Skocz do zawartości

Polityka wewnętrzna


Icon

Rekomendowane odpowiedzi

Nie wiem, czym powinien jeździć przedsiębiorca, ani nie wiem czym powinien jeździć wg Szramka, ale rozumiem o co mu chodziło.

 

Być może w niektórych branżach Ford Mustang może pełnić jakieś funkcje (może taksówka dla celebrytów? wypożyczalnia samochodów do kolejnych części Fast&Furious?), natomiast w większości przypadków to element wyścigu "pokaż kto ma więcej" i "niech ich oczy zabolą" oraz oszukiwanie na podatkach. Jeśli chodzi o prezesów firm to także oszukiwanie pracowników, chyba że każdy z nich doświadczył proporcjonalnie podobnego luksusu ze strony firmy ich zatrudniających.

 

 

 

OT: cóż za zaawansowana matematyka, tak bardzo skrzętnie liczona :|

 

 

506 fordów mustangów to – jak skrzętnie przeliczyli specjaliści Instytutu Badań Rynku Motoryzacyjnego SAMAR – dwa na każdy dzień pracujący w 2016 roku.

 

 

W roku jest 52 tygodnie, w każdym tygodniu jest pięć dni roboczych, a więc w roku jest z grubsza 250 dni roboczych. Co się nie zgadza? :>

Odnośnik do komentarza

Zaglądanie do cudzych portfelów i mówienie "oooo jemu to sie za dobrze powodzi, można by go trochę bardziej okraść bo po co mu coś tak drogiego" jest zwyczajnie obrzydliwe.

 

Kupowanie Mustangów za własne pieniądze - nie widzę problemu. Obrzydliwe jest dla mnie kupowanie go "na firmę"

Odnośnik do komentarza

Te ~405 mustangów kupionych na firmy to jest nic dla samej tylko branży prawniczej w skali kraju. Jest od groma przedsiębiorców, dla których prawnik jeżdżący mustangiem to jest gość, a prawnik jeżdżący dacią to popierdółka. Nic zatem dziwnego, że ich potencjalni prawnicy (i coachowie, doradcowie wizerunku, jest masa zawodów opierających się na PR) kupują lepsze auta, by zwiększyć zyski, bo to się finalnie na to przekłada.

Inaczej bym ocenił oczywiście np. lekarza z prywatną praktyką, który coś takiego kupuje, ale z drugiej strony obecne rozwiązanie (kup co chcesz) jest lepsze niż alternatywa (czyli stworzenie jakiegoś katalogu pojazdów wskazanych przez państwo jako adekwatne do wykorzystania w działalności gospodarczej).

Odnośnik do komentarza

 

Zaglądanie do cudzych portfelów i mówienie "oooo jemu to sie za dobrze powodzi, można by go trochę bardziej okraść bo po co mu coś tak drogiego" jest zwyczajnie obrzydliwe.

Moim zdaniem obrzydliwe jest kupowanie luksusowego samochodu dla szpanu i optymalizacji podatkowej.

 

Ale jaki masz problem z tym, kto co kupuje i za co? Poza tym optymalizacja podatkowa nie jest przestępstwem.

Odnośnik do komentarza

 

 

 

OT: cóż za zaawansowana matematyka, tak bardzo skrzętnie liczona :|

 

 

506 fordów mustangów to – jak skrzętnie przeliczyli specjaliści Instytutu Badań Rynku Motoryzacyjnego SAMAR – dwa na każdy dzień pracujący w 2016 roku.

 

 

W roku jest 52 tygodnie, w każdym tygodniu jest pięć dni roboczych, a więc w roku jest z grubsza 250 dni roboczych. Co się nie zgadza? :>

 

No właśnie, zobacz jak to "skrzętnie" wyliczyłeś :> Chodzi o samo sformułowanie, że potrzeba było specjalistów z jakiegoś instytutu, żeby policzyć coś na poziomie 3 klasy podstawówki ;)

Odnośnik do komentarza

 

Zaglądanie do cudzych portfelów i mówienie "oooo jemu to sie za dobrze powodzi, można by go trochę bardziej okraść bo po co mu coś tak drogiego" jest zwyczajnie obrzydliwe.

Moim zdaniem obrzydliwe jest kupowanie luksusowego samochodu dla szpanu i optymalizacji podatkowej.

 

 

Optymalizacja podatkowa w takowy sposób może nie jest idealna, ale przy tym jakie trudności mają przedsiębiorcy w Polsce to nie mam nic przeciwko temu by przynajmniej w takim aspekcie zyskali.

 

A obrzydliwości w kupowaniu dla szpanu totalnie nie kumam, co Cię to obchodzi :D ?

Odnośnik do komentarza

Wszyscy równi, wszyscy biedni. Ideał.

 

Mnie już bardzo daleko do hardego prawicowca, ale bogatych ludzi wolę podziwiać niż im zazdrościć. Albo dyktować im na co mogą wydawać swoje pieniądze, a na co nie.

 

Jak wznowię działalność i wezmę Iphone'a na firmę to też jestem chuj dęty, bo mogę mieć LG K300?

Odnośnik do komentarza

Ten sposób jest bardziej ryzykowny i ocieka się może nie tyle o "nielegalną" optymalizację co o coś co tak naprawdę jest optymalizacją na zasadzie: "działa dopóki fiskus nas nie skontroluje".

Odnośnik do komentarza

Nikogo nie przekonam, ale tylko wyjaśnię mój punkt widzenia - optymalizacja podatkowa nie jest przestępstwem i jak najbardziej rozumiem przedsiębiorców, którzy chcą unikać opodatkowania - kupując sprzęt, nieruchomości itp, rzeczy niezbędne do rozwoju i prowadzenia firmy. Natomiast kupno luksusowego, sportowego samochodu "na firmę" jest najdelikatniej mówiąc nieetyczne.

Trochę mi się to kłóci z liberalnym punktem widzenia, gdzie ciężko pracujący, zaradny przedsiębiorca jest tak okradany przez państwo, a przecież to on przyczynia się do rozwoju całego kraju, daje pracę, rozwija technologie - a w rzeczywistości przeznacza te pieniądze na przedmioty zbytku i jeszcze odlicza sobie je od podatku.

 

Czy na przykład kupno zegarka Omega za 20 tysięcy też powinien sobie odliczyć od podatku? Albo apartamentu przy Złotej 44? Przecież też buduje w ten sposób swój prestiż?

Odnośnik do komentarza

Liberalny punkt widzenia krytykujący kradzież przez państwo tak samo się kłóci ze zmniejszaniem skali tej kradzieży, jak lewak bijący żonę jest gorszym hipokrytą od bijącego żonę konserwatysty, który stawia na piedestale dobro rodziny i tradycyjne wartości.

Równie trafne jest zresztą porównanie kupna samochodu celem zbudowania prestiżu (który to samochód można gdzieś wziąć ze sobą do klienta i się pokazać) do kupna apartamentu (który jest nieruchomością i jak sama nazwa wskazuje nie da się go ruszyć). Kupno auta celem poprawy wizerunku to absolutnie powszechne działanie, kupno mieszkania już nie (chyba że chodzi o siedzibę firmy, ale wtedy to nic nieetycznego).

Odnośnik do komentarza

Ale tutaj nie ma żadnego problemu. Właściciel sam decyduje jaki wydatek jest dla firmy właściwy. Jeden będzie wolał zaoszczędzić i kupić grata a drugi będzie wolał zainwestować więcej i mieć spokój z naprawami i niedostepnoscia samochodu. Prestiz to dodatkowy argument, który ma wpływ na taką decyzję.

 

Jeżeli chcecie decydować za właścicieli jakie narzędzia są mu potrzebne to otwórzcie własne działalności i na własnej skórze zobaczycie ile takich Mustangów oddajecie darmozjadom żyjącym z socjalu.

Odnośnik do komentarza

 

Z cyklu - "hurr, durr, dlaczego kogoś okradać z ciężko zarobionych pieniędzy, i karać go za to że jest przedsiębiorczy i zaradny". Przecież jak opodatkujemy najbogatszych to nie będą sobie mogli pozwolić na takiego Mustanga, którego później sobie wrzucą w koszta, bo jak wiadomo, jest to idealny samochód dla biznesu.

 

http://innpoland.pl/132331,oto-biznesowe-auto-roku-polscy-menedzerowie-sie-w-nim-zakochali-na-paliwie-mozna-oszczedzic-krocie

 

 

Wow. Za każdym razem jak czytam takie rzeczy, coś we mnie umiera. Cóż, jest dokładnie tak jak napisałeś w zdaniu w cudzysłowie - logika pt. "wolałbym żeby w moim kraju przedsiębiorcy jeździli Daciami albo Cinquecento, a nie Mustangami, bo te pierwsze są tańsze". Idźmy dalej, niech prowadzą biura w rozlatujących się kioskach, zamiast w ociekających luksusem biurowcach, niech używają maszyn do pisania zamiast komputerów, a zamiast garniturów od Armaniego niech noszą tureckie swetry. Tak, w takim kraju właśnie chcę żyć.

 

 

 

Czemu nie, Dacia mniej kosztuje, jest tańsza w eksploatacji. Zawsze wydawało mi się że w prowadzeniu biznesu chodzi o minimalizowanie kosztów i maksymalizowanie zysków. Nie wydaje mi się że sportowy wóz z 500-konnym silnikiem temu sprzyjał.

 

Chodzi też o to żeby te "zmaksymalizowane zyski" móc sobie przeznaczyć na coś zajebistego. Rozwijam firmę, pracuję, dobrze mi idzie, mam zyski, zmieniam flotę i przesiadam się z Poloneza do Mustanga - rozwój, wzrost bogactwa, te sprawy. Wrzucanie takich statystyk jak z tego artykułu i komentowanie tego jako złego zjawiska jest po prostu zdumiewające. Poza tym, w prowadzeniu biznesu chodzi też o to żeby móc samodzielnie podejmować decyzje typu czy chcę kupić do firmy rower górski, Mustanga czy prywatnego jeta. Jest to decyzja stricte biznesowa, wynikająca z samodzielnych kalkulacji - jeśli okaże się błędna, to zbankrutuję, zje mnie konkurencja, wypadnę z rynku. Niestety, jak to często bywa, najwięcej do powiedzenia o tym jak prowadzić biznes mają ci, którzy tego nigdy sami nie robili.

 

Nie wiem, czym powinien jeździć przedsiębiorca, ani nie wiem czym powinien jeździć wg Szramka, ale rozumiem o co mu chodziło.

 

Być może w niektórych branżach Ford Mustang może pełnić jakieś funkcje (może taksówka dla celebrytów? wypożyczalnia samochodów do kolejnych części Fast&Furious?), natomiast w większości przypadków to element wyścigu "pokaż kto ma więcej" i "niech ich oczy zabolą" oraz oszukiwanie na podatkach. Jeśli chodzi o prezesów firm to także oszukiwanie pracowników, chyba że każdy z nich doświadczył proporcjonalnie podobnego luksusu ze strony firmy ich zatrudniających.

 

Wyścig pt. "pokaż kto ma więcej" i "niech ich oczy za bolą" to jeden z immanentnych elementów wolnego rynku i jednocześnie jeden z głównych napędów rozwoju, wzrostu ogólnego bogactwa i dobrobytu. Zaakceptujmy to wreszcie.

 

Oszukiwanie na podatkach? Nie (o czym poniżej).

 

Oszukiwanie pracowników? No sorry, ale seriously?

 

 

Zaglądanie do cudzych portfelów i mówienie "oooo jemu to sie za dobrze powodzi, można by go trochę bardziej okraść bo po co mu coś tak drogiego" jest zwyczajnie obrzydliwe.

Moim zdaniem obrzydliwe jest kupowanie luksusowego samochodu dla szpanu i optymalizacji podatkowej.

 

 

Moim zdaniem obrzydliwe jest to co piszesz. Jakieś rozgoryczenie się z Ciebie wylewa. Dlaczego założenie, że dla szpanu? Jak kupuję coś zajebistego i drogiego, to od razu musi to być dla szpanu? Po to ludzie pracują, prowadzą, rozwijają biznesy, inwestują - generalnie mówiąc działają, żeby mieć w życiu lepiej. Żeby zamiast Yariską jeździć Mustangiem, a działalność zamiast w bloku na Bemowie, prowadzić na Złotej. Inna logika sprowadza się do pożądania sytuacji, w której 100 osób jeździ Polonezami, zamiast sytuacji w której 90 jeździ Polonezami, a 10 Mustangami.

 

Optymalizacja podatkowa - cóż, w przypadku o którym rozmawiamy nie mamy do czynienia z żadną optymalizacją podatkową. Ba, wręcz przeciwnie, mamy do czynienia z urzeczywistnianiem w praktyce istoty działania CIT/PIT i VAT. Na tym (zestawianiu przychodów z kosztami i VATu należnego z naliczonym) polegają konstrukcje tych podatków. Zarzucanie komuś, że kupuje drogie auto i wrzuca je w koszty (i że to jest niemoralne, sic!) jest kompletną aberracją i, niestety, pokazuje że ktoś taki nie ma pojęcia o czym mówi i jak działają a) podatki b) prowadzenie działalności gospodarczej.

 

Poza tym, nie chcę wchodzić tutaj w tłumaczenie pewnych rzeczy, ale to generalnie działa tak, że jak kupię samochód za 80 tys., to 19% z tego wrzucę w koszty uzyskania przychodu (ergo zapłacę za niego efektywnie 65 tys.), ale sprzedający z tytułu tej sprzedaży rozpoznaje przychód, co w konsekwencji zwiększa jego podatek do zapłaty, co w konsekwencji zwiększa wpływy do budżetu, co w konsekwencji zwiększa powszechny dobrobyt (sprzedający więcej zarobi na sprzedaży Mustangów niż Polonezów, budżet państwa zyska więcej podatku z tytułu sprzedaży Mustangów niż Polonezów, a w kraju więcej ludzi będzie jeździć Mustangami, bla bla bla

 

Nikogo nie przekonam, ale tylko wyjaśnię mój punkt widzenia - optymalizacja podatkowa nie jest przestępstwem i jak najbardziej rozumiem przedsiębiorców, którzy chcą unikać opodatkowania - kupując sprzęt, nieruchomości itp, rzeczy niezbędne do rozwoju i prowadzenia firmy. Natomiast kupno luksusowego, sportowego samochodu "na firmę" jest najdelikatniej mówiąc nieetyczne.

Trochę mi się to kłóci z liberalnym punktem widzenia, gdzie ciężko pracujący, zaradny przedsiębiorca jest tak okradany przez państwo, a przecież to on przyczynia się do rozwoju całego kraju, daje pracę, rozwija technologie - a w rzeczywistości przeznacza te pieniądze na przedmioty zbytku i jeszcze odlicza sobie je od podatku.

 

Czy na przykład kupno zegarka Omega za 20 tysięcy też powinien sobie odliczyć od podatku? Albo apartamentu przy Złotej 44? Przecież też buduje w ten sposób swój prestiż?

 

Mylisz porządki - kupowanie rzeczy na potrzeby działalności gospodarczej (nawet mega drogich) nie jest optymalizacją podatkową, ani unikaniem opodatkowania :x. To po prostu realizowanie norm wynikających z przepisów :|. Optymalizację masz np. wtedy jak wniesiesz wkładem swój znak towarowy (np. logo) do swojej drugiej spółki w Luksemburgu, a potem płacisz za korzystanie z tego loga i te opłaty wrzucasz w koszty. Idąc Twoim tokiem rozumowania, odliczenie ulgi na internet albo na dziecko w składanym PITcie też jest optymalizacją podatkową...

I tak, apartament na Złotej 44 jak najbardziej powinien odliczyć od podatku, jeśli byłby zakupiony na potrzeby prowadzonej działalności (np. jako siedziba). Zegarek już nie, bo nie ma z tą działalnością związku (chyba, że byłby w stanie go w jakiś sposób wykazać w danej, specyficznej sytuacji). Decyzje jakie wydatki przedsiębiorca ponosi na prowadzenie dzialalności należy oceniać na płaszczyźnie ekonomicznej, a nie podatkowej - jeśli prowadzi zakład krawiecki w Lubiążu, a zaczął od kupienia iPhona, Maca i wynajął 150 metrowe mieszaknie w centrum, to po rpstu splajtuje i, cóż, nie będzie już płacił podatków.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

Ładowanie
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...