Skocz do zawartości

Kącik depresyjny


Icon

Rekomendowane odpowiedzi

Może moja przypadłość jest błaha, ale jednak ja z tego powodu źle się czuję.

 

 

W pracy mam własny gabinet, siedzę sam, ale --> i tu zaczyna się cały problem:

 

Pracuję z 4 kobietami, każda z nich ma powyżej 50 lat! Szlag mnie trafia, nie mam z kim pogadać, po prostu „dziczeję” w pracy. Autentycznie chodzę skwaszony, zły, żeby nie powiedzieć wkur*iony. Dopiero kiedy wracam do domu wstępuje we mnie energia, staję się sobą…nie wiem jak temu zaradzić. Czasem pójdę odwiedzić kolegów na drugi koniec jednostki (tam pracowałem, zanim wylądowałem w obecnym miejscu), wypije kawkę, pożartuję sobie i musze wracać do tych „facetek”.

 

W lutym przyszła do nas nowa kierowniczka. Prosto z urzędu pracy. Odkąd ją ujrzałem, wiedziałem, że się nie polubimy. Wydawała się czarownicą. Pierwsze 2-3 tygodnie był względny spokój, ale potem się zaczęło…

 

Pracuję w wojsku 3 lata i wiem, jak wykonuje się pewne procedury, co gdzie, z kim załatwić, ale ona musi po swojemu. Tysiąc razy musi powiedzieć, że asygnaty muszę załatwiać punkt po punkcie, sprzęt na stan dokładnie sprawdzać. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że mówi mi to raz na 3 dni, mówi mi rzeczy o których nie ma pojęcia, gdy ja jej tłumaczę, że 2 lata pracowałem na magazynie technicznym i wiem co i jak, ale ta dalej swoje. Jednak to nie jest najgorsze…

 

Ta głupia ci*a zaczyna mi matkować. Mówi co i jak powinienem robić w życiu prywatnym!!! Słucham muzyki takiej jakiej słucham, czyli w skrócie mówiąc „patriotycznej”, a ta robi mi wykłady, że tak nie wolno, bo za to można iść do więzienia. Chyba mam prawo wyznawać poglądy i zasady, których ideologia jest mi bliższa niż dalsza?

 

Prowadzę z tą babą swego rodzaju wojnę. Na pulpicie mam tapety (średnio co kilka godzin inna) skinowskie, kibicowskie, czy też ośmieszające kaczki. A ona robi mi wykłady, że za znieważanie prezydenta można iść do więzienia…i cała zabawa zaczyna się od początku…

 

Ostatnio zrobiła mi wykład, że tekst piosenki w którym był fragment „umrzemy za Ciebie Polsko, nasza jedyna nadziejo” jest bardzo zły i propaguje faszyzm…ręce mi opadły. Muszę jej wysłuchiwać, ale mam jej dość. Kiedy powiedziała, że nie lubi łysych to ja przyszedłem obcięty na 3 mm (ostatnio obcinałem włosy na 6 mm, teraz jak mnie zdenerwowała to krócej), a po obronie licencjatu golę się na łyso, nie będzie mi obce babsko matkować.

 

Sorki za chaos, mam nadzieję, że nie jest taki duży, ale sił mi brak na nią.

Odnośnik do komentarza

Czytam sobie kącik depresyjny i zaczynają mnie nawiedzać wspomnienia...

Te dobre, neutralne i te złe... Przede wszystkim złe...

Wspomnienia i własną małą-wielką burzę mózgu chyba lepiej jednak trzymać głęboko w sobie. Nigdy nie miałem tendencji ekshibicjonistycznych :) ale obawiam się, że gdybym wylał tu swą depresję, Korzeń musiałby zamknąć forum... :(

Odnośnik do komentarza
Gość MikeMitnick
Nigdy nie miałem tendencji ekshibicjonistycznych smile.gif

 

Kwestia podejscia :] Ja wole napisac/powiedziec co mnie gryzie i dlaczego mam ochote komus urwac leb z plucami niz dusic to w sobie i udawac, ze wsjo jest dobrze, wmawiac sobie "jutro tez jest dzien" itd. Pogadam z kumplem, dziewczyna, napisze cos na CMF i od razu jest mi lzej na duszy :] Przy okazji moge dowiedziec sie czegos ciekawego nt zaistnialej sytuacji, ktos moze zwrocic mi uwage na aspekt sprawy, ktorego ja, przez swoja zlosc nie widze, a ktory moze byc kluczowy w danej sytuacji.

 

Sytuacja Guliego z kolei jest o tyle nietypowa, ze na dobra sprawe, nie moze powiedziec tej milej pani spierdalaj bo jest "nizszy stopniem" :] A znowu meczenie sie z nia moze trwale uszkodzic mu psychike ;) Moze daj jej czas ? Skoro jest nowa i swieza chce robic wszystko wg "regulaminu" i chce kazdego na sile moralizowac :-k Udra za udre tutaj nic nie da wg mnie.

Odnośnik do komentarza
  • 3 miesiące później...

Ostatnimi czasy mam takie odchyły, które powodowane są filmami. Pod koniec poprzedniego roku szkolnego nie spałem zbyt wiele, byłem przemęczony. Pierwszy raz mi się taki odchył zdarzył po obejrzeniu ostatniego odcinka Losta, było to dla mnie tak zaskakujące, tak pokopane, że nie wiedziałem co ze sobą zrobić, czułem się jakby cały mój świat się zawalił, nie wiedziałem co mam zrobić. To nie było przez to, że byłem tak wkręcony w show, po prostu to było tak zaskakujące, uderzyło mnie prosto w twarz i ja sam się pogubiłem. No ale dobrze, zwaliłem to na przemęczenie.

Drugi raz zdarzył się mniej więcej w tym samym okresie, ale to już były wakacje, więc byłem raczej wyspany i nie powinienem był mieć takich odchyłów. Jednakże, po obejrzeniu American Beauty znów to się wydarzyło, czułem się jakbym musiał koniecznie coś w swoim zyciu zmienić, że nic nie może być takie samo, ale nie wiedziałem od czego zacząć, w którą stronę się zwrócić, po prostu kompletna paranoja.

Dzisiaj to samo. Obejrzałem Memento, kto widział wie jaki pokopany to jest film. Znów ten sam odchył, to samo uczucie zagubienia, uczucie jakby nic nie pasowało, jakbym powinien był coś zrobić, ale nie wiedział co, nie wiedział jak. Powoli to zaczyna mijać, ale nadal jednak jest to lekko niepokojące. Nie wiem, czy ja się po prostu zbyt mocno w filmy wczuwam, czy co... Może po prostu nie powinienem ich oglądać samotnie? Może moja psychika jest zbyt słaba żeby poradzić sobie z czymś takim?

 

Jednak te odchyły utwierdzają mnie w przekonaniu, że palenie zioła to nie dla mnie - wystarczą mi takie odchyły na trzeźwo :roll:

Odnośnik do komentarza
Jednak te odchyły utwierdzają mnie w przekonaniu, że palenie zioła to nie dla mnie - wystarczą mi takie odchyły na trzeźwo :roll:

Jesli Cie to pocieszy to ja mam takie na trzezwo. W sumie chyba dlatego nigdy nie pilem i nie palilem - bo po co, dobre jazdy mam po filmach i pepsi :D

 

Generalnie to chyba po kazdym obejrzanym filmie jakos czlowiek zaczyna miec przemyslenia odnosnie swojego zycia wywolane przez filmowy swiat w ktorym wszedl. W przypadku seriali moze sie zwyczajnie potegowac, bo oglada sie je dlugo i regularnie...

 

Po American Beauty chyba kazdy ma wieksze lub mniejsze checi do zmian w zyciu. Memento do tej pory nie do konca zrozumialem i bede pewnie musial je obejrzec jeszcze raz, a jesli o zakoczenie Losta chodzi to mnie po prostu wkurwilo :keke:

Odnośnik do komentarza
  • 3 tygodnie później...

Myślałem, że nie będzie sytuacji abym tutaj znów coś napisał :( Problem jest z kategorii "studia i rodzina". Aktualnie jestem na 3 roku prywatnych studiów za które do tej pory płaciła mama. Jednak mam trochę zaległości, z którymi sobie nie radze. Istnieje możliwość, że zostanę przesunięty o semestr do tyłu, albo w ogóle wykreślony z listy. Jednak wtedy 8 tys. złotych pójdzie w pizdu. Mama tego nie chce i ja chyba też nie. Myślałem już o podjęciu studiów zaocznych i pójścia do pracy co poniekąd wiąże się z moją wyprowadzką i usamodzielnianiu się już tak na maksa. Jednak z drugiej strony mama ciągle ma dość duże problemy z sercem i widać, że każde moje słowo o tym, że chciałbym się przenieść na zaoczne gdyby się nie udało itd. ją strasznie denerwuje. Nie wiem co mam robić. Znając życie będę się starał wymęczyć ten jeszcze jeden rok do licencjata i później coś się pomyśli. Jakby tego było mało, jej mamie, a mojej babci kyrtyto jakiś guzek w piersi i czeka ją biopsja... Jestem ostatnio jakiś cholernie zagubiony. Dylematy, priorytety i prioryteciki... Może najbliższe dni dadzą odpowiedź na jakieś pytania...

Odnośnik do komentarza
Gość MikeMitnick

Ehhh...Zylek ciezka sytuacja, to trzeba sobie jasno na starcie powiedziec :przytul: Ja bym probowal pociagnac dalej obecne studia, jezeli nie dasz rady to idz na zaoczne i do pracy a mamie nic o tym nie mow. Po co ja denerwowac ? Usamodzielnisz sie na tyle, zeby zarobic na swoje potrzeby i jeszcze ja wesprzesz finansowo. Przynajmniej ja bym tak zrobil. Ale na poczatku walcz do konca na obecnych studiach.

Odnośnik do komentarza
Ehhh...Zylek ciezka sytuacja, to trzeba sobie jasno na starcie powiedziec :przytul: Ja bym probowal pociagnac dalej obecne studia, jezeli nie dasz rady to idz na zaoczne i do pracy a mamie nic o tym nie mow. Po co ja denerwowac ? Usamodzielnisz sie na tyle, zeby zarobic na swoje potrzeby i jeszcze ja wesprzesz finansowo. Przynajmniej ja bym tak zrobil. Ale na poczatku walcz do konca na obecnych studiach.

 

To jest akurat niewykonalne. :) Będę walczył :)

Odnośnik do komentarza

No najgorzej to jest się załamać kiedy widać już metę. Głowa do góry! :)

 

Zagryź zęby i ciągnij studia do licencjatu. A jednocześnie nie bierz na swoje barki żadnych dodatkowych obowiązków, bo to Cię pociągnie w dół.

Staraj się patrzeć na życie w szerszej perspektywie - ile jeszcze przed Tobą i miej dystans do problemów, nie pozwól by Ci opanowały głowę. Staraj się (w rozsądnych proporcjach) - odpoczywać i cieszyć się wolnym czasem.

Odnośnik do komentarza
Nie on pierwszy nie ostatni...

 

Pewnie, że nie, ale ...

 

Żyłek - pojechałeś do pracy na Wyspy i wróciłeś z długami?

 

Skąd taka myśl Ci przyszła do głowy? Było ciężko czasem, ale S. mi pomogła i się udało. Popracowałem i wszystko mi się zwróciło, a i dla siebie też kasę przywiozłem.

 

 

Skoro zarobiłeś trochę, to chyba zainwestowałeś w oddanie kasy uczelni? Jeśli widzą, że spłacasz, to też bedą się na Ciebie patrzyli przychylniej. Masz w zasadzie IMO dwa wyjścia:

1. kredyt dla studentów: nie wiem czy też jest dla studentów uczelni prywatnych, czy tylko dla studentów studiów dziennych, ale wejść do banku (np PKO ma ofertę) i się zapytać możesz. Taki kredyt potem spłacasz dopiero po skończeniu studiów, a kasę na czesne masz ( o ile nie przepijasz :P)

2. Napisać podanie do dziekana o rozłożenie spłaty na raty w związku z ciężką sytuacją finansową w domu. Uczelnie w zasadzie nie patrzą aż tak źle na takie podania i jak się dobrze koło tego zakrecić to nie wychodzi dramatu :-)

Odnośnik do komentarza

Ktoś tu nie zrozumiał czegoś :) Ale ja z uczelnia jestem na czysto :) Nie mam zaległości finansowych. Poszedłem na układ z matulą moją, że ona teraz płaci za moje studia, a ja później w ramach możliwości jej oddaje. Tu chodzi tylko o kwestie zaliczenia bądź też nie zaliczenia egzaminów. Kasa, o której wspomniałem to kasa już wyłożona na uczelnie :) Gdybym teraz zrezygnował to to wszystko co mama wpłaciła na moją szkołę by przepadło...

 

już wiem. ja tak do dupy napisałem. Pisząc zaległości miałem na myśli zaległości z egzaminami, a nie z kasą.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

Ładowanie
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...