Skocz do zawartości

Polityka zagraniczna


Gość Profesor

Rekomendowane odpowiedzi

Jestem w tej sprawie kompletnym lamerem, dlatego może wygłupiam się, ale czy istotnymi nie są takie pytania jak: ile naszych śmigłowców - obojętnie jakich - przetrwa pierwszych 12 godzin pełnoskalowego konfliktu z Rosją? Do czego mogą nam się przydać te które przetrwają, w pierwszym tygodniu wojny? Ile efektywnego w takim konflikcie uzbrojenia moglibyśmy kupić za 13 miliardów? To są pytania o priorytety.

Moim zdaniem zanim wydamy kilka miliardów w twardej walucie na importowany sprzęt, trzeba przeanalizować jego funkcjonalność w warunkach wojny, która nam naprawdę grozi, a nie tej, którą byśmy preferowali. I wybierać zgodnie z priorytetami czasu wojny, pamiętając że nasze środki są bardziej ograniczone niż środki potencjalnego przeciwnika który uderzy nas tam, gdzie jesteśmy najbardziej podatni na uderzenie.
Czy ten śmigłowiec to narzędzie ataku czy obrony? A jeśli ataku to czy jesteśmy pewni obrony kolektywnej NATO i wtedy, owszem, robimy to co Kwatera główna każe, nie martwiąc się o resztę. Jeśli jesteśmy pewni?..

Odnośnik do komentarza

Śmigłowiec to podstawowe narzędzie nowoczesnego pola walki. Przetarg wygrany przez Caracala obejmował całą rodzinę maszyn wielozadaniowych w wersjach - transportowej, medyczno-ewakuacyjnej, morskiej (do ASW), C-SAR (do operacji ewakuacyjnych w strefie działań zbrojnych) i do transportu służb specjalnych. To nie jest przetarg na maszyny szturmowe - ten jest realizowany odrębnie. Wszystkie te podtypy są każdej nowoczesnej armii absolutnie niezbędne i tak samo jak w ramach NATO musimy mieć swój element lotnictwa bojowego (F-16), tak samo nie możemy liczyć na sojuszników w realizacji misji tych typów. Ponadto ASW w warunkach bałtyckich to kluczowy element obrony wybrzeża, za który powinniśmy być jak najbardziej współodpowiedzialni.

Odnośnik do komentarza

Profesor, dzięki za wyjaśnienia! Chętnie o tym jeszcze poczytam (pouczę się).

Co do obrony wybrzeża, to potrzebujemy również czułej i gęstej sieci nasłuchowej. Pytanie, czy śmigłowiec będzie nam wtedy potrzebny. Mając dobry namiar - w naszych warunkach, strzelamy do intruza rakietotorpedą z brzegu :). Wydaje mi się że w czasie wojny nasze śmigłowce mogłyby 'czesać' Bałtyk tylko przy przewadze powietrznej, której raczej samodzielnie mieć nie będziemy.

Moje wątpliwości dotyczą właśnie priorytetów, czy tak drogi sprzęt to nie kolejne 'Pendolino' i wydatek tylu miliardów, zwłaszcza w sytuacji niedoboru innych, krytycznych dla naszej zdolności odstraszania systemów uzbrojenia, ma mocne uzasadnienie. I tak relatywnie niecierpiące zwłoki? Czy nie lepszy byłby (pewnie tylko za część tej kwoty) nasz udział w jakimś międzynarodowym projekcie dotyczącym takiej właśnie maszyny, tak byśmy mieli zagwarantowane prawa własności intelektualnej.

Odnośnik do komentarza

Doprawdy

propozycja PZL Świdnik została odrzucona z uwagi na „dwukrotnie dłuższy” termin dostawy, w stosunku do oczekiwań resortu obrony. Według sekretarza stanu w MON resort wymagał przekazania wiropłatów w dwa lata od podpisanie kontraktu, a spółka oferowała dostawy pierwszych wiropłatów po czterech latach. Ponadto, propozycja spółki należącej do koncernu AgustaWestland miała nie obejmować w pełni w wymaganym zakresie ustanowienia zdolności do serwisowania w zakładach WZL 1 Łodzi.

Z kolei propozycja konsorcjum Sikorsky i PZL Mielec została odrzucona z uwagi na to, iż sprzęt został zgodnie ze słowami Czesława Mroczka zaoferowany „bez systemów walki, bez uzbrojenia”, co eliminowało możliwość przejścia do dalszego etapu postępowania. Oferta konsorcjum Sikorsky miała „nie być pełna w zakresie przedmiotu zamówienia”.

 

 

Tymczasem Rosja nie zasypia gruszek w popiele

 

CuL_bD0WEAAr18M.jpg


Profesor, dzięki za wyjaśnienia! Chętnie o tym jeszcze poczytam (pouczę się).

Co do obrony wybrzeża, to potrzebujemy również czułej i gęstej sieci nasłuchowej. Pytanie, czy śmigłowiec będzie nam wtedy potrzebny. Mając dobry namiar - w naszych warunkach, strzelamy do intruza rakietotorpedą z brzegu :). Wydaje mi się że w czasie wojny nasze śmigłowce mogłyby 'czesać' Bałtyk tylko przy przewadze powietrznej, której raczej samodzielnie mieć nie będziemy.

Moje wątpliwości dotyczą właśnie priorytetów, czy tak drogi sprzęt to nie kolejne 'Pendolino' i wydatek tylu miliardów, zwłaszcza w sytuacji niedoboru innych, krytycznych dla naszej zdolności odstraszania systemów uzbrojenia, ma mocne uzasadnienie. I tak relatywnie niecierpiące zwłoki? Czy nie lepszy byłby (pewnie tylko za część tej kwoty) nasz udział w jakimś międzynarodowym projekcie dotyczącym takiej właśnie maszyny, tak byśmy mieli zagwarantowane prawa własności intelektualnej.

 

Od tego był offset.

 

 

w nowych i istniejących w kraju zakładach związanych z produkcją i serwisowaniem śmigłowców H225M stworzy blisko 1200 miejsc pracy, a dodatkowe 2 tys. powstanie w firmach kooperujących.

 

W planowanych zakładach w Radomiu pracę ma znaleźć 250 osób. W uruchomionym w Łodzi firmowym biurze projektów ma pracować docelowo 100 inżynierów.

 

Airbus Helicopters rozpoczął też przygotowania do rekrutacji fachowców dla łódzkich Wojskowych Zakładów Lotniczych nr 1 w których po zawarciu kontraktu na dostawę 50 śmigłowców dla polskiej armii - od 2017 roku, miałaby ruszyć linia produkcyjna śmigłowców Caracal. 50 nowych miejsc pracy, przy obsłudze silników obiecuje w Wojskowych Zakładach Lotniczych w Dęblinie produkująca napędy do karakali, silnikowa firma Turbomeca.

 

Śmigłowce ASW to nie tylko platforma broni, to także platforma służąca lokalizacji wroga. Same wyrzutnie nabrzeżne nie wystarczą, trzeba zrzucać boje akustyczne, holowany sonar, a to może zrobić tylko śmigłowiec (albo Orion, specjalny samolot do ASW, ale na Bałtyk i na nasze warunki to bez sensu).


Dalej - koszt projektu nowej platformy to są olbrzymie pieniądze, nie 4 miliony euro jak w tym przypadku. Za podobne pieniądze kupiliśmy podobną liczbę przestarzałych myśliwców F-16 i jeśli szukasz wyrzuconych pieniędzy w błoto, to prędzej tu, bo F-16 do niczego nam nie są potrzebne, a Rosjanie swoimi SAMami z Kaliningradu są w stanie je zestrzelić w każdym miejscu Polski.

 

ETA: Wyszukałem, że sama 1. faza projektu CH-53K, nowego helikoptera transportowego dla US Marine Corps, który ma wejść do służby koło 2020, kosztuje około 4 miliardów dolarów. Tak więc kwota zakupu Caracali to kropla w morzu w porównaniu z udziałem w takim projekcie.

Edytowane przez Profesor
Odnośnik do komentarza

 

Bosz, jaka amatorka

 

Hollande przekłada wizytę w Polsce w związku z zerwaniem przetargu na Caracale. Konsultacje międzyrządowe miały się odbyć 13.10. - Reuters

 

 

Faktycznie. Hollande rzucił fochem jakby był polskim politykiem czyli dzieckiem we mgle, ale i po tym ciemniaku można się wszystkiego spodziewać.

 

Balcerowicz kłamał: kapitał nie ma narodowości, a tu patrzcie, jednak ma...

Odnośnik do komentarza

Profesor, dzięki za wyjaśnienia! Chętnie o tym jeszcze poczytam (pouczę się).

Co do obrony wybrzeża, to potrzebujemy również czułej i gęstej sieci nasłuchowej. Pytanie, czy śmigłowiec będzie nam wtedy potrzebny. Mając dobry namiar - w naszych warunkach, strzelamy do intruza rakietotorpedą z brzegu :). Wydaje mi się że w czasie wojny nasze śmigłowce mogłyby 'czesać' Bałtyk tylko przy przewadze powietrznej, której raczej samodzielnie mieć nie będziemy.

Moje wątpliwości dotyczą właśnie priorytetów, czy tak drogi sprzęt to nie kolejne 'Pendolino' i wydatek tylu miliardów, zwłaszcza w sytuacji niedoboru innych, krytycznych dla naszej zdolności odstraszania systemów uzbrojenia, ma mocne uzasadnienie. I tak relatywnie niecierpiące zwłoki? Czy nie lepszy byłby (pewnie tylko za część tej kwoty) nasz udział w jakimś międzynarodowym projekcie dotyczącym takiej właśnie maszyny, tak byśmy mieli zagwarantowane prawa własności intelektualnej.

To będzie offtop, ale co jest złego w Pendolino?
Odnośnik do komentarza

http://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/wiceszef-mon-o-relacjach-z-francuzami,683253.html

 

:hahaha:

 

Polityka w gumofilcach. Na pewno było to bardzo profesjonalne ze strony wiceministra obrony narodowej. A może chodzi o to, żeby sobie poobrażać wszystkich aż do Bydgoszczy, żeby MON miał przeciwko komu się bronić? :-k

 

A tak na marginesie, historię o uczeniu Francuzów jedzenia widelcem to Kownacki pewnie przeczytał na fanpage'u Turbosłowian, bo owszem, wg legendy to Henryk III miał we Francji spopularyzować jedzenie widelcem, ale nie nauczyli go tego Polacy, a Włosi, w Wenecji, skąd pochodziła jego matka, Katarzyna Medycejska. Tylko naiwniak mógłby sądzić, że fircyk uciekający z dworu państwa, gdzie nie pasował zbyt wyuzdanymi obyczajami (i generalnie z Polakami się nie zadawał), mógłby się nauczyć tam jedzenia widelcem.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

Ładowanie
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...