Skocz do zawartości

Polityka wewnętrzna


Icon

Rekomendowane odpowiedzi

12 minut temu, Nigel napisał:

Czy w 1953 roku zawarliśmy jakiś traktat z Niemcami?

Nie, ale nie musieliśmy. Wystarczyło, że zrzekliśmy się reparacji zgodnie z deklaracją z tego roku.

Z kolei ekwiwalentność wzajemnych świadczeń stała za traktatami z 1970 i 1990, gdzie Niemcy właśnie z uwagi na zrzeczenie się przez Polskę roszczeń (czego podstawą były ziemie zachodnie) potwierdzały granicę wedle ustaleń poczdamskich.

  • Lubię! 1
Odnośnik do komentarza
1 godzinę temu, Gacek napisał:

Nie, ale nie musieliśmy. Wystarczyło, że zrzekliśmy się reparacji zgodnie z deklaracją z tego roku.

Z kolei ekwiwalentność wzajemnych świadczeń stała za traktatami z 1970 i 1990, gdzie Niemcy właśnie z uwagi na zrzeczenie się przez Polskę roszczeń (czego podstawą były ziemie zachodnie) potwierdzały granicę wedle ustaleń poczdamskich.

Deklaracja z 1953 była aktem politycznym a nie prawnym, "uchwalona" całkowicie pod naciskiem Sowietów naruszającym suwerenność PRL. Niemcy chwytają się  jej jak tonący brzytwy bo nic innego w zanadrzu nie mają. Nawet jak się sto razy powtórzy zdanie: Polska zrzekła się reparacji w 1953 roku, nic to nie zmieni. Jak słaby to argument najlepiej świadczy fakt świadomego unikania wszelkich sformułowań typu: odszkodowania, reparacje, zadośćuczynienie nawet w umowach dotyczących przekazania środków finansowych w ramach Fundacji Polsko-Niemieckie Pojednanie. Politycy niemieccy dla wyciszenia problemu reparacji zrezygnowali z forsowanej wiele lat konieczności zawarcia traktatu pokojowego zamykającego definitywnie wszelkie kwestie sporne w relacjach międzynarodowych Niemiec po II wojnie światowej.

Żadnej ekwiwalentności wzajemnych świadczeń w w/w traktatach niema.  Strona polska przed podpisaniem traktatu 1970 roku dostała jasny sygnał z RFN, że na sprawę reparacji Niemcy odpowiedzą pretensjami z tytułu utraty mienia pozostawionego na byłych terenach niemieckich w Polsce, bez powiązania tego z kwestiami uznania granic i przynależności terytorialnej.

Ostatecznie w traktatach z roku 70-tego i 90-tego nie ma  choćby cienia jakiegoś potwierdzenia rzekomego zrzeczenia się przez Polskę prawa do reparacji z II w. św.

  • Lubię! 3
Odnośnik do komentarza

To ciekawa publicystyka, ale na gruncie prawa międzynarodowego publicznego nie wytrzymuje żadnej próby. Jak pisałem, nawet jeśli przyjąć, że temat nie został zamknięty w 45, to został w 53. Argumentacja o dyktacie sowietów, podważająca skuteczność działań polskich przed 89 rokiem, to nawet nie strzał w stopę, tylko otwarcie puszki pandory, które prowadzi m.in. prostą drogą do podważenia przynależności ziem odzyskanych. Nie jest przypadkiem, że taka publicystykę jak powyżej uprawiają tak tęgie głowy jak prof Muszyński, czyli ludzie na krótkiej smyczy PiSu, a nie analitycy poważni.

  • Lubię! 1
Odnośnik do komentarza
7 godzin temu, Nigel napisał:

Żadnej ekwiwalentności wzajemnych świadczeń w w/w traktatach niema.  Strona polska przed podpisaniem traktatu 1970 roku dostała jasny sygnał z RFN, że na sprawę reparacji Niemcy odpowiedzą pretensjami z tytułu utraty mienia pozostawionego na byłych terenach niemieckich w Polsce, bez powiązania tego z kwestiami uznania granic i przynależności terytorialnej.

 

BTW czyli jednak wiesz, skąd ów traktat się wziął, co jest decydujące dla jego skuteczności, bo jego fundamentem było potwierdzenie wzajemnie ekwiwalentnych roszczeń po '45 (oni Polsce reparację i ziemię w zamian za szkody), a jednak odmawiasz przyjęcia tego do wiadomości, że ów traktat stanowił wyraz kompromisu - my wam potwierdzamy granicę, wy nam nie ruszacie reparacji.

To ciekawe, bo nie wytrzymuje próby zderzenia nie tylko z PPM, ale też ze zwykłą logiką.

Hasło o braku zrzeczenia się roszczeń w 1970 i 1990 to tylko marny chwyt erystyczny, bo jak Polska mogła się tego zrzec, skoro to zrobiła w 1953?

Odnośnik do komentarza
2 godziny temu, wwosik napisał:

Prawdę rzekłszy, to nie ma czegoś takiego "się należy". Reparacje to łup narzucony przez państwo zwycięskie pokonanemu, a Polska wojnę przegrała.

 

Nie, Polsce reparacje się należały, ale zostały spłacone, w pozostałym zakresie Polska się ich skutecznie zrzekła, a później to kilkukrotnie potwierdzała. Można to różnie oceniać, czy to było zasadne czy nie (nie wiem, ile spłacono w porównaniu do tego, ile spłacić powinni byli Niemcy, ale zgaduję, że za mało), ale jeśli chodzi o prawo to temat jest zamknięty.

Owszem, ze swej natury prawo publiczne międzynarodowe jest bardzo, hm, luźne w swych konstrukcjach. To nie tak jak np. procedura karna, gdzie masz właściwy konkretny sąd, konkretną procedurę, konkretne przewiny opisane w konkretnych ustawach. Na tym jadą prawicowi publicyści (i paru lojalnych wobec PiS prawników, jak w przypadku Muszyńskiego skompromitowanych), którzy powtarzają bzdury o niezamknięciu tematu reparacji, ale nie mają na to żadnych merytorycznych argumentów - stąd nazywam to publicystyką. To trafia na podatny grunt u osób oceniających sprawę tylko przez pryzmat prostego rachunku ile mieliśmy dostać vs ile dostaliśmy. A to rozumowanie naiwne, wręcz głupie.

 

Nie mogę stanowczo stwierdzić, że argumentacja o "pachołkach sowieckich" nie ma jakiś tam znamion słuszności. Nie podzielam tego poglądu, ale rozumiem, że ktoś może tak uważać. Kwestia ta, jak większość w prawie międzynarodowym, podlega interpretacji po pierwsze ze względu na ocenę słuszności argumentacji, a po drugie (IMO) z uwagi na kwestie hipotetycznych konsekwencji. Gdyby zatem pomysły prawicowych publicystów, które Nigel tu próbuje przekazać jako argumenty natury prawnej, zostały zrealizowane, to ich skutkiem byłoby w pierwszym rzędzie zakwestionowanie umów międzynarodowych zawieranych przed 89 rokiem (albo i po, skoro traktat z Niemcami z '90 był potwierdzeniem wcześniejszych ustaleń...), więc otwieramy puszkę Pandory z roszczeniami żydowskimi (temat został załatwiony tylko częściowo, ale ta część przecież też wróci na tapet jeśli uznamy ratyfikatorów przeszłych traktatów za sowieckie pachołki), granicami (właściwie tylko granica na Bałtyku może być jako tako pewna w tej sytuacji) i pewnie setką innych spraw, o których nie wiem...

A w drugim rzędzie mamy prostą drogę do całkowitego chaosu prawnego - bo skoro Polska nie była niepodległa i suwerenna przed '89, skoro nie miała prawa zawierać skutecznie umów międzynarodowych, to bardzo łatwo przychodzi mi wyobrażenie sobie przeniesienia tego rozumowania na sprawy wewnętrzne i zanegowanie milionów decyzji administracyjnych i wyroków sądowych dotyczących nieruchomości. Skoro państwo to było pachołki Rosji, to dlaczego właściwie mam uznawać wyrok Sądu sprzed 1989 roku? Albo jakiegokolwiek innego organu umocowanego finalnie w Konstytucji, którą narzucili nam owi pachołkowie? I właściwie gdzie postawić tę granicę, skoro "Wałęsa to Bolek", a Rosjanie wyszli parę lat później? Mam nagle zacząć analizować dorobek rządu londyńskiego, całkowicie obcy pewnie nie tylko mnie, ale i wielu innym osobom, skoro nagle to on zgodnie z konstytucją kwietniową pozostawał w mocy?

 

Prawo międzynarodowe to, o czym pisowscy funkcjonariusze w tym kontekście zdają się zapominać, wyraz swoistej umowy społecznej, nieskodyfikowanej nigdzie, tak jak sobie wymarzył Rousseau. Opiera się na, jak widać naiwnym, założeniu, że mieszkańcy danego kraju nie będą srać we własne gniazdo podważając legitymację swoich poprzedników, a tym samym ciągłość państwowości. Być może równie zasadna jak argumentacja o "pachołkach sowieckich" jest argumentacja o ustawionych w USA wyborach, których wynik został wypaczony. Czy to znaczy, że po Trumpie będą tam mogli skazać go na damnatio memoriae, a umowy z jego czasów uznać za niebyłe? Albo polskie umowy z czasów, gdy rządził nami rząd osadzony wedle wszelkiego prawdopodobieństwa u władzy dzięki agentom rosyjskim podsłuchującym rząd Tuska?

 

A może odwróćmy kota ogonem - jeśli nami rządzili "pachołkowie sowieccy" i w związku z olaniem ich kilkudziesięcioletniego dorobku prawnego chcemy dochodzić reparacji, których ci się zrzekli, to skąd mamy pewność, że Niemcy nam nie odpowiedzią "a nami rządzili pachołkowie nazistowscy, pożar Bundestagu i okoliczności '32 i '33 roku podważają ich legitymację do władzy, nie możemy odpowiadać za konsekwencje ich działań"?

To rozumowanie sebixa spod trzepaka. Albo gramy w dużej lidze, albo robimy takie zagrywki - bo że one są pozaprawne, to ich stosowanie zrujnuje Polskę na arenie międzynarodowej.

 

 

tl;dr - to naprawdę nie przypadek, że nikt poważny wobec Niemiec tych roszczeń o zrzeczone już reparacje nie wytoczył od wielu lat.

  • Uwielbiam 1
Odnośnik do komentarza

Jeśli spodziewałeś się, że to działa tak, jak np. procedura cywilna, że wysyłasz pozew do sądu, tamci wysyłają odpowiedź na pozew, a później niezależny arbiter prowadzi proces, dopuszcza i rozpoznaje dowody, a finalnie dostajesz wyrok, który wysyłasz do komornika, to muszę Cię rozczarować.

Właśnie ze względu na taki pół prawny, pół filozoficzny charakter tej gałęzi prawa publicyści pisowscy publikują takie bzdury jak te nasze prawa do reparacji, które później naiwni łykają jak pelikany.

Odnośnik do komentarza
Godzinę temu, Gacek napisał:

Jeśli spodziewałeś się, że to działa tak, jak np. procedura cywilna, że wysyłasz pozew do sądu, tamci wysyłają odpowiedź na pozew, a później niezależny arbiter prowadzi proces, dopuszcza i rozpoznaje dowody, a finalnie dostajesz wyrok, który wysyłasz do komornika, to muszę Cię rozczarować.

Właśnie ze względu na taki pół prawny, pół filozoficzny charakter tej gałęzi prawa publicyści pisowscy publikują takie bzdury jak te nasze prawa do reparacji, które później naiwni łykają jak pelikany.

Chyba Ci się adresy pomerdaly. Ja się nie spodziewam takiego czegoś.

Odnośnik do komentarza

Ciekawy case prawny mamy w mediach przez ostatnie dni.

 

Mamy sobie sprawę dość klasyczną dla polskiego kościoła - ksiądz poszedł do bidula i obiecał nastolatce, że da ją do jakiejś rodziny zastępczej czy obieca jej inną opiekę. Ta mu uwierzyła, bidul uwierzył, no bo to ksiądz, dziewczynkę mu "wydali", a ten ją zamknął w mieszkaniu i gwałcił przez parę lat. Dziewczyna ma zrujnowaną psychikę, pozwała Towarzystwo Chrystusowe (organizację kościelną, do której ksiądz należał) argumentując, że oni o wszystkim wiedzieli, co robi członek ich organizacji, ale zignorowali sprawę. Roszczenie o zadośćuczynienie (otrzymała milion + dożywotnią rentę) oparto na art. 430 k.c.:

Cytat

Kto na własny rachunek powierza wykonanie czynności osobie, która przy wykonywaniu tej czynności podlega jego kierownictwu i ma obowiązek stosować się do jego wskazówek, ten jest odpowiedzialny za szkodę wyrządzoną z winy tej osoby przy wykonywaniu powierzonej jej czynności.

 

Sąd I instancji wydał Wyrok, Sąd II utrzymał - nie wiem, gdzie jakie orzeczenia zapadały, wiem, że finalnie zasądzono bańkę i rentę (nie wiem w jakiej wysokości, to nieistotne dla tego posta).

 

Towarzystwo Chrystusowe napisało kasację, w której argumentowali potrzebę oddalenia powództwa podając na przykład, że gwałty trwały parę lat, więc dziewczyna miała czas się do tej sytuacji przyzwyczaić, stąd zadośćuczynienie jest za wysokie - again, argumentacja klasyczna dla polskiego kościoła, brak empatii również. Nie chodzi mi tu o oburzonko w tej sprawie ani o dyskusję, bo tu nie ma czego bronić.

Podstawowym zarzutem kasacji jest jednak nieprawidłowe zastosowanie właśnie art. 430 k.c. i uznanie tym samym, że owo Towarzystwo odpowiada za czyny tego księdza. Nie mam co prawda zielonego pojęcia o tym, jak funkcjonują takie organizacje i jaki był wpływ tej organizacji na początek kontaktów tego księdza zwyrola z jego ofiarą i na ich trwanie (czy to było związane z opieką duszpasterską w kościele, szkole itp., tu na pewno @krzysfiol mógłby o wiele więcej powiedzieć), ale podstawa prawna jest dla mnie całkowicie nie do obrony. Nawet jako osoba mocno lewicowa, antyklerykalna i ateista muszę powiedzieć, że nie bardzo winę tu jakąkolwiek winę w nadzorze (a tak się nazywa skrótowo podstawę do odszkodowania z tego tytułu), bo w pierwszym rzędzie nie widzę punktów stycznych między ową ofiarą a Towarzystwem (inaczej np. w sytuacji, gdy mój kierownik budowy rozwali budynek obok, rozumiem, że wtedy ja za zdarzenie odpowiadam, bo powierzyłem wykonywanie tych czynności partaczowi), a po drugie nie bardzo widzę doznanie krzywdy wskutek ich działań (wiedział, a nie powiedział, to IMO nie krzywda, bo jak śpiewał Kazik "niech się wstydzi ten co robi, nie ten, co widzi").

 

Co ważne i co stanowi impuls dla mojego wpisu - Towarzystwo złożyło skargę kasacyjną, która przez SN została przyjęta do rozpoznania - bo tyczy się ważnego problemu prawnego, który rzeczywiście jest precedensowy, bo dotychczas rzeczywiście kościół to były są święte krowy.

 

I teraz mamy ciekawy problem. Z jednej strony - nie widzę, przy obecnym stanie mojej wiedzy, podstawy prawnej do dochodzenia roszczeń od Towarzystwa (i prawdę mówiąc nie znam prawnika, który by szczerze widział poza argumentem "doj***ć klechom"). Z drugiej strony mamy w kraju potężną organizację, de facto wywłaszczającą swoich członków, która jednocześnie w sposób instytucjonalny kryje pedofilów i trzyma ich ofiary z dala od sprawiedliwości - a tym samym pozwanie przez ofiarę bezpośrednio tego księdza wiązałoby się z pewnie jeszcze wyższym wyrokiem, ale zarazem na 100% bezskuteczną egzekucją, bo przecież ksiądz oficjalnie nic nie ma lub nic nie będzie miał w momencie wyroku, będzie jedynie żył w luksusach dzięki kościołowi.

Moim zdaniem aż się prosi o zastosowanie formuły Radbrucha (prawo łamiące podstawowe normy moralne nie obowiązuje) i utrzymanie wyroku, co pozwoli grupie (setkom, tysiącom?) ofiar księży na dochodzenie sprawiedliwości.

Z drugiej strony pozytywista prawniczy we mnie aż krzyczy, bo przecież jeśli nie ma podstawy do dochodzenia odszkodowania, to jakim prawem ktoś miałby je płacić (zwłaszcza tak znaczne)?

 

Podsumowując - w ciągu najbliższych miesięcy spodziewam się (tak 70/30) uchylenia wyroku przez SN, z jednoczesnym sygnalizowaniem potrzeby oddalenia powództwa przez brak podstawy prawnej, co postawiłoby rządzących przed ciekawym problemem moralnym - bić w SN, bo go nie lubią, czy go chwalić, bo pozwala unikać księżom odpowiedzialności?

  • Lubię! 4
Odnośnik do komentarza

https://www.donald.pl/artykuly/eowf2ZgW/jaki-schetyna-nie-zna-6-schetyny

Cytat
W czwartek lider Koalicji Obywatelskiej był gościem Beaty Lubeckiej w Radiu Zet. Polityk został zapytany przez dziennikarkę o tzw. 6 Schetyny.
 
Niestety, nie był w stanie poprawnie wymienic zaproponowanych w lipcu w czasie Forum Programowego Koalicji Obywatelskiej postulatów.

Jesli to nie jest ostateczny dowod na to, ze Schetyna jest kretem Kaczynskiego, to nie wiem, co jest.

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza

Przerwano posiedzenie sejmu do 15.10 - czyli na "po wyborach". Bezprecedensowo.

Cytat
  • Posiedzenie Sejmu miało trwać do piątku. Posłowie zajmą się wykazem projektów ustaw 15 i 16 października
  • Marszałek Sejmu Elżbieta Witek wytłumaczyła, że powodem przerwania obrad są prośby posłów o możliwość wyjazdów do swoich okręgów i prowadzenia tam kampanii
  • - Nie będzie wprowadzanych żadnych nowych propozycji, bo już słyszę, że posłowie opozycji twierdzą, że po to robimy to tak późno, żeby wprowadzić coś nagle - powiedziała Witek
  • - Nie wierzę w czyste intencje, nie wierzę w tłumaczenie, że jest to po to, żeby posłowie mieli więcej czasu na kampanię - mówi kandydatka KO na premiera Małgorzata Kidawa-Błońska

https://wiadomosci.onet.pl/kraj/przerwane-posiedzenie-sejmu-zgodne-z-regulaminem-komentarze-politykow/jkfdntx

 

Osoby wzruszające ramionami doinformuję:

1. Senat działa normalnie i nie przekłada swojego posiedzenia, choć niby wyjaśnieniem przerwy działania sejmu jest kampania - senatorowie nie potrzebują jej prowadzić?

2. Skoro senat nie będzie wtedy obradował, to ewidentnie chodzi o korzystanie z kompetencji sejmu innych niż uchwalanie ustaw. Jakich? Mam dwa typy: hard i mega hard.

a. W grudniu kończy się kadencja trójki "prawowitych" sędziów TK i PiS może szykować się do zrobienia tego, o co (fałszywie) oskarżali PO, to jest wyboru sędziów z wyprzedzeniem. Sęk w tym, że owi sędziowie TK wybrani (rzekomo nieprawidłowo, ale to bzdura, niestety klepnięta przez funkcjonariuszy PiS na froncie TK) z wyprzedzeniem przez PO zostali wybrani przez stary sejm przed możliwością przegłosowania nowych kandydatów przez nowy sejm, unikając w ten sposób nieobsadzenia tej pozycji. Tymczasem kadencja obecnych sędziów TK wygaśnie najwcześniej dwa miesiące po wyborach.

b. Zgodnie z art. 230 Konstytucji "W razie zagrożenia konstytucyjnego ustroju państwa, bezpieczeństwa obywateli lub porządku publicznego, Prezydent Rzeczypospolitej na wniosek Rady Ministrów może wprowadzić, na czas oznaczony, nie dłuższy niż 90 dni, stan wyjątkowy na części albo na całym terytorium państwa.". Żeby ów stan wyjątkowy wprowadzić (art. 231 Konstytucji): "Rozporządzenie o wprowadzeniu stanu wojennego lub wyjątkowego Prezydent Rzeczypospolitej przedstawia Sejmowi w ciągu 48 godzin od podpisania rozporządzenia. Sejm niezwłocznie rozpatruje rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej. Sejm może je uchylić bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów."

 

Jeśli ktoś uważa, że takie przesunięcie to totalny przypadek i nie ma nic wspólnego z powyższym - niech najpierw pomyśli ile było takich sytuacji w przeszłości (podpowiem: zero), później przeanalizuje ile razy PiS łamał prawo czy zwyczajny zdrowy rozsądek (podpowiem: dyskusję o prawidłowej odpowiedzi możemy zacząć przy liczbach idących co najmniej w setki), a na koniec zrobi baranka w ścianę, bo to znaczy, że łamanie podstawowych zasad parlamentaryzmu uważa za nic niepokojącego.

Odnośnik do komentarza

Co się dziwić, w końcu dostał kamienicę w Warszawie w zamian za pokrycie kosztów utrzymania staruszka-weterana. Jakbym ktoś inny dostał kamienicę za kilkadziesiąt tysięcy złotych to kto by się nie przejmował tym, czy zarobi na niej dwu czy pięciokrotność poniesionych kosztów :keke: 

 

Swoją drogą bardziej bulwersujące od tego, że nie uwzględnił owej kamienicy w oświadczeniach majątkowych (przez wiele lat) jest to, że wynajął ją alfonsom na burdel.

Idealne podsumowanie rządów PiS - przejęli coś pod pretekstem przyjaźni z AKowcem i zrobili z tego burdel dla własnych korzyści. Polska PiS w pigułce.

  • Lubię! 5
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

Ładowanie
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...