Skocz do zawartości

citko

Rekomendowane odpowiedzi

Styczeń

 

 

10.01.2012 [Towarzyski] Legia Warszawa - Górnik Zabrze 3:1 (Danijel Ljuboja 38, 62, Michał Żyro 46 — Szymon Sobczak 89)

15.01.2012 [Towarzyski] Górnik Zabrze - Podbeskidzie Bielsko-Biała 8:1 (Prejuce Nakoulma 3, 15, 28, 41, Marcin Wodecki 9, Mariusz Przybylski 59, Krzysztof Mączyński 67, Szymon Sobczak 88k — Artur Nowak 37)

20.01.2012 [Towarzyski] Górnik Zabrze - Widzew Łódź 3:3 (Peter Moyo 43, Arkadiusz Milik 46, 53 — Mariusz Rybicki 3, Peter Moyo 45+1s, Sebastian Ceglarz 63)

25.01.2012 [Towarzyski] Górnik Zabrze - Raków Częstochowa 1:2 (Damian Borek 89s — Paweł Kowalczyk 7, Marcin Czerwiński 83)

 

Treningi do rundy rewanżowej wznowiliśmy równo z 4 stycznia, zaś do końca miesiaca do rozegrania mieliśmy cztery spotkania. Wyniki, które w tym okresie zanotowaliśmy, krótko mówiąc były zaskakujące, bo jeśli porażkę z Legią czy remis z Widzewem można uznać za coś normalnego, to deklasacja Podbeskidzia czy porażka z III-ligowym Rakowem robiły wrażenie.

 

Zimowy styczeń stał również pod znakiem zapytania dla kilku graczy, którym agenci mieszali w głowach w sprawie ich przyszłości i ewentualnej dalszej przynależności do klubu. Szczególnie trudno było nam zatrzymać Adama Dancha, na którego polowało kilka klubów ze Śląskiem Wrocław w roli głównej. Mało satysfakcjonująca oferta 2 milionów złotych (i to w ratach!) wymusiła na mnie szczerą rozmowę z piłkarzem, z którym ustaliliśmy, że jeśli nie zdobędziemy w tym roku mistrzostwa ligi, to damy mu wolną rękę w sprawie poszukiwania nowego pracodawcy. Dobra postawa w lidze górowała jednak w całokształcie nad ograniczonym budżetem płacowym klubu, dzięki czemu udało nam się podpisać nowe kontraty m.in. z Mariuszem Przybylskim czy Krzysztofem Mączyńskim. Co ciekawe, nie zawsze nowa umowa oznaczała dla nas większy wydatek na wynagrodzenie - istnieją jeszcze piłkarze, którym na sercu leży dobro zabrzańskiego klubu.

Odnośnik do komentarza

Luty

 

1.2.2012 [Puchar Polski, 9 rnd] Piast Gliwice - Górnik Zabrze 0:1 (Michał Jonczyk 3)

 

Mecz w Pucharze Polski z aspirującym do mistrzostwa I ligi Piastem Gliwice traktowaliśmy jako przedłużenie zimowego okresu przygotowawczego, dlatego też nie zagraliśmy w nim na 100% umiejętności, co zaowocowało dość przeciętnym wynikiem. Przegrać jednak rywalizację w 9 rundzie Pucharu Polski po prostu nie wypadało, więc to jednobramkowe zwycięstwo było zakładanym minimum, które musieliśmy spełnić.

 

 

17.2.2012 [T-Mobile Ekstraklasa 19/30] Górnik Zabrze - Korona Kielce 2:2 (Prejuce Nakoulma 45+1, Paweł Kal 63s — Vlastimir Jovanović 54k, Daniel Gołebiewski 84)

 

Sędziujący nasze spotkanie z Koroną Kielce Stefan Marciniak miał albo zły humor, albo po prostu sprzyjał gościom, wymierzając w naszą stronę aż 6 żółtych kartoników w przeciągu pierwszych 45 minut. Co dziwne, nie byliśmy wcale zespołem bardziej agresywnym niż "złocisto-krwiści", których żółtkiem postraszył zaledwie dwa razy. Cud cudem obyło się bez czerwonej kartki z naszej strony, ale pilnowanie własnego zachowania na boisku odbiło się, dość powiedzieć, negatywnie. Bo efekt był taki, że graliśmy w piłkę bezdotykową, co nie podobało się naszym kibicom zarówno ze względu na brak widowiskowości, jak i słaby wynik, który uzyskaliśmy. Paweł Kal samobójczym trafieniem w 63. minucie zrehabilitował się miejscowej publiczności za karny z kapelusza, który podyktował sędzia za rzekomy faul Adama Dancha na Danielu Gołębiewskim w 54. minucie spotkania.

 

 

22.2.2012 [ Puchar Polski, 10rnd] Górnik Zabrze - Zawisza Bydgoszcz d1:0 (Szymon Sobczak 102)

 

Na dwie godziny przed meczem 1/8 finału Pucharu Polski z Zawiszą Bydgoszcz zdecydowałem, że nie będziemy odpuszczać i ostatecznie miast drugiego garnituru, który zamierzałem w tym meczu sprawdzić, na boisko wyszli piłkarze podstawowej jedenastki. Bydgoszczanie, którym w ostatnich meczach rundy jesiennej czołówka I ligi zaczęła wyraźnie uciekać, to właśnie w Pucharze Polski upatrywali szansę poprawienia sytuacji materialnej i widać zrobili wszystko, by uprzykrzyć nam życie. Do wyłonienia zwycięzcy w tym meczu potrzebowaliśmy dogrywki, w której zabłysła w końcu gwiazda Szymona Sobczaka. Kto wie, może rośnie nam już drugi Arek Milik?

 

 

25.2.2012 [T-Mobile Ekstraklasa 20/30] Podbeskidzie Bielsko-Biała - Górnik Zabrze (Ivan Curić 35, 88 — Prejuce Nakoulma 10, Mateusz Niemczuk 90)

 

Walka na dwóch frontach powodowała jednak wyraźne przemęczenie, o czym przekonaliśmy się w meczu z walczącym o byt w Ekstraklasie Podbeskidziem, z którym dotąd wygrywaliśmy łatwo i gładko jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Premierowy gol w Ekstraklasie Mateusza Niemczuka wyratował nas przed poniesieniem wstydliwej porażki.

Odnośnik do komentarza

Marzec

 

 

3.3.2012 [T-Mobile Ekstraklasa 21/30] Górnik Zabrze - Jagiellonia Białystok 4:1 (Aleksander Kwiek 20, Arkadiusz Milik 24, 35, 45+1 — Tomasz Kupisz 65)

 

Pierwsza porażka, którą zanotowaliśmy w bieżącym sezonie, przypadła w jesiennym pojedynku właśnie w Białymstoku z Jagiellonią. Czasami, gdy zespół pała żądzą rewanżu, nie trzeba nikogo dodatkowo motywować, o czym przekonał się Tomek Frankowski i spółka dość wyraziście na własnej skórze w pierwszym pojedynku marca. Arkadiusz Milik po mizernym lutym, w którym nie strzelił żadnej bramki, tym razem skompletował swojego trzeciego (pierwszego klasycznego) hattricka w sezonie!

 

 

10.3.2012 [T-Mobile Ekstraklasa 22/30] ŁKS Łódź - Górnik Zabrze 0:6 (Arkadiusz Milik 4, 52, 64, Mariusz Przybylski 27, Michał Pazdan 41, Paul Thomik 45+1k)

 

Umówmy się. Sztuka, jaką jest hattrick, nie zdarza się w naszej lidze często. W sezonie takich piłkarzy odnotowuje się na palcach jednaj ręki. Na upartego, gdyby nasza liga była tak liczna jak chociażby Premiership, to jestem przekonany, że dla Milika brakłoby palców dwóch dłoni, aby zliczyć wszystkie hattricki w sezonie. Oczywiście, trochę się rozmarzyłem, przyznaję. Trudno jednak zachować trzeźwość umysłu, gdy deklasuje się rywala w lidze aż 6:0!

 

 

14.3.2012 [Puchar Polski, ćwierćfinał 1/2] Górnik Zabrze - Górnik Polkowice 1:2 (Szymon Sobczak 42 — Piotr Dziewicki 21, Damian Piotrowski 52)

 

Marzyliśmy o mistrzostwie, który po meczu z ŁKS-em wydawał się być coraz bardziej realny. Z napiętym jak baranie kulki terminarzem marca, spowodowanym odbywającymi się w czerwcu Mistrzostwami Europy, nie zamierzałem jednak walczyć jak Don Kichote z wiatrakami, dlatego też w meczu z Górnikiem Polkowice w końcu zdecydowałem się na rezerwową jedenastkę. To prawda - losowanie PP było dla nas póki co korzystne, ale tym razem jednak nie zdołaliśmy uniknąć porażki.

 

 

18.3.2012 [T-Mobile Ekstraklasa 23/30] Górnik Zabrze - Wisła Kraków 2:2 (Arkadiusz Milik 12, Mariusz Przybylski 80 — Kew Jaliens 44, Gervasio Nunez 52)

 

Remisy 2:2 wchodzą nam w tym sezonie w krew. 18 marca krakowska Wisła przyjechała do Zabrza zmotywowana porażką na jesień, co było widać już od pierwszej minuty meczu. Graliśmy jednak świetnie i gdyby nie brak szczęścia, które nam dotąd dopisywało, to nie stracilibyśmy w tym meczu 2 punktów.

 

 

21.3.2012 [Puchar Polski, ćwierćfinał 2/2] Górnik Polkowice - Górnik Zabrze 0:3 (Michał Pazdan 6, Aleksander Kwiek 55, Arkadiusz Milik 86)

 

W rewanżu ćwierćfinałowego meczu z Polkowicami zagraliśmy już mieszanym składem, ale co ważne - tym razem z Arkadiuszem Milikem na szpicy. Gładkie zwycięstwo, jakie przyszło nam w tym meczu, to głównie zasługa młodego tyszanina.

 

 

24.3.2012 [T-Mobile Ekstraklasa 24/30] Górnik Zabrze - Lech Poznań 3:2 (Arkadiusz Milik 2, Prejuce Nakoulma 19, 45+3 — Aleksandar Tonev 5, Manuel Arboleda 72)

 

Mecz z aspirującym do odniesienia końcowego zwycięstwa w lidze Lechem Poznań był kluczowy dla rozwoju sytuacji. Ciężkie zwycięstwo z Lechem przypłaciliśmy kontuzją Marcina Jonczyka, co spowodowało problemy z lewym skrzydłem w zespole. Korzystając jednak z możliwości ściągnięcia przed czasem wypożyczonego uprzednio do SC Aszdodu Izraelczyka Idana Shrikiego (28; IZR; AML/FC | 180/64 | 35.500 zł/m | 3.5mln zł), uniknęliśmy kłopotu.

 

 

31.3.2012 [T-Mobile Ekstraklasa 25/30] Legia Warszawa - Górnik Zabrze 3:2 (Nacho Novo 21k, 78, Adam Danch 39s — Arkadiusz Milik 8, 32)

 

Ale nawet z Izraelczykiem w składzie nie zdołaliśmy oprzeć się sile ofensywnej Legii, która był zbyt duża. Co prawda bardzo starał się Milik i niewiele brakowało mu do skompletowania kolejnego hattricka, ale pomniejsze błędy w ofensywie zrobiły swoje.

 

 

W marcu postanowiliśmy wcielić w życie pierwszego zespołu utalentowanego Błażeja Lindera (19, POL; MC/AMC | 183/82 | 1.500 zł/m | 3 mln zł) z drużyny juniorów.

Odnośnik do komentarza
  • 3 tygodnie później...

Problem z dyskiem twardym niemal zmiótł mi wszystkie dane z kompa, ale na moje szczęście udało się zachować save'a. Sezon w tym poście wkracza w decydującą fazę.

 

 

Kwiecień

 

 

7.4.2012 [T-Mobile Ekstraklasa 26/30] Zagłębie Lubin - Górnik Zabrze 5:2 (Krzysztof Mączyński 27s, Ivan Hodur 31k, Darvydas Sernas 45+2, Arkadiusz Woźniak 62, Janusz Gancarczyk 82 — Arkadiusz Milik 76, 90+1)

 

Marząc o mistrzostwie (a co więksi optymiści o zdobyciu podwójnej korony), przespaliśmy mecz z Zagłębiem, które chyba z racji zbliżającego się sningusa wylało na nasze głowy kubeł przeraźliwie zimnej wody. Pięć bramek, które ekipa Miedziowych wkulała nam do bramki Łukasza Skorupskiego, wprawiły nas na święta wielkanocne w nieco przygaszone nastroje. Mdłe wspomnienie tego meczu rekompensowała jednakże niesamowita forma Milika, który swoje ofensywne zakusy po raz kolejny zakończył na dwóch trafieniach. Tyszanin, który w lutym osiągnął według polskiego prawa pełnoletność, przekroczył niebotyczną liczbę 30 bramek w bieżącym sezonie! Wynik 29 bramek Marka Koniarka z 1996 roku występującego wówczas w łódzkim Widzewie już został przebity, a kto wie, czy do końca sezonu nie uda mu się przegonić drugiego w tym rankingu Ernesta Wilamowskiego (1934, 33, Ruch Chorzów) i najlepszego dotychczas Henryka Reymana (1927, 37 goli, Wisła Kraków)?

 

 

11.4.2012 [Puchar Polski, półfinał 1/2] Polonia Warszawa - Górnik Zabrze 2:2 (Tomasz Jodłowiec 19, Pavel Sultes 90 — Adam Kokoszka 52s, Kamil Szymura 85)

 

Walkę o mistrzostwo Polski na dwa tygodnie przerwało nam zgrupowanie polskiej kadry, która powolnym tempem przygotowywała się do występu na Euro. Nie próżnowaliśmy jednak, albowiem PZPN wyznaczył na ten czas oba terminy rozegrania półfinałów Pucharu Polski. W nim los skonfrontował nas z mocną Polonią Warszawa. Możliwość wystawienia mocnego składu spowodowała, że nie staliśmy na straconej pozycji w tym meczu, a samo losowanie z uwzględnieniem pierwszego pojedynku na wyjeździe, było swoistym handicapem dla naszego zespołu. Wywalczony z tej konfrontacji remis urządzał nas przed rewanżem, który miał się odbyć na naszych własnych śmieciach.

 

18.4.2012 [Puchar Polski, półfinał 2/2] Górnik Zabrze - Polonia Warszawa 3:1 (Prejuce Nakoulma 5, 90, Idan Shriki 65 — Pavel Sultes 70)

 

Szybko strzelona bramka Nakoulmy w tym meczu ustawiła w dużej mierze jego przebieg. Dość powiedzieć, że w naszych poczynaniach brakowało nerwowości, którą można było bez problemu dostrzec w szeregach zespołu gości i to prawdopodobnie ten drobiazg doprowadził nas do końcowego triumfu. Oczywiście przyznam, że zrobiło się emocjonująco, gdy w 70 minucie Pavel Sultes zdobył bramkę kontaktową, zaś Czarne Koszule poczęły od tego momentu szturmować bramkę naszego rezerwowego bramkarza Norberta Witkowskiego z nadziejami na ustrzelenie bramki dającej im finał, ale wspaniały doping 3250 kibiców Górnika zrobił swoje. Niesiony coraz głośniejszym i donośniejszym przyśpiewkom miejscowych Prejuce Nakoulma w ostatniej regulaminowej minucie spotkania przypieczętował wynik golem z główki po dośrodkowaniu z rogu Mariusza Przybylskiego, przynosząc pierwszy finał Pucharu Polski Górnikowi od 2001 roku!

 

 

21.4.2012 [T-Mobile Ekstraklasa 27/30] Górnik Zabrze - Ruch Chorzów 4:2 (Arkadiusz Milik 13, 55, 79, Zaljko Djokić 76s — Maciej Jankowski 23, Marcin Malinowski 90+1)

 

Na 96 Wielkie Derby Górnego Śląska biletów na ograniczony pojemnościowo stadion przy Roosvelta nie było na długo przed tym, nim to wydarzenie w końcu stało się faktem. Pomysł rozegrania tego spotkania na Stadionie Śląskim w Chorzowie nie wypalił ze względu na brak porozumienia obu miast, przez co niewątpliwie ucierpieli kibice obu drużyn, którzy w dniu meczu zadowolić musieli się jedynie transmisją telewizyjną. Ci, którym udało się obejrzeć tę konfrontację na żywo, nie mieli prawa narzekać. Nie brakowało zarówno emocji, bramek, jak i (niestety) ostrej gry. Hattrick Arkadiusza Milika, który był niewątpliwie największą ozdobą tego meczu, popsuła jego kontuzja po starciu z Rafałem Grodzkim. Na okraszone aż sześcioma golami derby kibice czekali od 20 lat, kiedy to dokładnie w 1992 roku również przy Roosvelta padł identyczny wynik. Zwycięstwo na trzy kolejki przed zakończeniem sezonu pozwoliło również, co ważne, zachować 7 punktową przewagę nad depczącą po piętach ekipą Lecha Poznań oraz 8 punktową nad Wisłą Kraków. To zaś mniej więcej oznacza, że nasi rywale, by marzyć jeszcze o czymkolwiek musieliby wygrać wszystko, podczas gdy nam musiałaby nadejść czarna seria porażek. Reasumując, mistrzostwo Polski jest w zasięgu ręki jak nigdy dotąd i by nie spoglądać w stronę innych równoważy się ze zdobyciem zaledwie 3 punktów!

 

 

29.4.2012 [T-Mobile Ekstraklasa 28/30] Lechia Gdańsk - Górnik Zabrze 1:4 (Piotr Wiśniewski 49 — Arkadiusz Milik 30, Aleksander Kwiek 59, Prejuce Nakoulma 66, Szymon Sobczak 89)

 

Grający na środkach przeciwbólowych Milik wbrew zaleceniom naszych klubowych medyków wytrzymał na boisku jedynie 33 minuty, ale to wystarczyło, by pokusić się o zdobycie 34 bramki w tym sezonie, dzięki której stał się drugim najlepszym królem strzelców wszechczasów Ekstraklasy. Na przerwę schodziliśmy z boiska remisując, ale ostre słowa kapitana zespołu Adama Dancha proszącego o zadedykowanie drugiej odsłony Arkowi, stały się miodem dla uszu dla jego kolegów. Najbardziej zmotywowani Olek Kwiek i Prejuce Nakoulma w przeciągu 7. minut podbili wynik na 3:1, zaś w końcówce wchodzący z ławki Szymon Sobczak ustalił go pięknym uderzeniem z ponad 30 metrów i to, co niemożliwe, stało się faktem! Górnik Zabrze Mistrzem Polski sezonu 2011/2012!

Odnośnik do komentarza
  • 1 miesiąc później...

Maj

 

 

9.5.2012 [Puchar Polski, finał] Górnik Zabrze - Zagłębie Lubin 3:3, 5:4d (Idan Shriki 2, 83, Krzysztof Mączyński 36, Prejuce Nakoulma 101, Mariusz Przybylski 110 - Szymon Pawłowski 57, 120+1, Arkadiusz Woźniak 68, Janusz Gancarczyk 76)

 

Będąca na finiszu sezonu drużyna Miedziowych miała za sobą równy sezon w Ekstraklasie, w której nie walczyła już ani o puchary, ani o utrzymanie w lidze. Szczęście w losowaniu Pucharu Polski sprawiło jednak, że przed podopiecznymi Pavla Hapala pojawiła się szansa na zaistnienie w europejskich pucharach poprzez ewentualny tryumf w tymże krajowym championacie właśnie, z czego, co oczywiste, nikt w Lubinie nie zamierzał rezygnować. Droga do finału dla Zagłębia rozpoczęła się od meczu z III-ligowym ROW-em Rybnik, poprzez I-ligową Olimpię Elbląg, Widzew Łódź w ćwierćfinale i rewelację tegorocznych rozgrywek - II-ligowy GKS Tychy, który ostatecznie skapitulował. Niedawny pogrom, który zaliczyliśmy z Miedziowymi w lidze, sprawił, że pod pryzmatem finału stanęliśmy przed wspaniałą sposobnością do zrewanżowania się, aczkolwiek sam przebieg gry ukazywał z każdą chwilą coraz bardziej możliwą ewentualność - mianowicie, że posiadamy kompleks Zagłębia. Tylko wspaniała dyspozycja Idana Shrikiego sprawiła, że w regulaminowym czasie gry padł remis, po którym do wyłonienia zwycięzcy potrzebowaliśmy kolejnych 40 minut dogrywki. Dziewięć bramek w finale Pucharu Polski wykreśliło rekord z kronik pod względem ilości zdobytych bramek, nie wliczając w tę statystykę oczywiście ewentualnych konkursów rzutów karnych z innych finałów. Biało-czerwone konfetti wystrzeliwane z armatek kameralnego stadionu przy ulicy Wrocławskiej w Ostrowie Wielkopolskim będące zarazem barwami klubowymi gospodarza obiektu, tutejszej IV-ligowej Centry, niemal idealnie komponowały się z barwami strojów Górnika, że aż gotów byliśmy uwierzyć, iż ogranizatorzy jeszcze przed rozpoczęciem spotkania wiedzieli, kto wzniesie w górę trofeum. Górnik Zabrze wraca do domu z Pucharem Polski po równo 40 latach przerwy!

 

 

14.5.2012 [T-Mobile Ekstraklasa 29/30] Górnik Zabrze - Śląsk Wrocław 3:0 (Aleksander Kwiek 15, Michał Pazdan 27, Prejuce Nakoulma 59)

 

Na pierwszy mecz w tym sezonie o przysłowiową pietruszkę przyszło czekać Górnikom dopiero do 29. kolejki. Bo najpierw, początkiem sezonu, celem było jak najrychlejsze zapewnienia sobie utrzymania, a później, gdy zawodnicy na przerwę zimową schodzili z boisk nieoczekiwanie jako mistrzowie rundy, poprzeczkę podniesiono do zajęcia miejsca premierującego na występy w europejskich pucharach. Gra na luzie Górnikom służyła, o czym całą piłkarską Polskę przekonaliśmy meczem ze Śląskiem, wygranym gładko 3:0.

 

 

19.5.2012 [T-Mobile Ekstraklasa 30/30] Górnik Zabrze - GKS Bełchatów 1:0 (Michał Pazdan 90+1)

 

Terminarz kończącego się sezonu Ekstraklasy napisał dla Górnika wspaniały epilog. Świętowanie Mistrzostwa Polski, a co za tym idzie, wzniesienie statuetki za jego zdobycie, odbyło się przy Roosvelta po przyjemnym meczu wygranym przez Górnik 1:0. Z jednej strony mieliśmy powody do zadowolenia, że stało się to przed własną publicznością, choć z drugiej tylko 3,5 tysiąca kibiców, którzy mogli to wydarzenie zobaczyć na własne oczy, nieco przytłamszała. Niemniej jednak trzeba się cieszyć z faktu, iż w przeciągu niespełna dwóch lat powstanie w tym miejscu pełno kompleksowy stadion, który wówczas pozwoli na świętowanie mistrzostwa jeszcze z większym rozmachem. Górnik Zabrze Mistrzem Polski po raz 15 w dziejach polskiego futbolu!

 

 

Tymczasem czas na Euro.

Odnośnik do komentarza

Odzwyczaiłem się nieco od komputera, co byłoby nie do pomyślenia jeszcze kilka miesięcy temu. FM-a włączałem ostatnio z rzadka, ale faktycznie - jak już włączyłem, to grałem inną drużyną. Teraz czuję przypływ chęci na spędzanie wolnego czasu z Górnikiem :jupi:

 

 

 

Zdobycie podwójnej korony miało bez wątpienia zbawienny wpływ na klubowe finanse. Nie dość, że wysoka premia na finiszu rozgrywek podreperowała, bądź co bądź, skromny budżet, którym Górnik w tym roku dysponował, to jeszcze perspektywa gry w Lidze Mistrzów, a z niej już nawet same prawa do transmisji telewyzyjnych, napawały myśli nieskrywanym zachwytem. Szkoda, że do tego wszystkiego nie dołożyli się nasi strategiczni sponsorzy (Kampania Węglowa, Alianz i Budus S.A), którzy ze swojej saszetki na klub wysupłały tyle samo co przed rokiem. Niemniej jednak już dawno w Zabrzu nie cieszono się tak dobrym bilansem finansowym, który pozwolił zarządowi określić sam budżet transferowy na poziomie 8.35mln złotych!

 

Tuż przed wznowieniem przygotowań do kolejnego sezonu, a tym samym powrotem zawodników ze zasłużonych urlopów, jeden z naszych klubów patronackich, Gwarek Zabrze, na ostatnim walnym zgromadzeniu zarządu postanowił przekształcić w klub w instytucję półzawodową. Zespół Gwarka, który zdobył w minionym sezonie mistrzostwo okręgówki, awansował do IV ligi grupy śląskiej I. Była to wiadomość dla naszego klubu tym lepsza, im w przeszłości z Gwarka do podstawowego składu Górnika trafiała już zdolna młodzież, czego najlepszym dowodem jest Paweł Olkowski, który w minionym sezonie 22-krotnie reprezentował nasz klub w Ekstraklasie. Z Gwarka do Górnika wypożyczaliśmy również Michała Płonkę (19, Polska, MC), który z powodzeniem występował w zespole Młodej Ekstraklasy.

W międzyczasie drugi z naszych trzech klubów patronackich, z którymi współpracujemy, GKS Tychy, ogłosił współpracę ze Stalą Mielec, która w przeszłości wykształciła wiele uznanych talentów. Włodarze II-ligowca liczą na możliwość ściągnięcia najbardziej perspektywicznych piłkarzy Stali, posiadając do nich prawo pierwokupu.

Odnośnik do komentarza

"1 na 1" Marcina Rosłonia z trenerem Górnika Zabrze, Marcinem Chybiorzem.

 

Canal Plus Sport, 16.06.2012, czwartek 16.00. Premiera.

 

 

Marcinie, znajdujemy się w skansenie górniczym "Królowa Luiza", piękne miejsce, świetna pogoda zarówno na przechadzkę, jak i pogawędkę, więc, jeśli pozwolisz, bez ceregieli zacznę. Nie ma szczęśliwszych kibiców w Polsce aniżeli ci, którzy oddani są drużynie Górnika Zabrze. Jak skomentujesz niewątpliwy sukces, który udało ci się wywalczyć z drużyną? Było trudno? Wierzyłeś w udany finał do końca czy może bywały chwile zwątpienia? Dawno przecież nie było zespołu, który liderując w lidze po paru kolejkach, zachowałby tę pozycję aż do końca sezonu?

Nie no (śmiech), co mogę powiedzieć? Przede wszystkim padło to na mnie jak grom z jasnego nieba. Sukcesem można byłoby nazwać zajęcie przez nas miejsca, które pozwalałoby zagrać na jesień w pucharach, a tymczasem wznieśliśmy się na szczyt możliwości i wygraliśmy zarówno ligę, jak i Puchar Polski. Sukces to słowo, które nie odzwierciedla w żaden sposób tego, co udało się nam dokonać. Nadal nie mogę w to uwierzyć i proszę, Marcin, wierz mi, długo jeszcze nie będę mógł. Czy wierzyłem do końca w mistrzostwo? No cóż, chyba przyznam, że to co się wydarzyło, dalej odbieram jako taki sen na jawie, który mi się przyśnił, więc trudno stwierdzić, czy w ogóle rozważałem szanse na mistrzostwo. A teraz... tak całkiem szczerze... to wierzyłem. Wierzyłem, bo wiara jest jedną z tych cech, który posiadać powinien każdy szkoleniowiec podejmujący się pracy w profesjonalnym klubie.

Miałeś zbawienny wpływ na zespół i na jego końcową pozycję w lidze. Poradziłeś sobie z presją, jaką oddziaływały na ciebie media, oceniając brak doświadczenia w prowadzeniu klubu na tym poziomie, płynący pośrednio z młodego wieku. Trudno tu nie przywołać twardego charakteru i ekspresyjnego temperamentu, którym przez większość sezonu zatykałeś usta krytykom. Co twoim zdaniem wpłynęło najmocniej na to, co udało ci się osiągnąć w minionym sezonie?

Trudno mi jest oceniać siebie pod pryzmatem tylko ostatniego sezonu, bo w zasadzie czuję, że nie zmieniłem w sobie nic od dobrych kilku już lat. Zawsze idę przed siebie z podniesionym czołem i często wyznaczam poprzeczkę tak wysoko, że czasami zaskakuję się wewnętrznie, mówiąc: "Marcin, co ty w ogóle robisz?" Nie dziwiło mnie nic, na co natknąłem się przez ostatni rok, bo piłkarska polska wiedziała o mnie tyle, co udało im się wyłuskać od moich dawnych znajomych z Wapienicy. Myślę, że przepisem na sukces było puszczanie krytyki jednym i wypuszczenie drugim uchem, co pragnę podpowiedzieć wszystkim tym, którym marzy się trenerska kariera. Założenie planu, z którego trzeba się za wszelką cenę wywiązać - oto słowo klucz.

Z czego powstaje niepochlebna krytyka twoim zdaniem?

Z braku wiedzy o kimś, tak mi się przynajmniej wydaje. Drużyna nie dała się jednak zwieść temu, o czym ćwierkały media od samego początku, odkąd zacząłem pracę przy Roosvelta. Szybko poznali metody pracy i warsztat, który posiadam. Wiedzieli, że jestem wymagający i nieustępliwy, aż do samego końca.

Migiem wyrobiłeś sobie jednak markę trenera, który nie da sobie w kaszę dmuchać. W grudniu zachwycano się twoim talentem, choć jeszcze spora liczba dziennikarzy zdawała się być wodzona za nos powszechnej opinii, że wszystko zawdzięczasz szczęściu. "W czepku urodzony" to tytuł artykułów w Piłce Nożnej i kilku gazetach lokalnych o tematyce sportowej. Na gali zakończenia sezonu, gdy odbierałeś statuetkę managera sezonu, chyba na dobre zamknąłeś usta tym, którzy w ciebie nie wierzyli?

No cóż, teraz już chyba wiedzą, jaki błąd uczynili, ale wszystko wynika, co jeszcze raz powtórzę, z niewiedzy. Kto by przypuszczał, że człowieka, który prowadził dotąd IV-ligową Zaporę Wapienica, stać na wywalczenie mistrzostwa Polski? Do tego drużyną, która do tego mistrzostwa nie była nawet wymieniana w gronie faworytów? Nie mam im tego jednak w żaden sposób za złe.

Jak skomentujesz jednak incydent, który przydarzył się tuż po meczu z ŁKS-em Łódź? Przychodzisz do samochodu, a na nim czerwony napis: "Wracaj buraku do hal". Spędziłeś wtedy chyba swojemu lakiernikowi sen z powiek, czyż nie?

Ooo taaaak! Muszę przyznać rację. Warsztat pana Zdziśka Frącalika miał co robić po tym, jak jakiś idiota zniszczył samochód. Mniejsze szkody byłyby nawet wtedy, gdyby ten ktoś wykonał napis metodą z gwoździem, ale najwyraźniej nie było na to czasu. Od tego incydentu parkować na klubowym parkingu mogę jednak bez większego stresu, bo klub odpowiedział rychłym zamontowaniem dodatkowych kamer monitoringu. Sądzę, że sprawca nie był jednak kibicem Górnika, to ktoś z konkurencji.

Motyw napisu odwołuje się jednak do twojego miejsca pochodzenia, twierdzisz, że to nie żaden Zabrzan?

Żaden Hanys nie jest tak głupi, aby nadawać na innego mieszkańca Górnego Śląska chyba że jest on z Sosnowca. Górali (Podbeskidzian) też tu powszechnie się lubi, więc sugeruję, że jest to prowokacja typowa dla jakiegoś gorola, np z Warszawy. Zostawmy jednak tę kwestię w spokoju.

Dobrze więc, zostawmy ten temat w spokoju. Wspomniany wcześniej sukces to oczywiście nie tylko mistrzostwo Polski. Jak skomentujesz zwycięstwo w Pucharze Polski? To dzieło przypadku? Nie bałeś się na pewnym etapie rozgrywek, że przez walkę na wielu frontach może was ominąć coś ważniejszego?

To był przepiękny ciąg zdarzeń, który dość nieoczekiwanie zakończył się tak wspaniale. Był taki moment w ćwierćfinale po uprzednim wyeliminowaniu Piasta Gliwice i Zawiszy Bydgoszcz, kiedy po porażce z Polkowicami u siebie 1:2 do rewanżu podchodziliśmy całkowicie na luzie, nie oczekując naprawdę niczego szczególnego. Tamto zwycięstwo utwierdziło nas w przekonaniu, że przecież to nic złego upiec dwie pieczenie na jednym ogniu i postanowiliśmy nie odpuszczać. Nie bałem się w żadnym razie, że moi zawodnicy sobie nie poradzą z tym wyzwaniem. Miałem obawy co do przygotowania fizycznego piłkarzy, ale na szczęście daliśmy sobie rady.

Cztery wspaniałe areny przygotowane na zbliżające się Euro, a wy gracie w finale w Ostrowie Wielkopolskim na stadionie dalece odbiegającym od realiów polskiej Ekstraklasy. Nie byliście zdziwieni tą decyzją PZPN-u?

Chyba każdy był. Co prawda w dniu finału stadion pękał w szwach i naszą rywalizację z Zagłębiem oglądało równo 15 tysięcy par oczu, ale większość robiła to na stojąco! Na szczęście od standardu trybun nie odbiegała murawa i grało się nam dobrze.

Na tyle dobrze, że odnieśliście zwycięstwo. Kto Twoim zdaniem zasłużył na miano bohatera tego meczu?

Biorąc pod uwagę fakt, że Arkadiusz Milik w poprzedzającym finał meczu z Lechią doznał kontuzji przez co nie mógł w nim wystąpić, bohater musiał być inny. Godnie zastąpił go jednak Izraelczyk Idan Shriki, który zdobył, jak dobrze pamiętamy, dwie bramki.

Najlepszy piłkarz minionego sezonu to...?

... Arkadiusz Milik?

Dokładnie. A coś więcej na jego temat?

A proszę bardzo. Tak naprawdę to nie da się przecenić tego, co zrobił w minionym sezonie dla Górnika Arek. Nie zdziwisz się, jeśli powiem, że pracowałem już kiedyś z kimś podobnym do niego i również nie brakowało mu ni krzty talentu?

Przyznam szczerze, że mnie zaskoczyłeś. To pewnie gra już gdzieś na zachodzie? Tylko nie bardzo wiem, o kim mowa?

No właśnie o to chodzi, że nie gra i już chyba grać nie będzie. A już na pewno nie na takim poziomie jak Arek. Szkoda, ale to raczej zamknięty rozdział.

Po ekranizacji dzisiejszego odcinka na antenie naszej stacji, rozdzwonią się telefony w naszej redakcji. Zaprzyjaźnieni z moimi przyjaciółmi redaktorami scouci nie dają im spać po nocach. Nie ma chyba klubu w Polsce, który nie chciałby posiadać w swoich szeregach drugiego Milika. O kim mowa, zdradzisz?

Mowa o Kamilu Adamku, byłby świetny, gdyby nie poszedł drogą swojego ojca. Ale...

 

[ciach, ciach]

 

cdn.

Odnośnik do komentarza

Porozmawialiśmy sobie przed chwilą z Marcinem o kilku istotnych rzeczach, udając się w międzyczasie na drugą stronę miasta. Przed nami jawi się jedno z treningowych boisk zabrzańskiego klubu, na którym odbywa się właśnie trening ekipy juniorów młodszych. Marcinie, skończyliśmy na Miliku, a na dobrą sprawę nie zamieniliśmy o nim prawie słowa. Możesz powiedzieć, jak dotąd układała się między wami współpraca? Jakim człowiekiem jest Arek prywatnie, jeśli znasz go również od tej strony?

Arek to młody człowiek, który dopiero kształtuje swój piłkarski charakter, ale który już teraz odbierany jest przez sympatyków piłki jako talent przebijający samego Roberta Lewandowskiego. Jest w tym trochę racji, a może nawet dużo racji. Wielu powiada, że każdy kolejny sezon, który spędzi na boisku w Polsce, tylko zahamuje drzemiący w nim potencjał, a ja powiedziałbym, że jest dokładnie na odwrót.

Zdziwiłeś mnie swoją wypowiedzią. Myślałem, że lada dzień podpisywać będziecie jakiś lukreatywny transfer do któregoś z czołowych klubów Bundesligi, Serie A lub Premiership. Mówisz, że uda wam się go zatrzymać w klubie?

Arek zna swoją przynależność klubową i nie jest nią Barcelona. Ale jak w Barcelonie znają znaczenie słów honor i oddanie, tak Arek wie, na co może liczyć w Zabrzu. Jedno jest pewne, przed Milikiem jawi się wielka, wspaniała kariera, okraszona pięknymi golami, ale najbliższy sezon będzie strzelał dla nas.

No i po raz kolejny stanąłem jak wryty, zresztą dobrze widzisz (śmiech). Domeną Mistrzów Polski przed batalią o Ligę Mistrzów była sprzedaż wszystkich tych, którzy wylansowali się na mistrzostwie, zamierzasz zmienić ten niepokojący trend czy może za chwilę napomnisz o transferach, które Górnika niestety czekają?

Mogę powiedzieć, że piłkarze, którzy mają ważne kontrakty jeszcze przez rok czy dwa, nigdzie się w tym okienku transferowym nie udadzą. Powiem więcej, poszukujemy wzmocnień, dzięki którym bramy Ligi Mistrzów moglibyśmy przekroczyć na jeszcze większym luzie wynikającym z kadrowego bogactwa.

Może jakieś szczegóły?

W chwili, gdy wyemitujecie ten program na antenie, przeczuwam, że będą to już fakty powszechnie znane i nieokreślane tylko w ramach spekulacji transferowych. Nakoulma, któremu kończy się kontrakt w Bogdance, zostanie w Zabrzu. Łukasz Trałka, któremu wróżono wielką karierę w Lechu, po wygaśnięciu na dniach umowy z Polonią Warszawa, podpisał już kilka miesięcy temu kontrakt z nami. I, uwaga, Shay Revivo, którego nazwisko nie musi mówić wszystkim dużo, również w ramach wolnego transferu wzmocni nasz środek pola. To kluczowe transfery Górnika w tym okienku transferowym.

Brzmi świetnie, zamierzacie ogołocić jakiegoś krajowego rywala jeszcze z kogoś?

Zamykam usta na kłódkę.

Rozumiem. Prejuce Nakoulma. Kolejny po Miliku wyborowy strzelec Górnika. Jakiś komentarz?

Gdybym przed sezonem powiedział, że Nakoulma będzie najlepszym strzelcem w zespole, to naraziłbym się na prześmiewcze opinie wszystkich tych, którzy Burkińczyka kojarzą jeszcze z występów choćby w Widzewie, gdzie, szczerze mówiąc, furory nie zrobił. Pośrednio wynikało to z faktu, że ówczesny szkoleniowiec Łodzian, Czesław Michniewicz, nie widział w nim potencjału wykraczającego poza zdolności, jakie na szpicy posiadali choćby Darvydas Sernas, a poza tym trzeba pamiętać, że Prejuce przechodził wówczas ciężkie chwile związane z rekonwalesencją po groźnej kontuzji, która niemal nie złamała mu kariery. Po odejściu Daniela Sikorskiego do Polonii nie wróżono Górnikowi dobrze, jeśli chodzi o miejsce w Ekstraklasie, co miało związek z brakiem typowego napastnika odpowiedzialnego za zdobywanie bramek w klubie. Tymczasem Nakoulma wywiązał się z tego zadania wyśmienicie, 16-krotnie trafiając do siatki rywali, a przecież, czego nie trzeba wspominać, w klasyfikacji strzelców był dopiero drugi, bo, jak wiadomo, był to sezon Milika, który zdarł wszelkie rekordy z kronik.

Adaptacja w polskiej Ekstraklasie Milika i Nakoulmy - choć może tego drugiego pomijając sam epizod w Widzewie - godzien naśladowania. Dlaczego Szymonowi Sobczakowi nie szło równie dobrze? To przecież wasz wychowanek, biorąc pod uwagę fakt, że z juniorów Wisły Kraków trafił do Górnika przed 4 sezonami.

Jak się ma w napadzie dwóch turbokozaków, to trudno żądać ich jeszcze więcej. Szymon ma dopiero 19 lat, jest dobrym jokerem, więc wszystko przed nim. Premierowego gola na boiskach Ekstraklasy już zdobył, więc w przyszłości może być już tylko lepiej.

Zostawmy linię ataku i skupmy się na środku pola. Ktoś kiedyś powiedział: Pokaż mi linię pomocy, a powiem ci, jaki masz zespół. Zgodzisz się z twierdzeniem, że pomoc ma kluczowe znaczenie co do siły całego zespołu?

Nie. Nie do końca w każdym razie. Zespół tworzy 11 zawodników. Do wygrywania powinien spełnić jeden podstawowy warunek - być kolektywem. O tym, że taki kolektyw posiadamy przekonaliśmy kibiców miejscem w tabeli, to fakt niepodważalny. Olek Kwiek, Mariusz Przybylski, Krzysztof Mączyński i Marcin Wodecki, nie licząc Paula Thornika, którzy grali w sezonie najwięcej, tworzą taki właśnie kolektyw już od kliku lat, dlatego też decydujący wpływ na to, jak to wszystko wyglądało, miało porozumienie i zgranie.

Paul Thornik zatem wkomponował się w ten dream team idealnie, notując najwięcej asyst w sezonie w całej lidze. Jeżeli wspomniałeś o wzmocnieniach drugiej linii osobami Trałki i Revivo, to liczysz na powtórkę z rozgrywki pod tym względem w nadchodzącym sezonie?

Wiesz co, może za wcześnie, by dewagować na ten temat. Przed nami półtora miesiąca czasu przygotowań do wznowienia zmagań ligowych. Przez taki szmat czasu wszystko może się jeszcze wydarzyć. W dzisiejszym piłkarskim świecie o transferowe wpadki przecież nie trudno.

To mam rozumieć, że za wcześnie jeszcze na wytypowanie podstawowego golkipera w przyszłym sezonie? Wszak na dniach z wypożyczenia z cypryjskiego Anarthosi powraca Adam Stachowiak?

Owszem.

Wspominaliśmy już o napastnikach, pomocnikach i bramkarzach. Zostali obrońcy. Zajęliście najlepsze z możliwych miejsc, zdobywając najwięcej bramek. Ale jeśli chodzi o ilość straconych, zajmujecie dopiero dość odległe, bo 9. miejsce. Ktoś postronny mógłby rzec, że wasza obrona podobna jest do szwajcarskiego sera. Ty również uważasz, że gra obronna jest jakby kulą u nogi waszego zespołu?

Wolę stracić pięć bramek i wygrać mecz, aniżeli zdobyć jedną, a później przez większość spotkania pilnować tego jednobramkowego prowadzenia. Ważne, że prezentujemy futbol ofensywny i nie ważne, ile bramek tracimy - ważne ile zdobywamy. Obrona w minionym sezonie grała przyzwoicie i takie jest moje zdanie. Jeśli ktoś uważa inaczej, jego sprawa.

Nie sposób oprzeć się spekulacjom o przenosinach reprezentanta Polski Adama Dancha do lepszej drużyny. Ponoć jeszcze w zimie trwały rozmowy z włodarzami Zagłębia Lubin i Śląska Wrocław? Udało ci się podobno wybić Adamowi z głowy przenosiny gdzieś indziej?

Rozmowa na ten temat była stosunkowo krótka, a sam Danch zareagował na nią tak, jak oczekiwałem. Zresztą, Adam Danch jest profesionalistą w każdym calu i jego zachowanie mnie nie zdziwiło. Teraz proszę, ma to, co mu zapewniałem: Bramy Ligi Mistrzów otwarte. Twardą, nieustępliwą grą, może je przekroczyć.

Mariusz Gancarczyk, który start w sezon miał opóźniony przez kontuzję, miał być motorem napędowym prawej flanki Górnika. Tymczasem w całym sezonie nie zaliczył ani jednego występu, choćby nawet w Pucharze Polski. Michael Bemben nie miał sobie równych, czy jak to wyglądało?

Michael Bemben to zawodnik o ogronym doświadczeniu i, jak na 36-latka, niezłej motoryce. Wybór był świadomy i oczywisty od samego początku. Nie rozumiem zamieszania w tym aspekcie. A że Gancarczyk nie miał sposobności do gry za mojej kadencji, choć robił to już 3 sezony temu, to inna sprawa.

Najlepszy mecz w waszym wykonaniu w minionym sezonie to mecz z...?

Oj, oj... (śmiech) było ich wiele. Ale niewątpliwie chyba ten z Legią, wygrany u siebie 4:0, który pokazał wszystkim, że nie ma z nami żartów, a po którym uwierzyliśmy, że możemy wygrywać z każdym.

1:0 to wynik, który niemal co roku zdarza się w polskich ligach najczęściej, również w Ekstraklasie, jeżeli rozkładać ją w analizie na czynniki pierwsze. Czy jesteś w stanie określić, jakim najczęściej wynikiem kończyliście mecze w Ekstraklasie?

Hmmm... Zaryzykuję, że remisem 2:2. To były przeważnie te mecze, w których mieliśmy zainkasować trzy punkty, a się nie udawało.

Byłeś blisko, zerknę do swoich notatek, moment... 4:1 to wynik, który osiągaliście aż 5 razy. 2:2 czy 2:0 zdarzało się wam czterokrotnie. Biorąc pod uwagę również rezultaty w Pucharze Polski, to owszem 2:2 wyrównuje się w ilości z 4:1... Ile zatem meczów ligowych kończyliście z rezultatem 1:0?

Nie wiem, nie wiem... może 3 razy?

Przesadziłeś. Wynik 1:0 zanotowaliście jedynie raz i było to w ostatnim meczu sezonu z GKS-em Bełchatów.

No tak, ten ostatni doskonale pamiętam. Ale chyba to wyróżnia nas z tłumu, bo przecież nie jesteśmy jak inni, a swoim kibicom zawsze dostarczamy większy pakiet emocji, jeśli mogę tak nazwać skuteczność, którą posiadamy.

Dobra, dobra... dość tych przechwałek. Teraz pytanie nieco z innej beczki. Czy wiesz, który z zawodników grał najbrutalniej i zgromadził najwięcej kartoników?

Kurczę, było kilku zawodników, którzy pauzowali za kartki. Nie wiem, może ktoś z dwójki Michał Pazdan, Adam Danch?

Arkadiusz Milik, 6 żółtych i 1 czerwona kartka. Zdziwiony?

Oj, no, na pewno, buhehe (...). Jeżeli liczysz na słowo komentarza w tej kwestii, to muszę stwierdzić, że wynikało to z preferowanego przez naszą drużynę wysokiego pressingu. I już napastnicy na szpicy grają ostro.

Już za trzy dni nastąpi losowanie terminarza Ekstraklasy, ale zdaje się, że oczekujecie bardziej losowania par eliminacji Ligi Mistrzów. Żałujesz, że wystąpicie w nim jako zespół nierozstawiony? Na jaki zespół chcielibyście, a na jaki zespół nie chcielibyście trafić?

To prawda. Jeżeli po tylu latach przerwy do Zabrza powraca Liga Mistrzów, to oczy wszystkich zwrócone są właśnie w jej stronę. Ekstraklasa jest przecież w mieście na co dzień, kibice 15 razy w roku mogą kupić bilet i zobaczyć swoich podopiecznych w akcji. Prawdą jest również to, że jako drużyna nierozstawiona możemy mieć wielkiego pecha. Boję się przede wszystkim trafienia na Spartę Praga, która z tego grona wydaje siębyć najmocnijesza. Obawy kieruję również w stronę Crveny Zvezdy Belgrad, BATE Borysow i Omonii Nikozja. Resztę pokonany z zawiazanymi oczami. Ale co będzie, zobaczymy.

Tymczasem szaleje u nas Euro. Nie wybierasz się może z rodziną na stadion?

Miałem szansę na zakupienie czterech biletów na dwa mecze grupowe naszej reprezentacji, ale ostatecznie z nich zrezygnowałem. Mam nadzieję, że dla szczęśliwica, który zasiądzie na Narodowym w miejscu, na którym mógłbym być ja z żoną, będzie to niezapomniane przeżycie. Zaraz po rozlosowaniu grup wiedziałem, że Polska z grupy nie wyjdzie i, jak widać, nie pomyliłem się. Smuda może jest świetnym motywatorem, ale ogólnie słabym trenerem taktykiem. Inaczej reprezentację ułożyłbym w swojej wizji, ale oczywiście selekcjonerem nie jestem.

Brzmi to mniej więcej jak: "Panie Lato, jestem już gotowy".

Haha, nie, nie. Nie jestem gotowy. Na razie cieszę się z tytułu odkrycia sezonu jak Arek Milik. Czas pokaże, jaki ze mnie trener. Jest kilku menadżerów, którym należy się ta posada, ot choćby Adam Nawałka, za którego tutaj w Zabrzu jestem.

O tak, jeżeli wspomniałeś już trenera Nawałkę, to powszechnie martwiono się, że po jego odejściu cały wkład, jaki włożył w odbudowanie klubu po spadku z Ekstraklasy, może spartolić jego następca. Gdy dowiedziano się o tobie, wielu postawiło na Górnika krzyżyk. Tymczasem zaskoczyłeś wszystkich; jedynie sześciu goli zabrakło w tym sezonie do stu, którym twoi zawodnicy wrzucali za kołnierz bramkarzy drużyn przeciwnych we wszystkich rozgrywkach, w których prowadziłeś zespół. Myślisz, że dzięki występom w Lidze Mistrzów w przyszłym sezonie ta bariera może zostać przełamana?

Bynajmniej nie zamierzam dopuścić do sytuacji, w której zespół mógłby zdobyć ich mniej. Skoro byliśmy tak blisko osiągnięcia tej liczby w tym sezonie, w przyszłym może być już tylko lepiej.

Zdajesz się być optymistą, jednocześnie twardo stąpasz po ziemi. Masz jakieś długoterminowe plany co do Górnika? Bo zainteresowanie twoją osobą ani na moment nie gaśnie. W kuluarach mówi się, że Orest Lenczyk już ustępuje ci miejsca w Śląsku Wrocław, który w lidze spisał się poniżej oczekiwań, do uzgodnienia pozostają kwestie twojego przyszłego wynagrodzenia?

Hmm... Powiem ci tak: Generalnie nie zdradzam swoich planów ani zamierzeń, ale otwarcie przyznam, że nie interesuje mnie praca nigdzie indziej. Żadna Barcelona ani Madryt nie zgłosiły co do mnie żadnych roszczeń, mam z rodziną gdzie spać i co jeść, zarobki również są w porządku i wystarcza zarówno na waciki, jak i od czasu do czasu na jakieś piwko w gronie znajomych. Aktualnie czekam na renegocjację wygasającej niebawem umowy z klubem, a po tym, co udało mi się w nim już dotąd osiągnąć, nie groźne mi są warunki gorsze od tych, które dotąd wiązały mnie z klubem. Ba, jestem nawet pewien, że w dużej mierze sam mogę stawiać warunki, a w przypadku, gdyby okazało się, że bramy Ligi Mistrzów fazy grupowej otworzyłyby się przed nami, miałbym odgórnie taki przykaz. Na moje oko, Górnik jest obecnie najbardziej perpektywicznym klubem w Polsce, rośnie nam już stadion, infrastrukturalnie doganiamy rywali, którym organizacja Euro w kraju wyszła na dobre. Już teraz mamy mnóstwo zdolnej młodzieży w klubie, siatka wyszukiwania zdolnych piłkarzy funkcjonuje, jak widać na przykładzie Milika, bardzo dobrze. Żyć nie umierać. Tusk przepowiada, że w Polsce mamy już drugą Irlandię, a ja bym powiedział, że Zabrze to istny Madryt!

Brzmi groteskowo, ale z twoich ust Marcin bardzo, bardzo wiarygodnie, przyznaję. Masz dar przekonywania ludzi, wiesz?

Wiem. Żona zawsze mi powtarza, że nawet największa bajka i bujda z moich ust, brzmi jak najprawdziwsza prawda. Kiedyś niemal doprowadziłem do rozpadu naszego małżeństwa mówiąc jej, że miałem romans z Beyonce Knowles.

Masz dobry gust widzę, mi też podoba się Beyonce.

Ale mi ani trochę.

Serio?

Hahahha. A jak Marcinku myślisz?

Dobra, nasz czas antenowy wkrótce minie. Na tej miłej i barwnej przechadzce był z państwem jeden z najbardziej utalentowanych polskich trenerów młodego pokolenia, prowadzący zabrzańskiego Górnika do mistrzostwa, świetny człowiek i dowcipniś...

...już mogę? Ekhmm... Marcin Chybiorz.

Oraz Marcin Rosłoń. Dziękujemy. Do zobaczenia

Do usłyszenia.

Odnośnik do komentarza

Losowanie nowego terminarza Ekstraklasy odbyło się na dzień przed losowaniem par pierwszej i drugiej fazy eliminacji krajowych mistrzów do Ligi Mistrzów. Czuliśmy w powietrzu, że nad tym, byśmy trafili na jak najłatwiejszego rywala w drodze do fazy grupowej LM, trzymano kciuki nie tylko w Zabrzu, ale i w całej Polsce. W klubie zależało nam dodatkowo na tym, by krajowy terminarz ułożył się bez jakiegokolwiek meczu z czołową drużyną, przynajmniej do końca września, kiedy to uwikłani bylibyśmy jeszcze w ewentualne eliminacje. Los chciał jednak, że już pierwsza kolejka Ekstraklasy będzie dostarczała kibicom nietuzinkowych emocji, albowiem jako mistrzowie kraju podejmować będziemy wicemistrza - Lecha Poznań. Na pocieszenie pozostaje fakt, że jeżeli drużyna Jose Marii Bakero przebrnie się przez 3 rundę eliminacji Ligi Europejskiej, tego spotkania, podobnie jak my, nie potraktuje w pełni poważnie. Po meczu z Kolejorzem czeka nas wyjazd do Kielc na mecz z tamtejszą Koroną (11.)*, a później domowe starcie z Zagłębiem Lubin (8.)*. Runda jesienna rozpocznie się oficjalnie 18 lipca, a zakończy 15 grudnia. Start rozgrywek na wiosnę zaplanowano 23 lutego, a już 18 maja planowane jest zakończenie rozgrywek.

 

Nie minęły 24 godziny od momentu, w którym delegat Ekstraklasy SA podał opinii publicznej terminarz rozgrywek najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce na sezon 2012/2013, a w siedzibie UEFY w Nyonie odbyło się losowanie par 1 i 2 fazy eliminacyjnej do Ligi Mistrzów. Nasz zespół wyczytano gdzieś w połowie stawki, gdy pewnym już było, iż nie zagramy ani z BATE Borysów, ani Spartą Pragą, których obawialiśmy się najbardziej. Los skojarzył nas jednak dość srogo, albowiem za łatwego przeciwnika nie można w żadnym przypadku uznać Mistrza Bułgarii, który to tytuł piastuje obecnie drużyna CSKA Sofia, najbardziej utytuowany zresztą klub piłkarski w tym kraju. Pierwszy mecz odbędzie się 18 lipca na mogącym pomieścić 24 tysiące widzów stadionie im. Armii Bułgarskiej, rewanż już w tydzień później, 25 lipca przy Roosvelta. Trafiliśmy niezbyt pomyślnie skomentował na oficjalnej stronie Górnika Zabrze prezes, Artur Jankowski. Na szczęście trener Chybiorz jest innego zdania, więc nie pozostaje mi nic innego, jak tylko podzielić jego optymizm — skwitował.

 

 

 

 

 

 

 

* Pozycje zespołów na mecie zeszłego sezonu.

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...