Skocz do zawartości

Historia zatoczyła koło


PiotruH

Rekomendowane odpowiedzi

To co zastałem w klubie po podpisaniu zaledwie rocznego kontraktu opiewającego na sumę 550 Euro tygodniowo, wołało o pomstę do nieba. Klub nie posiadał nawet asystenta, który z miejsca byłby w stanie wdrożyć mnie w klubowe sprawy. Na dobry początek dowiedziałem się od miejscowej społeczności, że ich Legnano nawet trzykrotnie awansowało do Serie A, ale po spadku w 1953 nie dało rady już wydostać się z marazmu i okupuje dolne lokaty w Serie C2. Prezes Marco Simone oczekuje ode mnie zapewnienia zespołowi bezpiecznej lokaty na koniec sezonu, a pomóc mi w tym ma 7.000 Euro budżetu transferowego i imponujące 18.500 Euro tygodniowo na płace. Niestety gaże tych mocno przeciętnych kopaczy (bo piłkarzami ich nazwać nie można) są obecnie zbyt wysokie i z tego budżetu pozostaje nam niespełna tysiąc Euro wolnych środków.

 

Moje zatrudnienie nie spotkało się z aprobatą miejscowych kibiców, którzy wyrazili swój niepokój na małej konferencji prasowej, wygłaszając tezy, że kompletnie nieznany menedżer, obcokrajowiec, który nie zna włoskiego języka, a w dodatku bez doświadczenia, ma objąć ich ukochany klub. Ja oczywiście zapewniłem, że dokonam wszelkich starań by spełnić oczekiwania zarządu na nadchodzący sezon, a mam nadzieję, że w dłuższej perspektywie czasu uda się przywrócić dawne lata świetności tego klubu przynajmniej uzyskując promocje do wyższej klasy rozgrywkowej, bo marzenia o starciach z ukochaną Romą musimy włożyć między kartki bajek i fantazji.

 

W kadrze miałem niedobór praktycznie na każdej pozycji, ale najbardziej kulała formacja obronna, z której przecież słyną na Półwyspie Apenińskim, a tymczasem do dyspozycji miałem zaledwie dwóch nominalnych środkowych defensorów i to na wzmocnieniu tej linii chciałem się w pierwszej kolejności skupić. Drugą rozterką jest obsada pozycji pivota w moim składzie, która to jest kluczowa dla taktyki jaką chciałbym wprowadzić do zespołu, a tymczasem w zespole nie mam ani jednego zawodnika potrafiącego chociaż występować na tej znaczącej pozycji. Kadra liczy 17 zawodników, także przynajmniej póki wszyscy są zdrowi możemy skompletować kadrę na ligowe spotkania. O umiejętnościach graczy nie ma co się wypowiadać, ponieważ prezentują się one tragicznie, ale niczego specjalnego nie oczekiwałem po angażu w jednej ze słabszych drużyn ostatniej rozgrywkowej klasy we Włoszech. Dodatkowo obiekty treningowe są w tragicznym stanie, ale in plus należy natomiast zapisać pojemność lokalnego obiektu opiewającą na aż 7000 miejsc i klubowy status, który pozwala zatrudnianie zawodników i pracowników na profesjonalnych kontraktach. Klub mimo trzech sezonów w Serie A na przestrzeni dziejów jest słabo rozpoznawalny w Italii przez co tylko lokalni fani interesują się poczynaniami zespołu.

 

 

 

FM 2006.0.3

DB: Ogromna + dodatkowi piłkarze z Argentyny

Ligi: Włochy (wszystkie)

 

 

PS.Tytuł taki, bo może ktoś jeszcze pamięta, ale moją pierwszą karierą na forum 10 lat temu był opek o Atalancie, a dawno we Włoszech nie grałem (od FM 07) więc liczę na to, że rozgrywka mnie wciągnie tak mocno jak ostatni save w Szwecji, of kors w FM06 :) Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Pierwszym moim ruchem personalnym było zakontraktowanie mojej prawej ręki, którą został Rosario Di Vincenzo (64, ITA, asystent), który swoim doświadczeniem z pewnością pomoże mi uzupełnić liczne kadrowe braki, a także będzie służył pomocą przy kierowaniu zespołu. Na stanowisko trenera udało mi się również zatrudnić innego solidnego fachowca – Angela Vidę (56, ESP, trener), który póki co musi kompleksowo zajmować się treningiem zawodników, ale z czasem mam nadzieję zajmie się wyłącznie aspektami dotyczącymi wyszkolenia technicznego. Uzupełnieniem najbliższego sztabu szkoleniowego był angaż Fabrizio Tencone (54, ITA, fizjoterapeuta), który ma odpowiadać za zdrowie naszych kopaczy, a referencje dotyczące zdolności medycznych miał świetne i cieszę się, że udało nam się zatrudnić takiego fachowca. Dodatkowo zatrudniliśmy także Dave’a Colley’a (36, ENG, skaut), Francesco Zanchiniego (49, ITA, skaut), Antonio Valentina Angelillo (67, ARG 13/12, skaut), Maurizio Guido (48, ITA, trener), Luciano Spinosi (55, ITA 19/0, trener) i Pasquale Viscido (43, ITA, trener) i Luther Blissett (47, ENG 14/3, trener) i tym samym skompletowałem bogaty sztab szkoleniowy, którego nie powstydziłaby się nawet solidna drużyna z Serie A!

 

Jako, że nasi kopacze prezentują bardzo mierny poziom swoich pseudo umiejętności to kluczowym było wzmocnienie drużyny p[przed pierwszymi spotkaniami o stawkę. W notesie miałem kilka ciekawych nazwisk, głównie graczy z Ameryki Południowej, ale niezwykle restrykcyjne przepisy dotyczące zawodników spoza Unii we Włoszech pozwalają na zakontraktowanie jedynie jednego takiego gracza w przeciągu roku. Najpierw jednak zanim przystąpiliśmy do sprowadzania zawodników, pozbyłem się kilku graczy, którzy obciążali budżet płacowy, a raczej niewiele wnieśliby do zespołu. Na sprzedaży czterech graczy zarobiliśmy 35.000 Euro i świetną wiadomością było to, że mimo pogarszającej się sytuacji finansowej klubu, środki te w całości mogły zostać przeznaczone na transfery.

 

 

Transfery do klubu:

 

Alessandro Brini – muszę przyznać, że walczyliśmy o wielu Włochów bez obowiązującego kontraktu, ale co lepsi wybierali oferty z mocniejszych klubów, mimo iż byliśmy w stanie spełnić ich wymagania finansowe. Na całe szczęście udało nam się pozyskać tego skrzydłowego, który z miejsca wskoczy do wyjściowego składu.

 

Sebastian Nowak – zaledwie 3.000 Euro kosztowało nas sprowadzenie tego utalentowanego bramkarza i mojego rodaka z Ruchu Chorzów. Obsada bramki u nas strasznie kulała i Sebastian ma rozwiązać ten problem dzięki wspaniałym warunkom fizycznym.

 

Michael McColl – w obronie prezentujemy sie również słabo, a zwłaszcza na środku defensywy. Wszyscy lepsi zawodnicy, o których walczyłem wybrali grę dla innych zespołów dlatego też awaryjnie musieliśmy sprowadzić drugiego środkowego defensora co i tak w przypadku kontuzji kreuje nam nie lada problem, ponieważ większej ilości środkowych defensorów nie posiadamy i oby udało nam się jeszcze wzmocnić tę pozycję. Zawodnik ten posiada również angielski paszport co pozwoliło nam go pozyskać, ale umiejętnościami nie powala. Za ten transfer zapłaciliśmy 4.000 Euro, które zostało przelane na konto Durban Stars.

 

Ze Fernandes – mimo, iż na lewym skrzydle posiadamy już bardzo dobrego skrzydłowego. To postanowiłem, że Kamata mający słabe wykończenie będzie grał w formacji ataku, a na lewej flance ma szaleć sprowadzony za 4.000 Euro z Freamunde, Portugalczyk, który mam nadzieję zanotuje spora liczbe asyt w nadchodzącym sezonie.

 

Wilberto Cosme – to jest właśnie transfer, na który liczę najbardziej. Wilberto ma rozwiązać problem w ofensywie ze zdobywaniem bramek. Było to jedno z wielu nazwisk, które miałem na swojej shortliście, a przecież możemy w przeciągu roku pozyskać tylko jednego zawodnika, bez paszportu Unii Europejskiej także wymagania są o wiele większe co do takich zawodników, ponieważ pomyłka kosztuje nas rok czasu aż możemy zrealizować transfer kolejnego zawodnika spoza Unii. Zapewne Cosme szybko się wypromuje do lepszego zespołu, a wtedy stracimy aż 50% wartości transferu, które przypadnie jego poprzedniemu pracodawcy, Bogocie.

 

Leo Cricao – awaryjne wzmocnienie środka obrony za 1.000 Euro z rezerw Avellino. Spora pensja jak na klubowe warunki, ale nie miałem wyboru i musiałem się zabezpieczyć zawodnikiem na tę pozycję na wypadek kontuzji.

 

 

Superpuchar Włoch: Juventus Turyn-Inter Mediolan d2:1 (Ibrahimovic 2-Martins)

 

 

Spotkania towarzyskie:

Legnano-Ascoli 1:3 (Kamata)

Legnano-Udinese II 1:3 (Maiolo)

Cisco Roma-Legnano 0:3 (Cosme, D’Amico, Petitto)

Legnano-Giulianova 2:0 (D’Amico, Maiolo)

Legnano-Monza 2:3 (Maiolo, D’Amico)

Legnano-Cagliari 0:2

Odnośnik do komentarza

21.8.2005

Puchar Serie C, grupa B [1/5]: [-] Legnano-Pergocrema [-]

(Nowak- Seedorf, Zanardo, Bettini, McColl- Brini, Ze Fernandes, Epifani, D’Amico- Cosme, Kamata)

 

Pierwszy mecz o stawkę gramy w Pucharze Serie C, którego nie traktujemy zbyt poważnie, a służy on raczej ograniu nowego zespołu do priorytetowych rozgrywek ligowych. Jesteśmy dziś stawiani w roli faworyta i nie ukrywam, że pasowałoby przed własną publicznością wygrać i zaprezentować coś ciekawego co byłoby pozytywnym bodźcem przed ligowymi starciami. Już w drugiej minucie debiut marzenie zaliczył Ze Fernandes, który jako jedyny pewnie wyraził chęć bicia rzutu wolnego tuż sprzed szesnastki i podkręconym, technicznym strzałem zdobył pierwszą bramkę w nowych barwach. Pięć minut później dystans z jakiego ponownie z rzutu wolnego uderzał nasz skrzydłowy był już znacznie większy, ale mimo to uderzenie sprawiło ogromne trudności, skutecznie interweniującemu Calisesiemu. W 17 minucie aktywny Ze Fernandes ładnie wyłożył piłkę do Cosme, który jednak z kilku metrów spudłował i na swoją pierwszą bramkę dla Legnano musiał jeszcze trochę zaczekać. Do przerwy dobrą okazję zmarnował jeszcze D’Amico i prowadziliśmy tylko jedną bramką, ale byliśmy stroną zdecydowanie przeważającą także z optymizmem patrzyliśmy na kolejne trzy kwadranse. Po zmianie stron ponownie dobrą okazję miał D’Amico, ale tym razem w decydującym momencie skozłowała przed nim piłka i niezbyt dokładnie uderzył on w futbolówkę co ułatwiło skuteczną obronę, bramkarzowi Pergocremy. Chwilę później nasz playmaker dopiął swego i po indywidualnej akcji Briniego, będąc sam na sam z bramkarzem, wykorzystał swoją trzecią próbę, podwyższając prowadzenie. Graliśmy naprawdę dobrze i było to aż zbyt piękne dlatego też by mój dobry humor zbyt długo się nie utrzymał, Bettini postanowił mi go zepsuć. Nasz środkowy defensor zaczął się bezmyślnie kiwać przed własnym polem karnym i po chwili piłka była już pod nogami Sgro, który zmusił Nowaka do skapitulowania. Na całe szczęście była to jedyna skaza na grze mojego zespołu dzisiejszego popołudnia i w 74 minucie Brini ponownie dobrze obsłużył D’Amico, a nasz rozgrywający powiększył swój dorobek strzelecki. W 9 minucie wprowadzony Petitto zbyt głęboko dośrodkował piłkę, ale ta kompletnie zaskoczyła źle ustawionego goalkeapera gości i ku uciesze naszych fanów wpadła do siatki. W pierwszym meczu o stawkę pokazaliśmy moc i potencjał i po dobrej grze, pewnie zwyciężyliśmy 4:1 przybliżając się do awansu z grupy.

 

Legnano-Pergocrema 4:1 (1:0)

 

2’ Ze Fernandes (1:0)

51’ D’Amico (2:0)

56’ Sgro (2:1)

74’ D’Amico (3:1)

90+3’ (og) Toma (4:1)

 

Mom: Patricio D’Amico – 9 (Legnano)

Widzów: 326

 

Po tym spotkaniu dokonaliśmy ciekawego wzmocnienia linii ataku, ponieważ za ledwie 1.000 Euro ze szwedzkiego Laholm, pozyskaliśmy trzykrotnego reprezentanta „Trzech Koron”, http://zapodaj.net/1c82e93e8e531.jpg.html'>Borje Sundvalla.

Odnośnik do komentarza

Dzięki za miłe słowa :)

_____________________________________________________________________________________________________________________________________

 

21.8.2005

Puchar Serie C, grupa B [2/5]: [3] Carpenedolo-Legnano [2]

(Nowak- Seedorf, Zanardo, Bettini, McColl- Brini, Ze Fernandes, Epifani, D’Amico- Cosme, Kamata)

 

W drugim pucharowym spotkaniu jechaliśmy na potyczkę z Carpenedolo, z którym to za kilka dni zainaugurujemy rozgrywki ligowe , które są dla mnie priorytetem także spotkanie to jest o tyle ważne, że pomoże nam rozeznać się w jakości ligowego rywala. Szybko, bo w dziewiątej minucie D’Amico uderzeniem głową po długim rogu dał nam prowadzenie, ale to nie ten gol tak mnie ucieszył, a cała akcja podczas której piłka chodziła jak po sznurku od zawodnika do zawodnika co zaowocowało skutecznym wykończeniem akcji przez naszego rozgrywającego. W 13 minucie wysokie wycofanie do bramkarza gospodarzy utrudniło mu przyjęcie piłki poza szesnastką co skrzętnie wykorzystał nacierający Righiego, Kamata i po chwili mógł cieszyć się z bramki, która była jedną z łatwiejszych w dotychczasowej karierze. W 17 minucie powinniśmy byli prowadzić 3:0 kiedy to Cosme strącił piłkę głową, a Epifani z impetem wpadł w pole karne i mimo obstawy trzech graczy oddał dobry strzał. Ten niestety był ciut za mocny i piłka z hukiem obiła poprzeczkę i wyszła w pole. Po ofensywnym początku nadal dążyliśmy do powiększenia prowadzenia lecz sztuka ta do przerwy nam się nie udała. W 62 minucie D’Amico najwyżej wyskoczył do dośrodkowania z rzutu rożnego i ładnie uderzył przy słupku, ale Wilson dobrze asekurował bramkarza i wybił piłkę z linii bramkowej. W 77 minucie gospodarze mieli najlepszą w meczu sytuacje do strzelenia kontaktowego gola, ale uderzenie Sardelliego zza pola karnego tylko trafiło w słupek. Zanotowaliśmy drugie z rzędu pewne i w pełni zasłużone zwycięstwo i mam nadzieję, że podobną dyspozycją będziemy błyszczeć na ligowym froncie.

 

Carpenedolo-Legnano 0:2 (0:2)

 

9’ D’Amico (0:1)

13’ Kamata (0:2)

 

Mom: Riccardo Bettini – 8 (Legnano)

Widzów: 174

 

 

 

Superpuchar Europy: CSKA Moskwa-Liverpool 0:2 (Cisse, Morientes)

 

Za 75.000 Euro do Reggiany sprzedałem Vincenzo Maiolo, który mimo dobrej formy w przedsezonowych spotkaniach nie widniał w moich planach, a dzięki temu transferowi damy nieco odpocząć obciążonemu budżetowi płacowemu, pozbywając się największej gaży w drużynie.

Odnośnik do komentarza

28.8.2005

Serie C2/A: [-] Carpenedolo-Legnano [-]

(Nowak- Seedorf, Zanardo, Bettini, McColl- Brini, Ze Fernandes, Epifani, D’Amico- Cosme, Kamata)

 

Zmagania ligowe inaugurujemy starciem z dobrze już nam znanym Carpenedolo, które gładko ograliśmy przed czterema dniami w Pucharze Serie C i oczywiście liczę na powtórzenie tego korzystnego rezultatu na froncie ligowym, który to jest dla nas priorytetowy. Od początku silnie nacisnęliśmy na rywala jednak niezłe strzały z dystansu padały łupem Righiego. W końcu w 20 minucie dośrodkowanie z głębi prawej flanki w pole karne, trafiło do Kamaty, a ten natychmiast po przyjęciu, podkręcił futbolówkę, a ta po chwili ku naszej radości, zatrzepotała w siatce. Po tej bramce nasze ofensywne zapędy natychmiast ustały i do szatni schodziliśmy z niewielkim prowadzeniem. Na dodatek nasza siła ofensywna w drugiej połowie była mniejsza, ponieważ drobnego urazu doznał Ze Fernandes i na lewe skrzydło został przesunięty Kamata. Po zmianie stron to właśnie francuz świetnie wypatrzył wprowadzonego Sundvalla, a trzykrotny reprezentant Szwecji, kąśliwym strzałem po długim rogu zapewnił nam większy spokój w naszej grze. Mając bezpieczną przewagę nie forsowaliśmy tempa i po upływie 90 minut powtórzyliśmy rezultat sprzed czterech dni, udanie inaugurując rozgrywki ligowe.

 

Carpenedolo-Legnano 0:2 (0:1)

 

20’ Kamata (0:1)

51’ Sundvall (0:2)

 

Mom: Pedro Kamata – 8 (Legnano)

Widzów: 288

 

 

 

31.8.2005

Puchar Serie C, grupa B [3/4]: [1]Legnano-Montichiari [2]

(Nowak- Seedorf, Zanardo, Bettini, McColl- Brini, Ze Fernandes, Epifani, D’Amico- Cosme, Kamata)

 

Po dwóch zwycięstwach w grupie chcieliśmy podtrzymać dobrą passę i zagrać kolejny dobry mecz. Tym razem czekało nas jednak nieco trudniejsze zadanie, ponieważ dzisiejszy rywal, podobnie jak i my, zaczął te rozgrywki od kompletu zwycięstw. To nas stawia się jednak w świetle faworyta więc wypada nie rozczarować naszych kibiców. Szybko otworzyliśmy wynik spotkania, bo już w piątej minucie co prawda D’Amico trafił w stuprocentowej okazji w bramkarza, ale do skutecznej dobitki czym prędzej pośpieszył Cosme i zdobył pierwszą bramkę w nowych barwach. W 28 minucie uskrzydlony bramką Cosme otrzymał dobre podanie od Kamaty i w sytuacji sam na sam, pewnie pokonał Violiniego zapewniając nam dwubramkową przewagę do przerwy. Po zmianie stron nadal byliśmy stroną przeważającą, ale brakowało skuteczności i strzały zza pola karnego Epifaniego i Ze Fernandesa o niewiele minęły bramkę gości. Więcej bramek kibice nie ujrzeli i nadal jeszcze nie straciliśmy punktów, a także zanotowaliśmy trzecią z rzędu wygrana w stosunku 2:0.

 

Legnano-Montichiari 2:0 (2:0)

 

5’ Cosme (1:0)

28’ Cosme (2:0)

 

Mom:Ze Fernandes – 8 (Legnano)

Widzów: 335

 

Odnośnik do komentarza

7.9.2005

Puchar Serie C, grupa B [4/4]: [5] Sanremese-Legnano [1]

(Nowak- Bretti, Petitto, Bettini, Criaco- Brini, Ze Fernandes, Epifani, D’Amico- Cosme, Sundvall)

 

Pewni awansu z grupy z pierwszego miejsca graliśmy ostatni pojedynek w fazie grupowej Pucharu Serie C I w tym spotkaniu zamierzałem poeksperymentować z zupełnie innym ustawieniem, dobrze spisującej się od początku sezonu, defensywy. Mimo wyraźnej przewagi w pierwszej połowie nasze ataki były mocno szarpane i niestety większość strzałów była bardzo niecelna więc kibice nie mieli prawa do zadowolenia po pierwszych trzech kwadransach, w których zwyczajnie się wynudzili. Na początku drugiej połowy do głosu doszli gospodarze, ale i oni nie potrafili oddać celnego strzału, który zmusiłby do wysiłku Nowaka. Wreszcie w 76 minucie powalony w polu karnym przeciwnika został Sundvall, a arbiter natychmiast nakazał wykonać rzut karny. Do piłki podszedł Cosme i pewnym uderzeniem pod poprzeczkę , powiększył swój strzelecki dorobek w tym pucharze. Ta bramka zmusiła ekipę Sanremese do bardziej ofensywnej gry, ale została ona praktycznie natychmiast przez nas skarcona. Szybki kontratak wyprowadził Cosme i w decydującej fazie ataku wyłożył piłkę jak na tacy Sundvallowi, odwdzięczając się tym samym za sytuacje z rzutem karnym. Czwarte z rzędu zwycięstwo w stosunku 2:0 musi cieszyć i teraz chcemy tę forme przenieść na ligowy front.

 

Sanremese-Legnano 0:2 (0:0)

 

76’(k) Cosme (0:1)

84’ Sundvall (0:2)

 

Mom: Borje Sundvall – 8 (Legnano)

Widzów: 631

 

 

 

| 1. | A | Legnano | 4 | 4 | 0 | 0 | 10 | 1 | +9 | 1 |

| 2. | A | Montichiari | 4 | 2 | 1 | 1 | 4 | 3 | +1 | 7 |

| 3. | A | Carpenedolo | 4 | 1 | 1 | 2 | 4 | 6 | -2 | 4 |

| 4. | | Pergocrema | 4 | 0 | 3 | 1 | 3 | 6 | -3 | 3 |

| 5. | | Sanremese | 4 | 0 | 1 | 3 | 0 | 5 | -5 | 1 |

Odnośnik do komentarza

11.9.2005

Serie C2/A[2/34]: [1] Venezia-Legnano [5]

(Nowak- Seedorf, Zanardo, Bettini, McColl- Brini, Ze Fernandes, Epifani, D’Amico- Cosme, Kamata)

 

 

Już w drugiej kolejce przyszło nam się zmierzyć ze zdecydowanie najlepsza drużyną jaka występuje w Serie C i to nie tylko w naszej grupie, ale i pozostałych. Jest to niezwykle utytułowana drużyna, która marzy o tym by powrócić na szczyt i awansować jak najszybciej do Serie A. To oni są zdecydowanymi faworytami ligi i większość ekspertów już przed startem sezonu zarezerwowała dla wenecjan pierwsze miejsce w ligowej stawce, które gwarantuje bezpośredni awans. Mamy trochę pecha, że akurat z nimi musimy rywalizować w lidze, ale ostatnio jesteśmy w wybornej formie dlatego też chcemy podjąć rękawicę w tym starciu Dawida z Goliatem. Tym razem w odróżnieniu od poprzednich spotkań nie zdobyliśmy szybko bramki, ba nawet nie mieliśmy przewagi. Na całe szczęście z ataków gospodarzy nie wynikało nic groźnego i nasza defensywa póki co spisywała się bez zarzutu. Pierwszą dogodną okazję stworzyliśmy sobie dopiero w 38 minucie kiedy długim podaniem został uruchomiony Kamata, ale niestety w pojedynku sam na sam z bramkarzem musiał uznać wyższość, dobrze skrócającego kąt – Fortina. Niestety w doliczonym czasie pierwszej połowy nasza defensywa skapitulowała i po ładnym balansie ciała, sam przed bramkarzem znalazł się Incatasciato i chyba najlepszy ligowy napastnik nie miał problemów z wykorzystaniem tej setki. W drugiej połowie siłą rzeczy musieliśmy postawić na bardziej ofensywną grę i tylko dobra postawa Nowaka pozwoliła nam zachować szansę na korzystny wynik. W 63 minucie Fortin instynktownie wybronił uderzenie głową Epifaniego i nadal nieznacznie przegrywaliśmy. Wreszcie w 66 minucie dopięliśmy swego. Rossi popełnił karygodny błąd wycofując piłkę przez środek do bramkarza, a ta padła łupem wprowadzonego w przerwie Sundvalla, który z ponad 40 metrów posłał ją do pustej siatki. Ta bramka zdecydowanie dodała nam animuszu i już w kolejnej akcji piłkę odebrał Seedorf i natychmiast podał do Cosme. Kolumbijczyk zachował przytomny umysł i dośrodkował do Ze Fernandesa, a mocno poobijany skrzydłowy z hukiem kropnął z woleja po długim rogu co było nie do obronienia. To mocno zdenerwowało gospodarzy, którzy zaczęli grać jeszcze bardziej brutalnie czego efektem była kontuzja Sundvalla, który na noszach opuścił boisko, a na ławce nie miałem już kolejnego napastnika i musiałem zamiast niego wprowadzić do gry środkowego pomocnika kompletnie zmieniając dobrze funkcjonujące ustawienie zespołu. Moi zawodnicy wiedzieli jednak, że dzisiaj grają dobrze i potwierdzili to w doliczonym czasie gry kiedy po kolejnym kontrataku na listę strzelców wpisał się Cosme. Sensacyjne zwycięstwo stało się faktem, na które zasłużyliśmy i nadal jeszcze czy to w lidze czy w pucharze nie straciliśmy jeszcze punktów, oby tak dalej!

 

Venezia-Legnano 1:3 (1:0)

 

45+1’ Incatasciato (1:0)

66’ Sundvall (1:1)

67’ Ze Fernandes (1:2)

75’ (ktz) Sundvall (LEG)

90+1’ Cosme (1:3)

 

Mom: Ze Fernandes – 9 (Legnano)

Widzów: 2306

 

 

 

W tym szlagierowym pojedynku mocno stłukł głowę nasz motor napędowy w ostatnich meczach, Ze Fernandes i bez niego będziemy musieli sobie radzić przez dwa tygodnie. Wobec tej absencji na lewe skrzydło zostanie przesunięty Kamata, a Sundvall wystąpi w pierwszym składzie na ataku.

Odnośnik do komentarza

14.9.2005

Serie C2/B [3/34]: [1] Legnano-Jesolo [7]

(Nowak- Seedorf, Zanardo, Bettini, McCallo- Brini, Kamata, Epifani, D’Amico- Cosme, Sundvall)

 

Notując dobry start ligowy oczywiście nadal chcieliśmy podążać zwycięską ścieżką i okazja ku temu była dobra, ponieważ podejmowaliśmy ligowego średniaka. Najpierw seriami ostrzeliwaliśmy bramkę gości zza pola karnego co bronił bramkarz przyjezdnych by później próbować mocno bitych piłek w pole karne, które niestety również padały łupem dobrze spisującego się Furlana, który dwukrotnie bronił w nieprawdopodobny sposób, strzały głową Sundvalla. Mimo naprawdę ogromnej momentami przewagi do przerwy mieliśmy bezbramkowy remis i bałem się, że będzie to jedno z tych spotkań, w których choćbym nie wiem jakbyś się starał to piłka do siatki nie wpadnie. Chwilę po wznowieniu gry Furlan ponownie nie wiem jakim cudem wybronił główkę z raptem trzech metrów, Kamaty, a po chwili zatrzymał Cosme instynktowną paradą. W 57 minucie obudził się niewidoczny D’Amico, ale gdy już w przedziwny sposób oddał strzał to piłka i tak obiła się o poprzeczkę i wyszła w pole. Wreszcie w 60 minucie dopięliśmy swego. Na lewym skrzydle, efektowną i co ważniejsze skuteczną serią zwodów, popisał się Kamata i dograł mocno piłkę po ziemi na 10 metr, a tam D’Amico bez przyjęcia posłał ją po długim rogu obok rozpaczliwie rzucającego się Furlana. W 66 minucie nadal trwał jednak popis bramkarza gości, który tym razem w akcji sam na sam po raz kolejny zastopował Sundvalla i ciągle nie mogliśmy być pewni zdobycia trzech punktów w tym spotkaniu. Później uczynił to jeszcze raz w 82 minucie, a trzy minuty później goście mieli stuprocentową i praktycznie jedyną dobrą okazję w tym meczu na zdobycie bramki, ale w doskonałej sytuacji, fatalnie przestrzelił Teso i mogliśmy odetchnąć z wielką ulgą. Wyszarpaliśmy wręcz to zwycięstwo i po skromnej wygranej umocniliśmy się na fotelu lidera.

 

Legnano-Jesolo 1:0 (0:0)

 

60’ D’Amico (1:0)

 

Mom: Chedric Seedorf – 8 (Legnano)

Widzów: 1387

Odnośnik do komentarza

18.9.2005

Serie C2/B [4/34]: [1] Legnano-Pro Vercelli [17]

(Nowak- Seedorf, Zanardo, Bettini, McCallo- Brini, Kamata, Epifani, D’Amico- Cosme, Sundvall)

 

Mecz od początku toczył się w szybkim tempie, ale zupełnie nie miało to przełożenia na ilość sytuacji bramkowych, których było jak na lekarstwo żeby nie powiedzieć, że wcale. Dopiero w 31 minucie indywidualny rajd Kamaty został przerwany w polu karnym przez Corbucciego i sędzia po chwili namysłu wskazał na wapno. Do jedenastki podszedł Seedorf i mimo, iż bramkarz przyjezdnych wyczuł jego zamiary to strzał był na tyle silny i precyzyjny, że znalazł drogę do siatki tuż przy prawym słupku. Na kolejną bramkę kibice czekali siedem minut, a zdobyli ją goście po kapitalnie egzekwowanym rzucie wolnym z około 25 metrów, a Scalzo uderzył mocno i niesamowicie precyzyjnie, że piłka zerwała przysłowiową pajęczynę w bramce Nowaka. Wynik remisowy do przerwy wydawał się być sprawiedliwym rezultatem, ale my oczywiście liczyliśmy na więcej niż jeden punkt w tym meczu, bo przecież jeszcze nie straciliśmy żadnych punktów i nie chcieliśmy przerywać tej wspaniałej passy. W drugą połowę nie weszliśmy najlepiej, bo to Pro Vercelli miało więcej z gry jednak jak to w piłce bywa nie zawsze bramki zdobywa ten co ma przewagę. Do siatki rywala w 58 minucie trafił D’Amico, ale niestety był na nieznacznym ofsajdzie i gol ten nie mógł zostać uznany. W 81 minucie po ogromnym zamieszaniu w polu karnym Dezotti ciągnięciem za koszulkę powalił na ziemię D’Amico, a my stanęliśmy przed szansą ponownego objęcia prowadzenia. Niestety feralnym wykonawcą jedenastki okazał się być Cosme, który kopnął lekko i w sam środek co z łatwością wybronił Pavesi. Kolumbijczyk mógł się zrehabilitować w doliczonym czasie gry, ale wtedy ponownie przegrał pojedynek oko w oko z bramkarzem Pro Vercelli i pierwsza w tym sezonie strata punktów stała się faktem. Inna sprawa, że zagraliśmy o wiele słabiej niż w poprzednich spotkaniach i na własne życzenie potraciliśmy dziś punkty.

 

Legnano-Pro Vercelli 1:1 (1:1)

 

31’ (k) Seedorf (1:0)

38’ Scalzo (1:1)

81’ (n.k) Cosme (LEG)

 

Mom: Roberto Pavesi – 8 (GK, Pro Vercelli)

Widzów: 1390

 

Odnośnik do komentarza

25.9.2005

Serie C2/B [5/34]: [3] Legnano-Valenzana [8]

(Nowak- Seedorf, Zanardo, Bettini, McCall- Brini, Ze Fernandes, Epifani, D’Amico- Cosme, Kamata)

 

Trzeci z rzędu mecz przed własną publicznością z pewnością cieszył naszych fanów, że przez kilka dni mogą oglądać swoją świetnie spisującą się drużynę nie jeżdżąc po całym kraju. Na dodatek chcemy się zrehabilitować za ostatni przeciętny występ, a pomóc w tym ma powrót do składu Ze Fernandesa. Od początku większość naszych ataków przebiegała właśnie skrzydłami jakby te sektory boiska zupełnie odpuścili gracze Valenzany, ale brakowało nam wykończenia aż przy trzech dogodnych próbach. W 27 minucie groźnie było pod nasza bramką kiedy po akcji środkiem pola w dogodnej sytuacji przestrzelił Valente co miało być dla nas ostrzeżeniem. I takim też było, ponieważ już chwile później lewą flanką przedarł się szybki Ze Fernandes i dobrze dośrodkował na głowę Briniego, który otworzył wynik spotkania swoja pierwsza bramką w nowych barwach. W 35 minucie to Brini wystąpił w roli dogrywającego kiedy przepiękny, podkręcony strzał z ponad 30 metrów, autorstwa D’Amico znalazł drogę do siatki rywala. W 43 minucie jeszcze raz szczęścia próbował Valente, ale i tym razem będąc w dobrej sytuacji, musiał uznać wyższość Nowaka. Sekundy po zmianie stron goście powinni zdobyć kontaktowego gola gdy po naszej stracie piłki wyszli z kontrą 3 na 2, ale w decydującym momencie Marino posłał piłkę ponad bramką. W 51 minucie było praktycznie po meczu kiedy wprowadzony w przerwie Sundvall dograł do rozgrywającego świetna partię Briniego, a nasz kapitalnie pracujący na treningach skrzydłowy po raz drugi wpisał się na listę strzelców. Mimo straty trzeciej bramki goście ambitnie walczyli, ponieważ widzieli słabszą dyspozycje naszej defensywy i ich starania zaowocowały kontaktową bramką Marino w 67 minucie. O wydarciu nam punktów mowy jednak być nie mogło i zasłużenie zanotowaliśmy kolejną ligową wygraną.

 

Legnano-Valenzana 3:1 (2:0)

 

29’ Brini (1:0)

35’ D’Amico (2:0)

51’ Brini (3:0)

67’ Marino (3:1)

 

Mom: Alessandro Brini – 9 (Legnano)

Widzów: 1227

Odnośnik do komentarza

2.10.2005

Serie C2/B [6/34]: [8] Alto Adige-Legnano [1]

(Nowak- Seedorf, Zanardo, Bettini, McCall- Brini, Ze Fernandes, Epifani, Cosme- Sundvall, Kamata)

 

Powróciwszy na fotel lidera gramy pierwszy od kilkunastu dni mecz wyjazdowy. Na treningach świetnie spisują się Cosme i Sundvall dlatego też postanowiłem posadzić na ławce naszego najlepszego strzelca D’Amico licząc, że Kolumbijczyk za plecami napastników zacznie w lidze strzelać tak jak tego od niego oczekuję, a Sundvall będzie mógł grać z przodu w nagrodę za kapitalną postawę na treningach. Pierwsze minuty należały do nas, ale z czasem do głosu doszli gospodarze, którzy przejęli inicjatywę. Jedyną stuprocentową okazję chwilę przed przerwą wykreowali gospodarze dzięki czemu strzelili nam bramkę do szatni, a my po przerwie musieliśmy zaprezentować zdecydowanie lepszy futbol jeśli chcieliśmy myśleć o zdobyciu chociażby jednego punktu i uniknięciu pierwszej w tym sezonie porażki. W 51 minucie moje prośby zostały wysłuchane i Brini po odbiorze piłki podał na szesnasty metr do Cosme, a występujący na nowej pozycji Kolumbijczyk, podkręconym strzałem, doprowadził do remisu. Później przez długi czas na murawie nie działo się nic szczególnego aż do 84 minuty kiedy to mieliśmy wyśmienitą okazję by przechylić szansę zwycięstwa na naszą korzyść lecz Sundvall trafił z kilku metrów w bramkarza, a dobitka Cosme o centymetry minęła lewy słupek bramki Serviliego. W 88 minucie jeszcze raz Sundvall zmarnował akcję sam na sam i nie wiedziałem czemu w meczach o stawkę mu tak nie idzie skoro na treningach popisuje się świetnym wykończeniem akcji podobnie jak i Cosme. Wynik remisowy jest do przyjęcia, ale wydaje mi się, że biorąc pod uwagę druga połowę to zasłużyliśmy na wygraną. Cieszy jednak fakt, że nadal jesteśmy niepokonani na każdym froncie już od dziesięciu spotkań.

 

Alto Adige-Legnano 1:1 (1:0)

44’ Le Noci (1:0)

51’ Cosme (1:1)

 

Mom: Massimiliano Caputo – 8 (ML, Alto Adige)

Widzów: 716

 

Odnośnik do komentarza

16.10.2005

Serie C2/B [7/34]: [2] Legnano-Cuneo [15]

(Nowak- Seedorf, Petitto, Bettini, McCall- Brini, Ze Fernandes, Epifani, Cosme- Sundvall, Kamata)

 

Pierwszą groźną akcję w piątej minucie przeprowadzili o dziwo goście, ale w dobrej sytuacji ich napastnik przestrzelił I to by było na tyle ciekawego co zaprezentowała drużyna Cuneo. My za to cały mecz szturmowaliśmy bramkę przeciwnika, ale jeśli już trafialiśmy w światło bramki to dobrze radził sobie goalkeaper Cuneo, albo ratował ich słupek. Wreszcie w 75 minucie dopięliśmy swego i kolejna próba Sundvalla co prawda trafiła ponownie w Binello, ale już dobitka Cosme wreszcie sprawiła, iż futbolówka trafiła do siatki. Wynik spotkania w jednej z ostatnich akcji meczu ustalił aktywny Sundvall i po 90 minutach, obfitujących w multum niewykorzystanych okazji, mogliśmy cieszyć cię z kolejnego kompletu punktów i przedłużenia passy spotkań bez porażki do 11.

 

Legnano-Cuneo 2:0 (0:0)

75’ Cosme (1:0)

90’ Sundvall (2:0)

 

Mom: Alessando Brini – 9 (Legnano)

Widzów: 1400

 

Odnośnik do komentarza

23.10.2005

Serie C2/B [8/34]: [1] Legnano-Olbia [18]

(Nowak- Seedorf, Zanardo, Bettini, McCall- Brini, Ze Fernandes, Epifani, Cosme- Sundvall, Kamata)

 

W meczu z czerwoną latarnią ligi, którego na dodatek prześladuje plaga kontuzji nie widziałem innej możliwości aniżeli odniesienie zwycięstwa, umocnienie się na fotelu lidera i przedłużenie naszej fantastycznej passy meczów bez porażki. Ostatnio może nie gramy porywająco w ataku, ale odkąd nasz najlepszy strzelec D’Amico usiadł na ławce, a rolę rozgrywającego przejął Cosme to Kolumbijczyk w dwóch meczach zdobył po bramce. Dobra forma strzelecka została przedłużona przez Kolumbijczyka już w siódmej minucie gdy przejął on strącenie piłki głową od Sundvalla i mocnym strzałem, przełamał rękawice Vanina. W 13 minucie błysnęli z kolei moi skrzydłowi kiedy Ze Fernandes wypatrzył Briniego, a nasz najlepszy zawodnik tylko dostawił nogę i precyzyjnym strzałem, złapał Vanina na wykroku. Następnie nadal byliśmy w natarciu i stworzyliśmy sobie kilka sytuacji jednak Sundvall minimalnie chybił, a dośrodkowanie Briniego trafiło w poprzeczkę. Dopiero w 39 minucie poobijany Kamata błysnął skutecznym lobem z 20 metrów i wpisał się na listę strzelców przed opuszczeniem murawy w przerwie meczu. W drugiej połowie graliśmy spokojniej nie forsując tempa jednak i tak udało nam się jeszcze dwukrotnie wpisać na listę strzelców i ostatecznie efektownie zwyciężyliśmy najsłabsza ligową drużynę 5:0.

 

Legnano-Olbia 5:0 (3:0)

7’ Cosme (1:0)

13’ Brini (2:0)

39’ Kamata (3:0)

66’ Ze Fernandes (4:0)

75’ Cosme (5:0)

 

Mom: Wilberto Cosme – 10 (Legnano)

Widzów: 1542

 

Odnośnik do komentarza

30.10.2005

Serie C2/B [9/34]: [2] Portosummaga-Legnano [1]

(Nowak- Seedorf, Zanardo, Bettini, McCall- Brini, Ze Fernandes, Epifani, Cosme- Sundvall, Kamata)

 

O wiele poważniejsze starcie niż z ostatnią drużyną w tabeli czekało na nas w kolejnej kolejce. Niepokonani od 12 spotkań mieliśmy mierzyć się na obiekcie v-ce lidera z Portosummagą, które traci do nas jedno oczko i podobnie jak moja drużyna, dosyć sensacyjnie rozpoczęli ten sezon. O tym, że to spotkanie nie będzie spacerkiem przekonaliśmy się już w 43 sekundzie kiedy to szarżę sam na sam Floreana zastopował Nowak by po chwili sparować na rzut rożny dobitkę Cunico. My odpowiedzieliśmy na tę akcję w 10 minucie kiedy z lewej flanki w pole karne wpadł Cosme i nie dograł zbyt dokładnie, bo do piłki rzucał się już Saula jednak goalkeaper gospodarzy wpadł na słupek i nie wyłapał futbolówki, która pozostała bezpańska przez raptem ułamek sekundy gdyż dopadł do niej Kamata i z metra wepchnął ją obok leżącego bramkarza do siatki. Trzy minuty później szczęścia próbował Sundvall mocno uderzając z prawie 40 metrów i o mały włos ta zaskakująca próba nie zakończyła się powodzeniem. W 24 minucie kunsztem bramkarskim wykazał się natomiast Nowak robiąc użytek ze swoich prawie 2 metrów wzrostu przy dobrym uderzeniu z rzutu wolnego Natalicchio. W 37 minucie powiększyliśmy naszą przewagę. Piłka po kilku podaniach dotarła na dziesiąty metr do Ze Fernandesa i kiedy każdy myślał włącznie z obrońcami gospodarzy, że nasz skrzydłowy odda strzał z klarownej pozycji to on dograł jeszcze piłkę piętką do zupełnie nieobstawionego Kamaty, a francuz zdobył swojego drugiego łatwego gola w tym spotkaniu. W 43 minucie Viconti zagrał dobrą piłkę do Floreana, ale ten ponownie w wybornej okazji nie zachował zimnej krwi i minimalnie chybił. W szatni uczulałem swoich podopiecznych by nie spoczęli na laurach i wyszli skoncentrowani na drugą odsłonę. Przetrzymali oni pierwszy szturm gospodarzy i gdy rywal nieco się zmęczył to zadaliśmy zabójczy cios. Długą piłkę od Nowaka w powietrzu wygrał nie imponujący wzrostem Cosme i przedłużył ją do Sundvalla, a nasz dobrze rozwijający się napastnik podwyższył wynik meczu na 3:0. Gospodarze mimo dużej straty nadal grali ambitnie dążąc do zdobycia chociażby honorowego gola, ale bramki w tym meczu strzelała moja drużyna i w 78 minucie dośrodkowanie prawie z połowy boiska Ze Fernandesa skutecznie zamknął jego odpowiedni na prawej flance czyli Brini. Odnieśliśmy więc następne przekonywujące zwycięstwo i to z drużyną, której oddech czuliśmy na plecach i nadal nie mogę wyjść z podziwu jak dobry start notujemy.

 

Portosummaga-Legnano 0:4 (0:2)

10’ Kamata (0:1)

37’ Kamata (0:2)

58’ Sundvall (0:3)

78’ Brini (0:4)

 

Mom: Ze Fernandes – 10 (Legnano)

Widzów: 1453

 

Odnośnik do komentarza

Wilberto Cosme i Pedro Kamata choć od Kamaty zdecydowanie lepszy jest Sundvall, Brini, a zwłaszcza szalejący Ze Fernandes i możliwe, żeby łatać drastycznie powiększającą się dziurę w budżecie będziemy chcieli go sprzedać.

___________________________________________________________________________________________________________________________________

 

2.11.2005

Puchar Serie C, runda kwalifikacyjna [1/2]: [C2C] Taranto-Legnano [C2A]

(Nowak- Seedorf, Zanardo, Bettini, McCall- Brini, Ze Fernandes, Epifani, Cosme- Sundvall, Kamata)

 

W pucharze Serie C zaczynały się playoffy, w których o awansie będzie decydował dwumecz. Sytuacja finansowa klubu z każdym miesiącem robi się coraz gorsza, a dodatkowych źródeł dochodów próżno szukać. Co miesiąc tracimy sporo ponad 100.000 Euro co na dłuższą metę może grozić obniżeniem budżetu płacowego i brakiem środków na transfery, a jeżeli nadal będzie nam tak dobrze szło to w przypadku awansu musimy mieć środki na wzmocnienie, albo chociaż utrzymanie dotychczasowej kadry. W związku z tymi problemami musimy poważniej potraktować te pucharowe rozgrywki licząc, że przyniosą nam one chociaż trochę dochodu. Już w drugiej minucie powinniśmy byli wyjść na prowadzenie kiedy Cosme świetnym podaniem wypuścił w uliczkę Ze Fernandesa, ale ten nie skorzystał z dobrej okazji i trafił prosto w bramkarza. W 11 minucie po naszych nieustających atakach to gospodarze mocniej nas nacisnęli i Gallozziemu brakło zaledwie kilka centymetrów by strzałem po ziemi zmusić Nowaka do kapitulacji, a tak to trafił tylko w słupek. W 17 minucie zaprzepaściliśmy kolejną wyborną okazję kiedy dalekie podanie do przodu posłał Sundvall, a tym razem Kamata nie wykorzystał akcji sam na sam trafiając w Goriego. W 21 minucie wreszcie dopięliśmy swego kiedy De Rose zbyt lekko wycofywał do bramkarza, a tor lotu piłki przeciął Sundvall i po chwili otworzył wynik spotkania. Dwie minuty później powinniśmy prowadzić dwoma bramkami, ale ponownie dobrej okazji nie wykorzystał Kamata, minimalnie chybiając. W 34 minucie Kamata nie przy dobitce strzału Sundvalla znalazł się na pozycji spalonej i sędzia nie uznał mu bramki, a ja w przerwie meczu postanowiłem zrezygnować z jego usług widząc, że francuz nie ma dzisiaj swojego dnia. Na całe szczęście Taranto też nie miało dobrego dnia pod względem celności i na początku drugiej połowy z kilku metrów trafili oni w Nowaka by po chwili już kompletnie spudłować. W 64 minucie niewiele brakło by po raz drugi w tym spotkaniu Sundvall wykorzystał zbyt słabe wycofanie do bramkarza, ale tym razem po przechwycie odszedł za bardzo do boku co ułatwiło Goriemu sparowanie piłki na rzut rożny. W 69 minucie losy awansu były bardzo bliskie rozstrzygnięcia kiedy skutecznym i niesygnalizowanym uderzeniem z ostrego kąta popisał się, przesunięty na atak Cosme. By nie było zbyt kolorowo to w 78 minucie Seedorf ciągnąc rywala za koszulkę, sprokurował rzut karny, który został pewnie wykorzystany przez Di Domenico. Wygrana na wyjeździe 2:1 i tak stawia nas w roli praktycznie pewnego pretendenta do awansu przy obecnej formie 14 spotkań z rzędu bez porażki.

 

Taranto-Legnano 1:2 (0:1)

21’ Sundvall (0:1)

69’ Cosme (0:2)

78’(k) Di Domenico (1:2)

 

Mom: Ze Fernandes – 9 (Legnano)

Widzów: 1022

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...