Skocz do zawartości

Medicines, drugs and football - Bayer Leverkusen


jmk

Rekomendowane odpowiedzi

Trudno :P I tak dzięki ;)

=

 

Wprowadzam nową zasadę. Po sezonie najsłabszy odpada. I gra toczy się trzema klubami, analogicznie po kolejnym.

 

 

Manchester w meczu z Zenitem miał pokazać potencjał, który jak do tej pory ukazywał w spotkaniach ligowych. Chociaż Boyes kręcił nosem, że to gracze źle weszli w sezon, że kontuzje, że mu się jedenastka wyklarować nie może i tak dalej. To po co tylu kupował graczy? Nie zrozumiemy. W sumie pewniakami jak na razie są De Gea, Evans, Walker, Evra i Jones, chociaż Jones gra raz na obronie, raz na defensywnym pomocniku, kiedy menadżer decyduje się nie grać Carrickiem. W meczu o punkty LM byłoby wszystko piękne, gdyby nie rzut karny. United prowadzili po golu Martineza, niestety jednak jedenastkę wykonał pewnie Witsel i Czerwone Diabły mogły się cieszyć jedynie punktem.

Z podtekstem miało być ligowe spotkanie z Evertonem, które jednak okazało się... antyfutbolem. Zabłysnął Pienaar strzałem z ostrego kąta z woleja już w pierwszej minucie, a poza tym - równie dobrze można było po tym golu mecz zakończyć. Panie, Boyes - wstyd! Zdecydowanie niekorzystny terminarz - tak komentował trener United kolejne spotkanie, kibice mają coraz mniej cierpliwości do jego konferencji i wypowiedzi. Póki co jednak wyniki w lidze go bronią, a remis z Chelsea jest całkiem niezłym rezultatem.

O tyle w Lidze Mistrzów jest klapa, a United grozi nawet odpadnięcie w tej fazie. Z Lyonem, dla którego były to pierwsze punkty w grupie, jedynie remis 1:1, co cały czas daje im trzecią lokatę. Punkt uratował nie kto inny jak Evans.

W przełamanie liczono w spotkaniu z Aston Villą i w końcu bramki zdobywali starzy wyjadacze czyli Rooney i wracający do składu Nani. Boyes oświadczył iż liczy na dobrą formę Portugalczyka.

 

 

Manchester - Zenit 1:1 (Martinez - Witsel)

Everton - Manchester 1:0 (Pienaar)

Chelsea - Manchester 0:0

Lyon - Manchester 1:1 (Boitel - Evans)

Manchester - Aston Villa 2:0 (Rooney, Nani)

 

 

Bayern też nie ma łatwo. Chociaż z drugiej strony - kto by nie chciał grać w takiej grupie LM, gdzie dwa zespoły są zdecydowanymi faworytami, a dwa pozostałe to ałtsajderzy. Tak się przynajmniej w Bawarii wydawało, ale gdy przyszedł wyjazd do Pilzna i śledzenie spotkania z tamtejszą Viktorią to zdanie zostały podzielone. Aż do 73 minuty Bayern bił głową w mur, w tej minucie czerwoną kartkę dostał Dante, co o dziwo natchnęło Niemców, a swoim nosem do strzelanai goli popisał się ponownie Mandżukić. Augsburg też do ciężkich przeciwników nie należy, w teorii, ale też i w praktyce, gospodarze przerażeni samą wizytą gwiazd Bayernu nie za bardzo skupili się na pilnowaniu obecnego numeru jeden u przeciwnika, a on zaaplikował im za to dwa trafienia. Były gracz Liverpoolu, a nowy nabytek Bayernu nie ma łatwego zadania w Niemczech, najpierw grał, bo był nowy, a kontuzję i tak leczył Robben, ale potem sam doznał urazu, a Holender się wyleczył. Jednak jak szklany jest Arjen wiedzą wszyscy, wykorzystał to Anglik, który dał popis w meczu z Wolfsburgiem, bramkę dorzucił też Ribery, który chyba wystraszył się rywalizacji.

Na Parc - de - prince przyszło mierzyć się gigantom tej grupy, a sam mecz okazał się godnym tego miana. Idealne tempo, multum strzałów, szala zwycięstwa przechylała się z jednej na drugą stronę, ogrom bramek, a na koniec sprawiedliwy podział punktów - to był jeden z ofensywnie idealnych meczów. Spotkaniem tym chyba Bawarczycy bardzo się wzmocnili moralnie, bo byli bardzo pewni siebie przed prestiżowym meczem z Schalke, a tymczasem na Arena Auf Schalke zagrali fatalnie. I nawet Schweinsteiger nie trafił karnego. Co nie zmienia faktu, że są liderem. I w lidze i w LM.

 

Viktoria Pilzno - Bayern 0:1 (Mandżukić)

Augsburg - Bayern 0:2 (Mandżukić 2x)

Bayern - Wolfsburg 3:0 (Sturridge 2x, Ribery)

PSG - Bayern 3:3 (Cavani 2x, Pastore - Cahill, Ribery, Mandżukić)

Schalke - Bayern 1:0 (K.P. Boateng)

Odnośnik do komentarza

Juventus pokonując przed sezonem w superpucharze Lazio 4:0 przyjechał do Rzymu bardzo rozluźniony. Na atmosferę wpłynął też fakt posiadania Teveza, a w sumie tego umiejętności strzelania bramek, które bardzo szybko zdobył dwie. To nieco uśpiło czujność defensywną Juve, a Rzymianie idealnie to wykorzystali, musiało skończyć się podziałem punktów.

Jeszcze nie tak dawno przyjaciele, dziś już tylko neutralnie nastawieni do siebie kibice i tak musieli się cieszyć, że do Warszawy zawitała Stara Dama, a prywatnie pewnie nie jedna grubsza impreza miała miejsce tego dnia w stolicy. Wynik nikogo nie dziwił, chociaż strzelona w doliczonym czasie gry bramka po rzucie rożnym przez Legię trochę zakłamuje rzeczywistość.

Trudniejsze zadanie miało czekać w meczu ligowym, gdzie rywalem był Inter, jednak to już nie ten wielki klub, który prowadził jeszcze niedawno Mourinho. Mecz był klasykiem, ale klasykiem według klasyfikacji polskiej, czyli kiedy mierzy się Wisła z Lechem. Jeszcze ktoś nie zna wyniku?

Odbić mieli sobie bramki w spotkaniu wyjazdowym z beniaminkiem Sassuolo. W tym spotkaniu zadebiutował bramkarz Neto, wielu było przeciwników tego transferu, w końcu nie wierzono, że ktoś może grać zamiast Buffona, zwłaszcza wydając na niego 10 mln euro. Tymczasem Gigi złapał kontuzję i Brazylijczyk godnie zachował czyste konto. Pierwszą bramkę puścił w następnym meczu, tym razem był to debiut w lidze mistrzów, a przeciwnikiem niemieckie Schalke. Można w sumie porównywać, że Bayern w mniej więcej tym samym czasie z ekipą sponsorowaną przez Gazprom przegrał, a Juventus zremisował, ale... podobno mecz meczowi nierówny.

Szkoda mi strasznie Llorente, ale sami zobaczcie. To co robi Tevez to coś niesamowitego. W tym sezonie, licząc wszystkie mecze to na 12 spotkań zdobył 14 goli.

 

 

 

Lazio - Juventus 2:2 (Postiga, Alfaro - Tevez 2x)

Legia - Juventus 1:2 (Jodłowiec - Tevez, Giovinco)

Juventus - Inter 0:0

Sassuolo - Juventus 0:4 (Tevez 2x, Llorente, Vidal)

Schalke - Juventus 1:1 (Kirchhoff - Tevez)

 

 

Barcelona grą jednych zachwyca, drugich doprowadza do szewskiej pasji. Jednego im jednak na razie brakuje - worka bramek w każdym spotkaniu, czego oczekują kibice. Jak mówiłem, że Tevez jest wariatem, to kim jest Messi? 15 meczów, a bramek 16. Właśnie z Almerią trafił jako jedyny, ale kumaci wiedzą, że to ciężki przeciwnik...

Nieco standardowo już w grupie Barcelona gra z Milanem. Spodziewano się trudnego meczu, mimo wyraźnej słabości Milanu, ale to co się wydarzyło na Stadio Olimpico przeszło najśmielsze oczekiwania. Taki wynik na pewno poszedł w świat, chociaż lekko krzywdził Włochów to jednak trzeba przyznać, że Barcelona zagrała genialnie. Neymar dalej w cieniu Rodrigueza. W kolejnym ligowym spotkaniu po raz kolejny strzelali Messi z Rodriguezem, a ten pierwszy musiał przedwcześnie opuścić boisko z powodu urazu. Konsternacja była wielka, ale potem się okazało, że to niewielki uraz, chociaż w meczu z Osasuną dopiero wszedł w drugiej połowie i... uratował tyłek swojemu klubowi, trafiając na remis, tylko na remis.

Całkowicie blado jednak wypadł w spotkaniu ligi mistrzów, spotkaniu w wadze liderowania w grupie. Barcelona jechała do Anglii na mecz z tamtejszym City. Kapitalne zawody rozegrał Aguero, a Messi i spółka byli bezradni. Dwie bramki jakie zdobyli to raczej przypadek, a Manchester był tego dnia zdecydowanie lepszy.

I przyszedł czas El Clasico, Gran Derbi czy jak to tam chcecie nazwać. Real był drugi, Barcelona pierwsza, ale różnica minimalna. Ancelotti wyszedł dość defensywnie, ale z silną drugą linią, przy okazji kontuzji Xaviego, absencji Fabregasa i słabej dyspozycji Iniesty wydawało się kluczowe. Tartino jednak zaskoczył, miejsce Iniesty grał ... Song, za Xaviego ustawiony był Alves, a tuż za nimi jako defensywny pomocnik - Mascherano. Tak, Javier przesunięty z defensywy, gdzie Tata postawił na ... Puyola, dla którego był to debiut po kontuzji. I to od razu na Real, chociaż mógł grać już w poprzednim meczu. Widocznie dla trenera było to ważniejsze spotkanie, chciał podwyższyć morale swoich grajków. I proszę! Geniusz Messiego się objawił, zagrał fenomenalnie. Po meczu jednak poprosił o odpoczynek na następne spotkanie, ale kto by się nie zgodził, po takim wyniku i po meczu, gdzie nawet Leo strzelił bramkę głową? 4:1 to kolejny po 6:2 i 5:0 wynik, który przejdzie do historii naszych czasów.

 

Almeria - Barcelona 0:1 (Messi)

Milan - Barcelona 0:4 (Mascherano, Messi, Rodrguez 2x)

Barcelona - Valladolid 3:0 (Messi 2x, Rodriguez)

Osasuna - Barcelona 1:1 (Messi)

City - Barcelona 4:2 (Aguero 3x, Nasri - Messi, Rodriguez)

Barcelona - Real Madryt 4:1 (Messi 3x, Sanchez - Wilian Jose)

Odnośnik do komentarza
  • 3 tygodnie później...

Czas podsumować dokonania Kuardioli przez rundę jesienną. Właśnie zbliżają się święta, czas podsumowań, bo właśnie niemiecka Bundesliga ma wolne.

Poprzednio zakończyliśmy opowieść na porażce z Schalke. Po tym spotkaniu nastąpił mecz z rewelacją jesieni, a więc Eintrachtem Frankfurt, który to właśnie z Bayernem ciągle walczy o lidera ligi. Samo spotkanie mocno rozczarowało i zakończyło się bezbramkowym remisem. Nastroje jednak znacząco poprawiły się, gdy przyszedł czas Ligi Mistrzów, po pierwszym meczu w Paryżu i kapitalnym spotkaniu zakończonym wynikiem 3:3, wszyscy liczyli na kolejne wielkie widowisko - i tak było tym razem, wprawdzie bramek padło dwukrotnie mniej, ale i tak Bawarczycy świętowali nie lada sukces, pokonali PSG 2:1 po golach Boatenga i Robbena, który powoli zaczyna wchodzić w rytm meczowy. W lidze jednak przeplatanka, najpierw bezbarwna porażka ze Stuttgartem, a następnie pokonanie Hamburga 2:0, by odnieść kolejne zwycięstwo w LM, tym razem nad Bazyleą, ale grali tu już zmiennicy m.in Shaqiri, który przyszedł do Bayernu właśnie z Basel, trener dał mu szansę się wykazać, chociaż jest daleko daleko w kolejce do gry za Riberym, Robbenem, Stturidgem, Goetze czy Mullerem, a mimo to zdołał zaliczyć nawet bramkę.

Właśnie skrzydłowi dali wygrać spotkanie ligowe z Herthą Berlin, po trafieniu Mullera i Ribery'iego Bayern odniósł zwycięstwo. Przełomem było spotkanie Pucharu Niemiec, gdzie podejmowali Fortunę, jedyną bramkę dla Bawarczyków strzelił znowu Shaqiri, gdyż i w tym meczu połowa składu była rezerwowa, a tymczasem zlekceważenie rywala miało opłakane skutki - Fortuna wygrywa 2:1 i to oni awansują dalej.

Zespół Kuardioli musiał sobie to odbić, więc na pierwszy ogień poszedł Hannover (3:1) po hattrick Benteke. Rezerwowi poradzili sobie także z Pilznem, w meczu, kiedy Bayern miał już pewny awans, wygrali po strzelaninie 5:4, a z dobrej strony znowu pokazał się Shaqiri, szkoda tego zawodnika. Dwa trafienia zanotował również trzeci napastnik Monachijczyków - Pizarro. Ligowy rok Bawarczycy zakończyli remisem 1:1 z dobrze spisującą się w tym sezonie Norymbergą. Bayern kończy rok jednak z 16 spotkaniami, gdyż musieli wyjechać na Klubowe MŚ, stąd też różnice w tabeli. Liderem jest Wolfsburg, który po 17 meczach ma 37 punktów, drugi Bayern z meczem zaległym punktów ma 34, tyle samo co trzeci Frankfurt, który jednak ma komplet meczów. W strefie spadkowej Brunszwik i Werder.

 

Odskocznią okazały się KMŚ - mecz półfinałowy z Raja Casablanca pobił chyba wszystkie rekordy. Bawarczycy wygrali aż 7:0, w całym meczu oddali 32 strzały, gdy rywal nawet nie potrafił uderzyć chociaż raz, nawet niecelnie!

W finale czekał brazylijski mistrz, mający w składzie Ronaldinho, a także Jo. Tu już tak łatwo nie było, ale niezawodny Schweinsteiger zapewnił Niemcom puchar i status najlepszej drużyny na świecie.

 

 

Odnośnik do komentarza

Juventus, klub od którego oczekuje się minimum mistrzostwa Włoch, które wydaje się być po prostu obowiązkiem, nie tylko ze względu na mocny skład Juve, ale też z powodu słabości pozostałych ekip. Po meczu zremisowanym z Schalke, Stara Dama zanotowała świetną serię, trzech zwycięstw ligowych po dwa do zera z rzędu, cztery z tych sześciu bramek zaliczył oczywiście Tevez. Rewanż z niemieckim Schalke zatem zapowiadał się optymistycznie i tak też się stało, Juventusowi udało się wygrać 2:1 i awans był już pewny, trzeba było tylko jeszcze powalczyć o pierwsze miejsce. I to nastąpił kryzys, przez który Juventus spadł z pozycji lidera, również serią, ale tym razem porażek - Fiorentiną, Atalantą (rewelacja rozgrywek) i Porto w LM. Monte zaczął nieco kombinować ze składem, ale wciąż korzystając z tego samego ustawienia i taktyki. Wymęczyli ledwo ledwo 1:0 z Weroną, kompletnie bezsilni byli w meczu Genuą, gdzie nie padła żadna bramka. Dopiero orzeźwienie nastąpiło, gdy rezerwowi Juventusu rozbili warszawską Legię i dzięki temu wygrali grupę G. Tacy gracze jak Tevez mogli sobie odpocząć, co zaowocowało w następnym meczu, gdzie tym razem pierwsza jedenastka rozbiła - i to nie byle kogo, bo rzymską Romę. Za to ciężkie spotkanie czekało Turyńczyków w rywalizacji z Milanem, który błąka się w okolicach strefy spadkowej, dopiero sprytne trafienie Giovinco dało trzy punkty. Pozwoliło to na wspięcie się na szczyt tabeli, po 17 kolejkach Juve będąc liderem ma 37 oczka, o jedno mniej Atalanta. 31 punktów uzbierali: Udinese, Sampdoria i Bologna. Szósty zespół do Juventusu traci już 13 punktów.

Odnośnik do komentarza

Teraz czas przejść do najlepszego zespołu po czym będzie ten najsłabszy. Juventus i Bayern grają to, czego się od nich oczekuje. Najłatwiejsze i najprzyjemniejsze życie ma jednak Tartino w Katalonii. Prowadzenie Barcelony póki co okazuje się krainą mlekiem i miodem płynącą. O dziwo, bo przecież jego taktyka nie posiada klasycznego napastnika. Widocznie uznał, że lepiej dopasować taktykę pod graczy niż kupować kogoś pod wizję.

No i wiedzie mu się znakomicie. Na początek wygrana z Celtą i Espanyolem, skromnie: 1:0 i 2:0, ale cieszy odblokowanie Neymara w tym drugim meczu, derbowym meczu. Niezawodny jest za to wbiegający z głębi pola Leo Messi, który w poprowadził zespół do rewanżu na Manchesterze City, gdzie był strzelcem jedynej bramki, dającej trzy punkty Blaugranie. Następnie kolejne zwycięstwa bez straty bramki - 1:0, 2:0 i 2:0, w tym jeden mecz LM z Leverkusen, dało to także awans Barcelonie, a pokonanie na koniec Milanu 3:1 przypieczętowało pierwsze miejsce w grupie dla Katalończyków i to w grupie śmierci. W składzie walczy Sanchez, miejsca są dwa, a piłkarzy trzech. Na początku Rodriguez nie dawał szans swoim nowym kolegom, ale ostatnio Neymar również się rozstrzelał, Alexis nie chciał być gorszy i w meczu z Bilbao zdobył obydwa gole, które dały wygraną 2:1. Podobnie, dwa trafienia zaliczył w spotkaniu z Vilarreal, gdzie Barca wygrała aż 4:0, strzelając wszystkie bramki od 70 minuty. Na koniec ligowych rozgrywek ledwo ledwo pokonali Getafe 1:0, było to jedno z najgorszych spotkań ekipy w lidze w tym sezonie, a bramkę zdobył jeszcze zawodnik Getafe, klasyczny samobój. W Pucharze Króla pół rezerwowy skład pokonał Real Union 3:1, a następnie zremisował 1:0, co dało awans do następnej rundy.

W lidze oczywiście Barcelona jest pierwsza, w 17 meczach zanotowali 15 zwycięstw i dwa remisy, daje to 7 punktów przewagi nad Realem i aż szesnaście nad trzecim zespołem. Seria 11 zwycięstw z rzędu robi wrażenie, jedna jedyna porażka w tym sezonie (LM z City) także. Zwłaszcza, że tych remisów też dużo nie ma.. Szybko, łatwo i przyjemnie.

 

 

Odnośnik do komentarza

Było o zwycięstwach to teraz o porażkach, które kryją się pod osoba Boyesa. Zaczynamy od Capitol Cup, gdzie w czwartej rundzie wprawdzie zagrali zmiennicy, ale... odpadli z Brentford, no to bez jaj. 2:2 z Lyonem i porażka 2:0 z Napoli pokrzyżowała plany o zawojowaniu Europy - tak, United odpada już w grupie! Zenit i Napoli okazały się zespołami o wiele lepszymi od ekipy Boyesa i to oni po pięciu kolejkach świętowali awans. Tymczasem United na pocieszenie rozbił 3:0 Zenit, ale dało to jedynie trzecie miejsce i występ w LE na wiosnę. Dość.

 

Jedyny zespół, z którym nie trafiono z doborem zawodników, to co miało być siłą - spisuje się przeciętnie, czyli skrzydła. Jest to jedyny zespół z tych czterech, który zmienia ustawienia w ciągu sezonu. Teraz wygląda to bardziej typowo - teraz, czyli po remisie w lidze z Arsenalem, wygranych z West Ham i Crystal Palce. Niby nie było źle, bo United w lidze cały czas był blisko czołówki, ale jednak gra była toporna, brzydka, a punkty wręcz wydzierane. No i te rozgrywki poza ligą, zwłaszcza LM.

Zmiana nastąpiła przed mecze ze Stoke - Boyes postawił na czterech pomocników w linii, teraz najczęściej stawiając na Fellainiego, Carricka i Kagawę - wymiennie w środku pola, rotując dwoma skrzydłowymi, ale najwięcej grał Nani, który powoli zaczął łapać formę. Przed nimi jako enaganche grywa najczęściej Rooney, który przed sobą ma jeszcze Van Persiego lub Martineza.

Dało to sześć zwycięstw pod rząd (w tym jedno LM, z Zenitem na pożegnanie), najpierw 2:1 ze Stoke po dwóch golach Rooneya, z Sunderlandem było już 3:1, a strzelali Rooney, Evans i Martinez. Taki sam wynik z West Brom, tym razem ponownie Martinez, ale też i Kagawa i Nani strzelcami bramek. Ze Swansea ponownie Rooney i Evans, ale najważniejsze było zwycięstwo nad odwiecznym rywalem, który w tym sezonie błąka się w okolicach miejsca zapewniającego grę w LE - Liverpoolem. Bramkę na miarę niezwykle cennych trzech punktów zdobył wchodzący z ławki Van Persie. Był to 23 grudnia, a już 26 czekał z Fulham, a 29 z Tottenhamem. Niestety super seria się skończyła, najpierw porażką po walce z Fulham (2:3), a na koniec roku kompletnie oddając się Kogutom, którzy rozbili United 3:0, a właściwie zrobił to Soldado.

 

Może trochę za bardzo wieszam psy na Boyesie, ale... tej LM ciężko nie zapomnieć. Niemniej, po 19 kolejkach United są liderem - mają 42 punkty, druga Chelsea ma 37 punktów, tyle samo ma City, a Arsenal nazbierał 35 oczek.

Odnośnik do komentarza

Wszystkie zespoły, oczywiście poza United awansowały z pierwszych lokat toteż w 1/8 LM mogli liczyć na mniej wymagających rywali i tak:

 

Barcelona - Olympiakos

Bayern - Zenit

 

Niby łatwo? Pamiętajmy, że to Zenit pozbawił miejsca w najlepszej szesnastce Manchester. Najgorzej za to trafił Juventus, gdyż mieli wyjątkowego pecha:

 

Juventus - PSG

 

Tak czy siak o United trzeba wspomnieć, grają w LE, a ich rywalem białoruskie BATE.

 

Najlepsi gracze poszczególnych zespołów po połowie sezonu:

 

United: Van Persie [7.21], Evans [7.12], z transferów: Martinez [6.89]

Bayern: Cahill [7.31], Benteke [7.23], z transferów: tak samo

Juventus: Tevez [7.31], Chiellini [7.22], z transferów: Neto [7.11]

Barcelona: Adriano [7.53], Messi [7.51], z transferów: Richards [7.27]

 

 

Odnośnik do komentarza

- Nie żałuje Pan wzmocnień?

- Nie, jestem przekonany, że zrobiliśmy świetne ruchy transferowe przed sezonem. Nie da się z miejsca zmienić oblicza zespołu, poprzednia ekipa powoli się wypalała, potrzeba nowej świeżości, a taki skład buduje się na lata. Szkoda nam trochę Ligi Mistrzów, ale najważniejsze jest mistrzostwo kraju.

- Dlaczego nie ściągnął Pan nikogo do środka pola mając tam największe braki? Dodatkowo nie daje Pan szans Cleverleyowi, przesunął go Pan do rezerw...

- Kpi Pan ze mnie? Chciałem, ale się nie da na tym rynku złamanym przez szejków.. Chciałem Wilshere, ale Arsenal nawet nie chciał negocjować, gdy rzucaliśmy 50 mln, chciałem Barkleya, ale Everton rzucił zaporowe 98 mln euro - wyobrażacie to sobie? Nie, nie twierdzę, że kogoś nam potrzeba. Po zmianie ustawienia mamy dwóch graczy w środku pola, o jedno miejsce walczy Carrick i Fellaini, a o drugie Kagawa i Mata, którzy powoli wdrażają się w nowe role.

- Za to nie za dużo graczy ofensywnych?

- Nie sądzę. Mamy świetnych graczy na każdą pozycję. O Macie i Kagawie już mówiłem, a na skrzydle lewym walczą o miejsce Morata z Welbeckiem, na prawej flance Nani i Ben Arfa, jako ofensywny środkowy pomocnik - Lavezzi i Rooney, a na szpicy Van Persie i Martinez. Jest w czym wybierać, a sezon długi.

- A obrona?

- Mówiłem, że potrzebna jest rewolucja. Po sezonie odchodzi Vidić, pewnie odejdzie też Ferdinand, kontrakt z Monaco podpisał już Evra, a więc... stawiam praktycznie od początku na Evansa i Jonesa - nie zawodzą. Na lewej obronie powoli coraz więcej grać będzie Coentrao albo Buttner, który pokazał się już z dobrej strony. Na prawej obranie rządzi Walker. Mam też wszechstronnego Smallinga, więc nie ma obaw. Rok dwa i znowu będziemy na szczycie.

Odnośnik do komentarza

Dwa dni po wywiadzie dla angielskiej pracy David Boyes zakontraktował Calluma Chambersa, czyli jednak ten skład taki idealny nie był. 19-latek przybył do United z Southampton, jest to wszechstronny boczny obrońca, mogący grać zarówno na lewej, jak i na prawej obronie, ma służyć jako odciążenie wiecznie grającego Walkera na prawej obronie. Manchester zapłaci za niego łączną sumę 20 mln euro, z czego niecałe 10 mln od razu.

Być może transfer był też spowodowany meczem z City, kiedy to akurat nie mógł wystąpić Walker, a w jego miejsce grał Smalling, który jednak chyba lepiej czuje się na środku obrony. United na to spotkanie wyszło bardzo zmotywowane zwłaszcza, że w pamięci mieli ostatnią porażkę z Kogutami. Ofensywne ustawienie musiało zadziałać - Czerwone Diabły szturmowały bramkę Harta aż 20 razy i ten jeden, jedyny raz szczęśliwie, kiedy do bramki trafił Van Persie.

 

 

I resztę pisałem i mi to rypane aero wcięło przez okno logowania captcha :/

 

W każdym bądź razie:

 

Liga:

United - City 1:0 (Van Persie)

United - Southampton 2:1 (Rooney, Cleverley)

Norwich - United 1:1 (Evans)

Cardiff - United 2:1 (Evans)

United - Hull (Lavezzi 2x, Morata)

United - Everton 0:1

Newcastle - United 1:1 (Van Persie)

 

Puchar Anglii 3,4 i 5 runda:

 

Gillingham - United 0:3 (Vidić, Welbeck, Kagawa)

Borunemouth - United 1:1 (Ferdinand) powt. 1:4 (Van Persie, Lavezzi, Rooney, Morata)

United - Arsenal 2:1 (Martinez, Nani)

 

Liga po 26 meczach:

 

1. United 53

2. City 51

3, Arsenal 50

4. Chelsea 49

Odnośnik do komentarza
  • 2 tygodnie później...

Nowy rok dla Barcelony musiał okazać się bardzo szampański, gdyż zaraz po powrocie "na ziemię" czyli kilka dni po hucznych zabawach Blaugrana ograła aż 6:0, hattrickiem popisał się niezawodny Leo Messi, ale swoje trafienie zaliczył także El Kapitano - Carles Puyol. Messiemu chyba trzy bramki się spodobały, bo taką samą ilość zapakował kolejkę później, tym razem o wiele lepszemu rywalowi jakim powinno być Atletico. Dużo ciężej natomiast szło w Pucharze Króla, gdzie rywalem była Almeria, 1:0 i 3:2 chwały na pewno nie przyniesie, ale na pewno dało awans. Rozbicie Levante 4:0 zwiastowało jedno - w następnej rundzie pucharowej zagrają ponownie z Barceloną. Warto zwrócić uwagę na dobrą formę strzelecką obrońców Barcelony, co zazwyczaj nie miało miejsca. Być może z tego powodu, tylko odwrotnie chciał poczuć się Messi, który znalazł się w pewnym momencie we własnym polu karnym... i strzelił, ale bramkę samobójczą. Było to w rewanżu z Levante, kiedy wszystko było już i tak rozstrzygnięte. Jedno z lepszych spotkań jakie zgotowali rywale Katalończykom to mecz z Valencią, mało co, a punkty jechały by na Mestalla, tymczasem geniuszem błysnął Rodriguez, który udowadnia, że był naprawdę solidnym wzmocnieniem. Co się jednak odwlecze... Nie pomogła genialna bramka Iniesty, Barca oddaje punkty na Sanchez Pizjuan. Wprawdzie odbili to sobie w późniejszych dwóch kolejkach, gdzie zdobyli łącznie sześć goli, tracąc tylko jednego, ale prawdziwy smak emocji to był półfinał rozgrywek pucharu króla. Jasne, GRAN DERBI.

Wyjazd do Madrytu, Real szybko wychodzi na prowadzenie i zaczyna murować dostęp do własnej bramki. W końcu przebłysk techniki i trochę nonszalancki Neymara doprowadza do remisu, a więc status quo. Wszystko wyjaśnia się dopiero w stolicy Katalonii. Scenariusz podobny, ale pointa zupełnie różna. Znowu Real szybko daje nam wciry, ale Barcelona się nie poddaje, jedna, druga... a na dobitkę trzecia! Finał finał!

 

 

 

Barcelona - Elche 6:0 (Messi 3x, Puyol, Fabregas, Rodriguez)

Atletico - Barca 1:3 (Diouf - Messi 3x)

Levante - Barca 0:4 (Messi, Pique, Sergi Roberto, Iniesta)

Barca - Valencia 1:0 (Rodrgiuez)

Sevilla - Barca 1:1 (Iniesta)

Rayo - Barca 0:3 (Sanchez 2x, Iniesta)

Barca - Sociedad 3:1 (Xavi, Sanchez, Iniesta)

 

Puchar:

Barcelona - Almeria 1:0 (Puyol)

Almeria - Barca 2:3 (Neymar, Pique 2x)

 

Barca - Levante 3:1 (Messi 2x, Neymar)

Levante - Barca 1:3 (Montoya 2x, Rodriguez)

 

Real - Barca 1:1 (Neymar)

Barca - Real 3:1 (Rodriguez, Sanchez, Iniesta)

 

 

 

Odnośnik do komentarza

Warto zwrócić uwagę, że w Juventusie nastąpiła zmiana na pozycji golkipera. Wielu pukało się w czoło, kiedy latem Monte ściągnął za blisko 10 mln euro z Fiorentiny bramkarza Neto, twierdzą "bo Buffon", tymczasem kontuzja reprezentanta Włoch pozwoliła zadebiutować Neto, a ten spisywał się znakomicie, w serie A wystąpił aż w 16 spotkaniach, a Gigi? W 11. Wprawdzie ta kontuzja, ale po powrocie Neto nie oddał swojego miejsca - i chwała za to dla niego i dla Monte, nie bojącego się sadzać ikony na ławce. Tak rodzą się legendy - przykład Casillasa jest chyba idealny.

Tymczasem po nowym roku nastąpiło rozluźnienie i to nie w byle jakim meczu, bo w derbach Turynu. Stara Dama uległa Torino po słabym spotkaniu 1:0. Wszystko jednak wróciło do normy w następnej kolejce, kiedy to Juventus już bez problemów na wyjeździe wręcz rozjechał walcem swoich przeciwników z Bolonii. Wyeliminowanie z Pucharu Włoch Modeny też raczej trzeba zakwalifikować do pozycji "obowiązek" aniżeli przyjemność, aczkolwiek ćwierćfinał tego pucharu, jaki osiągnął Juventus to oczywiście za mało? A czemu tylko 1/4? Ano, bo w tej rundzie lepsza okazała się Sampdoria. W lidze natomiast ważny remis z zawsze mocnym Napoli 0:0. Natomiast szalę goryczy, która jeszcze była obecna po odpadnięciu z krajowego pucharu, przelała klęska na własnym stadionie, w spotkaniu przeciwko Catanii. Trener był bardzo niezadowolony, dokonał kilku roszad, efekt? Dość mozolne, delikatne, ale jednak seryjne zwycięstwa. Pięć zwycięstw pod rząd, pięć razy z dwoma bramkami, a na rozkładzie zarówno Lazio, jak i Inter, a także zemsta na Sampdorii za puchar. Po takich spotkaniach Stara Dama spokojnie rozsiadła się na fotelu lidera, mając aż osiem oczek przewagi nad drugim, wszyscy teraz uważają już mistrzostwo za formalność, a niespodziankę Juve wręcz musi sprawdzić w LM, gdzie czeka PSG.

 

 

Juventus - Torino 0:1

Bologna - Juventus 0:4 (Tevez, Giovinco 2x)

Napoli - Juventus 0:0

Juventus - Catania 2:3 (Asamoah, Llorente)

Cagliari - Juventus 1:2 (Pirlo, San Jose)

Juventus - Chievo 2:1 (Tevez, Bonucci)

Sampdoria - Juventus 0:2 (Pirlo, San Jose)

Juventus - Lazio 2:1 (Tevez, Bonucci)

Inter - Juventus 1:2 (Tevez, Giovinco)

 

 

Modena - Juventus 0:2 (Tevez, Asamoah)

Sampdoria - Juventus 4:2 (Tevez, Giovinco)

 

Odnośnik do komentarza

Pisząc o Bayernie Kuardioli można użyć jednego określenia: zieeeew. Po wygraniu KMŚ, Bawarczycy rozegrali dwa mecze sparingowe, które oczywiście wysoko wygrali. Ale po co sparingi? Ano, bo mieli przerwę, a Pep widocznie nie lubi odpoczynku. Prawdziwy sprawdzian nowych mistrzów świata przyszedł dopiero 25 stycznia, kiedy to trzeba było grać z BVB. Wprawdzie dla Bayernu trafiali Robben, Schweinsteiger i Thiago, ale to było za mało, chociaż samo spotkanie było kapitalnym widowiskiem, to wynik nie cieszył nikogo, bo padł remis 3:3. Nie przeszkodziło to maszynie Kuardioli się rozpędzać i to coraz szybciej, mecz i zwycięstwo z Mainz to był dopiero początek, bo w następnej kolejce, wielka Bawaria wybrała się na wioskę, gdzie nauczyła pokory miejscowych Hoffenheim, jaka różnica dzieli te dwa zespoły, taką lekcję na pewno zapamiętają na długo. Wpadką oczywiście jest remis na Alianz Arena z Gladbach, ale wygrywając następne trzy spotkania i to bezdyskusyjnie i w świetnym stylu, można im wybaczyć takie małe przestoje. Werder, Freiburg czy przede wszystkim Leverkusen musieli uznać wyższość Bayernu. W sumie nie tylko oni, bo obecni mistrzowie świata są na czubie tabeli, mając już siedem punktów przewagi nad "Wilkami".

 

 

Dortmund - Bayern 3:3 (Robben, Schwinsteiger, Thiago)

Bayern - Mainz 2:1 (Kross, Sturridge)

Hoffenheim - Bayern 1:6 (Mandżukić 3x, Robben, Schweinsteiger, Muller)

Bayern - Gladbach 1:1 (Schweinsteiger)

Bayern - Werder 3:0 (Robben 2x, Mandżukić)

Freiburg - Bayern 1:4 (Muller 3x, Gotze)

Bayern - Leverkusen 2:0 (Mandżukić 2x)

Odnośnik do komentarza

Puchary, puchary i jeszcze raz sława!

 

Odcinek dotyczący głównie meczów, których oczekiwaną przez całą zimę, a więc fazy pucharowej LM, ale także LE, bo Boyes. Zaczynamy więc od mniejszego pułapu, a więc rozgrywek ligi europejskiej. Manchester w czasie, gdy inni rozegrali mecz i rewanż 1/8 LM, zagrał aż cztery mecze pucharowe. Dwa dwumecze, pierwszym z nich przeszli całkowicie bez problemu, gdyż już w pierwszym spotkaniu, na białoruskiej ziemi rozbili tamtejsze BATE czterema bramkami, nie tracąc żadnej. W rewanżu spokojna gra i wypunktowanie rywala sprawiło, że końcowy wynik dwumeczu brzmiał sześć do zera. Problemy były w następnej rundzie, gdzie los skojarzył już z rywalem trudniejszym, bo włoską Fiorentiną. We Florencji pierwsze skrzypce zagrały... skrzydła, a konkretnie Morata z Nanim, który coraz częściej tworzą duet na bocznych sektorach, spychając w czeluść ławki rezerwowych Welbecka i Ben Arfę. Wynik 2:1 na terenie rywala był dobrą zaliczką, tym bardziej, że w rewanżu Czerwone Diabły nie pozwoliły na wiele Włochom, a kropkę nad i postawił wchodzący z ławki w drugiej połowie Rooney, który musiał udowodnić, że nie odda tak łatwo miejsca Lavezziemu. W ćwierćfinale LE United zmierzą się z hiszpańskim Realem Sociedad, a gdy uda im się ich wyeliminować to przyjdzie czas na pojedynek ze zwycięzcą rywalizacji Benfica - Tottenham. Oprócz europejskich pucharów United wygrali jeszcze tylko w Pucharze Anglii ze Stoke i awansowali do półfinału tych rozgrywek, gdzie zmierzą się z Aston Villą, a więc drużyną, która w tym czasie pokonała ich w ramach meczu ligowego. Tak samo uczynił Arsenal i w Manchesterze, a przynajmniej w tej czerwonej części już tak różowo (;)) nie jest.

 

 

BATE - Manchester 0:4 (Martinez 2x, Nani, Lavezzi)

Manchester - BATE 2:0 (Martinez 2x)

 

Fiorentina - Manchester 1:2 (Morata, Nani)

Manchester - Fiorentina 1:0 (Rooney)

 

Aston Villa - Manchester 2:0

Arsenal - Manchester 2:1 (Morata)

 

Manchester - Stoke 2:0 (Morata, Evans)

 

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...