Skocz do zawartości

Urodzeni mordercy.


Szumina

Rekomendowane odpowiedzi

Hooligans. Słowo określające piękne kibicowskie zjawisko, pochodzące od legendarnego Edward Hooligana- ojca stadionowego bandytyzmu. Chuligani klubowi są w naszych realiach już od ponad 100 lat. Za pionierów wśród "zadymiarzy" uznaje się naturalnie Brytyjczyków, oraz w późniejszym okresie Hiszpanów (szczególnie tych z Barcelony i Madrytu). Do Europy na poważniej to zjawisko zawitało w 1985 roku, gdy w czasie zadymy na Heysel śmierć poniosło 39 osób. W latach 90tych przybrało szczególnie na sile w Polsce. I to Polska w przeciągu kilkunastu ostatnich lat, stała się czołową nacją wśród kibolskiej braci z całego świata...

 

*********

 

Kraków. Jedni nas kochają, drudzy nienawidzą. Nienawidzi nas ta zdecydowana większość. Nie interesuje to jednak nikogo w tym gronie, nienawiść wylewana falami na nasze miasto i klub tylko nakręca nas do dalszej działalności.

 

Poniedziałek rano, dzień jak codzień. Podnoszę swój zapuchnięty po kilku godzinnym śnie ryj i powoli zmierzam w kierunku łazienki. Kibel, ulga, umywalka, woda.. Spoglądam w lustro i na mojej twarzy mimowolnie pojawia się uśmiech- na klatce piersiowej dumnie mieni się herb Cracovii Kraków, najwspanialszego klubu piłkarskiego we wszechświecie. Spoglądam na prawy bark i mój uśmiech staje się jeszcze szerszy na widok dwóch małych gotyckich liter.. To małe "JG" na prawym barku to dla mnie największy możliwy zaszczyt i chwała. To marzenie każdego Cracoviaka, móc określać się jako jeden z nich. Następnie przebiegam wzrokiem po klatce piersiowej i ramionach, po pokrywających je bliznach od cięć i nakłuć. Bycie fanatykiem w Krakowie jest ryzykowne. Jest kosztowne i nie jeden zapłacił za to najwyższą cenę.. Jak choćby nasz nieodżałowany brat, Tomek (Człowiek, dop.), żywa i wieczna legenda naszych trybun. fujin, iwan, dziekan, krótki... wiślacka ździra płaci za to i płacić będzie nadal, bo Bóg wybacza- ale Cracovia nigdy.

 

Otrząsam się z tej mojej małej zadumy, pakuje dupę w ciuchy robocze i ponownie ruszam szukać szczęścia w codziennej monotonii, jako kierowca komunikacji miejskiej w Krakowie...

Odnośnik do komentarza

Caen---> Oficjalną nazwą jest oczywiście sama Cracovia, ale używamy różnych określeń :).

 

 

**************

 

Środa noc. Kolejny telefon od Mastera, że na Grzegórzkach odnowili (który to już raz?) wrzut upamiętniający martwą dziwke fujina. Historia tego grafu jest śmieszna, bowiem mniej więcej co 2 tygodnie jest przestrzeliwany przez naszych chłopaków, a wiślaki uparcie go odnawiają. Tym razem prośba padła do nas, do podgórskich chuliganów, by jechać tego grafa przestrzelić. Szybki cynk i 5 już jest w mojej starej Fabii z częstochowskimi blachami. Kominiarki, puchy, 3 maczety, tasak i 4 gaśnice "w razie gdyby" spoczywają spokojnie pod naszymi nogami i w bagażniku. Jest środek nocy i Kraków jest oględnie pusty. Kilka zbłąkanych duszyczek na Podgórzu to nic ciekawego, nawet się nimi nie interesujemy. Nie mam zamiaru ryzykować i bujnąć się przez Prądnik. Szczególnie, że w furze mam dwóch małolatów (przykaz od Mastera, żeby ich zabrać). Szybka akcja, graf po raz setny przestrzelony z pozdrowieniami od Metala i Szoguna (PDW chłopaki !).. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie podejrzany typ który oddalał się od naszej fury na sam nasz widok. Kazałem chłopakom ubrać kominy i wyjąć sprzęt. Poszliśmy za róg i doczekaliśmy się tego na co, po cichu, ale jednak liczyłem. 6 wiatrówek "wisła Grzegórzki", 8 młodych chłopaków. Reakcja była natychmiastowa, w ruch poszły maczety z naszej strony- wiślacy na nasz widok wyjęli pałki teleskopowe, mignął mi również jakiś długi nóż. Szybka walka, wiślacy notują K.O, dwóch jest pociętych- dodatkowo wszyscy dostali soczystymi porcjami żelu z gaśnicy. Z naszej strony ja i jeden z młodych mamy rany cięte, pozatym tylko sińce i jedno złamane żebro. Szybka zawijka do fury i po pół godzinie jesteśmy spowrotem na Podgórzu.

 

Wchodzę do domu i zdejmując koszulkę lustruję pocięte plecy- dosyć obfite krwawienie, długa rana wzdłuż kręgosłupa. Na szczęście jest bardzo płytka, ledwie draśnięta, zatem bez większego przejęcia wystarczy to zdezynfekować. I w tym momencie rozlega się telefon. Nieznany numer, ale domyślam się kto...

 

- Co się, kurwa, działo na Grzegórzkach ?!- bez owijania w bawełne wydarł się na mnie Master.

- Master, spokojnie. Przestrzeliliśmy grafa i mignęła mi ich obczajka. Musieliśmy to sprawdzić.- starałem się wytłumaczyć.

- Kurwa, miała być spokojna i szybka akcja, a nie zadyma w centrum osiedla ! Kurwa, po śmierci tego.. tramwaja? O, pociąga, musimy się pilnować bardziej. Szogi z Metalem za prędko nie wyjdą, nie możemy sobie, kurwa, pozwolić na dalsze straty. Widzimy się jutro, cześć.- dokończył spokojnie aktualny lider szalikowców naszego klubu.

 

 

Tak, to prawda. Po śmierci kolejnego wysoko postawionego kibica klubu-rzeki, wisła ponownie zaczęła próbować się do nas sadzić. Bardzo umocnili swoją pozycję na Hucie, zaczęli się panoszyć po całym Krakowie. Kolejna wojna wisi w powietrzu, nie odpuści nikt. Pytanie tylko, jaką cenę przyjdzie wszystkim zapłacić za kolejne starcia między naszymi zespołami.

 

A Cracovia to w końcu urodzeni mordercy... dziekan, fujin, iwan i krótki odhaczeni. Bonusem jest śmierć pociąga. 4 następne kurwy czekają na jedno- na śmierć. baxter, misiek, młody, shrek...

Odnośnik do komentarza

Galizerix---> Dzięki za miłę słowo. Oczywiście, że jestem za Cracovią ;) !

 

 

 

***********************

 

 

Czwartek. Informacja o zadymie na Grzegórzkach już doszła do mediów, znów pierdolą jak to źli kibole cieli się maczetami. Dzień jak dzień, akcja jak akcja, chleb powszedni dla chłopaków z JG. Plecy były cięte powierzchownie, rana powinna się zagoić do piątku wieczora. Musi, wtedy bowiem z Warszawy przyjeżdża moja Księżniczka- zatem Marta- i lepiej, żeby rany otwartej nie widziała. Z blizną nic już nie zrobi. Dziś widzimy się wszyscy z Masterem, doszły do niego nowe informacje dot. Szoguna i Metala (PDW !) i nie jest zbyt wesoło nastawiony do życia. Biorę chłopaków i jedziemy na Dąbie, bo dziś wieczór Żydzi zamierzają zebrać się w większej liczbie... Może czas zapolować ?

 

Na miejscu zebrała się całkiem pokaźna grupa Judasów, większość furami. Domyślacie się drodzy państwo co jest w samochodzie każdego porządnego Cracoviaka. Jak już pomyśleliście, to dorzućcie do tego profilaktycznie pałkę teleskopową.

 

- Panowie, wesoło nie jest. Dostaliśmy cynk, że Metal siedzi z Pruszkowem. Prokuratura szykuje też oficjalny akt oskarżenia przeciwko nie mu. Nie jest, kurwa, wesoło. Wnioskują o dożywocie, stara sprawa z fujinem nie ułatwia rozmowy.- zaczął Master- Co do Szoguna to póki co w miarę się trzyma. Nic na niego nie mają, nic mu nie udowodnią. Dostanie najwyżej 6 miechów za sprzęt w domu i obrazę milicjantów. Doszły do niego informacje o nocnej zadymie na Grzegórzkach. Brawo panowie, Szogi jest dumny. Niemniej jednak musimy się pilnować i spiąć dupy, obława zaczyna się po raz kolejny. Za 2 tygodnie zaczynamy sezon. W tym roku derbów nie ma, musimy się przemęczyć w 1 lidze co nie znaczy, że nie będzie niczego ciekawego. Szykujcie się na grube melanże z Arką, Tychami i Sandecją- to jedyny plus spadku. Zeta, Miedź, GieKSa, ŁKS, Stomil i Bytom to mocne marki. Bytomianie są bardziej za nami, ale całą resztę można napierdalać. Panowie, na mecze z koalicją Zeta&ŁKS mobilizacja jest wyjątkowa. Dodatkowo pilnujemy miasta, bo rybki znowu zaczynają burzyć. To co panowie... Na dzisiaj to wszystko. Spokój i wracamy na dzielnice, dzisiaj spokój.- zakończył charyzmatycznie szef szalikowców Cracovii.

 

Jego słowo to słowo święte, w końcu to przyjaciel Tomka. Dla mnie szczególnie chełpiące były słowa chwalące naszą akcje na Grzegórzkach. Szogun to mój przyjaciel i człowiek dzięki któremu na Podgórzu pojawili się chuligani Cracovii. To on ugruntował naszą pozycję i zorganizował naszą grupe dzielnicową. O niczym tak nie marzę, jak o zwolnieniu Szoguna. No może oprócz wygranych derbów.

 

 

***********************

 

- Znowu... Kurwa znowu, mówiłeś, że jest spokojniej..- syknęła Marta widząc moje plecy, szczęśliwie już zabliźnione.

 

No tak.. Sobota wieczór, widzę się z nią pierwszy raz od ponad 2 tygodni, a ta jak zwykle prawi mi morały o moje codzienne, wieczorne życie.

 

- Skarbie, to nie moja wina. Wiesz jak to jest...- starałem się bronić jak tylko się dało. To i tak nie przejdzie.

- Wiem jak to jest? Wiem jak to jest. Wiem na co się pisałam.- przeszło zadziwiająco łatwo.

 

 

Moja Kobieta wie co zrobiła, wiążąc się ze mną na tyle poważnie. Zaakceptowała mnie całego, zgodziła się na moje pozostanie w Krakowie, pogodziła się z faktem, że ona z Warszawy nie wyjedzie. Kiedyś się to zmieni, ale jeszcze nie teraz. Za dużo krwi jest do przelania, za dużo zdrowych wiślaków błąka się po ulicach...

Odnośnik do komentarza

- Ja pierdole, Stawowy miał zawał. Leży w szpitalu, rozumiesz to kurwa ?! Jesteśmy bez trenera, bez Wojtka słabo nas widze !- pierwszy raz w życiu chyba usłyszałem tak zmartwionego Mastera, gdy zadzwonił do mnie w środku nocy z tą smutną informacją.

- Kurwa, Master, jest środek pierdolonej nocy. Nie mogłeś poczekać do rana?- zripostowałem nie bardzo wiedząc co się dzieje dookoła.

- Nie, nie mogłem ! Jesteśmy w czarnej dupie jeżeli nie znajdziemy jakiegoś magika, który z gówna ukręci awans !- zakończył nerwowo rozmowę.

 

 

Dopiero po 15 minutach dotarł do mnie sens słów szefa. Kurwa mać, przecież "Wojciech Stawowy, najlepszy trener ligowy" miał być tym upragnionym materiałem budulcowym, dzięki któremu mieliśmy wrócić do Ekstraklasy, na derby. Co teraz będzie? Ano kicha, kurwa, będzie, o ile nie znajdzie się ktoś kto Stawowego na stanowisku zastąpi...

 

***********

 

Nazajutrz informacja ta została oficjalnie podana przez zarząd Cracovii- Wojciech Stawowy przeżył dziś w nocy zawał i leży aktualnie w Krakowskim szpitalu. Na stanowisku trenera Pasów zastąpić go ma 35 letni Ryszard Zgorzelski, dla którego to jest debiut w środowisku piłkarskim.

 

 

Że kurwa kto ?! Zamiast Wojtka Stawowego trenerem ma być jakiś nieopierzony nowicjusz ?! Jaką drogą zmierza ten klub, co my chcemy osiągnąć ?! Koleś ma nazwisko takie samo jak ja, a miałem kiedyś kuzyna Ryśka... Jeżeli to on, to może jeszcze, chłop miał zawsze łeb na karku... ale kto kurwa pozwolił zatrudniać nowicjusza, gdy potrzebny jest awans ?!

 

 

- Halo, Seba ? Słyszałeś o Ryśku, tym co ma zastąpić Stawowego?- zadzwoniłem do jednego z moich Podgórskich przyjaciół

- Kto kurwa na to pozwolił ja się pytam? Oby ten czop wprowadził nas jak najszybciej na derby, bo inaczej wyląduje na Kałuży pocięty na soczyste sushi...- klasycznie miło odpowiedział Sebastian.

- Powiedz chłopakom, że dzisiaj idziemy poszukać wrażeń. Musimy sobie kurwa to odbić.

 

 

Drodzy państwo, u Żydów zmiana i Żydzi się wkurwili. Wieczorem idziemy popatrzeć jak wiślackie panienki będą tańczyć przed ostrzami naszych maczet. WOJNA !

 

 

************************

 

 

Czwartek wieczór, grupa uzbrojonych ludzi w kapturach, kominiarkiach i wiatrówkach z napisami "Podgórze Cracovia Hooligans" patroluje swój rejon dzielnicy Podgórze, szukając mocnych wrażeń. W rękawach młodych mężczyzn są maczety, w kieszeniach na użycie czekają gaśnice, co po niektórzy dzierżą w ręku tasaki i noże kuchenne o odpowiedniej szerokości i długości. Łowcy psów wyszli na ulice, brakowało tylko samych kundli.

 

Znaleźli się. Obok nas przemknęła ciemnofioletowa Astra na blachach z Brzeska. Obczajka psów, czyli muszą być gdzieś nie daleko. Jest nas 14, całkiem dobrego, dzielnicowego składu. I są, serce przyśpiesza. Naprzeciwko nam wychodzi, ubrana w większości na czerwono (w końcu klub milicyjny) grupa około 15 typa. W rękach widać podobny osprzęt co nasz, z tym, że oni nie wydają się na tyle pewni siebie co my. Przed szereg wychodzi jeden z nich. Oko mi bieleje. O kurwa.

 

- Czego wy tu, kurwa, żydy pierdolone szukacie ?!- wydarł się shrek, którego skalp i łeb są jednymi z najbardziej pożądanych obiektów dla Jude Gangu.

- Wypierdalać stąd, albo pogadamy inaczej. Chyba, że wolisz pogadać z Dąbiem. Sławek się ucieszy. Przy okazji, pozdrów dziekana i przekaż mu, że wybieram się na film."pogoń rekina do multikina"- chwytliwy tytuł nie? - odpowiedziałem zaczepnie.

- Zajebiemy was kurwy. A ty śmieciu osobiście poczujesz co to znaczy wisła sharks...

 

 

To wystarczyło. Jeden gest ode mnie, jeden od Sebastiana i ruszyliśmy biegiem w kierunku stojących wiślaków. Ci widząc naszą furię, zaczęli się lekko wycofywać. Shrek odrazu zniknął mi z pola widzenia, a to na tą kurwę ochotę miałem ja i Sebastian. Wbiegliśmy w nich, w ruch poszły pałki. 2-3 minuty walki, kilku wiślaków zalicza KO obficie krwawiąc, kilku naszych również dostało, ale niedobitki wisły które były w stanie spaliły wroty. shreku spierdolił razem z nimi, z krwawiącą łapą spieprzał aż się kurzyło. Kolejne starcie na naszym Podgórzu na korzyść Cracovii. I tylko szkoda, że jeden z naszej listy (Urodzonych morderców, dop.) uciekł dziś spod maczety...

Odnośnik do komentarza

"Kolejna nagonka policyjna w Krakowie po tym, jak na jaw wyszła kolejna ustawka pomiędzy kibicami na Podgórzu z użyciem narzędzi ostrych. Krakowska policja zatrzymała 6 podejrzanych w tej sprawie, wszyscy są członkami bojówki klubu piłkarskiego Wisła Kraków. Sami siebie określają jako "wisła sharks" i "antysemici"... "- puff, kolejna medialna papka zaserwowana nam przez śmieciowe dzienniki w naszym kraju. Owszem, 6 płotek dostało czape, całe szczęście od nas żaden z chłopaków nie zjechał na dołek. Języczkiem uwagi jest to, że wiślacy trafili do Grupska- gdzie jak wiadomo, wychodzi się na czworaka albo wcale. Uczciliśmy to szybkim wrzutem na wiślackim Prądniku -"bardzo was bolało dupsko, jak przesłuchiwało Grupsko ?!" i imprezą.

 

Miasto miastem, a bardzo ciekawe rzeczy dzieją się w samej Cracovii. Po zatrudnieniu Ryśka na stanowisku menadżera w Cracovii sporo się zmieniło. Poleciało kilka łbów ze sztabu szkoleniowego, przyszli nowi ludzie. Młody chłopak, ale ambitny i widać, że twardy. Charakter w stylu Wojtka Stawowego, w końcu to jego praktykant. Do jako tako silnej kadry za jego namową dołączyło aż 5 świetnych graczy. Za darmo kontrakty z naszym klubem podpisali Adam Stachowiak, Błażej Radler, Michał Grunt i wychowanek naszych braci z Poznania- Bartek Bosacki. Poza młodym i w chuj utalentowanym Gruntem wszyscy 3 to potencjalni zawodnicy składu meczowego, w szczególności Adaś Stachowiak który ma nam zapewnić ten od lat upragniony spokój w bramce... Jedynym pieniężnym transferem okazał się być jedyny kibol wśród piłkarzy, czyli Maciek Korzym z Korony Kielce. Kosztował ponoć okolice dużej bańki, ale ten chłopak pasuje do Pasów jak żaden inny. Co więcej, po dostaniu info o jego przyjściu ruszyliśmy drobną grupką przywitać go na Kałuży. Reakcja jak najbardziej pozytywna, nie pije bo sportowiec, ale chętnie z nami pogadał. Korzym ma potencjał, żeby wkraść się w serca prawdziwych Judasów. Dostanie od nas szanse.

 

- Ten Korzym i Stachowiak to fajne ziomeczki są.- zaczął Sebastian

- Korzym to jebany świr, nikt lepiej nie pasuje do Cracovii jak on. A Stachu? Solidny bramkarz i w porządku koleś. Jak nie będzie puszczał pizd jak Cabaj to może być.- zripostowałem.

- Ale tego ten... Z Maćkiem się trzeba będzie napić.. No wiesz... Dać mu szanse, żeby...

- Żeby był nasz, ja wiem Sebuś do czego dążysz. Nie, nie spuścimy mu powitalnego wpierdalu, nie wypada, to w końcu nasz grajek. Damy mu szanse, niech lepiej tego nie spierdoli, bo Cracovia albo go pokocha albo znienawidzi.- zakończyłem.

 

************************

 

28 lipca, czwartek wieczór. Ponownie rozbrzmiewa telefon. Na wyświetlaczu nieznany numer, mogę się domyślać kto.

 

- Tak słucham?

- Dostaliśmy zgodę. Jedziemy w 16 fur do Bydgoszczy. Co najmniej połowa na sportowo, Zeta z ŁKSą mają chyba ochote pogrillować- zaczął szybko Master

- Przyjąłem, dzięki.

 

 

A więc jednak... Do ostatnich chwil ważyły się losy, czy wojewoda kujawsko-pomorski wyrazi zgodę na wysoce ryzykowny przyjazd Cracovii na inaugurację do Bydgoszczy. Minimum 8 samochodów sportowego składu oznacza tylko jedno- w Bydgoszczy czeka nas wojna, Zawisza z ŁKSem chce dostać wpierdal...

Odnośnik do komentarza

15 kilometrów przed Bydgoszczą, sobota 30 lipca, godzina 12. W lesie, wychodzimy na siebie bandami po 25 osób, do lat 22, bez sprzętu. Z naszej strony 20 JG wspartych 3 Arkowcami i 2 Lechitami, naprzeciwko koalicja Zeta&ŁKS. My bez koszulek, koalicja na niebiesko-biało.

Wbiegamy w siebie, szybkie zwarcie i od razu kilku chłopaków notuje KO- zarówno z naszej strony jak i koalicji. Opór jest mocny, ja upatrzyłem sobie jednego skurwiela z wielką Zetką wytatuowaną na ramieniu. Podbijam do typa, wypłacając mu sztukę i kuląc się pod mocnym kolanem w ramach rewanżu. Natychmiast odskoczyłem, przesunąłem się kawałek w bok i wyprowadziłem kolejne uderzenie w szczękę Zawiszaka, tym razem skutecznie. Zachwiał się, co ja wykorzystałem mocnym ciosem w kolano i kolejnym uderzeniem w głowe. Chłopak był już ledwie przytomny, dlatego (nabijając się jeszcze na rozpaczliwy łokieć) dokończyłem go mocnym kolanem w głowe, starcie zakończone ciężkim KO.

Cała ustawka dobiega końca po jakichś 2 minutach (naprawdę długa i zacięta walka). Obserwatorzy z obu stron zgodnie przyznają, że niewielką różnicą, ale dym na korzyść Cracovii. Mimo wzajemnej antypatii zbijamy piątki za honorową walkę i zawijamy się w kierunku Bydgoszczy, chcąc uniknąć spotkań z wąsami.

 

Na trybunach również wesoło. Do 16 samochodów naszego składu, dołączyła zorganizowana grupa dodatkowych 150 osób jadąca na ten mecz 3 autokarami. Wywieszamy 3 flagi Cracovii (w tym jedną Jude Gang) oraz flagę Arki Gdynia (Arkowcy obecni w liczbie 65) i Lecha Poznań (Lech obecny w 10 osób). Jako, że autokarami dojechała ekipa bardziej dopingująca to i my włączamy się do dopingu, jedziemy bez większych przestojów przez cały mecz. Gospodarze wystawiają liczny, robiący wrażenie młyn i wywieszają 4 flagi Zawiszy oraz 2 ŁKS-u. Na stadionie bez żadnych zadym, Zeta w dniu dzisiejszym całkowicie uznała tryumf Pasów. Uznała go również na boisku, ponieważ Cracovia po fantastycznym meczu i 2 bramkach Macieja Korzyma wygrywa w tym meczu i do Krakowa wracamy w świetnych nastrojach !

 

Zawisza Bydgoszcz 0:2 Cracovia Kraków

Odnośnik do komentarza

- O to kurwa chodzi chłopie ! Dzięki za wczorajszy mecz !- ryknęliśmy grupowo do Maćka Korzyma dzień po meczu, gdy nasi chłopcy mieli trening.

- Dzięki wielkie chłopaki, to zaszczyt strzelać bramy dla Cracovii.- odpowiedział szczerze uśmiechnięty Maciek.

- Ale nie jesteśmy tu po to, żeby Cię klepać po dupsku. Czas na twój debiut na Kałuży. To zaszczyt grać na tym stadionie, więc liczymy na Ciebie podwójnie. Powodzenia i do zobaczenia...- zakończył w imieniu nas wszystkich Tyca (Proko zAWsze spoko !).

 

 

A przed nami był mecz kompletnie kibicowsko bezpłciowy. Na inaugurację na Kałuży przyjedzie do nas Kolejarz Stróże, czyli przypadkowy klubik bez ekipy. Podobno mają się stawić w 25 osób, ale średnio w to wierzymy. Nawet jeżeli, to kibicowsko prezentują sobą okręgówke i w tym względzie nic ciekawego nas nie czeka.

 

Na średnio atrakcyjnym kibicowsko meczu wystawiamy niezły jak na nasze możliwości młyn. Na płot leci 7 flag, w tym jedna Lech Poznań (obecne 8 osób) oraz jedna GKS Tychy (15 osób). Dodatkowo obecni byli 3 fani Arki Gdynia i 2 osoby z Sandecji. Jak na takiego przeciwnika, mimo tego, że to inauguracja- doping dzisiejszego dnia mocno średni. Największe pierdolnięcie było po bramkach oraz po końcowym gwizdku. Goście zjawili się w liczbie około 20 osób piknikowego składu, wieszając jeden transparent "Zawsze za Kolejarzem !". Śmieszna ekipka. Na boisku siejemy rozpierdal i po 2 bramkach naszego bożyszcze, ukochanego Saidiego Ntibazonkizy oraz jednym trafieniu rosnącego w naszych oczach Maćka Korzyma zamiatamy Kolejarza z boiska. Po meczu chcieliśmy jeszcze pogonić ŁKS wracający z Nowego Sącza, ale minęliśmy się na trasie i do niczego nie doszło.

 

 

Cracovia Kraków 3:0 Kolejarz Stróże

Odnośnik do komentarza

5 sierpnia, piątek. Jesteśmy 2 samochodami jakieś 40 kilometrów od Tych. Znowu w lesie. Dziś nasi bracia z Tyskiego GKS-u mają bowiem bardzo prestiżowe starcie z katowicką GieKSą. Przyjechaliśmy ich wesprzeć w 8 osób, obecne są także 4 osoby z Polonii Bytom po naszej stronie. W barwach GieKSy wystąpi dziś 6 Zabrzan z Torcidy Zabrze. Śląskie lasy, 40 na 40, składy do 23 roku życia. Obie ekipy wyglądają imponująco. W zwarciu początkowo wyraźna przewaga Katowiczan, po Tyskiej stronie sporo KO. W tym momencie na dobre do zabawy wkroczyliśmy my z Bytomską Patologią i pojedynek zdecydowanie się wyrównał. Dostałem dosyć mocno po piździe, poszedł łuk brwiowy i chyba jakieś żebro. Pojedynek grupa na grupę pozostał nierozstrzygnięty po 1,5 minuty walki. Nie satysfakcjonowało to żadnej ze stron, więc w ramach dogrywki doszło jeszcze do starcia 5 vs 5, w którym lepsza była ekipa GKS-u Tychy i derby Śląska na korzyść naszych braci !

 

A następnego dnia graliśmy mecz przyjaźni właśnie w Tychach. Na stadionie w Jaworznie stawiliśmy się w liczbie około 500 głów, siadamy razem na sektorze z Tyszanami. Na płocie lądują 3 flagi Tych, 4 flagi Cracovii oraz flaga Sandecji Nowy Sącz. Z trybun lecą wspólne przyśpiewki i ogólnie na sektorze trwa świetna sielanka i wspólna zabawa. Na stadionie poza nami obecne też 8 osobowe reprezentacji Sandecjii oraz Lecha. Na boisku bardzo zacięte i emocjonujące spotkanie, z którego górą wychodzi mająca większe oczekiwania w tym sezonie Cracovia. Wynik 2:1 to najlepsza możliwość w tym meczu, a bramki dla Pasów zdobywali niezawodny Saidi Ntibazkonkiza oraz robiący coraz większą karierę wśród nas Maciek Korzym.

 

 

GKS Tychy 1:2 Cracovia Kraków

Odnośnik do komentarza

Spokojnym kibicowsko oraz nudnym sportowo zapowiadał się kolejny mecz z Polonią Bytom. Po 3 kolejkach byliśmy liderami tabeli, Bytomska Patologia zajmowała zaś ostatnie miejsce w tabeli. Sama PB zapowiedziała się do Krakowa w liczbie 85 osób. Nas zmartwiła informacja, że Bośniak Djorde Kamber zerwał ścięgno podkolanowe i ma jakieś 3 miesiące grania w dupę. Mecz jest traktowany bez absolutnej napinki i oby tylko wynik był dla nas pozytywny. Pozytywną informacją jest także to, że nie znaleziono żadnych mocnych powodów przeciwko Szogunowi i szef naszego Podgórza ma szanse na najmniejszy możliwy wyrok (6 miesięcy). Oby tylko, Szogun & Metal PDW !

 

Ostatecznie na Kałuży melduje się zaledwie 35 osobowa ekipa Polonii Bytom, ponieważ autokar "sportowy" zalicza po drodze zwycięską przygodę z GKSem Bełchatów i na mecz docierają dopiero pod sam koniec meczu. Na płocie zawiesili flagę "Bytomska Patologia". Z naszej strony solidny, 500 osobowy młyn wspierany 14 osobami z Tych, 10 z Lecha, 6 z Sandecji oraz 3 Arkowcami. Tego dnia wieszamy na płocie 4 nasze płótna oraz flagi Lecha i Arki. Doping z naszej strony całkiem porządny, choć było czuć, że nie ma ciśnienia na ten mecz. Wielkimi owacjami został przywitany dochodzący do pełnej sprawności Edgar Bernhardt, kolejna z naszych wielkich nadziei. Niestety, piłkarsko w końcu coś pierdolnęło i dostajemy łatwy oklep na własnym terenie. Jedyne bramki dla Cracovii zdobył dziś niezawodny Maciek Korzym, kolejne 2 razy trafiając do siatki. Korzym już jest nasz, chłop już jest Judasem. Po meczu spina się do nas wisła, ale po wyjebaniu ze stadionu większą ilością nagle znika im ochota do walki i się rozchodzą. Wyżyć się zatem też nie było na kim... Po meczu na męską rozmowę udaliśmy się z Błażejem Radlerem i Bojanem Puzigacą.

 

Cracovia Kraków 2:3 Polonia Bytom

Odnośnik do komentarza

adrianABCH ---> Dzięki wielkie za propsy ziomuś, liczę, że dalej będziesz obecny ;).

tomba ----> Dzięki wielkie. Haha, walczyć jak Sparta CRACOVIA jest tego warta :).

 

***********************

 

 

Czas na kolejne ze zgodowych spotkań w 1 lidze. Tym razem typowo melanżowym składem pojechaliśmy na cały weekend do Nowego Sącza, gdzie w sobote czekał na nas mecz między Sandecją i Cracovią, a ogólnie od piątku do niedzieli jeden wielki melanż. Do Nowego Sącza z Krakowa ruszamy samochodami w 80 osób, dodatkowo na trasie dołączają do nas dwie fury z Lecha, 3 samochody Arki Gdynia i jedna fura z Tych. Łącznie na wyjazd jedzie jakieś 100 osób koalicji. W sobotę pod stadionem trafiamy grupkę Tarnowskiej Unii. Około 30 osób dostaje szybki wpierdol a my wzbogacamy się o 8 szalików unii oraz 5 bluz wisły kraków. Lądują w czasie meczu na płocie. Sandecje na tym meczu dodatkowo wspiera ekipa Czarnych Jasło, a gościnnie pojawiła się nawet Korona Kielce. Na trybunach zgodowa sielanka i wspólny doping, przed i po meczu grube melanże w wynajętym przez Sandecję lokalu. W meczu lepsza okazała się Cracovia po golach Andraża Struny który zastępował kontuzjowanego Ntibazonkizę (trzymaj się Saidi !) i Marcina Budzińskiego. Jedyną dramatyczną wiadomością tego dnia okazuje się fakt, że u Saidiego zdiagnozowano pęknięty nadgarstek i 2 miesięczną przerwę..

 

 

Sandecja Nowy Sącz 0:2 Cracovia Kraków

 

adrianABCH ---> Dzięki wielkie za propsy ziomuś, liczę, że dalej będziesz obecny ;).

tomba ----> Dzięki wielkie. Haha, walczyć jak Sparta CRACOVIA jest tego warta :).

 

***********************

 

 

Czas na kolejne ze zgodowych spotkań w 1 lidze. Tym razem typowo melanżowym składem pojechaliśmy na cały weekend do Nowego Sącza, gdzie w sobote czekał na nas mecz między Sandecją i Cracovią, a ogólnie od piątku do niedzieli jeden wielki melanż. Do Nowego Sącza z Krakowa ruszamy samochodami w 80 osób, dodatkowo na trasie dołączają do nas dwie fury z Lecha, 3 samochody Arki Gdynia i jedna fura z Tych. Łącznie na wyjazd jedzie jakieś 100 osób koalicji. W sobotę pod stadionem trafiamy grupkę Tarnowskiej Unii. Około 30 osób dostaje szybki wpierdol a my wzbogacamy się o 8 szalików unii oraz 5 bluz wisły kraków. Lądują w czasie meczu na płocie. Sandecje na tym meczu dodatkowo wspiera ekipa Czarnych Jasło, a gościnnie pojawiła się nawet Korona Kielce. Na trybunach zgodowa sielanka i wspólny doping, przed i po meczu grube melanże w wynajętym przez Sandecję lokalu. W meczu lepsza okazała się Cracovia po golach Andraża Struny który zastępował kontuzjowanego Ntibazonkizę (trzymaj się Saidi !) i Marcina Budzińskiego. Jedyną dramatyczną wiadomością tego dnia okazuje się fakt, że u Saidiego zdiagnozowano pęknięty nadgarstek i 2 miesięczną przerwę..

 

 

Sandecja Nowy Sącz 0:2 Cracovia Kraków

Odnośnik do komentarza

tomba---> Maczety, gaśnice, tasaki, widły (pozdro Kowal !), teleskopy... taka sytuacja. Dzięki wielkie za pochwałę, Cracovii nie mam zamiaru opuszczać ;).

 

*********************************************

 

Kolejnym po wyjeździe do Nowego Sącza zgodowym meczem, jest domowe starcie z naszymi braćmi z Areczki Gdynia. Aktualnie, w efekcie lekkich dysonansów wśród naszej triady (nam i Arce nie podoba się wąchanie Lecha z ŁKSem), jest to najmocniejsza więź wśród naszej trójki. W związku z problemami z ŁKSem, Lech oficjalnie nas dzisiaj nie wspiera i na meczu jest obecne tylko 5 osób incognito. Podobna sytuacja jest z GKS-em Tychy, który jednak na meczu melduje się w 25 osób, bez koalicji Zeta- eŁKSa. Do Krakowa już w piątek zjechała za to aż 120 osobowa delegacja z Gdynii na wspólny melanż. Areczka póki co w lidze gra totalny piach i zajmuje ostatnie miejsce w tabeli, toteż Gdynianie w pełni dopingują nas w kwestii naszego awansu. Wizyta tak licznej ekipy z Arkii musiała zostać oczywiście połączona ze "spacerkami" po ulicach Krakowa. W piątkowy wieczór na Kazimierzu, Prokocimiu i Podgórzu wyłapujemy kilkanaście wiślackich mord, do naszych "zbiorów" trafia 14 szalików, 9 bluz, 3 wiatrówki oraz 7 koszulek skisły. Wiele spośród nich to najpopularniej tracone barwy klubu-rzeki, a więc wszystko oznaczone napisem "wierność".

Na meczu wieszamy 5 naszych płócien, dwie flagi Arki oraz standardowo łączoną flagę Pasy-Arkowcy. Wywieszamy również transparent dla Saidiego, życząc mu szybkiego powrotu dla zdrowia. W składzie Cracovii niespodzianki, na murawę wybiegli nie oglądani jeszcze w tym roku Zejdler i Dudzic.

 

Na boisku pełna dominacja Cracovii, na trybunach pełna zgoda i sielanka. Wygrywamy 2:0, a strzelcami bramek są Dudzic i Lacić. Po meczu w okolicach stadionu kręci się rzeka, ale wybijamy ponad 300 osobowym przemarszem i razem melanżujemy jeszcze cały wieczór na Prokocimiu. Areczka & Cracovia na zawsze razem !

 

 

Cracovia Kraków 2:0 Arka Gdynia

Odnośnik do komentarza

Dzień wydawał się być jak każdy inny... Wracałem z pracy, z zajezdni. Około godziny 23.20 zza rogu wyjechał czarny opel i granatowa fabia. Z fury wysiadło 8 typa i od razu się zorientowałem, że coś tutaj bardzo nie gra. Natychmiast rzuciłem się do ucieczki, gdy tymczasem sharakany ze sprzętem rzuciły się w pościg za mną. Któryś z nich wrócił do samochodu, próbował mi blokować drogę ucieczki. Przetoczyłem się przez maskę, jednak nie zdołałem utrzymać równowagi. Dopadli mnie, poczułem mocne cięcie maczetą po nodze, po chwili mocne kopnięcia w żebra i głowę, kolejne cięcie w nogi i uderzenia teleskopem. Po drugim ciosie pałką w głowę straciłem przytomność.

 

Odzyskałem ją dopiero kilkanaście godzin później, w Krakowskim szpitalu. Przy moim łóżku siedziała już Marta wraz z moim ojcem i mój ziomek, Sebastian. Próbując pokojarzyć fakty, spróbowałem się poruszyć. Przez moją głowę i całe ciało natychmiast przelała się paraliżująca fala bólu, jakiego nie czułem od dawna. Spojrzałem w dół- lewa noga była cała, na prawej zaś spod oddychających opatrunków prześwitywały dwa szerokie cięcia. Napiąłem lekko mięśnie prawej nogi- co za błąd- i natychmiast poczułem jak głęboko dostałem. Próbowałem wziąć głębszy oddech- na co aż gwiazdki zaświeciły się przed moimi oczyma. No tak, połamane żebra. Marta z ojcem i Sebastianem zauważyli, że odzyskałem przytomność lecz przez chwilę byli w szoku, nic nie mówiąc. Dotknąłem lekko mojej klatki piersiowej, czując opatrunki. Oj kilka żeber poszło, ciężko się to będzie goić. I głowa... Bolała mnie niesamowicie, ledwie byłem w stanie wysiedzieć.

 

- Kurwa, chłopie, Ty żyjesz ! Ja pierdole, odchodziliśmy od zmysłów ! - zaczął Sebastian

- Kuba, Kuba, Kuba... Już wszystko jest w porządku, będzie okej...- podjął ojciec, ale twarz miał bladą i zmęczoną jak trup.

 

Marta nic nie mówiła. Patrzyła na mnie tymi swoimi pięknymi, dużymi i zapłakanymi oczyma. Wiedziałem o co chodzi. Wiedziałem co chce powiedzieć. Ale to póki co musiało zostać niewypowiedziane.

 

- Sebastian... Co się kurwa stało ?

- Wracałeś z roboty.. Te kurwy... 8 sharakanów, w tym shreku. Mocno dostałeś w pizdę, ale na szczęście sobie odpuścili. Kurwa chłopie, jak się dowiedziałem co się stało, to wiesz co myślałem ! Kurwa, nie darujemy im tego...

- Co mi właściwie jest ?

- Masz złamane 5 żeber, poharatali Ci dosyć mocno prawą nogę.. Jeszcze wstrząs mózgu, na szczęście czaszka jest cała. Jesteś kurwa twardzielem, prawdziwy Judas..- Seba postarał się choć trochę rozluźnić atmosferę.

 

Następnie zwróciłem się do ojca.

 

- Tato, nie martw się. Będzie okej.

- Synu, jak można tak żyć..

- Będzie okej tato, obiecuje. Wszyscy poniosą za to konsekwencje. Jak szybko mogę stąd wyjść?

 

I w tym momencie wybuchła Marta..

 

- Nie ma żadnej, pierdolonej, mowy o wyjściu ! Ty egoistyczny, samolubny, masochistyczny dupku ! Mówiłam Ci od zawsze o tym, ostrzegałam, prosiłam, błagałam, groziłam... Nic nie działało, aż w końcu skończyłeś tutaj. Bałam się i boję się o to każdego, pierdolonego, dnia jak Cię znam ! To co robisz jest niepoważne, zastanów się nad tym wszystkim... Zastanów się nad nami... Wracam do Warszawy. Będę dzwoniła, dzień w dzień, ale tylko w kwestii Twojego zdrowia. Jeżeli będziesz chciał porozmawiać o nas, to daj znać, jak spoważniejesz. Ja potrzebuję faceta, głowy rodziny i stabilizacji- a nie 20 kilkoletniego trupa z maczetą w głowie !- wybuchła po czym z płaczem wybiegła z oddziału.

 

 

Niech to chuj. Obawiałem się tego..

 

- Jak szybko mogę stąd wyjść?- podjąłem od razu.

- Powinieneś zostać w szpitalu co najmniej 2 tygodnie, aż zrośnie się noga i chociaż zaczną zrastać żebra.- zaczął mój ojciec.

- Jak szybko mogę wyjść ?

- Co najmniej 2 tygodnie w szpitalu, kolego. - wtrącił się w rozmowę wchodzący na sale starszawy lekarz.- chirurg Andrzej Misiuk, jestem pana lekarzem prowadzącym. Padł pan ofiarą brutalnego pobicia panie Zgorzelski, ma pan bardzo głębokie 2 rany szarpane na nodze, złamane 4 żebra i wstrząs mózgu. 2 tygodniowa hospitalizacja jest obowiązkowa, później będzie pan miał ewentualną możliwość wyjścia na własną odpowiedzialność.

 

 

Kurwa. 2 tygodnie w tym jebanym grajdole.. A nie wiadomo, kiedy powrócę na trybuny. Ale się pojebało, a było powoli tak dobrze. No i Marta... Nie, o tym stanowczo nie mam ochoty teraz myśleć. Może jak wyjdę. Może, może, może... Kurwa.

 

- Kuba... Będzie dobrze, będziemy tutaj codziennie. Master się chciał z Tobą zobaczyć, może jakoś go tutaj przemycimy. Dostaniesz raporty z meczów na których Cie nie będzie.. A sharakany już są namierzone, chłopaki planują zemstę. Nawet Tyca się w to włączył, w JG naprawdę się ruszyli po tej akcji...

 

 

Odpłynąłem, ponownie tracąc przytomność.

Odnośnik do komentarza
  • 4 tygodnie później...

Kurwa, zostawiła mnie. Po prostu, jak jakiegoś zajebanego kundla mnie zostawiła. W pizdu. Mój stan okazał się być słabszy niż sądziliśmy, noga nie chciała się zrastać tak jak powinna i moja obecność w tej umieralni automatycznie została przedłużona. Drugiego tygodnia w końcu na mój prywatny numer telefonu (wcześniej dzwoniła do ojca) zadzwoniła Marta.

 

- Kuba, ja tak nie potrafię..- zaczęła wyraźnie... zapłakana? wystraszona? chuj mnie to boli.

- O co chodzi, Skarbie ?- niepewnie podjąłem temat

- To nie ma sensu. Ty. Ja. My. To się kłóci i nigdy nie ma prawa pogodzić. Nie umiem żyć z kimś takim jak Ty. Kiedyś kogoś znajdziesz, ale na pewno nie będę to ja.. Nie umiem, nie tego chcę.

- Powiem tylko jeden, jedyny raz. Jesteś pewna swoich słów?

- Przepraszam.. Ale tak. To jedyne wyjście.

- Zatem tej Pani dziękujemy. Przez większość naszego związku usilnie próbowałaś zabrać mi coś, co mnie do życia nakręca. Nie udało się, więc nawet nie masz jaj powiedzieć mi tego w twarz i przyjechać z tej swojej pierdolonej stolicy. Pierdole to i żegnam, bywaj zdrów...- zakończyłem nerwowo.

 

 

Nerwy wyraźnie nie służyły mojemu wymęczonemu ciało, bowiem po gwałtownym skoku ciśnienia straciłem przytomność....

 

-----------

 

3 tydzień mordęgi w szpitalu. W końcu wypis, na własne żądanie. Judasi przyjechali po mnie 3 samochodowym konwojem i wciąż poobijany, z przymusem co najmniej tygodniowego pobytu w łóżku, w końcu wydostałem się z tej pseudomedycznej umieralni. Noga jako taka się zrasta, choć blizny są olbrzymie i wciąż świeże. Wstrząs dawno przeszedł, żebra w miarę się zrosły. Żyłem, wracałem powoli do zdrowia, chłopaki urządzili w moim mieszkaniu gruby melanż na cześć mojego powrotu. Powrót na kibicowskie szlaki jest tylko kwestią czasu...

 

Shreku wie. Czeka.

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...