Skocz do zawartości

Amatorzy w drodze na salony


gilik

Rekomendowane odpowiedzi

Na kolejny ligowy mecz czekaliśmy bardzo długo, bo aż 22 dni - ciekawa sprawa. Była to potyczka z podtekstami. Zarówno ekipę Lusitans, jak i Casa Benfica założyli przybysze z Portugalii. Są to tak jakby derby na obcej ziemi. Niestety nie był to dla nas dobry mecz, być może przerwa wybiła nas z rytmu, bo o pierwszej połowie lepiej zapomnieć. Już w trzeciej minucie Maicon wykorzystał dośrodkowanie z wolnego od Victora Hugo. Dziesięć minut później rywale wyszli z perfekcyjną kontrą zakończoną golem Atabu. Warto jednak tutaj wspomnieć o ostatnim podaniu Reisa prawie z linii końcowej - minął naszego golkipera, lecz piła mu uciekła ze światła bramki w bok. Dogonił ją i na wślizgu dograł do Atabu, który miał przed sobą pustą bramkę. Na dobitkę przed przerwą kolejną kontrę przeprowadzili gospodarze. Ponownie asystował Reis, a Sainza pokonał Maicon. Druga połowa mogła zacząć się dla nas równie słabo, ale strzał Reisa, zawodnika meczu, z trudem na rzut rożny sparował Sainz. Sekundy później fantastyczne podanie Mezy ze środka pola koncertowo zmarnował Viktor Hugo. W sumie gospodarze wyszumieli się w godzinie gry i z biegiem czasu doszliśmy do głosu. Zaczynaliśmy się rozkręcać i dzięki temu uzyskaliśmy w 72. minucie korner. Za dwie sekundy drugi i ten już wykorzystaliśmy. Nascimento dośrodkował, a królem krótkiego słupka okazał się Diaz. Po kilku minutach mogliśmy złapać bramkowy kontakt z rywalami. Wysiłki zniweczył rezerwowy Martinez, bo jego podanie było niedokładne i drugi z rezerwowych Martinezów nie potrafił uderzyć celnie z trudnej pozycji. Na więcej nie było nas stać.

 

Lusitans%20-%20Casa%20Benfica_%20Widok%2

 

 

Po tej porażce dostaliśmy szansę pokazania się z Interem d'Escalades, który nie zdobył jeszcze punktu. Ba, nie strzelił ani jednej bramki. Mieliśmy pełną kontrolę nad spotkaniem od pierwszej do ostatniej minuty. Od pierwszej, bo pierwszy strzał w meczu, taki na odpierdol Antuna dał nam prowadzenie. Dostał piłkę, niezbyt dokładnie przyjął i uderzył z 21. metra, a bez szans w bramce był Martinez. Po chwili pewnym, silnym strzałem z linii pola karnego podwyższył Fuentes. Następnie wszystko potoczyło się lekko, gładko i przyjemnie. Antuna zaliczył klasycznego hat-tricka, Fuentes dwie bramki i trzy asysty. Dziwi tylko pomeczowa ocena tych dwóch piłkarzy - powinno być 10.0, a było tylko 9.7.

 

Casa%20Benfica%20-%20Inter%20dEscaldes_%

 

 

Kolejny mecz powinniśmy wziąć siłą rozpędu, bo na regenerację mieliśmy tylko kilka dni. Moi podopieczny chyba zgadzali się ze mną w pełni. Sprawy w swoje nogi wziął jako pierwszy Iker Antuna, ale gol nie był wyłącznie jego zasługą. Z prawej strony dośrodkował Couto, w polu karnym do piłki najwyżej wyskoczył Cabanas i przytomnie zgrał do wbiegającego w pole karne Ikera. Ten nie zastanawiał się w huknął pod poprzeczkę. Po kolejnych dziesięciu minutach było już 2-0, gdy po raz kolejny rzut rożny wymieniliśmy na bramkę za sprawą dwójki środkowych obrońców - strzelcem Diaz. Po przerwie mieliśmy swoje sytuacje. Couto zagrał w pole karne, z piłką minął się Cabanas, ale ta trafiła pod nogi schodzącego z lewego skrzydła Cuchillo. Dzieciak miał przed sobą tylko golkipera gości, a uderzył tak celnie, że piłka wyszła poza boczną linię boiska. Z każdą kolejną minutą słabliśmy coraz bardziej, wszak powiedzieć wystarczy, że aż sześciu moich zawodników skończyło z kondycją poniżej 60%. Goście w żaden sposób nie wykorzystali tego i ani razu poważnie nie zagrozili Sainzowi.

 

Casa%20Benfica%20-%20Principat_%20Widok%

 

 

Tabela:

 

Andorska%201.%20Liga_%20Widok%20ogoacute

 

 

 

Odnośnik do komentarza

Kolejna długa przerwa przytrafiła nam się przez meczem z Atletic d'Escaldes. Zaczęliśmy wybornie, bo już po niespełna 120 sekundach byliśmy na prowadzeniu - Cabanas po przyjęciu piłki zgrał do boku do wchodzącego w pole karne Fuentesa, który płaskim uderzeniem wpakował piłkę do siatki. Dosłownie minutę później również Fuentes był bardzo blisko podwyższenia wyniku, ale piłka ostatecznie trafiła w słupek i wpadła w ręce bramkarza Atleticu. Do głosu doszli nasi rywale, którzy stworzyli sobie kilka dogodnych sytuacji. Brakowało im jednak skuteczności, ale pomimo tego po pół godzinie gry doprowadzili do wyrównania. Ładną dwójkową akcję Caballero z Jimenezem zakończył ten drugi. W szatni moi podopieczni usłyszeli kilka cierpkich słów i nie wpłynęło to na nich pozytywnie. Całą drugą połowę drżałem o naszą defensywę, która co rusz popełniała głupie błędy. Najbardziej zastanawia mnie fakt, że mecz wygraliśmy. Było to jednak wyłącznie zasługą gospodarzy, bo najpierw sami wpakowali piłkę do własnej siatki, a następnie jeden z defensorów Atleticu wdał się w drybling przed swoim polem karnym i stracił piłkę na rzecz Jacquesa. Nasz lewoskrzydłowy nie mógł zmarnować sytuacji sam na sam i sprytnym lobem pokonał Fernandeza.

 

rci4ahsr5xu7_t.jpg

 

 

Po kilku kolejnych dniach mierzyliśmy się z Sant Julią, która ze spokojem ograła nas w debiutanckim spotkaniu. Formą od pierwszych minut na pewno nie zachwycaliśmy, ale w zamian mieliśmy masę szczęścia. Bo jak inaczej można powiedzieć o nieuznanej, prawidłowo strzelonej bramce przed Rierę? Czy może trzech uderzeniach w obramowanie bramki Sainza? W taki sposób jakoś udało nam się przetrwać pierwszą połówkę. Po zmianie stron niestety szybko straciliśmy bramkę. Rywale poklepali w środkowej strefie boiska, dwóch naszych defensorów zajęło się pilnowaniem Riery, a w tym czasie niekryty był Gomes. I właśnie on dostał piłkę przed polem karnym, wbiegł w nie i strzelił wprost w Sainza. Ten jednak chyba był po sesji treningowej z Mariuszem Pawełkiem i puścił Przyrosia. Stracona bramka podziałała na nas jak płachta i ruszyliśmy na rywali. Efekt? W przeciągu jakichś piętnastu minut zarobiliśmy siedem rzutów rożnych. Czy coś z nich wynikło? Oczywiście, że nic. Swoje wywalczyliśmy dopiero gdy oddaliśmy pola rywalom i zagraliśmy z kontry. Jacques rzucił piłkę na linię środkową do Antunii, ten się obrócił i podał prostopadle na dobieg do Cabanasa. Nasz snajper wyszedł na czystą pozycję, położył na ziemi strzegącego bramki Sant Julii Aure i kopnął do pustej bramki. Proste? Nie do końca. Pamiętacie Żewłakowa i Boruca z Irlandią. To właśnie jeden z obrońców rywali popisał się po drodze zagraniem a'la Boruc co zaskoczyło Aure i o mały włos mogło zaskoczyć Cabanasa. Punkt cieszy.

 

6cou6xk7fqsn_t.jpg

 

Odnośnik do komentarza

Meczem z Sant Julią rozpoczęliśmy ligowy maraton - kilka spotkań w krótkich odstępach czasu. Kolejnym rywalem była Santa Coloma, będąca miejsce niżej od nas w ligowej tabeli. Cokolwiek by tutaj napisać byłoby mało, bo działo się na boisku wiele. Akcja za akcję, strata za stratę, przytrafił się też upolowany gołąb na dachu pobliskiej podstawówki. Mimo wszystko najwięcej działo się w pobliżu bramki Sainza, który miał dużo pracy - zatrzymał w pierwszej połowie dziewięć strzałów rywali. Gdy już skapitulował to do końca spotkania nie wybronił ani jednego uderzenia. Skapitulował do szatni, już w doliczonym czasie gry. Po przerwie zagraliśmy kapitalne dziesięć minut, między 60., a 70. Wpierw Diaz, następnie Campos, a na koniec Nascimento. W sumie trzy razy pokonaliśmy Ribeiro i wszystko to były strzały głową. Co z tego skoro w kolejnych dziesięciu minutach daliśmy dupy i pewne zwycięstwo zmieniło się w żenujący remis?

 

cxl4kjn7cdz2_t.jpg

 

 

Pierwsza połówka z drugą z ekip Santa Coloma, U.E. to było wydarzenie! Skutecznie broniliśmy się przez dziesięć minut, ale wtedy Orosa dośrodkował z lewego skrzydła w nasze pole karne. Nie udało się nam wybić piłki i dopadł do niej Peixoto - przegrywamy. Chcieliśmy szybko odrobić straty i odrobiliśmy. Cuchillo zagrał prawie z linii środkowej piękną krosową piłkę do Lopeza, który przyjęciem zmylił kryjącego go obrońcę i na pełnej prędkości wbiegł w pole karne. Po chwili uderzył w długi słupek i mamy remis. Długo się nim nie cieszyliśmy, ale i bardzo dobrze. W środku pola piłkę odzyskał Cabanas, doskoczyło do niego dwóch defensorów, a Simon przytomnie zagrał do tyłu do Camposa. Ten bez przyjęcia zagrał trochę do boku do Fuentesa, który wykorzystał luki w obronie U.E. i ruszył na bramkę Rivasa. To, że nie pozwolił mu na skuteczną interwencję to chyba oczywistość. Cytując klasyka - oczywista oczywistość. Chwilę później znowu ponownie Fuentes trafił do siatki. Piękną główką wykorzystał dośrodkowanie Farrasa z rzutu wolnego. Zaraz, zaraz. Jakiego Farrasa? Przecież u nas nie ma takiego! Kurwa, nie ta bramka. Samobój... Na domiar złego przed przerwą Orihuela zamiast wybić gdzieś piłkę w nerwowej sytuacji chciał zagrać wszerz boiska do Gerpe. Zrobił to za krótko, piłkę przejął Bouyer i podał do Peixoto. Za tym spóźnił się Orihuela, popełnił dwa błędy w jednej akcji i tylko jego mogę winić za kolejną straconą bramkę. Mówiłem, że w pierwszej połowie było ciekawie? To teraz mówię, że druga była nudna niczym M jak miłość. Wróć - w M jak miłość były przynajmniej kartony. U nas jedynie nieudane dośrodkowanie Martineza z lewej strony, bo którym piłka wpadła za kołnierz Rivasa.

 

4d1lorveprfr_t.jpg

 

Odnośnik do komentarza

Mecz rewanżowy, bardzo prestiżowy zresztą, z Lusitans był popisem jednego zawodnika, chodzi oczywiście o Simona Cabanasa. One man show rozpoczął już po kilku sekundach od pierwszego gwizdka, gdy dał nam prowadzenie perfekcyjnym strzałem z bliskiej odległości. Następnie po nieco ponad pół godzinie gry idealnie przymierzył zza linii pola karnego w samo okienko. Wydawało się, że zabił pająka wijącego pajęczynę przy sklepieniu słupka z poprzeczką. Hattricka skompletował po przerwie, gdy uderzeniem w woleja po długim podaniu od Diaza pokonał Beniteza. Ten młody snajper dorzucił też swoje trzy grosze przy golu Antuna - dośrodkowanie ze skrzydła od Escriga zamienił na asystę głową wprost na nogę Ikera. Przy tych czterech bramkach dla nas nie przejmowałem się głupią stratą Lopeza, która zakończyła się utratą bramki. Bramki honorowej dla Lusitans, zdobytej przez Reisa. Ten przeciwnik mocno dał nam się też we znaki w pierwszym naszym meczu.

 

lnekjcs96ae0_t.jpg

 

 

Tabela

 

qhg4gwrg97eb_t.jpg

 

 

Do podziału ligi na dwie grupy pozostało już tylko cztery mecze i sytuacja jest dosyć jasna. Prawie pewna awansu do mocniejszej grupy jest Sant Julia, a Lusitans i Casa Benfica są do tego awansu bardzo blisko. Bardzo cieszy mnie taki obrót sprawy, bo nie będziemy musieli się bić o utrzymanie do ostatniej kolejki. Nie chcę jednak nic zapeszać, bo możemy przegrać te cztery spotkania i spaść na piąte miejsce.

Do serii porażek może przyczynić się rosnące zainteresowanie moimi zawodnikami. Już na samym początku stycznia dostałem ofertę za Angela Martineza od Principat. O ile jest to zawodnik rezerwowy o tyle bardzo perspektywiczny i nie chciałbym go stracić. Podobnie ma się rzecz z Carlesem Lopezem, chrapkę na niego ma Atletic d'Escaldes oraz Santa Coloma. Dodajmy do tego Antonio Molinę i zainteresowane nim Encamp i może wyjść, że nasz środek pola zostanie zdemontowany.

Odnośnik do komentarza

Pierwszy mecz w nowym, 2014 roku graliśmy z Interem d'Escaldes i o dziwo według bukmacherów byliśmy faworytami. Patrząc na tabele wszystko się zgadzało, ale to rywale byli o wiele bardziej doświadczeni od nas i to było widać na boisku. Teoretyczni gospodarze spokojnie rozbijali nasze nieudolne próby ataków. Na dodatek na początku lekką kontuzję złapał Diaz i martwiłem się żeby tylko dotrwał na boisku przynajmniej do przerwy. Nie dość, że dotrwał to jeszcze miał duży udział przy bramce Escriga. Odebrał piłkę Rodriguesowi, zagrał dobrą górną piłkę do Jacquesa, który przerzucił ją na drugie skrzydło do Gaspara. Ten wbiegł w szesnastkę i uderzył po ziemi, obok nóg Martineza. Po zmianie stron drugi z czwórki bloku defensywnego złapał drobną kontuzję i nie chcąc ryzykować szykowałem zmianę. Gdy Orihuela już stał przy linii bocznej Couto wygarnął piłkę spod nóg Hernandeza, przebiegł kilka metrów i dośrodkował na głowę Cabanasa, który podwyższył na 2-0. Czyżby kontuzje miały dla nas pozytywne znaczenie? Nie do końca, bo po chwili Alves sprokurował karnego dla Interu, którego gospodarze oczywiście wykorzystali. Szczęście zawodników Interu trwało nie długo. Dokładnie dwie minuty. Wtedy Cabanas rozpoczął swój prywatny mecz, swoją potyczkę i ostatecznie doliczył się do czterech. Jak nie liczyć zdobył klasycznego hattricka i jeszcze jedną bramkę. Niektórzy mówią, że klasyczny jest jak strzelisz trzy w jednej połowie, inni, że trzy pod rząd. Dla Simona to nie problem, gdyż w sumie w drugiej połowie strzelił i tak i tak.

7u2hcjyyr8gm_t.jpg



Wyczyn Cabanasa to rekord strzelecki w ilości goli zdobytych przez jednego piłkarza w meczu na wyjeździe. Do tej pory nikt w lidze nie zdobył ich aż czterech. Dodatkowo zwycięstwo oznacza pewne utrzymanie się w ekstraklasie - możemy zając miejsca od 1. do 5. Niższe pozycje nie wchodzą w grę.

Kontuzje dwóch defensorów okazały się lekkie i obydwu będę mógł wykorzystać w kolejnym meczu z Atleticiem. Bardzo mnie cieszy taki obrót sprawy. Dobrze, że zagrali, ale pracy nie mieli za dużo. Taki obrót sprawy cieszył mnie jeszcze bardziej. Pierwszą połówkę zagraliśmy dobrze, nie przemęczaliśmy się i spokojnie wywalczyliśmy w tym czasie trzy punkty. Najpierw ukąsił będący w świetnej formie Cabanas wykorzystując dośrodkowanie Jacquesa. Później swoje trzy grosze dorzucił Molina dobijający uderzenie Simona, które wybronił Canal. Druga połowa się odbyła - to najlepsze określenie wydarzeń boiskowych.

ljfci3x2d2k5_t.jpg

 

Odnośnik do komentarza

W międzyczasie ligowej młócki rozpoczęły się tegoroczne rozgrywki Pucharu Andory. Swoje zmagania zaczęliśmy od meczu 2. Rundy, a naszym przeciwnikiem było drugoligowe FC Ranger's. Nigdy i nigdzie nie poważam rozgrywek pucharowych jako ważnych zmagań, ale też nie lubię faktu, że zamiast golić frajerów czy tez z nimi przegrywać w dziewięćdziesięciu minutach musimy grać jeszcze w dogrywce. Niestety, musieliśmy męczyć się w tej rundzie przez te dodatkowe pół godziny, które ostatecznie zakończyliśmy zwycięsko i z awansem. Na przyszłość nie możemy sobie pozwalać na dodatkowe straty sił w bezsensownych pojedynkach.

 

88k48523yypk_t.jpg

 

 

Już pięć dni później graliśmy ligowo z Principat i bardzo mocno odczuliśmy Puchar Andory. Musiałem całkowicie przemeblować podstawowy skład, bo większość moich piłkarzy była na skraju wyczerpania. Praktycznie tylko defensywa pozostała niezmieniona, co zresztą było widać. W środku pola nie istnieliśmy, posiadanie piłki poniżej 40 procent, strzałów oddaliśmy aż trzy co jest do nas niepodobne. Natomiast nasz blok obronny spisywał się całkiem poprawnie. Nieszczęście chciało, że na początku meczu popełniliśmy jeden jedyny błąd i to właśnie on okazał się gwoździem do przysłowiowej trumny. Po rzucie rożnym Diaz nie doskoczył do piłki, a tą za sekundę głową do bramki Sainza skierował Gallardo. Okazało się, że była to nasza pierwsza porażka od 10 spotkań. Wielka szkoda.

 

m6kijs506zqu_t.jpg

 

Odnośnik do komentarza

Po trzech rundach wreszcie zarząd spełnił pierwszą jakąkolwiek moją prośbę! Oto i ona:

 

z54oooi5gpbb_t.jpg

 

 

Tego samego dnia rozpoczęliśmy maraton gier z Santa Coloma - oprócz ligowego pojedynku przyjdzie nam zmierzyć się z nimi w dwumeczu ćwierćfinałowym Pucharu Andory. Powiem krótko - daliśmy tym razem dupy, po graliśmy bardzo dobrze, ale zawsze nam czegoś brakowało. Raz błąd Nascimento zakończył się bramką, później uderzenie Alonso z dystansu uderzyło w poprzeczkę, ale pech chciał, że odbiła się od niej i wpadła w plecy Sainza, a następnie wtoczyła się do naszej bramki. Tylko ostatnia z utraconych bramek padła w normalny sposób, gdy z woleja z 10. metra uderzył Jimenez. Na nic zdały się nasze dwie bramki, obie strzelone po akcjach zespołowych.

 

Casa_Benfica_Santa_Coloma_Widok_og_lny_W

 

Odnośnik do komentarza

W następny weekend rozgrywaliśmy pierwsze pucharowe spotkanie. Tym razem nie mieliśmy już takiego pecha jak ostatnio. Graliśmy pewnie i w ataku i w defensywie. Szybko, bo już po kwadransie gry mogliśmy prowadzić. Ba, prowadzilibyśmy, gdyby tylko sędzia nie odgwizdał faulu Diaza, który przy wyskoku do główki pomagał sobie rękami w starciu z Sonejee. Ponadto golkiper gospodarzy miał tego dnia całkiem dużo pracy. Udało mu się wybronić strzały kolejno Cabanasa, Lopeza i Moliny. Skapitulował dopiero w końcówce pierwszej połowy. Cuchillo zagrał płaską piłkę na środek z lewego skrzydła, Cabanas zaatakował ją wślizgiem i ta po chwili zatrzepotała w siatce.

 

Świetnie rozpoczęliśmy drugą połówkę, gdy Couto zagrał krosa z prawej obrony na lewe skrzydło. Tam Cuchillo przyjęciem piłki zmylił kryjącego go obrońcę i ruszył do środka wychodząc sam na sam z bramkarzem gospodarzy, którego przelobował. Dosłownie dwie minuty później genialną sytuację na bramkę kontaktową zepsuł Bousenine - będąc oko w oko z Sainzem posłał futbolówkę dobre dziesięć metrów nad bramką.

 

Santa_Coloma_Casa_Benfica_Widok_og_lny_W

 

 

Ciekawostka - mecz kończyliśmy w dziewiątkę, bo gdy wykonaliśmy już wszystkie zmiany kontuzję złapał Pinto, a chwilę później za dwie żółte kartki z boiska wyleciał Joseba Gerpe. Defensywny pomocnik nie grał zbyt długo wchodząc na boisko dwadzieścia jeden minut wcześniej.

 

Odnośnik do komentarza

Rewanżowy pojedynek nie był wybitnym widowiskiem, był usypiaczem jakich mało. Jeśli macie jakieś małe dzieci z problemami ze snem to śmiało możecie wrzucić dzieciakom kasetę VHS i jest pewne, że szybko pójdą spać. A przepraszam, nie ma tego nagranego bo kamerzysta przysnął... 1-1 i pewny awans.

 

Gola zdobył, a któż by inny!, Cabanas, uderzył bardzo mocno z prawej nogi z około linii 16. metra tuż obok lewego słupka i bezradnego bramkarza Santa Colomy. Po kilku minutach goście wyrównali po dość ładnej zespołowej akcji, w której brało udział chyba ośmiu rywali. Ostatecznie wykończył ją Genis po prostopadłym podaniu ze środka pola od Jimeneza.

 

Casa_Benfica_Santa_Coloma_Widok_og_lny_W

 

 

Po tym spotkaniu okazało się, że to nie koniec pojedynków z Santa Colomą - drugą fazę rozgrywek ligowych rozpoczniemy od spotkania właśnie z nimi. Musimy jednak poczekać aż miesiąc do tego meczu! Co gorsza przez ten miesiąc nie mam nawet możliwości zorganizowania żadnego meczu sparingowego. Wszystkie terminy są niedostępne...

Rozlosowano również pary półfinałowe Pucharu Andory - naszym przeciwnikiem będzie Principat, z którym nie tak dawno przegraliśmy w lidze 1-0. Półfinały rozegramy w maju, już po zakończeniu ligi, rozpoczniemy spotkaniem, w którym będziemy gospodarzami.

Odnośnik do komentarza

W trakcie miesięcznej przerwy aż pięciu moich zawodników zostało powołanych do reprezentacji Andory. W kategorii U-19 zagrali Jacques i Nascimento, a powołany był także bramkarz Sainz, ale jemu nie było dane zadebiutować w kadrze. W kategorii U-21 wystąpili 16-letni Cuchillo oraz trzy lata starszy Escrig.

 

Czwarte z kolei spotkanie z Santa Colomą rozpoczęło się od szaleńczych ataków gospodarzy. Mieliśmy multum szczęści i jako takie umiejętności, aby te ataki odeprzeć. Bardzo dobre spotkanie rozgrywał Sainz, wybronił aż sześć uderzeń, w tym wyłapał w trudnej sytuacji, gdy Jimenez z Motwanim mieli przed bramką tylko jego. Tak chyba wpłynęło na naszego golkipera powołanie do młodzieżowej kadry. Mniej więcej pół godziny, na tyle wystarczyło sił gospodarzom i oddali nam pole gry. Przed przerwą przeprowadziliśmy zabójczy kontratak. Zabójczy przede wszystkim dla nas, ponieważ drobną kontuzję złapał Peraz. Chciał minąć bramkarza i trafił w niego z całym impetem.

 

W drugiej połowie kontrolowaliśmy wydarzenia boiskowe. Tutaj klepka, tam kilka fajnych bezpośrednich podań. Cały czas jednak brakowało kropki nad i. W sumie byłem zadowolony z remisu, bo w tym sezonie nasze wyniki są mocno ponad stan, ale brakował tak niewiele do wygranej. Tą w samej końcówce wymęczyliśmy. Couto wbił futbolówkę w szesnastkę, a niedokładne wybicie jej przez Sonejee dało wyśmienitą okazję dla Escriga. Prawoskrzydłowy huknął z jakichś 10 metrów wprost pod poprzeczkę.

 

Santa_Coloma_Casa_Benfica_Widok_og_lny_W

 

Odnośnik do komentarza

Przecież lepiej wynik wpisać po prostu w posta, później "czytasz" takiego opka, widzisz - wygrał -> zajebiście super opek. Poziom karier straszliwie spada i nikt nie zwraca uwagi na słowo pisane, a jedynie na cyferki. Póki będę pisał nie będzie tutaj wpisywanych wyników, co najwyżej skriny tak jak teraz.

Odnośnik do komentarza

Do meczu z liderującym Sant Julia przystępowaliśmy bez podstawowego lewego obrońcy Pinto, pauzującego za nadmiar żółtych kartek. To mógł być duży problem, bo oprócz czterech podstawowych defensorów mamy dużą pustkę w tej formacji.

 

Defensywa na całe szczęście nie miała dużo pracy. Kibice byli z takiej sytuacji na pewno zadowoleni. Zawsze lepiej ogląda się swoją drużynę atakującą i przeważającą i właśnie taką byliśmy. Nieco więcej niż kwadrans zajęło nam strzelenie pierwszej bramki - duża tutaj zasługa Escriga, który po indywidualnym rajdzie pokonał bramkarza rywali. Prowadzeniem cieszyliśmy się zaledwie kilka minut, a wszystko za sprawą Gomesa i jego strzału głową. strata bramki nie podcięła nam skrzydeł i dalej graliśmy swoje. Uważałem, że coś jeszcze ustrzelimy i wcale się nie pomyliłem. Bohaterem został Jacques zdobywający przepiękną bramkę strzałem lewą nogą z lewej strony pola karnego. To i on podwyższył w końcówce meczu wynik na 3-1, gdy wykończył dośrodkowanie Escriga.

 

Casa_Benfica_Sant_Juli_Widok_og_lny_Wido

 

Odnośnik do komentarza

Znowu Santa Coloma... Tego już za dużo, na całe szczęście to ostatnie nasze starcie w tym sezonie. Obydwu zespołom całkowicie brakowało elementów zaskoczenia i było dość nudnawo. Padły jednak aż cztery bramki - wszystkie cztery po stałych fragmentach gry. Obydwie nasze po rożnych, a dla gości po kornerze i bezpośrednio z rzutu wolnego. Najbardziej szkoda dwukrotnego prowadzenia i utracenia tego drugiego już w doliczonym czasie gry.

 

Casa_Benfica_Santa_Coloma_Widok_og_lny_W

 

 

Tabela na trzy mecze przed końcem sezonu:

 

Andorska_1_Liga_Widok_og_lny_Profil_3.jp

 

Odnośnik do komentarza

Są, oj są

Dobrą nowiną przed kolejnym meczem był powrót do składu Pinto, złą natomiast obsada środka pomocy, gdzie mam aż trzech kontuzjowanych zawodników. Przez brak zgrania tej formacji goście stłamsili nas na naszej połowie od pierwszych sekund, a efekty przyszły natychmiastowo. Po sześciu minutach meczu Reis zdobył swoją dziewiątą bramkę w sezonie. Wykończył akcję indywidualną Maicona, ale i musi nieco podziękować Sainzowi. Nasz bramkarz rzucił się do uderzenia niczym pięściarz na ring po ciężkim nokaucie, czyli jak worek z ziemniakami na ziemię. Po kilkunastu minutach Maicon zaliczył swoją drugą asystę, gdy wyłożył piłkę Silvie niczym jajecznicę z boczkiem na talerz.

To był kluczowy moment meczu. Już minutę po bramce dla Lusitans zdobyliśmy bardzo szczęśliwą bramkę kontaktową. Dośrodkowanie na chaos Escriga w stronę bramki głową skierował Cabanas. Golkiper gości dotknął piłki palcami i ta wpadła na słupek. Dopadł do niej Cabanas i wepchnął do pustej bramki. Od tego momentu graliśmy tak jak tego oczekiwałem. Szybko rozgrywaliśmy piłkę, kilka podań wystarczało by przedostać się w pole karne rywali, którzy mogli się czuć jak dzieci we mgle, ich wysiłki by nam przeszkodzić były zbyteczne. Coś jednak nie mogliśmy dopiąć swego, a okazje kolejno marnowali wszyscy praktycznie po kolei piłkarze Casy. Męczyliśmy się dosyć długo, aż wreszcie w 52. minucie Couto zagrał długie podanie do Cabanasa, ten piłkę przyjął klatką piersiową i uderzył nie do obrony z powietrza. Mecz ciągle kontrolowaliśmy i tylko czekaliśmy na zwieńczenie dobrej postawy trzecim golem. Nie doczekaliśmy się.

Casa_Benfica_Lusitans_Widok_og_lny_Widok

 

Odnośnik do komentarza

12. kwietnia to ważny dzień dla Casa Benfici. Corocznie tego dnia toczyć się będzie walka o przyszłość klubu. Właśnie wtedy pojawia się nabór nowych zawodników w andorskich klubach, w tym u nas. W tegorocznym naborze pojawiło się szesnastu chłopaków w wieku 14 i 15 lat.

 

Piotr_Gil_Wiadomo_ci_Skrzynka_2.png

 

 

Kandydaci_na_junior_w_F_tbol_Club_Casa_d

 

Według asystenta największe szanse na rozwój ma Alex Sanchez, w sumie mogę się z nim zgodzić. Ten młodzian już teraz bardzo dobrze prezentuje się od strony fizycznej. Ciekawym zawodnikiem może stać się Miguel Angel Gonzalez, charakteryzujący się dobrą determinacją i pracowitością. Dobry zawodnik może wyrosnąć również z Julio Aguilery. W obecnym sezonie prawdopodobnie żaden z tych juniorów nie dostanie szansy debiutu, ale już w przyszłym nie widzę przeciwwskazań.

 

W związku z naborem w cieniu pozostawał mecz z Lusitans, drugi z rządu, tym razem go wygraliśmy i niemal zapewniliśmy sobie historyczny wynik. Na 99% będziemy w przyszłym sezonie grać w Lidze Europy! Co do samego meczu to byliśmy zespołem faktycznie lepszym i wygraliśmy zasłużenie. Niemniej było ciężko gdzieś w ostatnich trzydziestu minutach, gdy wykorzystałem już trzy zmiany, a kontuzję złapał Escrig. Do końca graliśmy w dziesięciu i gospodarze chcieli to wykorzystać, szczęście nam dopisało i nie dali rady.

 

Lusitans_Casa_Benfica_Widok_og_lny_Widok

 

Odnośnik do komentarza

Ostatni mecz w sezonie graliśmy z najtrudniejszym możliwym rywalem. Był to zarazem pojedynek o Mistrzostwo Andory, ponieważ Sant Julia była liderem, a my zasiadaliśmy na fotelu wicelidera. Nasza strata wynosiła dwa punkty, więc jeszcze wszystko było możliwe. Niestety nie mógł zagrać Pinto i kombinowałem z zestawieniem bloku obronnego.

 

Mecz był prowadzony w bardzo wysokim tempie, szybka, ofensywna gra z obydwu stron, duża liczba strzałów i bramek. Gospodarze byli tego dnia zdecydowanie lepsi, może nie w grze, ale wynik przemawiał wyłącznie na ich korzyść. W 30. minucie Riera dobił strzał Andorry, a siedem minut później ładnym wolejem ta sama para i w tej samej konfiguracji podwyższyła na 2-0. Kto jednak wie jak potoczyłby się dalej ten mecz, gdyby tylko sędzia uznał prawidłowo strzeloną bramkę Cabanasa. A tak przed przerwą Sirvan szybkim wyrzutem z autu uruchomił Peppe, który dośrodkował wprost na głowę wbiegającego w szesnastkę Serrano.

 

Już do przerwy było zarówno po meczu, jak i kwestia tytułu została rozstrzygnięta. Staraliśmy się grać ambitnie i chcieliśmy zdobyć przynajmniej honorową bramkę. Było bardzo blisko, gdy Alves trafił w słupek. Równie dobrą okazję zmarnował Cabanas, który nie trafił z piątego metra nawet w światło bramki. Szkoda też poprzeczki po uderzeniu z dystansu Camposa. Bramka oczywiście padła, ale w wykonaniu Gomesa z Sant Julii, który najwyżej wyskoczył do piłki kopniętej z rzutu rożnego.

 

Sant_Juli_Casa_Benfica_Widok_og_lny_Wido

 

 

Jesteśmy wiceMISTRZEM ANDORY!

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...