Skocz do zawartości

Ne t'inquiete pas!


Kraha

Rekomendowane odpowiedzi

Czas mam niezwykle ograniczony, gdyż jestem tegorocznym maturzystą.

 

Też tak sobie wmawiałem... Że maturzysta, że trza się przyłożyć w końcu, zacząć się uczyć do matury... Z założeń oczywiście nic nie wyszło :D

 

Widzę, że bardzo ładnie sobie walczyć w drugiej lidze :kutgw:

 

Jeżeli chodzi o przygotowania do matury, to najzupełniej mam taki zamiar :P , jak wiadomo nie zamierzam wkuwać od początku września :D jebnięty nie jestem :D

Odnośnik do komentarza

Część XLII - Europo witaj?

 

Z naszym kolejnym spotkaniem wszyscy wiązali wielkie nadzieje, głównie zarząd, jak i kibice. Mowa tutaj o meczu ostatniej kolejki fazy grupowej Ligi Europy UEFA, gdzie przyjdzie nam zmierzyć się z ekipą z Niemiec, a mianowicie z VfB Stuttgart. Był to mecz o być albo nie być w dalszej części tego europejskiego turnieju. Atutem, który mieliśmy po swojej stronie, bezsprzecznie jest fakt, że to my jesteśmy gospodarzami tego spotkania i to, że jeżeli nie odniesiemy porażki w tym meczu, to jesteśmy w kolejnej rundzie. Wszyscy dobrze o tym wiedzieli, ale wszyscy również kalkulowali sobie wszystkie możliwe rezultaty, nawet te najokropniejsze dla moich podopiecznych...

 

']

15.12.2010,

Stade Auguste Delaune, Reims.

[2] Stade Reims 1:1 VfB Stuttgart [3]

(Patryk Małecki - Martin Petrov)

MoM: Mauricio Caranta (VfB)

Skład: Espinoza - Bagnai (Tacalfred), Glik, Abenzoar, Ielsch - Krychowiak, Blasi, Badelj, Gragnic - Heylen (Małecki), Kodja (Toure)

 

Ten fantastyczny, jak dla ekipy naszego pokroju, wynik w tym spotkaniu zawdzięczamy głównie Patrykowi Małeckiemu, który dał dobrą zmianę zastępując słabego Bjorna Heylena. Samo spotkanie nie było jakoś nadto ekscytujące, lecz kilka z oddanych strzałów w tym spotkaniu zasługuje na najwyższe uznanie. Na to samo zasługuje bramkarza VfB, który wyczyniał cuda w polu bramkowym. Wprawdzie, to my powinniśmy wygrać to spotkanie, gdyż sędzia podyktował kontrowersyjny rzut karny dla gości, który bezproblemowo wykorzystał Bułgar - Martin Petrov. Awans do kolejnej rundy turnieju cieszy niezmiernie, lecz obawiam się, że może to przerosnąć siły moich podopiecznych, po których już teraz widać zmęczenie. Dodatkowo kolejny mecz gramy już za kolejne trzy dni...

 

Mały Quiz:

 

Kto będzie rywalem Stade de Reims, drużyny którą prowadzę, w 1. Rundzie Eliminacyjnej Ligi Europy UEFA?:

A. FC Barcelona (Hiszpania)

B. CSKA Moskwa (Rosja)

C. Tottenham (Anglia)

D. Juventus Turyn (Włochy)

E. Legia Warszawa (Polska)

Odnośnik do komentarza
Czas mam niezwykle ograniczony, gdyż jestem tegorocznym maturzystą.

 

Też tak sobie wmawiałem... Że maturzysta, że trza się przyłożyć w końcu, zacząć się uczyć do matury... Z założeń oczywiście nic nie wyszło :D

 

no, ja tez tak mowilem - opka z Carlisle mialem zaczac po maturze, a zaczalem na poczatku kwietnia :D

Odnośnik do komentarza

Widzę, że aż Vetr wziął udział w moim Quizie. Okey, więc powiem Ci, że nie odgadłeś z kim przyjdzie mi się zmierzyć. Może powiem Ci tak:

A. FC Barcelona (Hiszpania) - Ta drużyna, co jest dla mnie niemałym szokiem, występuje w tym sezonie w Lidze Europy UEFA od 3. Rundy Kwalifikacyjnej, więc jak można łatwo wykalkulować, w lidze nie zajęła miejsc od 1. do 4.

B. CSKA Moskwa (Rosja) - Wicemistrz Rosji, który to bierze udział w Lidze Mistrzów, gdzie odpadł w fazie grupowej.

C. Tottenham (Anglia) - W tym sezonie, drużyna z Londynu, nie zakwalifikowała się do żadnego z europejskich turniejów.

D. Juventus Turyn (Włochy) - Podobnie, jak ekipa z Barcelony - zawiodła w ligowych rozgrywkach, co skutkowało kwalifikacjami od 4. rundy do rozgrywek Ligi Europy UEFA, przebrnęli przez fazę grupową i będą naszymi rywalami w kolejnej rundzie...

E. Legia Warszawa (Polska) - Bóg jeden wie, co wydarzyło się z Legią w ubiegłym sezonie, bo zabrakło tejże ekipy w europejskich pucharach.

 

Co do Twojej wypowiedzi - Fenomen, ma taki zamiar i cisza! :P A jak będzie, to się okaże z biegiem czasu! :D

Odnośnik do komentarza

Część XLIII - Lustereczko, powiedz przecie...

 

Po ostatnim powodzeniu w rozgrywkach Ligi Europy UEFA, przyszedł ponownie czas na mecz o mistrzostwo Ligue Deux. Tym razem jedziemy do Brestu na mecz z tamtejszą drużyną. Jechaliśmy już dość zmęczeni, co nie powinno nikogo dziwić, lecz z nastawieniem na to, by wywalczyć chociaż na obczyźnie ten remis. Wiem, że nie pałaliśmy optymizmem, ale ja osobiście również byłem już zmęczony ciągłym przemieszczaniem się i graniem meczy co trzy, bądź cztery dni. Bukmacherzy, co było oczywiste, stawiali na gospodarzy tego spotkania, nam zaś dawano marne, ale jednak, szanse na odniesienie zwycięstwa. W meczu, poza kontuzjowanymi zawodnikami, jak Michał Kucharczyk, czy też Juan Quiroga, zabraknie z nami gwiazdy ubiegłego sezonu - Vincenta Gragnica. Może i nie jest to jakaś olbrzymia strata, ale jednak na pewno odczujemy to na swoich barach. Co tu nadto spekulować, po prostu nie ma sensu. Czas usiąść wygodnie w fotelu i przystąpić do oglądania moich podopiecznych i ich poczynań...

 

 

']

18.12.2010,

Stade Francis le Ble, Brest.

[12] Stade Brest 1:1 Stade Reims [9]

(Mathias Autret - Patryk Małecki)

MoM: Mathias Autret (SB)

Skład: Espinoza - Tacalfred (Faraoni), Glik, Abenzoar, Ielsch - Krychowiak, Blasi (Bagnai), Walker, Badelj - Heylen (Kodja), Małecki

 

Remis w tym spotkaniu, to jak najbardziej zadowalający rezultat. Biorąc pod uwagę fakt, że to rywale dominowali w tym spotkaniu, a nie my. Pierwsi też oni wpisali się na listę strzelców, bo już w 34. minucie po rzucie rożnym bramkę strzelił Mathias Autret. My jednak nie mieliśmy zamiaru wracać z pustymi rękoma i kilka minut po tej bramce odpowiedzieliśmy równie boleśnie. Za sprawą Patryka Małeckiego, w 42. minucie doprowadziliśmy w tym spotkaniu do remisu. Patryk strzelił mocarnie, po tym, jak świetnym polem widzenia popisał się nie kto inny, jak Milan Badelj. Sama postawa drużyny jednak mnie wkurwiła. Dlaczego? Bo mimo tego, że chłopcy są zmęczeni, to nie powinni zezwolić na takie karanie ze strony rywali. Zauważyłem, że problem tkwi w taktyce, nad którą będziemy musieli popracować w najbliższym czasie, jeżeli chcemy myśleć o awansie do Ligue Une.

 

 

Po ostatnim ligowym remisie z Stade Brest dano nam większą chwilę wytchnienia. Kolejny mecz zagramy dopiero po nowym roku. Precyzując ostatnie zdanie, to dokładnie 8 stycznia, w rozgrywkach o Coupe de France, gdzie w 9. Rundzie zagramy z drużyną EAG Guingamp. W tak obszernym czasie, gdyż ostatnio tak dużo wolnego mieliśmy w czerwcu, nie zamierzamy tylko i wyłącznie wylegiwać się. Zarówno ja, jak i zawodnicy, musimy popracować nad taktyką. To, jak ostatni można zauważyć, nasze najsłabsze ogniwo. Dodatkowo kontuzje, jakimi spowici są ważni gracze, wspomagają naszą niemoc. Nie wspominając już tu o ciągłym natłoku meczy. Na pewno będziemy rozglądać się za potencjalnymi wzmocnieniami, jak i za możliwością odsprzedania zbędnego szrotu, który zalega w naszych rezerwach.

 

 

Już 1 stycznia na zasadzie wypożyczenia, z naszego patronackiego klubu - Girondins Bordeaux, przybył młody, holenderski zawodnik, operujący po lewej flance. Nicky Kuiper, bo o nim tu mowa, będzie alternatywą za kontuzjowanego Juana Quirogę. To było nasze jedyne wzmocnienie przed, zaplanowanym na 8 stycznia, meczem o Coupe de France (9. Runda) z RC Strasbourg.

 

 

']

8.01.2011,

Stade de la Meinau , Strasbourg.

[L2] RC Strasbourg 4:2 Stade Reims [L2]

(Juan Carlos Arce x2, Prince Tagoe, Guillaume Lacour - Bjorn Heylen, Mickael Tacalfred)

MoM: Juan Carlos Arce (RCS)

Skład: Espinoza - Tacalfred, Glik, Abenzoar (Bagnai), Kuiper - Krychowiak, Blasi, Badelj - Filipe Oliveira (Toure), Heylen, Małecki (Kodja)

 

Wymiary naszej porażki nie przedstawiają klarownie, sytuacji jaka panowała podczas meczu. To, można rzec, był najłagodniejszy wymiar kary, jaki spotkał nas tego wieczoru. Piłkarze z Strasbourga wykorzystywali wszystkie nadarzające się im sytuacje do oddania strzału. Zaś nasze akcje zaprzestawały na obrońcach... To, że udało nam się wstrzelić dwie bramki, to tylko fakt, że próbowaliśmy. Próbowaliśmy nawiązać rywalizację z doskonale grającym rywalem, który nie miał w głowie myśli, aby zaprzestać ataków w stronę naszej bramki. Co prawda, to prawda. Mianowicie, udało nam się coś tam wskórać i ugrać, ale nie wystarczyło to, by o tym meczu nie mówiono "rzeź niewiniątek". Doznaliśmy sromotnej porażki, ale liczę na to, że chłopcy wyciągną z tego wnioski i więcej już tak słabego meczu nie rozegrają. Aczkolwiek nasza passa, zła passa ciągnie się dość długo.

 

 

9 stycznia kontrakty z klubem podpisała dwójka młodych snajperów. Gruzińska nadzieja futbolu - Levan Mchedlidze i równie utalentowany, jego młodszy od rok kolega z Italii, 19-letni Davide Petrucci. Wzmocnią nas oni, niestety, dopiero po tym sezonie, lecz zapewne będą niemałym wzmocnieniem. Mimo, że udało nam się tej zimy podpisać kontrakty z trzema zawodnikami, to ja jednak nie zamierzam zwalniać i szukam jeszcze jednego, bądź dwóch zacnych zawodników...

Odnośnik do komentarza

[...]

 

']

12.01.2010,

Stade du Roudourou, Guingamp.

[L2] EAG Guingamp 0:2 Stade Reims [L2]

(Jonathan Kodja, Vincent Gragnic)

MoM: Jonathan Kodja

Skład: Espinoza - Tacalfred, Glik, Abenzoar, Ielsch (Kuiper) - Krychowiak, Blasi, Badelj (Małecki), Gragnic - Heylen (Toure), Kodja

 

Ten mecz był dla nas łatwą przeprawą. Nie zostawiliśmy tak na prawdę sporo energii na murawie. Wręcz rzec bym mógł, to rywale ledwo co schodzili z murawy po ostatnim gwizdku. Dwie bramki, które udało nam się wstrzelić rywalom, to i tak mało. Stworzyliśmy pięć klarownych sytuacji, a wykorzystane zaś dwie. Cieszy zwycięstwo, ale na pewno chłopacy czują niedosyt po tym spotkaniu. Coś o samym przebiegu? Hmm... Pierwsza bramka padła już w 11. minucie, gdzie to Jonathan Kodja wraz z Milanem Badeljem rozmontowali obronę rywali zagraniami z klepki. W taki sposób nasz młody snajper znalazł się w sytuacji sam-na-sam z bramkarzem i, jak można się domyśleć, wykorzystał ją. Na drugą bramkę, moi podopieczni, kazali czekać aż do 72. minuty. Vincent Gragnic, strzelec tejże, popisał się doskonałą orientacją w terenie i mierzonym strzałem z pół dystansu pokonał golkipera rywali. W taki oto sposób odnieśliśmy zwycięstwo w meczu 4. Rundy Coupe de la Ligue i awansowaliśmy do Ćwierćfinału. W lidze, gdzie kolejny mecz rozegramy już za trzy dni (proste), zmierzymy się na własnym stadionie z CS Sedan, aktualnym liderem tabeli Ligue Deux...

 

']

15.01.2010,

Stade Auguste Delaune, Reims.

[10] Stade Reims 1:2 CS Sedan [1]

(Julien Ielsch - Walid Mesloub, Olivier Monterrubio)

MoM: Julien Ielsch

Skład: Espinoza - Tacalfred, Glik, Abenzoar, Ielsch - Krychowiak (Faraoni), Blasi, Badelj, Gragnic (Filipe Oliveira) - Małecki, Kodja (Heylen)

 

Kontrowersyjny mecz. Mówiąc w skrócie. Pierwsi na prowadzenie wyszli goście, którzy według mnie strzelili nam bramkę ze spalonego. Następny gol, po niesłusznie, podyktowanym rzucie karnym. W taki oto sposób rywale wyszli na dwubramkowe prowadzenie w tym spotkaniu. My odpowiedzieliśmy jednym celnym trafieniem i to dopiero w 77. minucie, w której to kunsztem wykazał się Ielsch. Kontrowersja goniła kontrowersję.

 

Resztę dopiszę rano, bądź po południu, a troszkę meczy mi zostało do opisania ;)

Odnośnik do komentarza

Na razie zawieszam karierę, lecz proszę jeszcze o nie przenoszenie jej do archiwum, jeżeli zajdzie taka potrzeba, to sam zgłoszę się do teamu modów. Powód zawieszenia? Poszukiwanie nowego klubu, który mógłbym prowadzić na nowym uaktualnieniu wydanym przez portal cm..v.com. Zaś jeżeli nikt nie sprosta moim oczekiwaniom, to kontynuuję tą oto karierę.

Odnośnik do komentarza
  • 3 tygodnie później...

Witam,

Po dość długiej przerwie postanowiłem, że zacznę jednak, w miarę możliwości i chęci, kontynuować opisywanie jak i samo prowadzenie mojej przygody z Stade de Reims. Na wstępie informuję, że zmieniam trochę styl pisania i ogólnej estetyki kariery, ale to są bardziej kosmetyczne zabiegi. Jeszcze dziś, za kilka minut, postaram się opisać mecze, które zdążyłem już rozegrać w oczekiwaniu na odblokowanie tematu. Za co bardzo dziękuję panom moderatorom. Zapraszam wszystkich, co jest oczywiste, do lektury! Przypomnę tylko, że w pierwszym sezonie 2009/2010, awansowałem do Ligue 2 i zostałem zwycięzcą Coupe de la Ligue co zapewniło mojej drużynie awans do rozgrywek o Ligę Europy. Aktualnie jestem na półmetku drugiego sezonu, który nie jest jak na razie bardzo udany, jednak liczę na końcowy sukces!

 

Pozdrawiam,

Kraha.

Odnośnik do komentarza

Część XLIV

 

 

Po ostatnim meczu, w którym przeciwnikiem była ekipa z Sedanu mieliśmy większą chwilę odpoczynku. Dopiero po upływie 10. dni mieliśmy rozegrać nasz kolejny mecz. Tym razem nie w rozgrywkach ligowych, zaś w Coupe de la Ligue, w Ćwierćfinale. W tym długim okresie, który nazwaliśmy "regeneracyjnym czasem rekreacyjnym" nie próżnowaliśmy. Oczywiste, że nie męczyłem chłopaków, lecz nie było pełnej laby, gdyż nie chciałem żeby chłopcy rozleniwili się zbytnio. Ja ponownie postanowiłem wybrać się do Bordeaux na spotkanie z moim przyjacielem Laurentem Blancem, który już zwyczajowo czekał na mnie w mojej ulubionej restauracji. Mój przyjaciel bardzo przedstawił mi bardzo optymistyczną wersję wydarzeń, która czeka (niby) moją drużynę w tym sezonie. Ja podszedłem do tego sceptycznie, gdyż wiedziałem, że w pewnym sensie drwi sobie z moich piłkarzy. Po powrocie zwinęliśmy manatki i wyjechaliśmy na mecz do Boulogne.

 

 

']

25.01.2011,

Stade de la Liberation, Boulogne-sur-Mer.

US Boulogne 1:4 Stade Reims

(Gregory Thil - Vincent Gragnic (k), Dominic Adiyiah, Bjorn Heylen, Jonathan Kodja)

MoM: Vincent Gragnic

Skład: Espinoza - Tacalfred, Abenzoar, Glik, Kuiper (Ielsch) - Badelj (Filipe Oliveira), Krychowiak, Blasi, Adiyiah, Gragnic- Heylen (Kodja)

 

Bardzo udane spotkanie, pomimo tego, że to rywale wyszli jako pierwsi na prowadzenie w tym spotkaniu. Gregory Thil potężnym strzałem zza pola karnego, popisał się już w 40. minucie. My byliśmy jednak na tyle skoncentrowani, aby odpowiedzieć, jeszcze do przerwy, dwoma trafieniami. Pierwszy był Vincent Gragnic, który po wielu nieudanych, w tym sezonie, próbach wyegzekwowania rzutu karnego w końcu wpisał się na listę strzelców. W doliczonym czasie pierwszej połowy meczu na 1:2 podwyższył nasz nowy nabytek Dominic Adiyiah, który wykorzystał doskonałe zagranie po akcji Gragnic-Badelj. Po przerwie nastąpił atak naszej ekipy. Jednak dopiero w 65. minucie udało nam się podwyższyć wynik na 1:3 za sprawą główki, po rzucie wolnym, Bjorna Heylena. Już pod koniec tego spotkania wynik ustalił Jonathan Kodja strzelając z najbliższej odległości pod ręką bramkarza rywali. Spotkanie w stu procentach zdominowane przez nas i mam nadzieję, że to nie ostatnie takowe spotkanie!

 

 

Trzy dni później kolejny mecz ligowy czekał nas na naszym stadionie. Rywalem tego dnia, czyli dwudziestego ósmego stycznia, była ekipą AJ Ajaccio. Spotkanie z typ tych, które trzeba za wszelką cenę wygrać! Rywale wprawdzie wymagający, ale my jednak nie jesteśmy chłopcami do bicia. Tym bardziej gdy gramy na Stade Auguste Delaune!

 

 

']

28.01.2011,

Stade Auguste Delaune, Reims.

[12] Stade Reims 1:0 AJ Ajaccio [18]

(Kamil Glik)

MoM: Kamil Glik

Skład: Espinoza - Tacalfred, Abenzoar, Glik, Kuiper (Ielsch) - Badelj, Krychowiak, Blasi, Filipe Oliveira (Raveloarijaona), Gragnic (Adiyiah)- Kodja

 

Mogliśmy wygrać ten mecz stosunkiem 2:0, lecz rzutu karnego, kolejnego już, nie wykorzystał Gragnic. Jedyna bramka padła ze stałego fragmenty gry, a mianowicie po rzucie rożnym. Doskonale w polu karnym znalazł się Kamil Glik i bezproblemowo wykorzystał wypracowaną sytuację, aby w 24. minucie wyprowadzić nas na prowadzenie. Do końca spotkania było spokojnie. Wprawdzie dominowaliśmy, ale nie była to absolutna dominacja. Rywale mieli kilka dobrych sytuacji, ale nieźle współpracowała nasza linia defensywy, która bezproblemowo stopowała kolejne ataki rywali. Zainkasowaliśmy 3. punkty, które są dla nas bardzo cenne!

 

 

Kolejny mecz był arcyważny! Dlaczego? Ponieważ graliśmy o Finał Coupe de la Ligue! Nasz rywal - Toulouse FC nie chciał tanio sprzedać skóry, co było widoczne od pierwszej minuty. Jednak to my, byliśmy tą ekipą, która prowadziła to całe spotkanie od pierwszej do ostatniej minuty, jednak nie byliśmy w stanie wykorzystać tej dogodnej sytuacji. Do końca regulaminowego czasu był remis 2:2, a spokojnie mogliśmy wygrywać 5:3. To jednak odbiło się w "konkursie" rzutów karnych, które odbyły się tego wieczora. Rywale musieli pogodzić się z porażką, gdyż nasz bramkarz - Rorys Espinoza, trzykrotnie zatrzymywał piłkę kierowaną w jego stronę. W karnych było 3:2 i mogliśmy cieszyć się z awansu do finału!

 

 

']

02.02.2011,

Stade Auguste Delaune, Reims.

[L2] Stade Reims 2:2 (karne - 3:2) Toulouse FC [L1]

(Vincent Gragnic (x2) - Andre-Pierre Gragnic, Moussa Sissoko)

MoM: Vincent Gragnic

Skład: Espinoza - Tacalfred, Abenzoar, Glik, Kuiper (Ielsch) - Badelj, Krychowiak, Romeu Ribeiro, Adiyiah (Kodja), Gragnic- Toure (Filipe Oliveira)

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...