Skocz do zawartości

Przeklęta klątwa


wenger

Rekomendowane odpowiedzi

Ano koniec...

---------------

 

Stary” dzwonił częściej, ponieważ obawiał się o mój stan zdrowia, toteż jak najdłużej trzymał mnie na łączach, opowiadając o wszystkim, co się dzieje w firmie. Muszę przyznać, że doceniałem jego obecność, ponieważ osamotniony dawno bym stąd uciekł.

- Ostatnio zabrałem się za bezrobotnych, siedzą sobie, nic nie robią i zadowoleni czekają nie wiadomo na co. Weźmy takiego Vula. Szwendał się po korytarzu całymi dniami i tylko mnie denerwował. Wziąłem go w końcu na rozmowę i mówię:

- Nie za dobrze Ci w tym błogim stanie, hę? Masz nową delegację i sp******aj niech cię tu nie widzę.

- Islandia? Nie było nic lepszego?

- A gdzie niby chciałbyś wylądować? Do ciepłych krajów przecież nie możesz, uczulenie na ciepło masz. Ja ci nie kazałem po pijaku do solarium wchodzić i spać tam przez półtorej godziny… W Islandii zimno, to i poparzoną dupę łatwiej będzie wygoić.

 

Myślałem, że z następnym przeciwnikiem trochę powalczymy, jednak wiara w korzystny rezultat ulotniła się tak szybko, jak przelatujący nad naszym stadionem samolot. De Paula po wrzutce z głowy i De Paula po wrzutce z głowy – ot i cały komentarz do tego nudnego spotkania.

 

I liga – 18 kolejka

Durango[15] – Real Sociedad B[14] 0:2 (0:2)

18’ – De Paula

27’ – De Paula

 

Widzów: 937

Notes: Sytuacja się klaruje, my albo Palencia spadniemy z tej ligi...

Odnośnik do komentarza
Ten opek jest po prostu zajebisty :DNa moje oko to utrzymanie będzie. Zamierzasz odbudować kontakty z wróżką :?: czy teraz panuje tzw. kibicowska kosa między Wami :D

A masz je tylko jedno? :-k

 

Zapodasz tabelę na półmetku?

A muszę... :keke:

Nie ma się czym chwalić, ale tabelka na półmetku oczywiście zostanie zapodana.

Odnośnik do komentarza

Znowu awaria.

Pewnie Maryniarze spięcie w suterenach zrobili i znowu instalację zepsuli.

- Jest tam kto? Halo, to ja! Wenger… geniusz, zbawiciel, torreador…nie ma nikogo. Szefie, odezwij się, bo spieprzę stąd w siną dal i już mnie nie będzie! Popraw mi humor, proszę. Tu brzoza, Oka, Wisła, Lech… cisza.

 

- Wenger, słyszysz mnie?

- No jesteś, już się martwiłem! Co się znowu stało?

- Eee nic takiego, Profesor jakieś świece pozapalał w swoim pokoju i czujniki przeciwpożarowe się włączyły. Zalało nam cały budynek, dwudziestu strażaków nie mogło sobie z tym poradzić.

- A co on u licha robił?

- Egzorcyzmy jakieś odprawiał w intencji przybycia do Lecha Poznań Adriana Sikory, wiesz jak on kocha tego swojego Lecha.

- To on Lecha prowadzi? A ja myślałem, że…

- Nie, nie… Chodzi o prawdziwego Lecha i prawdziwe rozgrywki Orange Ekstraklasa.

- Aha, nie wiedziałem, że OE to prawdziwe rozgrywki…

 

 

Z trzecim w tabeli Valladolid byliśmy z góry skazani na pożarcie. Na ten wyjazd zabraliśmy ze sobą spadochron, aby wszystkie strzelone gole przez miejscowych można było gdzieś upchać.

Mecz rozpoczął się normalnie, czyli od huraganowych ataków przeciwnika, który na szczęście miał rozregulowane celowniki i nijak w naszą bramkę nie mógł trafić. Niewykorzystane sytuacje się mszczą! Ta stara prawda jeszcze raz potwierdziła się na boisku, ponieważ w 29 minucie kompletnie zaskoczyliśmy przeciwnika szybkim atakiem i po strzale Pitu objęliśmy prowadzenie! 0:1! Jednak szczęście nie trwało zbyt długo i krótką chwilę później padło wyrównanie, a autorem gola okazał się Abraham.

Nic to! Nadal walczyliśmy, braki w wyszkoleniu nadrabiając ogromną ambicją i oraniem boiskowej murawy wzdłuż i wszerz. Dzielne chłopaki, tak bardzo chcieli… Próżny ich wysiłek, gdyż jeszcze przed przerwą gospodarze zdołali wyjść na prowadzenie, kiedy błyskawiczne wyjście na wolne pole Losada zupełnie zaskoczyło moich obrońców.

O dziwo nie załamało to mojego zespołu, jakieś niewiarygodne siły wstąpiły w zawodników, którzy wbrew logice i zdrowemu rozsądkowi ruszyli do przodu. W przeciągu kilku minut mogliśmy strzelić co najmniej dwie bramki, ale Pitu i Ander fatalnie pudłowali. Za to ten ostatni nie spudłował, kiedy miał piłkę na nodze w sąsiedztwie nasze bramki i ku zaskoczeniu wszystkich skierował ją do własnej bramki. Niestety, dwubramkowej przewagi nie byliśmy w stanie odrobić.

 

I liga – 19 kolejka

Valladolid B[3] – Durango[15] 3:1 (2:1)

30’ – Pitu 0:1

31’ – Abraham 1:1

45’ – Losada 2:1

77’ – Ander samob. 3:1

 

Widzów: 3095

Notes: Palencia wygrała z przedostatnią drużyną w tabeli i tym sposobem spadliśmy na relegowane miejsce. Za chwilę tabelka.

Odnośnik do komentarza

Nigdy nic nie wiadomo...

Fakt, że z wiadomościami jestem mocno opóźniony. :D

--------------------------------------------------------------

 

Hiszpańska 2 liga B2 - Sezon 2005/2006 półmetek

 

 Poz  | Zespół		   | M   | Z   | R   | P   | ZdG | StG | R.B | Pkt | 

| 1. | Real Oviedo	  | 19  | 14  | 4   | 1   | 38  | 14  | +24 | 46  | 
| 2. | Athletic B	   | 19  | 13  | 4   | 2   | 37  | 19  | +18 | 43  | 
| 3. | Valladolid B	 | 19  | 12  | 2   | 5   | 36  | 19  | +17 | 38  | 
| 4. | Alavés B		 | 19  | 11  | 4   | 4   | 33  | 22  | +11 | 37  | 
| 5. | Cultural Leonesa | 19  | 10  | 3   | 6   | 26  | 19  | +7  | 33  | 
| 6. | Salamanca		| 19  | 9   | 5   | 5   | 34  | 17  | +17 | 32  | 
| 7. | Zamora		   | 19  | 9   | 4   | 6   | 29  | 28  | +1  | 31  | 
| 8. | Real Unión	   | 19  | 9   | 2   | 8   | 25  | 25  | 0   | 29  | 
| 9. | Racing B		 | 19  | 7   | 8   | 4   | 30  | 21  | +9  | 29  | 
| 10.| Burgos		   | 19  | 8   | 3   | 8   | 26  | 26  | 0   | 27  | 
| 11.| Barakaldo		| 19  | 8   | 3   | 8   | 23  | 31  | -8  | 27  | 
| 12.| Real Sociedad B  | 19  | 7   | 5   | 7   | 28  | 27  | +1  | 26  | 
| 13.| Marino		   | 19  | 7   | 3   | 9   | 27  | 27  | 0   | 24  | 
| 14.| Ponferradina	 | 19  | 6   | 5   | 8   | 26  | 27  | -1  | 23  | 
| 15.| Palencia		 | 19  | 6   | 4   | 9   | 22  | 24  | -2  | 22  | 
| 16.| Cultural Durango | 19  | 7   | 0   | 12  | 19  | 29  | -10 | 21  | 
| 17.| Lemona		   | 19  | 5   | 3   | 11  | 19  | 33  | -14 | 18  | 
| 18.| Amurrio		  | 19  | 3   | 7   | 9   | 22  | 30  | -8  | 16  | 
| 19.| Portugalete	  | 19  | 3   | 1   | 15  | 8   | 37  | -29 | 10  | 
| 20.| Zalla			| 19  | 1   | 0   | 18  | 13  | 46  | -33 | 3   |

 

Ostatnie pięć drużyn spada...

 

Wnioski?

Takie same jak przed rozpoczęciem gry. Taktyka 4-1-3-2 bez skrzydłowych, z zagęszczeniem środka pola jest jedynie słuszna i nie mam zamiaru jej zmieniać. Może będę mógł dopieszczać jeszcze ustawienia, ale pewnie niewiele to pomoże. Myślałem, że 42 punkty wystarczą do utrzymania, a tutaj trzeba będzie zrobić 45-46... Jak to uczynić? Wygrać z tymi samymi, co w pierwszej rundzie i poszukać gdzieś jeszcze brakujących punktów. Czarno to widzę... Zawsze prowadząc kluby byłem optymistą i pewny swego, tutaj jestem bezradny, bo wiem, że właściwie niewiele można zdziałać. Cóż, postaram się oszukiwać rywali czym popadnie, zaskakiwać nieoczekiwanymi zmianami taktyki i czekać na cud. Aha… i jeszcze żeby Maguregi bronił tak, jak dotychczas i żeby omijały nas kontuzje, czy inne plagi egipskie. Na scouta nie można liczyć, ponieważ dotychczas nikogo mi nie znalazł.

Odnośnik do komentarza

1. Źle się wyraziłem. Jeśli zobaczę, że nie tędy droga, to pewnie będą zmiany. Próbowałem nieśmiało 4-2-3-1, ale do tego trzeba mieć wykonawców. Dwójką w środku pola natomiast grać nie mogę, ponieważ wtedy jadą z nami nie tylko skrzydłami, ale również środkiem.

2. Żadnych, Valladolid jest w czołówce.

Odnośnik do komentarza

Prof> jeśli chodziło Ci o remisy, których nie ma, to...

pewnie ich nie będzie już do końca.

---------------------------------------------

 

Wicelider.

Jedziemy jak na ścięcie, z góry skazani na porażkę. Dokonałem kolejnych poprawek taktycznych, pomocnicy mieli śmielej wychodzić z akcjami ofensywnymi, napastnicy natomiast bardziej agresywnie naciskać obrońców.

Mecz nie rozpoczął się jak zwykle, czyli od miażdżącej przewagi faworytów. Wprawdzie miejscowi przeważali, ale umiejętnie wybijani z rytmu nie potrafili stworzyć sobie stuprocentowych sytuacji. Nieliczne okazje marnowali, widząc przed sobą człowieka, który zadziwiał wszystkich od dłuższego czasu, mojego bramkarza Maguregi’ego. Mogliśmy nawet prowadzić, ale Pitu po szybkim ataku z Joshuą minimalnie przestrzelił.

Zaczęliśmy wierzyć, tym bardziej, że gospodarze postawili wszystko na jedną kartę i czwórką napastników próbowali rozerwać moją obronę, dając nam okazję do kontrataków. Zostało 10 minut. Wytrzymamy! Nie wytrzymaliśmy… Wystarczył moment nieuwagi i rywale dopięli swego. Martins wykorzystał podanie ze środka i wyprzedzając obrońcę strzelił Maguregi’emu pod brzuchem. A byliśmy tak blisko…

 

I liga – 20 kolejka

Athletic B[2] – Durango[16] 1:0 (0:0)

83’ – Martins

 

Widzów: 1926

Notes: Wielka szkoda, graliśmy bardzo dobrze…

Odnośnik do komentarza

Ja się nigdy nie poddam,

jak statek zatonie, to ja razem z nim...

--------------------------------------------

 

Chcąc nie chcąc musiałem zakopać topór wojenny i pogodzić się z wiedźmą. Okazja ku temu była, ponieważ do Durango przyjechała jej córka, panna na wydaniu, która usilnie szukała kandydata na męża, po tym, jak rzuciła Harry’ego Pottera, który podobno zdradził ją z reżyserem filmu. „Trzeba jej kupić jakieś kwiaty”, uznałem i pobiegłem do kwiaciarni. Za chwilę, z kaktusem pod pachą, udałem się do mieszkania znajomej wiedźmy, gdzie miałem nadzieję zastać obydwie panie. Na schodach natknąłem się na czarnego kota, który łasił się bezczelnie do mojej nogawki. „A kysz!”, krzyknąłem i bez zastanowienia złożyłem się do strzału, by po chwili prostym podbiciem trafić kocura w podbrzusze. Moja ofiara wylądowała na ścianie klatki schodowej, po czym zsunęła się nieżywa na posadzkę. Po czarnym kocie została tylko czerwona, rozbryzgana plama, na widok której dwóch małolatów skwitowało krótko: „Fajne graffiti, co też ci dzisiejsi artyści wyprawiają, tylko abstrakcja i abstrakcja…”.

 

Wiedźma powitała mnie bez entuzjazmu i spoglądając ponuro zapytała:

- Nie widziałeś przypadkiem mojej córki na schodach? Aha, przecież ci nie mówiłam. Potter był tak wściekły, kiedy od niego odeszła, że w kota ją zamienił i klątwę straszliwą rzucił. Tylko zamążpójście może przywrócić jej dawną postać.

- A tak, tak… widziałem. Siedzi w bikini na parapecie i się opala – przełknąłem ślinę, moje ciało oblało się potem. Może się nie wyda?

-Chcesz, abym ci pomogła? Ożeń się z moją córkę, to zrobię dla ciebie wszystko, naprawdę wszystko... – Wiedźma rozpięła szlafrok i sunęła jak wampirzyca w moją stronę.

Uciekłem do łazienki i szybko zbierałem myśli. Co teraz? Córka nie żyje, stara mi nie pomoże, zginę, a ze mną cały FM-owski świat! Nic nie mogłem zrobić, nie miałem wyjścia.

- A idź do diabła zła czarownico! Sam sobie dam radę!

- A pewnie, że pójdę do diabła, tylko jutro. Jestem umówiona na kawę z pewnym lucyferem z Barcelony. Frank Rijkaard się nazywa i na pewno jest wrażliwy na wdzięki dojrzałej kobiety, nie to co ty… Impotent!

 

 

Kolejny mecz, w którym nie mieliśmy prawa piernąć. Trzeci w tabeli Racing B miał przyjechać, zapytać się ile chcemy dostać i nie biorąc prysznica (przecież nie będą się pocić) pojechać spokojnie do rodzinnego miasta.

Na boisku jednak czekała ich niespodzianka, ponieważ nie mieliśmy zamiaru być ciągle chłopcami do bicia. „Brawo, brawo!” – krzyczałem od początku meczu, dodając otuchy swoim chłopakom, którzy bez respektu, od pierwszej minuty ruszyli do przodu. Goście byli tak zdezorientowani, że pogubili się zupełnie i po kolejnej naszej akcji w polu karnym podcięty został Joshua, a rzut karny zamienił na bramkę Extebarria. 1:0!!! Cudo, prowadzimy! Może w końcu coś ugramy! Cieszyliśmy się raptem 12 minut, bo padło wyrównanie. Ktoś tam podał, ktoś odegrał i nie wiedzieć czemu Oregon znalazł się sam przed bramką.

W drugiej części mieliśmy swoje sytuacje, przeciwnicy swoje, ale wynik długo pozostawał bez zmian. I kiedy wydawało się, że w końcu zarobimy skromniutki punkcik, goście wyprowadzili szybką kontrę i rozwiali nasze złudzenia. Dramat. Kolejny przegrany mecz, który spokojnie mogliśmy zremisować.

 

I liga – 21 kolejka

Durango[16] – Racine B[3] 1:2 (1:1)

14’ – Etxebarria 1:0 rz.k.

26’ – Obregon 1:1

87’ – Obregon 1:2

 

Widzów: 365

Notes: Znowu dobry mecz, po którym staczamy się coraz niżej…

Odnośnik do komentarza

Morale w drużynie - sięgnęły dna

Kolejny przeciwnik - Alaves B

Miejsce w tabeli - 4

Szanse na sukces - zerowe

 

 

Usiadłem na ławce i czekałem na egzekucję. Wystarczyło kilka minut, abym jednak zainteresował się meczem. Graliśmy jak równy z równym, co ja mówię mieliśmy nawet lekką przewagę! Nastała błogosławiona 22 minuta… Joshua zdecydował się na uderzenie z dogodnej pozycji, bramkarz sparował strzał, Pitu dobił! GOOOL!!! Sensacja, konsternacja! Trzęsienie ziemi! Prowadzimy! Nie było się jednak czym podniecać, bo do końca zostało dużo czasu. Kiedy Thiaw fatalnie przestrzelił, uznałem, że wiedźma znowu użyła swoich czarów, widocznie miała słabość do mnie, przystojnego bruneta. 40 minuta jak piękny sen… Po krótkich wymianach podań w środku pola Joshua znowu znalazł się w dogodnej pozycji i tym razem nie trzeba było dobijać jego strzału! GOOOLLL!!! Przeciwnicy w szoku, dlaczego? Przecież nie tak miał przebiegać ten mecz! Przecież mieliśmy wygrać łatwo i przyjemnie? A tu takie problemy, bezradni nie wiedzieli, co czynić!

Zostało 45 minut.

Ściskam kciuki, pot spływa pomiędzy palcami. Napór miejscowych, ale my gramy cudownie, znakomicie, jak natchnieni! Czary działają, rywale nie mają sytuacji do strzelenia gola! 71 minuta, Maguregi kocham cię! Kwadrans… Wyłączyć to w cholerę, zgasić ekran, bo nie wytrzymam… Asier narzeka na uraz, udaję, że nie słyszę. Nie teraz, teraz nie ma czasu na zmiany. 90 minuta, będzie zwycięstwo! Dwa strzały w jednej sekundzie Maguregi stopuje w nieprawdopodobny sposób! Koniec! Orgazm, to za słabe słowo na określenie tego wzniosłego doznania. Triumf! Wygraliśmy wbrew wszystkiemu, taktyka działa, korekty były spore, wracamy do gry!

 

I liga 22 kolejka

Alaves B[4] – Durango[17] 0:2 (0:2)

22’ – Pitu

40’ – Joshua

 

Widzów: 2118

Notes: Już we wcześniejszych meczach sygnalizowałem naszą dobrą grę. Tym razem nawet statystyki były wyrównane, a wcześniej przeciwnicy z reguły oddawali trzy razy więcej strzałów od nas. Durango jeszcze nie zginęło, będziemy walczyć do końca!

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...