Skocz do zawartości

Świadomy konsumpcjonizm


Rekomendowane odpowiedzi

No dobra, ale nie wiem co masz na myśli?

 

Nawet jeśli spożycie bezpośrednie przez ludzi rośnie - dajmy na to tych 10%, to faktem jest, że te około 70-75% światowych upraw soi idzie na pasze dla zwierząt. Żeby otrzymać 1kg mięsa potrzeba około 10kg paszy, którą stanowią głównie zboża i soja. Do tego - o czym często się zapomina - ogromne ilości wody, bo szacuje się że gdzieś z przedziału 5000-20000 /kg mięsa, a przy wielkich przemysłowych farmach dochodzi dodatkowo np skażenie okolicznych wód.

 

Nie jest dziwne zatem dla mnie, że dochodzi się do wniosku, że ktoś za te ukryte koszty (wycinanie lasów, zatrucie środowiska, wykorzystanie zasobów wodnych) powinien zapłacić.

Odnośnik do komentarza
15 minutes ago, jmk said:

Ale dalej to nie są świeże dane, 2-3 lata w tej kwestii moim zdaniem to dużo, tak samo jak postrzeganie ekologii.

a to masz świeższe, że sugerujesz 3-krotny wzrost w ciągu 2 lat? :roll: przypominam, że przykłady anegdotyczne nie są miarodajne

Odnośnik do komentarza
11 minut temu, Gabe napisał:

No dobra, ale nie wiem co masz na myśli?

 

Nawet jeśli spożycie bezpośrednie przez ludzi rośnie - dajmy na to tych 10%, to faktem jest, że te około 70-75% światowych upraw soi idzie na pasze dla zwierząt. Żeby otrzymać 1kg mięsa potrzeba około 10kg paszy, którą stanowią głównie zboża i soja. Do tego - o czym często się zapomina - ogromne ilości wody, bo szacuje się że gdzieś z przedziału 5 000-20 000 /kg mięsa, a przy wielkich przemysłowych farmach dochodzi dodatkowo np skażenie okolicznych wód.

 

Nie jest dziwne zatem dla mnie, że dochodzi się do wniosku, że ktoś za te ukryte koszty (wycinanie lasów, zatrucie środowiska, wykorzystanie zasobów wodnych) powinien zapłacić.

 

Nic. To Ty uchwyciłeś temat tych %. Ja nawet nie odnosiłem się do tego, że to miało wpływ na decyzje o podatku, napisałem nawet, że oprócz zwykłego jedzenia soi głównie idzie na przemysł, nie wiem po co ta dyskusja. Chciałeś pokazać, że aż tylu zjadaczy nie ma okej, ale nie taki był sens dyskusji.

 

Cytat

Gdzieś czytałem nawet, że obecnie najwięcej zużywa się... soi, bo nie dość, że weganie to jeszcze służy jako... pasza dla zwierząt, z których jemy mięso.

 

 

Odnośnik do komentarza
2 godziny temu, jmk napisał:

1) ten podatek, który powoduje droższe mięso to chyba (moim zdaniem) nie najlepsze rozwiązanie. Bo wydaje mi się, że skala przetwórstwa nie spadnie, a wręcz przeciwnie - będzie jeszcze gorszej jakości mięso tzw. mięsa w mięsie będzie mniej, aby utrzymać cenę i siebie na rynku. Umówmy się, świadomy konsumpcjonizm i nie chodzi tu o spieranie się czy jajka są zdrowe czy mięso jest zdrowe, ale o jakość tego co wybraliśmy do jedzenia, bo ludzie kierują się ceną, głównie i przede wszystkim. Czemu parówki są tak popularne? No właśnie, szybko tanio.

 

2) Trochę zaleciało mi hipokryzją. Przecież UE jeszcze przed chwilą "dokręcała śrubę" właśnie indywidualnym  wytwórcom, coraz większe restrykcje, przepisy, którymi zawalili ludzi na wsi. Teraz więcej tam handlarzy samochodów niż gospodarzy ;) Jeszcze kury czy kaczki jako tako się zostały, ale krowy czy świnie niemal "odeszły" z "na użytek własny".

 

No dobra, to soja na bok.

 

Bo w tym podatku nie chodzi IMO o ograniczenie spożywania mięsa, a - jak zresztą mówi jego nazwa - zrównoważoną produkcję (sustainability charge). To właśnie dlatego opłaca się obecnie produkować produkty odzwierzęce na tak wielką skalę, bo koszty produkcji nie pokrywają szkód, które wywierają choćby na środowisko i klimat.

 

Dlatego, że jest duży popyt na mięso, jest mnóstwo produktów ubocznych, z którymi trzeba coś zrobić - stąd się biorą wszelkie parówki, kiepskie wędliny, produkty udające mięso a składające się w większości z MOM i zagęstników. Jak produkcja mięsa będzie mniejsza, to i tych odpadów będzie mniej. A ludzie może sobie przypomną (albo się dowiedzą) jak jadano jeszcze 30-40 lat temu. ;) 

 

Człowiek mieszkający na wsi i posiadający ziemię nie musi zajmować się hodowlą zwierząt, tak przy okazji :> .

Odnośnik do komentarza
18 minut temu, Gabe napisał:

 

No dobra, to soja na bok.

 

Bo w tym podatku nie chodzi IMO o ograniczenie spożywania mięsa, a - jak zresztą mówi jego nazwa - zrównoważoną produkcję (sustainability charge). To właśnie dlatego opłaca się obecnie produkować produkty odzwierzęce na tak wielką skalę, bo koszty produkcji nie pokrywają szkód, które wywierają choćby na środowisko i klimat.

 

Dlatego, że jest duży popyt na mięso, jest mnóstwo produktów ubocznych, z którymi trzeba coś zrobić - stąd się biorą wszelkie parówki, kiepskie wędliny, produkty udające mięso a składające się w większości z MOM i zagęstników. Jak produkcja mięsa będzie mniejsza, to i tych odpadów będzie mniej. A ludzie może sobie przypomną (albo się dowiedzą) jak jadano jeszcze 30-40 lat temu. ;) 

 

Człowiek mieszkający na wsi i posiadający ziemię nie musi zajmować się hodowlą zwierząt, tak przy okazji :> .

 

 

 

Nie wiem jak z tym polemizować, skoro na wszystko odpowiedziałem wcześniej. To może tak:

 

Cytat

Bo w tym podatku nie chodzi IMO o ograniczenie spożywania mięsa, a - jak zresztą mówi jego nazwa - zrównoważoną produkcję (sustainability charge). To właśnie dlatego opłaca się obecnie produkować produkty odzwierzęce na tak wielką skalę, bo koszty produkcji nie pokrywają szkód, które wywierają choćby na środowisko i klimat.

 

1) tu się zgadzamy. Bo ja napisałem:

 

Cytat

Głównym celem ma być zmniejszenie konsumpcji to raz, ale głównie chodzi o środowisko

 

Więc masło maślane, moje przejęzyczenie - początek źle sformułowany, miałem na myśli dokładnie, że głównie środowisko.

 

 

Cytat

Dlatego, że jest duży popyt na mięso, jest mnóstwo produktów ubocznych, z którymi trzeba coś zrobić - stąd się biorą wszelkie parówki, kiepskie wędliny, produkty udające mięso a składające się w większości z MOM i zagęstników. Jak produkcja mięsa będzie mniejsza, to i tych odpadów będzie mniej. A ludzie może sobie przypomną (albo się dowiedzą) jak jadano jeszcze 30-40 lat temu. ;) 

 

1) po pierwsze skąd zakładasz mniejszą produkcję? 

2) wyższy podatek to dwa wyjścia:

a) wyższa cena w sklepie

b) niższa jakość produktu

 

Nie wydaje mi się, że a) będzie możliwe w tak drastyczny sposób (dwukrotność ceny), bo te firmy raczej chcą zarabiać, sztuczne podatki nie spowodują "aha ok, to robimy mniej droższego mięsa, pewnie kupią, więc wyjdziemy na zero", kto tak zrobi to upadnie. Ktoś zrobi gorsze i tańsze mięso. Ile osób sprawdza ile % mięsa ma mięso mielone np? Obawiam się, że mniej niż spożywa soję ;-)

 

Cytat

Umówmy się, świadomy konsumpcjonizm i nie chodzi tu o spieranie się czy jajka są zdrowe czy mięso jest zdrowe, ale o jakość tego co wybraliśmy do jedzenia, bo ludzie kierują się ceną, głównie i przede wszystkim. Czemu parówki są tak popularne? No właśnie, szybko tanio.

 

Będzie więcej zapychaczy, aby z jednego kilograma mięsa zrobić więcej... mięsa. Albo zainwestują w badania nad nowym zapychaczem E-coś tam.

 

 

 

Cytat

Człowiek mieszkający na wsi i posiadający ziemię nie musi zajmować się hodowlą zwierząt, tak przy okazji :> .

 

Nie musi, nie mówię o większej hodowli, chodzi o utrzymanie zwierząt na użytek własny/sąsiadów. Kiedyś to  było dość powszechne na wsiach. Teraz się to nie opłacało, bo raz, że samochody, markety, tanie mięso, czas pracy przy zwierzaku, a dwa ile trzeba spełniać wymogów, aby takie mieć plus kary.

Odnośnik do komentarza
  • 1 miesiąc później...

W jakimś dokumencie na netflixie mi mignęło, że wmówiono nam, że woda w butelce z logiem jest smaczniejsza, lepsza i zdrowsza niż taka sama co mamy w kranie - czy to prawda? I czy faktycznie dotyczy to naszej polskiej wody w kranie? Obawienia ;) mam w strachu przed jebaną salmonellą :/

 

Odnośnik do komentarza

Ja robię podobnie. Tutaj masz pierwszy z brzegu dzbanek filtrujący: 

https://www.mediaexpert.pl/agd-male/do-kuchni/dzbanki-filtrujace/dzbanek-brita-marella-xl-mx-plus-niebieski?gclid=Cj0KCQjwmdzzBRC7ARIsANdqRRloWD32y6RJ7F7KnboVMzOLkei0TBpJC8-e-ygfxhegi18OaayDu50aAiGnEALw_wcB&gclsrc=aw.ds

 

A warto mimo wszystko przefiltrować, bo jakość wody jest sprawdzana nie przy Twoim kranie, tylko jednak w międzyczasie przepływa przez rury i mogą jakieś zanieczyszczenia się pojawić. 

  • Lubię! 1
Odnośnik do komentarza

U mnie na wiosce pomontowano poidełka dla dzieci chyba w każdej szkole, więc nie jest najgorzej z tą jakością wody.

Ale przynaję się, że sam mam dużo za uszami. U mnie w domu pije się dużo wody. Osobiście wypijam dziennie ze 2l, a do tego dochodzi mój syn i żona. No i żłopiemy wodę butelkowaną.

Bezpośrednio z kranu nie pijam, bo mam ujęcie, z którego woda jest masakrycznie twarda. Jak widzę, co ta robi w moim akwarium i w filtrze, to mnie odrzuca.

A do gotowania w czajniku używam Brity chyba od 10 lat. Więc teraz żeby zabezpieczyć dzienne zapotrzebowanie, musiałbym przelać przynajmniej z 10 dzbanków Brity, na co nie zawsze jest czas i pamięć, albo zrobić sobie w domu jakąś stacje uzdatniania.

Cóż, postaram się jednak ograniczyć kupowanie wody i korzystanie z kranówki :)

Odnośnik do komentarza
U mnie na wiosce pomontowano poidełka dla dzieci chyba w każdej szkole, więc nie jest najgorzej z tą jakością wody.
Ale przynaję się, że sam mam dużo za uszami. U mnie w domu pije się dużo wody. Osobiście wypijam dziennie ze 2l, a do tego dochodzi mój syn i żona. No i żłopiemy wodę butelkowaną.
Bezpośrednio z kranu nie pijam, bo mam ujęcie, z którego woda jest masakrycznie twarda. Jak widzę, co ta robi w moim akwarium i w filtrze, to mnie odrzuca.
A do gotowania w czajniku używam Brity chyba od 10 lat. Więc teraz żeby zabezpieczyć dzienne zapotrzebowanie, musiałbym przelać przynajmniej z 10 dzbanków Brity, na co nie zawsze jest czas i pamięć, albo zrobić sobie w domu jakąś stacje uzdatniania.
Cóż, postaram się jednak ograniczyć kupowanie wody i korzystanie z kranówki
Ale to, że masz twardą wodę to akurat moim zdaniem plus bo masz w karnie "Muszyniankę" a nie "zwykła wodę" więc jak Ci smakowo nie przeszkadza to śmiało pić.
  • Lubię! 1
Odnośnik do komentarza
17 minut temu, zovalik napisał:
25 minut temu, Łonio napisał:
U mnie na wiosce pomontowano poidełka dla dzieci chyba w każdej szkole, więc nie jest najgorzej z tą jakością wody.
Ale przynaję się, że sam mam dużo za uszami. U mnie w domu pije się dużo wody. Osobiście wypijam dziennie ze 2l, a do tego dochodzi mój syn i żona. No i żłopiemy wodę butelkowaną.
Bezpośrednio z kranu nie pijam, bo mam ujęcie, z którego woda jest masakrycznie twarda. Jak widzę, co ta robi w moim akwarium i w filtrze, to mnie odrzuca.
A do gotowania w czajniku używam Brity chyba od 10 lat. Więc teraz żeby zabezpieczyć dzienne zapotrzebowanie, musiałbym przelać przynajmniej z 10 dzbanków Brity, na co nie zawsze jest czas i pamięć, albo zrobić sobie w domu jakąś stacje uzdatniania.
Cóż, postaram się jednak ograniczyć kupowanie wody i korzystanie z kranówki emoji4.png

Ale to, że masz twardą wodę to akurat moim zdaniem plus bo masz w karnie "Muszyniankę" a nie "zwykła wodę" więc jak Ci smakowo nie przeszkadza to śmiało pić.

Pewnie masz rację. Problem raczej leży w mojej głowie. Muszę poczytać jakieś naukowe opracowania, że tak twarda woda jednak nie wpływa na tworzenie się złogów w nerkach. A one niestety bardzo lubią moje nerki. Choć to raczej wynik zbyt małego ruchu.

Odnośnik do komentarza
16 godzin temu, jmk napisał:

W jakimś dokumencie na netflixie mi mignęło, że wmówiono nam, że woda w butelce z logiem jest smaczniejsza, lepsza i zdrowsza niż taka sama co mamy w kranie - czy to prawda? I czy faktycznie dotyczy to naszej polskiej wody w kranie? Obawienia ;) mam w strachu przed jebaną salmonellą :/

 

U mnie też cała rodzinka, w tym dzieci piją wodę z kranu - jedynie filtrujemy ją w dzbanku dafi. Smakuje lepiej niż ta, która wiele dni przechowywana jest w plastiku. Kiedyś każda wizyta w markecie kończyła się kupnem zgrzewki - teraz primo: nie wydaję na wodę pitną tyle kasy, secundo: nie muszę jej dźwigać do domu.

Co do twardości wody:

Jak podaje Polskie Towarzystwo Magnezologiczne są dowody na to, że twarda woda, zawierająca większe ilości takich biopierwiastków jak, magnez i wapń, może być zdrowsza od miękkiej, ponieważ na terenie gdzie występuje, zaobserwowano niższą zapadalność na choroby układu krążenia. Przykładem są mieszkańcy Gruzji, którzy pijąc wodę twardą, w mniejszym stopniu cierpią na choroby miażdżycowe i dożywają sędziwego wieku. Inaczej jest w Finlandii, której obywatele mający do dyspozycji wodę miękką, polodowcową, częściej zapadali na choroby serca i umierali nawet w młodym wieku.
Zwrócił na to uwagę polski uczony, - prof. Julian Aleksandrowicz - pisząc w tej sprawie list do ówczesnego prezydenta Finlandii Urho Kekkonena. W związku z tym problemem władze fińskie zleciły opracowanie kompleksowego programu zaradczego. Tak powstał projekt profilaktyczny pod nazwą Nord Kareliia, w którym uwzględniono również m.in. suplementowanie wody składnikami mineralnym. W ciągu 25 lat trwania kampanii liczba zgonów z powodu chorób serca i naczyń krwionośnych w Północnej Karelii zmniejszyła się o 75%. /Publikacja T.Wojtaszek –„Woda-strumień życia”czerwiec 2008/.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

Ładowanie
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...