Skocz do zawartości

Wielka rodzina


wenger

Wyniki są wiążące.  

88 użytkowników zagłosowało

Nie masz uprawnień do głosowania w tej ankiecie oraz wyświetlania jej wyników. Aby zagłosować w tej ankiecie, prosimy się zalogować lub zarejestrować.

Rekomendowane odpowiedzi

Fantastyczny początek! Jeśli tylko zapamiętasz, który Karlsson to ten Karlsson, to będzie dobrze :D

Czekamy na więcej... i więcej :>

 

BTW- zauważyłem, że stabilizacja sfery emocjonalnej i uczuciowej uspokoiła temperament Wiedźmy. Gdzie ten wamp?! Gdzie szalona ekscentryczka?! Teraz tylko by mężowi jajeczniczkę robiła i kawkę parzyła.

Odnośnik do komentarza

Gdyby jeszcze tak nie gderała całymi dniami. Może wyślę ją do diabła? :-k Belzebuba?

--------------------------------------------------------------------------------------------------

 

Niesieni młodzieńczą fantazją pojechaliśmy do Enskede, aby wziąć srogi rewanż za wysoką porażkę w meczu kontrolnym. Porażki są po to, aby wyciągać z nich odpowiednie wnioski, więc tym razem byliśmy przygotowani na ustawienie 4-1-2-2-1 i przeciwnik nie mógł nas niczym zaskoczyć.

 

Znowu zaczęło się jak w pięknym śnie. Johan Lund wpadł w pole karne i huknął jak z armaty, po czym piłka ugrzęzła w samym górnym rogu bramki gospodarzy. Pomyślałem, że będzie powtórka z rozrywki, tym bardziej, że po rzucie rożnym znowu gola zdobył John Karlsson. Niestety, aptekarski sędzia dopatrzył się faulu mojego obrońcy i na przerwę zeszliśmy z jednobramkowym prowadzeniem.

W drugiej części do ataku ruszyli miejscowi i po dłuższym oblężeniu naszej bramki zdołali wyrównać stan meczu. Potem znowu tylko my prowadziliśmy grę, ale Borjesson był wyraźnie niedysponowany i spudłował z kilku dogodnych sytuacji. Gospodarze, widząc, że piłkarsko nie dadzą nam rady, zaczęli uciekać się do brutalnych fauli. Sędzia był wyjątkowo pobłażliwy i w 75 minucie stało się najgorsze. Jeden z obrońców przeciwnika wszedł bezpardonowo w Johana Lunda, a ten zawył z bólu i stracił przytomność. Diagnoza była oczywista i widoczna gołym okiem - otwarte złamanie kości, a wszystko działo się w polu karnym! Jakby tego było mało, będący zaledwie kilka minut na boisku Stenman również padł po ciosie przeciwnika i ze złamanym nadgarstkiem pojechał do szpitala ( a ja myślałem, że kontuzje nadgarstka już dawno wyleciały z Fm-ów?). Nie osłabiło to naszego zapału i dalej szturmowaliśmy bramkę miejscowych, jednak w doliczonym czasie gry nadzialiśmy się na jedną z nielicznych kontr i punkty zostały w Enskede.

 

4 liga – 2 kolejka

Enskede[9] – Varmbols[1] 2:1 (0:1)

2’ – Johan Lund 0:1

50’ – Walkin 1:1

90+3’ – Holberg 2:1

 

Widzów: 234

Notes: Aj, aj, aj… dramatyczny mecz, którego nie mieliśmy prawa przegrać. Gdyby Borjesson wykorzystał chociaż jedną sytuację, gdyby nie kontuzje, to wynik byłby na naszą korzyść.

Odnośnik do komentarza

W drodze powrotnej do Katrineholm panowała grobowa cisza. Chłopcy byli załamani, głowy spuszczone mówiły wszystko, nikt nie śmiał żartować, grać w karty, ani słuchać muzyki. Każdy rozgrywał jeszcze ten mecz w swojej głowie. Może coś zawaliłem, może mogłem wykrzesać z siebie więcej sił? Na dodatek dwie ciężkie kontuzje skomplikowały jeszcze bardziej sprawę – zostało nas tylko czternastu.

 

Tyreso, 9 miejsce.

Kurs taki jak zawsze.

Potrzebna rehabilitacja!

 

Ostatnia pechowa porażka siedziała w młodych głowach przez całą pierwszą połowę. Oglądaliśmy mizerne widowisko, taką bezładną kopaninę w środkowej strefie boiska, która irytowała nawet najmniej wybrednych kibiców.

W drugiej części nic nie zapowiadało zmiany rozwoju sytuacji i gdyby nie przypadkowa bramka strzelona przez gości, mecz zakończyłby się bezbramkowym remisem. Strata gola zmobilizowała mnie do zmiany taktyki, na boisku pojawił się drugi napastnik Persson i odmienił losy meczu. W 72 minucie ściągnął na siebie uwagę obrońców, dając okazję Borjessonowi do zademonstrowania swojego niezwykle skutecznego strzału głową 1:1! Błyskawicznie poszliśmy za ciosem, bramkarz przyjezdnych, chcąc wybić piłkę, fatalnie skiksował, a to pozwoliło Perssonowi spokojnie przyjąć piłkę i z 40 metrów umieścić ją w bramce 2:1! Teraz tylko trzeba było wytrzymać! Wytrzymaliśmy! W końcówce wybijaliśmy piłkę daleko w trybuny, a czas nieubłaganie działał na naszą korzyść! Zwycięstwo!

 

4 liga – 3 kolejka

Varmbols[3] – Tereso[9] 2:1 (0:0)

50’ – Magnusson 0:1

70’ – Borjesson 1:1

73’ – Persson 2:1

 

Widzów: 252 (innym szkoda wydać pół euro na bilety?)

Notes: Pięknie, druga wygrana! Trzeba zbierać punkty, dopóki mam kim grać!

Odnośnik do komentarza

Wiedźma z ekscentryczki stała się przebiegłą lisicą. Znała mnie na wylot, wiedziała kiedy i jak mnie podejść, aby postawić na swoim.

 

- Jedziemy na zlot, zbieraj się!

- Ja nigdzie nie jadę, moja noga nigdy nie stanie na Babiej Górze!

- Dobra, zadzwonię do Pitu.

- Dobra, zbieram się, kiedy odlatujemy?

 

- Wengerku, dzisiaj nie mam okresu!

- Ale mnie strasznie boli głowa.

- Wiesz, skończyło mi się DNA, które pobrałam od Pitu i koktajle dla Borjessona będą teraz jałowe.

- Nie, tylko nie to, idę do łazienki i zaraz wracam!

 

Dla równowagi małżeńskiej, ja też miałem na nią haka...

 

- Wiedźmo, coś mnie w krzyżu łamie, może jakieś barabara?

- Ale mnie dzisiaj strasznie głowa boli.

- Dobra, zadzwonię do Pitu.

- Nie, tylko nie to, idę do łazienki i zaraz wracam!

 

.............

 

Moja młoda kompanija nabrała pewności siebie, a ja rozochocony ostatnimi korektami taktycznymi zdecydowałem się na grę z dwoma napastnikami. Rychło okazało się, że za szybko poczuliśmy się wielcy.

 

Akropolis, 12 miejsce.

Piękna nazwa, radzę nie sugerować się miejscem w tabeli...

 

W tym dniu bohater był tylko jeden, nazywał się Allyn i grał w przeciwnej drużynie. Dopiero, gdy trzy razy wpuścił w maliny Arronsona, zdecydowałem się na zmianę mojego środkowego obrońcy. Przy stanie 3:0 nie wierzyłem już w nic i skulony na ławce przestałem interesować się meczem. Tymczasem na boisku zaczęły dziać się niesamowite rzeczy. Kapitan i gwiazda zespołu Borjesson wjechał na ambicję młodzikom, a ci zaczęli wierzyć w odrobienie strat. Kiedy Borjesson dwoma celnymi trafieniami zniwelował nasze straty, ja też zacząłem wierzyć... Niestety, tego dnia król był tylko jeden i po czwartej bramce nie byliśmy już w stanie odrobić strat.

 

4 liga – 4 kolejka

Akropolis[12] – Varmbols[3] 4:2 (2:0)

26’ – Allyn1:0

28’ – Allyn 2:0

49’ – Allyn 3:0

65’ – Borjesson 3:1

69’ – Borjesson 3:2

89’ – Allyn 4:2

 

Widzów: 270

Notes: Czyżby pierwsze oznaki zmęczenia? Arronson na ławkę!

Odnośnik do komentarza

I znowu wróciłem do taktyki z jednym napastnikiem. I znowu zobaczyliśmy bezbarwną pierwszą połowę w naszym wykonaniu.

 

Eskilstuna City, 6 miejsce.

Tabela się wyrównuje, wszystko jest możliwe – każdy z każdym może wygrać.

 

Kiedy sędzia trzymał gwizdek w ustach i zamierzał zakończyć pierwsze 45 minut, akcję przeprowadzili goście i Sordin atomowym strzałem pod poprzeczkę otworzył wynik meczu. Zdenerwowany wbiegłem do szatni i czerwony jak burak nie mogłem pohamować emocji:

- Dlaczego ja się muszę z wami męczyć? Przecież mogę sobie siedzieć nad Morzem Śródziemnomorskim i dupę opalać! k***a, jak nie wygracie, to jutro pakuję manatki, ubieram kaskietkę z logo Durango i znikam na zawsze! Więcej mnie nie zobaczycie!

 

Jedna zmiana. Drugi napastnik Persson wszedł do gry. Po 11 minutach gry boiskowy zegar wskazywał 2:1 na naszą korzyść! Nie oddaliśmy już tego prowadzenia do samego końca, broniąc się heroicznie całą jedenastką!

 

4 liga – 5 kolejka

Varmbols[3] – Eskilstuna City[6] 2:1 (0:1)

45’ – Sorin 0:1

52’ – Borjesson 1:1

56’ – Persson 2:1

 

Widzów: 270

Notes: :jupi:

 

Borjesson nie omieszkał zaznaczyć w wywiadzie prasowym, że prawdziwym ojcem zwycięstwa byłem ja, gdyż obudziłem w zawodnikach prawdziwego ducha walki. Tak trzymać!

Odnośnik do komentarza

Więcej momentów nie będzie, ponieważ wywołują u czytelników niezdrowe emocje… ;)

----------------------------------------------------------------------------------------------------

 

Utulony płachtą bezgwiezdnego nieba, zapadłem w sprawiedliwy sen. Gdybym wiedział, że to wieczorne piwo takie trefne, to nawet jednego do ust bym nie wziął, chociaż pragnienie miałem wielkie. W środku nocy drzwi mojego mieszkania otworzyły się z hukiem, nad moim łóżkiem stanął prezes klubu w obstawie dwóch ABS-ów i ze wściekłością wykrzyczał mi nad głową:

- Skąd ty się urwałeś? Miałeś przegrywać, mieliśmy spaść do 5 ligi, a ty cały mój misterny plan zniszczyłeś!

- Co? Jak to? Przecież wszyscy zadowoleni? Po co spadać, po co przegrywać?

- Bo mi nie po drodze z moimi interesami! Te dotacje, które dostajemy na szkolenie młodzieży biorę dla siebie! Lewe faktury w hurtowni „ABBA SPORT” załatwiam i dom za to buduję! Rozumiesz? Jeśli spadniemy, to nam dadzą jeszcze więcej na młodzież, bo seniorów wtedy rozwiążemy. Będę mógł sobie nawet saunę postawić, ale na razie ty mi wszystko psujesz!

- Skoro tak, to po co mnie zatrudniliście, przecież przegrywać każdy potrafi?

- Bo żaden z naszych nie chciał firmować spadku swoim nazwiskiem, teraz wszystko można zwalić na ciebie. Tylko masz przegrywać, bo jak nie… - prezes wykonał ruch ręki znany mi z kryminalnych filmów fabularnych, a mnie paraliżujący strach obleciał od stóp po sam czubek głowy.

 

Spadłem z łóżka, wyrżnąłem głową o parkiet i , o zgrozo, wylałem resztki piwa, które zostawiłem sobie na kaca. Dzwonek telefonu dźwięczał w uszach, ogłuszony, cudem zdołałem sięgnąć po słuchawkę.

 

- Wenger, jesteś tam!

- Szefie, w środku nocy?

- Już 7 rano, co ty, na amerykańską strefę czasową przechodzisz? Zaraz, zaraz… a może chcesz do Kanady przez biegun czmychnąć, hę?

- Nigdzie się nie wybieram, mnie tutaj dobrze.

- Ubieraj się i piorunem do firmy!

- No co, nie mówiłeś, że trzeba przegrywać?

- Co ty bredzisz? Na szkolenie pójdziesz, masz młodych chłopaków, to się dokształcisz. Temat kursu jest ambitny: „Taka będzie szwedzka piłka, jakie młodzieży chowanie”, a wykładać będą same znakomitości: Jerzy Engel junior, Wdowczyk i Wit Żelazko, dużo ciekawych rzeczy się dowiesz.

- Lepiej, aby moi młodzicy o tym szkoleniu nie usłyszeli… Muszę?

- To nie jest obowiązkowe, ale potem mamy małą uroczystość i nie wypada być nieobecny. Jamalowi stuknęła wirtualna setka, będzie okazja do wypicia! Wprawdzie solenizant wymigał się durną maturą, ale skrzynkę Finlandii zostawił! Wenger, pomoż, bo mi cała firma popada jeszcze przed południem!

- Polegaj na mnie jak na Zawiszy, w takich sprawach nigdy nie zawodzę!

 

Fruuuuuuuuuu…

Odnośnik do komentarza

Z kolejnej wyjazdowej ekskursji wróciliśmy znowu na tarczy, chociaż tym razem niewiele brakowało do szczęścia. Po raz kolejny drużyna pokazała charakter, odrabiając z łatwością dwubramkową stratę, ale nie starczyło jej sił na zdobycie choćby jednego punktu. W końcówce możliwy był każdy wynik, niestety, skończyło się jak zwykle…

 

4 liga – 6 kolejka

Rynninge[10] – Varmbols[3] 3:2 (2:0)

20’ – Johansson 1:0

27’ – Nilsson 2:0

49’ – Borjesson 2:1

63’ – Borjesson 2:2

79’ – Johansson 3:2

 

Widzów: Nie policzyłem

Notes: W tej lidze każdy może wygrać z każdym, do spadkowego miejsca dzieli nas zaledwie 2 punkty.

Odnośnik do komentarza

Jak zwykle na wyjeździe :(.

----------------------------------

 

Arameiska-Syrianska, a cóż to za twór?

Drużyna z jakiegoś obozu cudzoziemców?

Tak, czy siak grali w naszej lidze i nieźle sobie radzili.

Czy przełamiemy się w końcu na wyjeździe?

Jeszcze będziemy musieli poczekać.

Znowu, jak zwykle, bramkę straciliśmy w samej końcówce meczu.

Znowu niewiele brakowało, znowu autokar pełen smutnych twarzy...

 

Kiedy w pierwszej połowie straciliśmy tylko jedną bramkę, byłem pełen nadziei, ponieważ po przerwie zawsze wychodziliśmy podwójnie zdeterminowani. Tak było i tym razem, swoją bramkę strzelił Borjesson i myślałem, że w końcu zapunktujemy w meczu wyjazdowym. Mogłem w końcówce cofnąć drużynę i obronić remis, ale ja chciałem wygrać, widziałem, że jesteśmy w stanie strzelić decydującego gola. Niestety, wydarzenia potoczyły się według starego scenariusza.

 

4 liga – 7 kolejka

Arameiska-Syrianska[4] – Varmbols[3] 2:1 (1:0)

17’ – Ehn 1:0

66’ – Borjesson 1:1

90+3’ – Mete 2:1

 

Widzów: 233

Notes: Mogłem przewidzieć taki finał - ten FM często robi horrory w końcówce meczu. Spadamy w środek tabeli, a przed nami mecz z liderem Hammarby TFF.

Odnośnik do komentarza

Na naszym krótkim i wąskim boisku nasi dotychczasowi przeciwnicy mieli ogromne problemy ze składnym konstruowaniem akcji. Jak potoczy się gra z samym liderem i niewątpliwie najsilniejszym zespołem naszej czwartoligowej grupy? Chłopcy byli nieco podłamani dwoma porażkami, ale na wysokości zadania stanął kapitan Borjesson, który uwielbiał takie mecze, i prostymi męskimi słowami mobilizował niewiele młodszych kolegów:

- Niech mi który nogę cofnie, niech mi się zawaha, a powieszę za jaja na poprzeczce i urządzę sobie trening strzelecki. Pampersy zostawić w szatni, jaja rozwiązać i zapierdalamy!

 

Hammarby TFF, 1 miejsce.

Kurs ten, co zawsze.

Może jednak?

 

Zaczynamy! Akcja za akcję, faul za faul, nie ma czasu na odpoczynek. Na 90 metrach ciężar gry przenosi się błyskawicznie z jednej połowy na drugą. Walczymy dzielnie, Borjesson nie wytrzymuje napięcia i fatalnie pudłuje w dogodnej sytuacji. Aj! Kibice biją brawa, pierwsza połowa bez bramek, ale z wielkimi emocjami.

 

Przerwa. Telefon od prezesa:

- Ten chłopak, co siedzi na ławce, to syn naszego udziałowca, może go wpuścić na 5 minut?

- A idź pan do diabła! – wykrzyczałem w odpowiedzi, bo nienawidziłem jakiejkolwiek interwencji z zewnątrz podczas meczu.

A do młodzieży trzeba było po dobroci:

- Jest dobrze, gramy swoje. Miejcie na uwadze tych wszystkich kibiców, którzy w deszczu i chłodzie czekają na wielką sensację. Jesteście blisko, tuż, tuż, zwycięstwo macie na wyciągnięcie ręki…

 

Kino akcji:

60’ – Nasz bramkarz Martensson, po wykopie golkipera drużyny przeciwnej, nieoczekiwanie mija się z piłką i Gustavsson wjeżdża do pustej bramki. Natychmiast zmieniam bramkarza, bo po takim klopsie zawaliłby kolejne gole.

65’, 67’ – Wprowadzam napastnika Perssona, który nie podąża za pierwszą akcją w polu karnym przeciwnika i tam zastąpuje go pomocnik Gustaffson, który wykorzystując nieporozumienie obrońców z bramkarzem, strzela do opuszczonej bramki! GOOOL!

75’ – Pokerowa zagrywka, czwarty napastnik i gramy 4-2-4!

88’ – Warto było przyjść do tego klubu, aby przeżyć tę piękną chwilę! Pontus Lund ścina do środka boiska i posyła prostopadłe podanie na Borjessona. Ten uwielbia takie piłki, zastawia się ciałem i strzela nie do obrony! GOOOL!!!

90’, 91’, 92’, 93’, 94’, 95’ – Cała drużyna pod własnym polem karnym, kibice na stojąco obserwują ostatnie ataki gości, sędzia gwiżdże. Koniec!

 

4 liga – 8 kolejka

Varmbols[6] – Hammarby TFF[1] 2:1 (0:0)

60’ – Gustavsson 0:1

67’ – Gustaffson 1:1

88’ – Borjesson 2:1

 

Widzów: 274

Notes: Twierdza Katrineholm nie do zdobycia!

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...