Skocz do zawartości

Wybory parlamentarne 2015


Feanor

  

100 użytkowników zagłosowało

Nie masz uprawnień do głosowania w tej ankiecie oraz wyświetlania jej wyników. Aby zagłosować w tej ankiecie, prosimy się zalogować lub zarejestrować.

Rekomendowane odpowiedzi

Przecież wybór jest sporo szerszy niż był przy okazji wyborów w ostatnich latach skoro doszedł Petru, Kukiz czy Razem, a i Korwin ma większe szanse na TĘ JESIEŃ. A to prawicowo-korwinowe ujadanie na Petru jako "szalupę dla PO" to skrajna żenada. Kapnęli się, że gość robi na wyborcach wrażenie ogarniętego w przeciwieństwie do dziadygi w muszce, którego przedstawiciela było stać jedynie na trąbienie gównotrąbką to zaczęły się teorie spiskowe (najbardziej bekowa jest ta infografika o jedynkach Petru, gdzie jako zarzut do jednego z kandydatów podane jest "multimilioner", co dla wyznawców wolnego rynku rzeczywiście powinno być czymś strasznym).

Odnośnik do komentarza

Zupełnie nie rozumiem osób, które nie chcą iść na wybory, bo nie ma na kogo głosować/poziom jest mierny/wszystko już było.

Po pierwsze, co już tu zostało wskazane, te wybory dają zupełnie unikalną IMO możliwość wyboru: można głosować na uciekinierów z psychiatryka, normalnych, głupich, mądrych, wysokich, chudych, konserwatywnych, libertyńskich, liberalnych, wolnorynkowców i etatystów, zagospodarowany został właściwie każdy poważny/istotny element płaszczyzny sporu politycznego. Reprezentowany jest konserwatyzm w wersji soft, hard i insane, to samo odnosi się właściwie do poglądów liberalnych. Nawet więc jeśli komuś nie pasuje spór demokratyczny, bo jest monarchistą czy zwykłym barbarzyńcą, który chciałby zaorać dorobek demokracji - nadal znajdzie partie, które to głoszą, niektóre nawet w skali kraju.

Po drugie, mam dziwne przeczucie, że o tym, iż nie ma na kogo głosować, piszą zwykle ludzie, którzy widzieli w TV parę razy Błaszczaka czy Kurskiego i utożsamiają z nimi całą scenę polityczną. Owszem, kawał przyszłego sejmu będzie się składał z takich gagatków, ale właśnie dzięki takim naiwniakom, co myślą, że ich głos nic nie zmieni, a do wpływów polityki na codzienność podchodzą z bierną rezygnacją. Wychodzę z założenia, że lepszy nawet głupszy sejm, ale lepiej oddający potrzeby społeczeństwa, niż sejm reprezentujący 30% obywateli z rządem władającym dzięki głosom 15% z nich - zwłaszcza, gdy realnym scenariuszem są rządy radykalnej, lecz zmobilizowanej mniejszości. Bierność w demokracji i akceptacja mniejszego zła nigdy nie przyniosła nic dobrego, a że historia jest kołem, to się powtarza i co kilkadziesiąt lat wypluwa kolejnego małego wodza z przerostem ego. Trzeba głosować teraz za/przeciw takim rozwiązaniom, bo zajmuje to mniej czasu niż za kilkanaście dni śmieszkowanie w Maryni, wrzucanie demotywatorów itd. robiąc sobie jaja/krytykując polityków, choć gdy się wcale nie głosowało i nawet nie próbowało się zatrzymać brunatnego napływu władzy, za którą się nie przepada.

Po trzecie, te wybory najbardziej od ponad 20 lat dają szansę głosowania na coś nowego - do sejmu chcą wejść antysystemowcy, ale też i tacy, którym się udało i chcą go tylko wypolerować. Połowa sceny politycznej to partie nowe, które szansy jeszcze nie dostały, i do tego są to partie nowe tak z prawa, jak i z lewa. Nowych kandydatów mają tak nastolatkowie zaczadzeni Marksem/Rothbardem, jak i starzy tęskniący za PRL czy pragnący upodobnienia Polski do zachodu.

 

Podsumowując, moim zdaniem twierdzenia, że nie ma na kogo głosować/to wszystko jest bagno to świadectwa ignorancji, nieznajomości tematu wynikające stąd, że przy wyborach wypada się wypowiedzieć, a nie bardzo ma się co.

Odnośnik do komentarza

Po drugie, mam dziwne przeczucie, że o tym, iż nie ma na kogo głosować, piszą zwykle ludzie, którzy widzieli w TV parę razy Błaszczaka czy Kurskiego i utożsamiają z nimi całą scenę polityczną.

 

No sorry, ale wlasnie dlatego w ostatnich miesiacach (jak juz nie latach) przestalem ogladac w tv wiadomosci. Nikogo innego (czytaj inteligentnego) w dym bagnie nie widze.

Odnośnik do komentarza

Zupełnie nie rozumiem osób, które nie chcą iść na wybory, bo nie ma na kogo głosować/poziom jest mierny/wszystko już było.

Po pierwsze, co już tu zostało wskazane, te wybory dają zupełnie unikalną IMO możliwość wyboru: można głosować na uciekinierów z psychiatryka, normalnych, głupich, mądrych, wysokich, chudych, konserwatywnych, libertyńskich, liberalnych, wolnorynkowców i etatystów, zagospodarowany został właściwie każdy poważny/istotny element płaszczyzny sporu politycznego. Reprezentowany jest konserwatyzm w wersji soft, hard i insane, to samo odnosi się właściwie do poglądów liberalnych. Nawet więc jeśli komuś nie pasuje spór demokratyczny, bo jest monarchistą czy zwykłym barbarzyńcą, który chciałby zaorać dorobek demokracji - nadal znajdzie partie, które to głoszą, niektóre nawet w skali kraju.

Po drugie, mam dziwne przeczucie, że o tym, iż nie ma na kogo głosować, piszą zwykle ludzie, którzy widzieli w TV parę razy Błaszczaka czy Kurskiego i utożsamiają z nimi całą scenę polityczną. Owszem, kawał przyszłego sejmu będzie się składał z takich gagatków, ale właśnie dzięki takim naiwniakom, co myślą, że ich głos nic nie zmieni, a do wpływów polityki na codzienność podchodzą z bierną rezygnacją. Wychodzę z założenia, że lepszy nawet głupszy sejm, ale lepiej oddający potrzeby społeczeństwa, niż sejm reprezentujący 30% obywateli z rządem władającym dzięki głosom 15% z nich - zwłaszcza, gdy realnym scenariuszem są rządy radykalnej, lecz zmobilizowanej mniejszości. Bierność w demokracji i akceptacja mniejszego zła nigdy nie przyniosła nic dobrego, a że historia jest kołem, to się powtarza i co kilkadziesiąt lat wypluwa kolejnego małego wodza z przerostem ego. Trzeba głosować teraz za/przeciw takim rozwiązaniom, bo zajmuje to mniej czasu niż za kilkanaście dni śmieszkowanie w Maryni, wrzucanie demotywatorów itd. robiąc sobie jaja/krytykując polityków, choć gdy się wcale nie głosowało i nawet nie próbowało się zatrzymać brunatnego napływu władzy, za którą się nie przepada.

Po trzecie, te wybory najbardziej od ponad 20 lat dają szansę głosowania na coś nowego - do sejmu chcą wejść antysystemowcy, ale też i tacy, którym się udało i chcą go tylko wypolerować. Połowa sceny politycznej to partie nowe, które szansy jeszcze nie dostały, i do tego są to partie nowe tak z prawa, jak i z lewa. Nowych kandydatów mają tak nastolatkowie zaczadzeni Marksem/Rothbardem, jak i starzy tęskniący za PRL czy pragnący upodobnienia Polski do zachodu.

 

Podsumowując, moim zdaniem twierdzenia, że nie ma na kogo głosować/to wszystko jest bagno to świadectwa ignorancji, nieznajomości tematu wynikające stąd, że przy wyborach wypada się wypowiedzieć, a nie bardzo ma się co.

To wskaz mi konserwatywną partię, która nie dostaje alergii na widok uchodźców, nie wierzy w spisek smoleński, chce religii w szkołach, ale opłacanej przez organizacje kościelne, odrzucającą parytety płciowe i każde inne, nie widzi edukacji jako tworu w którym wyregulować można wszystko i za jak najmniejszą cenę, nie bojącej się swobody swoich obywateli, odrzucającą karę śmierci, nie tolerującą w swoich szeregach moralnej degeneracji i arogancji, partię nie mającą kompleksów wobec kultury Zachodu, nie atakującej Kościoła za to, że sprzeciwia się aborcji czy eutanazji (czyli realizującego swą doktrynę) i nie wahającej się zaatakować go za tuszowanie przestępstw kapłanów. Jest tych kryteriów więcej, ale już m się pisać nie chce. Niektóre punkty realizuje PiS, niektóre PO, niektóre Petru, niektóre KORWiN. Niestety, za każdym razem kandydacka partia grzeszy czymś tak bardzo, że musiałbym na nią głosować z pewną odrazą do samego siebie. O Korwinie już pisałem. PiS jest azylem dla szaleństwa Żelaznego Antoniego, ma niemiecką fobię, Pawłowicz i tendencje do służalczości wobec kościoła toruńsko-katolickiego. PO w ogóle niemal zatraciło swój konserwatywny charakter, nie potrafi wycinać swych zgniłych gałęzi a jego polityka edukacyjna którą widzę najwyraźniej kompletnie mi nie odpowiada. Petru jest totalnie liberalny światopoglądowo, szkoda (dla mnie).

Jeszcze nigdy nie opuściłem wyborów i nigdy też nie miałem takiego problemu. Bogactwo wyboru akurat dla mnie jest pozorne. Ale ok, w Twoim jak zwykle bipolarnym świecie jestem ignorantem, miło mi. Wybory polityczne zawsze zawierają w sobie jakieś kompromisy, ale obecnie są one dla mnie zbyt niestrawne. Decyzję podejmę pewnie w ostatnim momencie.

Odnośnik do komentarza

A jakiej partii byście oczekiwali? W tym roku jakąś reprezentację mają prawie wszystkie opcje - od umiarkowanie wolnorynkowych, przez centrowe, umiarkowanie lewicowe czy skrajnie lewicowe (a jak liczyć Korwina poważnie to i skrajnie wolnorynkowe).

 

wolnorynkowej, ale nie konserwatywnej. Przez jakiś czas myślałem, że partia libertariańska będzie takim wyborem, ale niestety osoby te okazały się nie lada komediantami.

Odnośnik do komentarza

 

A jakiej partii byście oczekiwali? W tym roku jakąś reprezentację mają prawie wszystkie opcje - od umiarkowanie wolnorynkowych, przez centrowe, umiarkowanie lewicowe czy skrajnie lewicowe (a jak liczyć Korwina poważnie to i skrajnie wolnorynkowe).

 

wolnorynkowej, ale nie konserwatywnej. Przez jakiś czas myślałem, że partia libertariańska będzie takim wyborem, ale niestety osoby te okazały się nie lada komediantami.

 

Petru z grubsza taki jest (umiarkowanie).

Odnośnik do komentarza

 

Po drugie, mam dziwne przeczucie, że o tym, iż nie ma na kogo głosować, piszą zwykle ludzie, którzy widzieli w TV parę razy Błaszczaka czy Kurskiego i utożsamiają z nimi całą scenę polityczną.

 

No sorry, ale wlasnie dlatego w ostatnich miesiacach (jak juz nie latach) przestalem ogladac w tv wiadomosci. Nikogo innego (czytaj inteligentnego) w dym bagnie nie widze.

 

>Nie oglądaj polityki;

>Narzekaj, że nie widzisz nikogo sensownego;

Serio?

To wskaz mi konserwatywną partię, która nie dostaje alergii na widok uchodźców, nie wierzy w spisek smoleński, chce religii w szkołach, ale opłacanej przez organizacje kościelne, odrzucającą parytety płciowe i każde inne, nie widzi edukacji jako tworu w którym wyregulować można wszystko i za jak najmniejszą cenę, nie bojącej się swobody swoich obywateli, odrzucającą karę śmierci, nie tolerującą w swoich szeregach moralnej degeneracji i arogancji, partię nie mającą kompleksów wobec kultury Zachodu, nie atakującej Kościoła za to, że sprzeciwia się aborcji czy eutanazji (czyli realizującego swą doktrynę) i nie wahającej się zaatakować go za tuszowanie przestępstw kapłanów. Jest tych kryteriów więcej, ale już m się pisać nie chce. Niektóre punkty realizuje PiS, niektóre PO, niektóre Petru, niektóre KORWiN. Niestety, za każdym razem kandydacka partia grzeszy czymś tak bardzo, że musiałbym na nią głosować z pewną odrazą do samego siebie. O Korwinie już pisałem. PiS jest azylem dla szaleństwa Żelaznego Antoniego, ma niemiecką fobię, Pawłowicz i tendencje do służalczości wobec kościoła toruńsko-katolickiego. PO w ogóle niemal zatraciło swój konserwatywny charakter, nie potrafi wycinać swych zgniłych gałęzi a jego polityka edukacyjna którą widzę najwyraźniej kompletnie mi nie odpowiada. Petru jest totalnie liberalny światopoglądowo, szkoda (dla mnie).
Jeszcze nigdy nie opuściłem wyborów i nigdy też nie miałem takiego problemu. Bogactwo wyboru akurat dla mnie jest pozorne. Ale ok, w Twoim jak zwykle bipolarnym świecie jestem ignorantem, miło mi. Wybory polityczne zawsze zawierają w sobie jakieś kompromisy, ale obecnie są one dla mnie zbyt niestrawne. Decyzję podejmę pewnie w ostatnim momencie.

Cóż, w tekstach o "zatraceniu przez PO pierwiastka konserwatywnego" widzę dużo propagandy medialnej mętnego nurtu. Ewidentnie mylisz kompromisy partii będącej u władzy - która nie może ignorować podstawowych potrzeb społeczeństwa - z postulatami programowymi danej partii, które stara się pomimo kompromisów realizować. Cała wierchuszka PO jest konserwatywna, choć na szczęście daleko jej do ściany, a to, że dają możliwości realizacji samego siebie osobom liberalnym wynika ze zwykłych kompromisów. Władza ma to do siebie, że w przeciwieństwie do opozycji dla utrzymania jej wymagane jest podejmowanie decyzji niepopularnych (wiek emerytalny) dla dobra narodu. Jak chcesz być dobrym ojcem czasem musisz skarcić dziecko, jak chcesz być dobrym wujkiem możesz ograniczyć się do obietnic i sporadycznych drobnych prezentów. Program PO jest jednak dość konserwatywny i z niego wynika taki, a nie inny stosunek do kościoła (choć ten jako instytucja został zagarnięty przez PiS), gigantyczne problemy z najprostszymi i najbardziej nawet oczywistymi postulatami światopoglądowymi (związki partnerskie, zmiana płci).

W Twoim jak zwykle groteskowo nadmiernie skomplikowanym świecie niby dostrzegasz istnienie kompromisów, ale typowo dla siebie do groteski przerysowując skomplikowanie danego problemu nie dostrzegasz, że gdyby każda partia miała prezentować każdy możliwy program wyborczy, to byłoby ich tyle, co możliwych kumulacji w lotto. Piszesz o zgniłych gałęziach - a nie dostrzegasz, że gałęzie partii-matki są właśnie po to, by móc realizować podprogramy wyborcze w jej szeregach, gdy - przykładowo - obóz Gowina kłóci się ze spółdzielniami Grabarczyka bądź Schetyny. Można głosować na uciekinierów z psychiatryka, bo wśród nich jest jeden czy drugi koliber, można głosować na PO, bo gdzieś tam są niedobitki po Gowinie, a z drugiej strony rośnie frakcja lewicowa. To samo jest w ZLEWie, gdzie w zależności od oddanego głosu można albo stawiać na światopogląd, albo na kwestie socjalne.

I to jest clue tych wyborów - jeden z drugim piszą o tym, że nie ma na kogo głosować, a nie dostrzegają, że każda partia ma taką twarz, jaka zostanie im nadana przez wyborców. Wystarczy odrobina rozeznania by wiedzieć, że - poza jedną czy dwiema partiami typowo wodzowskimi - głosowanie mas na np. spółdzielnię Schetyny odmieni oblicze PO, tak jak głosowanie na ludzi Palikota odmieni oblicze jego klubu w przyszłym sejmie (bo nie mam złudzeń, że to tymczasowa opcja, jeśli jego pozycja będzie mocniejsza). Oczywiście, być może nie będą to elementy decydujące o wizerunku danej partii, ale wystarczy trochę przyjrzeć się rządom PO by dostrzec, jak bardzo decydujące są frakcje, a frakcje - wbrew powszechnemu mylnemu poglądowi - budowane są przy urnie, a nie w gabinecie. Twoje poglądy są realizowane właśnie na łonie PO, choć nie wykluczałbym też kogoś z Nowoczesnej albo od (tfu) Kukiza.

Jeśli oczekujesz istnienia partii, która będzie trafiać dokładnie w Twoje poglądy, to czeka Cię wiele rozczarowań w systemie demokratycznym - jak i każdego, kto myli ideę z jej cieniem odbitym na ścianie jaskini. Po to się właśnie głosuje na kandydata, a nie na partię, by móc realizować indywidualny program wyborczy danej osoby i wypromować swojego reprezentanta. Wipler jest, przy całej jego marności, znakomitym przykładem. Chyba że podążasz za dogmatem "mój głos nie może się zmarnować, chcę widzieć swojego kandydata w sejmie" - to wtedy problem jest w Tobie, a nie w systemie.

Odnośnik do komentarza

Poza tym ciężko dyskutować z tym, że Petru swoją partię buduje na ludziach PO. Dodatkowo jego kandydaci/tki uderzają w te same żałosne tony co PO. Wystarczy sobie przypomnieć jako jaka partia jawiła się PO daawno temu zanim zdobyła władzę.

No dziwne, że do partii uderzającej w "nowoczesne" tony dołączyli się ci sami co do ówczesnej PO. Bardzo dziwne też, że doły list są obsadzone przez jakieś śmieszne osoby Jakoś nie zauważyłem jednak by jakakolwiek ważna postać z PO nagle dołączyła do .Nowoczesnej, więc to pierdololo o szalupie jest śmieszne. Uznanie przejścia jakiejś młódki pracującej w kancelarii Komora za PO-bis to czerpanie wiedzy politycznej z wykopu.

 

To jest o czym wspominał Gacek - w wyborach wskazujesz ogólną drogę do której powienien dążyć kraj, bo wiadomo że obietnice wyborcze nie znajdują pokrycia w rzeczywistości, a jedynie wskazują do czego będzie dążyć partia. I tak po Petru można spodziewać się popierania umiarkowanego liberalizmu światopoglądowego (np. poparł związki partnerskie) i umiarkowanego liberalizmu gospodarczego (krzywdy biznesowi raczej nie zrobi) - spełnienia wszystkich postulatów (nawet jakby miał władzę) nie.

Odnośnik do komentarza

Cóż, w tekstach o "zatraceniu przez PO pierwiastka konserwatywnego" widzę dużo propagandy medialnej mętnego nurtu. Ewidentnie mylisz kompromisy partii będącej u władzy - która nie może ignorować podstawowych potrzeb społeczeństwa - z postulatami programowymi danej partii, które stara się pomimo kompromisów realizować.

Zanim dalej będziesz się pogrążać, to przypomnij mi, kto prócz SLD zaproponował przymusowe parytety płciowe. Frakcja konserwatywna została tam już wycięta dawno, z prostego powodu zresztą: niestety konserwatystów zagarnął PiS i PO uznało ten sektor za przegraną sprawę. Oczywiście, od czasu do czasu próbuje nieudolnie przypominać o swych konserwatywnych korzeniach, ale sposoby realizacji (angaż Dorna dajmy na to) mnie akurat odrzucają. I w sumie masz rację, że czołówka PO ma lekki konserwatywny odchył, tyle że jest to odchył osobisty, nie mający cech wyboru politycznego czy ideowego. Bo na tym nie są w stanie wygrać wyborów i utrzymać się przy władzy. Więc owszem, czasem wyciekną jakieś teksty Kopacz czy kogoś innego tam o czasem nawet mocno konserwatywnym zabarwieniu, ale ci politycy nie zamierzają o to walczyć. Tym bardziej, że jedyną ich szansą na utrzymanie władzy jest mariaż ze ZLewem.

 

 

 

 

Cała wierchuszka PO jest konserwatywna, choć na szczęście daleko jej do ściany, a to, że dają możliwości realizacji samego siebie osobom liberalnym wynika ze zwykłych kompromisów. Władza ma to do siebie, że w przeciwieństwie do opozycji dla utrzymania jej wymagane jest podejmowanie decyzji niepopularnych (wiek emerytalny) dla dobra narodu. Jak chcesz być dobrym ojcem czasem musisz skarcić dziecko, jak chcesz być dobrym wujkiem możesz ograniczyć się do obietnic i sporadycznych drobnych prezentów. Program PO jest jednak dość konserwatywny i z niego wynika taki, a nie inny stosunek do kościoła (choć ten jako instytucja został zagarnięty przez PiS), gigantyczne problemy z najprostszymi i najbardziej nawet oczywistymi postulatami światopoglądowymi (związki partnerskie, zmiana płci).

Szczególnie ta druga sprawa niszczy te Twoje przekonanie o konserwatywnej PO idącej na kompromisy w imię sprawowania sprawnie władzy. Ustawa dotycząca ułatwień dla transseksualistów jest tak bardzo nieważna dla ogółu elektoratu poza wąziutkim marginesem hardliberalnym i jeszcze węższym samych zainteresowanych, że forsowanie jej przejścia to żaden kompromis. PO nic na tym nie zyskuje. Nic.

 

 

W Twoim jak zwykle groteskowo nadmiernie skomplikowanym świecie niby dostrzegasz istnienie kompromisów, ale typowo dla siebie do groteski przerysowując skomplikowanie danego problemu nie dostrzegasz, że gdyby każda partia miała prezentować każdy możliwy program wyborczy, to byłoby ich tyle, co możliwych kumulacji w lotto. Piszesz o zgniłych gałęziach - a nie dostrzegasz, że gałęzie partii-matki są właśnie po to, by móc realizować podprogramy wyborcze w jej szeregach, gdy - przykładowo - obóz Gowina kłóci się ze spółdzielniami Grabarczyka bądź Schetyny. Można głosować na uciekinierów z psychiatryka, bo wśród nich jest jeden czy drugi koliber, można głosować na PO, bo gdzieś tam są niedobitki po Gowinie, a z drugiej strony rośnie frakcja lewicowa. To samo jest w ZLEWie, gdzie w zależności od oddanego głosu można albo stawiać na światopogląd, albo na kwestie socjalne.

I to jest clue tych wyborów - jeden z drugim piszą o tym, że nie ma na kogo głosować, a nie dostrzegają, że każda partia ma taką twarz, jaka zostanie im nadana przez wyborców. Wystarczy odrobina rozeznania by wiedzieć, że - poza jedną czy dwiema partiami typowo wodzowskimi - głosowanie mas na np. spółdzielnię Schetyny odmieni oblicze PO, tak jak głosowanie na ludzi Palikota odmieni oblicze jego klubu w przyszłym sejmie (bo nie mam złudzeń, że to tymczasowa opcja, jeśli jego pozycja będzie mocniejsza). Oczywiście, być może nie będą to elementy decydujące o wizerunku danej partii, ale wystarczy trochę przyjrzeć się rządom PO by dostrzec, jak bardzo decydujące są frakcje, a frakcje - wbrew powszechnemu mylnemu poglądowi - budowane są przy urnie, a nie w gabinecie. Twoje poglądy są realizowane właśnie na łonie PO, choć nie wykluczałbym też kogoś z Nowoczesnej albo od (tfu) Kukiza.

I tworzenie list wyborczych przed wyborami rzecz jasna nie ma na te urny żadnego wpływu. W Twoim groteskowo prostym świecie ja po prostu mógłbym zagłosować na ludzi z otoczenia Schetyny albo Sikorskiego, by wymodelować PO na formę strawniejszą dla mnie. Tyle, że to nie są prawybory z USA. Ja nie mam wpływu na to, kto znajdzie się na listach.

Aa, przy okazji: nie zrozumiałeś tych "zgniłych gałęzi". Nie chodzi mi o wycinanie frakcji, bo frakcje są ważnym elementem gry partyjnej. Chodzi mi o to, że w zdrowej parti nie są potrzebne żadne frakcyjne negocjacje by wyciąć OSOBY, które w oczywisty sposób partię kompromitują. IMHO to afera taśmowa w największym stopniu wysadzi PO z siodła (względnie, jeśli uda się tworzenie tego kuriozalnego kordonu sanitarnego wokół PiS: osłabi), a właściwie to nie sama afera, lecz reakcja na nią PO.

 

 

 

Jeśli oczekujesz istnienia partii, która będzie trafiać dokładnie w Twoje poglądy, to czeka Cię wiele rozczarowań w systemie demokratycznym - jak i każdego, kto myli ideę z jej cieniem odbitym na ścianie jaskini. Po to się właśnie głosuje na kandydata, a nie na partię, by móc realizować indywidualny program wyborczy danej osoby i wypromować swojego reprezentanta. Wipler jest, przy całej jego marności, znakomitym przykładem. Chyba że podążasz za dogmatem "mój głos nie może się zmarnować, chcę widzieć swojego kandydata w sejmie" - to wtedy problem jest w Tobie, a nie w systemie.

Czasen zastanawiam się nad tym, jak w istocie wyglądają cienie w tej Twojej jaskini. I kto skaził je tym mentorskim tonem. o&o
Odnośnik do komentarza

Zgodnie z propozycją Vamiego, otwieram ankietę wyborczą. Po raz kolejny możemy się przekonać, jak bardzo niereprezentatywnym wycinkiem narodu jest CMF ;)

Propozycją FYMa :) Ja tylko apelowalem o dodanie nie idę na wybory :)

 

Ja oczywiście na wybory nie idę. Wbrew temu, co mówił Rothbard, od środka systemu (tu w znaczeniu: etatyzmu, redystrybucji, przymusu państwowego) się nie zmieni. Jest on zbyt potężny, a - co ważniejsze - ludzie go popierają. Tak więc takie osoby jak ja, chcące, aby państwo się od nas odczepiło w każdym aspekcie, powinny podążać drogą nakreśloną przez Samuela Edwarda Konkina i budować kontrekonomię, czyli podziemne struktury wolnej wymiany bez wiedzy i zgody państwa. Teraz jest to o tyle łatwiejsze niż za czasów Sama, że mamy internet, mamy deepweb, mamy kryptoanarchizm, mamy Bitcoiny. To są narzędzia przyszłości. Narzędzia do życia poza systemem.

Odnośnik do komentarza

Poza tym ciężko dyskutować z tym, że Petru swoją partię buduje na ludziach PO. Dodatkowo jego kandydaci/tki uderzają w te same żałosne tony co PO. Wystarczy sobie przypomnieć jako jaka partia jawiła się PO daawno temu zanim zdobyła władzę.

Zważywszy na to, że PO w szczytowym okresie miała w swoich szeregach zarówno Gowina jak i Palikota, to nie jest dziwne, że osoby z "lewej" frakcji świetnie znajdują się u Petru*, który jest tak naprawdę urwanym lewym skrzydłem PO - i to na jej własne życzenie. Bo PO idiotycznie walczy o wyborcę konserwatywnego, socjalnego z PiS, podczas gdy temu z lewej frakcji rzuca ochłapy w postaci in vitro (cudem obronionego) czy ustawie o zmianie płci (poddanie się przy veto Prezydenta).

Po latach (od 2011) najbardziej żałuję, że projekt Palikota był taką totalną wydmuszką. Bo ja - tak jak Feanor po prawej stronie sceny - wypatruję partii o poglądach wolnorynkowych ale lewicowych jeśli chodzi o światopogląd. Plus taki, że na Ruch nie głosowałem w 2011, bo przy ich aliansie z Milerem to bym walnął śmiertelnego facepalma :-k

 

* - oczywiście nie mówię o tej pani, bo to jest żeń-szeń 20.

Odnośnik do komentarza

Porównywanie PO i Nowoczesnej w negatywnym świetle to jedna z większych bzdur. Przecież PO na początku miała całkiem sensowne, wolnorynkowe postulaty. Czym innym jest fakt, iż ich nie realizowali. To co, Nowoczesna ma mówić PiSem? Postulaty były OK, realizacja nie. Może ci ludzie te postulaty jednak zrealizują? Może właśnie dlatego już nie są w Platformie, bo nie podobało im się to, w jakim kierunku ona poszła?

Odnośnik do komentarza

 

 

Po drugie, mam dziwne przeczucie, że o tym, iż nie ma na kogo głosować, piszą zwykle ludzie, którzy widzieli w TV parę razy Błaszczaka czy Kurskiego i utożsamiają z nimi całą scenę polityczną.

 

No sorry, ale wlasnie dlatego w ostatnich miesiacach (jak juz nie latach) przestalem ogladac w tv wiadomosci. Nikogo innego (czytaj inteligentnego) w dym bagnie nie widze.

 

>Nie oglądaj polityki;

>Narzekaj, że nie widzisz nikogo sensownego;

Serio?

 

Serio. Tyle ze w Polsce nie da sie uciec od polityki. Wlaczam radio w aucie a tam co chwila: gender, zwiazki homoseksualne, imigranci. No i czlowiek sie zastanawia: "Gdzie ja kurwa zyje?".

Odnośnik do komentarza

https://drive.google.com/file/d/0B1wlw9YbhxyrUVkydVlGZWU1QzQ/view

 

Macie przedpremierowo program partii Korwin. Autorem jest Marian Szołucha, były wszechpolak, sympatyk Ruchu Narodowego.

 

I właśnie m.in. dlatego nie ufam korwinistom. SKoro program im pisze ktoś z taką biografią, nie mam więcej pytań.

 

Raka dostałem już na 5. stronie:

 

niezbywalne prawa nalezne narodowi

 

Dalej jest jeszcze gorzej - statolatria, kult państwa...

 

Straszne...:(

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

Ładowanie
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...