Skocz do zawartości

Duma Mazowsza


Czarls

Rekomendowane odpowiedzi

No, no podziwiam Twój zapał... widać, że aura Wilgi dobrze wpływa na zespół i na razie są duże szanse na utrzymanie się w tym sezonie w II lidze... Paru zawodników robi wrażenia(forma Kosztowniaka, Trałki) oby tak dalej... Kolejnych wzmocnień może poszukaj wśród jakiś koloni, czy

zielonych szkół" zjeźdzających do kurortów w Wildze:)

Odnośnik do komentarza

@krisss: Nie mam już ani grosza na transfery, więc w zimie pewnie będzie spokój. Chyba, że ktoś za darmo przyjdzie. Ja mieszkam pod Warszawą, lecz weekendy spędzam w Wildze.

@Roin: Dzięki.

 

Tydzień po masakrze, jaką urządziliśmy naszym rywalom w Wildze, wyruszyliśmy do Wrocławia, aby rozegrać mecz ze Śląskiem. Po raz kolejny byliśmy uważani za outsiderów, lecz po spotkaniu w Łodzi wiedziałem, że jesteśmy w stanie zawalczyć z każdym. Pierwsze minuty, co prawda należały do moich podopiecznych, lecz to gospodarze pierwsi strzelili bramkę. W 11. minucie niepilnowany Ostrowski oddał groźny strzał z 16. metrów i zaskoczył Brzostowskiego. Po zdobyciu gola mecz się wyrównał i trzeba przyznać, że stał na całkiem wysokim poziomie. Obu jedenastkom brakowało wykończenia i do przerwy utrzymało się jednobramkowe prowadzenie Śląska. W drugiej połowie staraliśmy się nadrobić straty, lecz znów zabrakło nam skuteczności. Po raz kolejny rozegraliśmy niezłe spotkanie, lecz do Wilgi wracamy z niczym.

 

10.09.2005r.; II Liga [9/34]

Stadion przy ul. Oporowskiej, Wrocław; Widzów: 3773

[12.] Śląsk Wrocław - [8.] Amur Wilga 1:0 (1:0)

1:0 Ostrowski 11'

 

MoM: Adrian Budka [Śląsk, P P, 9]

 

Brzostowski - Urbaniak, Samiec, Ciesielski, Augustyniak - Agafon - Rączka (Małocha 75'), Trałka, Rosiński - Kosztowniak, Bański (Loch 46').

Odnośnik do komentarza

@Profesor: Amur Wilga Official Site i jeszcze 90minut.pl. Co do nazwy, to wydaję mi się, że chodzi o rybę. Przez Wilgę przepływa rzeka o tej samej nazwie, a niedaleko jest Wisła.

 

Porażka ze Śląskiem sprawiła, że ponownie spadliśmy w strefy tabeli, od których lepiej trzymać się z daleka. Mecz z Lechią Gdańsk na Wilga Arena był bardzo ważny, gdyż goście przed spotkaniem zajmowali jedenaste miejsce, tuż za nami. Wiedziałem, że przed nami ciężka przeprawa, więc poleciłem swoim podopiecznym grać spokojnie i liczyć na kontry. Pierwsze minuty minęły pod znakiem dość niemrawych ataków. Sygnał do ataku dał Bański, który w 17. minucie zmarnował sytuację sam na sam z bramkarzem gości. Chwilę później odpowiedzieli goście, lecz Kawa zachował się jak junior, fatalnie pudłując z kilku metrów. Kiedy wydawało się, że do przerwy utrzyma się bezbramkowy remis, dobrze rozegrany stały fragment gry dał nam prowadzenie. Agafon zacentrował w pole karne, a Augustyniak strzałem głową wbił gościom bramkę do szatni. W drugiej części meczu Lechia stanowiła jedynie tło dla świetnie grających piłkarzy Amura. W 55. minucie Rączka świetnie wypatrzył Bańskiego, który celnym strzałem pod poprzeczkę podwyższył nasze prowadzenie. Nokautujący cios zadaliśmy w 78. minucie, kiedy Bański zbiegł na lewe skrzydło i świetnie wyłożył piłkę Rączce, który nie miał problemów z umieszczeniem piłki w siatce. Mecz z Lechią pokazał, że na własnym terenie potrafimy być naprawdę groźni.

 

14.09.2005r.; II Liga [10/34]

Wilga Arena, Wilga; Widzów: 520

[10.] Amur Wilga - [11.] Lechia Gdańsk 3:0 (1:0)

1:0 Augustyniak 45'

2:0 Bański 55'

3:0 Rączka 78'

 

MoM: Mieczysław Agafon [Amur, N, 8]

 

Brzostowski - Urbaniak, Samiec, Ciesielski, Augustyniak - Agafon - Rączka, Trałka (Małocha 78'), Rosiński - Kosztowniak (Loch 56'), Bański.

Odnośnik do komentarza

Zwycięstwo nad Lechią nieco oddaliło nas od strefy barażowej. Kolejny mecz z Podbeskidziem, był jednak równie ważny, gdyż nasi rywale również walczyli o wydostanie się z niebezpiecznej części tabeli. Początek spotkania przespaliśmy i już w 18. minucie po trafieniu Branfilova przegrywaliśmy. Przez całą pierwszą połowę prezentowaliśmy się dużo gorzej od naszych rywali i zasłużenie schodziliśmy do szatni ze smutnymi minami. Druga połowa rozpoczęła się od rzutu karnego dla gospodarzy. Piłkę w polu karnym ręką dotknął Rączka, a jedenastkę na bramkę zamienił Placuch. Po stracie drugiej bramki nieco odnaleźliśmy właściwy rytm, lecz jedyne na co było nas stać to kontaktowe trafienie autorstwa Bańskiego. Ponownie zawiedliśmy na wyjeździe, a na dodatek na trzy tygodnie straciliśmy Kosztowniaka, który naciągnął mięsień uda i będzie musiał odpocząć od futbolu.

 

17.09.2005r.; II Liga [11/34]

Podbeskidzie Stadium, Bielsko-Biała; Widzów: 3070

[12.] Podbeskidzie - [8.] Amur Wilga 2:1 (1:0)

1:0 Branfilov 18'

2:0 Placuch 49' rzut karny

2:1 Bański 81

 

MoM: Jakub Wiezik [Podbeskidzie, P Ś, 8]

 

Brzostowski - Urbaniak, Samiec, Ciesielski, Augustyniak - Agafon - Rączka, Trałka, Rosiński - Kosztowniak (Loch 46'), Bański.

Odnośnik do komentarza

@Roin: Do przyszłego sezonu jeszcze daleka droga. Będę wiedział coś więcej pewnie po zakończeniu tego.

 

Strata Kosztowniaka wymusiła na mnie podjęcie decyzji o pewnych modyfikacjach w taktyce. Jako pierwsi, moje nowe pomysły mieli sprawdzić gracze Kujawiaka Włocławek. Zaczęliśmy niemrawo, lecz dość szczęśliwie, gdyż kilka kolejnych, groźnych akcji gości nie zakończyło się bramką. Szczególnie aktywny był Benjamin Imeh, lecz na nasze szczęście brakowało mu spokoju i wykończenia. W 24. minucie los uśmiechnął się w kierunku moich podopiecznych. Urbaniak wrzucił w pole karne, lecz jego dośrodkowanie wypiąstkował golkiper. Zrobił to jednak tak niefortunnie, że piłka znalazła się pod nogami Agafona. Nasz defensywny pomocnik uderzył bez zastanowienia i zaskoczył bramkarza gości, który nie zdążył wrócić na swój posterunek. Kolejne minuty to napory Kujawiaka, lecz zbyt często w poczynania naszych rywali wkradał się chaos i do przerwy mogliśmy cieszyć się, z nieco niezasłużonego prowadzenia. Druga część spotkania nie zmieniła obrazu gry. Nadal to goście przeważali, a my zdobywaliśmy bramki. W 66. minucie składną kontrę wyprowadzili moi podopieczni, a do protokołu meczowego wpisał się wprowadzony po przerwie Mężyk. Kiedy sędzia zagwizdał po raz ostatni, odetchnąłem z ulgą, gdyż ten mecz mógł się zakończyć wynikiem zupełnie odwrotnym.

 

24.09.2005r.; II Liga [12/34]

Wilga Arena, Wilga; Widzów: 488

[9.] Amur Wilga - [5.] Kujawiak 2:0 (1:0)

1:0 Agafon 24'

2:0 Mężyk 66'

 

MoM: Robert Rosiński [Amur, P Ś, 9]

 

Brzostowski - Urbaniak, Samiec, Ciesielski, Augustyniak - Agafon - Rączka, Trałka (Małocha 67'), Rosiński (Niedziela 89') - Loch (Mężyk 46'), Bański.

Odnośnik do komentarza

@Maniek_ZKS: Tak to wygląda :>

 

Przed pierwszym, październikowym spotkaniem otrzymaliśmy informację, że Robert Rosiński otrzymał nagrodę najlepszego piłkarza września II Ligi. Wiadomość ucieszyła wszystkich piłkarzy i z uśmiechem na twarzy wyszliśmy na Wilga Arena, aby rozpocząć pojedynek ze Szczakowianką Jaworzno. Przez pierwszy kwadrans zmarnowaliśmy, co najmniej pięć dogodnych sytuacji do zdobycia bramki. Normalną koleją rzeczy był więc gol z kontry dla gości. W 17. minucie przysnął Augustyniak, a Węgier nie miał najmniejszych problemów z pokonaniem naszego bramkarza. Następnie znowu pudłowaliśmy jak dzieci, więc w przerwie przeprowadziłem poważną rozmowę ze swoimi podopiecznymi. Niestety, ostra fala krytyki na niewiele się zdała, gdyż nadał pod bramką naszych rywali zachowywaliśmy się jak ostatnie patałachy. Wpakować piłkę do siatki udało nam się wreszcie w 69. minucie. Bański zbiegł na lewą stronę i zacentrował w pole karne, gdzie akurat znajdował się Rączka, który celnym strzałem głową doprowadził do remisu. Zdobyta bramka dodała nam wiary, że ten mecz można wygrać. W 77. minucie szybka kontra i gol Mężyka dał nam upragnione prowadzenie. Trzy minuty później gości dobił Bański i było pozamiatane.

 

Po meczu wygodnie rozsiadłem się w fotelu, spojrzałem na najnowsze wyniki i po cichu zakląłem ze zdziwienia. Jesteśmy na czwartym miejscu...

 

01.10.2005r.; II Liga [13/34]

Wilga Arena, Wilga; Widzów: 548

[8.] Amur Wilga - [12.] Szczakowianka 3:1 (0:1)

0:1 Węgier 17'

1:1 Rączka 69'

2:1 Mężyk 77'

3:1 Bański 80'

 

MoM: Piotr Bański [Amur, N, 9]

 

Brzostowski - Urbaniak, Samiec, Ciesielski, Augustyniak (Mężyk 46')- Agafon - Rączka, Trałka, Rosiński - Loch (Bubnowicz 78'), Bański.

Odnośnik do komentarza

Nasza pozycja w lidze wprawiła w osłupienie nie tylko mnie, ale także wielu znawców futbolu. Swoją wartość mieliśmy okazję udowodnić, już trzy dni po triumfie nad Szczakowianką. W Gliwicach przywitała nas ekipa ostatniego w tabeli Piasta, lecz ligowa pozycja klubu może być myląca, gdyż gospodarze spotkania rozpoczęli sezon z dziesięcioma punktami na minusie. Początek meczu nie zwiastował wielkich emocji, a pierwszą połowę można określić jednym słowem - kopanina. Na szczęście w tym marnym, piłkarskim przedstawieniu lepiej odnaleźli się moi podopieczni i po kapitalnym strzale Trałki prowadziliśmy 1:0. Drugą połowę rozpoczęli dużo lepiej gospodarze, lecz szczęście dziś było po naszej stronie. Najpierw Solnica trafił w słupek, a potem z kilku metrów pomylił się Kompała. Chwilę później poszła szybka kontra i Rączka nie dał szans golkiperowi naszych rywali. W 65. minucie trzecią bramkę dorzucił Bański i drugie, wyjazdowe zwycięstwo było zapewnione. Po ostatnim gwizdku sędziego, na ulice Gliwic wyszli kibice Amura.

- Jesteśmy dumą Mazowsza! - krzyczeli wniebogłosy. Szkoda, że po przejściu dwóch przecznic, słuch o nich zaginął...

 

05.10.2005r.; II Liga [14/34]

Stadion przy ul. Zwycięstwa, Gliwice; Widzów: 1080

[18.] Piast Gliwice - [4.] Amur Wilga 0:3 (0:1)

0:1 Trałka 34'

0:2 Rączka 50'

0:3 Bański 65'

 

MoM: Tomasz Augustyniak [Amur, O Ś, 9]

 

Brzostowski - Urbaniak, Samiec, Ciesielski, Augustyniak - Agafon - Rączka, Trałka (Małocha 72'), Rosiński - Loch (Mężyk 46'), Bański.

Odnośnik do komentarza

Seria trzech zwycięstw zrobiła wrażenie na wielu menedżerach, a niektórzy zaczęli przebąkiwać nawet, że jesteśmy w stanie awansować już w pierwszym sezonie. Ja zdecydowanie odcinałem się od tych spekulacji i starannie zacząłem się przygotowywać do kolejnego spotkania. Naszymi rywalami byli zawodnicy ŁKS-u, którzy aktualnie zajmowali pierwszą pozycję w tabeli. Początek meczu na Wilga Arena, to wymiana ciosów. Nie były to jednak uderzenia, które mogłyby posłać na deski przeciwnika. W 18. minucie udało nam się przeprowadzić doskonałą akcję i co najważniejsze, skuteczną. Samiec świetnie zacentrował w pole karne, a Loch strzałem głową pokonał bramkarza gości. Sektor najwierniejszych fanów oszalał ze szczęścia. Po stracie bramki, nasi rywale wzięli się za odrabianie strat, lecz wyraźnie szło im pod górkę. Impas strzelecki przełamali dopiero w 63. minucie, kiedy Madej nie dał szans Brzostowskiemu. Kolejne minuty upłynęły pod znakiem powolnej gry. Remis zadowalał obie strony i zespoły zasłużenie podzieliły się punktami.

 

09.10.2005r.; II Liga [15/34]

Wilga Arena, Wilga; Widzów: 957

[4.] Amur Wilga - [1.] ŁKS Łódź 1:1 (1:0)

1:0 Loch 18'

1:1 Madej 63'

 

MoM: Łukasz Madej [ŁKS, P Ś, 8]

 

Brzostowski - Urbaniak, Samiec, Ciesielski, Augustyniak (Bubnowicz 46') - Agafon - Rączka, Trałka, Rosiński - Loch, Bański.

Odnośnik do komentarza

Wyjazdowe spotkanie z Zagłębiem Sosnowiec jednogłośnie zostało okrzyknięte hitem kolejki, więc Telewizja Polska nie wahała się ani chwili i postanowiła przeprowadzić transmisję. Obecność kamer nieco zdziwiła moich podopiecznych, lecz obiecali mi, że pokażą się przed nimi z jak najlepszej strony. Do składu wrócił kontuzjowany Kosztowniak i od razu zaczął siać zamęt w defensywnych szeregach rywali. W 18. minucie nasz rosły napastnik zgrał piłkę głową do Bańskiego, który dał nam zasłużone prowadzenie. Niestety, po zdobyciu gola kompletnie odpuściliśmy gospodarzom, którzy natychmiast to wykorzystali. W 28. minucie bramkę wyrównującą zdobył Bajera. Jak się później okazało był to ostatni, ciekawy akcent w tej części meczu, gdyż po wyrównaniu tempo meczu wyraźnie spadło. Drugą połowę rozpoczęliśmy wyśmienicie. W 49. minucie piłkę od Kosztowniaka otrzymał Trałka i potężnym strzałem z dystansu nie dał szans Bębenowi. Stadiony świata! - wykrzykiwał komentator TVP. Druga odsłona meczu była prawdziwym popisem gry Amura. Szybkie wymiany piłek, duża ilość strzałów - to mogło się podobać. W 83. minucie Rosiński świetnie wypatrzył Bańskiego, który urwał się obrońcom. Co prawda, uderzenie naszego napastnika sparował golkiper gospodarzy, lecz przy dobitce Kosztowniaka nie miał szans. Siedem minut później sędzia zagwizdał po raz ostatni i tysiące ludzi w kraju nie nadążało za rozwojem zdarzeń.

- Musimy zacząć wierzyć w cuda. Amur Wilga jeszcze na trzy tygodnie przed startem rozgrywek nie miał żadnego piłkarza, który legitymowałby się profesjonalnym kontraktem, a teraz gromi faworytów do awansu. To jest niesamowite. Brawo! - tymi słowami zakończył transmisję komentator.

 

16.10.2005r.; II Liga [16/34]

Stadion przy ul. Kresowej, Sosnowiec; Widzów: 2275

[2.] Zagłębie Sosnowiec - [4.] Amur Wilga 1:3 (1:1)

0:1 Bański 18'

1:1 Bajera 28'

1:2 Trałka 49'

1:3 Kosztowniak 83'

 

MoM: Piotr Bański [Amur, N, 9]

 

Brzostowski - Urbaniak, Samiec, Ciesielski, Augustyniak (Bubnowicz 84') - Agafon - Rączka, Trałka (Małocha 86'), Rosiński - Kosztowniak (Loch 88'), Bański.

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...