Skocz do zawartości

Medicines, drugs and football - Bayer Leverkusen


jmk

Rekomendowane odpowiedzi

Puchary, puchary i jeszcze raz sława!

 

Bayern miał dość szczęśliwe losowanie, bo trafił na Zenit, z drugiej jednak strony trzeba pamiętać, że to Rosjanie, a więc nacja nieobliczalna. Pierwsze spotkanie, rozgrywane w Petersburgu miało dwóch bohaterów, w sumie jednego bohatera i jednego antybohatera. Na wielki plus zasłużył Arjen Robben, który po otwarciu wyniku przez Dante, zafundował nam teatr jednego aktora i zaliczył hattricka. Pechowcem natomiast został Hulk, najpierw niefortunnie wbił piłkę do własnej bramki i zrobiło się 0:5, a kilka chwil później przestrzelił rzut karny. Pogrom stał się faktem, na tyle wyluzował trenera Kuardiolę, że ten w rewanżu wpuścił wszystkich, którzy grali najmniej w sezonie, a więc nawet na bramce stanął Tom Starke, efekt był opłakany. Awans niemal wymknął się Niemcom z rąk, dosłownie zabrakło czasu Zenitowi, żeby doprowadzić do dogrywki, jednak wygrana 4:0 na Alianz - Arenie powoduje zmazania wstydu z Rosji, Zenit pokazał pazury i charakter.

 

W lidze Bawarczycy mieli raczej "lajtowe" spotkania, w których poradzili sobie bez problemów, dopiero trzecie spotkanie w tej fazie sezonu sprawiło im problemy, ale wynik 3:3 z zajmującym trzecie miejsce Wolfsburgiem było dobrym rezultatem. Cały czas Bayern okupuje pierwszą lokatę, nad Schalke ma 9 punktów przewagi i jeszcze bezpośredni mecz przed sobą, właśnie w następnej kolejce.

 

Zenit - Bayern 0:5 (Dante, Robben 3x, sam.)

Bayern - Zenit 0:4

 

Brunszwik - Bayern 0:3 (Schweinsteiger, Benteke, Muller)

Bayern - Augsburg 2:0 (Gotze, Muller)

Wolfsburg - Bayern 3:3 (Schweinsteiger 2x, Benteke)

 

Odnośnik do komentarza

Puchary, puchary i jeszcze raz sława!

 

Juventus to są pechowcy. A to Nedved nie zagra w finale, a to odbiorą im mistrzostwo, a to trafiają najgorzej w losowaniu. Niestety los skojarzył Starą Damę z PSG, więc piłkarze z Turynu musieli w tym dwumeczu wznieść się na wyżyny swoich umiejętności. Na Parc des Princes było nudno, nawet bardzo. Czasami miałem nawet wrażenie, że to Juventus - Inter, a nie PSG. Wynik 0:0 zatem nikogo nie dziwił. Lekko faworyzował Paryżan, ale Juventusowi też nie zamykał furtki. Za to we Włoszech emocji nie brakowało. Juventus grał przepięknie, atakował, ale Sirgiu bronił jeszcze lepiej. Defensywa włoska była za to żelazna, pozwoliła przybyszom z Francji oddać tylko sześć strzałów na bramkę i to wszystkie niecelne. Zero trafień w światło bramki, której strzegł Neto. Juventus natomiast szalał z kanonadą, ale... bez skutku. 19 strzałów, w tym sześć celnych, ale po 90 minutach wynik nadal 0:0. 92 minuta, początek dogrywki i Manuel Fernandes idealnie zagrywa piłkę na głowę San Jose i nowi piłkarze Juventusu dają upragniony awans do następnej fazy.

 

W lidze porażka z Udinese nie zachwiała świetnych humorów, w końcu Juve wraca do gry, może liczyć się w rozgrywkach z najlepszymi. A dwa zwycięstwa ligowe tylko przybliżyły turyński klub do obrony mistrzostwa, które niejako już stało się obowiązkiem. 11 punktów przewagi jednak daje ten komfort.

 

PSG - Juventus 0:0

Juventus - PSG 0:0 d. 1:0 (San Jose)

 

Juventus - Sassuolo 2:0 (Bonucci, Tevez)

Juventus - Udinese 0:2

Livorno - Juventus 0:2 (Peluso, Pogba)

Odnośnik do komentarza

Olympiakos - Barcelona 0:3 (Messi 2x, Richards)

Barcelona - Olympiakos 2:0 (Messi 2x)

 

Barcelona - Almeria 4:2 (Alba 2x, Busquets, sam.)

Valladolid - Barcelona 0:3 (Messi 2x, Alba)

Barcelona - Osasuna 3:0 (Alba 2x, Busquets)

 

W skrócie, bo znowu mi wcięło tekst... (Aero:/) Barcelona idzie płynnie, ale ma problemy kadrowe, brakuje Fabregasa, Xaviego, Adriano, Neymara, potem też Richardsa... Z tego powodu Tartino eksperymentuje i w ataku gra Alba, a na lewej obronie Montoya, który gra tak dobrze, że został zdjęty z listy "do wypożyczenia". Alba strzela za to jak szalony, podobnie jak Busquets, który gra w roli... Xaviego. Nieśmiertelny jest Messi, ma już 25 goli przy 16 golach drugiego strzela La Ligi, a Ronaldo? Ledwie 14. W LM Messi ma 7 trafień, tyle co Tevez i Aguero. W lidze Barcelona nie daje złudzeń Madritas - Real na 10 kolejek do końca traci aż 20 oczek. Duma Katalonii jeszcze nie przegrała.

 

No i losowanie 1/4 LM. Najłatwiej, ale znowu na Rosjan trafia Bayern, tym razem muszą poważnie potraktować rywali z Moskwy, a będą nimi CSKA. Czy Barcelona faktycznie jest taka mocna jak się wydaje sprawdzi Borussia Dortmund, tymczasem ponownie najgorzej losowanie układa się dla Juventusu, który będzie musiał zmierzyć się z Galaktikos. W ostatniej parze Atletico zagra z City.

Odnośnik do komentarza

Juventus zanim miał zmierzyć się wielkim Realem musiał jeszcze rozegrać dwa ligowe spotkania. Ledwie 0:0 z Parmą niezbyt napawały optymizmem, natomiast pokonanie już w następnej kolejce Fiorentiny 2:1 mogło dać sygnał, że Juventus będzie walczył. Z Królewskimi rywalizacja zaczęła się na Santiago Bernabeu, blisko 78 tysięcy widzów i magia stadionu trochę spękała nogi graczom przybyłym z Włoch. Zaczęło się bardzo ostro, Real raz po raz zagrażał bramce strzeżonej przez Neto, ale póki co - bez skutku. Na wysokości zadania stanął też sędzia, Ronaldo próbował słynnych włoskich sztuczek, raz po raz wymuszając rzuty wolne, ale w końcu arbiter tego meczu nie dał się nabrać i wielki Cristiano obejrzał żółtą kartkę za symulowanie. Niestety dla Juventusu sędzia był sprawiedliwy w dwie strony i już po 18 minutach Stara Dama musiała grać w "10", bo dwie żółte kartki zanotował Lichsteiner, a oprócz niego żółte kartki mieli już na koncie Bonucci i Peluso. Cichym bohaterem mógł zostać skrzydłowy z drugiej strony, ale przestrzelił z dogodnej sytuacji. Niedługo później jednak był już skuteczny, 44 minuta i Gareth Bale wprawia w zachwyt zgromadzoną publiczność. Po przerwie nastąpiło wyrównanie szans, chociaż może nawet szala przechyliła się na korzyść Juve, gdyż czerwoną kartkę ukarany został... Właśnie Ronaldo! Tym razem bezmyślny faul, druga żółta i mamy dramat Portugalczyka. Real strzelał w ciągu 90 minut na bramkę rywala 16 razy, z tego 7 razy celnie, Juventus dość skromnie - dwa strzały, żaden celny. Jednakże nie wszystkie celne strzały Realu były w dobrą stronę, wielką pomyłkę zanotował Sergio Ramos i zrobiło się 1:1, a więc wynik dający większe szanse Włochom.

Przed rewanżem jeszcze trzeba było odbębnić spotkanie ligowe, gdzie Juventus zagrał zmiennikami, którzy wywalczyli korzystne 0:0 z trzecią obecnie drużyną ligi, a więc Atalantą. 6 kolejek do końca, a Juventus wciąż ma przewagę, w tej chwili jest to 11 punktów.

Rewanż z Realem wyglądał zupełnie inaczej. To Juventus próbował atakować, Real oddał inicjatywę, próbując kontrować, co zresztą było bardzo groźne. Przytoczę chociażby statystyki, Juventus 15 strzałów, 7 celnych, a Real 8 strzałów i 5 celnych, to wyniki bardzo różne od tych z pierwszego meczu. Juventusowi wystarczał remis i ten utrzymywał się przez długi czas. W końcu nadeszła końcówka spotkania, Real robi wszystko, żeby tylko wdusić tego dającego awans gola, a tu Arturo Vidal dogrywa idealnie przed nogi Teveza, który nie marnuje takiej okazji i zdobywa swoją ósmą bramkę w tej edycji Ligi Mistrzów. Jeszcze tylko kilka minut nerwów i koniec! Juventus eliminuje Real i zagra w półfinale LM.

 

Juventus - Parma 0:0

Fiorentina - Juventus 1:2 (Bonucci, Tevez)

Juventus - Atalanta 0:0

 

Real - Juventus 1:1 (sam.)

Juventus - Real 1:0 (Tevez)

Odnośnik do komentarza

Passę Barcelony miały przerwać dwa zespoły, z którymi przyszło się teraz mierzyć - już mistrzom kraju. Piękny obrazek. Santiago Bernabeu, na placu gry pojawiają się piłkarze Realu, ale nie biegną na środek murawy, wręcz przeciwnie, tworzą tunel tzw. szpaler, przez który po chwili wbiegają piłkarze Barcelony. Cały stadion bluzga i gwiżdże. Sam mecz pozbawiony był takich emocji, wszakże obie drużyny miały już ważniejsze sprawy na głowie - Ligę Mistrzów (do czasu he he - dop. Juventus), w lidze karty były już rozdane. Przypomniały o sobie za to biegające jeszcze, a już będące legendami klubu ikony - Puyol i Xavi. Barcelona wygrała i dalej jest niepokonana w rozgrywkach ligowych. Jednak jak mistrzowie zagrali dopiero w kolejnej kolejce, kiedy to na Camp Nou urządzili sobie festiwal strzelecki, niszcząc wręcz Celtę Vigo aż 6:0, Puyol znowu trafiał, ale tym razem nawet dwukrotnie. O ile Gran Derby są bardzo ważne i prestiżowe tak dla Katalończyków chyba bardziej istotne są derby z Espanyolem, zdrajcami katalońskiej rasy ;) Barcelona jednak i im pokazała miejsce w szeregu. Zanim przejdę do potyczki z Borussią, jeszcze o meczu, który rozdzielał ten dwumecz, Barcelona ponownie wygrała, co powoli robiło się nudne, 32 kolejki za nami, a Duma Katalonii ma 90 punktów - może czas na jakiś rekordzik?

No to przechodzimy do Ligi Mistrzów. Borussia miała pokazać siłę Barcelonie, wypunktować ich słabości. Taaa, w teorii. Sam mecz na Camp Nou wyglądał jak każdy inny, ale ligowy Barcelony. Znowu trafił Puyol, w fenomenalnej formie jest ciągle Alba. Natomiast Messi? Jest po prostu sobą. Przy takim wyniku wydaje się, że rewanż jest tylko formalnością. Tak też było, chociaż obejrzeliśmy bardzo ciekawe i wyrównane widowisko. Trzeba jednak pod uwagę wziąć fakt, że Barcelona grała na pełnym luzie, mając ten komfort, że nawet jednej bramki nie straciła na własnym stadionie.

 

 

 

Real - Barcelona 1:2 (Puyol, Xavi)

Barcelona - Celta 6:0 (Puyol 2x, Rodriguez, Messi, Alba, Sanchez)

Espanyol - Barca 0:3 (Messi 2x, Alba)

Barcelona - Betis 3:1 (Xavi, Alba, sam.)

 

Barcelona - Dortmund 3:0 (Alba, Messi, Puyol)

Dortmund - Barcelona 3:4 (Rodriguez, Puyol, Xavi, sam.)

Odnośnik do komentarza

Bayern miał najmniej meczów do rozegrania, miał ten też komfort, że rozgrywał dwa ligowe spotkania po meczu z Zenitem, a następnie tylko dwumecz z CSKA, bez ligowego spotkania pomiędzy meczami ligi mistrzów. Był to jeden ze słabszych okresów Bayernu, ale też z małymi urazami zmagały się dwie strzelby Bayernu - Benteke i Mandżukić. O ile mecz z Schalke bardzo prestiżowy to remis w sytuacji ligowej jest na pewno radujący obóz Bawarczyków, bo wciąż mają komfort przewagi punktowej. Natomiast porażka z Frankfurtem jest już sporą niespodzianką, Eintracht nieco osłabł, ale wciąż jest niespodzianką sezonu, natomiast przewaga Bayernu zmalała do 3 punktów, ale mają też mecz mniej, więc po 29 kolejkach mogą mieć te sześć punktów, które powinny spokojnie wystarczyć do obrony mistrzostwa.

Wyjazd do Moskwy wcale nie był łatwy. Bawarczycy po przygodzie z Zenitem, już z większym respektem przystąpili do rywalizacji z CSKA. Moskiewskie powietrze dla Niemców okazało się nieprzyjemne nie tylko w historii. Długo Rosjanie prowadzili, w końcu honor Bayernu uratował super rezerwowy Pizarro, dla którego to chyba ostatni sezon na Alianz Arena. Taki remis byłby całkiem dobry, gdyby to była rywalizacja z markami o wyższej reputacji, a tak - niedosyt pozostał. Tym bardziej, że w Monachium Bayern również nie rozbił rywali, jedna bramka Mullera, nie dawała pewności, gol wyrównujący cały czas wisiał w powietrzu i widmo dogrywki było bardzo bliskie. Brawa dla CSKA, ale Bayern zrobił swoje.

 

 

Bayern - Schalke 1:1 (Benteke)

Frankfurt - Bayern 2:1 (Muller)

 

CSKA Moskwa - Bayern 1:1 (Pizarro)

Bayern - CSKA Moskwa 1:0 (Muller)

 

 

No to dobra, zanim mecze Manchesteru mogę już podać, dojdzie do pierwszej wewnątrz mojej rywalizacji:

 

1/2 LM:

 

Man City - Juventus

Barcelona - Bayern

Odnośnik do komentarza

United są w ciężkiej sytuacji, nie dość, że muszą walczyć na bardzo ciężkim krajowym podwórku, gdzie każdy mecz wymaga maksimum koncentracji to jeszcze są chętni na zwycięstwo w LE, rozgrywkach, w których nigdy nie wygrali (licząc też puchar UEFA).

Swansea jak widać jest jedną z tych drużyn, które nie leżą Manchesterowi. Bony napsuł krwi obronie United, więc wynik remisowy muszą traktować jak sukces. Kiedy wszystko już szło na dobrej drodze - wygrana z West Hamem i Crystal Palace to nagle stała się niemoc znowu remis, tym razem ze Stoke, a więc zespołem, który powinien United pokonać bez problemu.

Tymczasem w LE pierwszy mecz z Sociedad służył raczej wywiadowi, ale bramka Maty po przepięknym uderzeniu z dystansu i dał niezłą zaliczkę. W rewanżu oprócz kropki nad i, piłkarze Czerwonych Diabłów dodali jeszcze dwie kropki. W nieziemskiej formie jest Van Persie, jak widać chyba już do końca sezonu nie odda miejsca Martinezowi. W tak zwanym między czasie United zapewniło sobie awans do finału pucharu Anglii. Kąsając raz po raz niebezpiecznymi strzałami rywali, ale bramka była jak zaczarowana, dlatego też 90 minut nie przyniosło rozwiązania. Aston Villa chciała tylko dotrwać do karnych, ale znowu Van Persie dał o sobie znać, The Villans dobił Evans po strzale głową z rzutu rożnego.

 

 

W 1/2 LE rywalem United będzie .. Tottenham.

 

 

Manchester - Swansea 2:2 (Van Persie 2x)

West Ham - Manchester 0:3 (Van Persie 3x)

Crystal Palace - Manchester 2:4 (Van Persie 2x, Rooney 2x)

Manchester - Stoke 0:0

 

Sociedad - Manchester 0:1 (Mata)

Manchester - Sociedad 3:0 (Morata, Rooney, Jones)

 

Aston Villa - Manchester 0:0 d.0:2 (Van Persie, Evans)

Odnośnik do komentarza

Zaczynamy od Juventusu, bo wesoła historia ;)

To mistrzostwo Włoch było na wyciągnięcie dłoni, ale jednak piłkarze Juve nie mogli sobie go zapewnić już oficjalnie. Dwie kolejki przed meczem z City, trener Monte zdecydował się dać pograć zmiennikom, ale zmiennicy to średnie określenie, bo cała kadra Juventusu to 21 graczy, odejmiemy od tego trzech bramkarz to zostaje nam już tylko 18 graczy z pola, więc z prostej matematyki wynika - dwóch jedenastek nie ma. Z Weroną sobie nie poradzili, ledwie 0:0. Natomiast w meczu w Genui popis dał Llorente, który zaakceptował rolę zmiennika i rezerwowego. Ten 29-letni piłkarz zagrał jedynie w ośmiu meczach w pierwszej jedenastce, za to z ławki wchodził aż 17 razy, 10 goli i 4 asysty zatem są dobrym wynikiem. Tak czy siak takiego wyniku nikt się nie spodziewał. Juventus mógł już świętować mistrza i to z takim akcentem... mógł, ale teoretycznie, znowu. Bo do końca były cztery kolejki, a Juventus miał 12 punktów przewagi. Tytuł mistrzowski i drugi puchar w tym sezonie (najpierw był superpuchar Włoch) zapewnili sobie dopiero remisem w Rzymie.

 

Tymczasem arcyważne spotkania z City. Pierwszy mecz, rozgrywany w Anglii przypominał rywalizację w Madrycie z Realem. Na niekorzyść Juventusu wpłynął jeszcze sędzia, dyktując rzut karny dla The Citizens, który wykorzystał Aguero. Juventus nie istnieje, przerwa. W szatni suszarki latał bez przerwy, sporo gorzkich słuch, sporo motywacji, determinacja, adrenalina, agresja - wzrastają! Pierwsze skrzypce zagrali wahadłowi, którzy swoimi mocno ofensywnymi wejściami wręcz zaskoczyli City. Już po 10 minutach drugiej połowy było 1:1, bramkę zaliczył prawy obrońca, aby 10 minut później to samo uczynił lewy defensor. Co ciekawe - zarówno Lichtsteiner i Asamoah wcale nie byli numerami jeden na swoich pozycjach, bo zarówno Peluso, jak i Isla grali tutaj więcej, ale to były chwile chwały właśnie dla nich. Lichsteiner jeszcze raz wbił piłkę do siatki - cóż za comeback Juventusu! 3:1 na obcym terenie. W rewanżu City zagrało jak na nich przystało - bez jajecznie. Gola na wagę biletu do Lizbony wbił Paul Pogba, pokazując tym samym, że przeprowadzka do Turynu z Manchesteru była jak najbardziej trafnym krokiem.

 

Werona - Juventus 0:0

Juventus - Genoa 8:0 (Llorente 4x, Pirlo, Bonucci, Asamoah)

Roma - Juventus 1:1 (Llorente)

 

Man City - Juventus 1:3 (Lichtsteiner 2x, Asamoah)

Juventus - Man City 1:0 (Pogba)

Odnośnik do komentarza

United musieli wspiąć się na szczyt swoich umiejętności, mieli bardzo trudny terminarz, ciężką sytuację, a wymagania wielkie. Odbyli jakieś spotkanie integracyjne, które mocno musiało dać im kopa, ale to dosłownie każdemu z graczy. Na pierwszy plan przyszła potyczka na Old Trafford z Chelsea, dowodzona przez Mourinho ekipa The Blues również liczyła się w walce o mistrzostwo, będąc o krok za City, niemal na równi z United, za nimi był jeszcze tylko niemrawo marzący Arsenal. Tymczasem Czerwone Diabły dały lekcję pokory swoim przeciwnikom, bramki strzelało aż trzech skrzydłowych, formę łapie Welbeck i wydaje się, że na koniec sezonu to on wywalczy sobie skład w pierwszym zespole, kosztem Moraty. Tymczasem na prawej pomocy zarówno Nani, jak i Ben Arfa złapali wiatr w żagle. Pokazał to też mecz z Liverpoolem, bardzo prestiżowy, jeśli chodzi o rywalizację kibicowską, a także historyczną, ale i tu United pokazali swoją siłę. Z WBA to była już tylko formalność. Po 35 kolejkach United zebrali 70 punktów, tyle samo ma Chelsea, ale oni są po 36 meczach, podobnie jak City, które jednak ma punktów 74, jednak przed nimi jeszcze rywalizacja z Chelsea i Arsenalem, który natomiast jest czwarty z 69 punktami i 36 meczami zaliczonymi. Z prostych obliczeń wynika, że jak United wygra zaległy mecz to będzie o punkt od City.

 

Bitwa o Anglię w ramach LE była wprawdzie niezłym meczem, ale można jedynie nazwać ją bitewką. Manchester spokojnie kontrolował przebieg spotkania, na Old Trafford Tottenham praktycznie nie istniał, a United po strzeleniu bramki wydawało się być usatysfakcjonowane takim wynikiem.W rewanżu szybko trafił Rooney i Koguty praktycznie przestały mieć jakiekolwiek nadzieje.

 

W finale LE United ponownie czeka angielski pojedynek, tym razem z rewelacją tych rozgrywek - Swansea. W lidze zostały jeszcze trzy mecze - z Fulham, Sunderlandem i Tottenhamem. Na zakończenie sezonu finał pucharu Anglii, gdzie przyjdzie mierzyć się z Chelsea.

 

 

Manchester - Chelsea 4:1 (Nani, Welbeck, Van Persie, Ben Arfa)

Manchester - Liverpool 2:0 (Welbeck, Ben Arfa)

WBA - Manchester 0:2 (Van Persie 2x)

 

Manchester - Tottenham 1:0 (Nani)

Tottenham - Manchester 0:1 (Rooney)

 

 

Odnośnik do komentarza

Teraz muszę przenieść się w trochę psychodeliczny stan... no wiecie, dziwne uczucie. Najpierw wściekasz się na jednych, że przegrywają, dwa kliknięcia i mówisz iż jesteś zadowolony. W starciu dwóch moich drużyn zdecydowałem wystawić się najmocniejsze składy, używać najlepiej działających według mnie rozmów motywacyjnych, ale nie ingerowałem w taktykę/zmiany w trakcie meczu, chyba że musiałem (kontuzja, kondycja).

 

Odcinek będzie łączony. Barcelona już w komfortowej sytuacji przed dwumeczem z Bayernem, mogli sobie odpuścić spotkania ligowe, w których zresztą mogli jeszcze dopisać sobie cztery punkty, ratując remis z Bilbao w końcówce spotkania, to ważne, bo Barcelona dalej jest niepokonana w lidze. Między meczami z Bayernem zagrali jeszcze ligową potyczkę z Villarreal, który również zakończył się remisem 1:1, dawało to 95 oczek ekipie z Katalonii i trzy mecze do końca.

W Hiszpanii natomiast musieli jeszcze rozegrać mecz w ramach finału Pucharu Króla, a rywalem... oczywiście Villarreal. Wprawdzie wynik tego nie odzwierciedla, ale Barcelona naprawdę bez problemu sobie poradziła w tym spotkaniu, znowu strzelał też Alba i pewnie trener reprezentacji Hiszpanów ma zagwozdkę jak ustawić Albę w kadrze - na obronie czy w ataku?

 

 

 

Granada - Barcelona 0:1 (Luiz)

Barcelona - Bilbao 1:1 (Iniesta)

Villarreal - Barcelona 1:1 (Alba)

 

Villarreal - Barcelona 2:4 (Messi 2x, Alba, Rodriguez)

 

 

Bayern czekały trzy mecze, dwa przed pierwszym spotkaniem z Barceloną oraz jeden, pomiędzy. Bawarczycy teoretycznie mieli przewagę, ale zaczęła topnieć, dlatego też musieli te punkty wciąż zdobywać. Z HSV się nie udało, ledwie remis, dlatego też z mocną motywacją udało im się rozbić berlińską Herthę. Po powrocie po kontuzji świetną formę złapał Robben i to na niego mocno liczą w Niemczech. Zwycięstwo z Hannoverem dało lekki komfort Bayernowi, po 31 kolejkach mają trzy punkty przewagi, ale mecz mniej niż Dortmund.

 

HSV - Bayern 1:1 (Robben)

Bayern - Hertha 3:1 (Robben, Benteke, Cahill)

Hannover - Bayern 1:3 (Mandżukić 2x, Schweinsteiger)

 

 

Barcelona - Bayern

 

Valdes - Montoya, Luiz, Pique, Alves - Fabregas, Mascherano, Xavi - Messi - Alba, Rodriguez

 

Neuer - Alaba, Dante, Cahill, Lahm - Gotze, Schweinsteiger, Muller - Ribery, Robben - Benteke

 

Wielki pojedynek, przez niektórych nazwany przedwczesnym finałem. Na ławce Bayernu zasiadał Kuardiola, były trener Barcelony. Tymczasem Tartino w Barcelonie zaufał sprawdzonym w ostatnim czasie, w wyniku kontuzji i osłabień odkrył Montoyę na lewej obronie - i tego się trzyma, mimo że Adriano jest już zdrowy, na prawej obronie wybiegł Alves, ale ze względu na uraz Richardsa. Środek też bez niespodzianek, Luiz z Pique, a na ławce jest Puyol. Pomoc od jakiegoś czasu wygląda tak samo, Fabregas wygrywa rywalizację z Iniestą, Mascherano z Busquetsem, a Xavi... z Sergi Roberto. Przed nimi jest oczywiście niezastąpiony i fenomenalny Messi, ustawiany tak, aby mógł być... po prostu Messim. W ataku brakuje Neymara, bo jest kontuzjowany, ale Alba przebojem wdarł się do składu i strzela na zawołanie, sadzając na ławce Sancheza.

W niemieckiej ekipie bramkarza i obrona praktycznie się nie zmienia - Kuardiola nie zmienia zbyt często obrońców. W pomocy pewniakiem jest oczywiście Schweinsteiger, ale Gotze i Muller grają, bo są w formie - nominalnie w sezonie widywaliśmy Kroosa i Thiago. Gdy nie są kontuzjowani to grają - mowa oczywiście o skrzydłach Robben - Ribery, stąd też próba grania Gotze i Mullera w środku. W ataku zmiennie gra Benteke z Mandżukiciem, czasami wprowadzany jest też Pizarro.

W 17 minucie meczu - pierwszy dramat Bawarczyków, z powodu urazu boisko opuszcza Franck Ribery, zmienia go Kroos, który zamienia się miejscami z Mullerem. Nie za wiele to dało, ledwie 10 minut później zaczął błyszczeć geniusz Messiego, który strzela swoją dziewiątą bramkę w tej edycji LM i wychodzi na prowadzenie klasyfikacji najlepszych strzelców. Barcelona miażdży, Bayern nie istnieje, Bawarczycy do końca spotkania oddali jedynie dwa celne strzały i były to jedyne strzały, jaki oddali w kierunku bramki Valdesa. Barcelona atakowała i szarżowała raz po raz, 24 strzały na bramkę Neuera, z czego aż 12 celnych to musiało w końcu wpaść. Po raz drugi Messi i nadzieje w Monachium zmalały znacznie.

 

Barcelona - Bayern 2:0 (Messi 2x)

 

---

 

Bayern - Barcelona

 

Neuer - Alaba, Dante, Cahill, Lahm - Martinez, Schweinsteiger, Kroos - Muller, Robben - Pizarro

 

Valdes - Montoya, Luiz, Pique, Alves - Fabregas, Mascherano, Xavi - Messi - Iniesta, Rodriguez

 

Zmian w składzie więcej po stronie Monachijczyków, ale nie ma co się dziwić, w końcu porażka w Barcelonie, ale też styl w jakim tego dokonali. Zmiana dotyczy pomocy, nie ma Gotze, a jest Martinez, Kroos już zmienił w trakcie meczu Riberiego. Tymczasem w ataku Kuardiola stawia na Pizarro - czy w tym szaleństwie jest metoda?

Barcelona nie mogła tylko skorzystać z Alby, zawieszone po zebraniu limitu żółtych kartek, w jego miejsce Iniesta. W trakcie meczu wykorzystane zostały także wszystkie zmiany, w Bayernie pojawili się Badstuber, Gotze i Boateng, a w Barcelonie Puyol, Roberto i Busquets.

Bayern się nie poddał, od początku spotkania atakowali i pokazali charakter. Opłaciło się, bo już w 12 minucie na prowadzenie wyprowadził ich Thomas Muller, w tym czasie serca monachijskich kibiców napełniła ponownie nadzieja. Tym bardziej, że Bayern wciąż cisnął Katalończyków, którzy jednak też się nie poddali - co chwila groźne atakowali bramkę Neuera - to był mecz! 31 minuta, rzut rożny, dośrodkowanie ... Cahill i 2:0!

Straty z Barcelony odrobione, coś niesamowitego. 31 strzałów Bayernu, 14 celnych, 13 strzałów Barcelony, ledwie 4 celne... ale wynik się nie zmienił.

Dogrywka także nie wyłoniła zwycięzcy, a więc widzowie mają przed sobą idealne zakończenie dramatu : rzuty karne!

 

 

W Barcelonie postanowiono na ... obrońcę, David Luiz... świetnie się wkomponował w skład, a teraz nie marnuje karnego! 1:0.

Najpierw strzelec pierwszej bramki - Thomas Muller... bez problemu! 1:1.

 

.

Grająca jeszcze ikona klubu, mózg drużyny, Xaaavi - bez pomyłki! 2:1.

Gwiazdor Bayernu, dzisiaj ciągnął grę Bawarczyków... Robben........ 2:2.

 

Tymczasem świeże siły - Rodriguez... również perfekcyjnie strzelony karny. Jest 3:2.

No i ten, którego nikt się nie spodziewał w pierwszym składzie, Pizarrooooooo - nie myli się! 3:3.

 

Dopiero jako czwarty do piłki podchodzi Messi. Etatowy wykonawca rzutów karnych w klubie... nie mogło być inaczej, 4:3!

Podobnie w Bayernie, ten który na co dzień wykonuje jedenastki - Schweinsteiger... broni Valdes! Niesamowite, wielki dramat Bastiana...

 

Decydująca chwila, jeśli trafi to Barcelona gra w finale... tymczasem piłkę na wapnie ustawia... Sergi Roberto, 22-letni hiszpański piłkarz w tym sezonie strzelił tylko raz.... Ale teraz się nie myli! Barcelona dołącza do Juventusu!

 

Bayern - Barcelona 2:0 (Muller, Cahill) k. 3:5

 

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
  • 2 tygodnie później...

Manchester idzie swoim biegiem, więc najłatwiej zacząć od nich. Do końca sezonu Czerwonym Diabłom pozostawało pięć spotkań, trzy ligowe oraz dwa finały pucharów - Anglii i LE. Pech chciał, że wszystkie te mecze grają z zespołami angielskimi. I to aż trzema londyńskimi. Na pierwszy rzut poszedł Fulham, ale dzięki doskonałej grze Van Persiego Manchester zapewnił sobie 3 punkty, a Robin zaliczył dwa gole. Niespodziewanie natomiast City zgubiło punkty na Villa Park, bezbramkowo remisując z Aston Villa. Dawało to pewien luz graczom z czerwonej części Manchesteru, w następnej kolejce podejmowali Sunderland, a błękitni musieli zmierzyć się z niebieskimi graczami Chelsea. Nie pomógł geniusz Aguero, po bramkach Oscara i Farfana The Blues odnieśli zwycięstwo, co dawało United pole do popisu w spotkaniu z Sunderlandem - i nie zawiedli swoich najwierniejszych kibiców, z punktu straty do lokalnych wrogów zrobiły się dwa przewagi. Mata, Rooney i niezawodny Johny Evans. Trzy zero powodowało wielki entuzjazm na Old Traffod. Zwłaszcza, że w ostatniej kolejce o tej samej porze City mierzyło się z Arsenalem, a United z Tottenhamem, który pałał żądzą zemsty za wyeliminowanie z LE. Także wszystko w nogach londyńczyków...

Radość The Citizens dał Kolarow, ale chwilę potem wieści z Londynu - Van Persie na 1:0. Ledwie 10 minut później sportową złość wyładował Negredo, podwyższając na 2:0, jednak cały błękitny Manchester śledził poczynania Tottenhamu, kiedy wyrównał Lamela - Etidah Stadium oszalało. Jednak trzeba być cierpliwym, jak kibice United do Dawida Boyesa, nie bał się, posadził Ferdinanda i Vidicia na ławce od początku sezonu, stawiając na młodych Evansa i Jonesa, a ten pierwszy po raz kolejny ratuje mu skórę, strzelając zwycięskiego gola w meczu, dającego również mistrzostwo Anglii!

 

Manchester - Fulham 2:0 (Van Persie 2x)

Sunderland - Manchester 0:3 (Mata, Rooney, Evans)

Tottenham - Manchester 1:2 (Van Persie, Evans)

 

http://img829.imageshack.us/img829/4634/nss7.png

 

To już jako mistrzowie Anglii na spokojnie mogli rozegrać sobie dwa mniejsze finały, bo jak wiadomo, każdy angielski fan za najbardziej prestiżowe uznaje rozgrywki Premiership. W finale LE United czekała potyczka ze Swansea, wszystko jednak rozegrało się już w pierwszej połowie, United przycisnęło od pierwszych minut, efektem była szybko strzelona bramka, wprawdzie samobójcza, ale co w sieci to się liczy. Nielubiany w Manchesterze Bony doprowadził wprawdzie do wyrównania, ale już w 17 minucie mecz był rozstrzygnięty, kiedy to do siatki trafił nie kto inny jak Irlandczyk Evans. Dwadzieścia strzałów przez cały mecz, które straszyły non stop bramkarza Swansea mówią same za siebie, po prostu Manchester dominował i nie pozwolił sobie na stwarzanie sytuacji przez rywali, koniec - Puchar LE po raz pierwszy w historii w rękach graczy Manchesteru United!

 

Swansea - Manchester 1:2 (sam., Evans)

 

I czas na ostatni, ale najtrudniejszy finał, rozgrywany na stadionie Wembley co samo w sobie jest prestiżowe, a więc finał Pucharu Anglii. Chelsea w lidze musiała zadowolić się trzecim miejscem, więc na pewno chrapkę na puchar mieli ogromną. Tymczasem mecz przypominał starcie gigantów, tytanów, wyglądał jak walka dwóch równorzędnych bokserów i to walka o pas mistrzowski, Lennox Lewis kontra Mike Tyson. Pierwszy cios, po którym na deskach leżeli gracze United zadał Eto'o, już w trzeciej minucie, Manchester długo się podnosił, ale sędzia nie zdążył doliczyć do 10, kiedy uaktywnił się bohater tego wieczoru - Robin Van Persie. Po jego bramce, nadzieja wlała się do serc kibiców United, zespołu, który w pierwszej połowie był nieco słabszy. Mało kto jednak wierzył w końcowy sukces w momencie, kiedy Chelsea uderzyła jeszcze mocniej, w 33 minucie Hazard, a w 40 Farfan i zrobiło się 1:3. Nie wiem co Boyes powiedział swoim graczom w przerwie, ile latało suszarek, ale był skuteczny, chociaż całe 15 minut poświęcił chyba tylko Van Persiemu, Holender najpierw wykorzystał rzut karny w 63 minucie, potem ledwie 5 minut później doprowadził do remisu, a na 7 minut przed końcem spotkania zaliczając czwarte trafienie tego wieczoru dał swojemu zespołowi zwycięstwo, a co za tym idzie - Puchar Anglii.

 

Manchester - Chelsea 4:3 (Van Persie 4x)

 

Trochę statystyk z rozgrywek:

 

Najlepszy strzelec Premiership: Giroud (22 gole) z United: Van Persie (19 goli)

Najlepszy asystent Premiership: Coutinho (15) z United: Rooney (10)

Najlepsza średnia Premiership: Van Persie (7.35)

Menadżer roku: David Boyes (Manchester)

Młody piłkarz roku: Hazard (Chelsea)

Piłkarz roku: Suarez (Liverpool)

Zawodnik roku: Coutinho (Liverpool)

 

Begović - Baines, Kompany, Evans, Azpilicueta - Coutinho, Aguero, Rooney, Lamela - Suarez, Giroud

 

Najlepszy strzelec Puchar Anglii: Boriello, Van Persie (6)

Najlepszy asystent Puchar Anglii: Atkins, Anderson, Hotby, Hazard (4)

 

 

Najlepszy strzelec LE: Bony (19) z United: Martinez (4)

Najlepszy asystent LE: Hernandez (9) z United: Van Persie (4)

 

 

 

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza

Pogrzeb i żałoba w stolicy Bawarii, tak krótko można opisać to co się dzieje w Monachium. Zły nastrój to nie tylko problem sympatyków i kibiców, dla których brak finału LM jest katastrofą, ale też dla piłkarzy, polegli przecież w taki sposób, po karnych. Wydawać by się mogło, że mistrzostwo Niemiec przejdzie jakoś bokiem i z takim nastawieniem wyszli gracze Bayernu na spotkanie ligowe z Norymbergą. Szybko, przypadkowo Sturridge dał prowadzenie i to tym bardziej uśpiło czujność Bawarczyków. Rywale idealnie to wykorzystali i w efekcie FCN wyszło na prowadzenie, a następnie dobiło przeciwnika i wygrało to spotkanie 3:1. Szok? Dortmund wietrzyło szansę, zbliżyli się już na trzy punkty do lidera z Bawarii, a w następnej kolejce roznieśli Gladbach 6:1 i czekali na potknięcie swojego rywala, pięć bramek przyszłego gracza Bayernu, Lewandowskiego musiało wzbudzić zachwyt w Monachium. Tymczasem Kuardiola stawia na... Pizarro, który daje wymęczoną bramkę na 1:0 i pokonanie Stuttgartu, wszystko musiało zatem rozstrzygnąć się w ostatniej kolejce. Borussia nie bez problemów, ale pokonała Mainz 2:1, a w Monachium bardzo długo wisiało 0:0, dopiero w 73 minucie rezerwowy Shaqiri dał prowadzenie i ulgę Bayernowi, ale chwilę później Gladbach za sprawą Alana wyrównało, w tym momencie Borussia traciła ledwie jeden punkt do lidera i... ściskane kciuki w Dortmundzie nic nie dały, ostatecznie Bayern dowiózł remis i to Bawarczycy mogli się "cieszyć" z mistrzostwa.

 

Bayern - Norymberga 1:3 (Sturridge)

Bayern - Stuttgart 1:0 (Pizarro)

Gladbach - Bayern 1:1 (Shaqiri)

 

img819.imageshack.us/img819/7355/3w51.png

 

Trochę statystyk z rozgrywek:

 

Najlepszy strzelec Bundesliga: Lewandowski (26 goli) z Bayernu: Mandżukić (12 goli)

Najlepszy asystent Bundesliga: Reus (19) z Bayernu: Robben (9)

Najlepsza średnia Bundesliga:Mkhitaryan (7.51) z Bayernu: Muller (7.23)

Menadżer roku: Kuardiola (Bayern)

Piłkarz roku: Reus

Zawodnik roku: Schweinsteiger

 

Trapp - Aogo, Cahill, Hummels, Lahm - Schweinsteiger, Mkhitaryan - Werner, Kiyotake, Reus - Lewandowski

 

Najlepszy strzelec Puchar Niemiec: Kiessling (5)

Najlepszy asystent Puchar Niemiec: Tiffer (5)

Odnośnik do komentarza

Mistrzowie Hiszpanii, zdobywcy Pucharu Króla, finaliści LM - tak wyglądał maj według Barcelony. W ligowej szarości nie dali szans nikomu, nawet Real został daleko, daleko w style. W lidze do końca sezonu pozostawały trzy kolejki, w dwóch pierwszych zagrało trochę rezerwowych, a raczej - zmienników. Trener Tartino oszczędzał także Messiego, nie przeszkodziło to jednak zabłysnąć będącemu trochę w cieniu w tym sezonie Inieście, który przegrywał rywalizację z Fabregasem. Znowu nie zawiódł Alba, który wyrasta na czołowego strzelca... pod nieobecność Messiego karnego wykorzystał właśnie Iniesta, który to jeszcze dołożył jedno trafienie i Barcelona wygrała z Getafe gładko 3:0. Jeszcze łatwiej było w przedostatniej kolejce, gdzie Barca jechała do Elche, jeszcze jedno trafienie więcej niż ostatnio dołożył Iniesta, a jedną bramkę dołożył jeszcze rezerwowy w tym sezonie Sanchez. Problemy miały być w ostatniej kolejce, do Barcelony przyjeżdżało Atletico, które odgrażało się iż to oni powstrzymają ten marsz bez porażki Barcelony i jako jedyni ich pokonają z hiszpańskich klubów. Jednak w Madrycie chyba nie wzięli pod uwagę formy Katalończyków i tego, że Tartino wystawi wszystkich podstawowych graczy i tak skończyło się pogromem, ale Atletico, a bramki zdobywali wszyscy najważniejsi aktorzy ;) Barcelony. Ostatnia bramka w meczu z Atletico spowodowała pęknięcie setki goli ligowych w tym sezonie. FC Barcelona w minionym sezonie przed meczem finałowym z Juventusem przegrała zaledwie dwa mecze - z City w fazie grupowej LM i rewanż w 1/2 LM z Bayernem.

 

 

Barcelona - Getafe 3:0 (Alba, Iniesta 2x)

Elche - Barcelona 1:4 (Iniesta 3x, Sanchez)

Barcelona - Atletico 4:1 (Rodriguez, Fabregas, Messi, Alba)

 

http://img855.imageshack.us/img855/8571/c8tv.png

 

Najlepszy strzelec La Liga:Messi (29 goli)

Najlepszy asystent La Liga:El Arabi (13) z Barcelony Rodriguez (10)

Najlepsza średnia La Liga: Messi (7.68)

Menadżer roku: Tartino (Barcelona)

Piłkarz roku: Messi

Bramkarz roku: Valdes

 

Valdes - Marcelo, Pique, Ramos, Iraola - Ronaldo, Iniesta, Messi, Sosa - Casadesus, Agirretxe

 

Najlepszy asystent Puchar Króla - Messi (6)

Najlepszy strzelec Puchar Króla - Ronaldo (9)

Odnośnik do komentarza

Juventus także w komfortowych warunkach mógł się przygotowywać do najważniejszego meczu sezonu, mistrzostwo mieli już wygrane, więc na ostatnie kolejki ligowe Monte mógł wprowadzić nawet juniorów. Tak też było podczas prestiżowego spotkania, oczywiście nie wszyscy, ale okazję debiutu dostał Clemenza, wchodząc na boisko w drugiej połowie. Fani "Ojca Chrzestnego" już pewnie szukają powiązań... tak czy siak, debiut 16-letni napastnik miał idealny, bo strzelił bramkę i to Milanowi, bramkę, którą dała remis. W przed ostatniej kolejce Juventus również prestiżowe spotkanie, ale tym razem wygrało - w debrach Turynu tym razem okazali się lepsi. Na zakończenie gładkie zwycięstwo nad Bolonią i można spokojnie trenować przed finałem LM.

 

 

Juventus - Milan 1:1 (Clemenza)

Torino - Juventus 0:1 (Chiellini)

Juventus - Bologna 2:0 (Pelusso, Llorente)

 

http://img819.imageshack.us/img819/5858/hhgv.png

 

Najlepszy strzelec Serie A Maxi Lopez (20) z Juve: Tevez (19)

Najlepszy asystent Serie A Sestu (17) z Juve: PiIrlo (11)

Najlepsza średnia Serie A Bonucci (7.31)

Menadżer roku: Mihajlović (Sampdoria)

Piłkarz roku: Pjanić (Roma)

Bramkarz roku: Marchetti (Lazio)

Obrońca roku: Bonucci (Juve)

Klub roku: Sampdoria

Młody piłkarz roku: Iturbe (Verona)

 

Marchetti - Morleo, Chiellini, Bonucci, Abate - Pirlo, Vidal, Thereau - Tevez, Bianchi, Lopez

 

Najlepszy strzelec Puchar Włoch: Di Roberto (Varese) 6

Najlepszy asystent Puchar Włoch Zacchin (Varese) 5

Odnośnik do komentarza

Estadio da Luz, idealna pogoda do grania, 14 stopni Celsjusza, blisko 66 tysięcy widzów na trybunach, wspaniała atmosfera. Widać wielkie grupy kibiców z Włoch i Hiszpanii, a to oznacza jedno: Wielki finał Ligi Mistrzów w Lizbonie, na przeciw siebie staje Barcelona i Juventus. Sędziuje Howard Webb.

 

Wyjściowe jedenastki:

 

Valdes - Montoya, Pique, Richards, Alves - Fabregas, Mascherano, Xavi - Messi - Rodriguez, Alba

Neto - Bonucci, Chiellini, Ogbonna - Lichtsteiner, Asamoah - Fernandes, Pirlo, Vidal - Giovinco - Tevez

 

Jak widać trenerzy postawili na tych, którzy imponowali formą w minionym sezonie, mieli do dyspozycji także wszystkich graczy, nie licząc oczywiście Neymara z Barcelony, który już od dłuższego czasu leczy kontuzję. Kuardiola trochę eksperymentował z obroną, ale w końcu postawił na Montoyę na lewej obronie, a na prawej wrócił do łask Alves w zamian za Richardsa, który jednak powędrował na środek obrony, gdzie wygrał rywalizację z Davidem Luizem, a także z Puyolem. W pomocy także ci, którzy w skali sezonu prezentowali się najlepiej, a więc jest Fabregas i Mascherano, a więc na ławce Iniesta i Busquets. Pozycja Messiego oczywiście niezagrożona, a w ataku Rodriguez i będące w fenomenalnej dyspozycji Alba, który odnalazł nową pozycję dla siebie.

Monte postawił jednak na Neto, chociaż grał już nieco gorzej pod koniec sezonu to jednak do Brazylijczyka trener miał większe zaufanie. W obronie najlepszy defensor ligi włoskiej - Bonucci, obok Chiellini oraz Ogbonna, który wygrał ostatecznie rywalizację z San Jose. Wahadłowi tym razem to Asamoah i Lichtsteiner, w środku pomocy sprawdzone trio, oznaczało to, że Pogba definitywnie przegrał rywalizację ze starszym Pirlo. W ataku Tevez, a za nim Giovinco, który nie dał szans Vuciniciowi zagrać na swojej pozycji, podobnie jak Tevez Llorente.

 

Po 15 minutach wszyscy byli w szoku. Barcelona rzuciła się na włoską drużynę niczym wygłodniały drapieżca na łatwą zwierzynę, mieli już sześć sytuacji bramkowych, jednak tylko jeden strzał okazał się celny, pudłował przede wszystkim Messi. Po kwadransie sytuacja nieco się wyrównała, ale tak czy siak - Barcelona była stroną przeważającą, Juventus tylko starał się nieśmiało kontrować. Do przerwy jednak na tablicy wyników ciągle widniało 0:0.

 

Po zmianie stron przycisnął Juventus, kilka groźnych sytuacji i w końcu Carlos Tevez uciszył większą część stadionu, zdobywając swoją 9 bramkę w tegorocznej edycji Ligi Mistrzów. Do 90 minut Juventus zdołał oddać 15 strzałów, z czego 8 celnych, natomiast Barcelona znowu musiała stwarzać okazje, ostatecznie 23 strzały z czego 11 celnych, oczywiście posiadanie piłki w granicach 60% na korzyść Barcelony. Dopiero w 73 minucie fenomenalnym, typowym dla siebie zresztą zagraniem popisał się Xavi, który dostrzegł wybiegającego na pozycję Alvesa, a ten ze skrzydła zszedł nieco do środka i świetnym strzałem umieścił piłkę w siatce.

 

Do 90 minut nieśmiałe ataki z jednej i z drugiej strony, ale widać było już momentami przemęczenie ciężkim meczem, ciężkim sezonem. No to dogrywka, przed nią zarówno Tartino jak i Monte zmienili trzech graczy, na boisku w barwach Barcelony zameldowali się Iniesta, Busquets i Sanchez, a trykot Juventusu przywdziali Llorente, Isla i Pogba.

 

Jeszcze kilka okazji Messiego, ale dzisiaj nie ma szczęśliwego dnia. Do końca próbował też Tevez, który do kolegi z reprezentacji ciągle tracił jedną bramkę albowiem Messi zgromadził na swoim koncie 10 bramek. No to rzuty karne!

 

Czy to będzie pojedynek snajperski czy bramkarski? Zaczynamy, pierwsi strzelać będą gracze Juventusu.

 

Do piłki dochodzi najlepszy strzelec, napastnik kompletny Carlos Tevez... broni Valdes!

Mający jeszcze zapas sił Iniesta nie myli się, 0:1!

Piłkę na jedenastym metrze ustawia Chilijczyk Vidal... 1:1!

Kolejny gracz z Ameryki Południowej, James Rodriguez - bez pomyłki, 1:2!

Zmiennik Pogba, remis! 2:2!

Słabo dziś grał w meczu, ale ma kapitalny sezon, etatowy wykonawca jedenastek w klubie... Messi i broni Neto! 2:2 dalej!

Fernandes się nie myli, a więc teraz Barcelona musi gonić! 3:2!

Alveeeees, nie pomylił się w meczu i teraz też bezwzględny! 3:3!

Asamoaaaaaaaaah, jest gol! 4:3!

Pique - bardzo pewnie, 4:4!

Super rezerwowy Llorente ... nie zawodzi! 5:4!

Sanchez musi to strzelić... Chilijczycy dziś pewnie trafiają! 5:5! To teraz kto pierwszy się pomyli!

Kolejny gracz rodem z Chile, Islaaaaa, gooool! 6:5!

Busquets, remis! 6:6!

Najlepszy stoper Juventusu, Bonucci, znowu na prowadzniu Juve! 7:6!

Argentyńczycy dziś nie mogą się wstrzelić, a jak poradzi sobie Mascherano? Nie myli się! 7:7!

Ogbonna.... blisko Valdes, ale jest trafienie, 8:7!

Mały wzrostem, wielki duchem, Albaaaaaaaaaa, gramy dalej, 8:8!

Chiellini, po profesorsku, 9:8!

Richards... były gracz City, który pod koniec dogrywki złapał lekki uraz, ale radzi sobie, piłka wciąż w grze! 9:9!

Do piłki podchodzi jedenasty gracz, a więc Neto, pojedynek bramkarski... Neto goool! 10:9!

To teraz Valdes, po sezonie odchodzi z klubu czy zaliczy jeszcze "karniaka" na koniec? Taaak! Zaczynamy od nowa! 10:10!

Carlos Tevez, tyle razy brał ciężar na swoje barki, dziś tylko on nie trafił, teraz po raz drugi... tym razem robi swoje! 11:10!

Iniesta! Dalej remis... 11:11!

Vidaaaaaaaaaaaaaaaal, Chilijczycy dziś bez pudła! 12:11!

Kolumbijczyk także bez pomyłki, Rodriguez, 12:12!

Rezerwowy Pogbaaaaa... słupek, ale piłka wtacza się do bramki! 13:12, chociaż było blisko!

No to Messi... pierwszego karnego przestrzelił... Meeeeeeeeessssiii goooooooooooooooooooool, po 13!

Fernandes, znowu trafia! 14:13!

Alveeees ma dziś szczęśliwy dzień, remis 14:14!

Lewy obrońca Asamoah, strzela w prawy górny róg, ale tym razem Valdes wyczuł intencje i końcówkami palców wyciąga piłkę! Nie ma gola, dalej 14:14! I wielka szansa Barcelony!

Do piłki podchodzi Pique, czy Shakira zacznie już taniec waka waka czy jeszcze nie... Piqueeeeeeeeeee, Barcelona zdobywa trofeum Ligi Mistrzów!

14:15 w rzutach karnych!!!

 

http://img834.imageshack.us/img834/8413/v133.png

 

Juventus - Barcelona 1:1 (Tevez - Alves)

 

Najlepszy strzelec LM: Messi (10), Tevez (9)

Najlepszy asystent LM: Alba (9)

Najlepszy piłkarz: Messi (7.75)

 

Casillas - Alba, Pique, Cahill, Lahm - Robben, Xavi, Messi, Reus - Aguero, Ronaldo

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...