Skocz do zawartości

W co warto zagrać?


Fenomen

Rekomendowane odpowiedzi

  • 4 tygodnie później...

Simsy. Strasznie powtarzalne i denerwujące. Aczkolwiek jest tak jakaś profesja, która daje radość. Ale ogólnie to jest gra kupowana na własne ryzyko. W Guild2: jak lubisz mieć rodzine rybaka, łowić ryby, spłodzić kolejnego rybaka, łowić ryby i łowić ryby. To jakbyś lubił łowić ryby, to możesz zagrać w Guild2

Odnośnik do komentarza
  • 3 tygodnie później...
  • 2 miesiące później...

Valiant Hearts: The Great War

 

Uznanie dla Ubisoftu, że mimo bycia wielkim koncernem nastawionym na sprzedaż potrafią wypuścić taką perełkę. VH to nieskomplikowana gra przygodowa z mocnymi elementami łamigłówkowymi i kilkoma zręcznościowymi. Głównym bohaterami gry jest 5 postaci - belgijska pielęgniarka Anna, podstarzały farmer Emile, jego zięć Karl, amerykański ochotnik Freddie a dodatkowo wszystkim towarzyszy pies. Żeby opowieść miała ręce i nogi, to losy owych postaci są ze sobą splecione, a łączącym je spoiwem jest niemiecki oficer Baron von Dorf, który "podpadł" każdemu z bohaterów (poza Karlem, bo on po prostu służy w tej samej co von Dorf jednostce). Mówiąc szczerze to "spoiwo" nie za bardzo do mnie przemawia, bo takie gonienie się po całym froncie ze zwariowanym baronem nie jest najszczęśliwszym pomysłem, aczkolwiek trzeba przyznać, że dzięki temu powiązanie losów ma sens. Zresztą sama pogoń staje się tylko pretekstem do tego by genialnie ukazać koszmar wojny. Mimo komiksowej grafiki i bajkowej oprawy, moim zdaniem rewelacyjnie oddano obraz pierwszowojennych zmagań. Wystarczy popatrzeć sobie na skriny w sieci, a szczególnie porażające jest jedna z ofensyw, w której uczestniczy jeden z głównych bohaterów, gdzie wraz ze swoją jednostką przedziera sie przez stosy trupów. Śmierć towarzyszy bohaterom nieustannie, ale co ciekawe (prawie) nikogo nie zabijają. Co więcej, żaden z bohaterów nie używa broni - poza granatami, ale one są używane do rozwiązywania łamigłówek. Emile przez całą grę chodzi z chochlą, a potem z saperką. Freddie za wyposażenie ma gołe piąchy. Jedynie czasem do dyspozycji mamy ostrzał artyleryjski czy jeździmy czołgiem, gdzie można się domyśleć, że nie wszyscy uszli w wyniku naszych działań z życiem. W grze mamy pokazane chyba wszystkie aspekty życia - jest kilka "plansz", które mają miejsce na froncie zachodnim (a tam większość najważniejszych bitew), jest groza życia na cywilnym zapleczu, a nawet obraz życia w obozie jenieckim.

Klimatu grze poza wspomnianą cudowną grafiką dodaje znakomicie dobrana muzyka. Wszystko to klasyczne "kawałki" z epoki, które świetnie współgrają z tym co się dzieje na ekranie. Dodatkowo na osobny plus zasługuje udźwiękowienie zręcznościowych przerywników z Anną w roli głównej, gdzie eksplozje czy przeszkadzajki pojawiają sie na ekranie w takt wygrywanej w tle muzyki. Przez to wygląda to trochę jak balet ;) Oprócz tego na plus sa wszelkiego rodzaju znajdźki i opisy, które pozwalają "liznąć" trochę wiedzy o konflikcie sprzed stu lat. ie do końca podobały mi się za to sekwencje QTE, które pojawiają się gdy Anna udziela rannym pierwszej pomocy.

Całość zajęła mi jakieś 7-8h co przy grze (w wersji na PS4), za którą zapłaciłem 59 złotych jest niezłym wynikiem. Nie jest to tytuł trudny do rozgryzienia, więc osoby lubiące logiczne zagwozdki moga sie poczuć zawiedzione. Ale nie o to w tym tytule chodziło. Zagadki są dość proste i logiczne, ale dzięki temu gra nie wytraca tempa, bo najważniejsze jest w niej ciągnięcie opowieści do przodu i dowiedzenie się jak potoczą się losy bohaterów. Grę polecam z całego serca. Jest obok Kijka Prawdy najlepszym tytułem jaki w tym roku dane mi było zagrać.

Odnośnik do komentarza
  • 1 miesiąc później...

Feanor gra sobie właśnie w fenomenalną betę Elite: Dangerous i bardzo się stara, by świat o nim zapomniał.

Gra mnie kiedyś bardzo zainteresowała. Męczy mnie jednak jedna sprawa. Czy gra jest przyjazna dla nowych graczy, którzy nie mieli nigdy do czynienia z podobnymi tytułami?
Odnośnik do komentarza

Ciężko mi stwierdzić autorytatywnie, bo choć ostatni raz w taką grę grałem w poprzednim wieku, to jednak Frontier trochę mnie przygotował :) Na pewno trzeba się przyzwyczaić do myśli, że to nie jest do końca arcade, chociaż nie jest to też jakaś hard symulacja. Na oficjalnym forum jest sekcja polska, bardzo przyjazna dla nowych użytkowników. Reasumując: nowi użytkownicy nie będą mieli jakoś przesadnie lekko, ale też nie zderzą się zupełnie ze ścianą.

 

Z własnego doświadczenia: jak już nauczysz się dokować w stacji orbitalnej, to reszta pójdzie łatwo :)

Odnośnik do komentarza

Jest tryb solo, jest tryb online który o MMO zahacza. I można między tymi trybami przeskakiwać. Gdy jednak piszę MMO, to nie kojarz tego z WoW: nie ma tu jakiejś głównej linii questów, jeśli nie liczyć zleceń to nie ma questów w ogóle. Abonamentu też brak, choć na pewno będą DLC.

Odnośnik do komentarza

Oczywiście, że się da :) Początkowo próbowałem działać na myszce i klawiaturze... a potem przypomniałem sobie, że przy jakimś antycznym zakupie do X360 dostałem taki transmiter wifi, niby do kompa. Nigdy tego nie używałem, ale przedwczoraj wygrzebałem z szuflady... i pocinam w Elite na iskboksowym padzie :D Oczywiście kilka mniej ważnych przycisków nadal jest na klawie (np skok w nadprzestrzeń), a do rozglądania się po kabinie używam myszki, ale 95% gry obsługuje pad.

Odnośnik do komentarza

Ostatnio przez przypadek napadło mnie znowu na Mass Effect i nawet szarpnąłem się na DLC do trójki - o ile "Omega" i "Lewiatan" są niezłe (choć Lewiatan jest imo dość przegięty jeśli chodzi o fabułę i spójność uniwersum) to dodatek "Cytadela" to jest chyba najlepsza rzecz jaka się mogła przytrafić tej trylogii na pożegnanie. Zabawa jest niesamowita, ilość mrugnięć okiem jakie autorzy posyłają graczowi, ilość przezabawnych sytuacji w jakich znajduje się Shepard, ilość bon motów załogi (która w znacznej liczbie uczestniczy w przygodzie) podczas urlopu jest rewelacyjna. Dawno przy grach nie śmiałem się na głos, ale w niektórych sytuacjach nie sposób nie parsknąć śmiechem - spotkanie z Javikiem

gdy trafiamy dość przypadkowo na plan filmu Blasto 7 : Blasto idzie na wojnę

mnie rozbroiło :lol: A potem też jest doskonale. Właściwie całość trzyma równy, bardzo wysoki poziom. Jeśli ktoś lubi serię ME, to powinien zagrać sobie w ten dodatek. To 2-3h czystej radości :) I to przy jednorazowym przejściu, bo kombinacji śmiesznych sytuacji jest kilkadziesiąt - w zależności od składu drużyny czy naszych "romansów".

Szkoda tylko, że EA liczy sobie za niego aż 1200 punktów BioWare.

Odnośnik do komentarza

Mi za to z DLC najbardziej podobała się Omega, Cytadela była całkiem spoko ale momentami łapałem straszliwą żeżuncję, jakby dodatek ten za bardzo starał się być śmieszny i jajcarski, chyba za bardzo groteskowy w stosunku do kilkudziesięciu wcześniejszych godzin serwowanych przez trylogię :P.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

Ładowanie
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...