Skocz do zawartości

Ruch Chorzów


Icon

Rekomendowane odpowiedzi

Hyhy, Doda :rotfl: Hymn zaśpiewa?

Kibice Ruchu też byli przeciwni ;) ale Pani prezes Sobstyl wyszła z założenia, że to najlepszy sposób by o Ruchu mówiono więcej w mediach. Jak sama przyznała dawno nikt w Radio Zet czy RMFie na około nie nawijał o Ruchu tak jak ostatnio i to głównie za sprawą Dody. Przed meczem ma być koncert. Będę na nim :D ale nie dlatego, że jestem fanem Dody a dlatego, że wolę być godzinkę przed meczem na stadionie żeby uniknąć kolejek (choć i tak pewnie będzie przejebane). Wiesz, Ruch postawił na kobiety - to one odpowiadają za strony finansowe klubu i trzeba przyznać, że cyferki się zgadzają. Ruch będzie pierwszym polskim klubem, który wystartuje na giełdzie. Te babki mają olej w głowie i wiedzą co robią :)

Odnośnik do komentarza
Hyhy, Doda :rotfl: Hymn zaśpiewa?

Kibice Ruchu też byli przeciwni ;) ale Pani prezes Sobstyl wyszła z założenia, że to najlepszy sposób by o Ruchu mówiono więcej w mediach. (...)

 

To niech na wizji gołom dupe pokaże, z herbem Ruchu na lewym pośladku, jeszcze więcej będą o Ruchu mówić... :>

Piersi z herbem wystarczą :]

Odnośnik do komentarza
Potwierdzam, dodam jeszcze że na derbach będzie sporo kibiców z innych części Śląska, a nawet Polski. Z samej GieKSy ma być nas na prawdę sporo, ale oficjalnej grupy chyba nie będzie więc i w barwach nie będziemy. Myślę że może nawet do 1tyś GieKSy. Z Zabrza dotarły do nas głosy, żebyśmy im nie zabierali biletów, ale cóż. GieKSiarze z moich terenów jadą razem z Żabkami wspierać Ich w dopingu anty Chorzowskim.

AFAIK będzie też tysiąc kibiców Widzewa. :) Tak dla wyrównania. :P

Odnośnik do komentarza

Wróciłem! Mecz fantastyczny, atmosfera fantastyczna, oprawa na światowym poziomie, magia Śląskiego znów zadziałała! :) :) :)

Ani mi się nie chce teraz pisać bo jeszcze jestem tak mocno nakręcony :D i nawet nie ruszał ten wiatr i deszcz. Wielkie Derby Śląska pełną gębą :)

RUCH! RUCH! NIEBIESCY!

Odnośnik do komentarza
Śląsk nadal żyje fantastycznym meczem w Chorzowie. Działacze przekonują, że atmosfera wielkich derbów może przyciągnąć do piłki kolejnych sponsorów!

 

- Wielkie Derby Śląska na pewno w znaczący sposób wpłyną na organizację i finanse klubu - zapowiada Dariusz Smagorowicz, przewodniczący rady nadzorczej Ruchu. Niektórzy sponsorzy zadeklarowali swoją pomoc zaraz po meczu!

 

Magia Śląskiego zadziałała. Kibice opuszczali stadion z wypiekami na policzkach, wśród nich także ludzie biznesu, kultury, politycy - osoby, bez których trudno byłoby o wielki klub.

 

Mało kto wie, ale to właśnie były premier Jerzy Buzek wpadł na pomysł, by obie drużyny wyprowadziły na murawę legendy Ruchu i Górnika czyli Gerard Cieślik i Włodzimierz Lubański. Więcej, to Buzek uparcie zabiegał o to, żeby Lubański w ogóle przyjechał do Chorzowa.

 

Na meczu było zresztą wielu prominentnych ludzi, polityków i biznesmenów. Z naszych informacji wynika, że jedna z takich osób pomaga ściągnąć do Chorzowa wielkiego sponsora. Dzięki niemu Ruch ma stać się "drugą Chelsea" - jak w prywatnych rozmowach mówią działacze niebieskich.

 

- Gdy dołączyłem do Ruchu - a działo się to prawie dwa lata temu - mówiłem, że sukces będziemy budować małymi krokami. Derby na Śląskim to był duży krok, ale zapewniam, że będą kolejne, nie mniej ważne. Za dwa lata Ruch będzie wielki - uśmiecha się Smagorowicz.

 

Odbezpieczony granat

 

Gdy chorzowscy kibice emocjonowali się golami Piotra Ćwielonga, Grzegorza Barana i Marcina Nowackiego, za ich plecami wciąż pracowały kamery. - Materiały, które powstały na nasze zamówienie, zostaną wykorzystane do naszych własnych produkcji. Filmy trafią także do sponsorów. Do tej pory staraliśmy się zarażać innych naszym entuzjazmem, wizją. Teraz mamy w rękach gotowy produkt - tłumaczy Smagorowicz.

 

Te informacje brzmią bardzo optymistycznie, szczególnie że Ruch jest w przededniu debiutu na warszawskiej giełdzie papierów wartościowych. - Wszystko idzie zgodnie z planem. W najbliższych dniach pochwalimy się kolejnym sukcesem - zapewnia Katarzyna Sobstyl, prezeska niebieskich. - Pięknie się to zazębia, prawda? Czy można sobie wymarzyć lepszy czas na debiut, jak teraz? Po takim meczu na Śląskim?! - pyta z entuzjazmem Smagorowicz.

 

Marek Szczerbowski, dyrektor Stadionu Śląskiego powiedział po meczu, że przed derbami wszyscy pompowali balon, ale bomba tak naprawdę wybuchła dopiero w niedzielny wieczór. - Też czuję, że mamy w rękach odbezpieczony granat - śmieje się Smagorowicz.

 

Chociaż trudno w to uwierzyć, WDŚ, które jak na polskie realia porażały organizacyjnym i medialnym rozmachem, to wspólne dzieło ledwie dziewięciu osób. - To nasi cisi bohaterowie z Cichej. Prezes Katarzyna Sobstyl, Marzena Mrozik, nasza specjalistka od marketingu, Krzysztof Hermanowicz, człowiek od spraw bezpieczeństwa. Danuta Drabik, czyli rzeczniczka klubu... Bez nich sukces byłby niemożliwy. Pracowali po 14 godzin dziennie. Zarywali noce. Zanim piłkarze wybiegli na boisko, to oni grali pierwszoplanowe role - dodaje Smagorowicz. Ich wysiłek na pewno nie poszedł na marne, bo klub na derbach zarobił. Ile? Mówiło się nawet o pół milionie złotych. - Za wcześnie mówić o kwotach. Cierpliwości - uspokaja Smagorowicz.

Oby z tym sponsorem to była prawda i oby jak najprędzej Niebieskich przejęła jakaś bogata firma, która nie będzie skąpić pieniędzy na drużynę. Spełniłoby się wtedy jedno z moich marzeń o powrocie Niebieskich do elity. Co więcej - mielibyśmy drugi bogaty klub na Śląsku :)

Odnośnik do komentarza
Wszyscy, którzy wieszczyli, że niedzielne Wielkie Derby Śląska zamienią się w Wielką Śląską Zadymę pseudokibiców, już wiedzą, że się mylili. Poza kilkoma utarczkami na przystankach komunikacji miejskiej, kibice zachowywali się niemal wzorowo.

- Pracowałem przy organizacji jedenastu spotkań na Stadionie Śląskim, ale tak spokojnie nie było już dawno. Tym bardziej, że to nie był przecież mecz reprezentacji, tylko dwóch klubów, za którymi stoją zwaśnieni kibice. Po spotkaniu rozmawiałem z inspektorem Krzysztofem Kwiatkowskim, który nadzorował całą akcję z ramienia policji. "No nic! Nic się nie działo!" odpowiadał na moje pytania o kibicowskie burdy - opowiada Krzysztof Smulski, który był delegatem PZPN-u na niedzielne spotkanie.

 

- Jeżeli były wpadki, to niewielkie. Działacze Ruchu odwalili kawał dobrej roboty. Rzuciło mi się tylko w oczy to, że pomimo wyznaczonych parkingów wiele osób parkowało gdzie popadnie. To niedopuszczalne - dodaje Smulski.

 

Przez WDŚ pomyślnie przeszedł także Śląski. Na obiekcie trwa teraz wielkie sprzątanie. - Najpoważniejsza strata to sto zniszczonych krzesełek. Taka liczba to jednak standard - przekonuje Marek Szczerbowski, dyrektor obiektu.

 

Derbów nie przetrwała także jedna z kamer do monitoringu warta 2 tys. zł. - Nie zniszczyli jej jednak kibice, ale szalejący wiatr. Wiem, bo widziałem to na własne oczy - mówi dyrektor.

 

- Co tu dużo mówić, wszyscy zdali egzamin na piątkę. Euro 2012 na pewno zawita do Chorzowa! Nie dopuszczam myśli, by mogło być inaczej - kończy Smulski.

 

Źródło: Gazeta Wyborcza Katowice

No i pięknie :) Śląscy kibice pokazali, że mają klasę! Mam nadzieję, że 3 maja przy okazji meczu z Legią Stadion Śląski znów się zapełni. I na pewno tam będę :>

Odnośnik do komentarza

No nie było takich głupków, żeby sie napieprzać w okolicach stadionu na oczach psów;) Mnóstwo grupek dostało bęcki w drodze do domu, np. mój kumpel jadący z Pszczyny na szpil nawet nie dojechał bo w Tychach dopadła ich ekipa sportowa GKS Tychy i stracili szale, fane, szyby i troszke zdrowia. A takich starć było pewnie mnóstwo.

Odnośnik do komentarza
  • 3 tygodnie później...
  • 2 miesiące później...

Marcin Zając został piłkarzem Ruchu Chorzów. Pomocnik związał z "Niebieskimi" kontraktem ważnym od 1 lipca 2008 do końca czerwca 2011 roku.

Zając jest wychowankiem Startu Łódź, w sezonie 1996/97 stał się piłkarzem Widzewa, z którym zdobył mistrzostwo Polski. Jesienią 2002 roku przeniósł się do Dyskobolii Grodzisk Wielkopolskiego, gdzie grał do końca sezonu 2005/06. Dwa ostatnie lata spędził w Lechu Poznań. W minionym sezonie wystąpił w trzydziestu ligowych spotkaniach, w których zdobył 10 bramek.

W sumie wystąpił w 259 pierwszoligowych meczach. Zdobył w nich 50 bramek. Jedenaście razy grał również w reprezentacji Polski.

 

Zaskakujący transfer.../

A mówiono, że Ruch nie ma pieniędzy.../

Odnośnik do komentarza
  • 1 miesiąc później...
Czerwone serce Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy bije od piątku na niebieskich koszulkach piłkarzy z Chorzowa. - Pierwszy raz oddajemy nasze cenne logo w inne ręce. Użyczamy serca Ruchowi, bo to legendarny klub - powiedział Jurek Owsiak, szef "orkiestry".

 

To była w ostatnich dniach najbardziej skrywana tajemnica Ruchu. Gdy działacze poinformowali, że klub podpisuje umowę z partnerem strategicznym kibice zaraz zaczęli snuć domysły, że oto na Cichą zawita wielki sponsor. O tym, że Ruch zagra dla fundacji Jurka Owsiaka wiedzieli nieliczni: prezes Katarzyna Sobstyl, dyrektor Mirosław Mosór, kapitan zespołu Wojciech Grzyb.

 

To właśnie Grzyb został wystawiony na najcięższą próbę. Nękali go koledzy z drużyny i najbliżsi, by uchylił rąbka tajemnicy prosili dziennikarze. Grzyb jednak milczał. Jeszcze w drodze na konferencję prasową do Warszawy piłkarz był bombardowany SMS-ami z pytaniami o "tajemniczego sponsora". "Cierpliwości. Wszystko będzie wiadomo po godzinie 12" - odpisywał niewzruszony.

 

Zmowa zmilczenia przestała obowiązywać, gdy w sali konferencyjnej obok działaczy Ruchu pojawił się Owsiak. Ubrany w kolorowy podkoszulek i czerwoną czapeczkę przywitał się z chorzowską ekipą. Szef orkiestry jeszcze wtedy nie wiedział, że w torbie, którą ściskał pod pachą Mosór jest schowana niebieska koszulka z nazwiskiem Owsiak i numerem 17 (przed nami 17 finał WOŚP). Materiał jeszcze pachniał świeżością nadruku, dyrektor Ruchu dostał ją od producenta wczesnym rankiem.

 

- Pierwszy raz oddajemy nasze cenne logo w inne ręce. Użyczamy serca Ruchowi, bo to legendarny klub. Wychowałem się co prawda na Legii, na Brychczym, ale i wtedy z wypiekami na policzkach nasłuchiwałem wieści o piłkarzach z Chorzowa - uśmiechał się Owsiak.

 

Działacze niebieskich podkreślali, że dzielą się z WOŚP tym, co mają najcenniejsze. To nie jest przenośnia, bowiem za reklamę na koszulce klubu z ekstraklasy trzeba zapłacić przynajmniej kilka milionów złotych. Na komfort zrezygnowania z takiego zastrzyku gotówki mogą sobie pozwolić nieliczni. Niebiescy wzorują się m.in. na słynnej Barcelonie, która wspomaga w ten sposób UNICEF. - Niebieskie szlachectwo zobowiązuje - podkreślała prezes Sobstyl.

 

Umowa o współpracy z Orkiestrą ma obowiązywać przez najbliższy rok. - Za nim zdecydowaliśmy się na ten krok długo rozmawialiśmy z działaczami Ruchu. Pokazywali nam zdjęcia, filmy. Opowiadali o rodzinnej atmosferze, która towarzyszy meczom Ruchu. Wiem, że gdy pani prezes rozpoczynała pracę na Cichej na stadionie był jeden sektor rodzinny. Ile będzie teraz? Trzy! Właśnie o taki wizerunek piłki nam chodzi. Wiecie, że w siedzibie PZPN też rozpoczyna się teraz konferencja [poświęcona chaosowi w lidze z powodu afery korupcyjnej - przyp. red.]. Taka piłka mnie nie interesuje - mówił Owsiak.

 

Dla dalszej współpracy Ruchu z WOŚP szczególnie ważne będzie zachowanie chorzowskich fanów. Każdy wybryk pseudokibiców może ją zakończyć, gdyż w złym świetle postawi teraz nie tylko klub ale i WOŚP. - Na pewno nie będzie tak, że będziemy wyczuleni na jeden czy drugi głupi okrzyk. Sam przyjadę na Cichą. Na początku po cichu, potem wejdę na sektor w niebieskim szaliku, a za trzecim razem w... zielonym szaliku Legii. Jeżeli mi się to uda to uznam, że osiągnęliśmy nasz cel. Niech to serce będzie symbolem, że warto iść na stadion z dziećmi. Niech obowiązuje hasło "Ruch to żadne ryzyko" - nie przestawał mówić Owsiak.

 

- Pamiętam czasy, gdy za bajtla jechałem z tatą tramwajem z Mysłowic do Chorzowa by zdążyć na mecz Ruchu. Wychowałem się na tradycji rodzinnego kibicowania. Myślę, że te czasy wracają - mówił Grzyb.

 

Czerwone serce to także zobowiązanie dla piłkarzy, bo jak tu brutalnie sfaulować rywala z takim logo na piersi. - Niestety, ale nieodpowiedzialne zachowanie jest wpisane w nasz zawód. Adrenalina skacze, krew uderza do głowy i nie zawsze da się nad tym zapanować. Wierzę jednak, że to serce będzie łagodzić obyczaje - mówił Grzyb.

 

Współpraca zakłada też wsparcie akcji "Bezpieczny stadion". Obiekt Ruchu będzie pierwszym w Polsce na którym znajdą się ratujące życie defiblyratory. Pracownicy fundacji przywiozą je na Cichą i nauczą, jak obsługiwać.

 

Na koniec spotkania Owsiak wcisnął się w niebieską koszulką. - Piłkarz to był ze mnie żaden. Zawsze wybierali mnie ostatniego. Jak już nie było komu grać to koledzy machali "no to chodź Owsiak", a ja stawałem na bramce i dawałem z siebie wszystko. Jak trzeba, to i Ruchowi pomogę - żartował.

 

Dla działaczy niebieskich to nie był koniec pracy. W planach mieli kolejne spotkanie, tym razem już ze sponsorem. - Miejsce na plecach wciąż jest wolne - mrugnął znacząco Mosór.

 

Źródło: Gazeta Wyborcza Katowice

:respekt:

Na taki gest zdecydować się mogą tylko kluby naprawdę WIELKIE :)

 

http://bi.gazeta.pl/im/5/5488/z5488485X.jpg

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

Ładowanie
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...