Skocz do zawartości

Odchudzanie


dragonfly

Rekomendowane odpowiedzi

Dragon piwo absolutnie wyeliminuj. Ja piję wódkę, whiskey i WYTRAWNE (broń Boże słodkie!) wino. Póki nie pijesz słodkiego, to nie ma problemu. No i przede wszystkim żebyś nie jadł pijąc, np. jakichś chipsów czy innego świństwa.

Piwo absolutnie wyeliminuj? Wódka duuuuuuuuuuuuużo bardziej kaloryczna :-k

Tylko wódki powiedzmy wypijesz pół litra i koniec, a piwa to można i 5 litrów i więcej.

 

Vami: tłuszcze są co najmniej tak samo ważne jak cukry, tzn ich unikanie(przy odchudzaniu)

Odnośnik do komentarza
Gość MitnickMike

Przy każdej diecie dorzuciłbym jakiś megapack z witaminami i minerałami :> Jakby coś to polecam "Vita-min multiple Sport" firmy Olimp. Ewentualnie przydał by się jakiś reduktor w stylu HMB ale wtedy prócz diety wypadało by zacząć ćwiczyć coś fizycznie, nie koniecznie mówię tutaj o jakimś przerzucaniu kilogramów na siłowni ale o zwykłym treningu domatora czyli jakieś pompki, brzuszki, podciągania. Generalnie do zbijania wagi idealne są wszelakie aeroby w stylu skakanka, bieganie.

Odnośnik do komentarza

Ja od czerwca zrzuciłem gdzieś w okolicach 25-30 kilo (nie wiem dokładnie, bo jak zaczynałem, to ważyłem się na zepsutej wadze :lol:). Drastycznie zmieniłem nawykli żywieniowe. Przede wszystkim MŻ - mniej żrę. Rano chlebuś z serkiem typu Almette i sałatą, potem jakaś wasa z topionym i ogórkiem (z tego zrezygnowałem, bo jakoś mi nie podchodziło). Na obiad mięsko (gotowane) z suróweczką albo rybka. Na deser mały kubełek lodów. Kolacja maksymalnie o 20 (mimo, że prowadzę nocny tryb życia) - a na nią dwie kromki z szyneczką/rybką z puszki. Na bok sól, soki, kolorowe napoje z cukrem, słodycze, masło, żółte sery, ziemniaki. Zapotrzebowanie na słodki smak zaspokajałem colą light/zero - zdrowe to nie jest, ale daje jakiś substytut słodyczy, a na odchudzanie nijak negatywnie nie wpływa.

Na początku to prawie co kwadrans chodziłem do toalety. Zmniejszenie ilości soli w pożywieniu "puściło" nadmiar wody jaką przetrzymywałem w organizmie i sikałem po kilkanascie razy dziennie. Często łapałem się na tym, że coś bym zjadł. W podbramkowych sytuacjach jadłem surową marchew :D Ale najczesciej zapijałem głód wodą.

Na wadze zacząłem tracić bardzo szybko, niemal chudłem w oczach - co mogą zaświadczyć inni forumowicze, którzy mnie widzieli w apogeum mojej wagi i po ~2-3 miesiącach :) Po 3 miesiącach zdawałem się sobie niezwyciężony, bo potrafiłem - bez sportu! - chudnąć po 2-2,5 kg tygodniowo. Bez zagładzania się.

Trochę dopadło mnie samozadowolenie, od października pozwalałem sobie na częstsze niż bym chciał (i jakie trafiały mi się wcześniej, nie da się trzymać w 100% diety imo) dyspensy, a to grill, a to nasiadówka. Od połowy listopada miałem już dość "swojej" diety. Więc przerzuciłem się na dietę bezwęglowodanową. Przez ponad miesiąc nie jadłem chleba, za to opór (oczywiście nie do przesady :D) wędlin i mięsa (oczywiście warzyw też). Już nie chudłem tak szybko, ale nadal, w okolicach 2-3 kg na miesiąc.

Cały miesiąc "bezwęglowodanowy" zaprzepaściłem w święta - ale uważam, że sobie zasłużyłem ostatnim półroczem na taki bal :] Teraz, jak wiem, że mogę schudnąć, to przytycie 2 kilo mi nie straszne. A mam jeszcze rezerwę, w postaci sportu, bo tego jeszcze nie wprowadziłem do odchudzania. Ale mam zamiar ;)

Odnośnik do komentarza

Jedyne co mnie niepokoi to zatwardzenie ;)

Pij więcej wody mineralnej i jedz więcej warzyw - szczególnie zielonych. Brokuły, kapusta pekińska, ogórek, pomidor.

Ja mam zamiar od przyszłego tygodnia wypróbować dietę kapuścianą. & dni powinienem dać radę, zobaczę czy są efekty i pomyślę co dalej :)

Efekty w postaci niższej wagi będą - w 95% procentach będzie to woda i mięśnie. W lustrze różnicy nie zobaczysz. Takie "diety" to najgorsze, co możemy swojemu organizmowi wyrządzić.

 

Jeden raz w ciągu 1,5 - 2 lat przechodzę dietę kopenhaską (13 dni) co pozwala mi trzymać wagę na kolejny taki okres. Później nawyki żywieniowe niestety wracają;).

Na razie cierpiałem 3 razy; właśnie zbliża się 4-ty.. Może jeśli wezmę się za jakiś sport (tylko kiedy? cały czas mam mnóstwo obowiązków) nie będę musiał się katować dietą.

Zdecydowanie lepiej będzie jakikolwiek sport. Nawet nie trzeba grać w piłkę, wystarczy godzinny spacer solidnym tempem, pchając wózek z dzieckiem, żeby po kilku tygodniach było widać różnicę.

 

Kwasy tłuszczowe pomagają Ci trawić, więc lepiej trzymać się limitu 100 mg tłuszczu dziennie orientacyjnie.

Gramów ;P

 

Przy każdej diecie dorzuciłbym jakiś megapack z witaminami i minerałami :> Jakby coś to polecam "Vita-min multiple Sport" firmy Olimp. Ewentualnie przydał by się jakiś reduktor w stylu HMB ale wtedy prócz diety wypadało by zacząć ćwiczyć coś fizycznie, nie koniecznie mówię tutaj o jakimś przerzucaniu kilogramów na siłowni ale o zwykłym treningu domatora czyli jakieś pompki, brzuszki, podciągania. Generalnie do zbijania wagi idealne są wszelakie aeroby w stylu skakanka, bieganie.

HMB - nie ma sensu, to nie działa, a wydaje się niepotrzebnie pieniądze.

Lepiej zestaw witamin i minerałów (przez Ciebie podany sam jem) kwasy tłuszczowe omega-3 (pomagają w spalaniu tkanki tłuszczowej), spore ilości białka, eliminacja węglowodanów i ostrożne jedzenie zdrowych tłuszczy (orzechy włoskie najlepiej, oliwa z oliwek, tłuszcze ryb) i nie ma mowy, żeby nie było widać poprawy, ale trzeba być cierpliwym.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chodzi o wodę mineralną, to na szczęście mam taki odruch że pijam ją na litry. Dziennie potrafię wydudnić dwie butelki 1,5l. Robiłem to nawet w czasie kiedy odżywiałem się totalnym syfem. Dzisiaj rano kolejny dobry news - przez noc poszedł kolejny kilogram :o W tej chwili ważę 85 kg. Nie ma co - zachęcający początek. Niestety w drugiej fazie ubytek wagi nie będzie już tak drastyczny. Nie wiem tylko co z zatwardzeniem. Nic nie pomaga, ani woda na litry, ani twarożek. Od wtorku nic. Poczekamy, zobaczymy.

Odnośnik do komentarza

Nie wiem tylko co z zatwardzeniem. Nic nie pomaga, ani woda na litry, ani twarożek.

podobno pestki avocado poprawiaja persystaltyke ;) Tak przynajmniej kiedys na CMF pisali :keke:

 

Nie wiem tylko co z zatwardzeniem. Nic nie pomaga, ani woda na litry, ani twarożek.

Gdyby nie to zatwardzenie, to bym Ci powiedział gdzie ten kilogram zgubiles :keke:

 

A teraz tak na serio - dieta taka czy owaka, ale czy moglby sie wypowiedziec ktorys z naszych medykow? :>

Bo IMHO calkowita rezygnacja z tluszczow, weglowodanow czy bialek chyba nie jest rozsadnym rozwiazaniem i moze zrobic wiecej szkody niz pożytku.

 

A zatwardzeniem - suszone sliwki lub morele, ale nie wiem, czy Ci wolno w tej Twojej diecie :)

Odnośnik do komentarza

Moim zdaniem przy odchudzaniu to przede wszystkim trzeba się zdecydowanie więcej ruszać, a także jeść mniej tuczące potrawy i kaloryczne potrawy. Wiem, że to się tylko tak łatwo mówi.

Ja mam problem w drugą stronę, chciałbym w końcu przybrać na wadze, bo ważę 55 kg przy wzroście 173, co jest wynikiem iście śmiesznym. Co prawda staram się więcej jeść, ale gdy po dwóch tygodniach istnego obżerania się, na zasadzie że jem co 2 godziny, nawet jak nie jestem głodny, przybrałem tylko 0,5 kg to nie wiem czy to dalszy sens, bo szkoda mi kasy na tyle żarcia, bo studenckie życie ma rozmaite inne potrzeby :) Podpinam się z tym pytaniem do tego tematu, bo nie opłaca się IMO nowego zakładać.

 

Wracając do odchudzania, to każdy organizm inaczej reaguję i nie da się takiej łatwej diagnozy wybrać. Ja jem bardzo dużo słodyczy, ale np. na obiad prócz weekendów tylko jedno danie, no czasem częściej jem zupę, ale i tak rzadko. Do tego jest wiele rzeczy których nie jem wcale, jak wszelakich sałatek (prócz surówki z marchewki i jabłka) - zastępuję je ziemniakami, bo bardziej mi smakują. Z mięs to głównie kotlety, ewentualnie udko kurczaka, ale rzadko, a jakaś pieczeń to już dla mnie ostateczność. Oczywiście nie mówię, że każdemu to pomoże, ale gdy doda się do tego odpowiednio wysoką aktywność fizyczną efekty powinny być widoczne.

Odnośnik do komentarza

Ja mam problem w drugą stronę, chciałbym w końcu przybrać na wadze, bo ważę 55 kg przy wzroście 173, co jest wynikiem iście śmiesznym. Co prawda staram się więcej jeść, ale gdy po dwóch tygodniach istnego obżerania się, na zasadzie że jem co 2 godziny, nawet jak nie jestem głodny, przybrałem tylko 0,5 kg to nie wiem czy to dalszy sens, bo szkoda mi kasy na tyle żarcia, bo studenckie życie ma rozmaite inne potrzeby :)

Ja Ci moge powiedziec, ze samo zarcie na potege jesli masz dobra i skuteczna przemiane materii nic Ci nie da. Ja mam 183cm i waga waha mi sie stal od 56 do 58 kg. A jem sporo, ba niektorzy nie wierza, ze jem tyle ile jem.

 

I nic, zadnego tycia - podejrzewam, ze zaczne przybierac na wadze okolo 40tki :)

Odnośnik do komentarza

Wieczorową porą bieganko, skakanka, Szóstka Weidera, przysiady, 2xtyg siatkówka. Mam 189 cm, najstarsza waga, jaką pamiętam, to 75-80 w gimnazjum, 80-85 w liceum, na początku studiów 85-90. Kiedy przez święta przekroczyłem 95 - szlag mnie trafił, postanowiłem się wziąć za siebie. Godzinę co drugi dzień da się znaleźć ;) Chwilowo waga stanęła na 92, ale celem jest 80. Natomiast w pewnym momencie będę musiał dołożyć dietę, bo organizm przyzwyczai się do wysiłku. Wierzę, że połączone siły paskudnego żarcia i sportu muszą zwyciężyć. BTW, nie wyobrażam sobie życia bez soli, nie wyobrażam sobie życia bez kebaba, gyrosa, frytek. Uwielbiam ryż z warzywami, z kurczakiem po chińsku, kaszę w każdej postaci, natomiast nigdy nie wyeliminuję całkowicie tego, co lubię. Owszem, ograniczę - np. raz w tygodniu sobie zrobię takiego kebaba z frytkami, ale nie musi to być przecież wiadro mięsa i wanna frytek ;) Znajomy pan doktor powiedział mi kiedyś, że każdą dietę i każde postanowienie szlag mi trafi, kiedy nie będę czuł się zadowolony z tego, co robię. Podjadanie między posiłkami uprawiam regularnie: mandarynki - rewelacyjny smak, a jest to owoc - zastępuje mi w 100% wszystko, co podjadałem do tej pory ;) Ktoś pisał wyżej o rezygnacji z soków - to lepiej kupować preparaty witaminowe, niż porządnego hortexa łyknąć? I proszę o wyjaśnienie: jeśli zrezygnuję z soli, to uwolnię wodę z organizmu. Ok, tylko że ja nie chcę się pozbywać wody, tylko tłuszczyku ;) Co ma więc moja ukochana sól do tłuszczyku? ;)

Odnośnik do komentarza

Regularnie jedzcie różne "śmieciowe" jedzenie, do tego często zagryzając jakimiś batonikami, ciasteczkami itp. pomiędzy posiłkami, obfite kolacje, słodkie napoje - efekt gwarantowany :D

Tyle, ze sobie rozregulujecie organizm. Lepiej iść do dietetyka, żeby "utyć zdrowo" :)

Ja tak jem - dokladnie tak, smiecie, czeste zagryzki, slodkie napoje... i widziales jaki jest efekt :P?

Odnośnik do komentarza
Wieczorową porą bieganko, skakanka, Szóstka Weidera, przysiady, 2xtyg siatkówka

Chcesz zgubić fat czy przymasować? ;) Jak chcesz stracić to daj sobie spokój z a6w czy przysiadami. Wzmocnisz tym mięśnie, a tłuszczu niewiele spalisz. Postaw na aeroby. Ile min biegasz?

Na początek MŻ (mniej żryj ;) ), a częściej. Raz w tygodniu możesz sobie zjeść ulubione danie, ale też w mniejszej ilości niż dotychczas.

Podjadanie między posiłkami uprawiam regularnie: mandarynki - rewelacyjny smak, a jest to owoc - zastępuje mi w 100% wszystko, co podjadałem do tej pory
Z mandarynkami też nie przesadzaj. Ile tego pochłaniasz dziennie? 1kg to za dużo ;)
Ktoś pisał wyżej o rezygnacji z soków - to lepiej kupować preparaty witaminowe, niż porządnego hortexa łyknąć?

Pokaż mi porządny sok? W każdym wiadro cukrów w różnych postaciach :/ Jak sobie kupisz świeże owoce i wyciśniesz sok to będziesz miał na zdrowie :)

Odnośnik do komentarza

Regularnie jedzcie różne "śmieciowe" jedzenie, do tego często zagryzając jakimiś batonikami, ciasteczkami itp. pomiędzy posiłkami, obfite kolacje, słodkie napoje - efekt gwarantowany :D

Tyle, ze sobie rozregulujecie organizm. Lepiej iść do dietetyka, żeby "utyć zdrowo" :)

Ja tak jem - dokladnie tak, smiecie, czeste zagryzki, slodkie napoje... i widziales jaki jest efekt :P?

Vide me - pracowalem prawie dwa lata w budce z kotletami i caly czas mialem 69-70 KG

Odnośnik do komentarza

Życie bez soli? Owszem możliwe, ale to drastyczny przypadek. Natomiast życie z minimalną ilością soli - jak najbardziej możliwe i przyjemne. U mnie nastąpiło jako naturalna konsekwencja rzucenia palenia, przez co wyostrzył mi się smak i zwyczajnie solenie ograniczyłem. Poza tym słone (przesolone) potrawy mają tę głupią właściwość, że wzmagają apetyt (pragnienie również, ale chipsy to flagowy przykład - zazwyczaj póki dna się nie zobaczy, to przestać ich jeść nie sposób). I nie znaczy to, że masz zrezygnować z frytek/kebaba, tylko raczej powinieneś sobie takiego samemu przygotować, bo w fast foodach to nie solą, a w soli maczają ;)

 

Wieczorową porą bieganko, skakanka, Szóstka Weidera, przysiady, 2xtyg siatkówka

Chcesz zgubić fat czy przymasować? ;) Jak chcesz stracić to daj sobie spokój z a6w czy przysiadami. Wzmocnisz tym mięśnie, a tłuszczu niewiele spalisz. Postaw na aeroby. Ile min biegasz?

 

Nieco offtopikiem - dokładnych cyfr nie przytoczę, ale tkanka tłuszczowa zaczyna się spalać dopiero po około 20 minutach ćwiczeń, dlatego lepszy dla sylwetki jest godzinny średnio intensywny spacer niż dwa razy dziennie bieg po 15 minut.

Odnośnik do komentarza
Gość MitnickMike

Gejb dobrze prawi. Ja przy diecie białkowej wszystkie posiłki przygotowuję samodzielnie. Kebab drobiowy przygotowany samodzielnie jest duuużo zdrowszy niż shit kupiony w budce. Wypadało by też sobie ocenić co nam najbardziej ciąży i w tą grupę mięśni uderzyć priorytetowo jakimś zestawem ćwiczeń :>

Odnośnik do komentarza
Wieczorową porą bieganko, skakanka, Szóstka Weidera, przysiady, 2xtyg siatkówka

Chcesz zgubić fat czy przymasować? ;) Jak chcesz stracić to daj sobie spokój z a6w czy przysiadami. Wzmocnisz tym mięśnie, a tłuszczu niewiele spalisz. Postaw na aeroby. Ile min biegasz?

 

Nieco offtopikiem - dokładnych cyfr nie przytoczę, ale tkanka tłuszczowa zaczyna się spalać dopiero po około 20 minutach ćwiczeń, dlatego lepszy dla sylwetki jest godzinny średnio intensywny spacer niż dwa razy dziennie bieg po 15 minut.

Dokładnie to miałem na myśli pytając. 20-30 min jogging nie ma większego sensu. Kondycja się poprawi, ale tłuszcz się nie zdąży zacząć spalać. Najlepiej zwiększaj długość biegu małymi krokami, np. co 5 min w tygodniu. Jak nie dajesz rady maszerujesz i znowu bieg.

Min to 40 min do 1 godziny.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

Ładowanie
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...