Skocz do zawartości

Wisła Kraków - Mistrz Polski 2010/2011


Escort

Rekomendowane odpowiedzi

Czas, żebym się wypowiedział o Wiśle, nie przystoi fanowi z racą przed monitorem nie napisać żadnego słowa o kończącym się sezonie i ogólnie podsumować kilkoma słowami obie rundy. Skoro obejrzałem w tym sezonie jakieś 90% spotkań to warto by coś naskrobać.

Wydaje się, że pojedynczy sezon jest szybki i niewiele w ciągu kilkunastu miesięcy może się zmienić. To tylko pozory na polskim podwórku, bo wystarczy wziąć pod lupę Wisłę, która miała najróżniejsze momenty w tym roku. To nie jedyny klub, który przeżywał różne momenty, bo już na myśl nasuwają mi się dwa kluby, które również powinny walczyć o tytuł mistrzowski: Legia i Lech. Warszawska drużyna jednak różni się tym, że od samego początku sytuacja na boisku nie wyglądała za różowo (rozdmuchane transfery, choć we mnie większość z nich budziła jakiś tam respekt i uważałem, że Legia poważnie będzie się liczyć w walce o mistrzostwo na wiosnę, kiedy zgra się ta drużyna odpowiednio), a Skorża z dobrym CV w Polsce okazał się niewypałem; z Lechem różnica jest taka, że na ligę nikt zbytnio uwagi nie zwracał (choć niskie miejsce wzbudzało zaniepokojenie nie tylko kibiców Kolejorza), bo cały ten obraz zasłoniły świetne występy w europejskich pucharach. Fajna przygoda, ale osobiście przypisuję ją Jackowi Zielińskiemu. To on zdobył mistrzostwo znakomitą wiosną 2010 i później to on odpowiadał za przygotowania drużyny do europejskich pucharów. Szczęśliwie, ale potem udanie się zaprezentowali. Zwycięstwo 3:1 z Manchesterem City też uważam za sukces Jacka, tam na ławce po prostu siedział sobie Bakero. To tyle o Lechu, bo bardziej chciałem skupić się na Wiśle. Wisła Kraków charakteryzuje się trudnymi i przyjemnymi chwilami w tym sezonie.

 

Transfery letnie:

OUT:

Marcin Juszczyk – dobrze, że go nie ma. Nigdy nie miałem przekonania, a teraz sobie spada z Polonią Bytom.

Pablo Alvarez – wyglądał z meczu na mecz coraz lepiej w polskiej Ekstraklasie, wyróżniał się na prawej stronie, ale podobno jego oczekiwania finansowe przewyższały możliwości klubowe. Czy aby na pewno? Trafił do Panserraikos Serres, ale na wypożyczenie. To żaden potentat finansowy. Ostatnie miejsce w lidze greckiej i spadek z ligi. Znów wrócił do Regginy...

Krzysztof Mączyński – wypożyczenie do ŁKSu, chyba dobrze, bo po przyjściu Maaskanta już wcale by sobie nie pograł.

Peter Singlar – Słowak, który łapał kontuzję za kontuzją. Naprawdę wyglądał solidnie sezon wcześniej przy każdym spotkaniu. Można powiedzieć, że taka rozwinięta wersja Cikosa, który dopiero wszedł w dwudziestkę i chyba będzie też w przyszłości grał w swojej kadrze, więc może wydawać się, że nawet będzie lepszy. Singlar naprawdę dobrze wyglądał w defensywie jak i ofensywie. Taka ciekawostka: w drużynie z Koszyc zagrał od 8 do 32. kolejki pełne 90 minut w każdym ze spotkań.

Junior Diaz – ostatni element układanki obrony, który odszedł. Taki podstawowy lewy obrońca, choć Skorża próbował robić z niego defensywnego pomocnika. Zastanawiam się dlaczego. Odpowiedź jest prosta: kadra była tak szczupła, że potrzebowała graczy uniwersalnych na siłę. Gdyby kadra liczyła 23 zawodników, a nie 14 plus chłopaki z Młodej Ekstraklasy to wtedy Junior Diaz grałby na swojej ukochanej lewej obronie, nie na defensywnym pomocniku czy środku obrony, a jeszcze wystawiano go na lewej pomocy. Poszedł do Club Brugge, ostatni nasz lewy obrońca. W całym sezonie w kadrze Wisły brakowało takiego nominalnego „z wykształcenia” lewego obrońcy. Junior Diaz przegrywał większość sezonu rywalizację na swojej pozycji, pomimo odejścia Klukowskiego... Szkoda, że odszedł. Jedyny plus był taki, że klub zarobił na jego transferze, chyba jakieś 1.5 mln euro.

Arkadiusz Głowacki – głupia sytuacja, gdy odchodzi kapitan zespołu, ale tak samo czuło się Hapoel Beer Sheva, jak żegnali Meliksona. W Wiśle podobnego formatu, choć całkiem innym piłkarzem był Głowacki. Arek mentalnie składał ten zespół razem z Sobolem. Przez wiele lat ostoja defensywy, pomimo tylu kontuzji w naszej polskiej lidze nie miał problemu z grą na wysokim poziomie. Naprawdę jestem pełen podziwu, a teksty, że Wisła znalazła następcę (Chavez) budzą we mnie wybuch śmiechu. Zarobek na poziomie około miliona euro.

Marcelo – wydawało się, że to taki Fmowy piłkarz. Nie warto do Fma nawiązywać, lecz warto. Chłopak przyszedł w młodym wieku z Ameryki Południowej, a potem z każdym meczem zaczął wchodzić do składu, w końcu zajął miejsce Clebera, a na boisku prezentował się wręcz znakomicie. Później dopełnił swojej roli jako stopera idealnego i przy stałych fragmentach gry był głównym zagrożeniem Wisły. Zdobył kilka kluczowych bramek, szkoda było, że jego przygoda z Wisłą trwała tak krótko, ale tak jak wspomniałem, chłopak rozwijał się zastraszająco szybko, a może po prostu potrafił tak wiele i Wisła miała szczęście, że go ściągnęła? Pieniądze z jego sprzedaży do PSV to około 3-3.8 mln euro. Myślałem, że w Eindhoven nie będą żałować. Wywalczył sobie miejsce w składzie (w końcu to nie Polak), a potem grał bardzo dobrze, choć polscy kibice będą zapewne pamiętać jego występy z dwóch ostatnich meczów Ligi Europy przeciwko Benfice, kiedy popełnił kilka znaczących błędów. Przy jego odejściu byłem w takiej euforii, że pomyślałem o jego grze w kadrze... fajnie jakby spełnił swoje marzenie, bo o regularnej grze nie ma mowy. Trzeba by mu podnieść kilka umiejętności „od zaraz”.

Mariusz Jop – nie mam słów, dobrze, że sobie poszedł, czasami mecze w Górniku w tym sezonie mu wychodziły, ale w końcu gdzieś tam grał w Moskwie i to z powodzeniem jak na ligę rosyjską. Został takim kozłem ofiarnym, cóż, znalazł się w nieodpowiednim miejscu o nieodpowiednim czasie...

Issa Ba – swoje odbębnił i poszedł swoją drogą. Znalazł klub w Rumunii i grał, w jakimś tam średniaku.

Konrad Gołoś – chłop skończył karierę, naprawdę mu współczuję, bo jakąś tam smykałkę do gry miał i na naszych boiskach wyglądał całkiem przyzwoicie (choćby sezon w Górniku).

Sebastian Leszczak - ...co z chłopczykiem?

Georgi Hristov – totalny niewypał, choć myślałem, że się obudzi w Polsce, bo w Bułgarii przestał strzelać, wydawało mi się, że potrzebuje nowego powietrza, przeliczyłem się choć… nie dostawał szans i dlatego pożegnano go bez żalu (musiał naprawdę blado wyglądać przy Pawle Brożku, już tak nie zaniżajmy jego umiejętności piłkarskich).

 

IN:

Gordan Bunoza - ~400 tys. € z NK Karlovac

Milan Jovanić – 300 tys. € z Spartaka Subotica

Andy Rios – wyp. za 250-300 tys. € z River Plate

Erik Cikos – wyp. za 150 tys. € z Petrzałki Bratysława

Cezary Wilk – 150 tys. € z Korony Kielce

Osman Chavez – wyp. za ~100 tys. € z Platense

Nourdin Boukhari – wyp. Z Kasimpasa

Serge Branco – wolny transfer

Maciej Żurawski – wolny transfer

Dragan Paljic – wolny transfer

Mateusz Kowalski – powrót z Piasta

 

Sporo tego. Najpierw przyszli Bunoza, Jovanić, Cikos, Wilk, Paljic, Kowalski. Do tego Żurawski i wydawało się, że będzie ciekawa drużyna. Biorę pod uwagę to, że Bunoza był wyróżniającym się stoperem swojej ligi oraz Jovanić wybrany odkryciem swojej ligi. Dosyć szybko nowe środowisko stłumiło ich nieokreślone umiejętności (lub przejściową formę z ubiegłego sezonu).

 

Europejskie puchary:

Przyszedł Henryk Kasperczak, który miał w końcu odkuć się za niepowodzenia z Wisłą w ubiegłych latach. Wisła zaczynała od 2. rundy eliminacji do Ligi Europy, wiadomo, że celem jest faza grupowa. Na początek FK Szawle i pierwszy mecz wyjazdowy bez szału. Po prostu Wiślacy zabiegali przeciwnika i w ostatnim kwadransie strzelili dwa zasłużone gole. Mecz wyglądał jak sparing. Brakowało jeszcze meczów o stawkę. Z drugiej strony nikt nie dopuszczał myśli, że Wisła nie przejdzie tej rundy wstępnej.

 

FK Szawle – Wisła Kraków 0:2

78’ Paweł Brożek 0:1

80’ Piotr Brożek 0:2

Wisła Kraków: Jovanic - Cikos, Kowalski, Cleber, Junior Diaz - Małecki (64 Żurawski), Sobolewski, Garguła (70 Jirsak), Piotr Brożek - Boguski, Paweł Brożek.

 

Rewanż na Suchych Stawach, więc atmosfera iście piknikowa. Wygrana 5:0 choć trochę pokazała, że Wisła będzie się liczyć w drodze do upragnionej fazy grupowej. Pierwsze spotkanie to katastrofa, tak ten wyglądał całkiem dobrze, a wydawało się również, że Maciek Żurawski zaczął strzelanie na dobre. Co najbardziej zostało mi w głowie?

.

 

Wisła Kraków - KFK Szawle 5:0 (1:0)

1:0 Piotr Brożek 23 min

2:0 Maciej Żurawski 47 min

3:0 Junior Diaz 62 min

4:0 Paweł Brozek 64 min

5:0 Rafał Boguski 90 min

Wisła Kraków: Jovanić - Czikosz, Kowalski, Cleber, Diaz - Boguski, Sobolewski, Garguła (62 Jirsak), Piotr Brożek Piotr (76 Kirm) - Paweł Brożek (71 Małecki), Żurawski

 

W kolejnej rundzie wylosowaliśmy Karabach Agdam, którego nikt nie docenił, a w szczególności piłkarze. Przecież Azerowie z jakiegoś tam powodu znaleźli się w 3. rundzie Ligi Europy, więc trzeba było potraktować rywala poważniej niż kolejny sparing i spacerek jak z Litwinami. Nie chcę wyolbrzymiać jakoś umiejętności Azerów, bo byli dopiero trzecią drużyną swojej ligi, co pokazuje jak bardzo Wisła skompromitowała się ponownie w europejskich pucharach. Najpierw u siebie porażka, czerwona kartka Bunozy (i kibice szybko wyrobili sobie o nim zdanie, całkowicie niepotrzebnie), zmarnowany karny Żurawskiego (kto by pomyślał?). Nadirov zrobił co chciał z Brożkiem, Kowalskim i na końcu z Jovanicem.

 

Wisła – Karabach 0:1

69’ Nadirov

Wisła Kraków: Jovanić – Cikos, Kowalski, Bunoza, Piotr Brożek – Boguski (46’ Małecki), Sobolewski, Jirsak, Paljić (67’ Kirm) – Paweł Brożek (75’ Łobodziński), Żurawski

 

 

Prawdziwy koszmar na wyjeździe. Szybko stracone trzy gole i Wisła mogła szybko żegnać się z europejskimi pucharami. Katastrofalne błędy całej formacji obrony. Cikos był nowy, młody i wyglądał niepewnie przy słabych kolegach. Kowalski to nieporozumienie, Diaz na środku to też wcześniejszy pomysł Skorży, tylko, że Maciek miał jakieś polecenia dla niego, a Heniu po prostu posłał piłkarza do boju, stawiając na lewej obronie na Piotrka Brożka. Wydawało mi się, że powrót Kasperczaka to dobry ruch. Myliłem się. Wisła dostała łomot, a rywale z Azerbejdżanu wpisali sobie w historię pokonanie Wisły obok zwycięstwem nad Rosenborgiem. Kompromitacja Białej Gwiazdy.

FK Karabach – Wisła Kraków 3:2 (3:0)

1:0 Ismayilov 28’

2:0 Aliyev 33’

3:0 Rashad A. Sadigov 35’

3:1 Paweł Brożek 57’

3:2 Boguski 88'

Wisła Kraków: Jovanić – Cikos, Kowalski, Diaz, Piotr Brożek – Małecki (80’ Łobodziński), Sobolewski, Jirsak (46’ Paweł Brożek), Paljić (46’ Wilk) – Żurawski, Boguski

 

Szybko Henryk Kasperczak pożegnał się z posadą, bo już 6 sierpnia, czyli przed rozpoczęciem rozgrywek ligowych...

 

Runda jesienna:

 

Niemrawy początek

Drużynę objął Kulawik, a kadra z Kowalskim na środku obrony jakoś nie przekonywała mnie. Odeszli Pablo Alvarez, Marcelo i Głowacki, czyli praktycznie cała formacja obronna. Pozostał Diaz, który wystąpił w kolejnych spotkaniach z Arką, Ruchem i Widzewem. Szansę od trenera otrzymał Kamil Rado, który na przykład z Ruchem wyglądał na wyróżniającą się postać, a został szybko zmieniony już po przerwie na Paljica. Trener Kulawik preferował ustawienie z jednym wysuniętym napastnikiem, tylko ja się pytam – co za napastnik jest z Żurawskiego, że potrafił wywalczyć miejsce kosztem Pawła Brożka? Paweł Brożek nauczył się grać na szpicy za trenera Skorży (nigdy nie byłem przekonany do niego jako killera, bo brakowało mu smykałki do strzelania goli, zimnej krwi i opanowania, również gry bez piłki, gdzie wolał pojedynki biegowe, start do piłki, a nie górne podania i zgrywanie na bocznych pomocników). Dziwiło mnie sadzanie obu Brożków na ławkę. 4-3-2-1 wyglądało bardzo blado. Dzięki szczęściu Paljic umieścił piłkę w siatce na wagę trzech punktów z Widzewem. Ten gol chyba pięknie określił poziom naszej ligi, która dopiero co się zaczynała. Jaga, Wisła, Ruch pożegnały się z pucharami, tylko Lech pozostał na froncie. Mniejsza z nimi... Osman Chavez dopiero co uzyskał dokumenty pozwalające na grę, lecz swojej szansy w Łodzi nie otrzymał.

 

Kluczowe wydarzenie

Wkrótce na dniach, około 20 sierpnia ogłoszono nowego dyrektora sportowego – Stana Valckxa. Człowiek pracował w PSV, co do mnie poważnie przemawiało, że możemy liczyć na fajne kontakty w Europie. Nie słuchałem tych plotek o podbieraniu pieniędzy z kasy klubu z Eindhoven. Może coś było na rzeczy, ale to poważne oskarżenie, o którym zapominam. Nowa praca, nowy rozdział dla Stana. To Stan polecił Maaskanta, pomimo że obaj się nie znali osobiście. Stan bazował na obserwacji z ligi. Podobno Wisła rozmawiała z jeszcze dwoma trenerami, pojawiały się nazwiska Larssona, znakomitego Szweda czy Nevio Scali, z którym Wisła chyba prowadziła negocjacje. Trafiło na Holendra z NAC Bredy (rok wcześniej pokonali Polonię w pucharach, by dostać solidny łomot od Villarreal). Robert Maaskant około 26 sierpnia został nowym trenerem Białej Gwiazdy.

 

Nowy rozdział

Debiut udany, bo wygrana z Polonią Bytom u siebie. Może w nienajlepszym stylu, ale wszyscy byli zadowoleni z trzech punktów, a Holender miał już pewien pomysł na drużynę. Widział, że nie ma graczy do swoistej holenderskiej taktyki: czwórka obrońców, dwóch dobrych środkowych pomocników, ofensywny rozgrywający, mocni skrzydłowi, którzy mogą wziąć grę na siebie oraz wysoki napastnik, dobry egzekutor (Leo chciał tak grać i moim zdaniem jedynie dzięki wysokiemu Rasiakowi udało mu się wygrać z Portugalią taktycznie, Polska nie posiada napastników do tej formacji, choć Lewandowski może ma odpowiednie umiejętności, niekoniecznie wzrost i grę głową). Dlatego na debiut zdecydował się sprawdzonym 4-4-2. Nie wiem co w tym momencie czuli piłkarze, bo musieli wysłuchiwać trzeciego trenera o nowych założeniach. Dostosowali się, a Żurawski strzelił pierwszą bramkę w lidze. Imponował Rios swoim technicznym wykwalifikowaniem, potrafił wziąć grę na siebie i ściągnąć trzech rywali na barki bez straty futbolówki. Pod koniec okienka transferowego odszedł Junior Diaz. Nie udało się ściągnąć Lisowskiego z Widzewa (poszedł do Korony), choć uważam, że ten zawodnik to nieporozumienie, bo Wisła to za wysoka półka dla niego. Zostaliśmy bez lewego obrońcy, a do klubu przyszli Nourdin Boukhari (Maaskant go doskonale znał z ligi holenderskiej, a szersi kibice znali go z występów w LM z Ajaxem, wtedy nie poruszał się jeszcze jak radziecki czołg) oraz Serge Branco (obieżyświat, jeśli chodzi o kluby, w których grał). Chyba Maaskant wychodził z założenia, że takie wzmocnienia powinny wystarczyć na polską ligę...

 

Wrzesień

Styl poprawił, lecz przyszła porażka z Jagiellonią. Wówczas drużyna Probierza grała naprawdę imponująco i potrafiła szybko się podnieść po straconej bramce. Pawełek dostał czerwoną kartkę i kończyliśmy w osłabieniu. Mało brakowało i Brożek strzeliłby gola w 95. minucie, lecz trafił jedynie w słupek. Wtedy graliśmy już namiastką holenderskiej taktyki. Obrona, dwóch defensywnych pomocników (Wilk, Sobolewski), skrzydłowi (Rios i Boguski), schowany napastnik w postaci Żurawskiego, nie spełniał się w roli rozgrywającego no i wysunięty snajper (Brożek). Podobnego rozwiązania szukano na Reymonta, na inaugurację Wisła zremisowała z Koroną 2:2, a na bokach pomocy zagrali Rios i Boukhari. Marokańczyk poruszał się jak czołg. Po 60 minutach wyglądał na naprawdę wycieńczonego. Na boisku pojawiał się Boguski, choćby z ławki, a Małecki mógł na trochę zapomnieć o występach w barwach Białej Gwiazdy. Rozpoczęły się ciche rozmowy, że Patryk nie potrafi odnaleźć wspólnego języka z trenerem. Nie wiem czy było coś na rzeczy, ale chyba Robert musiał głębiej poznać zawodnika. Maaskant od zawsze otaczał się zawodnikami mniej znanymi, a nad indywidualnymi charakterami musiał koncentrować się nieco dłużej. Niestety formacja obronna Cikos-Cleber-Bunoza-Paljic popełniała błędy. Paljic od zawsze grywał na lewym skrzydle, lecz musiał odnaleźć się w nowej roli. Ciekawie wyglądała na ten czas ławka rezerwowych: Piotr Brożek, Garguła, Kirm i kilku innych mocnych piłkarzy (z nazwiska). W Bełchatowie Wisła za późno się obudziła i wywalczyła jedynie remis.

 

Październik

Na początek starcie ze Śląskiem, którego dopiero co objął Orest Lenczyk i musiał wyciągać klub ze strefy spadkowej. Przedostatnia drużyna tabeli urwała punkty Wiśle, która dopiero raczkowała małymi krokami w kierunku budowy stylu i drużyny. Robert Maaskant był otwarty na media, odpowiadał na każde pytanie, a co najważniejsze zachowywał spokój, ogromny spokój. O dziwo obrona Branco-Kowalski-Bunoza-Paljic nie popełniała większych błędów i udało się zakończyć mecz z tyłu na zero. Cały czas Maaskant poznawał drużynę, a przy okazji ligę. Po przerwie na reprezentację przyszedł czas na starcie w Zabrzu. Porażka 1:0 i naprawdę bardzo nerwowa atmosfera w Krakowie po tylu stratach punktowych. Szykował się kolejny ciężki sezon z niskim miejscem na koniec. Szansę na lewej obronie otrzymał Piotr Brożek, lecz chyba bardziej wymuszoną wystawieniem Paljica na lewej pomocy, bo Robertowi ciągle brakowało klasycznych skrzydłowych. Trwało poznawanie Patryka Małeckiego, który prezentował się w kratkę. Mecz z Górnikiem należał do nudnych, a z ławki szkoleniowiec próbował odmienić losy spotkania. Kogo posłał? Żurawskiego i Łobodzińskiego. Może i Żurawski w gazie mógłby przechylić szalę na swoją korzyść, ale w takiej formie żaden z nich nie potrafił wnieść niczego nowego na boisko. Kolejny występ Branco, taki średni. Nadszedł czas na przebudzenie z Lechią. Lechia w tym sezonie starała się grać otwartą piłkę, co Wiśle było na rękę i wykorzystała to. Myślałem, że po golu Bąka Wisła już się nie podniesie, ale ostatecznie udało się wygrać 5:2. W składzie w końcu pojawiły się nowe twarze: Chavez, Małecki, Kirm. Szczególnie ten ostatni wykazał się przed Maaskantem dwukrotnie trafiając do siatki. Boukhari operował za Pawłem Brożkiem i naprawdę z kolejnymi meczami wytrzymał dłużej na boisku, lecz jego części pojazdowe rozkładały się na pojedyncze elementy i nie imponował. Wyglądał jako niepasujący element.

Ciekawostka: Zauważyłem, że większość jak nie wszyscy trenerzy sięgają po zawodników, których szanują, z którymi dobrze się pracowało. Maaskant nie pracował z Nourdim, lecz po prostu postawił na niego ze Stanem, bo przecież polska liga jest przeciętna, a ty powinieneś sobie poradzić w jakiej formie nie będziesz. Taki mały błąd trenerski. Branco to też było łapanie się zawodnika z kartą w ręku, który raczej nic nie wniesie do zespołu. Rozumiem uzupełnienia, lecz czy nie warto było postawić na chłopaków z Młodej Ekstraklasy? Czekaj, Brud, Rado, Papież, Jeleń i kilku innych zasługiwało na szansę.

Maaskant doskonale wiedział, że jedzie do Poznania na wielki bój z Lechem. Dlatego wystawił w środku pomocy Wilka i Sobolewskiego zamiast, tak jak wcześniej, Gargułę obok Radka. Pomimo że Paweł Brożek otworzył wynik to i tak przegraliśmy i to sromotnie 4:1. W obronie zagrał Cleber, ale przypłacił to kontuzją, przez którą zdecydował się zakończyć karierę. Co ciekawe, trener wolał stawiać na Paljica zamiast na Piotra Brożka, który udanie grał na lewej obronie jeszcze za Maćka (z przymusu?). Kirm zadomowił się w składzie. Nadal wejścia z ławki, pomimo jej ogromnej siły, nic nie dawały: wchodził Żurawski, Łobodziński, Garguła.

 

Listopad

Robert po całej otoczce zauważył, że derby Krakowa to coś wyjątkowego w mieście. Wyjątkowe wydarzenie dla kibiców, zarządu jak i dla piłkarzy. Chyba stąd pomysł o taktyce nieco zachowawczej (4-1-4-1) i małej ilości sytuacji. Nasz środek pola nie istniał, bo trener zdecydował się wystawić tam Piotra Brożka (chyba szukał mu odpowiedniej pozycji, a przecież od młodego grał na lewej pomocy). Boukhari zostanie zapamiętany przez jedno wydarzenie: strzelił decydującego gola Cracovii w doliczonym czasie gry. Przyszedł 12 listopada i pojedynek z Legią. Legia prowadzona przez Skorżę nie radziła sobie, lecz i występy Wisły były w kratkę. Styl pozostawiał wiele do życzenia do dzisiaj. Upokorzyliśmy Legię wygraną 4:0. Trener szukał swojego optymalnego ustawienia dążąc do holenderskiego stylu. Obrona w postaci Cikos-Chavez-Bunoza-Paljic tym razem bezbłędnie, w pomocy Sobolewski, razem z nim w środku Jirsak i Garguła (miał kreować grę), co nasuwa podobieństwa do aktualnej taktyki, na bokach Małecki i Kirm, na których nie stawiał wcześniej Robert, lecz i kontuzja Boguskiego miała wpływ na jego decyzje. W ataku Paweł Brożek. Pomimo nurka Kirma z 59. minuty udałoby się wygrać, bo Legia nawet nie zamierzała zbytnio atakować. Przyjechali zagrać mecz i dostali za swoje. Robert należy do ludzi, którzy nie zmieniają zawodników, jeśli ci spełnili pokładane nadzieje w poprzednim spotkaniu. Żadnych poprawek i szczęśliwa wygrana z Zagłębiem 1:0 po trafieniu Kirma w końcówce. Z ławki lepiej prezentował się Boukhari. Chyba znaleziono mu odpowiednie miejsce, czyli wejścia na końcówki. Z Polonią również brakowało odpowiedniego stylu, udało się wygrać po samobóju Pietrasiaka. Zestawienie ciągle to samo, skoro przynosiło punkty. Rywalizacja w składzie ogromna, ale pewni piłkarze wywalczyli sobie miejsce w składzie, wykrystalizowała się jedenastka.

 

 

Przerwa zimowa

Stan Valckx przez całą jesień pracował nad transferami. Zadrżałem, bo najpierw dokonano poważnych osłabień zespołu i kadra wyraźnie się uszczupliła. Odeszli bracia Brożkowie do Trabzonsporu. Wisła została praktycznie bez napastnika, bo Żurawski nie mógł odgrywać roli wysuniętego, a Rios nie grał... zawsze mnie to zastanawiało, ale wychodzi na to, że nie jest tak pojętny jeśli chodzi o taktykę, a widać, że Holendrzy przykładają do tego szczególną uwagę. Poza tym z klubem pożegnał się Pawełek, który nie zdecydował się na przedłużenie umowy. Poszedł do aktualnego spadkowicza ligi, nawet nazwy nie mogę sobie przypomnieć. Mam... Konyaspor. Cleber skończył karierę, więc ostatecznie drużyna Wisły potrzebowała kolejnych transferów. Rozpoczęły się negocjacje o Maora Meliksona, reprezentanta Izraela, jakby nie patrzeć. Na jego pozycji ogromna rywalizacja na czele z Benayounem, dlatego Maor nie może liczyć nawet na ławkę, póki co. Poza Maorem pojawiły się pierwsze sygnały o pojawieniu się Kew Jaliensa. Zdziwiła mnie cała sprawa, bo znam piłkarza. Ktoś, kto oglądał kilka meczów AZ Alkmaar powinien go kojarzyć, choć, szczerze, ciężej zapamiętuje się obrońcę, a zdecydowanie łatwiej napastnika czy kreatywnego pomocnika. Trzeba było wzmacniać linię obrony, bo Robert chyba dostrzegł, że Kowalski prezentuje poziom zawodnika ze spadkowicza. Dla mnie Kowalski i Glik to dwa wielkie nieporozumienia. Grali nieźle, pomimo tego Piast spadł, bo zdarzały im się błędy co mecz, CO MECZ. Nie rozumiem wielkiej euforii nad talentem tego drugiego, który nie jestem mocnym piłkarzem. Może się rozwija, ale przecież ma już swój wiek, podobnie jak Kowalski, który chyba stanie się piłkarzem na poziomie Ekstraklasy w wieku 26-27 lat. Wracając do transferów, Kew Jaliens podpisał umowę z Wisłą. Można powiedzieć po raz pierwszy: gdyby nie Holendrzy, Jaliens nie zawitałby na Reymonta. Dostał wysoką gażę (mówi się, że obok Garguły jest najlepiej zarabiającym piłkarzem, więc coś w granicach 350-400 tys. euro). Zaliczył kilka występów w reprezentacji, więc pod pewnym względem można na niego liczyć. Uważam, podobnie jak Roman Kołtoń, że ten zawodnik po letnich przygotowaniach może stać się czołowym obrońcą naszej ligi. Sporo komplikacji z Maorem Meliksonem. Najpierw zgoda na wstępne rozmowy, później jego klub podwyższył wymagania i skończyło się na kwocie ~700 tys. euro. Walka trwała na dobre kilkanaście dni, aż w końcu Maor zawitał w Krakowie. Zanim wyszedł na boisko, niektórzy kibice mogli zachwycać się nad jego filmikami z youtube’a. Mało słyszałem o tym piłkarzu w przeciwieństwie do Kewa Jaliensa, ale szykował się prawdziwy playmaker, który godnie przyjdzie w miejsce Szymkowiaka (Garguło, nie udało ci się). Kontrakt na poziomie ~250 tys. euro. Dwa pierwsze wzmocnienia dokonane...

 

Poszukiwania bramkarza

Ciągle cisza o ewentualnym wzmocnieniu na pozycji bramkarza, aż się pogodziłem, że miejsce Pawełka zajmie Jovanić i nawet łudziłem się, że obudzi w sobie wielkiego golkipera, bo jak przypominałem sobie jego interwencje z meczu z Karabachem to... Kontynuując transfery, w Krakowie po dwóch ciekawych zakupach pojawili się dwaj inni zawodnicy. Tsventan Genkov, Michail Sivakov. Tego drugiego kojarzyłem z występów Ligi Mistrzów obok aktualnego gracza Lecha. Wtedy jeszcze młodszy imponował swoimi umiejętnościami, lecz wydawał się takim defensywnym pomocnikiem, dlatego dziwiła mnie trochę ta decyzja. Genkov miał być natomiast ratunkiem dla braku napastnika. W swojej lidze strzelał jak na zawołanie, lecz w formacji 4-4-2. Z podobnymi warunkami fizycznymi do Brożka mówiło się, że dysponuje innymi, lepszymi umiejętnościami. Jak później się okazało, rzeczywiście nie rozkłada ciągle rąk, a walczy o górne piłki, potrafi się nieźle zastawić. Szkoda, że nie przeszedł pełnych przygotowań, dlatego na początku potrzebował kilku meczów na nabranie ogrania. Ostatnim transferem został Sergei Pareiko. Estończyk z Toma Tomsk. Dla mnie to było nieporozumienie. Nie wiedziałem co sądzić o tym transferze, ale skoro przyszedł z kartą w ręku to nie wróżyło nic dobrego.

Stan Valckx i Robert Maaskant argumentowali transfery bardzo logicznie: do klubu ściągnięto piłkarzy, którzy są wyraźnie spragnieni sukcesów w postaci mistrzostwa kraju. Genkov w Bułgarii strzelał bramki, lecz jego drużyna zawodziła, jeśli chodzi o najwyższe laury. Lokomotiv Sofia zajął 5. miejsce, natomiast Dynamo Moskwa, z którego był wypożyczony, walczy o inne cele w lidze rosyjskie. Pareiko również spragniony większych sukcesów, na które z Tomem nie mógł sobie pozwolić, podobna sytuacja dotyczyła Maora, kapitana Hapoelu Beer Sheva. Sivakov potrzebował grania, dlatego wypożyczono go z Cagliari (wcześniej na wypożyczeniu w Piacenzie), a do tego dochodzi doświadczenie w postaci ogranego Jaliensa.

 

Transfery IN:

Sergei Pareiko – za darmo

Kew Jaliens – nieznana kwota, transfer z AZ Alkmaar

Maor Melikson – za ok. 750 tys. € z H. Beer Sheva

Michail Sivakov – wyp. z Cagliari za darmo lub bardzo małą sumę

Tsventan Genkov – za 400 tys. € z Dynama Moskwa

 

Transfery OUT:

Mariusz Pawełek – za darmo do Turcji

Cleber – koniec kariery

Piotr Brożek & Paweł Brożek – ok. 2.5 mln € do Trabzonsporu

 

 

Nadchodzi wiosna

Sparingi nie mogły nastawiać optymistyczne, bo Wisła miała problem ze strzelaniem bramek (późno na zgrupowania dotarł Genkov, który jak się okazało, nie jest przygotowany do gry na pełnych obrotach, a liga tuż tuż..). Oglądałem mecz z Valerengą, który przegraliśmy 4:0. Zapowiadała się ciężka wiosna, jednak Robert powolnie budował ten team. Bałem się, że Wisła nie zdąży się zgrać i sprzed nosa uciekną nam nawet europejskie puchary. Liga wyglądała bardzo płasko, więc na ucieczkę pozwolić sobie mogła jedynie Jagiellonia, lider po dobrej jesieni.

 

Luty/Marzec

Pierwszy mecz bardzo efektywny, zero efektowności. Wisła miała jakieś podstawy, żeby grać swoją formacją. Swoją, znaczy holenderską myślą. Na obronie pojawił się Jaliens obok Chaveza, nadal mi brakowało lewego obrońcy, choćby na ławkę (Branco to bardziej prawy). W środku pomocy Sobolewski, tuż przed nim Sivakov w roli takiego łącznika, o jakiego wcześniej chodziło Robertowi, a kreować grę miał Melikson. Już po grze z Arką udało się niektórym zebrać dziewięciominutowy fragment z meczu w wykonaniu samego Maora. Dzięki pięknej bramce Małeckiego skromna wygrana na wyjeździe. Rewanż za porażkę na jesieni z Ruchem – 3:1 u siebie i kolejne trzy punkty. Wisła nabierała powolnego rozpędu. Ze składu zniknął dawno temu Boguski, poza tym Boukhari złapał kontuzję na przygotowaniach i nie był do dyspozycji trenera. Jedenastka się formowała, a o miejsce w składzie walczył Bunoza, który dostał szansę w meczu z Niebieskimi. Wywalczony lider to nie koniec. Wisła odniosła siódmą wygraną z rzędu, w pojedynku z Widzewem (2:0). W środku pomocy pojawił się Jirsak, któremu trener chyba zamierzał zaufać na dłużej. Rywalizacja między Jirsakiem a Sivakovem trwała w najlepsze. Poza tym wyglądało na to, że Maor ma bardzo wiele do zaoferowania naszej lidze. Zwodził, dryblował, brał grę na siebie, kilka kluczowych podań, dobre stałe fragmenty gry, świetny balans ciała... Ciągle Genkov szukał trafienia, ale brakowało mu wykończenia. W końcówkach wyglądał mizernie, ale i w przekroju całego spotkania nie prezentował takich umiejętności, jakich oczekiwano po wysuniętym napastniku. Maaskant miał małe pole manewru, bo tylko Żurawskiego i Riosa, ewentualnie Małeckiego, ale jak piłkarz ze wzrostem 169cm może grać na szpicy? O tym później. Serię zwycięstw przerwała Polonia Bytom, skończyło się na podziale punktów. Znów Kirm trafił do siatki. Skład praktycznie niezmienny.

 

Kwiecień

Odpadliśmy z Pucharu Polski, gdzie szansę otrzymali zmiennicy. Maaskant wiedział, że wprowadzaniem Garguły na boisko z ławki niewiele zdziała, dlatego śmiało stwierdził jeszcze w marcu, że skład jest na mistrzostwo Polski, lecz niekoniecznie na europejskie puchary. Pomimo tych pięciu dobrych wzmocnień, bo żadnego ze ściągniętych piłkarzy nie można zbytnio skrytykować. Zaczął się kwiecień i prawdziwy pokaz Pareiki, który wybronił dwa karne (z Jagiellonią oraz z Koroną). Pokazał swoją wyższość nad Frankowskim i Edim. Zawodnicy, którzy odgrywali role kluczowe w swoich drużynach okazali się słabsi od nowego golkipera Wisły, tym samym odkrycia. Z Jagą wygraliśmy 2:0 i oddaliliśmy się od drużyny Probierza. Z Koroną jedynie remis, ale moim zdaniem trener popełnił duży błąd ściągając Meliksona. Zawodnik może był wykończony, ale od 82. do 88. minuty potrafił przetrzymać futbolówkę. Nigdy nie widziałem, żeby zawodnik tak zyskał na czasie. Nie wybiegał gdzieś do narożnika, a po prostu dryblował jednego i drugiego, odwracał się ciałem i wracał na swoją połowę, by znów zmusić rywala do biegania. Maor Melikson odwalał kawał solidnej roboty, niestety Wilk miał pecha w końcówce i wpakował samobója dla ex-klubu. Z Jagą obudził się Genkov, na którego wszyscy liczyli, dołożył swoje trafienie w wygranym spotkaniu z GKSem, gdzie Wisła okazała się być bez litości (3:1 i coraz bliżej mistrzostwa, coraz dalej od rywali). Genkov kontuzja i zaczęły się komplikacje w postaci kto ma grać za niego. Odpowiedzi było kilka: Rios, Żurawski, Małecki. W meczu ze Śląskiem trener postawił na Małeckiego, co było moim zdaniem ogromnym błędem. Później, po porażce 2:0, zaczęło się tłumaczenie taktyki, że niby Sivakov miał wbiegać na podwojenie ataku. Nigdzie tego nie zauważyłem, oprócz przy stałych fragmentach gry. Pomijam to, że Lenczyk wstawił swój przegubowiec w bramce, bo miał do tego prawo już po szybko zdobytej bramce (i pechu Radka Sobolewskiego). Obrona nie zmieniała się, bo kontuzji doznał Bunoza, więc w środku już na stałe grali Jaliens i Chavez. Melikson nic nie potrafił wymyśleć, Wisła wrzucała piłki jak oszalała na pole karne, ale po co, skoro w przodzie nie grał rosły napastnik? Coś tu się nie zgadzało... co miał zrobić Małecki przy rosłych Fojucie i Celebanie, którzy bazują na grze głową? Dla mnie osobiście był to drugi znaczący błąd Maaskanta, który tym razem odbił się ponownie na stracie punktowej. Z drugiej strony był to błąd długofalowy, bo Wiśle brakowało po prostu wysuniętego napastnika. W Młodej Ekstraklasie w tym czasie brylował Rios, ale tam również miał obok siebie drugiego snajpera. Brakowało zmienników. Ławka wyglądała bogato, ale to tylko pozory. Później Górnik zagrał chyba najlepszy mecz w rundzie jak nie w całym sezonie (nie obserwowałem na bieżąco), ograli Wisłę konsekwentną i ofensywną grą. Nie mogłem wyjść z podziwu. Później, kilka dni potem, grali z Legią, z którą zaprezentowali się słabiutko. Z Lechem też oglądałem spotkanie i uszło z nich powietrze po tych trzech punktach na Reymonta.

 

Maj

Można powiedzieć, że miesiąc trudny, bo zawodnicy mieli dwa okresy, że musieli grać co trzy dni, ale niektórzy wręcz palili się do takiej gry. Również taki układ szybkich gier pasował Maaskantowi, który z biegiem czasu poznał zawodników i optymalnie opracował taktykę. Jechaliśmy do Gdańska na mecz zgody – kibice obu drużyn się lubią, dlatego spotkanie wzbudzało obustronny szacunek. Zawodnicy już nie mieli aż tyle litości, dlatego wynik otworzył Genkov – wystarczyło mu 17 minut po powrocie i od razu odmienił Wisłę (ta nie zdobyła żadnej bramki, gdy miał kontuzję), później podwyższył Kirm, a przepięknego gola z ponad 50 metrów strzelił Sivakov ustalając wynik spotkania. Trener tym razem nie stawiał na bardziej uniwersalnego pomocnika, a wrócił do formacji z dwoma defensywnymi – Wilkiem i Sobolewskim, choć widać było, że Radek musi brać większy ciężar na siebie i więcej pojawiał się z przodu. Formacja obronna bez zmian.

Z Lechem typowy taktyczny mecz. Na pewno dla zwykłego widza oglądało się bardzo ciężko, a dla mnie osobiście spotkanie można zaliczyć do najbardziej nerwowych. Można powiedzieć, że decydował jeden błąd indywidualny i drużyna szybko mogła otworzyć sobie drogę do bramki. Takich zdarzeń brakowało, dlatego i sytuacji podbramkowych brakowało, gdyż Wisła jak i Lech grały bardzo asekuracyjnie. Dopiero w 73. minucie Melikson otworzył drogę Wilkowi na skrzydle, ten idealnie dograł w pole karne, Genkov zakręcił Bosackim i uderzył bardzo precyzyjnie. Mistrzostwo się zbliżało, a Lech tracił kolejne cenne punkty.

Derby Krakowa – wszyscy wspominali bramkę Boukhariego, jednak ten powoli wracał do zdrowia, lecz bez przygotowań do sezonu nie potrafił wywalczyć sobie miejsca choćby na ławce (podobnie z Boguskim, który w maju wrócił do treningów na pełnym obciążeniu). Tym razem również skończyło się na 1:0 dla Wisły. Strzelił Melikson precyzyjnym uderzeniem głową przy bliższym słupku, uciekając Suvorovowi spod opieki, dośrodkowywał Małecki. Tym samym Wisła wygrała i zapewniła sobie tytuł mistrzowski. Wielka radość na boisku, w szatni, ale czas na fetę ustalono na 29 maja, czyli na ostatnią kolejkę.

Pomimo że Wisła miała mistrzostwo, zależało mi, żeby wygrać z Legią i pokazać kto rządzi w lidze. Nigdy nie zdarzało mi się obwiniać sędziego. I tym razem nie powiem, że wynik został wypaczony (Legia wygrała 2:0), bo Wiśle mało zależało na zdobywaniu goli, a chcieli chyba, żeby skończyło się na przyjaznym 0:0. Legia od początku grała w piłkę(!) i zaskakiwała ofensywnymi akcjami. W doliczonym czasie gry pierwszej połowy sędzia podjął dziwną decyzję. Nasłuchałem się, naczytałem, okazuje się, że był faul. Nie wiem tylko czy piłkarski. W koszykówce faul w ataku. No to chyba zacznę popierać wpadanie Genkova w bramkarza rywali i szukanie: a) czerwonej kartki; b) rzutu karnego; c) gry rywala w osłabieniu. Pareiko pojedynek o piłkę przegrał, ale otworzył koszyk i czekał, aż ta dotrze do niego. Radovic mógł go minąć i szukać pustej bramki, wolał jednak wpaść w Pareikę, który stanął w miejscu(!). Czegoś tu nie rozumiem. Wisła ucierpiała, bo straciła bramkarza i gola z karnego. Czerwona to chyba za wysoka kara. Pareiko pokazał charakter. Teraz sobie kibice Legii mogą powyklinać bramkarza – niech zwraca za koszta tabliczki ewakuacyjnej, nie? Skoro walnął, a ta odpadła, to oznacza, że stwarzała zagrożenie, bo mogła w każdej chwili spaść komuś na głowę. Sergei nie miał zamiaru faulu – stąd taka, a nie inna reakcja. Nawet przez myśl mu nie przeszło, by przeciwko Radovicowi zagrać faul. Rozumiem jego frustrację. Wczoraj Messi kopnął w mikrofon. Ciekawe czy kibice w Anglii już wnioskują o jakiś zakaz stadionowy. Mam nadzieję, że skoro Pareiko dopuścił się tak haniebnego czynu, to kibice Legii będą również wkurzeni na Messiego, że zachował się chamsko i arogancko. Koniec tej lekkiej ironii. Wisła słabo zaprezentowała się na tle Legii, która miała jeden z lepszych dni. W przedostatniej kolejce Wisła w okrojonym składzie zagrała z Zagłębiem i udało się wygrać 3:0. Słabo na bramce Kurto, który w każdym momencie potrafił wypuścić łapaną piłkę. Na środku obrony grał Sivakov, ale chyba nie jest jakimś dynamicznym piłkarzem, więc nie wiem czy ta pozycja jest stworzona dla niego. Ostatnia kolejka z Czarnymi Koszulami o nic. Wisła gra trzeci mecz o nic, Polonia pierwszy też o nic, poza miejscem ligowym.

 

 

Porównanie składów z tego i poprzedniego sezonu:

Ciekawie zmieniała się ta drużyna na przestrzeni lat, ostatnio całkowicie przebudowany zespół. Spójrzmy na przykładowe zestawienia Maćka Skorży. Najpierw sezon 2008/2009, czyli ten, w którym zdobył mistrzostwo, lecz po bardzo słabej grze, tyle tylko, że czasami Wisła grała konsekwentnie, a czasami po prostu dopisywało szczęście.

Wisła Kraków: Pawełek - Baszczyński, Głowacki, Marcelo, Piotr Brożek - Małecki (76' Łobodziński), Sobolewski, Diaz, Zieńczuk - Boguski (86' Cantoro), Ćwielong (64' Paweł Brożek)

Zestawienie z meczu z Arką – najbardziej optymalne.

 

Kilkadziesiąt dni po kompromitacji z Levadią, czyli sezon 2009/2010:

Wisła Kraków: Pawełek – Alvarez, Głowacki, Marcelo, Piotr Brożek – Kirm (75' Łobodziński), Sobolewski, Jirsak (63' Ćwielong), Diaz – Paweł Brożek (90' Cantoro), Małecki

Pogrubieni piłkarze, to ci, którzy weszli dopiero do składu. Przejdźmy już do składu Henryka Kasperczaka (zestawienie ze Śląska, już w rundzie wiosennej):

Wisła Kraków: Pawełek – Alvarez, Głowacki, Marcelo, Piotr Brożek – Łobodziński (76' Kirm), Jirsak (72' Mączyński), Diaz, Małecki – Paweł Brożek (88' Burliga), Boguski

 

Przejrzałem kolejne składy na wiosnę i zauważyłem, że jedynie Ba się pojawił, ale on niewiele wniósł do drużyny. Zespół ciągle bazował na tych samych zawodnikach. Zdobyli dwukrotnie mistrzostwo i przyszedł trzeci sezon, w którym zawiedli, a przecież nie osiągnęli NIC w europejskich pucharach. Wychodzi na to, że zespół potrzebował wymiany, szczególnie po porażkach w europucharach w tym sezonie (kiedy już odeszła prawie cała formacja obronna). Odeszli Marcelo i Głowacki, którzy potrzebowali nowych wyzwań, a odnośnie Brazylijczyka on musiał dalej się rozwijać, Wisła była jedynie odskocznią. Pozostali zawodnicy wypalili się najwyraźniej i w Wisła potrzebowała rewolucji.

Wisła Maaskanta z jesieni:

Wisła Kraków: Pawełek – Cikos, Chavez, Bunoza, Paljić – Małecki, Sobolewski, Garguła (79' Rios), Boukhari (61' Wilk), Kirm – Paweł Brożek (88' Żurawski)

Wisła Maaskanta z wiosny:

Wisła Kraków: Pareiko – Cikos, Jaliens, Chavez, Paljić – Małecki (80’ Sivakov), Jirsak (71’ Wilk), Sobolewski, Melikson, Kirm – Genkov (90’ Rios)

 

Pogrubieni to nowi piłkarze. Ze starej gwardii zostali Sobolewski, który zdobył piąte(?) mistrzostwo z Wisłą, Patryk Małecki oraz zakupiony przez Jacka Bednarza Andraż Kirm. Przez skład przewijał się Jirsak, lecz przez lata nie potrafił wywalczyć sobie miejsca w składzie. W Wiśle nadchodzi kolejka rewolucja, bo ze składu może odejść siedmiu piłkarzy.

 

Podsumowanie zespołu:

 

BRAMKARZE:

 

Sergei Pareiko – wyrósł na centralną postać krakowskiej Wisły. Przyszedł podczas przerwy zimowej za darmo i obronił dwa ważne karne w rozgrywkach ligowych, bo tamte mecze mogły potoczyć się inaczej. Legioniści na pewno zapamiętali go ze względu na jego niedopuszczalne zachowanie w Warszawie, lecz mi tym jeszcze bardziej zaimponował. Pokazał, że zależy mu na każdej interwencji i co najważniejsze – nie ma zamiaru nikogo faulować umyślnie na boisku. W przyszłym sezonie przyda się pomiędzy słupkami.

 

Milan Jovanic – nieudane wejście do drużyny, szybko do bramki wskoczył Pawełek, który wywalczył miejsce już u trenera Maaskanta, sam Jovanic nie zachwycił, na dodatek słabo bronił z Karabachem.

 

Filip Kurto – nie miał wielu szans, jedną otrzymał z Zagłębiem Lubin w 29. kolejce. Zapamiętałem tylko jego interwencje, po których nerwowo wypuszczał piłkę. Nie zaprezentował się zbyt dobrze. Chyba nie miał swojego dnia, bo już kilka meczów z jego udziałem oglądałem i było całkiem ok.

 

OBROŃCY:

 

Erik Cikos – jeden z tych, którzy mogą odejść latem, bo wypożyczenie dobiega ku końcu. Sam zawodnik chciałby bardzo mocno zostać w Krakowie, bo już się zaadoptował, deklaruje chęć gry dla Wisły, twierdząc, że to znakomity klub. Jako prawy obrońca wyglądał na jeszcze nierozgarniętego (brzydko mówiąc) w swoich poczynaniach. Czasami mocno chaotyczny, ale momentami imponował, gdy inni w obronie się nie wyróżniali. Osobiście zostawiłbym go w drużynie, bo jest młody i z każdym meczem robił jakiś progres. Potrzebny mu solidny zmiennik, a mówiło się już ostatnio o takich zawodnikach jak Wasilewski, Baszczyński czy Żewłakow (jeśli zostaną sprowadzeni dwaj stąd to Cikos prawdopodobnie pożegna się z Wisłą, niestety). Dobrze prezentował się w ofensywie, ale musi jeszcze popracować nad dośrodkowaniami.

 

Serge Branco – taki mały niewypał transferowy, a jego ostatnie wejście było tragiczne. Zaprezentował się najgorzej jak mógł. Nie pamiętam z kim, lecz w każdej chwili przypominam sobie obraz bezradnego Branco, który szybko miał rywali już za plecami. Do ofensywy nawet nie zaglądał. Ściągnięty chyba z myślą o lewej obronie, ale tam nawet nie zagrał meczu. Na tle innych piłkarzy wygląda bardzo mizernie i jego kontrakt dobiega do końca, uff.

 

Kew Jaliens – kolejny z zimowych transferów. Przyszedł z AZ Alkmaar, gdzie zdobywał mistrzostwo Holandii. Kolejny, po Pareice, zastrzyk doświadczenia, bardzo potrzebny w walce o upragnioną Ligę Mistrzów. Początkowo nie zachwycał, ale co mi zaimponowało – nie popełniał indywidualnych błędów. Po prostu spokojny, opanowany, potrafił nawet w jednym momencie ośmieszyć Frankowskiego. Ograny na wysokim poziomie, oby prezentował wysoki poziom nadal. Pomimo dosyć skromnych, jak na obrońcę, warunków fizycznych, dobrze się spisywał. Przyzwoicie.

 

Osman Chavez – dopiero na wiosnę zagościł w składzie, gdy z powodu złamania ze składu wypadł Bunoza. Z każdym meczem nabierał pewności siebie. Prawdziwa ściana nie do przejścia. Jego wypożyczenie się kończy i tu zaczyna się problem, bo Wisła nie chce wyłożyć 400 tys. euro na stół, natomiast jego menadżer powysyłał polskim klubom ofertę i tylko liczy na to, by któryś sięgnął po Chaveza. Bardzo spokojny człowiek, na boisku również chwalony, ale jest jeden mankament, który mi się nie podoba – te ataki wślizgami. Czasami tak bardzo nieprzemyślane... na początku to była jego jedyna broń odbioru piłki, później chyba utemperowany przez Maaskanta zaprzestał tak ryzykownych wejść, ale gdy uciekł mu Ntibazonkiza to nie miał wyboru jak już trafić go w ochraniacz. Takie sytuacje będą się powtarzać, aż strach pomyśleć jak w eliminacjach jakiś rywal dostanie po piszczelu, a Osman obejrzy zasłużoną czerwoną kartkę. Póki co, niepewna przyszłość w Wiśle.

 

Gordan Bunoza – objawienie ligi chorwackiej, u nas wiele błędów na jesieni, na wiosnę złamał nogę i skończył sezon. Jakąś zasługę miał w mistrzostwo, ale chyba niewielką. Ciągle go broniłem, bo jest przymierzany nawet do reprezentacji Bośni. Chłopak ciągle robi krok na przód, ale chyba już całkiem o nim zapomnieli. Ciekawe czy sam zawodnik pozbiera się po długim urazie. Na jesieni, jak mówiłem, nie zachwycił, wręcz przeciwnie, słabo grał.

 

Mateusz Kowalski – chyba zawodnik do odstrzału, choć ostatnio jako nr 3 na stoperze. Nie wiem, chyba robią krzywdę temu piłkarzowi tak trzymając go w klubie. Niech sobie poszuka nowego wyzwania, bo w Wiśle kojarzy mi się tylko z błędami w każdym meczu. To nie Piast, Mateuszu...

 

Dragan Paljić – wstawiłem go do obrońców, bo większość sezonu pewny punkt lewej obrony. Jemu też po części zrobiono krzywdę, gdyż to ofensywny skrzydłowy, mógłby rywalizować z Kirmem na swojej stronie, ale trener postanowił, że będzie grał w obronie. Z lepszym rywalem na pewno sobie nie poradzi, bo momentami w defensywie bardzo nieporadny, często asekurował go Chavez. Niech wróci na swoją ulubioną pozycję. Jeszcze za Henia Kasperczaka dobrze rokował na lewej flance.

 

POMOCNICY:

 

Radosław Sobolewski – kapitan, może na jesieni nie grał zbyt dobrze, choć nadal chwalony, jakby tak z przyzwyczajenia, tak na wiosnę znów nabrał ochoty do gry. Omijały go urazy, znów był na fali i godnie reprezentował Wisłę jako kapitan po Głowackim. Chyba brakuje mu trochę charakteru poza meczem, bo podobno cichy chłopak. Na boisku potrafi krzyknąć, zwrócić uwagę. Bardzo mu zależy, a najtrudniejszy moment to chyba niefortunny samobój ze Śląskiem. Więcej o Radku pisać nie trzeba. Klasa sama w sobie, ale też ma już swój wiek i przyszły sezon może być ostatnim w Wiśle?

Cezary Wilk – Sobolewski powiedział, żeby czekać tylko, aż Czarek zacznie pisać historię Wisły. No to czekam. Póki co, pierwsze mecze przeciętne, później nieco lepiej, poprawił się na wiosnę i ciągle walczy o miejsce w zespole. Chłopak o miłej twarzy, ale odebrać piłkę w agresywnym ataku potrafi. To cieszy, bo transfer wydaje się być perspektywiczny i udany. Ma spore możliwości i potencjał, ale pamiętajmy, że już jest w takim wieku, że ma pokazywać na boisku co potrafi.

Michail Sivakov – wypożyczony z Cagliari. Nie grał za wiele, bo głównie przegrywał rywalizację z Wilkiem i Jirsakiem na pozycji tego środkowego pomocnika. Wisła chciała atakować ze Śląskiem, ale ten piłkarz całkowicie zawiódł w tamtym spotkaniu. Nie wiem czemu w klubie chcą go zatrzymać. Tak naprawdę można zadać sobie pytanie: Jaki jest ten Sivakov? Poza strzeloną bramką z 50 metrów nie wiemy o nim za wiele. Włosi chcą go odzyskać.

 

Wojciech Łobodziński – koniec jego kariery w Wiśle nadchodzi. Jeszcze na początku wiosny wchodził z ławki i prezentował się nieźle na końcowych minutach, zapowiadał walkę o miejsce w składzie, ale od dłuższego czasu nie przekonywał swoimi drewniackimi popisami. Słaby piłkarz, który kosi dużą sumkę w Krakowie.

 

Tomas Jirsak – kolejny sezon, w którym nie udowodnił, że zasługuje na miejsce w składzie. Miał trochę pecha, ale chyba też brakuje mu wyćwiczonych umiejętności. Gdy wszedł do składu, Wisła zaczęła gubić punkty, zmienił go Wilk i sytuacja diametralnie się odmieniła. Nie wiem co u niego pochwalić. Czasami potrafi zaskoczyć strzałem z dystansu czy dobrym podaniem, ale ten piłkarz ma jedynie przebłyski i nadaje się tylko na dobrego zmiennika. Od początku wygląda on tak, jakby po raz kolejny zjadała go trema.

 

Łukasz Garguła – wrócił po kontuzji, ale praktycznie cały sezon na ławce. Gdy dostał szansę z Podbeskidziem to po prostu zawiódł (razem z Żurawskim). Z ławki nic nie potrafił wnieść do zespołu. Nie odmieniał losów spotkania, a tego Robert od niego chyba oczekiwał. Zapowiada walkę o pierwszy skład. Myślę, że powinien się przydać.

 

Nourdin Boukhari – na jesieni jeszcze coś prezentował, teraz nie grał z powodu kontuzji, może to i lepiej, bo momentami Wisła grała bardzo dynamicznie i spowolniłby tylko akcję. To jeden z tych piłkarzy, którzy przychodzili z nazwiskiem na plecach. Wielki podziw, ale teraz jego kariera wyraźnie przechodzi kryzys (chyba już końcówka, co by nie mówić), gol z Cracovią zostanie w głowach i chyba tylko tyle.

 

Łukasz Burliga – mało szans, nawet nie wiem co sobą reprezentuje, ba, rzucany z pozycji na pozycję. Czyżby taki uniwersalny czy może łatacz dziur? Raczej to drugie. Najpierw wypada Cikos, no to wskakuje na prawą obronę, wcześniej określany jako środkowy pomocnik, ale tam nie ma miejsca dla Mączyńskiego, więc i dla Burligi również, w ostatnim meczu ligowym na lewej obronie zamiast Paljića, też z przymusu i braku lewego obrońcy w drużynie. Mało gra, nie wiem co sobą reprezentuje.

 

Patryk Małecki – czołowy gracz Wisły. Gra Białej Gwiazdy opierała się na ofensywie, bo Wisła w obronie traciła sporo bramek, popełniała błędy. Małecki poprawił swoje zadatki i zaczął pracować również z tyłu, chyba tak wymagał Robert Maaskant. Małecki-Melikson-Kirm i z przodu Genkov. Tak można podsumować całą Wisłę w ofensywie. Zrobił swoje, miał niezłą rundę, ale nie jestem zdania, by go wychwalać ponad niebiosa, bo za dużo miał strat, niepotrzebnych dryblingów i często podejmował złe decyzje na boisku. Nabiera doświadczenia, oby nie zabrakło mu ambicji w walce o Lidze Mistrzów, bo mistrzostwo to dopiero początek. Miłe jest mieć w ekipie takiego piłkarza, który tak bardzo oddany jest klubowi. Mało mnie obchodzą nienawiści innych kibiców. Niech sobie gadają. Patryk pokazał, że potrafi grać w piłkę. Bardzo nerwowy na boisku, dlatego łatwo go doprowadzić do złości. Będzie krytykowany, jeśli będzie pyskował i słabo grał. Sytuacja zmieni się, gdy zacznie grać na równym wysokim poziomie.

 

Andraż Kirm – lewoskrzydłowy o chaotycznej charakterystyce, ale w pewnym momencie sezonu bardzo skuteczny, a tego wymagano od Kirma. Najpierw pokazał się z Levadią, a potem zgasł praktycznie na cały sezon u Maćka i Henia. Przyszedł Maaskant, poznawał piłkarza, początkowo sadzając go na ławce, potem zrobiła się wolna luka na lewej flance. Obudził się, strzelił dwa gole i przebił się do składu. Brał często odpowiedzialność na siebie. Z dużym pożytkiem. Najpierw w reprezentacji grał bardzo dobrze, potem role się odwróciły i teraz w kadrze nie zachwyca, za to w klubie prawdziwa pobudka.

 

Maor Melikson – najlepszy transfer Wisły, nie strach tego powiedzieć. Spośród piątki graczy można się sprzeczać czy Pareiko, czy może Genkov, ale moim zdaniem Maor. Prawdziwy mózg zespołu, kreator, może jeszcze nie w takim stopniu jak niektórzy kibice oczekują, lecz potrafi ściągnąć na siebie dwóch, trzech rywali, minąć tylu samo. Dograć, strzelić, dośrodkować. Ucieka spod opieki i od razu szuka kolegów, szuka również rozegrania z pierwszej piłki. Zrobił sporą różnicę przychodząc do drużyny. Taki mózg napędzał ekipę. Ciekawostka jest taka, że lepiej, gdy gra ofensywnego i dubluje pozycję skrzydłowego. Gdy grał na skrzydle, Wisła przegrywała. Maor musi być po prostu wszędzie. Opłacało się targować i walczyć o piłkarza z Izraela.

 

Rafał Boguski – kontuzja w październiku całkowicie przeszkodziła w graniu. Dziś wraca do treningów, ale bez przygotowań Maaskant nie zamierza Boguskiego sadzać nawet na ławce. Ciekawa sytuacja, bo inny trener, widząc takiego piłkarza, który trenuje na pełnych obrotach, szybko przywróciłby gracza do zespołu, ba, prawdopodobnie do pierwszej jedenastki przy takiej miernocie i kiepskim wyborze. Wygrał rywalizację z Małeckim na jesieni, ale od nadchodzącego sezonu wszystko zacznie się od nowa. Był ogniwem w reprezentacji, ciekawe czy Smuda sobie o nim przypomni.

 

NAPASTNICY:

 

Tsventan Genkov – czołowy snajper, który strzelił kilka ważnych bramek dla Wisły. Najpierw nie potrafił odnaleźć się na boisku, ale gdy się przełamał, stwarzał duże zagrożenie pod bramką rywali. Czasami marnował setki, ale potrafił strzelać bramki z trudniejszych pozycji. W taktyce z jednym napastnikiem ciężko było mu się odnaleźć, bo Genkov przystosowany był do formacji z dwoma w ataku. Maaskant miał na niego pomysł, chyba skutecznie udało się „przekwalifikować” piłkarza. Bez niego Wisła sobie nie radziła. Taki prawdziwy narkotyk.

 

Andres Rios – na jesieni całkiem niezły w kombinacyjnej grze, potrafił wziąć grę na siebie, poza tym taki techniczny gracz. Niewiele o nim wiadomo, chyba taktycznie mało pojętny, bo Maaskant przestał na niego stawiać. Nawet, gdy ten pakował gol za golem w Młodej Ekstraklasie. Wprowadzany w 88. minucie nic już nie mógł zrobić. Jest wypożyczony. Cena wykupu? Podobno 1.2 mln euro. Na dodatek Wisła się zastanawia. Mi zaimponował, ale jakimś wyborowym snajperem nie jest, raczej też nie będzie.

 

Maciej Żurawski – przyszedł chyba na pożegnalny sezon. W szatni odegrał kluczową rolę, bo potrafił poukładać to międzynarodowe towarzystwo. Nie poradził sobie na boisku. Szkoda, że takie pożegnanie, bo wiadomo, że Maciek żegna się z Wisłą.

 

Kursywą zawodnicy, którym kończą się wypożyczenia i kontrakty.

 

 

 

Wnioski ogólne:

· Gdyby nie kontuzja(!) Boguskiego, Małeckiemu nadal ciężko by było wywalczyć miejsce w podstawowym składzie.

· Trener Maaskant późno przekonał się do Kirma i do jego umiejętności (choć dla niektórych Andraż gra bardzo frustrująco, lecz częściej efektywnie)

· Boukhari i Branco to nieudane transfery, nie ma co się sprzeczać. Polska liga nie jest AŻ tak słaba, by radził sobie w niej każdy ściągnięty w ostatniej chwili piłkarz. Rozumiem, że było bardzo mało czasu (kilka dni do końca okienka) na transfery.

· Udane zimowe transfery – wszystkich pięciu graczy można zaliczyć jako trafionych, przy jednym postawić większy plus, przy innym nieco mniejszy.

· Przez cały sezon brakowało lewego obrońcy, grał tam Paljic, który w starciu z mistrzem obojętnie jakiego kraju zostanie wkręcony w ziemię. Trzeba w końcu pojąć, że w eliminacjach grają najlepsi ze swoich lig, bez względu jaki poziom reprezentują. Ogórki z Armenii czy Azerbejdżanu może nie posiadają wielkich umiejętności, ale też nie wyłożą się na murawie. Ciągle wierzą w sprawienie niespodzianki i do tego dążą w rundach wstępnych.

· Kilka błędów jak ściąganie napastnika i wprowadzanie Garguły zamiast Riosa czy za Maora Łobodzińskiego (rozumiem, że kondycyjnie nie wytrzymuje, ale może warto kogoś bardziej kreatywnego wprowadzić niż Wojtka?). Wprowadzanie trzech środkowych pomocników i zostawianie samotnego Małeckiego z przodu na 15 minut przed końcem. Do tego ciągłe zmiany taktyki i dostosowanie zawodników do swojego pomysłu, choć w tej kwestii Maaskant był całkiem wyrozumiały, bo wiedział, że nie dysponuje odpowiednimi zawodnikami do jego ideowej myśli, dlatego nie upychał ich na siłę.

· Doskonała gra na wiosnę, utrzymywanie się przy piłce, rozgrywanie akcji, z meczu na mecz widać było postęp po przyjściu pięciu nowych zawodników, którzy wskoczyli do wyjściowej jedenastki.

· Początek sezonu słabiutki, odpadnięcie z Karabachem, a 9 miesięcy później zapewniony tytuł mistrzowski trzy kolejki przed końcem rozgrywek. Sezon jest szybki. Czas przemija bardzo szybko, więc te kilka miesięcy piłkarskich również mija szybko, aż mamy dosyć znanych mark w Lidze Mistrzów, co roku tych samych. Tak samo z sezonem ligowym, gdzie u nas przygotowania zimowe trwają dobre dwa miesiące. Jak widać, z dołka można wyjść, uciułać kilka punktów na jesieni i wykorzystać słabość innych na wiosnę. Ktoś rzucił: słaby mistrz. Nie neguję tego, nie twierdzę, że jakiś nad wyraz mocny. Ale ja mu odpowiadam: słabsze 2. miejsce, słabsze 3. miejsce, słabiutkie 4. miejsce i tak dalej.

 

 

 

Podsumowanie i przewidywane transfery:

Stan mówi, że do Wisły poszukują zawodników... na każdą pozycję. Moim zdaniem środek pola jest nieźle obsadzony, podobnie ze skrzydłami. Można szukać za Łobodzińskiego kolejnego uzupełnienia.

Zaczynając od tyłu, w bramce mamy spokój, czyli pewny Pareiko, a w rezerwie Jovanić/Kurto, na razie nieznany jest numer dwa.

Odchodzą: Cikos, Chavez, Branco, Łobodziński, Sivakov, Boukhari, Rios, Żurawski

Patrząc na to i na pensje zawodników, za Łobodzińskiego i Żurawskiego można ściągnąć graczy, którzy z miejsca wskoczą do wyjściowej jedenastki. Uważam, że Wiśle potrzebny jest lewy obrońca i dobry napastnik, którzy też będzie potrafił strzelać bramki. Zakładając, że Cikos i Chavez zostaną, bo to też piłkarze podstawowej jedenastki. Za Branco, Sivakova, Boukhariego i Riosa również do drużyny potrzebne będą uzupełnienia. Lepsze, bo Wisła potrzebuje graczy na ławkę, którzy w razie przegrywania wprowadzą coś dobrego na boisko.

Nie chcę się rozwijać zbytnio, bo i tak cały felieton wyszedł mi bardzo długi. Transfery dopiero przyjdą, a ja chciałem opisać i podsumować sobie cały sezon 2010/2011.

Szczegółowo o taktyce na przestrzeni kolejnych meczów mogę napisać w kolejnych dniach, o ile będzie taka potrzeba ;).

 

 

PS Śmiało zachęcam do czytania tych wytrwałych, ewentualnie do zadawania pytań i dyskusji ;).

Odnośnik do komentarza

Co do Burligi - on już od dobrych dwóch lat gra głównie na bokach obrony, więc nie zgodzę się z tą zapchajdziurą. Jak gra, to w miarę przyzwoicie, w przeciwieństwie do takiego Kowalskiego, myślę że powinien dostawać więcej szans.

Odnośnik do komentarza

Bardzo dobry tekst. Miło się go czytało. :) Cieszę się, że Wisłę objął Robert. To chłop z pasją i widać, że potrafi rozmawiać z piłkarzami i przekonać ich do swojej koncepcji futbolu. Maskaant zaimponował mi w wywiadzie dla Orange Sport Info, gdzie opowiadał jak wygląda jego praca w czasie meczu, on stara się obserwować wszystko co dzieję się na boisku, wyłapuje każdy szczegół. Jestem pełen nadziei przed el. do LM. Powiedziałem parę lat temu (podobnie zresztą jak Baszczyński kiedyś): "Będzie stadion, będzie i Liga Mistrzów". Mam nadzieję, że się spełni...:)

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

Ładowanie
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...