Skocz do zawartości

Przywrócić blask


Kwiti

Rekomendowane odpowiedzi

Kilka godzin po meczu z Sewillą do klubu wpłynął faks, że wszystko zostało potwierdzone i Isiah Osbourne (18; PŚ; ENG) zostanie naszym zawodnikiem. Pomocnik do końca sezonu jest wypożyczony na New Anfield.

 

A przed nami mecz z Manchesterem City, który prowadzi Claudio Ranieri. Włoch zapędził się w swoich wywiadach powiedział, że Mistrzostwo Anglii to my możemy sobie … kupić! Nie wiedziałem, że transfer Sneijdera za 18 milionów funtów wywoła taką zawiść wśród innych. Owszem, to był najdroższy transfer tego lata, ale kiedyś, kiedyś za wielkie sumy przechodził Hernan Crespo czy Rio Ferdinand.

 

Skład na The Citizens był tylko z jedną zmianą. Na prawym skrzydle kontuzjowanego Gerrarda zmienił Aiden McGeady. Irlandczyk chce wywrzeć dobre wrażenie na mojej osobie więc ma ku temu okazję.

 

Początek spotkania przebiegł spokojnie, zatem nie szykowała się powtórka z meczu o Superpuchar Europy. Dopiero w 14. minucie Sneijder trafił do siatki i sektor z naszymi kibicami mógł oszaleć! W 19. minucie świetną akcję przeprowadził duet Braulio – Jones, a z prawej strony dośrodkował .. McGeady! Piłka wpadła wprost pod nogi Hiszpana, który pokonał doświadczonego Jamesa i było 2:0! Kapitalny okres gry moich zawodników.

 

Gdy wydawało się, że jak we mgle porusza się Robin Van Persie – nagle wszystko się zmieniło i Holender biegał od linii do linii. 23-latek wykorzystał błąd Jamesa, który wybił piłkę przed siebie po strzale jednego z naszych zawodników i tylko dostawił nogę. Holender tym samym wpisał się na listę strzelców i już wtedy wiedziałem, że nie stanie się nic złego. Po pięciu spotkaniach będziemy mieć najprawdopodobniej komplet punktów!

 

Swoją okazję miał też Lee Croft, ale w bramce bardzo dobrze radził sobie młody Carson. Na domiar złego, dla City w doliczonym czasie gry pierwszej połowy do własnej siatki trafił Holender – Kees Kwakman. Były zawodnik Stoke City nie porozumiał się z obrońcami i zaskoczył własnego bramkarza. Zatem po pierwszej połowie to my schodziliśmy do szatni jako wygrani! Z przewagą czterech bramek.

 

Na drugą połowę na boisku zameldowali się: Antonio Barragan i Mika Roque, którzy otrzymali całe 45 minut na pokazanie swoich możliwości. Obaj to młode talenty zatem każda minuta jest dla nich niezwykle cenna.

 

Teraz do głosu częściej dochodzili gospodarze, a to po kłosie za sprawą dobrej gry Rolando Binachi’ego oraz Stephena Irelanda. Jednak żaden z nich nie mógł pokonać Carsona. Dopiero w 78. minucie dokonał tego weteran argentyńskich boisk – 32-letni Claudio Lopez. Były zawodnik m.in. Valencii CF i Lazio nie dał szans Anglikowi i pozbawił go złudzeń na zachowanie czystego konta.

 

Na tym skończyło się przedstawienie na City of Manchester. Wygraliśmy po raz piąty z rzędu w lidze! Mamy dwa oczka przewagi nad drugą drużyną i cieszę się, że jesteśmy w gazie. Ostatnie dni okienka transferowego spędzimy na pewno na obserwacji młodych zawodników, którzy w przyszłości mogą do nas dołączyć. Lista jest długa, bo liczy prawie 35 nazwisk, a na New Anfield może pojawić się zaledwie 8-10.

 

30.08.2006, City of Manchester, widzów – 47.989

PL (5/38), [14.] Manchester City – [4.] Liverpool FC 1:4 (0:4)

0:1 – Wesley Sneijder (14.)

0:2 – Braulio (19.)

0:3 – Robin Van Persie (26.)

0:4 – Kees Kwakman (45. – sam)

1:4 – Claudio Lopez (78.)

 

Liverpool FC: Carson – Jones (46. Barragan), Hyypia żk (46. Roque), Kaboul, Warnock – Xabi Alonso – McGeady, Sneijder żk (65. Maloney), Fabio Santos żk – Van Persie, Braulio

 

MVP: Younes Kaboul (20; FRA U21: 4/1; 9)

 

Do zespołów narodowych zostało powołanych 14 zawodników (9 do seniorskich kadr, 5 do młodzieżowych). Najbardziej cieszy powołanie dla Miki Roque, który stanie przed szansę debiutu w zespole U21, choć ma dopiero 18 lat! Martwi fakt, że dobry obrońca jakim jest Kaboul musi grać w zespole młodzieżowym, a nie seniorskim! BOŻE! CZEMU NIE DAŁEŚ MI SZANSY PROWADZENIE TRÓJKOLOROWYCH?!

Odnośnik do komentarza

Przed nami ciężki mecz, który jest już rewanżem za Tarczę Wspólnoty. Na swoim stadionie zagramy z Arsenalem, który zajmuje dopiero 10. miejsce w tabeli Premier League. Nam z Kanonierami gra się ciężko, choć ogólny bilans to: 4 zwycięstwa i 2 porażki.

 

Na ławce rezerwowych zasiadł Jose Manuel Reina. Hiszpan wrócił do treningów, aczkolwiek Scott Carson prezentuje się na tyle dobrze, że dostanie szansę w tak ważnym meczu. Do pierwszego składu wrócił Florent Sinama-Pongolle, który na razie fatalnie zawodzi.

 

Rekordowa publiczność – 60.972 zasiadła na New Anfield. Początek spotkania pokazał, że to dwie wyrównane drużyny i będzie niezwykle ciężko o przewagę którejś ze stron. Przez pierwszy kwadrans niewiele się działo, a jedyny strzał został zablokowany przez obrońcę Arsenalu – Sola Campbella. Niestety w 16. minucie padła bramka dla gości! Prawą flanką popędził Aleksandr Hleb, który dośrodkował w pole karne, wprost na nogę Nicolasa Anelki. Francuz póki co „przyćmił” swojego rodaka – Sinamę-Pongolle.

 

Mieliśmy swoje okazje, ale dobrze bronił Craig Gordon. Szkot fenomenalnie obronił rzut wolny Wesleya Sneijdera, a niewiele zabrakło także Xabi’emu Alonso. Na przerwę schodziliśmy przegrywając 1:0 z dwójką żółtekFabio Santosa i właśnie Xabi’ego Alonso. W przerwie musiałem zareagować i na murawie pojawiła się dwójka rezerwowych: Shaun Maloney i Braulio.

 

Chwilę później dopadła nas kontuzja Carsona i dzięki Bogu, że miałem w zapasie jedną zmianę. Gdy wydawało się, że przegramy pierwsze spotkanie w tym sezonie (w lidze) nagle nadarzyła się okazja na … rzut karny! W 82. minucie Sneijder był faulowany przez Kolo Toure i sędzia wskazał „na wapno”. Do piłki podszedł sam poszkodowany i wyrównał stan meczu!

 

Mecz zakończył się wynikiem 1:1. Po wyjątkowo słabej grze udało nam się zdobyć jeden, ale jakże cenny punkt! Znowu motorem napędowym okazał się być Wesley Sneijder.

 

9.9.2006, New Anfield, widzów – 60.972

PL (6/38), [1.] Liverpool FC – [10.] Arsenal FC 1:1 (0:1)

0:1 – Nicolas Anelka (16.)

1:1 – Wesley Sneijder (82. – kar.)

Scott Carson (51. – knt)

 

Liverpool FC: Carson (51. Reina) – Jones, Hyypia, Kaboul, Warnock – Xabi Alonso żk – McGeady (46. Maloney), Sneijder, Fabio Santos żk – Sinama-Pongolle (46. Braulio), Van Persie

 

MVP: Stephen Warnock (24; ENG: 5/0; 9)

 

Bardzo dobre informacje napłynęły ze sztabu medycznego naszego klubu. 18-letni Kisliy wraca do treningów! Białorusin będzie na razie grał w rezerwach i nabierał formy.

Odnośnik do komentarza

Pierwszy mecz w Lidze Mistrzów zagramy na własnym boisku z Mistrzem Polski – Wisłą Kraków. Wiem, że w polskiej piłce jest dobry potencjał, który można wykorzystać, ale działacze PZPNu wolą, by ich drużynę narodową prowadził facet, który nie osiąga żadnych wyników. W meczach eliminacyjnych do Mistrzostw Europy, S-Kadra poniosła już dwie porażki: z Białorusią i Belgią, co więcej … straciła, aż pięć bramek, a zdobyła jedną.

 

My na to spotkanie nie przygotowywaliśmy się jakoś specjalnie. Wiedziałem, że dam szansę paru młodym zawodnikom i tak na szpicy pojawił się .. Sergey Kisliy! Białorusin wrócił do treningów i zasługuje na szansę, a na środku obrony pojawi się Godwin Antwi. Na ławce rezerwowych zasiądzie m.in. Charlie Mulgrew i 19-letni wychowanek, a zarazem debiutant w pierwszym zespole Calum Woods.

 

Początek spotkania pokazał, że to my jesteśmy zdecydowanym faworytem! Jednak dobrze dysponowany był bramkarz Wiślaków – Radosław Janukiewicz. 22-latek bronił, jak w transie! Oczy naszych kibiców wychodziły „z orbit” i wyrażały opinie: „Kto to jest do cholery?”. Nie mógł go pokonać Kisliy, ani Braulio czy Xabi Alonso.

 

W przerwie do gry delegowałem Sneijdera i Gerrarda. Wynik bezbramkowy był dla nas porażką, zwłaszcza na swoim boisku. I w 57. minucie w końcu padła bramka dla The Reds. Z dystansu uderzył Kisliy, ale piłkę sparował Janukiewicz, ale przy dobitce Braulio był bezradny! I to my jesteśmy na prowadzeniu! Trochę zawiodła publiczność, bo było trochę wolnych miejsc, ale nie oszukujmy się taki mecz na pewno nie przyciąga uwagi.

 

Później zaczął się festiwal Wesleya Sneijdera. Nasz 22-latek w ciągu 19. minut zdobył klasycznego hat-tricka. Wychowanek Ajaksu wykorzystał rzut karny po faulu na Białorusinie oraz otrzymał dwa świetne podania z głębi pola od Xabi’ego Alonso. Warto także odnotować debiut utalentowanego stopera – Caluma Woodsa. Coraz częściej łapię się za głowę, bo mam grupę zdolnych 20-latków i 19-latków plus dinozaurów pokroju: Jamie’go Carraghera i Sami’ego Hyypii. Fin pomimo moich ogromnych chęci będzie musiał za kilka miesięcy pożegnać się z zespołem bądź będzie przekazywał swoje doświadczenie w rezerwach.

 

13.09.2006, New Anfield, widzów –

LM (1/6), [-] Liverpool FC – [-] Wisła Kraków 4:0 (0:0)

1:0 – Braulio (57.)

2:0 – Wesley Sneijder (62.)

3:0 – Wesley Sneijder (66. – kar.)

4:0 – Wesley Sneijder (81.)

 

Liverpool FC: Reina – Carragher, Antwi (57. Woods), Kaboul, Warnock – Xabi Alonso – McGeady (46. Gerrard), Idrizaj (46. Sneijder), Fabio Santos – Kisliy, Braulio

 

MVP: Wesley Sneijder (22; NED: 29/5; 10)

Odnośnik do komentarza

@Bacao: Ojć.. Przepraszam :D

 

 

Kolejne ligowe spotkanie przed nami, a rywal mocny – Portsmouth. Ostatnie spotkanie w Liverpoolu zakończyło się pogromem The Pompeys 5:1, ale teraz to całkowicie inna drużyna. My na to spotkanie delegujemy najmocniejszy skład, a na ławce rezerwowych zasiądzie 17-letni Josh Mimms, który na pewno niedługo dostanie swoją szansę! W minionym sezonie młodzieżowy reprezentant Anglii zagrał parę minut w ostatnim meczu ligowym.

 

My zaczęliśmy mocnym akcentem, bo już w 8. minucie na listę strzelców wpisał się Robin Van Persie. Latający Holender wykorzystał doskonałe podanie swojego rodaka – Wesley’a Sneijdera i pokonał innego … Holendra – Sandera Westervelda. Od tego momentu dość nieoczekiwanie do głosu doszli goście, ale między słupkami świetnie sprawował się Jose Manuel Reina. My próbowaliśmy także atakować, ale bez większego skutku, powodzenia.

 

W drugiej połowie na listę strzelców powinien wpisać się Sneijder, ale obserwatorzy ostatecznie bramkę uznali … Westerveldowi, który sam sobie wbił futbolówkę do bramki! 31-letni bramkarz miał dużego pecha, bo piłka najpierw odbiła się od poprzeczki, a później od jego pleców i wpadła do siatki! Na New Anfield emocji nie brakowało, a w kierunku 22-latka można powiedzieć znane porzekadło „Co się odwlecze, to nie uciecze”, bo w 84. minucie kapitalnie przymierzył wychowanek Ajaksu i było 3:0!

 

Wtedy to w nasze szeregi wdarło się rozprężenie i padła bramka honorowa dla Portsmouth, której autorem był Słoweniec – Aleksandar Rodic. 26-latek jest jokerem w swoim zespole i tym razem to Liverpool ukuł swoim trafieniem!

 

16.09.2006, New Anfield, widzów – 57.867

PL (7/38), [1.] Liverpool FC – [14.] Portsmouth 3:1 (1:0)

1:0 – Robin Van Persie (8.)

2:0 – Sander Westerveld (58. – sam)

3:0 – Wesley Sneijder (84.)

3:1 – Aleksandar Rodic (88.)

 

Liverpool FC: Reina – Carragher żk, Antwi, Kaboul żk, Warnock – Xabi Alonso (76. Roque) – Gerrard, Sneijder, Fabio Santos żk (59. Nani) – Braulio (59. Sinama-Pongolle), Van Persie

 

MVP: Wesley Sneijder (22; NED: 29/5; 9)

 

Po tym spotkaniu otrzymaliśmy informację, że Nani doszedł do porozumienia z Southampton i będzie tam występował na zasadzie trzymiesięcznego wypożyczenia. 19-latek ma za zadanie pomóc Swiętym w wydostaniu się ze strefy spadkowej.

Odnośnik do komentarza

West Bromwich Albion to drużyna, którą na pewno miło wspominamy. To właśnie przeciwko słynnemu WBA wygraliśmy Puchar Ligi, po dwóch trafieniach Besiana Idrizaja, który w dzisiejszym meczu na pewno nie wystąpi. Młody Austriak nie prezentuje takiej formy, jak w poprzednim meczu, a dodatkowo pojawiła się mocna konkurencja w postaci Wesleya Sneijdera.

 

Po raz kolejny na środku obrony zagra duet: KaboulAntwi, a na ławce rezerwowych zasiądzie Sergey Kisliy. 18-latek coraz częściej będzie znajdował miejsce w pierwszym zespole, bo nie wykluczam, że w pierwszym składzie zastąpi słabego Sinamę-Pongolle. Francuz musiał usłyszeć moje słowa, bo już w 2. minucie wpisał się na listę strzelców! 21-latek wykorzystał dobre zgranie swojego rodaka i nie zostawił żadnych szans młodemu Craig’owi Gallagherowi. Jednak od tego momentu to gospodarze narzucili swój styl gry, a my musieliśmy się cofnąć.

 

Na domiar złego w 20. minucie na noszach boisko opuścił Sneijder, a pierwsza diagnoza mówi o nadwyrężonym więzadle podkolanowym, zatem przerwa 22-latka może wynieść nawet dwa miesiące! Holender był naszym play-makerem w 11. spotkaniach zdobył 9. bramek i zaliczył 2. asysty!

 

Na domiar złego w doliczonym czasie gry pierwszej połowy na listę strzelców wpisał się Diomansy Kamara. Senegalczyk popisał się świetną główką, a nasi obrońcy tylko mu się przyglądali. Niestety z taką grą nie będziemy lepsi od United i już teraz spadliśmy na drugie miejsce w tabeli! Mamy dwa punkty straty do Manchesteru, ale przed nami teraz trochę wolnego i mecz z Auxerre w Lidze Mistrzów. Może wszystko się unormuje?

 

23.09.2006, The Hawthorns, widzów – 30476

PL (8/38), [19.] West Bromwich Albion – [1.] Liverpool FC 1:1 (1:1)

0:1 – Florent Sinama-Pongolle (2.)

1:1 – Diomansy Kamara (45.)

 

Liverpool FC: Reina – Carragher, Antwi, Kaboul, Warnock – Xabi Alonso – Gerrard żk, Sneijder (20. McGeady), Fabio Santos żk (76. Huntelaar) – Braulio (46. Kisliy), Sinama-Pongolle

 

MVP: Nathan Doyle (19; ENG U19; 7)

Odnośnik do komentarza

Dokładnie! Wesleyek był gwiazdą klubu, a teraz musimy łatać dziurska ;(

 

 

Po meczu z WBA mieliśmy trochę przerwy, bo przed nami starcie w Lidze Mistrzów. Postanowiłem, że właśnie dzisiaj odbierzemy z Luke’m wyniki DNA, a towarzyszyła nam Kate. Do kliniki weszliśmy punktualnie o 9:00, jednak lekarze o tej godzinie się posiłkowali, zatem musieliśmy odczekać jakieś pół godziny. Po tym czasie pojawiła się cycata blondyna w kitlu, która wymownym ruchem ręki kazała nam iść za nią.

 

- Który to chciał te badania robić? Luke czy Mike? – zapytała dość donośnym głosem pielęgniarka.

- Yyy… No ja, czyli Mike – odpowiedziałem wyraźnie zakłopotany.

- Niepotrzebnie – powiedziała i rzuciła kopertę w naszym kierunku.

 

Spojrzałem na Luke’a, a on na mnie i obaj w tym samym momencie sięgnęliśmy po kopertę.

 

- Ok., otwieraj Mike – powiedział.

- Nie. To Ty przeczytaj.

 

Nie było sensu się kłócić. Wziął kopertę otworzył i nagle jego uśmiech zrobił się jeszcze większy, a na twarzy zaczęły pojawiać się wypieki.

 

- Nie wierzyłeś mi? To teraz masz czarne na białym – powiedział i dał mi kartkę, na której jasno było napisane, że to mój brat. Nie mogłem uwierzyć, że po tylu latach odnalazł się i to w takich okolicznościach.

 

- Mam mecz w Auxerre. Pakuj się i jedziemy do matki. Taka informacja nie może jej ominąć, musimy jej, jak najszybciej powiedzieć – odpowiedziałem i podałem mu rękę: - Witaj z powrotem bracie!

 

(…)

 

Wychodziliśmy w szampańskim nastroju z gabinetu, a na korytarzu siedziała wyraźnie nie mogąca znaleźć sobie miejsca Kate, która od razu zapytała:

 

- I jak? I jak?

- Poznaj mojego brata Luke’a. Luke to moja narzeczona, Kate – powiedziałem, po czym wyszczerzyłem zęby niczym w reklamie pasty do zębów.

- To świetna wiadomość! Musimy to jakoś uczcić!

- Dokładnie. Dzisiaj świętujemy, a jutro przy okazji poznasz teściową, to będzie podwójna niespodzianka.

Odnośnik do komentarza

Samolot do Auxerre z naszymi zawodnikami wylatywał punktualnie o 12:00. Na pokładzie meczowa osiemnastka, pięciu członków sztabu szkoleniowego i Luke z Kate, którzy załapali się na darmowy przelot. Wizyta u matki na pewno będzie akcentem pomeczowym, bo przed nie będzie czasu. Wyjątkowo zestresowany był Younes Kaboul, który powraca na stare śmieci.

 

- Younes wyluzuj się! Muzyki posłuchaj, to nie pierwsza wizyta w Auxerre jako gość – powiedziałem do 20-latka, który obgryzał paznokcie i patrzył przez małe okienko naszego Boeinga.

- A jak mnie wygwizdają? Chciałem po prostu się rozwijać – tłumaczył się, jak dziecko.

- Nie pieprz głupot, to rozsądni kibice. Klub otrzymał solidne miliony za Ciebie, zatem poradzi sobie. Lecimy.

 

(…)

 

Do samolotu wkroczyli kibicom The Reds bliżej nieznani: Charlie Mulgrew, Michael Burns, Josh Mimms, Jack Hobbs, Isiah Osbourne, Craig Lindfield. Trzeba dawać szansę młodym zawodnikom, bo gdzie mają się ogrywać, jak nie w Lidze Mistrzów?

 

Początek spotkania pokazał, że będziemy przeważać nawet w młodzieżowym składzie. Niestety na potęgę pudłował Sergey Kisliy, ale w obronie świetnie spisywał się płaczący Kaboul. Tak naprawdę mógł nam zagrozić tylko skrzydłowy Thomas Kahlenberg. Duńczyk szarżował na prawej flance, ale zatrzymywał go młody Mulgrew. Szkot próbował nawet włączać się w akcje ofensywne, ale z marnym skutkiem.

 

Lewy skrzydłowy – Michael Burns zawiódł. 18-latek z pierwszym zespołem trenował już w minionym sezonie, ale teraz gra bardzo słabo, nawet w rezerwach. Myślę, że trzeba będzie się go prędko pozbyć. W przerwie na murawie pojawili się: Braulio, Sinama-Pongolle i młody Osbourne.

 

Ten ostatni już w 51. minucie wpisał się na listę strzelców! Anglik wykorzystał duże zamieszanie po rzucie rożnym i pokonał doświadczonego Fabiana Coola. Wynik sprawiał, że wskoczyliśmy na pierwsze miejsce, a na drugim jest PSV też z kompletem punktów! Przeważaliśmy w każdym elemencie, to mnie cieszyło, bo graliśmy bez Sneijdera – naszego playmakera. Rezerwowi mieli „wejście smoka”, bo wynik podwyższył Sinama-Pongolle.

 

Gdy wydawało się, że zakończy się skromnym zwycięstwem 2:0, do siatki trafił jeszcze Klaas-Jan Huntelaar. Holender pokazał swój największy atut, czyli .. głowę, którą może strzelać hurtowo bramki! 3:0 – to wynik, który na pewno nas cieszy i już w kolejnym meczu Ligi Mistrzów z PSV będziemy chcieli zapewnić sobie spokojne trzy ostatnie mecze.

 

26.09.2006, Stade de I’Abbe-Deschamps, widzów – 23.394

LM (2/6), [3.] Auxerre – [1.] Liverpool FC 0:3 (0:0)

0:1 – Isiah Osbourne (51.)

0:2 – Florent Sinama-Pongolle (68.)

0:3 – Klaas-Jan Huntelaar (89.)

 

Liverpool FC: Reina – Barragan, Kaboul, Roque, Mulgrew żk – Xabi Alonso – Gerrard, Idrizaj (46. Osbourne), Burns żk (46. Sinama-Pongolle) – Kisliy (46. Braulio), Huntelaar

 

MVP: Klaas-Jan Huntelaar (23; NED: 2/0; 9)

Odnośnik do komentarza

Po meczu z Auxerre odprowadziłem chłopaków na lotnisko, a sam wsiadłem do auta i wraz z Kate, i Luke’m ruszyłem w drogę. Moja matka oczekiwała nas w swoim domku na wybrzeżu. Janina – to normalna kobieta, ale zmieniła się po stracie drugiego syna. Wydała z ojcem wszystkie pieniądze na poszukiwania, różnego rodzaju detektywów czy nawet na łapówki dla policji, by Ci dalej prowadzili swoje marne dochodzenie.

 

Została się tylko 100 metrowa chatka w Bordeaux. Zawsze marzyłem, by wrócić do niej na stare lata i prowadzić tamtejszy klub. Kto wie? Może taka będzie kolej losu.

 

(…)

 

Na miejscu zameldowaliśmy się około 21:35. Przed domkiem zauważyłem, że na drewnianej ławce siedzi nasza mama. Postanowiliśmy nie zaskakiwać jej, tylko przed wyjściem z taksówki poprosiłem kierowcę o naciśnięcie klaksonu.

 

- Witam mamo – powiedziałem i rozłożyłem szeroko ręce.

- Dawno Cię tutaj nie było Mike. Co to za goście? – zapytała i wskazała ręką na Kate i Luke.

- Może najpierw usiąść – zaproponowałem.

- To jest moje narzeczona Kate, natomiast ten facet obok to … Luke – mój brat, a Twój syn – powiedziałem szybko i nagle poczułem, jak olbrzymi kamień spada mi z serca. Luke podszedł i pokazał mamie kartkę z wynikami badań DNA, jakby wiedział, że nie uwierzy.

 

Stało się jednak inaczej. Od razu mama wpadła mu w ramiona i zaczął się szloch. Postanowiłem im nie przeszkadzać i wraz z Kate wkroczyliśmy do domu. Jak zwykle panował w nim nienaganny porządek, wszystko na swoim miejscu i zero jakiegokolwiek kurzu.

 

W oczy od razu rzuciły mi się zdjęcia ojca i brata. Wyglądało to, jak jakiś ołtarzyk i zacząłem martwić się o matkę.

 

- Myślisz, że pozostawienie na parę tygodni tutaj Luke’a może być rozsądnym wyjściem? – zapytałem Kate.

- Też o tym myślałam. Mają do nadrobienia tyle lat, tyle straconego czasu. Może warto go tutaj zostawić. Albo niech gdzieś wyjadą?

- Wolałbym, by zostali tutaj. Zostawię im trochę pieniędzy, a my w końcu będziemy mieli w Liverpoolu trochę więcej czasu dla siebie.

- No właśnie! Ostatnio strasznie mnie zaniedbałeś – powiedziała z uśmiechem na ustach moja dziewczyna.

 

Nasz pobyt w Bordeaux zakończył się następnego dnia. Luke odwiózł nas na lotnisko i życzył powodzenia w kolejnych meczach. Ja mu kazałem pilnować mamy i życzyłem, by nie płakali za dużo, bo powódź dojdzie do Liverpoolu.

 

- Nie martw się Mike! Anfield ma wysokie trybuny nie zalejemy Was – śmiejąc się odpowiedział … mój brat!

Odnośnik do komentarza

Po spotkaniu z Auxerre wróciliśmy do szarej rzeczywistości, czyli Premier League. Na New Anfield przyjechał beniaminek – Leicester City. Lisy prezentują się mizernie i zajmują 19. miejsce w ligowej tabeli, dodatkowo ich bilans jest tragiczny, bo jeszcze nie wygrali spotkania. Ich najgroźniejszym zawodnikiem wydaję się być Joe Hamill (22; SCO U21: 6/0).

 

My to spotkanie potraktowaliśmy nieco treningowo, bo w wyjściowym składzie pojawił się Sergey Kisliy i Francis Smith. 19-letni Anglik zatem zagra w lidze po raz trzeci i nie wykluczone, że zagości w składzie na dłużej. Na ławce rezerwowych zasiądzie Calum Woods, który niedawno przedłużył kontrakt.

 

Od początku narzuciliśmy swój styl gry, aczkolwiek brakowało nam Wesley’a Sneijdera. Holender dzisiaj na trybunach oglądał poczynania swoich kolegów. Brakowało skuteczności pod bramką, a dopiero w 33. minucie doczekaliśmy się bramki! Rzut karny wykorzystał Godwin Antwi. 18-letni stoper w końcu zaczął się przebudzać po zimowym śnie. Do przerwy Leicester utrzymało i tak niekorzystny dla nich rezultat.

 

W drugiej połowie błysnął Steven Gerrard, który bez problemów pokonał doświadczonego Raba Douglasa. Szkot nie miał nic do powiedzenia przy naszych kontrach, które wykorzystał nie tylko El Capitano, ale i Braulio. Trochę zawiódł Kisliy, ale liczy się dobra gra Antwi’ego, Smitha, Kaboul, Woodsa i Idrizaja.

 

2.10.2006, New Anfield, widzów – 60.956

PL (9/38), [2.] Liverpool FC – [19.] Leicester City 3:0 (1:0)

1:0 – Godwin Antwi (33. – kar)

2:0 – Steven Gerrard (57.)

3:0 – Braulio (73.)

 

Liverpool FC: Reina – Carragher żk, Antwi (64. Woods), Kaboul, Warnock – Smith – Gerrard, Xabi Alonso (64. Idrizaj), Fabio Santos – Kisliy (46. Braulio), Sinama-Pongolle

 

MVP: Fabio Santos (21; BRA U21: 13/0; 9)

Odnośnik do komentarza

Nigdy nie lubiłem wycieczek na JJB Stadium, gdzie swoje mecze rozgrywa outsider Premier League – Wigan Athletic. Ważnym ogniwem tej drużyny jest napastnik – Kris Boyd (23; SCO U21: 9/3).

 

My w tym spotkaniu ponownie zaufamy młodzieży i tak w wyjściowym składzie na ten mecz znajdą się m.in. Charlie Mulgrew i Francis Smith. Młody Szkot trenuje i widać duże postępy i kto wie, czy to on nie będzie zmiennikiem Stephena Warnocka, bo Fabio Santos wyraźnie lepiej czuje się jako lewoskrzydłowy. Na środek defensywy wraca również weteran – Sami Hyypia.

 

Wynik meczu ustalił się już w 5. minucie. Na listę strzelców wpisał się Steven Gerrard, który wykorzystał prostopadłe podanie od Xabi’ego Alonso i nie miał problemów z pokonaniem bramkarza! Kolejne trzy punkty na pewno pozytywnie wpłyną na zespół, choć spadliśmy z pierwszego miejsca w Premier League, bo swój mecz jeszcze wyżej wygrał Manchester United i to oni wskoczyli na fotel lidera.

 

Mecz, który był dosłownie żółty spowodował, że w kolejnym ligowym meczu nie skorzystam z Fabio Santosa. Brazylijczyk w .. sześciu meczach Premier League (jedno wejście z ławki – dzisiaj) skompletował pięć żółtych kartek, co powoduje, że FA musi go zawiesić na jedno spotkanie. Dzięki Bogu, że według terminarzu ma to być mecz z ostatnim Stoke City.

 

Takie spotkania pokazują, że mamy bardzo szeroką kadrę i nie wymagamy wzmocnień. Choć jeżeli obserwatorzy znajdą jakąś zdolną młodzież to dlaczego nie? Wiemy jedno – nikt z aktualnej kadry pierwszego zespołu nie jest na sprzedaż.

 

14.10.2006, JJB Stadium, widzów - 24.970

PL (10/38), [13.] Wigan Athletic – [1.] Liverpool FC 0:1 (0:1)

0:1 – Steven Gerrard (5.)

 

Liverpool FC: Reina – Jones, Hyypia, Kaboul, Mulgrew żk – Smith żk (60. Roque) – Gerrard, Xabi Alonso, Sinama-Pongolle (60. Fabio Santos żk) – Van Persie (81. Huntelaar), Braulio

 

MVP: Sami Hyypia (33; FIN: 80/4; 8)

Odnośnik do komentarza

Trzeci mecz fazy grupowej rozegramy w Eindhoven na słynnym Philips Stadium. Gospodarze to niezwykle silna drużyna, ale postanowiliśmy, że damy pograć tym, co grają niewiele bądź wcale. I tak w wyjściowym składzie pojawił się m.in. Scott Carson, Aiden McGeady czy Kevin Kyle. PSV w swoich szeregach ma parę gwiazdek, chociażby DaMarcusa Beasley’a, którego kiedyś obserwowaliśmy.

 

Początek spotkania udowodnił, że widać w tym zespole brak zgrania i ciężko było przeprowadzić groźny atak. Strzelać próbowali i Mika Roque, i Robin Van Persie, ale żadna ich próba nawet nie zmusiła do wysiłku Gomesa – bramkarza „Boeren”. My natomiast musieliśmy uważać na ciągłe niebezpieczeństwo ze strony wysokiego Jana Vennegoora of Hesselinka. 28-letni reprezentant Oranje dość odważnie przepychał się między naszymi obrońcami.

 

Po przerwie na boisku pojawił się m.in. Steven Gerrard, ale i on nie wiele mógł zdziałać. Wydawało mi się, że czerwona kartka dla obrońcy gospodarzy – Rogera pozytywnie wpłynie na nasze działania pod bramką. Niestety, myliłem się. Gospodarze cofnęli się co prawda do tyłu, ale grali niezwykle mądrze i żaden strzał nie był w stanie ich zaskoczyć. Bardzo dobry rozegrała nasza obrona, natomiast ciężko coś powiedzieć o graczach ofensywnych. Na pewno cieszy powrót Diego Capela, który pauzował z powodu kontuzji.

 

Po trzech spotkaniach mamy na koncie siedem punktów, czyli tyle samo co PSV. Trzecie w tabeli jest Auxerre, które wygrało tylko jeden mecz – z Wisłą, natomiast Polacy z wiadomych przyczyn zajmują ostatnie miejsce.

 

17.10.2006, Philips Stadium, widzów – 32.967

LM (3/6), [2.] PSV – [1.] Liverpool FC 0:0

 

Liverpool FC: Carson – Carragher, Hyypia, Antwi, Warnock – Roque żk – McGeady (46. Gerrard), Maloney, Sinama-Pongolle – Van Persie (46. Kisliy), Kyle (46. Capel)

 

MVP: Sami Hyypia (33; FIN: 80/4; 8)

Odnośnik do komentarza

Mecz ze Stoke City miał potwierdzić naszą dominację. Goście nie wygrali żadnego meczu w lidze, a co więcej … nie zdobyli, choćby punktu! Po nieudanym meczu z PSV nie zamierzałem odpuszczać i do gry delegowałem najmocniejszy skład ze Stevenem Gerrardem na czele. W drużynie gości solidnymi punktami są: … bramkarz – Michel Vorm (23; NED) oraz Guayre (26; ESP) – napastnik.

 

Już od początku spotkania ruszyliśmy do zdecydowanych ataków, ale gości ku mojemu zaskoczeniu nieźle się bronili. Dobre okazje mieli Gerrard i Xabi Alonso, ale niestety piłka po ich strzałach nie znalazła drogi do siatki. Byłem zdruzgotany tym, że beniaminek i ostatnia drużyna Premier League może zdobyć swój pierwszy punkt grając na wyjeździe z Mistrzem Anglii.

 

Po przerwie na murawie pojawił się Besian Idrizaj i okazało się to strzałem w „10”. Reprezentant Austrii zrobił porządek w środku pola i pewnie rozgrywał futbolówkę do skrzydeł. 19-latek w 50. minucie wpisał się na listę strzelców, po strzale głową. Dośrodkował z lewej flanki Stephen Warnock, a Besian musiał tylko skierować piłkę do bramki!

 

To był dzień rezerwowych. Dlaczego? Otóż wynik meczu ustalił .. Sergey Kisliy. Mój ulubieniec najpierw pauzował osiem miesięcy przez ciężką kontuzję, a teraz mozolnie wraca do mocnych treningów i regularnej gry. Warto także wspomnieć, że kolejny „epizod” w pierwszym zespole „The Reds” zanotował 19-letni Francis Smith, który został przeze mnie namaszczony na następcę Xabi’ego.

 

21.10.2006, New Anfield, widzów -

PL (11/38), [2.] Liverpool FC – [20.] Stoke City 2:0 (0:0)

1:0 – Besian Idrizaj (50.)

2:0 – Sergey Kisliy (80.)

 

Liverpool FC: Reina – Jones, Hyypia, Antwi żk, Warnock – Xabi Alonso żk (74. Smith) – Gerrard, McGeady (46. Idrizaj), Capel (58. Kisliy) – Sinama-Pongolle, Van Persie

 

MVP: Stephen Warnock (24; ENG: 7/0; 8)

Odnośnik do komentarza

W Pucharze Ligi los skojarzył nas z faworytem rozgrywek Championship – Coventry City. Spotkanie miało odbyć się na Ricoh Arena, zatem zagraliśmy wyjątkowo mocnym składem, jak na te rozgrywki.

 

W drużynie gospodarzy liderem jest napastnik – Gary McSheffrey (24; ENG), który w 12 spotkaniach zdobył 9 bramek! Zwracam również uwagę na młodego bramkarza – Jonathana Tuffeya (19; NIR U21: 2/0). Jego los na pewno będzie obserwował nasz scout.

 

Jedyne trafienie w tym meczu uzyskał Florent Sinama-Pongolle. 22-letni Francuz w 15. minucie wykorzystał podanie naszego kapitana i pokonał szkockiego goalkeppera – Marka Browna. Od tego momentu kontrolowaliśmy przebieg spotkania i pewnym było, że dowieziemy ważne dla nas zwycięstwo do końca.

 

W drugiej połowie zdecydowałem się dać szansę dwójce młodych: Calumowi Woodsowi oraz Isiah’owi Ousbournowi. Pozytywnie spisał się tylko ten pierwszy, bo wypożyczony z Aston Villi pomocnik notował wiele strat. Na lewą flankę w defensywie wrócił Fabio Santos i jak widać służy mu takie rzucanie po boisku. Brazylijczyk może grać na lewej obronie, lewej pomocy, a nie wykluczam ustawienia go w środku pola.

 

FA dokonała zaraz po meczu losowania 4 rundy Pucharu Ligi i trafiliśmy na … Tottenham, co jest już teraz ogłaszane, jako mecz rundy! Koguty nie są już w tak dobrej formie, jak na początku sezonu, ale to nadal groźny rywal. Mecz odbędzie się 29 listopada, a co ciekawe – cztery dni wcześniej zagramy także na New Anfield mecz ligowy z … Tottenhamem!

 

25.10.2006, Ricoh Arena, widzów – 29.424

PL 3 rnd, [CHM] Coventry City – [PRM] Liverpool FC 0:1 (0:1)

0:1 – Florent Sinama-Pongolle (15.)

 

Liverpool FC: Carson – Jones, Hyypia (46. Woods), Carragher, Fabio Santos – Xabi Alonso żk– Gerrard żk, Idrizaj (46. Osbourne), Capel – Sinama-Pongolle, Kisliy (65. Huntelaar)

 

MVP: Steven Gerrard (26; ENG: 46/10; 8)

Odnośnik do komentarza

Po meczu z Coventry, nadszedł czas na kolejny mecz wyjazdowym – tym razem do Londynu, gdzie mieliśmy zagrać na The Valley z Charltonem. Do składu wrócił już Jose Reina, a na lewej stronie defensywy pojawił się 20-letni Mulgrew. Niedoceniony w Celticu, Szkot w moim zespole trenuje regularnie z pierwszym zespołem i ma duże szansę na pozostanie na New Anfield przez długie lata.

 

Jego sytuacja nie pogorszyła się nawet w momencie, gdy faulował Darrena Benta, a sędzia tego spotkania – pan Andre Marriner wskazał „na wapno”. Do piłki podszedł pewnym krokiem Bryan Hughes, ale jego strzał bez problemów obronił nasz bramkarz! Cudowna interwencja Hiszpana, która rozgrzała publiczność, bo na dworze temperatura w okolicach 3-4 stopni! My mieliśmy swoje sytuacje, ale brakowało nam szczęścia bądź na wysokości zadania stawał Dean Kiely.

 

W drugiej połowie szybko padła bramka dla mojego zespołu. Z głębi pola podawał .. Besian Idrizaj, a Steven Gerrard wpakował piłkę do siatki. Anglik ma fenomenalny sezon i to .. drugi z rzędu! Mam nadzieję, że na tym nie poprzestanie, choć jego kondycja przyprawia mi nieco kłopotów. Muszę oszczędzać naszego El Capitano.

 

Gospodarze próbowali odrobić straty, ale okupili to czerwoną kartką El Karkouri’ego oraz kontuzją Murphy’ego. Marokańczyk faulował wychodzącego na czystą pozycję Sinamę-Pongolle, zatem kartka była, jak najbardziej prawidłowa. Wynik dowieźliśmy do końca, ale bardzo zawiódł mnie Kevin Kyle, który zupełnie nie radzi sobie w naszym zespole. Niewykluczone, że Szkot, który trafił na zasadzie wolnego transferu z Sunderlandu już zimą będzie zmuszony szukać sobie nowego pracodawcy.

 

28.10.2006, The Valley, widzów – 30.012

PL (12/38), [13.] Charlton Athletic – [1.] Liverpool FC 0:1 (0:0)

0:1 – Steven Gerrard (53.)

 

Liverpool FC: Reina – Jones, Carragher (73. Roque), Kaboul, Mulgrew – Xabi Alonso – Gerrard, Idrizaj żk, Capel (46. Santos) – Kyle (46. Van Persie), Sinama-Pongolle żk

 

MVP: Billy Jones (19; ENG U21: 8/0; 9)

Odnośnik do komentarza

Przed nami kolejny mecz w Lidze Mistrzów. Na New Anfield zawita PSV z którym bezbramkowo zremisowaliśmy na Philips Stadium. Teraz nie chcemy popełnić tego samego błędu i delegowałem mocny skład w ataku z: Braulio i Van Persie’m. W środku pola mieli rządzić Mika Roque oraz Besian Idrizaj.

 

W zespole gości najbardziej obawiałem się wysokiego napastnika – Vennegoora of Hesselinka, ale według mojego asystenta to nie będzie problem, bo mamy rosłych obrońców, którzy są lepsi w grze 1 vs 1 oraz w powietrzu.

 

Początek dla gości nie był udany, bo już w 6. minucie boisko na noszach opuścił prawoskrzydłowy – Mahdi Mahdavikia (29; IRA: 95/14). To niezły zawodnik, ale zastąpił go równie doświadczony Philip Cocu. Gra układała się po naszej myśli, ale znowu na szczyt swoich umiejętności wspinał się bramkarz PSV – Gomes. Pudłował Van Persie, Braulio oraz Gerrard, co dodatkowo mnie złościło.

 

Szukałem zmiany stylu i w przerwie na murawę wszedł Sergey Kisliy. Białorusin w 56. minucie świetnie wypatrzył Braulio, a ten wyszedł „sam na sam” z bramkarzem i było 1:0 dla The Reds. Ten wynik dawał nam duże szansę na zagwarantowanie sobie miejsca w fazie pucharowej turnieju już teraz. Gdy wydawało się, że utrzymamy ten rezultat do końca z rzutu wolnego świetnie przymierzył Alex.

 

Bogu dzięki, że minutę później odpowiedział Braulio i kolejne zwycięstwo stało się faktem! Na pewno żal straconej bramki, bo to pierwsza w fazie grupowej, ale liczą się trzy oczka. Wystarczy teraz zdobyć jakikolwiek punkt na Wiśle Kraków i będziemy grać dalej!

 

1.11.2006, New Anfield, widzów – 53.549

LM (4/6), [1.] Liverpool FC – [2.] PSV 2:1 (0:0)

1:0 – Braulio (56.)

1:1 – Alex (82.)

2:1 – Braulio (83.)

 

Liverpool FC: Carson – Jones, Kaboul, Antwi (62. Woods), Fabio Santos – Roque żk (62. Smith) – Gerrard, Idrizaj, Capel żk – Van Persie (46. Kisliy), Braulio

 

MVP: Braulio (21; ESP U21: 10/3; 9)

 

To zwycięstwo mogło cieszyć, ale na pewno nie pomagało mi zasnąć. Kate musiała wylecieć do rodziny, do Katowic, natomiast ja zostałem sam w dużym domu. Ponad 100 metrów kwadratowych przestrzeni i jedna osoba. To na pewno nie był powód do zadowolenia.

 

Spojrzałem na zegarek i zobaczyłem, że spałem ledwie kwadrans, a wskazówki wskazują 1:15. Wstałem z łóżka, poszedłem w kierunku kuchni, by jak zwykle napić się mleka. W głowie miałem dwie myśli, co u mojej narzeczonej i dlaczego już drugi dzień z rzędu nie odzywa się mama z Luke’m.

 

Zdążyłem usiąść jeszcze przed komputerem i przejrzeć wszelakiego rodzaju SkySports, Goal.com i Przeglądy Sportowe. Dowiedziałem się sporo ciekawych rzeczy, np.: jestem poważnie zainteresowany zakupem paru zawodników z pierwszoligowego Radomiaka Radom. Co to za miasto? Gdzie to leży w ogóle? – myślałem sobie.

 

(…)

 

Obudziłem się na kanapie z obolałymi plecami. Spojrzałem w telefon i doznałem szoku. Dwanaście połączeń nieodebranych, dziesięć smsów. Większość od Luke’a, który po siedmiu próbach połączenia wysłał mi wiadomość, że odwiedzi mnie jutro, tzn. dzisiaj wraz z matką.

 

- Szybko! – pomyślałem sobie. Ledwie dwa tygodnie temu zostawiłem go w tej mieścinie we Francji. Mieli podróżować po całej Europie, minimum trzy miesiące, a tu proszę. Teraz moje spojrzenie powędrowało na zegarek – dopiero 9:03, mogę jeszcze poleżeć, a później trzeba się ogarnąć.

 

(…)

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...