Skocz do zawartości

Co rano to samo


Spajk

Rekomendowane odpowiedzi

Lekko zawiedzeni niewykorzystaniem szansy na odskoczenie Atalancie w ostatniej kolejce przystąpiliśmy do kolejnego boju ligowego z Spezią. Nasi rywale plasowali się w górnej połowie tabeli, a ich gra była doprawdy świetna, co zwiastowało nader ciekawe widowisko. Na naszą niekorzyść w kwestii osiągnięcia dobrego rezultatu przemawiała powstała różnica zachowań. Część piłkarzy o silnych charakterach jak Donnarumma czy Giovinco tryskali pewnością siebie, a mniej znaczące ogniwa wydawały się przeciążone presją. Ostatecznie na boisko wybiegliśmy w lekko zmodyfikowanym składzie z Palearim zastępującym przeziębionego Cincille. Początek meczu nie należał do szczególnie udanych. Pozwoliliśmy narzucić sobie styl gry przyjezdnych i zamiast grać swoje, coraz bardziej wciągaliśmy się w ich psychologiczną gierkę. Zaowocowało to oczywiście szybko straconą bramką po kwadransie gry. Zagranie Pulzettiego wykorzystał wówczas Rossi, który strzałem pod poprzeczkę kierowanym przy samiutkim słupku zaskoczył naszego bramkarza. W głębi duszy liczyłem na dotrwanie do przerwy z niezmiennym rezultatem i wprowadzenie drobnych korekt po przerwie. Ku mojemu zaskoczeniu udało nam się zrealizować obie fazy planu. Tuż po wznowieniu gry świetną kontrę wyprowadził Donnarumma, który dalekim przerzutem odszukał na skrzydle Rossiniego. Nasz skrzydłowy przyjął piłkę, podholował ją do linii końcowej boiska i wrzucił po ziemi na piąty metr. Tam znalazł się nie kto inny jak Alfredo. Lekki strzał zaskoczył spodziewającego się zupełnie innego rozwiązania Chichizole. Mimo wyraźnego dnia słabości udało nam się ugrać remis i w dalszym ciągu utrzymać pierwsze miejsce, w ligowej hierarchii.

 

28.01.2017, Serie B [24/42], Frekwencja: 3.432 widzów

(1.) Giana Erminio 1:1 Spezia (8.)

'15 Rossi (0:1)

'47 Donnarumma (1:1)

 

Skład: Paleari - Pacini, Rozzio, Perico, Tamas (64' Solerio) – Biraghi, Ferraro, Lazzari - Giovinco, Cogliati (45’ Rossini), Donnarumma

MVP: Karim Rossi (Spezia) - 8.3 ocena (1 gol)

Odnośnik do komentarza

Ostatnio nasza gra nie układa się tak dobrze, jakbyśmy tego chcieli. Byliśmy tego w pełni świadomi, ale mimo wszystko ciężko było nam przyznać się uczciwie do takiego stanu rzeczy. Giana Erminio, która czarowała wszystkich swoją grą, zatraciła swój blask. Mecz z Vincenzą mógł być idealnym punktem zwrotnym w tejże kwestii. Nie ma bowiem nic lepszego od pokonania na drodze odbudowywania formy jednego z potencjalnych kandydatów do walki o mistrzostwo. Początek w naszym wykonaniu był bardzo słaby. Brakowało nam twardych argumentów, które pomogłyby postawić jakikolwiek opór rywalom. Ci bezkarnie wpadali w nasze pole karne, konstruowali przyjemne akcje dla oka, ale na szczęście chybiali o metry. Brakujący czynnik w postaci skuteczności zarówno po jednej, jak i drugiej stronie przyczynił się do braku bramek w pierwszej odsłonie meczu. W szatni nie omieszkałem zganić piłkarzy za ich naganną postawę. Wszystko wydaje się mówić sytuacja, w której jesteśmy zamknięci na własnej połowie przez bite dziesięć minut. Kiedy wydawało się, iż nic ciekawego na stadionie Romeo Menti nie będzie miało już miejsca, do akcji wkroczył najlepszy z najlepszych. Marotta przejął piłkę w środkowej strefie boiska, a następnie podaniem na skrzydło rozciągnął grę. Rossini w charakterystyczny dla siebie sposób przebiegł z futbolówką kilka metrów i zacentrował do świetnie ustawionego, oczekującego na podanie Donnarummy. Strzał z pierwszej piłki kierowany na dalszy słupek zaskoczył bezradnego bramkarza. Niestety oprócz bramki w szeregi naszego bloku defensywnego wkradło się rozluźnienie, co oczywiście musiało zaowocować stratą bramki. Giacomelli w sytuacji sam na sam nie dał Palaeariemu najmniejszych szans. Mecz nudny, remis wydaje się sprawiedliwym wynikiem, ale liczyliśmy zdecydowanie na coś więcej.

 

04.02.2017, Serie B [25/42], Frekwencja: 7.497 widzów

(4.) Vincenza 1:1 Giana Erminio (1.)

'83 Donnarumma (0:1)

'88 Giacomelli (1:1)

 

Skład: Paleari - Pacini, Rozzio, Perico, Tamas – Biraghi, Ferraro (61’ Marotta), Lazzari – Giovinco (55’ Pinto) Cogliati (61’ Rossini), Donnarumma

MVP: Stefano Giacomelli (Vincezna) - 8.2 ocena (1 gol)

Odnośnik do komentarza

Nasza niestabilna forma nie napawał nas optymizmem przed bardzo ważną potyczką w kontekście utrzymania przez jednych bądź objęcia przez drugich pierwszego, zaszczytnego miejsca. Na szczęście przygotowany uprzednio raport przez jednego z moich współpracowników wykazał, iż ostatnimi czasy na dokładnie tę samą przypadłość cierpiała drużyna Atalanty. Przeplatali oni dobre wyniki ze zdecydowanie słabszymi, potrafili w jednym meczu grać futbol piękny i przyjemny dla oka, ażeby w następnym spotkaniu zaprezentować antyfutbol w pełnej krasie i okopać się we własnym polu karnym. Nie wiedząc czego możemy się do końca po przyjezdnych spodziewać, postawiliśmy na bezpieczny, zrównoważony wariant taktyczny. Niestety nie przyniósł on skutku, a lekko zdezorientowana obrona pozwoliła na stratę pierwszej bramki już we wczesnej fazie meczu. W 17. minucie bowiem piłkę na skrzydle otrzymał Karkalis, który długim przerzutem zagrał piłkę do Lapaduli. Napastnik Delfinów precyzyjnym uderzeniem głową tuż przy słupku wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie. Wówczas na stadionie dało się słyszeć jedynie jęk zawodu sympatyków gospodarzy. Do przerwy nie czarowaliśmy grą. Prezentowaliśmy się bardzo przeciętnie i mimo kilku naprawdę dobrych, klarownych okazji zamiast do bramki piłkę posyłaliśmy w trybuny. Lekarstwem na ów problem okazała się sytuacja, jaką wykreowaliśmy sobie na chwilę po rozpoczęciu drugiej połowy. Giovinco znajdujący się w środkowej strefie boiska zagrał krótko do Donnarummy. Ten przeniósł ciężar gry na lewe skrzydło do podłączającego się Solerio. Dłużny obrońca momentalnie wrzucił piłkę do wybiegającego zza pleców obrońcy napastnika, a ten pięknym strzałem zaskoczył bramkarza. Kilka minut później bramkę na wagę objęcia przez nas prowadzenia strzelił Giovinco jednakże w momencie otrzymania podania znajdował się na minimalnym spalonym. Stare porzekadło „niewykorzystane sytuacje lubią się mścić" sprawdziło się w 72. minucie, kiedy to gola na wagę zwycięstwa przyjezdnych zdobył ponownie Lapaduli. Z przebiegu gry można mieć wiele wątpliwości co do słuszności takiego wyniku - ważne jest tylko to, iż Pescara nie wyprzedza nas w tabeli. Dzięki swoim potknięciom w tym momencie zrównują się oni z nami liczbą punktów - mają ich 50 po 26 kolejkach. Niewątpliwie jedynym plusem w tym całym nieszczęściu jest postawa Donnarummy, który coraz pewniejszym krokiem zmierza po koronę króla strzelców. W 6 ostatnich meczach ligowych trafiał do siatki rywali przynajmniej raz, w meczach z Sieną i Brescią dwukrotnie, a w konfrontacji z Bari nawet trzykrotnie. Zatem sześć ostatnich meczów ligowych powiększyło jego dorobek bramkowy o 10 goli.

 

13.02.2017, Serie B [26/42], Frekwencja: 3.493 widzów

(1.) Giana Erminio 1:2 Atalanta (2.)

'15 Lapadula (0:1)

'49 Donnarumma (1:1)

'72 Lapadula (1:2)

 

Skład: Cincilla - Perico, Montesano (65' Crescenzi), Bonalumi (60' Rozzio), Solerio – Marotta, Ferraro, Cogliati - Giovinco, Rossini (45’ Augello), Donnarumma

MVP: Gianluca Lapadula (Atalanta) - 8.8 ocena (2 gole)

 

Odnośnik do komentarza

Sympatycy Modeny wiedzą, jak to jest oglądać cień własnej drużyny. Klubu, który jeszcze sezon temu poważnie rozważał walkę o mistrzostwo, a w tym? Zapiera się ze wszystkich sił i próbuje utrzymać się ponad kreską, co jest niebywale trudne. Wiedziałem, że konfrontacja zaplanowana na 18 lutego, kiedy to mieliśmy zostać należycie ugoszczeni na obiekcie Alberto Braglia, będzie bardzo ciężkim sprawdzianem. W związku z tym zabrałem ze sobą najlepszych z najlepszych i ruszyliśmy po zwycięstwo. Plan ten wziął w łeb już po upływie 13. minut, gdy na tablicy wyników widniał rezultat 2:0 na korzyść gospodarzy. Dwukrotnie w iście kretyński sposób do utraty gola przyczynił się Pacini. Najpierw przyczynił się do odgwizdania jedenastki, ściągając do parteru jednego z obrońców Modeny przy rzucie rożnym, a za drugim razem wybił piłkę wślizgiem na tyle nieudolnie, iż trafiła ona pod nogi Granoche. Jeżeli o nim mowa to napastnik ten poprawił swój dorobek o dwie bramki. Naszym jedynym argumentem okazał się Lazzari, a przyzwoity występ okraszony jedną asystą zanotował Mira. Nasza postawa była żałosna.

 

18.02.2017, Serie B [27/42], Frekwencja: 4.617 widzów

(20.) Modena 5:2 Giana Erminio (2.)

'6 kar. Granoche (1:0)

'9 Lazzari (1:1)

'13 Granoche (2:1)

'20 Granoche (3:1)

'36 Frediani (4:1)

'51 Granoche (5:1)

'85 Lazzari (5:2)

Skład: Cincilla - Pacini (16' Crescenzi), Rozzio, Perico, Solerio (45' Tamas) – Ferraro (48' Pinto), Biraghi, Lazzari – Mira, Augello , Donnarumma

MVP: Pablo Granoche (Modena) - 9.8 ocena (4 gole)

Nie mam pojęcia co odjebała w tym momencie gra. Dominowaliśmy, mieliśmy świetnie przygotowany kondycyjnie skład, aż nagle moi piłkarze zaczęli grać jak banda przygłupów, która pierwszy raz wybiegła na stadion... Ehh :/

Odnośnik do komentarza

Byłem niesamowicie wkurwiony. Blamaż blamażem, ale żeby dostać pięcioma bramkami od drużyny, która usilnie stara się uniknąć spadku? Toż to niedopuszczalne dla drużyny, która jak my ma aspirację na walkę o awans/mistrzostwo. Sytuacja kryzysowa wymagała ode mnie radykalnych kroków. 25 lutego z samego rana zwołałem wszystkich piłkarzy do siebie i zaoferowałem im zimny prysznic. Piłkarze muszą w końcu zrozumieć, iż samym pojawieniem się na murawie meczu nie można wygrać. Dodatkowo wewnętrzną panikę nasilała u mnie zbliżająca się wielkimi krokami konfrontacja z trzecim w tabeli Livorno. Uczciwie trzeba przyznać, że jest to jeden z najważniejszych meczów w kontekście utrzymania tempa Atalanty i dalszego uczestniczenia w walce o trofeum Serie B. Kilku roszad doczekał się również pierwszy garnitur. Jednym słowem - postawiłem wszystko na jedną kartę, której nawet sam nie byłem pewien. Rozpoczęliśmy skandalicznie słabo. Nie wiele brakowało, ażeby wynik w jednej z pierwszych minut otworzył napastnik Livorno - Miguel Borja. W 26. minucie rezultat spotkania otworzył Pasa, a w drugiej połowie po jednym trafieniu dołożyli wspomniany Borja i Vantaggiato. Nam również udało się zdobyć bramkę za sprawą nieudolnej próby wybicia piłki przez Gasbarro. Tym samym moje odejście z Giany Erminio jest bardzo prawdopodobne - nie chce drugi raz doprowadzać do tego, co stało się w przypadku Dynama Drezno...

 

25.02.2017, Serie B [28/42], Frekwencja: 3.427 widzów

(2.) Giana Erminio 1:3 Livorno (3.)

'26 Pasa (0:1)

'65 Borja (0:2)

'72 Vantagiatto (0:3)

'79 sam. Gasbarro (1:3)

Skład: Paleari - Perico, Rozzio (80' Pacini), Crescenzi, Tamas – Marotta, Pinto, Lazzari (45' Cogliati) - Mira, Giovinco, Donnarumma

MVP: Miguel Borja (Livorno) - 8.2 ocena (1 gol)

Odnośnik do komentarza

Taktyka nic tu nie daje. Rozegrałem 4 kolejne mecze (których tu nie wrzuciłem bo grałem je bez zapisywania gry tj. wyłączyłem autozapis, tak w ramach testu). Skończyło się na tym, że grając nowym 4-3-3, którego nie ma mowy żeby poznały inne drużyny bo zagrałem tą taktyką maksymalnie dwa/trzy mecze w ubiegłym sezonie, a w tym jeden i wyniki nie zmieniły się w ogóle. Juniorzy, których wrzuciłem do składu w ostatnim meczu za Giovinco i Donnarumme grali o wiele lepiej od nich, a mają umiejętności na poziomie full srebrnych gwiazdek ew. jedną złotą. Po prostu gra nie chce żebym wygrywał...

Odnośnik do komentarza

Ja nie chce ciągle wygrywać, ale zrozum, że przegrywanie bo gra tak sobie zażyczy odbiera mi zupełnie chęci do grania. Rozumiem gdybyśmy byli słabsi, grali gorzej od rywali, ale my gramy lepiej, a tak naprawdę nie gramy nic. Na cały mecz na skrótach rozszerzonych w meczu z Livorno widziałem tylko jedną akcję mojej drużyny mimo, że mieliśmy prawie 15 strzałów, a każda sytuacja podbramkowa przyjezdnych kończyła się bramką. No i bilans 11/8/1 po 20 kolejkach to nie bardzo ciągłe wygrywanie :P

Odnośnik do komentarza

Mnie osobiście ambicje strasznie podskoczyły przez tak dobrą grę drużyny po transferach więc rzeczywiście wymagam od nich o wiele więcej niż wskazuje na to cel zarządu :D Jednocześnie nie odpuszczam sobie kariery tym klubem - za daleko zaszedłem Gianą żeby się teraz poddać, a zwolnienie raczej mi nie grozi (no chyba, że zarząd znowu mnie zaskoczy jak zdarzało się to w FMie 15).

 

Z dnia na dzień moja wiara w ten zespół zaczęła przemijać. Chcieliśmy grać o mistrzostwo, ale jak widać, są to dla nas zbyt wysokie progi. Może to i dobrze kto wie, czy jeden sezon na okrzepnięcie w Serie B nie pozwoli nam wejść do najwyższej włoskiej klasy rozgrywkowej jako drużyna równorzędna średniakom. Po ostatnim zebraniu zespołu do gry coraz bardziej rwali się Donnarumma oraz Giovinco, a więc dwa najsilniejsze ogniwa. Zadecydowałem, iż w meczu z Latiną wystąpią obaj. Z początku nasza sytuacja nie wyglądała najlepiej. Pozwoliliśmy sobie narzucić styl gry rywali, a ci w mgnieniu oka podporządkowali nas i obnażyli wszystkie nasze słabości. Tak mogłoby się wydawać, gdyby nie manewr taktyczny, który przygotowaliśmy podczas poprzedniego drużynowego treningu. Zmieniliśmy wówczas formację na 4-1-4-1 i coś ruszyło do przodu. W 33. minucie Solerio dośrodkował piłkę do niepilnowanego w okolicach piątego metra Donnarummy. Ten zachowując stoicki spokój, przyjął futbolówkę, obrócił się i huknął tuż przy słupku. Czyżby miał to być wielki, wyczekiwany przez wszystkich sympatyków Giany Erminio powrót niezawodnego Alfredo? Do przerwy sensacyjnie, bo chyba tylko tak to można określić, prowadzimy. W 52. minucie doszło do sytuacji niecodziennej bowiem w przeciągu 60 sekund padły dwie bramki. Pierwszą z nich zdobył wspomniany powyżej napastnik, którego świetnym prostopadłym podaniem za plecy obrońców wypuścił Mira. Dzięki temu Donnarumma mógł urwać się kryjącemu go defensorowi i w sytuacji sam na sam technicznym strzałem umieścić piłkę w siatce. Kilka sekund po wznowieniu gry i przejęciu futbolówki przez Biraghiego wyszliśmy z kontratakiem przeprowadzonym w pełnym biegu. Coś takiego kibice Serie B mogli obserwować tylko i wyłącznie wtedy, kiedy Giana była jeszcze w gazie. Czyżby i to była kolejna oznaka powrotu do formy? Donnarumma, który dopadł do piłki postanowił przelobować ostatniego obrońcę Latiny, dzięki czemu wykreował Lazzariemu sytuację sam na sam z bramkarzem. Prawoskrzydłowy uciekł w kierunku słabszej nogi tylko po to, aby zmylić golkipera gospodarzy i strzałem po krótkim rogu zapewnił nam trzy bramkowe prowadzenie. Wówczas nastał moment rozluźnienia i inicjatywę przejęli gospodarze. Zdołali oni zdobyć dwie bramki po ładnych, składnych akcjach, ale nie byli w stanie doprowadzić do wyrównania. W końcu przełamujemy się i przerywamy serię 6 spotkań z rzędu bez zwycięstwa w lidze. Trzy punkty rodzą się w bólach, a dzięki znakomitej dyspozycji Donnarumma zostaje samodzielnym liderem w klasyfikacji strzelców z dorobkiem 24 bramek na 13 kolejek przed końcem.

 

28.02.2017, Serie B [29/42], Frekwencja: 3.311 widzów

(16.) Latina 2:3 Giana Erminio (4.)

'33 Donnarumma (0:1)

'52 Donnarumma (0:2)

'52 Lazzari (0:3)

'61 Longo (1:3)

'70 Longo (2:3)

Skład: Cincilla - Perico, Crescenzi (86' Bonalumi), Rozzio, Solerio – Marotta (86' Giovinco), Biraghi, Lazzari (55' Cogliati) – Mira, Augello , Donnarumma

MVP: Karlo Lulic (Latina) - 9.0 ocena (1 asysta)

Odnośnik do komentarza

Liczyliśmy na to, że majowa konfrontacja z Lecce będzie równie udana co zeszłoroczna wizyta na ich obiekcie. Wówczas po dość wyrównanym boju gospodarze byli zmuszeni uznać naszą wyższość i zadowolić się porażką. Nie będę ukrywał, jak bardzo liczyliśmy na powtórzenie tamtego wyczynu. W chwili obecnej nasza forma była na tyle nierówna, iż do meczu przystępowaliśmy z mianem nieznacznego faworyta do zwycięstwa. Oczywiście świetnie było znów poczuć na swoich barkach dłoń bukmachera, którego wiara w Twój zespół powraca i z meczu na mecz rośnie, ale tacy ludzie żyją suchymi statystykami, a my... My skupiamy się na czym innym. Można mnie uznać za osobę nie do końca poczytalną bowiem po pomyślnym egzaminie, jaki zdał plan taktyczny 4-1-4-1 postanowiłem odrzucić go w kąt. Owszem zespół grał dobrze, zdołał wygrać, ale brakowało nam blasku, tego charakterystycznego czynnika. To właśnie dzięki niemu nasza gra jest przyjemna dla oka i nie wprowadza kibiców w stan tymczasowego uśpienia. Wyjściowy garnitur niewiele różnił się względem wyjściowych jedenastek, jakie otwierały kilka poprzednich spotkań ligowych. Sam mecz nie należał do atrakcyjnych. Pierwsza połowa była niewątpliwie obrazem krwawej rzezi, a nie meczu piłki nożnej. Zawodnicy obu drużyn polowali na kości swoich rywali i gdy tylko nadarzyła się odpowiednia okazja, nie omieszkali się stosować brudnych sztuczek. Celowe podcięcie, zahaczenie, pociągnięcie za koszulkę. Sędzia F. Maresca nieomal wypluł swoje płuca poprzez nagminne korzystanie ze swojego atrybutu - gwizdka. W 32. minucie miała miejsce pierwsza, groźna sytuacja podbramkowa. W obrębie pola karnego przyjezdnych piłkę otrzymał Perico, który znakomitym dośrodkowaniem wgłąb pola karnego odnalazł Augello. Skrzydłowy zaskoczył wszystkich, wygrywając pojedynek główkowy o zawieszoną w powietrzu piłkę z wyższym o kilka centymetrów obrońcą. Uderzenie było na tyle silne, iż dosłownie, wepchnęło interweniującego Perucchino wraz z piłką do siatki. Kibice w końcu mogli odetchnąć z ulgą, a kilka minut później wpaść w istną karuzelę euforii. 39. minuta przyniosła bezsensowny wślizg prosto w nogi Donnarummy, którego autorem okazał się posiadający wcześniej w swoim meczowym dorobku żółty kartonik - De Feudis. Piłkarz ten został w trybie natychmiastowym zmuszony do opuszczenia murawy i udania się do szatni. Sytuacja, w jakiej znaleźliśmy się jeszcze przed przerwą, wygląda naprawdę bardzo obiecująco. Kwestią czasu było zdobycie przez nas drugiego gola. Świetna wrzutka Cogliatiego ze skrzydła trafiła prosto na głowę naszego napastnika. Ten, zamiast uderzać bezpośrednio na bramkę zdecydował się odegrać do Augello, który ze stoickim spokojem wpakował piłkę do bramki tuż przy słupku. Coraz lepsza gra przyjezdnych z minuty na minutę zaowocowała zdobyciem przez nich bramki kontaktowej w 82. minucie. Wówczas Curiale wykorzystał błąd w kryciu Bonalumiego i w sytuacji sam na sam z Cincillą nie pozostawił naszemu bramkarzowi żadnych szans. Dzięki dwóm zwycięstwom z rzędu powracamy na właściwe tory i drugie miejsce w tabeli (Tabela). Marzec to również czas na pobór nowych młodzików do szkółki Giany Erminio. Wśród kilku solidnych, kilku słabszych piłkarzy udało mi się znaleźć kogoś kto zasługuje na trochę więcej uwagi. Zatem Gennari podpisał z nami kontrakt juniorski (Profil piłkarza).

 

04.03.2017, Serie B [30/42], Frekwencja: 3.439 widzów

(4.) Giana Erminio 2:1 Lecce (10.)

'33 Augello (1:0)

'52 Augello (2:0)

'82 Curiale (2:1)

Skład: Cincilla - Perico (80' Pacini), Rozzio, Crescenzi (45' Bonalumi), Solerio – Marotta, Biraghi, Cogliati - Giovinco (68' Mira), Augello, Donnarumma

MVP: Pietro Cogliati (Giana Erminio) - 9.0 ocena (1 asysta)

Odnośnik do komentarza

Ternana w obecnym sezonie jest uznawana powszechnie za tykającą bombę, drużynę absolutnie nieprzewidywalną, o kobiecej zmiennej zależnie od pory dnia czy godziny charakterystyce. W tym sezonie są oni rywalem nie do przejścia dla wielu ligowych potentatów, którzy z całych sił walczą o zdobycie mistrzostwa Serie B. Z kolei w konfrontacjach, z zespołami o kilka klas słabszymi przydarzają im się nagminne błędy, które skutkują sromotnymi porażkami. Po naszej beznadziejnej serii w meczach rozgrywanych z dala od stadionu fachowcy zaczęli powątpiewać w szansę na zaistnienie przez nas na murawie. W związku z tym za zdecydowanego pewniaka do zwycięstwa zaczęto uważać Fere, a z naszych barków zdjęto jakikolwiek ciężar, presję. Ku zdziwieniu zarówno moim, jak i kibiców udało nam się wejść w mecz bardzo udanie już w 5. minucie. Wówczas świetną orientacją na boisku i współpracą błysnął Crescenzi, który wywalczył piłkę spod nóg próbującego się przedrzeć Ceravolo. Obrońca nie zastanawiał się ani przez moment i zagrał do przodu za linię bloku defensywnego Ternany. Dzięki takiemu zagraniu spod krycia zdołał uwolnić się Donnarumma. Napastnik popędził na bramkę, zwiódł jednego z doganiających go obrońców zamarkowaniem strzału i ściął w pole karne. Silny strzał poszybował tuż pod poprzeczkę obok bezradnego bramkarza gospodarzy. Emocji do zakończenia pierwszej połowy nie brakowało. Blisko zdobycia drugiej bramki w trzecim kwadransie gry był Alfredo. Niestety jego uderzenie głową zamiast w bramce zatrzymało się na jednym z metalowych prętów. W drugiej odsłonie zaczęliśmy grać rozważniej z tyłu, co przyczyniło się do ograniczenia swobody piłkarzy ofensywnych i podporządkowania ich głównie do wspierania czwórki obrońców. Wyszło nam to na dobre, zdołaliśmy bowiem obronić wynik, a co ważniejsze nie straciliśmy bramki. Wstyd się przyznać, ale ostatni raz ta sztuka udała się nam 14 stycznia 2017 roku, a mamy już 11 dzień marca.

 

11.03.2017, Serie B [31/42], Frekwencja: 5.118 widzów

(17.) Ternana 0:1 Giana Erminio (2.)

'5 Donnarumma (0:1)

Skład: Cincilla - Perico, Crescenzi, Montesano, Tamas – Ferraro (72' Biraghi), Pinto, Cogliati – Giovinco (52' Mira), Augello , Donnarumma

MVP: Luca Crescenzi (Giana Erminio) - 8.3 ocena (1 asysta

Odnośnik do komentarza

Nasze ostatnie zwycięstwa zapowiadały rychły powrót do wyśmienitej dyspozycji, jaką mogliśmy się legitymować w końcówce ubiegłego roku. Trapani należało do kategorii rywali mniej wymagających z niższej półki, a właściwie z czeluści ligowej hierarchii. Wbrew pozorom nie zdecydowałem się na zignorowanie tej potyczki i wystawiłem do gry najsilniejszy skład, uwzględniając w nim kilka kosmetycznych poprawek. Na ławce rezerwowej zameldował się przede wszystkim grający ostatnio zdecydowanie poniżej swoich możliwości Giovinco. Decyzja ta miała mu dać wiele do zrozumienia i zmotywować go do jeszcze cięższej pracy na treningach. Od miesiąca, a może i nawet dwóch ten piłkarz był cieniem samego siebie, popełniał proste błędy techniczne, a w kluczowych momentach nie potrafił podjąć dobrej decyzji. Uczciwie należy przyznać, iż w samo spotkanie weszliśmy w iście fatalnym stylu. Mówię tutaj o bardzo szybko straconej bramce, bowiem już w 2. minucie nasze szeregi defensywne zostały ośmieszone przez przyjezdnych. Po rzucie rożnym piłkę z linii bramkowej starał się wybijać Mira, który uczynił to na tyle nieudolnie, iż futbolówka odbijając się od twarzy jednego z piłkarzy Trapani ostatecznie wpadła do bramki. Gol śmieszny, ale warto podkreślić, że jest to kolejna asysta niebywale dobrze dogrywającego Andrei. Miejmy nadzieję, że kolejne takowe zagranie w jego wykonaniu przyczyni się w zdobyciu bramki dla Giany. Minutę później kibice zgromadzeni na stadionie Comunale zamarli. Perico wbiegł w obrębie szesnastki przed szarżującego skrzydłowego, który jedynie głuchym echem odbił się od jego pleców. Arbiter nie pozostał dłużnym wobec pokazu aktorstwa Ferrariego i podyktował całkowicie niezasłużony karny. Gwizdy kibiców gospodarzy zagłuszały ledwo słyszalny doping sympatyków przyjezdnych. Tulissi zdecydował się na mniej popularny styl wykonywania jedenastki i uderzenie bezpośrednio w środek bramki. Na szczęście intencję egzekwującego jedenastkę wyczuł Cincilla, który popisał się kapitalną interwencją, zażegnując świetną paradą ew. niebezpieczeństwo w postaci dobitki. Karma jednak istnieje! Stare porzekadło „niewykorzystane sytuacje lubią się mścić" w kwestii naszych meczów to już tradycja. Kluczową w kontekście dalszego rozwoju wypadków okazała się decyzja o zmianie nastawienia ze skupiającego się na kontrolowaniu przebiegu meczu na taki, który opierał naszą grę głównie na wyprowadzaniu kontrataków. W 20. minucie doskonale wyprowadziliśmy właśnie jeden z nich. Przerzut Rossiniego z lewego skrzydła na piąty metr spadł idealnie pod nogi nabiegającego Cogliatiego, który skierował piłkę do siatki. Trudno uwierzyć, ale jest to dopiero pierwsza bramka w tym sezonie, w wykonaniu Pietro. Niespełna dziesięć minut później dzięki kolejnej kontrze objęliśmy prowadzenie. Przebywający w polu karnym Rossini zdecydował się oddać futbolówkę na skrzydło do Solerio. Ten podholował ją ku linii końcowej boiska i wrzucił na wybiegającego zza pleców obrońcy Donnarummy. Nasz supersnajper nie zwykł marnować takich okazji i pewnym, silnym strzałem pokonał bezradnego Zaccagno. W 32. minucie, w polu karnym przyjezdnych podcięty został zdobywca ostatniej bramki. Alfredo podszedł do piłki ustawionej na jedenastym metrze, a za sprawą silnego strzału w lewy górny róg bramki zapewnił nam dwubramkową przewagę. Wydawać by się mogło, iż do przerwy nie doczekamy się kolejnych zmian w rezultacie i było to twierdzenie jak najbardziej mylne. Mira popisał się wówczas doskonałym przerzutem na skrzydło do podłączającego się Rossiniego. Ten momentalnie po przyjęciu piłki zdecydował się zacentrować ją po ziemi do nabiegającego Donnarummy, który dokładając stopę, skompletował hat-tricka w ciągu 16 minut. Ta niesamowita skuteczność pozwoliła mu na ponowne objęcie prowadzenia w klasyfikacji najskuteczniejszych strzelców. Ostatnie sekundy pierwszej połowy przyniosły również coś, czego nie możemy wystrzec się od początku roku 2017 - głupich decyzji podejmowanych przez obronę. Matthias Solerio zatrzymał świetnie zapowiadający się kontratak przyjezdnych. Niestety jego przewinienie taktyczne przyniosło drugą kartkę, a w konsekwencji czerwoną. Grając przez ponad czterdzieści pięć minut w osłabieniu, pozwoliliśmy sobie tylko i wyłącznie na jeden moment dekoncentracji. Analogicznie zaowocował on zdobyciem bramki przez drużynę Trapani jednakże na odrobienie wyniku było dla nich już zbyt późno. Niesamowity mecz w naszym wykonaniu okraszony zwycięstwem mimo długiej gry w osłabieniu i mniejszej liczby sytuacji podbramkowych. Czyżby stara, dobra Giana Erminio wróciła na dobre?

 

18.03.2017, Serie B [32/42], Frekwencja: 3.488 widzów

(2.) Giana Erminio 4:2 Trapani (22.)

'2 Scognamigilio (0:1)

'20 Cogliati (1:1)

'29 Donnarumma (2:1)

'32 kar. Donnarumma (3:1)

'45 Donnarumma (4:1)

'80 Zanchi (4:2)

Skład: Cincilla - Perico, Rozzio, Montesano, Solerio – Biraghi, Ferraro (45' Tamas), Cogliati (87' Crescenzi) - Mira, Rossini (68' Pinto), Donnarumma

MVP: Alfredo Donnarumma (Giana Erminio) - 9.4 ocena (3 gole)

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...