Skocz do zawartości

Woje Wojmiła


tio

Rekomendowane odpowiedzi

Już posprzątalem :)

---------------------------------------------------------

 

- Weszliśmy do lochów we dwójkę, ja i Siemko – olbrzymi rycerz z sumiastym wąsem skinął lekko głową. – W środku niemal nikogo nie było a i teren był tak rozległy, że z łatwością wyminęliśmy

nieliczne patrole. Otworzenie celi też było proste. Tusko musiał w jakiś sposób widzieć uprowadzenie Marii Katarzyny bo w chwili gdy opuściliśmy celę na środku tej wielkiej komnaty pojawił się portal. Oczywiście wtedy nie wiedziałem co to jest i trzeba przyznać, że nieźle się wystraszyłem. Wyszedł z niego Tusko.

- Proszę, proszę. Król wyslał swego najdzielniejszego rycerza. Doprawdy, jestem zaszczycony. Szkoda tylko, że ów rycerz zginie w tak mało chwalebnych okolicznościach.

Wyciągnął jakąś broń, z której wystrzelił ogniem. Uskoczyłem w bok zakrywając sobą Marię Katarzynę. Kula otarła się o mój naramiennik. Siemko, który stał za mną zareagował błyskawicznie. W

chwili gdy uskoczyłem stanął na wprost czarodzieja z kuszą gotową do strzału.

Bełt trafil Tusko w pierś ale mimo, że upadł nierzytomny, to nie zginął. Miał na sobie dziwny uniform, który go uchronił. Niestety, nie zdołaliśmy go dobić. Z kilku korytarzy poczęli wysypywać strażnicy z łukami. Poruszenie strażników na murach zauwazyli moi wojowie i przybyli nam z odsieczą. Tamci mieli przewagę liczebną, my jednak znamy się bardziej na swoim rzemiośle. Kilku z nich zginęło reszta wraz z Tusko wycofała się do portalu, który chwilę potem zgasł.

Nie czekaliśmy na kolejne magiczne sztuczki Tusko i opuściliśmy zamek wraz z Marią Katarzyną.

- A jakim cudem znaleźliście się tutaj? – zapytał niecierpliwie Wojmił.

- A to jest zupełnie inna historia – odparła jego ukochana. - Wiedziałam, że jesteś w niebezpieczeństwie. Wróciliśmy do Polski. W krolewskim lochu przebywał ciągle Teodor, podejrzany mimo wszystko o współpracę z Tusko. Imię swe oczyścił opowiadając o wędrówkach w czasie i o tym co ty robisz w tym miejscu. Dowiedzieliśmy się dlaczego Tusko za tobą nie przepada a ponadto Teodor wyjawił nam, że Tusko stworzył stały portal łączący wiek piętnasty z dwudziestym pierwszym. W wieży czarownika odkrylismy zaklęcie je uruchamiające.

- Hasło dostępu czyli?

- Tak. Tym sposobem znaleźliśmy się tutaj.

Odnośnik do komentarza
  • 2 tygodnie później...

Kasztelan Ikon zwołał zebranie mieszkańców Forumczy.

- Chciałbym wam zakomunikować, iż niegdysiejszy czarodziej Tusko stał się od dziś personą ban grata i wstępu do naszego grodu mieć nie będzie. Ponadto, jak zapewne zauważyliscie, dokonałem wielu radykalnych zmian, oczywiście na lepsze, w naszym grodzie. Wszystko teraz funkcjonuje lepiej i sprawniej. Nie bez kozery powiem, że od dziś nazywamy się Nową Forumczą! Jeżeli jednak coś nie działa tak jak powinno to czekam na uwagi. – Ikon zawiesił głos, czekając na sugestie od mieszkańców.

- Jest taki problem – zaczął barman z Gospody pod Tyłkiem Maryni – że drzwi do gospody wolniej się otwierają. Przedtem to ino myk i już, a tera to i czterdziesci sekund zleci zanim się otworzą.

- O to to – dorzucił Heniek, tera to czterdzieści sekund by wrota otworzyć, drugie tyle by do baru się dopchać, z minutę by piwo udało się zamówić, a wypić tego piwa to mi się jeszcze nie udało, bo zawsze mnie cuś z baru wywalało o!

- I jeszcze ustawiono w gospodzie stoliki czterdziestochłopowe a przedtem były dziesięcio i spokojnie można se było pogadać – dorzucił Kucz.

- Narażacie się na śmieszność ogórki kiszone niemyte! – Zagrzmiał Ikon. – Nie zamierzam dyskutować z kmieciami, którzy na rządzeniu grodem się nie znają i problemy sztuczne wymyślają. Przeca ja to wszystko dla was, z serca. Drzwi do gospody wolno się otwierają bo po drugiej stronie siedzę ja i drzwi do wychodka naoliwiam. I jak taki jeden Kucz do knajpy wejść chce to ja ze zydla zejść muszę i zrobić mu miejsce by wejśc mógł. Stąd wielochłopowe stoły w środku by siedzieć na dupie a nie lazić w te i we wte i mi w robocie przeszkadzać.

- To można zgłaszać zastrzeżenia czy nie? – ostrożnie zapytał Michaś.

- A knebla na tydzień chcesz? Nad debilnymi opiniami nie mam zamiaru tracić czasu. Idę smarować drzwi do wychodka. Z mojej strony koniec spotkania.

Odnośnik do komentarza
  • 1 miesiąc później...

Miłość miłością, zaręczyny i plany ślubne swoją drogą ale druzynę do potyczek z Rycerzami Albionu trzeba było przygotować. Zimowe sparingi wypadły bardzo optymistycznie:

Legia – Kmita 4:0

Legia – Wisła 4:2 – piękna gra Legionistów! W pierwszej połowie grały rezerwy i schodziły na przerwę przegrywając 0:2. W drugiej połowie pierwszy skład naprawił błędy mniej utalentowanych kolegów.

Jihlava – Legia 1:2

APOEL – Legia 0:2

Gorzej za to było z atmosferą w drużynie. Borges uparcie odmawiał przedłużenia kontraktu i w końcu znalazł sobie nowego pracodawcę i pierwszego lipca przechodzi do Sturmu Graz. Podobno od bitwy golubskiej źle sypiał. W jego ślady poszedl również Ramos i na początku wakacji odejdzie do Krylia Sowietow Samara. Szykowała się duża dziura w pomocy i trzeba będzie postarać się o jej załatanie.

Wyniki sparingów oczywiście cieszyły ale prawdziwym sprawdzianem tego w jakiej formie jest Legia miał się okazać mecz w Lidze Mistrzów z Liverpoolem.

- Rycerze moi – zaczął odprawę Wojmił. – Czyńcie swoja powinność.

Zaczęło się nerwowo z jednej i z drugiej strony. Niedokładne podania, bezładna kopanina w środku pola. W 20 minucie Howedes bezmyślnie sfaulował Paluchowskiego i obejrzał czerwoną kartkę. Paluchowski niestety musial opuścić boisko ale Legia miała za to grać z przewagą. Serca ponad 34 tysiący kibiców zabiły nadzieją. Niestety Legia nadal grała nieporadnie i nie umiała stworzyć sensownej akcji pod bramką.

W drugiej połowie brak zdecydowania w ataku Legionistów począł wykorzystywać Liverpool i mimo że w dziesiątkę to coraz śmielej zapuszczali się pod pole karne. Opłaciło im się to w 50 minucie kiedy Torres pięknym strzałem pokonał Vallaurio. Niestety, w 82 minucie jego wyczyn powtórzył Skrtel.

 

26.02.2013 Puchar Mistrrzów, 1 Runda

Legia Warszawa – FC Liverpool 0:2

 

Anglicy w dziesiątkę i na wyjeździe bez problemów wygrali 2:0. Tym samym losy dwumeczu zdawały się być przesądzone.

Odnośnik do komentarza
  • 2 tygodnie później...

Przed rewanżem z Anglikami rozpoczęła się runda wiosenna w lidze. Woje Wojmiła byli żądni zwycięstw i je dostali! Na początek poszedł Ruch Chorzów. Wynik 2-0 nie odzwierciedla w pełni przewagi Legionistów w tym meczu, Ruch nie oddał bowiem ani jednego celnego strzału.

 

03.03.2013 Ekstraklasa

Legia Warszawa – Ruch Chorzów 2:0

Nillson (13), Vaughan (64)

 

W wyjazdowym meczu z Lechem drużyna nie pokazała niczego specjalnego. Remis 1-1 zadawalał właściwie obie drużyny.

 

06.03.2013 Ekstraklasa

Lech Poznań – Legia Warszawa 1:1

Karlsen (15)

 

Przed rewanżem w Lidze Mistrzów rozegrano jeszcze jedną kolejkę ligową. Legia pewnie, w lekko rezerwowym składzie, pokonała na wyjeździe Górnik 2-0. Warto zauważyć, że Wojmiłowym udało się w końcu wykorzystać karnego.

 

09.03.2013 Ekstraklasa

Górnik Zabrze – Legia Warszawa 0:2

Nillson (53), Sjosten (69 kar.)

 

I w końcu nadszedł oczekiwany od dawna wyjazd do Liverpoolu. Szanse na awans zostały praktycznie pogrzebane w pierwszym meczu. Wszyscy jednak mieli świadomość, że w tym meczu prawdziwym przeciwnikiem będzie Tusko. Nie było wiadomo co on knuje, wiadomo jednak było, że knuje na pewno.

Wojmił nie miał pomysłu w jaki sposób wykorzystać pomoc Zawiszy Czarnego i jego drużyny. W zbrojach i z mieczami nie zostaliby z pewnością wpuszczeni do samolotu, nie mówiąc już o problemie z transportem koni.

- Słuchaj Zawisza, nie wiemy co szykuje Tusko, nie wiemy też czy jest w dwudziestym pierwszym czy w piętnastym wieku. Mam więc pomysł; rozdzielmy się. Wy go poszukacie w średniowiecznym Liverpoolu, a ja z chłopakami pojadę na mecz. Zobaczymy co będzie.

- Do dupy ten plan. Ale… nic lepszego mi do łba nie przychodzi. – Zawisza się zadumał. – Jak przeniesiemy się do Średniowiecza?

 

Oficerowie Żwirko i Pieczarka po raz kolejny uruchomić musieli Wrota Wieków. Dwunastu ciężkozbrojnych rycerzy galopem wpadło w portal.

Ich wyjazd w jednostce na Żwirki i Wigury obserwował Wojmił wraz z Marią Katarzyną.

- Zaraz, coś mi tu nie pasuje – Wojmiła tknęło złe przeczucie. – Drużyna Zawiszy która przybyła do nas ze Średniowiecza liczyła dwunastu jeźdźców wraz z tobą, tak? – spytał narzeczoną.

- Tak. Zawisza, dziesięciu najlepszych jego ryczerzy i ja.

- Jakim więc sposobem do Średniowiecza ponownie wjechało dwunastu rycerzy?

Odnośnik do komentarza
  • 3 tygodnie później...

Dwa dni wcześniej, przy ulicy Nowogrodzkiej odbyła się tajna narada o kryptonimie „Krzyżak Tusk”. Prezes nerwowo krążył po gabinecie kręcąc niezdarne bączki swoim malutkim pistolecikiem. Na kanapie pod oknem siedzieli Bulterier Kurski i agent Tomek.

- Prezesie, informacja jest bez mała pewna. Musimy ją jedynie potwierdzić.

- Nie masz żadnych dowodów.

- Brak dowodu to poważna przesłanka, że taki dowód istnieje. Proszę mi pozwolić to sprawdzić. Panie prezesie, jeżeli okaże się, że Tusk jest w rzeczywistości przybyłym z średniowiecza mistrzem krzyżackim to będzie to bomba, przy której dziadek w Wehrmachcie to pikuś. Panie prezesie, to nam załatwi przedterminowe wybory!

- Dobra. Możesz iść. Agent Tomek załatwi ci wejście na Żwirki i Wigury, na Woronicza dadzą ci przebranie.

Bulterier Kurski nie pierwszy raz podłączał się do rządowego konwoju. Miał nadzieję, że oddział Zawiszy doprowadzi go do „bomby”. Oddział wylądował w okolicach Liverpull. W oddali widać było potężny zamek. Rycerze w milczeniu podjechali bliżej. Na murach widać było ożywienie; mnóstwo ludzi, każdy nosił jakieś worki, jasnym było, że załoga do czegoś się przygotowuje.

- Co oni knują? – mruknął Zawisza.

- Siła ich – dodał Siemko. – Co robimy?

- Poślemy zwiadowcę. Hej, Rusłan – Zawisza skinął na rycerza, który jako jedyny miał zasłoniętą przyłbicę. – Podjedź no cichcem pod mury i dowiedz się co oni tam knują.

- Ja? – zapytał niepewnie Rusłan.

- No a kto? Przecież jesteś naszym najlepszym zwiadowcą. Ruszaj. – Rusłan zsiadł z konia i pochyliwszy się niezdarnie potruchtał w stronę zamku. Jego zbroja wydawała odgłos rzucania kamieniami w patelnię.

- Rusłan? – zapytał Siemko. – Czy my mamy zwiadowcę Rusłana?

- Nie mamy.

Odnośnik do komentarza
  • 2 tygodnie później...

Ech, za fabułą nie nadążam, ale czytanie między wierszami jest interesujące. Można sobie ideologię samemu zinterpretować. Wyłowiłem jeno perełki:

 

A z dymu wyszła szarańcza na ziemię, i dano jej moc, jaką mają ziemskie skorpiony.

 

- przed rewanżem musisz przekonać swoich wojów, że to o nich mowa.

 

Drzwi do gospody wolno się otwierają bo po drugiej stronie siedzę ja i drzwi do wychodka naoliwiam

:]

Odnośnik do komentarza
  • 1 miesiąc później...

Zdenerwowanie udzieliło się wszystkim wojom Wojmiła jak i jemu samemu. Trudno w takich warunkach dobrze przygotować się do meczu. Szans na awans wprawdzie nie było ale… tym większe były oczekiwania by zespół sprawił niespodziankę. Tak, Wojmił zdecydowanie rozpieścił kibiców Legii. Nerwy drużyny wywoływał rzecz jasna Tusko i jego podłe knowania, o których nie udało im się niczego dowiedzieć. W powietrzu czuć było atmosferę ostatecznej konfrontacji.

Woje Zawiszy nie czuli zdenerwowania. Nie z takimi przeciwnikami radzić sobie musieli. Pojmanie Bulteriera Kurskiego wywołało małe zamieszanie w zamku, o które chodziło Zawiszy. Po czasie niezbędnym do przeprowadzenia jego przesłuchania z zamku wyjechał oddział około stu zbrojnych i skierował się prosto w stronę gdzie ukryli się Zawiszowi, wtedy gdy Bulterier widział ich po raz ostatni. Najemnicy Tusko okazali się być głupi niczym hitlerowcy w polskich filmach o II wojnie światowej. Zobaczywszy w oddali dwóch samotnych jeźdźców z drużyny Zawiszy ruszyli za nimi całym oddziałem w pościg. Na leśnym dukcie oddział się rozciągął, tym łatwiej dziewięć bełtów dosięgło dziewięciu ostatnich maruderow przejeżdżających tuż pod nosem ukrytych w krzakach polskich rycerzy. Zawisza i jego ośmiu towarzyszy czym prędzej przebrało się w zbroje poległych i ruszyli w stronę zamku. Dostrzeżono ich z murów i brama zamku bez żadnych problemów otworzyła się przed nimi.

 

Punktualnie o 19.45, tyle że 590 lat później do boju ruszyli Wojmiłowi. Zaczęli tak jakby niczego nie mieli do stracenia (bo też i nie mieli). Anglicy na te chaotyczne ataki byli dobrze przygotowani i widać nie sprawiały one na nich większego wrażenia. Spokojnie powstrzymywali zapędy Legionistów w okolicach pola karnego. Kontrowali i strzelali ale, Vallaurio wyciągał wszystko. Wymiana ciosów trwała.

 

Tymczasem w Średniowieczu, bez wymiany ciosów Zawiszowi dotarli do podziemi. Liczne korytarze okazały się być puste.

- Co on knuje? – mruknął do siebie starosta spiski. Kierowali się w stronę olbrzymiej owalnej sali. Tam też skoncentrowane były siły wroga. Oświetlony środek komnaty był pusty. Rycerze natomiat jeden przy drugim stali wzdłuż ścian tej olbrzymiej sali. Oddział Zawiszy przyczaił się w jednym z korytarzy prowadzących do komnaty.

- Wyraźnie na coś czekają – szepnął mu do ucha Siemko.

 

Do przerwy bezbramkowy remis.

- Cieszyć się nie ma z czego ale rozpaczać też nie będę. Pilnujcie dobrze tyłów i zobaczymy. Może nam się poszczęści. Sory, muszę do kibla! – Tyle jeśli chodzi o rozmowę motywacyjną w przerwie meczu. Wiedziony roztargnierniem czy może przeczuciem Wojmił pogubił się w stadionowych korytarzach. Cisnący pęcherz kierował go nie wiedzieć czemu schodami coraz niżej i niżej. Nie znalazłszy ubikacji ulżył potrzebie w zaułku piwnicy, do której w końcu dotarł. Jego wojowniczy instynkt wyczuł niebezpieczeństwo. Odruchowo sięgnął do boku gdzie w dawnych, średniowiecznych czasach miałby miecz. Teraz miał tylko komórkę. Wysłał smsa asystentowi by poprowadził drużynę w drugiej połowie.

 

Rycerze Tuska, a było ich chyba z sześciuset, jak jeden mąż wpatrywali się powałę komnaty jakby czegoś z tamtąd się spodziewali. Rycerzom Zawiszy pozostawało jedynie czekać na rozwój wypadków.

 

Początek drugiej połowy nie przyniósł zmiany obrazu gry. Legioniści byli bardzo dobrze przygotowani do tego meczu. Utrzymywali się przy piłce, nie tracili jej w głupi sposób ale przedrzeć pod bramkę Liverpoolu udawało im się z rzadka.

Tymczasem w swoich piwnicznych wędrówkach Wojmił znalazł się pod samą płytą boiska. W jednym z korytarzy odkrył dziwny właz w podłodze. Już miał szarpnąć za wielkie żelazne koło gdy usłyszał jakieś odgłosy po drugiej stronie. Schował się za załomem korytarza. Żelazny właz zaskrzypiał głośno i uniósł się do góry. Wydrapał się z niego… Tusko.

 

Przepiękna, indywidualna akcja Alberta Riery. Przedarł się przez trójkę obrońców i z dziesięciu metrów posłał piłkę pod poprzeczkę wyprowadzając Anglików w 73 minucie na prowadzenie.

 

Wojmił wstrzymał oddech. Tusko trzymał w ręku jakieś urządzenie, przypominało trochę pilota do telewizora. Przebiegł tuż obok kryjówki Wojmiła i pobiegl do wyjścia z piwnicy. Wojmił cicho ruszyl za nim zastanawiając się jak to rozegrać. Nie namyślał się długo. W kilku susach pokonał dzielącą ich odległość i skoczył na plecy czarownika. Polecieli do przodu, pilot potoczył się po posadzce. Pięść Wojmiła wylądowała na skroni Tusko. Niestety cios nie był czysty, ręka ześliznęla mu się po jego łuku brwiowym i kłykciami uderzył w posadzkę.

 

Akcję swojego kolegi postanowił skopiować Torres i jeszcze piekniejszą bramką podwyższyl wynik na 2:0. Minęło raptem trzy minuty. Ryk radości dotarł nawet do piwnic Anfield.

Tusko okazał się zwinniejszy niż Wojmił przypuszczał, podkurczył pod siebie kolana i gwałtownie podniósł się do góry zrzucając niczym wściekły byk dosiadającego go Wojmiła. Ten przeturlał się po podłodze i ręką natrafił na pilota. Tusko skoczył na niego i przez chwilę, niczym statystyczni polscy małżonkowie, szarpali się próbując wydrzeć sobie urządzenie. Pilot miał tylko jeden przycisk i w chwili gdy Tusko ścisnął dłoń Wojmiła usłyszeli wyraźne „klik”.

Zamarli obaj. Przez chwilę nic się nie działo aż nagle rozległ się huk niczym z silników odrzutowych. Ziemia zaczęła drżeć i nagle… świat runął w dół.

Spadał nie tylko Wojmił szarpiący się z Tusko, nie tylko ich piwnica. Spadał cały stadion.

 

Od 2003 roku zarząd Liverpoolu planował budowę nowego stadionu mającego zapewnić klubowi większe przychody z biletów. Rada Miasta wydała w końcu zgodę na budowę stadionu na 60 tysięcy miejsc zaledwie kilkaset metrów od Anfield, w parku Stanley. Jesienią 2012 r. na plac budowy wjechał wreszcie sprzęt i budowa ruszyła. Tym samym pojawił się problem co począć z dotychczasowym obiektem.

Prace, które Tusko rozpoczął jeszcze w mrokach Średniowiecza, a których kulminację zaplanował właśnie na ten mecz, miały w niezwykle efektowny sposób pozbawić włodarzy miasta i klubu tego problemu. Ni mniej ni więcej, owo „klik” spowodowało, że cały Anfield przeniósł się do roku 1423! Wraz z owym kliknięciem uruchomiony został olbrzymi portal, umieszczony tuż pod ziemią wokół stadionu. Umieszczone nad nim ładunki wybuchowe zostały zdetonowane i olbrzymia konstrukcja wybudowanego w 1884 r. stadionu runęła w dół, przez owal portalu wprost do ogromnej piwnicy wybudowanej w Średniowieczu przez Tusko.

Konstrukcja okazała się nad wyraz wytrzymała. Wszyscy obecni na stadionie poczuli tylko wstrząs a potem gwałtowne opadanie w dół niczym w szybkobieżnej windzie. Po chwili wszystko się zatrzymało. Nikomu nic się nie stało a oszołomieni kibice i zawodnicy doszli do wniosku, że musiał to być jakiś niewielki wstrząs tektoniczny, który nie wywołał żadnych strat.

Po chwili sędzia wznowił mecz. Tylko siedzący najwyżej kibice mieli wrażenie, że nad nimi nie widać nocnego nieba tylko jakieś piwniczne sklepienie.

Poza tym mecz toczył się dalej. Tylko, że już w roku 1423.

Legioniści poczuli się chyba jak na własnym boisku bo tuż przed ostatnim gwizdkiem bramkę ładnym strzałem zza pola karnego zdobył Vaughan:

 

13.3.2013 oraz 1423 Puchar Mistrrzów, 1 Runda. Rewanż

FC Liverpool – Legia Warszawa 2:1

Vaughan (88)

 

W tym miejscu Drodzy Czytelnicy kończy się ta historia. Cóż stało się z Wojmiłem, Tusko, wojami Wojmiła, Zawiszy, Liverpoolu i ponad czterdziestoma tysiącami ludzi, którzy w ten wczesnowiosenny wieczór znaleźli się na stadionie Anfield? Coż, wiemy tylko, że trafili do Średniowiecza. Szukajcie ich losów w zamierzchłych kronikach.

I ja tam z nimi byłem, piwo chłodne piłem,

A com widział i słyszał, w karierze owej umieściłem.

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...