Skocz do zawartości

Cień wielkiej trybuny


Ralf

Rekomendowane odpowiedzi

@zOnk,

Również bardzo rzadko decyduję się na taki krok, jak zwolnienie, ale w tym przypadku kilku zawodników w drużynie miało w swoim profilu status, że Marco "działa im na nerwy" i uważało, że "Marco nie powinien być tak zapatrzony w siebie". Uznałem, że być może w tym leży też problem, a ja nie zamierzam tracić kolejnego sezonu na walkę o utrzymanie. Wraz z rozwiązaniem z nim kontraktu owe statusy poznikały z profili tych wszystkich piłkarzy, więc w tej chwili wszyscy się lubią - oby przełożyło się to na lepszą grę zespołu.

 

@Makk,

Poważnie w tylu save'ach i tylu opkach nie trafił Ci się żaden zawodnik, który konfliktował się z kolegami z drużyny i rozwalał atmosferę w szatni? ;)

Odnośnik do komentarza
18 minut temu, Ralf napisał:

@zOnk,

Również bardzo rzadko decyduję się na taki krok, jak zwolnienie, ale w tym przypadku kilku zawodników w drużynie miało w swoim profilu status, że Marco "działa im na nerwy" i uważało, że "Marco nie powinien być tak zapatrzony w siebie". Uznałem, że być może w tym leży też problem, a ja nie zamierzam tracić kolejnego sezonu na walkę o utrzymanie. Wraz z rozwiązaniem z nim kontraktu owe statusy poznikały z profili tych wszystkich piłkarzy, więc w tej chwili wszyscy się lubią - oby przełożyło się to na lepszą grę zespołu.

hmmm tego typu statusy widuję bardzo sporadycznie. Foszki i płacze o brak gry/transferu/kontraktu to norma, ale bardzo rzadko cokolwiek z tego dalej się dzieje, bo zwykle solidny opr wystarcza.

Czekamy więc na efekty porządków :D

Odnośnik do komentarza
  • 1 miesiąc później...

Takie rzeczy zdarzają się najczęściej, gdy w klubie jest zawodnik o statusie "Kapryśny" lub "Ambitny" - wtedy działa na nerwy kolegom z drużyny, co rodzi konflikty ;)  Tutaj, w RWE, było co najmniej trzech takich ananasów - Roberto Doveta, Andrea Vecchi i teraz Marco. Wszyscy trzej już nie grają w RWE, konflikty natychmiast się pokończyły, więc teraz przekonamy się, jak wpłynie to na nasze poczynania w Bundeslidze.

 

-------------------------------------------

 

Sezon 2024/25

Ligi świata:

Anglia
Czołówka Premiership: 1. Chelsea Londyn, 2. Manchester City, 3. FC Liverpool;
Spadek do Championship: 18. MK Dons, 19. Ipswich, 20. Crystal Palace;
Awans do Premiership: 1. Derby, 2. Watford, Br. Charlton;
FA Cup: Aston Villa;
Carling Cup: Tottenham Hotspur.

 

Austria

Czołówka T-Mobile Bundesligi: 1. Rapid Wiedeń, 2. FC Kärnten, 3. Austria Wiedeń;

Spadek do Erste Ligi: 10. Wacker Tirol;

Awans do T-Mobile Bundesligi: 2. SV Mattersburg;

Hallen Cup: Admira Wacker.

Francja
Czołówka Ligue 1: 1. Olympique Lyon, 2. AS Monaco, 3. Olympique Marsylia;
Spadek do Ligue 2: 18. Cannes, 19. Strasbourg, 20. Toulouse;
Awans do Ligue 1: 1. Montpellier, 2. Lens, 3. Nîmies;
Coupe de France: OSC Lille;
Coupe de Ligue: Gueugnon.

Hiszpania
Czołówka Primera Divisón: 1. Valencia, 2. Deportivo, 3. Betis Sewilla;
Spadek do SDA: 18. Rayo Vallecano, 19. Xerez, 20. Racing Santander;
Awans do Primera División: 4.Marbella, 5. Real Valladolid, 8. Espanyol Barcelona;
Copa del Rey: Real Sociedad;
Supercopa: Osasuna.

Niemcy
Czołówka Bundesligi: 1. HSV Hamburg, 2. Werder Brema, 3. Borussia Dortmund;
Spadek do 2. Bundesligi: 16. 1.FC Nürnberg, 17. Hertha Berlin, 18. TSG Hoffenheim;
Awans do Bundesligi: 1. Bayer Leverkusen, 2. VfL Bochum, 3. 1.FC Köln;
DFB-Pokal: Werder Brema;
Liga Pokal: Bayern Monachium.

Polska
Czołówka Ekstraklasy: 1. Wisła Kraków, 2. Zagłębie Lubin, 3. Legia Warszawa;
Spadek do II ligi: 15. GKS Bełchatów, 16. Lech Poznań;
Awans do OE: 1. Widzew Łódź, 2. Korona Kielce;
Puchar Polski: Radomiak Radom.

 

Rosja
Czołówka Premier Ligi: 1. CSKA Moskwa, 2. Lokomotiw Moskwa, 3. Spartak Moskwa;
Spadek do Pierwowo Dywizjona: 15. Lokomotiw Czita, 16. Saturn;
Awans do Premier Ligi: 1. Zenit Sankt Petersburg, 2. Anży Machaczkała.
Kubok Rassij: Lokomotiw Moskwa;
Superpuchar: CSKA Moskwa.

Szwajcaria
Czołówka Axpo Super League: 1. Young Boys, 2. FC Basel, 3. Grasshopper Zurych;
Spadek do Challenge League: 10. Servette FC;
Awans do ASL: 1. Yverdon;
Swisscom Cup: St. Gallen.

Włochy
Czołówka Serie A: 1. AC Milan, 2. Juventus Turyn, 3. AS Roma;
Spadek do Serie B: 18. Palermo, 19. Siena, 20. Padova;
Awans do Serie A: 1. Napoli, 2. Catania, Br. Piacenza;
Coppa Italia: AC Milan;
Supercoppa: Parma.

 

 

 

Europejskie Puchary:

 

Liga Mistrzów UEFA:

1. Werder Brema, 2. Betis Sewilla.

 

Puchar UEFA:

1. FC Liverpool, 2. Feyenoord Rotterdam.

 

Superpuchar Europy:

1. AC Milan, 2. Werder Brema.

Odnośnik do komentarza
  • 3 tygodnie później...

Nareszcie jakieś mecze!

 

--------------------------------------------------------------------

 

Niespełna dwa tygodnie przygotowań do letnich sparingów minęły jak z bicza strzelił, a w ich trakcie działałem na dwa fronty, choć w zasadzie na trzy; z jednej strony pracując z drużyną, z drugiej będąc żywą epopeją o zmaganiu z samym sobą, a z tej trzeciej pilnując zachowywania pozorów.

 

Na zwyczajowe powakacyjne rozbieganie pojechaliśmy do Wilhelmshaven, gdzie zmierzyliśmy się z miejscowymi czwartoligowcami. Jak zawsze nie oczekiwałem od razu pięknej gry, więc w pełni zadowolony byłem z tego, że z każdą minutą przypominaliśmy sobie coraz lepiej, na czym polega nasz fach, a solidna liczba kibiców pozwalała poczuć się niczym na meczu ligowym. Skuteczność zgodnie z wakacyjnymi prawami  nie była porażająca, ale i tak Walter i Barisić zaprezentowali naszym nowym zawodnikom, jak się strzela w Rot-Weiss Essen, zaś grający w wyjściowym składzie Olivieri bronił bardzo pewnie. Obyśmy mieli z niego dużo pociechy.

Cytat

15.07.2025, Jadestadion, Wilhelmshaven, widzów: 7437

TOW SV Wilhelmshaven [NL] – Rot-Weiss Essen [BL] 0:3 (0:1)

 

21' K. Walter 0:1

56' D. Barisić 0:2

90' D. Barisić 0:3

 

 

Na Wilhelmshaven jednocześnie skończyły się nasze przygotowania w Niemczech. Trzy dni później wylecieliśmy do Neapolu, gdzie nazajutrz mieliśmy zagrać z beniaminkiem Serie A, Napoli. Tym razem w bramce od pierwszej minuty zagrał Kanté, którego nowy rywal o miejsce w składzie najwyraźniej zmotywował do wytężonej pracy, bowiem Iworyjczyk wręcz fruwał między słupkami i wyjmował wiele trudnych piłek. Jednakże mimo to w 9. minucie jedną z nich też wyjął, tyle że z siatki, po tym jak pokonał go Simonetti po błędzie Larsa Hofmanna.

 

Wyglądało na to, że Napoli przejmowało powoli kontrolę nad spotkaniem, ale z czasem zaczęły dziać się ciekawe rzeczy. Najpierw przełamaliśmy rozpędzających się gospodarzy, a w 34. minucie Darko Barisić wyrównał wynik rywalizacji. W drugiej połowie mimo sukcesywnych zmian z mojej strony nasza gra nie traciła na jakości, a wręcz coraz bardziej dominowaliśmy rywali, aż w ścisłej końcówce do głosu doszedł tym razem Klaus Walter, który dwiema bramkami zapewnił nam całkiem okazałe zwycięstwo na zawsze niełatwym terenie, jakim jest Neapol.

Cytat

19.07.2025, Stadio San Paolo, Neapol, widzów: 2971

TOW Napoli [ITA] – Rot-Weiss Essen [GER] 1:3 (1:1)

 

9' O. Simonetti 1:0

16' F. Kocabas (N) ktz.

34' D. Barisić 1:1

85' K. Walter 1:2

90' K. Walter 1:3

 

Odnośnik do komentarza

Staram się cokolwiek zrobić, ale najrozsądniej z mojej strony będzie nie składać żadnych obietnic. Swoje problemy osobiste ogarnąłem do stopnia umożliwiającego mi spokojny żywot, ale praca czterobrygadowa sprawia, że zwyczajnie mam co najmniej 70% mniej czasu na tak długie sesyjki przy FM, jak dawniej, zanim zmieniłem stanowisko w robocie. Były momenty, gdy zastanawiałem się nad tym, czy jest sens dalej ciągnąć opka, który praktycznie nie jest aktualizowany, ale nie chcę kończyć go w tak beznadziejny sposób.

 

Trochę się jeszcze podzieje w piłkarskim świecie Herr Ralfa, tylko muszę znaleźć sposób na efektywniejsze wykorzystywanie tych resztek wolnego czasu, jakie mi zostały między zmianami ;)   Reasumując - to nie jest tak, że nie piszę nowych odcinków, bo mi się nie chce. Najzwyczajniej w świecie chronicznie brakuje mi czasu, bo poza pracą jestem jeszcze gitarzystą w zespole, w związku z czym np. w minionym tygodniu zagrałem trzy koncerty w przeciągu pięciu dni, jeżdżąc po kraju, a to też zżera czas.

  • Lubię! 1
Odnośnik do komentarza

Po krótkiej wizycie we Włoszech udaliśmy się na kilkudniowy obóz do Holandii, gdzie mieliśmy przejść ostatnią prostą przygotowań do pierwszych meczów o stawkę w Bundeslidze. Naszym pierwszym rywalem w Niderlandach była ekipa Go Ahead Eagles, dawny mistrz Ere Divisie sprzed ponad stu lat. Pierwsza połowa zdecydowanie nam nie wyszła, zapomnieliśmy o dobrej grze z Neapolu i popełnialiśmy dość dużo błędów, z których jeden w konsekwencji skończył się otwierającym wynik golem Muldera. Druga połowa długo była o wiele lepsza, co pokazało, że dopiero wprowadzone przeze mnie zmiany odmieniły obraz gry. Szczególnie wartym odnotowania był fakt, że prawdopodobnie po raz kolejny będziemy musieli modlić się, by Markusa Rose omijały kontuzje. Tuż po wznowieniu gry na 1:1 wyrównał Wellington, a później kolejnego gola w okresie przygotowawczym zdobył Barisić, który zapewnił sobie jedno z dwóch miejsc w ataku. Z drugiej strony od gry w wyjściowym składzie oddalił się Wierbicki, który nie wyglądał na zbytnio zaangażowanego w mecz, natomiast nierozstrzygnięta pozostała kwestia obsady prawej obrony, bowiem Albrechtsen w pierwszej połowie nie zachwycił, a zmieniający go Hildebrandt beznadziejnym podaniem w doliczonym czasie zaliczył samobójczą asystę przy golu Vosa, który odebrał nam zasłużone zwycięstwo.

Cytat

23.07.2025, De Adelaarshorst, Deventer, widzów: 6946

TOW Go Ahead [NED] – Rot-Weiss Essen [GER] 2:2 (1:0)

 

17' M. Schilder (GA) ktz.

23' D. Mulder 1:0

47' Wellington 1:1

69' D. Barisić 1:2

90+2' B. Vos 2:2

 

Odnośnik do komentarza

W przerwie między sparingami ogromny głaz spadł mi z serca. Choć liczyłem się z tym, że po tym sezonie Markus Rose opuści Essen, to zarówno on, jak i jego agent zrobili mi bardzo miłą niespodziankę – Markusowi pozostawał już zaledwie rok do końca konktraktu, więc zaproponowałem mu nową umowę. Spodziewałem się oczywiście standardowej paplaniny o ambicjach i wysokich pensjach, podczas gdy nasz kapitan nieoczekiwanie zaakceptował dwuletni kontrakt, i to pomimo faktu, że tygodniowa pensja w wysokości 25 000€ była o dziesięć tysięcy mniejsza od tej, jakiej oczekiwał. Tym samym problem rozwiązał się w najlepszy z możliwych sposobów, pozwalając nam zachować nasz motor napędowy co najmniej do czerwca 2027.

 

W międzyczasie kulturalnie odrzuciłem jeszcze oficjalną ofertę poprowadzenia reprezentacji Kamerunu, która jak zawsze mi pochlebiła, ale wciąż miałem swoje miejsce na ziemi w reprezentacyjnym świecie.

 

Na zwieńczenie letnich przygotowań graliśmy próbę generalną z kolejnym dawnym mistrzem Holandii, NAC Bredą. Tym razem spisaliśmy się już na miarę naszych możliwości, nie dając gospodarzom najmniejszych szans na nawiązanie z nami wyrównanej walki. Świetnie spisał się szczególnie nasz uskrzydlony Rose, potwierdzając, że nadal można na niego liczyć, a bardzo dobre wrażenie pozostawił też Andrade, którego sprawdziłem eksperymentalnie na środku pomocy. Dziś dla odmiany gole zdobywali wyłącznie pomocnicy, więc miałem pewność, że strzelanie przećwiczyły wszystkie formacje, od których tego oczekuję.

Cytat

27.07.2025, Rat Verlegh Stadion, Breda, widzów: 1201

TOW NAC Breda [NED] – Rot-Weiss Essen [GER] 0:4 (0:2)

 

10' M. Rose 0:1

22' Andrade 0:2

53' M. Rose 0:3 rz.k.

66' F. Suárez 0:4

 

Odnośnik do komentarza

Inauguracja nowego sezonu Bundesligi zbliżała się wielkimi krokami, a ja w tym czasie pokładałem się ze śmiechu, gdy dowiedziałem się, że Andreas Schachner , który wypiął się na RWE, w którym miał pewne miejsce w wyjściowym składzie i zapragnął podbijać piłkarski świat z Karlsruhe, w swoim nowym zespole... gnije w drużynie rezerw. Uwielbiałem, gdy tego typu karma dosięgała zawodników, którzy po kilku udanych meczach od razu dawali nogę uważając siebie za wielkie gwiazdy, a później w nowym klubie zostawali bezceremonialnie sprowadzani na ziemię. Powodzenia, Andreas! Na pewno zostaniesz największą gwiazdą rezerw.

 

Piłkarskie Niemcy znów zaczynały żyć. Kanały sportowe w niemieckiej (i nie tylko) telewizji rozpalały spragnionych kibiców kuszącymi zwiastunami nadchodzącego lada chwila sezonu, a dziennikarze wyruszyli na łowy. Właśnie oni złożyli mi wizytę pod klubem, gdy szedłem poprowadzić popołudniowy trening ostatniego dnia lipca. Pytania były nader przewidywalne, a więc jak zapatruję się na nasze szanse w Bundeslidze, i czy wierzę w uniknięcie spadku. W odpowiedzi przywołałem historię ubiegłego sezonu, który zakończyliśmy w środku tabeli mimo długiego pasma beznadziejnych wyników, po czym zapewniłem, że jestem przekonany, że jesteśmy wystarczająco mocni, by trzymać się z dala od strefy spadkowej. Tym razem nareszcie w drużynie nie znalazł się ani jeden płaczek, który miałby wątpić w moje słowa, a wręcz na boisku treningowym podszedł do mnie Thomas Franz i powiedział, że  ma zamiar dać z siebie absolutnie wszystko.

 

 

Lipiec 2025

 

Bilans (Rot-Weiss Essen): 0-0-0, 0:0

Bundesliga: –
DFB-Pokal: Pierwsza runda, vs. VfR Mannheim

Finanse: 16,6 mln euro (-2,36 mln euro)

Gole: –

Asysty: –

 

Bilans (Polska): 0-0-0, 0:0

Eliminacje MŚ 2026: Grupa trzecia, [+2 pkt nad Hiszpanią]

Ranking FIFA: 3. [=]

 

 

Ligi:

 

Anglia: –

Austria: SV Salzburg [+0 pkt]

Francja: Nantes [+0 pkt]

Hiszpania: –

Niemcy: –

Polska: Legia Warszawa [+1 pkt]

Rosja: FK Moskwa [+1 pkt]

Szwajcaria: Grasshopper Zurych [+2 pkt]

Włochy: –

 

Liga Mistrzów:

- Wisła Kraków, 2. runda eliminacyjna, 1:1 i 0:1 z Debreczynem; out

 

Puchar UEFA:

- Zagłębie Lubin, 2. runda kwalifikacyjna, vs. Dynamo Tirana

- Legia Warszawa, 2. runda kwalifikacyjna, vs. Litex Łowecz

- Radomiak Radom, 2. runda kwalifikacyjna, vs. Lewski Sofia

 

Reprezentacja Polski:

 

Ranking FIFA: 1. Brazylia [1258], 2. Anglia [1184], 3. Polska [1134]

Odnośnik do komentarza

Liga zaczynała się dla nas najgorzej, jak tylko mogła, bo od razu pojedynkiem z Bayernem Monachium na Allianz-Arenie; gorsza mogła być chyba jedynie wizyta w Bremie, a i to nie jest takie pewne, bowiem Bayern po fatalnym poprzednim sezonie pragnął wrócić do walki o mistrzostwo Niemiec. Liczyłem jednak na to, że podreperowane decyzjami personalnymi RWE spisze się w Monachium dobrze.

 

Wydawało się nawet, że tak właśnie będzie. Pierwszy kwadrans gry należał wyłącznie do nas, a Bawarczycy pod naszym naporem nie potrafili wyjść z własnej połowy nawet z żadnym kontratakiem. Bardzo dobrze funkcjonowały nasze skrzydła, szczególnie prawe, gdzie regularnie niezłe rajdy pokazywał Hans Vink, a obrona rywali nie przemęczała się z kryciem Barisicia i Topolskiego. I właśnie prawą stroną ruszyliśmy w 16. minucie, gdzie Wierbicki posłał dalekie podanie do Topolskiego, który następnie dośrodkował w szesnastkę wprost do niepilnowanego Barisicia, który mocnym strzałem po ziemi posłał piłkę w róg bramki Kunzego. Była to udana kulminacja naszych ataków z pierwszego kwadransa.

 

Później niestety okazało się, że moje decyzje do obsady tyłów okazały się błędne, bowiem tak Kanté w bramce, jak i Wierbicki z Hofmannem na środku obrony zawiedli na całej linii i raczej swoimi występami wyrzucili się ze składu na następne spotkanie ligowe. Prowadzenia nie daliśmy rady utrzymać ani przez dziesięć minut, kiedy przed polem karnym zostawiliśmy nieobstawionego Silverstriego, który po podaniu od Esposito wsadził nam bramkę wyrównującą zza pola karnego. O ile w tej sytuacji mogłem nie mieć pretensji do Kantégo, gdyż był zwyczajnie zasłonięty, to fakt, że zaledwie minutę później wpuścił do bramki tym razem sygnalizowane uderzenie Christiana Hofmanna z 25 metrów, na ustawienie się do którego miał całe wieki, sprawił, że straciłem do niego zaufanie. W związku z tym przy wznowieniu gry między naszymi słupkami stał już kończący się rozgrzewać Olivieri, i od tej pory to on miał być naszym bramkarzem numer jeden, przynajmniej na najbliższy czas.

 

Dwa stracone gole w przeciągu minuty oczywiście rzuciły nas na deski i nie mieliśmy prawa się podnieść. Do przerwy więcej goli nie straciliśmy, a w szatni zostawiłem tragicznie pudłującego Topolskiego. To, czego uniknęliśmy przez resztę drugiej połowy, dosięgnęło nas bez problemu tuż po przerwie, bowiem dwie szybkie bramki Schommera w 50. i 55. minucie po beznadziejnej jak zawsze postawie naszej obrony rozstrzygnęły spotkanie. Od tej pory całe dobre wrażenie z pierwszego kwadransa poszło się chędożyć i znów graliśmy jak Rot-Weiss Essen z jesieni ubiegłego sezonu: nieskładnie, bojaźliwie i z mnóstwem niewymuszonych błędów. A jednak potrafiliśmy jeszcze zrobić trochę zamieszania. Najpierw w 63. minucie rozegraliśmy całkiem obiecującą akcję krótkimi podania przed polem karnym Bayernu, którą na gola zamienił Walter ze świetnego prostopadłego podania Rosego, a w 83. minucie Vink znalazł podaniem Andrade, a ten okręcił się przed Kalscheuerem i kolejnym strzałem po ziemi zmusił Kunzego do kapitulacji. 

 

Niestety to było wszystko z naszej strony, pozostałe okazje, jak dawniej określiłby to Dariusz Szpakowski, zmarnowaliśmy błędnymi decyzjami i nieprzygotowanymi strzałami, więc sezon zgodnie z przewidywaniami zaczęliśmy od porażki. W swój ostatni dzień z czwórką z przodu nie miałem się więc z czego cieszyć.

Cytat

02.08.2025, Allianz-Arena, Monachium, widzów: 66 223

BL (1/34) Bayern Monachium [–] – Rot-Weiss Essen [–] 4:3 (2:1)

 

16' D. Barisić 0:1

24' F. Silvestri 1:1

25' Ch. Hofmann 2:1

50' M. Schommer 3:1

55' M. Schommer 4:1

63' K. Walter 4:2

83' Andrade 4:3

 

Rot-Weiss Essen: B.Kanté 6 (26' G.Olivieri 7) – L.Hildebrandt 6, A.Wierbicki 6, L.Hofmann 6, M.Gruszka 5 (51' A.Albrechtsen 7) – H.Vink 7, M.Rose 7, Andrade ŻK 8, K.Bruns 7 – M.Topolski 7 (46' K.Walter 7), D.Barisić 7

 

GM: Christian Hofmann (P Ś, Bayern Monachium) - 9

 

Odnośnik do komentarza

Nad meczem z Bayernem nie było co się rozwodzić – na dziesięć spotkań na Allianz-Arenie prawdopodobnie dziewięć byśmy przegrali, więc trudno było załamywać się porażką. Prawdziwą inauguracją sezonu miało być dla nas spotkanie z beniaminkiem 1.FC Köln, sensacyjnym liderem Bundesligi po pierwszej kolejce, dzięki niespodziewanemu zwycięstwu z 1860 Monachium. Nie zamierzałem zatem rywali lekceważyć, ale jedynym akceptowalnym wynikiem było dla mnie zwycięstwo, w czym miały pomóc trzy drobne zmiany w składzie, jakich dokonałem, do bramki posyłając Olivieriego, w obronie za Wierbickiego wystawiając Buscha, a w ataku za Topolskiego desygnując Waltera.

 

Goście zaczęli ambitnie, ale szybko nadziali się na naszą kontrę w 5. minucie, po której niemożliwe do wyjęcia okienko Barisicia jednak jakimś cudem wybroń Valverde, co od razu przywiodło mi na myśl, że bramkarz kolończyków właśnie przeżywa swój tzw. dzień konia. Ale ten stan rzeczy, przynajmniej chwilowo, zmienił rzut rożny, jaki wywalczyliśmy po tym kontrataku; piłkę w narożniku ustawił Andrade, a po jego centrze najwyżej w polu karnym wyskoczył Walter i głową skierował piłkę do siatki. Później sytuacja wróciła do oczekiwanej przeze mnie normy, czyli nieprecyzyjnymi uderzeniami ułatwialiśmy Valverdemu interwencje, tak że cieszyłem się, że w piątej minucie zdołaliśmy wbić mu gola w nadziei na to, że wobec naszej tragicznej skuteczności wystarczy nam to do zwycięstwa.

 

Myliłem się.

 

Wiele razy doświadczałem na własnej skórze prawdziwości powiedzenia, że niewykorzystane sytuacje się mszczą. Dlatego też nie zdziwiło mnie to, gdy w 37. minucie moi zawodnicy ciągle podbijali piłkę głową w środku pola, ignorując moje okrzyki "do ziemi!!!", a po chwili futbolówkę według mojej instrukcji przejęli goście i po szybkiej kontrze wyrównali na 1:1 za sprawą Bakoumy. Remis do przerwy zamiast prowadzenia trzy do zera zirytował mnie na tyle, że w szatni poszły od razu dwie zmiany; drugi słaby mecz z rzędu rozgrywał Hofmann, którego zmienił Bernardini, a niewidocznego Vinka pod prysznic odesłał Wellington.

 

Ale zmiany dały dosłownie gówno. Z biegiem minut coraz bardziej ustępowaliśmy miejsca beniaminkowi, choć po dwudziestu minutach drugiej połowy wykorzystaliśmy fatalny błąd Schönbergera, który wycofał piłkę wprost do czającego się Barisicia, dzięki czemu po jego podaniu Walter wyszedł sam na sam z Valverde i swoim drugim golem po raz drugi wysunął nas na prowadzenie. Była to nasza ostatnia dobra chwila, bowiem od tego momentu przeprowadzaliśmy już jedynie autodestrukcję. Zaledwie trzy minuty później najpierw Bernardini w ogóle nie był zainteresowany kryciem Martina, po jego zgraniu głową Gruszka nawet nie starał się przeszkadzać Amato, a Olivieri skompromitował się, wpuszczając pod brzuchem słabiutki strzał po ziemi napastnika Köln.

 

Znów był remis, ale jeszcze nie koniec naszych cyrków. Na dziesięć minut przed końcem swoją cegiełkę dołożył Hildebrandt, który najzwyczajniej odsunął się z drogi Bakoumie, by ten wyszedł sam na sam z Olivierim i zapewnił Köln zwycięstwo, a w doliczonym czasie kropkę nad "i" naszej żenującej dyspozycji postawił Bernardini, który wyleciał z boiska za faul taktyczny. Teraz byłem już pewien, że nie poczyniliśmy żadnego kroku naprzód, tylko dalej jesteśmy szmaciarzami, którzy po zaledwie dwóch kolejkach zakotwiczyli w strefie spadkowej i zapewne będą zbierać regularny wpierdol od wszystkich.

 

Swoje w piłce klubowej już przeżyłem, więc na pomeczowej konferencji ogłosiłem zgromadzonym, że po sezonie kończę klubową karierę, by poświęcić się piłce międzynarodowej. Choć w duchu czułem, że może to nastąpić dużo wcześniej.

Cytat

09.08.2025, Georg-Melches-Stadion, Essen, widzów: 10 875

BL (2/34) Rot-Weiss Essen [12.] – 1.FC Köln [1.] 2:3 (1:1)

 

5' K. Walter 1:0

37' Ch. Bakouma 1:1

66' K. Walter 2:1

69' D. Amato 2:2

80' Ch. Bakouma 2:3

90+1' G. Bernardini (RWE) czrw.k.

 

Rot-Weiss Essen: G.Olivieri 7 – L.Hildebrandt 6, J.Busch 7, L.Hofmann 6 (46' G.Bernardini CzK 6), M.Gruszka 6 – H.Vink 6 (46' Wellington 6), M.Rose 7, Andrade 7, K.Bruns 7 – K.Walter 8, D.Barisić (81' D.Wolf 7)

 

GM: Charles Bakouma (N, 1.FC Köln) - 8

 

Odnośnik do komentarza
Godzinę temu, Ralf napisał:

Swoje w piłce klubowej już przeżyłem, więc na pomeczowej konferencji ogłosiłem zgromadzonym, że po sezonie kończę klubową karierę, by poświęcić się piłce międzynarodowej. Choć w duchu czułem, że może to nastąpić dużo wcześniej.

Ale.. ale jak to? A wygranie Ligi Miszczów? Budnesligi? Ale no?!

Odnośnik do komentarza

W tej karierze to już nie będzie możliwe - skoro przez tyle klubów się nie udało, to w kolejnych byłoby dokładnie to samo. Nigdy jeszcze nie miałem tak przeklętego sejwa, żebym przez dwadzieścia sezonów nie wygrał Ligi Mistrzów lub Pucharu UEFA z żadnym klubem, ani nawet mistrzostwa kraju (nie licząc jednego sukcesiku z Gratkorn). Generalnie już mnie zwyczajnie nudzą te porażki w lidze, więc teraz priorytetem jest reprezentacja i MŚ 2026 ;)  A później zobaczymy, na pewno rozpocznę powolutku przymiarki do jednego z najnowszych FM-ów, żeby za x czasu wyjść z nowym opkiem, który nie będzie już retro-FM, tylko bardziej aktualny ;)

  • Lubię! 1
Odnośnik do komentarza

Może i 2019, nie wykluczam tego ;) 

 

---------------------------------------------------------------------

 

Po zakończonej konferencji wymknąłem się z budynku tylnym wyjściem, a potem zaszyłem w swoim mieszkaniu w spokojnej dzielnicy, wraz zresztą z Moriente, by pilnował, bym nie wyciągał łapy po nic z procentami. Co jak co, ale jedną z ostatnich rzeczy, na jakie miałem ochotę, było znoszenie chmary mikrofonów dziennikarskich przy własnej twarzy, musząc odpowiadać na ich nachalne pytania o moją decyzję.

 

 

Chwilą oddechu przed nadchodzącą karuzelą ligowych wpierdoli była pierwsza runda DFB-Pokal przeciwko amatorskiemu VfR Mannheim, zapewne już ostatniej edycji tego pucharu, w jakiej będzie mi dane (przez chwilę, zanim nie trafimy kogoś z 2.Bundesligi lub Bundesligi) brać udział. Nie widziałem sensu w tym, by zmieniać 3/4 składu na to spotkanie, więc jedyną zmianą było posłanie Negro na środek obrony w miejsce Hofmanna.

 

Pierwsze czterdzieści pięć minut wyglądało tak, że aż do samego gwizdka zapraszającego na przerwę siedziałem ciężko na ławce trenerskiej, kręcąc z niedowierzaniem głową. Z niedowierzaniem, jakim cudem drużyna Bundesligi ma tak ogromne problemy ze strzelaniem goli totalnym amatorom, którzy pięć dni w tygodniu muszą wstawać skoro świt do pracy, by zarabiać na chleb dla całej rodziny. Owszem, już w 5. minucie niekryty Barisić zamknął głową dośrodkowanie Negro z lewej strony, dając nam oczekiwane prowadzenie, ale później strzelaliśmy prosto w bramkarza, w nogi obrońców i tak wysoko ponad bramką, że kilka piłek wręcz wyleciało poza stadion i walały się po pobliskim parkingu. Niektórzy z moich asów, np. Andrade, nawet nie potrafili oddać strzału na bramkę, bo składali się do niego pięć lat i obrońca-amator z Mannheim bez trudu zdejmował mu piłkę z nogi niczym ekstraklasowy rutyniarz. Dopiero w 37. minucie zdołaliśmy wdusić gospodarzom drugiego gola, gdy Negro tym razem sam zamknął centrę po jednym z tysiąca rzutów rożnych w naszym wykonaniu.

 

Dopiero w drugiej połowie wreszcie zaczęliśmy grać, choć nadal brakowało nam tej składności, motoryki, precyzji podań i przede wszystkim precyzji strzałów, bez których w Bundeslidze nie będziemy istnieć. Trochę bardziej rozkręcił się Barisić, dzięki czemu Chorwat skompletował hat-tricka, przy jednym z trafień z podania Daniela Wolfa, po golu dołożyli jeszcze Kevin Bruns i rekonwalescent Thomas Franz ładnymi rogalami z dystansu, tak więc po końcowym gwizdku wynik wyglądał już o wiele bardziej przyzwoicie. Tyle tylko, że w drugiej rundzie czekała już na nas Borussia Mönchengladbach, co oznaczało zapewne, że w naszej obecnej formie przygoda z DFB-Pokal potrwa bardzo krótko.

Cytat

16.08.2025, Rhein-Neckar-Stadion, Mannheim, widzów: 3845

DFB-P 1R VfR Mannheim [NL] – Rot-Weiss Essen [BL] 0:6 (0:2)

 

5' D. Barisić 0:1

37' M. Negro 0:2

63' K. Bruns 0:3

66' D. Barisić 0:4

85' D. Barisić 0:5

90' T. Franz 0:6

 

Rot-Weiss Essen: G.Olivieri 8 – L.Hildebrandt 9, J.Busch 8, M.Negro 10, M.Gruszka 8 – H.Vink ŻK 10 (75' Wellington 7), M.Rose 8, Andrade ŻK 7 (55' T.Franz 8), K.Bruns 10 – K.Walter ŻK 7 (68' D.Wolf 7), D.Barisić 10

 

GM: Darko Barisić (N, Rot-Weiss Essen) - 10

 

Odnośnik do komentarza

W trzeciej kolejce Bundesligi czekał nas wyjazdowy mecz w Leverkusen, z drugim z rzędu beniaminkiem Bayerem. Tym razem na ławce zabrakło Brahimy Kanté, który naciągnął ścięgno podkolanowe, ale w wyjściowej jedenastce zmian nie wprowadzałem żadnych, ponieważ w Essen nie było ani jednego zawodnika, który byłby w jakiejkolwiek formie.

 

A tego wieczoru okazało się, że w tej chwili byliśmy zdecydowanie najsłabszą drużyną Bundesligi i takim samym pewniakiem do spadku, jakim przed rokiem było Hoffenheim, które przegrywało mecz za meczem. Początkowo niewiele wskazywało na to, że zamierzamy dać dupy kolejnemu beniaminkowi, bo w 9. minucie Vink płaskim strzałem bez przyjęcia zamknął kąśliwą centrę Brunsa, wykorzystując panienkowatą postawę Darka Zająca. Lewy defensor gospodarzy miał pecha, że aktualnym póki co menedżerem RWE był selekcjoner drużyny narodowej, bo swoją fatalną postawą w całym spotkaniu udowodnił mi, że jak na razie nie ma co marzyć o powrocie do reprezentacji.

 

Oczywiście prowadzenie utrzymaliśmy tylko przez chwilę, bo bardzo szybko Vitiello odepchnął od siebie zdechlaka Negro i podał do uciekającego drewnianemu Buschowi Fabiano, który nie miał żadnych problemów z pokonaniem sztywnego Olivieriego. Męczyliśmy się okrutnie z zespołem, który niedawno grał jeszcze w 2.Bundeslidze, ale w 37. minucie pomógł nam mój stary znajomy Manuel Borrelli, który w swoim stylu zgubił piłkę w obronie, dzięki czemu Kevin Bruns wpadł sam w pole karne i po raz drugi wysunął nas na prowadzenie. Które ku powszechnemu zdumieniu dowieźliśmy do przerwy, nawiasem mówiąc.

 

Ale druga połowa o kolejnych kilka procent umocniło mnie w pewności, że nie ma sensu dalej babrać się ani w RWE, ani w piłce klubowej. Nie minęły nawet cztery minuty od wznowienia gry, a Fabiano dostał piłkę w naszym polu karnym, moi obrońcy pozwolili mu się spokojnie obrócić i oddać strzał, a stojący bez ruchu jak posąg Olivieri, który sprawiał wrażenie, jakby miał nogi wkopane na metr w ziemię i zalane betonem, jedynie odprowadził piłkę wzrokiem do siatki. W 63. minucie genialny Busch zostawił miejsce Fabiano w naszym "bloku defensywnym", dzięki czemu napastnik Bayeru skompletował hat-tricka, a w 89. minucie wybuchnąłem szyderczym rechotem, gdy przy rzucie rożnym Negro bohatersko sfaulował Vitiello w polu karnym, zaś Vogel pewnie wykorzystał jedenastkę. Co prawda w doliczonym czasie kontaktowego gola zdobył Topolski, ale na szczęście nie zmieniło to tego, że udało nam się ponieść trzecią z rzędu fantastyczną porażkę, która powinna przybliżyć nas do upragnionego spadku z ligi.

Cytat

23.08.2025, BayArena, Leverkusen, widzów: 22 041

BL (3/34) Bayer Leverkusen [9.] – Rot-Weiss Essen [17.] 4:3 (1:2)

 

9' H. Vink 0:1

12' Fabiano 1:1

37' K. Bruns 1:2

48' Fabiano 2:2

63' Fabiano 3:2

90' B. Vogel 4:2 rz.k.

90+2' M. Topolski 4:3

 

Rot-Weiss Essen: G.Olivieri 6 – L.Hildebrandt (46' A.Albrechtsen ŻK 6), J.Busch 6, M.Negro 6, M.Gruszka 7 – H.Vink 7 (68' Wellington 6), M.Rose 7, Andrade 7, K.Bruns ŻK 8 – K.Walter 7 (75' M.Topolski 7), D.Barisić 6

 

GM: Fabiano (N, Bayer 04 Leverkusen) - 10

 

Odnośnik do komentarza

Jakbyśmy nie byli jeszcze wystarczająco słabiutcy, już na pierwszym treningu po blamażu w Leverkusen Darko Barisić załatwił sobie bark na siłowni, co oznaczało, że nie dość, że nadal mieliśmy przegrywać spotkania, to jeszcze nie będziemy zdobywać zbyt wielu bramek.

 

 

Później moje myśli krążyły już tylko wokół dzieła mojego trenerskiego życia, i nie tylko trenerskiego, czyli reprezentacji Polski. Na przełomie sierpnia i września czekały nas wyjazdowe mecze eliminacyjne z Maltą i Łotwą, które miały o kolejne kilka kroków przybliżyć nas do upragnionego awansu do Mistrzostw Świata 2026 w Kanadzie. Z powodu kontuzji na zgrupowaniu nie mógł pojawić się Grzesiek Gorząd, ale pozostali moi podopieczni, z którymi rozjechaliśmy w Chorzowie Irlandię i San Marino, lada chwila mieli znów spotkać się z Szeryfem. Przy okazji zamierzałem osobiście pogratulować Grześkowi Dudkowi transferu do Barcelony, której działacze wykupili go z Levante za 17 000 000€.

 

Cytat

Bramkarze:

– Michał Górka (33 l., BR, Wolves, 88/0);
– Paweł Piętka (27 l., BR, Bordeaux, 3/0);

– Michał Piotrowski (29, BR, Crystal Palace, 11/0).

 

Obrońcy:
– Andrzej Brzeziński (28 l., O PŚ, AJ Auxerre, 45/2);
– Marcin Kiszka (28 l., O P, Liverpool, 23/1);

– Grzegorz Wilk (25 l., O LŚ, DP, P LŚ, NAC Breda, 1/0);
– Mateusz Machnikowski (28 l., O LŚ, P L, Werder Brema, 88/12);
– Marcin Kowalik (27 l., O Ś, Betis Sewilla, 40/1);

– Tomasz Konieczny (24 l., O Ś, DP, Gillingham, 17/0);

– Zbigniew Lewandowski (29 l., O Ś, DP, Newcastle, 17/3);
– Krzysztof Wróblewski (31 l., O/P P, Ajax Amsterdam, 54/3).

 

Pomocnicy:
– Tomasz Lemanowicz (26 l., DBP/OP P, Wisła Kraków, 44/1);

– Marcin Konopka (23 l., DP, Schalke 04, 2/0);
– Maciej Kwiatkowski (33 l., DP, 1.FC Kaiserslautern, 97/16);
– Rafał Piątek (29 l., DP, Southampton, 55/11);

– Michał Koźmiński (22 l., DP, P PŚ, Sunderland, 13/4);

– Tomasz Wilk (22 l., P L, Sheffield Wednesday, 7/1);

– Robert Koźmiński (23 l., P Ś, Leeds United, 9/2)
– Maciej Brodecki (30 l., OP PŚ, Leeds United, 101/8);

– Piotr Szymański (33 l., OP Ś, Real Madryt, 119/39).

 

Napastnicy:
– Tomasz Adamczyk (30 l., N, AC Milan, 109/110);
– Grzegorz Dudek (19 l., N, FC Barcelona, 4/2);

– Zoran Halilović (28 l., N, VfL Osnabrück, 59/42);
– Marcin Pawlak (28 l., N, Sevilla, 71/34).

 

Odnośnik do komentarza
  • Pulek zablokował ten temat
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...