Skocz do zawartości

Cień wielkiej trybuny


Ralf

Rekomendowane odpowiedzi

Pragnę przypomnieć, że połowa z nich, szczególnie Machaček, częściej grywa na środku, aniżeli jako lewoskrzydłowy ;)   Na razie jedynym zawodnikiem pierwszego zespołu, który narzeka, a który nie jest przeznaczony do odstrzału, jest Kwiatkowski. Reszta jest zadowolona.

  • Lubię! 1
Odnośnik do komentarza

Po zamknięciu sezonu 2026/2027 w Essen, którego ostatnim akcentem było uzgodnienie wartego 500 000€ transferu do Modeny Maurizio Ambrosio, nie mającego już żadnych szans na awans do pierwszego zespołu, szybciutko końca dobiegał szczęśliwy, klubowy maj. Teraz nadchodził czerwiec, który w całości należał do reprezentacji, jako że najpierw czekały nas spotkania eliminacyjne z Łotwą i Szkocją, a później miałem powołać kadrę na Puchar Konfederacji.

 

Na dwumecz mający przybliżyć nas do awansu na Mistrzostwa Europy z zespołu wypadł kontuzjowany Marcin Lis, będący jak dotąd przyszłością lewej flanki Złotych Orłów, za to starzejący się atak zasilił kolejny debiutant, Paweł Dąbrowski z francuskiego Caen, który od przyszłego sezonu reprezentować miał Arsenal Londyn. Do drużyny nareszcie wrócił też Rafał Piątek, bohater finału Mistrzostw Świata sprzed roku.

 

Cytat

Bramkarze:

– Michał Górka (35 l., BR, Glasgow Rangers, 94/0);

– Paweł Piętka (29 l., BR, Bordeaux, 18/0);

– Michał Piotrowski (31 l., BR, Crystal Palace, 15/0).

 

Obrońcy:
– Andrzej Brzeziński (30 l., O PŚ, AJ Auxerre, 53/4);

– Marcin Kiszka (30 l., O P, Polska, FC Liverpool, 29/1);

– Grzegorz Wilk (27 l., O LŚ, DP, P LŚ, NAC Breda, 11/0);

– Mateusz Machnikowski (30 l., O LŚ, P L, Werder Brema, 103/13);
– Marcin Kowalik (29 l., O Ś, Betis Sewilla, 47/1);

– Tomasz Konieczny (26 l., O Ś, DP, Gillingham, 37/0);

– Zbigniew Lewandowski (31 l., O Ś, DP, Newcastle, 34/4);

– Krzysztof Wróblewski (32 l., O/P P, Ajax Amsterdam, 66/3).

 

Pomocnicy:

– Marcin Konopka (25 l., DP, Schalke 04, 14/0);

– Rafał Piątek (31 l., DP, Southampton, 67/14);

– Michał Koźmiński (24 l., DP, P PŚ, Chelsea Londyn, 28/7);

– Tomasz Wilk (24 l., P L, Sheffield Wednesday, 26/3);

– Robert Koźmiński (25 l., P Ś, Leeds United, 23/4);

– Maciej Brodecki (32 l., OP PŚ, Leeds United, 110/8);
– Tomasz Rogalski (26 l., OP PŚ, Napoli, 9/1);

– Mariusz Wójcik (26 l., OP LŚ, N, Napoli, 6/3).

 

Napastnicy:

– Paweł Kaczmarek (25 l., OP/N Ś, Crystal Palace, 5/3);

– Rafał Mazurkiewicz (25 l., OP/N Ś, Tottenham Hotspur, 1/4);
– Tomasz Adamczyk (32 l., N, AC Milan, 122/121);

– Paweł Dąbrowski (22 l., N, Caen, 32/19 U-21);
– Grzegorz Dudek (21 l., N, Real Sociedad, 20/10);

– Grzegorz Gorząd (31 l., N, Rayo Vallecano, 48/29);

– Marcin Pawlak (30 l., N, Sevilla, 86/49).

 

Odnośnik do komentarza
W dniu 12.06.2019 o 16:59, Ralf napisał:

Pieczętując nasz tytuł mistrzów Niemiec!

Przyznaje się bez bicia, dopiero odrabiam zaległości. Zatem spóźnione brawo! :clap:

 

W dniu 17.06.2019 o 17:03, Ralf napisał:

Nie macie jeszcze dosyć "Cienia wielkiej trybuny"? ;)

Nie! Teraz trzymać poziom! ^^

Odnośnik do komentarza

Maj 2027

 

Bilans (Rot-Weiss Essen): 3-1-0, 14:5

Bundesliga: 1. miejsce

Liga Mistrzów: –
DFB-Pokal: –

Liga-Pokal: –

Finanse: 22,91 mln euro (+17,1 mln euro)

Gole: Daniel Wolf (20)

Asysty: Sebastian Franz i Daniel Wolf (po 11)

 

Bilans (Polska): 0-0-0, 0:0

Eliminacje ME 2028: Grupa dziewiąta, [+3 pkt nad Czechami]

Puchar Konfederacji 2027: Grupa B, vs. Argentyna, Hiszpania, Nowa Kaledonia

Ranking FIFA: 1. [=]

 

 

Ligi:

 

Anglia: Chelsea Londyn [M]

Austria: Sturm Graz [M]

Francja: AS Monaco [M]

Hiszpania: Betis Sewilla [M]

Niemcy: Rot-Weiss Essen [M]

Polska: Wisła Kraków [M]

Rosja: FK Moskwa [+8 pkt]

Szwajcaria: FC Schaffhausen [M]

Włochy: AS Roma [M]

 

Liga Mistrzów:

-

 

Puchar UEFA:

 

Reprezentacja Polski:

-

 

Ranking FIFA: 1. Polska [1379], 2. Brazylia [1162]. 3, Niemcy [1158]

Odnośnik do komentarza

I już pierwszego czerwca byłem w Polsce, by po zebraniu w Essen laurów, podziękowań i złapaniu oddechu po nerwowym finiszu sezonu, przystąpić z reprezentacją do dalszej walki o awans na Euro 2028 i pozostać z drużyną na resztę miesiąca w ramach operacji "Puchar Konfederacji". Na początku reprezentacyjnego maratonu podejmowaliśmy w Chorzowie Łotwę, przeciwko której w drużynie debiutował Paweł Dąbrowski, a w bramce swój ostatni mecz na Stadionie Śląskim miał rozegrać Michał Górka, który za miesiąc dołączał do dumnego grona byłych zawodników, którzy z Biało-czerwonymi zdobywali najważniejsze trofea i medale.

 

Łotysze absolutnie niczym nas nie zaskoczyli – przybyli do Chorzowa ze świętą misją murowania dostępu do własnej bramki i wywiezienia z naszego terenu bezbramkowego remisu. By ten cel osiągnąć, bronili się zaciekle przez pełne 90 minut, nie przeprowadzili ani jednej akcji, która choćby przypominałaby ofensywną, a Michał Górka nie musiał martwić się żadnym strzałem oddanym na naszą bramkę, bo takich nie było wcale. 

 

Skoro cała jedenastka tłoczyła się we własnym polu karnym, wiadomym było, że ciężko będzie o powtórkę dwucyfrówki z Vaduz, ale liczyłem na to, że uraczymy komplet widzów kilkoma ładnymi bramkami. Jednak dziś dla odmiany było skromniej. Po kwadransie rozkręcania na części autobusu zaparkowanego w polu karnym Łotwy Tomek Wilk dośrodkował z lewego skrzydła, Rogalski główkował w Laizansa, a Pawlak spokojnie wklepał bezpańską futbolówkę do siatki. W 38. minucie Rogalski wyłożył piłkę Konopce, który strzelił po ziemi zza pola karnego, a zasłonięty przez Semjonovsa Laizans nie zdążył z interwencją, dzięki czemu Marcin zdobył swoją pierwszą bramkę w reprezentacji.

 

Nie był to piękny mecz, ale ważne było też oszczędzenie sił na Szkocję, za to po końcowym gwizdku uściskałem Michała Górkę na środku boiska, a on sam oklaskami podziękował kibicom za lata dopingu na Stadionie Śląskim. Kolejny wielki zawodnik, który całą reprezentacyjną karierę rozegrał pod moją wodzą, od debiutu, aż do decyzji o zawieszeniu butów na kołku.

 

Cytat

05.06.2027, Stadion Śląski, Chorzów, widzów: 43 444; TV

EME (4/10) Polska [1.] – Łotwa [126.] 2:0 (2:0)

 

16' M. Pawlak 1:0

38' M. Konopka 2:0

 

Polska: M.Górka 7 – K.Wróblewski 7, T.Konieczny 7, Z.Lewandowski 7, M.Machnikowski 8 – T.Rogalski ŻK 8 (70' M.Koźmiński 6), R.Piątek 7 (78' M.Wójcik 7), M.Konopka 9, T.Wilk 8 – P.Drągowski 7, M.Pawlak 7 (63' T.Adamczyk 7)

 

GM: Marcin Konopka (DP, Polska) - 9

 

Czesi świetnie się spisali, pokonując w Teplicach Szkotów 2:0, pomagając nam powiększyć nad nimi przewagę i podmywając ich kraciaste morale.

 

Dziewiąta grupa:

1. Polska – 12 pkt – 18:3

2. Czechy – 9 pkt – 10:3

3. Szkocja – 6 pkt – 6:5

4. Łotwa – 3 pkt – 4:5

5. Liechtenstein – 0 pkt – 0:22

Odnośnik do komentarza

Na środowy mecz ze Szkocją zdecydowałem wystawić silniejszy skład, w którym zaszły zmiany w bramce, środku pola i ataku. Szkoci nie byli już tak groźni, jak w poprzednich eliminacjach do Mistrzostw Europy, ale by ich pokonać, musieliśmy wyjść na murawę maksymalnie skoncentrowani. Tak też uczyniliśmy, dzięki czemu po dziesięciu minutach rywale mogli wracać do Edynburga.

 

Szkoci zaczęli mecz ostro, usiłując zepchnąć nas do obrony, co kosztowało ich porażkę, bo już w 6. minucie Rob Koźmiński przeciął podanie McCanna i ruszył na przebój środkiem pola, by wysunąć na wole pole Adamczykowi, który wpadł w szesnastkę, a jeszcze w ostatniej chwili wyłożył piłkę Mazurkiewiczowi, który otworzył wynik spotkania. Chwilę później mieliśmy rzut rożny, który wykonał Rogalski, na piątym metrze Konopka uwolnił się spod opieki Hendersona, najpierw główkował w Browna, a następnie dobił do bramki odbitą piłkę. Na tym skończyło się rumakowanie rywali, którzy może jeszcze dwa lub trzy razy nas lekko postraszyli, ale za każdym razem na posterunku był Piętka, a później już tylko zbierali żółte kartki, co miało im się odbić czkawką.

 

Tuż po przerwie zadaliśmy trzeci, nokautujący cios, kiedy lewym skrzydłem ruszył Mazurkiewicz, jego centrę zablokował Campbell, ale futbolówka trafiła do Machnikowskiego, który dostrzegł wbiegającego Adamczyka, a Tomek oparł się na Jacku i zdobył swojego 122. gola w narodowych barwach. Od tej pory prowadziliśmy rozszerzony trening, a w końcówce Szkoci dali pokaz żenującej frustracji; najpierw drugą żółtą kartkę za dyskusje z arbitrem obejrzał Steven Campbell, a chwilę później za złośliwy faul bezpośrednią czerwień zebrał jego imiennik Kevin Campbell. Ja dotąd byliśmy już jedną nogą w przyszłorocznych finałach.

 

Cytat

09.06.2027, Stadion Śląski, Chorzów, widzów: 43 474; TV

EME (5/10) Polska [1.] – Szkocja [27.] 3:0 (2:0)

 

6' R. Mazurkiewicz 1:0

10' M. Konopka 2:0

48' T. Adamczyk 3:0

83' S. Campbell (SCO) czrw.k.

88' K. Campbell (SCO) czrw.k.

 

Polska: P.Piętka 7 – K.Wróblewski 8, T.Konieczny 8, Z.Lewandowski 8, M.Machnikowski 7 (77' G.Wilk 6) – T.Rogalski 8 (74' M.Koźmiński 6), M.Konopka 8, R.Koźmiński 7, T.Wilk 7 – T.Adamczyk 8, R.Mazurkiewicz 7 (65' G.Dudek 6)

 

GM: Marcin Konopka (DP, Polska) - 8

 

W mało istotnym meczu na dnie tabeli Liechtenstein przewidywalnie podzielił się punktami z Łotwą, zdobywając zarazem swojego pierwszego gola, jak i pierwszy punkt w tych eliminacjach.

 

Dziewiąta grupa:

1. Polska – 15 pkt – 21:3

2. Czechy – 9 pkt – 10:3

3. Szkocja – 6 pkt – 6:8

4. Łotwa – 4 pkt – 5:6

5. Liechtenstein – 1 pkt – 1:23

Odnośnik do komentarza

Po bardzo udanym dwumeczu nie wyjeżdżałem z Polski, tylko przeniosłem się na tych kilka dni do Warszawy, gdyż tak rzadko i krótko bywałem w kraju, że szkoda byłoby przepuścić taką okazję. Moriente też nie śpieszyło się na urlop do rodzinnej Hiszpanii, bo i tak lada chwila miał się tam zjawić, bo właśnie Hiszpania była gospodarzem nadchodzącego Pucharu Konfederacji.

 

Największym problemem tego turnieju było to, że kadra mogła liczyć maksymalnie 22 nazwiska, więc musiałem zrezygnować z większej liczby zawodników, niż na Mistrzostwa Świata lub Europy. Przede wszystkim Puchar Konfederacji miał być czymś na wzór turniejowego przetarcia dla wszystkich debiutantów, którzy dołączyli do drużyny w ostatnich miesiącach, więc poza kadrą znaleźli się doświadczeni BrzezińskiBrodecki i Gorząd, którzy obecnie grywali bardzo rzadko. Wraz z nimi postanowiłem dać odpocząć od reprezentacji Marcinowi Kowalikowi, który miał świetne umiejętności, ale w biało-czerwonych barwach w ogóle ich nie pokazywał, pamiętałem wiele jego kosztownych błędów, tak więc właśnie na niego padł mój niełatwy wybór.

 

Cytat

Bramkarze:

– Michał Górka (35 l., BR, Glasgow Rangers, 95/0);

– Paweł Piętka (29 l., BR, Bordeaux, 19/0);

– Michał Piotrowski (31 l., BR, Crystal Palace, 15/0).

 

Obrońcy:
– Marcin Kiszka (30 l., O P, Polska, FC Liverpool, 29/1);

– Grzegorz Wilk (27 l., O LŚ, DP, P LŚ, NAC Breda, 12/0);

– Mateusz Machnikowski (30 l., O LŚ, P L, Werder Brema, 105/13);
– Tomasz Konieczny (26 l., O Ś, DP, Gillingham, 39/0);

– Zbigniew Lewandowski (31 l., O Ś, DP, Newcastle, 36/4);

– Krzysztof Wróblewski (32 l., O/P P, Ajax Amsterdam, 68/3).

 

Pomocnicy:

– Marcin Konopka (25 l., DP, Schalke 04, 16/2);

– Rafał Piątek (31 l., DP, Southampton, 68/14);

– Michał Koźmiński (24 l., DP, P PŚ, Chelsea Londyn, 30/7);

– Tomasz Wilk (24 l., P L, Sheffield Wednesday, 28/3);

– Robert Koźmiński (25 l., P Ś, Leeds United, 24/4);

– Tomasz Rogalski (26 l., OP PŚ, Napoli, 11/1);

– Mariusz Wójcik (26 l., OP LŚ, N, Napoli, 7/3).

 

Napastnicy:

– Paweł Kaczmarek (25 l., OP/N Ś, Crystal Palace, 5/3);

– Rafał Mazurkiewicz (25 l., OP/N Ś, Tottenham Hotspur, 2/5);
– Tomasz Adamczyk (32 l., N, AC Milan, 124/122);

– Paweł Dąbrowski (22 l., N, Caen, 1/0);
– Grzegorz Dudek (21 l., N, Real Sociedad, 21/10);

– Marcin Pawlak (30 l., N, Sevilla, 87/50).

 

Odnośnik do komentarza

– Herr Ralf, rok temu drżałem, gdy próbowaliśmy namówić cię do pozostania w klubie przynajmniej na kolejny sezon – mówił mi prezes Hempelmann w dniu, w którym zostaliśmy mistrzami Niemiec. W dniu, w którym pierwotnie od wielu miesięcy miało mnie już nie być w klubie. – Słowa nie opiszą tego, jaką ulgę poczułem, gdy na tamtej kartce nie zobaczyłem pisma z dymisją, tylko list otwarty. Było to bardzo sprytne. Będę ci wdzięczny do końca moich dni, że postanowiłeś zostać, a w klubie na długie lata zostaniesz legendą, bo wiem, że gdyby nie ty, tego tytułu by nie było.

 

Te słowa, które przypomniałem sobie w warszawskim apartamencie, ostatecznie przekonały mnie do tego, by darować już sobie ponad tysiąckilometrową podróż do Essen na podsumowanie sezonu. Innymi słowy, wszystko to, co najważniejsze, prezes powiedział mi w maju.

 

Po raz trzeci z rzędu Piłkarzem Roku w Essen został wybrany Markus Rose, co doskonale odzwierciedlało, kim dla klubu był nasz kapitan, nieustannie zyskujący na wartości. Tak samo na wartości zyskiwał klub, gdyż otrzymaliśmy od DFB kolejną grubą forsę zaraz po UEFA, inkasując 11 500 000€ za prawa do transmisji telewizyjnych. Prezes na specjalnym zebraniu zarządu ogłosił, że głównym celem na przyszły sezon jest wywalczenie miejsca gwarantującego udział w europejskich pucharach; bardzo ucieszyło mnie, że nikt nie wymagał ode mnie bezwarunkowej obrony mistrzowskiej korony, bo łatwiej osiągnąć ten cel bez odgórnej presji.

 

Tradycyjnie miałem wolną rękę w wyborze wariantów finansowych, ale zdecydowanie pierwszy raz za priorytet uznałem fundusze na ewentualne transfery, na które miałem teraz do dyspozycji 8 000 000€. Mogło przydać się nam to bardziej, niż szerszy fundusz płac.

 

Ze szkółki juniorskiej do drużyny U-19 awansowała dwunastka chłopaków – oby nie parszywa – która od lipca miała rozpocząć właściwy proces szkolenia w Rot-Weiss Essen. Zaszczytu bycia częścią aktualnego mistrza Niemiec dostąpili: Timo König (16 l., O P, Niemcy), Sven Brinkmann (15 l., P L, Niemcy), Jörg Petzold (15 l., O PŚ, Niemcy), Thomas Hofmann (16 l., P PL, Niemcy), Sebastian Urban (15 l., O PŚ, Niemcy), Martin Gunkel (16 l., P Ś, Niemcy), Daniel Stein (16 l., N, Niemcy), David Reiß (16 l., O P, Niemcy), Stefan Becker (15 l., P Ś, Niemcy), André Lindner (15 l., P P, Niemcy), który podobno miał największy potencjał z całej grupy, a także Michael Lindner (16 l., N, Niemcy) i jedyny obcokrajowiec, Włoch Luigi Notari (16 l., N, Włochy).

 

Jeszcze tylko telefonicznie poleciłem przenieść do drużyny rezerw kolejnych młodzików, którzy skończyli do czerwca 17 lat, a później na najbliższy czas moja rola w RWE się skończyła. Teraz był już czas na wyjazd do Hiszpanii i Puchar Konfederacji.

Odnośnik do komentarza

Hiszpania przywitała nas oczywiście śródziemnomorskim upałem, przez który koszula momentalnie kleiła się do pleców, klatki piersiowej, czy ramion. Hotel w dobrze mi znanej madryckiej dzielnicy Villa de Vallecas, który kilka miesięcy temu śmiało polecił włodarzom PZPN-u Moriente podczas naszej wizyty w Warszawie, był wyposażony w nowoczesny system klimatyzacji, który umilał nam pobyt. 23 czerwca w przyjemnym, rześkim chłodzie oglądaliśmy więc inauguracyjne spotkania grupy A, w której Francja bez problemu pokonała Nigerię 2:0, a później Brazylia musiała długo męczyć się z Arabią Saudyjską, by wygrać minimalnie 2:1.

 

 

 

 

Wybór kwatery w Madrycie nie był przypadkowy, gdyż właśnie na Santiago Bernabéu mieliśmy rozegrać dwa z trzech spotkań fazy grupowej, rozpoczynając od starcia z Argentyną. W Buenos Aires cały czas pamiętano nasze ostatnie spotkanie, to z mundialu sprzed dziewięciu lat, gdy Albicelestes zebrali od nas tęgie manto, przegrywając w Stanach Zjednoczonych aż 0:5. Teraz zawodnicy rywali zapowiadali, że tym razem nie zlekceważą Biało-czerwonych, zwłaszcza że byliśmy aktualnymi mistrzami świata, i liczyli na odpowiedni rewanż. Gdy oglądałem te wypowiedzi w telewizji rano w dniu meczu, zaśmiałem się tylko pod nosem, a potem ruszyłem na ostatni trening z drużyną.

 

Po pierwszym gwizdku o godzinie 15 w potwornym ukropie przez kolejny kwadrans myślałem, że z szumnych zapowiedzi sporo wyjdzie, bo Argentyna zaczęła nas ostro gnieść. W tym czasie nie mogliśmy poukładać naszej gry w szykach obronnych, co pozwoliło wykazać się Piętce w bramce, który zaprezentował swój kunszt, gdy w 8. i 11. minucie efektownie bronił strzały z dystansu w wykonaniu Gonzáleza, a chwilę po drugiej próbie wyjął jeszcze woleja Fontany. I właśnie uderzenie tego ostatniego było kresem starań rywali. Niedługo później zebrali soczystego liścia od rzeczywistości, od nas srogi hak na szczękę, a zamiast rewanżu za pogrom sprzed dziewięciu lat, dostali niemalże jego kopię.

 

W 19. minucie naciskany przez Rogalskiego Bustos zagrał w poprzek boiska na własnej połowie, Fontana nie sięgnął podania, ale zrobił to za niego Mazurkiewicz, który złapał jeszcze na błędzie Rodrigueza i strzałem do pustej bramki otworzył wynik spotkania. Pięć minut później ruszyliśmy z kolejnym atakiem, Adamczyk znalazł podaniem w uliczkę Mazurkiewicza, który tym razem nie zdołał pokonać Rodrigueza, ale sparowanej piłki dopadł Rogalski, po którego dośrodkowaniu zgasił ją Rob Koźmiński, obrócił się i bombą przy słupku z dziesięciu metrów podwyższył na 2:0. Pięć minut, dwa nokdauny, po których argentyński zapał gruchnął o zieloną murawę i rozleciał się na kawałki.

 

Po przerwie już w momencie rozpoczęcia gry przez rywali Rob Koźmiński zaatakował Gonzáleza, ruszył na przebój, wyciągnął Floresa z bloku defensywnego i zagrał do dobrze ustawionego Mazurkiewicza, który zdobył swoją drugą bramkę. W 59. minucie pięknie swój udział w meczu zaznaczył niezniszczalny Tomek Adamczyk, który zgarnął na woleja kolejną precyzyjną wrzutkę Rogalskiego, pakując ją do bramki po przekątnej. Podczas gdy Tomek tonął w objęciach kolegów w narożniku boiska, a polskie sektory falowały radością, zauważyłem, jak bramkarz Argentyny kopie z frustracją słupek; rywale ostrzyli sobie zęby na skopanie nam tyłków, ale przyjechał polski walec i wszystko ładnie wyrównał.

 

Wszak koniec to bynajmniej jeszcze nie był. Kwadrans przed końcem, w którym Argentyńczycy już tylko bronili się we własnym polu karnym przed kolejnymi golami, koszmarny błąd popełnił Rodriguez, który wcześniej tak wściekle kopał słupek, wpadł na rezerwowego Dąbrowskiego, który bez problemu zabrał mu piłkę i posłał do pustej bramki, zdobywając swoją pierwszą bramkę dla Biało-czerwonych. W ten oto sposób nie daliśmy Albicelestes szansy na rewanż, a jedynie odświeżyliśmy im pamięć, choć po prawdzie zrobiliśmy jeszcze więcej, bo wynik ustaliliśmy dopiero w doliczonym czasie, gdy Pawlak spokojnie zamknął centrę Tomka Wilka. Rozpoczęcie udziału w Pucharze Konfederacji mogliśmy uznać za udane!

 

Cytat

24.06.2027, Santiago Bernabéu, Madryt, widzów: 47 490; TV

PK Gr.B (1/3) Argentyna [10.] – Polska [1.] 0:6 (0:2)

 

19' R. Mazurkiewicz 0:1

24' R. Koźmiński 0:2

46' R. Mazurkiewicz 0:3

59' T. Adamczyk 0:4

76' P. Dąbrowski 0:5

90+1' M. Pawlak 0:6

 

Polska: P.Piętka 9 – K.Wróblewski ŻK 9, T.Konieczny 8, Z.Lewandowski 8, M.Machnikowski 9 – T.Rogalski 9 (68' M.Koźmiński 8), M.Konopka 9, R.Koźmiński 9, T.Wilk 9 – T.Adamczyk 9 (79' M.Pawlak 7), R.Mazurkiewicz 9 (72' P.Dąbrowski 7)

 

GM: Rafał Mazurkiewicz (OP/N Ś, Polska) - 9

 

Gospodarze turnieju również rozpoczęli zmagania od wysokiego zwycięstwa, ale pokonanie Nowej Kaledonii 4:0 nadal było niższym wynikiem od tego, jaki osiągnęliśmy z o wiele silniejszą Argentyną. Już za dwa dni miało się okazać, jak z teoretycznym outsiderem naszej grupy zaprezentujemy się my.

 

Grupa B:

1. Polska – 3 pkt – 6:0

2. Hiszpania – 3 pkt – 4:0

3. Nowa Kaledonia – 0 pkt – 0:4

4. Argentyna – 0 pkt – 0:6

  • Lubię! 1
Odnośnik do komentarza

Już po pierwszym spotkaniu, nawet tak efektownym, dała znać o sobie podła natura turniejów – jeszcze tego samego dnia Łukasz Król poinformował mnie, że Paweł Dąbrowski naciągnął ścięgno pachwiny, co oznaczało dla niego koniec udziału w Pucharze Konfederacji. Mojej rozmowie z nim towarzyszył Michał Bartczak, który od lipca ubiegłego roku zajął miejsce Janusza Kołodziejczaka, a teraz cieszył się pierwszym turniejem w roli lekarza reprezentacji.

 

Następnego dnia drugą kolejkę rozegrała grupa A, w której Francja zgodnie z przewidywaniami pewnie wypunktowała 3:0 Arabię Saudyjską. Trójkolorowi nie zapewnili sobie jednak jeszcze gry w półfinale, gdyż w drugim spotkaniu wpadkę zaliczyła Brazylia, przegrywając 0:1 z Nigerią, co utrzymało w walce o awans trzy drużyny.

 

 

 

 

Świetnie się złożyło, że drugie spotkanie graliśmy z teoretycznie słabszą Nową Kaledonią, która przyjechała do Hiszpanii w zasadzie tylko na kilkudniowe wakacje, bowiem mogłem z czystym sumieniem wystawić w większości rezerwowy skład, dając szansę zaprezentowania się kolejnym głodnym gry. W Eibar graliśmy po zaledwie jednym dniu całkowitego odpoczynku, a odpowiednia rotacja składu miała zapewnić skuteczniejszą regenerację sił, co mogło okazać się kluczem do sukcesu w całych rozgrywkach.

 

Znacząco przebudowana jedenastka, w której z meczu z Argentyną zostali tylko Tomek Konieczny, Zbychu Lewandowski i Marcin Konopka, a w bramce zagrał Michał Górka, rozpoczęła zmagania bardzo udanie, ponieważ już w 6. minucie Konopka dośrodkował prostopadle wprost na nogę Kaczmarka, który uderzył w Veilexa, a Pawlak dobił piłkę do pustej bramki, zaś po kwadransie Marcin zrobił dokładnie to samo, tyle że teraz po samodzielnym strzale z dystansu Konopki. Przed meczem prasa żądała od nas gradu goli, i do tej pory właśnie na takowy się zanosiło, ale... po drugim golu całkowicie oddaliśmy inicjatywę Nowokaledończykom, ku zażenowaniu widzów dając zamknąć im się we własnym polu karnym. Jakby tego było mało, w 22. minucie Konieczny dopuścił się niemądrego faulu przed polem karnym, a Górka pokazał, że podjął słuszną decyzję o zakończeniu kariery, wpuszczając marny strzał Douarda z rzutu wolnego.

 

Zaczęło pachnieć sensacją, w której dało się wyczuć nutkę kompromitacji, bo rywale jeszcze przez kilka minut rozbijali obóz na naszej połowie. Na szczęście niedługo później moi podopieczni chyba wyczuli, że tracę cierpliwość, bo w 31. minucie Wójcik ubiegł Verdiego w wyścigu do piłki, którą następnie dograł do Pawlaka, a to oznaczać mogło tylko hat-trick naszego snajpera. Dziesięć minut później przełamał się też w końcu Kaczmarek, który dotąd strzelał wyłącznie w trybuny lub w Veilexa, a teraz pokonał go ładnym strzałem na dalszy słupek, zaś gdy po 60 sekundach Pawlak wpakował piłkę w okienko z podania Michała Koźmińskiego, odetchnąłem z ulgą.

 

Po przerwie gorliwie realizowaliśmy przedmeczowe oczekiwania, tocząc mecz do jednej bramki. W 54. minucie kolejna bomba Konopki z dystansu znalazła już drogę do bramki, a niespełna dziesięć minut później Kaczmarek ostatecznie się odkorkował, dobijając obroniony tym razem strzał Marcina, natomiast chwilę później po wygranym pojedynku główkowym z Michettim wykańczając centrę Kiszki. Zacząłem przeprowadzać zmiany, w tym tę najważniejszą, po której Grzesiek Dudek w 82. minucie wbiegł między Morisota i Zianiego, by przyjąć podanie Piątka i podwyższyć na 9:1, a w 87. minucie zapewnił nam dwucyfrówkę, zamieniając na gola dośrodkowanie rezerwowego Adamczyka. Media i kibice byli w pełni zadowoleni, my również, a teraz w zaledwie dwóch spotkaniach zdobyliśmy jedynie o trzy bramki mniej, niż przez cały Puchar Konfederacji w 2021 roku.

 

Cytat

26.06.2027, Ipurúa, Eibar, widzów: 27 557; TV

PK Gr.B (2/3) Polska [1.] – Nowa Kaledonia [36.] 10:1 (5:1)

 

6' M. Pawlak 1:0

15' M. Pawlak 2:0

22' L. Douard 2:1

31' M. Pawlak 3:1

41' P. Kaczmarek 4:1

42' M. Pawlak 5:1

54' M. Konopka 6:1

63' P. Kaczmarek 7:1

67' P. Kaczmarek 8:1

82' G. Dudek 9:1

87' G. Dudek 10:1

 

Polska: M.Górka 8 – M.Kiszka 9, T.Konieczny 9, Z.Lewandowski 9, G.Wilk 9 – M.Koźmiński 10, R.Piątek 10, M.Konopka ŻK 10 (77' R.Koźmiński 7), M.Wójcik 10 – M.Pawlak ŻK 10 (64' G.Dudek 8), P.Kaczmarek 10 (69' T.Adamczyk 7)

 

GM: Paweł Kaczmarek (OP/N Ś, Polska) - 10

 

W zakończonym dwie godziny przed nami hitowym meczu Argentyna podzieliła się punktami z Hiszpanią po remisie 1:1, co oznaczało, że jako pierwsza drużyna turnieju zapewniliśmy sobie grę w półfinale imprezy. Co ważniejsze, nasza obecna forma była coraz bardziej obiecująca, w związku z czym mogliśmy liczyć na to, że trofeum Pucharu Konfederacji, może i mało prestiżowe, mogło dołączyć w końcu do naszej wspólnej kolekcji sukcesów.

 

Grupa B:

1. Polska – 6 pkt – 16:1; Awans

2. Hiszpania – 4 pkt – 5:1

3. Argentyna – 1 pkt – 1:7

4. Nowa Kaledonia – 0 pkt – 1:14

Odnośnik do komentarza

Na razie jest na dobrej drodze, tradycyjnie w przeciwieństwie do Adamczyka ;)   Pawlak aktualnie ma dwa gole przewagi nad grupą pościgową.

 

-------------------------------------------------------

 

Do decydującej rundy spotkań z nożem na gardle przystępowała Brazylia, która najlepiej musiała pokonać Francję, by znaleźć się w półfinale. Wielką szansę miała z kolei Nigeria, która w przypadku zwycięstwa Francuzów musiała jedynie pokonać Arabię Saudyjską. Trójkolorowi po wielkiej bitwie odprawili Canarinhos 3:2, ale Nigeria nie wykorzystała tego prezentu, przegrała z Arabią Saudyjską 1:2 i w dość frajerski sposób pożegnała się z dalszym udziałem w Pucharze Konfederacji.

 

 

 

My do ostatniego starcia fazy grupowej przystępowaliśmy w spokoju, pewni już awansu, zaś pod sporą presją grać z nami miała Hiszpania, której mogliśmy się "pozbyć" z fazy pucharowej w przypadku odpowiednio wysokiej wygranej, a także również wysokiego zwycięstwa Argentyny w meczu z Nową Kaledonią. Znów dokonałem znaczącej zmiany wyjściowej jedenastki, by na Santiago Bernabéu zagrali zawodnicy świeżsi, a pozostali mogli złapać oddech przed półfinałem.

 

Hiszpanie rozpoczęli spotkanie od gry w kości, czego efektem było chamskie wejście Expósito, który omal nie złamał żebra Dudkowi, kończąc jego udział w zawodach, ale gdy chwilę później Rob Koźmiński w ramach ostrzeżenia solidnie poturbował Goñiego, spuścili z tonu. Gospodarze Pucharu Konfederacji nie grali może efektowniej od nas, ale z pewnością dokładniej i pewniej, w efekcie czego w 17. minucie kryty na radar przez Wróblewskiego Álvarez dośrodkował na dalszy słupek, a Lewandowski z Machnikowskim ośmieszyli się dokumentnie, dając przeskoczyć się osamotnionemu Ferrerowi, i było 0:1. Co gorsza, w tej fazie meczu byłem jedynym, którego stracona bramka podrażniła, gdyż przez kolejny kwadrans moi zawodnicy oszczędzali się na boisku, podczas gdy rywale aktywnie szukali kolejnych trafień.

 

Wreszcie moje okrzyki zza linii bocznej przyniosły pożądany efekt. Zaczęliśmy w końcu grać w piłkę, aż w 38. minucie Tomek Wilk odebrał piłkę Fernández Garcíi i dograł do czekającego Pawlaka, który ładnym strzałem z półobrotu wyrównał na 1:1. Tuż przed przerwą znów pokazaliśmy na czym polega siła trzykrotnych mistrzów świata, Konopka zagrał do zbiegającego ze skrzydła Koźmińskiego, a Michał balansem ciała zmylił Garcíę, wbiegł w pole karne i po profesorsku dał nam prowadzenie!

 

W drugiej połowie toczyliśmy z Hiszpanami wyrównany pojedynek jak równy z równym, dokładnie tak samo, jak wyglądało to rok temu w półfinale Mistrzostw Świata, w pewnym momencie Konopka miał nawet szansę podwyższyć na 3:1, ale lepszy od niego okazał się Castro w bramce gospodarzy. Tym razem jednak puenta spotkania była inna, niż tamtego dnia w Edmonton, bowiem w 71. minucie po nieudanym wyprowadzeniu piłki znowu wrzutkę posłał Álvarez, a Lewandowski po raz kolejny w irytujący sposób zaspał, pozwalając Ferrerowi na zdobycie gola na wagę podziału punktów. Nie byłem zadowolony ze zmarnowanej szansy na zwycięstwo, ale remis miał też swój plus, gdy spojrzałem na Moriente pokazującego mi gest ze złączonego kciuka i palca wskazującego – mógł się cieszyć, bo ani nasza Polska nie przegrała, ani reprezentacja jego ojczyzny nie została pokonana.

 

Cytat

28.06.2027, Santiago Bernabéu, Madryt, widzów: 34 133; TV

PK GR.B (3/3) Hiszpania [4.] – Polska [1.] 2:2 (1:2)

 

9' G. Dudek (POL) ktz.

17' S. Ferrer 1:0

38' M. Pawlak 1:1

45' M. Koźmiński 1:2

71' S. Ferrer 2:2

 

Polska: P.Piętka 7 – K.Wróblewski 7, T.Konieczny 7, Z.Lewandowski 7, M.Machnikowski 7 – M.Koźmiński 7 (81' T.Rogalski 6), R.Koźmiński 7, M.Konopka ŻK 7, T.Wilk 7 – T.Adamczyk 7 (67' R.Mazurkiewicz 6), G.Dudek 6 (9' M.Pawlak 7)

 

GM: Sergio Ferrer (N, Hiszpania) - 8

 

Argentyna wprawdzie wygrała swoje spotkanie, ale do nikogo pretensji mieć nie mogła, bo nawet gdybyśmy pokonali Hiszpanię, to w dalszym ciągu wynik 2:0 nie wystarczyłby Albicelestes do przeskoczenia gospodarzy dzięki bilansowi bramkowemu. Każdy jest kowalem swojego losu, my nasz już wykuliśmy, a efektem naszej pracy była perspektywa meczu z Brazylią w półfinale.

 

Grupa B:

1. Polska – 7 pkt – 18:3; Awans

2. Hiszpania – 5 pkt – 7:3; Awans

3. Argentyna – 4 pkt – 3:7

4. Nowa Kaledonia – 0 pkt – 1:16

Odnośnik do komentarza
  • 2 tygodnie później...

Gdy zakończę "Cień wielkiej trybuny" ;)

 

-----------------------------------------------

 

Bogatą piłkarską karierę zakończyli dwaj niezwykle zasłużeniu stoperzy, Marcin Piotrowski i Artur Kowalczyk, którzy zawiesili buty na kołku jako zawodnicy odpowiednio Espanyolu i Liverpoolu. Obaj postanowili jednak kontynuować przygodę z piłką jako szkoleniowcy, w związku z czym pozostało mi życzyć im powodzenia i trochę żałować, że karierę w reprezentacji zakończyli nie w glorii chwały, a beznadziejnym występem na Euro 2024.

 

W dniu półfinałowego meczu z Brazylią na Pucharze Konfederacji, a więc już pierwszego lipca, ruszyło letnie okno transferowe, w którym RWE nie wykazywało zbyt wielkiej aktywności, jako że obecnie zajmowałem się już tylko łataniem ostatnich luk w składzie. Dlatego też, póki co, podczas mojego pobytu w Hiszpanii z reprezentacją, w Essen zjawiło się trzech nowych graczy, w osobach od dawna zapowiadanych lewego obrońcy Fernando (28 l., O L, Brazylia; 12/0 U-21), dotąd zawodnika Messiny, prawego pomocnika Dario Toscano (22 l., P P, Włochy) z Udinese, a także Tomka Koniecznego (26 l., O Ś, DP, Polska; 42/0), który po duszeniu się w... trzecioligowym Gillingham otrzymał w końcu możliwość gry w silnym zespole europejskiego formatu.

 

Z klubu na prawie Bosmana odeszło pięciu zawodników. Nierokujący już Sven Müller dołączył do Hoffenheim, Wellington do Pasching, pamiętający czasy mojego poprzednika Brahima Kanté wyjechał do Francji, by grać w Lorient, Gianfranco Bernardini poszedł grać do włoskiej Ternany, Franck Brou nadal miał występować w Rot-Weiss, tylko Essen zmieniło się na Erfurt, zaś Maurizio Ambrosio za symboliczne 500 000€ sprzedany został do Modeny.

  • Hurra! 1
Odnośnik do komentarza

Kolejni trzej zawodnicy zwolnili swoje szafki kilka godzin później, gdy ostatecznie wygasły ich kontrakty, a byli to Jairo, Tim Schuster i Fabrizio Cozzi.

 

Czerwiec 2027

 

Bilans (Rot-Weiss Essen): 0-0-0, 0:0

Bundesliga: –

Liga Mistrzów: –
DFB-Pokal: –

Liga-Pokal: –

Finanse: 33,87 mln euro (+10,95 mln euro)

Gole: –

Asysty: –

 

Bilans (Polska): 2-1-0, 18:3

Eliminacje ME 2028: Grupa dziewiąta, [+3 pkt nad Czechami]

Puchar Konfederacji 2027: Grupa B, 6:0 z Argentyną, 10:1 z Nową Kaledonią, 2:2 z Hiszpanią; awans, vs. Brazylia

Ranking FIFA: 1. [=]

 

 

Ligi:

 

Anglia: –

Austria: –

Francja: –

Hiszpania: –

Niemcy: –

Polska: –

Rosja: FK Moskwa [+8 pkt]

Szwajcaria: –

Włochy: –

 

Liga Mistrzów:

-

 

Puchar UEFA:

 

Reprezentacja Polski:

- 24.06, Puchar Konfederacji 2027, grupa B, Argentyna - Polska, 0:6

- 26.06, Puchar Konfederacji 2027, grupa B, Polska - Nowa Kaledonia, 10:1

- 28.06, Puchar Konfederacji 2027, grupa B, Hiszpania - Polska, 2:2

 

Ranking FIFA: 1. Polska [1379], 2. Brazylia [1162]. 3, Niemcy [1158]

Odnośnik do komentarza

Z każdym kolejnym dniem coraz lepiej przyzwyczajaliśmy się do hiszpańskiego upału, więc na półfinałową batalię z Brazylią musiałem przeprowadzić tylko dwie zmiany, do tego podyktowane kwestiami zdrowotno-dyscyplinarnymi, jako że uraz Dudka okazał się uniemożliwić mu udział w tym spotkaniu, a Konopka zawieszony był za nadmiar żółtych kartek. Z Mazurkiewiczem w ataku i Wójcikiem w środku pola przystąpiliśmy więc w Sewilli do walki o finał, w którym mieliśmy walczyć o nasze pierwsze złoto Pucharu Konfederacji.

 

Zaczęło się nieźle, Brazylia nie miała zbyt wiele do powiedzenia w pierwszym kwadransie, za to my jak najbardziej; w 12. minucie Wróblewski zacentrował głęboko z prawej strony, a tam Rob Koźmiński w swoim stylu zgubił obronę, nabiegł na piłkę i wpakował ją do brazylijskiej bramki. Polskie sektory wybuchły radością, ale już osiem minut później brutalnie zakłócił ją Zbychu Lewandowski, który w polu karnym tak delikatnie krył Sérgio, że ten z łatwością się na nim oparł, obrócił i pokonał Piętkę. Od tego momentu mecz się mocno wyrównał, a choć w przerwie rozważałem szybkie zdjęcie przechodzącego obok meczu Mazurkiewicza oraz sabotującego lekko drużynę Lewandowskiego, postanowiłem jednak bez zmian posłać zespół na drugą połowę.

 

Dziesięć minut później gorzko tego żałowałem. Brazylia wyprowadziła kontrę, a Lewandowski, kapitan drużyny, zachował się jak podrzędny obrońca godny gry w Avellino, przez pół boiska biegł bark w bark z Sérgio, by uwalić go dopiero w polu karnym, a prezent na prowadzenie dla Brazylii zamienił WilliamLewandowski momentalnie poszedł precz do szatni, a ja miałem zamiar zastanowić się, czy nadal powinien być kapitanem, zaś wraz z nim boisko opuścił Mazurkiewicz, przez którego Adamczyk w ataku grał jako jedyny napastnik.

 

Po objęciu prowadzenia Brazylia wycofała się i okopała we własnym polu karnym, a my zaczęliśmy bezskutecznie ostrzeliwać kanarkowy mur. Ale Brazylijczycy też popełniali błędy, bo w 69. minucie Santos wyciął Adamczyka w szesnastce, a arbiter podyktował rzut karny, do którego podszedł Wróblewski i... załadował z całej siły prosto w Humberto w środek bramki! Myślałem, że szlag mnie trafi na La Cartuja, ale to było jeszcze nic w porównaniu do tego, co miało wydarzyć się później. Najpierw jednak broniący się rywale sprezentowali nam rzut wolny na 25. metrze, a Tomek Adamczyk pięknym rogalem ponad murem wyrównał na 2:2.

 

Z nieba do piekła – tak mogę określić drogę Tomka w ostatnich minutach meczu. W 84. minucie rywale nie przestawali odwdzięczać nam się za pomoc ze strony Lewandowskiego, tym razem Almir przewrócił Pawlaka w polu karnym. W duchu dziękowałem bogom, że po gafie Wróblewskiego zabroniłem mu podchodzić do wapna, więc piłkę na jedenastym metrze ustawił sam Tomek Adamczyk, wziął rozbieg, po czym... załadował z całej siły prosto w Humberto w środek bramki!

 

– Noż kurwa jebana maaaaAAAAAĆ!!! – huknąłem na całe gardło, aż kilku chłopaków na ławce trenerskiej podskoczyło chyba na dwa metry w górę. – Co się z wami dzisiaj dzieje, do chuja trefla i kurwy nędzy!!!

 

Skoro byliśmy frajerami, którzy nie wykorzystują dwóch rzutów karnych, w dogrywce stało się to, co stać się musiało, i o co się prosiliśmy. W 104. minucie skompromitował się Piętka, wpuszczając do bramki sygnalizowany strzał Antônio z 40 metrów, dwie minuty później ten sam zawodnik zdobył swojego drugiego gola po tym, jak Konieczny wywalił ogromną dziurę w naszym bloku defensywnym, i w ten oto sposób ponieśliśmy w pełni zasłużoną, najbardziej frajerską porażkę w całej mojej karierze z reprezentacją. Tym samym Puchar Konfederacji mieliśmy już z głowy, gdyż interesowało mnie tylko złoto, a pozostałe medale na koncie już mieliśmy. Mecz o 3. miejsce miał być zatem jedynie rozszerzonym sparingiem bez presji.

 

Cytat

01.07.2027, La Cartuja, Sewilla, widzów: 79 980; TV

PK PłF Brazylia [2.] – Polska [1.] 4:2 (ft. 2:2) (dp. 1:1)

 

12' R. Koźmiński 0:1

20' Sérgio 1:1

56' William 2:1 rz.k.

69' K. Wróblewski (POL) nw.rz.k.

76' T. Adamczyk 2:2

84' T. Adamczyk (POL) nw.rz.k.

104' Antônio 3:2

106' Antônio 4:2

 

Polska: P.Piętka 7 – K.Wróblewski 7, T.Konieczny 7, Z.Lewandowski 6 (56' G.Wilk 7), M.Machnikowski 6 – M.Koźmiński 7, R.Koźmiński 7, M.Wójcik 7 (73' T.Rogalski 6), T.Wilk 7 – T.Adamczyk 8, R.Mazurkiewicz 6 (56' M.Pawlak 7)

 

GM: Antônio (N, Brazylia) - 9

 

Odnośnik do komentarza

W drugim półfinale gospodarz turnieju Hiszpania przegrała gładko 0:3 z Francją, więc w meczu o 3. miejsce miało dojść do powtórki z fazy grupowej, i to znowu bez presji, gdyż wówczas mieliśmy już zapewnione wyjście z grupy, a teraz brązowy medal nie robił dla nas żadnej różnicy.

 

 

W sobotnie popołudnie ostatecznie ustaliłem skład na to spotkanie. Doszło w nim do kilku zmian; przede wszystkim na ławce usiadł Lewandowski, który po prostu nie zasługiwał na grę w tym meczu, jego miejsce na środku defensywy zajął Grzesiek Wilk, na prawej obronie znalazł się Kiszka, w środku pola wystąpili Konopka i Piątek, na lewym skrzydle za zmęczonego Tomka Wilka zagrał Mariusz Wójcik, w ataku miejsce u boku Tomka Adamczyka zajął stary wyjadacz Marcin Pawlak, a opaskę kapitańską przejął Machnikowski. Na przedmeczowej odprawie powiedziałem tylko: "Dzisiaj gramy bez żadnej presji. Złota już nie zdobędziemy, a brąz Pucharu Konfederacji już kiedyś wywalczyliśmy, więc teraz nie ma on dla nas większego znaczenia. Jeżeli przegramy z Hiszpanią, nic wielkiego się nie stanie, ale niech to nikogo nie zwiedzie – jeżeli ktoś będzie odstawiał numery na boisku, na pewno nie ujdzie to mojej uwadze".

 

Pamiętałem, co działo się z Hiszpanią rok temu po przegranym półfinale Mistrzostw Świata, a teraz na Santiago Bernabéu rywale potwierdzili, że kiepsko radzą sobie w takich sytuacjach; mimo że nie pokazaliśmy w Madrycie niczego wielkiego, to i tak nie mieliśmy najmniejszych problemów, by pokazać Hiszpanom miejsce w szeregu. Po 35 minutach wyrównanej, ale nie porywającej walki w środku pola, García zagrał ręką w polu karnym; piłkę na jedenastym metrze ustawił Adamczyk, a gdy oczyma wyobraźni widziałem już piłkę odbijającą się od Castro na środku bramki, Tomek zaskoczył mnie i mocnym strzałem przy słupku dał nam prowadzenie. Nie można tak było z Brazylią?

 

Żeby ukazać nieporadność Hiszpanów, wystarczy przytoczyć sytuację z dosłownie dwóch minut po bramce Adamczyka, gdy Fiore nie trafił z dwóch metrów do naszej pustej bramki, po uprzedniej interwencji Piętki. W drugiej połowie czekaliśmy więc na okazję do zadania drugiego ciosu, z łatwością neutralizując ataki gospodarzy. W 72. minucie w końcu Wójcik świetnie dostrzegł sygnalizującego swoją pozycję Kaczmarka, posłał mu precyzyjnego crossa, a niepilnowany Paweł oszukał Castro i golem na 2:0 zapewnił nam brązowe medale. Podtrzymaliśmy dobrą passę, każdy udział w Pucharze Konfederacji kończąc z medalem, ale czułem, że to była ostatnia okazja, by zdobyć ten najważniejszy – złoty.

 

Cytat

03.07.2027, Santiago Bernabéu, Madryt, widzów: 74 967; TV

PK 3rd Polska [1.] – Hiszpania [4.] 2:0 (1:0)

 

35' T. Adamczyk 1:0 rz.k.

72' P. Kaczmarek 2:0

 

Polska: P.Piętka 8 – M.Kiszka ŻK 7, T.Konieczny 8, G.Wilk ŻK 9, M.Machnikowski 8 – M.Koźmiński ŻK 7, M.Konopka 8, R.Piątek 7 (63' T.Rogalski 6), M.Wójcik ŻK 9 – T.Adamczyk 8 (75' R.Mazurkiewicz 6), M.Pawlak 7 (70' P.Kaczmarek 7)

 

GM: Mariusz Wójcik (OP LŚ, N, Polska) - 9

 

Odnośnik do komentarza
  • 2 tygodnie później...

W finałowym starciu na Camp Nou w Barcelonie Brazylia zaprezentowała dokładnie to samo, co w półfinale przeciwko nam, czyli zaciekła obrona całym zespołem przez większość spotkania i szczęśliwe interwencje Humberto, gdyż Francuzi wystrzelali się z amunicji w meczu z Hiszpanią i teraz razili nieskutecznością. Po regulaminowych 90 minutach był bezbramkowy remis, ale Francuzi nie byli takimi frajerami, jak my, i w 111. minucie Diaby celną główką zapewnił Trójkolorowym ich czwarte złoto Pucharu Konfederacji w historii tych rozgrywek.

 

W hotelu w madryckiej Villa de Vallecas finał szumiał sobie na ekranie telewizora w kącie sali i był tylko uzupełnieniem tła, bowiem w tym czasie całą reprezentacją byliśmy zajęci opijaniem szczególnego momentu dla Michała Górki, który wraz z końcem Pucharu Konfederacji zawieszał buty na kołku, a wysłużone rękawice, które zatrzymały wiele ważnych piłek, chował do szuflady. Zaopatrzeni w stosowny zapas szampana, wina, piwa i oczywiście whiskey, trunku dżentelmenów, oddaliśmy się wszyscy imprezowej atmosferze, dbając, by nikt nie podchodził zbyt często do okna, narażając się na celowniki fotoreporterów.

 

W trakcie trzynastu lat spędzonych w reprezentacji Polski, Michał rozegrał 96 oficjalnych spotkań dla Biało-czerwonych, zdobył dwa mistrzostwa świata, z czego jedno jako podstawowy bramkarz drużyny, i jedno trzecie miejsce na świecie w 2022 roku, do tego dorzucił srebrny medal Mistrzostw Europy, a także pięć krążków Pucharu Konfederacji oraz Nagrodę Lwa Jaszyna dla najlepszego bramkarza Mistrzostw Świata 2022. W klubach Michał wielkiej kariery nie zrobił, ale miał zostać zapamiętany jako jeden z najlepszych bramkarzy w historii Polski, który legitymował się nie tylko świetną postawą na boisku, lecz również osiągniętymi wynikami.

  • Lubię! 1
Odnośnik do komentarza
  • Pulek zablokował ten temat
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...