Skocz do zawartości

Filmy


Tenorio

Rekomendowane odpowiedzi

To (2017)

 

Tegoroczne To to (hehe) świetny dowód na to, że można stworzyć remake kultowego dzieła, odrobinę go pozmieniać, a nawet poprawić, a mimo to zrobić udaną i samodzielną produkcję.
Zacznę od tego, że Bill Skarsgard miał bardzo wysoko zawieszoną poprzeczkę (ach, ten pojebany Curry :wub:) i dał radę. Jego Pennywise jest dalej przerażający, ale w inny sposób niż oryginalny. Świetna mimika aktora + fantastyczny śmiech długo zostają w pamięci, genialna kreacja, po prostu.
Film jest też kolejnym dowodem na talent Finna Wolfharda. Wygląda na to, że chłopak lubi klimatyczne horrory z dawnych lat, bo po Stranger Things (gdzie jednak miał równie wyraźnych kolegów) popisuje się i tutaj. Nie mogę nie pochwalić reszty Klubu Frajerów bo każdy świetnie oddał hołd postaciom z oryginału, ale Finn jako Richie kradnie większość scen. Dziwnie było się śmiać na horrorze, ale nie dało się inaczej :)
Film jest inny chronologicznie niż jego pierwowzór i to jest minimalny minus, bo oryginał podawał sceny w takiej kolejności, że nie można było mieć wątpliwości co do symboliki i nawiązań. Inna sprawa, że te wersje najwidoczniej podzielono na dziecięcą i dorosłą.
Rzecz jasna warstwa technologiczna jest nie do zarzucenia. Efekty są co najmniej dobre, udźwiękowienie mocno zalatuje dawnymi horrorami, a soundtrack ma kilka świetnych kawałków (New Kids on the block, Young MC, genialny Anthrax czy wiele innych).
Nie ma co więcej mówić, film się świetnie broni w starciu z kultowym pierwowzorem i zasłużenie jest kasowym sukcesem. Najprzyjemniejszym dla mnie plusem jest fakt, że nowa wersja zachowała ducha oryginału, który udanie opowiadał o dziecięcej przyjaźni i o tym jak potrafi ona być silna.
Godne polecenia kino :)
Odnośnik do komentarza


Kingsman: The Golden Circle


Pierwsza część Kingsman była zaskakująco przyjemnym i zabawnym absurdem. Trochę pastiszem na filmy szpiegowskie, a do tego dobrze podanym. W drugiej części wystarczyło wszystko podać w taki sam sposób, ale może dodać tylko trochę więcej akcji albo przedstawić nowych bohaterów. Nikt od takich filmów nie ma raczej wielkich wymagań.






Niestety twórcy chyba kompletnie nie wiedzieli co chcą zrobić. Z jednej strony warto pochwalić Juliane Moore, która bawi się swoją rolą nie gorzej niż Samuel L. Jackson, a z drugiej trzeba zjechać twórców za to, że głośno zapowiadani Statesman właściwie okazują się zbędnymi fillerami. Strasznie zmarnowano potencjał Tatuma (który ma genialne wejście), jak i Bridgesa (tego nie mogę przeboleć). Pomysłów na wykorzystanie amerykańskich, południowych kowbojów mogło być bez liku, zwłaszcza na żarty w kontekstach kulturowych.






Film cierpi też na niesamowitą rozlazłość. 2 godziny i 22 minuty to cholernie długo na film akcji i albo trzeba zaimponować fabułą albo napchać film efektownymi scenami. Niestety jakkolwiek akcji trochę jest, to fabuła jest prosta, o ile nie prostacka i brakuje rozmachu by to przeboleć.






Do tego wskrzeszenie Firtha kompletnie rujnuje efekt z pierwszego filmu, a także po raz kolejny - jest zwyczajnie zbędne.






Finał sugeruje, że Statesman jeszcze zobaczymy (o ile powstanie 3 część) i wtedy mam nadzieję, że zobaczymy też znacznie lepszy film. Niestety, ale druga część Kingsman w dostarczaniu rozrywki zwyczajnie daje ciała.


PS. na pewno plusem jest udział Eltona Johna, udany gościnny występ.


Odnośnik do komentarza

 

Kingsman: The Golden Circle
Pierwsza część Kingsman była zaskakująco przyjemnym i zabawnym absurdem. Trochę pastiszem na filmy szpiegowskie, a do tego dobrze podanym. W drugiej części wystarczyło wszystko podać w taki sam sposób, ale może dodać tylko trochę więcej akcji albo przedstawić nowych bohaterów. Nikt od takich filmów nie ma raczej wielkich wymagań.
Niestety twórcy chyba kompletnie nie wiedzieli co chcą zrobić. Z jednej strony warto pochwalić Juliane Moore, która bawi się swoją rolą nie gorzej niż Samuel L. Jackson, a z drugiej trzeba zjechać twórców za to, że głośno zapowiadani Statesman właściwie okazują się zbędnymi fillerami. Strasznie zmarnowano potencjał Tatuma (który ma genialne wejście), jak i Bridgesa (tego nie mogę przeboleć). Pomysłów na wykorzystanie amerykańskich, południowych kowbojów mogło być bez liku, zwłaszcza na żarty w kontekstach kulturowych.
Film cierpi też na niesamowitą rozlazłość. 2 godziny i 22 minuty to cholernie długo na film akcji i albo trzeba zaimponować fabułą albo napchać film efektownymi scenami. Niestety jakkolwiek akcji trochę jest, to fabuła jest prosta, o ile nie prostacka i brakuje rozmachu by to przeboleć.
Do tego wskrzeszenie Firtha kompletnie rujnuje efekt z pierwszego filmu, a także po raz kolejny - jest zwyczajnie zbędne.
Finał sugeruje, że Statesman jeszcze zobaczymy (o ile powstanie 3 część) i wtedy mam nadzieję, że zobaczymy też znacznie lepszy film. Niestety, ale druga część Kingsman w dostarczaniu rozrywki zwyczajnie daje ciała.
PS. na pewno plusem jest udział Eltona Johna, udany gościnny występ.

 

 

A mnie się dwójka bardzo podobała :) Zdecydowanie trafił do mnie ten film :)

Elton John pozamiatał wszystko :)

Odnośnik do komentarza

Z jednej strony podobał mi się bardzo montaż, fajna akcja i role Moore i Johna, z drugiej - nawet jak na pastisz - niektóre sceny przegięte, że wręcz irytowały. Zgodzę się też, że postacie Tatuma i Bridgesa dostały trochę zbyt mało czasu ekranowego. Jedynka była fajnym powiewem świeżości w trochę wyświechtanym gatunku szpiegowskiej komedii, tutaj w pewnym momencie film zaczyna męczyć i z ulgą ogląda się końcowe napisy.

Odnośnik do komentarza


Barry Seal: Król przemytu (lub oryginalnie American Made)


To świetna sprawa, że zekranizowano tak absurdalną historię jak "kariera" Barry'ego Seala i świetnie, że główna rola trafiła do Toma Cruise'a.






Doug Liman nadał bardzo dobre tempo tej historii, film sam w sobie jest dobry wizualnie (cieszą oko animowane wstawki), nie ma też co narzekać na muzykę, która została dobrze dopasowana do ram czasowych filmu.






Koniecznie trzeba powiedzieć, że ten obraz to po prostu one man show w wykonaniu Cruise'a. Dostał rolę idealnie pod siebie i widać, że świetnie się bawił przy pracy nad nią. Seal Cruise'a jest arogancki, pewny siebie, zabawny i równie sprytny co bezczelny.






Nie rozczarowuje także Gleeson, który sportretował klasycznego, nie dającego się lubić agenta CIA. Kolejna solidna rola w jego dorobku.






Jakkolwiek nie ma takiego rozmachu i nie jest aż tak dobrą rozrywką to American Made (wielkie brawa dla tłumaczy tytułu...) to film w klimacie Wilka z Wall Street, a fani takich historii spokojnie mogą iść do kina.


Odnośnik do komentarza

Ja lubie ogladac filmy z Festiwali. :)

Polecam dla wszystkich Warszawiaków (lub tych którzy będą w Wawie w datach 13 - 22 Padziernika) w ten weekend rozpoczyna sie "Warsaw Film Festival".

Nie smiejcie sie, bo naprawde Polski Festiwal jest juz na topie i jest w elitarnej juz kategori wraz z Festiwalem "Cannes". W tym roku jest mnostwo dobrych filmów w tym roku, od groma.. znalazlem tez artykul z najlepsza selekcja filmow na tego rocznej edycji. Godne uwagi:

 

https://spotini.com/guides/warsaw-film-festival-2017/

Odnośnik do komentarza

Blade Runner 2049

 

Trzeba mieć odwagę by zabrać się za zrobienie sequela tak ważnego filmu, a także umiejętności by to wyszło.
Przy tym jak inny jest ten film od pierwszej części (audio wizualnie to dwa zupełnie różne obrazy) to jest jednocześnie niesamowicie podobny. To imponujące, że 2049 zadaje w sumie te same pytania co jedynka, dalej pozostawia dużo miejsca do interpretacji, a także szukania błędów, ale albo ów błędy są tak małe i nieznaczące albo widz potrafi znaleźć wyjaśnienie, które ma sens.
W jedynce zakochałem się w oprawie audio wizualnej dzięki niesamowitej "neonowości" i przegenialnej muzyce Vangelisa. To był film, który w moim odczuciu idealnie pasował do lat 80tych w jakich powstał. Dwójka oferuje zupełnie inne doznania. Miałem obawy co do muzyki (kompletnie znudził mi się Zimmer) i na pewno nie zapadnie mi tak w pamięć jak zapadła ta z poprzedniej części, ale potrafi ona stworzyć niesamowite uczucie niepokoju, które trwa przez praktycznie cały film.
Wizualnie za to mamy arcydzieło. Nie pamiętam kiedy ostatnio widziałem tak umiejętną i klimatyczne grę świateł w kinie. Zdjęcia są niesamowite, a sceny w Las Vegas będą należeć do moich ulubionych. Ba! Same sceny z LV mogłyby być dla mnie powodem do drugiego seansu. Nie wiem czy nie przesadzam, ale zdjęcia mogą moim zdaniem się zapoznać z Oscarem.
Film jest długi, ale dopiero końcówka była dla mnie odczuwalna. Do ostatnich 10-15 minut siedziałem wpatrzony w ten piękny obraz i prostą, ale potrafiącą zaskoczyć fabułę.
Mam wrażenie, że cokolwiek napiszę o tym więcej to i tak będzie za mało i za płytko. To naprawdę godny sequel i świetnie broniący się samodzielnie film.
Idźcie do kina, ale zapoznajcie się z kultową jedynką. 2049 może zyskać podobny status.
Nie mogę się doczekać Diuny w reżyserii Villeneuve.
Odnośnik do komentarza

True, gdzie tylko przyłożyć ucho to słyszy się takie głosy. Do końca roku nie zostało sporo czasu, także myślę że jest na to szansa.

 

Co do filmu, to w zasadzie w 100% zgadzam się z tym co napisał ajerkoniak. Dawno nie wychodziłem z kina tak oszołomiony. Podjąć się tak kultowego sequelu i nie spierdzielić? Pełen szacun. Martwi jednak póki co to ile film zarabia, istnieje dużo prawdopodobieństwo że film nie zarobi na siebie tych 150mln, które w niego włożono. A szkoda, bo to kolejny argument dla wytwórni aby nie realizować ciut odważniejszych wizji reżyserów a zamiast tego dalej pakować kasę w bezpieczny zarobek ala. filmy o superbohaterach.

Odnośnik do komentarza

 

bezpieczny zarobek ala. filmy o superbohaterach.

 

DC Comics niekoniecznie się zgadza :keke:

 

 

W ciągu ostatnich dwóch lat wyszły 4 filmy od DC. Prezentuje się to tak...

 

BvS: Dawn Of Justice - 873M (koszt: 250M)

Suicide Squad - 745M (koszt: 175M)

LEGO Batman Movie - 311M (koszt: 80M)

Wonder Woman - 821M (koszt: 149M)

 

Marvel sobie oczywiście radzi lepiej, ale chyba jednak nie mogą narzekać ;)

Odnośnik do komentarza

A czemu tylko dwa lata? Dorzuć koszmarny Man of Steel który zarobił około 600mln dolarów. To są może i niezłe liczby, ale zupełnie nie takie na jakie liczyli ludzie od WB. Dopiero Wonder Woman się sprawdziła ;) Nie mówiąc o tym, że do każdego filmu możesz dorzucić po około 100 baniek kosztów reklamowych (tak to wygląda przy superbohaterskich produkcjach) i wtedy to wygląda odrobinę inaczej.

 

Lego Batman chyba umieściłeś jako żart :D

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

Ładowanie
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...