Skocz do zawartości

Filmy


Tenorio

Rekomendowane odpowiedzi

Pięć palców (Five fingers) - Holenderski pianista Martijn wyrusza do Maroka, aby nieść pomoc niedożywionym dzieciom. Po przybyciu na miejsce chłopak i jego przewodnik Gavin zostają porwani i uwięzieni przez islamskich terrorystów. Gavin ginie i Martijn zostaje sam na sam z charyzmatycznym przywódcą szajki Ahmetem. Rozpoczyna się gra o przetrwanie, w czasie której Holender próbuje zrozumieć, co tak naprawdę się stało. To taki mały wstęp do filmu. Obsada może nie jest znana (z wyjątkiem jednego aktora) ale zagrane wszystko jest całkiem nieźle. Podczas filmu do samego końca zastanawiałem się jak potoczą się losy głównego bohatera. Nawet gdy ogląda się końcowe napisy cały czas myślałem co jest grane. Czy każda z tych osób jest tą za kogo się podaje czy kimś innym. Obawiałem się przed filmem że będzie to coś gorszego, że przełączę po kilkunastu minutach a film bardzo szybko mnie wciągnął. Polecam każdemu do obejrzenia w wolnej chwili. Dawno nie zastanawiałem się nad zakończeniem filmu. Jak dla mnie 8.5/10

Odnośnik do komentarza
Potraktujcie to jako zapowiedź filmu, który powinien rzucić Was na kolana. Książka jest genialna, z trailera sądząc film jest dosyć wiernym odbiciem książki, więc "The Golden Compass" zapowiada się na hit zimy.

 

http://www.goldencompassmovie.com/

Tylko dla przypomnienia. Nie wiem jak jest w większych miastach, ale we Włocławku dziś zaczynają sie pokazy premierowe.

Jestem ciekaw czy to na prawdę będzie hit zimy... :)

Odnośnik do komentarza

'Hitman' [4+1=5/10]

 

Wybrałem się wczoraj do kina, aby nieco odetchnąć od pracy. Byłem na tyle zdeterminowany, iż nie popatrzyłem w repertuar. W kinie do wyboru miałem "Złoty kompas" (jakoś przerażają mnie filmy z małymi dziewczynkami w rolach głównych - obawiam się... dziecinady), "Zgon na pogrzebie" (żona nie chciała :() oraz "Hitman". Padło na ostatni tytuł...

 

Sam film trudno mi ocenić z perspektywy gracza, wszak gra ponoć jest genialna (opinia znajomego giercownika) a ja jej nie znam.

Fabuła filmu jest oczywiście prosta i "pokryta rdzą" jak drut zbrojeniowy. Dobry, działający w słusznych przesłankach seryjny morderca, wyhodowany na specjalistycznej farmie tworzącej "killerów", regularnie wyrywa rozmaite chwasty, działając na zlecenie 'nie wiadomo kogo'. W sielance codzinności pojawia się jednak niecodzienne zlecenie na pilling "publiczny", które jest złamaniem dotychczasowych zasad, wszak nasz pupil zawsze pielił z ukrycia. Zlecenie owe okazuje się jednak pułapką zastawioną na pupila...

 

Konkrety. Pomysł na fabułę jest idiotyczny, oklepany setki razy w rozmaitych filmach i filmidłach. Sceny balistyczne są przywoite, choć omal nie pękłem ze śmiechu widząc jak czterech kolesi celuje sobie w paszcze z obrzynów (każdy po dwie sztuki), po czym pada tekst "Panowie! Jak umierać to z honorem"!, goście rzucają pukawki, sięgają po "szpilki" i zaczynają sie nimi okładać.

Głębszego przesłania film nie ma (albo ja się nie doszukałem), ale ogląda się go bez znużenia. Akcja jest w miarę szybka, krwi i huku sporo, więc można oderwać się nieco od prozy żywota :) Ocena końcowa jest niska, gdyż film nie przedstawia sobą nic wartościowego poza faktem ogólnego rozluźnienia widza. Dodatkowy punkcik za interesujące wdzianka 'bad girl' oraz scenkę z próbą gwałtu na Agencie 47, zakończoną w sposób przezabawny :D

Odnośnik do komentarza

Katyń

W końcu obejrzałem. Nie zgodzę się ze skrajnymi ocenami niektórych. Film jest dobry, solidny technicznie, ale na pewno nie jest arcydziełem. Do "Kanału" sporo mu brakuje. Mimo wszystko nie rozczarowałem się. Minusem na pewno jest kilka mało istotnych wątków, które trochę "rozmyły" wyrazistość filmu. Zlikwidowanie ich mogłoby poprawić odbiór filmu. Najlepszą rolę wg mnie zagrał Chyra. Niezła była też Cielecka, choć pojawiła się dopiero w drugiej części filmu. Historia opowiedziana trochę za bardzo "wprost". Nawet symbolika była zbyt czytelna (figura Jezusa przykryta ułańskim mundurem). Niestety dla cudzoziemca film będzie niezrozumiały. Przeciętny euro-matoł, który nie ma pojęcia o swojej własnej historii, a co dopiero o naszej - wyjątkowo powikłanej - nie będzie kojarzył wszystkich wątków. Niemniej jednak polecam, zwłaszcza dla ostatniej sceny, która robi ogromne wrażenie.

7,5/10

Odnośnik do komentarza
  • 2 tygodnie później...

Dobra, dawno mnie tu nie było, ale wrzucam krótki i bardzo subiektywny przegląd filmów niedawno przeze mnie obejrzanych:

 

Katyń - piękny film oświatowy za 20 milionów złotych. Zbyt dużo wątków, zbyt dużo taniej symboliki (no wybaczcie, scena z przedarciem polskiej flagi to po prostu styl od łopaty), postacie strasznie papierowe. Niewątpliwe plusy to Stenka, zdjęcia Edelmana i naprawdę mocna scena finałowa. 6/10.

 

Sztuczki - fajna sprawa, pozytywny film w dekoracjach Wałbrzycha to coś niesamowitego w polskim kinie. Naprawdę dobra rola Ula, co znów nie zdarza się w rodzimej kinematografii. Jakimowski wypracowuje swój własny styl, taki trochę kojarzący się z Kolskim - specyficzne kino o takiej prowincjonalnej tematyce. Zasłużony laur w Gdyni. 8/10.

 

Korowód - Stuhr coraz bardziej nagi, nadal jego filmy dobrze się ogląda, nadal mają one misję, ale wykonanie coraz gorsze. Szkoda, bo temat ciekawy (i nie chodzi mi tylko o tę etykietkę pierwszego polskiego filmu o lustracji), a w sumie jakoś widz przechodzi obok filmu. 5/10.

 

Rezerwat - Palkowski jest nominowany do Paszportu Polityki, może i słusznie, choć sprawne wyreżyserowanie filmu z zaledwie przyzwoitym, lecz katastrofalnie położonym jedną właściwie sceną scenariuszem i naprawdę bardzo dobrą rolą Bohosiewicz to w moim odczuciu za mało. 4/10.

 

I'm Not There - w sumie ciężka do przebrnięcia (a może to tylko warunki, w których oglądałem - noc, symultaniczne tłumaczenie na słuchawkach, zatłoczona sala), trudna w odbiorze, ale dająca wiele satysfakcji pseudobiografia Boba Dylana. A właściwie biografia każdego jego wcielenia z osobna. No i zastęp gwiazd w roli Dylana - Bale, Ledger, Gere i przede wszystkim genialna Cate Blanchett. Cate jest wielka, kropka. 8/10.

 

Lust, Caution - wystarczy powiedzieć, że Ang Lee naprawdę wyrasta na jedną z ikon współczesnego kina. Świetnie opowiedziana historia posuniętej aż do granic infiltracji kolaborującego z Japończykami chińskiego notabla - sadysty przez młodą członkinię ruchu oporu. Film długi (2,5 godziny) i niemal pornograficzny (około 20 minut scen łóżkowych będących w istocie niemal regularnym porno), ale ogląda się wspaniale. Dla mnie jeden z najlepszych filmów - premier, które widziałem w życiu w kinie. 10/10.

 

American Gangster - dobre, mocne kino Ridleya Scotta z (o dziwo! :>) Russelem Crowe w roli gliniarza, który rozprawia się z królem narkotykowego podziemia Nowego Jorku lat 70. (Denzel Washington). Ponoć jeden z faworytów Oscarów. 7/10.

 

3:10 do Yumy - początkowo byłem trochę zniesmaczony - kolejny remake klasycznego filmu. Tymczasem Mangold nakręcił spory kawał dobrego, mocnego, trzymającego nieustannie w napięciu kina. A oprócz wzorowej realizacji i bezbłędnego scenariusza mamy tu do czynienia jeszcze z doskonale zagranymi przez Crowe'a i Christiana Bale'a głównymi rolami. Fajnie jest wyjść z kina w poczuciu, że te kilkanaście złotych ulokowało się tak dobrze :). 7/10.

 

Control - tu będzie bardzo subiektywnie, bo zbyt dużo nasłuchałem się "Unknown Pleasures" :). Biografia Iana Curtisa przez pryzmat jego małżeństwa i związku z Annik Honore. Ascetyczna, ale wciągająca, choć tę historię znałem na pamięć. No i kilkanaście świetnych utworów do posłuchania. 8/10.

Odnośnik do komentarza

Bebok, przejdę się, przejdę. Będę w Katowicach po 1 stycznia dopiero, ale może mi się uda. A propos Czechów, na Camerimage widziałem nowy film Jana Sveraka "Butelki Zwrotne". Ja nie wiem, jak oni to robią - poruszają tematy ciężkie, podstawowe (sens życia, przemijanie, próba odnalezienia siebie) w tak lekki sposób, że człowiek wychodzi z kina niesamowicie wręcz pokrzepiony. Zresztą nowy film Menzla też wymiata po całości (już pomijając fakt, że stanowi świetną reklamę Pilsnera :>) w ten sam sposób.

 

Ze smutnych informacji: Silesia Film wystawiła Światowida na sprzedaż, co właściwie stanowi pierwszy krok ku temu, by zlikwidować to kino :/. No chyba, że stanie się cud i jakiś Gutek je kupi, w co szczerze wątpię.

Odnośnik do komentarza
Bebok, przejdę się, przejdę. Będę w Katowicach po 1 stycznia dopiero, ale może mi się uda. A propos Czechów, na Camerimage widziałem nowy film Jana Sveraka "Butelki Zwrotne". Ja nie wiem, jak oni to robią - poruszają tematy ciężkie, podstawowe (sens życia, przemijanie, próba odnalezienia siebie) w tak lekki sposób, że człowiek wychodzi z kina niesamowicie wręcz pokrzepiony. Zresztą nowy film Menzla też wymiata po całości (już pomijając fakt, że stanowi świetną reklamę Pilsnera :> ) w ten sam sposób.

 

Ze smutnych informacji: Silesia Film wystawiła Światowida na sprzedaż, co właściwie stanowi pierwszy krok ku temu, by zlikwidować to kino :/ . No chyba, że stanie się cud i jakiś Gutek je kupi, w co szczerze wątpię.

Na Butelki Zwrotne juz sobie ostrze zeby. Jakos w polowie stycznia maja byc u nas i bankowo sie na nie przejde.

 

Co do Menzla to masz na mysli "Obslugiwalem..."? Napisales nowy co mnie troche zmylilo bo "Obslugiwalem..." ogladalem w lecie ale patrzac na to, ze to pierwszy jego film po dluzszej przerwie to chyba myslimy o tym samym obrazie.

 

Szkoda Swiatowidu - czytalem o planach sprzedazy juz jakies 3 tyg. temu i od tego czasu staram sie tam wybierac czesciej. Forma protestu :P Nie pasuje mi likwidacja ale rozumiem tez racje SF - na ostatnim seansie na sali bylo 5 osob...

Odnośnik do komentarza

Tak, mam na myśli "Obsługiwałem Angielskiego Króla" :).

 

Co do Światowida - wydaje mi się, że Silesia chce na siłę utrzymać CSF, w które wpakowano grube miliony złotych, a frekwencja bywa tam żałosna. Dość powiedzieć, że tydzień temu byłem na "3:10 do Yumy" i na sali siedziały trzy osoby. Ja i moich dwóch kumpli. Zresztą nigdy nie widziałem tam nadzwyczajnego ruchu. Szkoda tylko, że to wszystko odbywa się kosztem najlepszego kina studyjnego w Katowicach i jednego z najlepszych w Polsce (to jest jedno z czterech polskich kin, które należą do Europejskiej Sieci Kin Studyjnych).

 

Z drugiej strony - w CSF studencki bilet kosztuje 11 złotych, warunki do oglądania są komfortowe, a ekran chyba największy na Śląsku.

Odnośnik do komentarza
Katyń - piękny film oświatowy za 20 milionów złotych. Zbyt dużo wątków, zbyt dużo taniej symboliki (no wybaczcie, scena z przedarciem polskiej flagi to po prostu styl od łopaty), postacie strasznie papierowe. Niewątpliwe plusy to Stenka, zdjęcia Edelmana i naprawdę mocna scena finałowa. 6/10.

 

Sztuczki - fajna sprawa, pozytywny film w dekoracjach Wałbrzycha to coś niesamowitego w polskim kinie. Naprawdę dobra rola Ula, co znów nie zdarza się w rodzimej kinematografii. Jakimowski wypracowuje swój własny styl, taki trochę kojarzący się z Kolskim - specyficzne kino o takiej prowincjonalnej tematyce. Zasłużony laur w Gdyni. 8/10.

 

Korowód - Stuhr coraz bardziej nagi, nadal jego filmy dobrze się ogląda, nadal mają one misję, ale wykonanie coraz gorsze. Szkoda, bo temat ciekawy (i nie chodzi mi tylko o tę etykietkę pierwszego polskiego filmu o lustracji), a w sumie jakoś widz przechodzi obok filmu. 5/10.

Jakbym siebie czytal...

 

I lekko w nawiazaniu do powyzszego - bylem wczoraj na czeskim filmie Pieknosc w opalach Jana Hrebejka. Jakby ktos trafil, to niech idzie koniecznie. Wlasnie takie obrazy demaskuja to, czego brakuje Stuhrowi - tu rowniez jest kilka postaci, ktorych losy sie nawzajem przeplataja, to rowniez komedia, poruszajaca wazne tematy, ale jakby inna, niebanalna. W scenariuszu Petra Jarchovskiego zaskakuje pokrecona intryga, zakonczenie do ostatniej chwili nie jest oczywiste (u Stuhra czytelne od samego poczatku), a bohaterowie nie wydaja sie jednoznaczni i cukierkowi, nie podlegaja prostym przemianom, trywialnym transformacjom o 180 stopni w stylu Komornika - kazdy z nich cos zyskuje, kazdy cos traci, a jednak sa na swoj sposob szczesliwi. Stokroc bardziej zyciowe przeslanie niz idealistyczna wiara, ze wszystko sie samo ulozy, ze w miejsce niedobrego chlopaka automatycznie wskoczy ksiaze z bajki etc. Daje 9,5/10 tylko dla zasady, ze nic nie moze byc idealne. Aha, Ana Geislerova rewelacyjna.

Odnośnik do komentarza

Trafiłem dziś trochę przypadkiem do Światowida. "Na złamanie karku" już spadło z afisza dlatego też poszedłem na "Pora umierać" Kędzierzawskiej. I prawdę mówiąc doznałem lekkiego szoku - w polskim filmie zaczynają dobrze grać już nawet zwierzęta :>. Tak na poważnie, naprawdę ruszający, ale i bardzo pogodny film. Reżyser świetnie wykorzystała talent Szaflarskiej, postać przez nią grana jest obecna na ekranie jakieś 98% ekranowego czasu, a w zupełności nie nuży. Zresztą widać tu maestrię aktorki, która potrafi wyrażać uczucia bohaterki niuansami mimiki. Sobolewski miał zdecydowaną rację, kiedy tuż po Gdyni odlatywał opowiadając o scenie przemiany fizyczno - mentalnej bohaterki na wieść o planach swojego syna. Inne zdecydowane atuty - świetna rola psa ;), czarno - białe zdjęcia Reinharta i pogoda bijąca z niemal każdej sceny. Film niemal tak dobry jak "Sztuczki" - 7,5/10.

Odnośnik do komentarza
  • 2 tygodnie później...

Krwawa Niedziela

(Bloody Sunday)

 

Irlandia/UK 2002, reż. Paul Greengrass

 

Film z kronikarską wręcz precyzją opowiada o wydarzeniach z 30 stycznia 1972, kiedy to podczas pokojowej demonstracji katolików w Derry doszło najpierw do zamieszek, a skończyło się na masakrze gdy brytyjscy komandosi otworzyli ogień do "terrorystów" mordując 14 osób.

Film jest niesamowicie skonstruowany - wygląda jak dokument (żeby zachować maksimum autentyzmu nie użyto świateł, a wszystko jest kręcone "z ręki"), ogląda się go jak reportaż i wszystko wydaje się autentyczne. Raz jesteśmy z protestującymi, "biegamy", padamy na ziemię za chwilę jesteśmy z żołnierzami, którym wciąż się wydaje że ktoś do nich strzela. Całość daje nam świadomość nadchodzącej katastrofy, buduje rosnące z minuty na minutę napięcie, by eksplodować podczas kluczowych wydarzeń tamtego dnia. Treść porażająca - to nie jest strzelanie jak w tanim kinie amerykańskim - tu śmierć każdego z protestujących jest realna, można powiedzieć namacalna - a przez sposób nakręcenia filmu można się złapać na tym, że myślimy "uff, dobrze że to nie ja, ale czemu oni k***a strzelają". Film niezwykły przez sposób realizacji (mistrzowski, naprawdę), wgniatające w fotel ujęcia (bez tandetnego efekciarstwa), unikanie prostych ocen no i patosu (aż strach pomyśleć co by było, gdyby za temat chwycili się Amerykanie).

Bardzo polecam osobom nie tylko zainteresowanym konfliktem w Ulsterze ale także kawałkiem dobrego wyspiarskiego kina.

8,5/10

Odnośnik do komentarza
  • 3 tygodnie później...

Jako że szedłem z 9-letnim bratankiem do kina dziś i jakis czas temu, to zaliczyłem dwa tytuły, które może nie są już raczej dla ludzi w naszym wieku to jednak dam minirecenzje ;P

 

Artur i Minimki

Powiem od razu wprost - dorośli zasną. Ten film zapewne jest dla dzieci, ale jednak mam do tego wątpliwości. Z jednej strony fabuła jest tak infantylna i banalna, że może podobać sie tylko dzieciom, a z drugiej strony w filmie jest parę scen dosyć dziwnych i niejednoznacznych, które na mój gust nie powinny się znaleźć w filmie jednak dla dzieci. W każdym bądź razie nie polecam nawet ze względu na efekty.

 

Alvin i Wiewiórki

Tu już znacznie lepiej. Bardzo fajny i luźny film, z dobrym żartem i fajną fabułą (choć nieco absurdalną-myślę że w realnym świecie gadające wiewiórki zostałyby natychmiast poddane autopsji przez naukowców i tyle by było kariery muzycznej ;P). Sporo nawiązań, niebanalny scenariusz, choć oczywiście z happy end'em. W dodatku w filmie da się wyczuć delikatną nutkę satyry na zepsutą, zmaterializowaną i groteskową scenę muzyczną, zwłaszcza amerykańską. Film zarówno dla dzieci jak i dla dorosłych, chociaż pewnie tatusia będzie śmieszyć co innego, a synka co innego ;P.

Odnośnik do komentarza

Projekt: Monster

W weekend bylismy na tym filmie i...jestem pod wrazeniem. Dosc oryginalny sposob przedstawienie calej fabuly. Nie liczac pierwszych 15-20 minut trzymal na maksa w napieciu i chwilami nawet kobieta oczy zamykala wiec pewnie mozna powiedziec ze byl strasznawy ;) Duze efektow, dobra gra dzwiekow i sposob filmowania powodowal, ze idzie sie poczuc jakby samemu sie uczestniczylo w wydarzeniach. Opinie sa rozne, ale warto isc obejrzec.

7+/10 dla mnie

Odnośnik do komentarza

Nudzą mnie już filmy o atakujących potworach. Z tego powodu minus, ale sposób przedstawienia historii dosyć oryginalny. Na początku "kręcenie z ręki" drażniło mnie straszliwie, ale po kilkunastu minutach można przywyknąć. Faktycznie na ekranie dużo się dzieje i to na pewno przyciąga bardzo mocno uwagę widza. Na plus dobre efekty. Szkoda, że już na początku filmu wiedziałem jakie będzie jego zakończenie...

 

 

Mało realne było to, że człowiek uciekający przed potworem, walczący o życie zaprzątałby sobie uwagę kamerą, nawet mając świadomość, że prawdopodobnie będzie to jedyny taki materiał z tego zdarzenia. Druga sprawa to podczas ratowania Beth i przejściu do tego pochylonego budynku aktorzy dziwnie obijali się po ścianach jakby ten wieżowiec się bujał na boki, a przynajmniej takie to sprawiało wrażenie, a on przecież stał nieruchomo.

 

 

Na minus na pewno długość filmu, niewiele ponad godzinę. Po kilku seansach ludzie chcieli składać reklamację, że film jest za krótki :lol:

 

 

Mogli wybrać American Gangster. 2,5h przed ekranem, mniej akcji, ale zdecydowanie lepszy obraz. Nie znałem tej historii wcześniej, ale film warto obejrzeć. Bardzo dobra rola Denzela Washingtona jako bezwzględnego gangstera, w kilku momentach szczęka mi opadła...

Odnośnik do komentarza

I Am Legend

fajny klimat, bardzo fajne widoki (opuszczony NY), z duzym rozmachem.

malo fajne:

- malo aktorow (wiem, ze koles docelowo jest jedynym ocalalym czlowiekiem na ziemi, ale moglo by byc wiecej retrospekcji)

- "widac komputer" w animacjach, czasami to az glupio wyglada (a moze sie czepiam?)

- zbyt krotki (czasowo i fabularnie, konczy sie jakby w 2/3)

- troche moze nudny? (jeden z kumpli, z ktorymi bylem na tym w kinie zasnal i nawet 30-sekundowe dzwonienie jego telefonu go nie obudzilo :))

- czasami dialogi (monologi?) glownego bohatera do manekina albo psa byly zbyt naiwne i zenujace (nawet jak na film akcji).

- drobne niedociagniecia w fabule

 

a akcja dzieje sie w 2012 roku, wiec Euro mamy pozamiatane.

 

5/10 (oceniajac w kategorii "niewyrafinowana rozrywka")

 

The Last Kiss

pokusilem sie, bo zobaczylem zapowiedz ze kolejny "Garden State", ze Braff i Bilson, ze sciezka dzwiekowa etc... i do 20 minuty bylo super, a potem juz tylko gorzej. polski tytul tego to "Przyjaciele" (WTF?), a film ratuja tylko sceny z Bilson (jak ktos ogladal The O.C., to ona grala Summer).

w skrocie jest to opowiesc o kolesiu, ktory ma zaplanowane zycie, jest architektem, bedzie sie zenil z nudnie idealna dziewczyna... i w jego poukladanym, nudnym zyciu pojawia sie 20-letnia, energiczna kokietka. glowny watek przeplatany jest problemami/przygodami przyjaciol glownego bohatera (nawet ciekawe) i rodzicow niedoszlej panny mlodej (nudy). przeslanie filmu to ponoc dokonywanie trudnych wyborow. muzyka? niby fajna, ale bez szalu (do GS troche temu daleko). humor? 2-3 smieszne sceny, za malo. na plus: ciekawi aktorzy i scena zapoznania Braffa i Bilson na jakims tam weselu (jedna z lepszych scen jakie wdzialem w tego typu filmach).

 

6.5/10

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

Ładowanie
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...