Skocz do zawartości

Profetyczny menedżer - czyli losy wonderkidów z CM 01/02


Vami

Rekomendowane odpowiedzi

W bramce zawsze pewny Sebastian Frey, przed nim w obronie Philippe Mexes, Christoph Metzelder, Gianpaolo Bellini i Wes Brown – mur nie do przejścia. W drugiej linii tyły zabezpiecza Sebastian Kehl, a za kreowanie ofensywnych akcji odpowiada magiczny trójkąt Ronaldinho Tomas RosickyAndres d’Alessandro. Na zmiany wchodzi Rafael van der Vaart. Dokładne podania tej konstelacji gwiazd wykańczają bohaterowie koszmarów wszystkich bramkarzy: Michael Owen i Javier Saviola. Tak właśnie według Championship Managera 01/02 miał wyglądać idealny zespół złożony z zawodników najwyżej 21-letnich z najwyższym potencjałem. O grupie graczy z wartością ujemną tego atrybytu będzie osobny tekst.

 

Teoretycznie każdy z nich powinien być w szczytowym momencie swej kariery, mieć na koncie dziesiątki mistrzowskich tytułów i koło setki występów w reprezentacji. Tymczasem gdy otworzymy FM 2012 i zaczniemy szukać tych piłkarzy, zauważymy, iż coś poszło bardzo nie tak. Przede wszystkim rzuca się w oczy to, jak zmieniło się podejście do przyznawania graczom CA/PA. W poprzednich wersjach gry szastano wysokimi wartościami, co skutkowało dużo łatwiejszą rozgrywką, gdyż było po prostu więcej dobrych piłkarzy. Dość powiedzieć, że tylko jeden zawodnik o PA >= 175 w CM 01/02 osiągnął przewidywaną wartość w FM 2012 i żaden jej nie przekroczył. Tym rodzynkiem był David Villa, którego talent podczas gry w Sportingu Gijon oceniony został na wartość graniczną mojego eksperymentu. Postanowiłem w nim porównać wszystkich zawodników maksymalnie 21-letnich o PA >= 175 w CeeMie z ich aktualnymi wersjami w grze. Na pytanie o skuteczność odkrywania talentów przez CM odpowie jednak raczej drugie badanie – to z zawodnikami o ujemnych potencjałach – gdyż dodatnie wartości przyznawano głównie (choć – jak się okaże - nie zawsze…) zawodnikom już zauważonym na futbolowym firmamencie.

 

Zacznijmy od tych, którzy spełnili pokładane w nich przez researcherów nadzieje… Oprócz wspomnianego wcześniej Villi, mamy 27 graczy, którzy zdołali osiągnąć minimum 80% zakładanego potencjału. Pięćdziesięciu czterem udało się sprostać wymaganiom futbolowego świata w siedemdziesięciu procentach. Tu należy zaznaczyć, że ta liczba może wyglądać efektownie, jednak tak naprawdę 70% oznacza np. CA ~125 przy oczekiwanym 180. To jest różnica taka, jak między Pawłem Brożkiem i Waynem Rooney. Dokładnie! Albo rozwiniesz się na tyle, by grać w czołowym klubie świata i być jego gwiazdą, albo będziesz siedział na trybunach w szkockiej lidze. Byli też tacy, którzy okazali się zupełnymi beztalenciami, a researcherzy chyba ustawili im wysoki potencjał za usługi, które im świadczyli. No bo jak wytłumaczyć fenomen Federico Marongiu, którego w ogóle nie powinno być w bazie, a co dopiero z PA = 175. Otóż wg CM ma on 14 lat (!) i gra w Virtus Lanciano. Tamtejszy researcher przewidział, iż to właśnie Marongiu, a nie Pirlo, będzie rozdzielał piłki w narodowej kadrze podczas Euro. Kim zaś naprawdę jest ten gracz i ile ma lat – niewiadomo. W FM ma datę urodzenia o rok starszą niż w CM, a źródła intenetowe podają z kolei, iż tak naprawdę urodził się… dwa lata później! Nie grał też w Virtusie Lanciano, a w dwóch innych klubach z tego miasta – Realu (futbol pięcioosobowy) i SPALu (szósta liga). Być może researcher sprzed dekady był jasnowidzem i po „Motorynkę” powinien sięgnąć czym prędzej Widzew Łódź, znany ze swych hurtowych testów niższoligowców z zagranicy.

 

Inną zupełnie sytuacją jest casus Samuele Dalla Bony. Kiedy przychodził do Milanu, miał za sobą pół setki występów w Premiership w barwach Chelsea i wszelkie prawo, by nazywać się wielką nadzieją włoskiej piłki. Niestety, życie potoczyło się inaczej. Ciągle wypożyczenia i brak zaufania ze strony trenerów spowodowały, iż 31-letni obecnie Dalla Bona od lat nie może przebić się do wyjściowego składu w jakimkolwiek klubie. Aktualnie próbuje grać w Mantui.

 

Kolejnym zmarnowanym talentem jest Bojan Djordjić, któremu wróżono bycie następcą Ryana Giggsa w Manchesterze United. O nim więcej możecie poczytać na Weszło (http://www.weszlo.com/news/9263-Bojan_Djordjic_Skandalista_oszolom_i_wonderkid_z_Championship_Managera_na_dnie). Ostatnio znów znalazł naiwniaków, którzy go zatrudnią. Otóż – niczym jego wielki poprzednik Anders Limpar – na koniec kariery związał się z Brommapojkarną i jutro będzie miał szansę debiutu w meczu z Assyriską. Czy kibice wicelidera szwedzkiej drugiej ligi będą mogli zobaczyć na boisku legendę serii CM/FM – zależy od trenera. Być może w końcu Djordjić z kimś się dogada i pokaże, na co go stać…

 

Podobnie jak Djordjić, wielką karierę według CeeMa miał zrobić stoper Charlton – Jonathan Fortune. W wieku dwudziestu jeden lat zadebiutował w swym klubie i przez pół dekady nie oddał miejsca w składzie. W końcu wyszło na to, że rola defensora marnego Charlton to wszystko, na co było stać Jonathana. Ostatecznie utracił miejsce w składzie, błąkał się na wypożyczeniach, a ostatnio można było go zobaczyć w barwach Exeter, z którym spadł do czwartej ligi. Był za słaby nawet na ten klub, gdyż koszulkę City założył jedynie pięciokrotnie. Obecnie szuka klubu.

 

Aż 180 wpisał w rubryce PA niemiecki researcher Michaelowi Zepkowi. Wówczas był on jednym z ważnych ogniw reprezentacji młodzieżowej, a jego karta zawodnicza została zakupiona przez Bayer Leverkusen za ponad milion euro. W drużynie „Aptekarzy” Zepek nie miał jednak łatwego życia i większość swojego kontraktu wypełniał kopiąc się w czoło na zapleczu ekstraklasy. W 2008 roku ten, który miał być nowym Jurgenem Kohlerem sięgnął dna. Został wyrzucony z Elversbergu i przez rok nie mógł nigdzie znaleźć zatrudnienia. Ostatecznie trafił do Hessen Kassel, gdzie przez trzy lata dogorywał piłkarsko. Grał coraz mniej i ostatecznie zakończył karierę po minionym sezonie. Dziś pracuje w agencji menedżerskiej i chyba sam jeden wie, dlaczego jego przygoda z futbolem zakończyła się tak szybko.

 

Wielki potencjał CM widział także w siedemnastoletnim napastniku Cerro Porteno – Aldo Alejandro Jarze. Ten mierzący zaledwie 165 cm wzrostu latynoski talent rozwijał się całkiem nieźle i wkrótce ze swym klubem wywalczył mistrzostwo Paragwaju oraz wystąpił nawet pięć minut w meczu Copa Sudamericana, mając ledwie 20 lat. Przeskok do dorosłej piłki jednak okazał się dla mikrego snajpera zbyt trudny. Tuż po mistrzowskim sezonie wyjechał do Chile, gdzie przepadł w ligowej szarzyźnie. Jego Coquimbo Unido nie wystawiało nosa poza środek tabeli, a sam Jara w końcu odszedł do Peru. Wielkie Universitario Lima miało być miejscem, gdzie w końcu spełni swój potencjał. Tam jednak znów nie było dla młodego Paragwajczyka miejsca i zdołał zaledwie dwukrotnie wyjść na ligowe boiska. Zrezygnowany powrócił do ojczyzny, gdzie bronił barw Sol de America. W barwach tego klubu zaliczył kilka spotkań, wyniki miał dobre i ponownie wyemigrował. Trafił ponownie do Peru – tym razem do Melgar – gdzie zaliczył najlepszy sezon w swej karierze. Siedmiokrotnie wybiegał w pierwszej jedenastce, w pięciu kolejnych spotkaniach wszedł z ławki i zdobył dwie bramki. Mimo to, Melgar zajął odległe 10. miejsce, a sam Jara znów musiał szukać klub. Miał dopiero 24 lata i już przyklejoną łatkę niespełnionego talentu. Przecież w 2001 roku wraz z kolegami grał na Mistrzostwach Świata do lat 17. Jedenaście lat później, gdy jego partner z boiska – Edgar Barreto – gra w Palermo i zarabia miliony, Aldo Jara dogorywa w Sportivo Iteno – najgorszym klubie paragwajskiej drugiej ligi.

 

Kolejny wonderkid to Dejan Komljenović. W CeeMie można było go kupić nawet do słabszych drużyn, gdyż występował w słoweńskim Mariborze. Zapowiadał się naprawdę nieźle, mając 19 lat wystąpił w dwunastu meczach w mistrzowskim sezonie swojego klubu, a trzy lata później wyemigrował do Austrii. Nie do Rapidu Wiedeń, nie do Salzburga czy Sturm Graz. Największy słoweński talent CeeMa zakotwiczył w trzecioligowym Sportingu Ritzing. Rozegrał tam niezły sezon i wkrótce trafił do Grecji, gdzie przez dwa sezony bronił barw Kastorii. Z miesiąca na miesiąc grał coraz mniej i wkrótce podziękowano mu za usługi. Mając zaledwie 25 lat, z kartą na ręku, trafił do… Łokomotiwu Płowdiw. Nawet tam głównie grzał ławę, więc powrócił ze skulonym ogonem do ojczyzny. Na Maribor był już za słaby, więc dostał szansę gry w Nafcie Lendawa, z którą o mały włos spadłby z ligi. Żeby było jasne – spadliby raczej jego koledzy, gdyż Komljenović na boisku pojawił się w ciągu sezonu przez całe 106 minut. Jako że Dejan ma podwójne obywatelstwo, wyjechał do Chorwacji, by spróbować raz jeszcze odbudować swą karierę. O tym, jakim zaufaniem go dam darzą, najlepiej świadczy jeden fakt. Nowy klub Słoweńca – Varażdin – przegrywa w Zagrzebiu z Dinamem 0:7. Komljenović siedzi na ławce, jednak nawet przy takim rezultacie trener nie ufa jego ofensywnym możliwościom. Przez cały poprzedni sezon na boisku pojawił się raz, wchodząc z ławki w przegranym spotkaniu z HNK Split.

 

Kariery nie zrobili też ani Denis Calincov (piętnastolatek z Anderlechtu, który ostatnio przypomniał o sobie grywając ogony w Dacii Kiszyniów, z którą zdobył wicemistrzostwo Mołdawii), ani jego równieśnik Rudy Carlier (on dla odmiany ogony grywa w trzeciej lidze francuskiej), ani brygada brazylijskich super-talentów: Francisco Alberoni, Anderson Costa oraz mój ulubieniec – Bruno Ferraz das Neves – najlepszy ofensywny pomocnik, jakiego widziała ziemia. Alberoni rzeczywiście musiał mieć wielki talent, gdyż zatrudniły go Inter (2 mecze w Serie A!) oraz Barcelona, jednak nigdy nie spełnił oczekiwań, jakie na nim ciążyły. Kiedy przez dwa sezony zaledwie dwukrotnie pojawił się w składzie Sławii Sofia, wrócił do ojczyzny i obecnie kopie się w czoło w drugoligowym Arapiquense. Anderson zaś trafił do Chorwacji, gdzie zdobył mistrzostwo kraju wraz z Dinanem, a następnie słuch o nim zaginał. Grywał pojedyncze mecze od Szwajcarii po Izrael, a po drodze zahaczył nawet o czwartoligowe Pro Vercelli we Włoszech. Ostatnio znów kopie piłkę w Brazylii, w ramach wypożyczenia do ABC Natal. No i na koniec mój ulubieniec – Bruno. Za długo chyba siedział w kraju, aż w końcu wszyscy zapomnieli o jego istnieniu. Odnalazł się dopiero niedawno, kiedy to próbował swoich sił w Leirii, lecz szybko wyemigrował do Japonii. Tam wraz z Consadole Sapporo awansował do ekstraklasy i… wrócił do ojczyzny. Obecnie broni barw Guarani, z którym zdobył wicemistrzostwo stanu Sao Paulo. Żeby nie było tak różowo – Bruno w swym klubie pełni raczej rolę maskotki. Po jedenastu kolejkach Serie B ma na swym koncie 31 minut rozegranych w jednym meczu.

 

Poza niewypałami są oczywiście ci, którzy rzeczywiście zrobili wielkie kariery. Poza wspomnianym już Davidem Villą, należy tu wspomnieć o Zlatanie Ibrahimoviciu, Glenie Johnsonie, Maiconie, Julio Cesarze, Luisao, Diego czy w końcu Giampaolo Pazzinim, który wedle fantazji researchera dostał CA/PA 66/185 i rzeczywiście ostatecznie trafił do Interu Mediolan i reprezentacji Włoch. Per Verner Ronning, który jako gracz amatorskiego Levanger oceniony został na CA/PA 95/181 co prawda nie został nowym Rune Bratsethem, ale wybił się na krajowym podwórku i gra w Rosenborgu. Tak więc różne losy tej naszej CeeMowej młodzieży bywają. O wiele ciekawsze są dzieje tych z minusowym potencjałem, jednak o nich w następnym tekście…

Odnośnik do komentarza
  • 4 tygodnie później...
  • 2 tygodnie później...

W bazie CM 01/02 było 260 zawodników o potencjale -2, co wedle ówczesnego systemu określało takiego młokosa jako wielki talent, który może zawojować świat. W tej analizie zobaczymy, co wyrosło z tej ćwierci tysiąca gwiazd. Posiłkuję się bazą oryginalną, patch 3.9.68. Lista będzie alfabetyczna.

 

YUKI ABE (1981, JPN, D/M RLC, JEF Utd => Urawa Red Diamonds)

Abe na debiut w dorosłej kadrze poczekał aż do dwudziestych czwartych urodzin, a prawie do trzydziestki kopał futbolówkę w rodzimej lidze. Dopiero w 2010 roku trafił do Anglii, do Leicester, gdzie rozegrał 52 mecze i zdobył 2 bramki. Tęskniąc za domem, powrócił do Urawa Red Diamonds.

 

GIORGI ADAMIA (1981, GEO, M/F RC, Wit-Georgia => Inter Baku)

Gruzin stał sięprawdziwą gwiazdą, jednak wcale nie tak daleko od domu. Po zdobyciu mistrzowskiego tytułu z Wit-Georgia Tbilisi, przeniósł się do niedalekiego Azerbejdżanu, by w barwach Neftçi Baku sięgać po kolejne laury, w tym Puchar Wspólnoty Niepodległych Państw, którego zresztą został królem strzelców. Dziś nadal gra w Azerbejdżanie, będąc rekordzistą tego kraju w ilości występów ligowych jako obcokrajowiec.

 

DAVID AGANZO (1981, ESP, S C, Real Madryt => Aris Saloniki)

Aganzo zasłynął głownie z tego, że ożenił się z byłą żoną Ronaldo (tego prawdziwego z Brazylii). Piłkarsko wegetował na lawce/w rezerwach/na wypożyczeniach, będąc zawodnikiem Realu, aż w końcu odszedł do Santander. W lidze hiszpańskiej grał aż do końca minionego sezonu, a w ostatnim dniu okienka transferowego podpisał kontrakt z Arisem Saloniki.

 

FEDERICO AGLIARDI (1983, ITA, GK, Cosenza => Bologna)

Błąd bazy w CM. Powinien być w Brescii, jedynie wypożyczony do Cosenzy. Po całkiem udanym wypożyczeniu wywalczył sobie miejsce w składzie obecnej drużyny Bartosza Salamona, by odejść wkrótce do Palermo. Tam rozpoczął efektownie i zaledwie w wieku 23 lat stał się podstawowym golkiperem Sycylijczyków. Niestety, seria wpadek spowodowała, iż stracił miejsce w składzie i został zesłany do Rimini. Ostatnio nieźle bronił w Padwie, więc sięgnęła po niego Bolonia. W ubiegłym sezonie zaliczył zaledwie 10 występów w Serie A, jednak w obecnym już dwukrotnie stanął między słupkami swojego klubu. Niestety, w obu przypadkach puścił łącznie pięć bramek, a Bolonia nie zdobyła ani jednego punktu.

 

OMAR AGUAYO (1982, MEX, AM C, Tapatio => koniec kariery)

Zapowiadał się całkiem nieźle. Grywał w młodzieżowej reprezentacji Meksyku, w młodym wieku wdarł się do składu wielkiego Chivas i wydawało się, że coś z niego wyrośnie. Wkrótce jednak zaczęła się jazda po równi pochyłej, aż w wieku 25 lat trafił do amerykańskiego California Victory – filialnego klubu Deportivo Alaves, gdzie słuch po nim zaginął. Po klubie zresztą też. Upadł jeszcze w tym samym roku. Obecnie mieszka w rodzinnej Guadalajarze i prowadzi sklep spożywczy.

 

ANDRES AIMAR (1981, ARG, AM C, River => Estudiantes Rio Cuarto)

Zawsze w cieniu brata, Andres Aimar aż trzykrotnie próbował podbić Europę, jednak nie poradził sobie ani w Belgii, ani w Izraelu, ani w Portugalii. Najlepiej wiodło mu się w argentyńskim Belgrano, a od trzech lat kopię piłkę amatorsko w czwartoligowym Estudiantes z rodzinnego miasta Rio Cuarto.

 

ERIC AKOTO (1980, TOG, D/DM C, Grazer AK => Austria Klagenfurt)

Akoto urodził się w Ghanie, jednak reprezentuje Togo. Praktycznie całe piłkarskie życie spędził w Austrii, grając m.in. w wielkiej Austrii Wiedeń. Rosły, silny obrońca po udanym sezonie w tym klubie wyjechał do Niemiec, jednak okazał się za słaby nawet na Rot-Weiss Erfurt i powrócił do ojczyzny znanego piwnicznika Josefa Fritzla. Próbował podbijać także Słowenię, Izrael, Grecję, a gdy okazał się za słaby, także… Australię i Maltę(!). Zawsze jednak wracał na swej trzeciej ojczyzny łono. W końcu w Austrii mieszkał od osiemnastego roku życia. Stąd też od nowego sezonu broni barw trzecioligowej Austrii Klagenfurt, gdzie spotkał byłego reprezentanta kraju – Matthiasa Dollingera. Póki co zagrał raz, w zremisowanym bezbramkowo meczu z rezerwami Sturmu Graz.

 

ALCEU (1984, BRA, DM RC, Palmeiras => Remo)

Z brazylijskimi talentami CM/FM jest zawsze ten problem, że po pierwsze jest ich masa, a po drugie często nazywają się tak samo jak stu innych zawodników z tego kraju. Alceu Rodrigues Simoni Filho, bo o nim mowa, bardzo wcześnie przedarł się do składu Palmeiras (debiut w wieku 18 lat, w wieku 20 podstawowy zawodnik), jednak tak bardzo chciał się wyrwać z brazylijskiej biedy, że wyemigrował wkrótce do dalekiej Japonii. O ile jeszcze w Kashiwa Reysol szło mu nieźle, to już w Sapporo nie miał czego szukać. Powrócił do ojczyzny i pałętał się po niższych ligach. Krótki epizod powrotny w Kashiwie także należy pominąć milczeniem. W ostatnim okienku transferowym Marilię zamienił na Remo. Nie muszę chyba dodawać, że obie te drużyny występują w czwartej lidze.

 

JEREMIE ALIADIERE (1983, FRA, ST, Arsenal => Lorient)

Błędnie zapisany w bazie jako Aliardiere. W Arsenalu mimo prawie trzydziestu meczów w Premiership zaledwie raz wpisał się na listę strzelców. Oczywiście były to głównie ogony, jednak sam Francuz zrobił niewiele, by przekonać do siebie Arsene’a Wengera. Jako wychowanek słynnej akademii w Clairefontaine miał jednak wszelkie papiery na to, by stać się piłkarzem wybitnym. Apogeum formy osiągnął pod koniec ubiegłej dekady, kiedy dość regularnie trafiał dla Middlesbrough. Od dwóch sezonów gra w Lorient. W obecnym sezonie zaczął bombowo: dwa mecze i dwie bramki.

 

ALLAN (1979, BRA, GK, Sao Paulo => ???)

Sieć niemalże milczy na temat tego bramkarza. Podobno po Sao Paulo występował w Juventusie z tegoż samego miasta, a w sezonie 2003/04 wyleciał do Hiszpanii, gdzie bronił barw trzecioligowego Mataró, z którym spadł z ligi. Więcej grzechów nie pamiętam.

 

MANUEL AMANTINI (1985, ITA, D RL, bez klubu => koniec kariery)

We wcześniejszych patchach w barwach Sestese. Jeśli wierzyć internetowi, to nigdy poza klub ze swojego rodzinnego miasta się nie wybił. Obecnie pracuje jako architekt tamże.

 

SHOLA AMEOBI (1981, ENG/NGA, S C, Newcastle => Newcastle)

Wierny swojemu klubowi od zawsze. Zaliczył już ponad ćwierć tysiąca występów dla popularnych “Srok” I na tym nie ma zamiaru skończyć. Poza krótkim wypożyczeniem do Stoke City, typowy one-club man. Mimo gry w angielskiej młodzieżówce, zadeklarował chęć występów w swej ojczyźnie – Nigerii, na co FIFA przystała. Póki co jednak nie zaliczył debiutu w jej barwach.

 

TONI AMORÓS (1977, ESP, AM/F R, Europa => ????)

Dość niezwykłe, że ujemny potencjał dostał gracz prawie dwudziestoczteroletni, ale nie takie cudy stary ChampMan widział. Hiszpańskie źródła mówią o Tonim Amorósie, wychowanku C.E. Europa, który grał tam od małego i podają kilka zestawień meczowych, w których tenże się znalazł. Ślad urywa się w roku 2004. Być może wtedy 27-letni Toni postanowił zająć się czym innym, niż futbolem. Internet znajduje dwóch Tonich Amorosów w Katalonii. Jeden jest za stary, by być byłym graczem C.E. Europa, a drugi pracuje w branży consultingowej. Być może to właśnie nasz supertalent.

 

ANESTIS ANASTASIADIS (1983, GRE, SW/D C, OFI => AEL Kalloni)

Jeden z tzw. “Supergreków” CM 01/02. Chyba zresztą jedyny zasługujący na taki potencjał. Otóż w wieku 18 lat trafił on do słynnej Barcelony, w której nawet dwukrotnie zagrał w rezerwach. Po roku wrócił do Grecji, na Kretę, gdzie powoli rozwijał swój talent. Jak to jednak zwykle bywa, nigdy nie spełnił pokładanych w nim nadziei. Przez ostatnie lata był czołowym stoperem Panetolikosu, aż w minionym okienku transferowym trafil do AEL Kalloni ze słynnej z nieco innych rzeczy wyspy Lesbos. Niestety, nie trafił tam na Bartosza Tarachulskiego, gdyż klub z popularnym „Tarantulą” rozwiązał kontrakt.

 

ANDERSON (1983, BRA, D/DM L, Flamengo => EN Paralimni)

Ten lewy obrońca również rokował znakomicie. Z kolegami wygrał Mistrzostwa Świata U-17 oraz zanotował tryumfy kontynentalne w kategoriach do 17 i 20 lat. Niestety, zderzenie z Europą było bolesne. W Leirii rozegrał zaledwie dwa mecze. Trafił wkrótce do niżej notowanej Fatimy, gdzie co prawda grał regularnie, ale – powiedzmy sobie szczerze – poza oddawaniem czci Matce Boskiej nie jest to wymarzone miejsce dla młodego chłopaka. Anderson wrócił do ojczyzny, jednak nie stoczył się jak, jego koledzy, do czwartej ligi. Powoli budował formę, aż zapracował na kolejny zagraniczny transfer. Przez dwa lata był ulubieńcem trenera Gold Coast United w Australii, jednak i ten epizod dobiegł końca. Od niedawna broni barw cypryjskiego Paralimni.

 

ANDREZINHO (1983, BRA, AM/F /losowa strona/, Flamengo => Botafogo)

Wreszcie można napisać o kimś, kto osiągnął sukces! Mimo losowej pozycji w ofensywie w CM, w „realu” grywa jako playmaker. Wraz z Andersonem święcił tryumfy reprezentacyjne, ale sam do tego dołożył jeszcze klubowe. W wieku 21 lat wyemigrował do Korei, gdzie stał się gwiazdą absolutną i broniąc barw Pohang Steelers zdobył mistrzostwo, a jego samego wybrano najlepszym piłkarzem ligi. Po powrocie do ojczyzny wzmocnił będący na fali Internacional Porto Alegre, z którym wygrał kolejno: dwa mistrzostwa stanowe, Copa Sudamericana i Copa Libertadores, a na deser jeszcze kontynentalny Superpuchar. Zamiast blichtru europejskich salonów, Andrezinho wybrał sukcesy na własnym kontynencie, a tych pozazdrościć mu mogą praktycznie wszyscy koledzy ze zwycięskich składów młodzieżówek. Od tego roku broni barw Botafogo, gdzie tworzy duet ofensywnych pomocników z samym Clarencem Seedorfem!

 

LUCA ANTONINI (1982, ITA, M C, Ancona => Milan)

I kolejny talent, który odniósł sukces! Co prawda musiał na niego czekać długo, jednak ten wychowanek Milanu powrócił w wieku 26 lat do swego macierzystego klubu i po rocznej aklimatyzacji wywalczył sobie miejsce w pierwszym składzie tego wielkiego klubu. Zmieniła się natomiast jego pozycja. To już nie jest środkowy pomocnik, a boczny obrońca z ofensywnymi inklinacjami. Niestety, do dziś nie zagrał w dorosłej reprezentacji Włoch. Mistrz Italii 2011.

 

INAKI ARANBURU (1981, ESP, M /losowa strona/, Zalla => koniec kariery)

Wychowanek Athletiku Bilbao nie wybił się ponad jego trzecią drużynę. Ostatni ślad po nim to spadek z czwartej ligi wraz z zespołem Indautxu w sezonie 2005/06. W największej bazie danych hiszpańskich aktywnych graczy brak informacji o takim zawodniku.

 

FERNANDO ARCE (1980, MEX, AM/F RC, Irapuato => Tijuana)

Arce w CM 01/02 startował z CA = 135 (!!), czyli tyle, ile obecnie ma np. Sidney Govou. Ten prawoskrzydłowy niedługo po wyjściu gry trafił do Veracruz i momentalnie wywalczył sobie tam miejsce w składzie. W Meksyku gdzie nie poszedł, tam był gwiazdą, a w lidze już sześćdziesięciokrotnie posyłał piłkę do siatki. W barwach Santos Laguna zdobył mistrzostwo Meksyku, a w obecnym sezonie jest wiceliderem ligi wraz z Tijuaną. Sam w pięciu meczach zdobył trzy bramki. W reprezentacji wystąpił w 42 meczach, w których siedmiokrotnie trafiał do bramki.

 

ANDRIEJ ARSZAWIN (1981, RUS, AM RLC, Zenit Sankt Petersburg => Arsenal)

O tym panu chyba pisać za wiele nie trzeba. Każdy go zna. W momencie wyjścia CM 01/02 już dwukrotnie zagrał w reprezentacji Rosji. Dziś ma na koncie 74 mecze i 17 goli w barwach Sbornej i jest gwiazdą Arsenalu. W pełni zasłużony ujemny potencjał!

 

MIKEL ARTETA (1982, ESP, M C, Glasgow Rangers => Arsenal)

Podobnie jak Arszawin, obecnie zawodnik Arsenalu, wicekapitan. Po drodze zaliczył Real Sociedad i Everton oraz epizody w młodzieżówce hiszpańskiej. Dzięki świetnym występom na Goodison Park zyskał aprobatę Arsene’a Wengera i trafił pod jego skrzydła. Co ciekawe, nigdy nie wystąpił w dorosłej reprezentacji Hiszpanii…

 

HARUNA BABANGIDA (1982, NGA, AM/F R, Barcelona B => szuka klubu)

Filigranowy skrzydłowy, młodszy brat słynniejszego brata Tijaniego. Zapowiadał się na wielki talent. Trafił ze szkółki Ajaksu do Barcelony w wieku 14 lat i zaledwie rok później zadebiutował w barwach Blaugrany w sparingu. Niestety, nigdy nie dane było mu zagrać w meczu oficjalnym. Zamiast tego, zaliczył ponad setkę gier w rezerwach, aż w końcu odszedł na Ukrainę. W Metałurhu Donieck nie miał łatwo, jednak na jego talencie poznali się szefowie Olympiakosu Pireus. Tam dopiero rozwinął swe skrzydła i dwukrotnie sięgnął po mistrzostwo Grecji. Nie miał jednak pewnego miejsca w składzie, więc odszedł na Cypr. W Apollonie Limassol był prawdziwą gwiazdą, jednak gra na wyspie Afrodyty nie była szczytem jego marzeń. Próbował w Rosji, Niemczech i Holandii, jednak nigdzie nie potrafił przekonać do siebie trenera. Być może jego warunki fizyczne (166 cm, 66 kg) nie przystają do obecnej siłowej piłki. Być może gdyby urodził się kilkadziesiąt lat wcześniej, świat zachwycałby się jego nienaganną techniką i dryblingiem. Ostatni sezon spędził w austriackim Kapfenberger SV, dla którego zdobył dwie bramki. Niestety, jego klub spadł, a z Nigeryjczykiem rozwiązano kontrakt. Obecnie pozostaje bez pracy.

 

ALEX BAPTISTE (1986, ENG, D R, Mansfield => Blackpool)

Gdy angielskie gazety lub kibice piszą o jakimś “wielkim talencie” ze swej niższej ligi, od razu na mej twarzy pojawia się uśmiech. Jakoś jeszcze żaden z tych superjuniorów nie pokazał nic w dorosłym futbolu. Na ich tle Baptiste nie wygląda jednak źle. W końcu zaliczył 21 meczów w Premiership i strzelił dwie bramki. Piąty sezon gra już w Blackpool, gdzie ma pewne miejsce w obronie. Różnica jest taka, że obecnie grywa na środku, a nie na prawej stronie.

 

SIMONE BARILE (1983, ITA, S C, bez klubu => Casalgrandese)

Tak jak Anglicy są mistrzami autopromocji w mediach, tak Włosi uwielbiają tworzyć dziwnych zawodników o wielkich możliwościach. To już kolejny. We wcześniejszych wersjach zawodnik Imolese. W rzeczywistości grywa obecnie w siódmej lidze – w Casalgrandese. Oto jak kończą produkty włoskiego researchingu.

 

MILAN BAROS (1981, CZE, F LC, Liverpool => Galatasaray)

W niespatchowanej wersji jeszcze w Baniku Ostrawa. Kolejny z tych, którym się udało. W rodzinnych stronach nazywany „Cyganem” dzięki ciemnej karnacji, początki w Premiership miał udane. Niestety, po odejściu Gerarda Houlliera wszystko zaczęło się psuć, a sam Czech zapragnął odejść. Wcześniej jednak zdążył sięgnąć po koronę Króla Strzelców Euro 2004 i złoty medal za tryumf w Lidze Mistrzów. W Aston Villi szło mu poprawnie, jednak wkrótce trafił do ligi francuskiej – do Lyonu – by znów pracować z Houllierem. Tym razem współpraca jednak nie układała się tak dobrze jak wcześniej i mimo zdobycia mistrzostwa Francji niedługo niepokorny snajper znów zapragnął nowych wyzwań. Wypożyczenie do Portsmouth to totalna katastrofa. Czech ani razu nie trafił do siatki, a po zakończonym sezonie podpisał kontrakt z Galatasarayem. Tam odżył. W pierwszym sezonie zanotował aż dwadzieścia trafień. W kolejnych było gorzej, jednak wciąż grał poprawnie, a w minionym sezonie został mistrzem Turcji. Po Euro 2012 zakończył karierę reprezentacyjną (93/41).

 

GARETH BARRY (1981, ENG, D/DM LC, Aston Villa => Manchester City)

Tego pana również nie trzeba przedstawiać. Nie wiem dlaczego otrzymał minusowy potencjał. W końcu miał już sześć meczów w reprezentacji na koncie i moim zdaniem można było mu spokojnie dać stałą wartość. Od ponad dekady zawsze w pierwszym składzie – czy to w Aston Villi, czy w Manchesterze City, z którym sięgnął po mistrzostwo i puchar krajowy. Niestety, przez kontuzję nie zagrał na Euro 2012.

 

EDER BAU (1982, ITA, AM/F RLC, Triestina => Sarcedo)

Wychowanek Milanu, z którym wygrał prestiżowy juniorski turniej Torneo Viareggio w 1999 roku. W seniorach jednak nie zadebiutował i przeniósł się do Triestiny, w której to składzie figuruje w CM 01/02. Tam przez lata nie schodził poniżej solidnego poziomu, jednak brakowało mu nieco skuteczności. Ostatecznie został sprzedany na pół do Pescary i Spezii, jednak to oznaczało tylko i wyłącznie początek tułaczki po niższych ligach. Od roku, mimo wciąż świetnego piłkarsko wieku, grywa w siódmoligowym Sarcedo.

 

MADS BEIERHOLM (1984, DEN, AM RC, Vejle => koniec kariery)

Karierę zakończył w roku 2009, w wieku zaledwie 25 lat… Wtedy to bronił barw czwartoligowego Middelfart, a Morten Olsen stwierdził, że to najbardziej przereklamowany talent w duńskiej piłce. Tyle że były akurat powody, by dać mu tak wysokie noty. Otóż w roku 2001, mając 16 lat z groszami, strzelił bramkę dla Vejle w duńskiej Superlidze, stając się najmłodszym strzelcem w historii (do dziś rekord niepobity!). Rok później był już etatowym graczem pierwszej jedenastki. Niestety, coś się zepsuło w tym młodym chłopaku. W wieku 21 lat miał już 96 meczów w ekstraklasie na koncie i świat u swych stóp. Niestety, z bliżej nieznanego powodu (a w przypadku piłkarzy można podejrzewać, o jakie powody chodzi…), jego kariera się załamała. Vejle grało w drugiej lidze, a Mads koniecznie chciał znów strzelać w ekstraklasie. Dołączył do SonderjyskE, jednak jego skromny udział (9 spotkań) nie uratował ligowego bytu tego klubu. Zrezygnowany wyemigrował na Islandię, gdzie kopał się w czoło wraz ze starymi znajomymi szczecińskiej Pogoni – Fylkirem. Po pół roku wrócił do trzecioligowego Brabrand, gdzie – owszem – grał w pierwszym składzie, ale bez błysku. Wkrótce znalazły się inne priorytety, a sam Beierholm trafił do… szóstej ligi – do amatorskiego Aarhus 1900, gdzie spotkał zresztą dwóch innych byłych juniorów z Vejle. Ostateczną próbę odbicia się od dna podjął w czwartoligowych Odder i Middelfart, jednak po raz kolejny się nie udało. Na zawsze zostanie mu łatka niespełnionego talentu i pamięć o rekordzie najmłodszego strzelca ligi.

 

HATEM BEN ARFA (1987, FRA, AM C, Lyon => Newcastle)

W bazie CM 01/02 znalazł się już jako czternastolatek, dzięki czemu był jednym z najmłodszych zawodników w grze. Na debiut w seniorskiej piłce musiał poczekać aż do roku 2004, kiedy już SI wypuszczało Football Managera 2005. Wkrótce krok po kroczku wchodził do składu Lyonu i święcił wraz z kolegami cztery tryumfy w lidze francuskiej. Zanotował też debiut w reprezentacji Francji i zdobył pierwszego gola w kadrze. Wybrany najlepszym młodym zawodnikiem w kraju, przeszedł do Marsylii, gdzie po dwóch latach znów święcił mistrzowskie laury. Na Euro 2008 ani na MŚ 2010 nie pojechał, jednak był członkiem reprezentacji podczas turnieju na boiskach Polski i Ukrainy. Po dwóch udanych sezonach w Marsylii, trafił do Newcastle, gdzie momentalnie złamał paskudnie nogę, a jego kariera zawisła na włosku. Po prawie rocznej przerwie i rehabilitacji, Francuz wreszcie mógł pokazać kibicom „Srok” na co go stać i walnie przyczynił się do zdobycia piątego miejsca przez NUFC w Premiership. Ten sezon może należeć do niego, gdyż okres przygotowawczy mógł w końcu przepracować w pełni, a owoce tego widać było w pierwszych kolejkach. W pierwszych trzech spotkaniach dwukrotnie trafił do siatki rywali i pokazał, że jeszcze nie powiedział ostatniego słowa.

 

DARREN BENT (1984, ENG, S C, Ipswich => Aston Villa)

Nigdy nie grał w klubie z wielkiej piątki (Arsenal, Chelsea, Liverpool, Man Utd, Man City), natomiast we wszystkich pozostałych bramki zdobywał na zawołanie. Troszkę mniej skuteczny w reprezentacji, w Premiership sieje postrach wśród bramkarzy rywali. Pod nieobecność Stilijana Petrowa, który walczy z białaczką, Bent został kapitanem Aston Villi. Niestety, na Euro 2012 nie zagrał z powodu kontuzji.

 

MANUELE BLASI (1980, ITA, DM RLC, Perugia => Pescara)

Blasi nigdy nie miał szczęścia do trenerów klubowych, którzy to zawsze woleli innych zawodników, a Manuele pełnił rolę zapchajdziury. Tak było w Romie, Juventusie, Parmie i Napoli. Gdy już wywalczył miejsce w składzie Juve w sezonie 2004-05, trafił do reprezentacji Włoch. Nie miał Manu szczęścia także do klubów. Lecce, którego barw bronił na wiosnę zeszłego roku, zostało zdegradowane za korupcję do trzeciej ligi, a Pescara, z którą niedawno podpisał kontrakt, również ma wyrok otrzymany w wyniku niedawnej afery, która wstrząsnęła włoską piłką.

 

WALERI BOŻINOW (1986, BUL, S C, Lecce => Hellas Werona)

Odkryty na Malcie przez dyrektora sportowego Lecce, wypieszczony I wytrenowany przez samego wielkiego Zdenka Zemana, zapowiadał się na wielkiego gracza. Niestety, wraz z talentem nie szła głowa, czego przykładów było multum. Choćby ten niedawny, gdy grał w Sportingu Lizbona i odepchnął kolegę z drużyny, chcąc wykonywać rzut karny. Oczywiście nie trafił. Wyrzucono go z drużyny i zesłano do Lecce na wypożyczenie. Po degradacji za korupcję tego klubu, wysłano go do Werony. To jeden z tych piłkarzyków bawiących się z modelkami Playboya i gwiazdkami pop.

 

TITUS BRAMBLE (1981, ENG, SW/D C, Newcastle => Sunderland)

Na wersji bez patcha w Ipswich. W Newcastle spisywał się dobrze, grywał w angielskiej młodzieżówce, jednak nie wybił się nigdy poza solidny poziom Premiership. Kilka lat pograł w Wigan, a ostatnio występuje w Sunderlandzie. Wraz z mniej sławnym bratem został oskarżony o gwałt. Brat siedzi, a Titus został uniewinniony.

 

MATTEO BRIGHI (1981, ITA, DM RC, Parma => Torino)

W sezonie, na który datowany jest CM 01/02, Brighi został wybrany najlepszym młodym piłkarzem Serie A. Czy więc ktokolwiek może mieć zastrzeżenia do potencjału -2 dla tego gracza? Od ośmiu lat jest formalnie zawodnikiem Romy, jednak wiele sezonów spędził na wypożyczeniu. Ostatnio został partnerem Kamila Glika w Torino. Zaliczył cztery mecze w reprezentacji Włoch. W przeciwieństwie do Bożinowa i Bramble’a, od dziewczynek woli wieczór z książką.

 

BRUNO LEITE (1982, BRA, D/DM L, Vasco => szuka klubu)

Wraz ze wspomnianymi wcześniej Andersonem i Andrezinho zdobył MŚ U-17 w 1999 roku, a dwa lata później zadebiutował w barwach Vasco da Gama. Jako dwudziestojednolatek wyjechał do Europy, by podbijać Hiszpanię, jednak miał problemy z załapaniem się choćby do składu rezerw Majorki. Krótki powrót do Vasco i znów na Stary Kontynent! Tym razem Portugalia (Academica – 6 meczów na ławce, zero na boisku) i w końcu Włochy (Virtus Lanciano (także bez meczu, trzecia liga). Zrezygnowany wrócił do Brazylii, grając jedynie w rozgrywkach stanowych, po czym ostatni raz spróbował zawojować Europę. W Grecji także mu nie wyszło. Osiem meczów ligowych to za mało, by uznać go za talent choć trochę spełniony. Powrócił w rodzinne strony i ostatnio widziano go rok temu w barwach Santa Cruz, z którym zajął drugie miejsce w czwartej lidze i wygrał rozgrywki stanowe Pernambuco (co jest równoznaczne powiedzmy z wygraniem przez Gryf Gródek rozgrywek o mistrzostwo powiatu hajnowskiego). Żeby było jasne, w tych mistrzostwach wystąpił w trzech meczach. W każdym schodził przed czasem. Od tego czasu nie gra nigdzie. Znając życie, przygarnie go Widzew ;)

 

NICOLAS BURDISSO (1981, ARG, D C, Boca => Roma)

Talent jak najbardziej spełniony. Dwukrotny mistrz Argentyny, trzykrotny zdobywca Copa Libertadores, dwukrotny zdobywca Pucharu Interkontynentalnego, czterokrotny Mistrz Włoch, Mistrz Świata do lat 20, Mistrz Olimpijski. Czego chcieć więcej? Po prostu znakomity obrońca. Zawsze w pierwszym składzie – czy to w Boca Juniors, czy w Romie (w Interze bywało różnie). Jedynie w ostatnim sezonie z gry na kilka miesięcy wyeliminowała go poważna kontuzja. Po przyjściu Zdenka Zemana ma pewne miejsce w drużynie.

 

LADO BURDULI (1980, GEO, M RC, Dinamo Tbilisi => szuka klubu)

Wladimer, bo takie jego pełne imię, w CM 01/02 występuje jako supergwiazdor już na początku (CA = 125 dla zawodnika z ligi gruzińskiej ?!). W świecie realnym jednak, daleko było mu do swego CeeMowego alter ego. Właściwie poza swym macierzystym Dinamem grał słabo albo rzadko. Po odejściu do Ałanii Władykaukaz grywał sporadycznie, więc powrócił na ojczyzny łono i sezon dokończył w Tbilisi. Kolejnym celem emigracji była Ukraina, gdzie spędził cztery lata, grając dla czterech różnych klubów. Nigdzie nie zagrzał miejsca na dłużej. Swój jedyny tryumf za granicą zanotował w barwach Neftçi Baku, z którym zdobył mistrzostwo kraju. Udział Burdulego marny, gdyż wystąpił tylko w… jednym meczu – z MOIK Baku przez piętnaście minut. Ale medal dostał. W FM 2012 jest w składzie Diły Gori, jednak nie wystąpił tam w żadnym spotkaniu. Obecnie szuka pracodawcy.

 

LEWIS BUXTON (1983, ENG, D C, Portsmouth => Sheffield Wednesday)

Kolejny zwykły angielski kopacz z niższych lig. Nigdy nie wybił się ponad drugą ligę. Jak już Stoke awansował, Buxton po jednym meczu przesiedzianym na ławce odszedł do Sheffield. W minionym sezonie wywalczył z „Sowami” awans do Championship.

 

MARK BYRNES (1982, AUS, D RC, Olympic Sharks => APIA Leichhardt Tigers)

W bazie CM bez patcha zawodnik Vicenzy Calcio, później Olympic Sharks (de facto Sydney Olympic). Już wtedy miał za sobą siedem występów w Austrii oraz wicemistrzostwo świata do lat 17, więc potencjał uzasadniony. Niestety, nie wybił się poza rodzimą ligę. Próbował jeszcze zawojować Finlandię, ale wrócił do ojczyzny. Od czterech lat broni barw APIA, z krótką przerwą na jeden mecz dla Gold Coast United, kiedy to wypożyczono go, by zastąpił… Daniela Piórkowskiego.

 

I tak to wyglądają losy zawodników na A i B. Kilka gwiazd, kilku solidnych ligowców, kilka rzeczywistych zmarnowanych talentów i trochę fantazji researcherów. W następnym odcinku kolejne litery ;)

Odnośnik do komentarza
  • 1 rok później...
  • 4 miesiące później...

Po długiej przerwie kilka kolejnych krótkich notek biograficznych. Tym razem dodałem jeszcze moją subiektywną ocenę wykorzystania CeeMowego talentu.

 

WILFREDO CABALLERO (1981; ARG; GK; BOCA JUNIORS => MALAGA)

Willy zrobił niezłą karierę klubową, wyjeżdżając do Hiszpanii tuż po zdobyciu olimpijskiego złota w Atenach (cały turniej na ławce). Mimo ponad setki meczów w La Liga, nigdy nie zagrał w dorosłej reprezentacji Argentyny. Nie ma coś szczęścia do selekcjonerów.

Ocena: 8/10

 

LUCAS DE DEUS SANTOS – CACA (1982; BRA; M C; ATLETICO MINEIRO => COMERCIAL (SP))

Lucas miał pod górkę od początku, gdyż jego dwaj starsi bracia: Dede i Leandro grail w Borussii Dortmund i oczekiwania względem junior były duże. Jego potencjał w CM 01/02 wziął się pewnie też z tego, że z Mistrzostw Świata do lat 17 w 1999 roku przywiózł złoty medal. Krótko grał w Niemczech i Portugalii, jednak prawdziwą gwiazdą został w Danii, gdzie przez pięć lat bronił barw Aalborga i Odense. Po ukończeniu trzydziestego roku życia wrócił do Brazylii, gdzie rekreacyjnie kopie piłkę w amatorskich klubach.

Ocena: 6/10

 

CAETANO PROSPERI CALIL (1984; BRA; S C; SAO PAULO => VARESE)

Junior z Sao Paulo na MŚ do lat 17 w 2001 roku był trzecim strzelcem i czwartym zawodnikiem w plebiscycie na Gracza Turnieju. W profesjonalnej piłce zadebiutował jednak dopiero w 2005 roku, w barwach Atletico Paranaense. Jego talent dostrzegli wysłannicy Sieny dwa lata później i w konsekwencji trafił on do Włoch, gdzie występuje do dziś. Przez trzy sezony zdobywał bramki dla Crotone, przez dwa dla Frosinone, a obecnie kopie piłkę w Varese. Ostatnio częściej grywa w pomocy niż w ataku.

Ocena: 5/10

 

ESTEBAN CAMBIASSO (1980; ARG; DM LC; REAL MADRYT => INTER MEDIOLAN)

Cambiasso w CM 01/02 startował już z CA 144 i właściwie z miejsca mógł stanowić o sile zespołu. W rzeczywistości w Realu przez dwa lata zagrał 41 razy, zdobył mistrzostwo kraju i trafił do mediolańskiego Interu. W międzyczasie zdążył zaliczyć kilka epizodów w reprezentacji. Z Interem pięciokrotnie wygrywał Serie A, raz Ligę Mistrzów i Klubowe Mistrzostwa Świata. Mistrzem Świata został też z argentyńską młodzieżówką w 1997 roku. Uczestnik MŚ w Niemczech. Czego chcieć więcej?

Ocena: 10/10

 

CESAR CARIGNANO (1982; ARG; S C; COLON => PATRONATO)

Carignano to jeden z tych zawodników, którym nie udało się zaaklimatyzować w Europie. Strzelał na zawołanie w Colon, dzięki czemu zagrał nawet trzykrotnie w reprezentacji i w końcu trafił do Bazylei. Tam zdobył w dziewiętnastu meczach siedem bramek przez… cztery lata. Ciągłe kontuzje, zaniki formy i niemożność przyzwyczajenia się do europejskiego futbolu zaowocowały powrotem do ojczyzny i tułaczką po drugoligowych klubach. Tam znów odzyskał formę i strzelał bramki. Zaliczył krótki epizod w Chile, a obecnie występuje w słabiutkim Patronato na zapleczu argentyńskiej ekstraklasy, którego jest najlepszym strzelcem. Ten wysoki napastnik na pewno liczył na więcej.

Ocena: 4/10

 

CARLOS HENRIQUE CARNEIRO MARINHO – CARLOS HENRIQUE lub CARLINHOS (1983; BRA; D ?; VITORIA => ???)

Kolejny Mistrz Świata do lat 17 z 1997 roku. W CM 01/02 nie miał nawet wpisanej strony obrony, na której grał (prawej). Nie wiem dlaczego tak potoczyła się jego kariera. Występował w Vitorii i Fluminense – dwóch znanych klubach, by na dwa-trzy lata przepadać w międzyczasie w niebycie. W wieku 25 lat zakończył karierę na szczeblu krajowym i występuje tylko w rozgrywkach stanowych. Co sezon w innym klubie. W zeszłym roku grał w Novo Hamburgo, jednak w tym nie pojawił się w żadnym klubie.

Ocena: 2/10

 

ANTONIO CASSANO (1982; ITA; AM/F C; ROMA => PARMA)

Enfant terrible włoskiej piłki, dręczony kontuzjami, zajęty pozaboiskowymi aferami. Wicemistrz Europy, Mistrz Hiszpanii z Realem Madryt oraz Mistrz Włoch z Milanem. Zaliczył w swej karierze wielkie kluby, rozegrał ponad trzydzieści spotkań w kadrze, strzelił nieco mniej bramek niż by mógł i mimo sukcesów pozostaje pewien niedosyt. Bez wątpienia jednak kariera udana.

Ocena: 9/10

 

FERNANDO CAVENAGHI (1983; ARG; S C; RIVER PLATE => RIVER PLATE)

Kariera Fernando zatoczyła koło. Byl jednym z najlepszych napastników CM 01/02 i gwiazdą reprezentacji młodzieżowej Argentyny. Do Europy trafił w 2004 roku, wybierając niespodziewanie… rosyjski Spartak Moskwa. Nie był to idealny klimat dla niego i po trzech latach męczarni podpisał kontrakt z Bordeaux. Tam zdołał wygrać mistrzostwo Francji i zadebiutować w reprezentacji kraju, jednak ofert z wielkich firm nadal nie było. Cavenaghi wrócił do River by wyciągnąć swój ukochany klub z drugiej ligi, uczynił to, chwilę pokopał jeszcze w Villarrealu i Pachuce i po raz kolejny wrócił do Los Millonarios.

Ocena: 7/10

 

DIMOS CHARISTEAS (1983; GRE; S C; ARIS => koniec kariery)

To ciekawa sprawa. W CM 01/02 jest napastnikiem, tak jak inny Charisteas – Angelos. Dimos jednak był obrońcą i z Arisu trafił na moment do Niemiec, by później przez epizod na Cyprze tułać się po niższych ligach greckich, aż do zakończenia kariery w wieku 25 lat. O swojej przygodzie z piłką chyba już zapomniał, gdyż na jego facebooku trudno doszukiwać się jakichkolwiek futbolowych fotek.

Ocena: 1/10

 

ŁASZA CZELIDZE (1985; GEO; D ?; TORPEDO KUTAISI => CZICHURA SACZCHERE)

Czelidze to rosły stoper, który rokował na tyle dobrze, że w wieku dziewiętnastu lat trafił do ukraińskiego Metałurha Zaporoże. Tam jednak po połowie sezonu rozstano się z nim bez żalu i poza krótkim epizodem w Kazachstanie od tego czasu występuje w rodzimej lidze. W 2011 roku podpisał kontrakt z drugoligową Czichurą Saczchere, awansował z nią do Umaglesi Ligi i dowodzi defensywą tego klubu do tej pory. Z Czelidze w obronie Czichura nie tylko awansowała, ale i doszła do finału Pucharu Gruzji, a w debiutanckim sezonie w ekstraklasie zajęła czwarte miejsce. W obecnych rozgrywkach ustępuje tylko Dinamu Tbilisi.

Ocena: 4/10

 

LAMBROS CHONOS (1983; GRE; S C; KALAMATA => PORT MELBOURNE SHARKS)

Chonos to jeden z tzw. Supergreków. W rzeczywistości całą karierę spędził w Grecji, najwyżej wybijając się do Ethnikosu Pireus i Kallithei. W wieku trzydziestu lat wyemigrował do Australii, gdzie występuje jako prawoskrzydłowy w Port Melbourne Sharks w lidze stanowej.

Ocena: 2/10

 

MICHAEL CHOPRA (1983; ENG; S C; NEWCASTLE => BLACKPOOL)

Młodzieżowy reprezentant Anglii, nadzieja Newcastle i potencjalny następca Shearera. Skończył w ligowej szarzyźnie, strzelając bramki głównie dla Cardiff. Ostatnio grywa w Blackpool, jednak jego skuteczność pozostawia wiele do życzenia. A pomyśleć, że jedenaście lat temu występował w Lidze Mistrzów przeciw Barcelonie, marząc zapewne o tym, że za parę sezonów przywdzieje trykot ówczesnych rywali…

Ocena: 5/10

 

PAUL CODREA (1981; ROU; DM/M C; GENOA => koniec kariery)

Codrea spędził ponad dekadę we Włoszech, zaliczając ponad 200 występów ligowych w barwach kilku klubów. Nigdy nie okazał się łakomym kąskiem dla ścisłej czołówki, ale należał do solidnych ligowców. W 2013 roku został grającym trenerem odrodzonej w piątej lidze Politehniki Timisoara – klubu swojego dzieciństwa – i doprowadził ją do awansu oddając punkty jedynie w dwóch spotkaniach. Wielokrotnie reprezentował swój kraj na arenie międzynarodowej.

Ocena: 7/10

 

NATHAN COE (1984; AUS; GK; INTER MEDIOLAN => MELBOURNE VICTORY)

Zawsze w cieniu innych australijskich bramkarzy – zwłaszcza Bosnicha i Schwarzera – spokojnie trenował w młodzieżówce Interu i PSV, aż zapracował na transfer do FC Kopenhaga. W tym klubie wystąpił jednak zaledwie trzykrotnie, a wypożyczenie do Orgryte i transfer do Randers w kwestii regularnej gry pomogły niewiele. Dopiero w barwach SonderjyskE Australijczyk wskoczył do pierwszego składu i przez dwa lata regularnie występował w tym duńskim zespole. Od sezonu 2012/13 broni w ojczyźnie.

Ocena: 5/10

 

CARLTON COLE (1983; ENG; S C; CHELSEA => WEST HAM)

Ponad ćwierć tysiąca występów w dobrych angielskich klubach, siedem meczów w kadrze, czego chcieć więcej? A jednak chyba Carlton miał większe nadzieje co do swojej kariery. Przez pięć lat nie mógł przebić się do składu Chelsea z powodu kontuzji i ogromnej konkurencji. Zaliczał sporadyczne występy i kolejne wypożyczenia, aż w 2006 roku podpisał kontrakt z West Hamem, gdzie gra do dziś, mimo początkowych obaw o jego przyszłość przed obecnym sezonem.

Ocena: 8/10

 

FRANCO COSTANZO (1980; ARG; GK; RIVER PLATE => UNIVERSIDAD CATOLICA)

Po przebiciu się do pierwszego składu River zadebiutował nawet w reprezentacji Argentyny, a wkrótce trafił do ligi hiszpańskiej. Niestety, Costanzo nie uratował Alaves przed spadkiem i odszedł do Bazylei, gdzie spędził pięć lat bogatych w sukcesy. Zaowocowało to transferem do Olympiakosu, z którym co prawda zdobył mistrzostwo kraju, jednak trzeba powiedzieć, że Grecy wygrali je raczej mimo obecności Costanzo w bramce w rundzie jesiennej, aniżeli dzięki niemu. Po tym blamażu w Helladzie Costanzo zakończył karierę, by rok później wznowić ją w Universidad Catolica, gdzie pełni rolę zmiennika reprezentanta Chile – Christophera Tosellego.

Ocena: 7/10

 

GINO COUTINHO (1982; NED; GK; PSV EINDHOVEN => ADO DEN HAAG)

W PSV nie przebił się do składu i aż do 2008 roku pełnił rolę zmiennika w kilku holenderskich klubach. Dano mu szansę dopiero w ADO Den Haag, gdzie broni do dziś. W wolnych chwilach hoduje konopie, za co on i jego ojciec mają już wyroki.

Ocena: 6/10

 

ERNESTO CRISTALDO (1984; PAR; D ?; bez klubu => THE STRONGEST)

W CM 01/02 obrońca bez wpisanej strony, de facto lewoskrzydłowy. W wieku dwudziestu lat przebił się do pierwszego składu Cerro Porteno oraz reprezentacji Paragwaju, pojechał na Igrzyska Olimpijskie z których przywiózł srebrny medal i… tyle. Nie wyjechał z ukochanego klubu, poza krótkim wypożyczeniem do Newell's Old Boys, aż do 2011 roku, kiedy to stracił miejsce w składzie i musiał go poszukać w słabszym Sol de America. Wkrótce opuścił Paragwaj, jednak wyleciał do Europy, a do Kolumbii, a po pół roku osiadł w Boliwii. Tam, zgodnie z nazwą klubu, w barwach The Strongest dwukrotnie sięgnął po mistrzostwo kraju, a sam pogodził się z rolą pierwszego zmiennika. Zazwyczaj zaczyna na ławce, by wejść na boisko w drugiej połowie.

Ocena: 5/10

 

MARCO CROCE (1983; ITA; S C; LODIGIANI => ???)

Wychowanek Sampdorii. Dwa sezony w trzeciej lidze w Lodigiani, a potem było tylko gorzej. Ostatnio widziany w szóstoligowym Monterotondo oraz na na pewnym portalu, gdzie bezrobotni piłkarze szukają klubów. Skauci Widzewa! To materiał dla was ;)

Ocena: 1/10

Odnośnik do komentarza
  • 5 lat później...

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

Ładowanie
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...