Skocz do zawartości

Filmy


Tenorio

Rekomendowane odpowiedzi

wczoraj bylem na najnowszych Piratach :) jezeli do filmu podejsc lekko :) ot efekciarski film o piratach to jest gut :) mi tam sie podobal ale moze to na towarzystwo ;) zreszta sporo scen udalo mi sie ominac ;) to ze dlugi to fakt :) dupsko mnie tak nawalalo ze pozniej na baletach siedziec nie moglem :] ale jako taki prosty, na odstresowanie filmik to polecam :]

Odnośnik do komentarza

"Wesele". To taka kolejna polska komedia - niekomedia. Coś na kształt "Dnia Świra". Tu zabawa, humor, ale jednak i jakieś przestrogi. Fakt, ubawiłem sie trochę (miałem czas, bo nie było reklam co 10 minut), ale też były sceny, które uśmiechu nie wywoływały. Było to dość przejaskrawione, ale zapewne niejedno polskie wesele tak wygląda. Och, żeby tylko moje tak nie wyglądało ;). Dobra gra aktorska, film nie nudził. 8/10.

Odnośnik do komentarza
wczoraj bylem na najnowszych Piratach :) jezeli do filmu podejsc lekko :) ot efekciarski film o piratach to jest gut :) mi tam sie podobal ale moze to na towarzystwo ;) zreszta sporo scen udalo mi sie ominac ;) to ze dlugi to fakt :) dupsko mnie tak nawalalo ze pozniej na baletach siedziec nie moglem :] ale jako taki prosty, na odstresowanie filmik to polecam :]

 

Film jest masakrycznie słaby. Druga część była kiepska, ale ta przebiłą ją o głowe. Po prostu dno i dwa metry mułu. Strasznie długi, niektóre wątki dodane zupełnie bezsensownie, chyba tylko w celu przedłużenia filmu, brak spójności akcji. Bez zgrzewki browarów nie radze podchodzić. Ledwo wytrwałem do końca.

Odnośnik do komentarza

"Nostalgia" jest genialna. Naprawdę ciężko o drugi taki film, gdzie tak powolna narracja służy jako środek do budowania niesamowitego dramatyzmu tych kilku kluczowych scen. Poza tym ten niemal namacalny metafizyczny klimat sączący się z każdego kadru zapiera dech w piersiach.

 

No i przy "Nostalgii" "Stalker" wydaje się być filmem zmontowanym na modłę MTV :>.

Odnośnik do komentarza

Byłem na Piratach i mówiąc szczerze nie jestem zawiedziony. Podszedłem do tego filmu na zupełnym luzie, wiedząc, że nie ma co oczekiwać wikopomnych scen w stylu "zagraj to jeszcze raz Sam" z Casablanki itp. Ja np. byłem zawiedziony pierwszą częścią, bo nie spodziewałem się, że to film o duchach itp, tylko o zwykłych Piratach. Gdy jednak zaakceptuje się "fizykę" i założenia świata Piratów z Karaibów, czyli pływanie statkami pod wodą, wycieczki do świata zmarłych itp - to film jest do przyjęcia. Na pewno fajne są intrygi, bo właściwie każda z 5 głównych postaci ma inne cele, ale nie może ich osiągnąć samemu będąc skazanym na niechciane sojusze. Oczywiście konfiguracja zmian sojuszy i ich tempo jest nadmierne może, ale na pewno nie jest to porażka. Scenariusz trochę średni, ale trzymający się kupy, bo w sumie w całym 160 minutowym filmie cel jest jeden - dopaść serducho Davy Jones'a. Może można było opowiedzieć to krócej, ale wtedy było by mniej "wizualiów" nad którymi się solidnie napracowano.

Na plus jest genialna scena z Trybunału Braci - naprawdę klimatyczna a do tego śmieszna, kilka innych też jest ciekawych. Minusem są wizje Sparrowa, które dano chyba na doczepkę, żeby wykorzystać świetnego Deppa - symbol całej serii. To one trochę sztucznie przedłużają film :-k

Dla mnie jako kino wakacyjno-rozrywkowe Piraci zdali egzamin. Może ciut za długi, ale mimo wszystko niezły film przygodowy. Na obronę trójki przemawia jeszcze fakt, że dwójka kończyła się w zawieszeniu i część trzecia była niejako konieczna. Z zakończenia można wnioskować, że będzie część 4, ale mówiąc szczerze nie wiem po co. O ile 2 i 3 tworzą jakąś spójną całość, to "czwórka" będzie zaczynała jakiś wątek od nowa. Owszem rywalizacja między Barbosą, Sparrowem i Turnerem jest fajna, ale czwórka to już chyba byłby jeden film za daleko.

Odnośnik do komentarza

"Zabawa w chowanego" -> http://www.filmweb.pl/Zabawa+w+chowanego+2...e,Film,id=98102

Obejrzałem ten film dość przypadkowo. Włączyłem telewizor i coś tam sobie leciało. Po pewnym czasie film naprawdę przykuł moją uwagę.

Lubię filmy z atmosferą, filmy dzięki którym mogę poczuć jakbym uczestniczył w ich akcji (podobnie jest z książkami). Takim filmem jest "Zabawa w chowanego". To trudno jest wytłumaczyć, ale takie filmy mają w sobie coś klaustrofobicznego i tą klaustrofobiczność ja lubię. Zamknięcie, brak możliwości jakiegokolwiek ruchu, ciągłe zagrożenie, strach, brutalność, przemoc, ale wszystko bez tandetnych efektów gore i fruwajacych flaków. Moze byc krew, może być rzeźnia, ale nie do końca widoczna, tak żeby pozostało pole dla naszej wyobraźni. Bardzo dobrze została ukazana scena ćwiartownia zwłok. Domyślamy się, że są one ćwiatrowane, ale nie wiemy do końca czy jest tak naprawdę :) .

Do tego wszystkiego wspaniała rola Jennifer Tilly w roli Helen. Coś pięknego :) .

Podobał mi się także Vincent Gallo. Facet ma coś w sobie :) . Lubię tego gościa.

 

Przy okazji. Obejrzałem wczoraj jeszcze jeden film. "Super Tata" z Adamem Sandlerem -> http://www.filmweb.pl/Super+Tata+1999+o+filmie,Film,id=754 .

Film luźny, pozytywny, ot rozrywka dla rodziny. Można obejrzeć.

Ale nie o to mi chodzi. W tym filmie wystąpiło dwoje aktorów: Joey Lauren Adams i Steve Buscemi.

Adams skojarzyłem z "W pogoni za Amy". Dziewczyna jest bardzo fajna, ale to na co zwraca się w jej przypadku uwagę to głos. Jest zarazem irytujący i intrygujący :) . Zdecydowanie przykuwa uwagę.

Buscemiego uwielbiam od dawna. Facet jest niesamowity. Nawet z małej rólki potrafi zrobi coś genialnego. Jego rola bezdomnego mnie rozwaliła :lol: .

Buscemi zagra i w komedii i sensacji i w dramacie. Takich aktorów/artystów lubię.

Odnośnik do komentarza
Przy okazji. Obejrzałem wczoraj jeszcze jeden film. "Super Tata" z Adamem Sandlerem -> http://www.filmweb.pl/Super+Tata+1999+o+filmie,Film,id=754 .

Film luźny, pozytywny, ot rozrywka dla rodziny. Można obejrzeć.

Ale nie o to mi chodzi. W tym filmie wystąpiło dwoje aktorów: Joey Lauren Adams i Steve Buscemi.

Adams skojarzyłem z "W pogoni za Amy". Dziewczyna jest bardzo fajna, ale to na co zwraca się w jej przypadku uwagę to głos. Jest zarazem irytujący i intrygujący smile.gif . Zdecydowanie przykuwa uwagę.

Buscemiego uwielbiam od dawna. Facet jest niesamowity. Nawet z małej rólki potrafi zrobi coś genialnego. Jego rola bezdomnego mnie rozwaliła lol.gif .

Buscemi zagra i w komedii i sensacji i w dramacie. Takich aktorów/artystów lubię.

 

Steve Buscemi gra w wielu filmach Adama Sandlera, najczęściej właśnie takie malutkie, poboczne acz charakterystyczne role :] Podobnie jest z Allenem Covertem, i Robem Schneiderem, którzy grają niemal we wszystkich jego filmach, często bardzo podobne role (np kumpli, współlokatorów) :]

Odnośnik do komentarza

wszystko o mojej matce

 

Przyznam, że po film sięgnąłem z nudów i raczej bez większego entuzjazmu. Nie jestem wielkim fanem Almodovara, irytują mnie jego często przeintelektualizowane dzieła, ale tym razem nie żałowałem, choć też jakoś szczególnie nie byłem zachwycony.

Nie będę dokładnie opisywał fabuły, bo jest dosyć złożona, więc powiem najprościej jak potrafię: matce umiera syn i postanawia wyruszyć do Barcelony by odnaleźć ojca dziecka i poinformować go o tym. Trafia tam na kilka dosyć ciekawych postaci dzięki którym jest coraz bliżej wyznaczonego sobie celu.

Jeśli chodzi o same wrażenia... Nie do końca przekonują mnie niektóre pomysły Almodovara, który chyba zrobił wszystko żeby skomplikować treść filmu. Poczynając od głównej bohaterki po spotykanych bohaterów, mamy do czynienia z jakimś absurdalnym i rzadko spotykanym życiem. To chyba zależy od podejścia samego odbiorcy, dlatego w moim przypadku wyglądało to średnio. Dochodziło wręcz do takiej sytuacji, kiedy tylko czekałem âco jeszcze może się dziwnego wydarzyćâ. Trochę to mogło śmieszyć, a chyba nie o to chodziło... Sądzę też, że przedstawiono za dużo niepotrzebnych wydarzeń, zamiast rozwinąć kilka kluczowych, było po trochu o wszystkim, co lekko zachwiało samym odbiorem filmu. Odrzucając jednak ten fragment należy przyznać, że są też momenty wzruszające i robiące spore wrażenie (vide śmierć syna głównej bohaterki). Na plus należy także zaliczyć niezłą grę aktorów i pracę kamer (ładne tła, kontrasty...). No i wprost wspaniale zagrała Penelope Cruz â nie spodziewałem się po niej aż takiej kapitalnej gry.

Odnośnik do komentarza
wszystko o mojej matce

 

Przyznam, że po film sięgnąłem z nudów i raczej bez większego entuzjazmu. Nie jestem wielkim fanem Almodovara, irytują mnie jego często przeintelektualizowane dzieła, ale tym razem nie żałowałem, choć też jakoś szczególnie nie byłem zachwycony.

Nie będę dokładnie opisywał fabuły, bo jest dosyć złożona, więc powiem najprościej jak potrafię: matce umiera syn i postanawia wyruszyć do Barcelony by odnaleźć ojca dziecka i poinformować go o tym. Trafia tam na kilka dosyć ciekawych postaci dzięki którym jest coraz bliżej wyznaczonego sobie celu.

Jeśli chodzi o same wrażenia... Nie do końca przekonują mnie niektóre pomysły Almodovara, który chyba zrobił wszystko żeby skomplikować treść filmu. Poczynając od głównej bohaterki po spotykanych bohaterów, mamy do czynienia z jakimś absurdalnym i rzadko spotykanym życiem. To chyba zależy od podejścia samego odbiorcy, dlatego w moim przypadku wyglądało to średnio. Dochodziło wręcz do takiej sytuacji, kiedy tylko czekałem âco jeszcze może się dziwnego wydarzyćâ. Trochę to mogło śmieszyć, a chyba nie o to chodziło... Sądzę też, że przedstawiono za dużo niepotrzebnych wydarzeń, zamiast rozwinąć kilka kluczowych, było po trochu o wszystkim, co lekko zachwiało samym odbiorem filmu. Odrzucając jednak ten fragment należy przyznać, że są też momenty wzruszające i robiące spore wrażenie (vide śmierć syna głównej bohaterki). Na plus należy także zaliczyć niezłą grę aktorów i pracę kamer (ładne tła, kontrasty...). No i wprost wspaniale zagrała Penelope Cruz â nie spodziewałem się po niej aż takiej kapitalnej gry.

 

Almo ma specyficzne filmy, nie każdemu się podobają. Trzeba przestawić się na trochę inne myślenie, ja uwielbiam ten jego styl. Nie wydaje mi się przeintelektualizowany. Prędzej można by go moim zdaniem posądzać o kicz czy coś w tym stylu. Te filmy są takie... baśniowe troszkę, przeładowane, kolorowe. Osobiście wolę "Porozmawiaj z nią", ale "Wszystko..." też b. mi się podobał.

Odnośnik do komentarza
:gool: II - Spodziewałem się czegoś lepszego, ale film bardzo dobry. Fajnie zmontowany i super muzyka.

 

9/10

Spodziewałeś się czegoś lepszego i dajesz filmowi 9? :|

 

 

Może spodziewał się 10 razz.gif.

 

A jak :] Jedynka była bardzo dobra i odemnie miala 10, a dwójka u mnie na 9 :P

Odnośnik do komentarza

Jezusicku, takiej kupie jak Gol (nie wazne czy 1 czy 2) dac 9 ? Ten film nie zasluguje na 4. Pal szesc juz kompletny brak realizmu zwiazanego z futbolem, pal szesc "gre aktorska" (ktorej nie zauwazylem), pal szesc ten montaz, w ktorym dobitnie widac, ze zawodnik nie umie kopnac pilki. Ten film nie ma sceniarusza, w filmie nie chodzi o nic (popatrzcie na jakis normalny film sportowy jak "Any Given Sunday", tam tez byl tylko jeden sezon, ale jak sie to dobrze ogladalo !) no i do tego te wstawki, z 10 letnim bratem uciekajacym wypasiona fura przez srodek Madrytu (ROTFL) i mnostwo innych ktorych nie chce mi sie wymieniac. Film zenujacy.

 

1/10. ( Byloby 2, ale w finale wygrywaja z Arsenalem :D).

Odnośnik do komentarza

Bloody Sunday

Zawsze interesował mnie konflikt w Ulsterze. Dzięki GW mogłem się w piątek zaopatrzyć w ten film. Produkcja bardzo ciekawie i pomysłowo zmontowana - niby dokument, niby reportaż. Surowy i prawdziwy. Polecam każdemu kto interesuje się Irlandią Północną.

8/10

 

A drugiego filmu z piątkowej Wyborczej nie muszę nikomu przedstawiać. Kto zna twórczość Kusturicy, musi się zaopatrzyć w "Underground".

Odnośnik do komentarza
  • 2 tygodnie później...

Wojownik

Film dokumentalny o Marku Piotrowskim, byłym mistrzu świata w kickboxingu. Oglądałem ten film wczoraj na HBO i w dalszym ciągu myślę o nim. Piotrowski wygrał wszystko co można było w sporcie amatorskim potem wyjechał do USA. Tam toczył wspaniałe pojedynki,pokonywał wszystkich, w tym legendy tego sportu jak Rick Roufus, czy Don Wilson. Zawsze atakował rywali, nie dając im ani chwili wytchnienia w ringu. Zawsze parł do przodu. w swojej karieerze zawodowego kicboxera i boksera przegrał zaledwie dwa pojedynki. Rewanz z Roufusem i walkę z Robem Kamanem.

W pewnym momencie zaczęły sie problemy: zdrowotne, finansowe, osobiste. Marek przegrywal ze swoja chorobą, jednak pare lat temu powrócił do Polski. W dalsszym ciągu walczy, tym razem z chorobą. Bardzo ciekawa postać, inteligentny facet. Mówi o swojej karierze, o tym jak zmagal się z przeciwnościami losu. W filmie nie ma komentarza w tle. Wypowiada sie Marek, jego znajomi, dawi rywale, czytane są jego listy do matki. Przyznam sie, że parę razy miałem łzy w oku, szczególnie, kiedy za pośrednictwem inyernetu (a może były to wcześniej nagrane filmy z pozdrowieniami dla rywali) rozmawiał ze swoimi dawnymi przeciwnikami. Nawet jego najwiekszy "ringowy wróg" Roufus rozkleił się jak zobaczył z trudem mówiącego, pozdrawiajacego go Piotrowskiego. Wszyscy jego dawni przeciwnicy mają dla niego ogromny szacunek. Ja również- za to jakim był sportowcem i jakim jest teraz człowiekiem. Polecam każdemu 9,5/10

Odnośnik do komentarza

Potwierdzam, "Wojownik" to doskonały dokument. Piotrowski wiele przeszedł i znacznie odbiega od stereotypu tępego ringowego zabijaki. Ma sporą mądrość życiową i... nigdy się nie poddał, pomimo kłód, jakie mu niespodziewanie życie rzuciło pod nogi.

 

"Wstań i walcz... to Twoje życie" - te genialne w swej prostocie słowa głównego bohatera doskonale oddają charakter filmu.

 

Ocena 10/10.

 

PS. Warto dodać, że przygotowanie tego dokumentu zajęło ładnych parę lat.

Odnośnik do komentarza

SHREK 3

 

Właśnie wróciłem z premiery Shreka 3-ciego i niestety, dobrych wieści nie mam. Tego jednak można się było spodziewać, wszak odgrzewane bułeczki to nie to samo co świeże. Niestety, trzecia część przygód zielonego potworka jest zdecydowanie gorsza od części drugiej a do pięt nie dorasta pierwszej. Już sam pomysł na scenariusz jest nad wyraz nędzny. Otóż władca Zasiedmiogórogrodu zdycha (scena z etapowym wyzionięciem ducha jest dość żenująca) i miasto pozostaje bez króla. Oczywistym następcą tronu jest Shrek aczkolwiek ten bynajmniej nie jest zachwycony dworskim życiem i marzy jedynie o powrocie na własne bagno. Aby marzenia swe zrealizować wyrusza więc po prawowitego następcę tronu - Artura, który okazuje się być niegramotnym popychadłem w jednej ze szkół.

W międzyczasie w mieście dochodzi do puczu zorganizowanego przez Księcia z Bajki, wspieranego przez postacie negatywne z bajek, niezadowolone z przydzielonego im "złego" losu a tym samym braku perspektyw na życie długie i szczęśliwe.

Jak się to wszystko skończy pisać nie będę, ale oczywiście jest to do bólu przewidywalne.

 

Może się czepiam wszak jest to przecież jedynie bajka dla dzieci, ale po pierwszej części druga nie odbiegała aż tak dramatycznie poziomem. W trzeciej szczerego śmiechu jest niewiele, zabawnych gagów jak na lekarstwo a wydarzenia po sobie następujące przewidywalne do bólu.

 

Z całego filmu zapamiętałem jeden zabawny fragment. Jest to przesłuchanie Pinokia przez Księcia z Bajki tyczące miejsca pobytu Shreka. Na pozostałe fragmenty spuszczę zasłonę milczenia.

 

Przykro mi to pisać, ale mam nadzieję, iż byłem na trzeciej i ostatniej zarazem części przygód Shreka.

 

3/10

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

Ładowanie
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...