Skocz do zawartości

Książki - dobre, złe i średnie. Co czytać?


Rekomendowane odpowiedzi

Jednak przeczytałem drugą trylogię Zrodzonego. Różni się zdecydowanie od pierwszej (całkiem inny klimat) i ciężko je do siebie porównać dlatego moim zdaniem nie każdemu podejdzie.

 

Wayne zdecydowanie jest moim ulubieńcem, bardzo fajnie wykreowana postać.

 

Jeśli kogoś wciągnął ten świat to warto przeczytać Secret History fajnie pokazuje co działo się za kulisami 1 trylogii i bardzo rozjaśnia niektóre sprawy.

 

 

Wstyd przyznać ale dopiero teraz ogarnąłem, że Archiwum i Zrodzony są ze sobą powiązane...

Odnośnik do komentarza

 

Zapomniałem napisać, że "Droga królów" już skończona. Sanderson jest geniuszem. Erikson i Martin zdetronizowani. Fantasy ma nowego Boga-Imperatora.

 

Możesz powiedzieć coś więcej na temat tej książki?
- dark high fantasy, połączenie które lubię

- świat w obliczu nieokreślonej, lecz nieuchronnej katastrofy

- wielowątkowość

- sporo militariów (ale mniej, niż u Eriksona; więcej za to, niż u Martina)

- oryginalny ekosystem z wieloma powymyślanymi zwierzętami, roślinami i elementami biotopu (np sypie się tam z nieba od czasu do czasu pył zwany "kremem", który później tworzy ogromną część nawierzchni (jest jedna kraina go pozbawiona, bohater z zaskoczeniem konstatuje, że ziemia jest tam miękka)

- genialny, spójny, ciekawy system magii (w skrócie, opiera się na zabawach z grawitacją i transsubstancjacji)

- sporo dobrze napisanych bohaterów

 

Wstyd przyznać ale dopiero teraz ogarnąłem, że Archiwum i Zrodzony są ze sobą powiązane...

 

W jaki sposób?
jeśli dobrze kojarzę, akcja obu rozgrywa się na dwóch planetach tego samego układu słonecznego. Elantris jest trzecią.
Odnośnik do komentarza

W dużym uproszczeniu i żeby nie spojlerować (bo nie wiem co czytałeś) obie książki oba cykle dzieją się we wspólnym wszechświecie Cosmere tylko jakby na innych planetach.

 

Tak jak sobie czytam po necie te teorie i powiązania to coraz większy szacun dla Sandersona za wymyślenie tak rozbudowanego świata i żeby się to jeszcze kupy trzymało.

Odnośnik do komentarza

Dzięki.

 

Sprawdzę tego Sandersona.

 

Obecnie czytam Kody Wojny Zacharskiego. Bardzo ciekawa pozycja dotycząca radiowywiadu (dalekiego i bliskiego) oraz z tym związanego łamania szyfrów - książka tradycyjna.

 

Na kindlu czytam szósty tom o Jasonie Bournie - Sankcja Bourna. Eric trzyma poziom oryginału.

Odnośnik do komentarza

(...) ale "Wotum Nieufności" Mroza łykam jak mlody pelikan :wub: Oj świetny byłby z tego serial. Porównywanie tego do House of Cards nie jest wielkim nadużyciem.

 

O tak, zdecydowanie potwierdzam ;)

 

W tej chwili zaliczam trzecie podejście "Czarnej Kompanii" Glena Cooka. Dwa pierwsze tomy jakoś poszły, ale trzeci mnie już mocno umęczył. Natomiast ostatnio przez dwie noce łyknąłem "Ja, kibic" Jamesa Brannona. Parę zdań za LubimyCzytać:

"Tajniak w szeregach chuliganów Millwall FC.

Oparta na faktach powieść przedstawiająca historię dwóch brytyjskich policjantów, których zadaniem jest przeniknąć w szeregi chuliganów Millwall FC, żeby eliminować najbardziej niebezpieczne jednostki z przestępczego światka.

Dwaj młodzi policjanci wchodzą w szeregi kiboli, integrują się ze środowiskiem, uczestniczą w awanturach stadionowych i „ustawkach”.

-odarte z powierzchowności kulisy meczów w Anglii

-awantury z brytyjską policją i przypadkowych aktów wandalizmu."

Gorąco polecam, czyta się szybko i lekko, jest trochę napięcia i trochę humoru. Jako przerywnik między tomami Czarnej Kompanii było doskonałe!

Odnośnik do komentarza

 

 

Natomiast ostatnio przez dwie noce łyknąłem "Ja, kibic" Jamesa Brannona. Parę zdań za LubimyCzytać: "Tajniak w szeregach chuliganów Millwall FC. Oparta na faktach powieść przedstawiająca historię dwóch brytyjskich policjantów, których zadaniem jest przeniknąć w szeregi chuliganów Millwall FC, żeby eliminować najbardziej niebezpieczne jednostki z przestępczego światka. Dwaj młodzi policjanci wchodzą w szeregi kiboli, integrują się ze środowiskiem, uczestniczą w awanturach stadionowych i „ustawkach”. -odarte z powierzchowności kulisy meczów w Anglii -awantury z brytyjską policją i przypadkowych aktów wandalizmu." Gorąco polecam, czyta się szybko i lekko, jest trochę napięcia i trochę humoru

 

Dzięki za rekomendację. Przeczytałem, fajna książka, lekka i przyjemna. Jeśli szukacie czegoś do relaksu, gorąco polecam.

Odnośnik do komentarza
  • 2 tygodnie później...

"Pomnik Cesarzowej Achai" - Andrzej Ziemiański

 

W końcu udało mi się porządnie zasiąść do ostatniego tomu tej serii. I tak jak w przypadku "Achai" sposób pisania Ziemiańskiego bardzo mi przypadł do gustu. Kartki wręcz same przewracały się jedna za drugą, a ja chciałem wiedzieć co dalej, co z bohaterami. Niby domyślałem się wielu odpowiedzi, ale to jedna z tych książek, gdy nawet kiedy wiemy, że Kowalski jest "tym niedobrym" to i tak cholernie nas satysfakcjonuje kiedy do tego docieramy.

Nie sposób uniknąć porównań z pierwszą trylogią z tego uniwersum. I nie umiem powiedzieć co lepsze. Niby Achaja rozgrywała się w innych czasach, w trochę innym świecie, gdzie jednak zaczynało się coś nowego, jakiś przełom, chociaż wcale nie uderzało nas to tak od razu po twarzy. W Pomniku przełom (tudzież wyłom he he he) mamy już przedstawiony w pierwszych rozdziałach. Dostajemy zderzenie dwóch różnych światów, zachwianie fundamentami tego świata, świata którego poznaliśmy w Achai, drgania molocha, którego powstawanie z wypiekami śledziłem w pierwszych książkach. I to wszystko Ziemiański przedstawił świetnie. Nie zanudzał przesadnie polityką, ale też nie zignorował tego wątku, nie zanudzał roztkliwianiem się nad ciężkim losem wojsk zaciąganych wręcz masowo w wielkim imperium, ale też pokazał go wystarczająco.

 

No i łatwo zauważyć elementy, które powtórzyły się z trylogii. Kilka sprawdzonych schematów autor odkurzył i wykorzystał ponownie. I co ciekawe, wcale to nie był zły zabieg, wcale mi nie przeszkadzał. Co prawda to też prowadziło do domyślenia się, jak to się skończy, ale jak pisałem wyżej - czytało się świetnie.

 

Ot chociażby Rand. Nawet sam Ziemiański nie ukrywa, że to ma być nowy Biafra, który był ciekawą postacią. Nie pamiętam już dobrze samej Achai, ale nawet ich otoczenie przecież było podobne. I co z tego? Pewne różnice sprawiały, że wątek wcale nie walił na kilometr odświeżonym pomysłem.

 

 

Fabuła jest też przemyślana i nie wiem czy jestem w stanie wskazać jakieś wielkie dziury czy wpadki. Pojedyncze potknięcia znajdziemy, ale są tak nieznaczące dla wydarzeń, że byłoby to czepialstwo. Jak i w Achai dostajemy kilka wątków, łączących się ze sobą w różnych momentach i oddziałujących na siebie. I należy tu oddać Ziemiańskiemu, że potrafi pozornie nie mające związku wydarzenia świetnie powiązać ze sobą. Zdarzało się naturalnie, że chciałem wiedzieć co dalej, a cliffhanger prowadził nas do innego wątku, ale... potem okazywało się, że chcę wiedzieć co dalej w tym wątku, a tu powrót do poprzednio porzuconej kwestii.

 

A postaci? Z początku miałem trochę problem z przyzwyczajeniem się do kilku z nich, ale nie potrzebowałem na to dokończenia pierwszego tomu. Każda z wiodących wnosi coś od siebie, jest przemyślana i czuć od niej ludzkość. Dobrze wypadają postaci drugoplanowe, parę miało swój wkład w rozwój wydarzeń, a parę niestety wołało "jestem tylko stereotypem, aby nadać sens działaniom bohaterowi X". Ale to też już bardziej czepialstwo niż jakaś wada tytułu.

 

I docieram do czegoś co bardzo nie spodobało się mojemu znajomemu, który czekał cierpliwie, żeby usłyszeć moją opinię na ten temat. I nie będzie zadowolony. Owszem, z jednej strony pojawiło się rozczarowanie, ale z drugiej.. wręcz przeciwnie. Ale szerzej mogę tylko w spoilerze chyba.

 

Trochę złapałem się na tym, co napisał sam autor. Oczekiwałem na biegunie niesamowitych maszyn, wielkich laboratoriów. Spodziewałem się też spięcia tego wszystkiego kwestią "i oto znaleźli magię bogów krzyżując ich plany". Koniec końców pokrzyżowali je, ale w sposób trochę bardziej subtelny. W końcu polityka "po co tłuc się z równie silnym, jak razem można wpierdolić kilku słabszym" towarzyszy nam od dawna.

Podoba mi się też otwarte zakończenie, które w razie czego pozwala Ziemiańskiemu tworzyć dalej. O ile będzie planować. Nie wiem czy wersję sc-fi przyjąłbym tak otwarcie jak ten miks światów. Może trochę za dobrze wszystko się pokończyło, wręcz "i żyli długo i szczęśliwie". Ale przecież zamordował biedną Achaję, to dalczego nie dać bohaterom Pomnika szczęścia. Nawet jeśli czytając to wiemy, że tak naprawdę większość z nich będzie skręcać z braku bitki.

 

A i podobała mi się koncepcja Wirusa. Program bez maszyny, ale czy maszyną nie jest wszechświat?

 

 

Mógłbym napisać więcej, naprawdę mógłbym pewnie nawijać bardzo długo o plusach i jakiś tam minusach serii, ale kto by to przeczytał? A więc:

 

TL;DR: Nie czytałeś? Przeczytaj! Nie znam Gry o Tron, ale jestem pewien, że dzieło Ziemiańskiego na pewno nie jest gorsze! Znam za to Wiedźmina i zdecydowanie lepiej mi się czytało Achaję i jej Pomnik. Znam Władcę Pierścieni i... czytało mi się to równie dobrze!

Po 8 tomach i tak chcę wrzasnąć "Wincyj Panie dajcie!"

10/10 przeczytam jeszcze nie raz całą serię.

Odnośnik do komentarza
Nie znam Gry o Tron, ale jestem pewien, że dzieło Ziemiańskiego na pewno nie jest gorsze!

Ba! Jest nawet lepsze. Choćby dlatego, że zostało ukończone :)

 

Znam Władcę Pierścieni i... czytało mi się to równie dobrze!

Ja nie specjalnie lubię fantasy (nie lubię mocno tych wszystkich troli, gnomów, smoków, krasnoludów itd) i może nie znam się, ale Achaja znaaaaaacznie lepsza niż WP. Nie ma co porównywać, bo trochę co innego, ale jakbym miał polecać nudy w WP, a twór Ziemiańskiego, to zdecydowanie to drugie. :)

 

Po 8 tomach i tak chcę wrzasnąć "Wincyj Panie dajcie!"

To samo pisałem kilka stron wcześniej.

Odnośnik do komentarza

Cholera, a ja do Achai kompletnie nie mogę się przekonać. Przeczytałem chyba pierwszy tom, może dwa... pierwsze 100-200 stron ok, nawet bardzo, ale potem... jak dla mnie degrengolada. Te jakieś tam koncepcje natchnionego szermierza (bodajże) które obrażały mi inteligencję, jakieś nachalne walenie postmodernistycznymi nawiązaniami (mam nadzieję, że nie mylę iż to w Achai tak właśnie było, na przykład wymiotogenne nawiązanie do Pancernika Potiomkin i sceny ze schodami), te jakieś takie mrugnięcia okiem do gimbazy w postaci dziewczęcej formacji ubranej w kuse skórzane spódniczki (mam nadzieję, że nie mylę tego z jakimś innym tytułem, czytałem ponad dekadę temu), to robienie z Achai coraz większego ubertarana który przebija się przez wrogów z coraz większą łatwością... no nie przemówiło to do mnie.

Odnośnik do komentarza

@ Feanor- zasadniczo rację masz. Aczkolwiek, jak pisałem- ja wcześniej omijałem tego typu literaturę, a Ziemiański mnie zaskoczył mocno na plus. Świat wykreowany miał ręce i nogi.

Absolutnie nie twierdzę, że to literatura najwyższych lotów itp. Ale z pewnością coś w sobie ma.

Kiedyś wrócę do tych ośmiu tomów.

Odnośnik do komentarza

 

Znam Władcę Pierścieni i... czytało mi się to równie dobrze!

Ja nie specjalnie lubię fantasy (nie lubię mocno tych wszystkich troli, gnomów, smoków, krasnoludów itd) i może nie znam się, ale Achaja znaaaaaacznie lepsza niż WP. Nie ma co porównywać, bo trochę co innego, ale jakbym miał polecać nudy w WP, a twór Ziemiańskiego, to zdecydowanie to drugie. :)

 

Nie porównuję tego pod kątem 'trolli, gnomów, smoków, itp.' ;) Jedynie pod kątem tego jak mi się to pochłaniało. Wciągnęło mnie bardzo, a dawno temu wciągnął mnie również bardzo WP.

 

@Feanor - na część tych wad też zwróciłem uwagę czytając to kawał czasu temu, aczkolwiek nie przeszkadzały mi za bardzo. Jak Makk napisał nie jest to i nie będzie literatura wyższych lotów. Ma się podobać masom, ma się sprzedać i ma się dobrze czytać. Mi się czytało świetnie.

Nawiązanie np sieczką na schodach można podpiąć pod budowę świata pod podobiznę naszego.

 

Czy można było z tego zrobić ciekawszy i oryginalniejszy świat? Oczywiście, ale w tym wypadku nie przeszkadzało mi to co zastałem ani trochę. A nawet mi się podobało.

Odnośnik do komentarza
  • 2 tygodnie później...

Jo Nesbo "Pragnienie". Nesbo po przerwie na kiepskie śniegowe minipowieści (Krew na śniegu, Więcej krwi) powrócił w końcu do swojego superśledczego Harrego Hole. Wypada dodać: nareszcie! „Pragnienie” to świetny kryminał. Harry Hole prowadzi szczęśliwe, spokojne życie u boku swojej ukochanej Rakel. Wiemy jednak, że wróci do tego czego pragnie najbardziej; ścigania morderców. Tytułowe pragnienie pojawia się tutaj w różnych wątkach, w tym dosłownie. Bohaterowie, zarówno ci główni jak i drugoplanowi, muszą zdecydować ile mogą poświęcić by zaspokoić swoje pragnienia. Zagadka jak zwykle stoi na najwyższym poziomie, Nesbo mistrzowsko plącze wątki i podrzuca fałszywe tropy.

Pewną wadą jest fakt, że od poprzedniej części przygód Harrego (Policja) minęło kilka lat a powieść często nawiązuje do wydarzeń z poprzednich części. Pamięć już nie ta więc miałem problemy z przypomnieniem sobie niektórych wydarzeń.

Fanom cyklu o Harrym Hole najnowszej powieści reklamować nie trzeba a tym którzy dotąd jeszcze nie poznali norweskiego policjanta polecałbym jednak czytanie chronologicznie od początku. Wprawdzie można każdą powieść czytać jako oddzielną całość to jednak mamy tutaj wątki, które przewijają się przez kilak części.

Odnośnik do komentarza
  • 3 tygodnie później...

Trylogia Age of the five - Trudi Canavan

 

W sumie to napiszę tu o tomie 2 Last of the wilds i tomie 3 Voice of the gods. Tom 1 Priestess of the white przeczytałem jakieś 8 lat temu. Pamiętam, że mi się podobał, ale jednocześnie trochę dłużyła mi się sama lektura.

Niedawno dorwałem w empiku część 2 i 3 trylogii przecenioną o 80% (widocznie nikt nie chciał kupić wersji anglojęzycznych). Z zadowoleniem zabrałem się za dokończenie tego.

 

Nie pamiętam czy rozwiązanie trylogii znałem czytając T1, ale po paru rozdziałach T2 wiedziałem do czego to zmierza. To duży minus, gdyż nieliczne zwroty akcji nie były satysfakcjonująco zaskakujące.

 

Pomysł prezentowania wydarzeń równolegle od strony 'czarnych' i 'białych' był bardzo dobry. Ale jednocześnie to zmarnowana okazja. Mamy po obu stronach konfliktu po pięciu liderów, których praktycznie nie poznajemy. Ot w T1 dowiedzieliśmy się, że Juran to ten najsilniejszy, najstarszy i najmądrzejszy, Dyara to jego kobieca wersja, Rian to fanatyk i jest rudy, a Mairae robiła za tą ładną. I po prawdzie to wszystko co o nich wiemy. Poznajemy dobrze Aurayę, ale to główna bohaterka. A resztka białych to tło, a szkoda bo fabuła, aż prosiła się aby wcześniej ich lepiej poznać i wykorzystać to. Oczywiście wiadomo iż za dużo wątków pobocznych nie działa na korzyść książki, która nie chce być zbyt skomplikowana, ale nadal to za mało.

Gorzej to wygląda z 'czarnymi'. Mają być postaciami drugoplanowymi, to jasne, ale Canavan tak poprowadziła historię, że również w oczy kuło iż ledwie potrafiłem przez 90% lektury przytoczyć imiona dwóch ich liderów. Znowu nie wymagam przesadnie rozbudowanych postaci, ale chociaż trochę poznania z czytelnikiem, wzbudzenie jakiejkolwiek relacji?

Wilds zostali potraktowani podobnie, ale dwóch z nich ma swój udział w fabule więc coś tam o nich wiemy. Coś tam. Ot Emerahl. Ma wielki udział w historii, a czytając jej poczyniania miałem wrażenie iż ktoś mi opisuje grę. Pionek porusza się tu, mówi to i porusza się tam. Poza kwestiami w stylu 'była sarkastyczna i cyniczna' nie wiemy o niej nic. A sarkazmu i cynizmu w jej dialogach tyle co w mym tekście profesjonalnej recenzji. Drugi z dzikich poznany bliżej spełnia swoje zadanie. Może i nie poczułem jego dylematów i problemów, ale były lepiej opisane. Wiedziałem przez co przechodzi i skąd brały się jego problemy.

W większości przypadków stajemy jednak przed kompletnym brakiem rozwoju postaci. Auraya oczywiście zmienia się na przestrzeni tomów, drugi z dzikich również ma swój rozwój, ale reszta? Nuuuuuda!

 

A jak sama fabuła? Wiedząc jak to się skończy byłem głównie ciekaw jak dokładnie Canavan to poprowadzi. Mimo minusów akcja była spójna, ciekawa i nie wlokła się przesadnie. Ot ładnie i zgrabnie opisane wydarzenia. Szkoda tylko, że wątek Emerahl był tak niewykorzystany, bo mimo iż miał potencjał na naprawdę ciekawą historię to "pionkowatość" bohaterki obniżała wrażenia. Warto jednak dodać, że parę wątków pobocznych nie wniosło praktycznie nic do historii. Oczywiście nie było ich za wiele, ale i tak były nędzne. Albo był, bo w sumie umiem przytoczyć tylko jeden. Może przespałem inne.

A no i zakończenie. Było okej, ot nikogo nie obrażało, ale jednocześnie trochę zbyt.. nijakie.

 

Czyta się dobrze? Tak. Czy książka powala na kolana? Zdecydowanie nie. Ot przeciętny tytuł, nie wniesie wiele do mego poglądu na gatunek i raczej nie zapełni za bardzo mej pamięci. Styl pisania Canavan kojarzy mi się z takim, który nie wywiera wielkiego wrażenia, przyjemnie przebiega się przez kolejne strony wiedząc, co się wydarzy, ale nie męcząc się i tak przy lekturze. Ot dobra, przeciętnie dobra książka.

 

TL;DR: można przeczytać, ale jak fan fantasy pominie tą trylogię to naprawdę nic nie straci

Odnośnik do komentarza

Kacper Śledziński, Cecora 1620.

 

Jak zobaczyłem serię w Empiku to nie mogłem się powstrzymać, ale akurat polskich wielkich zwycięskich bitew nie było, więc padło na Cecorę.... Mimo, że historię znam dobrze to czytało się świetnie to nie tyko opis samej bitwy, ale całej otoczki do niej prowadzącej, nakreślona sytuacja polityczna wprowadzająca do starcia, opis całych wojen, spisków i relacji w ówczesnej Europie (i nie tylko). Czytałem tylko w drodze do pracy i raz w szpitalu, a zeszło b. szybko.

 

Kupiłem, bo była w promocji za jakieś 20zł. Nie omieszkam kiedyś kupić innej części w podobnej cenie przy okazji.

 

3/2017

Odnośnik do komentarza

Joe HillPudełko w kształcie serca” – w zasadzie czysty horror z duchami i tajemnicą rodzinną w tle. Podstarzały muzyk rockowy z zamiłowaniem do rzeczy „nawiedzonych’, związanych z okultyzmem i śmiercią postanawia sobie zamówić garnitur razem z duchem. I tu historia znacznie przyspiesza. Aczkolwiek nie jest to początek tego, jak się później okazuje. Parę rzeczy oraz osób jest powiązanych ze sobą.

Oprócz Kinga nie czytuję innych pisarzy horrorów, więc ciężko mi się odnieść do tego, czy klimat trzymany jest jak u innych, czy też nie. Mnie się książka podobała, momentami naprawdę jest straszna, dosadna. Ciekawie jest to wszystko zbudowane i się rozwija. Na początku tak do końca jakoś nie kibicowałem zblazowanemu bohaterowi. Z czasem się to zmieniło.

Zakończenie może trochę się rozmywa, jest dla mnie takie zbyt mało… nie wiem, dosadne?

Dobry materiał na film.

 

Joe HillRogi” – druga pozycja tego samego autora przeczytana ostatnio przeze mnie. Wiedziałem, że kiedyś tam nakręcili taki film, ale nie bardzo kojarzyłem co i jak.

O poranku skacowany młodzieniec odkrywa, iż urosły mu rogi. Nie kojarzy nic, co poprzedniej nocy się wyprawiało i skąd ma takie coś na głowie. Pierwsza myśl? Idę do lekarza. Bohater udaje się tam i się zaczyna. Każda napotkana osoba bez ogródek opowiada mu co myśli. Tak szczerze, bez owijania. Dopiero z czasem Ig wpada na to, że za całą sytuację odpowiadają rogi.

Do tego dochodzi tajemnicza śmierć jego dziewczyny, o co Iggy jest mocno podejrzany.

Horror? Czarna komedia? Coś pomiędzy. Dorzućmy jeszcze sporo humoru, ironii. Całość ma dosyć niestandardową budowę. Jako czytelnicy mamy możliwość dopasowywania, zgadywania co kto zrobił lub nie zrobił.

Więcej nie będę pisał, żeby w razie czego nie psuć. Taki horror z dużą ilością czarnego i nie tylko humoru polecam.

Film w stosunku do książki jest trochę zmieniony, aż za bardzo, ale to już inny temat.

 

Obie książki mają taki typowy klimat kingowski *. Kto lubi, ten niech sięga po powyższe pozycje.

 

*

 

 

Ta, wiem, wiem- Joe Hill to syna S.Kinga, więc taki wpływ jest widoczny. Ale absolutnie nie przeszkadza, nie jest to kopiowanie. Joe ma własny styl i pomysły, całkiem ciekawe dodajmy.

 

 

Odnośnik do komentarza

Artur ChmielewskiAchromatopsja” – kolejna pozycja z UM 2033 w polskich realiach. Akcja tym razem zabiera nas do Warszawy. Fabuły nawet pokrótce nie będę przytaczał- kto zainteresowany i tak przeczyta.

Ogólnie rzecz biorąc, uważam, iż jest to najlepsza książka polskiego autora w tym uniwersum. Bohaterowie są wyraziści, nawet główny, który jest w większości obserwatorem wydarzeń. Pierwszy raz (o ile dobrze pamiętam) opisy są w pierwszej osobie. Można przez to lepiej wejść w sytuację i jego odczucia.

W kilku innych pozycjach UM 2023 głównym moim zarzutem była nadmierna ilość zjawisk nadprzyrodzonych, które uważam, że nie pasują do tej literatury. Tu na szczęście się obeszło bez tego. Niby jest standard- konflikty między frakcjami, między stacjami, mutanty. Ale to jakoś tak się tłumaczy nieźle oraz pasuje. Nie ma rzeczy wielce wydumanych i naciąganych. Choćby taki fakt jak broń. Na to narzekałem w powieści dziejącej się w Krakowie. Za dużo tego było, a jak wiadomo, w Polsce mało kto lata z Kałaszami i pistoletami. Tu mają broń palną bardzo nieliczni.

Żeby nie było tak kolorowo… „Achromatopsja” miała/ma naprawdę spory potencjał. Na razie nie jest wykorzystany w pełni, może jest wykorzystany tak w jednej trzeciej.

Z oceną książki mam mały problem. Jest nieźle, byłoby dobrze, gdyby druga część (jest podział na dwa tomy w tej jednej książce) zatrzymała poziom. Niestety, mnie zawiodła. Tom 1 to jakieś 7/10, drugi tom to takie 4/10.

Nie zmienia to faktu, iż czekam na drugą część „Achromatopsji” autorstwa Chmielewskiego.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

Ładowanie
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...