Skocz do zawartości

Gry historyczne ze stajni Paradoxu


Rekomendowane odpowiedzi

Odkurzyłem już dawno zapomniane Mroczne Wieki, które przyznam się wcześniej do mnie nie przemawiały, ale raczej dlatego, że nie mogłem przestawić się z dużo łatwiejszej dla mnie EUII. Dla treningu i przypomnienia zacząłem grać Królestwem Polskim i w końcu odkryłem rewelację z tej gry, chyba najlepsza produkcja Paradoxu :)

Król Bolesław okazał się nader żywotny i dożył ponad 50 ale niestety grać skończyłem gdzies tak w roku 1098, w momencie zapisywania gry wypieprzyło mnie do Windowsa :/ w momencie tego traumatycznego wydarzenia już za panowania Mieszka z rodu Piasta ( :D ) Polska była w środku wojny z byłym sojusznikiem Królestwem Szwecji (jako sojusznicy wykorzystywali każdą moja wojnę i zajęli całe Pomnorze), zająłem Słupsk, Szczecin i Gdańsk i właśnie chciałem negocjować pokój. Z całej krótkiej kampanii podobało mi się dyplomatyczne zwasalowanie dwóch szwedzkich hrabstw i jednego księstwa, przez chwilkę zaczęła marzyć mi się szwedzka korona ;)

 

Teraz zastanawiam się czy ponownie zagrać Polską, czy może spróbować czymś innym :-k

Odnośnik do komentarza

moim zdaniem gra Polską na pierwszym scenariuszu jest banalna, bo ma bardzo korzystne położenie: zachodnie granice spokojne, na północy można podbić pogan, później kierować się na wschód a potem ma się otwartą drogę do reszty nie-chrześcijańskiego świata

spokojnie udawało mi się podbijać 2/3 mapy: od Odry po Ural, całą azjatycką i afrykańską część mapy i Hiszpanię + to co "przy okazji" udało się zgarnąć w Europie

grę w CK traktowałem jako przygrywkę z zamiarem przeniesienia sejwa do EU2 a potem do Victorii, nigdy nie prowadziłem dłuższej rozgrywki czymś innym niż Polską, więc trudno mi powiedzieć jaką frajdę z gry można mieć grając takimi Wyspami Owczymi ;)

Odnośnik do komentarza

moim zdaniem gra Polską na pierwszym scenariuszu jest banalna, bo ma bardzo korzystne położenie: zachodnie granice spokojne, na północy można podbić pogan, później kierować się na wschód a potem ma się otwartą drogę do reszty nie-chrześcijańskiego świata

spokojnie udawało mi się podbijać 2/3 mapy: od Odry po Ural, całą azjatycką i afrykańską część mapy i Hiszpanię + to co "przy okazji" udało się zgarnąć w Europie

grę w CK traktowałem jako przygrywkę z zamiarem przeniesienia sejwa do EU2 a potem do Victorii, nigdy nie prowadziłem dłuższej rozgrywki czymś innym niż Polską, więc trudno mi powiedzieć jaką frajdę z gry można mieć grając takimi Wyspami Owczymi ;)

 

Jest tak jak mówisz, ale ja jestem jednak początkującym graczem więc gra Polską raz że daje frajdę ( ;) ) a dwa, że uczy jak grać w CK, mnie osobiście kusi później spróbowanie jakimś hrabstwem z Azji Mniejszej lub Hiszpanii, choć ciekawe może być tak jak szramek napisał granie jakimś ruskim państewkiem.

Odnośnik do komentarza

fajnie się gra w Hiszpanii. Minus jest taki, że rywale są z trzy długości przed nami w rozwoju i jak wybucha wojna to jest to katastrofa. Ja grałem Katalonia i mówiąc szczerze czułem się tam bardzo niekomfortowo ;) Trzeba liczyć na to, że rywalom wypadną fatalni władcy i wybuchną bunty, a takie prowincje "wchłaniasz" nim zawrą sojusze. Mi w końcu udało się zdobyć koronę Aragonii.

Ciekawą koncepcją jest zjednoczenie Irlandii albo utrzymanie niepodległości Walii. To drugie w środkowym scenariuszu jest chyba niewykonalne ;)

 

Granie ruskim księstwami dla mnie jst bezsensowne, ze względu na to, ze nie mam absolutnie żadnego konceptu jak zatrzymać Mongołów.

W jednym sejwie, podbili cały świat, tak, że w swojej Szkocji zostałem zepchnięty do Orkadów. Ogólnie Mongołowie często psują całą rozgrywkę.

Odnośnik do komentarza

W ogóle to IMO taka gra "Polska od morza do morza" mija się z celem. Robi się nudno, a przecież największą frajdę w tej grze dają przenosiny między wersjami - z CK do EU III, stąd do Victorii a potem na HoI 2. Takie gry zabierają mi jakiś rok grania po 1-2h w tygodniu, jest ciekawie.

 

Niemcy A.D. 1710

I cały świat

Jestem takim żandarmem Europy, nie podbijam nowych Landów, ew. jedynie je wasalizuje, osadzam nowych władców na tronach największych państw. Miałem 300-letni sojusz z Serbią, ale coś im odbiło i przy stosunkach +200 zerwali układ. Po ponownym jego zawarciu zerwali znów, tym razem nie po 300 latach, a po miesiącu :-k

 

Nie kolonizowałem umyślnie, coby mieć frajdę na Victorii. Obecny cel to utworzenie państwa włoskiego z Genui, restauracja niemiecko-serbskich stosunków oraz normalizacja dyplomacji z Francją (łatwiej, bo to luteranie) oraz Anglią. Po 300 latach dominacji na morzu Brytole rozbudowali flotę, więc trzeba dociągnąć do 200 war galleonów. Na lądzie rządzę niepodzielnie, tylko Chińczycy mają wyższy manpower - ale ich armia jest strasznie zacofana, gdy zbliżyli się do Europy (stali już na granicy serbskiej), przeprowadziłem interwencję, cofnęli się do Tannu Tuvy.

 

Jedynym problemem jest to, że jak siadam do gry w niedzielę wieczorem, to za tydzień po ponownym odpaleniu zapominam co się działo poprzednio ;)

 

A, jeszcze - mam zamiar jakoś zrestaurować Polskę, bo te Czechy od Sudet po Kijów jakoś fajnie nie wyglądają. Problem jest taki, że mają sojusz z Francją, a wojny z Żabojadami wybitnie mnie męczą, zresztą nie stanowią żadnego wyzwania - nie to co wysłanie 20 tysięcy żołnierzy do Chin i liczenie, że poradzą sobie z 200 tysiącami tubylców :P

Odnośnik do komentarza

Ja gram sobie właśnie Polską na Mrocznych Wiekach: Deus vult i już nie jest tak łatwo. Najgłupsze jest to, że z tego co zauważyłem, badboy nie spada z upływem czasu ;/. Totalna głupota, bo żeby go zbić, trzeba przyznawać tytuły, a by mieć co przyznawać, trzeba podbijać ziemie, czyli...nabijać badboya. Wniosek - raz zdobyty badboy jest w zasadzie nie do zmniejszenia - chyba, że przez losowe eventy. Uprzykrza to grę, bo ciężko utrzymać przy sobie wasali - regularnie mam wojny z tymi debilami, którzy myślą, że coś pozyskają, mając 2 tysiące luda przeciwko moim 20 tysiącom ;/

 

Rozwiązaniem tego jest chyba albo branie wszystkiego samemu (co jest mocno niewydajne i problematyczne) albo przyznawanie ziem komuś zaufanemu - czyli rodzinie. Tak się jednak składa, że miłościwie panujący (w roku gdzieś 1130) Bezprym z rodu Piasta jest jedynym męskim przedstawicielem tej dynastii (Piastowie nieszczęśliwie płodzili głównie córki :)). No, ale przynajmniej jest on następcą czeskiego tronu :) (nie ma to jak odpowiednia partia do ożenku :)).

Odnośnik do komentarza
  • 2 tygodnie później...

Mógłby mi ktoś (Kinas :) ) napisać jakiego moda ściągnąć do EUIII by trochę znormalizować rozgrywkę i nie zmuszać gracza do gry wielkim krajem, bo inna rozgrywka nie ma sensu? Wspominałeś o nim, ale wypadło mi z głowy.

Grałem Palatynatem - rozjechała nasz Francja, która zabijała jeden po drugim kraju niemieckim. Grałem Szkocją, zmasakrowała nas Anglia i to już w 1410 (?). Teraz zagrałem Kara Koyonlu, to właściwie od początku byłem skazany na klęskę, bo pod bokiem kolosalny i nietykalny dla sąsiadów potwór timurydzki rozrastał się jak rak. Pierwszą wojnę miałem na starcie, to zajęli wszystko w ciągu roku, ale zabrali sobie jedną prowincję. Potem miałem długi sojusz z Mamelukami i gdy wybuchła druga wojna z Timurydami, to owszem najechali i zajęli z 10 ichnich prowincji, po to, by podpisać separatystyczny pokój "status quo" uj_wie_dlaczego. W końcu gra zakończyła się w ~1500 bo nasz kochany sąsiad napadł mnie swoją 100-tysięczną armią, 4 levele wyżej w rozwoju, gdzie ja z trudem mogłem wystawić w okolicach 20 tysięcy. I nic, nie spada im stabilność, reputacja, nic. Napadają, biorą idą dalej, zero buntów, niepokojów, nic. Nie wiem jaki sens ma możliwość wyboru 300 nacji, jak granie sensowne kończy się na ~10.

Na zachodzie Europy zniknęła Portugalia zjedzona przez Kastylię. Anglia zmiotła sąsiadów i w ~1470 zmieniła się w Wlk. Brytanię. Francja pożarła wszystko oprócz Orleanu chyba. Dania zajęła całą Skandynawię i połowę Niemiec. Ming zajęli wszystko od Sachalinu po Syberię i centrum Afganistanu.

Tak więc scenariusz się powtarza za każdym razem - kilka dużych na starcie państw połyka sąsiadów, którzy nie mają absolutnie żadnej możliwości rozwoju i później nie wiem co się dzieje, bo mam w dupie takie granie.

Odnośnik do komentarza

Dei jest fajny ale strasznie spowalnia grę. Pododawali setki państewek w dość niepopularnych rejonach świata. Oczywiście dla niektórych gra Indianami czy plemionami afrykańskimi będzie dużą frajdą. IMO są to tereny gdzie gra się nudno. IMO najlepszym modem jest MMP Utrudnia rozgrywkę, ale z drugiej strony urealnia. Francja już nie zjada wszystkich do okola. Anglia na początku pogrążona jest w chaosie spowodowanym wojną dwóch róż. Wielkie potęgi na glinianych nogach szybko się rozpadają, za to państwa które naprawdę ewoluowały w ciągu trwania gry powoli uzyskują swoją historyczną pozycje. Mod jest skomplikowany i polecam przeczytać manuala, ale za to daje mnóstwo zabawy. IMO podbój jest utrudniony, za to obrona przed silniejszymi znacznie ułatwiona, zwłaszcza jeśli gra się w Niemczech. Tam MM błyszczy. Na początku października ma wyjść nowa wersja. Z zapowiedzi wynika że wnosi więcej niż wszystkie dotychczasowe dodatki paradoxu. Na początek polecam zagrać Portugalią. Jest to łatwy kraj który specjalnie przez twórców MM został przystosowany do roli wprowadzacza do rozgrywki.

Odnośnik do komentarza

@Michu: jest dokładnie tak jak mówisz, zresztą wspominałem o tym wcześniej: gra ma tendencję do tworzenia molochów, które w praktyce są nietykalne i w zasadzie mogą prowadzić wyrównane wojny między sobą (która i tak zwykle kończą się białym pokojem :lol:), Francja już na początku gry jest w stanie zająć niczym Napoleon pół Niemiec, Chiny zajmują Kaukaz, Japonia zdobywa terytoria niczym podczas WW2, a Indie same się jednoczą

 

co do DeI: tak, gra jest wolniejsza, ale idzie się przyzwyczaić, ale w zamian jest wiele nowych prowincji (znacznie poprawiona Europa, "nowe" wyspy na Karaibach i Pacyfiku - multum wręcz), a co najważniejsze da się nimi przyjemnie grać, można stworzyć Imperium Azteków czy Inków jednym z wielu nowych państw oraz, jedna z rzeczy którą muszą wypróbować: Japonia podzielona na klany (ale z czasem się potrafi zjednoczyć)

nacji jest dużo więcej, ale nie są zjadane przez molochy jak na gołej wersji, a balansują rozgrywkę

 

z naprawdę wartych uwagi:

- zupełnie nowy podział religii (gra zaczyna się wcześniej, Litwa wciąż jest pogańska, z czasem przyjmuje katolicyzm lub prawosławie), nie ma jednej religii animistów, są np. bałtyccy poganie, wyznawcy szamanizmu, jest podział wśród prawosławnych, są greko-katolicy, kilka państw w Europie Środkowej ma szanse przejść na husytyzm (w tym Polska)

- zupełnie nowy podział kultur, nie ma wspólnej kultury niemieckiej tylko są rozdrobnione na saksońską, austriacką itp. tak samo z innymi kulturami

- nowy system idei państwowych, które są znacznie lepiej wyrównane, po za tym po łączeniu kilku z danej dziedziny uzyskuję metaideę, np. potęga kolonialna czy handlowa

zmian jest znacznie więcej, ale jak się grało przez jakiś czas na gołej to przeskok na DeI nie jest wielki, o ile wytrzyma się początek, gdzie można rzucać mięsem, chyba, że to tylko moja tendencja, że prawdziwą rozgrywkę udaje mi się rozegrać dopiero za którymś tam podejściem do gry

 

tak, jest trudniejsza (teraz przesiadłem się z 1.6 na 1.7 i nie potrafię, jak na razie, ogarnąć dobrze gospodarki), dodaje wiele nowych eventów losowych (np. całkiem nowe interakcje z papiestwem), ale ja grałem tylko Polską, trzeba mieć też trochę szczęścia, bo jest coś takie jak zmienna koniunktura :]

Odnośnik do komentarza

Jak komuś te multum państw i państewek w DeI przeszkadza, to na forum EUFI można znaleźć okrojoną wersję, bardziej miłosierną dla komputera. Generalnie, goła EU3 a DeI to jak dwie różne gry. MM też wygląda ciekawie, zwłaszcza zainteresował mnie system wielkich potęg. Pewnie spróbuję pograć, jak mi się już znudzi DeI :)

Odnośnik do komentarza
  • 3 tygodnie później...

Dobra, wczoraj zacząłem grać w Rzym (kupiony tydzień temu, szkoła suxx :/ ), radośnie ominąłem instrukcję i teraz się zastanawiam... czy można tu regulować suwaki nakładów technologicznych? I po drugie: jaka tu jest kadencja konsulów? Dwuletnia? Tak mi trochę wychodzi z obserwacji gry, a byłby to absurd :)

Na razie nie ogarniam też meandrów polityki wewnętrznej (nie wiem jak sterować tymi wszystkimi stronnictwami, a może są zupełnie niesterowalne?), gram republiką (BTW, Republika nie nazywała się SPQR, to akronim z okresu imperium) i na razie jest dość łatwo :)

Odnośnik do komentarza
  • 2 tygodnie później...

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

Ładowanie
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...