Skocz do zawartości

Cień wielkiej trybuny


Ralf

Rekomendowane odpowiedzi

Problemów nigdy za wiele, pomyślałem, kiedy dowiedziałem się o dwóch kolejnych kontuzjach, jakie zabrały nam tym razem Fiorego i od razu naszego kapitana Holzera, który przecenił swoje siły podczas wyciskania sztangi. Rundę rewanżową fazy grupowej Ligi Mistrzów zaczynaliśmy więc z dwiema nieplanowanymi zmianami w wyjściowej jedenastce na spotkanie z Newcastle – na środek obrony powrócił po małej przerwie Morozow, który od razu jako wicekapitan przejął opaskę od kontuzjowanego Seby, natomiast środek pola uzupełnił Schneider.

 

Spodziewałem się dziś ujrzeć na boisku Newcastle zdeterminowane, by zemścić się za haniebne 4:0 sprzed dwóch tygodni, a tymczasem goście na Osnatel-Arenie byli wyraźnie wystraszeni i przygaszeni. Ku uciesze naszych kibiców nie mieliśmy większych kłopotów ze zmiażdżeniem Anglików; już w 9. minucie Vaughan strącił piłkę na prawą stronę przed pole karne, nikt z partnerów nie zdołał przyjąć jego zagrania, a Schneider uderzył z pierwszej, zaskakując nieprzygotowanego Giméneza. Andreas był w tej fazie meczu w sporym gazie, ponieważ niedługo później ponownie oddał potężny strzał z 20 metrów, Giménez raz jeszcze nie sięgnął piłki, tak więc po kwadransie było już po meczu.

 

Po meczu nie oznacza jednak, że kolejne gole nie padły. Padły, a jakże. W 18. minucie defensywę Newcastle ośmieszył Flores, który zgasił piłkę w polu karnym, by następnie efektowną ruletką minąć Di Giorgio, po nim kiwnąć Marcusa i zrobiwszy sobie sporo miejsca huknąć przy dalszym słupku, podwyższając na 3:0. Po półgodzinie tym razem lewym skrzydłem rozpędził się Rendina, na końcu identycznie jak w Anglii Runólfsson pomógł nam rozegrać akcję beznadziejną próbą wyłuskania piłki, Halilović przedłużył zagranie do Bodego, a Thomas po raz czwarty umieścił piłkę w siatce. Po pierwszej połowie mieliśmy już zatem sequel tego, co zrobiliśmy w pierwszym spotkaniu.

 

A po przerwie z taką łatwością ukracaliśmy Newcastle, że na dwadzieścia minut przed końcem spotkania pozwoliłem zadebiutować w Champions League 18-letniemu Kleinowi, który dobrze radził sobie w naszych rezerwach. Ten wieczór chłopak zapamięta na długo, oj na długo! Była 80. minuta, kiedy nie pozwoliliśmy rywalom wybić piłki, Pons zagrał Kleinowi przed pole karne, a Matthias oparł się na Marcusie i odpalił imponującą jak na jego wiek bombę z prawej nogi, pakując piłkę w samo okienko; bardzo cieszył mnie widok tego młodzieńca, z żywym szczęściem na twarzy wpadającego w objęcia doświadczonych kolegów. Wszyscy tak naprawdę mieliśmy sporo powodów do radości, bo tego wieczoru zapewniliśmy sobie grę w 1/8 finału, w tej chwili jako jedyni z kompletem zwycięstw.

27.10.2020, Osnatel-Arena, Osnabrück, widzów: 28 490; TV

LM Gr.B (4/6) VfL Osnabrück [GER] – Newcastle [ENG] 5:0 (4:0)

 

9' A. Schneider 1:0

14' A. Schneider 2:0

18' P. Flores 3:0

30' T. Bode 4:0

80' M. Klein 5:0

 

VfL Osnabrück: G.Masini 8 – A.Granata 8, J.Cirillo 9, M.Morozow 8, T.Woźniak 8 – P.Flores 8 (76' D.Byrne 7), J.Silva 8, A.Schneider 10, C.Rendina 8 – T.Bode 8 (65' S.Pons 7), Z.Halilović 8 (71' M.Klein 8)

GM: Andreas Schneider (DP. VfL Osnabrück) - 10

 

W drugim meczu grupy B Lazio Rzym nieoczekiwanie zgubiło punkty, tylko remisując w Wiedniu 2:2 z Rapidem.

 

Grupa B:

1. VfL Osnabrück – 12 pkt – 17:5; Awans

2. Lazio Rzym – 7 pkt – 9:6

3. Newcastle – 3 pkt – 2:12

4. Rapid Wiedeń – 1 pkt – 5:10

Odnośnik do komentarza

W lidze Offenbach trzeba było po prostu pokonać i nikt nie chciał nawet słyszeć o tym, byśmy mieli nie zatrzymać u siebie trzech punktów. W tym przypadku ze swojego zadania wywiązaliśmy się całkiem nienagannie, po żołniersku, choć bez przesadnych fajerwerków. Okazji podbramkowych nie stwarzaliśmy zbyt wielu, w przeciwieństwie do masakry Newcastle, tylko raz w 17. minucie Schneider posłał piłkę w trybuny. Ale w 28. minucie druga dopiero stworzona przez nas sytuacja zakończyła się powodzeniem, gdy Schneider zakręcił dochodzącą centrę z lewej strony, a wbiegający Silva celną główką wcisnął piłkę do bramki po rękawicach Paulusa.

 

Tego popołudnia po raz kolejny dnia nie mieli nasi napastnicy, którzy psuli kolejne okazje na potęgę; najbardziej podrażnił mnie Bode, który wyszedł razem z Haliloviciem sam na sam na Paulusa, ale zamiast odgrywać do Polaka, wolał kończyć sam, z czego wyszedł oczywiście strzał prosto w golkipera Kickers. Normalnie zapewne skończyłoby się to golem wyrównującym w końcówce, ale w bramce mieliśmy bardzo dobrze dysponowanego Masiniego, który nie dopuścił do takiego scenariusza. A w doliczonym czasie wywalczyliśmy jeszcze rzut wolny, z którego kapitalnym uderzeniem popisał się Dino Prosperi, precyzyjnie zmieściwszy piłkę w okienku otwierający swoje konto strzeleckie w barwach klubu.

31.10.2020, Osnatel-Arena, Osnabrück, widzów: 23 320

BL (12/34) VfL Osnabrück [6.] – Kickers Offenbach [10.] 2:0 (1:0)

 

28' J. Silva 1:0

90+1' D. Prosperi 2:0

 

VfL Osnabrück: G.Masini 7 – M.Borrelli 7, J.Cirillo 8, M.Morozow 8, T.Woźniak 7 – P.Flores 6 (46' P.Brunner 7),J.Silva ŻK 7, A.Schneider 7, C.Rendina 7 (68' D.Prosperi 8) – T.Bode 8 (80' M.Klein 7), Z.Halilović ŻK 8

 

GM: Marat Morozow (O Ś, VfL Osnabrück) - 8

Odnośnik do komentarza

I tak coraz wyraźniej odczuwam potrzebę zmiany otoczenia. Może byłoby inaczej, gdybyśmy osiągnęli jakiś sukces, ale rokroczne krążenie w okolicach podium i ćwierćfinału Ligi Mistrzów jest nużące na dłuższą metę.

 

------------------------------------------------------

 

Mecze towarzyskie z Senegalem i Serbią były idealne ku temu, by zakończyć nimi kolejny udany rok dla reprezentacji Polski. Do kadry powrócili rekonwalescenci Tomek Woźniak i Marcin Pawlak, a także Mateusz Machnikowski, w przypadku którego najwyraźniej popełniłem błąd nie uwzględniając go w powołaniach na spotkania z Azerbejdżanem i Anglią, ponieważ otrzymałem notkę od FIFA, że pomocnik nadal ma do odbycia karę trzech spotkań zawieszenia w rozgrywkach międzynarodowych. Dobrze więc, że po Igrzyskach Olimpijskich zdecydowałem wprowadzić do reprezentacji kapkę świeżej krwi, która w październiku udowodniła, że może dać nam bardzo wiele i nie ulęknie się żadnego rywala.

 

Bramkarze:

– Michał Górka (28 l., BR, Wisła Kraków, 51/0);

– Michał Piotrowski (24 l., BR, Groclin Grodzisk Wlkp., 3/0);
– Marek Wróbel (28 l., BR, Legia Warszawa, 2/0).

 

Obrońcy:
– Andrzej Brzeziński (23 l., O PŚ, Birmingham, 20/0);
– Dariusz Fornalik (29 l., O L, Ajax Amsterdam, 56/0);

– Mateusz Machnikowski (24 l., O LŚ, P L Werder Brema, 50/5);
– Tomasz Woźniak (28 l., O LŚ, OP LŚ, N, VfL Osnabrück, 70/6);
– Artur Kowalczyk (29 l., O Ś, Liverpool, 77/15);
– Marcin Kowalik (22 l., O Ś, 1.FC Kaiserslautern, 3/1);
– Marcin Piotrowski (30 l., O Ś, Bayern Monachium, 94/2);
– Zbigniew Lewandowski (24 l., O Ś, DP, Newcastle, 6/0);
– Zbigniew Pawłowski (21 l., O/DBP L, DP. P L, Pogoń Szczecin, 3/0);
– Jakub Błaszczykowski (34 l., O/DBP/P P, Blackburn, 136/4);

– Krzysztof Wróblewski (26 l., O/P P, Le Havre, 25/2).

 

Pomocnicy:
– Tomasz Lemanowicz (21 l., DBP/OP P, Wisła Kraków, 3/0);
– Maciej Kwiatkowski (28 l., DP, Betis Sewilla, 68/12);
– Rafał Piątek (24 l., DP, Southampton, 32/5);
– Grzegorz Owczarek (28 l., P Ś, Osasuna, 33/11);
– Maciej Brodecki (26 l., OP PŚ, Leeds United, 69/7);

– Piotr Szymański (28 l., OP Ś, Real Madryt, 81/25).

 

Napastnicy:
– Krzysztof Malinowski (28 l., OP/N Ś, Rubin Kazań, 2/0)
– Tomasz Adamczyk (26 l., N, AC Milan, 70/63);
– Grzegorz Gorząd (24 l., N, Schalke 04, 29/23);
– Zoran Halilović (23 l., N, VfL Osnabrück, 20/20);
– Marcin Pawlak (23 l., N, Lazio Rzym, 40/19);

– Łukasz Socha (23 l., N, Rosenborg, 11/10).

 

 

W Rosji w tym czasie powracała szara rzeczywistość, ponieważ CSKA na 2-3 kolejki przed końcem tamtejszych rozgrywek (nie wszyscy mają rozegraną równą ilość spotkań) wyprzedzało w tabeli o punkt Spartak i zagrożone stało się przerwanie hegemonii Koni.

 

 

Październik 2020

 

Bilans (Osnabrück): 5-1-0, 15:2

Bundesliga: 5. [-3 pkt do HSV, +1 pkt nad Wolfsburgiem] / jedno zaległe spotkanie

DFB-Pokal: Trzecia runda, vs. Duisburg

Liga-Pokal: –

Liga Mistrzów: Grupa B, 5:0 i 4:0 z Newcastle

Finanse: 27,62 mln euro (-1,58 euro)

Gole: Thomas Bode (12)

Asysty: Andreas Schneider (7)

 

Bilans (Polska): 2-0-0, 9:1

Eliminacje MŚ 2022: piąta grupa, 7:0 z Azerbejdżanem i 2:1 z Anglią

Ranking FIFA: 1. [=]

 

 

Ligi:

 

Anglia: Leeds United [+1 pkt]

Austria: Austria Wiedeń [+6 pkt]

Francja: AS Monaco [+8 pkt]

Hiszpania: Deportivo [+1 pkt]

Niemcy: Bayern Monachium [+2 pkt]

Polska: Legia Warszawa [+5 pkt]

Rosja: CSKA Moskwa [+1 pkt]

Szwajcaria: Young Boys [+0 pkt]

Włochy: Juventus Turyn [+4 pkt]

 

Liga Mistrzów:

- Wisła Kraków, gr. A, 0:0 i 0:3 z Olympique Marsylia

 

Puchar UEFA:

-

 

Reprezentacja Polski:

- 03.10, eliminacje MŚ 2022, Azerbejdżan - Polska, 0:7

- 07.10, eliminacje MŚ 2022, Polska - Anglia, 2:1

 

Ranking FIFA: 1. Polska [1399], 2. Brazylia [1270], 3. Anglia [1088]

Odnośnik do komentarza

Na ostatnie przed przerwą reprezentacyjną spotkanie, jakim był wyjazd do Duisburga w ramach trzeciej rundy DFB-Pokal, standardowo wystawiłem w dużej mierze drugi garnitur, póki pozwalała na to klasa przeciwnika. Wielu zawodników miało dziś szansę pokazać mi, że są wartościowymi zmiennikami, ale po dziewięćdziesięciu minutach musiałem przyznać, że szczególnie ci z formacji obronnej ową szansę zmarnowali.

 

Nerwówka zaczęła się niemalże od samego początku, bo jeszcze przed upływem pierwszej minuty drugoligowy Duisburg wyszedł z niezbyt dobrą kontrą, Byrne uznał, że długa piłka z głębi pola wyjdzie za linię końcową, ale zlekceważył Markowa, który dogonił ją i końcem buta zdołał posłać w szesnastkę, gdzie Claaßen w iście juniorskim stylu skiksował obijając przy tym Modikę, tak że Zimmermann musiał tylko trącić piłkę na linii bramkowej, by znalazła się w siatce. Nie pozwoliliśmy gospodarzom cieszyć się zbyt długo prowadzeniem, i zaledwie dwie minuty później Byrne po rozciągnięciu Lawana dośrodkował spod linii bocznej , a na szesnastym metrze młodziutki Bloß, wyciągnięty z rezerw specjalnie na to spotkanie, uderzył z powietrza prostym podbiciem i przelobował Lópeza wyrównując na 1:1. Krótko przed 20. minutą podjąłem decyzję o zdjęciu z boiska Claaßena, który mierzył w zawalenie nam meczu, ale nim zmieniający go Woźniak zdążył się rozbiegać, znowu przegrywaliśmy po tym, jak Modica wyjściem daleko przed pole karne potwierdził, że obrońca z niego mierny, a Markow w luce po Francesco nie miał żadnych problemów z wykorzystaniem prezentu.

 

W szatni ci, którzy zasłużyli najbardziej, zebrali porządny ochrzan z ostrym sosem, a na boisku w miejsce Lawana, który zmarnował dwie sytuacje sam na sam, pojawiła się ciężka artyleria w postaci Bodego.

 

Nie miałem innego wyjścia, niż zacząć wprowadzać naszych najlepszych zawodników, i dobrze zrobiłem, bo w 51. minucie Pons wrzucił piłkę przed bramkę Lópeza, a Bode z miną rutyniarza wpakował ją do siatki. Wyrównaliśmy po raz drugi, lecz gospodarze nadal się tym niezupełnie przejmowali i cisnęli nieustannie, stwarzając naszej obronie kolejne okazje do popełniania błędu za błędem. Ale w 75. minucie przyszła kolej na nas, Bloß założył siatkę Schröerowi przy prostopadłym dograniu do Ponsa, a Sylvain po raz pierwszy w tym meczu dał nam prowadzenie. Aczkolwiek my też nie utrzymaliśmy go długo, ponieważ dwie minuty później Mihajlović uderzył z linii pola karnego, Flood wyjął piłkę, a bierna obrona pozwoliła Zimmermannowi na bezkarną dobitkę.

 

Czułem całym sobą, że zaczyna mnie powoli szlag trafiać i mogę zaraz wybuchnąć. Na szczęście z przodu radziliśmy sobie bardzo dobrze, i w 80. minucie Pons zrewanżował się Bloßowi perfekcyjnym crossem w uliczkę, tak że Daniel swoim drugim, zwycięskim golem zapewnił nam rzutem na taśmę awans do kolejnej rundy Pucharu Niemiec, gdzie zmierzymy się z również drugoligowym Fürth. Już niedługo Osnabrück może mieć z tego chłopaka wiele pociechy.

03.11.2020, MSV-Arena, Duisburg, widzów: 24 602

DFB-P 3R MSV Duisburg [2BL] – VfL Osnabrück [bL] 3:4 (2:1)

 

1' S. Zimmermann 1:0

3' D. Bloß 1:1

21' J. Markow 2:1

51' T. Bode 2:2

75' S. Pons 2:3

77' S. Zimmermann 3:3

80' D. Bloß 3:4

 

VfL Osnabrück: R.Flood 8 – D.Byrne 7, V.Micheli 6 (84' J.Cirillo 6), F.Modica 7, D.Claaßen 5 (19' T.Woźniak 7) – P.Brunner 7, D.Bloß 9, J.Silva 7, D.Prosperi 8 – S.Pons 8, R.Lawan 7 (46' T.Bode 7)

 

GM: Daniel Bloß (OP Ś, VfL Osnabrück) - 9

Odnośnik do komentarza

Zdecydowanie tradycją było już to, że listopadowe mecze towarzyskie zawsze oznaczały brak możliwości wystawiania optymalnych składów przez nieodmienne przemęczenia wśród najbardziej eksploatowanych w klubach graczy. Z tego tytułu na Senegal musiałem wystawić głównie zmienników, co odbiło się zwłaszcza w obronie, ponadto menedżer Liverpoolu postanowił wsadzić łapy w moje powołania i zabrać mi ze składu Artura Kowalczyka, co spotkało się z moją wyraźną dezaprobatą.

 

Mimo dość eksperymentalnego składu, z Lemanowiczem grającym z konieczności na lewym skrzydle, graliśmy wyraźnie lepiej od Senegalczyków i po kilku pierwszych minutach pierwsze ostrzeżenie wystosował właśnie Tomek, który schodząc do środka posłał piłkę minimalnie nad poprzeczką. W 12. minucie udaną akcję przeprowadzili prawym skrzydłem Wróblewski z Brodeckim, Adamczyk po dograniu Maćka uderzył z ostrego kąta, Diarra wypiąstkował piłkę, a ta trafiła Piątkowi na woleja, który swój finał miał w siatce bramki Senegalu. Nadal byliśmy wyraźnie zespołem lepszym, ale w 24. minucie wyszła na jaw słabość pary Brzeziński - Lewandowski jako para stoperów, ponieważ kompletnie zignorowali czającego się przy linii środkowej Gueye, któremu wystarczyło dalekie wybicie kolegów spod swojej bramki, by przebiegł nieatakowany przez nikogo naszą pustą połowę i pokonał Piotrowskiego w sytuacji sam na sam.

 

Wynik 1:1, jaki utrzymał się do przerwy, był absolutnie niesatysfakcjonujący, o czym nie omieszkałem poinformować w przerwie. Jednocześnie na boisko posłałem Piotrowskiego za Brzezińskiego oraz Gorząda w miejsce Adamczyka, w przypadku którego menedżer Milanu poprosił mnie kulturalnie, czy Tomek mógłby rozegrać nie więcej, niż 45 minut.

 

Ta druga zmiana była strzałem w dziesiątkę w moim wykonaniu. W 49. minucie po rzucie rożnym bitym przez Lemanowicza do strzału głową doszedł Piątek, który jednak pechowo obił poprzeczkę, ale piłka padła łupem Gorząda, który się nie pomylił i wróciliśmy na prowadzenie. Po sześciu minutach raz jeszcze zebraliśmy plon trafionej roszady, kiedy Brodecki zagrał ostrą centrę z lewej strony niemalże na samą linię bramkową, a tam szybszy od bramkarza okazał się nie kto inny jak Gorząd i zrobiło się 3:1. Senegal nie składał jednak broni, i w 63. minucie Mbengue dośrodkował z prawego skrzydła, a Woźniak nie upilnował Faye, pozwalając mu zdobyć gola kontaktowego z najbliższej odległości.

 

Spodziewałem się, że Senegal rzuci się do ataku w końcówce, ale jednak nie bez znaczenia pozostawał fakt, że aż od pięciu lat twierdza o nazwie Stadion Śląski pozostawała niezdobyta, a od 18 listopada 2015 nikomu nie udało się tutaj choćby zremisować. W 75. minucie Gorząd zagrał crossa w okolice półkola pola karnego, gdzie piłkę opanował Piątek złożył się do strzału i technicznym uderzeniem ustalił wynik na 4:2 dla Polski. Tym samym tego popołudnia odnieśliśmy nasze 22. z rzędu zwycięstwo na Stadionie Śląskim; łezka się w oku kręciła na myśl o tak świetnej serii.

07.11.2020, Stadion Śląski, Chorzów, widzów: 33 272; TV

TOW Polska [1.] – Senegal [29.] 4:2 (1:1)

 

12' R. Piątek 1:0

24' B. Gueye 1:1

49' G. Gorząd 2:1

55' G. Gorząd 3:1

63' S. Faye 3:2

75' R. Piątek 4:2

 

Polska: M.Piotrowski 7 – K.Wróblewski 7, Z.Lewandowski 8, A.Brzeziński 6 (46' M.Piotrowski 7), T.Woźniak 7 – M.Brodecki 8, M.Kwiatkowski 8 (78' G.Owczarek 7), R.Piątek 9, T.Lemanowicz 7 (63' D.Fornalik 7) – T.Adamczyk 7 (46' G.Gorząd 8), Z.Halilović 7 (69' Ł.Socha ŻK 6)

 

GM: Rafał Piątek (DP, Polska) - 9

Odnośnik do komentarza

Wszystko zależy od tego, gdzie byłaby wolna posada. W tej chwili jednak nic konkretnego. Widzę może 2-3 ciekawe kluby, w których lada chwila mogą polecieć menedżerowie, ale do zimy będą już zajęte, więc w tej chwili nie ma za bardzo o czym mówić.

 

-----------------------------------------------

 

Pokonawszy Senegal pożegnaliśmy się już w tym roku ze Stadionem Śląskim, gdyż ostatni mecz tej dekady grać mieliśmy w Belgradzie przeciwko reprezentacji Serbii w Święto Niepodległości. Na Bałkanach pogoda była niezbyt przyjemna, było cały czas mokro, ja zaś mogłem już wystawić bardziej optymalny skład, ze zmienników decydując się tylko sprawdzić od pierwszej minuty Krzyśka Malinowskiego i raz jeszcze Zbyszka Lewandowskiego.

 

Po raz ostatni z Serbią mierzyliśmy się piętnaście lat temu, również towarzysko, jeszcze za kadencji mojego poprzednika Pawła Janasa, toteż nie wiedziałem, czego się po gospodarzach spodziewać. Niemniej jednak Serbowie zaskoczyli nas otwartą grą bez kompleksów, tak że musieliśmy się trochę natrudzić, odpierając ich ataki szczególnie w pierwszym kwadransie spotkania, w którym byli wizualnie lepsi. W tym okresie świetnie w obronie spisywał się Lewandowski, który niekwestionowanie górował w polu karnym, zgarniając każde dośrodkowanie rywali jak leciało. Z czasem zaczęła jednak przeważać siła naszego futbolu i gra zespołowa, aż w 31. minucie Pawlak przedłużył głową podanie Owczarka z głębi pola, a Malinowski uderzył z pierwszej piłki po nodze Mierzejewskiego, tak że Petrović nie miał żadnych szans na skuteczną interwencję i Krzysiek zdobył swojego pierwszego gola w koszulce z orłem na piersi. Na swoje trafienie chrapkę miał też Pawlak, tyle że cały czas koszmarnie pudłował. W końcu jednak w doliczonym czasie pierwszej połowy Malinowski przedłużył za linię obrony zagraną przez Górkę piłkę, Pawlak uciekł Stankoviciowi i w pasującym do siebie stylu przelobował Petrovicia.

 

Serbia z 0:2 nie miała już powrotu, z resztą po przerwie wysiadła i od tej pory gra toczyła się wyłącznie pod nasze dyktando. Wobec tego w miarę wprowadzania rezerwowych na boisko zadaliśmy jeszcze dwa nokautujące ciosy. Wpierw w 59. minucie Woźniak długim, mierzonym podaniem uruchomił Malinowskiego, który niemal skopiował uderzenie Pawlaka z pierwszej połowy i zdobył swojego drugiego gola, zaś dwie minuty później Lewandowski przerzucił piłkę do przodu, w polu karnym Serbii Adamczyk bez trudu przeskoczył Mierzejewskiego wystawiając piłkę nadlatującemu Owczarkowi, a Grzesiek na spokojnie zaaplikował Serbom czwartą bramkę, i było po wszystkim. Tak właśnie gra drużyna okrzyknięta mianem "najsilniejszej reprezentacji drugiej połówki dekady". Nawiasem mówiąc, właśnie zakończonej kolejnym klasowym zwycięstwem.

11.11.2020, Stadion FK Crvena Zvezda - Marakana, Belgrad, widzów: 39 938; TV

TOW Serbia [35.] – Polska [1.] 0:4 (0:2)

 

31' K. Malinowski 0:1

45+1' M. Pawlak 0:2

59' K. Malinowski 0:3

61' G. Owczarek 0:4

 

Polska: M.Górka 8 – J.Błaszczykowski ŻK 8 (65' K.Wróblewski 7), Z.Lewandowski 9, M.Piotrowski 8, D.Fornalik 7 (46' T.Woźniak 8) – T.Lemanowicz 8 (79' M.Brodecki 6), G.Owczarek 8, P.Szymański 7 (46' M.Kwiatkowski 8), Z.Pawlak 8 – M.Pawlak 8 (46' T.Adamczyk 7), K.Malinowski 9 (73' G.Gorząd 6)

 

GM: Krzysztof Malinowski (OP/N Ś, Polska) - 9

Odnośnik do komentarza

W Rosji szlag trafił wszelkie nadzieje na uratowanie Premier Ligi, gdyż na kolejkę przed końcem tamtejszych rozgrywek jęki frustracji i rozczarowania rozlały się po większości kraju po tym, jak CSKA po raz szesnasty z rzędu zdołało zgarnąć tytuł mistrzowski. Mimo że z ligą rosyjską miałem tyle wspólnego, co Ozzy Osbourne z baletem, to sam poczułem nutę zawodu.

 

 

 

Po wyjątku na DFB-Pokal wróciliśmy do naszej jedenastki z poprzednich spotkań na wyjazdowy mecz z VfL Wolfsburg. Niestety jednocześnie powróciliśmy do naszego tradycyjnego modelu przebiegu spotkań, jakie zbyt często jak na aspirujący do walki o tytuł zespół nam się permanentnie przydarzały. Inna sprawa, że gospodarze postanowili spróbować zwiększyć swoje szanse, usiłując zrobić naszym zawodnikom krzywdę, co udało im się w dwóch przypadkach; najpierw w początkowej fazie meczu Fedorow chamskim wejściem rozwalił żebra Woźniakowi, którego czekają dwa miesiące odpoczynku, zaś w drugiej połowie brutalnie poturbowany został Masini, ale pomeczowe badania nie wykazały u Włocha żadnych poważnych urazów i następnego dnia mógł wrócić do pełnego treningu.

 

Poza tym nasze kości były dostatecznie wytrzymałe, by Wilki nie zdołały wyeliminować więcej naszych graczy; w przypadku skasowania Masiniego nie wyszło im to w sumie tak bardzo na dobre, bo zmieniający Giovanniego Flood spisał się kapitalnie, zapracowując na nagrodę dla zawodnika meczu. Po półgodzinie wyrównanej gry w końcu wyprowadziliśmy naprawdę dobrą akcję, wracający po kontuzji Holzer zabrał piłkę Gerlachowi, po czym wyłożył ją na pole karne Haliloviciowi, a Zoran wyrafinowanym uderzeniem z ostrego kąta pokonał Delle. Z prowadzenia cieszyliśmy się tylko dziewięć minut, po których gola zawalił nam grający za Woźniaka Fischer, który ani myślał przeciąć podania do Fedorowa, i puścił go sam na sam z Masinim. "Fischer, ta bramka idzie na twoje konto", wycedziłem przez zęby sam do siebie.

 

W drugiej połowie nieoczekiwanie osiągnęliśmy wyraźną przewagę i większość czasu gra toczyła się na połowie Wolfsburgu; gospodarze wymknęli się pod naszą bramkę jedynie w 58. minucie, by zrobić krzywdę Masiniemu. A dwie minuty później spotkała ich zasłużona kara, kiedy strzał głową Halilovicia po centrze Borrellego zatrzymał się na poprzeczce, a Bode bez zbędnej żenady dobił piłkę do pustej bramki, dzięki czemu znów objęliśmy prowadzenie. I znów oddaliśmy je przez niezdarność w obronie; w 76. minucie Dutra zagrał piłkę na aferę w nasze pole bramkowe, gdzie stoperzy wraz z zagubionym Schneiderem zaczęli na siebie wpadać, a to wykorzystał Costanzo. W ten oto typowy dla nas sposób zanotowaliśmy klasyczny remis na własne życzenie i stratę dwóch punktów w stylu Osnabrücku.

14.11.2020, Volkswagen-Arena, Wolfsburg, widzów: 29 968

BL (13/34) VfL Wolfsburg [6.] – VfL Osnabrück [5.] 2:2 (1:1)

 

8' T. Woźniak (O) ktz.

34' Z. Halilović 0:1

43' A. Fedorow 1:1

58' G. Masini (O) ktz.

61' T. Bode 1:2

76' G. Costanzo 2:2

 

VfL Osnabrück: G.Masini Ktz 7 (58' R.Flood 9) – M.Borrelli ŻK 7, J.Cirillo 7, M.Morozow ŻK 6, T.Woźniak 6 (8' O.Fischer 7) – P.Flores 7, A.Schneider 5 (79' J.Silva ŻK 6), S.Holzer 8, C.Rendina 7 – T.Bode 8, Z.Halilović 8

 

GM: Ryan Flood (BR, VfL Osnabrück) - 9

Odnośnik do komentarza

W ostatnim czasie regularnie miałem u siebie pielgrzymki kolejnych niezadowolonych, którzy domagali się gry w wyjściowym składzie, tak więc kiedy po raz tysięczny w przeciągu tygodnia Byrne zaczął truć mi dupę, wściekłem się i wystawiłem Anglika na listę transferową.

 

 

Na kolejkę przed końcem fazy grupowej Ligi Mistrzów miałem okazję odwiedzić dobrze mi znaną Austrię, ale już niestety nie stadion Rapidu, gdyż wiedeńczycy swoje domowe spotkania w Champions League woleli rozgrywać na o wiele pojemniejszym Ernst-Happel-Stadion. Gospodarze zapewne spodziewali się naszego skupienia na ofensywie, więc zamierzali czaić się na kontry z dwoma defensywnymi pomocnikami. W odpowiedzi na to ustawienie sam obmyśliłem bardziej defensywną strategię, by zmusić Rapid do otworzenia się i częstszego ataku pozycyjnego zamiast kontrataków.

 

Taktyka szybko zdała egzamin, bowiem już w 3. minucie sami ruszyliśmy z kontrą przerwaną faulem, co dało nam rzut wolny, Holzer zagrał z niego przed pole karne, skąd prostopadłą piłkę zagrał Borrelli, a w zamieszaniu przed bramką Rapidu największą przytomnością umysłu wykazał się Schneider, który otworzył wynik spotkania. Austriacy byli teoretycznym outsiderem naszej grupy, ale tego wieczoru pokazali się naprawdę z dobrej strony, a ich "gra była lepsza od wyniku"; parę razy do interwencji zmuszany był Masini przy trzech strzałach Hölblinga w pierwszej połowie. Sporą radość sprawiało mi, że napastnik gospodarzy nie potrafił znaleźć sposobu na Giovanniego, bo nadal pamiętałem, jak beznadziejną postawą w obronie we wrześniu pozwoliliśmy mu na dziecinnie łatwe skompletowanie hat-tricka.

 

Z czasem rywale sięgnęli po broń, jaką zastosował poprzednio Wolfsburg, czyli brutalną grę, przez którą z boiska zejść musiał Halilović, ale na szczęście nic mu się nie stało, natomiast już po spotkaniu okazało się, że Masini skręcił sobie kostkę i na dłuższy czas powędrował pod opiekę naszego pionu medycznego, co ani trochę mnie nie cieszyło. Dobrze więc, że przynajmniej uniknęliśmy nerwowej końcówki, bo w 76. minucie Holzer złapał Rauschera na wyjściu ze swojej pozycji, zagrał w lukę w obronie do osamotnionego Bauma, a Marco obrócił się i bez problemu pokonał Marrę strzałem w krótki róg. Jako że Rapid nie mógł nam już wyrządzić żadnej krzywdy, na ostatni kwadrans wpuściłem na boisko Bloßa, który zadebiutował tym samym w Lidze Mistrzów i zdążył przez ten czas pokazać kilka niezłych zagrań.

18.11.2020, Ernst-Happel-Stadion, Wiedeń, widzów: 48 924; TV

LM Gr.B (5/6) Rapid Wiedeń [AUT] – VfL Osnabrück [GER] 0:2 (0:1)

 

3' A. Schneider 0:1

66' Z. Halilović (VfL) ktz.

76' M. Baum 0:2

 

VfL Osnabrück: G.Masini 7 – M.Borrelli 7, J.Cirillo 7, M.Morozow ŻK 8, O.Fischer 8 – P.Brunner 7, A.Schneider 7, S.Holzer 7 (77' D.Bloß 7), C.Rendina 8 – T.Bode 7 (70' S.Pons 7), Z.Halilović Ktz 7 (66' M.Baum 7)

 

GM: Marat Morozow (O Ś, VfL Osnabrück) - 8

 

Lazio Rzym dało efektowny pokaz swoich umiejętności, rozbijając na Stadio Olimpico Newcastle aż 4:0, co oznaczało, że rzymianie dołączyli do nas w 1/8 finału. My zaś zwycięstwem w Wiedniu zapewniliśmy sobie zajęcie pierwszego miejsca w grupie.

 

Grupa B:

1. VfL Osnabrück – 15 pkt – 19:5; Awans

2. Lazio Rzym – 10 pkt – 13:6; Awans

3. Newcastle – 3 pkt – 2:16

4. Rapid Wiedeń – 1 pkt – 5:12

Odnośnik do komentarza

Gdy wróciliśmy z Austrii, w mieście czekały na mnie pewne wieści. Dowiedziałem się od kierownictwa klubu kibica, że nasi fani wyrażają swoje wzrastające niezadowolenie z osiąganych przez Fiołki wyników, a w przeprowadzanych sondażach na oficjalnej witrynie klubu coraz więcej głosujących jest zdania, że Osnabrückowi dobrze zrobiłaby zmiana szkoleniowca. Prezes Rasch zachwycony moją obecną pracą nie był, ale też i nie wezwał mnie jeszcze ani razu na tzw. dywanik, lecz nie od dziś wiadomo było, że najwierniejsi kibice w każdym klubie potrafią wywierać skuteczne naciski na decyzje włodarzy, tak więc wcale nie było powiedziane, że cichy brak dezaprobaty ze strony zarządu lada dzień się nie skończy. Innymi słowy mój czas w Dolnej Saksonii ewidentnie dobiegał końca, ja sam zaś perspektywę złożenia rezygnacji wraz z końcem roku uznawałem za coraz bardziej kuszącą perspektywę.

 

 

 

W świetle rosnącej niechęci na linii Herr Ralf - kibice przygotowywaliśmy się zatem do przyjęcia na Osnatel-Arenie zespołu Norymbergi, ligowego średniaka, czyli drużyny, można powiedzieć, dorównującej nam klasą w naszej obecnej formie. Spotkanie zapowiadało się w tym świetle na niełatwe, zwłaszcza z uwagi na fakt, że w bramce wystąpić miał Flood, który w tym sezonie w Bundeslidze rozegrać miał swój premierowy mecz w wyjściowej jedenastce.

 

Tymczasem nie tylko postawa Flooda przeszła moje najśmielsze oczekiwania, ale całym zespołem zagraliśmy bardzo dobre spotkanie, które przed pierwszym gwizdkiem przyjąłbym z pocałowaniem ręki. W 5. minucie Rendina przytomnym zagraniem uruchomił Halilovicia, który kiwnął Mohra, wyszedł za linię obrony, w polu karnym ruszył do niego Krug i ofiarnie wytrącił Zoranowi piłkę spod nóg, ale na swoje nieszczęście obok czekał już Bode, który przed pustą bramką tylko dostawił nogę i objęliśmy błyskawicznie prowadzenie. Dziesięć minut później Morozow dalekim wykopem przeniósł grę na połowę gości, a tam Halilović raz jeszcze ośmieszył dryblingiem lichutkiego dziś Mohra i tym razem w sytuacji sam na sam już samodzielnie pokonał Kruga. Podczas gdy Norymberga potrafiła zdobyć się tylko na jedno, jedyne uderzenie, po którym piłkę musiał łapać Flood, my dalej gnietliśmy rywali, aż w 35. minucie wywalczyliśmy rzut rożny, a przy tym stałym fragmencie gry w ostatnim czasie jak ryba w wodzie czuł się Cirillo, który bez wysiłku sięgnął centry Schneidera (przeskakując oczywiście Mohra) i skierował ją do bramki.

 

Można było pomyśleć, że jest po meczu, więc po wznowieniu gry piłkarze Nürnberg przeprowadzili akcję, po której Mohr zrobił dla odmiany coś na korzyść swojego zespołu, zagrał crossa na nasz szesnasty metr, a tam odpuszczony przez obronę Edu uderzył z woleja, zaskakując nieprzygotowanego Flooda.

 

Niepotrzebnie stracony gol trochę nas podrażnił, więc dziesięć minut po rozpoczęciu drugiej połowy Rendina na lewym skrzydle objechał spokojnie – nie zgadniecie kogo! – Mohra, po czym podniósł piłkę niemalże po linii końcowej, a Halilović wyskoczył wyżej niż Signorini i z blisko zerowego kąta zdołał zmieścić futbolówkę w bramce. 4:1 w zupełności już wystarczyło, ale na wszelki wypadek kwadrans po drugim golu Zorana Rendina błysnął kolejną malowniczą centrą, a w tym przypadku wprowadzony niedawno na boisko Granata wykorzystał błąd Aogo w wyjściu do górnej piłki i posłał ją do bramki Norymbergi; to trafienie bardzo przypominało mi zwycięskiego gola niezapomnianego Gołosia z 89. minuty półfinałowego meczu Mistrzostw Świata z Niemcami z 2014 roku, kiedy to w bliźniaczy sposób przeskoczył tego samego Aogo po centrze Frankiewicza. Teraz goście totalnie pękli, pod koniec za drugą żółtą kartkę z boiska wyleciał, myślałem, że skonam, Mohr, więc po z dawna wyczekiwanym pogromie efektownie zgarnęliśmy trzy punkty.

 

Niestety za przyjemności trzeba płacić, gdyż w tym spotkaniu stłuczenia głowy doznał Halilović, którego czekał co najmniej tydzień odpoczynku. Zoran był jednak w gruncie rzeczy szczęśliwy, gdyż po dzisiejszym meczu miał na koncie 65 goli zdobytych dla Osnabrücku w lidze, a to czyniło najlepszym strzelcem w historii klubu.

22.11.2020, Osnatel-Arena, Osnabrück, widzów: 28 387

BL (14/34) VfL Osnabrück [5.] – 1.FC Nürnberg [9.] 5:1 (3:1)

 

5' T. Bode 1:0

15' Z. Halilović 2:0

35' J. Cirillo 3:0

36' Edu 3:1

56' Z. Halilović 4:1

71' A. Granata 5:1

87' S. Morh (1.FC) czrw.k.

89' Edu (1.FC) ktz.

 

VfL Osnabrück: R.Flood 8 – M.Borrelli 8, J.Cirillo 9, M.Morozow ŻK 8, O.Fischer 8 – P.Brunner ŻK 8 (67' A.Granata 7), A.Schneider 8, S.Holzer 8 (71' D.Bloß 6), C.Rendina 9 – T.Bode 10, Z.Halilović ŻK 10 (77' S.Pons 6)

 

GM: Thomas Bode (N, VfL Osnabrück) - 10

Odnośnik do komentarza

Już w środę nadrabialiśmy ligowe zaległości, a los tak ułożył terminarz, że tego wieczoru przyjeżdżał do nas aktualny lider Bundesligi Werder Brema, by sprać nas na kwaśne jabłko. Teraz oprócz braku Masiniego musieliśmy radzić sobie również bez Halilovicia, za którego zagrał Baum. Z postawy Marco ostatecznie byłem całkiem zadowolony, ale gra Flooda sprawiła, że absencja Giovanniego będzie nam bardzo doskwierać przy starciach z silniejszymi rywalami.

 

Werder nie musiał się wysilać, by kibice zobaczyli, kto walczy o mistrzostwo, a kto tylko udaje, że też chciałby walczyć. Z tym większym zdziwieniem przyjąłem sytuację, gdy w 7. minucie grający na środku obrony Machnikowski stracił piłkę na rzecz Bodego, który wyciągnął z bramki Donato i w odpowiedniej chwili wyłożył niekrytemu Baumowi, który ku powszechnemu zdumieniu wysunął nas na prowadzenie. Bremeńczycy nadal grali wyraźnie lepiej, ale z jakiegoś powodu nie potrafili sforsować naszej obrony, co również obserwowałem zza linii bocznej w zdumieniu. Mało tego, w 21. minucie Borrelli wznowił grę z autu, po czym sam zagrał płaskiego crossa do Bodego, który przecisnął się między Machnikowskim a Beckmannem i strzałem po ziemi na dalszy słupek podwyższył na 2:0. Po trybunach niosła się wrzawa radości pomieszana z okrzykami niedowierzania. Ja sam nie wierzyłem, że aż do tej chwili punktowaliśmy Werder.

 

Ale głupcem był każdy ten, kto wierzył, że jesteśmy w stanie wygrać to spotkanie. Do akcji wkroczył bowiem najpierw Flood, a później cała nasza formacja defensywna. Bezpośrednio po wznowieniu gry po golu Bodego bremeńczycy profesjonalnie zbudowali akcję, Feichtinger zagrał do niepilnowanego Mesicia, którego miał kryć Morozow, ale oczywiście tego nie robił, po czym napastnik Werderu oddał łatwy strzał, z którym Masini poradziłby sobie z palcem w nosie, ale dla Flooda było to, jak łatwo się domyślić, zadanie nie do wykonania. W tym momencie wiedziałem, że właśnie zaczynamy oddawać prowadzenie. Ryan skompromitował się po całości w 33. minucie i ostatecznie skreślił się w moich oczach, mogąc zapomnieć choćby o powąchaniu murawy po powrocie Masiniego; Mesić dostał piłkę na trzydziestym metrze, zaczął powoli ustawiać ją sobie do sygnalizowanego uderzenia i składał się do niego tak potwornie długo, że nawet pani Ruth z kiosku naprzeciwko Katedry św. Piotra zdążyłaby się ustawić do jego obrony, ale Anglik posłusznie przepuścił go do bramki. Gdybym miał na ławce wartościowego zmiennika, Flood po przerwie już nie wróciłby na boisko.

 

Po pierwszej połowie miałem ochotę rozszarpać Ryana, za to w drugiej moja żądza mordu skierowana była przeciwko stoperom. Już w 48. minucie Marcelo zagrał crossa w nasze pole karne, Cirillo z Morozowem skrupulatnie rozstąpili się przed Feichtingerem, Flood był gdzieś w lesie, i teraz już przegrywaliśmy. Najbardziej żałosnym widokiem tego dnia była scena, jak w 66. minucie po dośrodkowaniu Steina Feichtinger bez najmniejszego problemu pokonał w powietrznym pojedynku Cirillo z Holzerem i podwyższył na 2:4. Przyznam, że w tym momencie miałem ochotę po prostu zejść do tunelu i opuścić stadion, ale ograniczyłem się tylko do zajęcia miejsca na ławce i złożenia rąk na piersi. Chwilę później kontaktowego gola na otarcie łez zdobył w drugim meczu z rzędu Granata, ale nic nam to nie dało, gdyż przepieprzyliśmy to spotkanie na własne życzenie, mając Werder już prawie na widelcu. I tak właśnie wyglądał mój żywot w Osnabrück już od kilku ładnych lat; niby potrafimy, niby możemy, ale gdy pojawia się możliwość, zawsze kapitulujemy i dajemy się ogrywać w najważniejszych momentach.

 

Po tej porażce z trybun dosłyszałem już pierwsze, pojedyncze póki co gwizdy pod swoim adresem, a nasza strata do lidera wyniosła już dziesięć punktów, co w naszym przypadku było różnicą nie do odrobienia, zwłaszcza, że każdego roku wiosną gramy jeszcze gorzej, niż pod koniec jesieni. To zaś oznaczało nie tylko brak tytułu, ale i zwiastowało problemy z zakwalifikowaniem się do Ligi Mistrzów, a może nawet i Pucharu UEFA. Ale wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały, że niebawem to już nie będzie mój problem.

25.11.2020, Osnatel-Arena, Osnabrück, widzów: 28 538

BL (15/34) VfL Osnabrück [5.] – Werder Brema [1.] 3:4 (2:2)

 

7' M. Baum 1:0

21' T. Bode 2:0

22' D. Mesić 2:1

33' D. Mesić 2:2

48' M. Feichtinger 2:3

66' M. Feichtinger 2:4

70' A. Granata 3:4

 

VfL Osnabrück: R.Flood 7 – M.Borrelli 7, J.Cirillo 6, M.Morozow 6 (75' M.Fiore 6), O.Fischer 6 – P.Brunner 6 (67' A.Granata 7), A.Schneider 7, S.Holzer 8, C.Rendina 6 – T.Bode 8, M.Baum 7 (58' S.Pons 6)

 

GM: Markus Feichtinger (N, Werder Brema) - 9

Odnośnik do komentarza

@Brachu,

Niewykluczone, że jeśli mnie nerwa sieknie po którymś z najbliższych meczów, to walnę posadą, albo mnie zwolnią. Ale chcę dociągnąć do przerwy zimowej, żeby klub mógł znaleźć sobie na spokojnie nowego trenera, który przygotuje drużynę do rundy wiosennej, zamiast skazywać Fiołki na dogrywanie jesieni bez menedżera.

 

@Adam3333,

Również jestem mało odporny :> Jednak jakoś przez te kilka karier startu z najniższych lig mnie znieczuliło na niektóre sceny :>

 

O dziwo [6], mimo że miał jako taki udział przy paru naszych bramkach, a na koniec zarobił drugą żółtą kartkę i osłabił swój zespół.

 

---------------------------------------------------------

 

Mecze z Freiburgiem, z którym nie przegraliśmy od 2015 roku, nie budziły już we mnie takich emocji, odkąd posadę stracił tu Frank Leicht, mój osobisty rywal sprzed paru lat. Przed wyjazdem do Fryburga uznałem, że dam szansę gry od pierwszej minuty Lawanowi, który w ostatnich tygodniach coraz głośniej narzekał na brak gry, ale na Badenova-Stadion nie pokazał się ze szczególnie dobrej strony, a już w pierwszej minucie zdołał zmarnować sytuację sam na sam. Gospodarze z resztą wcale nie byli lepsi, bo choć wkręcali naszą obronę w murawę jak wkręty do drewna w blat stołu, to ułatwiali Floodowi życie beznadziejnie słabymi strzałami. Graliśmy z typowanym do spadku zespołem jak równy z równym, a kiedy myślałem, że do przerwy żadnych goli kibice nie zobaczą, w doliczonym czasie Fischer zakręcił wrzutkę z lewej strony, a Brunner złapał na błędzie wychodzącego z bramki Shepherda, który źle ocenił tor lotu piłki, tak że Philippe strącił ją do pustej bramki.

 

W drugiej połowie Freiburg rzucił się do odrabiania strat, cisnąć nas bardziej i bardziej. W 64. minucie w końcu Ryan w naszej bramce zaliczył typowego Flooda, gdy Cirillo wybił piłkę spod nóg Siedschlaga i odesłał ją na bok, a Cardozo uderzył z ostrego kąta, po czym futbolówka gładziutko bez żadnych przeszkód na swojej drodze wsunęła do siatki. Graliśmy dziś w ataku tak koszmarnie nieporadnie, że byłem przekonany, że to trafienie obdzierało nas z dwóch punktów, ale jednak gospodarze popełnili harakiri, a raczej zrobił to Fedorow, który w 83. minucie przewrócił Ponsa w polu karnym, a Cirillo z jedenastu metrów rzutem na taśmę zapewnił nam zwycięstwo.

28.11.2020, Badenova-Stadion, Fryburg, widzów: 24 915

BL (16/34) SC Freiburg [12.] – VfL Osnabrück [5.] 1:2 (0:1)

 

45+1' P. Brunner 0:1

64' F. Cardozo 1:1

83' J. Cirillo 1:2 rz.k.

 

VfL Osnabrück: R.Flood 7 – M.Borrelli ŻK 7, J.Cirillo 9, M.Morozow 7, O.Fischer 7 – P.Brunner 8, A.Schneider 7 (70' A.Granata 7), S.Holzer 7, C.Rendina 7 – T.Bode 6 (46' S.Pons 7), R.Lawan 7 (80' M.Klein 7)

 

GM: Jacopo Cirillo (O Ś, VfL Osnabrück) - 9

Odnośnik do komentarza

Listopad 2020

 

Bilans (Osnabrück): 4-1-1, 18:11

Bundesliga: 4. [-1 pkt do Stuttgartu +1 pkt nad HSV]

DFB-Pokal: Trzecia runda, 4:3 z Duisburgiem; awans, vs. Fürth

Liga-Pokal: –

Liga Mistrzów: Grupa B, 2:0 z Rapidem Wiedeń

Finanse: 25,72 mln euro (-2,67 mln euro)

Gole: Thomas Bode (16)

Asysty: Thomas Bode i Andreas Schneider (8)

 

Bilans (Polska): 2-0-0, 8:2

Eliminacje MŚ 2022: piąta grupa, 7:0 z Azerbejdżanem i 2:1 z Anglią

Ranking FIFA: 1. [=]

 

 

Ligi:

 

Anglia: Leeds United [+1 pkt]

Austria: Austria Wiedeń [+67 pkt]

Francja: AS Monaco [+10 pkt]

Hiszpania: Deportivo [+2 pkt]

Niemcy: Werder Brema [+1 pkt]

Polska: Radomiak Radom [+3 pkt]

Rosja: CSKA Moskwa [M]

Szwajcaria: FC Basel [+0 pkt]

Włochy: Juventus Turyn [+3 pkt]

 

Liga Mistrzów:

- Wisła Kraków, gr. A, 2:2 na wyjeździe z Juventusem

 

Puchar UEFA:

-

 

Reprezentacja Polski:

- 07.11, Mecz towarzyski, Polska - Senegal, 4:2

- 11.11, Mecz towarzyski, Serbia - Polska, 0:4

 

Ranking FIFA: 1. Polska [1384], 2. Brazylia [1306], 3. Francja [1067]

Odnośnik do komentarza

Pierwszego grudnia przyszło mi rozegrać ostatni mecz w Lidze Mistrzów na Osnatel-Arenie, którym kończyliśmy fazę grupową spotkaniem z Lazio. Potężne kłody lądowały mi pod nogami jedna po drugiej, gdyż wcześniej kontuzji doznał Rendina i zostałem bez ani jednego lewego pomocnika, który nadawał się do gry w wyjściowym składzie. Musiałem wobec tego z musu wystawić na skrzydle Silvę, w zamian jednak do zespołu wrócił Halilović, który zastąpił obok Bodego niezgłoszonego do rozgrywek Lawana.

 

Weszliśmy w mecz lepiej od rzymian i w przeciągu kilku pierwszych minut zdołaliśmy stworzyć co najmniej dwie całkiem dogodne sytuacje podbramkowe, w których zabrakło nam szczęścia, poza tym cały czas prowadziliśmy grę i podjeżdżaliśmy pod pole karne gości to z prawej, to z lewej. Ale w 9. minucie pierwszy wypad Lazio na naszą połowę wystarczył, by Obinna oddał strzał z 25 metrów, a Flood zaliczył drugiego typowego Flooda w drugim meczu z rzędu. Od tego momentu jak zawsze zaczęliśmy bić głową w mur i przez dłuższy czas byliśmy niewolnikami kursu na 0:1, jakim nieuchronnie zdawaliśmy się zmierzać do nieuchronnej porażki po jednym strzale przeciwnika. Lecz w 37. minucie nieoczekiwanie z pomocą przyszedł nam Frigerio, który skosił Halilovicia w szesnastce, a Holzer z rzutu karnego wyrównał na 1:1. Chwilę później Fischer w wyniku przypadkowego starcia bark w bark zderzył się boleśnie z Bonvissuto, w wyniku czego ten drugi nie mógł kontynuować gry. Nie spodziewałem się jednak, że Włosi zniżą się do poziomu gówniarzy na oczach Europy, postanawiając wziąć odwet za uraz kolegi w wyniku nieszczęśliwego zbiegu wydarzeń. Zatem tuż przed przerwą Cabrini wyjątkowo chamskim wejściem wyprawił do szpitala Bodego, a skoro został za to upomniany przez sędziego, było pewnym, że ten faul zupełnym przypadkiem na pewno nie był.

 

Po przerwie również zaczęliśmy lepiej od Lazio, a w 56. minucie Fischer dośrodkował spod linii bocznej, Leonardo źle wyszedł do piłki i minął się z nią, dzięki czemu Halilović podcinką czubkiem głowy skierował ją obok bramkarza rzymian. Włosi z pewnością zaczęli denerwować się jeszcze bardziej, bo po godzinie gry do Bodego na izbie przyjęć lokalnej placówki dołączył Silva. Czułem, że jesteśmy w stanie dowieźć ten wynik, ale zapomniałem, jak nieprzewidywalnych ludzi mam w linii obrony; w 78. minucie Cirillo pobiegł szukać skarbu na środku boiska zostawiając za sobą gigantyczną dziurę i miejsce specjalnie dla Obinny, który ruszył sam na sam, położył Flooda i wyrównał na 2:2. Jacopo momentalnie został przeze mnie wyrzucony z boiska, ale bardziej była to zmiana dla rozładowania złości. Rety, jak ja się cieszyłem, że już niebawem moje nerwy znacząco odpoczną...

 

Znajdowaliśmy się w Niemczech, więc i mecz, wypadałoby, powinien zakończyć się po niemiecku. I zakończył. W 90. minucie Borrelli z prawej strony posłał jedną z ostatnich wrzutek w pole karne, tam Pons zastawił się przed Romero, przyjął piłkę na klatkę piersiową, obrócił się i strzałem obok Leonardo zapewnił nam zakończenie fazy grupowej z kompletem zwycięstw. A jednak victoria.

01.12.2020, Osnatel-Arena, Osnabrück, widzów: 28 539; TV

LM Gr.B (6/6) VfL Osnabrück [GER] – Lazio Rzym [iTA] 3:2 (1:1)

 

9' V. Obinna 0:1

37' S. Holzer 1:1 rz.k.

39' D. Bonvissuto (L) ktz.

44' T. Bode (VfL) ktz.

56' Z. Halilović 2:1

66' J. Silva (VfL) ktz.

78' V. Obinna 2:2

90' S. Pons 3:2

 

VfL Osnabrück: R.Flood 7 – M.Borrelli 7, J.Cirillo 8 (79' M.Fiore 7), M.Morozow 7, O.Fischer 8 – P.Brunner 7, A.Schneider 8, S.Holzer 8, J.Silva Ktz 7 (66' A.Granata 6) – T.Bode Ktz 7 (44' S.Pons 7), Z.Halilović 8

 

GM: Zoran Halilović (N, VfL Osnabrück) - 8

 

W meczu o Puchar UEFA Newcastle zremisowało z Rapidem Wiedeń 1:1, co oznaczało, że to Anglicy zajęli trzecie miejsce w grupie, które zapewniło im kontynuowanie występów w europejskich pucharach w 1/16 finału Pucharu UEFA.

 

Grupa B:

1. VfL Osnabrück – 18 pkt – 22:7; Awans

2. Lazio Rzym – 10 pkt – 15:9; Awans

3. Newcastle – 4 pkt – 3:17

4. Rapid Wiedeń – 2 pkt – 6:13

Odnośnik do komentarza

W przedostatnim meczu rundy jesiennej podejmowaliśmy tegorocznego beniaminka Cottbus. Coraz bardziej zawężało mi się pole manewru w wyjściowym składzie, gdyż na lewym skrzydle tym razem musiałem wystawić z konieczności Granatę, ale Andrea akurat dobrze sobie poradził i byłem zadowolony z jego postawy. Skazywani na pożarcie goście bronili się jak tylko mogli i szło im to nad wyraz dobrze, bo dość długo utrzymywali oni wynik bezbramkowy. Sytuację patową przełamaliśmy dopiero w 28. minucie, a uczynił to Halilović, który otrzymał podanie w uliczkę od Bodego i rogalem w okienko z linii pola karnego otworzył wynik spotkania. Niemal zerowa temperatura, która panowała w ostatnich dniach, nie sprzyjała efektownej grze, toteż trudno było o drugiego gola. Udało nam się osiągnąć ten cel dopiero na kwadrans przed końcem, kiedy to Schneider rozciągnął grę na prawe skrzydło, Brunner dośrodkował w pole bramkowe, a Pons na raty pokonał Gutiérreza, rozstrzygając losy meczu. Zrobiliśmy po prostu to, co do nas należało.

05.12.2020, Osnatel-Arena, Osnabrück, widzów: 21 353

BL (17/34) VfL Osnabrück [4.] – FC Energie Cottbus [13.] 2:0 (1:0)

 

28' Z. Halilović 1:0

76' S. Pons 2:0

 

VfL Osnabrück: R.Flood 7 – M.Borrelli 7, J.Cirillo 8, M.Morozow 8, O.Fischer 7 – P.Brunner 7, A.Schneider 7 (79' D.Bloß 7), S.Holzer 8, A.Granata 8 – T.Bode 7 (46' S.Pons 7), Z.Halilović 7 (70' M.Klein 7)

 

GM: Jacopo Cirillo (O Ś, VfL Osnabrück) - 8

Odnośnik do komentarza

Ostatni mecz Osnabrücku w 2020 roku przypadł na 12 grudnia i spotkanie z Karlsruhe, z którym latem zaczynaliśmy obecny, pełen ligowych rozczarowań sezon. Tandem Bayern - Werder uciekł w siną dal i nie było najmniejszych szans go dogonić, skoro nawet przed rokiem nie potrafiliśmy powalczyć o mistrzostwo, chociaż wtedy jesień skończyliśmy ledwie dwa punkty za bremeńczykami. Innymi słowy dobrze wiedziałem, że nic więcej nie jestem tu w stanie zrobić; dobrze radziliśmy sobie właściwie wyłącznie w Lidze Mistrzów, ale to, byśmy mieli dotrzeć do finału wydawało mi się bardzo mało prawdopodobne. Z resztą rok temu też mieliśmy zajść daleko, a wyłożyliśmy się już na pierwszej przeszkodzie w postaci AS Monaco, z którym wręcz się skompromitowaliśmy. Tym razem również los skojarzył Fiołki z klubem z Księstwa, więc była spora szansa na powtórkę z rozrywki.

 

Tymczasem na Osnatel-Arenie w to zimne grudniowe popołudnie stoczyliśmy wyrównany pojedynek z ligowym średniakiem. Mecz rozkręcał się wolno, brakowało w nim ikry przez dość długi czas, a szczególnie nam w ataku, co nie powinno dziwić. Jednak w 18. minucie nadal grający na lewej flance Granata dośrodkował spod linii bocznej, a Özdemir popełnił koszmarny błąd w ocenie toru lotu piłki, dzięki czemu Bode dał nam prowadzenie, którego rozmiary do przerwy już się nie zwiększyły.

 

Po przerwie spotkanie się rozkręciło. Już w pierwszej akcji drugiej połowy Holzer długim rajdem objechał Pozziego i zagrał prostopadłą piłkę w pole karne, Schneider dwukrotnie nabił Özdemira, aż w końcu golkiper Karlsruhe za drugim razem odbił futbolówkę w bok prosto pod nogi Ponsa, który podwyższył na 2:0. Ale w 50. minucie dla odmiany goście zdołali podejść pod nasze pole karne, co skończyło się tak znanym w ostatnim czasie obrazkiem – napastnik, w tym przypadku Filnambu, dostaje podanie na trzydziesty metr, strzał z dystansu, typowy Flood i jest już tylko 2:1. Rywale nie zdążyli jednak nawet pomyśleć o doprowadzeniu do remisu, bo nim wzięli się do roboty, Schneider zagrał w uliczkę do Bodego, a Thomas zdobył swojego drugiego gola.

 

Po dziesięciu minutach po raz drugi tego dnia nie popisaliśmy się z tyłu, a tym razem głównym winowajcą był Cirillo, który złym ustawieniem zawalił krycie Filnambu, tak że ten w sytuacji sam na sam nie miał z Floodem żadnego problemu. Błędy popełniali wszak dzisiaj piłkarze obu stron. W 74. minucie Karlsruhe rozgrywało piłkę w obronie, Mercado wycofał ją do Özdemira, a bramkarz przyjezdnych zaczął się nią bawić, aż w końcu dopadł go Pons, wyłuskał futbolówkę i strzałem do pustej bramki ustalił wynik spotkania.

 

Wymieniwszy uścisk z menedżerem naszego dzisiejszego rywala stanąłem przy linii bocznej i zacząłem rozglądać się powolnymi ruchami głowy po boisku, chodzących po nich postaciach oraz po trybunach. Spędziłem tu przeszło siedem lat i czułem się w jakiś sposób związany z tym miastem i klubem. Jednak już od dłuższego czasu brakowało tej chemii, którą zastąpiło uczucie wypalenia i nadawania na różnych falach z pewną grupą piłkarzy, która kolejny rok z rzędu skutecznie udaremniała wysiłki tych, którym zależało, i tym razem już w grudniu odpadliśmy od czołowej dwójki na tyle, że jakiekolwiek szanse na mistrzostwo były czysto teoretyczne. Wiedziałem, że to się prawdopodobnie nigdy nie zmieni, a przynajmniej nie do momentu, w którym zostałbym zwolniony, więc czując, że nadszedł czas wdrożyć zmiany w swoje życie oraz wybrać rozstajne drogi, na pomeczowej konferencji oficjalnie potwierdziłem, że to był mój ostatni mecz w roli szkoleniowca VfL Osnabrück.

12.12.2020, Osnatel-Arena, Osnabrück, widzów: 24 069

BL (18/34) VfL Osnabrück [3.] – Karlsruher SC [8.] 4:2 (1:0)

 

18' T. Bode 1:0

46' S. Pons 2:0

50' Ch. Filnambu 2:1

53' T. Bode 3:1

63' Ch. Filnambu 3:2

74' S. Pons 4:2

 

VfL Osnabrück: R.Flood 8 – M.Borrelli 8, J.Cirillo 6 (67' F.Modica 7), M.Morozow 8, O.Fischer 7 – P.Brunner 7 (74' D.Bloß 6), A.Schneider 8, S.Holzer 7, A.Granata 7 – T.Bode 8 (79' M.Klein 6), S.Pons 9

 

GM: Sylvain Pons (N, VfL Osnabrück) - 9

 

 

Bundesliga 2020/2021, runda jesienna:

Poz.|  Inf. |  Zespół              | M   | Z   | R   | P   | G+   | G-   | R.B.   | Pkt. |
------------------------------------------------------------------------------------------
 1. |       | Werder Brema         | 18  | 14  | 3   | 1   | 46   | 19   | +27    | 45   |
------------------------------------------------------------------------------------------
 2. |       | Bayern Monachium     | 16  | 12  | 2   | 2   | 39   | 9    | +30    | 38   |
------------------------------------------------------------------------------------------
 3. |       | VfL Osnabrück        | 18  | 10  | 5   | 3   | 35   | 18   | +17    | 35   |
------------------------------------------------------------------------------------------
 4. |       | HSV Hamburg          | 18  | 9   | 6   | 3   | 27   | 15   | +12    | 33   |
------------------------------------------------------------------------------------------
 5. |       | VfB Stuttgart        | 18  | 8   | 7   | 3   | 29   | 17   | +12    | 31   |
------------------------------------------------------------------------------------------
 6. |       | Borussia Gladbach    | 18  | 8   | 5   | 5   | 27   | 24   | +3     | 29   |
------------------------------------------------------------------------------------------
 7. |       | 1.FC Nürnberg        | 18  | 8   | 1   | 9   | 25   | 33   | -8     | 25   |
------------------------------------------------------------------------------------------
 8. |       | VfL Wolfsburg        | 18  | 6   | 6   | 6   | 26   | 22   | +4     | 24   |
------------------------------------------------------------------------------------------
 9. |       | Hertha Berlin        | 18  | 6   | 6   | 6   | 20   | 23   | -3     | 24   |
------------------------------------------------------------------------------------------
10. |       | Karlsruher SC        | 18  | 7   | 3   | 8   | 18   | 22   | -4     | 24   |
------------------------------------------------------------------------------------------
11. |       | Kickers Offenbach    | 18  | 5   | 7   | 6   | 17   | 22   | -5     | 22   |
------------------------------------------------------------------------------------------
12. |       | SC Freiburg          | 18  | 5   | 4   | 9   | 16   | 23   | -7     | 19   |
------------------------------------------------------------------------------------------
13. |       | Borussia Dortmund    | 17  | 4   | 5   | 8   | 16   | 24   | -8     | 17   |
------------------------------------------------------------------------------------------
14. |       | Bayer 04 Leverkusen  | 18  | 4   | 5   | 9   | 11   | 23   | -12    | 17   |
------------------------------------------------------------------------------------------
15. |       | FC Energie Cottbus   | 18  | 2   | 11  | 5   | 11   | 24   | -13    | 17   |
------------------------------------------------------------------------------------------
16. |       | Eintracht Frankfurt  | 18  | 4   | 4   | 10  | 16   | 29   | -13    | 16   |
------------------------------------------------------------------------------------------
17. |       | Schalke 04           | 17  | 3   | 5   | 9   | 12   | 20   | -8     | 14   |
------------------------------------------------------------------------------------------
18. |       | 1.FSV Mainz 05       | 18  | 1   | 3   | 14  | 10   | 34   | -24    | 6    |
Odnośnik do komentarza
  • Makk przypiął ten temat
  • Pulek zablokował ten temat
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...