Skocz do zawartości

Kącik tatuśków


Meler

Rekomendowane odpowiedzi

Ja mam inny, ale zawsze metoda jest taka - mierzę dziecku, mierzę sobie, mierzę żonie i na tej podstawie wyliczam ile może mieć dziecko :D Jak faktycznie chorowały, to ja z żoną mieliśmy ok. 35,7, a młody np. 37,4. To wtedy już dawaliśmy paracetamol na zbijanie gorączki, bo spokojnie było powyżej 38 (zresztą taką temperaturę to już czuć ręką).

Odnośnik do komentarza
  • 2 miesiące później...

Przede wszystkim - cieszę się, że zostałem tatą. Jednak tydzień, który oddzielił dzień porodu do momentu, kiedy zobaczyłem syna, był masakryczny. Tylko dopowiem, że ten tydzień rozłąki miał związek z pandemią która w tej chwili jest wszechobecna, i właśnie przez to był absolutny zakaz odwiedzin (dotyczyło całego szpitala).

 

Moja żona urodziła w piątek, 27 marca w godzinach późno wieczornych. Po porodzie zadzwoniła do mnie, usłyszałem krzyk syna przez słuchawkę, no i spoko. Problemy rozpoczęły się, kiedy w dniu wyjścia (w poniedziałek) dowiedzieliśmy się, że syn ma żółtaczkę no i musi jeszcze kilka dni zostać w szpitalu. Ile dokładnie? Nie wiadomo. Może dwa, może trzy albo cztery, albo i do końca tygodnia. No i ten czas, który spędziłem sam... naprawdę, huśtawka nastrojów od A do Z. No bo ani z nikim się spotkać, ani gdzieś wyjść, ani się cieszyć... Przy tym wszystkim musiałem być wsparciem dla żony, pracownikiem mojej firmy (home office), no i jeszcze jakoś facetem. Tatą nie czułem się za grosz. Byłem tak maksymalnie bezbronny. I to nawet pomimo, że człowiek sobie tłumaczy, że ten cały okres kwarantanny jest dla dobra ogółu, że tak trzeba... ale w pewnym momencie naprawdę po prostu miałem ochotę pojechać do tego szpitala (dwa razy pod nim byłem i machałem żonie do okna) i się włamać na salę, żeby ich zobaczyć. 

 

Jasne, ja naprawdę rozumiem, że nie jestem w takiej sytuacji pierwszy i ostatni. Kiedyś, kiedyś nasi ojcowie też takie mieli, ogólnie na pewno są takie przypadki. Ale to wszystko dotyczyło bezpośrednio mnie i jakoś to musiałem strawić po swojemu. 

 

W tym wszystkim jest jeszcze moja żona - kilka osób z forum ją zna. Jest maksymalnie twardo stąpającą po ziemi kobietą, ogarniętą i - nie wiem, czy to nie zabrzmi durnie - jest urodzoną matką. Czuła, delikatna, ale też bardzo konkretna i stanowcza. I myślę sobie, że kiedy tak przez tydzień byliśmy rozdzieleni, to z jednej strony ja ją trochę 'oszukiwałem', że wszystko mam pod kontrolą i wszystko jest git, a z drugiej ona - będąc tam na miejscu, z kilkudniowym dzieckiem, bez kontaktu z nikim z rodziny - że sobie dobrze z Młodym radzi, że karmi, że z nią jest wszystko git i czuje się dobrze. Jak tak teraz myślę, to dobrze, że akurat tak funkcjonujemy w naszym związku, że jedno chroni drugie.

 

Żeby była jasność - jestem najszczęśliwszym facetem na świecie. Ale mam tysiące wątpliwości związanych z ojcostwem, z ogólnym rodzicielstwem. Mam przekonanie graniczące z pewnością, że to wszystko związane z jest obecną sytuacją na świecie, z tym 'strachem' który padł na nas wszystkich i na to, co nas otacza. Jestem niespokojny w związku z tym, że akurat teraz mój syn wkracza na ten świat, kiedy jest tyle niepewności. Oczywiście, ja wiem, że rodziły się dzieci podczas wojen i innych tragedii, ale znów - to teraz, dotyczy MNIE i życia MOJEJ rodziny. 

 

Czy będę dobrym ojcem? Czy mój syn będzie... dobrym synem? Czy całe życie, które znałem dotychczas, już za chwilę wróci? No mam nadzieję, szczerze mówiąc.

 

Kończąc - siema Filip. Dobrze Cię widzieć <3 

 

 

IMG_20200405_174110.jpg

  • Lubię! 16
  • Uwielbiam 9
  • Hurra! 1
Odnośnik do komentarza
Godzinę temu, Pulek napisał:

 Czy całe życie, które znałem dotychczas, już za chwilę wróci? No mam nadzieję, szczerze mówiąc.

 

 

Jeżeli piszesz o beztroskim życiu we dwoje, bez dziecka, to nie - nie wróci :D

 

Wielkie gratulacje! :) I wyrazy współczucia (nie przez wirusa - po prostu pierwsze tygodnie są przechlapane, a Wy macie podwójnie pod górkę - ale dacie radę!) ;)

  • Dzięki! 1
Odnośnik do komentarza
  • 2 miesiące później...
  • 4 tygodnie później...
1 minutę temu, Hajd napisał:

Ojcowie, macie jakis patent na mycie głowy dzieciom? Moja jak tylko poczuje krople wody na włosach zaczyna się rzucac i wreszczec jakbym jej robil waterboarding w Guantanamo


U mnie patentu żadnego nie ma. Ja trzymam i staram się uspokajać (bez radykalnych efektów), żona stara się umyć głowę bijąc rekordy szybkości. Z doświadczenia po starszym: mija w okolicach 3/4 roku życia. 

Odnośnik do komentarza
7 minut temu, Hajd napisał:

Ojcowie, macie jakis patent na mycie głowy dzieciom? Moja jak tylko poczuje krople wody na włosach zaczyna się rzucac i wreszczec jakbym jej robil waterboarding w Guantanamo

Mycie głowy to fajny temat. Kombinuje się z różnymi "urządzeniami" -np.  miałem taki  specjalny "dzbanek" do polewania główki zapobiegający zalewaniu oczu, a dziecko musi zwyczajnie do tego "dorosnąć". Chyba najgorzej jest w 2-3 roku życia. Jak kiedyś najstarszej córce (miała wtedy 3 latka) myliśmy głowę w czasie pobytu wakacyjnego nad morzem, to tak się darła, że kobita z sąsiednich domków przyszła zaniepokojona zobaczyć czy czasem "patologia 500+" dziecka nie katuje :P

Najlepiej i najszybciej ogarnął się junior, od czasu zajęć nauki pływania na basenie było już spokojnie ale ręcznik na oczach musiał być w czasie spłukiwania. W końcu kiedyś zastosowałem mu "deszczownię" pod prysznicem i puściłem na smartphonie "Deszczową piosenkę" z youtubka - od tego momentu uwielbia mycie głowy i "deszczyk" :)

  • Dzięki! 1
Odnośnik do komentarza

U mnie również w pierwszych kilku latach był ręcznik na oczy i uszy i spłukiwanie głowy z kubka. Obecnie młody potrafi sam się zanurzyć pod woda, ale też spłukiwanie głowy z prysznica nie jest problemem. Ale to też przyszło samo z wiekiem.

Odnośnik do komentarza

Moja corka bardzo nie lubila mycia glowy w wanience ale od kiedy kapiemy ja pod prysznicem (czyli od jakichs dwoch miesiecy) nawet to polubila. Wydaje mi sie ze to kwestia oswojenia z woda ze sluchawki. Patent "spojrz w gore! gdzie jest lampa?" dziala niezawodnie. Ma dwa lata aktualnie :) Moze sprobuj wejsc z mloda pod prysznic? Wystarczy zdjac skarpetki, cyk pyk i gotowe :D

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

Ładowanie
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...