrót do Mikaszewicz to skrzydłowy Niomana - Paweł Cieślukiewicz - autor trzech bramek i trzech asyst w minionym sezonie. Tym razem jest to transfer definitywny. Niestety, nie udało się nam pozyskać Siergieja Koszela, niesamowitego dryblera obdarzonego atomowym uderzeniem z dystansu. Wybrał on ofertę klubu Łucz Mińsk. Dziesięć lat temu Koszel zdobył tytuł Króla Strzelców Pierwszej Ligi, a także zagrał jeden mecz w reprezentacji Białorusi. Zamiast Koszela, trafił do nas 17-letni Kirił Kirilenko z Dinama Brześć, aktualny reprezentant Białorusi U-21. Powinien pomóc nam uzupełnić skład w pierwszej linii ataku. Kolejnym młodzieżowym reprezentantem pełniącym rolę zmiennika będzie Ilija Sień z BATE Borysów, który przede wszystkim jest skrzydłowym, ale może zagrać także w ataku. Po tych wszystkich transferach brakowało nam przede wszystkim solidnego ofensywnego pomocnika, a takim miał być Jarosław Jarockij z Dinama Mińsk. Niestety, odrzucił zakusy Hranitu i wolał pozostać w rezerwach stołecznej drużyny. W międzyczasie do drużyny trafił Maksym Kwencer z Niomana Grodno, rok temu wypożyczony do Hranitu. Pełnił tu rolę podstawowego stopera.

Do pierwszego sparingu - z Chimikiem Salihorsk - pozostał niecały tydzień. My przez ten czas spróbujemy jeszcze znaleźć jakiegoś porządnego ofensywnego pomocnika...

Odnośnik do komentarza

Pierwsze przetarcie szlaków

 

W kwestii środkowych pomocników, ściągnęliśmy Iwana Bieriezuna z Wiciebsku, a także Igora Truchowa - 41-letniego pomocnika ze Smaliawicz, byłego zawodnika Hranitu. Ten doświadczony rozgrywający, członek drużyny z czasów największych sukcesów naszego klubu. Jako weteran i legenda, otrzymał opaskę kapitana. Sparing z Chimikiem Salihorsk postanowiliśmy zagrać w ustawieniu 4-4-2, z wchodzącym lewoskrzydłowym do środka i rozgrywającym-mózgiem, ktory miał być liderem drugiej linii. Zawsze ciekawie jest później porównywać wykrystalizowany skład do początkowych pomysłów, więc ku pamięci podaję ten pierwszy: Chutko - Poliakow, Swirichin, Krasij, Hajdukiewicz - Cieślukiewicz, Bieriezun, Truchow (k), Nachimow - Kapow, Hołowczyk. Rywal mało wymagający, grający w niższej lidze, nie stanowił problemu nawet dla chłopaków świeżo po urlopie. Dzięki bramkom Cieślukiewicza, Swirichina i Kapowa wygraliśmy pewnie 3:0, przy przewadze strzałów 18:1. Zobaczymy, co będzie dalej... Drugi rywal w przedsezonowych przygotowaniach był dużo poważniejszy - Baranowicze to zespół grający w naszej lidze. Tym razem do tryumfu potrzebowaliśmy rzutu karnego, który po faulu na Kapowie wykorzystał Truchow. Z Biełszyną Bobruisk, grającą bardzo zagęszczonym 4-2-3-1 nie mogli wystąpić Kapow i Gierasimow, toteż zastąpili ich występujący w nieco innej roli od Kapowa Kirilenko oraz Saniukowicz - były kapitan, obrażony na mnie z powodu utraty opaski. Walcząca w zeszłym roku o awans Biełszyna nie dała nam pograć i już po kwadransie Dzionis Baziej miał na koncie dwa gole. Ostatecznie, po małych taktycznych roszadach, przegraliśmy 2:3. Wszystkie bramki dla nas zdobył Hołowczyk, a dla Biełszyny - 17-letni wychowanek Baziej. Kolejny sparing to pojedynek z drużyną z Horodzieja - również niegdyś polskiego miasta. Drużyna ta słynie z bardzo defensywnego stylu gry. W pojedynku z nami jednak ich jedyny napastnik - Dubajić - nie miał problemów z rozmontowaniem słabej defensywy Hranitu. Do przerwy 0:3 przypominało najgorsze chwile ze Szkocji... 1:4 - wynik do zapomnienia. FK Mińsk to już ekipa z Wyższej Lihi - okazja do kolejnej kompromitacji. Na szczęście udało się sprawić niespodziankę i - mimo braku przewagi optycznej na boisku - wygraliśmy 2:1, tracąc zresztą bramkę w doliczonym czasie gry. Niestety, jakość prezentowana przez Hranit pozostawia wiele do życzenia...

Odnośnik do komentarza

Wyjazdowe niespodzianki

 

Po szczęśliwym zwycięstwie z FK Mińsk, podejmowaliśmy u siebie znacznie bardziej utytułowanego rywala - legendarne Dinamo. W tym spotkaniu nie mieliśmy nic do powiedzenia i gładko przegraliśmy 0:2. Nie mogło być jednak inaczej. Kolejny etap przygotowań to trzy wyjazdowe mecze: dwa na Ukrainie i jeden na Białorusi. W pojedynkach ze Sławią Równe i drużyną Koweł-Wołyń zaprezentowaliśmy cały wachlarz umiejętności strzeleckich i zdobyliśmy w sumie dziesięć bramek. W Mozyrzu, w pojedynku ze Sławiją, która ubiegły sezon Wyższej Lihi zakończyła na miejscu ósmym, sprawiliśmy prawdziwą sensację. Początkowo wyrównany mecz szybko zmienił się w dominację Hranitu, także dzięki zmianie ustawienia na nieco bardziej ofensywne. Po zwycięstwie 3:1 we wspomnianym spotkaniu, podjęliśmy na własnym stadionie Szachcjor Salihorsk, drużynę ograną w Europie. Wyszliśmy ambitnie znanym z poprzedniego meczu ofensywnym ustawieniem, ale braki kadrowe (czterech graczy pojechało na mecze młodzieżowych reprezentacji Białorusi) dały znać o sobie. Klasa przeciwnika także okazała się zbyt wysoka. Pierwszy okres przygotowawczy zakończyliśmy druzgocącą porażką 0:3. Ostatecznie bilans sparingów to 6 zwycięstw i 4 porażki. Najlepszym strzelcem był Kirił Kirilenko (6 goli), asystentem środkowy obrońca (!) Aliaksandr Krasij (4), a najleszą średnią not otrzymnał Siarhiej Hołowczik (7,22). Dziewięciu graczy (Hołowczik, Miedwiediew, Cieślukiewicz, Kirilenko, Truchow, Krasij, Hajdukiewicz, Swirichin i Nachimow) uzyskali noty powyżej 7. Jedynie bramkarz Chutko (6,92) oraz lewy obrońca Poljakow nie przekroczyli tego progu. Zanim jednak nadejdzie liga (do tego jeszcze miesiąc), czeka nas tournee po Ukrainie (Wołyń U-19, Enerhetyk Niecieszyn, Łucksantechmontaż #536, Zwiagieł-750) oraz Puchar Hranitu w gwiazdorskiej obsadzie: Bayern Monachium, Borussia Dortmund, Legia Warszawa i my! Rywale przyślą oczywiście drużyny rezerw.

 

wtuCh7w.png

Odnośnik do komentarza

Ukraińskie remedium na brak skuteczności i niemieckie gradobicie

 

Narzekałem ostatnio, że piłkarze przestali strzelać, jednak na Białorusi jakoś wygląda to lepiej, niż w Szkocji. Ukraińskie tournee potwierdziło zresztą dobre nowiny. W spotkaniach z tamtejszymi amatorami ustrzeliliśmy 18 bramek, nie tracąc żadnej. W świetnej formie był Siarhiej Hołowczik, który zawiódł totalnie w spotkaniu z Szachcjorem Salihorsk pod koniec pierwszego etapu przygotowań. Jakby rzekł Tomasz Hajto - truskawką na torcie - był finałowy turniej o Puchar Hranitu, rozgrywany u nas na Polesiu. Obsada to drużyny rezerw Legii, Bayernu oraz Borussii Dortmund. W półfinałach zmierzyli się ze sobą Niemcy, oraz my z Mistrzem Polski. Już po kilku sekundach świetną akcję przeprowadził Hołowczik i dał nam prowadzenie. Nachimow i Kirilenko podwyższyli jeszcze przed przerwą i rywale, z Radoviciem, Nishim, Wełnickim czy Szumskim w składzie, byli bezradni. Po zmianie stron role się odwróciły i Legia dwukrotnie zapisała się w protokole strzelców, jednak nie wystarczyło to, by odrobić straty. Hranit awansował do finału, gdzie miał zmierzyć się z monachijskim Bayernem. Niestety, w meczu z Legią Jahor Swirichin złamał sobie nogę i nasz środkowy obrońca cały sezon ma z głowy. Finał oglądał ze szpitalnego łóżka, a jego miejsce zajał Maksym Kwencer. Nie mogliśmy także skorzystać z pomowcy drugiego ze stoperów - Krasija. 250 osób oglądało bohaterską warkę Hranitu z młodymi talentami z Monachium. Zaledwie czternastoletni(!) Johann Lense zdobył hat-tricka, Franck Evina dołożył jeszcze dwa trafienia. Nie był to jednak mecz jednostronny. Toczyliśmy wyrównany bój, a na bramki rywali odpowiedzieli Truchow, Kwencer i rezerwowy Mułkiewicz. 3:5 w finale z rezerwami Bayernu to nie wstyd. Chyba jesteśmy gotowi na ligę. Media prognozują szóste miejsce. Jak będzie w rzeczywistości? Ach, zapomniałem - muszę jeszcze wypożyczyć ze dwóch obrońców, bo coś się poskładali nasi stoperzy.

 

f1krxAN.jpg

Odnośnik do komentarza

Raz na wozie, raz pod wozem

 

Inauguracja sezonu na Polesiu wypadła na mecz z Orszą. Kontuzjowanego Swirichina zastapił Kwencer i przystąpiliśmy do gry. Od początku dominowaliśmy w każdym aspekcie, jednak brakowało koncentracji i skuteczności. Jedynego gola zdobył Nachimow po ładnej zespołowej akcji. Niestety, na pieć minut przed końcem rywale wyrównali i straciliśmy dwa punkty. Szkoda, bo przed nami były dwa arcytrudne pojedynki: z Biełszyną Bobrujsk oraz Naftanem Nowopołock. Biełszyna, wyposażona w żądło w postaci znanego ze sparingowej potyczki Bazieja, stwarzała dużo problemów, jednak w końcu sama się podłożyła, faulując w polu karnym naszego Kirilenkę. Doświadczony Truchow takich szans nie marnuje. Poza tym jednym incydentem, trzeba powiedzieć - mecz wiał nudą. Po zmianie stron gospodarze w końcu zaczęli grać tak, jak potraifą najlepiej i Baziej zdobył gola, a także wypracował rzut rożny, po którym padła bramka. Dalej już było z górki dla rywali. Gdy Hołowczik przestrzelił z metra na pustą bramkę, wróciły wszystkie złe wspomnienia ze Szkocji. Drużyna była w mentalnej rozsypce i nic nikomu nie wychodziło. Żenada. 1:3. Kwiecień kończyliśmy pojedynek ze spadkowiczem - Naftanem, który zanotował jednak słaby start. Pomimo stworzenia kilku groźnych akcji, jak zwykle brakowało koncentracji przy wykończeniu. Ani Truchow, ani Kirilenko nie mogli przemóc strzeleckiej niemocy. W końcówce jeszcze czerwoną kartkę otrzymał pomocnik rywali, jednak nie zmieniło to wyniku. Trzeci mecz i drugi remis. Wciąż czekamy na zwycięstwo. Okazja na to była w konfrontacji z Lidą - drużyną, która jeszcze nie przegrała, a ponadto pokonała Biełszynę, remisując z Naftanem na wyjeździe. Zadanie - jak widać - nie należało do łatwych. Już w 9. minucie zmarnowaliśmy szansę po strzale w słupek - czyli tradycji niecelności stało się za dość. Rywale wykorzystali naszą niemoc i objęli prowadzenie. Każda kolejna akcja Hranitu kończyła się zmarnowaą szansą. Wszystko wygląda tak, jak w Clyde. Bez sensu. Prawdziwy horror przeżyliśmy w meczu z FK Zorka-BDU, gdzie przegrywaliśmy 0:1, 1:2, straciliśmy prowadzenie 3:2 na 3:3 i dopiero w końcówce Miedwiedeu dał nam zwycięskiego gola. Hat-tricka zaliczył Kirilenko. To pierwsza wygrana Hranitu w lidze w tym sezonie. W przeciwieństwie do większości rywali (4-1-3-2), Chwała Pińsk grała nastawionym na kontrataki 4-1-2-2-1. To ustawienie przyniosło gospodarzom kolejnego meczu drugie miejsce w tabeli. Ku zaskoczeniu wszystkich, ze mną na czele, mecz był nadzwyczaj wyrównany, a poziom profesorski zaprezentował nasz stoper - Aliaksandr Krasij. Wychowanek Witebska dokonał siedmiu kluczowych interwencji i całkowicie wyeliminował z gry napastników Chwały. Jedynego gola zdobył Igor Truchow, zamieniając jedenastkę na bramkę. Drugie zwycięstwo stało się faktem. Hranit awansował na dziesiąte miejsce. Czeka nas teraz dwutygodniowa przerwa i arcytrudny wyjazd do lidera i spadkowicza - Dniepru Mohylew.

 

tZilb7W.jpg

Odnośnik do komentarza

Odrodzenie Hranitu

 

Już dwa poprzednie spotkania pokazały, iż początkowa zadyszka naszej drużyny mogła być jedynie wypadkiem przy pracy. Przed nami jednak rysowała się perspektywa wyjazdu do Mohylewa, na mecz z liderującym Dnieprem. Co ciekawe, spotkanie miało niezwykle wyrównany charakter, i dopiero rezerwowy Ilija Sień w 67. minucie pokonał golkipera gospodarzy. Ucieszeni wizją zwycięstwa w tak ważnym meczu, zaczęliśmy grać bardziej zachowawczo, jednak ostra defensywa zakończyła sie faulem w polu karnym, który rywale zamienili na wyrównująca bramkę. Na szczęście Dniepr też potrafi faulować, co wykorzystał Hajdukiewicz, dając nam bardzo ważne trzy punkty, precyzyjnie uderzając piłkę z jedenastu metrów. Kilka dni później na Polesie przyjechała Łucz Mińsk - drużyna zajmująca czwarte miejsce. Po bramkach Kirilenki i Miedwiediewa zostaliśmy zepchnięci do defensywy, ale rywale potrafili tylko zdobyć się na strzelenie bramki honorowej. Aby powiększyć serię do ładnej półokrągłej liczby pięciu zwycięstw z rzędu, musieliśmy pokonać u siebie Uzdę. Przed meczem z lekkimi kontuzjami wypadli Kapow i Sień, a już w spotkaniu z Dnieprem poważnego urazu doznał nasz rozgrywający Truchow. Weterana środka pola zastąpił godnie 17-letni Wojciechowicz (asysta z Łuczą). Uzda przed meczem z nami zajmowała przedostatnie miejsce, z zaledwie jednym zwycięstwem i dwoma remisami. Zgodnie z przewidywaniami, dominowaliśmy całe spotkanie, a Kirilenko mógł zanotować hat-tricka już w pierwszej połowie, ale nie wykorzystał karnego. Godna zapamiętania była asysta Hajdukiewicza, który posłał długą piłkę spod własnego pola karnego tuz pod nogi Kirilenki, który zamienił to świetne podanie na gola. Zwycięstwo 3:1 pozwoliło nam awansować na czwarte miejsce w tabeli. Przed nami teraz dwa wyjazdowe mecze z ekipami z dołu tabeli.

 

Ciekawostka: Mistrzem Polski został... Bruk-Bet Nieciecza. Gdyby Legia wygrała w Poznaniu w przedostatniej kolejce, to ona zdobyłaby tytuł. Spadły Arka i Górnik. Z I Ligi awans wypracowały Stal Mielec i Chojniczanka. Trener Niecieczy, Maciej Bartoszek, od nowego sezonu pracował będzie w Lechu Poznań.

 

ZVdhcAd.jpg

  • Lubię! 1
Odnośnik do komentarza

Rozstrzelanie przed Mundialem

 

Jak wiadomo, na przełomie czerwca i lipca w Rosji odbywają się Mistrzostwa Świata, a więc czas, w którym futbolowy świat na moment przestaje. My do tej pauzy mieliśmy jeszcze do rozegrania trzy spotkania ze słabeuszami - wszystkie na wyjeździe. Na pierwszy ogień poszedł Kobryń, który przez cały sezon zdobył... jeden punkt. Bezlitosny Kirilenko zaliczył hat-tricka i odesłał amatorów z powrotem do szkoły. Drugi wyjazd to pojedynek z Lokomotiwem Homel. Tu było już nieco gorzej. Dominowaliśmy, ale ani Kirilenko, ani Sień, nie potrafili pokonać bramkarza rywali. Bezbramkowy remis to nie to, co sobie założyliśmy przed tym spotkaniem. Po jedenastu kolejkach zajmujemy więc czwarte miejsce. Hranitowi pozostały wyjazdowe spotkania ze Smolewiczami i Chimikiem Swietłahorsk oraz domowe potyczki z Baranowiczami oraz Osipowiczami. Ostatnie spotkanie przed Mundialem to pierwsza runda Pucharu Białorusi z trzecioligowym FK Bereza-2010. Tu znów pierwsze skrzypce grał Kirił Kirilenko, który dwukrotnie trafił do siatki, oraz Cieślukiewicz - autor trzeciego gola. Rywale raz pokonali Chutkę, ale sędzia nie uznał bramki z powodu faulu. Także Kirilenko miał szansę powiększyć swój dorobek, ale nie wykorzystał rzutu karnego. Co ciekawe, udało się nam dokonać dwóch transferów. Jako że borykamy się z problemem obsadzenia lewej strony obrony, kontrakt z Hranitem podisał Denis Diechtiar. Hitem okienka, które otwiera się w sierpniu, będzie jednak przejście Michiła Szczerbakowa z Osipowicz - najlepszego strzelca ligi, autora trzynastu goli w ośmiu meczach!

 

NDA8vQ6.jpg

qHmatjK.jpg

S2K7k1V.jpg

 

Odnośnik do komentarza
  • Makk zablokował ten temat
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...