Skocz do zawartości

Kącik gier wszelakich


Rekomendowane odpowiedzi

Dostałem na mikołajki ciekawą grę, trochę rimworldo podobną. Space haven polega na zbudowaniu statku i fruwaniu po kosmosie. Budujemy statek i próbujemy przetrwać. Gra póki co jest w alfie, czyli w fazie, w której bym jej sam sobie nie kupił :keke: starty są dwa. Default - dostajemy wielki sześcian i rozbudowujemy go, dodając silniki na początku. Albo abandoned mining station - tutaj mamy bazę, która w sumie nie ma już do wykorzystania wokół wielu zasobów i budujemy statek od zera. Wybrałem ten wariant i stworzyłem USS Enterzłom (to boldly crash, where nobody has crashed before):

 

C6F78FDE5B816DC93AA8AD4D6442A0A65DE9F1F1 (1920×1017)

 

Dokończyłem lewy element i przegrałem, gdyż załoga zmarła z głodu, za długo zwlekałem z budową research station i w efekcie zbudowaniem farm. Jeśli dev nie porzuci gry, będzie to ciekawy tytuł. Surowce są logicznie rozdysponowane, mechanika odkrywania porzuconych wraków ma potencjał na ciekawe eventy (póki co jest "ciekawa" jak w no man's sky) itd.

 

Wtedy będę ją polecać, o ile dokończy rzeczy, których po prostu brakuje. Ot choćby tooltipy - skill gunning czy dotyczy broni ręcznych czy jednak konsoli z brońmi. Różnicy między poziomami skilli, gdyż nie widzę w działaniach różnicy między 1 (min) i 3 (max). Ile energii zużywa dana stacja robocza, ile CO2 przestaje być bezpieczne itp. itd. Póki co - nie warto mimo dobrej zabawy.

  • Lubię! 4
Odnośnik do komentarza
  • 2 miesiące później...

Pewnie część słyszała tu o Valheim - wikingowym sandboxie.

 

Mam na koncie ponad 30h więc co nieco mogę powiedzieć już mimo iż w sumie nadal to bardziej początek gry niż coś dalej.

 

Jak to sandbox survival mamy standardowe aspekty: eksploracja, przetrwanie, walka, budowa. Zaczynamy jako przeciętny Olaf w poszarpanych szatach i bezbronny. Z gałęzi i kamieni tworzymy pierwszy kamienny topór, młotek i powoli rozwijamy się w kierunku bycia Haraldem Hardradem. Pierwsze co zbudujemy to szałas, ognisko i wyrko. A następnie zaczniemy budować prywatny Biskupin

Spoiler

9531E368F15B74F37B305E19B54290EDCA84792E

Samo budowanie nie jest złe, daje satysfakcje, mimo że to nie aż taka swoboda jak w minecraft np. to mam dużo przyjemności z tego. Palisady przydają się do obrony przed rajdami potworków, które na początkowym etapie gry są... nieimponujące.

 

Tak też zamyka się przetrwanie. Zbieramy coraz to nowe surowce jak wood, fine wood, metale przez żywicę, rośliny, aż po żywność. Swoją drogą mechanika jedzenia jest ciekawa. Nie umrzemy z głodu w tej grze, ale zjedzenie czegoś podnosi maksymalne życie i powiększa pasek staminy potrzebny do walki. Zjeść możemy 3 potrawy na raz, konieczne różne. Im lepsze jedzenie tym więcej życia, szybsze ewentualne leczenie i więcej staminy. Do tego mamy sporo narzędzi. Kilofy do wydobywania rudy, siekiera do rżnięcia drzew, motyka do równania terenu, pług(?) itp. itd. Ponadto nowe recepty odkrywają się automatycznie gdy podniesiemy nowy surowiec.

 

A jak wygląda walka? Względnie okej. Nie jest wybitna, ale nie jest też przesadnie przeszkadzająca. Ot atak, alternatywny atak, parowanie i blokowanie tarczą. Arsenał jest spory. Włócznie, miecze, topory, łuki, obuchy, harpuny (potwory wodne, jesteśmy wikingiem nie?). Walczymy z małymi krasnoludami (pewnie jakaś mitologia tam wchodzi w grę, słabo znam nordycką), dzikami. Na początku. Z czasem odkrywamy więcej istot w kolejnych biomach jak szkielety czy ogromne trolle. I tak spotkałem już krakena i wunsze wodne

Spoiler

3908137F6658DB35D3C63495CF258EE54CFC26AB

 

Eksploracja ma swój urok. O ile biomy nie są powalające (odkryłem póki co tylko 4 co prawda) to i tak daje radość. Eksploracja jest też potrzebna aby zabijać kolejnych bossów, którzy póki co są jedyną osią fabuły w tej grze. Zabicie bossa daje specjalne moce, o czym gra informuje nas na początku, więc to nie spoiler ;) Do użytku mamy nogi oczywiście i łodzie. Tych chyba nie ma wiele póki co, a ja sam miałem okazję zbudować ledwie dwie.

 

Reasumując gra jest dziwnie wciągająca, dobrze się bawię budując, zwiedzając i szukając nowych zasobów i recept. Ostatni early access, który dał mi tyle przyjemności nosił tytuł RimWorld, wiec mam spore nadzieje co do tego tytułu.

Spoiler

33F4677FD41A76848C0FF0113AB073692F9CAA28

 

  • Lubię! 3
Odnośnik do komentarza
Godzinę temu, Misiek napisał:

@z0nk to jest PVP jak na przykład Rust, czy jednak tylko PVE (czy może zależy na jakim serwerze wystartujesz)?

Niby da się odpalić PVP, ale nie widziałem serwera z liczbą osób ponad 10 zatem byłoby to biedne PVP. My gramy w trójkę na swoim serwerze PVE. Chyba nawet publicznego serwera nie widziałem, ackzolwiek w moim trybie gry nie przeszkadza mi ten brak

Odnośnik do komentarza

Mam ostatnio za dużo czasu chyba bo ogrywam parę tytułów. W Valheim osiągnęliśmy epokę żelaza i mogę go polecić, bo o ile zapewne po zabiciu wszystkich bossów nie będzie za bardzo co robić, to nadal trochę nam jeszcze brakuje, więc kasa opłacalna była za ten tytuł.

 

Ale główny punkt dzisiaj to Sea of Thieves. Doznania tu mam lekko ograniczone, gdyż mam tylko 1 kompana do gry. Gra nie polega jednak na farmieniu, granie 100 godzin nie daje przewagi, poza oczywiście umiejętnościami, które sami sobie wyrabiamy. Dołącza się lub tworzy lobby na statek, sloop jednomasztowiec do ogarnięcia solo lub w 2 osoby, coś tam dwumasztowego na 2-3 osoby i galeon na 4 osoby. Im większy tym większa siła rażenia wiadomo.

 

W sumie gra nie urywa tyłka. Przypomina mi wręcz trochę Elite Dangerous. Ot monotonne pływanie, czasem może jakaś walka i questy. Te póki co są mało kreatywne, ale ponoć fabularne są rozbudowane.

Ale jeśli ktoś szuka symulatora żeglugi polecam. Ot wczoraj przepływaliśmy dość daleko od zacumowanego galeonu, który otworzył ogień. Chyba na postrach bo celny był jak stormtrooperzy ze star wars. Cóż mimo, że sloop nie ma szans z nim oddaliśmy parę strzałów, nawet coś siadło co sprawiło, że galeon rzucił się za nami w pościg. I o ile galeon z wiatrem przegoni wszystko w tej grze, to pod wiatr nie ma szans dogonić mniejszego sloopa. Tak więc z 20 min trwał "pościg", do którego dołączył się ktoś na trzeciego, kogo może ten galeon wcześniej wkurzył

Spoiler

F07598256B19A9EFA07DB0B4860456869C3EC639

 

Po 20 min wpłynęliśmy we mgłę, galeon więc olał nas i zajął się ścigającym go okrętem, co wykorzystaliśmy do radosnej bitki. 2 na 1 zatopiliśmy rywala, ale.. sami poszliśmy na dno. Tuż po dwumasztowcu, którego załoga nie zdążyła wyłatać dziur. I przyznam, że przez te 20 min nie nudziłem się. Wypatrywanie ewentualnych mielizn, płytkich wód czy innych statków daje dziwną, uspokajającą radość.

 

Także można uznać tą grę za nudę, albo polubić bo taką nudę się lubi :D

  • Uwielbiam 1
Odnośnik do komentarza

Myślałem o spróbowaniu obu tych gier - Valheim i Sea of Thieves, ale kurczę musiałbym grać samemu. Cierpię na brak ziomków-graczy, a i sam gram raczej w krótkich seriach po godzinę-półtorej, więc z umawianiem się na jakieś dłuższe ciupanie raczej trudno. Czy jest więc sens odpalać te gry z perspektywą grania solo?

Odnośnik do komentarza

W obie da się pograć solo. W sea wydaje mi się to jednak znacznie mniej satysfakcjonujące. Sloop łatwo ogarnąc samodzielnie, ale walki PVP często polegają na abordażu lub obserwacji czy rywal do tego nei dąży, samodzielnie latając między działem, a sterem jest to trudne do ogarnięcia. Do tego przy questach dobrze mieć oko na statek (co sprawdziłem sam kradnąc komuś sloopa). Ale jest też open lobby i gra z randomami, czego nie testowałem.

 

Znacznie lepiej to wygląda w Valheim. Z powodzeniem można zbudować mały zakątek solo i zwiedzać grę i mieć z niej przyjemność. W paru aspektach pójdzie to wolniej, jak odkrywanie mapy i nowych surowców, ale z drugiej strony potrzebujesz ich tylko dla 1 osoby zatem czas farmienia może być mniejszy. Zanim kupiliśmy serwer grałem trochę solo i nie jest to nierealne i złe. Ot wszystko swoim tempem w swoim stylu. Zdecydowanie z tych dwóch gier Valheim wydaje mi się znacznie lepszym tytułem do gry solo.

  • Lubię! 1
Odnośnik do komentarza

Z cyklu spam z0nka aka mam za dużo czasu na gry :keke:

 

Teraz na tapetę poszedł tytuł Foxhole i tak nazwa nawiązuje do okopów. Gra wojenna, mmo, z rzutu izometrycznego.

 

Technologicznie jest to 1 Wojna Światowa. Armie siedzą w okopach, ostrzeliwują się, obrzucają gazem i powooooooli przesuwają do przodu (no lub do tyłu). Do wyboru mamy dwie fikcyjne fakcje. Linia frontu faktycznie przesuwa się wolno, a spore ilości graczy ostrzeliwuje się licząc na udany push.

 

To co zaintrygowało mnie i zachęciło do gry to dumny opis, że to sandbox wojenny, gdzie wszystko praktycznie powstaje z ręki graczy. I faktycznie to gracze odpowiadają za wszystko. Od wydobywania podstawowych surowców, ich przetapiania i później wytwarzania zaopatrzenia, do dostarczenia go do baz na froncie. To oczywiście sprawia, że partyzanci robiący rajdy za front i czający się na transporty potrafią napsuć krwi i w odpowiednim momencie przechylić szalę zwycięstwa w danym rejonie. Gdyż nawet do respawnu potrzebne są podstawowe zasoby, a jeśli te nie dotrą do bazy w końcu nie będziemy mogli się respić. Do tego bronie czy amunicja, czy zasoby budowlane. Także jeśli nie chce się komuś strzelać, gra za linią frontu również ma spore znaczenie, a i nieraz sprawi, że nie unikniemy walki.

 

Bardzo uproszczenie można podzielić role 3: piechota/żołnierze - osoby, które w danej chwili prowadzą walkę na froncie. Budowniczy - i na froncie i za nim budują fabryki, bunkry, okopy. Logistyka - wybycie surowców, wytwarzanie zaopatrzenia i dostarczenie go do baz.

 

Jak wygląda walka? Prosto i trudno zarazem. Nawet minimalne przesunięcie się wymaga koordynacji wielu graczy, zatem voice chat jest nieodzowną częścią gry. Aczkolwiek pod tym kątem nie spotkałem problemów np. z csa czyli ruskich drących się nie wiadomo co po czym strzelających Ci w plecy drąc się 'cyka blyat' (mam flashbacki). W pojedynkę nie zdziała się wiele, może i w szarży fartem zabijemy z 3-4 osoby, dodatkową bagnetem, ale to rzadka sytuacja. Pada się szybko, strzał lub dwa. Gaz zabija szybko, maska gazowa też przesadnie długo w nim nie działa, a nie wszędzie na froncie te maski są dostępne.

Ponadto jeśli ma się 2-3 osoby, można spróbować albo oflankować wroga (jeśli jest gdzie) lub nawet przekraść się za linie próbując sabotować dostawy. Dziś w takiej akcji brałem udział i w 5 osób utrzymaliśmy się 2 godziny budując dwa foxhole i łącznie niszcząc chyba 5 wozów z transportem i 2 lekkie wozy bojowe. Skończyliśmy nasz rajd atakując pozycje artylerii, ale nie udało się nic tam zdziałać.

A jak nie lubimy strzelać możemy zgarnąć apteczki i leczyć rannych lub ich podnosząc z ran krytycznych. Co też trzyma front w miejscu.

 

Logistyka jest prosta, chociaż wydaje się skomplikowana. Opcji jest wiele. Dostarczanie zasobów na front (co wiąże się zawsze z ryzykiem wpadnięcia w zasadzkę), budowanie pojazdów czy po prostu tylko wydobywanie stuffu i zostawianie komuś do dostarczenia. To ostatnie ma średni sens ze względu na rangi o czym napiszę niżej. Są całe grupy graczy, którzy świetnie koordynują się w logistyce i nie da się ukryć, że to oni sprawiają, że wojna trwa i nie jest przegrana. No i to oni sprawiają, że praktycznie wszystko co widzimy w grze istnieje, gdyż to gracze praktycznie wszystko budują, a podstawowe budynki w okolicach frontu dawno zostały zmiecione.

 

No i gra przedstawia system rang. Zaczynamy jako private (szeregowy) naturalnie. Rangi są dość... do dupy. Nabija się je gdy jakiś gracz pochwali nas. Na froncie ciężko więc o to, chyba że faktycznie ma się już wyczucie taktyczne, dorwie się do pojazdu i prowadzi natarcie z głową. Najłatwiej to nabijać właśnie logistyką. Dostarczenie zasobów do bazy bunkru tuż obok frontu potrafi dać wiele pochwał, ale z wiadomych względów jest ryzykowne. Ale gdy już się uda, wszyscy w okolicy tej bazy dostają mały pop-up w lewym rogu ekranu, że gracz xyz dostarczył dużo zasobów i mają opcję szybkiej pochwały. Każdy ma ograniczoną ilość pochwał do rozdania, ale jak się odnawiają nie wiem.

 

To czego się bałem to społeczność. W końcu to ogromne mmo, gdzie gracze muszą współpracować. A jak pisałem wyżej o graczy typu 'cyka blyat' przecież nie trudno. O dziwo nie spotkałem jeszcze tego. Owszem w strefie logistycznej zawalenie drogi autami, bezsensowne blokowanie zamku w aucie, które utrudnia uzycie go (trzeba zniszczyć zamek) to norma, ale to bardziej bezmyślność niż trolling. I do tego spotkana społeczność jest naprawdę otwarta, pomocna i nie spotkałem chyba nikogo toksycznego. Większość chce się bawić dobrze po prostu.

 

Zdecydowanie polecam jeśli chce się pobawić w wojennego sandboxa czy po prostu poczuć intensywność wojny w okopach.

  • Lubię! 3
Odnośnik do komentarza
9 godzin temu, Misiek napisał:

Skąd Ty te gry wynajdujesz? :D

Na Valheim pojawił się hype więc kupiłem. Space haven czy foxhole dostałem kiedyś kiedyś nie wiem skąd i od kogo, ale wątpię, że kupiłem :keke: sea of thieves mam na steam z family sharing. także no czasem pojawiają się gry do potestowania jak się nudzę/leżę chory czy cuś 

Odnośnik do komentarza
  • 2 tygodnie później...

Może powinienem zacząc jakiś cykl "zonk gra w gry" :keke:

 

Teraz dorwałem się do Loop Hero czyli sympatycznego rogalika, w którym podejrzewam, że persony jak @Feanorczy @schizzmodnalazłyby się bez problemu.

Czemu? Gdyż graficznie wracamy praktycznie do czasów atari. No oczywiście w full HDm ładniejszym wydaniu, ale jednak klasycznym pixel artem chwali się tytuł i to w pierwszej kolejności zwróciło moją uwagę.

 

Ale po kolei, o co kaman w tym rogalu? Zgodnie z opisem Lisz wprowadził świat w niekończącą się pętlę (nasz tytułowy loop) i tyle wiemy. Co, dlaczego odkrywamy z czasem. Ale zgodnie z tym opisem pojawiamy się na świecie, który co jakiś czas pustoszeje, a my jakimś cudem zachowujemy wspomnienia i możemy odbudowywać go z pomocą dobranych przed wyprawą kart terenu. Przypominamy sobie, że "o tu stała góra", "tu łąka" itp. A każde postawienie karty na mapie ma wpływ na rozgrywkę. Część to respawny potworów, część daje efekty jak np. każda góra czy skała dodaje bonus HP. A karty te w czasie przygody wypadają podczas mordowania potworów, zatem musimy dokładać tak respawny, jak i pozytywne efekty z wyczuciem, aby nie przesadzić z ilością bestii, bo leczenie jest ograniczone.

Część kart podczas zagrania dodaje nam też surowce, które są użyteczne w drugiej fazie. Każda karta użyta przesuwa też powoli wskaźnik "loop", gdy go wypełnimy w naszym obozie pojawia się boss. I tu dochodzi mechanika uciekania. Nasza przygoda nie musi kończyć się śmiercią lub zabiciem bossa. W dowolnej chwili możemy uciec z zasobami. Jeśli jednak robimy to poza obozem, tracimy jakiś %, jeśli giniemy tracimy dużo więcej. Wycofując się na polu obozu zachowujemy wszystko.

 

Walka jest automatyczna. Nasza postać sama atakuje gdy wejdzie na pole z potworami i nie mamy wpływu na walkę. Poza zmienianiem ekwipunku, który też dostajemy za mordowanie potworów.

 

A po co surowce? Tu wchodzi drugi element gry, czyli rozbudowa drzewa technologii przedstawiona miastem. Odblokowujemy klasy postaci, karty, drobne ulepszenia itp.

 

Wizualnie jak już pisałem nie jest to wodotrysk, ale sympatyczna pixelowa grafika nie boli. Można też delikatnie przestawić filtry, jeśli w jakiś sposób nasze oczy się męczą od tego, ja np. potrzebowałem przestawić czcionki na nowoczesne, gdyż moje oczy miały dość.

Oprawa audio też przypomina gry atari. Ot proste dźwięki, dorzucona prosta muzyka, która jednak świetnie pasuje do gry, jest idealnym tłem do rozgrywki gdyż nie przeszkadza ani trochę i nie męczy mimo prostoy.

 

Polecam fanom rogali, zwłaszcza że to zabawa na sporo godzin, a jednocześnie po kilku godzinach nie odczuwam monotonii.

  • Lubię! 2
Odnośnik do komentarza
19 minut temu, z0nk napisał:

Może powinienem zacząc jakiś cykl "zonk gra w gry" :keke:

 

Teraz dorwałem się do Loop Hero czyli sympatycznego rogalika, w którym podejrzewam, że persony jak @Feanorczy @schizzmodnalazłyby się bez problemu.

Czemu? Gdyż graficznie wracamy praktycznie do czasów atari. No oczywiście w full HDm ładniejszym wydaniu, ale jednak klasycznym pixel artem chwali się tytuł i to w pierwszej kolejności zwróciło moją uwagę.

 

Ale po kolei, o co kaman w tym rogalu? Zgodnie z opisem Lisz wprowadził świat w niekończącą się pętlę (nasz tytułowy loop) i tyle wiemy. Co, dlaczego odkrywamy z czasem. Ale zgodnie z tym opisem pojawiamy się na świecie, który co jakiś czas pustoszeje, a my jakimś cudem zachowujemy wspomnienia i możemy odbudowywać go z pomocą dobranych przed wyprawą kart terenu. Przypominamy sobie, że "o tu stała góra", "tu łąka" itp. A każde postawienie karty na mapie ma wpływ na rozgrywkę. Część to respawny potworów, część daje efekty jak np. każda góra czy skała dodaje bonus HP. A karty te w czasie przygody wypadają podczas mordowania potworów, zatem musimy dokładać tak respawny, jak i pozytywne efekty z wyczuciem, aby nie przesadzić z ilością bestii, bo leczenie jest ograniczone.

Część kart podczas zagrania dodaje nam też surowce, które są użyteczne w drugiej fazie. Każda karta użyta przesuwa też powoli wskaźnik "loop", gdy go wypełnimy w naszym obozie pojawia się boss. I tu dochodzi mechanika uciekania. Nasza przygoda nie musi kończyć się śmiercią lub zabiciem bossa. W dowolnej chwili możemy uciec z zasobami. Jeśli jednak robimy to poza obozem, tracimy jakiś %, jeśli giniemy tracimy dużo więcej. Wycofując się na polu obozu zachowujemy wszystko.

 

Walka jest automatyczna. Nasza postać sama atakuje gdy wejdzie na pole z potworami i nie mamy wpływu na walkę. Poza zmienianiem ekwipunku, który też dostajemy za mordowanie potworów.

 

A po co surowce? Tu wchodzi drugi element gry, czyli rozbudowa drzewa technologii przedstawiona miastem. Odblokowujemy klasy postaci, karty, drobne ulepszenia itp.

 

Wizualnie jak już pisałem nie jest to wodotrysk, ale sympatyczna pixelowa grafika nie boli. Można też delikatnie przestawić filtry, jeśli w jakiś sposób nasze oczy się męczą od tego, ja np. potrzebowałem przestawić czcionki na nowoczesne, gdyż moje oczy miały dość.

Oprawa audio też przypomina gry atari. Ot proste dźwięki, dorzucona prosta muzyka, która jednak świetnie pasuje do gry, jest idealnym tłem do rozgrywki gdyż nie przeszkadza ani trochę i nie męczy mimo prostoy.

 

Polecam fanom rogali, zwłaszcza że to zabawa na sporo godzin, a jednocześnie po kilku godzinach nie odczuwam monotonii.

Steam? Mobile? Brzmi bardzo ok (choć ja teraz czekam najbardziej na nowy ADOM :) ).

Odnośnik do komentarza
  • 1 miesiąc później...
W dniu 24.02.2021 o 09:51, z0nk napisał:

Mam ostatnio za dużo czasu chyba bo ogrywam parę tytułów. W Valheim osiągnęliśmy epokę żelaza i mogę go polecić, bo o ile zapewne po zabiciu wszystkich bossów nie będzie za bardzo co robić, to nadal trochę nam jeszcze brakuje, więc kasa opłacalna była za ten tytuł.

 

Ale główny punkt dzisiaj to Sea of Thieves. Doznania tu mam lekko ograniczone, gdyż mam tylko 1 kompana do gry. Gra nie polega jednak na farmieniu, granie 100 godzin nie daje przewagi, poza oczywiście umiejętnościami, które sami sobie wyrabiamy. Dołącza się lub tworzy lobby na statek, sloop jednomasztowiec do ogarnięcia solo lub w 2 osoby, coś tam dwumasztowego na 2-3 osoby i galeon na 4 osoby. Im większy tym większa siła rażenia wiadomo.

 

W sumie gra nie urywa tyłka. Przypomina mi wręcz trochę Elite Dangerous. Ot monotonne pływanie, czasem może jakaś walka i questy. Te póki co są mało kreatywne, ale ponoć fabularne są rozbudowane.

Ale jeśli ktoś szuka symulatora żeglugi polecam. Ot wczoraj przepływaliśmy dość daleko od zacumowanego galeonu, który otworzył ogień. Chyba na postrach bo celny był jak stormtrooperzy ze star wars. Cóż mimo, że sloop nie ma szans z nim oddaliśmy parę strzałów, nawet coś siadło co sprawiło, że galeon rzucił się za nami w pościg. I o ile galeon z wiatrem przegoni wszystko w tej grze, to pod wiatr nie ma szans dogonić mniejszego sloopa. Tak więc z 20 min trwał "pościg", do którego dołączył się ktoś na trzeciego, kogo może ten galeon wcześniej wkurzył

  Pokaż ukrytą zawartość

F07598256B19A9EFA07DB0B4860456869C3EC639

 

Po 20 min wpłynęliśmy we mgłę, galeon więc olał nas i zajął się ścigającym go okrętem, co wykorzystaliśmy do radosnej bitki. 2 na 1 zatopiliśmy rywala, ale.. sami poszliśmy na dno. Tuż po dwumasztowcu, którego załoga nie zdążyła wyłatać dziur. I przyznam, że przez te 20 min nie nudziłem się. Wypatrywanie ewentualnych mielizn, płytkich wód czy innych statków daje dziwną, uspokajającą radość.

 

Także można uznać tą grę za nudę, albo polubić bo taką nudę się lubi :D

Z panem @Meler zaczęliśmy w ten weekend zabawę. Jak jeszcze grywasz, to dawaj na 3 :)

Odnośnik do komentarza
  • 4 tygodnie później...

Dawno się tak w nic nie wciągnąłem, jak w Battle Brothers <3 Co to jest za gra, do tego z moim casualowym podejściem powinno mi wystarczyć na długo. Do tego przyjąłem postawę nieczytania żadnych poradników, manuali, tutoriali, tylko zagłębiać się powoli w świecie (no dobra, zacząłem oglądać jedną serię Let's play, ale powolutku).

 

Sama gra jest dość specyficzna, dla niewiedzących co to - jest to właściwie sandbox grupy najemników w pseudośredniowiecznym świecie, bez żadnej fabuły prowadzącej gracza - ot łazisz sobie po losowo wygenerowanym świecie z niemieckobrzmiącymi nazwami miast, od kontraktu do kontraktu, można sobie handlować, ale miodem tej gry jest system walki turowej żywcem wzięty z rozwiązań planszówkowych/bitewnych. Sama gra wygląda dla mnie trochę jak Darklands w XXI wieku (+realistyczne bronie, zbroje itp), co chyba jest komplementem ;) Choć świat jest mocno fantasy, ale nie uprzedzajmy faktów

 

Poniżej nieco spoilerów, choć tak naprawdę dla każdego kto zagrał dłużej niż godzinę - dwie, to nic szczególnego:

 

 

Tak jak pisałem, starałem się niczego nie czytać o przebiegu gry, no ale pewne rzeczy gra już nam mówi na samy początku:  w opcji Late Game Crisis są do wyboru i inwazję Undead, i Greenskin, więc nie powinno być zaskoczeniem, że w pewnym momencie gry się pojawią.

 

Ale najpierw napotkałem bestie. Te na N, nawet nie chce mi się sprawdzać ich nazwy, bo i tak nie zapamiętam :D Pierwsza moja walka z nimi - ok, jakiś generic potwór, nawet niezbyt groźne, szybko giną, ale... żrą same siebie przez co leczą się i stają się silniejsze :o Drugie jeszcze większe zdziwienie: kontroluję walkę z nimi, z bodajże pięciu zostało dwóch, w tym jeden dwukrotnie nażarty na lewej flance, ale tam mam Volkara 4 level z flailem i tarczą to wytrzyma, a tu haps! potwór połyka mi Volkara :o Na szczęście historia ma happy end, bo jak się ubije tego potwora, to połknięty przeżywa praktycznie bez szwanku.

Druga niespodzianka - spełniam ambicję odwiedzenia wszystkich miast na mapie. Docieram na daleką północ, do ostatniego nieodwiedzonego miasta, a tu wśród śniegów grupa goblinów na wilkach próbuje napaść na karawanę. Nie spodziewałem się ich tak luzem, myślałem, że spotkam ich jeśli nie podczas wspomnianego najazdu, to co najwyżej w jakimś ukrytym miejscu. Mogłem minąć, ale okazja mogła się szybko nie powtórzyć, więc dołączyłem do obrony. I znów dwie nowe rzeczy: gobliny przez sześć rund starały się okrążyć mój pierwszy rząd i zaatakować łuczników od tyłu, zamiast pójść w zwarcie, jak wszyscy do tej pory. Drugi ciekawy mechanizm: w zależności od tego, gdzie uderzam, z wilczego jeźdźca może zostać wilk, albo goblin, który kontynuuje walkę.

 

Trzecia ciekawa rzecz: misje są dość powtarzalne i raczej nie da się nimi emocjonować. Albo trzeba zawieść paczkę z miasta do miasta, albo eskortować karawanę, albo złapać złodziei/grasujące bandy, albo rozwalić ich siedzibę.  I to na razie tyle. No ale z czegoś trzeba żyć (i jeść!) więc kontrakty to codzienność. I tak po tym jak zrobiłem już pewnie ze 20 takich kurierskich misji, to nagle podczas realizacji kolejnej wyskoczył mi event, że stanęła mi na drodze konkurencyjna grupa najemników i miałem opcję do wyboru oddać im towar, albo walczyć. :D Miłe urozmaicenie, ostatecznie wzbogaciłem się o kilka sztuk fajniejszych broni i zbroi.

 

  • Lubię! 4
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

Ładowanie
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...