Skocz do zawartości

[FM 2018] Journeyman, jak co roku :)


Vami

Rekomendowane odpowiedzi

Pomimo kontuzji

 

Jagiellonia nie sprawiła nam problemów i pokonaliśmy podopiecznych Ireneusza Mamrota 3:1 na rozgrzewkę przed właściwymi meczami. Czas próby miał nastać dopiero za parę dni, gdy mierzyliśmy się z KAA Gent w półfinale Pucharu Belgii. Postawiłem wszystko na jedną kartę i kazałem atakować od pierwszych minut. Nie mogę mieć zastrzeżeń do ofensywnego elementu gry, gdyż cały atakujący moduł zagrał znakomicie. Niestety, fatalnie wypadła obrona. Cała defensywna szóstka, wraz z bramkarzem, jak najszybciej będzie chciała zapomnieć o tym meczu. Wola walki napastników okazała się niesamowita i wynik końcowy brzmiał... 5:5! To się nazywa debiut trenera przed własną publicznością! Następnie - znów u siebie - pokonaliśmy faworyzowany Genk i... ponownie udaliśmy się do Gandawy. Jadąc na to spotkanie, byłem przekonany, iż gramy pucharowy rewanż, tymczasem po bramce Matagne zremisowaliśmy 1:1 w lidze. Druga wizyta w Gandawie zakończyła się - niestety - porażką 2:3, jednak pożegnaliśmy się z pucharem honorowo. W lidze stwarzaliśmy przewagę w każdym spotkaniu i w pokonanym polu pozostawiliśmy nie tylko wspomniany Genk, ale także Mechelen, Lierse i Charleroi. Pechowo zakończyło się spotkanie z Oostende, w którym byliśmy drużyną o wiele lepszą, jednak w końcowym rozrachunku przegraliśmy 0:1. Luty kończyliśmy domowym pojedynkiem z ostatnim w tabeli Sint-Truidense, w którym nie mogło wystąpić aż sześciu podstawowych piłkarzy Standardu. Tak więc na wpół rezerwowa ekipa już w czwartej minucie straciła gola, a w dziewiątej przegrywała 0:2... Pomimo licznych braków kadrowych, nie powinniśmy byli do tego dopuścić, a jednak się stało. W kolejnej części meczu to my atakowaliśmy, jednak rywale zaciekle bronili bramki. Gola dla Standardu zdobył dopiero Delmonte w 61. minucie. Czas uciekał i grał na korzyść gości. Na ławce nie mieliśmy żadnego ofensywnego zawodnika (poza słabym Oztepem), gdyż wszyscy byli kontuzjowani. Mimo to, wprowadzony na boisko Diego Pyck wyrównał sześć minut po golu Delmonte. Znów mieliśmy remis, który nie uległ zmianie do końca. Początkowa dekoncentracja kosztowała nas dwa punkty i mogła spowodować spadek o jedno miejsce w tabeli, jednak Cercle Brugge przegrało z Lierse i utrzymaliśmy czwartą pozycję.

 

Jeśli chodzi o transfery, przybyli do nas:

  • Facundo Enriques - prawy obrońca z Realu Oviedo o ofensywnej charakterystyce, który jednak póki co zawodzi
  • Żarko Jović - 20-letni lewy obrońca z Partizana, reprezentant Serbii, wypożyczony póki co do Lazio
  • David - defensywny pomocnik z Maritimo, który nie umie podawać, ale pełni rolę przecinaka

Pozbyliśmy się kilku graczy z rezerw, w tym niegdysiejszej nadziei PSV Eindhoven - Zakarii Labyada - któy wzmocnił... Cracovię!

 

Przeżywamy obecnie kryzys kontuzji, a na liście absencji pojawili się nasi obaj podstawowi skrzydłowi (Simonis oraz Zerbin), środkowy obrońca Benković, mezzala Mathis Besnard oraz napastnik Ngissah, który miał niesamowity początek przygody pod moją batutą.

 

Po 26 kolejkach zajmujemy czwarte miejsce i walczymy o miejsce w grupie mistrzowskiej. W czołówce jest ciasno, więc ostatnie cztery spotkania odpowiedzą na pytanie, czy zagramy o najwyższe lokaty. Przed nami aż trzy wyjazdy - Mouscron, Antwerpia i Cercle, oraz mecz u siebie z Eupen. Łatwo nie będzie, gdyż Antwerpia i Cercle to bezpośredni rywale w walce o czołową szóstkę.

 

Najlepsi zawodnicy Standardu to póki co Alessio Zerbin, Bismark Ngissah, Nicola Dalmonte i Mathis Besnard.

 

cBlI5kl.jpg

  • Lubię! 1
Odnośnik do komentarza

Nigdy nie mieli takiego sezonu.  Zrobili zakupy za 50 mln, ale co sezon robią podobne (sprzedaż mieli na poziomie 75 mln). O kształcie drużyny decydują zawodnicy, którzy w klubie są od dawna. Jedynym wyjątkiem jest młody Holender, którego kupili ze Sparty Rotterdam. Może to wina zmiany trenera. Od początku tego sezonu trenuje ich Foeke Booy.

Odnośnik do komentarza

Powstanie i upadek Bogaertsa

 

Ostatnie cztery kolejki zasadniczej fazy sezonu ligowego upłynęły pod znakiem znakomitej formy Bogaertsa, zakończonej spektakularnym jego upadkiem. We wszystkich spotkaniach byliśmy drużyną optycznie lepszą, stwarzaliśmy więcej sytuacji i oddawaliśmy więcej strzałów. Mouscron pokonaliśmy 2:1, a w Antwerpii strzeliliśmy aż trzy gole. To już praktycznie zapewniło nam awans do grupy mistrzowskiej. W meczu z Eupen u siebie mogliśmy wygrać dużo wyżej, jednak 4:1 to i tak niezły rezultat. W ostatniej kolejce jechaliśmy do Brugii, gdzie stawaliśmy naprzeciwko Cercle. Mimo ciągłego nacisku Standardu, już po kwadransie... przegrywaliśmy 0:3! Obrona zagrała tragicznie i musieliśmy gonić wynik. Nieustająca presja naszej drużyny doprowadziła do tego, że rekonwalescent Zerbin oraz Dalmonte zdobyli gole, jednak straciliśmy także dwa kolejne. Porażka 2:5 nie działa dobrze na psychikę. Wspomniany wcześniej Bogaerts, który na prawym skrzydle wyczyniał cuda przez cały marzec, tym razem zanotował fatalny mecz. Podobnie beznadziejnie zagrali Enriques, Racić, Benković, Amundsen i Hovdevik. Bramkarz Bodart także mógł bronić lepiej. Naszej czwartej pozycji w tabeli to nie zmieniło, jednak sprawiło, iż Cercle zapewniło sobie awans, a KRC Genk po raz pierwszy w historii zakończyło sezon poza grupą mistrzowską! My straciliśmy za to nieco do Anderlechtu, jednak jeśli wygramy z nimi w rozgrywkach najlepszej szóstki, jesteśmy w stanie wyprzedzić ekipę z Brukseli. Po podziale punktów tracimy 15 punktów do Club Brugge, 6 do Gent i 2 do Anderlechtu. Za nami o jeden punkt jest Cercle, a o dwa - Oostende. Szykuje się ostra walka!

 

Gdyby nie ten ostatni mecz w Brugii, napisałbym, że najlepszy w minionym miesiącu był Bogaerts, jednak wobec zaistniałej sytuacji, moje wyróżnienie musi przypaść Anaxisowi Dinsifwie, który zdobył dwa gole i zanotował trzy asysty, czym zrekompensował kibicom słabą postawę w meczu z Sint-Truidense, o którym pisałem ostatnio.

 

Z wolnego transferu dołączył do nas ofensywny pomocnik z Argentyny - 24-letni Alejandro Leguizamon - który wykręcał znakomite liczby najpierw w rodzimym Newell`s Old Boys, a następnie w lidze chińskiej. Póki co zagrał jeden mecz z ławki, w którym nie zachwycił. Przyszłość jednak należy do niego.

 

saMPOgR.jpg

  • Lubię! 1
Odnośnik do komentarza

Bez kompleksów

 

W grupie mistrzowskiej nie było już żartów. Postanowiłem w tych teoretycznie najtrudniejszych meczach zagrać nieco bardziej rozważnie i skupić się na kontratakach, a nie frontalnym naporze na bramkę przeciwników. Pierwszy mecz to od razu nur na głęboką wodę i wizyta w Anderlechcie. Od początku trwała kanonada gospodarzy, a gdy to myśmy zdobyli pierwszego gola, starania Anderlechtu uległy podwojeniu. Do przerwy było 1:1, a ja uwierzyłem, że możemy ten mecz... wygrać. Wprowadzony z ławki Bismark Ngissah zagrał mecz życia, notując w drugiej połowie trzy asysty, a Zerbin wraz z Davidem zapewnili nam zwycięstwo 4:1! Mało tego - przez ostatnie dwadzieścia minut graliśmy w dziesiątkę! U siebie z Oostende zagraliśmy otwartą piłkę i doszło do wymiany goli. Tym razem znów znakomicie zaprezentowali się Ngissah i Zerbin, a spotkanie zakończyło się zwycięstwem Standardu 4:1. Kolejny duży sprawdzian miał miejsce w Gandawie, gdzie próbowaliśmy powstrzymać dużo lepiej dysponowane KAA Gent - naszego pucharowego kata. Alessio Zerbin jednak ma obecnie tak wysoką formę, że niestraszna byłaby mu nawet sama Barcelona. Joel Musa dał co prawda prowadzenie gospodarzom, ale nasze inteligentne kontry - podobnie jak w spotkaniu z Anderlechtem - poskutkowały. Dwa gole wspomnianego Zerbina, a do tego trafienia Dinsifwy i Besnarda pozwoliły nam zakończyć tę potyczkę w identycznym stosunku jak tę na stadionie Constanta Vanden Stocka. Dzięki temu zwycięstwu awansowaliśmy na drugie miejsce w tabeli - jeszcze przed paroma tygodniami zupełnie nierealne! Pierwszą połowę fazy mistrzowskiej kończyliśmy pojedynkami z obiema drużynami z Brugii. Pojedynek na Stade Maurice Dufasne w Liege z Cercle obfitował w bramkowe akcje, jednak nasza linia obrony nie zapamięta tego spotkania dobrze. Słaba dyspozycja obu bocznych defensorów - Enriquesa i Hovdevika - sprawiła, że straciliśmy dwa gole. Odpowiedzieliśmy taką samą liczbą trafień i zanotowaliśmy zaledwie remis. Na plus warto odnotować jedyny - jak dotychczas - dobry występ Alejandro Leguizamona, który zdobył gola. Dziewięć dni później jechaliśmy do Brugii na mecz z wielkim Club Brugge, które na 34 spotkania wygrało 29. Na wybudowanym niedawno stadionie im. Jana Ceulemansa nie mieliśmy zbyt wiele do gadania i ograniczyliśmy się do obrony co i rusz przerywanej inteligentnymi kontrami. Po jednej z nich dośrodkowanie wprost na głowę otrzymał Filip Benković i pokonał golkipera rywali. W drugiej połowie gospodarze non stop atakowali, jednak bramka Bodarta pozostała zaczarowana. W doliczonym czasie gry sędzia odgwizdał jeszcze rzut karny dla Standardu, którego jednak nie wykorzystał Zerbin. Na szczęście sam dobił strzał odbity przez bramkarza i sensacyjnie pokonaliśmy Club Brugge 2:0 na ich terenie! Liga Mistrzów jest bardzo blisko. Teraz trzeba tylko utrzymać dobrą formę w pięciu meczach rundy rewanżowej.

 

19uU9TI.jpg

 

Irlandia - falstart

 

Eliminacje do MŚ 2026 zaczęły się fatalnie, bo od kontuzji naszego podstawowego bramkarza - Danny`ego Rogersa. Z Bośnią zremisowaliśmy 1:1, a z Białorusią (u siebie!) odnieśliśmy kompromitujacą porażkę 1:2, co w perspektywie meczu z Hiszpanią praktycznie już na początku rozgrywek wyrzuca nas z turnieju. Jedynym pozytywem był fakt, iż w składzie Białorusinów czołową postacią jest Kirił Kirilienko, mój były podopieczny z Hranitu Mikaszewicze, a jego partner w ataku to nie kto inny, jak eksgwiazdor Biełszyny Bobrujsk - Dzionis Baziej, który napsuł nam kilka lat temu sporo krwi...

  • Lubię! 2
Odnośnik do komentarza

O Ligę Mistrzów!

 

Ostatnie pięć meczów sezonu rozegraliśmy zmotywowani dobrą formą poprzednich spotkań. Uwierzyliśmy, iż tylko od nas zależy, czy awansujemy do upragnionej Ligi Mistrzów. Na sam początek rozgromiliśmy Anderlecht 5:2, a rozmiary zwycięstwa mogły być dużo wyższe. Oostende, z którym ostatnio wymęczyliśmy 3:2, tym razem rozgromiliśmy 3:0. Po pokonaniu Gentu 2:1 właściwie nic już nie mogło nam przeszkodzić.... Tymczasem na drodze stanęło Cercle Brugge... Druga drużyna z Brugii zawsze była dla nas niewygodna i tym razem także sprawiła sporo problemów. Porażka 0:2 skomplikowała nieco sytuację, gdyż kończyliśmy sezon z Club Brugge, które zapewniło już sobie mistrzostwo, a Gent jechał do Anderlechtu. Jeśli drużyna z Gandawy wygrałaby na przedmieściach Brukseli, my potrzebowaliśmy zwycięstwa ze świeżo upieczonym czempionem. Zaczęło się dobrze, gdyż najlepszy zawodnik tego sezonu w Standardzie - Alessio Zerbin - pokonał Jeroena Zoeta, jednak rywale wkrótce wyrównali. Do końca meczu nacieraliśmy, jednak nie zdołaliśmy pokonać Brugii. Na szczęście Gent otrzymał srogie lanie od Anderlechtu i, pomimo zdobycia zaledwie jednego punktu w ostatnich dwóch spotkaniach, udało się nam uplasować ostatecznie na drugiej pozycji i zająć tym samym miejsce premiowane grą w eliminacjach do Ligi Mistrzów!

 

Postawiłem także jasny cel na przyszły rok: mistrzostwo albo śmierć! Co ciekawe, tylko nieliczni zawodnicy zgodzili się ze mną. Liczyłem na nieco większą ambicję mojej zgrai z Liege. Teraz czas na podsumowania i transfery. Bodart był solidnym golkiperem, zaś zmiennik Oliveira zaliczył jeden poprawny występ. Niestety, chciałby odejść, więc zapewne w przyszłym sezonie do rangi łapacza numer dwa awansuje któryś z juniorów. Najlepszym defensorem był Filip Benković. Obrońca reprezentacji Chorwacji załapał się nawet na ławkę do Drużyny Sezonu Jupiler League. Niestety, tak naprawdę tylko on spełniał moje wysublimowane standardy. Przeciętnie grali stoperzy Bani i Racić, a błędy Amundsena wyglądają jedynie nieco mniej poważnie w obliczu tego, iż stworzył jako lewy obrońca aż 19 sytuacji podbramkowych. Równie dobrej gry w ofensywie spodziewałem się po Enriquesie, jednak ten był kompletnie nieaktywny pod bramką rywali. Dla odmiany miał największą liczbę odbiorów na mecz. Rezerwowy Candela prezentował się średnio, zaś poniżej poziomu zagrali Hovdevik i wypożyczony Kieboom. Na szczęście Norweg jest jeszcze młody, a Holender wraca do Feyenoordu. W drugiej linii absolutne chapeau bas dla Mathisa Besnarda. Ten 21-letni wychowanek był mózgiem środka pola i udowodnił, iż jest urodzonym mezzalą. Obok niego równie świetnie spisywał się sprowadzony z Maritimo David, a solidnie zaprezentowali się także pozostający w odwodzie doświadczony Oldrup Jensen i Mimito Bial. Ten ostatni w końcówce sezonu zresztą został przesunięty bardziej do przodu i świetnie zaaklimatyzował się w nowej roli. Tę pozycję jednak najlepiej obstawiał Anaxis Dinsifwa, który stworzył najwięcej sytuacji bramkowych w drużynie, a także był trzecim strzelcem Standardu. Najwięcej goli i asyst miał z kolei Alessio Zerbin - absolutnie najlepszy zawodnik minionego sezonu. Zazwyczaj występował jako lewy schodzący napastnik. Na prawym skrzydle nieźle prezentował się młody Hugo Bogaerts, jednak miewał też i słabsze występy. Solidnie, choć bez błysku geniuszu, wypadli napastnicy - Nicola Dalmonte i Bismark Ngissah. Duży talent przejawia oczywiście nastoletni Simonis, jednak na niego przyjdzie jeszcze czas. Niezupełnie wypalił Leguizamon, ale być może to kwestia braku przygotowania do sezonu. Diego Pyck większość czasu spędził w szpitalu, więc jego pięć poprawnych meczów mówi niezbyt wiele. Absolutnie tragicznie wypadli zaś Necip Oztep i Frans Matagne, jednak obaj są jeszcze młodzi. Oztep jako wychowanek pewnie dostanie kolejne szanse, a co do losów Holendra się jeszcze zastanowię.

 

Zakontraktowani na nowy sezon są już 19-letni prawy obrońca Feyenoordu Tim Mulder oraz trzech pomocników: młodzi Battista z Napoli oraz Bock z Leverkusen, a także 25-letni rozgrywający - Manolo Portanova z Juventusu. Co z nich będzie - czas pokaże.

 

AhMGKMH.jpg

 

Irlandia - mizerii ciąg dalszy

 

Jako selekcjoner Irlandii na mecze ostatniej szansy trafiliśmy na Czarnogórę. Dwa zwycięstwa dawały nam jeszcze jakieś nadzieje. Niestety, w pierwszym spotkaniu, grając z przewagą jednego zawodnika, przegraliśmy 0:1 u siebie. W wyjazdowym rewanżu rozmiary porażki był jeszcze większe. 0:3 utwierdziło mnie w przekonaniu, że Irlandia to nie jest miejsce dla mnie. Po tej kompromitacji podałem się do dymisji.

Odnośnik do komentarza

@Pulek Nie, dopiero pół roku tu jestem :) Ale jak wygram mistrzostwo, to odchodzę.

 

Niepokonani

 

Okres przygotowawczy to coś, co lubię najbardziej. Zawsze projektowanie pomysłów interesowało mnie bardziej niż samo wykonanie, które to traktowałem jako przykry obowiązek, który z niecierpliwością musiałem przeczekać. Postanowiłem w tym sezonie, wzorem z końcowej fazy ostatnich rozgrywek, zagrać bardziej zachowawczo z tyłu i nastawić się na kontry, jednocześnie dominując posiadanie piłki. Taki styl gry dał nam wicemistrzostwo.

 

Na pierwszym treningu zjawiło się aż... pięćdziesięciu piłkarzy, a przecież kolejnych czterech za chwilę miało dołączyć do klubu! Żeby było jasne, nie mówię o juniorach, a o zawodnikach, którzy nadawali się do gry na poziomie Jupiler Pro League. Interesowała mnie jednak tylko najlepsza dwudziestka plus kilku juniorów. Zaczęła się wyprzedaż i hurtowe wypożyczenia. Z klubu odeszło... 23 zawodników, a kolejnych sześciu wciąż czeka na oferty. Spośród znanych z występów w poprzednim sezonie graczy, Standard opuścili: Antonio Candela, Fredrik Oldrup Jensen, Frans Matagne, Malte Amundsen, Luka Racić, Diego Pyck, Necip Oztep, Rui Oliveira i Facundo Enriques. Trzech-czterech z nich to przecież zawodnicy pierwszej jedenastki. O krok od odejścia był także kapitan Mathis Besnard, jednak ostatecznie przedłużył z nami kontrakt i odrzucił umizgi Spartaka Moskwa. Bramkarza Bodarta oraz napastnika Dinsifwę także chcieli nam sprzątnąć mocniejsi gracze, jednak pozostaliśmy nieugięci. Póki co, bo przecież jeszcze miesiąc okna transferowego przed nami...

 

Do klubu przybyli:

  • Zarko Jović - powrócił z wypożyczenia z Lazio, mój dyrektor sportowy za moimi plecami wypożyczył go do Oostende, jednak natychmiast go zawróciłem i wyartykułowałem jasno: Jović jest nietykalny
  • Samuel Halleux - 17-letni lewy obrońca promowany z rezerw, w sparingach był... najlepszym defensorem obok Benkovicia, ogromny talent
  • Manolo Portanova - o tym 25-letnim pomocniku z Juventusu już pisałem, ma nieco problemy z determinacją, ale będą z niego ludzie
  • Emmanuel Mbang - 21-letni wychowanek promowany z rezerw, ma być zmiennikiem Bodarta w bramce
  • Keres Masangu - obrońca pozyskany z Romy przez mojego poprzednika, powrócił z wypożyczenia do Benevento
  • Stojan Ćosić - 22-letni reprezentant Serbii, może grać na każdej ofensywnej pozycji
  • Sascha Bock - o nim też już pisałem, 21-letni ofensywny pomocnik, chciałbym go wypożyczyć, ale on nie chce nigdzie się ruszać
  • Tim Mulder - 20-letni talent z Feyenoordu, który ma deptać po piętach Joviciowi na prawej obronie
  • Mirko Battista - 19-letni supertalent z Włoch, który... nie zagrał w żadnym sparingu, gdyż był zajęty zdobywaniem srebrnego medalu Młodzieżowych Mistrzostw Świata. W półfinale zdobył gola

Sparingi umówiłem z w miarę równymi rywalami, a ich sekwencję poprzedziła krótka wizyta w Polsce, zasugerowana przez zarząd. Miała ona jakoby ugruntować naszą komercyjną pozycję na nadwiślańskim rynku. Pokonaliśmy bez problemu (dwa razy po 4:0) Lechię i GieKSę, po czym powróciliśmy do Liege. Na naszym wyprzedanym (znowu - a zarząd nie chce go rozbudować) stadionie pokonaliśmy kolejno drużyny z Anglii, Holandii, Hiszpanii, Grecji i Niemiec, w każdym tracąc dokładnie jedną bramkę, ale zawsze strzelając więcej. Apogeum formy przypadło na konfrontację z Osasuną. Beniaminka La Ligi rozgromiliśmy aż 7:1.

 

Najlepszym zawodnikiem sparingów był - bez niespodzianki - Alessio Zerbin. Oprócz niego świetnie sobie radzili Ngissah, Besnard i Dalmonte. Reszta także zagrała solidnie. Zawiedli przede wszystkim Ćosić, Biai, Bock i Mulder, a przestawiony przeze mnie na lewą stronę prawonożny Bogaerts jeszcze musi poćwiczyć nowe instrukcje. Cieszy znakomita dyspozycja dwóch wychowanków - Jalleux i Simonisa. Pierwszy wyparł Hovdevika z lewej strony obrony, a drugi miał - ex aequo z Ngissahem i Zerbinem - najwięcej stworzonych sytuacji strzeleckich. Warto też zaznaczyć, że - aby dać pograć Portanovie - przesunąłem Davida na pozycję środkowego obrońcy.

 

QY6ltmc.jpg

 

Dodatkowa informacja jest taka, iż zaproponowano mi posadę selekcjonera reprezentacji USA. W debiucie - prowadząc kadrę B - przegrałem 1:2 w ćwierćfinale Złotego Pucharu CONCACAF z Kanadą B, przy 25 oddanych strzałach na bramkę. Prawdziwe sprawdziany rozegram jednak dopiero jako selekcjoner kadry A w eliminacjach do Mistrzostw Świata. Co ciekawe, federacja stwierdziła, że nie stawia przede mną żadnych wymagań. Po prostu chcą promować kadrę moim nazwiskiem. Miło z ich strony. Ja chcę jednak medali!

  • Lubię! 1
Odnośnik do komentarza

Nie zagramy w Lidze Mistrzów

 

Początek sezonu to nie tylko niepewność okna transferowego, ale i podwójny wysiłek spowodowany eliminacjami do Ligi Mistrzów. Dla nas los nie okazał się łaskawy i od razu dał nam za rywali szkocki Celtic. W Glasgow łatwo nie było, zwłaszcza, że bogatszy i lepszy na papierze rywal rozpoczął od gola Calluma Wilsona już w dwunastej minucie. David, którego przestawiłem ze środka pomocy na pozycję obrońcy, nie rozgrywał najlepszego meczu, podobnie jak... zastępujący go na nominalnej pozycji Manolo Portanova. Ostatnie mecz uratował nam stary dobry duet Besnard - Delmonte. Ten pierwszy podawał, a ten drugi wykończył. 1:1 dawało nadzieję przed rewanżem w Liege. Na stadionie im. Maurice`a Dufrasne`a cel był jasny: wygrać. Graliśmy niby z kontry, ale szybko zauważyliśmy, iż Celtic nie jest w stanie nawiązać z nami walki. Po 28 minutach było już 2:0 po golach Ngissaha i Dinsifwy, a jeszcze przed przerwą Zerbin zmarnował - kolejnego! - karnego. Ostatecznie spotkanie zakończyło się 2:1 po bramce Nira Bittona w doliczonym czasie, co dało nam awans do ostatniej rundy eliminacyjnej, gdzie trafiliśmy na Porto, które pokonało Dynamo Moskwa. Tym razem zaczynaliśmy od meczu w Belgii. Przy pełnym stadionie to raczej my mieliśmy inicjatywę, jednak tym razem zawodził cały moduł ofensywny. Dopiero po zmianach i roszadach taktycznych zdołaliśmy strzelić gola. Tym razem w roli głównej pokazał się 17-letni Michel Simonis, udowadniając, iż jest nieprzeciętnie utalentowanym graczem. Wszystko rozprysło się jak szkło w rewanżu. Porto przycisnęło nas i szybko strzeliło bramkę, a następnie drugą. Potem rzut karny i 0:3. Nie pozostało nam nic innego, jak zaatakować. Próbowaliśmy, ale byliśmy wyraźnie słabsi. Straciliśmy jeszcze jednego gola i na pocieszenie została nam Liga Europy... Zagramy tam z Red Bullem Salzburg, Dynamem Kijów i HJK Helsinki. Cel: wyjście z grupy.

 

W lidze szło nam znakomicie. W pierwszych czterech kolejkach zmierzyliśmy się z trzema mocnymi rywalami. Najpierw na inaugurację pokonaliśmy Royal Antwerp 5:1, a następnie wygraliśmy 3:2 z Anderlechtem na wyjeździe. Krótki przerywnik w postaci 2:0 z Lierse w Liege był preludium do wielkiego festynu bramek w Brugii. Nasza Nemesis - Cercle Brugge - tym razem nie miała żadnych szans. W otwartej wymianie ognia wygraliśmy... 7:3! Cztery gole zanotował - a któ żby inny - 17-letni Michel Simonis.


Największy cios otrzymałem na dwa dni przed zakończeniem okna transferowego. Oto wielki Real Madryt zgłosił się po mojego bramkarza - Arnaud Bodarta. 27-letni wychowanek Standardu miał wpisaną w kontrakt klauzulę wysokości 9 milionów euro, co wykorzystał madrycki hegemon. Bodart zagrał dla Standardu 226 meczów ligowych. Transfer ten oznaczał, iż zostałem bez bramkarza i czasu na zakup nowego... Co więcej, przecież Arnaud liczył się do limitów graczy z klubu i kraju - zarówno w Belgii, jak i w europejskich pucharach. Kilku bramkarzy, których miałem na oku, nie zaakceptowało naszych warunków finansowych i naprawdę zaczął się mi palić grunt pod nogami.

 

W meczu z Eupen musiał bronić 21-letni Emmanuel Mbang, mający na koncie 2 mecze w dorosłej piłce. Ciekawostką jest też, iż siedzący w tym meczu na ławce Jorn Makarov najprawdopodobniej przeniesie się do... Lazio! Jest to sensacja, gdyż bramkarz ten ma co najwyżej umiejętności na belgijskie podwórko. Długo próbowaliśmy pokonać łapacza gości, lecz dopiero składna akcja Dinsifwy i Zerbina dała nam prowadzenie. Wygraliśmy 1:0, Mbang pozostał z czystym kontem, a my po pięciu kolejkach jesteśmy samodzielnym liderem. Kontuzji w tym spotkaniu doznał Simonis i przez miesiąc będziemy musieli radzić sobie bez naszego wonderkida.

 

W ostatnim dniu okna transferowego bramkarzem Standardu został 23-letni reprezentant Kolumbii - David Alvarez - dotychczas broniący barw Dinama Zagrzeb. Buty po Bodarcie będą ciasne, ale myślę, że młody Latynos sobie poradzi... Ma już na swoim koncie mistrzostwo Kolumbii w barwach Millonarios, czas więc dołożyć kolejny złoty medal za krajowy tryumf.

 

jWACYWz.jpg

 

 

Odnośnik do komentarza

Brugijski balonik i niepokonany Standard

 

W zeszłym roku Club Brugge fazę zasadniczą skończyło z bilansem 26-3-1. W obecnym, już na koniec września podopieczni Igora Tudora (który zastąpił przechodzącego na emeryturę Foeke Booya) zajmują dopiero piąte miejsce z bilansem 4-3-1. Dla odmiany my wygodnie rozsiedliśmy się w fotelu lidera. W tym miesiącu rozegraliśmy trzy spotkania. Na początek pokonaliśmy na wyjeździe Waasland-Beveren po bramce Besnarda, a następnie stoczyliśmy ciężką batalię z Gent. Przynajmniej teoretycznie miała być wymagająca, bo wynik mówił co innego. Besnard, Ngissah x2, Zerbin i Delmonte - 5:1. Nie było szans dla rywali. Pokonaliśmy też tradycyjnie słaby Kortrijk - 3:0 na wyjeździe po golach Zerbina i Ngissaha. To właśnie ta dwójka jest obecnie najlepszymi zawodnikami klubu. W lekki dołek wpadli Dalmonte i Dinsifwa, a Hovdevika na lewej obronie już chyba na dobre zastąpił 17-letni wychowanek Samuel Halleux, który przed tym sezonem rozegrał jedno spotkanie w profesjonalnej piłce.

 

W Pucharze Belgii odprawiliśmy półrezerwowym składem RWD Molenbeek 2:0, a gole zdobyli Bogaerts i Masangu. Ten pierwszy bardzo szybko nauczył się już grać na lewym skrzydle.

 

Rozpoczęliśmy także przygodę z Ligą Europy. Na początek zmierzyliśmy się z potencjalnie najcięższym przeciwnikiem: Red Bull Salzburg. Rywale rzeczywiście szybko zdobyli gola, jednak po przerwie strzelali już tylko piłkarze Standardu. Ngissah, Bogaerts i Dinsifwa zapewnili nam bardzo ważne trzy punkty.

 

Ogólnie we wrześniu rozegraliśmy pięć meczów i wszystkie wygraliśmy. Oby tak dalej.

 

3bI03UB.jpg

 

Amerykański sen

 

Dobrze także idzie mi jako selekcjonerowi reprezentacji USA. W kończących się eliminacjach do Mistrzostw Świata najpierw rozgromiliśmy 3:0 na wyjeździe (!) Kostarykę, a cztery dni później podejmowaliśmy u siebie lidera - Meksyk. Faworyzowani przeciwnicy zdobyli bramkę jako pierwsi, jednak po zmianie stron to Amerykanie nadawali ton. W ostatecznym rozrachunku pokonaliśmy Meksyk aż 4:1 i zapewniliśmy sobie bilety do Kanady, która po raz pierwszy organizuje Mundial. Październikowe podróże do Panamy na Jamajkę nie mają już znaczenia jeśli chodzi o kwestię awansu.

 

cadMbu1.jpg

  • Lubię! 3
Odnośnik do komentarza

Szturm na Europę

 

Rywale w grupie nie stworzyli nam większych problemów. Jedynie w rewanżu Salzburg wygrał z nami 2:0 u siebie, a tak - gole strzelali głównie piłkarze Standardu. HJK pokonaliśmy w dwumeczu 8:1, a bramkę zdobył nawet tak egzotyczny strzelec, jak Manolo Portanova. Jeszcze ciekawiej było z kijowskim Dynamem, którego bramkarza pokonywali... Mirko Battista i Mattia Bani. W dwumeczu było 6:2. Po łatwym przejściu ciekawej grupy rozlosowano pary pierwszej fazy pucharowej. Naszym rywalem będzie... Legia Warszawa! Nie mogę się doczekać konfrontacji z zespołem Adama Majewskiego.

 

Gandawski balonik rośnie

 

Tak jak w ubiegłym sezonie Brugia kroczyła od zwycięstwa to zwycięstwa, tak w obecnych rozgrywkach jesteśmy to my oraz... Gent. Mieliśmy taki okres, kiedy w czterech spotkaniach zanotowaliśmy zaledwie jedno zwycięstwo (ale jakie - 5:0 z Club Brugge!), dzięki czemu drużyna z Gandawy zdołała nas wyprzedzić o jeden punkt. Pierwsze punkty straciliśmy zaś tuż po pojedynku z HJK w Helsinkach, kiedy to zaledwie zremisowaliśmy w Genku. Pozostałe mecze, także z Anderlechtem i Cercle, wygraliśmy. Po 19 kolejkach notujemy bilans 15-2-2. Wszystko wyjaśni się w fazie mistrzowskiej - my czy Gent, Gent czy my? A może ktoś jeszcze doskoczy?

 

Gwinejski kozak i lokalny wonderkid

 

Mimito Biai przed tym sezonem miał u mnie mniej więcej takie notowania, jak Fredrik Oldrup Jensen - czyli marne. Gdyby się ktoś po niego zgłosił, przyjąłbym ofertę bez wahania. Tymczasem wobec słabej dyspozycji Dinsifwy, transferowego niewypału w postaci Cosicia, absolutnej degrengolady Dalmonte (tak źle nie grał chyba nigdy!), Mimito wyrósł na... pierwszoplanową postać i wywalczył sobie miejsce w podstawowym składzie jako dziesiątka. Reprezentant Gwinei-Bissau zaskakuje wszystkich, ze mną na czele. Ma póki co siedem asyst. Jeszcze bardziej dał do wiwatu nasz lokalny supertalent - Michel Simonis. Ten wciąż siedemnastoletni (!) prawoskrzydłowy jest obecnie LIDEREM zespołu, najlepszym piłkarzem, drugim asystentem i trzecim strzelcem. Aż strach pomyśleć, co z niego wyrośnie w przyszłości... Alessio Zerbina, który w obu wspomnianych klasyfikacjach prowadzi, męczą ciągle kontuzje, więc raczej królewskiej korony nie zdobędzie. Zadowolić się musiał Srebrnym Butem za rok 2025. Wracając do Dalmonte... 18 meczów, 4 gole, 2 asysty... Że-na-da.

 

paX41e5.jpg

 

USA

 

Jako selekcjoner reprezentacji Stanów Zjednoczonych dokończyłem rok z kompletem zwycięstw, pokonując w meczach towarzyskich Mali 2:1 oraz Bośnię i Hercegowinę 1:0. Gola w tym ostatnim spotkaniu zdobył mój stary znajomy z Rosenborga - Haji Wright - który zazwyczaj w ogóle nie jest przeze mnie brany pod uwagę przy powołaniach. Rozlosowano też grupy kanadyjskiego mundialu. W grupie D zmierzymy się z Koreą Południową, Nigerią i Niemcami. Czeka nas prawdziwie trudne wyzwanie.

  • Lubię! 1
Odnośnik do komentarza

Wiosna może być piękna

 

Na początku nowego roku rozegraliśmy trzy sparingi, ww których pokonaliśmy kolejno: Jagiellonię, Union Berlin i Unterhaching. Godnie przygotowani do ligi, pojechaliśmy do Eupen i rozwaliliśmy obronę rywali siedmioma bramkami. Kolejny mecz i 5:1 z Waasland-Beveren. Potem jednak przyszedł czas próby - wielki pojedynek w Gandawie. Porażka oddalała by nas od pozycji lidera. Walczyliśmy jak lwy - i my, i oni - a w rolach głównych wystąpili jak zwykle Michel Simonis i Alessio Zerbin. Niestety, szwankowała trochę obrona, a szczególnie presji nie wytrzymał młodziutki Halleux. Wynik meczu - 3:3. Nie tak źle, ale mogło być lepiej. Jak się jednak okazało, w lidze nie przegraliśmy aż do meczu z Club Brugge, które złapało niesamowity wiatr w żagle i wygrywa ostatnio wszystko jak leci. Nas pokonali... 4:0! Tak wysoko nie spodziewałem się ulec nikomu! Gandawski balonik po drodze pękł i sezon zasadniczy zakończyliśmy z przewagą sześciu punktów nad rywalami z KAA Gent. Po podziale, w grupie mistrzowskiej spotkamy się także z Club Brugge, Anderlechtem, Genkiem i Oostende.

 

BO9rny7.jpg

 

Europejskie tryumfy

 

Ciekawie było także w Lidze Europy. Ku uciesze warszawskich kibiców, Legia pokonała nas 2:1 u siebie i już myślami była w 1/8 finału. U nas królował jednak już tylko Bismark Ngissah. Trzy gole reprezentanta Ghany plus trafienia Besnarda i Cosicia zgasiły wszelkie nadzieje Legii. W kolejnej rundzie trafiliśmy na Celtic, z którym graliśmy wcześniej w eliminacjach do Ligi Mistrzów. W Glasgow padło nudne 0:0, a po tygodniu w Liege znów nie zanosiło się na duże emocje. Oszczędziłem jednak wcześniej piłkarzy (rezerwy doskonale zagrały w lidze, pokonując Zulte Waregem 2:0) i miałem nieco przewagi kondycyjnej nad Szkotami. Po kwadransie zaczęło być widać, że to my tu wyszliśmy na boisko po trzy punkty. Simonis, Bogaerts i znów trzy razy Ngissah. Wygrywamy 5:1 i awansujemy do ćwierćfinału! Tam rywal będzie już cięższy - Hertha Berlin - która w składzie ma m.in. reprezentantów Niemiec, Włoch czy Holandii.

 

Czas pomyśleć też nad składem na Mundial, a wieści doszły nas przykre. Haji Wright, mój podopieczny z Rosenborga, połamał kostkę i wypadł z turnieju. Szans na wyjazd raczej wielkich nie miał, ale gdzieś w odwodzie się kręcił. Strzelił też gola w ostatnim sparingu.

  • Lubię! 2
Odnośnik do komentarza

@PulekPóki co nie :D

 

Utracone nadzieje

 

W fazie mistrzowskiej wszystkie nieszczęścia złożyły się razem. Michel Simonis - nasz najlepszy zawodnik - doznał ciężkiej kontuzji, a formę zupełnie stracili Zerbin i Ngissah. Także defensywa zawodziła. Rozpoczęliśmy od porażki w Genku i Anderlechcie, co już zepchnęło nas na drugą pozycję. Zwycięstwo z Oostende przywróciło mi nadzieję na dobry wynik i ponownie wywindowało Standard na pozycję lidera. Niestety, potem było już tylko gorzej. Dwie porażki z Gentem, dwie z Brugią i remis z Genk spowodowały, że zarówno drużyna z Gandawy, jak i podopieczni Igora Tudora wyprzedzili nas w lidze. Na osłodę zostały nam zwycięstwa z Anderlechtem i Ostendą. Trzecie miejsce i awans do Ligi Europy to za mało. Zarząd oczekiwał wyjaśnień, a ja obiecałem poprawę. Mimo wszystko, zacząłem rozglądać się za pracą. Tu spotkało mnie kolejne rozczarowanie - każdy wypominał mi błędy z przeszłości i słaby sezon w Liege. Nie chciano mnie nawet w Lorient i Galatasarayu. Póki co zanosi się na to, że zostanę w Liege - chyba, że mnie wyrzucą, bo moje poszukiwania nowego pracodawcy nie podobają się przełożonym.

 

Europejskie sukcesy

 

Dobrym omenem był nasz występ w Lidze Europy. Mimo fatalnej formy, pokonaliśmy Herthę 3:2 na wyjeździe i po pierwotnym remisie 1:1 u siebie awansowaliśmy do półfinału! Tam znów zmierzyliśmy się z klubem niemieckim - Leverkusen. Rywale pokonali nas 1:0 na własnym stadionie i rewanż w Liege zapowiadał się ciężko, acz nie bez możliwości tryumfu. Bogaerts już w trzeciej minucie strzelił gola, a Ngissah w 26. dołożył drugiego. Niestety, w międzyczasie Besnard pokonał własnego bramkarza - Alvareza, a potem strzelali już tylko goście. 2:4 i odpadamy z Ligi Europy. Półfinał kontynentalnego pucharu to jednak - moim zdaniem - ogromny sukces tego klubu. Bismark Ngissah został wicekrólem strzelców rozgrywek, a nasz kat - Leverkusen - wygrał ostatecznie to trofeum.

 

Indywidualnie

 

Najlepszy sezon zaliczyła trójka: 18-letni Michel Simonis (absolutnie najlepszy zawodnik ligi, którego - niestety - kontuzja wyeliminowała z Mundialu) oraz stare wygi - Alessio Zerbin i Bismark Ngissah. Świetnie też spisywał się Mathis Besnard, a obroną dyrygował Filip Benković. Co ciekawe, Besnarda i Dinsifwę selekcjoner powołał na przedmundialowe zgrupowanie, jednak nie znaleźli się oni w ostatecznej kadrze. Na plus wyróżniłbym jeszcze Davida, młodziutkiego Samuela Helleux, Manolo Portanovę, Martina Hierro (rozgrywającego, który przybył do nas w połowie sezonu z Boca Juniors), Żarko Jovicia, Hugo Bogaertsa i Mimito Biala. Reszta wypadła poniżej oczekiwań, a zwłaszcza Nicola Dalmonte, którego już sprzedaliśmy do AIK-u Sztokholm. Włoch odżył w stolicy Szwecji i póki co w 12 meczach zdobył 7 bramek. Odszedł także David, którego ze sporym zyskiem sprzedaliśmy do Fenerbahce.

 

Jako że mój asystent przeszedł na emeryturę, zatrudniłem w tej roli Gary`ego Neville`a.

 

***

 

Mistrzostwa Świata Kanada 2026

 

Przed Mundialem rozegraliśmy sparingi z Węgrami (jeszcze w marcu, przegrany 1:3), oraz tuż przed turniejem z Japonią (1:0), Senegalem (2:2) oraz Holandią (0:1). Wyniki takie sobie. Właściwie nikt - poza Hajim Wrightem - nie wypadł z turnieju z powodu kontuzji, ale kilka powołań stanowiło nie lada niespodziankę. Niczym Janas w 2006, nie zabrałem kilku doświadczonych graczy, którzy ostatnio niczym się nie wyróżniali. Odpadli:

  • 115-krotny reprezentant John Brooks (stoper, Brighton)
  • 38-krotny reprezentant Matt Coady (boczny obrońca, Birmingham)
  • 37-krotny reprezentant Tyler Adams (boczny obrońca, Southampton)
  • 36-krotny reprezentant Matt Miazga (stoper, Crystal Palace)
  • 13-krotny reprezentant David Abidor (stoper, Pumas)

Jak widać, wymieniłem głównie defensywę. Szansę debiutu otrzymał m.in. 19-letni stoper Borussii Dortmund, wypożyczony ostatnio do Ingolstadt, Mark Bullen.

 

Faza grupowa

 

W pierwszym meczu podejmowaliśmy Koreę Południową. Prowadzenie dał nam Torres, jednak w drugiej połowie rywale wyrównali i spotkanie zakończyło się remisem. Liczyliśmy na więcej. Słabo wypadli Palmer-Brown, Gomez, Jenkins oraz Duckett. Tej czwórki zabrakło więc w spotkaniu z Nigerią. W 35. minucie Uche Agbo otrzymał czerwoną kartkę i mecz stał się łatwiejszy. Bohaterem okazał się Greg Milijević, który zdobył dwa gole - niestety, jednego nie do tej bramki. Poza tym jednak doświadczony Bobby Wood oraz skrzydłowy Jack Harrison dołożyli swoje, więc nawet gol w doliczonym czasie strzelony przez Iheanacho nie zmienił sytuacji i wygraliśmy 3:2. Trzecia kolejka z Niemcami to już modlitwa o koniec meczu. 0:3 to najniższy wymiar kary. Cztery punkty wystarczyły jednak do awansu.

 

1/8 finału

 

Naszym rywalem była Anglia. Jako że nie mam najlepszego zdania o futbolu z tego kraju, jakoś się nie przejąłem. Do przerwy skutecznie broniliśmy bezbramkowego wyniku, a po zmianie stron Mike Duckett pokonał Butlanda. Kwadrans później było już 1:1 po golu Sunga, jednak do roboty wzięli się Hyndman i Huerta, co pozwoliło nam wygrać 3:1 i awansować do ćwierćfinału!

 

Ćwierćfinał

 

Brazylia to zawsze niewygodny rywal, zwłaszcza z doświadczonym Neymarem w składzie. Walczyliśmy jednak jak równy z równym, ale brakowało skuteczności. Wspomniany Neymar już w piątej minucie dał prowadzenie rywalom, a my biliśmy głową w mur. Czerwona kartka Jeffreya Gomeza sprawiła, że wszelkie szanse prysły. Wprowadzenie Pulisicia na boisko nieco ożywiło grę USA, ale znów brakowało celnego strzału. Wynik meczu w doliczonym czasie ustalił Wallace.

 

Awans do grona ośmiu najlepszych zespołów świata uważam za sukces tej drużyny. Najlepiej wypadł Juan Pablo Torres, a na wyróżnienie zasłużyli także Christian Pulisic, Greg Miljevic i Emerson Hyndman. Absolutnie najgorzej zaś zagrał Jeffrey Gomez, który najpierw zawalił mecz z Koreą, a potem z Brazylią dostał czerwoną kartkę.

 

Mundial wygrała Portugalia, która w rzutach karnych pokonała Belgię. Brązowe medale trafiły do Brazylijczyków, którzy pokonali Francuzów. Królem strzelców i najlepszym piłkarzem został Facundo Salas (Argentyna, Bayern).

  • Lubię! 3
Odnośnik do komentarza

Przygotowania do rozgrywek 2026/27


Odeszli przed sezonem:

 

Michael Nzeza - Ujpest, za darmo - wychowanek
Malte Amundsen - Trabzonspor, 6,75 mln - przybył za darmo
David - Fenerbahce, 7 mln - przybył za 1,8 mln *
Mattia Bani - Parma, 2,5 mln - przybył za 1,5 mln (33 lata)
Henrik Hovdevik - Parma, 1,8 mln - przybył za 2,4 mln :(
Anaxis Dinsifwa - Mainz, 11 mln - wychowanek *
Manolo Portanova - Napoli, 7,75 mln - przybył za darmo *
Fredrik Oldrup Jensen - APOEL, 1,1 mln - przybył za 7 mln :( (33 lata)
Żarko Jović - Villarreal, 4,2 mln - przybył za 1 mln *

Rui Oliveira - Stade Rennais, 275 tys. - przybył za darmo

 

Tak zarabia Standard. Straciliśmy na dwóch Norwegach, w tym na jednym emerycie.

 

* - zawodnicy pierwszej jedenastki


Przybyli:

 

Wołodymyr Jerszow - Szachtar, za darmo - defensywny pomocnik
Bram van Leeuwen - Utrecht, 700 tys -> rezerwy - napastnik
Leon Szolomajer - Viitorul Konstanca, 1,6 mln -> wyp. do Montpellier - napastnik
Sunday Igwe - Stuttgart, 3,4 mln - obrońca
Anis Ben Salah - Lokomotiw Moskwa, 5,75 mln - napastnik/skrzydłowy
Vitor Hugo - Atletico Paranaense, 5,75 mln - obrońca/pomocnik
Nicolas Casais - Velez, 3 mln - napastnik/skrzydłowy
Santiago Perotti - River Plate, 3 mln - obrońca
Javier Paredes - Gimnasia La Plata, 2 mln - obrońca
Damien Claes - wychowanek, powrót z wypożyczenia - ofensywny pomocnik

 

Żaden z nich nie ma więcej niż 25 lat (moja zasada w Standardzie). Na Jerszowie i Argentyńczykach planuję dobrze zarobić.

 

Wszystkie sparingi wygraliśmy:

 

RKC Waalwlijk 3:1
San Lorenzo 6:1 (!)
Inter Mediolan 4:2 (!!!)
Eendracht Aalst 2:1
Jablonec 1:0
FK Oleksandrija 5:3
Sint-Truidense 7:0

 

Gwiazdą wszystkich meczów był oczywiście Michel Simonis, który jest najlepszym, co spotkało belgijski futbol od co najmniej dekady. Z San Lorenzo pokazał idealne partnerstwo z Dinsifwą - 5 asyst i 5 bramek. Niedługo potem Anaxis odszedł do Mainz.


Przed nami jeszcze miesiąc okna transferowego, więc coś się może pozmieniać. Besnarda chcą mieć u siebie Lipsk, Napoli i Koln. Nie stać ich na niego, ale kto wie...

Odnośnik do komentarza

Niezły początek

 

Za nami zamknięcie okna transferowego. Z naszej strony ten ostatni miesiąc minął całkiem cicho. Przybył jedynie niechciany w Gent Xuxa, a odszedł na wypożyczenie do Orleans młody van Leeuwen. Rozegraliśmy pięć meczów ligowych, z raczej słabymi rywalami. Wygraliśmy cztery pojedynki, a - niestety - jeden zremisowaliśmy. Nie sprostaliśmy na wyjeździe Royalowi Mouscron-Peruwelz, z którym padł wynik 2:2. Rozlosowano grupy Ligi Europy, a do naszej trafiły Qarabag z Azerbejdżanu, drugoligowe Huddersfield z Anglii (wygrali Puchar Ligi), a także faworyci z Bordeaux. Celujemy w drugie miejsce i awans do fazy pucharowej. Liderem ligi pozostaje z kompletem punktów Club Brugge, a my czaimy się tuż za nimi, mając taki sam wynik jak... drugi klub z Brugii - Cercle. Z ligi odeszło dwóch czołowych napastników: Glauber, któremu od początku w Club Brugge było za ciasno, przeniósł się do Villarrealu, a Joel Musa, który hurtowo ładował bramki dla Gent, zmienił barwy na Borussię Moenchengladbach. Najlepszymi zawodnikami ligi są póki co Mathis Besnard oraz... Mimito Biai. Nasz niezmordowany Gwinejczyk, na którym już tyle razy stawiałem krzyżyk, udowadnia, że należy mu się miejsce w kadrze. Słabo zaczęli sezon nowi: Ben Salah i Perotti, a także Jerszow. Póki co gramy w składzie: Alvarez - Mulder, Igwe, Benković, Halleux - Biai, Besnard - Simonis, Hierro, Zerbin - Ngissah. Michel Simonis został w końcu powołany do reprezentacji Belgii.

 

USA

 

Dwa towarzyskie spotkania przed nami: Szwajcaria i Szkocja. Zdążyłem już powołać kadrę, w której w stosunku do Mistrzostw Świata doszło do jednej zmiany. Miejsce kontuzjowanego Grega Miljevicia zajął Brandon Freeman. Zmieniłem także kapitana. Leciwy John Brooks zastąpiony został przez Westona McKenniego z Barcelony.

Odnośnik do komentarza

Wrześniowe tryumfy

 

Pojedynki w kolejnym miesiącu rozpoczęliśmy od wizyty Mechelen na naszym stadionie. Doskonale zaprezentował się Besnard, który strzelił dwa gole. Po jednym dołożyli jeszcze Casais i Xuxa, a Zerbin dorzucił piąte oczko z rzutu karnego. Po tym spotkaniu lecieliśmy do Agdam, gdzie mierzyliśmy się ze znanym szczególnie w Poznaniu Qarabagiem. Litości nie było. Do formy powrócił świeżo upieczony reprezentant Belgii Michel Simonis (słaby debiut, ale razem z nim pierwszy raz zagrał nasz wychowanek Anaxis Dinsifwa /obecnie Mainz/ i zaprezentował się o wiele lepiej). Nasz prawoskrzydłowy aż czterokrotnie zapisał się na liście strzelców, a bramki dołożyli jeszcze nowi gracze Standardu - Casais (2) oraz Vitor Hugo (1). 7:0 na wyjeździe to dobry początek europejskiej kampanii. Co ciekawe, Bordeaux prawie przegrało z Huddersfield, jednak wyciągnęło z 1:3 na 4:3 i pokonało Anglików! Wyjazd do Charleroi zaliczyliśmy w podwójnym składzie, gdyż graliśmy w tym samym tygodniu z Charleroi SC w lidze oraz Olympikiem z tego samego miasta w pucharze. Znów para Simonis - Casais pogrążyła ligowców, a rezerwowa jedenastka wystawiona na słabych rywali zremisowała 0:0 w regulaminowym czasie. Bramkę na wagę awansu Standardu zdobył jeden z najbardziej utalentowanych juniorów - Jordan Berthelot. Ostatni pojedynek września to już wielka walka z Club Brugge o pozycję lidera. Dotychczas legitymująca się kompletem punktów drużyna prowadzona przez Igora Tudora zaczęła mocno, gdy gola zdobył Emanuel Reynoso, jednak udało się nam wyjść na prostą. Znów genialny Simonis dyktował grę i zdobył dwa gole. Trzeciego dołożył jeszcze Stojan Cosić. 3:1 z Club Brugge i awans na pozycję lidera. Październik zaczynamy od arcyciężkiego trójmeczu Bordeaux - Gent - Huddersfield. Nie będzie łatwo.

 

USA

 

Tu lepiej nie pisać nic... 2:2 ze Szwajcarią jeszcze było znośne, ale... 0:5 (!) ze Szkocją należy jak najszybciej zapomnieć.

 

unfHY8J.jpg

Odnośnik do komentarza
  • Makk zablokował ten temat
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...