Skocz do zawartości

Kącik Dziwnych Snów


Reaper

Rekomendowane odpowiedzi

Właśnie wstałem (wiem dziwna godzina ;)).

 

Położyłem się spać około 11, na TVN24 gadał coś akurat J. Kaczyński, ale zostawiłem włączony telewizor... :> I tak spałem przy włączonym telewizorze, na którym leciało cały czas TVN24. Śniło mi się, że z kolegą włamaliśmy się do jakiejś galerii (to była noc) i chcieliśmy tam sobie tylko pospacerować i rozgościć się, nie wiedzieć czemu targałem cały czas strasznie ciężką wódkę (chyba litrową, może nawet półtoralitrową, jeśli takie są) i chcieliśmy ją w końcu tylko wypić, ale trafiliśmy na jakoś konferencję wysokich, barczystych panów w jasnych marynarkach. No i jego złapali, ja uciekłem... Nie wiem, co stało sie z wódką :kekeke:

 

Potem akcja przenosi się do pociągu. Jechałem jakimś pociągiem, kilkanaście metrów przed nami jechał drugi pociąg, w którym jechała porwana dziewczyna (mój kolega zmienił się chyba w dziewczynę chyba :-k), no i gonimy tych porywaczy. Ale z tyłu dojeżdża bardzo blisko nas kolejny pociąg (sama lokomotywa jak myślę), z którego wyłania się Donald Tusk :lol: i mówi, że wszystko jest pod kontrolą, parę kilometrów dalej tory są zablokowane i kwestią czasu jest kiedy ta dziewczyna będzie uwolniona.

 

Potem przenoszę się do domu, w którym mieszka Maciuś z Klanu i daję mu (a raczej zmuszam go, aby wziął) kilka piw i mówię aby szybko je schował i pił sobie w wolnym czasie :lol: Niedawno oglądałem na YouTube filmik jak Maciuś znowu się upił, stąd na pewno ten wątek ;) Sen się urywa, a ja się powoli budzę.

 

Budzę się jakieś pół godziny temu, a na TVN24 gada tym razem D. Tusk, a w drugim pokoju matka ogląda Klan :rotfl:

Odnośnik do komentarza

Sen piłkarski.

Jestem w szatni. Są razem ze mną Gianluca Vialli i Salvatore Schillaci. Salvatore strasznie się denerwuje, płacze. Wchodzimy na boisko. Dopiero teraz orientuję się, że jestem piłkarzem Juventusu. Mamy w kieszeniach z Gianluką monety na szczęście. Okazuje się, że gramy mecz z AS Romą. Trybuny są niemal w całości pomarańczowe. Jedynie jeden sektor jest pasiasty.

Kibice Romy zaczynają w nas rzucać monetami. Co robię? Odwzajemniam się im. Przerzucają się na plucie. Osłaniamy twarze koszulkami.

Mecz się zaczyna. Jestem pomocnikiem. Kilka akcji, raz uderzam stojąc plecami do bramki, ale piłka przelatuje nad bramką.

Podczas jednej z akcji wpadam na Ebiego Smolarka (gra w Romie) i go przewracam. Chłopak ma na twarzy grymas bólu. Podaję mu rękę, podnosi się. Ubaj się uśmiechamy. Kibice krzyczą "RISPEKTO, RISPEKTO" ( :D ) . Do przerwy na tablicy świetlnej widnieje wynik 1:0 dla nas. Schodzimy do szatni. Nagle widzę, że jest w niej sir Alex Ferguson. Mówię mu, że wszystko jest w porządku. Wygrywamy. On się nie przejmuje i idzie pod prysznic. Zaczynam szukać jakiś napojów. Cristiano Ronaldo mówi mi, że są w lodówce. Otwieram ją, a tam butelki Gatorade ( :kekeke: ) różnej wielkości. Wayne Rooney z twarzą MR.DAVIDA mówi mi, że te litrowe możemy zabrać i sprzedać.

Nie zdążyłem się napić, a znowu jestem na boisku. Tym razem w barwach Borussi Dortmund, razem z Ebim. Niemcy są wielcy, rudzi i wszyscy mają twarze Mathiasa Sammera. Trochę gramy, trafiam nawet piłką w poprzeczkę.

Koniec snu. Budzik to świnia.

Dawno nie miałem tak fajnego snu :) .

Odnośnik do komentarza

Najdziwniejszy sen (o ile był to sen) w moim życiu miał miejsce ok 1,5 roku temu. Może najpierw zacznę pokrótce uzasadniać czemu to nie koniecznie był sen. Jako 15-latek szukający odpowiedzi na nurtujące go pytania postanowiłem dowiedzieć się więcej o zjawisku UFO, szybko znalazłem ciekawe forum o zjawiskach nadprzyrodzonych. Najpierw UFO a potem inne działy zostały przeczytane właściwie w 100%. Szczególnie ciekawy wydał się dział Ezoteryka, uraczony opowieściami o takich rzeczach jak OOBE (Out of Body Experiance) czy LD (świadomy sen) chciałem jak najwięcej się o tym dowiedzieć. Za pierwszy krok do nauki tych rzeczy uznałem że na początek najleprze będzie tzw. widzenie aury. Szybko znalazłem ćwiczenia i porady na ten temat. Próba 1 byłem nastawiony lekko sceptycznie, lecz udało się za pierwszym razem, widziałem niebieską otoczkę wokół palców, rozciągającą się tak jak tam pisano. Następnie przyszła kolej na LD również szybko znalazłem porady. Próby LD były dłuższe i trudniejsze. Po około dwóch tygodniach można było zauważyć skutki, sen o podróży do starożytnego Babilonu i mogłem wybrać kilka razy co chce zrobić. Po kilku kolejnych ćwiczeniach, raz lepszych innym razem gorszym przyszła noc feralnego snu(?).

 

Widzę wokół siebie ciemność nagle pierwsza radość mogę kontrolować swoje ruchy. Po jakimś czasie zdarzyło się coś dziwnego stałem się ofiara własnego snu, drgawki, duszności, i uczycie umierania tak prawdziwe jak nic innego z całym moim życiu. Czułem że mam coraz mniej czasu i muszę walczyć. Jedyne co udało mi się zrobić to skoncentrować, ostatkiem sił krzyknąć nie chce jeszcze umierać. Nastąpiło przebudzenie, nie rozwiązało to jednak problemu. Serce biło jak oszalałe, nie moglem się ruszyć gdy chciałem a coś chciało zawładnąć ciałem. Jedynym pomysłem była modlitwa, czułem ból mówiąc każde słowo ale po 10minutach wszystko ustało.

 

Zaniechałem całkowicie praktyki ezoteryczne.

 

Podobne sytuacje zdarzyły się jeszcze dwukrotnie, coś chciało przeniknąć domnie podczas snu, ale było na tyle słabe że starczyło jedynie że zwrot: Wy****laj starczył aby się go pozbyć.

 

Co do śmiesznych snów miałem taki w wieku ok.5 lat. Śniło mi się że w mojej oborze krowy grają w szachu, a każdy zbity pionek to jedna bomba wybuchająca na świecie :rotfl:

Odnośnik do komentarza

Ja dzisiejszej nocy mialem 2 dziwne sny, po których budzilem sie w nocy zlany potem.

 

Pierwszy. Jestem gdzies w gorach, ładna polana w środku lasu, pelno namiotów. Podejrzewam, ze wraz z duza grupa znajomych jestem na jakis wakacjach. Budze się w namiocie, ubieram i wychodze na zewnatrz. Widze, ze znajomi juz wstali, pala jakies ognisko smażac sobie przy nim kielbaski na sniadanie. No wiec ide zalatwic swoje sprawy kolo drzewa na skraju polany i co widze? Gdzies w lesie widze 2 nieznane mi osoby. Mezczyzna w krotkich spodenkach, bez koszulki, ale w czerwonej bejsbolowce stoi obok jakiegos dziadka z siwa broda. Mysle sobie skad oni sie tu wzieli, skoro jestesmy w srodku lasu daleko od zabudowan. Poczulem lekki niepokoj, skonczylem co mialem skonczyc i wrocilem do znajomych. Opowiadam im co widzialem, ale oni jakos sie tym nie przejeli. No to spoko, jemy sobie spokojnie sniadanko, ale mimo wszystko zerkalem co chwile w miejsce gdzie widzialem tych dwoje. I zaczelo sie. "Ludzie z bagien" (tak ich nazwalem jak sie obudzilem, pozniej napisze dlaczego) okrązyli nasze namiote i zaczęli zabijac "naszych". Ostre jak brzytwy zeby ociekajace krwią, jakies maczety, noze, wreszcie pistolet. W przerazeniu zaczalem uciekac w glab lasu, slyszac za soba krzyki zabijanych przyjaciol. Biegne, ale mam przeczucie, ze mnie ktos goni, lecz nikogo nie widze. I nagle widze przede mna mala dziewczynke, najwyzej 4 letnia. Zatrzymuje sie i chce ja wziasc na rece i uciekac z nia, zeby ja ratowac. Biore ja na ręce, i w tej chwili slysze bulgotanie w pobliskim bagnie. Patrze co sie dzieje a z bagna wychodzi ten wlasnie gosc w czerwonej bejsbolowce na glowie, caly zakrwawiony i oznajmia mi ze wszyscy juz nie zyja i zostalem tylko ja. W przerazeniu zauwazam ze dziewczynka, ktora trzymam na rekach usmiecha sie do mnie odslaniajac ostre, zakrwawione zeby i gryzie mnie w szyje. I sie obudzilem. Byla 3.20 w nocy. Powiedzialem sobie na glos "O k***a" i polozylem sie spac.

 

Noi znowu sie mi cos przysnilo. Ide sobie w swojej rodzinnej wiosce z siostrą i jej koleznakami do lasu zbierac winogron (no wlasnie nie wiem jak, ale rosl sobie w lesie jak agrest :P). Zbieram te winogrona do czerwonej miseczki, rozmawiam z dziewczynami i nagle jedna kolezanka krzyczy. Obracam sie i co widze? Przez las sunie banda ludzi z maczetami wszyscy cali we krwi. I nagle oświecenie. Przypomina mi sie sytuacja z pierwszego snu, wiec biore siostre za reke i uciekam w kierunku domu. Siostra mowi mi, ze musimy pomoc jej kolezanka, ale ja wiem, ze nie damy rady. Biegniemy razem (caly czas uwazam, zeby mi zaden winogron nie upadl na ziemie :P) i wkoncu wybiegamy z lasu cali i zdrowi. W tle slychac jeszcze jeki i krzyki zabijanych dziewczyn. Teraz juz powoli, tak jakby sie nic niestalo, idziemy sobie do odmu zajadajac sie winogronami. I sie obudzilem.

 

MASAKRA. Byla 5.10, a ja wiedzialem, ze juz dawno nie mialem takiego strasznego snu. Wszystko takie realne, wszedzie krew, zabijani na moich oczach przyjaciele. I jeszcze ta mala dziewczynka.., jak mnie gryzla to normalnie czulem jej zeby na szyji.

Odnośnik do komentarza

Parę dni temu miałem ciekawy sen.

Wszystko było grą komputerową, w którą grałem (a może byłem jej głównym bohaterem? sam już nie wiem). Najpierw szedłem do jakiegoś gościa, od którego miałem wziąć jakąś rzecz. Facet był chory i leżał w łóżku. Nie chciał mi dać tego przedmiotu. Wyszedłem z chatki, w której mieszkał i skierowałem się przez podwórko i jakieś pomieszczenie do pubu. Wszystko to było na jednej posiadłości.

W pubie było mnóstwo ludzi. Jedni znajomi, innych nigdy nie widziałem. Było też kilka aktorek i aktorów. Gadałem z paroma osobami, niestety nie pamiętam o czym.

Następny wieczór, kolejne podejście. Ponownie facet nie chce mi dać tej rzeczy. Jeszcze raz idę do pubu. Znowu rozmawiam ze znajomymi.

Trzecia próba. Na początku oczywiście idę do faceta. Pamiętam, że wolałem iść od razu do pubu, ale musiałem dostać ten przedmiot. Gadam z facetem. Nie chce mi oddać rzeczy. Tym razem coś odpowiadam. On coś mówi, w końcu daje mi tę rzecz, a potem... znika. Chyba stąd wiem, że sen to była gra komputerowa ;-) Wychodzę z chatki. Tym razem jest już ciemna noc. Niewiele widzę, trochę na czuja kieruję się w stronę pubu. Przechodzę przez stodołę (dopiero za trzecim razem wyraźnie zauważyłem, że to pomieszczenie to stodoła :) ). W pubie wszystko tak jak zwykle, z tą małą różnicą, że jakby znam twarze większej ilości osób. Dość wyraźnie (jak na sen) widzę barmankę. Nagle zauważam koleżankę. Kieruję się w jej stronę, po drodze mijam paru znajomych i Lisę Kudrow ( :D ). Koleżanka mówi coś bardzo dziwnego. Coś, że z jakiegoś powodu chciała sobie kupić brzydkie ubranie, a niechcący kupiła bardzo ładne. Zanim zdążyłem się we śnie zastanowić nad sensem tych słów, zadzwonił budzik. Świnia. Choć może, skoro udało mi się dostać ten pożądany przedmiot, to był po prostu koniec gry :)

Odnośnik do komentarza

Przynamniej macie normalne sny XD

 

Dziś mi się sniło , że mamy 3 wojnę światową z .... Vietnamem:)a zacznę od początku.

Byłem sobie w szkole i nagle słyszę głosy typu : "Kosimachi" "Jamatamo" "Jupangiaka" itp.itd to podeszłem do kolesia i zaczłąłem mówić do niego w dziwnym jęzuku ( Chyba Rosyjski ), a ten do mnie Kapput . Ja do niego ? Żeby do rodziny w domu emigrował :P Nagle slyszę jakieś bomby :( Syreny , dzwonek na lekceje . Mamy normalną lekcje nagle wchodzi Hitler! do klasy i pani od Matmy gada , że to nasz nawuczyciel w-fu ? Szok ! To idziemy na w-f . Tam widzę Stalina i pierdzieli cos Żopa itp ... Spadają bomby to od vietnamców :P Hitler dostał odłamkiem , a ja wziąłem saprekę i na strych poszedłem :D Szła po Al. Jerozolimskich defilada Ruskich i Chinoli :D Przed nimi vietnamcy z kałachami ... i ZACZYNAJĄ taranem zdobywać Wawę ! Nagle staje dąb Bartek !(szok) I ich powstrzymuje ! do chwili gdzy atomówkę(bomba) spószczają .... Potem bum i jjestem pod bramą Branderburską i trzymam the Taimsa w ręce data 23.6.2012 :P Dorywam się do kiosku po atlas a na nim : Nie ma Polski tylko Vietnam ....

Odnośnik do komentarza

Rzadko mam sny, które pamiętam cały dzień, a ten właśnie taki jest :]

 

Sen był w miarę krótki. Otóż, siedzę sobie w samochodzie razem z Tonym Blairem i Georgem Bushem :rotfl: Blair w fotelu kierowcy, Bush z przodu na siedzeniu pasażera, a ja z tyłu. Jesteśmy na jednym ze skrzyżowań w moim mieście, jest środek dnia, mimo to nie jeżdżą żadne samochody, my też stoimy w miejscu. Nigdzie nie ma żywej duszy.

 

I tak gadamy o niczym ważnym mieszanką polskiego i angielskiego, aż nagle Bushowi wypada przez okno mała czerwona kauczukowa piłeczka, którą cały czas bawił się. Szybko otwiera drzwi i za nią leci. W tym momencie zza zakrętu wychodzi gromada wielkich mamutów z trzema trąbami każdy, środkowa była zakończona wielką chwytliwą łapą, miały też długą brązową sierść. Zastanawiam się: Co do k****? (tak dokładnie powiedziałem w śnie ;) ) i od razu obok tej gromady przechodzi facet z dwa razy większym od niego samego transparentem: "Rogosłonie". Wszystkie kilkumetrowe zwierzątka grzecznie idą w szeregu jeden za drugim, na szczęście w przeciwnym do nas kierunku. Jednak George chcąc złapać piłeczkę biegnie w ich kierunku...

 

Wtedy sen urywa się, a ja budzę się na dobre :lol:

Odnośnik do komentarza

Dziś zapamiętałem dwa sny, a właściwie ich fragmenty:

 

- pierwszy to chyba efekt gry w Quaka. Goniłem gościa mając w ręku podstawową broń z Q2,

- drugi to z kolei moja ucieczka przed kimś. W Toruniu się to rozgrywało. W końcu byłem tak zdesperowany, że wskoczyłem do Wisły.

Odnośnik do komentarza

Dziś zapamiętałem ostatni z serii dzisiejszych snów:

 

Uciekałem przed czymś, nie do końca wiem, przed czym. Wszedłem do znajomego mi budynku, do pewnego mieszkania. Drzwi otworzył mi mój śp. Dziadek. Wszystko wyglądało tak, jakby nie zmarł. Poza, oczywiście, kilkoma wyjątkami w jednym pokoju. Mianowicie na półce leżała jakaś kasa [prawdopodobnie przeznaczona dla mnie, Dziadek zawsze kładł mi na półce jakiś grosz, gdy dostawał emeryturę], nie widziałem dokładnie ile, ale na pewno ponad 200zł. W oczy rzuciło mi się jeszcze to, że...miał laptop. A na suficie były (przyklejone?) mandarynki, którymi Dziadek kazał mi nakarmić jakieś zwierzątko (w pokoju były dwa, kot i papuga). Rzuciłem owoc ptakowi, ten zaczął zjadać pierwszą część mandarynki...

 

Wtedy się przebudziłem :roll:

Odnośnik do komentarza

U mnie jak zwykle żal było sie przebudzić.

 

Wpierw romans w służbowym samochodzie z koleżanka z pracy, a następnie szedłem do MM, żeby kupić aparat cyfrowy (w kieszeni miałem jakieś półtora bata).

 

Budze się i co? Lece sprawdzić, czy mam kasę w kieszeni. I dupa, znów zostałem wysterowany przez podświadomość :( :keke:

Odnośnik do komentarza

Zaczynam się obawiać o moje sny - w nocy ze środy na czwartek miałem jakiś totalnie chory sen o tym, że Milan ściąga jakiegoś młodego, utalentowanego piłkarza (takie rzeczy to tylko w snach ;) ), po czym on w debiucie gra genialnie, strzela bramkę (wszystko widzę z perspektywy boiska), aż tuż przed zmianą wyskakuje do piłki i jakiś obrońca masakruje mu głowę, po czym zawodnik umiera na boisku w totalnie porąbanym środowisku - jak się przebudziłem, to miałem ochotę zwymiotować, bo "wrażenia estetyczne" były straszne.

Po czym w piątek idąc centrum Katowic zauważyłem gołębia z pękniętą głową (reszta ciała nietknięta na pierwszy rzut oka), a wczoraj to samo, tyle że z kotem. Dziś na szczęście z domu nie musiałem wychodzić, bo wolę nie wiedzieć, co bym spotkał.

Odnośnik do komentarza
Widzę wokół siebie ciemność nagle pierwsza radość mogę kontrolować swoje ruchy. Po jakimś czasie zdarzyło się coś dziwnego stałem się ofiara własnego snu, drgawki, duszności, i uczycie umierania tak prawdziwe jak nic innego z całym moim życiu. Czułem że mam coraz mniej czasu i muszę walczyć. Jedyne co udało mi się zrobić to skoncentrować, ostatkiem sił krzyknąć nie chce jeszcze umierać. Nastąpiło przebudzenie, nie rozwiązało to jednak problemu. Serce biło jak oszalałe, nie moglem się ruszyć gdy chciałem a coś chciało zawładnąć ciałem. Jedynym pomysłem była modlitwa, czułem ból mówiąc każde słowo ale po 10minutach wszystko ustało.

Zdarzyło mi się dzisiaj w nocy to samo, nie mogłem się ruszyć i miałem uczucie jakbym się dusił.

 

Widzę wokół siebie ciemność nagle pierwsza radość mogę kontrolować swoje ruchy. Po jakimś czasie zdarzyło się coś dziwnego stałem się ofiara własnego snu, drgawki, duszności, i uczycie umierania tak prawdziwe jak nic innego z całym moim życiu. Czułem że mam coraz mniej czasu i muszę walczyć. Jedyne co udało mi się zrobić to skoncentrować, ostatkiem sił krzyknąć nie chce jeszcze umierać. Nastąpiło przebudzenie, nie rozwiązało to jednak problemu. Serce biło jak oszalałe, nie moglem się ruszyć gdy chciałem a coś chciało zawładnąć ciałem. Jedynym pomysłem była modlitwa, czułem ból mówiąc każde słowo ale po 10minutach wszystko ustało.

Zdarzyło mi się dzisiaj w nocy to samo, nie mogłem się ruszyć i miałem uczucie jakbym się dusił. Straszne przeżycie...które nazywa się paraliżem sennym. Cytat z wikipedii "Zwykle nie zdajemy sobie sprawy z jego istnienia. Jest to pewnego rodzaju klatka, nakładana przez mózg na ciało podczas snu. Powoduje on, że gdy w śnie np. biegniemy, nie wykonujemy ruchów w rzeczywistości. Gdy zasypiamy, nie zdajemy sobie sprawy z jego obecności - rozpoczyna się on, gdy mózg jest pewien, że straciliśmy świadomość...Paraliż senny jest najczęściej bardzo nieprzyjemny. Występuje uczucie duszenia się i czasami czyjejś obecności. Paraliż senny był źródłem wielu przesądów, nazywano go dusiołkiem, zmorą senną itp."

Odnośnik do komentarza

Koszmar. Trauma. Nie wiem jak to nazwać...

 

Całą noc śniła mi się rybka, która śpi na ekranie telewizora na kanale "Mini-Mini". Ta co śpi na piłeczce i płynie w gorę i w dół chrapiąc. Kurde, męczący sen, autentycznie się nie wyspałem...

Odnośnik do komentarza

Przez tą dzisiejszą kłótnię w domu na święta całkowicie zapomniałem pochwalić się snem, który wydaje się mało wiarygodny, ale dobrze wiemy, że przyśnić się może.. wszystko :D

 

 

Wszystko zaczęło się w domu u babci, na łóżku leżał zmarły dziadek (odszedł w lipcu tamtego roku). Babcia biegała wokół niego, a wszyscy wydawali się jakby tłumaczyli jej, że nie żyje. Ja siedziałem 'po turecku' na dywanie jak małe dziecko. Dziadek dostał lek i wstał jak nowonarodzony ( :lol: ). Wyszedł z domu i wszyscy za nim, zaczęli go śledzić. Do mnie dołączył się dobry kumpel z osiedla. Wsiadł w autobus, a my za nim. Pojechał do Lublina.. śledziłem go, kolegę zgubiłem gdzieś w ogromnym tłumie. Ciągle obserwuję dziadka, nagle do niego podchodzi jakiś dres, podobnego wzrostu. Mówi 'dawaj 5 zł' (słyszałem to jakby było skierowane do mnie :roll: ), dziadek zaśmiał się i prosto mówiąc: dał mu w ryj :D. Naprawdę jak wstałem to chciało mi się najbardziej śmiać z tej sceny. Następnie wsiadł w autobus i odjechał, nie wiedziałem gdzie, bo nie znam Lublina :].

 

Sytuacja przenosi się do mojego miasta. Idziemy z tamtym kumplem trochę nawaleni po alkoholu późnym wieczorem. Kłócimy się, bo dochodzi do sprzeczki o to, którą stroną mamy iść :lol: kumpel po prawej, ja po lewej stronie ulicy. Zatrzymuję się na jakimś przystanku, bo mój wzrok przyciągają trzy lachony. Podchodzę i zagaduję (zawsze jestem nieśmiały :o). Zaczynamy się przytulać, w końcu nikogo w pobliżu nie ma. Oczywiście były ubrane bardzo wyzywająco, jak to większość lasek ;). Jedna z nich zwraca mi uwagę, bo nadjeżdża radiowóz. Mój kolega skręcił w uliczkę za jakąś młodą dziewczyną i krzyczy na cały głos 'wyrucham Cię' (on jest taki zboczony naprawdę, to chyba dlatego :rotfl: ). Mnie złapał głupi dylemat czy przechodzić przez ulicę - przecież mogę dostać mandat :hahaha: , przebiegłem.

 

Wszystko przenosi się kilkanaście metrów dalej. Patrzę, że dziadek wysiada z autobusu. Niesie jakąś paczkę w ręce. Wchodzi tylnim wejściem do takiego pubu, idzie też moja sąsiadka z sąsiedniego bloku i jakiś czterech meneli. Wchodzą z paczkami tylnim wejściem i wrzucają do kosza na śmieci. Zatrzymują najpierw ją, a potem mówią, że dalej nie przejdziemy (ja też). Zdjąłem kurtkę, podwinąłem rękawy i po ludzku zlałem im mordy :keke: najfajniejsze uczucie, że mnie nic nie bolało jak dostawałem. Złapała mnie za rękę i weszliśmy do pubu. Zaprowadziła do swoich znajomych, a wszystko zaczęło mi się urywać - jak to w śnie. Widziałem tylko wychodzącego dziadka. Do środka wskoczył mój kumpel i krzyczy do mnie 'przeleciałem ją !' Wybiegłem do niego i wyszliśmy do pubu, bo powieddział, że poznał jakieś laski na przystanku.

Koniec ;).

 

Najbardziej zainteresowało mnie to, że dziadek, bardzo charakterystyczna postać w rodzinie, pojawia się mi od czasu do czasu w snach. Bardzo go lubiłem i szanowałem. Szkoda, że odszedł, a teraz mnie męczy w snach :).

Kumpel ? Ostatnio przestałem z nim utrzymywać jakiś większy kontakt. 16-letnia sąsiadka ? Kiedyś mi się podobała :keke:

Reszty osób nie znam, po za rodziną.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

Ładowanie
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...