Skocz do zawartości

C’est la vie!


Kraha

Rekomendowane odpowiedzi

Gra: Football Manager 2011 (Patch 11.3)

Baza Danych: Duża

Dodatki: No shits!

Ligi: Conference North/South (Anglia)

Zasady: Own (No Editors! No Scouts! No Shits!)

 

Witam,

Miałem wrócić jeszcze w zeszłym tygodniu, jednakże moje plany się zmieniły. Postanowiłem dopiero dzisiaj rozpocząć rozgrywkę, ale tutaj kolejny problem natknął się na mnie. Wybór klubu, gdyż przez weekend zmieniłem swoją orientację w tej kwestii. Gdy dokonałem już, jakże trudnego dla mnie wyboru, okazało się, że nie wiele pozostało mi dzisiaj czasu na rozgrywkę. Jednakże postanowiłem, że założę już temat, aby Wasze ślepia "rozkoszowały się" tym, iż rozpocząłem nową przygodę. Trochę ironią zaleciało. Okej wróćmy z powrotem gdzie trzeba. Obrałem kurs na zieloną wyspę, czyli Brytanię. Tutaj wybór był oczywisty, że będzie to angielska liga. Jednakże, co do wyboru klubu, to już jasności nie ma. Długo rozmyślałem nad kilkoma zespołami. Rezultatem czego był wybór drużyny ze wschodniej części hrabstwa Staffordshire. Siedzibę, ten klub, ma w mieście, który liczy niewiele ponad 50 tysięcy mieszkańców. Do największych sukcesów tegoż zespołu należy awans do League Two (w 2009 roku) oraz finał FA Trophy (w 1987 roku). Jest to klubik o rosnącej reputacji, więc nie ma także wygórowanych wymogów. Dla prezesa klubu, Bena Robinsona, zadowalającym wynikiem będzie utrzymanie się w lidze. Jednakże ja myślę o awansie do League One. Patrząc bardzo optymistycznie w przyszłość, mam zamiar doprowadzić zespół do najwyższej klasy rozgrywkowej. Jednakże jak się w rezultacie potoczą losy mojego awatara - Gerard Moreau - w grze, będziemy tego świadkami w nie tak dalekiej przyszłości.

 

Serdecznie zapraszam do czytania tego, co tutaj skrobnę. Będę starał się pisać więcej niż czysto statystyczne notki, jak było to w przypadku kariery z Juventusem. Liczę również na liczne komentarze i sugestie z Waszej strony. Jeszcze raz zapraszam i pozdrawiam!

 

Kraha.

Odnośnik do komentarza

@ajerkoniak - miałem kilka przeciwwskazań, ale w rezultacie Anglia... mhm... najlepsza liga na Świecie! Po części też jest to mHC, bo łatwo nie będzie.

@scierko - mniemaj, mniemaj. Musiałem wszystko popsuć przez to! :P

@all - będę pisać tzw. epizodami, w każdym będę opisywać zdarzenia które wydarzyły się w danym tygodniu. Chyba, że będzie ich sporo, to podzielę na więcej dni. Coś w stylu pamiętnika, będę prowadzić tą karierę. Wzór macie tutaj.

 

Epizod I

 

Długo trwały moje negocjacje z owym klubikiem, któregoż miałem zostać managerem w zbliżającym się sezonie. Prezes klubu okazał się jednak bardzo spokojną postacią, a zarazem osobą która jest gotowa do wszelkich negocjacji. Gdy już wynegocjowałem korzystne warunki kontraktu przyszedł czas zapoznać się ze skromnym, ale kochanym przez zawodników, sztabem szkoleniowym. W jego skład wchodzili asystent Gary Rowett, piłkarz a zarazem trener bramkarzy Kevin Poole oraz trójka trenerów odpowiedzialnych za szkolenie młodzieży, a mianowicie Mike Whitlow, Mark Sale i Gareth Holmes. Jak możecie się domyślać dojdzie tutaj do rewolucji, gdyż podstawą każdej ekipy jest profesjonalny, w miarę możliwości, sztab szkoleniowy. Już 4. godziny, po złożeniu swoje podpisu na kupie papierów, odbyłem pierwszy trening. Poznałem się z dość przyzwoitą, jak na warunki League Two kadrą, z którą miałem pracować w tym sezonie. W pierwszym składzie mam do dyspozycji 26. grajków, z czego trójka na tą chwilę leczy urazy. Myślałem, że sytuacja w Burton Albion Football Club ma się gorzej, ale o dziwo byłem w błędzie z czego jestem rad. Po pierwszym treningu nie jestem w stanie określić, kto się nadaje a kogo trzeba się pozbyć, ale w najbliższym czasie dojdzie tutaj do rewolucji. Bynajmniej będę starał się zrewolucjonizować co nieco skład, gdyż są braki. Wprawdzie nie mam kosmicznych kwot na transfery i na pensje, bo zapewne 18,25 tysięcy funtów na tygodniówki oraz 40 tysięcy na zakupy, do takowych nie należą. Jednakże porozglądam się, to tu, to tam i zapewne znajdziemy piłkarzy gotowych do gry w naszych barwach.

 

W mojej sypialni, nieopodal łóżka, znajduje się biurko. Tutaj znajduje się lista zadań, które zdążyłem spisać tego wieczora, a które chcę zrealizować z Burton. Oczywiście, jeżeli pode drogą, nie nadarzy się okazja pracy w większym klubie. Założenia prezentują się następująco:

------------------------------------------------------------------------

3-6 sezonów: awans do Premiership

6-10 sezonów: awans do Europejskich Pucharów

6-10 sezonów: zwycięstwo w Pucharze Anglii

6-10 sezonów: zwycięstwo w Pucharze Ligi

10-16 sezonów: zwycięstwo w Premiership

10-16 sezonów: zwycięstwo w Lidze Mistrzów

------------------------------------------------------------------------

 

Hah! Wiem jestem optymistą, ale wierzę w swoje umiejętności, a które dodatkowo w między czasie będę mógł powiększać. Jutro mam przedstawić listę rywali, z którymi rozegramy sparingi przed sezonem oraz zapoznać aktualny sztab szkoleniowy z reżimem treningowym. Wszyscy w Burton wierzą, że ich kochana drużyna z Pirelli Stadium, zdoła utrzymać się w League Two. Ba! Awansować do League One, bo jak udało mi się usłyszeć na mieście "Francuski manager! Słyszałeś! Podobno pracował w Realu Madryt! Na pewno zapewni nam awans do League One! To pewne!". Jak będzie w rzeczywistości, przekonamy się niebawem.

Odnośnik do komentarza

Sukcesy przyjdą z czasem, to jest pewne. Jednakże nie zamierzam na razie gdybać, co i jak. Wszystko przyjdzie z czasem. Dziękuję za ciepłe słowa! Zaraz zacznę kontynuowanie pisania. Nasze polskie urzędy mnie dobiją niebawem, ale cóż - nic na to nie poradzimy. Zimny browarek i kawał dobrej muzy i można trochę "zawiesić się" przed fm'em.

 

Pozdrawiam!

Odnośnik do komentarza

Epizod II

 

Jestem zaledwie drugi dzień, w Burton, w roli managera i już doszedłem do wniosku, że należy dokonać kapitalnego przeglądu z kim przyjdzie mi pracować. Na pierwszy ogień poszli "fachowcy". Z marszu postanowiłem rozstać się z Markiem Salem, Kevinem Poolem i Garethem Holmesem, zaś na razie postanowiłem, iż pozostała dwójka fachowców, czyli asystent i trener juniorów (których nazwiska wymieniałem już prędzej) pozostaną do momentu aż znajdę godnych im następców. W tym przypadku pozostało nam rozglądnąć się za trenerem, trenerem bramkarzy, trenerem fizycznym, trenerem juniorów, fizjoterapeutami i scoutami. Mamy trochę roboty wraz z prezesem. Co do zawodników, których aktualnie mam do dyspozycji, to sprawa ma się następująco.

 

Bramkarze:

Adam Legzdins (ENG, 23 l.)

Carl Ecclestone (ENG, 16 l.)

 

Podsumowanie: Nie ukrywajmy, jeżeli myślimy chociaż o walce o awans, to zdecydowanie musimy zacząć poszukiwania na tej pozycji. Młody Legzdins i jego nastoletni kolega Ecclestone (newgen) raczej nie zapewniają nam przyzwoitej postawy w meczach o stawkę. Mam nadzieję, że uda nam się znaleźć kogoś bez kontraktu, bądź też ściągnąć na zasadzie wypożyczenia.

Obrońcy Środkowi:

Nathan Stanton (ENG, 29 l.)

Ryan Austin (ENG, 25 l.)

Darren Moore (JAM, 36 l.)

Tony James (WAL, 31 l.)

 

Podsumowanie: Jest przyzwoicie, a nawet mogę rzec, że dobrze. Wprawdzie Austin przez około cztery miesiące będzie leczyć uraz, to pozostała trójka wygląda bardzo przyzwoicie. Jednakże Moore jest już zaawansowany wiekowo, więc i tutaj będzie trzeba rozglądnąć się za wzmocnieniem.

 

Obrońcy Boczni:

Richard Jackson (ENG, 30 l.)

Kevin Grocott (ENG, 17 l.)

Paul Boertien (ENG, 31 l.)

Scott Malone (ENG, 19 l.)

Andrew Corbett (ENG, 28 l.)

Jack Dyer (ENG, 18 l.)

 

Podsumowanie: Prawdziwe oblężenie po bokach obrony. Wprawdzie, na lewej flance, mogą grać tylko Boertien oraz wypożyczony Malone, jednakże prezentują oni bardzo dobry poziom, tak więc wzmocnień na tą stronę obrony nie potrzeba. Co do prawej flanki, to sprawa ma się nieco gorzej. Z czterech zawodników, w tym jeden kontuzjowany, może tylko Grocott zapowiada się na postawnego grajka na tej pozycji. Pozostali zawodnicy, to istny szrot. Kolejne wzmocnienia potrzebne.

Pomocnicy Środkowi:

Adam Bolder (ENG, 29 l.)

John McGrath (IRL, 30 l.)

Russ Penn (ENG, 24 l.)

Aaron Webster (ENG, 29 l.)

 

Podsumowanie: Wszyscy, poza Pennem prezentują się dobrze, w porównaniu z zawodnikami, którzy prezentują inne pozycje w Burton. Jednakże potrzebny będzie nam jeszcze jeden zawodnik, gdyż potrzeba kogoś kto będzie rozgrywać piłkę lub zajmie się destrukcją ataków rywali.

 

Skrzydłowi:

Garyn Prenn (WAL, 18 l.)

Jacques Maghoma (ENG, 22 l.)

Jimmy Phillips (ENG, 20 l.)

Keith Gilroy (IRL, 26 l.)

Lewis Young (ENG, 20 l.)

James Ellison (ENG, 18 l.)

 

Podsumowanie: Sprawa ma się podobnie, co do boków obrony, jednakże tutaj przewagę mają skrzydłowi z prawej strony. Kapitalny "remont" czeka tą formację, gdyż to od tej części ofensywy będzie zależała nasza ofensywna siła.

 

Napastnicy:

Greg Pearson (ENG, 25 l.)

Richard Walker (ENG, 32 l.)

Calvin Zola (COD, 25 l.)

Podsumowanie: Wprawdzie, nie mam podstaw do narzekania, jednakże przydałby się ktoś jeszcze, kto wzmocniłby naszą siłę ognia. Zola, najprawdopodobniej odejdzie, gdyż jest u nas tylko na wypożyczeniu, a nie uważam, że warto go trzymać u nas w klubie.

 

Jak widać, czeka mnie oraz prezesa, wiele pracy. Masa papierków, filmików oraz nieprzespanych nocy, a wszystko po to, aby jak najlepiej dobrać zawodników przed sezonem. Ja liczę na walkę o awans, a jak już pisałem prędzej, prezesa klubu satysfakcjonuje utrzymanie się. Ben nie jest jakąś barwną postacią, więc nie dziwi mnie jego entuzjazm. Na oku mam już kilku trenerów oraz zawodników, jednakże ciężko wstępnie jest oszacować, czy klub jest stać na to, aby sprowadzić tychże ludzi. Fakt, iż klub jest mało znany również nie przemawia za nami, więc na prawdę będzie trzeba bardzo, ale to bardzo się postarać, aby cokolwiek tutaj uciułać na rynku transferowym. Jeszcze tego samego dnia, ale wieczorem, złożyłem na biurku prezesa listę klubów, z którymi moglibyśmy rozegrać mecze towarzyskie oraz prośbę o klub filialny. Od jutro czeka mnie wytężona praca...

 

P.S. Słabe teksty, czyż nie? Jak nie najdzie mnie lepsze pisanie, to sobie daruję. Do zdolnych literacko osób nie należę, ale co nie co zawsze się skrobnie.

Odnośnik do komentarza

Epizod III

Poznaliśmy rywali, z którymi rozegramy w najbliższym czasie mecze towarzyskie. Z szerokiej listy wybraliśmy aż 7. rywali, a na dodatek wszystkie spotkania rozegramy na wyjeździe. Gwoli ścisłości naszymi rywalami będą Sport Aguila, Staines, Falkirk FC, Mansfield Town, Dundalk FC, Queen's Park FC, Strykers. Pierwsze spotkanie rozegramy już pojutrze, dlatego też już dzisiaj wybraliśmy się w podróż do rywali. Rozpoczęliśmy również rozmowy z kilkoma zawodnikami, a najbardziej atrakcyjnymi transferami, które możemy dokonać tego lata, wydają się być Febian Brandy, Dave van den Bergh czy Chris James. W sprawie sztabu szkoleniowego sprawa ma się nieco gorzej, gdyż kandydaci stawią się w siedzibie klubu dopiero w następnym tygodniu, bądź też za dwa. Nie pozostało nam nic innego jak czekać i solidnie brać się za przygotowania do sezonu.

 

 

7.07.2010 rok,

Estadio Mariscal Castilla, Huancayo.

Sport Aguila 6:2 Burton Albion

(Rivelino Garcia x2, Abel Lobaton x2, Italo Linares, Giovanni Laguna - Lewis Young, Aaron Webster)

MoM: Abel Lobaton (SA)

 

Ehm... Co tu dużo rozmyślać nad tym spotkaniem? Przegraliśmy z wyżej notowanym rywalem i to raczej nikogo nie dziwi. Jednakże rozmiary tej porażki, to już inna para kaloszy. Do 32. minuty, nasz gra wyglądała przyzwoicie, jednakże jeden z wielu kontrataków rywali zakończył się bramką. Dokonał tego Rivelino Garcia, który precyzyjnym strzałem umieścił piłkę pod poprzeczką. Jak się okazało później, ta bramka to był dopiero zwiastun tego, co czekało nas do przerwy. Rywale przejęli całkowicie dominację na boisku i za sprawą Abela Lobatona, w 38. minucie, dołożyli nam kolejną bramkę. Po przerwie, to my jednak zaczęliśmy dominować na boisku. Zapieczętowaliśmy to bramką, którą po samotnym rajdzie, na swoje konto mógł wpisać Lewis Young. Było to w po godzinie gry. Po tej bramce rywale ruszyli wściekle do ataków. W 15. minut strzelili nam 3. kolejne bramki, na które byliśmy wstanie odpowiedzieć tylko jedną bramką. Aaron Webster wykorzystał zamieszanie w polu karnym i strzałem w dłuższy róg bramki, w 87. minucie, ustalił wynik spotkania na 5:2. Jednakże, jak się okazało, to nie był koniec strzeleckiego spektaklu. W doliczonym czasie gry wynik zamknął Giovanni Laguna. Popisał się on uderzeniem sprzed pola karnego. Nasz bramkarz nie był w stanie nawet drgnąć do szybującej piłki.

 

W tym meczu dostaliśmy porządne lanie, jednakże moi podopieczni nie wyglądali na jakiś wielce załamanych. Wiedzą, że to tylko jedno z kilku spotkań, które mają nas przygotować do sezonu i nie biorą wyniku aż tak poważnie. Na następne spotkanie czekaliśmy 4. dni. Tym razem zmierzymy się z ekipą z Staines. Rywal na pewno nie z tak wysokiej półki jak piłkarze Sport Aguila, ale zapewne nie wypuszczą nas z miasta bez walki.

 

 

11.07.2010 rok,

Wheatsheaf Park, Staines.

Staines 2:2 Burton Albion

(Andre Scarlett, Charlie Hill - Febian Brandy, David Cowan)

MoM: David Cowan

 

Od pierwszego gwizdka sędziego, to moi podopieczni byli stroną dominującą, zaś gospodarze robili tylko to, na co my im pozwalaliśmy. Jednakże to nasi rywale, jako pierwsi objęli prowadzenie. Dobre dośrodkowanie z rzutu rożnego i Andre Scarlett wrzutkę z 12. minuty zamienia na bramkę. Na naszą odpowiedź nie trzeba było czekać za wiele czasu. Błąd, a raczej zabawę z piłką, obrońców rywali wykorzystał Febian Brandy i stanąwszy oko w oko z bramkarzem rywali, nie dał mu najmniejszych szans. W ten sposób, w 20. minucie, doprowadziliśmy do wyrównania. Jeszcze przed przerwą, David Cowan, po akcji całej drużyny, wyprowadził nas na prowadzenie. W 42. minucie precyzyjnie umieścił piłkę między bramkarzem, a prawym słupkiem jego bramki. Tak więc, na przerwę, schodziliśmy w dobrych nastrojach. Prowadziliśmy zasłużenie w tym spotkaniu, a wynik mógł i tak być bardziej korzystny dla nas. Do 75. minuty wszystko wyglądało, że tak to nazwę przyzwoicie. Atakowaliśmy i nic nie wskazywało na to, że niebawem dojdzie do utraty bramki. Stało się t ow 77. minucie. Niekryty przez nikogo, na prawym skrzydle, Charlie Hill doskonale wykorzystał zagranie kolegów z głębi pola i stanął sam na sam z naszym bramkarzem. Pierwszą próbę wybronił nasz bramkarz, lecz piłka spadła wprost pod nogi Charliego. Rywal wykorzystał ten prezent bez skrupułów. Do końca spotkania, wynik nie uległ zmianie. Schodziliśmy ze zwieszonymi głowami z murawy, gdyż nie przewidywaliśmy takiego przebiegu wydarzeń. No cóż, była to dla nas kolejna lekcja. Mam nadzieję, że w końcu moi podopieczni wyciągną wnioski i zaczną grać nieco lepiej.

Odnośnik do komentarza

Epizod IV

 

Od ostatniego spotkania, mieliśmy aż 3. dni przerwy oraz na regenerację sił na mecz, w którym naszymi rywalami będą piłkarze Falkirk FC. W spotkaniu mieliśmy przetestować nową taktykę, gdyż jak było to widoczne w poprzednich spotkaniach, aktualna, nie sprawowała się dobrze. W międzyczasie, nasze szeregi wzmocniło kilku wartościowych, jak na Burton, piłkarzy. Pierwszymi, którzy dołączyli na zasadzie wolnego transferu byli Dave van den Bergh, Lukas Dosek, Chris James oraz Febian Brandy (wystąpił już w poprzednim spotkaniu), zaś na zasadzie wypożyczenia dołączyli do nas, wychowanek Chelsea Michael Woods oraz Nathan Baker młodzian z Aston Villi. Ostatnim z wzmocnień był Matt Jones, które za 7 tysięcy funtów kupiliśmy od Santa Clary. Sprowadziliśmy również na testy kilku zawodników, jednakże jedynie Benedict Akwuegbu, Bally Smart oraz David Cowan są godni wspomnienia. Mecz w Falkirk zapowiedziany był na godzinę 19:30, więc do końca dnia nerwowo i niecierpliwie czekałem na to spotkanie.

 

14.07.2010,

The Falkirk Stadium, Falkirk.

Falkirk FC 3:4 Burton Albion

(Carl Finnigan, Craig Farquhar, Paul Lawson - Nathan Stanton, Greg Pearson, Lewis Young, Benedict Akwuegbu)

MoM: Lewis Young

 

Na murawę wyszliśmy nieco przestraszeni, co było widoczne po minach i poczynaniach moich podopiecznych aż do końca pierwszej połowy. Na przerwę schodziliśmy przegrywając 2:0. Gospodarze strzelili dwie identyczne bramki. Pierwsza już w 16. minucie, gospodarze wykorzystali błąd obrońców i w sytuacji sam na sam z nowym bramkarzem, Mattem Jonesem, na listę strzelców wpisał Carl Finnigan. Ta sama sytuacja miała miejsce w 26. minucie. Tym razem na listę strzelców wpisał się Craig Farquhar. Po przerwie wyszliśmy nieco zmotywowani. Już po 1. minucie gry zdołaliśmy strzelić bramkę kontaktową. Rzut wolny, wrzutka w pole karne i doskonała główka Nathana Stantona, dzięki której mogliśmy cieszyć się z nawiązania rywalizacji. Kolejną bramkę strzeliliśmy w 55. minucie. Greg Pearson wykorzystał dośrodkowania Lewisa Younga, który sunął lewym skrzydłem i był już remis 2:2. Kilka minut później sam Lewis Young popisał się rajdem na lewej flance, mijając kilku rywali znalazł się na skraju pola karnego, oddając strzał nie pozostawił bramkarzowi rywali najmniejszych szans. Po niespełna godzinie gry mogliśmy cieszyć się z prowadzenia z ciężkim meczu. W 89. minucie rywale wykonywali rzut rożny. Doskonale w polu karnym odnalazł się Paul Lawson i skierował piłkę do bramki. Nie liczyłem już na nic, od moich podopiecznych, gdyż wynik zadowalał mnie. Jednakże Benedict Akwuegbu, w 90. minucie, wykorzystał błąd obrońców rywali i strzałem zza pola karnego pokonał bramkarza rywali. Mogliśmy cieszyć się z korzystnego rezultatu w tym, jakże emocjonującym spotkaniu.

 

19.07.2010,

Field Mill, Mansfield.

Mansfield Town 4:2 Burton Albion

(Paul Connor x2, Louis Briscoe, Steven Istead - Febian Brandy, Benedict Akwuegbu)

MoM: Paul Connor (MT)

 

Spotkanie, w którym byliśmy zdecydowanym faworytem, nie potoczyło się po naszej myśli. Po godzinie gry było już 2:2, a jak się okazało później, to nie był koniec strzeleckiej imprezy gospodarzy z Mansfield. Dołożyli nam jeszcze dwa gole i mogli cieszyć się ze zwycięstwa w trudnym, ale dla nich, spotkaniu. Moi podopieczni dostali niezłe wciry od grajków z Conference, gdyż zlekceważyli rywala. Po meczu w szatni dałem im niezłego łupnia, gdyż nie przewidywałem innego scenariusza, jak zwycięstwo. Chłopcy byli nieco podłamani, jednakże obiecali wziąć się do kupy i odbić w następnym spotkaniu.

 

Po tym spotkaniu doszło do wielkich roszad w naszym zespole. Z Burton Albion pożegnało się kilku piłkarzy: James Ellison, Jack Dyer, Richard Jackson, Richard Walker, Keith Gilroy, Jimmy Phillips, Garyn Preen oraz Ryan Austin. Doszło również do wzmocnień w naszej ekipie. Szeregi drużyny zasilili Ebou Sillah, który gra na pozycji lewoskrzydłowego, Jason Talbot (10 tys., Livingston FC) - nasz nowy lewy obrońca, Kevin Bobson - holenderski snajper oraz drugi z lewonożnych obrońców, a mianowicie Hiszpan Alejandro Maranon. Na tym poprzestaniemy, jak na razie wzmacnianie naszej ekipy. Wprawdzie widziałbym jeszcze jednego stoper, jednakże nie mamy środków na pozyskanie kolejnego zawodnika, a żaden godny uwagi nie chce wzmocnić nasze szeregi na zasadzie wypożyczenia. W sztabie szkoleniowym również doszło do rewolucji. Dołączyli do nas trenerzy: Paul Balsom (trener siłowy), Jon Hallworth (trener bramkarzy), John Murtough oraz Gary Brazil, para skautów: Glenn Cockerill i Ian Bowyer oraz fizjoterapeuta - Chris Barnes. Do końca okresu przygotowawczego pozostały nam jeszcze 3. spotkania i miejmy nadzieję, że pokażemy się w nich z dobrej strony.

Odnośnik do komentarza

Teraz będzie ciut mniej tekstu, gdyż nie mam jakoś weny i czuję, że te teksty są dość słabe. Postaram się przekazywać mniej szczegółów, a więcej ważnej treści. Zobaczymy jednak co z tego wyjdzie. Zapraszam do czytania i komentowania! :)

 

 

Epizod V

 

Od ostatniego spotkania, mieliśmy niespełna tydzień, na odpoczynek przed zbliżającym się spotkaniem z Dundalk FC. Ten mecz miał być 5. z kolei spotkaniem na 7. które zaplanowaliśmy wraz z prezesem na okres przygotowawczy. W miejscowości Dundalk zawitaliśmy dzień prędzej, aby spokojnie odpocząć przed meczem i "zaprzyjaźnić się" z tamtejszą murawą. Spotkanie zaczynaliśmy o 15:00, więc nie przewidywałem jakichś mocnych treningów przed meczem.

 

24.07.2010,

Oriel Park, Dundalk.

Dundalk FC 2:0 Burton Albion

(Derek Byrne, Stephen Kavanagh)

MoM: Thomas Keely (DFC)

 

Na stadionie zjawiło się niewiele ponad 500 kibiców, ale ich śpiew wspomagał gospodarzy. Niesieni dopingiem już w 32. minucie wyszli na prowadzenie. My mogliśmy tylko patrzeć jak cieszą się po bramce Byrne. Do przerwy wynik nie uległ zmianie, jednakże w szatni nakrzyczałem na moich chłopaków i dokonałem roszad w składzie. Wprawdzie gra wyglądała nieco lepiej, to i tak nie potrafiliśmy pokonać bramkarza rywali. Sprawa miała się inaczej w przypadku rywali, którzy za sprawą Stephena Kavanagha w 86. minucie ustanowili wynik spotkania na 2:0. Po spotkaniu musiałem porządnie opierniczyć chłopaków za bierną postawę w pierwszej połowie oraz za to, że w końcówce spotkania odpuścili rywalom.

 

Po meczu w Dundalk mieliśmy kilka dni na przygotowania do kolejnego sparingu. Tym razem zagramy w Glasgow z ekipą Queen's Park FC. Pracowaliśmy ciężko nad kondycją oraz nad zgraniem zespołu. Zawodnicy wpajali tajniki naszej taktyki oraz poleceń, co do przeciwnika. Wszystko z nadzieją, że tym razem odniesiemy zwycięstwo w zbliżającym się spotkaniu.

 

28.07.2010,

Hampden Park, Glasgow.

Queen's Park FC 1:4 Burton Albion

(Simon MacKay - Febian Brandy, Nathan Baker, Andrew Corbett, Greg Pearson)

MoM: Nathan Baker

 

Mecz w Glasgow, od pierwszych sekund, układał się pod nasze dyktando. Jednakże dopiero po 21. minutach gry objęliśmy prowadzenie. Wynik meczu nie uległ zmianie do gwizdka kończącego pierwszą odsłonę spotkania. Po wznowieniu gry oczekiwałem bardziej ofensywnej gry od moich podopiecznych. Podziałało to na nich, jak czerwona płachta na byka. W 57. minucie strzeliliśmy kolejnego gola. Bramka padła za sprawą Nathana Bakera, który wykorzystał dośrodkowanie po rzucie rożnym. Ta bramka podziałała na rywali tak, że zdołali się oni pozbierać i wpakować nam 10. minut później bramkę. To jednak nie zatrzymało pędzącej lokomotywy z Burton. Dzieła zniszczenia dokonaliśmy w 71. i 74. minucie, gdzie 2-krotnie pokonaliśmy bramkarza rywali. Po raz pierwszy od dłuższego czasu, mogliśmy schodzić z murawy z podniesionymi głowa, gdyż ostatnie zwycięstwo odnotowaliśmy "kupę czasu" temu. Przed nami już tylko ostatnie kontrolne spotkanie, a później rozpocznie się walka o ligowy byt.

 

1.08.2010,

Harmon Soccer Field, Lower, Harmon.

Strykers 0:4 Burton Albion

(Chris James, Michael Woods, Jacques Maghoma x2)

MoM: Jacques Maghoma

 

W Harmon, gdzie graliśmy z ekipą Strykers, pierwsze skrzypce w naszej ekipie grali piłkarze drugiej linii. To za ich sprawą, już w 2. minucie spotkania wyszliśmy na prowadzenie. Wynik uległ zmianie w 21. minucie, po strzale zza pola karnego Michaela Woodsa. Po przerwie wyszliśmy na murawę w nieco odmienionym i odświeżonym składzie, jednakże nie miało to wpływu na jakość gry. Po przerwie doskonałą grą popisał się skrzydłowy Maghoma, który w 58. i 68. minucie pokonał bramkarza rywali, tym samym ustanawiając wynik spotkania na 4:0. Mogliśmy cieszyć się z 3. wygranego spotkania kontrolnego, a na dodatek najlepiej rozegranego przez nas. Teraz zostało kilka dni odpoczynku, a później trzeba będzie rozpocząć walkę w ligowej rzeczywistości. Rywalizację w League Two zaczniemy od spotkania wyjazdowego z Stevenage Borough. Miejmy nadzieję, że udanie zakończymy zbliżający się mecz.

Odnośnik do komentarza

Epizod VI

 

Na mecz inaugurujący tegoroczne rozgrywki w League Two czekałem, bez wątpienia, z wielką niecierpliwością. Byłem nieziemsko podniecony faktem, iż będę miał okazję poprowadzić Burton Albion w pierwszym oficjalnym spotkaniu. Było mi trochę żal, że to spotkanie nie zostanie rozegrane na naszym stadione - Pirelli Stadium, jednakże nie głowiłem się tym aż tak bardzo. Ważne było teraz, to jak wpłynąć na chłopaków, aby zmobilizować ich dostatecznie oraz tematy taktyczne. Taktyka na to spotkanie była dla mnie, jak i całego sztabu szkoleniowego pewną niewiadomą, lecz postanowiliśmy nic nie zmieniać i wyjść w podobnej formacji i filozofii taktycznej, jak w poprzednich spotkaniach. Liczyliśmy na to, że unikniemy wpadki w debiucie.

 

"]

07.08.2010,

Broadhall Way, Stevenage.

[?] Stevenage Borough 0:3 Burton Albion [?]

(Kevin Bobson x2, Febian Brandy)

MoM: Kevin Bobson

Skład: M. Jones - D. Cowan, N. Stanton (K. Grocott), N. Baker, A. Maranon (P. Boertien) - C. James, A. Bolder, M. Woods, D. van den Bergh (J. Maghoma) - F. Brandy, K. Bobson

 

3. minuta, zagranie w pole karne Brandy'ego do Bobsona - główka i gol! Tak szybko strzelonej bramki nie mógł nikt przewidzieć. Później było już tylko z górki, dodatkowo pełna dominacja i kontrola, dały nam przewagę w tym spotkaniu nad rywalami, którzy pomimo rozmiarów porażki nie grali aż tak słabo. Po prostu nie potrafili wykorzystać stworzonych przez siebie okazji. Kolejne bramki padały w 21. i 77. minucie - najpierw w akcji sam na sam z bramkarzem precyzyjnym strzałem popisał się zawodnik meczu Kevin Bobson, a trzecią bramkę strzelił Brandy, który wykorzystał zamieszanie w polu karnym. Zaliczyliśmy udany debiut w lidze, dzięki któremu objęliśmy prowadzenie w ligowej tabeli. Przed nami niewiele wytchnienia, gdyż 10 sierpnia gramy w rozgrywkach Curling Cup z Southamptonem.

 

"]

10.08.2010,

Pirelli Stadium, Burton-on-Trent.

[2L] Burton Albion 2:3 Southampton FC [1L]

(Kevin Bobson, Jacques Maghoma - Rickie Lambert x2, Guly do Prado)

MoM: Rickie Lambert (SFC)

Skład: M. Jones - D. Cowan (N. Stanton), T. James, N. Baker, A. Maranon - C. James, J. McGrath, M. Woods, D. van den Bergh (J. Maghoma) - F. Brandy, K. Bobson (E. Sillah)

 

Nie liczyliśmy na zwycięstwo i dominację w tym spotkaniu, jednakże chcieliśmy sprawić niespodziankę. Na zamiarach się skończyło, gdyż już po 30. minutach gry przegrywaliśmy 0:3. Ciężko było nam się pozbierać do przerwy. Dopiero w szatni mogłem wskrzesić nadzieję, która żyła w sercach moich podopiecznych. Po przerwie gra wygląda z goła inaczej. Mecz stał na wysokim poziomie i można byłoby rzec, że grały dwie równorzędne drużyny. Jedyne co nas oddzielało, to 3. bramki z pierwszej połowy. Odrabianie zaczęliśmy po godzinie gry. Pierwszym sygnałem była bramka w 61. minucie Bobsona, zaś drugim bramka Maghoma w 70. minucie. Później nie było już tak kolorowo. Brakowało nam, zdecydowanie, wsparcia kibiców, których na stadionie było niewiele ponad 2 tysiące. Niestety dla nas, a na szczęście dla przyjezdnych, wynik do końca nie uległ już zmianie. Nie rozpaczaliśmy po tym spotkaniu, a w szatni nie zamierzałem krzyczeć na moich chłopaków. Pogratulowałem im ambitnej walki i dałem kilka dni wolnego, aby zregenerowali siły na kolejne ligowe spotkanie.

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...