Skocz do zawartości

Cicha woda...


CancuN

Rekomendowane odpowiedzi

3.03.2015

 

Następnym przystankiem na być Camp Nou i wielka Barcelona. Podrażniona po odpadnięciu z Copa del Rey, na pewno dzisiaj poszuka zemsty. Tym bardziej, że w ostatnim czasie mocno podkręciła tempo i wygrywa co się da. Patrząc na naszą dyspozycję, można spodziewać się wszystkiego. Od wysokiej porażki, po nawet zwycięstwo, którym raz już uraczyliśmy naszych kibiców. Wola walki jest, jednak jeśli nie poprawimy skuteczności, to nie będzie mowy o kolejnych punktach.

Barcelona nie popełniała już błędów i do gry wystawiała najmocniejszy skład. Skończyło się to w wiadomym stylu, aczkolwiek po raz kolejny powiem, że mecze przeciwko najlepszym, mimo słabego wyniku końcowego, rozgrywamy w bardzo dobry sposób. Brakuje nam napastnika, który w kluczowych momentach wziąłby ciężar gry na siebie, a nie oddawał futbolówkę gorzej ustawionym kolegom. Raz pomyślał Gigliotti, a jego decyzja skończyła się bramką Pardo. To był jednak jedyny pozytywny akcent naszego zespołu w tym spotkaniu, natomiast dwa pozostałe należały do Messiego. Pięknie w cały ten ostatni kalendarz wpisał się również Reyes, który mecz skwitował czerwienią i na kilka minut przed końcem, osłabił nasz zespół. Dwa do jednego to nie jest beznadziejna sytuacja, jednak oznacza to już szóstą w ostatnich siedmiu pojedynkach porażkę.

 

Skład Barcelony:

M.A. ter Stegen, D. Alves, G. Pique, T. Vermaelen, J. Alba (79' H. Mallo), S. Busquets, S. Roberto, I. Rakitic, L. Messi (69' H. Rafinha), Neymar (79' A. Turan), L. Suarez

 

Skład R. Sociedad:

J. Rulli, C. Martinez, D. Reyes, R. Navas, M. Haidara, R. Pardo, D. Zurutuza, X. Prieto, S. Canales, C. Vela, Jonathas (45' E. Gigliotti)

 

Liga BBVA [27/38]

stadion: Camp Nou w Barcelonie 89052 widzów

[2] FC Barcelona 2:1 [8] R. Sociedad

[Lionel Messi 5' 57' - Ruben Pardo 71']

mom: Lionel Messi "9.0"

 

8.03.2015

 

Czwartym z rzędu trudnym przystankiem będzie zespół Valencii. Po nim będziemy mieli chwilę na odsapnięcie, jednak dzisiaj także musimy powalczyć. W ostatnim czasie idzie nam bardzo słabo i powoli w powątpiewanie daje się moją przyszłość na Anoeta. Nie dziwi mnie to, jednak mam nadzieję, że do zwolnienia nie dojdzie. Nietoperze dzielnie brną po swój cel, plasując się obecnie na czwartej lokacie, mając sporą przewagę na pozostałymi ze stawki. My zaś, wciąż jeszcze liczymy na europejskie puchary i wcale nam dużo do nich nie brakuje, mimo aż tak słabej formy.

Zaledwie do dwudziestej minuty moi podopieczni postarali się, bym dostał kilka nowych, siwych włosów. Dwukrotnie Xabi Prieto i raz Jonathas obijali szkielet bramki przyjezdnych, za nic w świecie nie chcąc do niej trafić. Wiedziałem, że taki obraz może spowodować, że niewykorzystane sytuacje się zemszczą. Mogliśmy już wysoko prowadzić, a tak to lipa. Na uznanie zasługuje jednak postawa zespołu, który grał dzisiaj jak z nut i gdyby nie wykończenie, moglibyśmy oglądać reaktywację w San Sebastian. Czas mijał i zanim obejrzeliśmy pierwszego gola, to wybrzmiał gwizdek kończący spotkanie. Bezbramkowy remis absolutnie nie był adekwatny do tego, co oglądaliśmy na murawie. Mecz pełen walki i ciekawych akcji, oraz festiwal słupków i poprzeczek podsumował naszą formę. Oczywiście, że z jednego punktu przeciwko faworyzowanej Valencii cieszyć się trzeba, jednak pozostaje wielki niesmak…

 

Skład R. Sociedad:

J. Rulli, J. Zaldua, R. Navas, I. Martinez, A. De la Bella, R. Pardo, A. Illarramendi, X. Prieto, S. Canales (45' D. Zurutuza), C. Vela, Jonathas (45' I. Agirretxe)

 

Skład Valencii:

D. Alves, J. Cancelo, R. Vezo, A. Abdennour, J. Gaya, J. Fuego, D. Parejo, A. Gomez (69' E. Perez), R. De Paul (74' S. Mina), D. Cheryshev (69' P. Piatti), P. Alcacer

 

Liga BBVA [28/38]

stadion: Anoeta w San Sebastian, 27475 widzów

[10] R. Sociedad 0:0 [4] Valencia

mom: Dani Parejo "7.8"

Odnośnik do komentarza

Tabelą niestety was nie uraczę, bowiem co nieco pograłem na wyjeździe w weekend, gdzie nie było internetu. Tak więc w skrócie opiszę to, co się działo, a do normalnych opisów wracam na najważniejsze mecze sezonu, które jeszcze przede mną.

 

14.03.2015

[29/38] (19) Eibar 1:4 (10) R. Sociedad, [borja Baston 39' - Sergio Canales 4', Xabi Prieto 17' 89'(k), Adrian 85'(sam)]

 

Mecz z Eibarem możemy uznać za bardzo udany. Po serii słabszych wyników, wreszcie przyszła wygrana i to bardzo wysoka, choć do samego końca nic na to nie wskazywało. Ogólnie nie musiałem się jednak obawiać o porażkę, gdyż rywale nie naciskali, a ograniczyli się jedynie do sporadycznych strzałów rozpaczy z dystansu, które niewiele robiły naszej defensywie. Trzy punkty po pięciu spotkaniach bez zwycięstwa bardzo mnie ucieszyły!

 

20.03.2015

[30/38] (8) R. Sociedad 0:0 (14) Malaga

 

Przeciwko Maladze liczyłem na zdecydowanie więcej, jednak znów wkradła się ogromna nieporadność w wykańczaniu akcji. Dodam tylko, że łącznie strzałów oddaliśmy aż cztery razy więcej niż rywal, a celne i tak było można liczyć na palcach jednej ręki. Zmarnowane setki odbiły się na końcowym wyniku, gdzie zamiast trzech, pojawia się tylko jeden punkcik. Ogólnie jednak zauważyłem, że od spotkania z Eibarem poprawiła się nasza gra w destrukcji, dzięki temu nie tracimy już głupich goli. Jest to dobry prognostyk, że możemy niebawem przerwać słabą passę, która się ciągnie już od długiego czasu.

 

5.04.2015

[31/38] (12) Rayo 1:3 (8) R. Sociedad, [bebe 48' - Xabi Prieto 7'(k), Bruma 33', Ruben Pardo 36']

 

Po raz kolejny okazało się, że napastnicy są nam zbędni. Jonathas zablokował się na dobre, a wchodzący Gigliotti boi się wziąć na siebie odpowiedzialność, oddając futbolówkę kolegom z linii pomocy. Jak się okazuje, to właśnie ta formacja dzisiaj zrobiła wiele dobrego i wygrała nam mecz, strzelając trzy brameczki. Dla ekipy Rayo pięknego gola strzela Bebe, który po ostrej centrze z prawej flanki, potężnie uderza z główki. Tutaj nasz golkiper był bez szans, ale jak widać, tracimy tylko jednego gola, choć okazji było zdecydowanie więcej. Rayo pokonane, to i na naszym koncie zawitały kolejne trzy oczka. Powracamy do żywych?

 

8.04.2015

[32/38] (8) R. Sociedad 2:0 (17) Las Palmas, [Alain Oyarzun 65', Jonathas 83']

 

Takich spotkań zawsze obawiam się najbardziej. Ekipy beniaminków, które są na skraju bezpiecznych pozycji grają piękny i bardzo ambitny futbol, co było widać do sześćdziesiątej minuty. Wręcz nawet bym powiedział, że my nie istnieliśmy! Dopiero rezerwowy Oyarzun po indywidualnym rajdzie zapewnia prowadzenie, a później przebudza się Jonathas i dopełnia dzieła zniszczenia. Dla Brazylijczyka był to pierwszy gol od bodajże piętnastu spotkań, co jest niesamowicie długim okresem, jak na napastnika. Najważniejsze jednak, że się przełamał i może teraz przypomni sobie, co robił na początku sezonu. Swoją drogą, to bardzo bym chciał utrzymania Las Palmas, bowiem z tych wszystkich zagrożonych ekip, to właśnie oni grają najlepszy i najciekawszy futbol.

Odnośnik do komentarza

12.04.2015

[33/38] (11) Sevilla 3:2 (7) R. Sociedad, [Pione Sisto 12', Kevin Gameiro 49'(k), Daniel Carrico 58' - Nicolas Pareja 53'(sam), Xabi Prieto 74']

 

Wychodząc na spotkanie z Sevillą nie wiedziałem, czego można się po tym zespole spodziewać. Niby grają już lepiej, niby są w stanie pokonać czołówkę, a przegrywają do zera z ogórami, robiąc z siebie idiotów. Dzisiaj jednak było zupełnie inaczej i to my przez cały mecz musieliśmy gonić wynik. Mimo strzelenia dwóch goli (w tym jednego samobója Pareji), nie zdobyliśmy nawet jednego punktu, co mnie mocno zdenerwowało. Rywal pod wodzą Jana Jansena spisał się rewelacyjnie i zrobił to, co do niego należało. Ogólnie, kibice mogli być pod wrażeniem tempa gry oraz ilości sytuacji, które obejrzeli, bo było ich mnóstwo. Ten mecz na pewno był jednym z lepszych w tym sezonie, tylko szkoda, że dzisiaj jedynie się zmęczyliśmy, a nic nie wywieźliśmy z Sewilli.

 

18.04.2015

[34/38] (6) Athletic 2:3 (8) R. Sociedad, [borja Viguera 11', Mikel Rico 64' - Ruben Pardo 8', Bruma 13' Carlos Vela 87']

 

Po przegranej potyczce z Sevillą, przyszedł czas na derby. Oba kluby mogłyby grać o to, kto zajmie przedostatnie, a kto ostatnie miejsce w tabeli, w momencie kiedy już przesądzony jest spadek, a i tak pojedynek oznaczałby niesamowitą walkę. Tak było również i dzisiaj, a przypomnijmy, że Bilbao chciałoby się zrewanżować za srogi łomot z jesieni. Tak się jednak nie stało, a finalnie to my, po raz drugi w sezonie pokonujemy miejscowych przeciwników. Ten rok w Baskonii należał do nas, więc Bilbao niech się schowa z tymi komentarzami przedmeczowymi – że niby ja się nie nadaję, że niby Sociedad ich nie przekonuje… Tak czy siak w dwumeczu derbowym sześć punktów trafia na nasze konto i to my będziemy chodzić z podniesioną głową. Po tej kolejce w lidze zrobiło się ultra ciekawie, bowiem aż cztery ekipy miały po tyle samo punktów i decydowała jedynie mała tabelka.

 

25.04.2015

[35/38] (6) R. Sociedad 2:1 (3) Atletico Madryt [Diego Reyes 40', Ruben Pardo 71' - Jackson Martinez 8']

 

Nasi dzisiejsi rywale we frajerski sposób stracili kontakt z ligową czołówką. Przez poprzednie kilka kolejek, nie potrafili zainkasować kompletu punktów, przegrywając nawet z tymi, co są na samym dnie tabeli. No cóż, choć jest to mój ulubiony klub, to w tej chwili ich kłopoty mnie nie interesują. Musiałem odpowiednio nastawić swoich podopiecznych, by w starciu z ekipą z wielkiej trójki, wreszcie wyjść z twarzą. Z początku nie wyglądało to dobrze, bowiem Jackson szybko otworzył wynik i dał radość swoim kolegom. Simeone przekonał się jednak, że w końcówce sezonu to Sociedad jest w większym gazie i dwa gole w trakcie drugiej odsłony, przechyliły szalę zwycięstwa na naszą korzyść. Graliśmy przed własną publicznością, więc zwycięstwo nad takim rywalem cieszyło ogromnie, a później przez długie godziny, można było je świętować na rynku w San Sebastian. Jak widać, zagraliśmy świetny mecz i zasłużenie komplet punktów wpadł do naszej kieszeni!

 

3.05.2015

[36/38] (6) R. Sociedad 2:2 (5) Levante [Victor Casadeus 34'(sam), Jonathas 42' - Perdo Lopez 5', Issam El Adoua 88']

 

Na tym etapie rozgrywek nikt nie spodziewał się tak wysokiej lokaty Levante. Jest to spore zaskoczenie, że zespół mianowany do walki o utrzymanie, bije się obecnie o europejskie puchary. Rywal miał tyle samo punktów co my, jednak znajdował się wyżej w tabeli. Do końca sezonu pozostawały jeszcze trzy kolejki, więc wypadałoby wygrać, by później wszystko zależało od nas. Spaść jeszcze możemy, lecz awansować wyżej, niż na piąte miejsce, już nie. Wszystko wyglądało dziś dobrze, jednak na chwilę przed końcem pogubiliśmy krycie i obrońca załadował z główki, dając swoim kolegom cenny remis. Utrzymał się status quo, więc musimy liczyć na potknięcie się przeciwnika w kolejnych spotkaniach.

 

-----

 

Jak widać, w ostatnim okresie nasza forma zdecydowanie się poprawiła. Niesamowicie cieszą wygrane nad Bilbao i Atletico, które pozwoliły nam uwierzyć w swoje możliwości. Szkoda, że obudziliśmy się tak późno, ale i tak nie możemy narzekać. Na dwie kolejki przed końcem wciąż jeszcze nie jest ustalone, którą lokatę zajmiemy. Wyprzedzić możemy już tylko Levante, które dalej ma tyle samo punktów co my, zaś spaść możemy aż na dziesiąte miejsce, czego musimy uniknąć. Kalendarz jest w sumie łatwy, więc nie ma co kalkulować, tylko trzeba wygrywać!

Odnośnik do komentarza

8.05.2015

 

Po rozegraniu wszystkich zaległych spotkań wśród naszych rywali okazało się, że przeskakujemy na miejsce numer pięć! Bilbao do nas doszusowało i wśród trzech zespołów liczyła się mała tabela! Co za zmiana! Tego się nie spodziewałem! Dzisiaj jednak pora na rozegranie przedostatniej kolejki ligowych zmagań, gdzie do strefy spadkowej możemy zepchnąć Espanyol. Sprawa wydaje się być prosta, a jedyne, co może nam przeszkodzić to presja. Rywale nie śpią i na pewno będą czekać na wtopę, a przecież taki Espanyol walczy dzisiaj o życie. Bardzo złe wieści przysłał mi jednak klubowy lekarz, który po jednym z treningów powiedział, że niezdolni do gry są już Pardo, Rulli i De la Bella. To był potężny cios, ale musimy sobie z tym poradzić.

Pierwsza odsłona była bardzo dziwna. Wyglądało na to, że obie ekipy na siłę nie chcą zrobić sobie krzywdy, bo nawet doskonałe sytuacje zostały zmarnowane uderzeniem w kosmos. Dopiero tuż przed przerwą sędzia podyktował dla nas jedenastkę, którą na bramkę zamienił niezawodny Prieto. Nie ma co się rozpisywać, bo tu na serio nie było wiele do oglądania. W szatni musiałem zmobilizować zawodników, co podziałało już chwilę później. Rozpędzony na lewej flance Bruma wkręcił dwóch defensorów i mocnym strzałem pod poprzeczkę zwiększył nasze prowadzenie. Pięć minut później znów na ustach wszystkich pojawił się Prieto, który usilnie próbuje dogonić Jonathasa i Velę w ilości strzelonych goli! Brakuje mu już niewiele, a biorąc pod uwagę nieudolność naszych napastników, może się to Hiszpanowi udać. Trzy do jaja było już bardzo bezpiecznym wynikiem. Espanyol zrezygnowany nie atakował, przez co nie musiałem się obawiać o zmianę zwycięzcy. Dodatkowo my oszczędzaliśmy siły, przez co widowisko zrobiło się nudne jak flaki z olejem. Cel został osiągnięty, bowiem bez względu na inne wyniki, umacniamy na się lokacie numer pięć!

 

Skład Espanyolu:

F. Bardi, J. Lopez, Alvaro, M. Ciani, Caju, P. Diop, J. Canas (45' Burgui), V. Sanchez (45' G. Moreno), H. Perez, M. Asensio (43' S. Sevilla), F. Caicedo

 

Skład R. Sociedad:

O. Olazabal, J. Zaldua, D. Reyes, I. Martinez, M. Haidara, D. Zurutuza, A. Illarramendi, C. Vela, X. Prieto, Bruma, Jonathas (45' A. Oyarzun)

 

Liga BBVA [37/38]

stadion: Stadium RCD Espanyol w Cornella de Llobregat, 26105 widzów

[17] Espanyol 0:3 [5] R. Sociedad

[Xabi Prieto 40'(k) 60', Bruma 55']

mom: Xabi Prieto "8.8"

Odnośnik do komentarza

16.05.2015

 

Na Camp Nou w Barcelonie rozegrany zostanie finał Copa del Rey. My znaleźliśmy się w nim po bardzo trudnej przeprawie, gdzie musieliśmy pokonać choćby Barcelonę, czy Sevillę. Duma Blaugrany tym bardziej musi być wkurzona, że nie przyjdzie im się zmierzyć po tytuł na własnym obiekcie. Naszym zmartwieniem nie będzie jednak ten klub, a świeżo upieczony mistrz kraju – Real Madryt. Królewscy są jedną z nielicznych ekip, która w tym sezonie dwukrotnie nas pokonała. Mam jednak nadzieję, że przypomnimy sobie zażarty, drugi mecz między naszymi zespołami, gdzie brakowało minimalnie, by nawet zremisować. Walczymy o prestiż i pierwszy puchar za mojej kadencji. Tak czy siak, mamy już w tej chwili awans do Pucharu UEFA, gdyż Real jest już w Lidze Mistrzów. To cieszy i zdejmuje z nas odrobinę presji, choć ta i tak będzie wielka. Mamy szansę na tytuł, jednak żeby go zdobyć, moi podopieczni muszą zagrać na maksimum swoich możliwości. Forma jest, więc patrzymy na kolejne dwie godziny z wielkim optymizmem. W naszym zespole nie mogą zagrać Pardo, Rulli, Markel i Zurutuza, którzy są obecnie kontuzjowani, a na ławce rezerwowych zasiądzie Vela, któremu jako pierwszemu w tej karierze, zamiast przerwy zdecydowałem się zaaplikować zastrzyki, gdyż może być nam cholernie potrzebny.

Na trybunach zasiadło niemal sto tysięcy widzów! Kibice od pierwszego gwizdka oglądali bardzo ciekawe widowisko. Ja zdecydowałem się dzisiaj na bardzo ryzykowną, ofensywną taktykę. Wiedząc, że jeśli zostaniemy zepchnięci do defensywy możemy stracić wiele goli, trzeba było temu zaradzić. Pierwsze dwadzieścia minut tempo gry było niesamowite. Akcja za akcję, czyli taki futbol, jaki wszyscy kochamy. Bramki nie padły, ale też nie było z czego, gdyż obie defensywy spisywały się rewelacyjnie. Pierwszy sygnał ostrzegawczy dostaliśmy w dwudziestej drugiej minucie, kiedy to Kovacic huknął w słupek. Do przerwy bramki nie padły, ale z minuty na minutę zdobywaliśmy coraz więcej terenu. Miło było zobaczyć bezradnego Benzemę i Ronaldo, którzy w pojedynkę przegrywają starcia z Zalduą. Nasz boczny defensor pokazywał pełnie umiejętności, a trzeba pamiętać, że jest jeszcze bardzo młody. Tak więc pierwsze czterdzieści pięć minut było bardzo udane, a bezbramkowy remis przyjmuję jako pozytyw. Po zmianie stron, zamiast Brumy decyduję się wpuścić Velę. Dosłownie dwieście sekund od wznowienia gry, futbolówkę na prawym skrzydle dostał niepilnowany Prieto. Zamiast głębokiego dośrodkowania wycofał ją na przedpole do Illarramendiego. Były piłkarz Realu posłał płaską i potężną bombę w długi róg, jednak końcami palców obronił Casilla. Piłka jednak nie wyszła za linię końcową, a spadła pod nogi Carlosa Veli, który bez namysłu uderzył znów po długim rogu! To była doskonała decyzja! Prowadzimy! Meksykanin gra z blokadą, a na boisku spędził niespełna cztery minuty i to wystarczyło! W siedemdziesiątej pierwszej minucie Haidara fauluje w polu karnym i mamy jedenastkę dla Królewskich. Bramka, którą chwilę później zdobył Cristiano i tak wisiała w powietrzu, bowiem podrażnieni rywale rzucili się na nas jak wygłodniałe lwy, powodując cholerne zamieszanie pod naszą bramką. My się jednak nie poddaliśmy, a kolejną akcję bramkową znów zawiązał Prieto. Kilka minut po wyrównaniu stanu rywalizacji, Xabi wykonał fantastyczne podanie w uliczkę, jednocześnie zakładając siatkę drewnianemu Pepe. Piłka trafia pod nogi Oyarzuna i nas młodziutki pomocnik uderza po długim rogu, przywracając prowadzenie. Nasze sektory na Camp Nou zawyły z radości. Do końca meczu wciąż pozostawał kwadrans, więc musieliśmy się uzbroić w cierpliwość. Kolejne pięć minut później i znów mamy remis, a wszystko za sprawą sprytnego uderzenia spod kolana Benzemy. Olazabal był zasłonięty, a precyzyjny strzał dodatkowo utrudnił mu reakcję. W doliczonym czasie spotkania miałem prawo do złapania kolejnych, siwych włosów. Najpierw setki nie wykorzystał Jonathas, zaś chwilę później Inigo Martinez minimalnie chybił po uderzeniu głową. Regulaminowy czas gry dobiegł końca i potrzebna była dogrywka. Na całe szczęście, kondycja moich podopiecznych była całkiem dobra, a w zanadrzu miałem przecież jeszcze dwie zmiany. W pierwszej części dogrywki zarówno Illarra, jak i Prieto uderzają w słupek. Real Madryt przestaje cokolwiek znaczyć, ale musimy pamiętać, że sam Ronaldo jakimś strzałem z dupy jest w stanie przeważyć losy zwycięstwa. Musimy mieć się na baczności, ale nie zamierzamy przestawać atakować. W sto ósmej minucie Inigo Martinez doznaje kontuzji, więc w jego miejsce wchodzi Diego Reyes. W tej chwili jesteśmy już bez zmian, gdyż wcześniej miejsce Jonathasa zajął Gigliotti. Dodatkowe trzydzieści minut, mimo wielkich starań nie zmieniły wyniku, więc musieliśmy wyznaczyć zawodników do konkursu rzutów karnych. To jest loteria, jednak mam nadzieję, że okażemy się tu lepsi. Wykonaliśmy kawał dobrej roboty, nie byliśmy faworytem, a znaleźliśmy się dosłownie o kilka celnych strzałów od tytułu. Dlaczego więc by go nie zdobyć?

Na pierwszy ogień poszli teoretycznie najlepsi, czyli Ronaldo i Prieto. Tu przewagę wyrobił swoim kolegom Portugalczyk, gdyż nasz zawodnik trafia prosto w bramkarza. Niedobrze zaczyna się ten konkurs… W drugiej serii Oyarzun doprowadza do remisu, bowiem chwilę wcześniej Isco nie trafił nawet w światło bramki strzeżonej przez Olazabala. Trzecia runda, to gole zarówno Kovacica, jak i Gigliottiego. Obaj piłkarze uderzyli pewnie i w ten sam, swój prawy dolny róg. Emocje robiły się coraz większe, ale Lucas, jak i Canales pięknie je wytrzymali. Benzema i Vela uczynili to samo, tak więc doszliśmy do etapu nagłej śmierci. Jeśli jedna ekipa nie trafi, to będziemy mieli wszystko jasno. Dodatkowo, teraz teoretycznie strzelać będą już gorsi piłkarze, więc dziać się może wszystko. Danilo i Haidara uderzyli piekielnie mocno i mamy status quo. Chwilę później Varane i Reyes dopełniają formalności, więc wszyscy muszą drżeć dalej. Ależ nerwy! Co innego Pepe oraz Illarramendi, którzy wykonali jedenastki po profesorsku, totalnie myląc bramkarzy. Kiedy Odegaard nie trafia w bramkę byłem już pewny swego, jednak kilkadziesiąt sekund później, jeden z głównych bohaterów finału – Zaldua, trafia prosto w bramkarza i skrywa twarz w dłoniach… Taka szansa przeszła nam obok nosa, ale najważniejsze, że wciąż jesteśmy w grze! Nacho trafia, a Mikel Gonzalez obija poprzeczkę… Na szczęście od wewnętrznej jej strony i wciąż walczymy! Pozostali bramkarze i tutaj, niestety rozstrzygnął się konkurs. Casilla trafił, a Olazabala chyba zjadła presja, bowiem uderzył lekko i w środek bramki… Ze spuszczonymi głowami i twarzami schowanymi w dłoniach, zalanymi łzami, opuszczaliśmy Camp Nou. Dzisiaj staliśmy przed ogromną szansą sprawienia nie lada sensacji, ale niestety, nie udało się… Marzenia o jakimkolwiek tytule musimy odłożyć na kolejny rok. Ja mimo tego wyniku i tak jestem dumny ze swoich podopiecznych. Pokazaliśmy, że jeśli się zepniemy, jesteśmy w stanie rywalizować z najlepszymi. Będzie to dobra lekcja na przyszłość!

 

Skład R. Madryt:

K. Casilla, D. Carvajal (84' Danilo), Pepe, R. Varane, Nacho, M. Kovacic, T. Kroos (81' M. Odegaard), Lucas, Jese (53' Isco), C. Ronaldo, K. Benzema

 

Skład R. Sociedad:

O. Olazabal, J. Zaldua, M. Gonzalez, I. Martinez (108' D. Reyes), M. Haidara, A. Illarramendi, S. Canales, X. Prieto, A. Oyarzun, Bruma (45' C. Vela), Jonathas (90' E. Gigliotti)

 

Copa del Rey, finał

stadion: Camp Nou w Barcelonie, 99394 widzów

Real Madryt - Real Sociedad

2:2, (9:8k)

[Cristiano Ronaldo 72'(k), Karim Benzema 80' - Carlos Vela 49', Alain Oyarzun 74']

mom: Alain Oyarzun "8.3"

Odnośnik do komentarza

@ Zdecydowanie to drugie ;) (poprawione)

 

Dzień po spotkaniu z Realem Madryt dostałem propozycję przedłużenia umowy. Mimo skromnego budżetu, jaki został mi zaproponowany, przyjąłem ją bez wahania, bowiem mam tu jeszcze sporo do zrobienia, a potencjał w zawodnikach jest ogromny. Oczywiście zarząd jak i piłkarze ucieszyli się z tego powodu, że dalej będę pracował na Anoeta.

 

24.05.2015

 

Przed nami już ostatni mecz sezonu, gdzie w kończącej sezon ligowy kolejce, zmierzymy się z Getafe. Sytuacja w tabeli jest wciąż bardzo interesująca. Nasz dzisiejszy rywal jest już pewny spadku, więc nie powinien stanowić wielkiego zagrożenia. Wciąż niepewne utrzymania w lidze są: Betis, Las Palmas, Eibar i Espanyol, choć to ci ostatni po prostu muszą wygrać, by mieć jeszcze szanse. W czołówce zaś wszystko jest jasne. Real wygrał, druga została Barcelona, a na trzecim miejscu plasuje się Valencia, która dobrą końcówką zapewniła sobie trzy punkty przewagi nas Atletico. My jesteśmy obecnie na piątym miejscu i mamy pewien awans do Pucharu UEFA poprzez grę w finale Copa del Rey. Powalczymy o pozostanie na tej pozycji, a zagrozić nam mogą jeszcze Sevilla i Levante, z którymi mamy ujemny bilans bezpośrednich spotkań. Musimy więc wygrać, bowiem Levante ma tylko dwa punkty straty, a Sevilla już trzy, ale przy naszej porażce, mogą nas przeskoczyć. Koledzy Krychowiaka zmierzą się na wyjeździe z bandą Simeone, zaś Levante na własnym obiekcie podejmie Las Palmas. To może być pojedynek wieczoru, gdyż oba zespoły mają jeszcze sporo do zrobienia.

Równo o godzinie dwudziestej, na dziesięciu stadionach zabrzmiał pierwszy gwizdek. Nas jednak najbardziej interesowało to, co zdarzy się w naszym meczu. Rozpoczęliśmy dobrze, bowiem już po stu czterdziestu sekundach do siatki trafia Carlos Vela, który najprawdopodobniej zapewnia sobie tytuł najlepszego strzelca w naszym zespole. Już w siódmej minucie odpowiadają miejscowi za sprawą Sarabii i mamy remis. Taki początek meczu zapowiadał ogromne emocje, tym bardziej, że od razu po wznowieniu gry ze środka murawy, lewą flanką popędził Bruma i dokładnie dośrodkował na głowę Jonathasa. Znów prowadzimy! Dziesięć minut przed zejściem do szatni Bernard doprowadza do wyrównania. Getafe, mimo swojej nieudolności w całym sezonie, dzisiaj spisywało się bardzo dobrze. Chwilę później wyszli oni już na prowadzenie i nasze piąte miejsce było poważnie zagrożone. Niekorzystny wynik mógł odbić się czkawką, więc na drugą odsłonę zdecydowałem się wpuścić Gigliottiego w miejsce Inigo Martineza, który wyglądał dzisiaj jak cień samego siebie. Podjęliśmy ryzyko, a bez ryzyka nie ma zabawy. Musieliśmy zaryzykować i opłaciło się to już chwilę po wznowieniu gry, bowiem do siatki trafia właśnie dzisiejszy zmiennik. Kilka minut później Bernard trafia po raz drugi i znów Getafe wychodzi na prowadzenie. Przypomnijmy, że nawet ewentualny remis może nie dawać nam obrony piątego miejsca, więc należało wziąć się wreszcie do roboty. Mimo wielkich chęci, nie zdołaliśmy już odmienić losów spotkania i w ostatniej kolejce dostajemy w dupę od pewnego spadkowicza… Rzut oka na tabele pokazał, że spadliśmy na szóste miejsce…

 

Skład Getafe:

V. Guaita, D. Suarez, E. Velazquez, S. Vergini, Alexis (61' R. Lago), Cala, F. Soriano, M. Gomez, Bernard, P. Sarabia, A. Vazquez (70' S. Scepovic)

 

Skład R. Sociedad:

O. Olazabal, J. Zaldua, D. Reyes, I. Martinez (45' E. Gigliotti), A. De la Bella, S. Canales, A. Illarramendi, C. Vela, X. Prieto, Bruma, Jonathas

 

Liga BBVA [38/38]

stadion:Coliseum Alfonso Perez w Getafe, 12329 widzów

[19] Getafe 4:3 [5] R. Sociedad

[Pablo Sarabia 7' 37', Bernard 36' 63' - Carlos Vela 3', Jonathas 8', Emmanuel Gigliotti 51']

mom: Pablo Sarabia "9.3"

Odnośnik do komentarza

Tabela sezonu 2014-2015

 

Pierwszy sezon mojej pracy w Realu Sociedad dobiegł końca. Buki sugerowały, że zajmiemy w nim ósmą lokatę, lecz moje podejście było inne. Chciałem szóste miejsce, a marzeniem byłaby czwarta pozycja. Jak się skończyło? Finalnie okupujemy szósty szczebel, więc teoretycznie jest tak, jak planowałem. Sezon ten obfitował wiele zwrotów i był bardzo emocjonujący. Podsumowując ligę, spisaliśmy się jednak przeciętnie, bowiem jak inaczej można określić przestoje i na przykład pięć przegranych spotkań z rzędu, gdzie wcale nie było tam czołówki? Do niej brakuje nam jeszcze sporo, ale przynajmniej jest nad czym pracować. Mamy na swoim koncie kilka świetnych batalii, jak dwumecz z Athletic Bilbao, wygraną nad Atletico Madryt, czy walki z Barceloną i Realem. Oczywiście nie obyło się bez wtop, ale o nich trzeba jak najszybciej zapomnieć i przed kolejnym sezonem wyciągnąć odpowiednie wnioski. Udało nam się zagwarantować udział w przyszłorocznej edycji Pucharu UEFA, co było niemal priorytetem.

W samej lidze na uwagę zasługuje kilka spraw. Przede wszystkim ogromna przewaga aż piętnastu punktów Realu nad Barceloną, a przy okazji pobicie rekordu ligowego właśnie w osiągniętej zdobyczy. Po drugie, wielkie słowa uznania należą się Levante, których nikt nie uważał za dorosłą drużynę, zaś ta, po fenomenalnych meczach zajmuje piątą pozycję! Kolejnym plusem jest też utrzymanie się na ostatniej prostej zespołu Las Palmas, który tak jak już kiedyś wspominałem, bardzo na to zasługuje. Po drugiej stronie barykady znaleźli się zawodnicy Sportingu, Espanyolu i Getafe, których w przyszłym sezonie sprawdzą drugoligowcy. Z pewnością minusem jest też postawa zawodników Sevilli, którzy po dziewiątym miejscu zwolnili Jana Jansena, który przecież przyszedł do zespołu już w trakcie rozgrywek, zastępując Emery’ego.

Patrząc jeszcze na nasz zespół, należy powiedzieć o trzecim wyniku zdobytych bramek. Ofensywa spisała się więc na medal, natomiast co innego można powiedzieć o defensywie. Sześćdziesiąt siedem straconych goli daje nam drugi z najgorszych wyników w tej klasyfikacji! To jest nie do pomyślenia i trzeba jak najszybciej wyeliminować błędy na tej stronie boiska! Wydawać by się mogło, że Rulli, Zaldua, Inigo Martinez, czy Mikel Gonzalez będą stanowić mocną zaporę, a jednak tak nie było! Mimo tego, że ci piłkarze grali naprawdę dobrze!

 

Oprócz tego, w tym sezonie graliśmy jeszcze tylko w Copa del Rey, gdzie doszliśmy po wspaniałych potyczkach z Sevillą i Barceloną do wielkiego finału. Tam zabrakło niewiele, by pokonać wielki Real Madryt, z którym to przegraliśmy dopiero w jedenastej kolejce rzutów karnych! Świetna przygoda dała nam awans do Pucharu UEFA, z czego możemy być bardzo zadowoleni.

 

Podsumowując sezon, sam nie wiem, czy był on udany, czy też spartaczony. Teoretycznie wszystko zagrało, ale patrząc właśnie na takie szczegóły jak liczba straconych bramek, czy też przegrany finał po rzutach karnych, pozostaje wielki niedosyt. Musimy bardzo intensywnie podejść do kolejnych przygotowań i spróbować się odpowiednio wzmocnić, choć to będzie wymagało sporej gimnastyki. Mamy mały budżet transferowy, a dodatkowo zablokowaną dużą część z przychodów. Spłacamy dług, do tego musimy wynajmować stadion, za co idą spore sumy pieniędzy. Ten klub, przynajmniej póki co, nie może pozwolić sobie na wielkie nazwiska i zakupy, więc musimy polować na okazje.

 

Garść statystyk ligowych:

 

Najlepszy strzelec:

1. Fernando Torres (A. Madryt) - [37], 2. Cristiano Ronaldo (R. Madryt) i Lionel Messi (Barcelona) - [29], ..., 11. Carlos Vela - [14]

 

Najlepszy asystent:

1. James Rodriguez (R. Madryt) - [17], 2. Gareth Bale (R. Madryt), Neymar (Barcelona), Jonathas - [15]

 

Żółte kartki:

1. Javier Mascherano (Barcelona), Tomas Pina (Villarreal) - [14], ..., 54. Mikel Gonzalez - [5]

 

Czerwone kartki:

1. Mehdi Lacen (Getafe), Pape Diop (Espanyol), Juan Rodriguez (Eibar), Dani Garcia (Eibar) - [4]

 

Zawodnik Meczu:

1. Lionel Messi (Barcelona) - [11], ... 12. Xabi Prieto - [4]

 

Celność podań:

1. Luka Modrić (R. Madryt) - [89%], ..., 40. Asier Illarramendi - [83%]

 

Czyste konta:

1. Keylor Navas (R. Madryt) - [18], 2. Diego Marino (Levante) - [17], ..., 14. Jeronimo Rulli - [7]

 

Kluczowe podania:

1. Lionel Messi (Barcelona) - [94], ..., 5. Ruben Pardo [71]

 

Przechwyty:

1. Gustavo Cabral (Celta) - [376], ..., 24. Diego Reyes [248]

 

Błedy:

1. Dani Garcia (Eibar) - [176], ..., 13. Asier Illarramendi - [131]

 

Zawinione bramki:

1. Weligton (Deportivo), Joseba Zaldua - [6]

 

Średnia ocena:

1. Cristiano Ronaldo (R. Madryt) - [8.00], 2. Gareth Bale (R. Madryt) - [7.87], 3. Lionel Messi (Barcelona) - [7.70], ..., 12. Carlos Vela - [7.30]

 

-----

 

Ligowy Piłkarz Roku:

1. Gareth Bale (R. Madryt), 2. Cristiano Ronaldo (R. Madryt), 3. Lionel Messi (Barcelona)

 

Bramkarz Roku:

1. Keylor Navas (R. Madryt), 2. Marc Andre ter Stegen (Barcelona), 3. Diego Alves (Valencia)

 

Menadżer Roku:

1. Rafa Benitez (R. Madryt), 2. Lucas Alcaraz (Levante), 3. Luis Enrique (Barcelona)

 

Jedenastka Sezonu:

Keylor Navas (R. Madryt), Daniel Alves (Barcelona), Pepe, Sergio Ramos (R. Madryt), Razvan Rat (Rayo), Fede Cartabia (Deportivo), James Rodriguez, Toni Kroos (R. Madryt), Ruben Garcia (Levante), Fernando Torres (A. Madryt), Lionel Messi (Barcelona)

rezerwy:

Marc Andre ter Stegen, Javier Mascherano (Barcelona), Gareth Bale, Cristiano Ronaldo (R. Madryt), Luis Suarez, Neymar (Barcelona), Daniel Wass (Celta)

Odnośnik do komentarza

Po zakończonym sezonie wypadałoby zrobić podsumowanie poszczególnych zawodników. Niektórzy wolą trochę odpocząć i podejść do tego z chłodną głową, a inni preferują wszystko na świeżo i szybko. Wraz z zarządem usiedliśmy więc kilka dni po ostatnim gwizdku na ogrodzie, odpaliliśmy grilla i przystąpiliśmy do wnikliwej analizy, która pomóc ma nam w przygotowaniach do kolejnej batalii. Nie było to łatwe zadanie, ale po długich i burzliwych godzinach dyskusji, coś się wyklarowało.

 

Bramka:

 

Jeronimo Rulli (23l./Argentyna/2/0A) - [36 m - 61 strc - 7 czyk - 0 br - 0 as - 1 żk - 0 czk - 1 mom - 6,90 śr]

Oier Olazabal (25l./Hiszpania) - [11 m - 19 strc - 1 czyk - 0 br - 0 as - 0 żk - 0 czk - 0 mom - 7.01 śr]

 

Podstawowym bramkarzem w tym sezonie był oczywiście Rulli. Argentyńczyk spisywał się dobrze i nie popełniał wielkich błędów w ustawieniu, czy też nie puszczał szmat. Co prawda jego bilans straconych bramek jest dość spory, jak samo ma małą liczbę czystych kont, jednak pretensji mieć nie mogę. Indywidualnie na pewno zasłużył na pochwałę i tego się będę trzymać. W razie kontuzji, zastępował do Olazabal i jak na rezerwowego golkipera, również spisał się dobrze. Średnia ponad "7" u bramkarzy świadczy o sporych umiejętnościach i wielu dobrych interwencjach, co chroniło nasz zespół choćby w końcówce sezonu. Oier był jednak tylko wypożyczony, więc na przyszły rok musimy poszukać sobie bramkarza numer dwa. Kto wie, może zostanie nim jeden z zawodników rezerw, który został niedawno powołany do młodzieżowej kadry Hiszpanii. Rulli, o ile się nie zbuntuje, będzie u nas bramkarzem numer jeden.

 

Obrona prawa:

 

Joseba Zaldua (22l./Hiszpania/1/0U-21) - [40 m - 0 br - 0 as - 0 mom - 7 żk - 0 czk - 6,82 śr]

Carlos Martinez (29l./Hiszpania) - [10 m - 0 br - 0 as - 0 mom - 2 żk - 0 czk - 6,96 śr]

 

Pierwszoplanową postacią na tej flance defensywy był oczywiście Zaldua. Młody Hiszpan z ogromnym potencjałem potrafił poskromić takie tuzy, jak Ronaldo czy Benzema, więc nie mógł się niepodobać. Sęk w tym, że często popełniał też indywidualne błędy, ale myślę, że to z wiekiem i doświadczeniem mu przejdzie. Jest to materiał na klasowego defensora i jeśli dalej będzie się tak rozwijał, to już niedługo przyjdą zapytania od potęg. Martinez natomiast musiał uznać wyższość młodszego kolegi i zadowolić się rolą głębokiego rezerwowego. Na koniec zaczął marudzić i wciąż nie jest wiadoma jego przyszłość. Oczywiście równy gość na rezerwie to skarb, ale kto wie...

 

Obrona środek:

 

Diego Reyes (22l./Meksyk/17/0A) - [31 m - 2 br - 1 as - 0 mom - 6 żk - 2 czk - 7,08 śr]

Inigo Martinez (24l./Hiszpania/4/0U-21) - [28 m - 1 br - 0 as - 2 mom - 5 żk - 0 czk - 7,16 śr]

Mikel Gonzalez (29l./Hiszpania) - [26 m - 0 br - 0 as - 2 mom - 5 żk - 0 czk - 6,91 śr]

Raul Navas (27l./Hiszpania) - [10 m - 0 br - 0 as - 0 - mom - 1 żk - 0 czk - 7,07 śr]

 

Na środku defensywy mieliśmy czterech piłkarzy. Okazało się, że najbardziej eksploatowany został Reyes. Wszystko to za sprawą nierównej formy Mikela Gonzaleza oraz częstych urazów Inigo Martineza. Diego spisał się dobrze, lecz był u nas tylko na wypożyczeniu i wciąż nie wiemy, czy uda nam się go znowu pozyskać. Inigo zapisuje na swoim koncie najwyższą średnią, ale jego gra wcale nie porywała. Wiem, że stać go na więcej, a dodatkowo ograniczały go częste urazy. Mikel, to jedna, wielka sinusoida formy. Raz grał genialnie, gdy chwilę później wszyscy na niego narzekali. Nadal jest to jednak bardzo przydatny zawodnik. Natomiast jeśli chodzi o Navasa, to niech nie zmyli was jego średnia. To wcale nie jest zawodnik na najwyższą półkę! Środek defensywy, patrząc na wyniki wymaga poprawy. Nie wiem, czy uda mi się go wzmocnić i ewentualnie kim, ale tutaj należy skupić swoją główną uwagę w okienku transferowym, jeśli chcemy grać lepiej.

 

Obrona lewa:

 

Massadio Haidara (22l./Francja/8/0U-21) - [28 m - 0 br - 2 as - 1 mom - 5 żk - 0 czk - 6,87 śr]

Alberto De la Bella (29l./Hiszpania) - [25 m - 1 br - 3 as - 1 mom - 3 żk - 1 czk - 7,06 śr]

Yuri (25l./Hiszpania) - [-]

 

Na lewej flance defensywy miałem trzech zawodników, ale tylko dwóch zagrało jakiekolwiek minuty w naszym zespole. Nie było tu podstawowego piłkarza, bowiem sprowadzony za wielkie pieniądze Haidara, nie spełnił pokładanych w nim oczekiwań. To samo tyczy się De la Belli i zupełnie nie wiem, co z nimi zrobić przed kolejnym sezonem. Teoretycznie obaj wymagają wymiany, ale Yuri absolutnie nie jest w stanie ich zastąpić. Wymiana trzech zawodników się nie opłaca, więc o tym kto odejdzie, zadecyduje ewentualna oferta. Nie mogę powiedzieć też, że z "7,06" Hiszpana jestem zadowolony. Owczem grał trochę do przodu, ale wtedy zapominał o tyłach i tak w kółko...

Odnośnik do komentarza

Cofnięta pomoc:

 

Asier Illarramendi (25l./Hiszpania/16/0U-21) - [40 m - 1 br - 2 as - 0 mom - 4 żk - 0 czk - 6,85 śr]

Ruben Pardo (22l./Hiszpania/11/0U-21) - [36 m - 7 br - 4 as - 3 mom - 1 żk - 0 czk - 7,01 śr]

Markel (29l./Hiszpania) - [9 m - 1 br - 0 as - 0 mom - 0 żk - 0 czk - 6,80 śr]

 

Illarramendi i Pardo byli zawodnikami podstawowymi, gdyż grałem na dwóch środkowych pomocników z zadaniami bardziej defensywnymi. Okazuje się, że nawet taka rola nie przeszkadza w zdobyciu jedenastu punktów w klasyfikacji kanadyjskiej Rubenowi Pardo. Ten młody zawodnik okazał się być wiodącą postacią i absolutnie nie zawodził. Ba, nawet czasami brał ciężar gry na siebie i strzelał bardzo ważne gole. Co innego Illarra, bez którego nie wyobrażam sobie początkowej fazy destrukcji w naszym wykonaniu. Asier spisywał się znakomicie, zanotował masę przechwytów i przedewszystkim, był podstawowym piłkarzem w naszej układance. Tej dwójki nie zamienię za nic w życiu, a przecież dodatkowo jest jeszcze doświadczony Markel. Ten jednak nie mógł liczyć na zbyt wielką liczbę minut, bowiem umiejętnościami przewyższają go także inni, ofensywni zawodnicy, często wsadzani tutaj jako zmiennicy. Jeśli się uda, to zatrzymuję całą trójkę, aczkolwiek najbliżej wylotu jest Markel.

 

Ofensywna pomoc i skrzydła:

 

Xabi Prieto (31l./Hiszpania/5/0u-21) - [41 m - 14 br - 10 as - 4 mom - 1 żk - 0 czk - 7,10]

Carlos Vela (26l./Meksyk/58/9A) - [34 m - 17 br - 10 as - 3 mom - 1 żk - 0 czk - 7,27 śr]

Bruma (20l./Portugalia/12/1u-21) - [30 m - 7 br - 12 as - 2 mom - 2 żk - 0 czk - 7,21 śr]

Sergio Canales (24l./Hszpania/7/5u-21) - [30 m - 3 br - 5 as - 0 mom - 1 żk - 0 czk - 6,86 śr]

David Zurutuza (28l./Hiszpania) - [27 m - 3 br - 2 as - 0 mom - 4 żk - 0 czk - 6,77 śr]

Alain Oyarzun (21l./Hiszpania) - [18 m - 5 br - 3 as - 2 mom - 1 żk - 0 czk - 7,18 śr]

 

Czy można chcieć czegoś więcej od tej formacji? Powiem szczerze, że gdyby nie średnie Zurutuzy i Canalesa, to byłoby miodzio. Należy jednak powiedzieć, że ta dwójka częściej pojawiała się jako zmiennicy na cofniętej pomocy i dostawała ogony, stąd też tak słabe osiągnięcia. O pozostałych nie ma co nawet mówić, bowiem każdy z nich spisywał się rewelacyjnie! Xabi Prieto, czyli nasz wychowanek ciągnął zespół po prawej stronie i był etatowym strzelcem rzutów karnych. Carlos Vela, gdyby nie kontuzje, dostałby się do jedenastki sezonu w lidze, a tak, czasem jego dyspozycja nie była topowa. Bruma to wielki skarb i robimy wszystko, by przedłużyć z nim wypożyczenie! To, co Portugalczyk robił na lewym skrzydle może powtórzyć tylko Oyarzun - czyli kolejny, genialny piłkarz! Jesten przekonany, że już niedługo będą pojawiać się za niego oferty! Mieć taki skarb w swoim zestawieniu, to jak wygrać na loterii. Formacja ta wstępnie nie wymaga roszad, choć mimo wszystko taki Zurutuza, czy Canales, powinni się zastanowić nad swoją przyszłością. Nie widzę dla nich większej ilości minut niż obecnie, a przecież większość z tych występów, to jedynie wejścia z ławki w drugiej odsłonie.

 

Atak:

 

Jonathas (26l./Brazylia/1/0A) - [46 m - 16 br - 18 as - 5 mom - 1 żk - 0 czk - 6,98 śr]

Emmanuel Gigliotti (28l./Argentyna/1/0A) - [36 m - 9 br - 7 as - 0 mom - 0 żk - 0 czk - 6,78 śr]

Imanol Agirretxe (28l./Hiszpania) - [4 m - 1 br - 0 as - 0 mom - 0 żk - 0 czk - 6,65 śr]

Iker Hernandez (21l./Hiszpania) - [3 m - 0 br - 0 as - 0 mom - 0 żk - 0 czk - ??]

 

Jonathas i gigliotti byli w tym sezonie najważniejsi. Co prawda Argentyńczyk ustukał dużą liczbę meczów, ale aż dwadzieścia osiem razy wchodził jako rezerwowy. Jonathas natomiast, początek miał genialny, a później na długie godziny się zablokował. Kto wie, czy nie mógłby powalczyć z najbardziej skutecznymi piłkarzami o miano najlepszego strzelca, gdyby właśnie nie te długie przerwy. To jest główna wada obu zawodników i chyba jedyna, do której mogę się przyczepić. No dobra, jeszcze notoryczne marnowanie setek przez Jonathasa, co czasem doprowadzało mnie do szaleństwa. Gigliotti natomiast, w zupełności sprawdził się jako rezerwowy. Pozostała dwójka mocno na tym ucierpiała i grała ogony. Agirretxe najprawdopodobniej odejdzie, bo nie chcę go marnować, natomiast o Ikerze muszę jeszcze pomyśleć.

Odnośnik do komentarza

Sytuacja w innych rozgrywkach:

 

Anglia:

1. Manchester City [86], 2. Chelsea Londyn [79], 3. Manchester United [75]

18. Southampton [36], 19. Watford [33], 20. Leicester [33]

Najlepszy strzelec: Sergio Aguero (Manchester City) - 31

Najlepszy asystent: Kevin De Bruyne (Manchester City) - 20

Najwyższa średnia: Sergio Aguero (Manchester City) - 8,11

 

Francja:

1. PSG [88], 2. AS Monaco [71], 3. Olympique Lyon [64]

18. AS Saint Etienne [39], 19. GFC Ajaccio [39], 20. FC Nantes [34]

Najlepszy strzelec: Guido Carillo (AS Monaco) - 19

Najlepszy asystent: Mathieu Valbuena (Olympique Lyon) - 15

Najwyższa średnia: Samuel Umtiti (Olympique Lyon) - 7,68

 

Niemcy:

1. Bayern Monachium [81], 2. Wolfsburg [66], 3. Leverkusen [65]

17. Darmstadt [27], 18. Ingolstadt [24]

Najlepszy strzelec: Robert Lewandowski (Bayern Monachium) - 24

Najlepszy asystent: Kevin Kampl (Leverkusen) - 14

Najwyższa średnia: Philipp Lahm (Bayern Monachium) 7,70

 

Włochy:

1. AC Milan [88], 2. Juventus [83], 3. Genoa [71]

18. Frosinone [33], 19. Chievo [32], 20. Empoli [23]

Najlepszy strzelec: Mario Mandzukic (Juventus) - 25

Najlepszy asystent: Wesley Sneijder (Juventus) - 16

Najwyższa średnia: Wesley Sneijder (Juventus) - 7,64

 

Liga Mistrzów:

Manchester City - Arsenal, 1:1 k4:2, [Kevin De Bruyne 4' - Danny Welbeck 3']

 

Puchar UEFA:

Borussia Dortmund - Tottenham, 2:0, [Park Joo-Ho 5', Shinji Kagawa 52']

Odnośnik do komentarza

Xabi Prieto został uznany według naszych kibiców za Piłkarza Roku.

 

Nasz budżet transferowy na przyszły sezon, to zaledwie 750 tysięcy Euro, zaś na pensje, to 550 tysięcy tygodniowo. Dodatkowo mamy zaledwie 20% sumy z dokonanych transferów, więc widzę kłopoty.

 

Jak to już mam w swoim zwyczaju, przed pierwszym gwizdkiem oficjalnego spotkania, chce mieć już ustaloną drużynę. Dlatego też, bardzo szybko ruszyłem na polowanie i próbowałem robić roszady w zespole. Zacznijmy jednak od piłkarzy, których już u nas nie ma:

 

Bruma - Był on u nas tylko na zasadzie wypożyczenia z Galatasaray, ale zrobił tyle dobrego, że chciałem go mieć na dłużej. Turecka ekipa nie zgodziła się jednak przedłużyć mu umowy, a za transfer chciała ogromnych pieniędzy. Tak oto, musieliśmy pożegnać się z niesamowitym skrzydłowym, przybiliśmy sobie piątkę i powiedzieliśmy, że miło by było jeszcze wrócić kiedyś do współpracy.

 

Oier Olazabal - Nasz rezerwowy bramkarz również był u nas na zasadzie wypożyczenia. Tutaj akuratnie nie pałałem chęcią przedłużenia umowy, dlatego po sezonie Oier od nas odszedł. Swoje zrobił, dlatego życzyłem mu powodzenia w kolejnym klubie.

 

Diego Reyes - Ta sama historia co poprzednicy, ale akurat jego z chęcią bym dalej widział na Anoeta. Niestety, Porto się niezgodziło i Meksykanin musiał opuścić nasz zespół, choć grało mu się tu dobrze. Szkoda, bowiem mógłby być podstawowym piłkarzem, ale nie stać nas było na pensje, którą sobie zażyczył.

 

Carlos Vela - Tak tak, niech was oczy nie mylą. Nasz najlepszy snajper zeszłego sezonu i niewątpliwie największa gwiazda musiała przenieść się do Liverpoolu. Anglicy wyłożyli za niego klauzulę odstępnego, czyli czterdzieści milionów Euro i zaproponowali bajeczny, w porównaniu do nas kontrakt. Nic dziwnego, że tak dobry zawodnik chciał walczyć o wyższe cele już teraz. Pozostaną wspomnienia i nadzieja, że kiedyś się jeszcze spotkamy.

 

Sergio Canales - Zawodnik w większej mierze rezerwowy, dlatego zaczął sporo marudzić. Dochodziły kontuzje, więc finalnie zdecydowałem się na jego sprzedaż. Hiszpan powędrował do Olympique Marsylia, która zapłaciła nam osiem i pół bańki. Uważam, że mimo wszystko jest to dobra kwota za szklanego pomocnika, który u nas się marnował. Stać go na więcej, ale na Anoeta jakoś tego nie pokazał.

 

Iker Hernandez - W najbliższej przyszłości maksymalnie napastnik numer trzy, gdzie miejsce w podstawowym składzie jest tylko jedno. Jest młody i perspektywiczny, ale nigdy moim celem nie było blokowanie kariery. Iker chciał grać, więc mam nadzieję, że w Lugo, które zapłaciło za niego 400 tysięcy, dostanie więcej minut i się wyrobi.

 

Markel - Nasz defensywny pomocnik zaczął marudzić, że dostaje zbyt mało szans. Podchodził pod trzydziestkę i chciał grać, co jest absolutnie zrozumiałe. Dlatego parafowałem umowę wartą 925 tysięcy Euro, którą wystosowało Las Palmas. Będzie naszym ligowym rywalem, więc będę wiedział, czy zrobiłem słusznie pozbywając się go.

 

Alberto De la Bella - O ile transfer był w sumie wiadomy, to już jego kierunek absolutnie wszystkich zdziwił. Za 2,2 miliona Euro, Alberto przeniósł się do Królewskich, gdzie z pewnością będzie grzał ławę. Strzałeczka na drogę i oby dostał swoją szansę i popełnił kilka błędów w meczu z nami.

 

Yuri - Gość, który pod moimi skrzydłami nie dostał nawet minuty, został wykupiony przez Las Palmas za pół miliona.

 

David Zurutuza - Robił się stary i coraz bardziej rezerwowy... Cordoba zapłaciła 1,8 miliona, a ja się ucieszyłem i w sumie tyle.

 

Imanol Agirretxe - Tego piłkarza żałuję, jednak nie byłem w stanie zapewnić mu regularnej gry. Dlatego też w sumie cieszę się, że za milion zechciało go Levante. Mam nadzieję, że będzie tam grał i strzełał gole.

 

Raul Navas - Zbuntował się, kiedy powiedziałem mu, że kolejny sezon będzie jedynie drugim rezerwowym. Natychmiastowa oferta z Eibaru za 750 tysięcy Euro i już pieniacza nie ma.

 

Tak więc w klubie przeprowadziłem czystki i pozbyłem się praktycznie wszystkich, którzy mi przeszkadzali, bądz nie widziałem dla nich pierwszego składu na kolejny rok pracy. Mogliśmy mieć spory budżet transferowy, jednak zarząd dał mi tylko dwadzieścia procent z tego, co wynegocjowałem, co spowodowało, że musiałem mocno ograniczyć pieniądze na wzmocnienia. A kogo sprowadziłem?

 

Frederik Ronnow (23l./Dania/26/0u-21) - Przyszedł za skromne 350 tysięcy ze statusem najlepszego bramkarza Mistrzostw Europy do lat 21, które odbyły się tego lata. Mam nadzieję, że będzie bardzo dobrze spisującym się bramkarzem drugiego wyboru w klubie. Chcę dać mu sporo minut i odciążyć Rulliego, tym bardziej, że dochodzi nam jeszcze Puchar UEFA. Ronnow ma szansę na wielką karierę, ale musi ją wykorzystać.

 

Natxo Monreal (29l./Hiszpania/13/0A) - Nie chciał go Arsenal i wystawił na listę transferową, z czego oczywiście skorzystałem. Taki piłkarz za skromne 4,7 miliona Euro? Toć to skarb! Tym bardziej, że na lewej stronie defensywy potrzebowałem kogoś klasowego! Natxo ma szansę się odbudować i pokazać Kanonierom, jaki popełnili błąd.

 

Mohamed Salah (23l./Egipt/42/19A) - Sto pięćdziesiąt tysięcy Euro miesięcznie i pełna pensja w wysokości czterech klocków tygodniowo za takiego piłkarza? Wypożyczenie musiało nastąpić, tym bardziej, że przecież straciliśmy kilku z ofensywnych piłkarzy. Dla mnie może być wyborem pierwszego składu, ale musi potwierdzić umiejętności.

 

Anthony Martial (19l./Francja/23/4U-21) - Dokładnie na takich samych warunkach jak Salah, z Manchesteru United przyszedł do nas ten oto piłkarz. Tam zakisił się w rezerwach, a u nas będzie najprawdopodobniej pierwszym wyborem na lewą flankę. Niesamowite umiejętności i warunki fizyczne, z miejsca dają mu wielki kredyt zaufania w moich oczach.

 

Kenneth Omeruo (21l./Nigeria/28/0A) - Kolejny piłkarz, który przyszedł na zasadzie wypożyczenia z Chelsea. Ten defensor będzie nas kosztował 60 tysięcy miesięcznie, a ma niebagatelne umiejętności. Już w sparingach pokazał wielką klasę i kto wie, czy nie posadzi Mikela Gonzaleza na ławce, będąc partnerem Inigo Martineza w destrukcji.

 

Oliver (20l./Hiszpania/8/3u-21) - Młodziutki rozgrywający z Atletico będzie kosztował nas tylko i wyłącznie 11 tysięcy pensji tygodniowej. Bardzo chciałem go mieć w swoim zespole i dlatego cieszę się, że Simeone nie widział go w swoich planach na kolejny rok. Młodzian nie zagrał ani minuty w sparingach, gdyż udał się na zgrupowanie kadry narodowej, ale podejrzewam, że szybko w niej zagości i to na stałe.

 

Dodatkowo z zespołu rezerw wyciągnąłem:

 

Ander Bardaji (20l./Hiszpania/1/0U-21) - bramkarz notujący wspaniały sezon w rezerwach.

 

Jon Gaztanaga (24l./Hiszpania) - Człowiek środka pola, który wrócił z wypożyczenia.

 

Pablo Hervias (22l./Hiszpania) - Bardzo perspektywiczny skrzydłowy, który wrócił z wypożyczenia.

 

Alfred Finnbogason (26l./Islandia/27/7A) - Napastnik, który zanotował genialny sezon na wypożyczeniu w Olympiakosie, gdzie zdobył niemal jedną bramkę w każdym ligowym spotkaniu.

 

 

 

------

 

 

 

Dodatkowo w okresie przygotowawczym rozegraliśmy kilka spotkań kontrolnych:

 

Slovacko - R. Sociedad, 1:3, [P. Hervias, E. Gigliotti 2x]

 

R. Sociedad - Wolfsburg, 2:2, [N. Monreal, E. Gigliotti]

 

L'Aquila - R. Sociedad, 0:3, [A. Oyarzun, A. Martial 2x]

 

R. Sociedad - R. Sociedad U-19, 3:0, [Jonathas, M. Gonzalez, M. Salah]

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...