Skocz do zawartości

Polityka wewnętrzna


Icon

Rekomendowane odpowiedzi

To działanie dotyczące organizacji wyborów to, cytując pewnego wybitnego polskiego intelektualistę, to reakcja władzy przestraszonej, reagującej strachem.

To pismo powyżej to tępawy fejk zrobiony na modłę wykopków (jeszcze brakuje, by pod punktem 4 był Arsenal). Kaczyński po pierwsze nie wydaje takich poleceń pewnie sam, tylko przez Kurskiego, a po drugie nie robi takich rzeczy na piśmie właśnie po to, by nikt nie mógł mu tego zarzucić.

Pliz, przez lata nic nie wyciekło na temat SKOKów, śmierci Blidy, zamachu stanu na froncie SN, TK czy głosowań parlamentarnych, a wyciekła taka żenująca lista, którą może poukładać byle kto? Daj spokój, wiara w to, że to oryginał, to poziom wiary w bombę ciśnieniową w Smoleńsku, bądź ponad to.

  • Lubię! 5
Odnośnik do komentarza
  • 2 tygodnie później...

Stan inby z wyborami na dziś:

- w kwietniu wyłączyli uprawnienia PKW do przeprowadzenia wyborów, dali je MAP celem zrobienia wyborów przez pocztę;

- Gowin zablokował przejście ustawy o głosowaniu przez pocztę;

- Rzeczpospolita w ramach luźnych rozważań rzuciła niekonstytucyjny scenariusz ogłoszenia nieważności wyborów przez SN i w ten sposób przesunięcia wyborów o parę miesięcy wprzód;

- Gowin z Kaczyńskim na ten absurdalny scenariusz rzucili się jak hieny na padlinę i wczoraj krótko po zakończeniu debaty kandydatów ogłosili, że ta debata to była tylko just for fun, bo wybory przełożą dzięki unieważnieniu przez SN.

 

A teraz krótki komentarz:

SN, wbrew doniesieniom medialnym, nie orzeka o ważności wyborÓW na prezydenta, tylko ważności wyborU prezydenta. Różnica w tym, że wynikiem wyborÓW jest też komunikat "nikt nie głosował, nikogo nie wybrano", ale taki komunikat nie oznacza wyboru prezydenta, bo nikt nie ma przewagi nad innymi kandydatami. Tym samym w niedzielę odbędą się wybory, których jeszcze nie przeprowadzi MAP (bo nie przeszła ustawa o głosowaniu korespondencyjnym), a już nie może PKW (bo tarcza 2 ją pozbawiła uprawnień). Władza ma zatem dwa scenariusze:

1. Otworzą dla beki jakiś lokal, tam zagłosuje jedna osoba, ktoś wygra wybory, a później złoży się protest i unieważni wybory - scenariusz niekonstytucyjny, bo nie ma technicznej możliwości przeprowadzenia wyborów, więc robienie tego samorządnie to właściwie ciężkie przestępstwo;

2. Nie otworzą żadnego lokalu, bo nie wolno, po czym ogłoszą, że nie oddano żadnego głosu (bo nie miał kto wydać ani kto jak oddać), więc unieważnią wybór, który nie został podjęty - co nawet nie stanowi tylko pogwałcenia prawa, ale nawet zwykłej logiki;

 

Tak czy owak znów, jak przy TK, się zakiwali i znów popełniają hardy delikt konstytucyjny (obok tego, że władza nie realizuje obowiązku przeprowadzenia wyborów). Tym razem jednak pozbawiają legitymacji przyszłego wyborcy wyborów prezydenckich, co ludzi może obejść trochę bardziej niż jakiś tam trybunał czy jacyś tam sędziowie, bo IMO czy kolejne wybory prezydenckie wygra Duda, Kaczyński, Tusk czy Kidawa to i tak będzie to wybór tak samo zatruty grzechem pierworodnym jak nominacje sędziów TK przez PiS pod koniec 2015 r., co docelowo może sparaliżować państwo.

  • Lubię! 5
  • Dzięki! 1
Odnośnik do komentarza
26 minut temu, Feanor napisał:

Ostatnio mam tyle na głowie, że nie śledzę dokładnie: na jakiej podstawie właściwie państwo nie zorganizuje tych wyborów? Nie istnieje obecnie jakaś (nieważne, sensowna czy nie) ordynacja, która to wyjaśnia?

Nie.

Faktyczna podstawa nieprzeprowadzenia wyborów jest następująca: czynności wyborcze można z grubsza podzielić na czynności materialno-techniczne (ustalanie wzoru kart, ich druk, przygotowanie lokali itp.) i formalne (obsada komisji, określenie sposobu głosowania).

Czynności materialno techniczne w Tarczy 2 odebrano PKW i przyznano MAP, ALE

Czynności formalne pozostawiono przy PKW, bo nadal nie weszła w życie ustawa o głosowaniu korespondencyjnym (przegłosowana dziś w sejmie, bo Gowin się złamał, o ile coś bez kręgosłupa da się złamać).

Zatem, wedle stanu na 13:02, nie ma możliwości przeprowadzić wyborów. Oczywiście długopis Dudy jest z pewnością już rozgrzany i lada chwila podpisze tę ustawę, ale nie rozwiewa to wątpliwości, czy da się przeprowadzić te wybory do niedzieli. Raczej nie zdążą.

 

W niedzielę zatem będziemy mieć pierwsze w historii świata Wybory Schrodingera. Niby się odbędą, bo się je unieważni, ale się nie odbędą, bo nikt w nich nie zagłosuje, a także nikt ich nie zorganizuje, więc nie będzie wyniku wyborów (a to wybór na urząd, a zatem rozstrzygający wynik unieważnia SN, a nie wybory jako takie). Podjęcie uchwały w przedmiocie ich ważności tylko teoretycznie rozwieje wątpliwości co do tego, czy ten kot po otwarciu pudełka jest żywy czy martwy, bo przecież po pierwsze w razie braku rozstrzygnięcia (a to jest pewnik, bo chyba nikt nie zagłosuje?) powinna być druga tura, a po drugie SN podejmuje uchwałę w przedmiocie ważności wyboru, a tego nie będzie, jeśli ktoś nie uzyska choćby jednogłosowej przewagi nad resztą kandydatów.

 

Wracając do Twojego pytania - nieprzeprowadzenie wyborów może nastąpić wskutek wprowadzenia któregoś z konstytucyjnych stanów nadzwyczajnych, ale tych PiS z nieznanych mi przyczyn (bo odszkodowania dla firm to bajka) nie wprowadza, choć powinien. Nie ma żadnej procedury innej niż wprowadzenie stanu nadzwyczajnego, która pozwoliłaby nie przeprowadzać wyborów zarządzonych przez marszałka sejmu, która z kolei daty tych wyborów nie może przesunąć, niezależnie od tego, co odpowie jej w trybie telefonu do przyjaciela trybunał konstytucyjny.

Tym samym mamy premiera, który powinien odpowiedzieć przed trybunałem stanu za nierealizację ustaw nakazującą mu realizację wyborów, radę ministrów, która powinna odpowiedzieć przed trybunałem stanu za niezainicjowanie stanu klęski żywiołowej lub prezydenta, który powinien odpowiedzieć przed trybunałem stanu za niezainicjowanie stanu wyjątkowego (no, to powiedzmy, że naciągane, bo powinien być stan klęski żywiołowej), ministra aktywów państwowych, który powinien odpowiedzieć przed trybunałem stanu za marnowanie środków publicznych na druk kart, na druk których nie było opcji, marszałek sejmu, która w trybie smsa do psiapsióły zadaje pytanie TK w temacie już dawno rozstrzygniętym (W 7/94 afair), po I prezesa SN narażającego się na hardą odpowiedzialność dyscyplinarną w sytuacji wydania orzeczenia co do istoty sprawy w przedmiocie nieodbytych wyborów (a więc ex definitione nie nieważnych, bo nie może być nieważne coś, co nie istnieje, tak jak nie może ani sąd, ani ja orzec nieważności mojego małżeństwa z np. Megan Fox), a jako swoistą truskawkę na torcie lada moment będziemy mieć kandydatów w wyborach pozbawionych społecznego poparcia (bo mają przedłużyć prawo do startu kandydatów z wyborów na 10.05, choć listy poparcia były na ten dzień, a zatem przesunięcie wyborów winno skutkować ponowną procedurą zbierania podpisów), którzy będą startować w niekonstytucyjnych wyborach.

Tym samym władza dzięki dryblingowi na miarę kreskówkowego kojota, który w jego trakcie traci równowagę i przytomność, doprowadza do sytuacji, w której przyszły prezydent (wybrany w tych niekonstytucyjnych przyszłych wyborach) będzie miał jeszcze słabszą legitymację do sprawowania władzy niż Jan hrabia Potocki, a IMO słabszą jeszcze od Aleksandra de Afif, księcia Sachsen-Gesschaphe, dziedzica rodu Wettynów, kontrowersyjnego dziedzica polskiej korony na podstawie Konstytucji 3 Maja. IMO ten problem można rozwiązać w tylko jeden sposób - organizując w formule MMA turniej o prezydenturę między dziedzicami korony z linii Romanowów (jeśli są tacy), z linii Wettynów, hrabią Potockim a zwycięzcą tych nielegalnych przyszłych wyborów. To ma dokładnie takie samo umocowanie w Konstytucji jak to, co nam zgotuje PiS.

 

tl;dr - w obecnej sytuacji legitymacja polskiej władzy (ośrodka prezydenckiego) jest na poziomie, w którym należy zrobić reload i spróbować ponownie w 2015.

  • Lubię! 3
  • Uwielbiam 1
Odnośnik do komentarza

Ja i tak bardziej obawiam się dwóch scenariuszy.

Po pierwsze - mimo tego, że wyborów nie będzie, to część osób dostała już (podobno, bo ja u nikogo nie widziałem) ulotki wyborcze. Co jeżeli część z tych osób mimo wszystko wypełni te ulotki i odeśle. Obecnie SN jest na łańcuchu Kaczyńskiego i teoretycznie może zatwierdzić te wybory nawet jak głosów będzie tylko 235. A że nie będzie legitymacji? Co z tego, skoro i tak jej nie będzie? 

Po drugie - co jeżeli Kaczyński oszukał Gowina i spółkę i teraz mimo obietnic wykorzysta uchwaloną ustawę i wbrew jakiejkolwiek logice i możliwościom technicznym jednak te wybory przeprowadzi? Przecież nie da się udowodnić, że nie wszyscy dostali swoje ulotki? 

Odnośnik do komentarza
22 minuty temu, Gacek napisał:

Nie.

Faktyczna podstawa nieprzeprowadzenia wyborów jest następująca: czynności wyborcze można z grubsza podzielić na czynności materialno-techniczne (ustalanie wzoru kart, ich druk, przygotowanie lokali itp.) i formalne (obsada komisji, określenie sposobu głosowania).

Czynności materialno techniczne w Tarczy 2 odebrano PKW i przyznano MAP, ALE

Czynności formalne pozostawiono przy PKW, bo nadal nie weszła w życie ustawa o głosowaniu korespondencyjnym (przegłosowana dziś w sejmie, bo Gowin się złamał, o ile coś bez kręgosłupa da się złamać).

Zatem, wedle stanu na 13:02, nie ma możliwości przeprowadzić wyborów. Oczywiście długopis Dudy jest z pewnością już rozgrzany i lada chwila podpisze tę ustawę, ale nie rozwiewa to wątpliwości, czy da się przeprowadzić te wybory do niedzieli. Raczej nie zdążą.

 

W niedzielę zatem będziemy mieć pierwsze w historii świata Wybory Schrodingera. Niby się odbędą, bo się je unieważni, ale się nie odbędą, bo nikt w nich nie zagłosuje, a także nikt ich nie zorganizuje, więc nie będzie wyniku wyborów (a to wybór na urząd, a zatem rozstrzygający wynik unieważnia SN, a nie wybory jako takie). Podjęcie uchwały w przedmiocie ich ważności tylko teoretycznie rozwieje wątpliwości co do tego, czy ten kot po otwarciu pudełka jest żywy czy martwy, bo przecież po pierwsze w razie braku rozstrzygnięcia (a to jest pewnik, bo chyba nikt nie zagłosuje?) powinna być druga tura, a po drugie SN podejmuje uchwałę w przedmiocie ważności wyboru, a tego nie będzie, jeśli ktoś nie uzyska choćby jednogłosowej przewagi nad resztą kandydatów.

 

Wracając do Twojego pytania - nieprzeprowadzenie wyborów może nastąpić wskutek wprowadzenia któregoś z konstytucyjnych stanów nadzwyczajnych, ale tych PiS z nieznanych mi przyczyn (bo odszkodowania dla firm to bajka) nie wprowadza, choć powinien. Nie ma żadnej procedury innej niż wprowadzenie stanu nadzwyczajnego, która pozwoliłaby nie przeprowadzać wyborów zarządzonych przez marszałka sejmu, która z kolei daty tych wyborów nie może przesunąć, niezależnie od tego, co odpowie jej w trybie telefonu do przyjaciela trybunał konstytucyjny.

Tym samym mamy premiera, który powinien odpowiedzieć przed trybunałem stanu za nierealizację ustaw nakazującą mu realizację wyborów, radę ministrów, która powinna odpowiedzieć przed trybunałem stanu za niezainicjowanie stanu klęski żywiołowej lub prezydenta, który powinien odpowiedzieć przed trybunałem stanu za niezainicjowanie stanu wyjątkowego (no, to powiedzmy, że naciągane, bo powinien być stan klęski żywiołowej), ministra aktywów państwowych, który powinien odpowiedzieć przed trybunałem stanu za marnowanie środków publicznych na druk kart, na druk których nie było opcji, marszałek sejmu, która w trybie smsa do psiapsióły zadaje pytanie TK w temacie już dawno rozstrzygniętym (W 7/94 afair), po I prezesa SN narażającego się na hardą odpowiedzialność dyscyplinarną w sytuacji wydania orzeczenia co do istoty sprawy w przedmiocie nieodbytych wyborów (a więc ex definitione nie nieważnych, bo nie może być nieważne coś, co nie istnieje, tak jak nie może ani sąd, ani ja orzec nieważności mojego małżeństwa z np. Megan Fox), a jako swoistą truskawkę na torcie lada moment będziemy mieć kandydatów w wyborach pozbawionych społecznego poparcia (bo mają przedłużyć prawo do startu kandydatów z wyborów na 10.05, choć listy poparcia były na ten dzień, a zatem przesunięcie wyborów winno skutkować ponowną procedurą zbierania podpisów), którzy będą startować w niekonstytucyjnych wyborach.

Tym samym władza dzięki dryblingowi na miarę kreskówkowego kojota, który w jego trakcie traci równowagę i przytomność, doprowadza do sytuacji, w której przyszły prezydent (wybrany w tych niekonstytucyjnych przyszłych wyborach) będzie miał jeszcze słabszą legitymację do sprawowania władzy niż Jan hrabia Potocki, a IMO słabszą jeszcze od Aleksandra de Afif, księcia Sachsen-Gesschaphe, dziedzica rodu Wettynów, kontrowersyjnego dziedzica polskiej korony na podstawie Konstytucji 3 Maja. IMO ten problem można rozwiązać w tylko jeden sposób - organizując w formule MMA turniej o prezydenturę między dziedzicami korony z linii Romanowów (jeśli są tacy), z linii Wettynów, hrabią Potockim a zwycięzcą tych nielegalnych przyszłych wyborów. To ma dokładnie takie samo umocowanie w Konstytucji jak to, co nam zgotuje PiS.

 

tl;dr - w obecnej sytuacji legitymacja polskiej władzy (ośrodka prezydenckiego) jest na poziomie, w którym należy zrobić reload i spróbować ponownie w 2015.

W tym MMA może wystapić w sumie też każdy żyjący potomek Piastów, a takich jest całkiem sporo. 
 

Widzę, że metoda na „nie mamy pańskiego płaszcza” jest wiecznie żywa. 

Odnośnik do komentarza
2 minuty temu, Man_iac napisał:

Co jeżeli część z tych osób mimo wszystko wypełni te ulotki i odeśle. Obecnie SN jest na łańcuchu Kaczyńskiego i teoretycznie może zatwierdzić te wybory nawet jak głosów będzie tylko 235. A że nie będzie legitymacji? Co z tego, skoro i tak jej nie będzie? 

Ale legalnie czy faktycznie?

Bo legalnie to się nic nie wydarzy. Wyborów korespondencyjnych 10.05 nie może być z wielu względów, z których poruszany przez Lecha Kaczyńskiego argument o nieważności zmian dokonywanych na 6 miesięcy przed wyborami jest naprawdę najmniej istotny.

Faktycznie to zrobią co chcą, ale nie oszukujmy się, że w tym kontekście działania PiS są czymkolwiek bardziej legalnym niż hipotetyczne przegłosowanie przez nas Icona na króla Polski.

Czy to, że nie będzie mieć władza legitymacji, ma znaczenie lub nie to naprawdę dość skomplikowana kwestia i różnimy się w zakresie wniosku "co z tego". Bo ja na przykład dostrzegam istotną różnicę między traktowaniem Polski na arenie międzynarodowej, a zwłaszcza UE, a traktowaniem Białorusi czy Turcji. Nie bardzo dostrzegam pole do funkcjonowania w ramach UE w przypadku wyboru prezydenta dokonanego czy to drogą wyborów 10.05 (skrajny scenariusz) czy to drogą niekonstytucyjnego wybiegu później (który to wybieg, jak w przypadku TK, stwarza pewne pozory legalności, więc pewnie uda się wcisnąć ciemnemu ludowi podstawy tego wyboru, gorzej jednak z urzędnikami unijnymi.

 

3 minuty temu, Man_iac napisał:

Po drugie - co jeżeli Kaczyński oszukał Gowina i spółkę i teraz mimo obietnic wykorzysta uchwaloną ustawę i wbrew jakiejkolwiek logice i możliwościom technicznym jednak te wybory przeprowadzi? Przecież nie da się udowodnić, że nie wszyscy dostali swoje ulotki? 

Da się, ale znów: to najmniejszy problem.

 

I nie, nie sądzę, by ktokolwiek tak naprawdę dostał swoje pakiety wyborcze. Ich elektroniczne wersje hulają jednak od paru dni po sieci i IMO ktoś po prostu je wydrukował.

Odnośnik do komentarza

Legalnie to w Polsce już od kilku lat nie dzieje się nic. Nawet, jeżeli dana ustawa sama w sobie nie zawiera nic nielegalnego, to jest bliższą, lub dalszą konsekwencją któregoś z nielegalnych działań. Bo przecież np. brak legalnej ustawy budżetowej 2016 powoduje, że nie może być legalnej ustawy budżetowej 2017. A przecież z ustawy budżetowej wynika zdecydowana większość innych ustaw, w tym chociażby "tarcze" antykryzysowe. To taki polityczny efekt motyla, który sprawia, że do legalności powrotu już praktycznie nie ma. 

 

Jedyny przynajmniej teoretycznie (teoretycznie, bo przecież też będący owocem zatrutego drzewa) legalny scenariusz wyborów prezydenckich to ogłoszenie stanu klęski, a tego Kaczyński nie zrobi bo to by było dla niego przyznanie się do porażki. Bez tego możemy mówić już tylko o prezydencie bardziej, lub mniej legalnym, więc po prostu nie sądzę, żeby Kaczyński nagle zaczął się przejmować opiniami o legalności, skoro jest w stanie swoje pomysły zaimplementować siłą. Polska już jest w grupie państw z Białorusią, Rosją, czy Koreą. I tak, Kaczyński ma instrumenty, żeby bazując na Twoim przykładzie uczynić Icona królem Polski, bo po prostu i Trybunał Konstytucyjny i Sąd Najwyższy podpiszą co będzie chciał, w prokuraturze ewentualne dochodzenia się umorzy w 3 godziny, a w sejmie go nie przegłosują, a policja i wojsko też się nie zbuntuje. 

 

Zdaję sobie sprawę, że scenariusze, które opisałem nie będą nigdy legalne. Pytanie, czy to coś w podejściu Kaczyńskiego zmieni. 

Odnośnik do komentarza
21 minut temu, Man_iac napisał:

Legalnie to w Polsce już od kilku lat nie dzieje się nic.

No właśnie nie. Możemy nie lubić PiS, należy nimi gardzić, ale to nie tak, że objęli władzę nielegalnie czy w niekonstytucyjnych wyborach.

Owszem, ustawa budżetowa z 2016 roku jest dużym fuckupem, ale też to nie tak, że chwilę później nie mogli tego zrobić legalnie. Chcieli pokazać władzę i popełnili błąd, powinni ponieść za to odpowiedzialność, ale pomimo konstytucyjnych ram czasowych do jego podjęcia trzeba przyznać, że mogli to zrobić legalnie.

Tu sytuacja jest odmienna. Oni już nie mają legalnej furtki do przeprowadzenia tych wyborów (za wyjątkiem SKŻ, którego się boją z nieznanych mi względów). To powoduje, że dowolny wybór prezydenta tą drogą będzie podważany i w gruncie rzeczy PiS funduje nam kontynuację bałaganu prawodawczego z ostatnich lat, gdy prowadzono poważne dyskusje na temat ciągłości władzy w kontekście umocowania prezydenta czy legalności powoływania się na następstwo władzy ludowej. Jeśli nasza kaleka demokracja coś zdołała wypracować, to właśnie powszechne uznanie dla roli prezydenta, dzięki działaniom Wałęsy z połowy lat 90. Teraz to rujnuje barbaria grosza niż tego Wałęsy poprzednicy.

I nie, nie jesteśmy nadal w grupie państw z Białorusią czy Rosją. Takie rzeczy rzuca się na potrzebę dyskursu politycznego w Polsce, ale pomimo systematycznego demontażu demokratycznego państwa prawa nie udawajmy, że mamy dyktaturę na miarę Białorusi. Idziemy żwawo w tym kierunku, ale nadal tam nie jesteśmy. To, co władza robi z prezydenturą, to pokonanie olbrzymiej części dystansu od tego stanu nas dzielącego. Później tak naprawdę będzie można już tylko dyskutować, czy mamy dyktaturę miłą, dopuszczającą swobody obywatelskie, czy niemiłą, te swobody tłamszącą, ale tak naprawdę będziemy mieć dyktaturę rządzącą w sposób nielegalny.

  • Lubię! 1
Odnośnik do komentarza

Mogli to zrobić legalnie, ale nie zrobili tego legalnie, więc i ustawy nie można uznać za legalną. Przegłosowanie ustawy przez niewpuszczenie posłów opozycji do sali nie ma nic wspólnego z demokracją. Zgodnie z Twoją logiką można by za jakiś czas uznać, że wybory też mogli przeprowadzić legalnie, a że tego nie zrobili to już inna sprawa. Nie uważam, żeby podważanie statusu prezydenta było czymś, co będzie spędzać Kaczyńskiemu sen z powiek podobnie jak obecnie zupełnie nic sobie nie robi z podważania statusu Trybunału Konstytucyjnego, w którym minimum 3 sędziów jest nielegalnie powołanych. 

 

Porównania z Białorusią, czy Rosją są trochę na wyrost tylko dlatego, że jak do tej pory Kaczyński nie skorzystał z pełni swoich możliwości. Obecnie po prostu nie ma żadnej instytucji, która byłaby go w stanie powstrzymać, gdyby zachciało mu się jednak łamać prawa obywatelskie. A to jest właśnie stan dyktatury, nawet jeżeli do niektórych rzeczy się jeszcze nie posunął. 

Odnośnik do komentarza
  • 2 tygodnie później...

 

Mamy Białoruś, brawo dla symetrystów i tych od "Nie straszcie PiSem" :/ 

 

Aresztowanie senatora, który sam z własnej woli wszedł do radiowozu. 

 

 

 

Radiowa Trójka wyjebała całą listę przebojów trójki ponieważ na 1 miejscu wylądował Kazik z utworem "Twój ból jest lepszy niż mój" 

 

 

No i:

 

https://www.elle.pl/artykul/zuzanna-wiewiorka-z-medalem-od-ministerstwa-sprawiedliwosci-dzialaczka-pro-life-uniemozliwila-aborcje-nastolatki-a-nagroda-dla-niej-wzbudzila-liczne-kontrowersje-200515041910

 

"Niektórzy dziennikarze stwierdzili, że wolontariuszka Fundacji Pro–Prawo do Życia osaczyła dziewczynę, wysyłając np. drastyczne zdjęcia usuniętych płodów. Dlaczego? Przyszła matka ujawniła w internecie, że Zuzanna Wiewiórka zamieniła jej życie w piekło."

 

"Szokujące jest nie tylko to, że ministerstwo opowiada się jednoznacznie za działaniem fundacji pro-life i nagabywaniem młodych kobiet w internecie, ale internauci dotarli również do wypowiedzi na Facebooku, z których jednoznacznie wynika, że Zuzanna Wiewiórka opowiada się za wysadzaniem klinik. "Jeżeli nie ma tam ludzi - uważam, że może, tak samo, jak może rozwalić inne budynki, które służą do mordowania ludzi. Jeżeli są tam ludzie - zostawiam to rozważaniu ludzi mądrzejszych ode mnie, bo nie wiem. (...) Można zabić w obronie, a jeśli aborter ma na co dzień umówionych X zabiegów, to zabicie go jest powstrzymywaniem od zabijania niewinnych". - możemy przeczytać na jednym ze screenów."

 

 

 

EYJg2b0WoAIyTZC.jpg

EYKN-bSXsAcepAw.jpg

To jest przerażające :/ 

  • Lubię! 2
  • Smutny 2
Odnośnik do komentarza

Wiceminister Cieszyński chyba dokonał jednego z większych samozaorań od dawna :D W nawiązaniu do afery z bratem Szumowskiego i maseczkami od znajomego narciarza, chciał pokazać, że "wszsycy tak robio" i pokazał SMS od Neumanna z PO, który....zapytał się o procedury i certyfikowanie maseczek przed ewentualnym sprowadzeniem ich z Chin. 

 

Odnośnik do komentarza
8 minut temu, Nigel napisał:

Twardy elektorat zwany "suwerenem" kupi to bez targowania.

Oczywiście, tym bardziej, że na TVP są paski:

 

Ale moim zdaniem opozycja powinna dawno zapomnieć o "suwerenie", bo to jest zabetonowana sekta, której żadne podłości tej zdegenerowanej władzy nie wzruszą. Walczyć trzeba o tych obojętnych, nie chodzących głosować, których w Polsce jest przecież 40-60% w zależności o wyborów.

 

 

  • Lubię! 5
Odnośnik do komentarza

https://www.energetyka24.com/trzaskowski-zatrzyma-elektrownie-jadrowa-tego-chca-od-niego-zieloni-komentarz?fbclid=IwAR32BkV_L-URd_is4am4j5iRU8eUNPpSUdPdfvUW1ehiISeUyGEpDoYGdOg
 

Rafał Trzaskowski, zyskując poparcie polityczne Partii Zielonych w wyścigu po fotel prezydencki, przystał na ich postulaty środowiskowe. Jednym z nich jest wstrzymanie polskiego programu jądrowego.

 

Przykra sprawa, że Trzaskowski dał się nabrać na pseudonaukowe brednie Zielonych - mam nadzieję, że chce ich tylko wykorzystać do zdobycia poparcia, a potem ich po prostu oleje. Inna kwestia jest taka, że samo PO też nie garnie się do inwestycji w atom, a mimo wszystko wymagałoby to sporych inwestycji początkowych (ale na dłuższą metę OZE nie miałoby do atomu startu).

  • Lubię! 2
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

Ładowanie
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...